B³ogos³awiona Celina Borzêcka cz. II Zdj. Celiny Borzêckiej z Int. ze str.: https://serwer2230922.home.pl/starastrona/_kopia/historia-zgromadzenia/ W sam± wigiliê Bo¿ego Narodzenia 1882 r. pani Borzêcka z córk± i towarzysz±c± im Zofi± Bakanowsk±, kandydatk±, przyjecha³y do Rzymu"[1]. Wówczas te¿, ojciec Piotr Semenenko, zdecydowa³ siê powierzyæ Celinie Borzêckiej za³o¿enie ¿eñskiej czê¶ci Zakonu Zmartwychwstania Pañskiego. Da³ jej swoje zezwolenie i b³ogos³awieñstwo na to wyczekiwane przez siebie od lat „¶wiête dzie³o, oparte na ascezie zmartwychwstañskiej"[2]. Zrobi³ to z pewnym wahaniem, gdy¿ w swojej pokorze, ca³y czas my¶la³ o przy³±czeniu obu pañ Borzêckich, do którego¶ z istniej±cych ju¿ zgromadzeñ. Matka Celina, choæ by³a bardzo pos³uszna ojcu genera³owi, to jednak tak mówi³a: „»Bêdziemy Zmartwychwstankami albo bêdziemy niczem«. I to g³êbokie prze¶wiadczenie swoje, p³yn±ce z ¿ywej wiary i niezachwianej ufno¶ci, potrafi³a przelaæ w duszê swej córki"[3]. Pierwsze trzy Zmartwychwstanki zamieszka³y go¶cinnie u sióstr ze zgromadzenia Krwi Przenaj¶wiêtszej na Via in Arcione 88. Tam Matka Celina, siostra Jadwiga i ojciec Semenenko spotykali siê i wspólnie radzili jak najlepiej zorganizowaæ ¿ycie zakonne w nowym zgromadzeniu. Na pocz±tku stycznia 1883 dosz³y jeszcze cztery nowe kandydatki. A 13 stycznia wszystkie siostry wraz z Matk± Celin± przenios³y siê do mieszkania przy Kolegium Polskim na Via Maroniti 22. O tych przenosinach ojciec Piotr tak napisa³: „Pani Celina Borzêcka wynajê³a drugie piêtro Kolegium Polskiego. Pani Borzêcka z siostrami (jest ich wszystkiego siedem), wynajê³a drugie piêtro Kolegium Polskiego, które - jakby umy¶lnie dla nich - Markiz Guiccioli [g³iczoli] maj±cy prawo najmu do¿ywotniego, dziwnym zbiegiem okoliczno¶ci- sam odst±pi³"[4]. „Zaraz nastêpnego dnia, w niedzielê Imienia Jezus, Ojciec przyby³ do sióstr i wyg³osi³ im konferencjê. Zapisa³ ten szczegó³ w swoim Dzienniku zaznaczaj±c, ¿e to by³o »jakby na zagajenie ich wspólnego zamieszkania«. Zacz±³ siê pierwszy rok ciê¿kiej próby nie tylko w³asnych si³ i umiejêtno¶ci, lecz tak¿e rok próby ufno¶ci. Warunki by³y ciê¿kie. Najbardziej mêczy³o Fundatorkê i niepokoi³o niezdecydowanie kandydatek, wystêpowanie za lada powodem. W ci±gu 1883 r. kilka ich przesz³o przez dom Matki Celiny, [który w grudniu 1883 zosta³ przeniesiony na Via Sistina 39.] W 1884 r. zanotowa³a, gdy ju¿ tylko zosta³y one obie i S. Aniela Sutu³³o: »Trójka wierna zmartwychwstaniu a¿ do ¶mierci«. [niestety, w tym czasie w¶ród wielu kandydatek, które przechodzi³y przez tê wspólnotê, nie by³o prawdziwie mocnych powo³añ. Kandydatki zniechêca³y siê równie¿ zbyt d³ug± formacj± wewnêtrzn±.] Bólem te¿ nape³nia³a Fundatorkê nieprzychylna nowemu zgromadzeniu opinia publiczna w kraju. Zaczêto zupe³nie otwarcie krytykowaæ, a nawet o¶mieszaæ Za³o¿ycielkê"[5]. Równie¿ niektórzy dostojnicy Ko¶cio³a, jak na przyk³ad biskup krakowski Albin Dunajewski, byli przeciwni nowej fundacji. Próbowano nawet w¶ród ojców Zmartwychwstañców stworzyæ opozycjê dla nowopowstaj±cego zgromadzenia ¿eñskiego. Mimo tych przeciwno¶ci zgromadzenie to trwa³o a Fundatorka w tym czasie otrzymywa³a ³aski p³yn±ce prosto z nieba. Tak opisywa³a te prze¿ycia: „W ¶wiêto Przenaj¶wiêtszej Krwi wpatrywa³am siê w Rany Chrystusa Pana, ze szczególn± ³ask± udzielon± mi niespodzianie. Te Rany i Krew z nich s±cz±ca siê, wyjawiaj±c mi tajemnice mi³o¶ci, dawa³y mi razem uczucia Maryi Wspó³cierpi±cej, a g³êboko¶æ nieskoñczona Rany Serca Jezusa sprawia³a mi ból wewnêtrzny, a jakby zewnêtrzny w miejscu serca dotkliwy. Gdy na chwilê o sobie pomy¶la³am, ta Krew stawa³a siê ratunkiem moim i oczyszczeniem. Jakby z Panem Jezusem czu³am wielk± mi³o¶æ dla grzeszników; modli³am siê za nich, jakby z rozkazu Pana Jezusa. Mi³osierdzie jego by³o coraz wiêksze i nieskoñczone jakby w stosunku z g³êboko¶ci± tej rany, pe³nej ognia Mi³o¶ci; o tej mi³o¶ci pojêcia mieæ nie mo¿na; a te¿ obfito¶æ ³aski biedny cz³owiek zrozumieæ nie mo¿e. Taka chwila wyja¶nia ubóstwo nasze, a tak¿e bogactwo bez miary, które posi±¶æ mo¿emy za pomoc± krzy¿a najs³odszego i wierno¶ci naszej"[6]. A kilka miesiêcy pó¼niej napisa³a tak: „Po wielkich osch³o¶ciach, w których mi siê zdawa³o, ¿e nic poza mn± nie by³o, tak¿e nic przede mn±, gdym przed Bogiem akt oddania siê uczyniæ chcia³a, ¿a³uj±c, ¿e nic Panu daæ nie mogê, uczu³am siê porwan± do mi³osnego pragnienia; to pragnienie, które od dawna mi te¿ odjêtym by³o, tak by³o ¿ywe i silne, ¿em uczu³a chwa³ê Boga wszêdzie w Ko¶ciele i w duszach wiernych; jakby u podnó¿ka tej chwa³y by³y liche, mizerne i nieznacz±ce cierpienia tego ¶wiata; nie rozumia³am, aby do nich warto¶æ przywi±zywaæ mo¿na by³o. Prosi³am, aby to jasne zrozumienie odjête mi nie by³o, aby choæ utajone zawsze na dnie duszy pozosta³o. Tak rozmy¶laj±c i wyrywaj±c siê do Boga, nie czu³am ju¿ tego co mnie otacza³o, a tak¿e zapomnia³am ¿em by³a; przeniesiona w ¶wiat inny, przebywa³am jakby w przedsionku wiekuistego po³±czenia z Oblubieñcem. Uczu³am na koniec, ¿e ten stan przerwany bêdzie i jakbym odda³a Bogu na powrót, co mi na pokrzepienie tylko dane by³o"[7]. W tym czasie zgromadzenie mia³o ju¿ swoj± Regu³ê zakonn±. A by³a to ta sama Regu³a, któr± napisa³ o. Piotr Semenenko i któr± jeszcze w 1878 roku przygotowa³ w oparciu o Regu³ê Zmartwychwstañców dla sióstr w Boussu i z któr± Celina Borzêcka zapozna³a siê w roku 1880. Regu³a ta opiera³a siê na o¶miu B³ogos³awieñstwach Pana Jezusa, które og³osi³ On podczas Kazania na Górze. Ta Regu³a by³a tak¿e podstaw± konferencji wyg³aszanych przez ojca Piotra Semenenkê, a które pierwsze Zmartwychwstanki z wielkim skupieniem ch³onê³y po to, by pó¼niej tê naukê przekazywaæ swoim przysz³ym wspó³siostrom. On stara³ siê przez te dusze wybrane przekazaæ ca³± swoj± naukê ascetyczn± i mistyczn± a one mia³y w nim swojego mistrza duchowego. Ojciec Piotr „zdawa³ sobie sprawê z tego, ¿e formuj±c Celinê i jej córkê na drogach ¿ycia duchownego, zak³ada jednocze¶nie mocne podwaliny dla ca³ego dzie³a Zmartwychwstania i jego dalszego rozwoju. Poprzez Fundatorki urabia³ i kszta³ci³ dusze wszystkich przysz³ych Zmartwychwstanek"[8]. Ka¿da konferencja i ka¿da nauka Ojca Piotra by³a dok³adnie zapisywana, zachowywana i szczegó³owo analizowana przez pilne s³uchaczki, które stara³y siê nie zagubiæ ¿adnej z tych pere³. Ojciec Semenenko cierpliwie t³umaczy³ jaki duch o¿ywi³ Regu³ê, która „ma przenikaæ ca³e zgromadzenie. Kamieniem wêgielnym ca³ego gmachu duchownego musi byæ wiara w mi³o¶æ Bo¿±. »Masz ¿yæ zawsze wiar± w mi³o¶æ Jego. Kiedy uczucie przejdzie, ma pozostaæ wiara, a ona wtedy tym cenniejsza, ¿e razem z ni± jest wtedy pokora«. Mi³o¶æ górowaæ musi nade wszystko: »mi³o¶æ, która idzie prost± lini± z potrzeby mi³o¶ci w przepa¶æ mi³o¶ci«. Chc±c doj¶æ do zupe³nego oddania siê Panu Bogu, czyli do doskona³ej mi³o¶ci - uczy Ojciec Semenenko - koniecznie trzeba umrzeæ sobie, w³asnemu rozumowi i woli w³asnej. Pod tym jedynie warunkiem dusza zakonna mo¿e doj¶æ do pe³ni ¿ycia Jezusowego. Wówczas nastêpuje unia mistyczna z Bogiem, czyli przemienienie w Chrystusa Pana, nasze zmartwychwstanie duchowne: »A ¿yjê (...) ju¿ nie ja, ¿yje we mnie Chrystus«. Tak szczytny cel mo¿e byæ tylko osi±gniêty przez modlitwê. Dlatego Ojciec Semenenko k³adzie wielki nacisk na ¿ycie bogomy¶lne, ucz±c pierwsze Zmartwychwstanki ustawicznej modlitwy. Ma ono byæ w Zgromadzeniu na pierwszym planie. Wszystkie czynno¶ci Sióstr, ich prace i ¿ycie ca³e ma byæ zamienione na hymn mi³o¶ci i uwielbienia ku czci Trójcy Przenaj¶wiêtszej"[9]. Regu³a Zmartwychwstanek, jak ju¿ zosta³o to powiedziane, zosta³a oparta na „granitowym fundamencie Kazania na Górze. Ca³a doskona³o¶æ chrze¶cijañska, ¿ycie wewnêtrzne, pobo¿no¶æ i ¶wiêto¶æ zawarta jest w B³ogos³awieñstwach. ¯ycie Zmartwychwstanki powinno byæ wiern± ich realizacj±. Dlatego ¶luby ¶wiête, i cnoty, i ca³e ¿ycie zakonne osnute jest w tej Regule na tle o¶miu B³ogos³awieñstw. Ukoronowaniem dzie³a Jezusowego w duszach s± w³a¶nie B³ogos³awieñstwa, do których doprowadzaj± trzy cnoty teologiczne wraz z Darami Ducha ¦wiêtego i Jego owocami. Regu³a wiernie zachowana ma przywie¶æ Zmartwychwstankê do takiego stanu duszy, ¿e ju¿ tu na ziemi kosztuje, jak gdyby przedsmaku nieba i widzenia b³ogos³awionych. Najwiêkszym szczê¶ciem dla niej ma byæ ¿ycie w ubóstwie, zupe³nym oderwaniu od dóbr doczesnych, od ¶wiata i od siebie samej. Z rado¶ci± powinna pe³niæ cnoty cicho¶ci, wyrzeczenia, s³odyczy, czysto¶ci serca, rozsiewaæ mi³osierdzie i pokój na oko³o, ³akn±æ i pragn±æ sprawiedliwo¶ci, a wreszcie doj¶æ a¿ do tego, by rozmi³owaæ siê w krzy¿u, cierpieniu i prze¶ladowaniu dla sprawiedliwo¶ci. »Jest to nowe i ostatnie b³ogos³awieñstwo przez Pana przyrzeczone, - mówi Ojciec Semenenko - które k³adzie jakby pieczêæ na wszystkie inne, podwaja ich cenê i zas³ugê«. Tak ma ¿yæ wed³ug Ojca Semenenki prawdziwa, wierna, dobra Zmartwychwstanka. Duch jej wtedy »ju¿ siê unosi z b³ogos³awieñstwa do b³ogos³awieñstwa i przeczuciem staje u ich wszystkich szczytu i odgaduje tê niebiesk± rozkosz ogl±dania Boga i byæ synem Bo¿ym«. (...) Pierwszemu B³ogos³awieñstwu odpowiada ubóstwo, pokora i praca. »B³ogos³awieni cisi« czyli drugie B³ogos³awieñstwo dotyczy pos³uszeñstwa. Trzecie wyja¶nia cnotê czysto¶ci i umartwienia. Czwarte obja¶nia ducha wiary, mi³o¶ci i gorliwo¶ci w pracach nad wychowaniem m³odzie¿y. Pi±te B³ogos³awieñstwo, dotycz±ce mi³osierdzia, obejmuje dzia³alno¶æ apostolsk± w parafiach. Pod szóste B³ogos³awieñstwo podci±ga Ojciec Semenenko mi³o¶æ Bo¿±, ducha modlitwy i æwiczenia duchowne, dozwalaj±ce czystym sercem ogl±daæ Pana Boga. »B³ogos³awieni pokój czyni±cy« odnosi siê do ¿ycia wspólnego i mi³o¶ci siostrzanej. Wreszcie ostatnie B³ogos³awieñstwo wyja¶nia g³êboko, i¿ najwiêksz± na ziemi nagrod± dusz kochaj±cych i czyni±cych sprawiedliwo¶æ jest ponosiæ za ni± prze¶ladowanie. Ten rozdzia³ zawiera równie¿ przepiêkne wyja¶nienie dyscypliny zakonnej. (...) Ko¶ció³ ¶wiêty, badaj±c pó¼niej tê pierwotn± Regu³ê, pióra Ojca Semenenki, okre¶li³ j± jako »wspania³±, doskonale ujêt± i odznaczaj±c± siê duchem bardzo wznios³ym«"[10]. Ojciec Piotr przez d³ugi czas zajmowa³ siê kierownictwem duchowym nowego zgromadzenia. Poprzez swoje konferencje ukazywa³ ojciec genera³ siostrom jaki cel apostolski mia³ przy¶wiecaæ nowej rodzinie zakonnej. „Siostry mia³y nauczaæ katechizmu, prowadziæ stowarzyszenia parafialne, dbaæ o wystrój ko¶cio³ów, opiekowaæ siê dzieæmi, chorymi, ubogimi czy otoczyæ nieustann± adoracj± Naj¶wiêtszy Sakrament równie¿ przy pomocy osób ¶wieckich z nimi stowarzyszonych"[11]. Przy tak du¿ym zaanga¿owaniu czasowym oraz otwarciem dla wszystkich potrzebuj±cych, domu Zmartwychwstanek pod zarz±dem Matki Celiny, martwi³a siê ona o swoj± córkê i tak o tym napisa³a: „»Cierpiê bardzo, patrz±c na Jadwiniê, nie mog±c± siê kszta³ciæ, ani chwili czasu, ci±g³a us³uga i po¶wiêcenie dla drugich«. [A] by³y to wizyty ró¿nych znajomych w klasztorze, nawiedzanie chorych, przyjmowanie dzieci na przygotowanie do pierwszej Komunii ¶w., udzielanie lekcji jêzyka francuskiego, odwiedzanie ubogich, towarzyszenie niekiedy przy ¶mierci i wielokrotnie konkretna pomoc materialna. Od 28 X 1883 do 3 VI 1886 goszczono pod swym dachem Ninê Dubieñsk± [prawos³awn±, której nie uda³o siê nawróciæ] wraz z jej podopieczn±, Tamar±, bratanic± o. Semenenki, przywiezion± na wychowanie do Matki Borzêckiej. Dbano równie¿ o niektóre zakrystie, zajmowano siê ¿yciowymi rozbitkami itp. By³y to jednak stale prace dorywcze, nie zapewniaj±ce ¿adnego dochodu materialnego, o który Matka Celina coraz bardziej siê troska³a, gdy¿ kandydatki niewiele wnosi³y ze sob±. Kapita³, z którego czerpa³a wspólnota, stale siê zmniejsza³"[12]. Co do wykszta³cenia Jadwini, matka Celina otrzyma³a kolejn±, jak sama napisa³a: „³askê chwilow± zrozumienia, ¿e zaniedbane wykszta³cenie Jadwini jest niczym w porównaniu z tym, co zyska³a na duszy, ¿e ten zapas skarbów jedynych jest nasieniem na ca³e jej ¿ycie - owoce tego nie id± w porównanie z ozdobami umys³u i zewnêtrznymi bogactwami, które ¶wiat tak ceni"[13]. Matka Celina Borzêcka dosyæ d³ugo wspomaga³a finansowo ojca Piotra, Zmartwychwstañców i swoje zgromadzenie. Jednak po po¿arze Obrêbszczyzny jej sytuacja materialna zaczê³a siê stopniowo pogarszaæ. Dodatkowo, nale¿ne jej pieni±dze od ziêcia (Józefa Hallera) przychodzi³y niezbyt regularnie, gdy¿ sytuacja w kraju pogarsza³a siê i ciê¿ko by³o uzyskaæ dochody z maj±tków. W miêdzyczasie do zgromadzenia zg³asza³y siê nowe kandydatki. Pochodzi³y one z ró¿nych krajów, by³y oczywi¶cie Polki, ale tak¿e W³oszki, Francuzki, Bu³garki i inne. Niestety, tak jak i na pocz±tku, tak i w tym czasie sporo z nich odchodzi³o. Ta ci±g³a rotacja przez tak d³ugi czas, by³a w dalszym ci±gu powodem wielu zmartwieñ obu Fundatorek. Jednak pewnego razu Matka Celina zosta³a tak pocieszona: „Widzia³am w skupieniu bêd±c zakrwawione D³onie Pana Jezusa; by³a to jakby wymówka mojej niewierno¶ci i zw±tpienia. Uczu³am te¿ ca³± s³odycz dzia³ania bez skutków i bez pociech w pracach Bo¿ych, w jednym widoku spe³nienia Jego woli. Inne to by³o zrozumienie ni¿ przed chwil±, gdym cierpia³a z doznanych zawodów po wyj¶ciu sióstr z naszego zgromadzenia. Ogrom chwa³y Bo¿ej cierpi nad ma³o¶ciami pochodz±cymi ze ¶wiata, który sobie tworzymy oko³o siebie, a w gruncie tylko dla siebie. Bóg ogarnia dobroci± swoj± wypadki ¿ycia naszego, czyny dobre, a tak¿e s³abo¶ci ludzkie. Widzi skutki, bo je przewidzia³ od pocz±tku, ale zakrywa je stworzeniom swoim i jednego tylko ¿±da od nich datku tj. mi³osnego oddania siê Jemu na wszystko. Daje na to ka¿demu odpowiedni± ³askê; grunt tej ³aski jest ¶lepa wiara, ¿e dobrze czyni Pan Bóg, s³abszym za¶ udziela wiêkszej pewno¶ci skutków w ich pracach, bo oni goni± za pomy¶lno¶ci± w dzia³aniu, tym za¶, co je na pozór zakrywa, powiêksza ³askê wytrwania i tê z trudem poniesionym w pozornym ujêciu wszystkiego, oni mi³o¶nie dochowaæ powinni, bo to Kalwaria prowadz±ca do ¶cis³ego po³±czenia z Jezusem. I jasno mi siê zrobi³o, ¿e b³±d sióstr Bóg mi³osierdziem im naprawi, prowadz±c je ³atwiejsz± drog±. Stanê³am wiêc odwa¿nie po stronie tych, co Pana Jezusa g³êbiej zrozumieæ powinni; ¿al min±³ do b³±dz±cych, ust±pi³a z duszy wymarzona potrzeba szczê¶liwych skutków i rzuci³am siê jakby w objêcia tego ¿ycia zbawiennej niewiadomo¶ci, ¶lepej gotowo¶ci, spokojnego wyczekiwania godziny Pana, przyjmuj±c z u¶miechem nadziei to, co ¶wiat mianuje niewdziêczno¶ci± ludzi, bo mi do¶wiadczenia i prze¶ladowania s³odkimi ju¿ by³y - st±pa³am drog± nie ciernist±, lecz s³odk± i mi³osn± ku Kalwarii do Pana mego"[14]. Gdy to ju¿ by³o dla Matki Celiny jasne, to wówczas okaza³o siê, ¿e przy formacji kandydatek do zgromadzenia ojciec Piotr zacz±³ stanowiæ pewne utrudnienie dla niej i dla Jadwigi. „Ojciec by³ bardzo powolny, a przy tym zbyt wielkiego serca i to dla wszystkich, st±d wielokrotnie nadu¿ywano jego dobroci. Matka nie zgadza³a siê z wielu jego postawami wobec sióstr. Wyrzuca³a mu zbytni± ³agodno¶æ, ... (...). Wymawia³a te¿ zbytnie liczenie siê z ka¿d± indywidualno¶ci±, ci±g³e próbowanie od nowa z pob³a¿aniem i s³abo¶ci±. Siostry pozna³y siê szybko na tej miêkkiej dobroci swojego spowiednika i w odpowiedni sposób wykorzystywa³y to dla siebie"[15]. To wszystko kosztowa³o obie wspó³fundatorki wiele ³ez i du¿o bólu. Jednak ¿arliwe modlitwy, wytrwa³o¶æ oraz olbrzymia ufno¶æ w Bo¿e prowadzenie „Matki Celiny oraz jej córki zapewni³y dzie³u Bo¿emu dalszy rozwój"[16]. Niemnie jednak, u obu odbi³o siê to na ich zdrowiu. Matka Celina znalaz³a pomoc u doktora Pompilij, który leczy³ równie¿ ojca Piotra Semenenkê. Natomiast Jadwinia, która mia³a w³a¶ciwie nieustann± anemiê i czêsto zapada³a na migrenê oraz gor±czki reumatyczne, wymaga³a zmiany klimatu. Wiêc jednego lata ca³e zgromadzenie przenosi³o siê do Castelgandolfo, innym razem do miejscowo¶ci Patrica lub Pisoniano. W pa¼dzierniku 1884 roku zgromadzenie ponownie powróci³o na Via in Arcione 88. Tu spotka³a siê Matka Celina „z m³odym kap³anem, Monsignorem Jakubem Della Chiesa, pó¼niejszym Papie¿em Benedyktem XV (1854-1922)"[17]. Latem 1885 roku Matka Celina wziê³a udzia³ w spotkaniu z Ojcem Piotrem i prze³o¿on± Sióstr Kapucynek Matk± £empick± w Kêtach. Tam Matka £empicka [Maria (1833-1918)] „zak³ada³a (...) klasztor i prosi³a swego kierownika [duchowego] o po¶wiêcenie kamienia wêgielnego pod budowê ko¶cio³a i konwentu. To miejsce zaciszne i odosobnione wybra³ Ojciec Semenenko dla wzajemnego porozumienia siê z Matk± Celin±. Pos³uszna wezwaniu Celina przybywa do Kêt z rado¶ci±. Podczas uroczysto¶ci Ojciec Semenenko, jak gdyby w natchnieniu, wyrzek³ te prorocze s³owa. "»Tu kiedy¶ bêd± Zmartwychwstanki... «. Matka Celina zostawia nastêpuj±c± wzmiankê o tym b³ogim spotkaniu: »... Cztery dni przeby³am prawie ci±gle z Ojcem na porozumieniu siê. Stosunek otwarty, szczery a Bo¿y, ³±czy³ trzy nasze dusze - by³ to prawdziwie anielski stosunek niepojêty przez ¶wiat, a b³ogos³awiony przez Pana. Kwestia wiary by³a g³ównie na placu - tej potrzeby wej¶cia w swe nicestwo, aby wyb³agaæ wiarê, upokarzaj±c siê z niewiary, któr± Bóg dopuszcza, bo ¿±da oczyszczenia naszego i doj¶cia do g³êbszego zrozumienia. By³ to dzieñ des Prodiges de la Sainte Vierge [cudów Naj¶wiêtszej Maryi Panny], dwunasta rocznica Generalstwa Ojca«"[18]. Pewnego razu, ju¿ po powrocie do Rzymu, Matka Celina udawa³a siê na spotkanie z Ojcem Piotrem. Gdy wchodzi³a po schodach na górê i by³a ju¿ na najwy¿szym stopniu, poczu³a „ jak gdyby rêka jaka¶ niewidzialna silnie j± spycha a¿ na sam dó³. Bez najmniejszego pot³uczenia, ca³a i zdrowa staje na nogach i ponownie odbywa tê sam± drogê po tych¿e schodach. Ojciec Semenenko powiadomiony o tym wypadku od razu rozpoznaje napad szatañski"[19]. Dzie³o Matki Celiny, mimo wielu przeciwno¶ci, rozwija³o siê coraz bardziej ku chwale Bo¿ej, wiêc szatan widz±c to, tym w¶cieklej atakowa³. W¶ród wielu bolesnych cierpieñ dosz³o Matce jeszcze kolejne, chyba najbole¶niejsze, bo „umi³owany i czczony przez ni±, przewodnik duchowny przestaje j± rozumieæ, zaczyna siê znów chwiaæ w swych zamiarach i zbacza z drogi poprzednio ju¿ wytkniêtej. Celina wpada w g³êboki smutek i konflikt sumienia. Wszak zobowi±za³a siê s³uchaæ spowiednika niemal na ¶lepo i dot±d nigdy nie wykroczy³a przeciw pos³uszeñstwu. Owszem, od szeregu lat pe³ni je w stopniu heroicznym, pozwalaj±c siê prowadziæ jak ma³e dziecko i na drogach ¿ycia wewnêtrznego i w zewnêtrznym ¿yciu zakonnym. Ale od roku 1885 stosunek Matki Celiny z Ojcem Semenenko wchodzi w zupe³nie inn± fazê. Staje siê jaki¶ niejasny, dziwnie zawik³any, czasem obopólnie trudny i ciê¿ki do zniesienia. Zabrak³o wzajemnego porozumienia, zaufanie s³abnie, jaki¶ cieñ zasnuwa mi³o¶æ nadprzyrodzon± i serdeczne wspó³¿ycie tych dwóch dusz wybranych. Niew±tpliwie, Pan Bóg prowadz±c ich do wysokiej doskona³o¶ci, chcia³ oczy¶ciæ wzajemny ich stosunek z wszelkiego elementu ludzkiego i pociechy naturalnej, dlatego zsy³a obojgu ten kielich goryczy"[20]. Matka Celina zauwa¿y³a, ¿e w tym czasie ojciec Piotr zacz±³ w±tpiæ w to, czy ona jest w stanie doprowadziæ to dzie³o do koñca. Ponownie zacz±³ my¶leæ o po³±czeniu Zmartwychwstanek z innym zgromadzeniem. Ona sama za¶ tak¿e zaczê³a traciæ wiarê w to dzie³o i swoj± w nim rolê. Zaczê³a równie¿ odczuwaæ szatañsk± pokusê zerwania kontaktów z ojcem genera³em. „Pokusa ta by³a chwilami tak silna, ¿e Matka Celina gotowa by³a nowennê odprawiæ, aby uda³o siê to zerwanie. Skar¿y³a siê Chrystusowi: »Jezu, wiesz, ¿e nie szuka³am Ojca, ani chcia³am ¿adnych wiêzów oprócz Twoich. Ty¶ mi wla³, zdaje siê, gor±c± mi³o¶æ, której ugasiæ nie by³o w mojej mocy. Tyle razy chcia³am odrzuciæ to, o w tym niebezpieczne siê wydawa³o; tak czêsto zmêczon± by³am wszystkim... wszystkim, co nie Ty [...]. Wytêp zatem wszystko, co mego w tym stosunku, a tak¿e, co z dra¿liwo¶ci uczucia mego pochodzi, bo chcê byæ siln± w Tobie. Daj mi ¶wiat³o, abym w porz±dku Bo¿ym by³a i tylko potrzebowa³a Ojca i o nim wiedzieæ chcia³a, o ile Ty tego chcesz«. Do O. Piotra za¶ napisa³a: »Usuwam jakby Ojca w modlitwie«. Nasilenie tych nieporozumieñ przypad³o na dwa ostatnie lata ¿ycia O. Semenenki. Matka Celina zawsze szuka³a winy przede wszystkim w sobie i w koñcu stwierdzi³a, ¿e widocznie ona nie potrafi zrozumieæ, jak siê naprawdê szuka woli Bo¿ej; nie potrafi tej woli ukochaæ, nie ma pos³uszeñstwa. Nie ma wiêc tego wszystkiego, co jest potrzebne, by stanowiæ jedno ze spowiednikiem w dziele formowania zgromadzenia. A co na to wszystko o. Semenenko? Czy obojêtnym mu by³o cierpienie tej, która okaza³a mu tyle zaufania i by³a mu tak oddana? Czy owe zmiany planów i twarde, zda siê, traktowanie Matki Celiny by³o przez niego zamierzone dla jej upokorzenia? Czy to wszystko czyni³ celowo, by j± udoskonaliæ? Na to pytanie trzeba odpowiedzieæ negatywnie, bowiem O. Piotr nigdy siê tak± metod± nie pos³ugiwa³ nawet w kontaktach z obcymi lud¼mi. By³ zawsze niezmiernie delikatny, nawet czu³y dla swych penitentów, a do doskona³o¶ci prowadzi³ przez ukazywanie konieczno¶ci zgodzenia siê z wol± Bo¿±. Sam szuka³ jej wytrwale i najlepsz± maj±c intencjê porzuca³ czêsto powziête plany, gdy tylko rodzi³o mu siê w duszy prze¶wiadczenie, ¿e tego domaga siê Bóg. Czyni³o to wra¿enie zmienno¶ci czy te¿ niepewno¶ci, wprowadza³o nieporozumienia i ¶ci±ga³o cierpienia na bliskich mu ludzi. Tak w³a¶nie by³o z Matk± Celin±. O. Semenenko widzia³ jej udrêkê. Tote¿ zachêca³ j± i poucza³, by mimo wszystko stara³a siê widzieæ w nim Pana Jezusa i Jemu samemu zaufaæ w kierowniku. Powstrzymywa³ ja przed decyzj± ostatecznego zerwania, ukazywa³ w takiej decyzji zgodê na pokusê szatana i wpadniêcie w jego zasadzkê sprytnie i chytrze zastawion±, by zniszczyæ nadprzyrodzon± ich przyja¼ñ, tak potrzebn± dla dzie³a Bo¿ego"[21]. W lipcu 1886 roku genera³ Zmartwychwstañców, ojciec Semenenko wyjecha³ na wizytacjê do Pary¿a, chocia¿ w tym czasie zacz±³ coraz bardziej podupadaæ na zdrowiu. Tam, po pewnym czasie Ojciec Semenenko zadecydowa³, ¿eby Matka Celina razem ze swoim zgromadzeniem przenios³a siê do Pary¿a by tam pracowaæ w¶ród polskiej emigracji. „Te plany Ojca Semenenki znajduj± ¿yw± aprobatê w Kurii Generalnej Ojców Zmartwychwstañców i w ich domu Paryskim. Nie¶wiadomie ulega te¿ Ojciec Semenenko wp³ywowi jednej ze swych penitentek w Pary¿u, która objawia mu tê zmianê dla Sióstr Zmartwychwstanek jako rzekom± Wolê Bo¿±"[22]. T± penitentk± by³a „pani de Gerard, jakoby mistyczka, któr± O. Piotr pozna³ w 1884 roku. Znajomo¶æ ta przetrwa³a do jego ¶mierci i mocno zawa¿y³a na stosunkach miêdzy nim a Matk± Celin±"[23] W tym czasie Matka Celina razem z córk±, siostr± Jadwig± przebywa³y w Polsce, gdzie uporz±dkowywa³y swoje sprawy finansowe. „Tu w³a¶nie, w Obrembszczy¼nie, w sam dzieñ imienin Jadwini, zaskakuje Matkê Celinê nowe zarz±dzenie Ojca Semenenki. Domaga siê on stanowczo najszybszego zlikwidowania domku w Rzymie i przeniesienia siê do Pary¿a. »Przewrót to uczyni³o w mojej duszy i nie rozumiem Ojca, to najbole¶niejsze!«. Ojciec Semenenko proponuje nawet osi±¶æ chwilowo przy Siostrach Reparatkach w Pary¿u i pod ich okiem dalej formowaæ Zgromadzenie. Przy ca³ej czci i uwielbieniu dla Ojca Semenenki, Matka Celina, roztropna i m±dra niewiasta, trze¼wo patrzy na sytuacjê obecn± i na najbli¿sz± przysz³o¶æ. Nic dziwnego, ¿e nie mo¿e zrozumieæ takiego rozkazu, i niezmiernie trudno uznaæ jej Wolê Bo¿± w takim po³o¿eniu. Cierpi wewnêtrznie bardzo, niemniej obmy¶la ca³± sprawê i omadla u stóp Bo¿ych. Próbuje przekonaæ Ojca Semenenkê, w d³ugim szeregu listów, równie pokornych jak stanowczych, o niemo¿liwo¶ci i niepraktyczno¶ci ca³ego projektu. Pomijaj±c ju¿ inne argumenty, nawet z punktu finansowego ca³a koncepcja jest niepodobn± do zrealizowania. Wszak fundusze s± prawie doszczêtnie wyczerpane, a wp³ywy z maj±tku minimalne"[24]. Jednak Ojciec Piotr, który na listy Matki Celiny nie mia³ ju¿ chyba si³ odpisywaæ, telegraficznie wzywa³ obie Zmartwychwstanki do Pary¿a, aby tam zapoznaæ je ze swoimi planami. One obie w duchu pos³uszeñstwa postanowi³y wiêc pojechaæ do Pary¿a. Jednak w drodze Matka Celina zas³ab³a, dlatego zmieniono plany i na pocz±tku listopada obie przyby³y do Rzymu. Tymczasem ojciec Semenenko w Pary¿u zachorowa³ bardzo powa¿nie na zapalenie p³uc. ¯adne zabiegi lekarskie nie by³y w stanie mu pomóc i w dniu 18 listopada, oko³o godziny trzeciej po po³udniu, genera³ i wspó³za³o¿yciel zakonu Zmartwychwstañców, ojciec Piotr Semenenko zmar³. „Cudownie piêkn± ¶mieræ mia³ S³uga Bo¿y. By³a to zaiste ¶mieræ wybranych. Skrucha i mi³o¶æ przepe³nia³y serce jego. Ca³y rozja¶niony wpatrywa³ siê w jakie¶ zjawisko nieziemskie, a rêk± da³ znaæ, by mu nie przerywano tej ekstazy. I tak odszed³ do Pana. Ojcowie obecni w pokoju podchwycili w chwili zgonu jakby ¶wiat³o¶æ, która otoczy³a umieraj±cego. Pewna ¶wi±tobliwa Karmelitanka w Rzymie, penitentka Ojca, mia³a widzenie, ¿e »Genera³ Zmartwychwstañców kona, a przy ³o¿u jego znajduje siê Naj¶wiêtsza Panna z Dzieci±tkiem Jezus i ¦w. Janem Aposto³em«"[25]. O ¶mierci ojca Piotra Semenenki Zmartwychwstanki dowiedzia³y siê od jednego z ojców ju¿ piêæ godzin pó¼niej. By³ to olbrzymi szok dla nich. Matka Celina sama bardzo cierpi±c zmuszona by³a pocieszaæ roz¿alon± Jadwigê, „która z twarz± przy ziemi szlocha³a wo³aj±c: nie, nie, nie!"[26] Ta ¶mieræ by³a wielk± tragedi± dla m³odziutkiego zgromadzenia, gdy¿ wówczas matka Celina razem z matk± Jadwig± i pozosta³ymi siostrami, zosta³y pozbawione fizycznego i duchowego oparcia oraz kierownictwa. Dodatkowo, ta ¶mieræ „wydawa³a siê niweczyæ dzie³o, którego pocz±tków nawet nie by³o widaæ"[27] Jednak¿e pomimo wielkiego bólu i ¿alu matka Celina, dziesiêæ dni po ¶mierci ojca Semenenki zdo³a³a napisaæ takie s³owa w swoich zapiskach: „W duszy mojej trwa³a i trwa rado¶æ jaka¶ dziwna (gdy o sobie zapominam), ¿e ojciec nasz na ³onie Jezusa, daleki od cierpieñ tego ¶wiata! Jakbym z nim razem, obok niego chwilami dzieli³a to szczê¶cie u¿ywania chwa³y wiekuistej! Wtenczas ca³± mi³o¶ci± oddaje go Ojcu Przedwiecznemu, czujê, ¿e mi przebacza z³o¶ci moje, ¿e czuwa i b³ogos³awi"[28]. Dzisiejsze Siostry Zmartwychwstanki z Prowincji Warszawskiej napisa³y ca³± historiê powstania swojego zgromadzenia, w formie sztuki teatralnej czy te¿ scen dramatycznych, w których wykorzysta³y cytaty z autentycznych wypowiedzi swoich za³o¿ycieli. Ten tekst umie¶ci³y na swojej stronie internetowej. My tu zacytujemy fragment, który dotyczy tego czasu, który w³a¶nie zosta³ opisany: AKT II Scena 6. Wpada wzruszona Jadwiga, chwyta rêce matki i ¶ciska je, za ni± wchodzi Semenenko. Jadwiga: Mamo, mamo! Bêdê z tob±! Zawsze! Fiat mihi! Ks. Semenenko do Celiny, która powstaje: To wielkie szczê¶cie. Jadwinia chce byæ twoj± podpor± w tym wielkim dziele. To sprawa Bo¿a, to przede wszystkim Jego ³aska. do Jadwigi: Trzeba bardzo prosiæ Pana o ¶wiat³o i wytrwanie, a On dokoñczy swoje dzie³o w tobie. do Celiny: Widzisz, Bóg objawia swoj± naj¶wiêtsz± wolê. Zamieszkacie razem, da Bóg, ¿e przyjd± powo³ania... Na teraz muszê ju¿ i¶æ. Niech was Bóg ma w swojej opiece. Chod¼, Jadwiniu, odprowad¼ miê. Celina: Dziêkujê Ojcu! Niech Ojciec pamiêta o nas, bo w duszy ciemno. Wychodz± Jadwiga i ks. Semenenko. Scena 7. Celina siada przy stoliku, chwilê milczy, potem bierze papier, pióro, pisze, mówi jakby do siebie: Dnie przebywamy smutne, trudno jak Ojciec byæ spokojnym. On mocno ufa, ¿e wszystko od Boga, wiêc i do¶wiadczenia tak przyj±æ trzeba. Mo¿e i ja te¿ tego siê kiedy¶ nauczê... A teraz - martwiê siê, ¿e Jadwinia nie mo¿e siê uczyæ, ¿e nie mo¿emy zacz±æ dzie³a, ¿e przysz³o¶æ niepewna... Daj to, Bo¿e, ¿eby to moje dziecko by³o szczê¶liwe... chwila milczenia Przeby³am trzy miesi±ce w Patrica s³aba na zdrowiu. Miewam chwile zniechêcenia i pokus, które cud Bo¿y zniszczyæ jest w stanie. Gdy powróci³am do Rzymu, zaczê³y¶my staraæ siê o nowe mieszkanie. Chyba przeprowadzimy siê na via Veneto. Kupowanie mebli i innych potrzebnych rzeczy mêcz±ce by³o. Dajemy lekcje jêzyka francuskiego. Jadwinia uczy muzyki. Czêsto chodzimy do ko¶cio³a ¶w. Klaudiusza na b³ogos³awieñstwo... (11 XII 1884). W ci±gu tych dwóch tygodni Ojciec pó¼no niekiedy wieczorami przychodzi³, gdy¿ pisze kazania do Lwowa. Wczoraj mówi³ w konferencji o mi³o¶ci, któr± wszystko mo¿na przezwyciê¿yæ. On sam tyle przecierpia³ w ¿yciu, tak d³ugo by³ odepchniêty przez swoich... Mówi³, ¿e widzi w tym wszystkim wolê Bo¿±, ¿e to dla jego dobra Bóg go tak do¶wiadcza³... Nasza gromadka wci±¿ ma³a. Tylko siostra Anna zawsze z nami. Tyle spraw, tyle k³opotów, trzeba jeszcze kupiæ materia³ na obrus na o³tarz Matki Bo¿ej, trzeba przygotowaæ siostrzenicê Ojca do Pierwszej Komunii ¦wiêtej. Kupimy bia³± sukienkê, wianuszek... Dziecko ju¿ teraz jest takie szczê¶liwe! Wróci³am przed miesi±cem z Polski. Szuka³am miejsca na fundacjê klasztoru, bo chcemy otworzyæ dom w Polsce, pracowaæ dla Ojczyzny. Na razie jest kilka mo¿liwo¶ci: Wieliczka, Przemy¶l, Kêty... Zobaczymy, co Pan Bóg sam poka¿e... Mieszka³am u Matki £empickiej, której kiedy¶ po¿yczy³am pieni±dze. Ona do tej pory jest taka wdziêczna... W Kêtach za³o¿y³a klasztor kapucynek. Ojciec przyjecha³ na krótko i po¶wiêci³ kamieñ wêgielny pod ich ko¶ció³... W³a¶nie wtedy, jakby mimochodem, powiedzia³ do mnie: Tu bêd± kiedy¶ Zmartwychwstanki... Oby Bóg objawi³ swoj± wolê... Bóg mi³osierny trzyma wszystko w swym rêku i pamiêta o nas, choæ do¶wiadcza i za niejedno upomina i utrudnia, aby s³udzy Jego ceniæ umieli ubóstwo i w pokorze ¿ywot pêdzili... (11 XI 1886) Zaciemnienie, po chwili - gwa³towny akord muzyczny. Kto¶ mówi za scen±: 18 listopada 1886 roku o. Piotr Semenenko zakoñczy³ swoje ziemskie ¿ycie. Gwa³towny d¼wiêk za scen± - jakby uderzenie w metal. Scena 8. Wchodzi smutna Jadwiga. M. Jadwiga: Mamo, dlaczego tak siê sta³o? Co my teraz zrobimy? Dlaczego tak szybko Ojciec odszed³ od nas? Czy taka by³a wola Bo¿a? M. Celina: na pocz±tku mówi jakby do siebie, potem - bardziej do Jadwigi: Pod koniec pa¼dziernika Ojciec zachorowa³, a choæ przywyk³y¶my do jego zaziêbieñ i katarów, chwilami by³y¶my niespokojne, a chwilami trwoga do duszy wstêpowa³a... Nic mi przeczucie nie mówi³o... Widocznie Pan Bóg tak chcia³, a chcia³ dla zupe³nego oczyszczenia Ojca od pragnieñ udania siê i dozwoli³ mu tylko zarysowaæ plan przysz³o¶ci naszej... M. Jadwiga: Mamo, ale dlaczego nam nie odpisywa³? M. Celina: Nie odpisywa³ Ojciec na listy w³a¶nie dlatego, ¿e mia³ nadziejê nas wkrótce zobaczyæ ju¿ w Rzymie i wyt³umaczyæ ustnie ca³y plan naszej przysz³o¶ci... Jadwiga wychodzi. M. Celina: przybita, siada powoli na kanapie; patrz±c na krzy¿, mówi do siebie: Zosta³y¶my teraz same, bez naszego Ojca... Ach! Czy¿ kiedy¶ siê wypowie i odczuje, i zapamiêta, i jak relikwiê schowa wszystko, co tchnie tym na¶ladowc± Jezusa, tym mi³o¶nikiem Jego, tym synem Maryi! Pragnê krzy¿ mi³o¶nie obj±æ, ukochaæ w ka¿dej chwili, co Bóg daje. Smutek i rado¶æ, niech wszystko Pana chwali! Ojcze nasz drogi! Nie opuszczaj nas, b³ogos³aw, pomagaj, wska¿, co czyniæ mamy. Z chwa³y i szczê¶cia wiekuistego b³ogos³aw twe dzieci"[29]. W tym czasie, gdy zabrak³o ojca Piotra, nikt z otoczenia Matki nie wierzy³ w dalsz± egzystencjê tego ma³ego zgromadzenia i prawie nikt siê nie znalaz³, by jakkolwiek pomóc czy te¿ ¿yczliwie doradziæ siostrom w ich dalszej dzia³alno¶ci. (Jedynym wyj±tkiem w¶ród Zmartwychwstañców okaza³ siê ojciec Tomasz Brzeska (1818-1900), o którym jeszcze wspomnimy). Kardyna³ Lucido Maria Parocchi (1833-1903), ówczesny Wikariusz Generalny diecezji rzymskiej, do którego zwróci³a siê o pomoc Matka Celina, a który zosta³ wcze¶niej ¼le usposobiony do niej, odmówi³ jej audiencji. Kardyna³ Lucido Maria Parocchi Zdj. z Intern. ze str.: https://fbc.pionier.net.pl/search#fq={!tag=dcterms_accessRights}dcterms_accessRights%3A%22Dost%C4%99p%20otwarty%22&q=lucido%20Parocchi Natomiast przebywaj±cy w Rzymie kardyna³ Mieczys³aw Halka-Ledóchowski (1822-1902), wcze¶niej w miarê ¿yczliwy, w tamtej bardzo trudnej chwili, wyj±tkowo oschle przyj±³ u siebie obie matki Borzêckie. Tak oceni³a to spotkanie Matka Celina: „Rozmowa jego bez uszanowania dla Ojca naszego, bez dobroci dla nas - wysz³y¶my zbola³e"[30]. Ponownie pojawi³y siê g³osy zachêcaj±ce do po³±czenia zgromadzenia z Nazaretankami. Uwa¿ano, ¿e po ¶mierci ojca genera³a Zmartwychwstanki maj± do wyboru tylko dwie drogi: „albo (...) wyrzec siê swych projektów i przy³±czyæ siê wraz ze swymi Siostrami do innego zgromadzenia, albo natychmiast wracaæ do Kraju"[31]. Tak¿e te g³osy zamierzaj±ce usun±æ Zmartwychwstanki z Rzymu pojawia³y siê wówczas do¶æ czêsto. Dosz³o nawet do tego, ¿e Matce „zalecono" opu¶ciæ Rzym i wyjechaæ niezw³ocznie do kraju[32]. Uwa¿ano tak¿e, ¿e to zarozumia³o¶æ i szlachecka duma ka¿e Matce Borzêckiej upieraæ siê przy tym by byæ „koniecznie fundatork±, jak Matka Darowska, Matka Siedliska i inne. (...) [Gdy] tymczasem jest tylko wielk± dam± ¶wiatow±"[33]. Odwrócili siê wówczas tak¿e w³a¶ciwie wszyscy ojcowie Zmartwychwstañcy, a zw³aszcza ci, którzy nie darzyli zbyt wielkim powa¿aniem swojego zmar³ego genera³a. Mieli oni wówczas ¿al do niego, ¿e zbyt du¿o czasu po¶wiêca³ na za³o¿enie nowego zgromadzenia Zmartwychwstanek zaniedbuj±c przez to, ju¿ od dawna istniej±ce ich mêskie zgromadzenie. Dlatego te¿, po ¶mierci genera³a, nie chcieli „mieæ nic wspólnego ze Zmartwychwstankami"[34]. Kardyna³ Ledóchowski, który uwa¿a³ ojca Semenenkê za utopistê, wszystkim o¶wiadcza³, ¿e jest tak¿e przeciwny temu ¿eñskiemu zgromadzeniu. Namawia³ on nowego genera³a Zmartwychwstañców, ojca Waleriana Przew³ockiego (1828-1895), aby „z pani± Borzêck± raz skoñczyæ"[35]. Sam genera³, ojciec Przew³ocki, który równie¿ by³ nastawiony nieprzychylnie, w swoim dzienniku napisa³ takie s³owa: „Z pani± Borzêck± wielka bieda. Wlaz³a jej do g³owy fundacja zakonu. Ani rusz wyt³omaczyæ, pró¿no¶æ i pycha, a przytem s³abizna. Ofiara niepraktyczno¶ci poczciwego naszego ¶. p. Ojca Genera³a Semenenki"[36]. Natomiast matka Celina Borzêcka wówczas, a dok³adnie 16 stycznia 1887 roku, zapisa³a w swoich notatkach takie zdania: „Mój Jezu! Wiêc i pogardzon± byæ dobrze! Mój Jezu, daj, abym to z Tob± przyjê³a. Daj, aby Jadwini wiara i mi³o¶æ siê nie zachwia³y! Daj wytrwaæ po ciê¿kiej i skalistej drodze..."[37]. Na domiar z³ego nowy genera³ zakomunikowa³ „Matce Celinie, ¿e ma nie liczyæ na spowiedników z ich zgromadzenia, bo oni nie bêd± przyjmowaæ sta³ych spowiedzi u zakonnic. Matka Celina notuje z bólem: »Mój Bo¿e! Nowa rzecz, bolesna rzecz. Jakby zerwanie. Gdzie¿ wspó³praca? Gdzie mi³o¶æ? I czy¿ ma byæ wszystko tak ró¿ne od tego, co by³o w przesz³o¶ci?«"[38]. Bardzo cierpia³y Zmartwychwstanki i ich Matka, ale ca³y czas walczy³y i opieraj±c siê na Bogu nie poddawa³y siê. Ale i Zmartwychwstañcy nie ustêpowali. Poniewa¿ bardzo starali siê „pozbyæ (...), nieoficjalnie jeszcze istniej±cych Zmartwychwstanek, proponowano im przy³±czenie siê do innych zgromadzeñ. Matka Celina odpowiedzia³a z moc±: »Wierne bêdziemy Regule naszej, zasadom, które nam Ojciec zostawi³, oraz imieniu Zmartwychwstanek, które nam nada³ Ojciec, walcz±c wytrwale w nadziei, ¿e Bóg wiarê przyjmie bez wzglêdu na skutki«. Widz±c, ¿e na tak± postawê nie ma rady, zaczêto radziæ: »niech siê nazywaj± Siostrami Zwiastowania, czy jak jeszcze chc± inaczej, byle nie Zmartwychwstanki, bo nie jest w duchu Ko¶cio³a Siostrami Zmartwychwstania siê nazywaæ«. Tak¿e i na tê propozycjê Matka Fundatorka odpowiedzia³a z godno¶ci±: »To niech Ko¶ció³ decyduje, jak mamy siê nazywaæ«. O. Genera³ by³ niezadowolony z powodu tej nieustêpliwo¶ci Matki Ce- liny, mia³ jednak przekonanie, ¿e Fundatorka zmiêknie i ¿e jako¶ z t± zmian± nazwy zgromadzenia bêdzie siê mo¿na uporaæ. Siostry przypu¶ci³y szturm do nieba, a Za³o¿ycielka wo³a³a do O. Semenenki o pomoc przypominaj±c mu, ¿e to przecie¿ on by³ tym, który zacz±³ tworzyæ ich wspólnotê, ¿e to on da³ nazwê przysz³emu zgromadzeniu, to on z mi³o¶ci± kszta³towa³ ich dusze i mia³ zaufanie nieograniczone do ich wierno¶ci. Ufno¶æ Matki Celiny w pomoc O. Piotra nie zawiod³a ani jej samej, ani ma³ego zgromadzenia: wkrótce Ko¶ció³ zatwierdzi³ nazwê zgromadzenia. Powoli tak¿e stosunek Ojców Zmartwychwstañców zacz±³ siê zmieniaæ na korzy¶æ Zmartwychwstanek. Szczególnie O. Genera³ nabra³ przekonania, ¿e skoro Matka Celina tak mê¿nie, a zarazem skutecznie broni tego dzie³a, musi to byæ wola Bo¿a i nie mo¿na siê jej przeciwstawiaæ. Z czasem zupe³nie przejednany, sta³ siê przyjacielem zgromadzenia sióstr. [1] S. Teresa Matea Florczak CR, Czcigodna S³u¿ebnica..., s.184-185. [2] Teresa Kalkstein C.R., S³uga Bo¿a..., s. 82. [3] Tam¿e, s. 83. [4] Ojciec Piotr Semenenko CR, Autobiografia..., s. 67. [5] S. Teresa Matea Florczak CR, Czcigodna S³u¿ebnica..., s.185. [6] M. Celina Borzêcka CR, Zapiski i notatki 1881- 1913, Rzym 1984, s. 44. [7] Tam¿e, s. 66. [8] Teresa Kalkstein C.R., S³uga Bo¿a..., s. 82. [9] Tam¿e, s. 103. [10] Tam¿e, s. 106-107, 108,109. [11] Maria Lucyna Mistecka CR, Zmartwychwstanki charyzmat..., s. 130. [12] Tam¿e. [13] M. Celina Borzêcka CR, Zapiski i notatki..., s. 109. [14] Tam¿e, s. 98-99. [15] Maria Lucyna Mistecka CR, Zmartwychwstanki charyzmat..., s. 126-127. [16] Teresa Kalkstein C.R., S³uga Bo¿a..., s. 90. [17] Tam¿e, s. 95. [18] Tam¿e, s.97. [19] Tam¿e, s.116. [20] Tam¿e, s. 122. [21] S. Teresa Matea Florczak CR, Czcigodna S³u¿ebnica..., s.188. [22] Teresa Kalkstein C.R., S³uga Bo¿a..., s. 123. [23] S. Teresa Matea Florczak CR, Czcigodna S³u¿ebnica..., s.189. [24] Teresa Kalkstein C.R., S³uga Bo¿a..., s. 125. [25] Tam¿e, s. 128. [26] S. Teresa Matea Florczak CR, Czcigodna S³u¿ebnica..., s.194. [27] Maria Lucyna Mistecka CR, Zmartwychwstanki charyzmat..., s. 137. [28] M. Celina Borzêcka CR, Zapiski i notatki..., s. 151. [29] https://serwer2230922.home.pl/starastrona/_kopia/historia-zgromadzenia/ [30] Tam¿e, s. 152. [31] Teresa Kalkstein C.R., S³uga Bo¿a..., s. 130. [32] Tam¿e, s. 134. [33] Tam¿e. [34] S. Teresa Matea Florczak CR, Czcigodna S³u¿ebnica..., s.195. [35] Teresa Kalkstein C.R., S³uga Bo¿a..., s. 131. [36] Tam¿e. [37] M. Celina Borzêcka CR, Zapiski i notatki..., s. 155. [38] S. Teresa Matea Florczak CR, Czcigodna S³u¿ebnica..., s.196.
Powrót |