Błogosławiony Bronisław Markiewicz Cz.II https://pl.wikipedia.org/wiki/Bronis%C5%82aw_Markiewicz A teraz poświęcimy chwilę na krótką analizę duchowości naszego bohatera, ale najpierw przypomnijmy sobie, czym jest właściwie duchowość chrześcijańska. Otóż według Encyklopedii katolickiej jest ona: „formą duchowego życia człowieka religijnego, zmierzającego do zjednoczenia z Bogiem przez Jezusa Chrystusa, kształtowana i realizowana zgodnie z Jego nauką, przykładem życia oraz dziełem zbawczym w ramach chrześcijaństwa. Obejmuje wszelkie (...) [czynności] życia chrześcijanina (...) a przejawiające się głównie w religijności, ascezie oraz w mistyce[1]". Tak więc, duchowość błogosławionego Bronisława Markiewicza można podzielić na dwa etapy, pierwszy etap, ignacjański, kiedy nasz błogosławiony był pod wpływem nauk świętego Ignacego Loyoli i drugi etap, to etap, gdy był on pod wpływem nauk świętego Jana Bosco i świętego Alfonsa de Liquorii. Mimo tego podziału, to jednak cała duchowość naszego bohatera, była „nacechowana teocentryzmem, chrystocentryzmem, miłością Eucharystii i Kościoła, (...) [oraz posiadała ona] rys maryjny i apostolski[2]". Podstawowym źródłem poznania duchowości księdza Bronisława, są jego zapiski z życia wewnętrznego. Spisywał je w różnych okresach swojego życia, łącznie przez dwadzieścia pięć lat. „Wiadomo skądinąd, że czytał je przy odprawianiu rekolekcji i dni skupienia do końca życia. Są więc one świadectwem jego życia wewnętrznego na przestrzeni całego życia[3]". Zapiski składają się, podobnie jak i rozwój duchowości księdza Markiewicza, z dwóch części i podzielone zostały właśnie, w chwili wstąpienia autora do Salezjanów. Profesor Karol Górski w przedmowie do tych zapisków dotyczących życia wewnętrznego księdza Bronisława Markiewicza tak opisał etapy i samą duchowość naszego bohatera: „Decydujący wpływ na duchowość pierwszych lat rekolekcji wywarła szkoła ignacjańska. Wskazuje na to zarówno treść zapisek, jak i cytowana literatura. (...) Szkoła ignacjańska nie w pełni odpowiadała Bronisławowi Markiewiczowi, [gdyż czuł on] pewien niedosyt i trudności w odprawianiu medytacji. (...) W 1878 w czasie rekolekcji kierownik uświadomił mu możność wyboru między różnymi metodami modlitwy, jednak ks. Markiewicz szukał dalej w obostrzeniu ascezy lekarstwa na trudności (1879). W czasie rekolekcji w Mościskach w 1884 zetknął się on po raz pierwszy z całością dzieła św. Alfonsa Liguori i uznał, że to dalszy etap w metodzie rozmyślań: »Święty Liguori udoskonalił rekolekcje«. Ks. Markiewicz przeniósł punkt ciężkości życia duchowego na kult Eucharystii. (...) Wstępując do salezjanów miał ks. Markiewicz lat 44, był więc człowiekiem dojrzałym, a duchowość jego była ukształtowana. Rdzeniem jej była duchowość ignacjańska, wpojona przez rekolekcje coroczne w Starej Wsi i przez lekturę. Uzupełnia ją duchowość włoska w ujęciu św. Alfonsa Liguori, bliska salezjanom. Można by rzec, że ks Markiewicz wstąpił do nich już ukształtowany, a stąd w przyszłości miały powstać różnice w ujęciu wychowania w nowicjacie (sprawa pokory) i zrodziła się jedna z przyczyn rozejścia się. Duchowość księdza Markiewicza nie była czysto salezjańska, gdyż była połączeniem tej ostatniej z ignacjańską. Stałym motywem, który powtarza się w pierwszym okresie rekolekcji, jest pragnienie zostać wychowawcą młodzieży i to młodzieży ubogiej, opuszczonej, zaniedbanej - ale nie przestępczej; do tego, by się nią zajmować, nie czuł powołania. Motyw stały, pragnienie zostania wychowawcą, był źródłem poszukiwań, prób ukończenia studiów filologicznych, które w pojęciu jego należało przepoić duchem chrześcijańskim, gdyż inaczej miały prowadzić do utraty wiary. Przeżył to sam w gimnazjum i długo widział w nauczaniu filologii realne zagrożenie Kościoła, zanim się nie zwrócił ku wychowaniu młodzieży najuboższej. Jerzy Hoppen Wilno Bł. Bronisław Markiewicz https://kosciol.wiara.pl/doc/490438.Wszedl-miedzy-lud-bl-Bronislaw-Markiewicz »Zapiski« dają pewne podstawy do określenia, kiedy ks. Bronisław Markiewicz przeszedł z drogi oczyszczającej do oświecającej, (...) Jeśli oznaką wejścia na drogę oświecającą jest walka z miłością własną, która towarzyszy wszystkim aktom cnót - to początków szukać należy w zapiskach z rekolekcji w 1867 r. Droga oświecająca trwa długo i nie wiemy nic o przejściu ks. Markiewicza na drogę jednoczącą. Można by o tym wnioskować tylko z danych pośrednich i to w okresie, do którego »Zapiski« nie sięgają. (...) Na główne kierunki jego duchowości szczególnie w ostatnim okresie wskazuje jego dążenie do ostrego, jasnego mówienia prawdy. (...) W miarę upływu lat rosła w nim pokora: »Uczą mistrzowie życia duchownego, że Pan Bóg pozostawia nawet największym świętym aż do końca życia pewne niedoskonałości, które ich upokarzają. Właśnie do utrzymania w pokorze to czyni, bo pokory wszystkim potrzeba« (1903). Pisał też: » Posądzenia niesprawiedliwe są wielką łaską. Prośmy tylko Pana Boga, aby posądzający nas za to nie mieli grzechu«. Wł. Białoczyński zeznawał: „Przypominam sobie, jak mówił ks. Markiewicz [dla dodania nam otuchy], że wystarczy zostać świętym na trzy dni przed śmiercią. A gdyby i to przychodziło nam trudno, dobrze będzie, jak uda się nam być świętymi choć na trzy godziny przed śmiercią. Zachęcał, by modlić się o łaskę świętości". Prof. dr. Juliusz Zaręba, który w 1911 roku poznał księdza Markiewicza, tak pisał: „Ks. Markiewicz był w sobie zamknięty, zamodlony. Jeśli można użyć tego porównania, jak Mojżesz, który chodził na Synaj i zstępował tylko (...) [do] ludzi, dla informacji, tak i on kontaktował się z otoczeniem dla koniecznych informacji. I jeśli w okresie schyłkowym swego życia trwał w tym rozmodleniu, to w okresie wcześniejszym, w okresie dojrzałości miał chyba jeszcze więcej komunikacji z Bogiem niż z ludźmi". (...) Była jednak jeszcze inna cecha duchowości ks. Bronisława Markiewicza: jego profetyzm. Uważał, że nadeszły czasy ostateczne, w wizjach ok. 1900 r. widział straszliwe wydarzenia, rozlew krwi, okrucieństwa i zniszczenia obu wojen światowych, które mu się zlewały w jedną, apokaliptyczną całość. Widział w wychowaniu młodzieży biednej i opuszczonej światowe zadanie katolików ostatniej doby. I temu zadaniu poświęcił swe prace. Nie znajdował uznania - raczej spotykały go drwiny, aż do wydarzeń po 1905 r. zapowiadających jedno po drugim konflikt europejski, co pozwoliło także politykom dojrzeć nadchodzące klęski. Dwa inne elementy wchodziły do duchowości ks. Markiewicza, stanowiącej syntezę duchowości ignacjańskiej i salezjańskiej: był to kult maryjny, widoczny od nawrócenia i wzmożony przez wizje (»Zapiski« 1867 r.) oraz cześć dla świętego Michała Archanioła, w którym widział osłonę przed nadchodzącymi nieszczęściami[4]". Teraz, przez chwilę zajmijmy się tak zwanym zatargiem między dwoma świętymi ludźmi, a więc między błogosławionym księdzem Markiewiczem a świętym biskupem Józefem Pelczarem. Otóż, istnieją „dwie szkoły" dotyczące tej sprawy. Pierwsza mówi, że żadnego zatargu nie było i podaje kilka faktów, które „wystarczają do zlikwidowania legendy o niechęci biskupa Pelczara do księdza Markiewicza[5]". Natomiast szkoła druga, uważa, że taki „zatarg" był i podaje szereg dowodów, które uwiarygadniają tę opinię. Między innymi list z 18 X 1901 roku, w którym biskup Pelczar pisał do księdza Markiewicza, że: „utworzenie nowej, czysto polskiej, kongregacji quasi-salezjańskiej uważa za rzecz niemożebną, a gdyby się okazała możebna, za szkodliwą"[6]. W podobnym duchu pisał 20 grudnia 1903 roku święty biskup Józef Pelczar do arcybiskupa lwowskiego świętego Józefa Bilczewskiego: „Mam wielki kłopot z księdzem Markiewiczem z Miejsca Piastowego, który jako »drugi Bosco« chce koniecznie założyć dwa nowe zakony: męski i żeński, robiąc wszystko po swojemu i nie troszcząc się wcale o prawo kanoniczne. Lękając się szkodliwych następstw, musiałem wystąpić stanowczo i odnieść się do Rzymu[7]". Ale te kłopoty zaczęły się dużo wcześniej, bo jak pamiętamy, jeszcze: „w roku 1897 [kiedy] ksiądz Markiewicz podjął trudną decyzję odłączenia się od salezjanów i wystąpienia ze zgromadzenia. Powodem była koncepcja ubóstwa - wizytator zakonny [ksiądz Mojżesz Veronesi], Włoch, który nie zadał sobie trudu poznania miejscowych realiów, zażądał, aby wychowankowie jadali przy oddzielnym stole. Na »lepszym stole« trzeba było podawać wino, a w ostateczności - piwo. Parafianie byli zdumieni - proboszcz, który gorliwie zwalczał pijaństwo, sam zaczął zamawiać piwo... Fakt wystąpienia postawił ks. Markiewicza w trudnej sytuacji - dotychczas ciągnęła się za nim opinia wywrotowca, teraz okazał się nieposłuszny...[8]". Z kolei ksiądz dr Adam Śmigielski SDB nieżyjący już biskup diecezjalny w Sosnowcu tak napisał o naszym bohaterze: „Ksiądz Markiewicz okazał się mistrzem, jeżeli chodzi o przeszczepienie charyzmatu - dziedzictwa duchowego księdza Bosko na ziemię polską. Być może był nierozumiany. Nie rozumiany przez hierarchię kościelną, przez biskupa Pelczara, przez salezjanów. Nie zrozumiał księdza Markiewicza pierwszy inspektor salezjański Mojżesz Veronesi. I nie mógł zrozumieć tego wszystkiego, co działo się na ziemi polskiej, bo przecież, aby zrozumieć sytuację jakiegoś kraju, trzeba mówić językiem tego kraju, trzeba w nim przez długie lata żyć, by wczuć się w kulturę tego kraju i później na ten język przełożyć Ewangelię Jezusa Chrystusa - w tym przypadku dar charyzmatyczny, jaki otrzymał ksiądz Jan Bosko. Ksiądz Markiewicz podjął się tego niezwykle trudnego zadania. Zadania tym trudniejszego, że ksiądz Bronisław uświadamiał sobie, iż jest nie rozumiany. Działał przecież w najczystszej intencji, działał dla Polski. Chciał na ziemi polskiej wychować wspaniałych Polaków przez to, że staną się dobrymi chrześcijanami". I trzeba przyznać, że to mu się udało. Dowodem tego jest rozwijające się do dzisiaj dzieło, które on rozpoczął w niezwykle trudnych czasach. Ksiądz Markiewicz starał się przełożyć na język kultury polskiej, to wszystko, co mieściło się w duchowości i pedagogii świętego Jana Bosko"[9]. Natomiast do bardzo ciekawych wniosków doszedł profesor Karol Górski, kiedy zastanawiał się czy: „ ks. Bronisław Markiewicz przechodził przez »noc umysłu« [inaczej »noc ciemną«], jak wielcy mistycy, żyjący życiem kontemplacyjnym. Zdaje się, że nie. Matka Marcelina Darowska przechodziła ową »noc« przez 16 lat w starości w okresie największego nasilenia działalności organizacyjnej i wychowawczej, znosząc oschłości »nocy« przerywane krótkimi okresami przejaśnień i łatwości modlitwy. Do modlitwy zjednoczenia doszła w ostatnich latach życia. Dla ks. Bronisława Markiewicza oczyszczenie gotowały konflikty z biskupem Józefem Sebastianem Pelczarem, który sprzeciwił się tworzeniu nowych zgromadzeń zakonnych w Miejscu Piastowym i zarzucał ks. Markiewiczowi nieposłuszeństwo. Równocześnie konflikt z salezjanami przyczyniał się do jego osamotnienia. Ks. Bronisław Markiewicz miał wówczas do wyboru albo odstąpić od zamiaru założenia zgromadzenia wychowawczego, co uważał za nakaz sumienia i wyraz powołania, albo znaleźć się w zupełnej ciemności i iść drogą własną, nie łamiąc istoty posłuszeństwa Kościołowi, ale znosząc w milczeniu zarzuty. Wybrał drogę drugą, powoli i bez trudu nałamując się do pokornego milczenia. Zdaje się, że to właśnie była jego „noc umysłu", odpowiednia dla człowieka, który pisał o sobie: »ziomkowie mili, nie spodziewajcie się ode mnie mowy ozdobnej, ponieważ nie jestem człowiekiem słowa: czyn jest głównym zadaniem mojego życia«. (...) Publikowane obecnie w całości „Zapiski" pozwalają wejrzeć w życie wewnętrzne twórcy tej nowej szkoły duchowości. W miarę upływu lat odpadały urazy i zmieniały się sądy. Ksiądz biskup Pelczar, który sądził go ostro za życia, a nawet bezpośrednio po zgonie, napisał w 1917 r. że ks. Markiewicz „umarł po życiu świątobliwym i pracowitym[10]". Święty Józef Pelczar obraz namalowany w 1899 roku przez L. Wyczółkowskiego reprodukcja z książki Polska i jej święci, oprac. Hubert Wołącewicz, Kielce 2016, s. 272. Należy jeszcze w tym miejscu, przyznać świętemu biskupowi Józefowi Pelczarowi, że to właśnie on, po śmierci księdza Markiewicza, zadbał o zachowanie jego dzieła. Posłuchajmy, co pisał w dniu 28 maja 1912 roku, a więc cztery miesiące po śmierci księdza Bronisława, w liście do arcybiskupa Józefa Bilczewskiego. Zaznaczył tam biskup Pelczar iż ma nadzieję, że „Ekscelencja zgodzi się na to, aby Ksiądz [Antoni] Sobczak, (...) podał się na probostwo w Miejscu Piastowym, bo dla zachowania Towarzystwa i zakładu tamtejszego jest to koniecznym. Proszę ob bonum commune [dla dobra wspólnego], ani na chwilę się nie wahać[11]". Ksiądz Antoni Sobczak, który był uczniem księdza Markiewicza, po objęciu funkcji proboszcza w Miejscu Piastowym, „rozwijał i kontynuował działalność opiekuńczą i wychowawczą nad sierotami i młodzieżą zaniedbaną. [I to on] doprowadził do zatwierdzenia Zgromadzenia[12]". On też został pierwszym generałem zakonnej wspólnoty michalickiej. Przybliżmy sobie jeszcze trochę twórczości naszego błogosławionego bohatera, który korzystając z pism świętego Alfonsa Liquorii tak rozpoczął swoją książkę o wymowie kaznodziejskiej: „»Można czasem usłyszeć mówiących: „Po co nam kazań? Kto chce, i bez kazania będzie dobrym! Oto tyle kazań w naszym kościele, a ludzie jak grzeszyli, tak grzeszą«. - Rzeczywiście nieraz kazania nie przynoszą ogółowi słuchaczy żadnego pożytku, owszem nawet szkodę. Gdy na przykład kaznodzieja prawi kazanie bez przygotowania, albo gdy dla własnego popisu mówi górnolotnie, albo co gorsza, gdy naciąga je do swoich zamiarów osobistych, wówczas większość słuchających bądź mowy jego nie rozumie, bądź przykrzy ją sobie, bądź nią pogardza. Atoli gdy się Słowo Boże przepowiada, jak należy, wtedy staje się ono światłością duszy a nasieniem modlitwy, rozmyślania i wszystkich dobrych uczynków, - wedle wyrażenia Psalmisty (118, 105): »Pochodnia nogom moim, słowo Twoje i światłość ścieżkom moim« [Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce]. Pismo Święte stwierdza na wielu miejscach, iż wiara i dobre obyczaje szerzą i utrzymują się na świecie przepowiadaniem słowa Bożego. (...) I czynnością Chrystusa główną było opowiadanie Ewangelii, albowiem święty Jan (J 4, 2) pisze: »Jezus nie chrzcił, ale uczniowie Jego«. Toż samo przykazuje Apostołom: »Idąc na wszystek świat opowiadajcie Ewangelią wszem i stworzeniu« (Mk 16, 15), „nauczając je chować wszystko, cokolwiek wam przykazałem" (Mt 28, 20) Nie mówi: piszcie a ludzie niech czytają, ale »opowiadajcie«, a ludzie niech słuchają; a kto was słucha, mnie słucha (Łk 10, 16). „Apostołowie wyszedłszy przepowiadali wszędy: a Pan dopomagał i utwierdzał mowę przez cuda" (Mk 16, 20). „Ewangelia owoc przynosi, pomnaża się" (Kol 1, 6) i zmienia na lepsze „oblicze ziemi". Jako deszcz użyźnia ziemię i sprawuje, iż ta wydaje obficie zboże, tak i Słowo Boże nigdy nie pada na darmo, ale na roli serc ludzkich „przynosi owoc" dobrych uczynków. „Jako zstępuje deszcz i śnieg z nieba, a tam się więcej nie wraca, ale napaja ziemię i namacza ją i czyni, że rodzi, i daje nasienie siejącemu i chleb jedzącemu: tak będzie słowo moje, które wyjdzie z ust moich: nie wróci się do mnie próżne, ale uczyni cokolwiek żem chciał, i zdarzy mu się w tym, na com je posłał" (Iz 55, 10). Bo żywa jest mowa Boża i skuteczna i przeraźliwsza, niżeli wszelaki miecz po obu stronach ostry i przenikająca aż do rozdzielenia duszy i ducha". Pod słowem „duszy", wykłada święty Alfons w dziele swojem „Prawdy wiary", rozumie się niższa część człowieka, która się zowie także „zmysłową", a pod słowem „ducha" rozumie się część wyższa, która się nazywa także „duchową". Słowo Boże tedy sprawuje, że cześć wyższa nie łączy się społem z niższą, jako to widzimy na ludziach złych, w których część niższa pociągnęła za sobą część wyższą: ale święte jego przepowiadanie albo raczej łaska za pośrednictwem onego przepowiadania rozłącza część niższą od wyższej i sprawuje, iż wyższa nie daje się powodować niższej, lecz zatrzymuje panowanie nad wszystkimi uczynkami i żądzami człowieka. I „tak podobało się Bogu przez głupstwo przepowiadania zbawić wierzące" (1 Kor 1,21). Oto „tak się Bogu podobało", taka jest wola Boża, iż nie pisanie i czytanie Ewangelii, jak chcą nierozumni protestanci, ale jej przepowiadanie i słuchanie „na wszystkim świecie owoc przynosi" (Kol 1, 6) i zbawia ludzi[13]". I w tejże książce o wymowie kaznodziejskiej tak napisał: „»Do twardych należy przemawiać twardo, zwłaszcza gdy leżą w nałogach starych, przejętych od ojców i dziadów«. Myślał o szlachcie, skoro nieco wyżej pisał o Skardze: »...jest podanie między oo. jezuitami polskimi, iż gdy w kilkadziesiąt lat po jego śmierci czytano jego kazania w refektarzu, jeden z księży starszych, który słyszał go każącego, czynił zawsze spostrzeżenie: »tak Skarga nie mówił«. Za to cenzura duchowna dla kazań Birkowskiego była łaskawszą«. Pisał też w rozdziale »O prawdomówności kaznodziejskiej czyli odwadze apostolskiej«: Ten przymiot kaznodziejski zaprowadził Pana Jezusa na krzyż, Apostołów na rusztowanie, a świętego Szczepana i podobnych na śmierć przedwczesną«. Tę postawę miał już pisząc Trzy słowa do starszych w narodzie, a wydoskonalił ją później, zachęcając łagodnych do ostrości, ale unikając, tych tematów w listach do popędliwych uczniów[14]". I jeszcze kilka innych zapisków: „Nawet pyłek z nóg zmył Pan Jezus Świętemu Piotrowi przed udzieleniem Eucharystii i ja mam się starać być wolnym od grzechów powszednich nawet przed przyjęciem Najświętszego Sakramentu. Najwyższa czynność moja Msza święta: już większej godności na świecie nie osiągnę ani w niebie nawet. Najświętsza Maryja, Matka Boża, módl się za mną, abym zawsze godnie sprawował tą straszliwą ofiarę. Biada onemu kapłanowi, który sobie cokolwiek innego wyżej ceni. Nawet Papież tą świętą Czynność na pierwszym miejscu ma stawiać. Przez Ofiarę Mszy Świętej stoimy wyżej nad Aniołów i nad Najświętszą Pannę, a zaś potępieni kapłani są niżej szatanów[15]". „Służyć będę Bogu z całego serca - na wszystko gotowym, cokolwiek by mi rozkazał: słodkie czy gorzkie. Wybrałeś mnie, Panie, z tysiąca, a ja wiele grzeszny. Mam Cię codziennie piastować, pożywać i drugich karmić Ciałem Twoim. - Poniżać się będę ciągle bez ustanku. Poniżać się i poniżać się. Cieszyć się będę, gdy upokorzenie lub jakikolwiek krzyż na mnie przypadnie.(...) Wiara w Pana Jezusa, iż mnie posyła, da mi wszystko złe przetrwać i zwyciężyć. Gdy najbardziej miotać będą burze mną, tym bliżej będzie Pan Jezus. Nic złego nie stanie mi się, bo Pan Jezus o mnie myśli i o mnie mieć będzie szczególne staranie - bylem tylko nie zapomniał na to. A jeślibym kiedy broń Panie Boże, zapomniał i na chwilę zaczął się chwiać, tedy zawołam ze św. Piotrem tonącym na bałwanach morskich: Panie, ratuj mnie! (...) Mam się starać o pragnienie za podłego być mianym, za niezdolnego człowieka niewielkiej cnoty, za mniejszego i gorszego od wszystkich, - z świadomością i w prawdzie takim się poznaję. (...) Święta Maryjo! Panno i Matko! Matko i Panno! - jam nic. »Uczcie się ode Mnie, żem jest cichy i pokornego Serca«. Jezu Ukrzyżowany, Tyś moim wodzem. - Niech Cię wiecznie widzę! Marność nad marnościami i wszystko jest marnością prócz miłować Boga i Jemu samemu służyć. Samemu Bogu nieśmiertelnemu i niewidzialnemu cześć i chwała na wieki wieków. Módlcie się bezustannie. Pragnę! nie dla mnie, ale dla Ciebie, Jezu - wszystko dla Ciebie. Krzyż Chrystusowy rozkosz moja! Męko Chrystusowa, wzmocnij mnie! Wierzę i ufam Tobie. (...) Mówisz, żeś nic, a czemuż, obłudniku, trwożysz się przed względem ludzkim, czemu smucisz się, gdy cię lekceważą - przecież mówisz sam, żeś niczym i nawet takiego obejścia nie jesteś godzien - a z drugiej strony zauważ, jakimi to względami jesteś zaszczycony, oto żyjesz, poruszasz się w Twoim Bogu, Panu wszechrzeczy - a On twej miłości pożąda sercem otoczonym cierniem a pałającym w ogniu - a ozdobionym krzyżem - On łączy się nawet z tobą więcej niż mąż z żoną, ojciec z synem, brat z bratem, przyjaciel z przyjacielem, bo staje się z tobą "jednym", tak iż nie mieszkasz ty w sobie, ale Chrystus Pan - a ty, okrutny niewdzięczniku tak mało zważasz na te drogocenne nieskończone względy - ty, proch i ziemia rozumiesz tylko, co ziemia, lgniesz tylko do niej - a nie chcesz się rozumieć na tych niewysłowionych nieskończonych względach, które na wieki wieków się nie zmienią, które nigdy nie ustaną. O! Dzięki i Chwała Ojcu, Synowi i Duchowi świętemu teraz i zawsze na wieki wieków. Amen[16]". I na koniec posłuchajmy jeszcze o cudzie za przyczyną błogosławionego Bronisława Markiewicza, który umożliwił jego beatyfikację: „Zgromadzenia św. Michała Archanioła, które założył ks. B. Markiewicz, podjęły usilne starania o ogłoszenie go najpierw błogosławionym, a później - świętym. Obok działań natury prawnej, w Miejscu Piastowym i wszędzie tam, gdzie na całym świecie pracują Michalici i Michalitki, trwała gorąca i wytrwała modlitwa o dar wyniesienia na ołtarze Założyciela tych rodzin zakonnych. W tej intencji organizowano pielgrzymki, czuwania, nowenny, podejmowano posty i inne ofiary duchowe. W ową modlitewną wspólnotę włączono liczne grono osób świeckich, tzn. Rycerzy i Czcicieli św. Michała Archanioła, wychowanków michalickich ośrodków wychowawczych, a także parafian, młodzież i dzieci. Proces informacyjny rozpoczęto w Przemyślu 8.12.1958 r. W dniu 5.05.1990 r. dokonano przeniesienia doczesnych szczątków Świątobliwego zakonodawcy z cmentarza parafialnego w Miejscu Piastowym do kościoła zakonnego. Cztery lata później, tj. 2.07.1994 r., Ojciec św. Jan Paweł II promulgował dekret o heroiczności cnót ks. Br. Markiewcza. Ostatni krok do beatyfikacji stanowi cud za przyczyną kandydata na ołtarze, traktowany jako znak z nie-ba. Już od wielu lat wierni, modlący się za wstawiennictwem ks. Markiewicza, doznawali licznych łask. Wśród nich były także uzdrowienia duchowe i fizyczne. Dnia 31.08 1994 roku, ks. Roman Włodarczyk - michalita pracujący w parafii p.w. św. Michała Archanioła w Toruniu, gwałtownie stracił mowę. W następnym dniu nastąpił u niego niedowład prawej ręki i utrata władzy w nogach. Chory kapłan zostaje przewieziony do szpitala, gdzie po szczegółowych badaniach lekarze stwierdzają udar mózgu. Postawiona diagnoza brzmi: ,,porażenie połowiczne prawostronne (...) z powodu zakrzepu mózgowego". Ciężki stan chorego utrzymuje się przez blisko 6 tygodni. W tym czasie, w opinii świadków, wszedł on nawet w fazę agonalną. Lekarze przewidywali rychłą śmierć, zaznaczając, że jeśli nawet przeżyje, to grozi mu trwałe inwalidztwo. Wiadomość o ciężkim stanie ks. Romana rozchodzi się szybko po ‚toruńskiej parafii i placówkach Zgromadzenia św. Michała Archanioła. Ówczesny Przełożony Generalny Księży Michalitów ks. Kazimierz Toma-szewski wzywa współbraci do modlitwy o cud uzdrowienia chorego kapłana. O szczególne orędownictwo w tej sprawie proszony jest świątobliwy założyciel ks. Bronisław Markiewicz. (...) ..Kto prosi otrzymuje"(Mt 7,8 ), więc modlitwa „przebija niebo" i ksiądz Markiewicz cudownie wstawia się za swym duchowym synem. W drugiej dekadzie września, w 7 i 8 tygodniu choroby, następuje zaskakująca dla lekarzy, nagła poprawa stanu zdrowia pacjenta. Jedna z opiekujących się chorym lekarek tak wspomina tamto wydarzenie: ,,Stan chorego oceniałam jako ciężki, bez większych szans na poprawę. Moje doświadczenie w leczeniu chorych z podobnymi schorzeniami jest znaczne, to już 18 lat praktyki lekarskiej. Jako lekarza zaskoczyło mnie nagle i niezrozumiale -z medycznego punktu widzenia polepszenie się stanu zdrowia pacjenta. Poprawa następowała gwałtownie, bardzo szybko, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem. W mojej praktyce lekarskiej brak precedensu, żeby chory z porażeniem połowicznym tak szybko i na sposób trwały wrócił do zdrowia". Ksiądz Roman zostaje wypisany ze szpitala 21.10.1994 roku. Końcowe wyniki badań dokumentują, że jest zupełnie zdrowy, bez wyraźnych symptomów w przebytej choroby. Kolejne badania -wykonywane w 1996, 2003 i 2004 roku - potwierdzają, że uzdrowienie jest trwałe, zupełne i nie pozostawiło żadnych śladów uszkodzenia neurologicznego. Nastąpiło całkowite wycofanie objawów neurologicznych[17]". Ksiądz Bronisław Markiewicz został beatyfikowany 19 czerwca 2005 roku w Warszawie, przez delegata papieskiego, kardynała Józefa Glempa. Bibliografia: Ks. Bronisław Markiewicz, O wymowie kaznodziejskiej, Kraków 1898. - Karol Górski, Życie wewnętrzne ks. Bronisława Markiewicza, artykuł w Nasza Przeszłość, Tom XXIII, Kraków 1966. - Wybór Pism, oprac. S. Modesta Kras SNSJ, w Nasza Przeszłość Tom XXIX, Kraków 1968. - Ks. Julian Ataman, Nasza Przeszłość Tom XLI, Kraków 1974. - Ks. Bronisław Markiewicz, Bój bezkrwawy, Rzym 1979. - Karol Górski i ks. Mieczysław Głowacki, zapiski dotyczące życia wewnętrznego ks. Bronisława Markiewicza, artykuł w Naszej Przeszłości nr 54, Kraków 1980. Karol górski, Studia i materiały z dziejów duchowości, Warszawa 1980. - Mieczysław Stachura, Wszedł między lud, Warszawa 1981. - Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię. Przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. - Encyklopedia katolicka Tom IV, praca zbiorowa, Lublin 1985. - Ks. Stanisław Deszcz CM, Bł. Bronisław Markiewicz, Kraków b.r. - Dzieło-myśl-duchowość ks. Bronisława Markiewicza (1842-1912), praca zbior. Pod red. ks. Waleriana Mroza CSMA, Marki-Struga 1993. - Ks. Walenty Michułka, Błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz, Marki 2005. - Święty Józef Sebastian Pelczar (18442-1924). Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Biskup przemyski, praca zbior. pod przew. Adama Kubisia, Kraków 2005. - Ewa Czerwińska, Polscy święci i błogosławieni, Warszawa 2013. - Polska i jej święci, oprac. Hubert Wołącewicz, Kielce 2016. - Ks. Bronisław Markiewicz, O wymowie kaznodziejskiej, Kraków 1898, s. 5-7. Dost. w internecie: https://polona.pl/item/owymowiekaznodziejskiej,ODk3NjEwMzc/4/#info:metadata - Ks. B. Miromir [ks. Bronisław Markiewicz], Trzy słowa do starszych w narodzie polskim w stuletnią rocznicę rozbioru ojczyzny, Lwów 1887, s. 3-4. Dost. w internecie: https://polona.pl/item/trzy-slowa-do-starszych-w-narodzie-polskim-w-stuletnia-rocznice-rozbioru-ojczyzny,ODk3NjEwMzY/6/#info:metadata https://pl.wikipedia.org/wiki/Propinacja https://www.mzsp.pl/aktualnosci.php?readmore=706 Karol Górski i ks. Mieczysław Głowacki, zapiski dotyczące życia wewnętrznego ks. Bronisława Markiewicza, dost. na str. http://naszaprzeszlosc.pl/tom-54.html https://www.gosc.pl/doc/1061842.Co-po-Polsce-bez-Boga/2 http://www.parafiagorzkow.pl/32-uncategorised/203-testowy-3.html https://www.zyciezakonne.pl/dokumenty/referaty-konferencje-artykuly/historia-zycia-konsekrowanego/golinska-e-cssma-blogoslawiony-ksiadz-bronislaw-markiewicz-30118/ Ks, Rafał Flak, Rys biograficzny księdza Bronisława Markiewicza, Rocznik Kolbuszowski nr 15, bm. 2015 dost. w intern. na stronie: http://bazhum.muzhp.pl/czasopismo/485/?idvol=12759 https://kjb24.pl/cud-wstawiennictwem-ks-bronislawa-markiewicza/ https://kosciol.wiara.pl/doc/490438.Wszedl-miedzy-lud-bl-Bronislaw-Markiewicz https://pl.wikipedia.org/wiki/Bronis%C5%82aw_Markiewicz http://www.vatican.va/news_services/liturgy/saints/ns_lit_doc_20050424_markiewicz_photo.html http://michalici.pl/zalozyciel http://wsd.przemyska.pl/o-seminarium/swieci-alumni/bl-bronislaw-markiewicz/ [1] Encyklopedia katolicka Tom IV, praca zbiorowa, Lublin 1985, s. 317. [2] Dzieło-myśl-duchowość ks. Bronisława Markiewicza (1842-1912), praca zbior. Pod red. ks. Waleriana Mroza CSMA, Marki-Struga 1993, s. 220. [3] Karol Górski i ks. Mieczysław Głowacki, zapiski dotyczące życia wewnętrznego ks. Bronisława Markiewicza, artykuł w Nasza Przeszłość nr 54, Kraków 1980, s. 13. [4] Tamże s. 13-19. [5] Ks. Julian Ataman, Nasza Przeszłość Tom XLI, Kraków 1974, s. 256. Dost. również na str. http://naszaprzeszlosc.pl/tom-41.html [6] Odpowiedź ks. Julianowi Atamanowi znajdziemy w rozdziale recenzje i sprawozdania w Nasza Przeszłość tom 43 s. 275. Dost. również na str. http://naszaprzeszlosc.pl/tom-43.html [7] Wybór Pism, oprac. S. Modesta Kras SNSJ, w Nasza Przeszłość Tom XXIX, Kraków 1968, s. 176. [8] https://voxdomini.pl/archiwa/swieci-i-ich-dziela/ks-bronislaw-markiewicz-1842-1912/ [9] Augustynowicz Jan, Dzieło- myśl- duchowość księdza Bronisława Markiewicza, [10] Karol Górski i ks. Mieczysław Głowacki, zapiski dotyczące życia wewnętrznego ks. Bronisława Markiewicza, artykuł w Nasza Przeszłość nr 54, Kraków 1980, s. 18-19. [11] Święty Józef Sebastian Pelczar (18442-1924). Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Biskup przemyski, praca zbior. pod przew. Adama Kubisia, Kraków 2005, s. 280-281. [12] Tamże, s. 281. [13] Ks. Bronisław Markiewicz, O wymowie kaznodziejskiej, Kraków 1898, s. 5-7. Dost. w intern: https://polona.pl/item/o-wymowie-kaznodziejskiej,ODk3NjEwMzc/4/#info:metadata [14] Karol Górski i ks. Mieczysław Głowacki, zapiski dotyczące..., s. 17. [15] Tamże, s. 90. [16] Ks. Walenty Michułka, Błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz, Marki 2005, s. 408-410. [17] https://kjb24.pl/cud-wstawiennictwem-ks-bronislawa-markiewicza/ Powrót |