B³ogos³awiona Aniela Salawa cz. III Aniela Salawa rok przed ¶mierci±. Zdj. ze str.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Aniela_Salawa Jednak te ciê¿kie do¶wiadczenia spowodowa³y u Anieli pewien wzrost nieufno¶ci do ludzi, tak serdeczna wcze¶niej zaczê³a siê od nich coraz bardziej izolowaæ. Przej¶cia te odbi³y siê tak¿e bardzo mocno na jej zdrowiu, które przecie¿ i tak by³o s³abe. Wtedy te¿ odby³a u ksiê¿y misjonarzy w Nowej Wsi spowied¼ generaln±, podczas której wyzna³a grzechy z ca³ego swojego ¿ycia. Po tej spowiedzi, mimo s³abo¶ci swego cia³a, bardzo wyra¼nie odczu³a hart i si³ê swojego ducha. Wówczas tak o swoim samopoczuciu powiedzia³a do swojej przyjació³ki: „»Kasiu, odby³am spowied¼! Ach ile¿ to brudów kry³o siê w mej duszy... Jezus wszystko mi darowa³... Taka siê czujê teraz krzepka, silna!... «. Kole¿anka spojrza³a na jej wynêdznia³± postaæ: »Ech! Anielciu, plecie¿ mi kindobo³ki[1], taka chora i nêdzna wygl±dasz!« - »Ja ci mówiê, Kasiu, ¿e duch mój silny, jak nigdy ...«"[2]. A o tej sile ¶wiadczy³o chocia¿by to, ¿e za swojego duchowego przewodnika i zarazem spowiednika wybra³a sobie ponownie redemptorystê, tym razem ojca Wiktora Waroux. „Jaki¿ cz³owiek, którego by spotka³o takie jak Salawê upokorzenie w ko¶ciele redemptorystów, nie zaprzesta³by chodziæ do ich ko¶cio³a? Salawa nie tylko tego nie zaprzesta³a, ale [w³a¶nie] tam wybra³a spowiednika i zdarza³o siê niekiedy, ¿e o. Chochleñski widzia³, jak klêcza³a przy konfesjonale po przeciwnej stronie ko¶cio³a. Z ojcem Chochleñskim (który jeszcze przed ¶mierci± Anieli Salawy ¿a³owa³ swojego ówczesnego podej¶cia do niej) mia³a ona jeszcze kolejne, do¶æ przykre prze¿ycie. Tak o tym opowiedzia³a swojej znajomej: „Pewnego razu taki straszny ¶nieg sypa³ i taki by³ wicher, ¿e niewiele kto chodzi³ po ulicy i pomy¶l sobie, ¿e ja posz³am na Podgórz, cieszy³am siê, ¿e mo¿e mi ojciec tego nie zrobi, tylko przyjdzie miê wyspowiadaæ i sta³am skulona i zasypana ¶niegiem ca³± godzinê a mo¿e i wiêcej i co by¶ powiedzia³a, ¿e kiedy ko¶ció³ otworzyli i ja wesz³am taka przemarzniêta i czeka³am, kiedy ojciec Stanis³aw przyjdzie, ¿e to wszystko nic, ale czy miê ojciec wyspowiada. Ale gdzie tam, kiedy przyst±pi³am do spowiedzi to siê ojciec wcale nie zwróci³ na tê stronê, gdzie ja klêcza³am. I wyklêcza³am siê tak, i odesz³am z niczym do domu a do tego, ile siê najad³am wstydu to zdawa³o mi siê ¿ebym siê to gdzie pod ziemiê mog³a schowaæ. Przep³aka³am ca³± noc i ju¿ tak ci±gle p³aka³am i tak ci±gle by³am tem zgryziona, ¿e miejsca sobie nie mog³am znale¼æ"[3]. Ciekawie oceni³ pos³ugê spowiedników Anieli by³y rektor Wy¿szego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej, ks. prof. Edward Staniek[4]: „Zdumiewa to, ¿e Aniela nie otrzyma³a od Boga spowiednika, który by³by przygotowany do prowadzenia ¶wieckiego katolika drog± g³êbokich prze¿yæ mistycznych. W g³owie zwyk³ego spowiednika to siê nie mie¶ci³o. Aniela nie mog³a powiedzieæ Jezusowi: Ty mnie prowad¼, a ja rezygnujê ze spowiednika. Jezus wzywa³ j±, aby siê liczy³a ze spowiednikami i by³ z ni±, gdy cierpia³a z powodu niezrozumienia z ich strony. On chcia³, aby i spowiednicy odkryli, ¿e w¶ród ¶wieckich s± mistycy i trzeba siê z tym liczyæ. W¶ród polskich ¶wiêtych Aniela jest wyj±tkowo czytelnym znakiem mistycyzmu w ¶wieckiej szacie i w pracy polegaj±cej na ca³kowitym uzale¿nieniu od tych, którzy za pracê p³ac±. S³u¿±ca mia³a umowê o pracê, która w ka¿dym momencie mog³a byæ zerwana. Spotkanie z Aniel± jest wa¿ne dla ¶wieckich którzy, je¶li otrzymuj± ³askê mog± wej¶æ na drogê mistycyzmu i dla spowiedników, którzy winni byæ przygotowani do kierownictwa takimi osobami. Je¶li jednak spowiednik nie dorasta do przyja¼ni z mistykami, to nie jest w stanie zrozumieæ takiego penitenta. Jeden ze spowiedników Anieli, po jej ¶mierci, widz±c jak cieszy³a siê wielkim szacunkiem uczestników pogrzebu wyzna³, ¿e pope³ni³ b³êdy wobec niej [by³ to w³a¶nie o. Chochleñski]. Jezus temu spowiednikowi da³ osobê o takiej g³êbi ¿yciu wiary i mi³o¶ci, ¿e ten jej nie rozumia³. Byli tacy spowiednicy, którzy jej wprawdzie nie rozumieli, ale prosili j±, aby swe prze¿ycia notowa³a [o. Wiktora Waroux]. Tak powsta³ Dziennik, ale niewiele jej pomagali"[5]. Siostra Jadwiga Stabiñska biografka Anieli Salawy, tak napisa³a o tym Dzienniku: „Dziennik jest arcydzie³em mistyki w skali ¶wiatowej. Jako jeden z czo³owych dokumentów, ale bynajmniej nie jako dokument jedyny, pozwala nam wykorzeniæ zadawnione a nies³uszne przekonanie, ¿e Polacy, nawet polscy ¶wiêci, s± pozbawieni mistycyzmu, uroku ¶wiêto¶ci. Nie jeste¶my skazani wy³±cznie na mistyczny import, zw³aszcza import niechrze¶cijañski. Wymieniamy siê natomiast na zasadach partnerstwa dorobkiem swojej mistyki z narodami chrze¶cijañskimi. W naszym ¶wiecie, którego prawie jedyn± sta³± jest zmienno¶æ, mistyka - bezpo¶redni kontakt z Bóstwem - nic przedawnia siê nigdy. Zmienia siê natomiast jej s³ownictwo"[6]. Wspominaj±c o Dzienniku warto zwróciæ uwagê na motto, które na wstêpie umie¶ci³ ks. Maci±tek, a którym by³y s³owa Anieli Salawy: „Czy¿bym ja mog³a, umia³a sk³amaæ?"[7]. Jak ju¿ wspomniano wcze¶niej, po ojcu Chochleñskim kierownikiem duszy Anieli zosta³ redemptorysta, w³a¶nie o. Waroux. Specjalizowa³ siê on w teologii ascetycznej i mistycznej a mimo tego, tak oceni³ swoje ówczesna przewodnictwo duchowe: „Co do szczegó³ów... [Aniela] by³a cicha, ma³o o sobie i swym ¿yciu mówi³a... ja tym niewiele siê zajmowa³em. Tyle tylko powiem, ¿e chyba dla æwiczenia w cierpliwo¶ci Bóg j± do mnie pos³a³, a kiedy to sobie wspominam, ¿al mi jej, ¿e z powodu mnie tyle siê nacierpia³a przez te cztery lata, przez które mia³em j± pod swym kierownictwem a to z powodu mojego niedo³êstwa, mimo to ani s³owo skargi nie wysz³o z ust jej, przeciwnie tylko dobrze o mnie mówi³a ... Prosi³em i proszê ustawicznie P.[ana] Boga o umiejêtno¶æ kierowania duszami, wiele studiowa³em z zakresu ascezy i mistyki, ale w praktyce...?!"[8]. Wyja¶nieniem zachowania Anieli, ale tak¿e i jej spowiedników jest zapewnienie Pana Jezusa, które b³ogos³awiona Aniela otrzyma³a w dniach 4 i 5 wrze¶nia 1918 roku: „W chwili wielkiej mi³o¶ci by³am zapewniona, ¿e tu na ziemi mam wytrzymaæ czy¶ciec, a¿eby co pilno z Nim siê po³±czyæ, kiedy rozka¿e mi umrzeæ. I tak mi by³o powiedziane, ¿e wiele mam i mieæ bêdê cierpieñ fizycznych, które nie bêd± zrozumia³e, ani dla spowiednika, ani dla lekarza. A z braku takiego zrozumienia od spowiednika bêdzie podwojonym cierpienie. I to ma byæ ten akt heroiczny, którego Pan Bóg ¿±da od (mojej) duszy. Mam dobrowolnie zgodziæ siê na to, a wtenczas oka¿e siê szczególna opieka Bo¿a nad dusz± Mu oddan±"[9]. Dlatego te¿, maj±c tak jasne sygna³y p³yn±ce z nieba „Aniela prze³ama³a siê i nie zrazi³a na skutek bole¶ci, jakiej dozna³a od swego d³ugoletniego spowiednika. Jednak jej si³y fizyczne nie by³y tak potê¿ne, jak jej duch gorliwy i wola. Od zaj¶cia z o. Stanis³awem spowied¼ dla Salawy sta³a siê prawdziw± mêk±. Dawniej - opowiada³a sama - gdy przychodzi³ czas spowiedzi, to tak wielka rado¶æ ogarnia³a jej ducha, ¿e bieg³a do ko¶cio³a, jakby jej kto skrzyd³a do ramion przyczepi³. Po odrzuceniu przez spowiednika, ilekroæ zbli¿a³a siê do konfesjona³u, ogarnia³ j± lêk, strach jaki¶ niepojêty, pot wystêpowa³ jej na czo³o, co¶ j± d³awi³o w gardle, zdawa³o jej siê, ¿e zemdleje. Trwa³o to wszystko tak d³ugo, dopóki wiedzia³a, ¿e ma siê spowiadaæ, je¶li za¶ okaza³o siê, i¿ spowiednik do konfesjona³u nie przyjdzie, znika³a wszelka obawa i by³a znowu najzupe³niej spokojna. Salawa stara³a siê opanowaæ swój strach przed spowiedzi±, t³umaczy³a sobie, ¿e nie ma ¿adnych powodów do takiej boja¼ni. Nie mog³a jednak tego prze³amaæ. Przecie¿ wiem - mówi³a - ¿e ojcowie s± dla mnie tak dobrzy, ¿e nic z³ego mi nie zrobi±, ale gdy zbli¿a siê spowied¼, nic na to poradziæ nie mogê. Podczas spowiedzi nie mog³a mówiæ prêdko, co¶ j± d³awi³o. Je¶li za¶ spowiednik ¿yczy³ sobie, by mówi³a prêdzej - zapomina³a wszystko. Niekiedy podczas spowiedzi zdawa³o jej siê, ¿e wody ogromne otaczaj± j± i konfesjona³. Ogarnia³o j± wtedy jakie¶ przera¿enie i pada³a zemdlona przy konfesjonale. Oczywi¶cie, ¿e nie u³atwia³o jej to spowiedzi. Wtedy z³o¶liwi znowu twierdzili, ¿e udaje. Znalaz³y siê osoby, które pods³uchiwa³y jej spowied¼, aby pó¼niej jej szkodziæ. Przeszkadzano jej w spowiedzi. Raz siê nawet zdarzy³o, ¿e Aniela spowiada³a siê wyj±tkowo u o. Py¿alskiego. Spowied¼ trwa³a znowu do¶æ d³ugo. Otó¿, gdy siê spowied¼ skoñczy³a i Aniela odchodzi³a od konfesjona³u, pewna osoba da³a jej publicznie w twarz, tu¿ przy konfesjonale, na oczach innych, nie t³umacz±c w ogóle, dlaczego tak czyni. Salawa w ogóle nie zareagowa³a na zniewagê, nawet nie zap³aka³a. Spojrza³a tylko g³êboko w oczy zniewa¿aj±cej j± osoby i z heroicznym spokojem bez s³owa odesz³a od konfesjona³u, by modliæ siê do swego Boga. Sk±d Aniela znalaz³a tyle si³y, by z nadzwyczajn± godno¶ci± znie¶æ wyrz±dzon± sobie zniewagê wyja¶ni± jej w³asne s³owa. Kiedy rozwa¿am drogi Bo¿e - pisa³a Aniela - to czujê, ¿e kiedy siê zdarz± ró¿ne nieporozumienia od drugich, ja mam byæ dla nich z wielk± wyrozumia³o¶ci± i s³odycz± Jej dusza gorliwa, pragn±ca jedynie Boga, potrafi³a byæ, w³a¶nie ze wzglêdu na Boga - tak wspania³± w swej wyrozumia³o¶ci dla pod³ych nawet ludzi. Jedna z jej najserdeczniejszych przyjació³ek, która od samej Anieli s³ysza³a o tym policzku, spyta³a zniewa¿on±: dlaczego Anielciu nic nie powiedzia³a¶ i spokojnie wszystko znios³a¶? Bo Pan Jezus te¿ otrzyma³ policzek, wiêc dla Niego znios³am mój w cicho¶ci. Owo zdarzenie w niczym nie zmieni³o dalszego postêpowania ofiarnej duszy Salawy. Chodzi³a w dalszym ci±gu najchêtniej do ko¶cio³a redemptorystów, gdzie tylu ju¿ dozna³a upokorzeñ, spowiada³a siê tam jeszcze przez cztery lata"[10]. B³ogos³awiona Aniela wielokrotnie spotyka³a tê osobê, która j± spoliczkowa³a w ko¶ciele. By³a to cierpi±ca na obsesyjn± nienawi¶æ kobieta, o której tak opowiada³a serdeczna przyjació³ka Anieli: „Ta dziewczyna (...) w ogóle stale prze¶ladowa³a Anielciê. Obserwowa³a j± w ko¶ciele, pods³uchiwa³a nawet jej spowied¼, pisa³a na ni± skargi do spowiedników, a oprócz tego na miejscach publicznych przed ko¶cio³em lub przy innej sposobno¶ci nazywa³a j± wariatk±, bigotk±, ob³udnic± i oszustk±"[11]. Jednego dnia zdarzy³o siê tak niefortunnie, ¿e Aniela wsiad³a do tego samego tramwaju, w którym jecha³a ta perfidna dziewczyna. Wówczas „najspokojniej w ¶wiecie nie zdradzaj±c siê nawet jednym drgnieniem twarzy usiad³a Salawa i pochyli³a g³owê w skupieniu. Jej wej¶cie spostrzeg³a oczywi¶cie z³o¶liwa kobieta i skoro tylko Aniela usiad³a, wskaza³a na ni± palcem swej s±siadce oraz na g³os poczê³a mówiæ, ¿e Salawa jest histeryczk±, oszustk±, udaje pobo¿no¶æ i zawraca g³owê ksiê¿om w konfesjonale przeszkadzaj±c innym. Oszczerczyni zaperzy³a siê tak dalece w swej nienawi¶ci, ¿e Aniela my¶la³a - tak powiedzia³a pó¼niej kole¿ankom, - i¿ otrzyma znowu w twarz. Chocia¿ tramwaj kilkakrotnie stawa³ na przystanku, Aniela nie wysiad³a, lecz dojecha³a do zamierzonego celu, a nienawistna jej kobieta wysiad³a wcze¶niej"[12]. Mo¿na powiedzieæ, ¿e b³ogos³awiona Aniela Salawa by³a kolejn± osob±, do której odnosz± siê s³owa Pana Jezusa wyg³oszone podczas Kazania na Górze: B³ogos³awieni, którzy cierpi± prze¶ladowanie dla sprawiedliwo¶ci, albowiem do nich nale¿y królestwo niebieskie. B³ogos³awieni jeste¶cie, gdy [ludzie] wam ur±gaj± i prze¶laduj± was, i gdy z mego powodu mówi± k³amliwie wszystko z³e na was. Cieszcie siê i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prze¶ladowali proroków, którzy byli przed wami. (Mt 5, 10-12) Aniela modli³a siê w ko¶ciele zazwyczaj w miejscach zaciemnionych, gdzie¶ pod chórem czy te¿ za filarem. Mo¿na nawet powiedzieæ, ¿e siê po prostu chowa³a. Ale, oczywi¶cie nie chowa³a siê przed Bogiem tylko przed lud¼mi. Podczas Mszy ¶wiêtej by³a bardzo skupiona, wielokrotnie wpada³a w stan zachwycenia a jej twarz ulega³a wielkiej zmianie, za¶ ona sama sprawia³a wra¿enie osoby omdla³ej. Ci, którzy ja widzieli mówili, ¿e by³a to twarz Anio³a. „Jedna z kole¿anek Anieli by³a (...) naocznym ¶wiadkiem jej nadzwyczajnej modlitwy i twierdzi, ¿e nie by³y to omdlenia jakie zdarzaæ siê mog± zawsze ludziom os³abionym. »Dwukrotnie by³am ¶wiadkiem - opowiada kole¿anka Salawy - jej uniesieñ mistycznych w ko¶ciele ¶w. Barbary i stanowczo twierdzê, ¿e nie by³o to omdlenie, bo Anielcia po ockniêciu siê z tego zachwytu by³a zawsze rumiana i pe³na pogody. Przeprasza³a te¿ obecnych i niczym siê nie usprawiedliwiaj±c wychodzi³a«. Wiemy równie¿ od innych przyjació³ek Salawy, ¿e stany nadzwyczajnego skupienia, podczas których traci³a ona przytomno¶æ i nie reagowa³a w ogóle na zewnêtrzne bod¼ce, powtarza³y siê w jej ¿yciu w owym czasie do¶æ czêsto. Opieraj±c siê na pó¼niejszych zapiskach samej Anieli mo¿emy w przybli¿eniu przynajmniej przedstawiæ sposób owych zachwytów. »Tak czêsto jest - pisze Salawa - jakby ogrom Bóstwa uderzaj±cy na moj± duszê, który mnie takim strachem przejmuje, ¿e ca³a drêtwiejê z przera¿enia. Po takim zjawisku do niczego nie jestem zdolna tylko do g³êbokiego milczenia i podziwienia. A si³y fizyczne zupe³nie ustaj±«. »Bardzo czêsto tak jest. Za karê niewierno¶ci ³asce Bo¿ej i za ból, który dusza czyni wobec Pana Boga - a mo¿e to te¿ jest z wielkiej mi³o¶ci, Pan Bóg do gruntu niszczy i z ziemi± równa i w proch zamienia moje cia³o i proch rozwiewa po ziemi, jako do zdeptania. I tak to trwa³o d³ugie chwile czasu. A gdy dusza podczas takiej próby i takiego niszczenia nies³ychane mêki przechodzi, ale z zupe³nym spokojem, chocia¿ z niema³ymi jêkami. A pó¼niej Pan Bóg te prochy w jednym momencie zbierze i na powrót ukszta³ci cia³o tak, jak by³o i do ¿ycia przychodzi i tylko tyle mo¿na powiedzieæ: wyniszczy³ mnie sam± z siebie i pokaza³ czym jestem«. Tego rodzaju prze¿ycia wewnêtrzne powodowa³y - zdaje siê - u Anieli utratê ¶wiadomo¶ci i patrz±cym z boku mog³a siê wydawaæ, ¿e popad³a w zwyczajne omdlenie"[13]. Niestety, niewiele osób rozumia³o to, co siê dzia³o z ni± podczas tych stanów a ju¿ prawie nikt, nie ³±czy³ tego z „nadzwyczajn± ³ask± Bo¿±"[14]. Nawet zdecydowana wiêkszo¶æ jej kole¿anek by³a zdania, ¿e Aniela po prostu udaje. I w³a¶nie z powodu tego kompletnego niezrozumienia, pojawia³y siê takie osoby, „które z³o¶liwie i bezczelnie zachowywa³y siê wobec niej nawet w miejscach publicznych"[15]. Poniewa¿ Pan Bóg nie przeznaczy³ Anieli do tego, aby mog³a zostaæ zakonnic±, wiêc ona postanowi³a znale¼æ co¶, co mog³o tê jej chêæ ¿ycia zakonnego w jakim¶ stopniu zast±piæ. Jeszcze w roku1912 w dniu15 maja, kiedy Ko¶ció³ wspomina ¶wiêt± Zofiê, w bazylice oo. Franciszkanów w Krakowie, Aniela Salawa wst±pi³a do Kongregacji Sióstr Trzeciego Zakonu ¶wiêtego Franciszka, popularnie zwanych tercjarkami. Ob³óczyn dokona³ ojciec B³a¿ej Justvan. Natomiast profesjê 6 sierpnia 1913 roku przyj±³ o. Izydor Olbrycht. W tym ¶wieckim zakonie przyjê³a imiê zakonne Teresa. Tak jak mia³a na imiê jej ukochana i ju¿ nie ¿yj±ca siostra. Kiedy wybuch³a I wojna ¶wiatowa Aniela postanowi³a pozostaæ w Krakowie, „i tu w znanych ko¶cio³ach modliæ siê o pomy¶lno¶æ w³asnego narodu - o jego wolno¶æ"[16]. Wówczas pracowa³a jeszcze u Edmunda Fischera a on móg³ w ka¿dej chwili otrzymaæ rozkaz ewakuacyjny. Wiêc gdyby tak siê sta³o, Aniela wstêpnie uzgodni³a w paru miejscach mo¿liwo¶æ pracy dla siebie i zamieszkania tam. „W kilka tygodni po wybuchu wojny Kraków zamieni³ siê jakby w jeden wielki szpital. Nie tylko bowiem w³a¶ciwe szpitale, lecz tak¿e klasztory i wiêksze domy prywatne zape³ni³y siê rannymi ¿o³nierzami. Dla Anieli skoñczy³y siê wówczas spokojne dni ukrytej pracy w jednym tylko domu, a rozpoczê³a siê gorliwa pomoc tym w³a¶nie cierpi±cym rannym. Dok³adnie i sumiennie wype³nia³a swe obowi±zki s³u¿±cej, ale wiêkszo¶æ dnia spêdza³a miêdzy rannymi. Nawet ciche godziny adoracji zast±pi³a praca w szpitalach. Codziennie zjawia³a siê w¶ród rannych zaopatrzona obficie w ¿ywno¶æ, ró¿nego rodzaju przysmaki, a szczególnie papierosy i wszystko to z mi³ym u¶miechem rozdawa³a miêdzy chorych ¿o³nierzy. Rych³o sta³a siê dla nich najmilszym go¶ciem wyczekiwanym z utêsknieniem. »Idzie nasza ¶wiêta panienka« - wo³ali na jej widok ranni ¿o³nierze"[17]. Na marginesie tego, ¿e ci ¿o³nierze nazywali Anielê ¶wiêt± panienk±, mo¿na zauwa¿yæ, ¿e jednak bardziej pasowa³o do Anieli miano, które przytacza Ojciec Franciszek ¦wi±tek w swojej pierwszej pracy na temat ¿ycia Anieli Salawy. Zamieszcza on tam tak± charakterystykê naszej bohaterki: „Jej smuk³a, ascetyczna postaæ, szlachetne i spokojne ruchy, czarne oczy jakby mg³± mistyczn± przyæmione i zapatrzone w inne ¶wiaty, robi³y na wszystkich du¿e wra¿enie. O. Geruszczak bardzo powa¿ny kap³an i znany kaznodzieja tak siê o niej wyrazi³: »Jak ona dziwnie uduchowniona: co¶ anielskiego przebija w jej twarzy, to istota jakby nie z tego ¶wiata!«. To te¿ nazywano j± czêsto: ¦wiêt± Anielk±. Osoby prawdziwie ¶wiête znamionuj± dwa wrêcz przeciwne rysy: powaga z odcieniem melancholii i pogodna weso³o¶æ, w pierwszej odzwierciedla siê nêdza doliny p³aczu, na której ¿yj±, w drugiej niebo, gdzie wiar±, nadziej± i têsknot± przebywaj±"[18]. Aniela Salawa nie zwraca³a uwagi na narodowo¶æ rannych ¿o³nierzy, oczywi¶cie najchêtniej pomaga³a Polakom, bo mog³a siê z nimi w prosty sposób porozumieæ. A stara³a siê przynosiæ nie tylko rutynow± czy materialn± pomoc tym ¿o³nierzom, ale tak¿e i duchow±. Musia³a z pewno¶ci± stykaæ siê równie¿ ze ¶mierci± swoich podopiecznych. Pewnego razu zawo³ano j± do konaj±cego Tatara. „Przemawiaæ do niego nie umia³a, bo by³a przecie¿ polsk± dziewczyn±, ale umia³a mu pot zetrzeæ z czo³a, napoiæ, po¶ciel poprawiæ - umia³a byæ dobr±. Patrzy³a przy tym na Tatara z wspó³czuciem, u¶miecha³a siê do niego swym dobrym, serdecznym u¶miechem, a potem z³o¿y³a rêce do modlitwy i podnios³a oczy w niebo. Wówczas Tatar zdziwiony jej dobroci± tak¿e siê u¶miechn±³, a potem ³zy wielkie sp³ynê³y z jego oczu i z tymi ³zami wdziêczno¶ci odszed³ do Boga..."[19]. Wszyscy, którymi siê opiekowa³a Aniela mówili o niej, ¿e jest prawdziwym Anio³em. Odwiedza³a ona tak¿e w szpitalach ma³e i chore dzieci, im równie¿ udziela³a pomocy. Ponadto oprócz rannych ¿o³nierzy i chorych dzieci wspomaga³a dodatkowo jeñców wojennych, którzy pracowali w tych czasach nad brzegami Wis³y. Chodzi³a do nich „z du¿± ilo¶ci± chleba, z wielkim garnkiem jedzenia, którego sama ud¼wign±æ nie mog³a, lecz musia³y jej kole¿anki pomagaæ i z rado¶ci± rozdawa³a upragnione po¿ywienie g³odnym jeñcom i cieszy³a siê, ¿e mo¿e im tak¿e dobrze czyniæ"[20]. Pomaga³a tak¿e swoim biedniejszym kole¿ankom, studentom i ludziom ubogim. Ca³a ta pomoc pochodzi³a z jej w³asnej pensji. A „kiedy rozdawszy wszystko co by³o jej w³asne [i] nie mog³a pomóc wszystkim, którym pragnê³a, wtedy po prostu sama prosi³a u bogatszych znajomych lub kole¿anek, a co od nich otrzyma³a, z rado¶ci± nios³a do szpitali lub jeñców wynêdznia³ych"[21]. W tym czasie, kiedy zosta³a wyrzucona z pracy przez Edmunda Fischera, Aniela nocowa³a przez kilka pierwszych dni u swojej zamê¿nej siostry Eleonory Cygan. U niej „wyp³aka³a siê, wy¿ali³a i szybko odzyska³a spokój. Zrozumia³a, ¿e Bóg postanowi³ do¶wiadczyæ j± tym cierpieniem. Ani wtedy, ani potem nie oskar¿a³a Fisherów. Chêtnie mawia³a: Niech im Bóg b³ogos³awi. Wobec osób, które nie zna³y bli¿ej tego jej niezmiernie bolesnego prze¿ycia, pokrywa³a je milczeniem"[22]. Aniela Salawa od tego, pamiêtnego i bolesnego dla niej dnia, rozpoczê³a bardzo intensywn± drogê ku Bogu. By³a to droga „przez cierpienie i ofiarê"[23]. Tak¿e od tego¿ dnia cierpienie sta³o siê w du¿ej mierze tre¶ci± jej ¿ycia. By³o to cierpienie zarówno fizyczne jak i duchowe. Sama bêd±c ju¿ przyzwyczajona do cierpieñ fizycznych [je¶li mo¿na siê do takich cierpieñ w ogóle przyzwyczaiæ], „twierdzi³a, ¿e cierpienia duchowe przewy¿szaj± dolegliwo¶ci cia³a"[24]. I tak o tym napisa³a w swoim Dzienniku: „Czêsto bardzo do¶wiadczam tak wielkich bole¶ci i cierpieñ w duszy, ¿e powiedzieæ mogê ¶mia³o: s± one daleko wiêcej dotkliwe, ni¿ wszystkie, co cierpiê na ciele. Do¶wiadczam zupe³nego opuszczenia od Pana Boga i podczas tego jakby jaka¶ zas³ona pada. Ale nie tylko na duszê, lecz i zupe³nie i na zmys³y cia³a, to jest oczy. A podczas tego, to tylko wielkie wyrzuty sumienia, a czasem dziwne a dziwne, wszelkiego rodzaju postacie srogo siê pastwi±ce i w przeró¿ny sposób. A s± chwile, to inaczej i straszniej. A czasem spalenie, to znów jakby p³omieñ ognia i raz jakby ku zniszczeniu. A znów inny raz, to jakby z wielkiej mi³o¶ci Bo¿ej dziwnie to zapala i u¶mierza wszelki ból. Ale to tylko na maleñk± chwileczkê"[25]. Aniela Salawa po utracie pracy u Edmunda Fischera zmienia³a jeszcze kilkakrotnie swoich pracodawców, ale gdzie¶ od maja roku 1917 zaczê³a bardzo powa¿nie chorowaæ i ju¿ nigdy nie powróci³a do pracy jako s³u¿±ca. Choroby te by³y po czê¶ci nabyte w dzieciñstwie, ale niektóre otrzymywa³a „dobrowolnym aktem zastêpczym za osoby, które nie potrafi³y dobrze ich znosiæ"[26]. Aby zrozumieæ co znaczy, ten akt zastêpczy, zajrzyjmy wpierw do Dziennika Anieli Salawy, który nakaza³ jej prowadziæ (o czym ju¿ wcze¶niej wspomniano) jej spowiednik ojciec Wiktor Waroux. Tam mo¿emy znale¼æ takie, bardzo interesuj±ce zdania: „Prawie zawsze, gdy rozmawiam z osob±, a szczególnie niezgodzon± z wol± Bo¿±, w tej samej chwili s³yszê g³os do mnie, ¿e jak to jest bolesno Sercu Bo¿emu i ¿ebym ja bra³a za tê osobê te cierpienia i te trudno¶ci dobrowolnie, które ta osoba ponosi tak niezgodnie [z wol± Bo¿±]"[27]. I nieco dalej: „Kiedy zg³êbiam drogi Bo¿e, to czujê jakbym mia³a byæ gotow± do przeró¿nych cierpieñ, bez wzglêdu zupe³nie, sk±d one bêd± i od kogo... (...) [i miewam ustawicznie] takie udrêczenia, ¿e w czasie snu wydobywaj± siê jêki mimowolne i daje siê uczuæ jakby spalone wnêtrzno¶ci...(...) I czêsto tak jest, ¿e gdy my¶lê, czy jest jaka droga ³atwiejsza, to w tej chwili okazuje siê mi droga golusieñka i bardzo trudna. I tak jest, ¿e tylko ta jest dla mnie"[28]. I jeszcze dalej: „Ustawicznie czujê to, ¿e jako ja mam byæ ofiar± i przeb³aganiem za grzechy ludzi... Czujê, jak Pan Jezus prowadzi miê za rêkê i pokazuje, do jakiego stopnia mam siê wznie¶æ do Niego, a najwiêcej przyjmowaniem dobrowolnych cierpieñ za drugich. Kiedy Pan Jezus wzywa do przyjmowania dobrowolnych ofiar, spe³nionych przez cierpienie, wtedy choæby tu chodzi³o o odebranie s³awy i najwiêksze krzywdy bez przyczyny wyrz±dzone, to siê nie ma my¶leæ, ¿e temu ludzie winni... Ale ani my¶l± rozbieraæ, ani siê tym martwiæ, bo ofiara, której Pan ¿±da, tylko w ten sposób mo¿e byæ spe³niona"[29]. Te powy¿sze s³owa mog± wydawaæ siê niezrozumia³e dla przeciêtnego cz³owieka, który nigdy nie próbowa³ zg³êbiaæ duchowej nauki Ko¶cio³a katolickiego. Natomiast kto¶, kto wie co to znaczy ofiarowaæ siê jako ¿ertwa ofiarna, doskonale pojmuje rozumowanie Anieli i s³owa Pana Jezusa do niej skierowane. Równie¿ i postepowanie Anieli Salawy bêdzie mu du¿o ³atwiej zrozumieæ. A jak dok³adnie wygl±da³o to postêpowanie, dowiemy siê tego w du¿ej mierze z zeznañ, które zosta³y z³o¿one podczas przes³uchañ w procesie do beatyfikacji Anieli Salawy. Zeznania te mia³y miejsce w Kurii Metropolitalnej w Krakowie w latach 1948-1949 i w pó¼niejszym, dodatkowym II procesie odbytym w roku 1956. Wówczas do³±czono te¿ dwana¶cie wcze¶niejszych zeznañ z³o¿onych pod przysiêg±, przez osoby, które „albo nie ¿y³y albo nie mog³y przybyæ do Kurii Krakowskiej z powodu choroby lub innych przeszkód"[30]. Najpierw zapoznajmy siê z zeznaniami Kazimiery Karabiñskiej, siostry Marii, zmar³ej ¿ony Edmunda Fischera, która tak zeznawa³a: „Z opowiadania mojej s³u¿±cej Agnieszki Milczównej, któr± przyjê³am z polecenia S³ugi Bo¿ej Anieli Salawy mogê przytoczyæ fakt ¶wiadcz±cy o wielkiej mi³o¶ci bli¼niego S³ugi Bo¿ej. Mianowicie kiedy S³uga Bo¿a dowiedzia³a siê, ¿e dependent [urzêdnik] adwokacki nazwiskiem Stuhr pracuj±cy u mojego szwagra z powodu parali¿u na jaki cierpia³ zamierza³ odebraæ sobie ¿ycie, S³uga Bo¿a prosi³a Pana Boga, a¿eby na ni± zes³a³ te dolegliwo¶ci, co te¿ siê sta³o. Wy¿ej wspomniany dependent wyzdrowia³, a S³uga Bo¿a cierpia³a na parali¿ a¿ do ¶mierci. S³ysza³am równie¿ z opowiadania wy¿ej wymienionej s³u¿±cej o innym zdarzeniu ¶wiadcz±cym o wielkiej mi³o¶ci bli¼niego S³ugi Bo¿ej, mianowicie o zdarzeniu uzdrowienia z choroby raka. S³uga Bo¿a spotyka³a czêsto na ulicy S³awkowskiej przechodz±cego cz³owieka chorego na raka. Razu pewnego mia³a S³uga Bo¿a widzieæ Pana Jezusa d¼wigaj±cego ciê¿ki krzy¿ i id±cego za wy¿ej wymienionym chorym. Kiedy S³uga Bo¿a zwróci³a siê z zapytaniem do Pana Jezusa: Jezu, dlaczego tak bardzo cierpisz taki krzy¿ d¼wigaj±c, us³ysza³a odpowied¼: bo ten cz³owiek, któremu go da³em, niegodnie go nosi. Wówczas S³uga Bo¿a prosi³a Pana Jezusa, aby tê chorobê na ni± zes³a³, co te¿ nast±pi³o, a chory ów uzdrowia³"[31]. Ten urzêdnik adwokacki, o którym wspomnia³a siostra pani Marii Fischer, to dr Oskar Tadeusz Stuhr stryjeczny dziadek lub kto wie, mo¿e nawet w prostej linii dziadek znanego krakowskiego aktora Jerzego Oskara Stuhra. W tygodniku Do Rzeczy Rafa³ Ziemkiewicz tak o tym pokrewieñstwie napisa³: „Wikipedia podaje nawet, ¿e to wcale nie on [Oskar] by³ dziadkiem aktora Jerzego, ale jego brat imieniem Tadeusz (w istocie bracia Oskara nosili imiona Rudolf i Leopold) - przy czym w odno¶niku powo³uje siê anonimowy autor biogramu, jako na podstawê tego twierdzenia, na ksi±¿kê Jerzego Stuhrowie - historie rodzinne. Byæ mo¿e Jerzy Oskar Stuhr (samo drugie imiê aktora, nieu¿ywane przez niego publicznie, jest w tej kwestii wymowne) ¿adnej odpowiedzialno¶ci za tê pomy³kê nie ponosi. W wywiadzie dla Gazety Krakowskiej z 2019 r. mówi wyra¼nie o moim dziadku, a nie bracie mojego dziadka[32]. Oskar Stuhr w swoich zeznaniach procesowych z³o¿onych w roku 1955, czyli w tym drugim, dodatkowym procesie do beatyfikacji Anieli Salawy, tak o tym zdarzeniu wspomnia³: „Czêsto rozmawia³em z Aniel± na tematy religijne, ale d³u¿ej nie mia³em czasu, bo mia³em du¿o roboty. Natomiast zatrudniony wtedy w kancelarii adwokata Fischera pisarz Ludwik M³ynarski akademik (prawnik) czê¶ciej i d³u¿ej rozmawia³ z Aniel±, jako ch³opak m³ody i rozmowny oraz maj±cy wiêcej czasu. S³ysza³em nieraz jak dyskutowa³ z Aniel± na tematy religijne. M³ynarski, jak to by³o w modzie u akademików, by³ obojêtny pod wzglêdem religijnym. Wiem, ¿e potem ów M³ynarski by³ oficerem w legionach [w spisie oficerów sztabu I Brygady mo¿na znale¼æ chor±¿ego Ludwika M³ynarskiego[33]] , spotka³em go bowiem w czasie wojny, ale nie wiem co siê z nim sta³o, przypuszczam, ¿e ju¿ nie ¿yje. Wiem, ¿e M³ynarski narzeka³ na jak±¶ chorobê, ale nie wiem, jak siê te sprawy pó¼niej u³o¿y³y. Z M³ynarskim by³em razem od 1909 a¿ do wojny ¶wiatowej pierwszej"[34]. W niektórych zeznaniach ¶wiadków do procesu o beatyfikacjê Anieli Salawy mo¿na zauwa¿yæ, ¿e ten pracuj±cy u Edmunda Fischera urzêdnik, nazywany by³ koncypientem, ale tak¿e kopist±, pomocnikiem lub pisarzem czy te¿ akademikiem studiuj±cym prawo, i ¿e cierpia³ on na „chorobê nogi"[35] lub na „lekki parali¿ prawej strony cia³a"[36]. Gdyby nie zeznania kole¿anki Anieli, (które zacytujemy poni¿ej) mo¿na by przypuszczaæ, ¿e ten urzêdnik, jakkolwiek by siê nie nazywa³, nawet nie domy¶la³ siê tego, co wymodli³a dla niego i dla siebie Aniela Salawa. Jest wiêc trochê zamieszania w zeznaniach dotycz±cych tego urzêdnika. Siostra Marii Fischer mówi, ¿e nosi³ on nazwisko Stuhr. W zeznaniach Oskara Stuhra, jak ju¿ wspomniano pad³o nazwisko M³ynarski. W jeszcze innych zeznaniach, na przyk³ad w tych, które dwukrotnie sk³ada³a kole¿anka Anieli, Helena £awrowska pada nazwisko Malinowski. Tak wygl±da³y jej zeznania podczas pierwszego przes³uchania: „S³uga Bo¿a s³ysz±c m³odego koncypienta adwokackiego, blu¼ni±cego z powodu choroby nogi, prosi³a Pana Boga o nawiedzenie jej jego chorob±, co te¿ nast±pi³o. Wy¿ej wymieniony wyzdrowia³ a S³uga Bo¿a do ¶mierci dotkniêta by³a t± niemoc±. (...) S³uga Bo¿a bola³a nad obraz± Bo¿± i gdy wy¿ej wspomniany koncypient adwokacki, nazwiskiem Malinowski, w czasie choroby blu¼ni³ Panu Bogu, S³uga Bo¿a jak ju¿ wspomnia³am, przyjê³a na siebie jego chorobê, byle tylko Pan Bóg nie by³ obra¿any"[37]. Podczas drugiego przes³uchania w roku 1956 Helena £awrowska tak zeznawa³a: „Sama S.[³u¿ebnica] B.[o¿a] opowiedzia³a mi: By³ u p. Fischera koncypient Malinowski, który chorowa³ na parali¿ i narzeka³ na Pana Boga i nosi³ siê z my¶l± pope³nienia samobójstwa. S.B. z mi³o¶ci Boga, aby uchroniæ tego cz³owieka od obrazy Bo¿ej pociesza³a go i o¶wiadczy³a [chyba jemu], ¿e we¼mie na siebie jego chorobê. Faktycznie Malinowski pocz±³ siê lepiej mieæ, S.B. za¶ do ¶mierci chora by³a od tego czasu na nogê, ju¿ nie chodzi³a tak ¿wawo jak przedtem, tylko pow³óczy³a nog±. Gdy mi powiedzia³a o swym niedomaganiu z ¿artem odezwa³am siê do niej: chcia³a¶ to masz; Ona za¶ : Gdzieby mnie Pan Jezus tak szybko wys³ucha³ - tym s³owem chcia³a pokryæ rzeczywisty stan"[38]. Tu warto zwróciæ uwagê na kilka, wydaje siê, dosyæ istotnych faktów. Po pierwsze wa¿ne jest to, ¿e Aniela sama opowiada³a to zdarzenie kole¿ance, po drugie Aniela pociesza³a i o¶wiadczy³a niedosz³emu samobójcy, ¿e we¼mie na siebie tê jego przypad³o¶æ. A wiêc musia³ on byæ ¶wiadomym tego co siê pó¼niej wydarzy³o. No i w koñcu to, ¿e wcze¶niej chodzi³a ¿wawo a po przejêciu na siebie dolegliwo¶ci koncypienta, zaczê³a chorowaæ na nogê i ju¿ do koñca ¿ycia ni± pow³óczy³a. Dosyæ wa¿nym szczegó³em mo¿e byæ jeszcze to, ¿e mówi ona o koncypiencie a nie o pisarzu czy o akademiku a to jest jednak du¿a ró¿nica. Czytaj±c ¿yciorys Oskara Stuhra, który jest opublikowany w S³owniku biograficznym adwokatów polskich mo¿emy prze¶ledziæ jak± drogê musia³ on przej¶æ, ¿eby zostaæ koncypientem: „Nastêpnie zapisa³ siê na Wydzia³ Prawa UJ, który ukoñczy³ w 1907, za¶ 30.07.1909, po zdaniu egzaminów rygoryzalnych, uzyska³ tytu³ doktora praw. Jednocze¶nie od lipca 1907 odbywa³ aplikacjê adwokack± (kandydowa³ do adwokatury), pocz±tkowo w s±dzie, jako praktykant, a nastêpnie auskultant s±dowy (do 30.11.1909), a pó¼niej jako koncypient w kancelarii adwokackiej by³ego prezydenta I[zby]A[dwokackiej] w Krakowie adw. Edmunda Fischera"[39]. Jak sam zezna³ jako koncypient pracowa³ u Edmunda Fischera do roku 1914. Mo¿na siê jeszcze zastanowiæ, dlaczego Aniela mówi kole¿ance o jakim¶ Malinowskim a nie o Ludwiku M³ynarskim czy te¿ o Oskarze Stuhrze? Poniewa¿ trudno jest dzisiaj doj¶æ do wszystkich szczegó³ów z tamtych czasów, wiêc spróbujmy posnuæ trochê domys³ów. Otó¿, Malinowski to w Polsce dosyæ popularne nazwisko. W ksiêdze adresowej Krakowa i Podgórza z roku 1910 mo¿na znale¼æ tam 11 osób o tym nazwisku. Natomiast jest tylko jeden mieszkaniec Podgórza o nazwisku Stuhr i do tego o imieniu Oskar, auskultant s±dowy (ni¿szy urzêdnik s±dowy, sekretarz) zamieszka³y przy ul. Wi¶lnej 1. Jest te¿ jeden M³ynarski, ale Feliks, nauczyciel mieszkaj±cy w Krakowie na ulicy Batorego 1. Kto wie, mo¿e ojciec Ludwika? Pewnie i w pó¼niejszych latach te proporcje niewiele siê mog³y zmieniæ. Warto jeszcze zwróciæ uwagê na to, ¿e pan dr Oskar Stuhr zamierza³ w 1914 roku otworzyæ kancelariê adwokack±[40], ale z powodu wybuchu wojny musia³ od³o¿yæ te plany. W roku 1916 by³ ju¿ adwokatem, formalnie wpisanym na listê w krakowskiej Izbie Adwokackiej. Od roku stycznia 1920 do ¶mierci prowadzi³ w Krakowie swoj± kancelariê adwokack±. By³ wiêc osob± z ka¿dym rokiem coraz bardziej znan± w Krakowie. Natomiast bardzo trudno jest co¶ wiêcej znale¼æ o osobie Ludwika M³ynarskiego, który podobnie jak Oskar Stuhr, w czasie pierwszej wojny ¶wiatowej s³u¿y³ w wojsku jako oficer. Wydaje siê wiêc, ¿e mo¿na z du¿± doz± prawdopodobieñstwa przyj±æ za³o¿enie, i¿ Aniela nie poda³a swojej kole¿ance prawdziwego nazwiska koncypienta, którego uchroni³a przed samobójstwem. Byæ mo¿e wola³a podaæ jakie¶ popularne nazwisko ni¿ mówiæ o kim¶, kto móg³ byæ dosyæ znany w Krakowie. Jest te¿ taka mo¿liwo¶æ, ¿e kole¿anka Anieli pomyli³a nazwisko M³ynarskiego z Malinowskim. Jedno jest pewne, kimkolwiek by³ ten urzêdnik, na pewno nie mia³ powodów do dumy ze swojego postêpowania, zw³aszcza gdy móg³ o tym przeczytaæ w biografii Anieli, która ukaza³a siê ju¿ w latach trzydziestych ubieg³ego wieku. Wówczas biograf Anieli Salawy, który jako urzêdnika wskaza³ Ludwika M³ynarskiego, (prawdopodobnie na podstawie opowiadania której¶ z jej kole¿anek) tak przedstawi³ to zdarzenie: „U pañstwa X. [Fischer], gdzie s³u¿y³a, pracowa³ w biurze m³ody urzêdnik L. M. [Ludwik M³ynarski] Ch³opiec bardzo dobry, ale mocno duchem ¶wiatowym owiany. Spotka³o go nieszczê¶cie; lekki parali¿ obj±³ praw± po³owê cia³a. Ogarnê³a go rozpacz. - Nie mam po co ¿yæ - biada³, be³kocz±c niewyra¼nie - ¿ycie mam z³amane w pierwszej jego wio¶nie. Jakie widoki przede mn±? Kalectwo, nêdza - i tak mêczyæ siê ca³e ¿ycie? Lepiej mi pój¶æ do nirwany. - Co to znaczy pój¶æ do nirwany? - zagadnê³a Anielka. - Nie rozumiesz tego, bigotko? To znaczy pój¶æ pod zielony pagórek, czyli paln±æ sobie w ³eb. I tak zrobiê! - A Pana Boga siê nie boisz? A gdzie dusza pójdzie? - Do nirwany! Ulêk³a siê Anielka o jego zbawienie. Ofiarowa³a siê przy Komunii ¦wiêtej za niego: »Jezu, daj mi chorobê tego ob³±kañca. On tak poniewiera Twym skarbem i ukochaniem krzy¿a, on piek³o sobie chce otworzyæ. Jezu, nie odmawiaj mi tej ³aski. Wiesz, jak Ciebie kocham«. Ofiara zosta³a przyjêta: Aniela dozna³a lekkiego parali¿u, m³odzieniec wyzdrowia³ i sta³ siê u¿ytecznym spo³ecznie cz³owiekiem - pe³ni³ s³u¿bê oficera w armii polskiej"[41]. Jak ju¿ wcze¶niej wspomniano nie by³o to jedyne cierpienie, które w zastêpstwie innego cz³owieka Aniela przyjê³a na siebie. Oczywi¶cie, mo¿emy jeszcze ³atwiej zrozumieæ to heroiczne po¶wiêcenie Anieli Salawy, je¶li zapoznamy siê z zapisami z jej Dziennika: „W czasie pracy rêcznej zastanawia³am siê, na czym polega przy s³oñcu oczyszczenie prochu. I w jednej chwili odczu³am do¶wiadczalnie, jak to bêdzie, gdy ja spotkam siê oko w oko z moim ukochanym Bogiem... I jak± jest czysto¶æ mojej duszy i ¿e ¿yj±c powinnam siê staæ jakby b³oto do zdeptania we wszystkim, a tym bardziej, ¿e Pan Jezus powiedzia³, ¿e dopóki wy¿ej ceniê cia³o moje, ni¿ ziemiê w ogrodzie, dopóty Pan Jezus jest zwi±zany u¿aleniem nad s³abo¶ci± moj±... I czym gotowa na wszystkie ofiary cia³a i ducha i pozbycia siê wszystkich, nawet naturalnych wymagañ... A poniewa¿ wiem, ¿e tak jest, wiêc mnie nic nie usprawiedliwi, ¿em nie wiedzia³a..."[42]. W roku1917, gdy stan zdrowia Anieli Salawy jeszcze bardziej siê pogorszy³, zosta³a ona wówczas przyjêta do szpitala nale¿±cego do Stowarzyszenia ¶wiêtej Zyty. Poniewa¿ szpital by³ utrzymywany ze sk³adek cz³onkiñ tego Stowarzyszenia mia³y one prawo do decydowania o tym, kogo do szpitala przyjmowano. Aniela tak¿e op³aca³a regularnie sk³adki cz³onkowskie, wiêc nie by³o problemu z jej przyjêciem. Jednak, mimo swojego ciê¿kiego stanu nie wygl±da³a na osobê chor±. Mia³a delikatn± cerê a na jej policzkach by³y „zawsze silne rumieñce, g³êbokie zjednoczenie z Bogiem dawa³o jej wielki spokój, a nadzwyczajne ³aski Bo¿e oraz widzenia niebiañskie przepe³nia³y jej serce rado¶ci±, a na ustach pojawia³ siê u¶miech pogodny"[43]. Wiêc szybko okaza³o siê, ¿e i tu znalaz³y siê nieprzyjazne jej dusze, które swoimi uwagami o symulowaniu przez ni± choroby, nastawi³y negatywnie do niej lekarza. Mówiono o niej, ¿e „ nie mo¿e z ni± byæ tak ¼le skoro tak ³adnie wygl±da, ¿e na pewno udaje chor±, aby nie pracowaæ, a przecie¿ czasy s± tak ciê¿kie..."[44] Sugeruj±c siê tymi uwagami uzna³ on, ¿e Aniela cierpi na histeriê. Ona wówczas postanowi³a opu¶ciæ szpital, poniewa¿ jej bóle nasila³y siê ju¿ do tego stopnia, ¿e czêsto wi³a siê nie mog±c ich wytrzymaæ i nie chc±c robiæ z siebie widowiska wola³a cierpieæ w samotno¶ci. Jej kole¿anka ze stowarzyszenia ¶w. Zyty, Maria Najder tak zezna³a: „Mówi³a mi, ¿e chcia³aby siê usun±æ, ¿eby jej nikt nie zna³. Ten akt strzelisty s³ysza³am z jej ust: »Bo¿e ¿yjê, bo ka¿esz, umrê, bo chcesz, zbaw miê, bo mo¿esz!«"[45]. Dlatego te¿, prawdopodobnie w pierwszych miesi±cach roku 1918 przenios³a siê do sutereny na ul. Radziwi³³owskiej 20. By³ to zimny i wilgotny pokoik o powierzchni ok. 12 m2, w którym by³o klepisko zamiast pod³ogi. Mimo tego postanowi³a ze swoich ostatnich oszczêdno¶ci op³aciæ czynsz za kilka miesiêcy z góry i powierzywszy siê zupe³nie Opatrzno¶ci Bo¿ej zamieszka³a w nim. Tu spêdzi³a ostatnie lata swojego ¿ycia. Kraków, ul. Radziwi³³owska 20. W suterenie tej kamienicy, w latach 1918-1922 mieszka³a Aniela Salawa. Zdj. ze str.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Aniela_Salawa [1] Niedorzeczno¶ci. [2] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych Polaków i Polek ostatnich wieków, Tom II, Miejsce Piastowe 1932, s. 168. [3] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³ do poznania ¿ycia cnót b³ogos³awionej Anieli Salawy, Kraków 1991, s. 531. [4] Ks. prof. Edward Staniek w roku 2018 by³ na ³amach prawie wszystkich gazet, kiedy w jednym ze swoich kazañ tak siê modli³: „Modlê siê o m±dro¶æ dla papie¿a, o jego serce otwarte na dzia³anie Ducha ¦wiêtego, a je¶li tego nie uczyni - modlê siê o szybkie jego odej¶cie do Domu Ojca. O szczê¶liw± ¶mieræ dla niego mogê zawsze prosiæ Boga, bo szczê¶liwa ¶mieræ to wielka ³aska. - Je¶li papie¿ nie s³ucha Jezusa z Góry Tabor, to nie uczestniczy w Jego autorytecie. Ko¶ció³ Chrystusowy nie jest zbudowany na w³adzy. Jest zbudowany na autorytecie. Kto wy¿ej ceni w³adzê ni¿ autorytet, ten jest obcym cia³em w Ko¶ciele Jezusa - mówi³ w kazaniu ks. Staniek". Cytat z gazety Do Rzeczy ze str. Intern.:https://dorzeczy.pl/kraj/59150/krakow-ksiadz-modlil-sie-o-szybka-smierc-papieza.html [5] Ks. Edward Staniek, Ewangelia w ¶wieckiej sukni; B³. Aniela Salawa, Kraków 2016, s. 27-28. [6] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 179. [7] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych Polaków i Polek ostatnich wieków, Tom II, Miejsce Piastowe 1932, s. 174. [8] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych..., s. 168-169. [9] Aniela Salawa, Dziennik, „Nasza Przesz³o¶æ" T. VIII, Kraków 1958, s. 366. [10] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 148-149. [11] Albert Wojtczak OFMConv., Aniela Salawa, Rzym 1973, s. 212. [12] Tam¿e s. 211-212. [13] Albert Wojtczak OFMConv., Aniela Salawa..., s. 210-211. [14] Tam¿e, s. 211. [15] Tam¿e. [16] Tam¿e, s. 192. [17] Tam¿e, s.193-194. [18] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych Polaków i Polek ostatnich wieków, Tom II, Miejsce Piastowe 1932, s. 157. [19] Tam¿e, s. 196. [20] Tam¿e, s. 198. [21] Tam¿e, s. 202. [22] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 20. [23] Albert Wojtczak OFMConv., Aniela Salawa, Rzym 1973, s. 205. [24] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 150. [25] Aniela Salawa, Dziennik, „Nasza Przesz³o¶æ" T. VIII, Kraków 1958, s. 371. [26] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 21. [27] Aniela Salawa, Dziennik, „Nasza Przesz³o¶æ" T. VIII, Kraków 1958, s. 360. [28] Tam¿e, s. 364. [29] Tam¿e. [30] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³..., s. 389. [31] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³..., s. 55-56. [32] https://dorzeczy.pl/opinie/373912/ziemkiewicz-upadek-rodu-stuhrow.html [33] http://zbrojownia.cbw.wp.mil.pl:8080/dlibra/docmetadata?id=539&from=pubstats [34] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³..., s. 400. [35] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³..., s. 37. [36] Albert Wojtczak OFMConv., Aniela Salawa..., s. 212. [37] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³..., s. 37- 38. [38] Tam¿e, s. 230. [39] S³ownik biograficzny adwokatów polskich A-¯ Tom III, dost. w Intern. na str.: https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&ved=2ahUKEwjH6efb_qX7AhVDx4sKHYyuDw8QFnoECDQQAQ&url=https%3A%2F%2Fdepot.ceon.pl%2Fbitstream%2Fhandle%2F123456789%2F20238%2Fredzik_red_slownik_biograficzny_adwokatow_polskich.pdf%3Fsequence%3D1%26isAllowed%3Dy&usg=AOvVaw2RbjTFf0juQqRtU2RNA_LY [40] W swoich zeznaniach powiedzia³ jednak, ¿e kancelariê otworzy³ ju¿ w 1914 roku. K³óci³oby siê to jednak z jego pobytem w wojsku w tym czasie, o którym w pó¼niejszej tre¶ci swoich zeznañ wspomina. [41] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach Anio³a, Wroc³aw 2012, s. 80-81. [42] Aniela Salawa, Dziennik..., s. 363. [43] Albert Wojtczak OFMConv., Aniela Salawa..., s. 233. [44] Tam¿e. [45] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³..., s. 420.
Powrót |