Błogosławiony Bogumił Patronem upływającego właśnie dnia, oprócz świętej Małgorzaty, był między innymi błogosławiony Bogumił, patron Archidiecezji Gnieźnieńskiej, pokutujący za błądzących wyznawców Chrystusa (wezwania z Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego). I o tym właśnie świętym, zgodnie z prośbą pani Agnieszki, będzie mowa w naszej najnowszej konferencji. Sporo historycznego zamieszania jest z naszym obecnym bohaterem. Częste zawieruchy czy pożary, a czasami i zwykłe niedbalstwo, nie pozwoliło na przetrwanie do naszych czasów wiarygodnych dokumentów. Dotyczy to zwłaszcza Gniezna, gdzie nawet nie zachowały się początkowe katalogi arcybiskupów, a najwcześniejszą zapisaną datą jest śmierć arcybiskupa Zdzisława w roku 11991. Stąd nawet nie bardzo wiadomo, kiedy się nasz błogosławiony Bogumił urodził. Podawane są różne daty, np. rok 1116 lub 1135. Często też podaje się jako jego datę urodzin po prostu początek XII wieku. Są też sprzeczne koncepcje na temat rodu, z którego pochodził. Nawet dla zawodowych historyków błogosławiony Bogumił jest „osobistością zagadkową" i „do ujęcia historycznego trudną2". Dlatego i my, nie mając dostępu do rzetelnych źródeł, zmuszeni będziemy wysłuchać kilku hipotez dotyczących jego żywota. A będą to hipotezy czasami mniej, czasami może i bardziej wiarygodne, ale właśnie takie w różnych okresach się pojawiały. Najdawniejszym dokumentem dotyczącym błogosławionego Bogumiła jest, jak się okazuje, tak zwany życiorys łekneński (z miejscowości Łekno, koło Wągrowca), który jest rozszerzonym nekrologiem rodzonego brata Bogumiła, o imieniu Bogufał. My po przedstawieniu najpierw lekcji brewiarzowej, zatwierdzonej przez Watykan, będziemy się opierać i na tym życiorysie, i na żywocie napisanym w roku 1767 przez księdza Floriana Jaroszewicza3, a także na napisanym sto lat wcześniej po łacinie przez księdza Stefana Damalewicza „Żywocie świętego Bogumiła". Warto przy tym wiedzieć, że ten wymieniony jako ostatni żywot był przygotowany na potrzeby procesu kanonizacyjnego. Następnie uzupełnimy naszą konferencję o później odkryte fakty, które być może pozwolą nam na uniknięcie błędnych hipotez czy niewłaściwych wniosków. Ażeby się w tych zawiłościach historycznych nie pogubić, będziemy w dużej mierze korzystać ze współczesnej pracy księdza Bogdana Bolza. Zacznijmy od etymologii imienia. Bogumił to imię słowiańskie, którego starsza postać brzmi Bogomił. Obie wersje imienia interpretowane są jako złożone z dwóch części, gdzie w części pierwszej występuje wyraz Bóg, a w drugiej temat przymiotnika miły. Niektórzy dopatrują się tu greckiego przekładu imienia Teofil (Theophilos). Żeńska forma imienia znana już w średniowieczu to oczywiście Bogumiła. Zdrobnienia to Boguś lub Bogusia, a po opuszczeniu pierwszego członu - Miłek lub Miłka. Odpowiednikami obcojęzycznymi są Bogomil, grecki Teofil czy niemiecki Gottlieb. Nasz bohater jest jedynym świętym o takim imieniu. Natomiast imię jego brata, Bogufał to jedna z wersji imienia Boguchwał. To imię również składa się z dwóch członów, z pierwszego Bóg i drugiego chwała4. W Poczcie Arcybiskupów Gnieźnieńskich jest wykazany jakiś, nazwany tajemniczym, Bogumił, który w roku 1076 otrzymał mitrę arcybiskupią, koronował Bolesława Śmiałego na króla i zmarł w roku 10925. Jego śmierć pod tą datą jest zapisana w Roczniku świętokrzyskim dawnym (najstarszym dokumencie mówiącym o naszej historii w latach od 948 do 1119). Ale wiele wskazuje na to, że to nie ten Bogumił miał zostać naszym bohaterem, już choćby z racji czasu, w którym żył. Ale żyjący na przełomie wieków XIX i XX profesor Tadeusz Wojciechowski próbował wykazać, że to jednak był dokładnie ten błogosławiony. Starał się udowodnić również w swojej pracy, że żyjący w tym okresie arcybiskup Bogumił w sporze między Bolesławem Śmiałym a biskupem Stanisławem ze Szczepanowa miał stanąć po stronie Bolesława Śmiałego, a nie po stronie biskupa Stanisława. Zabójstwo biskupa i ucieczka króla z Polski miały spowodować jego zrzeczenie się arcybiskupstwa i zamieszkanie w pustelni. Niestety w swych pracach czy, jak uważał ksiądz biskup Arkadiusz Lisiecki, bardziej domysłach pan profesor za bardzo mijał się z prawdą. Ksiądz Biskup Lisiecki wykazywał, że wychodząc „z założenia błędnego, opierając się na słabych tylko hipotezach, dojdzie się zawsze tylko do konkluzyj niepewnych i więcej jak wątpliwych6". Ksiądz biskup zarzucał też pracy profesora Wojciechowskiego zbyt wiele przypuszczeń i wyszukanych spekulacji, tak to ujmując: „Tej pewności nie wzruszą żadne domysły ani najwięcej zawikłane i genialne kombinacje i kontrakcje historyczne, na to trzeba by wyraźnych świadectw i jasnych argumentów7". Również większość historyków nie uznała tych hipotez czy rozważań za prawdę, gdyż dopisek o XI-wiecznym Arcybiskupie nie należał do pierwotnego tekstu dokumentu, ale został dopisany w późniejszych czasach. A teraz, tak jak już zasygnalizowałem wcześniej, posłuchamy, jak żywot Bogumiła został opisany 27 maja 1925 roku przez Kongregację Świętych Obrzędów, która „uznała gnieźnieńskiego arcybiskupa za błogosławionego, zatwierdzając w tym samym roku lekcje brewiarzowe. [Których] treść (...) sprowadza się do następujących szczegółów z życia błogosławionego. Urodził się z początkiem XII stulecia we wsi Koźmin, z rodu Porajów, krewnych świętego Wojciecha. Dzieciństwo spędził u rodziców, Mikołaja kasztelana gnieźnieńskiego i matki Katarzyny z rodu Gryfitów. Naukę rozpoczął w tamtejszej szkole katedralnej, a następnie podjął wraz ze swym bratem, Bogufałem, studia w Paryżu. Po powrocie do kraju podjął administrację ojcowskiego dziedzictwa, gdy Bogufał wstąpił do cystersów w Łeknie. Natomiast Bogumił otrzymał święcenia kapłańskie i wszedł do dworu swojego wujka, arcybiskupa Janika. Objął też parafię w Dobrowie, troszcząc się o krzewienie dobrych obyczajów i likwidowanie pogańskich pozostałości wśród wiernych. Następnie został powołany na dziekana gnieźnieńskiego, a po śmierci Janika wybrany na jego zastępcę, co zatwierdził papież Aleksander III. Nowy arcybiskup odznaczył się krzewieniem wiary, troską o duchowieństwo oraz szkoły. Z pokaźnych zaś dóbr dziedzicznych ufundował klasztor cystersów w Koronowie. Spragniony jednak życia na wzór pustelników osiadł w eremie, gdzie przeżył jedenaście lat. Wreszcie dnia 10 czerwca 1182 roku oddał duszę Panu8". Podobnie pochodzenie błogosławionego Bogumiła przedstawił około dwieście pięćdziesiąt lat wcześniej ksiądz Damalewicz. Możemy więc za nim powtórzyć, że nasz Bogumił miał się urodzić się w Koźminie i pochodzić z rodu Porajów. To oczywiście znaczyło, że był krewnym świętego Wojciecha, gdyż Poraj był jednym z jego starszych braci. Bogumił miał być synem Mikołaja, kasztelana gnieźnieńskiego, i Katarzyny z domu Jaksów, herbu Gryf. (Być może był też spokrewniony z błogosławioną Bronisławą, której matka nazywała się Anna i pochodziła z domu Gryf, a była wnuczką Jaksy Gryfity z Miechowa). Na marginesie można dodać jeszcze, że mama Bogumiła była siostrą arcybiskupa gnieźnieńskiego Janika. Arcybiskup Jan, zwany Janikiem, był wielkim propagatorem kultu świętego Wojciecha i to właśnie on „utrwalił jego żywot na wspaniałych brązowych drzwiach gnieźnieńskiej archikatedry9". Są co prawda też inne głosy mówiące, że to Bolesław Krzywousty lub Mieszko III Stary, a nawet sam błogosławiony Bogumił był fundatorem tych wspaniałych drzwi. Profesor Feliks Koneczny również uważał, że święty Wojciech był krewnym Bogumiła i tak o tym napisał: „W roku 1116 przyszedł na świat błogosławiony Bogumił, późniejszy arcybiskup gnieźnieński. Był to stryjeczny prawnuk świętego Wojciecha; brat bowiem rodzony tego świętego, Poraj, osiadł w Polsce, a jego prawnukiem był Bogumił. Urodził się w Koźminie pod Brudzewem w parafii Dobrowskiej. [Dobrów leży w powiecie kolskim, w województwie wielkopolskim]. Uczył się w szkole katedralnej gnieźnieńskiej, po czym wyjechał na wyższe studia teologiczne i filozoficzne na kilka lat do Paryża. Przyjąwszy święcenia kapłańskie, zapragnął osiąść w stronach rodzinnych i własnym kosztem wystawił kościół w Dobrowie, i tam został pierwszym proboszczem. Następnie arcybiskup gnieźnieński Jarosław [tu chyba jednak chodzi o arcybiskupa Janika, arcybiskup Jarosław żył dużo później] powierzył mu urząd kanclerza archidiecezji, a po dalszych kilku latach został dziekanem kapituły gnieźnieńskiej10". Napisane zwięźle, jasno i właściwie bez żadnych wątpliwości, chociaż z jedną pomyłką. Ale jest jeszcze inna, bardzo ciekawa hipoteza, którą koniecznie trzeba tu przedstawić, gdyż stała się ona powodem sporego zamieszania. Jest to hipoteza zmarłego w 1949 roku Władysława Semkowicza, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i badacza dziejów średniowiecza, według której Bogumił po wstąpieniu do zakonu lub przyjmując tytuł arcybiskupa, miał zmienić swoje imię na Piotr. Miałby też pochodzić z innej szlacheckiej rodziny, z rodziny Leszczyców. Stąd często spotykanym w żywotach świętych pod datą 10 czerwca jest błogosławiony Bogumił Piotr, biskup. Urodzony 1135 roku również w Koźminie. Tu niestety nie mamy podanych rodziców, jest natomiast wymieniony brat Boguchwał, cysters z Łekna. W roku 1185 miał zostać opatem klasztoru w Koprzywnicy, następnie w 1186 roku biskupem poznańskim, a od 1187 arcybiskupem gnieźnieńskim. Natomiast ksiądz Damalewicz uważał, że Bogumił po funkcji dziekana metropolitalnego w Gnieźnie już w roku 1167, a więc 20 lat wcześniej, został arcybiskupem, zastępując swojego wuja Janika. W poczcie arcybiskupów gnieźnieńskich po arcybiskupie Janie, czyli Janiku, następuje arcybiskup Zdzisław. Po nim zaś miałby być następny, nazwany również tajemniczym, ale drugim Bogumiłem i dopiero w 1189 nastał arcybiskup Piotr11. Hipotezę Semkowicza poparł i rozbudował o swoje wnioski ksiądz profesor Józef Nowacki, „który utożsamił go z Piotrem II, najpierw opatem cystersów w Koprzywnicy, a następnie biskupem poznańskim i wreszcie arcybiskupem gnieźnieńskim. [Ale] śmierć jego przypadać miała na rok 1203 lub 120412". Zamieszanie w Kościele, które spowodowała ta hipoteza wiązało się z tym, że na miejsce cytowanej już lekcji brewiarzowej z 1925 roku wprowadzono w roku 1965 nową wersję opartą na hipotezie Semkowicza- Nowackiego. Było to o tyle dziwne, że hipoteza ta nie była poparta żadnym wiarygodnym źródłem. Niestety, jak się okazuje, obecne historyczne opracowania dowodzą jednak, że i Bogumił, i Piotr to miałyby być dwie różne osoby, pochodzące z dwóch różnych rodów. Ksiądz Bogdan Bolz napisał, że „wszystkie dokumenty książęce i kościelne (...), a także wszystkie jego życiorysy z Dobrowa (...), Gniezna (...), dalej w Łeknie, (gdzie mnichem cysterskim był brat błogosławionego...), Koronowie (którego klasztor cysterski jemu miał zawdzięczać powstanie), a także u cystersów sulejowskich (...) wymieniają tylko jedno imię Bogumił i żadne z nich nie uważa go za członka ich zakonu13. Jedynie to, że nasz błogosławiony ostatnie lata swojego życia spędził w Dobrowie, jest wspólne bez mała wszystkim tym hipotezom i życiorysom. Nie kwestionuje się więc jego rezygnacji z arcybiskupstwa, stworzenia sobie pustelni na Dobrowskiej wyspie u ujścia Neru do Warty, przeżycia tam 12 lat oraz jego śmierci w tym miejscu. Tu jedynie życiorys gnieźnieński omija te dane, ale, jak uważa ksiądz Bolz, wiąże się to „z pewnym zażenowaniem z jakim kościół w Gnieźnie odnosił się do myśli o arcybiskupie, który z własnej woli porzucił wielkie majątki, z których mógł tak wiele dobrego świadczyć dla drugich, wyrzekł się władzy człowiek, od którego oczekiwano tylu pomyślnych zmian w tamtejszym Kościele, opuścił swą trzodę pasterz, na którego liczono, odciął się od wszystkiego i wszystkich. Ślady tych zawiedzionych nadziei zdają się pobrzmiewać w gnieźnieńskich czytaniach brewiarzowych, które pomijają jakąkolwiek wzmiankę o pustelniczym etapie życia błogosławionego". Po dotychczasowych informacjach chyba również i my jesteśmy skłonni przyznać, że sporo jest niejasności i zamieszania z naszym dzisiejszym błogosławionym. Inne rozwiązanie tych zawiłości przedstawił współczesny historyk prof. Gerard Labuda, który napisał: „Na pytania, kim był Bogumił, arcybiskup gnieźnieński oraz eremita z Dobrowa, najpełniejszych odpowiedzi udzieliły akta procesu kanonizacyjnego z 1647 roku...14". Promotorem tego procesu był arcybiskup gnieźnieński Maciej Łubieński. Rozpoczął on formalny proces na szczeblu diecezji. Zebrane tam, podczas badań sądowych, dowody i materiały zostały spisane przez urzędowych notariuszy. I to według właśnie tych opinii najdawniejszym opisem żywota Bogumiła jest wspominany już życiorys łekneński. Tam napisano: Bogufał, brat Bogumiła, był mnichem klasztoru w Łeknie, założonego przez komesa Zbyluta z Panigrodza, a erygowanego przez arcybiskupa Janika. Po jego śmierci w 1167 roku głosy wszystkich kanoników skupiły się na Bogumile, który został uznany na tym stanowisku przez papieża Aleksandra III. Jako arcybiskup zachowywał dalej „kontemplacyjny styl życia, oparty na nocnych czuwaniach i postach, a ze swego skupienia czerpał materiał do głoszenia Słowa Bożego. Okazał się prawdziwym ojcem ubogich, obrońcą wdów oraz opiekunem sierot. To nastawienie zbliżyło go do zakonu cystersów, który wówczas zaczął rozwijać się na ziemiach polskich. Przekazał przeto swemu bratu celem założenia klasztoru (...) pięć swoich wsi dziedzicznych oraz dziesięciny z czternastu wsi należących do arcybiskupstwa (...) Jednak widząc bezowocność swych trzyletnich starań o przywrócenie karności kościelnej, która mimo wizytacji zaczęła upadać, dalej rozwiązłe życie kapłanów, a także rabunek dóbr kościelnych przez stan rycerski, postanowił zrezygnować z rządów diecezją. (...) Wzorem swego krewnego świętego Wojciecha oraz za zezwoleniem papieża usunął się po trzech latach do pustelni, leżącej w okolicach Dobrowa, by tam spędzić życie w samotności i kontemplacji15". Ksiądz Bogdan Bolz, który ten opis z życiorysu łekneńskiego przytacza, uważa, że dokument ten jest odbiciem rodzinnej tradycji o arcybiskupie Bogumile, przekazanej zakonowi przez Bogufała, który najlepiej mógł znać fakty z życia swojego brata. Napisał również, że życiorys budzi zaufanie swoją powściągliwością w opisie pustelniczego życia błogosławionego, a także „całkowitym pominięciem tak częstych w średniowiecznej hagiografii wędrownych wątków o cudach zdziałanych przez błogosławionego16". Warto zwrócić uwagę w tej opinii na zwrot „wędrownych wątków o cudach". Chodzi tu nie o te cuda, których miałby dokonać błogosławiony Bogumił, ale o cuda, które powtarzały się, czyli były jakby przenoszone w tamtych czasach z jednych żywotów świętych do innych. Można by powiedzieć, takie cuda dyżurne, które według tamtych autorów powinny się znaleźć w każdym żywocie świętego. Ale my wróćmy jeszcze na chwilę do żywota opisanego przez księdza Damalewicza. Dowiadujemy się z niego, że miał Bogumił dziedziczną wieś Dobrowę (dzisiejszy Dobrów) położoną około 14 mil od Gniezna. Odległość wydawałoby się niezbyt duża, ale trzeba pamiętać, że w średniowieczu mila to była miara odległości wynosząca od ok. 6 km do nawet 8 km. Jeśli nawet przyjmiemy średnio 7 km, to te 14 mil to była odległość wynosząca około 100 km. W Dobrowie stał wtedy drewniany kościółek pod wezwaniem Świętej Trójcy, którego fundatorem był prawdopodobnie Bogumił. Dzisiaj stoi tam zbudowany w XVII wieku inny kościół na miejscu tamtego, który spłonął. I tu skorzystamy z fragmentu dawnej encyklopedii kościelnej: „otóż święty mąż chodził do tej Dobrowy piechotą z Gniezna, po odbyciu godzin kanonicznych, co święto i co niedzielę. Lud wszędzie gromadził się na jego drodze, a Bogumił wraz z nim suchą nogą przebywał nieraz rzekę Wartę, poza którą leżała jego Dobrowa. Odprawiwszy Mszę i nauczywszy lud rozumieć Słowo Boże, wracał Bogumił tąż samą drogą do Gniezna na obiad, tegoż samego dnia, żeby nie uchybić godziny wspólnej biesiady kanonikom. Ryby na brzeg Warty zwoływał głosem świętym i lud karmił, jako Chrystus. O cnotach jego głośno tedy było wówczas na świecie polskim. Stąd wybór na arcybiskupstwo, które potwierdził [papież] Aleksander III. Upłynęły wieki, a o tem jego arcybiskupstwie nic w całej Polsce nie słyszano. Dopiero w XVII w. Damalewicz z dyplomatów wykrył ten fakt, ważny dla dziejów naszego Kościoła17". Zauważmy, że skoro w dziewiętnastowiecznej encyklopedii napisano, że do XVII wieku nic o arcybiskupstwie Bogumiła nie słyszano (co by oznaczało zupełne zapomnienie i zanik kultu), to czy może nas dziwić takie zamieszanie wokół żywota tego błogosławionego? Ksiądz prof. Waldemar Chrostowski, doskonały biblista, który ponad dziewięćdziesiąt razy był przewodnikiem pielgrzymek po Ziemi Świętej, bardzo często słyszał od pielgrzymów takie pytania: „A czy tu, dokładnie w tym miejscu, urodził się Pan Jezus?", „A czy tu, dokładnie w tym miejscu, stał Krzyż, na którym umarł Pan Jezus?" i tak dalej. Otóż ksiądz profesor zwraca nam uwagę na to, że my dzisiaj wszystko chcielibyśmy wiedzieć bardzo dokładnie. Chcielibyśmy dzisiaj zobaczyć dokładne miejsce narodzin Pana Jezusa czy miejsce nawiedzenia świętej Elżbiety przez Matkę Bożą, czy miejsce zwiastowania. I to nie jest nic złego, ale gdy przewodnik nam mówi, że nie jest znane dokładnie to miejsce, że jest to prawdopodobnie to miejsce lub tylko jego okolice, to wtedy niektórzy są bardzo rozczarowani, a zdarzają się i tacy, którzy są nawet oburzeni. Nie jest dla nas istotne to, że minęło od tego czasu 2 tysiące lat, że miejsce takie mogło przejść przez różne zawieruchy czy wojny i wiele razy być pod panowaniem różnych kultur. Ale są przewodnicy, którzy znając takie zachowanie pielgrzymów, mówią: „tak, to było dokładnie w tym miejscu". I wtedy mamy całkowitą ciszę, skupienie, a nawet wzruszenie. Pytanie, co lepsze, czy mało precyzyjna prawda, czy perfekcyjnie dokładne kłamstwo. Odpowiedź jest oczywista. A przecież nawet w Żelazowej Woli - mówi ks. prof. - nie bardzo wiadomo, w którym pokoju urodził się Szopen, [tu dodam od siebie, że również nie bardzo wiadomo, którego dnia] choć minęło dopiero ok. 200 lat, a jeszcze wyraźniej nasza ignorancja wychodzi, kiedy ktoś nas zapyta o nasze miejsce urodzenia, ale nie tylko o miejscowość, ale dokładnie o nazwę szpitala, w której to było sali, na którym piętrze i gdzie stało to łóżko. Miejmy więc choć trochę wyrozumiałości dla pewnych szczegółów, okoliczności czy wydarzeń, których nie da się z całą pewnością ustalić. Zwłaszcza, że od tego zdarzenia minęło dwa tysiące, osiemset czy tylko dwieście lat. Teraz możemy wrócić do następnych życiorysów. Jest jeszcze życiorys tak zwany dobrowski, który został wpisany do kościelnego Mszału z roku 1584. W tym żywocie znajdziemy również potwierdzenie pokrewieństwa ze świętym Wojciechem. Podano w nim, że Bogumił pochodził z rodu Różyców. (O tym, że Wojciech był z rodu Różyców znajdziemy zapis u Jana Długosza w jego Rocznikach czyli kronikach: „Z tej zaś jednej latorośli [chodzi o Poraja, brata Wojciecha] wywiodło się w Królestwie Polskim liczne potomstwo (...) urosło w ród wielki i rozgałęziony, który nazywa się Różycami; ma ten ród w herbie białą różę na czerwonym polu, a zawołanie Poraj18".) W żywocie tym podana jest też wcześniejsza data objęcia arcybiskupstwa w 1170 roku oraz to, że błogosławiony darzył szczególnym kultem Maryję Dziewicę, świętego Wojciecha oraz Pięciu Braci Męczenników. Opisuje również jego cudowne przenoszenie się w ciągu jednej niedzieli z Gniezna do Dobrowa, odprawienie Mszy świętej dla swoich dobrowskich parafian, a następnie ponownie cudowny powrót do Gniezna. Jest także opis przechodzenia i przeprowadzenia wiernych suchą nogą przez pobliską Wartę, tudzież cudowne sprowadzenie ryb na pokarm dla ubogich parafian. Życiorys ten zawiera ponadto informację o tym, jak po dwunastu latach surowego życia w swojej pustelni, umierając, w ekstazie widział Najświętszą Maryję Dziewicę z Dzieciątkiem Jezus w otoczeniu orszaku aniołów oraz wielu świętych patronów Polski. Według tego życiorysu powodem ustąpienia ze stanowiska arcybiskupa była grabież dóbr kościelnych oraz niechęć ze strony książąt. Jest tu przy tym dokładnie opisana pustelnia Bogumiła, znajdująca się w widłach Neru i Warty. Pustelnia ta znajdowała się w odległości dwu mil, ale tym razem liczono to chyba w milach rzymskich, a więc ok. 3 km od kościoła w Dobrowie. Jest jeszcze życiorys gnieźnieński, który jest dosyć podobny do tego z Dobrowa. On również zawiera wzmiankę o cudownym jednodniowym przenoszeniu się z Gniezna do parafii w Dobrowie. Również w nieistniejącym już dzisiaj klasztorze cystersów w Koronowie, który uważał błogosławionego za swojego dobrodzieja i fundatora, znajdowały się bardzo obszerne materiały dotyczące życia Bogumiła. Według nich miał pochodzić Bogumił z rodu Różyców i zrezygnować ze swojego arcybiskupstwa na rzecz swojego następcy, tu uwaga, Piotra. To tyle, jeśli chodzi o żywot naszego bohatera, myślę, że zanim przejdziemy do jego kultu, powinniśmy jeszcze spróbować sobie wyjaśnić, skąd wzięło się wezwanie w litanii pielgrzymstwa polskiego: „pokutujący za błądzących wyznawców Chrystusa". (na stronie tygodnika Niedziela jest takie wezwanie „Błogosławiony Bogumile Piotrze II, biskupie i pustelniku, patronie archidiecezji gnieźnieńskiej, pokutujący za błądzących wyznawców Chrystusa19). W lekcji brewiarzowej z 1925 roku usłyszeliśmy, że błogosławiony Bogumił likwidował pogańskie pozostałości wśród wiernych. Ale myślę, że mogło tu również chodzić o bezowocność starań Bogumiła, jako arcybiskupa, o posłuch w Kościele, o zaprzestanie rozwiązłości księży lekceważących celibat, o opamiętanie szlachty okradającej kościoły czy klasztory, o powstrzymanie przez władających państwem ich rządzy władzy i wyzysku poddanych itp. To zrzeczenie się arcybiskupstwa oraz przejście do pustelni, wyrzeczenie się wszelkich dóbr światowych, to mogła być pokuta, którą uczynił nasz błogosławiony Bogumił właśnie za nich, za tych błądzących chrześcijan, czyli wyznawców Chrystusa. Dość zbieżny z tym rozumowaniem powód ustąpienia Bogumiła z Gniezna przedstawił profesor Koneczny. Tak o tym napisał: „Po śmierci Bolesława Kędzierzawego w r. 1173 objął wielkie księstwo krakowskie Mieczysław [czyli Mieszko III] Stary, książę wielkopolski, władca Gniezna i Poznania. Znał go więc dobrze błogosławiony Bogumił, już wówczas dziekan kapituły gnieźnieńskiej, a niebawem arcybiskup. Ale nie był wcale zwolennikiem Mieszka i być nim nie mógł. (...) Cztery razy wyrzucano Mieczysława [Mieszka Starego] z Wawelu, cztery razy organizował na nowo swój obóz. Nie tylko Kościołowi nie chciał przyznać praw, ale nikomu w ogóle, nikogo nie dopuszczając do udziału w sprawach państwowych. Był to wstecznik, żądny władzy nieograniczonej, absolutnej. Ażeby zniszczyć zamożniejszą warstwę, fałszował pieniądze, wypuszczał monetę coraz podlejszą, czym zubożył wszystkich, a co właśnie uboższym dawało się najgorzej we znaki. Administrację dochodów książęcych powierzał takim urzędnikom, iż biskup krakowski Gedko (Gedeon) nazwał ich publicznie ‘wściekłymi psami' (...) Kierunek Mieszka Starego był tego rodzaju, iż losami państwa kierowałaby nieznana dotychczas warstwa urzędnicza, żyjąca z uciskania ludności, a ranga duchowieństwa byłaby również sprowadzona do stanowiska urzędniczego. Kościół stałby się narzędziem w ręku władzy świeckiej. Ta władza troszczyłaby się tylko o dwie rzeczy: żeby skarb był pełny i żeby było ślepe posłuszeństwo. To za mało, żeby ze społeczeństwa zrobić naród cywilizowany! Przy pełnym skarbie państwowym może być w kraju biedy co niemiara, a przy ślepym posłuszeństwie nie przestaje się rodzić głupota. (...) Tyle spraw przykrych przesuwało się przed oczyma bł. Bogumiła! Żeby się nie zdawało, jakoby powagą swej godności kościelnej aprobował rządy Mieszka III [Starego], zaczął robić w Rzymie zabiegi, by mu papież pozwolił ustąpić z arcybiskupstwa. Otrzymawszy zezwolenie, wstąpił do Benedyktynów w Mogilnie, a następnie do Cystersów w Koronowie, gdzie sam założył i uposażył ich klasztor. Potem usunął się jeszcze bardziej, urządzając się całkiem po pustelniczemu na małej wyspie, utworzonej przez rzeki Wartę i Ner. Nie doczekał lepszych czasów. Kiedy na Wawelu zaczął rządzić Kazimierz Sprawiedliwy, kiedy stosunki zaczęły się wreszcie poprawiać, błogosławiony Bogumił już nie żył. Zmarł właśnie wtedy, w r. 118220. Ksiądz Jaroszewicz tak opisuje śmierć błogosławionego: „A gdy czas przyszedł przeniesienia jego na lepszy żywot przybyła mu z nieba Najświętsza Boga Rodzica Panna, trzymając na ręku Dziecinę Pana Jezusa otoczonego chórem Aniołów ŚŚ. był przy nich Wojciech święty i pięciu braci pustelników, których obecnością pocieszony Bogumił, wzdychając do ich towarzystwa i ojczyzny wiecznej tak do obecnego Zbawiciela mówił: „Panie Jezu, Synu Boży i Maryi Panny, racz proszę łaskawie przyjąć duszę moje. Co wyrzekłszy oddał ją wesoło w ręce jego r. P. 1182. Widzieli ją niektórzy w osobie gołębicy między Aniołami w niebo lecącą. Ciało jego w kościele Dobrowskim w ubiorze biskupim z pierścieniem na palcu pogrzebiono, przydano i tabliczkę złotą na której imię jego i rok śmierci były napisane21". Tyle ksiądz Florian Jaroszewicz, a my przejdźmy jeszcze do kultu błogosławionego Bogumiła. Cieszył się on przez wieki czcią porównywalną do świętych Wojciecha i Stanisława. Ojciec Prokop kapucyn autor „Żywotów świętych" tak napisał o błogosławionym Bogumile: Po zamianie siedziby biskupiej na skromną chatkę pustelnika dalej głosił Słowo Boże swoim okolicznym sąsiadom i mieszkańcom. Jego dawni diecezjanie przybywali w wolnych chwilach do miejsca odosobnienia ojca Bogumiła, którego nadal uznawali za swego pasterza. W tym okresie nasz pustelnik zasłynął licznymi i stanowiącymi odzwierciedlenie ewangelicznej działalności cudami. Według licznych podań miał wskrzeszać zmarłych, pomnażać chleb w cudowny sposób i chodzić po wodzie. Wszystko to zaczęto spisywać w tzw. „Księdze cudów" wraz z pośmiertnymi interwencjami błogosławionego od roku 1443 na polecenie ówczesnego prymasa Wincentego Kota. Niestety ową księgę dwa wieki później wypożyczył właściciel ziemski Sebastian Głębocki i zabrał do swojej posiadłości, a tam spłonęła ona wraz z całym majątkiem. I chociaż Sebastian Głębocki, który kilka razy zdążył przeczytać tę księgę, zeznawał później pod przysięgą o cudach w niej opisanych, to jednak proces beatyfikacyjny Bogumiła, który ruszył za sprawą prymasa Macieja Łubieńskiego w roku 1647, został na długi okres zatrzymany. I jeszcze raz posłuchajmy profesora Konecznego: „Kult Bogumiła ograniczony był do archidiecezji gnieźnieńsko-poznańskiej. Dopiero po odzyskaniu niepodległości episkopat polski stwierdził ze zdziwieniem, że uznaje Bogumiła błogosławionym (a nawet świętym) tylko opinia powszechna w Wielkopolsce, ale zaniedbano zupełnie, żeby to przez Rzym było uznane i polecone. Dopiero w roku 1925 udzieliła Stolica Apostolska urzędowo potwierdzenia, że arcybiskupa tego należy uznawać i czcić jako błogosławionego w całym Kościele.
Odbyły się wkrótce wielkie uroczystości w Uniejowie (w diecezji włocławskiej), gdzie spoczęło ciało świętego wyznawcy w dawnej kolegiacie, w pięknym grobowcu wśród kościoła. Przeniesiono wówczas połowę relikwii do Dobrowa, rodzinnej parafii błogosławionego Bogumiła, a kość z ręki podarowano nadto do Gniezna. To częściowe przeniesienie odbyło się również wielce uroczyście dnia 26 kwietnia 1936 r.22". Cześć oddawaną Bogumiłowi jako świętemu lub błogosławionemu zaaprobował papież Pius XI 27 maja 1925 roku. Natomiast papież Paweł VI ogłosił bł. Bogumiła wraz z bł. Jolentą Heleną patronami archidiecezji gnieźnieńskiej. Ponadto patronuje on także archidiecezjom gdańskiej, poznańskiej, wrocławskiej, diecezji włocławskiej oraz miastom - Kołu i Uniejowowi. W 2007 w miejscowości Dobrów utworzono sanktuarium ku czci bł. Bogumiła. W ikonografii Bogumił przedstawiany jest w szatach pontyfikalnych z krzyżem w ręku, zwykle jako przechodzący suchą nogą przez rzekę. Atrybutem jego jest ryba. Do naszych czasów przetrwała stuła Bogumiła, przechowywana w skarbcu archikatedry poznańskiej. Nadto jego relikwie znajdują się w Rzymie, Dobrowie, Uniejowie, Gnieźnie i Kole. W liturgii wspomnienie bł. Bogumiła Biskupa obchodzone jest, jak już wiemy, 10 czerwca i w Kościele katolickim w Polsce ma charakter wspomnienia obowiązkowego, a w archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej oraz w diecezji włocławskiej jest świętem. Ponieważ imię Bogumiła znaczy w języku polskim to samo, co greckie imię Teofil (miły Bogu), modlitwy do tego naszego świętego były wypowiadane podczas Mszy w Mszale Rzymskim pod imieniem Teofila: Wysłuchaj, prosimy, Panie, ludu Twojego, całym umysłem Tobie oddanego, i przez pokorne błagania błogosławionego wyznawcy Twego i kapłana Teofila strzeż, aby chroniony na duszy i ciele, które pobożnie wierzy, sprawiedliwie prośby przyjął. Przez Pana naszego itd. Przyjmij, Panie, modlitwy i ofiary, które, aby były godne Twego Oblicza, wspomagamy prośbami świętego wyznawcy Twego i kapłana Teofila. Przez Pana itd. Spraw, prosimy, Wszechmogący Boże, byśmy odpowiednio do powierzonych [sobie] obowiązków, dziękując, dobrodziejstwa otrzymali za pośrednictwem błogosławionego wyznawcy Twego i kapłana Teofila itd. Bibliografia: - X. Floryan Jaroszewicz, Matka Świętych Polska, cz. II, Niemieckie Piekary 1854. - Feliks Koneczny, Święci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937. - Ks. Bolesław Kumor, ks. Zdzisław Obertyński, Historia Kościoła w Polsce, t. I, Poznań-Warszawa 1974. - Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię, przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. - Polscy święci, tom 11, red. Joachim Roman Bar OFConv, Warszawa 1987. - Marceli Kosman, Poczet Arcybiskupów gnieźnieńskich i Prymasów Polskich, Kraków 2012. - Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki..., księga 1 i 2, Warszawa 2012. - https://pl.wikisource.org/wiki/Encyklopedja_Ko%C5%9Bcielna/Bogumi% C5%82_b%C5%82ogos%C5%82awiony - Artykuł z czasopisma Przegląd Kościelny. Pismo miesięczne poświęcone nauce i sprawom Kościoła katolickiego. Tom VII. (Od stycznia do czerwca 1905). Z zezwoleniem Władzy Duchownej, Poznań 1905, s. 397-399. [online], [dostęp: 20.05.2017], dostępne w Internecie: http://www.ultramontes.pl/ szkice_historyczne.htm - zdjęcia wykorzystano ze strony: http://bogumilzdobrowa.blogspot.com/2014/11/biografia-bogumia-z-dobrowa.htmlze 1Polscy święci, tom 11, red. Joachim Roman Bar OFConv., Warszawa 1987, s. 26. 2Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię, przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982, s. 152. 3X. Floryan Jaroszewicz, Matka Świętych Polska, cz. II, Niemieckie Piekary 1854. 4Oprac. na podst.: Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię..., s. 151. 5Marceli Kosman, Poczet Arcybiskupów gnieźnieńskich i Prymasów Polskich, Kraków 2012. 6Artykuł z czasopisma Przegląd Kościelny. Pismo miesięczne poświęcone nauce i sprawom Kościoła katolickiego. Tom VII. (Od stycznia do czerwca 1905). Z zezwoleniem Władzy Duchownej, Poznań 1905, s. 397-399. [online], [dostęp: 20.05.2017], dostępne w Internecie: http://www.ultramontes.pl/szkice_historyczne.htm 7Tamże. 8Polscy święci..., s. 27. 9Ks. Bolesław Kumor, ks. Zdzisław Obertyński, Historia Kościoła w Polsce, t. I, Poznań-Warszawa 1974, s. 113. 10Feliks Koneczny, Święci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937, s. 75-76. 11Marceli Kosman, Poczet Arcybiskupów gnieźnieńskich i Prymasów Polskich, Kraków 2012. 12Polscy święci..., s. 28. 13Tamże, s. 31-32. 14Tamże, s. 28. 15Polscy święci..., s. 29. 16Tamże. 17https://pl.wikisource.org/wiki/Encyklopedja_Ko%C5%9Bcielna/Bogumi%C5%82_b%C5%82ogos%C5%82awiony 18Jan Długosz, Roczniki czyli kroniki..., księga 1 i 2, Warszawa 2012, s. 278-279. 19http://niedziela.pl/artykul/27119 20Feliks Koneczny, Święci w dziejach..., s. 82-83. 21X. Floryan Jaroszewicz, Matka Świętych Polska, cz. II, Niemieckie Piekary 1854 22Tamże. Powrót |