Błogosławiony Czesław Odrowąż 1175/85-1242 Cz. I W Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy błogosławionego Czesława jako patrona Wrocławia Błogosławiony Czesław. Rys. z książki Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Ks. Piotr Skarga i inni, Mikołów-Warszawa 1910. Błogosławiony Czesław żył w średniowieczu, a więc w czasach, o których w szkole uczono nas, jako o czasach zacofania i ciemnogrodu. Natomiast gdy poznajemy żywoty ludzi świętych, którzy żyli właśnie w tamtych czasach, to możemy zauważyć, że były to jednak lata, w których większość ludzi cieszyła się wyjątkowym rozsądkiem i przede wszystkim, żyła bardzo głęboką wiarą w naszego Trójjedynego Boga. Jeśli ktoś uważałby tamte czasy za barbarzyńskie, to chciałbym zapytać jak bardzo humanitarny był miniony wiek, jeśli się nawet weźmie pod uwagę tylko dwie wojny światowe i pominie pozostałe konflikty. A w naszych współczesnych czasach warto zwrócić również uwagę na to, z jaką wrażliwością prowadzone są obecne wojny, ta na Bliskim Wschodzie i ta za naszą wschodnią granicą. A przy tym wszystkim, można z dużym przekonaniem stwierdzić, że w średniowieczu nigdy nie powstałyby ideologie, które dzisiaj z coraz większą natarczywością wchodzą w nasze życie. W czasach średniowiecza, kiedy większość rodzin, łącznie z królewskimi czy książęcymi, miało po kilkanaścioro dzieci, czy przyszłoby komuś do głowy by je zabijać zanim się jeszcze narodzą. Oczywiście, były wyjątki ale właśnie, to były wyjątki. Dzisiaj wyjątkami są rodziny z większą liczbą dzieci niż dwoje. Żeby uświadomić sobie w jakich my dzisiaj żyjemy czasach warto zaglądnąć do statystyk. Otóż w Internecie na watykańskiej stronie vaticannews, można znaleźć wiadomość, która mówi, że współcześnie najczęstszą przyczyną zgonów ludzi na całym świecie jest aborcja. W 2022 roku dokonano 44 mln zabójstw dzieci nienarodzonych, rok wcześniej 42,6 mln[1]. Można powiedzieć, że dzisiejsi, tak dobrze o sobie myślący ludzie, cofnęli się do mentalności i barbarzyństwa niektórych, prymitywnych i bałwochwalczych nacji żyjących na długo przed czasami Jezusa Chrystusa. Nie tylko się cofnęli, ale ich całkowicie w tej okrutności przewyższyli, bo robią to na skalę wprost niewyobrażalną. Kartagińczycy zanim zostali zwyciężeni przez Rzymian zabijali dzieci, składając je w ofierze Kronosowi (bóg w mitologii greckiej pożerający własne dzieci, aby nie dopuścić ich do przejęcia władzy), ale szacuje się, że rocznie mogło ich ginąć może około stu, może trochę więcej. Ze Starego Testamentu dowiadujemy się o poświęcaniu przez Izraelitów swoich dzieci bogowi Molochowi. Robiono to przez tak zwane przeprowadzanie ich przez ogień, czyli palono je jako ofiarę. Może w ten okrutny sposób zabijano setki dzieci, może nawet tysiące, ale to również nie pochłaniało tak jak dzisiaj milionów istnień. I chociaż różnica jest tak kolosalna, to między innymi za to właśnie, Pan Bóg dopuścił na ówczesny naród wybrany, niewolę babilońską. Opis tego znajdziemy w 2 Krl 17,7-23 czy u Jer 32, 26-36. Z pewnością i dzisiaj Pan Bóg nie pozostawi obecnych masowych mordów bez Swojej reakcji. Oczywiście, w naszych czasach codziennie można z wielu stron usłyszeć o tym, kto jest właścicielem ciała kobiety, także o prawach człowieka a nawet o prawach dziecka, ale każdy, kto nie ulega wpływom tej nachalnej propagandy, ten bez trudu zauważy całą obłudę i perfidię tej narracji. Święty Jan Paweł II (1920-2005), nazwał naszą cywilizację cywilizacją śmierci i to powinno nam wystarczyć za jakikolwiek komentarz do czasów współczesnych. Józef hrabia Tyszkiewicz (1880-1944)[2] w swojej książce „Inkwizycja hiszpańska" tak opisuje czasy średniowiecza: Przede wszystkim więc epokę owych Wieków Średnich nam mylnie przedstawiano. Te czasy, które dziś [autor pisał te słowa przed rokiem 1929] jeszcze u olbrzymiej większości ludzi uważanymi są za okres zastoju, nieładu i ciemnoty, - to [akurat było] całkiem odwrotnie, [była to] przepyszna epoka ludzkości w swej wysokości ideałów, w swej harmonii społecznej i w swoim zjednoczeniu. (...) to epoka, w której cała cywilizowana ludzkość nosiła zaszczytne miano Chrześcijaństwa, gdy wszelka władza i czyn wszelki, - tak zbiorowy jak i jednostki, stosował się do praw etyki i moralności: to epoka, w której ludzie szli przez życie w ramach Dekalogu, ku jedynemu celowi każdego człowieka, ku doskonałości i Bogu! Słusznie też Berdjajew [(1874-1948) Nikołaj], Chesterton [1874-1936) Gilbert Keith] i tylu innych wielkich dzisiaj myślicieli powiada, że gdyby okres Wieków Średnich przedłużył się i utrwalił, to ludzkość mogłaby łacno [łatwo] dojść do tego szczytu doskonałości społecznej, o jakim na próżno dziś marzymy[3]". Takie podejście do życia i taka żywa, głęboka i prawdziwa wiara w Boga, takie życie, w pierwszym rzędzie Bogiem, przestrzeganie przykazań Bożych i kościelnych, szacunek do Kościoła i osób duchownych, to wszystko pozwalało na to, by pojawiało się tak wielu ludzi prawdziwie świętych, a także na to, by i cuda tak często zdarzały się w tamtych wspaniałych, średniowiecznych wiekach. Błogosławiony Czesław miał właśnie to szczęście, aby żyć w tak pięknych czasach, niestety nie pozostało dla nas po nim zbyt wiele śladów czy dokumentów. W żywocie Tutelaris Silesiae - czyli Patron Śląska, ojciec Stanisław Abraham Bzowski (1567-1637) widział przyczynę braku tych świadectw w bezbożnej herezji Lutra [(1483-1543) Marcin], która w tych czasach opanowała Śląsk. Gdyby nie protestanci mielibyśmy- pisał on- świadectwa [kultu] i jaśniejsze od słońca dokumenty[4], które zostały przez nich zniszczone i spalone. Roku Pańskiego 1525, gdy szalała wściekłość mieszkańców na Kościoły Wrocławskie: wśród innych cennych przedmiotów z Zakrystii Św. Wojciecha (956-997) zniszczyła [herezja Lutra] Roczniki spisane w klasztorze oraz Opis żywota i cudów bł. Czesława[5]. Najstarszym źródłem dotyczącym życia błogosławionego Czesława jest dzieło lektora Stanisława (?-1365?) Życie i cuda świętego Jacka (1183-1257) (De vita et miraculis sancti Iacchonis (Hyacinthi) ordinis Fratrum Praedicatorum auctore Stanislao lectore cracoviensi eiusdem ordinis), gdzie jednak życie błogosławionego Czesława jest przedstawiane tylko w kontekście żywota świętego Jacka. Natomiast pierwsza legenda o nim powstała w XV wieku we wrocławskim klasztorze Świętego Wojciecha. Przy czym, warto wyjaśnić, że w tamtych czasach legendami (od łacińskiego legere - czytać) nazywano krótkie żywoty świętych, które opracowywano do celów liturgicznych. Były to teksty zawarte w oficjum kapłańskim, czytane w czasie liturgii brewiarzowej w dniu obchodu danego świętego. W klasztorach stanowiły lekturę w czasie posiłku; w sensie ściślejszym legenda oznaczała żywot świętego wyznawcy w przeciwieństwie do pasji - opisu śmierci męczennika; często legendą nazywano żywot świętego w ogóle, używając tego terminu zamiennie ze słowem historia [czy] żywot[6]. To dopiero w czasach nam współczesnych legendę zaczęto kojarzyć z historiami nieprawdziwymi i wymyślonymi bajkami lub mitami. Pierwszy żywot błogosławionego Czesława (Tutelaris Silesiae - patron, opiekun Śląska) napisał w 1608 roku przywołany już wcześniej przeor wrocławskiego klasztoru, dominikanin ojciec Abraham Bzowski. Żywot ten przygotowany i opracowany do przyszłego procesu beatyfikacyjnego stał się praktycznie jedynym źródłem dla większości późniejszych biografów naszego błogosławionego. Warto, tak na marginesie zapoznać się chociaż z fragmentem życia tego dominikanina. Abraham Bzowski przybył do Wrocławia w 1606 r. by odzyskać zupełnie zaniedbany i praktycznie opuszczony przez dominikanów pochodzenia niemieckiego, klasztor świętego Wojciecha. Pod koniec 1607 nowy przeor mógł się już poszczycić 20 zakonnikami (w większości Polakami) i dodatkowo 13 studentami. Ojciec Bzowski zaczął także bardzo energicznie odnawiać zwalczany przez protestantów i przez to zapomniany kult Czesława. Otworzył więc grobowiec i rozpoczął przygotowania do beatyfikacji. Po wstępnych oględzinach grobu i doczesnych szczątków Czesława, wysłał 2 lutego 1607 roku dość szczegółowe sprawozdanie do papieża, dołączając jednocześnie dane biograficzne kandydata do beatyfikacji[7]. Ta działalność promująca Kościół katolicki o. Bzowskiego spotkała się ze zdecydowanym oporem społeczeństwa wrocławskiego, w większości już niemieckiego i sprotestantyzowanego. Stąd przy cichej akceptacji, a nawet i poparciu władz miejskich stosowano wobec zakonników szykany, a nawet organizowano napady na kościół i klasztor[8]. Agresja ta przybierała coraz większe rozmiary aż doszło do drastycznej napaści na zakonników w klasztorze i kościele. Wówczas zdemolowano również wnętrza tych obiektów. Protestanci obrzucili również przeora ciężkimi zarzutami dotyczącymi czystości obyczajów czy też handlu piwem. Zmusiło to o. Bzowskiego do opuszczenia Wrocławia. Po kilku latach znalazł się Abraham Bzowski w Rzymie, gdzie kontynuował pracę przy słynnych Rocznikach Kościelnych. Był on uważany, za jednego z największych erudytów kościelnych, żyjących na przełomie XVI i XVII w. Imię Czesław jest pochodzenia słowiańskiego, jest ono dwuczłonowe. Część pierwsza pochodzi od rzeczownika cześć, czci, zaś druga to częsty w imiennictwie słowiańskim człon -sław. Oznacza ono tego, który ma dobre imię, cieszy się dobrą sławą. Jest to jedno z niewielu imion słowiańskich, które właśnie, ze względu na sławę błogosławionego Czesława, przyjęto do tradycji chrześcijańskiej. Ale jest to [niestety] jedyny święty czy błogosławiony o tym imieniu[9]. Różne daty narodzin błogosławionego Czesława podają żywotopisarze. Jedni podają rok 1175, inni 1180, a jeszcze inni 1185, a więc niewątpliwie, można uznać, że urodził się między rokiem 1175 a 1185. Większość hagiografów podaje, że miejscem urodzenia naszego bohatera był, podobnie jak u świętego Jacka oraz błogosławionej Bronisławy (1204-1259), Kamień Śląski. Natomiast większe znaczenie ma pytanie, czy pochodził on ze wspaniałego i znanego rodu Odrowążów czy też nie. Niestety my nie rozwiążemy dziś tej spornej kwestii. Jest bardzo wiele głosów przeciwnych podawaniu błogosławionego Czesława jako Odrowąża, ale są i tacy, którzy uważają go za kuzyna, a nawet za brata świętego Jacka. Zacznijmy od wybitnego dominikanina, nieżyjącego już ojca Jacka Woronieckiego (1878-1949), który uważał, że pochodzenie Czesława z rodu Odrowążów jest późniejszym domysłem (...). Lektor Stanisław (...) św. Jacka (...) nazywa krewnym Iwona Odrowąża (1160-1229), ale o Czesławie mówi tylko, że należał do jego dworu. (...) Podobnie i Długosz [(1415-1480) Jan], piszący sto lat później, wyraźnie zaznacza przynależność Jacka do rodu Odrowążów, a o Czesławie, którego obok niego wymienia, nic podobnego nie mówi[10]. [Jan Długosz używa zwrotu Jacek z domu Odrowążów i Czesław Polak.] Ksiądz Władysław Staich (1882-1938) uważał, że: Jeszcze późniejsze podania, mówiące jakoby błogosławiony Czesław był rodzonym bratem św. Jacka, okazały się błędne, a powstały skutkiem fałszywego pojmowania wyrażenia łacińskiego „familia", którem to wyrażeniem w wiekach średnich i starożytnych oznaczano „otoczenie" a nie najbliższą rodzinę[11].  Bł. Czesław. Ryc. z książki Marka Sikorskiego, Błogosławiony Czesław Patron Wrocławia, Nowa Ruda 1993. Wielu wcześniejszych i obecnych badaczy historii, powołując się na brak stosownych dokumentów czy też wiarygodnych dowodów, uważa błogosławionego Czesława za, owszem pochodzącego ze stanu rycerskiego, czyli szlacheckiego (inaczej nie mógłby zostać kustoszem katedry w Sandomierzu), ale jednak nie z rodu Odrowążów. Pierwszą wzmiankę o tym, że Jacek i Czesław byli braćmi znajdujemy we wspomnianej legendzie, powstałej w końcu XV wieku u dominikanów we Wrocławiu. W herbarzu polskim księdza Kaspra Niesieckiego (1682-1744) z roku 1740, zatytułowanym Korona Polska (...), przy omawianiu herbu Odrowążów znajdziemy imiona świętego Jacka, błogosławionej Bronisławy oraz Błogosławionego Czesława[12]. (Faktem jest, że ksiądz Niesiecki podaje, że wpisu tego dokonał według ojca Abrahama Bzowskiego, którego wiarygodność z kolei podważał o. Jacek Woroniecki). Ale również dzisiaj, na rodzinnej stronie internetowej Odrowążów znajdujemy drzewo genealogiczne, na którym obok Jacka jest i Czesław, choć napisali tam, że być może było dwóch Czesławów - kuzynów[13]. A w przepięknym zbiorze żywotów świętych i błogosławionych, zebranych przez księdza Floryana Jaroszewicza (1694-1771) pod tytułem: Matka świętych Polska z roku 1767 możemy pod datą 16 lipca znaleźć takie słowa: Czesław (...) z ojca Odrowąż, brat rodzony świętego Jacka i [brat] zakonny[14]. Także Ojciec Prokop Kapucyn [(1812-1895) Jan Tomasz Leszczyński], (również powołujący się na o. Abrahama Bzowskiego) ksiądz Piotr Pękalski (1790-1874) czy ksiądz Władysław Hozakowski (1869-1934) oraz inni autorzy żywotów świętych, z dziewiętnastego i z początku dwudziestego wieku, w swoich opisach podają ród Odrowążów jako ród błogosławionego Czesława. Ksiądz Hozakowski tak zaczyna żywot pod datą 20 lipca: Z możnej rodziny polskiej Odrowążów na Szląsku pochodził bł. Czesław; urodził się w Kamieniu w dyecezyi wrocławskiej r. 1180; ojcem jego był Eustachy (?), matką Beatryca [czyli Bożenna (?)], bratem św. Jacek, krewną bł. Bronisława[15]. W litanii do najczcigodniejszego błogosławionego Ojca Czesława z roku 1705 znajdujemy między innymi takie dwa zawołania: Czcigodny Ojcze Czesławie Podwójnie umocniony przez świętość Twojego Brata, świętego Jacka, proś Boga za nami, Czcigodny Ojcze Czesławie Wieczna Chwało i Godności Twojego szlachetnego rodu Odrowążów, proś Boga za nami[16]. (Całość litanii została umieszczona na końcu opracowania) Widzimy więc, że choć historia opisuje tylko samego błogosławionego Czesława to jednak nasza tradycja i tradycja zakonna chce błogosławionego Czesława Odrowąża. Nie wiemy tego, czy był bratem czy kuzynem, (najnowsze badania porównawcze DNA ponoć wykluczają pochodzenie Czesława i Jacka z jednej matki, ale nie wykluczają ich dalszego pokrewieństwa)[17], czy jeszcze dalszym krewnym świętego Jacka, ale wiemy, że papież Klemens XI (1649-1721) zatwierdził kult błogosławionego Czesława na początku XVIII wieku (Bullą z 26 VIII 1713 r.). A o tym czasie pisze o. Woroniecki w taki sposób: gdy (...) przychodzi chwila beatyfikacji, mniemanie, że Jacek i Czesław byli braćmi i pochodzili obaj z rodu Odrowążów, jest ogólnie przyjęte[18]. Co niby ma znaczyć, że brano to za pewnik i podczas procesu nie sprawdzono dokładnie pochodzenia kandydata na błogosławionego. Ks. Pękalski powołuje się również na Bullę, ale wcześniejszą, bo papieża Klemensa VIII (1536-1605), który kanonizował św. Jacka. W Bulli tej nazywa Cesława krewnym jego [św. Jacka], pochodzącym z tejże Odrowążów familii, które to twierdzenie z prawdą się zgadza[19]. Stąd wniosek, że negowanie pochodzenia błogosławionego Czesława, byłoby więc w pewnym sensie podważaniem wyników procesu beatyfikacyjnego sprzed trzystu i kanonizacyjnego sprzed ponad czterystu lat. We współczesnym modlitewniku zatytułowanym: „Błogosławiony Czesławie, módl się za nami" ze zgodą na publikację podpisaną przez Kurię Wrocławską, znajdujemy życiorys naszego bohatera, który się zaczyna od słów: Błogosławiony Czesław Odrowąż urodził się ok.1180 roku w rodzinie rycerskiej i był prawdopodobnie bliskim krewnym świętego Jacka...[20]". W książeczce z serii Twój Patron, również wydawanej za zezwoleniem Władzy Duchownej, pod tytułem „Błogosławiony Czesław" ksiądz Michał Chorzępa napisał: Błogosławiony Czesław - według dawnej tradycji polskiej - brat, a raczej krewny św. Jacka Odrowąża (...). Pochodził ze znakomitego rodu rycerskiego, który wydał wiele wybitnych osobistości, a między innymi: św. Jacka, błogosławioną Bronisławę, biskupa krakowskiego Iwona, arcybiskupa lwowskiego Jana (?-1450)[21]. Tak też uważa promotor kultu błogosławionego Czesława o. Norbert Oczkowski OP (O. Norbert dopatruje się źródeł wytrwałości, którą się odznaczał, w rodowym pochodzeniu Błogosławionego - Czesław pochodził z czesko-morawsko-polskiego rodu Odrowążów...[22]). Tak samo uważają chyba wszyscy współcześni dominikanie, skoro na swojej oficjalnej stronie: Dominikanie.pl umieścili tekst w którym napisali: Czesław Odrowąż (...). W 1226 roku założył klasztor braci kaznodziejów przy wrocławskim kościele św. Wojciecha[23]. W tekście tym przypominają, że w 1963 roku Paweł VI na prośbę ówczesnego arcybiskupa wrocławskiego, kardynała Bolesława Kominka (1903 - 1974) - ogłosił błogosławionego Czesława głównym patronem miasta [Wrocławia][24] oraz nakręcili siedmioodcinkowy film zatytułowany Tutelaris Silesiae - życie błogosławionego Czesława Odrowąża[25]. Tu można dodać, za księdzem profesorem Józefem Paterem (z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu), że Wrocław ma jeszcze kilku patronów[26]. I tak najstarszym patronem Wrocławia jest święty Jan Chrzciciel (1 przed Chrystusem-32 po Chrystusie), jego święto 24 czerwca jest również świętem miasta Wrocławia. Następnym patronem jest święty Wincenty z Saragossy (?-304), później święta Jadwiga Śląska (1178/80-1243), żona Henryka Brodatego (1165/70-1238). No i oczywiście błogosławiony Czesław Odrowąż, dalej wymieniona jest święta Dorota z Cezarei Kapadockiej (279-311), święty Jan Ewangelista (?-ok.100) oraz święta Teresa Benedykta od Krzyża (1891-1942), czyli Edyta Stein. Z kolei nasz święty Papież Jan Paweł II podczas swojej II pielgrzymki do Polski w czerwcu 1983 roku na Górze Świętej Anny (?) tak powiedział Stacja ta ma miejsce na Górze Świętej Anny, w pobliżu której znajduje się Kamień Śląski, miejsce urodzenia świętego Jacka, błogosławionego Czesława i błogosławionej Bronisławy Odrowążów - postaci bardzo mi drogich i bliskich od wczesnej młodości. Święty Jacek i błogosławiona Bronisława spoczywają w Krakowie, błogosławiony Czesław jest patronem Wrocławia[27]. Można tu jeszcze dodać, że w pobliskim Opolu powstała nawet parafia pod wezwaniem błogosławionego Czesława Odrowąża. Myślę więc, że nie popełnimy jakiegoś rażącego błędu, gdy w tej pracy przyjmiemy, że nasz bohater pochodził z rodu Odrowążów. Jako ciekawostkę można podać, że w Poznaniu w dzielnicy Wilda istnieje ulica świętego (sic!) Czesława. W młodości błogosławiony Czesław miał ukończyć dwie uczelnie na Zachodzie Europy. Jedną była prawdopodobnie Sorbona w Paryżu, a drugą Bolonia. Tam miał uzyskać tytuł doktora teologii i prawa kanonicznego. W tym też czasie poddany był wielu różnym pokusom, z którymi walczył w taki sposób, że mówił często do siebie: „Przodkowie moi poświęcali się zupełnie dla nieśmiertelności i dla zachowania św. religii ojców swoich; pobożność i powściąganie żądzy, oraz inne cnoty były pierwszem ich zajęciem i ozdobą: więc i do mnie należy dawną ich sławę nie cieniem osłaniać, ale tym samym blaskiem cnoty rozjaśniać". Kiedy nieuczciwe niewiasty usiłowały skłonić umysł jego do uronienia niewinności, pragnąc w samym początku pokonać ich podstęp szkodliwy, ścisłym postem stłumiał żądzę ciała swojego, i przezornie na krótkiej wodzy trzymał swe zmysły; a natomiast zamiłowaniem samotności, czytaniem ksiąg św., czuwaniem i gorącą modlitwą ukrzepiał swą duszę. Czynił on sobie tę zbawienną uwagę: „Cesławie, stłumiaj w pierwszym zawiązku pożądliwość, i nie dozwalaj szatanowi rozdmuchiwać w ciele twem tlejącego lubości zarzewia, któreby cię później okropnym owionęło pożarem. [W późniejszych wydaniach ten zwrot został przedstawiony w sposób bardziej dla współczesnego Polaka zrozumiały: „Czesławie, stłumiaj pożądliwość i w najmniejszej iskierce, aby się z czasem w płomień nie zamieniła"[28].] A jako nie masz niebezpieczniejszej trucizny nad słodki pokarm nią zaprawiony, tak też nic człowieka bardziej zniewieściałym nie czyni jak lubość niewiasty". Słuchaj rady wielkiego nauczyciela: „Ty, co oczy i czoło masz ku niebu podniesione, podnieś i umysł twój, abyś myślą nikczemnie po ziemi nie pełzał; dlatego bowiem masz twą postawę w górę podniesioną, byś przez wielkie usiłowania, wielką nagrodę w niebiesiech sobie zapewnił. Laur zawsze jest zielony; sława też dobrych czynów nigdy nie gaśnie". Za wskazówką tych przestróg zbawiennych, Cesław żeglując po burzliwem morzu tego świata, życiem nieskażonem ominąć zdołał bezdenną zatokę i skały pokus, o które się bardzo wielu rozbija. Nieposzlakowane jego obyczaje zjednały mu wysokie poważanie u współzawodników, że w jego obecności sromali się czynić, nie tylko wszystkiego co godność człowieka poniża, ale nawet płochego wymówić słowa; i gdy chcieli wystawić kogo za przykład niewinności, na Cesława palcem wskazali, jako przywódzcę młodzieży w życiu cnotliwem[29]. Od tego też czasu, jak wspomniano wyżej, zaczął stosować różnego rodzaju popularne w tych czasach umartwienia swojego ciała. W 1219 roku był już błogosławiony Czesław kanonikiem i kustoszem kolegiaty sandomierskiej, a więc należał do bliskiego otoczenia biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża. Tym samym nie dziwnym jest to, że gdy biskup udawał się do Rzymu, by wyprosić u papieża zmianę nominacji, którą otrzymał na arcybiskupa gnieźnieńskiego i pozostać na biskupstwie krakowskim, to zabrał ze sobą swoich dwóch krewnych, Jacka i Czesława. Ks. Piotr Pękalski, który napisał żywot bł. Czesława na podstawie opracowania Abrahama Bzowskiego odnotował wcześniejszą, bo już z 1218 r. podróż Iwona i jego dwóch bratanków do Rzymu. A powodem tej wyprawy miała być rezygnacja z biskupstwa bł. Wincentego Kadłubka. Kiedy Wincenty Kadłubek kornem sercem w r. 1218 złożył w ręce kapituły krakowskiej laskę pasterską, a Iwo Odrowąż na jego miejsce obrany, konieczną potrzebą spowodowanym został jechać do Honoryjusza III (ok.1150-1227) papieża, by u niego wyjednał dla Kadłubka uwolnienie od krakowskiego biskupstwa, a na jego miejsce siebie zatwierdzenie, przybrał Cesława i Jacka za towarzyszów tej podróży[30]. Przyszli święci podczas pobytu we Włoszech poznali świętego Dominika (1170-1221). Mieli też okazję być świadkami cudu wskrzeszenia bratanka jednego z kardynałów. Bratanek ten, o imieniu Napoleon, spadł ze spłoszonego konia tak nieszczęśliwie, że zmarł na miejscu. Czesław i Jacek otrzymali z rąk świętego Dominika habity zakonne. Z Rzymu wracali we czterech, błogosławiony Czesław i Święty Jacek, Henryk z Moraw (?) oraz Herman Niemiec (?), który pozostał w nowo założonym przez nich klasztorze we Fryzaku (Friesach najstarsze miasto w Karyntii) w Austrii. Stąd wysłał św. Jacek Czesława i Henryka do Pragi. Tam w kościele św. Klemensa (?-ok.97) Czesław założył zakon kaznodziejski, po czym przez pewien czas nadzorował go i rozwijał. Następnie udał się do Wrocławia. Bl. Ceslaus ryc. z książki Frydrychowicza Dominika, S. Hyacinthus Odrovasius principalis, hierarchicus, universalis Regni Poloniae patronus [...] calamo exaratus, Kraków 1687. Ze str. w Intern.: https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=2668 (dostęp: 19.03.1025 r.) Inne źródła mówią, że gdzieś na początku listopada 1221 roku Jacek i Czesław razem dotarli do Krakowa, gdzie zostali wspaniale przyjęci i przez biskupa krakowskiego Iwona i przez księcia Leszka Białego (1184/5-1227), jego dwór oraz całe mieszczaństwo krakowskiego grodu. I dopiero po założeniu klasztoru w Krakowie nasi dominikanie udali się do Wrocławia, przyjmując prawdopodobnie zaproszenie tamtejszego biskupa Wawrzyńca (?-1232), który pragnął, aby i w jego mieście powstał klasztor dominikański. Wzięli ze sobą Bullę papieską, polecającą ten nowy zakon kaznodziejski. Była to Bulla papieża Honoriusza III nosząca tytuł Cum qui recipit prophetam (Gdy ktoś przyjmie proroka), jedna z trzech wydanych przez papieską kancelarię. W Krakowie obaj dominikanie byli przecież bardzo dobrze znani biskupowi krakowskiemu, natomiast Wrocław był na terenie innej diecezji i aby ówczesny biskup Wawrzyniec mógł utwierdzić się w zaufaniu i do zakonników, jak i do nowego zakonu, taka Bulla była po prostu niezbędna. (Była ona następnie przechowywana w klasztorze we Wrocławiu. Niestety oryginał zaginął w czasie drugiej wojny światowej, pozostała natomiast fotokopia[31]). Dominikanie najpierw gościli u Norbertanów w kościółku świętego Marcina (316/36-397) na wyspie Tum, czyli inaczej na Ostrowiu Tumskim, a następnie w roku 1226 zaangażowali się w fundację klasztoru przy kościele świętego Wojciecha, do którego się przenieśli po otrzymaniu go od wrocławskiego biskupa. Zachował się do dzisiaj dokument przekazania świątyni z dnia 1 maja 1226 r. Natomiast już rok później święty Jacek wyruszył na północ Polski, pozostawiając błogosławionego Czesława, [prawdopodobnie jako przeora] w prężnie działającym i już zapełnionym nowymi zakonnikami klasztorze. I dopiero w tym czasie (jak mówią niektóre źródła) miał też nasz błogosławiony udać się do Pragi, by tam założyć klasztor świętego Klemensa, który stał się głośny wielką liczbą mnichów, po czym wrócił ponownie do Wrocławia. Błogosławiony Czesław został w roku 1233 prowincjałem zakonu dominikańskiego. Zastąpił on przeora krakowskiego klasztoru, Gerarda (?) lub Gerharda z Wrocławia, którego wg Jana Długosza w roku 1225 jenerał zakonu Jordan (ok.1190-1237) [Sas] uczynił (...) prowincjałem polskim[32]. Prowincja polska, do której należały klasztory leżące i w Polsce, i w Czechach, liczyła już wtedy osiem klasztorów: były to klasztory w Krakowie, Pradze, Wrocławiu, Sandomierzu, Gdańsku, Kamieniu Pomorskim, Poznaniu (dokładnie, na prawym brzegu Warty w okolicach Śródki) i Ołomuńcu. Przez krótki okres około pięciu lat należał też do niej klasztor w Kijowie, z którego święty Jacek uciekając przed Tatarami, zabrał figurę Matki Bożej. W roku 1234 błogosławiony Czesław, właśnie jako prowincjał, brał udział w kapitule generalnej dominikanów w Bolonii. (Można tu na marginesie dodać, że w tamtych czasach prowincja dominikanów polskich należała do ośmiu największych prowincji tego zakonu w Europie, większymi od niej były prowincje niemiecka, angielska, lombardzka, francuska i prowansalska, a mniejszymi były prowincje hiszpańska i duńska[33]). W czasie tej kapituły, z inicjatywy papieża Grzegorza IX (1160/70-1241), nastąpiło otwarcie grobu i przeniesienie zwłok świętego Dominika. W czasie otwarcia grobu rozeszła się cudowna woń a zgromadzeni wierni doznali wielu łask. To w zdecydowany sposób przyspieszyło proces kanonizacyjny świętego Dominika, bo już w rok później właśnie papież Grzegorz IX wyniósł założyciela dominikanów na ołtarze. I również na tej uroczystości był obecny błogosławiony Czesław. Jak napisał o. Woroniecki: Z pośród uczestników tej pamiętnej kapituły Kościół miał po wielu wiekach trzech dominikanów zaliczyć do grona błogosławionych, a mianowicie jenerała zakonu Jordana Sasa [z Saksoni], prowincjała rzymskiego Mikołaja Palea (1197-1255) ... i prowincjała polskiego, naszego Czesława[34]. Funkcję prowincjała sprawował błogosławiony Czesław przez cztery lata. W tym czasie powstawały klasztory między innymi w Płocku, (po kanonizacji świętego Dominika nazwany jego imieniem) Sieradzu, Chełmnie i w Elblągu. A błogosławiony Czesław z racji swojej funkcji wizytował je wszystkie i te powstające i te, które już działały. Niestety zły stan zdrowia nie pozwolił mu jednak dłużej pełnić tego zaszczytnego stanowiska i w roku 1236 po złożeniu urzędu pozostał już na stałe we Wrocławiu. Po nim prowincjałem został Henryk [Heindrich lub Heidenreich] z Lipska (?-1263)[35]. Wówczas na dworze wrocławskim, (a więc na całym Śląsku, ale również w Małopolsce z Wawelem włącznie oraz prawie połową Wielkopolski) rządził książę Henryk Brodaty ze śląskiej linii Piastów z jego bogobojną małżonką, przyszłą świętą, Jadwigą Śląską. Po śmierci męża w 1238 roku Jadwiga zamknęła się w klasztorze Trzebnickim u sióstr cysterek i tam przebywała do swojej śmierci. A na wakującym książęcym tronie zasiadł ich syn Henryk Pobożny (1197-1241). Jego małżonką była równie świątobliwa Anna Czeska (1201-1265) z rodu Przemyślidów, córka króla Czech Otokara (ok.1155-1230), która z kolei sprowadziła do Wrocławia Franciszkanów. O. Woroniecki uważa, że między dworem książęcym a błogosławionym Czesławem musiał istnieć jakiś nadprzyrodzony związek tych świętych dusz i trudno się z nim nie zgodzić. Pomijając już to, że w tamtych czasach na terenie polsko-czeskiej prowincji klasztory dominikańskie powstawały najczęściej w miastach królewsko-książęcych, a więc stosunki między zakonnikami a władcami miały duże znaczenie, bo to przecież władcy zazwyczaj byli fundatorami tych klasztorów. To jednak ważniejszym wydaje się to, że właśnie dwory książęce bardziej dążyły do tego, by w ich pobliżu były takie zakony (mendykanckie, a więc) żebrzące, których duchowni żyli w ubóstwie i byli wspaniale przygotowani teologicznie. (Pod koniec XIII wieku na terenie całej prowincji dominikańskiej działały już ogółem 54 klasztory: 15 w Czechach, 7 na Morawach, 11 na Śląsku, 4 w Małopolsce, 8 w Wielkopolsce i na Mazowszu oraz 9 na Pomorzu i w Prusach[36]). W roku 1241 Tatarzy, czy tak jak dzisiaj uważają historycy Mongołowie, w swoich szatańsko-morderczych podbojach, paląc i rabując polską ziemię i mordując polski naród, dotarli aż do Wrocławia. Opisując te wydarzenia, profesor Feliks Koneczny (1862-1949) w swojej książce „Święci w dziejach narodu polskiego" mówił, że dominikanie, chociaż mogli uciekać, woleli wzmocnić, oczywiście duchowo, głęboko religijną załogę wrocławskiego grodu. Bo do czego mogli być potrzebni zakonnicy rycerstwu jak nie do odprawiania nabożeństw, spowiedzi i udzielania innych świętych sakramentów. Załoga ta chciała walczyć z pogaństwem w imię Boże i umierać z Bogiem w sercu. Tacy tworzyli prawdziwie zakon rycerski, a bł. Czesław był ich ojcem duchownym i wojennym kapelanem[37]. Tak więc widzimy, że nasz błogosławiony dominikanin odegrał wiodącą rolę w obronie tego miasta, a właściwie samego zamku, gdyż miasto na rozkaz Henryka Pobożnego zostało przez mieszkańców opuszczone, a następnie spalone. I tak to opisał Jan Długosz: A kiedy wszyscy mieszczanie ogarnięci podobnym strachem jak [wcześniej] krakowianie do tego stopnia, że chwytali w największym popłochu i pośpiechu tylko cenniejsze rzeczy, uciekając pospiesznie, jakby Tatarzy byli już na miejscu, opuścili miasto pełne nie tylko żywności, ale i wielu bogactw, rycerze i ludzie Henryka wyszedłszy z zamku, który obsadzili dla obrony, z wielkim pośpiechem zwożą do zamku majątek i żywność i dopiero wtedy puste miasto przezornie podpalają, żeby Tatarzy nie mogli zawładnąć jego domami i chlubić się jego spaleniem albo urządzić tam postoju. Tatarzy zaś zastawszy miasto spalone i ogołocone, zarówno z ludzi, jak z jakiegokolwiek majątku, oblegają zamek wrocławski. Lecz gdy przez kilka dni przeciągali oblężenie, nie usiłując zdobyć [zamku], brat Czesław z zakonu kaznodziejskiego, z pochodzenia Polak, pierwszy przeor klasztoru św. Wojciecha we Wrocławiu, który sam z braćmi ze swojego zakonu i innymi wiernymi schronił się na zamku wrocławskim, modlitwą ze łzami wzniesioną do Boga odparł oblężenie. Kiedy bowiem trwał w modlitwie, ognisty słup zstąpił z nieba nad jego głowę i oświetlił niewypowiedzianie oślepiającym blaskiem całą okolicę i teren miasta Wrocławia. Pod wpływem tego niezwykłego zjawiska serca Tatarów ogarnął strach i osłupienie do tego stopnia, że zaniechawszy oblężenia, uciekli raczej, niż odeszli. Tymczasem Tatarzy, którzy podążyli na Kujawy, spotkali się z tymi, co przybyli z Krakowa, w okolicy Wrocławia w Poniedziałek Wielkanocny. Pustosząc ziemię ogniem i uśmiercając ludność strzałami i włóczniami, podążają do Legnicy[38]. Inni biografowie opisują procesje z Najświętszym Sakramentem prowadzone w czasie oblężenia przez Ojca Czesława wzdłuż zamkowych murów. Często też miał wychodzić na mury i mobilizować obrońców do walki. Można więc śmiało powiedzieć, że błogosławiony Czesław był, podobnie jak ponad czterysta lat później przeor Kordecki (1603-1673) na Jasnej Górze, prawdziwym bohaterem duchowym oraz rzeczywistym ojcem tego triumfu małej załogi zamku wrocławskiego nad Mongołami. Błogosławiony Czesław Odrowąż, druga połowa XIX w., Muzeum Narodowe w Krakowie, katalog zbiorów. Fot ze str. w Intern.: https://www.historiaposzukaj.pl/wiedza,wydarzenia,276,mongolowie_pod_wroclawiem.html (dostęp: 26.03.2025 r.) Radość z tego prawdziwie cudownego zwycięstwa niestety nie trwała długo, gdyż w kilka dni później załoga zamku wrocławskiego dowiedziała się o klęsce i śmierci księcia Henryka Pobożnego i jego wojsk pod Legnicą. Ale Tatarzy już nigdy więcej nie próbowali zdobywać Wrocławia. [1] https://www.vaticannews.va/pl/swiat/news/2023-01/44-mln-aborcji-w-2020-r-aborcja-pierwsza-przyczyna-zgonow.html (dostęp: 08.03.2025 r.) [2] W Internecie bardzo trudno znaleźć cokolwiek o tym autorze, wiadomo tylko, że w czasach PRL, wycofano jego książki z bibliotek; są też mylne daty jego urodzin i śmierci, wiadomo, że większość książek opublikował w okresie międzywojennym. Oprócz Inkwizycji Hiszpańskiej znane m. in. są takie jego prace: Darwinizm a Ewolucja, Einsteinizm i poglądy filozofii chrześcijańskiej, Cud a nauka, Tajemnica Wielkiej Piramidy czy też Czy wiedza odbiera wiarę. [3] Józef Hr. Tyszkiewicz, Inkwizycja Hiszpańska, Warszawa 1929. [4] O. Abraham Bzowski Tutelaris Silesiae Wrocław 2007 s.85 [5] Tamże [6] Encyklopedia katolicka, Lublin 2004, patrz. Legenda hagiograficzna, t.10, s. 652. [7] Ks. Józef Pater, Abraham Bzowski OP, w Nasza Przeszłość T. 51, Kraków 1979, s. 75. [8] Tamże. [9] Oprac. na podst. Henryk Fros SI, Franciszek Sowa, Twoje imię przewodnik onomastyczno- hagiograficzny, Kraków 1982; oraz Ks. Michał Chorzępa CM, Twój Patron błogosławiony Czesław, Kraków 1992, s. 12. [10] O. Jacek Woroniecki, Błogosławiony Czesław dominikanin, Opole 1947, s. 10. [11] Ks. Władysław Staich, Święty Jacek pierwszy Ślązak..., s. 12. [12] X. Kasper Niesiecki, Korona Polska..., t. III, Lwów 1740, s. 406-407. [13] https://genealogia.okiem.pl/drzewo/302/odrowaz (dostęp: 17.03.2025 r.) [14] x. Floryan Jaroszewicz, Matka świętych Polska, Kraków 1767, s. 346. [15] Ks. Władysław Hozakowski, Żywoty Świętych Pańskich, Poznań 1908, s. 636. [16] Błogosławiony Czesławie, módl się za nami - modlitwy wstawiennicze, litanie i pieśni do bł. Czesława, Wrocław 2013, s. 24, 27. [17] Wojciech Kucharski, Dzieje kultu błogosławionego Czesława, Kraków 2012, s. 44. [18] O. Jacek Woroniecki, Błogosławiony Czesław dominikanin..., s. 11. [19] x. Piotr Pękalski, Żywoty świętych patronów polskich, Kraków 1862, przyp.6, s.310. [20] Błogosławiony Czesławie, módl się..., s. 7. [21] Ks. Michał Chorzępa CM, Twój Patron błogosławiony Czesław, Kraków 1992, s. 3. [22] http://www.niedziela.pl/artykul/111203/nd/zdjecia (dostęp:15.03.2025 r.) [23] https://info.dominikanie.pl/2014/07/odpust-blogoslawionego-czeslawa/ (dostęp: 15.03.2025 r.) [24] https://info.dominikanie.pl/2014/07/odpust-blogoslawionego-czeslawa/ (dostęp: 15.03.2025 r.) [25] https://info.dominikanie.pl/2014/02/obronca-slaska-film-o-blogoslawionym-czeslawie-wideo/ (dostęp: 15.03.2025 r.) [26] https://www.niedziela.pl/artykul/53855/nd/Swieci-przyjaciele-miasta/ (dostęp: 15.03.2025 r.) [27] Gabriel Turowski, Leksykon Polskich świętych, błogosławionych i sług bożych, Kraków 2015, s. 145. [28] Ks. dr Zygmunt Skarżyński, Żywoty świętych polskich, Warszawa 1912, s. 479. [29] x. Piotr Pękalski, Żywoty świętych patronów..., s. 304-305. [30] Tamże, s. 307. [31] Elżbieta Wiater, Wierny pies Pański, Kraków 2015, s. 77 [32] Ludwik Ćwikliński, Monumenta Poloniae Historica, t. IV, Lwów 1884, s. 855. [33]Jerzy Kłoczkowski, Studia nad historią dominikanów w Polsce, Warszawa 1975, s. 40. [34] O. Jacek Woroniecki, Błogosławiony Czesław dominikanin, Opole 1947, s. 34. [35] Elżbieta Wiater, Wierny pies Pański..., s. 73, 112. [36] Jerzy Kłoczkowski, Studia nad historią..., s. 31. [37] Feliks Koneczny, Święci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937, s. 146. [38] Jan Długosz, Roczniki Królestwa Polskiego, t. VII Rok Pański 1241, Warszawa 1974, s. 18-19. Powrót |