REKOLEKCJE DLA KLUBU INTELIGENCJI KATOLICKIEJ ARCHIDIECEZJI KATOWICKIEJ i DIECEZJI GLIWICKIEJ cz.2
2025-01-05
A wielu inteligentów, w tym katolickich twierdzi, że komunizm upadł, jak to powiedziała 4 czerwca 1989 roku naiwna Joanna Szczepkowska. Nie upadł, nie skończył się, on się tylko przepoczwarzył. Jak dalece „elyty" (celowo kpię z tego słowa i powtarzam za klasykiem) są zaczadzone intelektualnie, niech świadczy przykład profesora Witolda Kieżuna, żołnierza Powstania Warszawskiego, który opowiadał, jak to stracił prestiżową pracę na renomowanym brytyjskim uniwersytecie. Był zaproszony do objęcia katedry, wszystko było dopięte na ostatni guzik i dosłownie w ostatniej chwili ofertę anulowano. Jaki był prawdziwy powód? Tym, co go zdyskwalifikowało w oczach brytyjskich profesorów był fakt, że w czasie wojny należał do polskiej Homy Army - Armii Krajowej. Na tę informację cała rada profesorów wydała okrzyk zgrozy, tylko jeden z jej członków przyznał, że nie wie, co to była Home Army. Szybko mu wytłumaczono, że była to polska nazistowska organizacja militarna, która wspólnie z hitlerowcami dokonywała mordów na Żydach. Po czym rada profesorów jednogłośnie uznała, że w takiej sytuacji zaproszenie Polaka, choć wybitnego specjalisty, trzeba wycofać[1]. Nic nie pomogło. Inteligencja tak postanowiła. No cóż, Nietzsche powiedział parę złych rzeczy, w tym również to, że ideałem byłoby żyć poza dobrem i złem. Tak właśnie ulokowała się współczesna kultura. Poza dobrem i złem żyją jednak przestępcy. Jeżeli ktoś kwestionuje pojęcia dobra i zła, to jak zareaguje, kiedy dostanie w twarz[2], czyli w „pysk", no w buzię, chciałem powiedzieć delikatniej. Cała historia cywilizacji opiera się na tym, że gdy społeczność natrafia na problem, to albo mu ulega i kończy swój żywot, albo opracowuje rozwiązanie i pokonuje wyzwanie[3].Powtarzam zatem pytanie, czy w tym kontekście, aby nie lepiej można zrozumieć przedwojenną opinię ks. Stefana Wyszyńskiego, że „inteligencja nasza nieraz (...) przygotowuje grunt dla komunizmu, a sobie szafot? Oczywiście, poszerzam to pytanie ks. Stefana Wyszyńskiego o cały kontekst tych „elyt", nie tylko brukselskich, ale amerykańskich, konkretnie zachodnich. Czy nie widzicie, co oni dzisiaj wyprawiają? Trzeba rzeczywiście mieć różowe okulary żeby tego nie widzieć, bo że to jest „tęczowa zaraza", czyli zmutowany komunizm każdy widzi. Chciałbym tylko trochę zmodyfikować powiedzonko Benedykta Chmielowskiego „koń jaki jest, każdy widzi"[4] na „osioł jaki jest, każdy widzi". Amen! KONFERENCJA 2 KOŚCIÓŁ A W NIM KRYZYS Motto: „Abyś źle nie umarł, żyj dobrze: jak żołnierz na warcie, bądź zawsze gotów!... Od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha. Wątpiący staje się mimo woli sojusznikiem wroga. Tchórzostwo, jako szczególny rodzaj zwątpienia jest matką wszelkich zaniechań, ucieczek i zdrad" - nauczał błogosławiony ks. bp. Michał Kozal, który w niemieckim obozie koncentracyjnym oddał życie, ażeby przez to odwrócić klęski od Kościoła i Polski Zaś święty papież Pius X stwierdził: „W naszych czasach bardziej niż kiedykolwiek największą siłą zła jest tchórzostwo i słabość dobrych ludzi". Kardynał Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary (2012-2017), co tu dużo mówić, druga osoba w Kościele Katolickim, co do ważności nauczania, na pytanie o przyczyny kryzysu w Kościele, napisał w jednej ze swoich książek, że: „zamiast zielonoświątkowej odnowy przyszło babilońskie pomieszanie języków"[5]. Przytoczył też pewną starożytną mądrość: „Kto chce być nauczycielem siebie samego, jest uczniem głupca"[6]. Trudno to dosadniej wyartykułować. Co więcej, dodał: W Niemczech ten kryzys spowodowany jest, można by wręcz powiedzieć, na własne życzenie[7]. Przykładem niech będzie najstarsza diecezja Niemiec w Trewirze, gdzie musiano zamknąć 96 proc. kościołów parafialnych. Było 906 parafii, pozostało 35. Trudno o większą katastrofę[8]. Nie omieszkam dodać, że ordynariuszem tej diecezji był ongiś bp Reinhard Marx, inicjator niemieckiej Drogi Synodalnej, bez reszty oddany jej ideom. W maju 2021 roku złożył na ręce papieża rezygnację z urzędu arcybiskupa Monachium i Fryzyngii. W tle były oskarżenia o popełnienie błędów proceduralnych przez Marxa jako biskupa Trewiru w sprawie księdza, który dopuścił się nadużyć seksualnych. Kardynał przyznał, że zareagował w tej sprawie niewłaściwie. Papież jednak jego rezygnacji nie przyjął, zalecając kontynuować posługę, pisząc do niego: „Kochany Bracie..."[9]. Kilka miesięcy później Franciszek to samo uczynił w sprawie bardzo liberalnego arcybiskupa Hamburga, Stefana Heße[10]. My z kolei znamy prawie taki sam przypadek TW Dąbrowskiego, metropolity katowickiego, który nie powiadomił Stolicy Apostolskiej na mocy motu proprio Sacramentorum sanctitatis tutela z 2001 roku, że podwładny mu ksiądz Stanisław P. molestował chłopców. Zamiast tego biskup wysłał go na Ukrainę. W Gródku Podolskim sytuacja się powtórzyła[11]. Skworc niewątpliwie posłużył się tym samym trikiem co Marx, z tą różnicą, że został odsunięty pośrednio, dostając koadiutora. Skórę jednak zachował, bo honoru absolutnie! Jeden z najbardziej znanych niemieckich teologów, Klaus Berger powiedział, że „po Soborze Watykańskim II Kościół Katolicki przemienił się w coś na wzór mrowiska mianowanych przez siebie samych ekspertów od naprawiania Kościoła. Według niego źródłem kryzysu jest pełzająca protestantyzacja katolicyzmu"[12]. Protestantyzacja to inne określenie sekularyzacji (...). Przecież protestantyzacja nie polega na tym, że katolicy stają się bardziej religijni na sposób protestancki, że uznają prymat Słowa Bożego. Tak naprawdę ulegają oni protestanckiemu liberalizmowi. Jego cechą charakterystyczną była redukcja wiary ewangelicznej, dostosowanie jej do potrzeb kulturowych warstw mieszczańskich. Tak narodził się protestantyzm jako zjawisko kultury mieszczańskiej, oświeceniowej [13]. Doskonale widać to na przykładzie przemian, jakim ulegała w Niemczech postać samego Lutra. Raz był on niemieckim rewolucjonistą, a raz - w epoce nacjonalizmów: bohaterem ludowym, narodowym - jak chociażby w 1917 roku, gdzie został obwołany prekursorem potęgi pruskich Niemiec, a dziś jest patronem dialogu[14]. Czy aby nie nazywamy tego ekumenizmem? Nie da się choćby ukryć i protestanci muszą to przyjąć, że Luter podczas wojny w 1525 roku wzywał książęta do masowego zabijania chłopów, których zginęło wówczas około 100 tysięcy. Podobnie nie sposób pominąć jego wrogości i słownych napaści na Żydów[15]. Tymczasem za sprawą Lutra od Kościoła odpadły miliony ludzi. Jego bunt miał straszne konsekwencje. Wystarczy wspomnieć o wojnach religijnych, czy okropnej wojnie trzydziestoletniej. (...) Luter ma być wielkim bohaterem wolności, a katolicy okazują się niedorośli[16]. Oto wam chodzi? Ekumenizm nie może polegać na tym, że katolicy będą przejmować protestancki punkt widzenia, bo w praktyce oznaczałoby to, że przestaniemy być katolikami[17] - podkreśla kardynał Müller. Zaś Paweł Lisicki w książce „Świat i Kościół w kryzysie" mówi wprost: „Moim zdaniem rządzący dziś Kościołem przyjmują luterańską koncepcję wiary"[18]. Światowej sławy brytyjski historiozof, jeden z najwybitniejszych w XX wieku teoretyków cywilizacji - Arnold Joseph Toynbee powiedział, że: „z 21 cywilizacji, jakie zbadał - 13 już się skończyło, a 8 pozostałych wykazuje cechy typowe dla fazy schyłkowej"[19]. Dodam, że powiedział to w 1950 roku, no więc jesteśmy tuż przed nadchodzącym upadkiem, a może już w trakcie upadku? Jego opus magnum stanowi 12 tomowe „Studium historii"[20], ale kto to czyta tak mądre dzieła? Przecież nie ci współcześni „jewropejscy" historycy, których spotkał prof. Roszkowski. Dlaczego wam przytaczam przemyślenia tego intelektualnego giganta, wcale nie katolika, będącego daleko od religijności, słowa wypowiedziane na długo przed Soborem Vaticanum II? Toynbee na tysiącach stron swoich badań znajduje ten sam wniosek - „tylko uniwersalna idea religijna, silny Kościół, wiara w coś ponadludzkiego, może uratować nas przed degradacją. Jeśli jednak ktoś by uznał, że w Europie da się znaleźć coś, co zastąpiłoby chrześcijaństwo, czy nawet katolicyzm, »historiozof wszechczasów« ma dla niego złą wiadomość: „Gdy Kartezjusz, Wolter, Marks, Machiavelli, Hobbes, Mussolini, Hitler i Stalin starali się ze wszystkich sił zdechrystianizować nasze zachodnie życie (Rosja też do niego należy), ich dzieło wykadzania, odkażania było tylko częściowo skuteczne. Chrześcijański wirus czy eliksir jest wciąż w naszej zachodniej krwi (...)"[21]. Poza chrześcijaństwem trudno szukać właściwej odpowiedzi na kryzys Zachodu[22]. Nasza wspólnota wiary jest ostatnią nadzieją na ratunek cywilizacji zachodniej. Przez 6 tysięcy lat bowiem żadna z cywilizacji nie była wstanie podnieść się z kryzysu bez duchowego tchnienia religii[23]. KOŚCIÓŁ CHRYSTUSOWY czy tęczowy? Benedykt XVI był ostatnim bastionem konserwatyzmu w Kościele i takie są niestety fakty. Pod ogromnym znakiem zapytania stoi rzekoma jego rezygnacja i przejście na emeryturę. W rzeczywistości, jak twierdzą wtajemniczeni, w Watykanie doszło do swoistego rodzaju puczu i obalenia papieża Benedykta XVI. Watykan, jak twierdzą niektórzy znawcy tematyki, po tajemniczej śmierci papieża Jana Pawła I został przejęty przez tzw. Mafię Lawendową i sporą część agentury, głównie sowieckiej. Doskonale to przedstawia Carles Theodore Murr w książce „Morderstwo 33 stopnia - Tajne śledztwo kardynała Gagnona w Watykanie[24]. Świetnie opisywali to również amerykańscy dziennikarze śledczy, właśnie, jak twierdzą, po śmierci - niektórzy mówią - zamordowaniu papieża Jana Pawła I, kiedy służby radzieckie inwigilowały księży, kardynałów, podtykali im pod nos kobiety, homoseksualnych mężczyzn, czasem dzieci, potem nagrywali obrzydliwe filmy i mieli genialne haki w przyszłym politycznym szantażu. Tak właśnie bardzo pokrótce można opisać, jak właściwie Watykan został przejęty. My od czasu do czasu o tym słyszymy. Jaki problem zainstalować np. agentów GRU w seminariach duchownych? Żaden. Osobiście takich znam. Minęło kilkadziesiąt lat, dziś ci agenci mogą być biskupami, a nawet kardynałami mającymi realny wpływ na politykę Kościoła. Nie tylko w mojej opinii tak to właśnie wyglądało[25]. Bardzo śmiałą tezę głosi w tym względzie Taylor Marshall. To katolik tradycyjny, nawrócony z protestantyzmu, autor kilku rozpraw teologicznych, powieści, a ostatnio wydanej teraz w Polsce książki pt.: „Infiltracja. Spisek, który ma zniszczyć Kościół od środka"[26]. Na potrzeby tych rekolekcji przeczytałem ją „do dechy", zresztą nie tylko tę książkę, ale ponad 20 innych. Autor udowadnia, że od lat do jego hierarchii przeniknęli wrogowie. Ich celem jest zniszczenie Kościoła od środka jako organizmu nadprzyrodzonego i całkowicie dostosowanie go do wymagań świata[27]. Wszystkie znamiona słabości, paraliżu, niezdecydowania są w istocie realizacją świadomie przyjętego i konsekwentnie wdrażanego planu[28]. Wnikliwą analizę takiej infiltracji sprzed pół wieku daje Józef Mackiewicz w książce: „Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy"[29]. To dopiero rewelacje, o których dominikanin ojciec Jan Maria Bocheński, rektor uniwersytetu we Friborgu (Fryburgu) w Szwajcarii pisze, że: „książka oparta jest na wielkiej, solidnej dokumentacji[30]. Jezus, wszedłszy do łodzi, nakazał uczniom oddalić się od brzegu i przepłynąć na drugą stronę jeziora Natychmiast rozpętała się nad jeziorem wichura, grożąc zatopieniem łódki. Można przypuszczać, że same demony rozpętały burzę, aby uniemożliwić Nauczycielowi Jego uczniom przybicie do brzegu. Burza szalała, a Jezus spał. Jego Serce jednak czuwało. Oni jednak krzyczeli: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" (Mk 4,35-41). „Czemu tak bojaźliwie jesteście? Jakże brak wam wiary!" (Mk 4,35-41). Dlaczego się bali, skoro Jezus był z nimi? Pośród burz należy jedynie ufać Bogu. Szatan wywołuje dzisiaj w naszym Kościele burze jedną po drugiej, bo chce go zatopić. Jezus to dopuszcza właśnie po to, by go uczynić piękniejszym i aktywniejszym. Wydaje się, że śpi. Lecz Jego Serce czuwa nad swoją Oblubienicą. Wstań Jezu Wstąp na tron Twojej Miłości i skarć wszelką ludzką podłość i niegodziwość, i zarządź spokój, nakazując Twym uczniom, aby Cię pokochali[31]. Dzisiaj niektórzy biskupi wolą nie mówić publicznie o tym, że Chrystus jest jedynym Bogiem, żeby nie narazić się prasie i nie powiedzieć czegoś, co zostałoby odebrane jako kontrowersyjne albo niepoprawne politycznie[32] - twierdzi kard. Müller. Zaś łacińskie przysłowie mówi: „Cave tibi a cane muto!" - „Strzeż się milczącego psa!"[33]. Zgodnie z tym porzekadłem trzeba się więc strzec milczących biskupów. Święty Paweł Apostoł w Liście do Filipian również przestrzega: „Strzeżcie się psów, strzeżcie się złych pracowników, strzeżcie się okaleczeńców..."(Flp 3, 1-16). Jest również takie wschodnie powiedzenie: „Kiedy wszyscy milczą, wtedy największy głupiec, gdy przemówi, wygląda jako prorok"[34]. Pamiętacie, jak zawyły światowe bezbożne hieny, jaki hejt wylał się na współczesnego proroka, jak starano się go nazwać głupcem, po słowach rozważania wielkopiątkowego w Koloseum w 2005 roku kard. Józefa Ratzingera, tuż przed śmiercią Jana Pawła II?, gdy się modlił przy IX stacji: „Panie, tak często Twój Kościół wydaje się nam tonącym okrętem, łodzią, która ze wszystkich stron nabiera wody. Także na Twoich łanach widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud szaty i oblicza Twego Kościoła. Ale to my sami go zbrukaliśmy! To właśnie my zdradzamy Cię za każdym razem, po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach (...).Naszym upadkiem powalamy Cię na ziemię. A szatan ze śmiechem szydzi, mając nadzieję, że nie dasz już rady podnieść się z tego upadku. Liczy, że powalony upadkiem Twego Kościoła, pozostaniesz na ziemi, pokonany. Ty jednak powstaniesz. Powstałeś, zmartwychwstałeś i możesz dźwignąć także nas. Zbawiaj i uświęcaj Twój Kościół. Zbawiaj i uświęcaj nas wszystkich". To, co zepsuł grzech, zostaje definitywnie naprawione. Dziś jednak wielu pasterzy powtarza tezę o konieczności odnowienia Kościoła. O jaką nowość chodzi? George Weigel, wielki myśliciel, a zarazem czciciel św. Jana Pawła II, zauważa: „Kiedy kardynałowie kierujący pracami Synodu 2024 mówią o swojej tęsknocie za »tęczowym Kościołem« lub ogłaszają, że ustalone kwestie moralne są otwarte, mamy powód do niepokoju"[35]. Tak się zastanawiam, czy ci hierarchowie nie chcą znać słów św. Pawła z 1 Listu do Koryntian?: „Czy nie wiecie, że niesprawiedliwi nie odziedziczą królestwa Bożego? Nie łudźcie się ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani zniewieściali, ani mężczyźni współżyjący ze sobą; (...), nie odziedziczą królestwa Bożego" (1Kor 6,9n). Czyżby oni się nie bali słów: „niech będzie przeklęty"? Bo przecież „Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! (...) Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim (...), objawił mi ją Jezus Chrystus" (Ga 1,6-12). Źródłem odnowy Kościoła jest Chrystus. Jeśli w Kościele światowe nowości stają się konkurencją dla nowości Chrystusowej, to biada nam. Kościół, w którym zeświecczeniu ulega pojęcie zbawienia, nie może dobrze służyć ani Bogu, ani ludziom. Miłość Chrystusa przynagla nas, by mówić o tym odważnie i z pokorą[36].
KONFERENCJA 3 Czytania z 19 niedzieli w ciągu roku, rok B 1 Krl 19,4-8 Ps 34 Ef 4,30-5,2 J 6,41-51 Temat: PRAWICA JAKO ZARAZA Motto: „Abyś źle nie umarł, żyj dobrze: jak żołnierz na warcie, bądź zawsze gotów!... Od przegranej orężnej bardziej przeraża upadek ducha. Wątpiący staje się mimo woli sojusznikiem wroga. Tchórzostwo, jako szczególny rodzaj zwątpienia jest matką wszelkich zaniechań, ucieczek i zdrad" - nauczał błogosławiony ks. bp. Michał Kozal, który w niemieckim obozie koncentracyjnym oddał życie, ażeby przez to odwrócić klęski od Kościoła i Polski. W roku 107 cesarz Marek Ulpiusz Trajan (53-117) zasiadł na widowni, wraz z ludem rzymskim, we wspaniałym, niedawno wybudowanym amfiteatrze, bo w latach (70 - 72 do 80) n.e. wzniesionym przez Wespazjana i Tytusa - cesarzy z dynastii Flawiuszów. Okazją były wielkie igrzyska zorganizowane dla uczczenia zwycięstwa nad Dakami. Cezar zrezygnował z zasiadania na tronie w ekskluzywnej loży przeznaczonej dla władcy; ten zaszczyt pozostawiał swojej świcie. Igrzyska trwały ni mniej, nie więcej, tylko 123 (jeden, dwa, trzy) dni! Podobno zginęło wówczas na arenie 11 tysięcy różnych zwierząt i parę tysięcy gladiatorów... Tak bawił się lud rzymski, o którym cesarz mówił: „Można go utrzymać w spokoju tylko rozdawnictwem zboża i igrzyskami"[37]. Zaś Rzymianie na tę okoliczność mieli zawołanie, a zarazem żądanie: „Panem et Circenses, da nobis cezar" - „Chleba i Igrzysk daj nam cezarze"[38]. Trajan był dobrym władcą, jednym z pięciu najwybitniejszych rzymskich cesarzy. Mawiał, że „chce być takim cesarzem dla obywateli, jakiego chciałby mieć cesarza będąc obywatelem". Jak przystało na pogańskiego, jak się okazało wybitnego władcę (jego panowanie to złoty wiek miasta i państwa), nie dostrzegał jednak w zwykłym człowieku innych potrzeb poza zaspokajaniem głodu i chęcią prymitywnej rozrywki[39]. „Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił" (J 6,41-51). Jakże to inne stwierdzenie, diametralnie różne - można rzec: skrajnie odmienne - ale za to najprawdziwsze w świecie, choć także bliskie ludziom, bo nie wynosił się nad innych, do tego stopnia, że ludzie mówili: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy?" (J 6,41-51). On jednak powiedział coś niewyobrażalnie doniosłego: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało wydane za życie świata" (J 6,41-51). Odtąd Eucharystia jest Wiatykiem dla chrześcijan - pokarmem na drogę do wieczności. Stąd taki atak na Mszę Świętą Tradycyjną. Luter ją zlikwidował, a teraz co się dzieje? O tym wspomnę w konferencji temu poświęconej. Tu kryje się ten ciężar gatunkowy, ten epokowy spór ludzkości świata o to, jakiego chleba potrzebują ludzie? Niewątpliwie również tego, który podtrzymuje życie, o tym także nie zapomniał Pan Jezus, karmiąc głodne rzesze. Nade wszystko ludziom trzeba jednak „Chleba życia, który z nieba zstąpił" - Jezusa Chrystusa! Ludzie współcześni nie tylko szemrają, jak ci biblijni żydzi, ale odrzucają Boga i w ogóle koncepcję chrześcijańskiego życia. „Odrzucenie" to zresztą mało powiedziane, bo nie chodzi tylko o ich poglądy, ale o poglądy wszystkich ludzi na świecie: winne one - oczywiście według ich opinii - być u każdego oparte na ateizmie. I to obowiązkowo! W tym lewacy są jednomyślni. To jest ich cel najważniejszy: dechrystianizacja[40]. Obecnie szczególnie w Polsce jesteśmy tego świadkami, to przerabiamy, na nas jest wywierana ogromna presja, a katolicy zamiast się temu przeciwstawić, to jeszcze ich popierają. W jaki sposób? Macie oczy, a nie widzicie? Macie uszy, a nie słyszycie? Sposobów jest mnóstwo, m.in. tzw. demokracja. Demokracja staje się w świecie, ale przede wszystkim w Ameryce i Europie, jedną wielką lipą, parodią samej siebie. Opowiadał mi o tym niedawno pewien profesor Katolickiego Uniwersytetu w Waszyngtonie, Polak z pochodzenia. Demokracja staje się wspomnieniem po szczytnych ideach dopuszczenia do głosu i władzy ludu, czyli z greki - demosu. Dzieje się tak za sprawą, promowanego przez masonerię lewactwa, które przybiera różne formy, bo to już nie tylko komuniści, ale przeróżnej maści socjaliści, zieloni, tęczowi, wolnościowo-liberalni, postępowi, modernistyczni itp. Niezależnie od tego jakie szaty przywdziewają, mają pewne zasadnicze cechy wspólne, nieodzowne, by zostać lewakiem[41]. Cel numer jeden to odrzucenie Boga i w ogóle koncepcji chrześcijańskiego życia. W walce z wyznawcami Chrystusa są gotowi iść na sojusze z każdym, także z żydami lub islamistami, wychodzą bowiem z naiwnego założenia, że po pokonaniu Krzyża z tamtymi wyznawcami Boga dadzą sobie radę bez problemu. Niewątpliwie Kościół Katolicki jest wrogiem zasadniczym dla lewaków; stąd próbują także rozsadzić go od środka, notując ostatnio ogromne sukcesy. To wszystko jest opłacane za ogromne miliardy dolarów poprzez różne fundacje. A kto ma pieniądze, no kto? Chyba nie goje? Czyżby aż tak „trombiato[42]" była inteligencja katolicka, że nie potrafi tego pojąć? Doskonale to opisują książki, które każdy może poczytać, ale czy to robimy? Chociażby doskonale udokumentowana praca Michaela S. Rose: „Żegnajcie dobrzy ludzie"[43] - jest o tym, jak ateiści i homoseksualiści opanowali amerykańskie seminaria. Wiele światła rzuca na ten problem również książka Taylora R. Marshalla „INFILTRACJA. Spisek, który ma zniszczyć Kościół od środka"[44]. O polskich seminariach na razie nie powstała żadna książka, ale fakty są znane. Rozwiązanie seminarium sosnowieckiego z siedzibą w Krakowie jest tego ewidentnym przykładem, zaś afery w diecezji sosnowieckiej aż nadto tego dowodzą. Temat trąca na razie ks. Dariusz Oko w książce „Lawendowa mafia"[45]. O tym wspomnę, kiedy będziemy omawiali zagrożenie dla Kościoła Katolickiego, jakim jest lawendowa mafia, a opisuje to zjawisko nie tylko ks. profesor Dariusz Oko, ale nawrócona włoska komunistka Bella Visano Dodd (1904-1969), która w dzieciństwie wyemigrowała do USA. Pisze o tym w książce autobiograficznej: „Szkoła Ciemności. Wspomnienie życia i konfliktów dwóch wiar" [46]. Wpływowa funkcjonariuszka Komunistycznej Partii USA, w 1950 roku porzuciła komunizm i powróciła na łono Kościoła, oczywiście nawrócona pod wpływem, dziś Sługi Bożego, biskupa Fultona Sheena. Jej zeznania złożone pod przysięgą przed Komisją Senacką Kongresu Stanów Zjednoczonych do spraw Działalności Antyamerykańskiej w 1953 roku są ważnym źródłem w badaniu dziejów komunistycznej konspiracji na świecie. Mówiła w nich: „W końcu lat dwudziestych i w latach trzydziestych XX wieku osobiście popchnęłam setki mężczyzn do kapłaństwa, aby osłabić Kościół Katolicki od środka. Był pomysł, żeby ci mężczyźni otrzymywali święcenia kapłańskie i awansowali na wpływowe stanowiska jako prałaci i biskupi. Właśnie obecnie są na najwyższych stanowiskach i pracują nad zmianami, aby osłabić skuteczność Kościoła w zmaganiu z komunizmem"[47]. Podczas wykładu na uniwersytecie Fordham w 1953 r. dodaje: „w latach trzydziestych udało nam się wprowadzić do stanu duchownego 1100 ludzi, z poleceniem zniszczenia Kościoła od środka. Obecnie zajmują oni najwyższe stanowiska w Kościele"[48]. Bella Dodd zeznała, że czterech kapłanów z wprowadzonych przez komunistów zostało kardynałami. Zeznała wprost: „Kiedy byłam żarliwą komunistką, ściśle współdziałałam z czterema kardynałami w Watykanie, którzy dla nas pracowali; do dziś są bardzo aktywni"[49]. Było to jeszcze wiele lat przed Vaticanum II. Wszystko to działo się jeszcze przed rokiem 1953, kiedy Kreml, zgodnie ze swoją strategią umieszczał swoich ludzi w amerykańskich i europejskich seminariach duchownych, aby infiltrować duchowieństwo katolickie i ta polityka odniosła sukces znacznie przewyższający oczekiwania komunistów[50]. W autobiografii „Szkoła ciemności", Bella Dodd, która z pochodzenia była Włoszką, ujawnia również, w jaki sposób komuniści wykorzystywali Związek Nauczycieli oraz inne centrale związkowe do uzyskiwania wpływów politycznych. Pokazuje też, jak komuniści i socjaliści, za pomocą niszczenia Kościoła Katolickiego oraz doktryny lgbt (specjalnie piszę to małymi literami), próbowali narzucić światu nowy porządek. Celem numer dwa wszystkich opcji lewicowych jest wynarodowienie. Nie ma bowiem narodu, którego dłuższe lub krótsze dzieje nie byłyby związane z religią, tym „opium dla ludu", jak obwieścił guru bezbożności, niemiecki żyd, a zarazem satanista - Karol Marks. A drugi, tym razem rosyjski żyd - Lenin, poniósł dalej w świat. Wspomniana Bella Dodd ujawnia szokujące dla nas fakty, a przecież mówi o nich jako świadek tych wydarzeń: „Dzisiaj dziwię się, że światowy ruch komunistyczny zdolny był bić na trwogę przed Niemcami i nie puścić pary z gęby o tym, co partia wewnętrzna wiedziała doskonale. A mianowicie, że niektóre z sił lansujące Hitlera pomogły także Leninowi i jego ekipie rewolucjonistów udać się ze Szwajcarii do Petersburga, żeby tam wszcząć rewolucję, z której wyrosło sowieckie państwo totalitarne"[51]. Komuniści wysyłali po cichu swoich ludzi na tajne biznesowe spotkania z faszystami, którym sprzedawali surowce i ropę. Sowiecka generalicja spotykała się z niemiecką, żeby wytyczyć nowe granice w Europie. Nic o tym nie słyszeliśmy. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero, gdy spotkali się jawnie, aby podpisać umowę o nowej mapie Europy - traktat Ribbentrop-Mołotow[52]. O ile Robespierre miał jeszcze jakieś wykształcenie filozoficzne, to Lenin był zupełnym idiotą, który miał wbite do głowy tylko kilka prostych haseł. Jednak miał siłę woli i gotowość popełnienia zbrodni. I dlatego mógł poddać cały Związek Sowiecki swoim rozkazom, a wszystkich inaczej myślących zabijać i eliminować[53]. Zupełnie innym zagadnieniem jest fakt, na czyje zlecenie i za czyje pieniądze to robił? No bo kto ma pieniądze? Chyba nie goje? W tym kontekście lepiej się rozumie starego żyda Isaaca DʼIsraeliʼego, ojca Benjamina, który powiedział te bardzo mądre słowa: „Widzisz więc...świat jest rządzony przez całkiem inne osoby niż sobie wyobrażają ci, którzy nie znają kulis". Dlatego lepiej narody zlikwidować i stworzyć na świecie jedną masę - lud światowy. Ważnym krokiem na tej drodze jest zadekretowanie, ustanowienie ludu europejskiego. To nie szkodzi, że nic takiego nie istniało i nie istnieje[54]. W obu przypadkach, dechrystianizacji oraz wynaradawiania, środkiem do celu ma być unicestwienie konserwatystów - są zakałą tego świata. A pamiętajmy, że wg utopistów, nie tylko czerwonych, cel uświęca środki - świadczą o tym miliony trupów, z których układana jest od czasów rewolucji francuskiej droga do wiecznej szczęśliwości bez Boga, bez sprawdzonych zasad moralnych, ale za to z człowiekiem bez reszty podporządkowanym ideologii - bo ta jest święta[55]. Znamy dobrze te cele: stworzyć chcą raj na ziemi, a zawsze wychodzi im piekło. Religia nie. Dlaczego religia nie? Bo ona pozostawia najwyższą władzę Bogu, a nie aktywowi ideologicznemu. Dochodzi do tego, że owi postępowi ludzie wierzą w siłę drzew lub kamieni, z których usiłują czerpać jakąś moc. Czyste pogaństwo[56]. Również w Kościele. Oto przykład. Pamiętam, jak parę lat temu, ks. dr Henryk Pyka, już jako emeryt, pojechał do Austrii, do diecezji Linz. Został tam proboszczem, byłem przy tym wprowadzeniu i objęciu probostwa. Rada parafialna, która przekazywała mu urząd, z dumą pokazywała nam w zakrystii nowoczesne ornaty soborowe. Były proboszcz, w krótkich „galotkach" tylko przemknął korytarzem. Nie uznał za stosowne z nami się przywitać. Dostał awans na większą parafię w Linz. A my z trudem opanowaliśmy śmiech, najpierw z fircyka - proboszcza w krótkich „galotkach", a potem oglądając ornaty, bo każdy z nich był tęczowy, niezależnie od okresu liturgicznego. Pyka na stanowisku farorza zagrzał miejsce tylko niecały rok, wyleciał z hukiem, bo sprzeciwił się katechetce, która zabroniła mu odczytania Ewangelii na Mszy Świętej dla dzieci i spowiadania ich przed I Komunią Świętą. Za to chodziła z nimi do parku i kazała im obejmować drzewa, z których dzieci miały czerpać moc, pozytywną energię. Oto rezultat posoborowej odnowy liturgicznej. Celem numer trzy lewactwa to media lub propaganda, jak kto woli. Połączone są ze sobą edukacją, stuprocentowo nakierowaną na bezbożność. Powiedzcie mi szczerze, czy polscy katolicy głosujący na nich nie wiedzą o tym? Skracają programy nauczania, usuwają lektury (temu przydałoby się poświecić osobną konferencję). To jest najbardziej świadome działanie, pozwolić młodzieży po kilka godzin korzystać z mediów społecznościowych. A to jest właśnie - wbrew pozorom - edukacja. W głowach, nie tylko młodych ludzi dominuje wiedza nazwana przez socjologów - zapośredniczoną, a więc zdobytą za pośrednictwem mediów. Nie w szkole, nie z podręczników. Pamiętacie, jaka walka była z HIT-em profesora Wojciecha Roszkowskiego, który pokazywał, jak na dłoni, czym jest owa socjalistyczna moralność i cała komuna i do czego prowadziła[57]? Wystarczyło jedno zdanie prawdy wypowiedziane przez Przemysława Babiarza, a jakie posypały się gromy[58]. Tymczasem nie z dzieł literackich, geograficznych czy historycznych, nie od autorytetów, ale z ekraniku smartfona, który atakuje 24 godziny na dobę wszystkich jego posiadaczy - a jest ich już ok..4,5 miliarda na całym globie - ma czerpać wiedzę. I który niczym narkotyk uzależnił od siebie. Bóg jeden wie ilu ludzi, głównie młodych, choć nie tylko, temu procesowi ulega? Reszcie mózgi obrabiają telewizja, gazety, radia, szczególnie telewizyjne seriale. Media, poza nielicznymi wyjątkami, takie jak należy, są totalnie lewackie. Bez zmiany mediów los prawicy jest przesądzony[59]. Już od czasów francuskich encyklopedystów, a więc od końca XVIII wieku, bezbożnicy postawili na masowy przekaz - najpierw drukowany, potem doszedł radiowy i filmowy. Lenin mawiał: „Kino to najważniejsza ze sztuk"[60]. Teraz doszedł jeszcze przekaz cyfrowy. Co mawiał św. Maksymilian Kolbe? Jeżeli nie będziemy mieli mediów, to kościoły będą puste. A ile katolików kpi z Ojca Dyrektora dra Tadeusza Rydzyka? Pamiętacie kiedy ojciec Maksymilian poprosił przełożonych na założenie „Rycerza Niepokalanej"? Kiedy widział pod murami Watykanu demonstracje inspirowane przez wolnomularzy ze sztandarami, na których widniał Lucyfer. Rolę mediów zrozumiała natychmiast walcząca z Kościołem Katolickim masoneria, wyczuli swoją szansę socjaliści, a potem kolejna formacja, komuniści. Prawica tego nie rozumiała, wierząc w siłę samej prawdy, lekceważąc - na swoje i nasze nieszczęście - wszelkie sposoby i narzędzia jej głoszenia[61]. Przekaz obrazkowy, ekranikowy, znakomicie zastępuje uczone teksty. Że ogłupia? Ależ o to chodzi. Wszystko rzecz jasna w imię postępu, którego szatańskim wyrazem jest smartfon lub inne podobne do niego narzędzia. Tymczasem większość społeczeństwa w katolickim kraju, jakim - mam taką nadzieję jeszcze jesteśmy - respektuje potrzeby ludzkiej duszy, rozeznaje też uczucia wyższe i je posiada. Człowiek sprowadzony jest nie tylko do poziomu zjadacza chleba i kiełbasy. Miliony ludzi jednak maja również potrzeby wyższe, respektują Boga i tradycyjną moralność Do nich trzeba się zwracać choć dla niektórych to zadanie trudne może nawet niewykonalne[62]. Trudno nie zapytać skąd się biorą nieraz tragiczne pomyłki wyborcze? Otóż biorą się one nie z ciemnoty narodu, jak wielu głosi, ale z manipulacji tym narodem. Z kładzenia mu do głów każdego dnia kłamstw, fałszerstw oraz ułudy. Biorą się z zaszczepiania pogańskich poglądów i zwyczajów pod płaszczykiem postępu[63]. W latach 70. XX wieku, pewien amerykański psycholog, żydowskiego pochodzenia, David Krech poinformował waszyngtoński senat (z tego co wiem, to tam raczej „gupich" nie wpuszczają, a tym bardziej jakby śmieli nie wpuścić żyda?), że uczeni są zdolni sprawować kontrolę nad ludzkim umysłem, bo wynaleziono antybiotyk (szczepionkę) o nazwie „puromycyna"[64]. (Trzymajcie się za brzuchy i śmiejcie się do rozpuku! Drwijcie! Możecie szydzić!). Krech uważał, że można go z powodzeniem zastosować do tworzenia z ludzi posłusznych pracowników i obywateli, podobnych do tych, którzy stanowią jedną z biologicznych klas społecznych w „Nowym wspaniałym świecie" Aldousa Huxleya[65]. Wydawać by się mogło, że to absurd, ale zastanowić się warto. Mieliśmy „Gościa Niedzielnego", którego redaktorem był ks. Marek Gancarczyk, a zastępcą ks. Tomasz Jaklewicz. Za ich czasów GN był najlepszym tygodnikiem opinii. Bił na łeb i szyję wszystkie „Newsweeki", „Wprosty" itp. Co zrobił z nimi TW Dąbrowski, pełniący wtedy urząd metropolity górnośląskiego? „Rozpirzył", chciałoby się powiedzieć dosadniej, ale nie wypada, i GN został odesłany do szeregu. Do teraz nie może się pozbierać. I o to chodziło! Tak, a propos, rezygnacja ks. Gancarczyka, do której został wezwany i monit kanoniczny dla mnie został podpisany w tym samym czasie. Początek 2018 roku. Przypadek, tak, owszem, ale tylko w gramatyce! Tymczasem co robić? Nie wierzyć ani trochę cudzoziemskim, tzw. polskojęzycznym mediom, bo one wszystkie działają na różne sposoby przeciwko Polsce i przeciwko Panu Bogu[66]. W czasach cesarza Trajana działali już następcy Apostołów, podnoszący człowieka do rangi dziecka Bożego, głoszących naukę Jezusa uwzględniającą potrzeby ludzkiej duszy, a nawet czyniącą te potrzeby nadrzędnymi. I choć znaleźli się ludzie, którzy pytali: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy?" On jednak powiedział coś niewyobrażalnie doniosłego: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało wydane za życie świata". Minęło dwadzieścia wieków, a koncepcja człowieka triumfalnie została cofnięta do czasów pogańskich. Znów mają liczyć się tylko żarcie i igrzyska[67]? Nie daj Bóg! Amen!
Powrót |