B³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa B³. W³adys³aw z Gielniowa Ze strony: https://diecezja.radom.pl/bl-wladyslaw-z-gielniowa/ Tym razem zapraszamy na nasz± nocn± pielgrzymkê, kolejnego bernardyna, po ¦wiêtym Janie z Dukli i ¦wiêtym Szymonie z Lipnicy, bêdzie to B³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa, którego w naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako patrona Warszawy. Imiê W³adys³aw „jest to czeska forma imienia s³owiañskiego znanego w dawnej Polsce w formie W³odzis³aw. Jako imiê dynastyczne wystêpowa³o w rodach Piastów (obok imienia Boles³aw), a tak¿e Jagiellonów tak w Polsce jak i Czechach czy na Wêgrzech. Imiê W³odzis³aw zawiera w pierwszym cz³onie temat czasownikowy w³odzi- - w³adaæ, panowaæ, a w drugim -s³aw. Imiê po¶wiadczone jest od XI wieku w zlatynizowanej formie £adys³aw (Ladislaus), W³adys³aw i W³odzis³aw. Od XIII wieku w wiêkszo¶ci zapisów przewa¿a forma czeska - W³adys³aw. [nasz „B³ogos³awiony podpisywa³ siê jako Wladislaus[1]".]. Obok formy mêskiej jest te¿ forma ¿eñska W³adys³awa. (...) Spo¶ród ludzi wybitnych nosz±cych to imiê tylko dwóch dosta³o siê na o³tarze: ¦wiêty W³adys³aw Wêgierski i B³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa[2]". Gielniów jest dzisiaj gminn± wsi±, ale oko³o roku 1455 Gielniów otrzyma³ lokacjê miejsk±, gdy¿ król Kazimierz Jagielloñczyk udzieli³ mu przywileju urz±dzania jarmarków dwa razy w roku a to wówczas „by³o równoznaczne z otrzymaniem dla Gielniowa prawa miasta[3]". Miejscowo¶æ ta le¿y niedaleko Opoczna, na trasie miêdzy Radomiem a Piotrkowem Trybunalskim. W tamtych czasach, wraz z ca³± ziemi± opoczyñsk±, Gielniów nale¿a³ do archidiecezji gnie¼nieñskiej, obecnie jest to diecezja radomska wchodz±ca w sk³ad metropolii czêstochowskiej. W tej, niewielkiej miejscowo¶ci, prawdopodobnie w roku 1440, przyszed³ na ¶wiat Marcin, bo takie imiê otrzyma³ podczas chrztu, nasz bohater. Byæ mo¿e, otrzyma³ i drugie imiê chrzestne, Jan ale nie jest to potwierdzone. O rodzicach jego wiemy tylko tyle, ¿e byli bardzo pobo¿nymi i ubogimi mieszczanami. Jego ojciec mia³ na imiê Piotr a matka „najprawdopodobniej mia³a (...) na imiê Anna[4]". Obecnie, w miejscu gdzie sta³ dom rodzinny B³ogos³awionego W³adys³awa, stoi kapliczka ku jego czci, wybudowana przez mieszkañców Gielniowa. M³ody Marcin (Jan), czyli pó¼niejszy B³ogos³awiony W³adys³aw, uczy³ siê najpierw w gielniowskiej szkole parafialnej a nastêpnie kontynuowa³ naukê w Krakowie. Tê edukacjê pobiera³ prawdopodobnie, równie¿ w latach 1453 - 1454, kiedy to w Krakowie przebywa³ i g³osi³ swoje kazania, znany nam ju¿, z poprzednich konferencji, ¦wiêty Jan Kapistran. Móg³ wiêc nasz trzynasto-, mo¿e czternastoletni bohater, widzieæ i s³yszeæ tego wspania³ego ¶wiêtego kaznodziejê a w przysz³o¶ci pój¶æ w jego ¶lady. Pamiêtamy, ¿e Jan Kapistran, stoj±c na rynku krakowskim, wyg³asza³ swoje kazania a pod ich wp³ywem, wiele osób zmienia³o swoje podej¶cie do ¿ycia doczesnego a tak¿e, i do ¿ycia wiecznego. Ten pochodz±cy z W³och, ¦wiêty kap³an z zakonu Obserwantów, swoje w³asne „¿ycie (...) prowadzi³ nader umartwione. Nosi³ na go³ym ciele w³osiennicê, koszulê zgrzebn±, na niej habit z grubego sukna, w którym tak¿e sypia³. Zawsze chodzi³ boso, tak¿e zim±, dopiero na staro¶æ nosi³ sanda³y. Wêdrowa³ pieszo (...) jada³ tyle co dzieciê sze¶cioletnie. Miêsa nie u¿ywa³ nigdy, chyba w najciê¿szej chorobie, gdy go bracia przymusili. (...) Wina nie pija³, albo silnie rozrzedzone.(...) Sypia³ ma³o, po trzy, cztery godziny, czêsto dwie, nigdy na poduszkach[5] ". Znany by³ równie¿ z dokonywanych cudów, o których istnia³o wiele przekazów, miêdzy innymi ¿yj±cy tak¿e w tym czasie, ksi±dz kanonik Jan D³ugosz, te¿ opisywa³ te cuda. My tu przytoczymy jeden z nich, dosyæ szokuj±cy, ale ucz±cy tego, ¿e nie mo¿na ¿artowaæ bezkarnie z rzeczy i osób ¶wiêtych. Otó¿, kiedy ¦wiêty Jan Kapistran by³ jeszcze we Wroc³awiu, grupa heretyckich zakonników, zwanych spirytualnymi, którzy byli stronnikami husytów, postanowi³a zadrwiæ i o¶mieszyæ tego ¦wiêtego. W tym celu, namówiono m³odego studenta by po³o¿y³ siê na katafalku i udawa³ w trumnie osobê zmar³±. Chodzi³o o to, by Jan Kapistran próbowa³ wskrzesiæ „zmar³ego" a gdy mu siê to nie uda, „dokonaj±" tego ci prze¶miewcy. Jan Kapistran d³ugo nie otwiera³ swojego mieszkania, gdy blu¼niercy, maj±cy ze sob± trumnê, ³omotali do drzwi. Kiedy wreszcie otworzy³, pytaj±c czego chc±, ci opowiedzieli swoj± wersjê i prosili o wskrzeszenie „zmar³ego". Mówili tak: „»Ojcze ¶wiêty, ten m³odzieniec by³ bardzo bogaty i lubiany przez lud, wiêc prosimy ciê, aby¶ zechcia³ przywróciæ mu ¿ycie«. B³ogos³awiony ojciec znaj±c ich przewrotno¶æ, o¶wiecony przez Ducha ¦wiêtego, dono¶nym i przejmuj±cym g³osem zawo³a³: »Niech ma udzia³ ze zmar³ymi na wieki«. I odszed³. Oni za¶ na¶miewaj±c siê z niego krzyczeli: »Oto widzicie jego ¶wiêto¶æ. Je¿eli on nie mo¿e wskrzesiæ tego m³odzieñca, my mamy w¶ród nas bardziej ¶wiêtych ni¿ on. Id¼ ty, - mówi±, wymieniaj±c jednego z owej procesji - przywróæ mu ¿ycie«. Na¶miewca zbli¿a siê do katafalku i wo³a: »Powstañ Piotrze!« Piotr nie oddycha, nie rusza siê. Wtedy mówi do niego szeptem: »Co robisz, wstañ!« Podchodz± do katafalku tak¿e inni i znajduj± martwym tego, którego po³o¿yli ¿ywym na katafalku. (...) Tak zostali zawstydzeni z powodu swojego szaleñstwa[6]". A sam Kapistran wyszed³ do ludzi i wyt³umaczy³ im ca³e zaj¶cie, co spowodowa³o ¿e zamiast planowanej wzgardy okry³ siê jeszcze wiêksz± s³aw±. Natomiast „Biednego m³odzieñca, który da³ siê u¿yæ za niegodziwe narzêdzie husytom, pochowano w niepo¶wiêconej ziemi. Na niektórych husytach zdarzenie to wywar³o wra¿enie tak silne, ¿e ze szczerym ¿alem nawrócili siê i wyrzekli swych b³êdów[7]". Podczas pobytu ¦wiêtego Jana Kapistrana w Krakowie mieli okazjê go s³uchaæ tak¿e inni ¶wiêci, jak na przyk³ad: ¦wiêty „Szymon z Lipnicy, [¦wiêty Jan Kanty], (...) [¦wiêty] Stanis³aw Kazimierczyk, [zwany] B³ogos³awiony[m] Izajasz Boner, [czy te¿] B³ogos³awiony Micha³ Giedroyæ. Jak pisze ¿ywotopisarz: »By³o kogo spotykaæ, ale by³o te¿ i komu spotykaæ«[8]". Nasz bohater, B³ogos³awiony W³adys³aw, w kwietniu 1462 roku zapisa³ siê na Akademiê Krakowsk±, wp³acaj±c trzy grosze ( a wiêc po³owê wymaganej stawki) wpisowego. Ale ju¿ w sierpniu najprawdopodobniej tê naukê przerwa³, poniewa¿ wst±pi³ do Zakonu Braci Mniejszych Obserwantów w Krakowie na Stradomiu. A w³a¶nie ten Stradomski klasztor, jak pamiêtamy za³o¿y³ ¦wiêty Jan Kapistran, który w Polsce „sto trzydzie¶ci osób przezacnych przyj±³ do habitu ¶wiêtego[9]". I w³a¶nie tu, u Bernardynów, nadano naszemu bohaterowi imiê zakonne W³adys³aw. Pos³uchajmy, jak ksi±dz Piotr Pêkalski w swoim opracowaniu ¿ywota B³ogos³awionego W³adys³awa, opisa³ jego pierwsze dni w zakonie: „Zapisany w poczet ubogich zakonników, nowy i odwa¿ny ten bojownik od razu, nie tylko mê¿nie pokonywa³ wszystkie przeciwno¶ci, którymi do¶wiadczano go w jednorocznej próbie ¿ycia zakonnego, ale te¿ objawia³ piêkne znamiona religijnego bohatera w zakonie. Przywdzia³ on z habitem i ostr± w³osiennicê, jako pancerz na odparcie pocisków, które po¿±dliwo¶æ cia³a rzuca na duszê, by jej niewinno¶æ skazi³a; ¶cisn±³ zarazem biodra swoje powrozem, jako pasem rycerskim, dla oparcia siê sk³onno¶ci cielesnej; wdzia³ i kaptur, jako zbrojny szyszak zbawienia, by oczy i my¶l jego nie zbacza³y ku rzeczom znikomym, ale ¿arliwie zajê³y siê rozwa¿aniem rzeczy zbawienia. T± zbroj± zakonu odziany, wznosi³ siê ochoczo i odwa¿nie po szczeblach z jednej cnoty do drugiej, g³êbokim uszanowaniem i pos³uszeñstwem czcz±c prze³o¿onych. Do ko¶cio³a i chóru na modlitwê on pierwszy przychodzi³; ka¿dego z braci zakonnej kornym uk³onem szanowa³, unikaj±c wszelkich sporów i zwa¶nieñ, natomiast dyscyplin± srogo ch³osta³ cia³o swoje i na krótkiej trzyma³ je wodzy[10]". Na¶laduj±c ¦wiêtego Jana Kapistrana, podobnie jak on spa³ tylko niewielk± ilo¶æ godzin, pod byle jakim okryciem i bez poduszki. Czêsto po¶ci³ i modli³ siê przez wiele godzin. Mia³ równie¿ ogromnie wielkie nabo¿eñstwo do Mêki Pañskiej oraz do Przenaj¶wiêtszej Maryi Dziewicy. Tak¿e tu, w klasztorze na Stradomiu, skoñczy³ studia filozoficzno-teologiczne. „Studium bernardyñskie sta³o na wysokim poziomie, poniewa¿ po »rewolucji« Kapistrana znalaz³o siê w zakonie wiele osób wykszta³conych, w¶ród nich tak¿e profesorowie akademiccy. Nauka [w tym studium] trwa³a od dwóch do trzech lat[11]". Nie musia³ wiêc nasz bohater uczêszczaæ na Uniwersytet, a poza tym, w klasztorze bernardyñskim móg³, co oczywiste, jeszcze bardziej ³±czyæ naukê z modlitw±. Po zakoñczeniu nauki w roku 1466 B³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa zosta³ wy¶wiêcony na kap³ana. Nie ma ¿adnych danych dotycz±cych miejsca pobytu w pierwszych latach kap³añstwa naszego bohatera. „Wiadomo na pewno, ¿e w latach 1486-1487 W³adys³aw przebywa³ w Krakowie, gdzie miedzy innymi pe³ni³ obowi±zki egzaminatora w sprawie cudów, jakie dzia³y siê za przyczyn± ¦wiêtego Szymona z Lipnicy, zmar³ego w Krakowie w roku 1482. Mo¿emy przypuszczaæ, ¿e po ¶mierci Szymona pe³ni³ zajmowany wcze¶niej przez niego urz±d kaznodziei[12]". By³ on przecie¿ wielkim krzewicielem kultu swojego, zbyt wcze¶nie zmar³ego, wspó³brata w zakonie, który by³ dla niego mistrzem, wiêc nic dziwnego, ¿e „by³ pierwszym, który gromadzi³ dokumenty ¶wiadcz±ce o cudach zmar³ego, potrzebne do jego kanonizacji[13]". To w³a¶nie B³ogos³awiony W³adys³aw przeniós³ relikwie, wtedy jeszcze S³ugi Bo¿ego Szymona z Lipnicy, spod chóru zakonnego w ko¶ciele klasztornym pod wezwaniem ¦wiêtego Bernardyna w Krakowie, na bardziej eksponowane miejsce w nawie tego¿ ko¶cio³a. Ceremonia ta, zgodnie z ¿yczeniem papie¿a, odby³a siê noc±, bez udzia³u wiernych ale w obecno¶ci „licznie zgromadzonych zakonników[14]". W³adys³aw z Gielniowa specjalnie na tê uroczysto¶æ, „u³o¿y³ wierszowane responsorium ³aciñskie, którego pierwsze litery ka¿dej strofy wyra¿a³y imiê B³ogos³awionego (SIMON). Równie¿ i sarkofag murowany, w którym z³o¿ono ¶miertelne szcz±tki B³ogos³awionego Szymona z Lipnicy (...) zosta³ przygotowany prawdopodobnie przez B³ogos³awionego W³adys³awa z Gielniowa (...) gdy by³ prze³o¿onym klasztoru[15]". W Warszawie, w roku 1487 na kapitule prowincjonalnej, B³ogos³awiony W³adys³aw zosta³ wybrany ósmym wikariuszem prowincji polskiej zakonu bernardyñskiego, bo tak nazywano zakonnika obejmuj±cego stanowisko, którego nazwê pó¼niej zmieniono na bardziej nobilituj±c±, czyli na prowincja³a. Pe³ni³ tê funkcjê przez kolejne trzy lata, mimo swoich gor±cych pró¶b aby odwo³aæ go i nie wyznaczaæ wiêcej na ten urz±d.. „Prosi³, a¿eby go zwolniono z ciê¿aru prze³o¿eñstwa i dozwolono, ¿ycie ciche w po¶ród braci prowadziæ. T³omaczy³ siê tem, ¿e mu zbywa na potrzebnych zdolno¶ciach, ¿e s± od niego daleko pilniejsi i roztropniejsi do rz±dzenia prowincy±, ¿e nie wymawia si± od pracy, lecz uznaje swoje wady i dalekoby mu przyjemniej by³o s³uchaæ, ani¿eli rozkazywaæ. Daremne to jednak by³o t³umaczenie, gdy¿ (...) wikaryuszem prowincyi go wybrano[16]". W tym czasie polska prowincja, czy te¿ wikariat obejmowa³ 21 konwentów mêskich „Do najwa¿niejszych, oprócz Krakowa, nale¿y zaliczyæ konwenty w Warszawie (1454), Poznaniu (1457), Lwowie (1460), Przeworsku (1461), Wilnie (1468) i Bydgoszczy (1480)[17]". Do wikariatu nale¿a³o równie¿ 7 domów zakonnych sióstr Bernardynek. W czasie zarzadzania prowincj± bernardynów przej±³ ofiarowany przez wielkiego ksiêcia litewskiego Aleksandra Jagielloñczyka, pó¼niejszego króla Polski, dwudziesty drugi klasztor tej prowincji w Po³ocku. Mieszkaj±cy w tym klasztorze „bracia nawrócili wiele tysiêcy prawos³awnych i Litwinów, z których niektórzy byli jeszcze poganami[18]". Podczas kapitu³y prowincjonalnej w roku 1488, któr± wizytowa³ komisarz generalny obserwantów ojciec Ludwik de la Torre z Werony, zatwierdzi³ on, napisane przez B³ogos³awionego W³adys³awa z Gielniowa „nowe konstytucje dla polskiego wikariatu[19]". W 1496 roku po raz drugi, na kolejne trzy lata, wybrano naszego bohatera wikariuszem prowincji polskiej. W roku 1498 przyj±³ klasztor w Skêpem, który by³ ju¿ dwudziestym czwartym klasztorem bernardyñskim w zarz±dzanej przez niego prowincji. Prawdopodobnie, po zakoñczeniu swojej drugiej kadencji wikariusza prowincji, zosta³ on na jaki¶ czas prze³o¿onym tego konwentu. Przez wszystkie lata, kiedy kierowa³ prowincj± bernardynów, wizytowa³ z pietyzmem podleg³e mu klasztory. Chodzi³ zawsze boso [podobnie jak ¦wiêty Jan Kapistran], nawet w najsurowsze zimy. Boso tak¿e (w trepkach) odbywa³ wizytacje swojej odleg³ej prowincji i zagraniczne podró¿e[20]". To, ¿e praktycznie wszêdzie chodzi³ pieszo, pozwala przypuszczaæ, ¿e wiêkszo¶æ czasu „ na stanowisku wikariusza prowincji spêdzi³ poza Krakowem[21]". Podczas wielu swoich podró¿y „zatrzymywa³ siê niejednokrotnie na pewien czas w niektórych miejscowo¶ciach, nieraz w wioskach oddalonych od o¶rodków kulturalnych, religijnych i parafialnych, by nauczaæ, zarówno starszych, jak i dzieci, podstawowych zasad religijnych, zaczynaj±c od znaku krzy¿a ¶wiêtego i pacierza (...), a koñcz±c na wyja¶nianiu najwa¿niejszych prawd wiary i obowi±zków chrze¶cijañskich. Poniewa¿ jego s³uchacze w wiêkszo¶ci wypadków byli prostaczkami, nie umiej±cymi ani czytaæ ani pisaæ, B³ogos³awiony w nauczaniu pacierza pierwszy zastosowa³ formu³ê wierszowan±. Historycy i znawcy ¶redniowiecznej literatury polskiej pierwsze, rymowane dekalogi, bêd±ce niegdy¶ w u¿yciu wiernych i recytowane z racji nabo¿eñstw w ko¶cio³ach, przypisuj± B³ogos³awionemu W³adys³awowi z Gielniowa. (...) Uprawiaj±c z wielk± gorliwo¶ci± dzia³alno¶æ duszpastersk± (...) zdawa³ [on] sobie z tego sprawê, co znaczy ¿ywe s³owo, padaj±ce z ambon ko¶cio³ów, wypowiadane z g³êbi serca, przepe³nione trosk± serdeczn± o dobro dusz.(...) Gdy przemawia³ do wiernych, przedstawiaj±c im prawdy Bo¿e, gromi±c grzechy i wystêpki, zachêcaj±c do dobrego, czyni³ to z ogniem, z zapa³em, z entuzjazmem. Nazywano go »p³omiennym kaznodziej±«. S³uchacze byli ol¶nieni jego mow±, zachwyceni, oderwani od rzeczy przyziemnych, odczuwali Ducha Pañskiego, który przemawia³ przez niego. Podobnie jak B³ogos³awiony Szymon z Lipnicy, mia³ dziwn± moc kruszenia serc nawet najbardziej zatwardzia³ych grzeszników[22]". Co roku bra³ udzia³ w kapitu³ach prowincji a tak¿e dwukrotnie uczestniczy³ w kapitu³ach generalnych. Pierwszy raz w maju roku 1490, w Urbino we W³oszech, gdzie napisane przez niego konstytucje dla polskiego wikariatu, uzyska³y aprobatê kapitu³y generalnej. Po raz drugi uczestniczy³ w kapitule generalnej w roku 1498 w Mediolanie. Ksiê¿na mazowiecka, Anna Fiodorówna (czêsto mylon± z córk± Iwana Holszañskiego, namiestnika kijowskiego), jeszcze w 1454 roku uprosi³a ¶wiêtego Jana Kapistrana aby przys³a³ do Warszawy kilku bernardynów. Przyby³o ich sze¶ciu, pod kierownictwem ojca Jakuba z G³ogowa. Sama ksiê¿na ufundowa³a ko¶ció³ i klasztor w którym ju¿ w grudniu 1454 roku zamieszkali zakonnicy. Sta³ on, zgodnie z zakonn± zasad± poza murami miasta, nieopodal zamku, na placu, który nazwano bernardyñskim. Pó¼niej nazwanym Przedmie¶ciem Bernardyñskim a jeszcze pó¼niej Krakowskim Przedmie¶ciem. By³ to drugi, po krakowskim, konwent bernardynów w Polsce. Ko¶ció³ zosta³ konsekrowany pod wezwaniem ¶wiêtej Anny, a wiêc ¶wiêtej, któr± bardzo czcili zakonnicy, a która równie¿ by³a patronk± ksiê¿nej fundatorki. W roku 1504, w tym w³a¶nie ko¶ciele ¦wiêtej Anny w Warszawie, B³ogos³awionemu W³adys³awowi przydzielono funkcjê gwardiana. Wcze¶niej, jako zas³u¿onemu zakonnikowi, dwukrotnemu wikariuszowi prowincji, zaproponowano aby sam sobie wybra³ klasztor, który by³by dla niego najbardziej wygodny na staro¶æ. On jednak nie chcia³ sam wybieraæ, wola³ podporz±dkowaæ siê decyzji swoich prze³o¿onych i w ten sposób znalaz³ siê w Warszawie. Chocia¿ jego zdrowie coraz bardziej odmawia³o mu pos³uszeñstwa, on jednak z ca³ym mo¿liwym w jego wieku zapa³em, oddawa³ siê swojej pracy i w dalszym ci±gu g³osi³ kazania. „By³ wówczas taki zwyczaj, ¿e w ko¶cio³ach bernardyñskich w okresie Wielkiego Postu, urz±dzano w porze popo³udniowej nabo¿eñstwa pasyjne, nie tylko w dni ¶wi±teczne, ale i powszednie. W czasie tych nabo¿eñstw wyg³aszano kazania. (...) W (...) 1505 roku, B³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa, przez ca³y Wielki Post g³osi³ wspania³e, porywaj±ce kazania o Mêce Pañskiej, na które uczêszcza³a ca³a Warszawa i okolica[23]". W³a¶nie podczas jednego z nich, g³oszonego akurat w Wielki Pi±tek, dosz³o do zdarzenia, które piêknie opisa³, wspomniany ju¿, ksi±dz Piotr Pêkalski, pos³uchajmy: „Jako¿ w roku 1505, w Wielki Pi±tek, ten robotnik w Chrystusowej winnicy, przygotowa³ siê z kazaniem, w którym wystawiæ mia³ s³uchaczowi w ¿ywym obrazie bolesn± mêkê i ¶mieræ srog± Zbawiciela, na krzy¿u za rodzaj ludzki poniesion±. Na kazanie to t³umnie zgromadzi³a siê pobo¿na powszechno¶æ warszawska, ka¿dego stanu i powo³ania; skoro wiêc wyst±pi³ na mównicê ko¶cieln± postem i umartwieniem wyblad³y W³adys³aw, a ¿a³osnym g³osem rozpocz±³ mowê swoj±, od razu ciê¿kie westchnienie i rzewne ³kanie ludu, ca³y ko¶ció³ nape³ni³o. Sta³ s³uchacz zdumiony i ³zami zalany, tym pierwszym wzruszeniem do ¿ywych uczuæ smutku i rozrzewnienia przysposobiony. Ale kiedy ten mówca ko¶cielny w ¿ywych wyrazach, z zalan± ³zami twarz±, wywiód³ z g³êbi serca swego bole¶æ swoj± nad srog± katusz± niewinnego Zbawiciela, i gdy obna¿onego, do s³upa przywi±zanego stawi³ przed oczy s³uchacza, gdy wreszcie wzi±³ do r±k swoich przygotowane do ubiczowania Go owe rózgi i dyscypliny ostrym ¿elazem opatrzone i ¿ywym w sercu ¿alem dotkniêty, gorzko wo³aæ zacz±³: »O Jezu, o Jezu, o Jezu mój najs³odszy!« wnet wpad³ w zachwycenie, a si³± nadprzyrodzon± nad mównicê podniesiony, sta³ w powietrzu jak wryty, mowy i czucia pozbawiony, w przytomno¶ci ca³ego ludu na to nabo¿eñstwo zgromadzonego. Lud pobo¿ny dziwem tym zatrwo¿ony, ¿a³osnym g³osem nape³nia³ ¶wi±tyniê Pañsk±, a na ziemiê upadaj±c, poleca³ siê W³adys³awa modlitwie. Kiedy w tej postawie do¶æ d³ug± chwilê trwa³ w powietrzu W³adys³aw, opu¶ciwszy siê potem z lekka do ambony, wnet uczu³ wielk± s³abo¶æ w ca³ym swym ciele, a ta spowodowa³a braci zakonnych, ¿e go z ko¶cio³a wynie¶æ i w infirmerii, z³o¿yæ musiano. https://episkopat.pl/wp-content/uploads/2017/09/Wladyslaw_z_Gieleniowa.jpg Potem, wzmaga³a siê coraz jego choroba, która si³y jego przez ca³y miesi±c w±tli³a; a widz±c ¿e ju¿ dobiega³ doczesno¶ci kresu, w gor±cych mod³ach wzdycha³ do szczê¶liwej ojczyzny dla prawdziwych s³ug Bo¿ych w niebie przygotowanej. Znosi³ on cierpliwie dotkliw± chorobê, a pe³en zas³ug i czynów pobo¿nych, gorliwy ów wykonawca ¶cis³o¶ci zakonnej, na drogê wieczno¶ci Sakramentami ¶wiêtymi zasilony, odda³ Bogu ducha swojego dnia 4 maja roku 1505, zostawiwszy braci zakonnych i powszechno¶æ warszawsk± w nieutulonym ¿alu i bolesnym pogr±¿on± smutku[24]". To trzykrotne wezwanie imienia Pana Jezusa, które us³yszeli¶my podczas kazania B³ogos³awionego W³adys³awa, by³o jakby charakterystyczn± cech±, czy symbolem wiary wielu Obserwantów. Pamiêtamy jak kapitu³a krakowska zarzuca³a to zbyt czêste i wed³ug nich niew³a¶ciwe, wzywanie imienia Jezusa, ¦wiêtemu Szymonowi z Lipnicy. Podobnie czêsto i g³o¶no wzywa³ w swoich kazaniach to przenaj¶wiêtsze imiê, ¶wiêty Bernardyn ze Sieny czy wielokrotnie ju¿ wspominany ¦wiêty Jan Kapistran. Nasz B³ogos³awiony W³adys³aw zmar³ prze¿ywszy 65 lat, z czego 43 lata w zakonie bernardyñskim. Gdy tylko rozesz³a siê wie¶æ o tej jego cudownej ekstazie oraz o pó¼niejszej ¶mierci, to „wszelkiej kondycyi ludzie t³umami zbiegali siê na pogrzeb jego, jedni z nich nogi jego ca³owali, drudzy rêce, insi habit jego, wszyscy ¶wiêtym uznawali i og³aszali, a raczej do niego ni¿ za niego siê modlili[25]". Mo¿na znale¼æ u ksiêdza Floriana Jaroszewicza w jego dziele, Matka ¶wiêtych Polska, opis tego, jak jedna z sióstr klarysek, imieniem Ma³gorzata, która by³a „pobo¿no¶ci± jako i urodzeniem s³awna[26]", usi³owa³a w dniu pogrzebu B³ogos³awionego W³adys³awa, zmówiæ za jego duszê kilka pacierzy. Jednak nie mog³a tego uczyniæ, mimo wielokrotnych prób. Nie rozumia³a co siê mog³o staæ, gdy nagle „przysz³o jej o¶wiecenie od Boga, ¿e ju¿ ten m±¿ ¶wiêty nie potrzebuje za siebie modlitw, który w chwale niebieskiej króluje. Wiêc zawo³a³a owa panna: Uznajê Ojcze ¦wiêty, ¿e nie potrzebujesz modlitw ode mnie grzesznicy, bo za¿ywasz b³ogos³awieñstwa w Niebie. Ale ja twojej przyczyny potrzebujê i onej siê oddajê. Zeznawa³a za¶ potem, ¿e gdy te s³owa mówi³a, uczu³a na duszy tak± s³odycz, jakiej nigdy nie uznawa³a[27]". Cia³o B³ogos³awionego W³adys³awa pochowano wprost pod posadzk± ko¶cio³a, przysypuj±c je piaskiem, „aby za¶ w latach pó¼niejszych pamiêæ o nim nie wygas³a, kamieñ wielki na grobie jego po³o¿yli z napisem: Tu le¿y W³adys³aw z Gielniowa[28]". Cia³o B³ogos³awionego le¿a³o tam do czasu, a¿ w roku 1572, a wiêc bez ma³a siedemdziesi±t lat pó¼niej, biskup kujawski, Stanis³aw Karnkowski, przyby³ na sejm do Warszawy i zamieszka³ w klasztorze ojców Bernardynów. Wtedy „zdarzy³o siê, ¿e kiedy szed³ przez ¶rodek chóru do ko¶cio³a na modlitwê, niespodzianie upad³ na owym kamieniu, pod którym le¿a³y B³ogos³awionego W³adys³awa zw³oki. Wielce zdziwiony tym upadkiem, do którego nie da³ ¿adnego powodu, kaza³ do siebie przywo³aæ ojców tego klasztoru, i zapyta³ ich, kto by tu le¿a³ pod tym kamieniem, na który upad³? Odpowiedzieli mu, ¿e tam spoczywa³ b³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa, ich zakonnik, przez uczêszczanie tu ludu i cuda ws³awiony; nagani³ im ich wielk± oziêb³o¶æ, ¿e do tego czasu nie starali siê o d¼wignienie z grobu zw³ok jego. Po nied³ugim czasie ukaza³ siê b³ogos³awiony W³adys³aw [biskupowi] Karnkowskiemu i objawi³ mu wolê Bo¿±, by szczêty jego na przyzwoitsze dla pociechy ludu by³y przeniesione miejsce, i wnet uniós³ siê w powietrze. Karnkowski maj±c ju¿ dawniej na my¶li, podnie¶æ z ziemi W³adys³awa zw³oki, objaw ten skutkiem uwieñczy³[29]". ¯yczenie to zosta³o spe³niono bardzo uroczy¶cie. „Mia³o to miejsce w obecno¶ci kardyna³a-legata papieskiego, Franciszka Commendone, i nuncjusza apostolskiego, arcybiskupa Wincentego Portico. W uroczysto¶ci wzi±³ udzia³ tak¿e król Zygmunt August ze swoj± siostr± Ann± Jagiellonk±, senatorowie i pos³owie, którzy zjechali siê na sejm do Warszawy[30]". G³ównym celebransem podczas tej uroczysto¶ci by³ oczywi¶cie biskup Stanis³aw Karnkowski, pó¼niejszy arcybiskup gnie¼nieñski i prymas Polski. Benedykt XIV dekretem z dnia 11 lutego 1750 roku zatwierdzi³ akt beatyfikacji W³adys³awa z Gielniowa. G³ówna uroczysto¶æ z tej okazji odby³a siê w Warszawie, w ko¶ciele ¦wiêtej Anny w dniu 3 sierpnia 1750 roku. „Na pro¶bê króla polskiego Fryderyka Augusta III [Sasa], prymasa i biskupów ca³ego kraju, papie¿ Benedykt XIV dekretem z dnia 14 lipca 1753 roku zatwierdzi³ tytu³ B³ogos³awionego W³adys³awa z Gielniowa jako Patrona Królestwa Polskiego i Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego, oraz podniós³ ¶wiêto tego¿ B³ogos³awionego do stopnia pierwszej klasy, wraz z oktaw± - dla ca³ej Polski i Litwy[31]". Natomiast w roku 1962, papie¿ Jan XXIII og³osi³ go g³ównym patronem Warszawy. Jednak¿e obecnie, po soborowej reformie kalendarza liturgicznego, B³ogos³awiony W³adys³aw zosta³ drugorzêdnym patronem stolicy, ustêpuj±c to bardziej honorowe miejsce, Naj¶wiêtszej Maryi Pannie £askawej. W sztuce jest on przedstawiany „w habicie bernardyñskim, czêsto podczas ekstazy, unosz±cy siê nad ambon±[32]", a tak¿e „w pobli¿u s³upa biczowania i z biczem w rêku (sam siebie biczowa³). W¶ród atrybutów ukazywanych w ikonografii B³ogos³awionego W³adys³awa wystêpuj± ponadto: Anio³, Chrystus, który mu siê ukazuje; ró¿aniec, smok symbolizuj±cy szatana (U.Janicka-Krzywda)[33]". https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%BBywot_b%C5%82ogos%C5%82awionego_W%C5%82adys%C5%82awa_z_Gielniowa Nasz B³ogos³awiony bohater ¿y³ w czasach, ¶wietno¶ci naszego pañstwa, kiedy Polsk± rz±dzi³o trzech króli z dynastii Jagiellonów: Kazimierz Jagielloñczyk, który rz±dzi³ w latach od 1445 do 1492 a po nim dwóch jego synów, Jan Olbracht w latach 1492 do 1501 i Aleksander Jagielloñczyk od 1501 do roku 1506. Ale by³y to równocze¶nie czasy „wype³nione szczêkiem orê¿a i po¿og± wojenn±, zw³aszcza kresy po³udniowo-wschodnie, ustawicznie zagro¿one przez najazdy ze strony Turków, Tatarów i Wo³ochów [czyli ludno¶ci zamieszka³ej na terenach obecnej Rumuni], które wobec znikomej tylko obronno¶ci kraju powodowa³y niepowetowane zniszczenia miast i wsi, a tak¿e po³o¿onych na tym terenie placówek zakonnych[34]". W tym w³a¶nie czasie, król Jan Olbracht wraz ca³ym rycerstwem polskim, w roku 1497 poniós³ olbrzymi± klêskê, zdradziecko zadan± przez Mo³dawian w bukowiñskich w lasach. By³ to jeden z najwiêkszych pogromów jakie ponios³a Polska w ca³ej swojej historii, st±d te¿ wziê³o siê powiedzenie, ¿e „za króla Olbrachta wyginê³a szlachta". Ta tragedia polskiego rycerstwa sprowokowa³a Imperium Osmañskie do pó¼niejszych napa¶ci na Polskê. W czasie swoich kilkakrotnych najazdów, Turcy spustoszyli wiele miast i wsi a tysi±ce poddanych Królestwa Polskiego zosta³o wziêtych do niewoli. „Wtedy to, miêdzy innymi, klasztor bernardyñski w Samborze uleg³ zniszczeniu, a niektórzy zakonnicy z tego konwentu zostali w okrutny sposób zamordowani. B³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa g³êboko prze¿ywa³ tê klêskê, zarówno klasztoru Samborskiego i wspó³braci zakonnych, jak i tysiêcy swoich rodaków. Uwa¿a³, ¿e by³a to kara Bo¿a za grzechy narodu. Dlatego te¿ wiêcej w tym czasie modli³ siê, wiêcej umartwia³. Ponadto przebiega³ kraj, odwiedzaj±c klasztory, podleg³e jego jurysdykcji i wszêdzie g³osi³ kazania pokutne, piêtnuj±c grzechy najczê¶ciej (...) pope³niane i wzywaj±c wiernych do pokuty. [„W twardej tej narodu przygodzie wo³a³ W³adys³aw do Boga: »Przebacz Panie, przebacz ludowi Twojemu, i nie podawaj czeladki Twej w sromotê i pogardê, i¿by nad ni± pohañcy panowaæ mieli[35]«"]. U³o¿y³ wtedy w jêzyku ³aciñskim antyfonê (...), zaczynaj±c± siê od s³ów Iesus Nazarenus, Rex Iudaeorum [INRI]..., któr± ¶piewa³ razem z ludem; by³a to pro¶ba do Chrystusa, by naród chrze¶cijañski uchroni³ od zniszczenia, jakby egzorcyzm przeciwko nios±cym zag³adê poganom. Antyfonê tê ¶piewano nie tylko w ko¶cio³ach bernardyñskich, ale równie¿ w parafialnych[36]". Po polsku, ta wznoszona do Nieba przez wiernych antyfona, brzmia³a mniej wiêcej tak: „»Jezu Nazareñski, [Królu ¿ydowski!] powstañ i zetrzyj ludy pogañskie, a daj zwyciêstwo ludowi chrze¶cijañskiemu, a¿eby chwalono Boga Wszechmog±cego na wieki wieków! Amen«. [I wtedy, gdy] gromady ludzi w ¿a³o¶ci podnosi³y rêce ku niebu, b³agaj±c ju¿ nie o w³asne ocalenie, lecz o zbawienie Ojczyzny (...) podnios³a siê na nieprzyjació³ Krzy¿a rêka samego Boga... Po raz trzeci Turcy i Tatarzy wpadli do Polski. Roz³o¿yli siê miêdzy rzekami Dniestrem i Prutem, oddzielaj±cymi Polskê od Wo³oszczyzny. Gdy tak stali obozem, obie rzeki wyla³y. Czê¶æ wojska potonê³a. Wnet okropny mróz ¶cisn±³ wody i okry³ je bry³ami lodu. Nieprzyjaciele Krzy¿a, nieprzyzwyczajeni w swych ciep³ych krajach do takiego zimna, umierali, jak muchy. Reszta wojska w pop³ochu wycofywa³a siê z Polski. - Bóg sam broni Polaków, nie mo¿na z nimi wojowaæ! - wo³ali Turcy i Tatarzy w przera¿eniu. (...) Bóg przebaczy³ ludowi swemu. Bóg wys³ucha³ tej kampanii modlitewnej, na czele której sta³ wielki B³ogos³awiony[37]". Nasz bohater, „jest pierwszym w dziejach naszej literatury poet± dwujêzycznym i jednym z pierwszych znanych z nazwiska poetów pisz±cych po polsku. I by³o to na d³ugo przed luteraninem i pó¼niejszym kalwinist±, Miko³ajem Rejem, s³ynnym z powiedzenie o Polakach, co to „nie gêsi, i¿ swój jêzyk maj±[38]". B³ogos³awionego W³adys³awa z Gielniowa uwa¿a siê równie¿ za najwiêkszego poetê swojego zakonu „i inspiratora »bernardyñskiego krêgu poetyckiego«. By³ on wielkim propagatorem pie¶ni religijnej w jêzyku polskim i zainicjowa³ twórczo¶æ obserwantów w tej dziedzinie[39]". Uchodzi on równie¿, za pierwszego polskiego t³umacza czy nawet, jak pisz± niektórzy, twórcê Godzinek o niepokalanym Poczêciu Naj¶wiêtszej Maryi Panny. „Napisa³ tak¿e wiele innych utworów poetyckich o ¶wiêtych czczonych w ci±gu roku, które s± przekazywane dzieciom w szko³ach oraz wiele innych pobo¿nych modlitw wierszem, jak: psalmy, [czy] koronka do Naj¶wiêtszej Dziewicy[40]". Tak¿e „poloni¶ci, badacze ¶redniowiecznych zabytków jêzyka ojczystego, podobnie jak niegdy¶, za czasów Aleksandra Brucknera (...), z pietyzmem podkre¶laj± wybitne zas³ugi W³adys³awa z Gielniowa dla literatury polskiej, równocze¶nie wzbogacaj±c wydatnie repertuar znanych dotychczas utworów B³ogos³awionego o nowe, odkryte przez siebie i zidentyfikowane zabytki jêzyka polskiego, które wysz³y spod pióra s³awnego Gielniowczyka[41]". Swoj± najpiêkniejsz± i najpopularniejsz± pie¶ñ, zatytu³owan± ¯o³tarz Jezusów, napisa³ w czasie, gdy by³ wikariuszem polskich obserwantów. Jest ona pierwszym znanym w Polsce utworem, którego autora znamy, napisanym trzynastozg³oskowcem, a wiêc jest utworem wierszowanym, w którym w ka¿dym wersie wystêpuje trzyna¶cie sylab. Równie¿ trzynastozg³oskowcem pisali swoje utwory tacy polscy poeci jak Jan Kochanowski (wiêkszo¶æ trenów i niektóre fraszki), ksi±dz Ignacy Krasicki (Bajki), Adam Mickiewicz (Pan Tadeusz, Sonety Krymskie, Reduta Ordona), czy Aleksander Fredro (¦luby panieñskie) B³ogos³awiony W³adys³aw u³o¿y³ j± tak, ¿e prawie ka¿da zwrotka rozpoczyna siê od imienia Jezus. O tej pie¶ni, wspomina nawet w swojej Kronice Zakonu Jan z Komorowa, pos³uchajmy: „W tym samym roku [1488] ojciec W³adys³aw, wikariusz prowincji, u³o¿y³ pie¶ñ zaczynaj±c± siê od s³ów: » Jezusa Judasz przeda³«, która powszechnie jest ¶piewana w ko¶cio³ach braci po kazaniu[42]". Pie¶ñ tê oraz inne napisane w jêzyku polskim, w ko¶cio³ach bernardyñskich, ¶piewano „wspólnie z ludem i stanowi³y [one] jedn± z wa¿niejszych form pracy katechizacyjnej[43]". Jezusa Judasz przeda³ za pieni±dze nêdzne[44] znana te¿ pod tytu³em ¯o³tarz Jezusów [¿o³tarz - to staropolska pie¶ñ religijna o charakterze ¿a³obnym] Jezusa Judasz przeda³ za pieni±dze nêdzne, Bog Ociec Syna wyda³ na zbawienie duszne; [duszny - dotycz±cy dusz] Jezus kiedy wieczerza³, swe cia³o rozdawa³, Aposto³y swe smêtne swoj± krwi± napawa³. Jezus w ogrodek wst±pi³ [z] swymi mi³osniki, [w ogrodek - do ogrodu, tj. do Ogrójca]; [mi³osniki - tu: wyznawcy, mi³uj±cy Chrystusa] Trzykroæ siê Oæcu modli³ za wszytki grzeszniki; Krwawy pot s niego p³yn±³ dla boju silnego. [boj - lêk] Duszo mi³a, ogl±daj mi³osnika twego. Jezusa mi³osnego gdy ¯ydowie jêli, [mi³osnego - umi³owanego]; [jêli - schwytali] Baranka niewinnego rwali i targali; Opak rêce zwi±zali Panu niebieskiemu, [opak - z ty³u] Pêdem rych³ym bie¿eli do miasta ¶wi±tego. [miasta ¶wi±tego - ¶wiêtego miasta, czyli Jerozolimy] Jezus jest policzek wzi±³ u Annasza wielki, Do Kaifasza pos³an, a tamto jest uplwan; Oczy mu zawi±zali ¯ydowie okrutni, Poszyjki mu dawali, w lice jego bili. [poszyjki - uderzenia w szyjê] Jezus staro¶cie wydan, ³ajncuchem swi±zany, Pi³at ¯ydow jest pyta³, ktore jego winy. Widz±c jego przez winy, do Heroda pos³a³; [przez - bez] ¯ydowie go soczyli, ale Jezus milcza³. [ soczyæ - fa³szywie oskar¿aæ] Jezus swleczon z odzienia, u s³upa uwi±zan, A tak przez mi³osierdzia okrutnie biczowan; Krew z cia³a jest p³ynê³a. Pan niebieski zranion, O duszo moja, patrzy, p³aczy rzewno, wzdychaj. [patrzy - patrz]; [p³aczy - p³acz] Jezus gdy ubiczowan, na stolcu posadzon, Cirnim jest koronowan, a przeto jest wzgardzon; Przed Jezusem klêkali rycerze niewierni, S niego siê na¶miewali, na oblicze plwali. Jezus potem os±dzon, Pi³at jego s±dzi³, Od ¯ydow jest nawi[e]dzon, a w tym Pi³at zgrzeszy³; [Od ¯ydow jest nawi[e]dzon - przez ¯ydów zosta³ namówiony] Maryja, Matka Bo¿a, tedy sie sm±ci³a, [sm±ciæ - smuciæ] Wzdycha³a a p³aka³a i wszytka semgla³a. [semgleæ - zas³abn±æ] Jezus s miasta wywiedzion, krzy¿em uci±¿ony, A ³otrom jest przy³±czon, jak robak wzgardzony; Matka mu zabie¿a³a, chc±c jego oglêdaæ, A gdy jego u¼rza³a, jê³a rzewno p³akaæ. Jezusa ju¿ krzy¿uj±, patr[z]y, duszo, pilnie, Rêce i nogi rani±, krew s ran jego p³ynie; Matka gdy to widzia³a, na ziemiê upad³a, Dla Synaczka mi³ego rada by umar³a. Jezus z krzy¿em podniesion, patrzcie, krze¶cijani, Miedzy ³otry postawion, drog± krwi± skropion[y] Od ¯ydow jest po¶miewan, gdy na krzy¿u wisia³, [jest po¶miewan - by³ wy¶miany] Jezus, mi³osierny Pan, wszytko skromnie cirpia³. [skromnie - pokornie] Jezus Oæcu sie modli³ za swe krzy¿owniki, [krzy¿owniki - tych, którzy Go krzy¿owali] Smêtn± Matkê ucieszy³, ³otra i grzeszniki; »Pragnê grzesznych zbawienia, duszo moja mi³a, Ju¿ Oæcu polecajê« - wo³a³ wszytk± si³±. [polecajê - polecaj±c (ducha)] Jezusa umar³ego stworzenie p³aka³o, Pana swego mi³ego barzo ¿a³owa³o; S³ojnce siê zacimi³o, ziemia barzo dr¿a³a, Opoki sie ¶ciepa³y, groby otwarza³y. [¶ciepaæ - zapadaæ]; [otwarzaæ - otwieraæ] Jezusowa Matuchna gdy u krzy¿a sta³a, Bok jego w³oczni± zbodzion i wielko otworzon; [zbodzieæ- przek³uæ]; [wielko - szeroko] Krew i woda p³ynê³a z boku na¶wiêtszego Matuchna jego mi³a ¿a³owa³a tego. Jezus z krzy¿a sejmowan w nieszporn± godzinê, [w nieszporn± godzinê - w czasie nieszporów, tj. po po³udniu] Maryja piastowa³a cia³o swego Syna; Cia³o ma¶ci± mazali Jozef z Nikodemem, W prze¶cirad³o uwili, potem w grob w³o¿yli. Jezusow ¿o³tarz czcicie i czêsto ¶piewajcie, [¿o³tarz czcicie - psa³terz czytajcie] Maryjê pozdrawiajcie, k tej sie uciekajcie; Maryja, przez bole¶ci, ktore je¶ cirpia³a, Oddal od nas z³o¶ci, daj wieczne rado¶ci. [z³o¶ci - z³o, grzechy] Trzykroæ piêædziesi±t mowcie: »Zdrowa b±d¼, Maryja«, A jeden pacierz pojcie za ko¿dym dziesi±tkiem: [jeden pacierz pojcie - jedno Ojcze nasz ¶piewajcie] Piêtna¶cie rozmy¶lenia w Bo¿ym umêczeniu [piêtna¶cie rozmy¶lenia - piêtna¶cie rozmy¶lañ o Bo¿ej Mêce; chodzi o piêtna¶cie zwrotek tej pie¶ni, odpowiadaj±cych tak zwanym piêtnastu tajemnicom koronki, zawieraj±cych materia³ do rozwa¿añ nad poszczególnymi epizodami Mêki Pañskiej.] S± do nieba stopienie, duszne o¶wiecenie. Amen". [stopienie - stopnie]; [duszne o¶wiecenie - o¶wiecenie duszy] „O pie¶ni Jezusa Judasz przeda³ za pieni±dze nêdzne, znanej równie¿ pod tytu³em ¯o³tarz Jezusów czyli piêtna¶cie rozmy¶lenia o Bo¿ym umêczeniu, rêkopi¶mienne akta beatyfikacyjne W³adys³awa z Gielniowa informuj±, ¿e pie¶ñ tê B³ogos³awiony mia³ u³o¿yæ w 1488 roku. Przytacza j± z wyja¶nieniami Miko³aj Bobowski (Polskie pie¶ni katolickie od najdawniejszych czasów do koñca XVI wieku, Kraków 1893, s. 82-87). Zamieszczony w niniejszej antologii tekst pochodzi z dzie³a ¦redniowieczna pie¶ñ religijna polska, w opracowaniu Miros³awa Korolko (Wroc³aw 1980, s. 12-16) i posiada formê znacznie zmodernizowan±[45]". „Ostatnie dwie strofy pie¶ni stanowi± swoist± »instrukcjê obs³ugi« i odpowied¼ na pytanie, w jaki sposób nale¿a³o modliæ siê przy pomocy tego tekstu i czym ten tekst jest. Tam w³a¶nie pada formu³a, ¿e jest to 15 rozmy¶lañ o Bo¿ym umêczeniu i ¿e jest to ¯o³tarz Jezusow, czyli inaczej psa³terz Jezusowy (...) Tekst jest wiêc pie¶ni± o incipicie [czyli pierwszym wersie] Jezusa Judasz przeda³... i psa³terzem zarazem, a ¶ci¶lej rzecz ujmuj±c, zamiennikiem psa³terza. (...) Z »instrukcji obs³ugi« dowiadujemy siê, ¿e mo¿na by³o tekst pie¶ni realizowaæ co najmniej na trzy sposoby: po pierwsze, przez czytanie tekstu pie¶ni (Jezusow ¯o³tarz czcicie) - oczywi¶cie mowa o tych, którzy umiej± czytaæ, a by³a to jedynie skromna garstka odbiorców tej pie¶ni. Po drugie, przez zbiorowe ¶piewanie pie¶ni przez wiernych w ko¶ciele (czêsto ¶piewajcie). Po trzecie, jako schemat nabo¿eñstwa paraliturgicznego, które mog³o byæ odmawiane w ramach pobo¿no¶ci prywatnej ¶wieckich (Trzykroæ piêædziesi±t mowcie: »Zdrowa¶ b±d¼, Maryja«, | A jeden pacierz pojcie za ko¿dym dziesi±tkiem; | Piêtna¶cie rozmy¶lenia w Bo¿ym umêczeniu | S± do nieba stopienie, duszne o¶wiecenie) - ka¿da z 15 strof ¿o³tarza stanowi³a podstawê do rozmy¶lania o mêce Chrystusa, do³±czano do niej 10 Zdrowa¶ Mario... i jedn± modlitwê Ojcze Nasz... Tym samym - na zasadzie owej szczególnej ¶wiêtej arytmetyki - odmawiano ekwiwalent ca³ego psa³terza. W³adys³aw, dobrze znaj±c zasady mnemotechniki praktykowanej przez bernardynów, zadba³ o to, ¿eby ¯o³tarz wraz z instrukcj± jego wykonywania by³ ³atwy do zapamiêtania przez wiernych[46]". Powy¿ej przedstawiono wersjê pie¶ni, która ma siedemna¶cie zwrotek, ale s± te¿ wersje, które maj± dwadzie¶cia siedem zwrotek. Tak jest w drugim tomie naszego ¦piewnika pie¶ni ko¶cielnych, który wyda³ ksi±dz Piotr Natanek. Mamy tam do³±czon± p³ytkê na której mo¿emy wys³uchaæ tej piêknej pie¶ni a capella. Mo¿na j± równie¿ wys³uchaæ w innym wykonaniu, szperaj±c po Internecie. Ja polecam j± we wspania³ym wykonaniu pana Adama Struga przy akompaniamencie pana Mateusza Kowalskiego na poni¿szej stronie internetowej: http://blog.polona.pl/2015/04/adam-strug-piesn/ Bibliografia: - Stanis³aw Jastrzêbiec, B³. £adys³aw z Gielniowa, Kraków 1885. - X. Floryan Jaroszewicz, Matka ¶wiêtych Polska, cz.II, Poznañ 1893. - O. Czes³aw Bogdalski, Bernardyni w Polsce, T.1, Kraków 1933. - X. Kamil Kantak, Bernardyni polscy, T.1, Lwów 1933. - Anna Zahorska, Ilustrowane ¿ywoty ¶wiêtych polskich, Potulice 1937. - Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. - Polscy ¶wiêci, T.6, red. o. Joachim Bar OFMConv, Warszawa 1986. - Teksty o Matce Bo¿ej Franciszkanie ¶redniowieczni, praca zbiorowa, Niepokalanów 1992. - Wies³aw Wydra, W³adys³aw z Gielniowa z dziejów ¶redniowiecznej poezji polskiej, Poznañ 1992. - Jan z Komorowa, Kronika Zakonu Braci Mniejszych Obserwantów (1209-1536),Kalwaria zebrzydowska 2014. - Ks. Edward Staniek, Kraków miasto wielu ¶wiêtych, Kraków 2014. - Monika Bachowska, B³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa ¯ycie i kult patrona Warszawy, Czêstochowa 2016. - http://www.ultramontes.pl/zywoty_wladyslaw_z_gielniowa.htm - https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-25a.php3 - https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_wladyslaw.html - http://blog.polona.pl/2015/03/arytmetyka-meki/ - http://blog.polona.pl/2015/04/adam-strug-piesn/ - B³. W³adys³aw z Gielniowa - https://diecezja.radom.pl/bl-wladyslaw-z-gielniowa/ [1] Polscy ¶wiêci, T.6, red. o. Joachim Bar OFMConv, Warszawa 1986, s. 65. [2] Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982, s. 533. [3] Polscy ¶wiêci..., s. 60. [4] Monika Bachowska, B³ogos³awiony W³adys³aw z Gielniowa ¯ycie i kult patrona Warszawy, Czêstochowa 2016, s. 18. [5] X. Kamil Kantak, Bernardyni polscy, T.1, Lwów 1933, s. 7. [6] Jan z Komorowa, Kronika Zakonu Braci Mniejszych Obserwantów (1209-1536),Kalwaria zebrzydowska 2014, s. 130-131. [7] O. Czes³aw Bogdalski, Bernardyni w Polsce, T.1, Kraków 1933, s. 39. [8] Anna Zahorska, Ilustrowane ¿ywoty ¶wiêtych polskich, Potulice 1937, s. 214. [9] X. Floryan Jaroszewicz, Matka ¶wiêtych Polska, cz.II, Poznañ 1893, s. 124. [10] http://www.ultramontes.pl/zywoty_wladyslaw_z_gielniowa.htm [11] Monika Bachowska, B³ogos³awiony W³adys³aw..., s. 19-20. [12] https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-25a.php3 [13] Ks. Edward Staniek, Kraków miasto wielu ¶wiêtych, Kraków 2014, s. 71-72. [14] Polscy ¶wiêci..., s. 74. [15] Polscy ¶wiêci..., s. 74. [16] Stanis³aw Jastrzêbiec, B³. £adys³aw z Gielniowa, Kraków 1885, s. 37-38. [17] Wies³aw Wydra, W³adys³aw z Gielniowa z dziejów ¶redniowiecznej poezji polskiej, Poznañ 1992, s. 10. [18] Jan z Komorowa, Kronika Zakonu, s. 278. [19] Polscy ¶wiêci..., s. 72. [20] https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-25a.php3 [21] Polscy ¶wiêci..., s. 72. [22] Polscy ¶wiêci..., s. 67-68. [23] Tam¿e, s. 79. [24] http://www.ultramontes.pl/zywoty_wladyslaw_z_gielniowa.htm [25] X. Floryan Jaroszewicz, Matka ¶wiêtych Polska, cz.II, Poznañ 1893, s. 128. [26] Tam¿e. [27] Tam¿e. [28] http://www.ultramontes.pl/zywoty_wladyslaw_z_gielniowa.htm [29] Tam¿e. [30] https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-25a.php3 [31] Polscy ¶wiêci..., s. 101. [32] Józef Marecki Lucyna Rotter, Jak czytaæ wizerunki ¶wiêtych, , s. 835. [33] https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_wladyslaw.html [34] Polscy ¶wiêci..., s. 51. [35] http://www.ultramontes.pl/zywoty_wladyslaw_z_gielniowa.htm [36] Polscy ¶wiêci..., s. 75. [37] Anna Zahorska, Ilustrowane ¿ywoty..., s. 219. [38] Wies³aw Wydra, W³adys³aw z Gielniowa..., s. 7. [39] Tam¿e, s. 21. [40] Jan z Komorowa, Kronika Zakonu, s. 290. [41] Polscy ¶wiêci..., s. 51. [42] Jan z Komorowa, Kronika Zakonu, s. 251. [43] Wies³aw Wydra, W³adys³aw z Gielniowa..., s. 21. [44] Pie¶ñ cytowana z: Teksty o Matce Bo¿ej Franciszkanie ¶redniowieczni, praca zbiorowa, Niepokalanów 1992, s. 151-153. [45] Teksty o Matce Bo¿ej..., s. 150. [46] http://blog.polona.pl/2015/03/arytmetyka-meki/ Powrót |