¦wiêty Melchior Grodziecki i jego towarzysze w mêczeñstwie Czê¶æ I https://pl.wikipedia.org/wiki/Melchior_Grodziecki Tej nocy poznamy ¿ywot ¶wiêtego Melchiora Grodzieckiego, którego w naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako mêczennika z Koszyc. Imiê Melchior jest to imiê teoforyczne i oznacza ono „z greki nios±cy (foros) Boga (teo)[1]", poniewa¿ imionami teoforycznymi s± imiona zawieraj±ce w sobie s³owo Bóg lub „te, które zawieraj± jaki¶ tytu³ Boga, np. »Król«[2]". Imiê Melchior „wywodzi siê z hebrajskiego melki-or: król (Bóg) jest moj± ¶wiat³o¶ci±. W Polsce imiê po¶wiadczone w dokumantach od 1394 roku w formach: Melchior, Malchior, Melchier, Malchier, Melchiar, Melcher, Malcher, Melchor, Malcar, Mielcar. Od imienia tego pochodz± nazwiska: Malcher, Malcharek, Majcher, Majchrzyk, Majchrzak, Majchrzycki, Melcer, Melich, Melikiewicz itp. (...) ¦wiêtych tego imienia jest niewielu. Najs³ynniejszym jest Melchior, jeden z (...) trzech (...) [króli], którzy przybyli do Betlejem, aby z³o¿yæ ho³d nowo narodzonemu Chrystusowi[3]". W obecnym województwie ¶l±skim w gminie Jasienica na trasie z Bielska-Bia³ej do Cieszyna, kilka kilometrów przed Skoczowem, znajduje siê miejscowo¶æ Grodziec (po czesku Hradec). Tu (b±d¼ w Cieszynie; zapisano go jako Tesinensis[4], a wiêc Cieszynianin) w roku 1584 przyszed³ na ¶wiat Melchior Grodziecki. Nie przypadkowo wspomnia³em o pobliskim Skoczowie, gdy¿ tam, jak pamiêtamy, osiem lat wcze¶niej urodzi³ siê inny mêczennik polski, ¶wiêty Jan Sarkander, którego ¿ywot mieli¶my okazjê poznaæ pó³ roku temu. W Polsce królowa³ wówczas Zygmunt III Waza, który by³ wiernym katolikiem. Niestety ¦l±sk wraz z ksiêstwem cieszyñskim, w którym le¿a³y obie te miejscowo¶ci, w tych czasach nie nale¿a³ do Polski, by³ on lennem Czech. A z kolei Czechy wraz z Wêgrami znajdowa³y siê pod panowaniem cesarza rzymskiego Rudolfa II, który bêd±c arcyksiêciem Austrii, by³ równocze¶nie królem Wêgier oraz Czech. Na Wêgrzech w wiêkszo¶ci wyznawano kalwinizm, a w Czechach i na ¦l±sku luteranizm. W tym narodowo¶ciowym tyglu jedynie Austria pozostawa³a katolicka, gdy¿ Rudolf II by³ przedstawicielem austriackiej linii katolickich Habsburgów (druga, równie¿ katolicka linia Habsburgów, by³a lini± hiszpañsk±). Aczkolwiek wiara Rudolfa II z powodu postêpuj±cych problemów psychicznych nie by³a zbyt mocna. W chwilach ataków choroby potrafi³ zrzekaæ siê katolicyzmu. By³y to czasy, gdy obowi±zywa³ zasada Cuius regio, eius religio (czyja w³adza, tego religia), któr± przyj±³ jeszcze cesarz Karol V. W ksiêstwie cieszyñskim do roku 1609 panowa³ luteranizm, bo pochodz±cy z Piastów ksi±¿ê Adam Wac³aw by³ do tego czasu luteraninem. Ale w³a¶nie w 1609 roku, ksi±¿ê przeszed³ na katolicyzm i rozpocz±³ zdecydowan± walkê z protestantyzmem. Rok wcze¶niej (1608) królem Wêgier oraz w³adc± Austrii i Moraw zosta³ brat odsuniêtego od w³adzy na tych terenach cesarza Rudolfa II, umiarkowany katolik, Maciej Habsburg. Byæ mo¿e to by³o powodem przej¶cia podleg³ego Maciejowi ksiêcia cieszyñskiego, Adama Wac³awa, na katolicyzm. Chocia¿ dopiero nastêpca spolegliwego wobec innowierców Macieja cesarz Ferdynand II, wychowanek jezuitów, by³ naprawdê gorliwym katolikiem. A to z kolei powodowa³o ostre konflikty ze wszystkimi protestantami. Jak widzimy, sytuacja spo³eczno-polityczna w tym regionie by³a bardzo skomplikowana i w tych trudnych realiach, które w jakiej¶ mierze poznali¶my ju¿, s³uchaj±c ¿ywota ¶wiêtego Jana Sarkandra, przysz³o równie¿ ¿yæ i dzia³aæ ¶wiêtemu Melchiorowi Grodzieckiemu. Urodzi³ siê on najprawdopodobniej w rodzinie szlacheckiej, herbu Radwan. Rodzina wywodzi³a siê prawdopodobnie ze wsi Brody ko³o Lanckorony, gdy¿ „ród ten w aktach urzêdowych u¿ywa³ przydomka z Brodu[5]". Niestety nie zachowa³y siê ani akta, ani ksiêgi ko¶cielne zawieraj±ce datê urodzenia i chrztu Melchiora. Niewiele wiemy równie¿ o jego rodzicach. Wiadomym jest tylko, ¿e we wsi Grodziec oko³o roku 1580 jego (przypuszczalny) ojciec Henryk Grodziecki by³ fundatorem ko¶cio³a oraz dokoñczy³ budowê okaza³ego zamku, któr± rozpocz±³ dziadek Melchiora, Maciej Grodziecki, kasztelan Cieszyñski. Po zakoñczonej budowie w tym zamku mia³a zamieszkaæ ca³a rodzina i tam prawdopodobnie Melchior pobiera³ swoje pierwsze nauki. Niestety jest bardzo wiele niejasno¶ci dotycz±cych rodziny Melchiora. Je¶li ojcem by³ Henryk Grodziecki, to zmar³ on ju¿ w 1587 roku, o czym ¶wiadczy tablica nagrobna Henryka znajduj±ca siê obecnie w ko¶ciele ¶wiêtego Bart³omieja w Grod¼cu[6]. O tym, ¿e Melchior zosta³ pó³sierot± w m³odym wieku, napisano w kilku jego biografiach, dodaj±c, ¿e parê lat pó¼niej zmar³a jego matka, a wychowaniem dziecka zajêli siê dziadkowie, Maciej i Helena Grodzieccy. Niestety tê wersjê burzy zachowany list m³odego Melchiora, który napisa³ w roku 1602 zwracaj±c siê bezpo¶rednio do swoich rodziców, a jest ma³o prawdopodobne, by w taki sposób pisa³ do swoich dziadków. Gdy Melchior mia³ oko³o trzyna¶cie lat, zosta³ wys³any do Wiednia, by tam w kolegium jezuitów zdobywaæ dalsz± wiedzê. By³o to to samo kolegium, w którym ponad trzydzie¶ci lat wcze¶niej uczy³ siê nasz ¶wiêty Stanis³aw Kostka. M³ody Melchior „dobre musia³ (...) robiæ postêpy w naukach i cnocie, skoro zas³u¿y³ sobie, aby go zaliczono w poczet Sodalisów Maryi w roku 1602, [Sodalicja Mariañska to za³o¿one przez jezuitów stowarzyszenie katolików ¶wieckich, erygowana przez papie¿a Grzegorza XIII w 1584 roku. W Sodalicji Maryi cz³onkowie d±¿± do doskona³o¶ci, obieraj±c sobie Maryjê za przewodniczkê] o czem wspomina swoim rodzicom [we wspomnianym wy¿ej] (...) li¶cie pisanym z Wiednia: »B³og± rado¶æ czujê, kochani rodzice, bo miê wielkie szczê¶cie spotka³o, jestem przyjêty do Maryañskiej Kongregacyi jako Sodalis.« [A] wiadomo, nie ka¿dy ze studentów dostêpuje tego zaszczytu[7]". Widocznie s³u¿ba Melchiora dla Maryi zaowocowa³a jego kap³añskim powo³aniem, gdy¿ po zakoñczeniu nauki w wiedeñskim kolegium postanawia on porzuciæ ¿ycie ¶wiatowe i „wst±piæ na w±sk± ¶cie¿kê doskona³o¶ci[8]". Dnia 22 maja w roku 1603 rozpocz±³ nowicjat w kolegium jezuitów w Brnie. Parê miesiêcy po nim do tamtejszego kolegium wst±pi³ Wêgier, Stefan Pongracz, pó¼niejszy towarzysz Melchiora w mêczeñstwie. W nastêpnym roku w tym jezuickim kolegium nasz bohater, bêd±c jeszcze klerykiem, rozpocz±³ odbywanie praktyk, „nauczaj±c w prowadzonej przez jezuitów szkole ni¿szej, dla m³odszych ch³opców, jêzyka ³aciñskiego i pewnych elementów greckiego[9]". Dwa lata pó¼niej, równie¿ 22 maja, po pomy¶lnym zakoñczeniu nowicjatu, z³o¿y³ on pierwsze trzy ¶luby zakonne, ubóstwa, czysto¶ci i pos³uszeñstwa. Nastêpnie zosta³ skierowany do K³odzka, gdzie w latach 1606-1607 kontynuowa³ praktyki nauczycielskie, podczas których podobnie jak w Brnie naucza³ ni¿sze klasy ch³opców. Po czym zosta³ wys³any do seminarium nauczycielskiego w czeskich Budziejowicach, gdzie ju¿ przygotowywa³ siê do nauki starszych klas gimnazjalnych. W latach 1609-1614 studiowa³ filozofiê i teologiê w Pradze w Clementinum, czyli jezuickim kolegium znajduj±cym siê w pobli¿u Mostu Karola. W trakcie studiów uczy³ siê dodatkowo gramatyki „na przemian w Brnie, Neuhaus i Glatzu (K³odzko)[10]". W tym czasie równie¿, przez cztery lata, pe³ni³ funkcjê prze³o¿onego bursy ubogich studentów imienia ¶wiêtego Wac³awa, tam dodatkowo kierowa³ chórem i orkiestr±. Ta „bursa stanowi³a rodzaj seminarium duchownego, poniewa¿ studenci przygotowywali siê do stanu kap³añskiego[11]". W tych latach by³ równocze¶nie spowiednikiem i kaznodziej± w praskich ko¶cio³ach oraz we wsi Kopanina „nale¿±cej do kolegium praskiego. Biografowie wspominaj± o nadzwyczajnych skutkach jego pracy duszpasterskiej[12]". Mo¿na powiedzieæ, ¿e to imponuj±ce. Taka jako¶æ i ilo¶æ pracy po³±czonej z nauk± w³asn±. Gdyby¶my nie znali odpowiedzi, to pewnie mêczy³oby nas pytanie, sk±d mia³ tyle zapa³u, energii i jak znajdowa³ na to wszystko czas. „24 maja 1614 przyj±³ z r±k praskiego arcybiskupa Jana Loheliusza [Loheliusa] ¶wiêcenia subdiakonatu, a 26 czerwca - diakonatu. Jeszcze tego samego roku otrzyma³ ¶wiêcenia kap³añskie[13]". W maju 1618 roku w Czechach w³adzê przejêli protestanci, detronizuj±c króla Ferdynanda II oraz wyrzucaj±c przez okno pos³ów jego brata, katolickiego cesarza austriackiego Macieja. W³adzê wtedy przej±³ tymczasowy rz±d sk³adaj±cy siê z trzydziestu dyrektorów. To przejêcie w³adzy nazwane zosta³o drug± defenestracj± prask±, która by³a przyczyn± wybuchu trzydziestoletniej wojny religijnej. Nawiasem mówi±c, wszyscy wyrzuceni przez okno urzêdnicy carscy, którzy spadli z wysoko¶ci oko³o 20 metrów, prze¿yli. Katolicy uznali to za cud, protestanci t³umaczyli pochy³o¶ci± terenu oraz tym, ¿e ponoæ by³ tam zbiornik kompostu, który mia³ zamortyzowaæ ich upadek. Po przejêciu w³adzy protestanci ju¿ na pocz±tku czerwca zakazali przebywania w Czechach jezuitom „oskar¿aj±c ich, ¿e »swoimi praktykami« burz± pokój, prawo i wolno¶æ królestwa[14]". Rok pó¼niej og³oszono królem Czech Fryderyka V Wittelsbacha, elektora Palatynatu i przywódcê Unii Ewangelickiej. Poniewa¿ by³ on królem tylko od sierpnia 1619 roku do jesieni 1620 roku nazwano go Królem Zimowym. 8 czerwca 1618 roku Melchior Grodziecki opuszcza Pragê i udaje siê do Brna, gdzie przebywa do maja 1619 roku, kiedy to „wybuch³o powstanie przeciw Lidze Katolickiej [Liga Katolicka by³o to porozumienie katolickich ksi±¿±t Rzeszy zawi±zane 1609 pod przywództwem Maksymiliana Bawarskiego przeciwko niemieckim w³adcom zrzeszonym w Unii Ewangelickiej, powsta³ej rok wcze¶niej, której przywódc± by³ wymieniony ju¿ wcze¶niej palatyn reñski, ksi±¿ê elektor Fryderyk V, czyli pó¼niejszy „Król Zimowy"[15]], [wtedy to] jezuici odeszli przede wszystkim do Wiednia i Krakowa, ale tak¿e do miast w prowincjach górnowêgierskich (s³owackich), znajduj±cych siê wówczas pod panowaniem katolickich Habsburgów[16]". Melchior uda³ siê w³a¶nie do Górnych Wêgier, do miejscowo¶ci Homonna (dzisiejsze Humenne le¿±ce na terenie S³owacji), gdzie od kilku lat dzia³a³o kolegium jezuickie. „Tu z³o¿y³ 16 VI 1619 wieczyste ¶luby zakonne[17]". Nastêpnie zosta³ wys³any do Koszyc, gdzie mia³ pe³niæ funkcjê kapelana wojskowego. W Koszycach wiêkszo¶æ ludno¶ci by³a wyznania kalwiñskiego, a tylko niewielka garstka by³a katolikami. „Gubernator miasta z ramienia cesarza, ¿arliwy katolik, Andrzej Doczy, prosi³ prze³o¿onych zakonu jezuitów o przydzielenie mu kapelanów wojskowych, którzy by nadto opiekowali siê [t±] garstk± katolików koszyckich. Pro¶bê jego spe³niono chêtnie (...) wyznaczono na stanowisko kapelanów Melchiora, w³adaj±cego jêzykiem polskim i czeskim, oraz [znanego mu jeszcze z nowicjatu w kolegium w Brnie] Stefana Pongracza, Wêgra z pochodzenia[18]". Do nich do³±czy³ jeszcze Chorwat kanonik Marek Kri¿. Pos³uchajmy, jak papie¿ ¶wiêty Pius X, opisa³ w swoim breve[19] beatyfikacyjnym, tych dwóch ¶wiêtych kap³anów: „Marek Stefan Kri¿ urodzi³ siê w Kri¿ewacu w Kroacyi [Chorwacji], z rodziny szlacheckiej, która odziedziczon± po przodkach s³awê pomno¿y³a blaskiem cnoty. O ch³opiêcych jego latach wiadomem jest, i¿ ca³em zewnêtrznem u³o¿eniem cia³a objawia³ znakomite przymioty duszy. Niesie o nim równie¿ podanie, ¿e ju¿ jako trzechletnie dzieciê okazywa³ dziwne nabo¿eñstwo ku Niebieskiej Matce Maryi, któr± nastêpnie zawsze w chwilach trwogi, a zw³aszcza w godzinie okrutnej ¶mierci z wielk± ufno¶ci± na pomoc wzywa³. Podrós³szy nieco, oddanym zosta³ do konwiktu imienia cesarza Ferdynanda, gdzie wiernie wprowadza³ w czyn zasady cnót wpajane mu w domu rodzicielskim, zw³aszcza skromno¶ci. Zapisany do Kongregacyi Maryañskiej, z³o¿y³ nowe, niepowszednie dowody przywi±zania do Naj¶wiêtszej Dziewicy. Okaza³ te¿ niezwyk³e zdolno¶ci do nauk, ¶wiec±c pomiêdzy rówie¶nikami pilno¶ci± i bystro¶ci± umys³u, tak dalece, i¿ otrzyma³ stopieñ magistra w nauce filozofii i fizyki. Czuj±c za¶ z natchnienia Bo¿ego poci±g do kap³añstwa, porozumia³ siê w tym wzglêdzie z lud¼mi do¶wiadczonymi i za pozwoleniem swych zacnych rodziców przyodzia³ szaty duchowne i zacz±³ siê przygotowywaæ do studyów teologicznych. Dowiedziawszy siê o tem O. Grzegorz Rumer z Towarzystwa Jezusowego, a s±dz±c, i¿ mo¿na sobie po nim najlepsze i najobfitsze owoce obiecywaæ, sprawi³, i¿ go wys³ano do Rzymu do kolegium niemiecko-wêgierskiego, aby tam dokoñczy³ nauk, tak pomy¶lnie rozpoczêtych w ojczy¼nie. Przyby³ tedy do Rzymu i przyjêtym zosta³ do kolegium, licz±c lat dwadzie¶cia dwa wieku. W tej przes³awnej szkole cnoty i wiedzy wnet sta³ siê nie tylko na¶ladowc±, ale i wspó³zawodnikiem najwzorowszych wspó³uczni. Po ukoñczeniu teologii, gdy ju¿ by³ wy¶wiêcony na kap³ana, wyszczególniono go publiczn±, uroczyst± dysput± z ca³ej teologii. Powróciwszy do kraju, odda³ siê zajêciom urzêdu apostolskiego z takim skutkiem, ¿e zyska³ rozg³os w ca³ej okolicy, a spowodowany t± jego s³aw± arcybiskup Ostrzychomia i prymas Wêgier, Piotr Pazmany, przyzwa³ go do swej dyecezyi, aby go u¿yæ do spraw wszelkich, z ¶wiêtym urzêdem kap³añskim zwi±zanych, zw³aszcza przeciwko b³êdom Lutra i Kalwina, które podówczas wielce siê po ca³ych Wêgrzech rozwielmo¿ni³y. Wnet potem zaliczony w poczet kanoników ko¶cio³a metropolitalnego w Ostrzychomiu i obdarzony godno¶ci± archidyakona komorneñskiego, obj±³ w zarz±d opactwo w Szeplaku, po³o¿one niedaleko Koszyc, a zale¿ne od ostrzychomskiej kapitu³y. Sta³o siê to nie bez zrz±dzenia Opatrzno¶ci Bo¿ej, która postanowi³a tam¿e wynagrodziæ s³ugê swego palm± mêczeñsk±, daj±c mu za towarzyszów dwu innych dzielnych mê¿ów z Towarzystwa Jezusowego, w pocie czo³a podówczas pracuj±cych w Koszycach i okolicy nad utwierdzeniem wiary katolickiej i nawracaniem b³êdnowierców. Jednym z nich by³ Stefan Pongracz. Urodzony w r. 1582, pochodzi³ ze znakomitej rodziny wêgierskiej. Nabo¿nie w domu wychowany i w naukach wykszta³cony, gdy dorós³, poczu³ w sobie powo³anie do Towarzystwa Jezusowego, pragn±c przyj¶æ przez to tak¿e w pomoc ojczy¼nie ska¿onej b³êdami Lutra i Kalwina, a trapionej zamieszkami domowemi. Istotnie te¿, przyjêty do Towarzystwa, po chlubnem ukoñczeniu nauk filozoficznych i teologicznych, wys³any zosta³ w r. 1615 do Homonny w pó³nocnych Wêgrzech, aby tam przez misye ¶wiête utwierdzaæ katolików we wierze i pobo¿no¶ci, a heretyków albo nawracaæ na ³ono Ko¶cio³a, albo opornych w b³êdach gromiæ. Trudny ten urz±d spe³nia³ z p³omienn± ¿arliwo¶ci± i niemniejsz± roztropno¶ci±, mniej wiêcej przez cztery lata, przedewszystkiem w Koszycach, gdzie na wezwanie królewskiego namiestnika, Andrzeja Doczy, zamieszkawszy w zamku królewskim, pracowa³ wraz z Melchiorem Grodzieckim nad utrzymaniem wiary katolickiej. Zapoznawszy siê z Markiem Kri¿em, który czêsto przybywa³ do niego w odwiedziny, wraz z nim uda³ siê w dzieñ ¶wiêtego Ojca Ignacego r. 1619 do Homonny, aby przez ¶wiête rekolekcye umocniæ siê na duchu i nabraæ nowych si³ do walki za Chrystusa. Widocznie sam Bóg chcia³ ich w ten sposób przygotowaæ do ¶miertelnego boju, który wnet potem stoczyæ mieli[20]".
Obraz z ksi±¿ki X. Marcina Czermiñskiego pt. B³ogos³awieni O. Melchior Grodziecki, O. Stefan Pongracz, kap³ani Towarzystwa Jezusowego, i Marek Stefan Kri¿ Kanonik ostrzychomski umêczeni za wiarê ¶wiêt± 1619 r. Wszyscy trzej pó¼niej nazwani zostali ¶wiêtymi mêczennikami koszyckimi. Niezbyt ciekaw± postaci± i niestety maj±c± w konsekwencji tragiczny wp³yw na ¿ycie ¶wiêtego Melchiora Grodzieckiego oraz jego towarzyszy by³ Ksi±¿ê Siedmiogrodu, Gabryel (Gabor) Bethlen. Zdoby³ on w³adzê podstêpem, gdy zabi³ Gabriela Batorego, bratanka naszego króla Stefana. Po czym, udaj±c sojusznika Habsburgów, po cichu przygotowywa³ siê do tego, by oderwaæ Wêgry od cesarstwa Austriackiego. Aby zdobyæ koronê Wêgier, potrafi³ zmieniaæ swoj± wiarê i wej¶æ w przymierze nawet z Turcj±. Gdy poprosi³ on Wielkiego Wezyra o pozwolenie na bunt przeciw Ferdynandowi II i zbrojne wej¶cie na teren Wêgier, „Wielki Wezyr zgodzi³ siê na to i w pysze swej doda³: - zrobiê ja Bethlena królem Wêgier![21]". W tym czasie Czesi, pod wodz± hrabiów Thurna i Mansfelda, szli na Wiedeñ. Gdy nie¶wiadomy zdrady Bethlena cesarz Ferdynand poprosi³ go o pomoc, ten udaj±c przyja¼ñ, wkroczy³ na czele czterdziestotysiêcznej armii na teren Wêgier i tam po³±czy³ siê z czeskimi rebeliantami. Miêdzy innymi pod jego rozkazami znajdowa³ siê ksi±¿ê wêgierski Jerzy Rakoczy. To w³a¶nie pod dowództwem Rakoczego Gabor Bethlen wys³a³ „oddzia³ wojska do Koszyc z zawiadomieniem, ¿e przychodzi pom¶ciæ krzywdy, jakich doznali (...) od katolików, ¿±da wpuszczenia go do miasta i wydania Doczyego i ksiê¿y katolickich[22]". Rada miejska Koszyc, która w przewa¿aj±cej mierze sk³ada³a siê z wyznawców kalwinizmu, postanowi³a poddaæ miasto i wpu¶ciæ do niego oddzia³ wojsk Bethlena, pod warunkiem zachowania przy ¿yciu wszystkich mieszkañców. Genera³ Doczy stara³ siê przekonaæ Radê do wytrwania w wierno¶ci cesarzowi, zwróci³ siê jednocze¶nie z pro¶b± o pomoc do innych oddzia³ów cesarskich. W tym czasie próbowa³ sam zorganizowaæ obronê, jednak „licz±c na wierno¶æ swych najemnych ¿o³nierzy, zawiód³ siê Doczy ca³kowicie. Czê¶ciowo byli oni zara¿eni herezj±, czê¶ciowo za¶ przekupieni przez zwolenników Bethlena. Gdy wyda³ im rozkaz obsadzenia murów i stawienia oporu nieprzyjacielowi, wtedy oni skierowali paszcze armat gotowych do strza³u na twierdzê cesarsk±, rezydencjê gubernatora. (...) Bramy miasta otwarli na przyjêcie Rakoczego, który w ten sposób zaw³adn±³ nim bez jednego wystrza³u[23]". Wtedy te¿ Rada miejska zaczê³a debatowaæ nad losem swoich mieszkañców. Jeden z wa¿niejszych rajców, zaciek³y kalwin, Melchior Rajner, podjudzany przez pastora Piotra Alvinozê, za¿±da³ wymordowania wszystkich katolików w mie¶cie. Nie zgodzono siê na to, lecz postanowiono zgodnie z ¿±daniem Bethlena wydaæ dowódcê obrony zamku a zarazem gubernatora Doczyego, gorliwego katolika, oraz trzech poznanych przez nas kap³anów. Jeszcze w czasie kiedy obradowa³a Rada miejska, „oddzia³ z³o¿ony z dziesiêciu ¿o³nierzy wkroczy³ do zamku gubernatora z rozkazem Rakoczego internowania trzech katolickich ksiê¿y, mieszkaj±cych w dwóch (...) [komnatach] przylegaj±cych do zamkowej kaplicy[24]". ¯o³nierze po uwiêzieniu kap³anów, nie pozwalali im wychodziæ ani z nikim rozmawiaæ. Pozbawili ich równie¿ mo¿liwo¶ci posilania siê. Jednocze¶nie w tym samym czasie obrabowali zamkow± kaplicê ze wszystkich warto¶ciowych naczyñ liturgicznych i innych cennych ko¶cielnych rzeczy. Wiele z nich przedstawia³o równie¿ warto¶æ muzealn±, niestety po tej grabie¿y przepad³y bezpowrotnie. ¯o³nierze za¿±dali pieniêdzy tak¿e od uwiêzionych katolickich ksiê¿y. „W odpowiedzi na to pokazali im kap³ani ca³e swoje bogactwo: ubogie, zniszczone odzienie, ksi±¿ki i rêkopisy. Jedynie kanonik Kri¿ mia³ przy sobie niewielk± sumê pieniêdzy, któr± w ca³o¶ci odda³ stra¿nikom, a obieca³ im jeszcze wiêksz±, o ile zwolni± ich z wiêzienia. S³owa te zosta³y przyjête z szyderczym u¶miechem i ostrze¿eniem, by jako »papi¶ci« przygotowali siê na rych³± ¶mieræ[25]". Tê rozmowê s³ysza³ ukryty w kaplicy zamkowej zakrystianin, Józef Eperjessy. Opowiada³ on pó¼niej, ¿e po wyj¶ciu ¿o³nierzy, kap³ani przygotowuj±c siê na czekaj±ce ich mêczeñstwo, upadli na kolana i zaczêli gor±co siê modliæ. „Nastêpnie wyspowiadali siê wzajemnie i ca³± noc czuwali, umacniaj±c siê wzajemnie w wytrwaniu[26]". Ksi±¿ê Rakoczy, który zna³ kanonika Kri¿a, postanowi³ go ocaliæ. Wys³a³ wiêc do niego swojego zaufanego goñca, z wiadomo¶ci±, ¿e on i kilku wêgierskich magnatów chc± darowaæ mu na zawsze opactwo Szeplak, a wiêc to, którym Kri¿ zarz±dza³. Obiecali równie¿ wynie¶æ kanonika do wy¿szych godno¶ci pod warunkiem, ¿e przejdzie on na kalwinizm. „Pokusa by³a wielka, ale za s³aba na to, by prze³amaæ nieustraszone mêstwo i nieugiêt± wierno¶æ dla Ko¶cio³a, jak± Kri¿ siê odznacza³. Pos³aniec otrzyma³ bardzo ciêt± odprawê, której wys³ucha³ w milczeniu i opu¶ci³ wiê¼niów, t³umacz±c siê, ¿e tylko z konieczno¶ci, nie za¶ z ochoty podj±³ siê tego poselstwa[27]". Po takiej odpowiedzi Rakoczy rozkaza³ torturami zamêczyæ bohaterskich kap³anów. Przez dwa dni nie dawano uwiêzionym mêczennikom ¿adnego po¿ywienia. W pi±tek pó¼nym popo³udniem poprosili wiê¼niowie o cokolwiek do jedzenia i picia. „¯o³nierze drwili sobie z ich pro¶by, a jeden z nich rzuciwszy im kawa³ek ugotowanego miêsa, zawo³a³: »Podnie¶cie siê, bestye, oto macie strawê, po¿ywajcie!« Spostrzegli siê mêczennicy, ¿e podano im z rozmys³em miêso, aby ich zmusiæ do przekroczenia postu pi±tkowego, wstrzymali siê wiêc od jedzenia, a poniewa¿ bardziej od g³odu dokucza³o im pragnienie, prosili o wodê. Lecz ¿o³nierze okrutni, wy¶miali ich pro¶bê i odmówili tej przys³ugi[28]". Po pó³nocy z pi±tku na sobotê (z 6 na 7 wrze¶nia) weszli na zamek hajducy Rakoczego, którymi dowodzi³ Jan Lajos. „Kri¿ spoczywa³ wtedy w drugim pokoju, w pierwszym Pongracz i Grodziecki. Gdy hajducy dobijaj±c siê do drzwi, okrzykami domagali siê ich otwarcia, pierwszy podszed³ Pongracz i wpu¶ci³ ich do pokoju. Wtedy jeden z siepaczy uderzy³ go ¿elaznym buzdyganem w piersi tak silnie, ¿e Pongracz zachwia³ siê, zatoczy³ i upad³ obok pieca. Na to has³o rzucili siê inni na le¿±cego na pod³odze Pongracza i na Grodzieckiego. Katusze rozpoczê³y siê od kopania, bicia piê¶ciami po twarzy i po ca³em ciele. Nastêpnie obalili ich na ziemiê, zdarli z nich odzienie, zwi±zali im rêce i wyj±wszy ze strzelby ska³kowej krzemieñ, w¶ród ¶miechów i szyderstw, w bezwstydny i bolesny sposób ich okaleczyli[29]". O drastycznych szczegó³ach tego okaleczenia napisa³ w swoim li¶cie rektor Homonny Dobokaj do genera³a zakonu jezuitów Vitelleschi: „mêczennicy, zanim zostali zamordowani, du¿o wcze¶niej (...) stali siê eunuchami dla królestwa niebieskiego (...) faktycznie obrzezani zostali przez ludzi wyznania kalwiñskiego - je¶li mo¿na nazywaæ lud¼mi, a nie dzikimi bestiami tych, którzy bez ¿adnego wstydu, wyzuci ze wszelkiego cz³owieczeñstwa, nie zawahali siê pope³niæ tak nies³ychan± zbrodniê[30]". Ten makabryczny czyn, którego dokonali oprawcy, mia³ tylko zwiêkszyæ cierpienia ofiar, bo przecie¿ s³u¿y³ tylko i wy³±cznie dla zaspokojenia opêtañczego sadyzmu tych bezwzglêdnych katów. „Z ust drêczonych w najokrutniejszy sposób ofiar dobywa³y siê jêki i wezwania Naj¶wiêtszych Imion Jezusa i Marii. Porzuciwszy tymczasem Grodzieckiego i Pongracza, wij±cych siê z bole¶ci w ka³u¿ach w³asnej krwi ofiarnej, za wierno¶æ Bogu i Ko¶cio³owi przelanej, wpadli kaci do drugiego pokoju, gdzie kanonik Kri¿ w gor±cej modlitwie poleca³ sw± duszê Bogu, poczêli go nak³aniaæ do odstêpstwa od wiary, s±dz±c, ¿e tortury zadane jego wspó³wiê¼niom, podatniejszym go uczyni±. Gdy Kri¿ opar³ siê pokusom, rzucili siê nañ siepacze i po okrutnych katuszach, jakie tylko barbarzyñstwo i z³o¶æ ludzka wymy¶leæ mo¿e, odciêli mu g³owê i martwe, ociekaj±ce krwi± zw³oki wynie¶li z komnat i wrzucili do kloaki. Teraz zwrócili siê ponownie do Pongracza i Grodzieckiego. Za¿±dali najpierw od Pongracza wydania sobie listów, jakie pisa³ do Drugeth'a w sprawie powstania katolickiego. Gdy tych nie znaleziono, a Pongracz kategorycznie o¶wiadczy³, ¿e zarzut ten jest zupe³nie bezpodstawny, przyst±pili znowu do zadawania mu katuszy, które trwa³y tak d³ugo, a¿ mêczennik pocz±³ sinieæ i dawaæ s³abe ju¿ tylko znaki ¿ycia. Wtedy go porzucono. Mêczeñstwo b³ogos³awionego Melchiora Grodzieckiego w 1619 r. pod³ug starego miedziorytu. Obraz z ksi±¿ki X. Marcina Czermiñskiego pt. B³ogos³awieni O. Melchior Grodziecki, O. Stefan Pongracz, kap³ani Towarzystwa Jezusowego, i Marek Stefan Kri¿ Kanonik ostrzychomski umêczeni za wiarê ¶wiêt± 1619 r. Przysz³a kolej na Grodzieckiego. Najpierw usi³owali go odwie¶æ od wiary ¶wiêtej, obiecuj±c mu wolno¶æ i zaszczyty, w przeciwnym razie gro¿±c mu wiêkszemi mêkami nad te, które ju¿ wycierpia³. Lecz wszelkie ich namowy by³y bezskuteczne. Wtedy poczêli siê nad nim znêcaæ w podobny sposób jak nad jego towarzyszami. Zwi±zali mu rêce, przymocowali do belki i podnie¶li go w górê, tak, ¿e wisia³ w powietrzu, nie dotykaj±c nogami ziemi. Obci±¿ywszy mu nogi ciê¿kim kamieniem, krajali go no¿ami, tak i¿ wnêtrzno¶ci widaæ by³o, szczypali obcêgami, a ¶wie¿e rany przypiekali p³on±c± pochodni±. G³owê owi±zali mu sznurami i tak j± ¶ciskali, ¿e a¿ oczy na wierzch wychodzi³y. W czasie tych okropnych katuszy nie s³yszano innych s³ów z ust mê¿nego mêczennika, jak tylko Naj¶wiêtsze Imiona Jezus i Maria. One to dawa³y mu si³y do heroicznej cierpliwo¶ci i krzepi³y jego wolê. W koñcu hajducy nasyceni widokiem mêki i krwi, obficie z cia³a ofiary sp³ywaj±cej, dokoñczyli swego krwawego dzie³a i odcinaj±c toporem g³owê Grodzieckiemu, wrzucili jego cia³o do tej samej kloaki, w której ju¿ le¿a³y zw³oki kanonika Kri¿a. Tak dokoñczy³ swej ziemskiej pielgrzymki wierny sodalis Marii i z Jej Imieniem na ustach, okryty purpur± krwi w³asnej, z palm± mêczeñsk± w d³oni, przy³±czy³ siê do wspania³ego orszaku, otaczaj±cego w niebie Królow± Mêczenników. Pongracz, dziêki nadzwyczaj silnemu i odpornemu organizmowi, trwa³ jeszcze przy ¿yciu. Kiedy siepacze skoñczyli z Grodzieckim ¶witaæ ju¿ poczyna³o. S³ysz±c, ¿e Pongracz jeszcze ¿yje, usi³owali go dobiæ podwójnem ciêciem szabli w g³owê, poczem wrzucili go do kloaki. Mêczennikowi temu danem by³o znosiæ najd³u¿sze mêczarnie, bo grzêzn±c w cuchn±cym kale, ¿y³ jeszcze ca³y dzieñ i dopiero po pó³nocy dnia 8 wrze¶nia, w uroczysto¶æ narodzenia Naj¶w. Panny, zrodzony dla nieba, poszed³ po³±czyæ siê na wieki z towarzyszami swymi Kri¿em i Grodzieckim[31]". Ta ohydna zbrodnia wstrz±snê³a nawet luteranami z Rady miejskiej, którzy urzêdowo nakazali miejskiemu katowi pochowaæ cia³a mêczenników. Kat, po wyjêciu cia³ z kloaki, pochowa³ je w suchym miejscu i zasypa³ gruzem. Natomiast katolicy starali siê o pochówek mêczenników na cmentarzu, na to jednak nie chcia³ siê zgodziæ Bethlen. Obawia³ siê on, „aby pogrzeb kap³anów katolickich, umêczonych za sta³o¶æ w wierze, nie przypomnia³ ¶wiatu okrucieñstwa kalwinów i nie wywo³a³ niebezpiecznej dla niego reakcji[32]". Dopiero hrabina Katarzyna Forgacz, ¿ona pos³a cesarskiego, otrzyma³a pozwolenie na przeniesienie zw³ok. „Pocz±tkowo przewieziono je [do ko¶cio³a franciszkanów] (...) [w] maj±tku jej mê¿a [zwanej Also - Sebes] w pobli¿u Koszyc, a stamt±d, w obawie przed zniewa¿eniem, do Hertnek. W 1665 roku niewiasta ta, ju¿ jako wdowa, sprawi³a nowy sarkofag, z³o¿y³a w nim szcz±tki mêczenników, g³owy ich za¶ umie¶ci³a w trzech srebrnych skrzynkach i przenios³a do klasztoru klarysek w Tyrnawie. Gdy siê tam osiedlili jezuici, szcz±tki mêczenników przeniesiono do ich ¶wiatyni, a potem do klasztoru urszulanek, gdzie do dnia dzisiejszego siê znajduj±[33]". Pamiêæ o trzech mêczennikach z Koszyc zachowa³a siê tak przez ca³y czas trwania wojny trzydziestoletniej jak i po niej. Wielu katolików szczyc±c siê bohatersk± postaw± tych ksiê¿y, spisywa³o ich historiê i przekazywa³o j± innym. Tak rozwin±³ siê kult ¶wiêtych mêczenników oraz ich relikwii. Kult ten trwa³ przez pokolenia a¿ do beatyfikacji, pó¼niejszej kanonizacji i trwa a¿ do dzi¶. Spisano równie¿ wiele cudów oraz cudownych uzdrowieñ, które mia³y miejsce za przyczyn± tych ksiê¿y. Wielu zaprzysiê¿onych ¶wiadków zezna³o, „¿e nazajutrz po mêczeñstwie kap³anów widziano nad ich zw³okami niczym nie wyt³umaczone ¶wiat³o i s³yszano przedziwny harmonijny ¶piew[34]". Zarz±dca królewskiego pa³acu utrzymywa³, ¿e plam krwi, które pozosta³y na pod³odze i ¶cianach komnat, w których mêczono kap³anów, przez d³ugi czas nie mo¿na by³o usun±æ ¿adnym sposobem. „Nawet, gdy je zamalowa³ inn± farb±, plamy barwy krwi ¶wie¿ej wydostawa³y siê na wierzch[35]". Byli te¿ ¶wiadkowie, którzy zeznali, ¿e u jednego z morderców splamionego krwi± mêczenników, nie mo¿na by³o dopraæ tych plam na ubraniu. Co wiêcej, gdy ten hajduk zmieni³ swoje ubranie, te plamy pojawi³y siê równie¿ na tym nowym, co spowodowa³o nawrócenie grzesznika. Wiele osób przybywaj±cych, by uczciæ relikwie mêczenników, kiedy jeszcze znajdowa³y siê one u franciszkanów w Also - Sebes, „z niezwyk³± skruch± przystêpowa³o do Sakramentu Pokuty i zmienia³o zupe³nie dotychczasowe ¿ycie[36]". Zaciekawieni zakonnicy, którzy to zaobserwowali, próbowali dowiedzieæ siê, jaka by³a przyczyna tej zmiany, odpowied¼ ka¿dej zapytanej zupe³nie oddzielnie osoby, by³a taka sama i brzmia³a mniej wiêcej tak: „Pokazali siê nam trzej koszyccy mêczennicy i naglili, aby¶my siê udali do Sebes, modlili siê przed ich grobem, spowiadali siê i tak weszli na dobr± drogê[37]". Kiedy przenoszono ¶wiête zw³oki z klasztoru klarysek w Tyrnawie do klasztoru urszulanek „otwarto sarkofag i znaleziono w nim obok ¶wiêtych relikwii, stary manuskrypt zawieraj±cy opis ³ask nadzwyczajnych, jakich dozna³y klaryski[38]". Chocia¿ zachowa³o siê tylko kilka kart z tego manuskryptu, to jednak mo¿na siê z nich dowiedzieæ, z jak wielk± ufno¶ci± zwraca³y siê klaryski o wstawiennictwo do tych mêczenników. Gdy która¶ z nich mia³a problemy zdrowotne, a nawet jakie¶ u³omno¶ci od urodzenia, to codzienne modlitwy ku czci mêczenników potrafi³y je wszystkie usuwaæ. Pewnej nocy, „po uroczysto¶ci Nawiedzenia Naj¶wiêtszej Maryi Panny, miejsce, gdzie znajdowa³y siê zw³oki mêczenników, naraz zaja¶nia³o tak silnym blaskiem, ¿e zakonnice pobudzi³y siê ze snu, my¶la³y, ¿e klasztor siê pali, a go³êbie i kury zaczê³y trzepotaæ skrzyd³ami i g³osy boja¼liwe ze strachu wydawaæ, usi³uj±c uciec z kurnika. Równocze¶nie s³yszano przy sarkofagu muzykê jakby organu i g³os dzwonów jakby na Gloria [39]". Trzej mêczennicy koszyccy zostali beatyfikowani 15 stycznia 1905 przez papie¿a Piusa X w Rzymie. Aby przeprowadziæ tê beatyfikacjê uznano „dwa cuda, jakie zdarzy³y siê po wezwaniu b³ogos³awionych, mianowicie: nag³e uzdrowienie siostry Praksedy, klaryski z Tyrnawy, i dziecka epileptycznego, które nagle wyzdrowia³o, gdy je po³o¿ono na grobie b³ogos³awionych[40]". Uzdrowienie dziecka epileptycznego z³o¿onego do grobu mêczenników koszyckich. Obraz z ksi±¿ki X. Marcina Czermiñskiego pt. B³ogos³awieni O. Melchior Grodziecki, O. Stefan Pongracz, kap³ani Towarzystwa Jezusowego, i Marek Stefan Kri¿ Kanonik ostrzychomski umêczeni za wiarê ¶wiêt± 1619 r. Kanonizacja Trzech b³ogos³awionych mêczenników, Melchiora, Stefana i Marka, odby³a siê 2 lipca 1995 w Koszycach na S³owacji. Dokona³ jej nasz papie¿ Jan Pawe³ II. Ich wspomnienie liturgiczne obchodzone jest w Ko¶ciele katolickim 7 wrze¶nia. W ikonografii mêczennicy przedstawiani s± w szatach jezuitów, czasami dodatkowo ukazywane s± równie¿ narzêdzia ich mêki: miecz, obcêgi i pal±ca siê pochodnia. ¦wiêty Melchior jest patronem archidiecezji katowickiej oraz diecezji bielsko-¿ywieckiej. Dla upamiêtnienia jego czterechsetletniej rocznicy mêczeñstwa rok 2019 w województwie ¶l±skim zosta³ og³oszony rokiem ¶wiêtego Melchiora Grodzieckiego. Teraz mo¿emy siê zastanowiæ nad tym, czego ucz± nas mêczennicy koszyccy. Ale najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie: kto to jest mêczennik? Wed³ug definicji, któr± znajdujemy w encyklopedii katolickiej, „mêczennicy (gr. martyroi, ³ac. martyres ¶wiadkowie) [to] chrze¶cijanie, którzy po¶wiêcili ¿ycie w mêczeñskiej ¶mierci, zazwyczaj w sytuacji prze¶ladowania, daj±c najwy¿sze ¶wiadectwo wierno¶ci Jezusowi Chrystusowi i Jego nauce[41]". Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e mêczeñstwo jest najdoskonalszym na¶ladowaniem Chrystusa, który oddaj±c za nas swoje ¿ycie na krzy¿u, zosta³ pierwszym ¶wiêtym mêczennikiem. „Ju¿ z pocz±tkiem istnienia Ko¶cio³a na¶ladowanie Chrystusa a¿ do oddania w³asnego ¿ycia sta³o siê wrêcz idea³em i wzorem ¶wiêto¶ci i chrze¶cijañskiego mêstwa[42]". Warto wiêc zapamiêtaæ, ¿e mêczennik to „idea³ i wzór ¶wiêto¶ci". Przez d³ugi czas Ko¶ció³ uznawa³ za ¶wiêtych tylko tych, którzy oddali ¿ycie za Jezusa. W cytowanym ju¿ wcze¶niej breve beatyfikacyjnym Mêczenników Koszyckich papie¿ Pius X tak napisa³: „Maj±c mówiæ o bohaterskich Mêczennikach, przypominamy sobie, co niegdy¶ Pawe³ i Tymoteusz pisali do Filipensów: »Wam darowano jest dla Chrystusa, nie tylko, aby¶cie Weñ wierzyli, ale i¿by¶cie te¿ dla Niego cierpieli[43]«. (...) Chwalebne czyny i mêczeñstwo poniesione dla Chrystusa chcemy przywie¶æ na pamiêæ, aby w tych ciê¿kich dla Ko¶cio³a czasach, wiernym naszym nie zbywa³o na przyk³adach silnej wiary, któreby mogli na¶ladowaæ, gdyby okoliczno¶ci tego wymaga³y[44]". Z kolei papie¿ Benedykt XVI w tek¶cie swojego ostatniego listu o przyczynach kryzysu w Ko¶ciele, z 11 kwietnia 2019 roku, tak scharakteryzowa³ mêczeñstwo: „S± warto¶ci, których nigdy nie wolno po¶wiêciæ w imiê jeszcze wy¿szej warto¶ci i które stoj± równie¿ ponad zachowaniem ¿ycia fizycznego. Jest mêczeñstwo. Bóg znaczy wiêcej ni¿ przetrwanie fizyczne. ¯ycie, które zosta³oby kupione za cenê zaparcia siê Boga, ¿ycie oparte na ostatecznym k³amstwie, jest nie-¿yciem. Mêczeñstwo jest podstawow± kategori± chrze¶cijañskiej egzystencji[45]". [1] Marcin Majewski, Izmael i imiona zawieraj±ce w sobie s³owo Bóg, w: https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/wydawnictwom_izmael.html, 01.07.2019. [2] Tam¿e. [3] Henryk Fros SI, Franciszek Sowa, Twoje imiê przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. [4] ¦w. Melchior Grodziecki i towarzysze, ks. Henryk Fros SI, Kraków 2002, s. 4. [5] ¯ywoty ¦wiêtych Pañskich na wszystkie dni roku, Katowice/Miko³ów 1937r., w: https://ruda-parafianin.pl/swi/m/melchior.htm, 16.07.2019. [6] Ko¶ció³ ¶wiêtego Bart³omieja w Grod¼cu, w: https://www.slaskie.travel/Poi/Pokaz/2694/397/kosciol-sw-bartlomieja-w-grodzcu, 29.06.2019. [7] X. Marcin Czermiñski, B³ogos³awieni O. Melchior Grodziecki O. Stefan Pongracz, kap³ani Towarzystwa Jezusowego i Marek Stefan Kri¿ Kanonik ostrzychomski umêczeni za wiarê ¶wiêt± 1619, Kraków 1905, s. 34. [8] ¯ywoty ¦wiêtych Pañskich na wszystkie dni roku, Katowice/Miko³ów 1937r.s., w: https://ruda-parafianin.pl/swi/m/melchior.htm, 16.07.2019. [9] http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/0908stMELCHIORGRODZIECKImartyr01.htm [10] Polscy ¶wiêci, t. 6, red. o. Joachim Bar OFMConv, Warszawa 1986, s. 111. [11] Ks. W³adys³aw Padacz, Z polskiej gleby, Kraków 1972, s. 129. [12] Hagiografia Polska, tom II, dzie³o zbiorowe pod red. O. Romualda Gustawa OFM, Poznañ 1972, s. 118. [13] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 149. [14] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 150. [15] Oprac. na podst. https://pl.wikipedia.org/wiki/Liga_Katolicka_(Niemcy) [16] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 150. [17] Aleksandra Witkowska OSU, Nasi ¶wiêci polski s³ownik hagiograficzny, Poznañ 1999, s.458. [18] Aleksandra Witkowska OSU, Nasi ¶wiêci..., s.458. [19] Urzêdowe krótkie pismo papieskie, mniej uroczyste ni¿ bulla, dotycz±ce nadania praw honorowych, przywilejów, dyspens, odpustów itp. dla pojedynczych osób lub ko¶cio³ów. Oprac. na podst. Has³a Breve, w: Encyklopedia Katolicka, t. II, Lublin 1985, s. 1064. [20] X. Marcin Czermiñski, Pami±tka beatyfikacyi b³. Melchiora Grodzieckiego T. J. i Towarzyszy Mêczenników obchodzonej w Cieszynie od 12 do 15 pa¼dziernika 1905, Kraków 1906, s. 12-15. [21] Anna Zahorska, Ilustrowane ¿ywoty ¶wiêtych polskich, Potulice 1937, s. 331. [22] Aleksandra Witkowska OSU, Nasi ¶wiêci..., s. 458. [23] Ks. Jan Poplatek T.J., B³ogos³awiony Melchjor Grodziecki T.J. umêczony za wiarê w 1619 r., Kraków 1933, s. 36. [24] Polscy ¶wiêci..., s. 115. [25] Tam¿e. [26] Tam¿e. [27] Ks. Jan Poplatek T.J., B³ogos³awiony Melchjor..., s. 39-40. [28] X. Marcin Czermiñski, B³ogos³awieni..., s. 68. [29] Ks. Jan Poplatek T.J., B³ogos³awiony Melchjor..., s. 41. [30] Polscy ¶wiêci ..., s. 117. [31] Ks. Jan Poplatek T.J., B³ogos³awiony Melchjor..., s. 41-43. [32] Polscy ¶wiêci, t. 6, red. o. Joachim Bar OFMConv, Warszawa 1986, s. 118. [33] Ks. W³adys³aw Padacz, Z polskiej..., s. 131. [34] X. Marcin Czermiñski, B³ogos³awieni..., s. 94. [35] Tam¿e. [36] Tam¿e, s. 95. [37] Tam¿e. [38] Tam¿e, s. 96. [39] Tam¿e, s. 99. [40] Tam¿e, s. 118. [41] Mêczennicy, w: Encyklopedia Katolicka, t.12, Lublin 2008, s. 679. [42] Jo Hermans, Mêczeñstwo - wzór chrze¶cijañskiego mêstwa i ¶wiêto¶ci, http://mateusz.pl/duchowosc/jh-meczenstwo.htm, 27.06.2019. [43] W Biblii Tysi±clecia: Wam bowiem z ³aski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyæ, ale i dla Niego cierpieæ (Flp 1, 29). [44] X. Marcin Czermiñski, Pami±tka beatyfikacyi..., s. 12. [45]Benedykt XVI, Ko¶ció³ a skandal wykorzystywania seksualnego, w: https://episkopat.pl/benedykt-xvi-kosciol-a-skandal-wykorzystywania-seksualnego-pelny-tekst-polski/, 27.06.2019. Powrót |