2. Przedziwny kamufla? szatana
2010-01-22
Twórcy tej cywilizacji śmierci, czyli szatanowi i jego wszystkim zwolennikom, w sposób przedziwny zależy na ogromnym dziejowym kamuflażu i zaprowadzeniu nowego porządku świata. W jasny sposób jest to pokazane w dwóch wizjach św. siostry Faustyny. Pierwsza miała miejsce 12 maja 1935 r.: Wieczorem, zaledwie się położyłam do łóżka, zaraz zasnęłam, ale jak prędko zasnęłam, tak jeszcze prędzej zostałam zbudzona. Przyszło do mnie małe Dziecię i zbudziło mnie. (...) Wtem ujrzałam pewną duszę, która się rozłączała od ciała w strasznych mękach. O Jezu, kiedy to mam pisać, drżę cała na widok okropności, które świadczą przeciw niemu... Widziałam, jak wychodziły z jakiejś otchłani błotnistej dusze małych dzieci i większych, jakieś dziewięć lat; dusze te były wstrętne i obrzydliwe, podobne do najstraszniejszych potworów, do rozpadających się trupów, ale te trupy były żywe i głośno świadczyły przeciw duszy tej, którą widzę w skonaniu; a dusza, którą widzę w skonaniu, jest to dusza, która była pełna zaszczytów i oklasków światowych, a których końcem jest próżnia i grzech. Na koniec wyszła niewiasta, która trzymała jakoby w fartuchu łzy, i ta bardzo świadczyła przeciw niemu. O godzino straszna, (178) w której widzieć trzeba wszystkie czyny swoje w całej nagości i [nędzy]; nie ginie z nich ani jeden, wiernie towarzyszyć nam będą na sąd Boży. Nie mam wyrazów ani porównań na wypowiedzenie rzeczy tak strasznych, a chociaż zdaje mi się, że dusza ta nie jest potępiona, to jednak męki jej nie różnią się niczym od męk piekielnych, tylko jest ta różnica, [że] się kiedyś skończą[1]. Czas i fakty tej wizji zdają się potwierdzać, że jest to wizja konania i odejścia z tego świata przywódcy Państwa Polskiego. Rzeczywiście umarł on 12 maja 1935 r. Było to wieczorem o godzinie 2045. O dramacie konania, ostatnich chwilach życia Marszałka, W. Jędrzejewicz pisał: Był bardzo blady, oczy miał wpadnięte i wielkie sińce pod nimi. Zmiana w wyglądzie była nagła i widoczna. Na fotelu pozostał wielki skrzep krwi[2]. Widok okropności, które świadczą przeciwko niemu to cały szereg nadużyć ludzkich i nadużyć władzy, jaką miał Marszałek nad poddanymi. W historiografii nigdy nie uda się zatuszować zwolennikom Naczelnika Państwa zajść z nocy 9/10 września 1930 r., kiedy to doszło do masowych aresztowań posłów opozycji i osadzenia ich w twierdzy w Brześciu nad Bugiem. Z relacji dr Hermana Liebermana, jednego z aresztowanych, dowiadujemy się o jego przeżyciach i doświadczeniach w tej twierdzy: Tam pośród przezwisk i przekleństw rzucili się na mnie bijąc po twarzy i karku... Słyszałem jak komisarz kazał poszukiwać nerek i bić po nich, jak przy uderzeniach krzyczano: to za (...)! My ci tu grób wykopiemy, tu cię do piachu wrzucimy jak psa[3]. Innymi okropnościami czasów rządów Marszałka to tajemnicza likwidacja dwóch generałów - Włodzimierza Zagórskiego (6.08.1927 r.)[4] i Tadeusza Rozwadowskiego (1927 r.)[5]. Dusze małych dzieci i większych, których w wizji siostra Faustyna określa jako 9 lat, to dusze zabitych w ciągu trzech dni, od 12 maja 1926 r., w ramach zamachu majowego. Przychodzi tu oskarżających Naczelnika 215 żołnierzy Wojska Polskiego i 164 zabitych cywilnych[6]. Wielu z nich mogło być nieprzygotowanych na śmierć, bez łaski uświęcającej, ginąc w tych trzech dniach na ulicach Warszawy, znaleźli się w czeluściach błotnistych otchłani i przyszli oskarżać go w godzinie jego konania. Powyższa analiza nigdy nie pokazałaby pełnej walki o nową cywilizację, cywilizację bez Boga, gdyby nie druga wizja św. siostry Faustyny pokazującej nam zabieganie szatana o zachowanie zakłamanego obrazu rzeczywistości osoby przywódcy Państwa. Oto druga wizja siostry Faustyny, która miała miejsce przed Dniem Zadusznym w 1935 r.: Kiedy przed Dniem Zadusznym poszłam na cmentarz o szarej godzinie, cmentarz był zamknięty, jednak uchyliłam trochę drzwi i powiedziałam, że - jeżeli czego żądacie, duszyczki, chętnie wam zadośćuczynię, o ile mi na to reguła pozwoli. Wtem usłyszałam te słowa: Spełnij wolę Bożą - my o tyle jesteśmy szczęśliwe, o ile spełniłyśmy wolę Bożą[7]. Wieczorem przyszły te dusze i prosiły mnie o modlitwę, modliłam się wiele za nie. Wieczorem, kiedy procesja wracała z cmentarza, ujrzałam całe mnóstwo dusz, które razem szły z nami do kaplicy, były modlące się razem z nami. Modliłam się wiele, bo miałam na to pozwolenie przełożonych[8]. Odwiedziła mnie znowuż jedna dusza w nocy, którą już kiedyś widziałam, jednak ta dusza nie prosiła mnie o modlitwę, ale robiła mi wymówki takie, że byłam kiedyś próżna i pyszna - a teraz tak się wstawiasz za innymi, a i teraz jeszcze masz niektóre wady. - Odpowiedziałam, że byłam bardzo pyszna i próżna, ale już się spowiadałam i pokutowałam za swoją głupotę, i ufam w dobroć Boga mojego, a jeśli teraz upadam, to raczej pomimo wolnie, a nigdy z rozmysłem, chociażby to [było] w rzeczy najmniejszej. Jednak dusza ta zaczęła robić wymówki: czemu nie chcę uznać jej wielkości - jaką mi oddają za wielkie czyny, czemuż ty jedna nie oddajesz mi chwały? Wtem ujrzałam, iż w tej postaci szatan jest i rzekłam: Bogu samemu należy się chwała, idź precz, szatanie! I w jednej chwili dusza ta wpadła w otchłań straszliwą, niepojętą, [nie] do opisania; i rzekłam do tej nędznej duszy, że powiem o tym całemu Kościołowi[9]. Z tekstu wyraźnie wynika, że mamy do czynienia z kuszeniem szatana. Do św. siostry Faustyny przychodzi on pod postacią osoby, którą wcześniej ona już widziała. Z analizy powyższego tekstu, argumentami przemawiającymi, że to jest szatan są: 1. Osoba ta nie prosi o modlitwę. Jeśli dusze czyśćcowe przychodzą w realnej rzeczywistości do człowieka ziemskiego zawsze proszą o modlitwę[10]. 2. Robi wymówki, zarzucając siostrze Faustynie próżność i pyszność. Tego nigdy nie robią dusze czyśćcowe. Szatanowi chodzi o zarzucenie siostry Faustyny argumentem, który ma związek z pierwszą wizją, gdzie siostra zapisała: dusza, którą widzę w skonaniu... była pełna zaszczytów i oklasków światowych, a których końcem jest próżnia i grzech[11]. 3. Osoba, pod którą ukryty jest szatan domaga się uznania wielkości, którą jej oddają wszyscy za wielkie jej czyny. 4. Wspomniana osoba z wizji domaga się hołdu. Gdyby św. Faustyna nie przyznała się do swojej pychy i próżności, z których jak powiedziała wyspowiadała się i odprawiła pokutę, to wówczas szatan miałby na nią argument. Siostra Faustyna pokazuje w tym zdarzeniu jak radziła sobie z pokonaniem tego diabelskiego smoka. Dopiero, kiedy szatan zażądał od niej hołdu, wtedy dopiero pokazał się jej w swojej prawdzie. Słowami modlitwy: Bogu samemu należy się chwała, idź precz, szatanie! (Dz. 520) odgania go nasza święta od siebie. Przekazała ona również tej nędznej duszy, że o całym tym zdarzeniu powie Kościołowi. Wykorzystuję te dwa zdarzenia z życia siostry Faustyny, w celu pokazania rozpętanej walki duchów ciemności i duchów jasności, jaka toczy się we współczesnym świecie. Dlaczego więc szatanowi i jego wiernym synom zależy na tak ogromnym kamuflażu historycznym? By nie pokazać prawdy. Bo kto nie jest w prawdzie, ten nie jest nigdy wolny. Już w lipcowym numerze „Rycerza Niepokalanej" z 1926 r. św. Maksymilian Kolbe pisał: Dnia 28 maja, gdy tysiące oczu jeszcze wilżyły łzy, p. Andrzej Strug, przewodniczący Loży masońskiej tak w przemowie do zebranych masonów głosił: „I oto przyszły przełomowe dni Majowe. Dzięki zwycięstwu Wielkiego Człowieka, rozpoczynamy nowe dzieje zwycięstwa uczciwości. Jeden człowiek, nie opowiadając się nikomu, sam rozważył, rozstrzygnął i zwyciężył. Niech demokracja polska podejmie to zwycięstwo i utrwali je, a uczynić to może jedynie przez silną, solidarnie zorganizowaną akcję, zmierzającą ku stworzeniu Polski Nowej. (...) Komendant zrobił swoje - teraz na nas kolej. W epoce, kiedy Stary Świat konał, moralność musi się budować na odczuciu nowej epoki. (...) Będziemy godni tego, czego świadkami uczyniły nas dzieje. Jeżeli demokratyczny obóz ulegnie nakazom chwili, będzie niezadługo triumfować w Polsce zwycięstwo moralności - my zaś w spokoju i godności będziemy rządzili Nową Polską." Loża powzięła na tem samem posiedzeniu następującej treści rezolucję: „Krew przelana na ulicach Warszawy w dniach 12 - 14 maja nie może spłynąć bezpłodnie. Cały naród pragnie, by z jej posiewu wyrosło odrodzenie, nowa potęga moralna. Lecz nie żądajmy, by ją zbudował wyłącznie jeden człowiek, nawet ten najlepszy i największy. Aby on mógł dzieła dokonać, musi się oprzeć na nas i to oparcie nie może co chwila z pod stóp Mu się usuwać"[12]. Z powyższego tekstu jasno widać, kto w tym zamachu majowym pokładał ogromną nadzieję. Rok po zamachu majowym prezydent RP bezprawnie, bez zgody Sejmu, dokonał zmiany godła polskiego. Usunął koronę pełną z krzyżem i wprowadził gwiazdy masońskie do skrzydeł orła. Orle skrzydła wyciągnięte ku niebu, broniące swe gniazdo zamieniono na skrzydła opuszczone[13]. Mityzowanie wodza naczelnego związane jest również z jego udziałem w decydujących dniach Bitwy Warszawskiej. Trzy dni przed bitwą, 12 VIII 1920 r., Naczelnik złożył swoją dymisję na ręce premiera Witosa[14]. Natomiast 15 VIII 1920 r. o godzinie 1800 brał udział w chrzcie św. syna Stanisława Milinkiewicza - Józefa, w Puławach[15]. W dniach 16 - 17 VIII 1920 r. Marszałek błąkał się po tyłach frontu szukając swoich oddziałów. W swoim pamiętniku zapisał nieprawdopodobne zdarzenia z tamtych dni, które nie są zgodne z prawdą: Dnia 16 sierpnia rozpocząłem atak (...). Dzień 17.08 nie przyniósł mi żadnego wyjaśnienia tych zagadek (...)[16]. W tym kontekście dopiero można zrozumieć cały konflikt wawelski, jaki miał miejsce po śmierci Marszałka, którego ofiarą padł metropolita krakowski abp książę Adam Stefan Sapieha[17], zdaje się znający całą zakamuflowaną prawdę o osobie Marszałka. Wynikiem ogromnej nagonki prasowej na metropolitę Sapiehę była jego dymisja z urzędu arcybiskupa krakowskiego złożona na ręce Papieża Piusa XI. Śmierć tego ostatniego i wybuch II wojny światowej uniemożliwiły jednak realizację tej decyzji. Rozwijający się kult osoby przywódcy Państwa Polskiego doprowadziły do uchwalenia 8 kwietnia 1938 r. ustawy „O Ochronie Imienia Pierwszego Marszałka Polski". Ustawa ta przewidywała karę więzienia do lat 5 dla każdego, kto uwłacza jego imieniu: Pamięć czynu i zasługi (...), Wskrzesiciela Ojczyzny i Wychowawcy narodu, po wsze czasy należy do skarbnicy ducha narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa[18]. [1] Tamże, [424 - 426]. [2] W. Jędrzejewcz, J. Cisek, Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego, t.III, Wrocław 1994, s. 335. [3] H. Pająk, Ponura prawda o Piłsudskim, Lublin 2004, s. 305. [4] W. Witos, Moja tułaczka, Londyn 1967, s.375. [5] P. Stawecki, Słownik biograficzny generałów Wojska Polskiego 1918 - 1939, Warszawa 1994, s.198-199, s.358-359. [6] W. Roszkowski, Najnowsza historia Polski 1914 - 1945, Warszawa 2003, s.219. [7] F. Kowalska, s., Dzienniczek... [518]. [8] F. Kowalska, s., Dzienniczek... [519]. [9] F. Kowalska, s., Dzienniczek... [520]. [10] M. Simma, Moje przeżycia z duszami czyśćcowym, Warszawa 2006. [11] F. Kowalska, s., ... [425]. [12] „Rycerz Niepokalanej", R. V, lipiec 1926, s. 193-194. [13] H. Pająk, Ponura prawda ..., s. 417. [14] W. Witos, Moje wspomnienia, t. II, Paryż 1965, s. 290 - 292. [15] H. Pająk, Ponura prawda... , s. 156, 171, 431, 433. [16] J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t.VII, Warszawa 1938, s. 127. [17] J. Wolny, Konflikt wawelski, w: Księga Sapieżyńska, red. J. Wolny, Kraków 1986, t.II, s. 111-180. [18] Dziennik ustaw, rok 1938, nr 25, poz.219.
Powrót |