11. Analiza wizji z 4 lipca 1938 r. S?u?ebnicy Bo?ej Rozalii Celakówny (cz.3).
2010-03-28
Nauczanie teologiczne po 1925 r. Encyklika Piusa XI, Quas primas z 1925 r. pobudziła teologów do dyskusji nad istotą Bożego Królestwa i samego Chrystusa Króla. Rok później w Szwajcarii ukazała się książka ks. prałata Roberta Mädera Chrystus Król. Rozważania antylaickie. Autor porusza w sposób bezpośredni i przejrzysty najważniejsze kwestie dotyczące panowania Chrystusa Króla. Już we wstępie powołując się na encyklikę Quas primas Piusa XI pisze: Ojciec Święty oczekuje, że przejęcie się ideą Królewskości Chrystusowej, przejęcie się dążeniem do urzeczywistnienia na ziemi Królestwa Bożego, dokona odnowienia świata[1]. Podkreśla zasadniczą rzecz - Boże Królestwo ma się dokonać na ziemi, a jego zaprowadzenie doprowadzi do odnowy świata, a więc istnienia nowej ziemi. Zaznacza to bardzo wyraźnie, ponieważ stwierdza ze smutkiem, że ludzie tego nie rozumieją: Ten brak rozeznania jest naszą wszechświatową klęską i naszym nieszczęściem. A jest zawsze zwiastunem poważnych katastrof, kiedy przewodnicy ludu i narodu do tego stopnia stają się ślepi, że nie umieją już rozróżnić, co jest dniem a co nocą, co prawdą a co fałszem, co jest drogą dobrą a co wiedzie do przepaści. (...) W tym stanie w godzinie naszej ery znajduje się wielka część rodu ludzkiego[2]. Obawia się, że rezygnacja człowieka z Królestwa Chrystusowego doprowadzi do tragicznych skutków. Mówi wprost, że ludzie nie tyle nie wiedzą o Chrystusie Królu, co nie chcą Go przyjąć, a wręcz publicznie odrzucają i wyrzekają się Jego panowania jak miało to miejsce w Wielkim Tygodniu[3]. Winą za taki stan rzeczy obarcza liberalizm, kapitalizm, socjalizm. Wszelką myśl nie pochodzącą od Boga, która upowszechnia zgubny mit, i stara się go w sposób jak najdoskonalszy upodobnić do rzeczywistości, jakoby Król nie miał żadnego związku z życiem człowieka, a wręcz nie istniał[4]. Pisze dalej, że dopiero gdy się ukaże na niebie znak Syna Człowieczego i jako błyskawica rozedrze widnokrąg od wschodu aż do zachodu dopiero wtedy zrozumiemy pełne tajemnic "dlaczego i po co" wszystkiego stawania się w Jezusie, co jest Alfą i Omegą, początkiem i końcem wszechrzeczy: On, nie umierający Król wieków - Król nasz![5] Analogiczny obraz pojawia się w objawieniach św. siostry Faustyny, która zapisała, że przed dniem sprawiedliwym na niebie pojawi się świetlisty krzyż, który rozetnie wszechobecną ciemność (Dz. 83). Do tego czasu narody i państwa mają czas, aby oddać się we władanie Chrystusa Króla. Ks. Mäder kładzie nacisk na stwierdzenie, że Królowi powinni poddać się wszyscy. Bo cały Chrystus, Bóg i Człowiek, jest królem w pełni i w całości, nad wszystkimi widzialnymi i niewidzialnymi w niebie i na ziemi. Jeszcze raz podkreślmy: wszystko jest Mu poddane! Także i polityka. I gospodarstwo społeczne. I technika. I handel. I wiedza. I sztuka. Suwerenność Chrystusa nie zna żadnych wyjątków ani żadnych granic[6]. Dlatego nie wystarczy, żeby człowiek osobiście przyjął Chrystusa za Króla, choć to też jest ważne. Istotne jest, aby pod panowanie Chrystusa Króla oddać publicznie każdą sferę życia państwa i narodu, która jest Bogu należna. Tymczasem obserwujemy tendencję do ukrywania przejawów Chrystusowego Królestwa, tkwiącą w polityce liberalnej. Autor wskazuje, że ten proces ukrywania Chrystusa Króla nabrał na sile w 1789 r. i trwa do dziś (książka została opublikowana w 1926 r., ale wydaje się, że to zdanie jest nadal aktualne, a ów proces się wcale nie zatrzymał). W ten sposób referuje myśl liberalną: Chrystus niech sobie wlecze swoje istnienie w tak zwanej cichej alkówce prywatnej bogobojności albo jako zakrystyjne bóstwo czysto religijnego katolicyzmu. Ale żeby miał być suwerenem panującym nad narodami, żeby miał być prawodawcą i sędzią narodów - z tym już skończone![7] Myśl liberalna przez lata systematycznie wmawiała społeczeństwom, że wiara powinna być ukryta, mieć charakter wewnętrzny, że nie ma potrzeby jej zewnętrznego manifestowania. Podobnie Królestwu Chrystusa odmawia się prawa do zewnętrznych form manifestowania swojego istnienia. A przecież Królestwo Chrystusa nie jest tylko królestwem duchowym czy wewnętrznym. Choć tego aspektu pominąć nie wolno, to Królestwo Boże jest królestwem ogarniającym całą ziemię i niebo.[8] Ważne są zewnętrzne, fizyczne, widzialne znaki tego Królestwa. Ks. Mäder pisze: Sztandary Jego królewskie powiewać winny na wszystkich miejscach publicznych, na wszystkich szkołach, na wszystkich placówkach czy przybytkach pracy, na ratuszach, domach obrad publicznych, na wszystkich miejscach wzniesionych! Jeśli nas kiedy kto zapyta o naszą politykę, odpowiem. Znamy tylko jedną: Niech żyje Król![9] Gdyby to odnieść analogicznie do każdego narodu, który stara się podtrzymać swoją świadomość sprawa okazuje się oczywista. Naród, który dba o swoje państwo odwołuje się do zewnętrznych znaków, które symbolizują jego podstawowe wartości i podkreślają jego istnienie. Naród, który pozbywa się flag, godła, hymnu i innych oznak świadomości narodowej i państwowej oraz poczucia tożsamości skazuje się na zagładę. I odwrotnie, naród, który chce te wszystkie przymioty zachować w sposób powszechny i oficjalny demonstruje swoje przywiązanie do zewnętrznych symboli narodowych. Wartość edukacyjna tych emblematów jest ogromna i nieoceniona. Służebnica Boża Rozalia Celakówna tak pisze pod wpływem objawień: Polska musi uznać Chrystusa Pana swym Królem nie w teorii, lecz w praktyce[10]. Jest więc oczywiste, że nie chodzi jedynie o zaprowadzenie Królestwa w sercach, ale także realnie - w sferze ustroju politycznego. Służebnica Boża Rozalia Celakówna wyjaśnia także, że Intronizacja ma być przeprowadzona uroczyście: (...) co do danych, że Intronizacja ma być przeprowadzona uroczyście, to mogę powiedzieć, że tak widziałam i takie otrzymałam zrozumienie, że tak ma być... Trzeba oddać zewnętrzną cześć Panu Jezusowi, która wiele dusz przez to zwróci do Niego... Czyżby Polska miała się wstydzić Pana Jezusa?... Przenigdy!!![11] Upowszechnienie teorii jakoby naturalną właściwością religii było ukrycie oraz pozostawanie poza marginesem życia publicznego, było możliwe, ponieważ środowiska laickie, propagujące tę myśl, są niezwykle silne i wpływowe. Gdy w grudniu 1925 roku urzędnik papieski alarmował, że laicyzm ma charakter światowej epidemii w ogóle nie zaalarmowali się tym tak bardzo ani lekarze, ani pacjenci[12]. Wobec braku sprzeciwu i wolnego pola działania laicyzm bez przeszkód może realizować swoje dążenia do wyrugowania religii z życia człowieka, zaczynając od definitywnego usunięcia wartości chrześcijańskich i wpływów Kościoła z życia publicznego[13]. Bezkarność i łatwość działania myśli laickiej zasadza się na tym, że powszechnie jest ona pozytywnie odbierana mimo potępienia ze strony papiestwa[14]. Ks. Mäder, odwołując się do Piusa XI i jego encykliki z 1925 r., w której porusza problem laicyzmu jako zarazy, dokonuje przejrzystej oceny tego nurtu: przeczytawszy encyklikę Piusa XI musimy powiedzieć: laicyzm, oto wróg, oto - antybóg, antychrystus, antykościół - oto szatan wieku. Kto tę dżumę kocha, ten nienawidzi Boga, Chrystusa, Kościół i duszę własną czy społeczną. Kto tę dżumę przez lenistwo, tchórzostwo albo dla interesu oszczędza, czyni siebie współwinnym, w jej spustoszeniach.[15] Co gorsza, odejście od normy, prawa uznawane jest już za stan obowiązujący: jeżeli jakiś polityk nie jest nim zarażony [bakcylem laicyzmu] uważany bywa prawie za człowieka anormalnego, za człowieka nie do użycia[16]. Ks. Mäder posługuje się w tym wymiarze pojęciem zbrodni milczenia: owo epidemiczne przemilczenie laicyzmu, bezwyznaniowości i katolickiego strachu wytworzyło pewną atmosferę próżni Boga i próżni Chrystusa, którą określić można jako bezbożność. Contraria contrariis curantur. Choroby leczyć trzeba ich przeciwieństwem. Aby przemóc epidemiczne przemilczanie Królestwa Chrystusowego, musimy stać się wszędzie głośnymi Jego wyznawcami, heroldami Wielkiego Króla i Monarchy[17]. Jest to kolejny dowód na to, że zewnętrzne manifestowanie Królestwa Chrystusa jest konieczne tak w procesie poddania się władzy Królowi, jak i świadczeniu o nim w misji apostołowania. Idąc za Piusem XI ks. Mäder przedstawia faktyczną sytuację i rozłożenie sił w świecie. Wynika stąd jasno, że Kościół został zaatakowany. Nie jest to jednak atak jawny i bezpośredni, ale utajony i dla wielu niedostrzegalny, przez co wyjątkowo niebezpieczny. Laicyzm niewątpliwie prowadzi cywilizację do katastrofy. W książce ks. Mädera czytamy: Im mniej religii, tym więcej gwałtu. W żadnym kraju nie może się podnieść termometr religii, żeby równocześnie nie spadła temperatura politycznego przymusu. A z drugiej strony nie może się opuścić termometr religijny, żeby się nie podniósł termometr gwałtu aż do najgorszej tyranii[18]. W dalszej części rozdziału autor podaje przykład dla lepszego zobrazowania powyższej myśli: A spójrzmy na francuską rewolucję. Religia jest na zerze, więc i wolność jest na zerze. Bo gwałt i władza i przymus pod znakiem gilotyny podniosły się do stu stopni. A od 1 lipca 1789 r. do 26 października 1795 stworzył ten gwałt 15 479 praw[19]. Ten sam autor w kolejnej swojej książce Jestem katolikiem! uzupełnia swoją myśl o rewolucji francuskiej interpretując ją stanowczo jako rewolucję skierowaną przeciwko Bogu, który został zdetronizowany na drodze legislacyjnej we francuskim parlamencie[20]. Pisze dalej, że: Historia dziewiętnastego stulecia, która jest właściwie historią liberalizmu, była dalszym ciągiem tej ustawy parlamentarnej i jej rozszerzenia się na cały świat drogą faktów[21]. Rozwiązaniem tego zasadniczego problemu współczesnego świata jest przyjęcie Królowania Chrystusa, i co się z tym wiąże - Jego prawa, a przez to uwolnienie się od kłamstwa liberalizmu i laicyzmu: Najwyższe powszechne, nieograniczone królowanie Chrystusowe nad państwem i społeczeństwem - to kontrast współczesnego laicyzmu[22]. Tylko prawo Chrystusowe i opieka Chrystusa Króla są w stanie uratować człowieka od tego zwyrodnienia myśli, które to współcześnie dyktuje warunki funkcjonowania każdego człowieka w każdej sferze jego działalności[23]. Oznacza to potrzebę zaprowadzenia na świecie teokracji - Królestwa Bożego i oddania hołdu Królowi[24]. W książce Jestem katolikiem! ks. Mäder zwraca uwagę na pewien paradoks. Skoro zwolennicy szatana jawnie demonstrują swoją przynależność do niego, to dlaczego katolik nie miałby bronić Królestwa Chrystusa, a ponadto żyć w ukryciu? Odpowiedzią na przywołane słowa prezydenta antyklerykalnego koła, który, idąc za sztandarem z obrazem lucyfera, twierdził, że szatan zwycięży Chrystusa i nadejdzie dzień jego panowania[25], są słowa: My głosimy teokrację, panowanie Chrystusa i Boga! Chrystus jest Drogą. Mówimy Drogą, a nie jedną z wielu dróg. Jest tylko jedna Droga. Chrystus jest Prawdą. Powtarzamy Prawdą, a nie jedną z wielu prawd. Chrystus jest Życiem. To są trzy podstawowe prawdy katolicyzmu[26]. Owe prawdy katolicyzmu są wyznacznikiem chrześcijańskiego życia oraz bronią przeciwko laicyzmowi i jego manipulacyjnym środkom. Autor pisze dalej: Głosimy teokrację przyjaciela grzeszników, przyjaciela dzieci, przyjaciela ubogich i chorych, Boskiego Dzieciątka z Betlejem, Męża Boleści z Golgoty. Żądamy, aby On panował[27]. Jednak nie można powiedzieć, żeby zwycięstwo liberalizmu było przesądzone. Mimo tych ataków w społeczeństwach nadal pojawiają się inicjatywy mające na celu uwielbienie Chrystusa Króla i oddanie mu publicznego hołdu. Przykładem jest wydany w Krakowie w 1927 r. zbiór hymnów, ód oraz trenów pt. Do Chrystusa Króla i do Nowej Polski. Autorem tego tomiku był ks. Mateusz Jeż. Pośród pochwalnych utworów, pojawiają się takie, które odnosiły się do aktualnej sytuacji: Chryste! Ty berło dzierżysz w Swej dłoni, Tyś Królem świata całego, Dlaczego większość ludzkości stroni Od Ciebie, Boga dobrego? (...) Chrystusie, Królu i Władco prawy! Wyrwij pogaństwo z szpon wroga, Zwróć na nie wzrok swój słodki, łaskawy, Spraw, niech mu zabrzmi "wieść błoga!"[28] Tomik ten jest dowodem, że idea Chrystusowego Królestwa nie została przez liberalizm zniszczona, ale jest zupełnie aktualna. Co więcej, tytuł zbioru mówi o Nowej Polsce. Chodzi o Polskę odnowioną przez uznanie Chrystusa za Króla. Co ważniejsze, myśl ta w nieprawdopodobny wręcz sposób poprzedza objawienia Pana Jezusa doświadczone przez św. siostrę Faustynę, w których to Chrystus mówi o nowej ziemi pod Jego panowaniem. Drugim takim wydarzeniem poprzedzającym wielkie mistyczne doświadczenia polskich wizjonerek św. siostry Faustyny, Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny, Zofii Nosko czy Kunegundy Siwiec dotyczących misji Intronizacji Chrystusa Króla był Międzynarodowy Kongres ku Czci Chrystusa Króla, który odbył się 25 czerwca 1937 r. w Poznaniu. W trakcie jego obrad padły słowa, których treść miała wręcz proroczy charakter. Wielokrotnie już przywoływany w tej pracy Pius XI wystosował na tę okazję orędzie. W liście apostolskim Quas ante annos pisał o szczególnej misji Polski w sytuacji zagrożenia Kościoła i Królestwa Chrystusa: Wrogowie Chrystusa i Jego panowania niczego nie zaniedbują, by swą nienawiścią zarazić świat cały, czyż nie jest rzeczą konieczną, by w jedno ognisko zestrzeliły swe myśli i wysiłki liczne zastępy tych, którzy gorąco pragną Chrystusowego panowania. (...) Na tej ziemi, która w ciągu wieków, aż po nasze czasy tylekroć rozgromiła nieprzyjaciół Chrystusa, ufających zuchwale we własne siły, a mimo najazdów, herezji i schizmy zachowała nieskalaną wiarę katolicką i to wiarę gorącą (...) na tej ziemi kłaść będziecie podwaliny pod nowe opatrznościowe dzieła ku czci Chrystusa Króla[29]. Dla porównania, w sierpniu 1939 r. Służebnica Boża Rozalia Celakówna wyznała na spowiedzi, że jeśli Polska przeprowadzi Intronizację to: Jezus będzie jej błogosławił i bronił od nieprzyjaciół[30]. Podczas inauguracji kongresu prymas Polski kard. August Hlond powiedział: Polska w tę wielką godzinę dziejów spełni dla katolicyzmu jakieś opatrznościowe zwrotne posłannictwo. Snać narody zrozumieją, że nadeszła godzina ostatecznego zdecydowania się na Boga lub przeciw Bogu[31]. W kontekście słów papieża i prymasa kongres przeszedł do historii pod znakiem zapowiedzi wielkiego dziejowego wydarzenia, które ma nadejść, a którego uczestnikiem będzie Polska. Sprecyzowaniem tych przewidywań były wizje polskich mistyczek, których doświadczały od 1937 r. Jeszcze tego samego roku, we wrześniu 1937 r. Służebnica Boża Rozalia Celakówna miała wizję, w której Pan Jezus wyjawia jej, że Polska została obdarzona misją Intronizacji Chrystusa Króla[32]. [1] Ks. R. Mäder, Chrystus Król. Rozważania antylaickie, Warszawa 2001, s.10. [2] Tamże, s.14. [3] Tamże, s.15. [4] Tamże, s.20-21. [5] Tamże, s.12-13. [6] Tamże, s.23. [7] Tamże, s.20. [8] Tamże, s.23. [9] Tamże, s.24. [10] R. Celakówna, Wyznania..., [135]. [11] K. Z. Dobrzycki OSPEE, Dziecko Boże..., t.III, s.39. [12] Ks. R. Mäder, Chrystus Król, s.25. [13] Tamże, s.26. [14] Por. Pius XI, Quas primas, 11 XII 1925, Wyd. Te Deum, Warszawa 2001. [15] Ks. R. Mäder, Chrystus Król, s.30. [16] Tamże, s.28. [17] Tamże, s.150. [18] Tamże, s.112. [19] Tamże, s.113. [20] Ks. R. Mäder, Jestem katolikiem!, Skawina 2006, s.8. [21] Tamże, s.8. [22] Ks. R. Mäder, Chrystus Król, s.30. [23] Tamże, s.113. [24] Ks. R. Mäder, Jestem katolikiem!, s.5. [25] Tamże, s.5. [26] Tamże, s.5. [27] Tamże, s.9. [28] Ks. M. Jeż, Do Chrystusa Króla i do Nowej Polski. Hymny, ody, treny, Kraków 1927, s.13. [29] Pius XI, List apostolski Quas ante annos z okazji Międzynarodowego Kongresu w Poznaniu ku czci Chrystusa Króla, 3 maja 1937 r., www.opoka.org.pl. [30] K. Z. Dobrzycki OSPEE, Dziecko Boże Rozalia Celakówna, t.III, Skawina 2005, s.40. [31] Na cześć Chrystusa Króla, w: Polska XX wieku w fotografii. [32] R. Celakówna, Wyznania..., [23].
Powrót |