¦wiêty Florian 4 maja u nas 7 maja Prze³. III i IV w. (odczytana na Wykrocie 4-5.11.2017 i 6-7. 04. 2024) Cz.I http://www.ekspedyt.pl/p141,obraz-swiety-florian.html ¦wiêty Florian, mêczennik ¿yj±cy na prze³omie III i IV wieku po Chrystusie, jest najstarszym ¶wiêtym, którego znajdujemy w naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego. W tej Litanii wzywamy go jako patrona Krakowa, ale w czasach jagielloñskich by³ on równie¿, obok ¶wiêtego Wojciecha (956-997), ¶w. Stanis³awa (1030-1079) i ¶wiêtego Wac³awa (907-935) jednym z czterech patronów Królestwa Polskiego. Ciekawostk± jest to, ¿e w tym gronie tylko ¶wiêty Stanis³aw by³ Polakiem, natomiast ¶wiêty Wojciech razem ze ¶wiêtym Wac³awem byli Czechami a ¶wiêty Florian by³ najprawdopodobniej Rzymianinem, choæ niektórzy uwa¿aj±, ¿e pochodzi³ z Niemiec (by³ Teutonem). Natomiast tych wszystkich czterech historycznych patronów Polski ³±czy jeszcze to, ¿e zakoñczyli swoje ¿ycie ¶mierci± mêczeñska. Nie wszyscy te¿ wiedz±, ¿e dwóch ¶wiêtych spo¶ród nich jest do dzi¶ ze sob± bardzo zwi±zanych. I wcale nie chodzi tu o dwóch rodaków pochodz±cych z Czech. Ani w tym wypadku, nie chodzi tu o dwóch patronów katedry wawelskiej ¶w. Stanis³awa i ¶w. Wac³awa, ale o dwóch bardzo zwi±zanych ze sob± patronów, którymi s±: ¶wiêty Florian, jednocze¶nie patron ko¶cio³a na Kleparzu, który mia³ w ¶redniowieczu broniæ Krakowa od pó³nocy oraz ¶wiêty Stanis³aw, który mia³ pe³niæ tak± sam± rolê po po³udniowej stronie Krakowa, w ko¶ciele na Ska³ce. Ale o tym, jak bardzo s± ze sob± powi±zani ci dwaj ¶wiêci, dowiemy siê w dalszej czê¶ci tego opracowania. ¦wiêty Florian by³ za czasów cesarza Dioklecjana (244 - 313) i rz±dz±cego wspólnie z nim Maksymiana[1] (250 - 310), oficerem Cesarstwa Rzymskiego w prowincji Noricum Ripense (Noryk Ripeñski czyli Nadbrze¿ny) lub na jej pograniczu. Prowincja ta by³a najbardziej wysuniêtym na pó³noc terenem Cesarstwa Rzymskiego, natomiast ju¿ dalej na Pó³noc rozci±ga³a siê Germania. Od wschodu graniczy³a z prowincj± o nazwie Panonia. Nasz bohater bêd±c dowódc± oddzia³u wojskowego, stacjonowa³ w miejscowo¶ci Lauriacum, czyli w dzisiejszym Lorch, po³o¿onym niedaleko Linzu w Austrii. Ksi±dz Jan Kracik (1941- 2014) z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie napisa³, ¿e: „Nie ma ¿adnych dokumentów dotycz±cych Floriana z jego czasów. Powsta³a dopiero cztery i pó³ wieku od jego ¶mierci passio stanowi kompilacjê ró¿nych w±tków hagiograficznych, wziêtych zw³aszcza z pasji biskupa Ireneusza z Sirmium (ur. ? - 304). Legendarny charakter owego compositum (z³o¿enia, zestawienia) sk³ania³ ongi¶ historyków (a na ich czele sta³ sam¿e Bruno Krusch (1857-1940), znakomity wydawca Monumenta Germaniae Historica) do kwestionowania samego istnienia Floriana. Ich w±tpliwo¶ci rozwia³o odkrycie Martyrologium Hieronimiañskiego [Martyrologium Hieronymianum[2]], bêd±cego kalendarzowym zapisem (Galia, oko³o 600 r). Jego krótka wzmianka o utopionym 4 maja mêczenniku Florianie u¿ywa topograficznych i urzêdowych okre¶leñ z czasów Dioklecjana (Noricum Ripense, Lauriacum, ex principe officii praesidis), nieznanych ju¿ w czasach karoliñskich. Potwierdzi³o to historyczne j±dro miejscowej tradycji i g³ówne okoliczno¶ci ¶mierci Floriana[3]". T³umaczem a jednocze¶nie wspó³autorem, obok ¶wiêtego Hieronima (347-420) tego Martyrologium Hieronimiañskiego by³ benedyktyñski mnich Beda Czcigodny (673-735), doktor ko¶cio³a katolickiego. Mo¿na go uznaæ za wspó³autora lub, jak chc± niektórzy, nawet za autora tego dzie³a, gdy¿ poszerzy³ on je o znaczn± liczbê ¶wiêtych, których Ko¶ció³ katolicki uzna³ ju¿ po ¶mierci ¶wiêtego Hieronima. St±d te¿ czêsto Martyrologium to, nazywane jest Martyrologium Bedy. „Pos³u¿y³o [ono] pó¼niej do przygotowania wykazów ¶wiêtych Ko¶cio³a"[4]. Wiêkszo¶æ publikowanych w Polsce ¿ywotów dotycz±cych ¶wiêtego Floriana zosta³o opartych przede wszystkim na Mêczeñstwie ¦wiêtego Floriana, które napisa³ Ks. Piotr Skarga (1536-1612). A on z kolei korzysta³, jak sam zaznaczy³: „ze starych pisarzów mêczeñskich i u Bedy, Uswarda[5] i Adona[6], powtórzone od Wicencjusza[7] in Speculo historiarum [Zwierciad³o historii] i w legendach, i kronikach polskich"[8]. My, chc±c nadaæ trochê dynamiki temu opracowaniu, skorzystamy z historii o ¿yciu ¶wiêtego Floriana napisanej przez Annê Zahorsk± (1882-1942). Dialogi, uwagi oraz opisy, które tu zosta³y zamieszczone, s± zbli¿onymi do tych, które znajdziemy w „Passio Sancti Floriani" (pasji ¶wiêtego Floriana) z prawdopodobnie IX wieku. U¿y³ ich równie¿ ksi±dz Piotr Skarga w opisie ¿ycia naszego bohatera w swoim Mêczeñstwie ¦wiêtego Floriana oraz wielu innych hagiografów. Ró¿ni± siê one od siebie nieznacznie w zale¿no¶ci od t³umaczenia a tak¿e jêzyka, który w ci±gu wieków podlega³ przecie¿ ci±g³ym zmianom. Warto tu jeszcze dodaæ, ¿e „na podstawie tej (...) [„Pasji ¶wiêtego Floriana"], pod bazylik± w Lorch archeolodzy odkryli fundamenty pó¼noromañskiego ko¶cio³a, a w nim - na centralnym miejscu - szcz±tki ok. 40 osób, najprawdopodobniej chrze¶cijan zamordowanych wraz z mêczennikiem. Obecnie wznosi siê tam o³tarz g³ówny bazyliki w Lorch, nieopodal za¶ opactwo ¶wiêtego Floriana[9]". Mêczeñstwo ¶wiêtego Floriana mia³o miejsce w czasie ostatniego, prawdopodobnie najsro¿szego prze¶ladowania Chrze¶cijan. Wówczas to, po og³oszeniu przez Dioklecjana kilku edyktów, zakazano chrze¶cijanom gromadzenia siê, konfiskowano ich mienie oraz Pismo ¦wiête a tak¿e nakazano zburzenie ¶wi±tyñ chrze¶cijañskich. Wszystkich dworzan i urzêdników oraz ¿o³nierzy zmuszono do oddawania ho³du ówczesnym bóstwom rzymskim. Z pocz±tku kar± za niepodporz±dkowanie siê temu edyktowi, by³a utrata urzêdu lub wydalenie z wojska, ale bardzo szybko karê tê zamieniono na ciê¿kie roboty lub na karê ¶mierci. „Rozkaz prze¶ladowania otrzyma³ [w Noryku] prefekt Akwilin [Aquilinus (b.d.)], zagorza³y poganin. (...) nienawidzi³ [on] chrze¶cijan, gdy¿ powstawali przeciwko jego bogom. A on z czci± dla bogów rzymskich ³±czy³ wiarê w si³ê pañstwa. (...) Akwilin (...) prze¶ladowa³ chrze¶cijan ideowo, uwa¿aj±c ich szczerze za wrogów spo³eczeñstwa, gdy¿ rozrywali jedyn± wiê¼ ¶wiata staro¿ytnego -zmursza³y, obalony ju¿ w wielu sercach kult bogów. Prze¶ladowa³ ich z wielk± gorliwo¶ci±. Wyszukiwa³ ich w domach, wlók³ przed swe s±dy, kara³ z nies³ychan± surowo¶ci±, nie mog±c zmusiæ do odstêpstwa. Przyby³ do warowni Laureaku [Lauriacum] i tu rozpoczê³o siê prze¶ladowanie. Ju¿ wielu ludzi kaza³ torturowaæ, a nie wyrwawszy z nich s³ów odstêpstwa, jednych skazywa³ na ¶mieræ, drugich okropnie skatowanych wtr±ca³ do wiêzienia. Pomiêdzy uwiêzionymi by³o czterdziestu ¿o³nierzy Floriana, którzy s³u¿yli pod jego wodz±. Florian zawsze by³ na czele w ka¿dej walce, w ka¿dej bitwie, daj±c przyk³ad swym ¿o³nierzom. Dowiedziawszy siê, ¿e oto jego podkomendni maj± stoczyæ bój o swe sumienie, powiedzia³: - Zawsze ich prowadzi³em, czy¿ teraz tak¿e nie stanê na ich czele? Florian by³ wtedy w twierdzy Cetia, [na której ruinach wznosi siê teraz osada zwana Cecilmauer (Zeiselmauer)] - Prawdopodobne miejsce urodzin Floriana]). Po¿egna³ [wiêc] swych ¿o³nierzy. - Dok±d udajesz siê, wodzu? - pytali ¿o³nierze. - Muszê po¶pieszyæ do [Lauriacum] Laureaku, muszê byæ z moimi ¿o³nierzami, choæbym razem z nimi mia³ ponie¶æ ¶mieræ mêczeñsk± - odpowiedzia³ Florian. (...) Jecha³ wzd³u¿ rzeki Ennsy [po polsku zwanej Aniz±], wpadaj±cej do Dunaju. (...) Ponura twierdza nad brzegami bystrej rzeki wydawa³a siê gro¼na i niebezpieczna. Inna to rzecz walczyæ w polu, inna - w rêkach bezlitosnych ludzi oddaæ cia³o na poszarpanie, na tortury... Na chwilê ¶cisnê³o siê serce rycerza. Ale ju¿ z weso³± twarz± wje¿d¿a³ na most wiod±cy przez rzekê do Laureaku. Na most z drugiej strony wje¿d¿a³ zbrojny oddzia³ ¿o³nierzy. Zatrzymano siê na ¶rodku mostu. ¯o³nierze znali Floriana jako dzielnego dowódcê. Powitali go z szacunkiem. - Dok±d jedziecie? - zapyta³ Florian. - Prefekt Akwilin wys³a³ nas, by¶my szukali i aresztowali chrze¶cijan. Wszak s³ysza³e¶ o edykcie naszych cesarzy? Ci, co nie wyrzekn± siê swego chrze¶cijañskiego zabobonu, maj± byæ mêczeni i na ¶mieræ skazani. Nikomu teraz nie wolno byæ chrze¶cijaninem. Szukamy chrze¶cijan! - Nie trzeba szukaæ daleko - weso³o powiedzia³ Florian - oto ja jestem chrze¶cijaninem. - Byæ, ¿e to mo¿e - zawo³a³ dowódca oddzia³u - ty, Florianie? Taki zawsze dzielny ¿o³nierz, wierny Rzymowi! - Przez wszystkie te lata by³em dzielnym ¿o³nierzem, by³em wierny Rzymowi. A jednak wci±¿ by³em chrze¶cijaninem. Zatem wiara moja nie przeszkadza mi byæ dobrym ¿o³nierzem! Wszyscy ¿o³nierze niezmiernie lubili Floriana. Ale rozkaz prefekta by³ wyra¼ny. Florian sam wyda³ si± w ich rêce. Wiedli go wiêc do Akwilina. Florian jecha³ teraz po¶ród oddzia³u ju¿ jako wiêzieñ. Modli³ siê w duchu: - Daj wytrwaæ, Chryste, dla ¶wiêtego Imienia Twego! ¯o³nierze stawili Floriana przed Akwilinem. (...) Prefekt zdziwi³ siê i zawo³a³: (...) - Ofiaruj bogom i wyrzecz siê twych b³êdów! - rozkaza³. - Tego nie uczyniê - odpar³ ¶wiêty - a ty postêpuj, jak ci kazano. Akwilin namawia³ go jeszcze, ¿eby ofiarowa³ g³ównemu bogu pogan, Jowiszowi. - Cesarze nakazali wyznawaæ nasz± wiarê, je¿eli nie us³uchasz, bêdziesz uwa¿any za buntownika! Florian mê¿nie odpowiedzia³: - Nie bêdê czci³ boga rzezanego z kamienia, któremu nie nale¿y oddawaæ czci nale¿nej samemu Bogu! Prefekt powsta³, dr¿±c z uniesienia. Kaza³ gwa³tem wlec Floriana przed pos±g Jowisza, by zmusiæ go do z³o¿enia ofiary. Poganie, chc±c zatriumfowaæ nad niez³omno¶ci± chrze¶cijan, domagali siê czêsto rzeczy bardzo ma³ej: zapalenia kadzid³a, z³o¿enia pok³onu. Ale nawet Tej drobnej oznaki ho³du odmawiali chrze¶cijanie. Ze zdumieniem czytamy o ich sile charakteru, my, którzy dla kariery, dla korzy¶ci, nawet tylko dla spokoju tyle codziennie pope³niamy kompromisów, ustêpstw dla z³ego, dla nieprawdy. Przemilczamy nasze przekonania, je¿eli one na s³u¿bie szkodziæ nam mog±, znosimy ludzi ¿yj±cych niemoralnie i aby siê im nie naraziæ, nie ¶miemy ich upomnieæ i mo¿e wp³yn±æ tym na ich zbawienie. Co dzieñ pope³niamy drobne przemilczenia, pozwalaj±c panoszyæ siê z³u doko³a! Nigdy nie za ma³o jest dla wspó³czesnych przypominaæ sobie mêstwo pierwszych mêczenników, by je zestawiæ z nasz± s³abo¶ci±, z naszym nikczemnym uleganiem z³u dla korzy¶ci, dla chleba, dla awansu, dla powodzenia w towarzystwie lub przy pracy. Przyci±gniêty do ¶wi±tyni Jowisza Florian nie odda³ ho³du jego pos±gowi. Wtedy znów go stawiono przed Akwilinem, a ten kaza³ go biæ kijami. (...) Szarpaæ ¿elaznymi hakami tak, ¿e mia³ ca³e cia³o poorane ranami. Doko³a sta³ lud. W¶ród niego s³abi i chwiejni chrze¶cijanie, ju¿ zastraszeni torturami i wyrokami ¶mierci, które mia³y miejsce poprzednio. Florian, znosz±c straszliw± mêczarniê, stara³ siê nie zmieniæ wyrazu twarzy. Kiedy op³ywa³ krwi±, kiedy zwisa³y z niego p³aty oddartego cia³a, twarz jego w nadludzkim wysi³ku zachowywa³a wyraz rado¶ci. Mo¿e zreszt± w tej chwili otworzy³ mu siê za¶wiat i dozna³ tak wielkiego szczê¶cia duchowego, ¿e w nim zamilk³a na chwilê mêka cia³a? Do¶æ, ¿e t³um by³ wstrz±¶niêty wytrzyma³o¶ci± mêczennika. (...) Prefekt jeszcze mocniej kaza³ go szarpaæ ¿elazami. Kusi³ go przy tym: - Florianie, ofiaruj bogom, zaszczycê ciê wielkimi dostojeñstwami i darami! (...) Florian odpowiedzia³, s³abn±c i oblewaj±c siê krwi±: - Oto w tej chwili z krwi mojej sk³adam prawdziwemu Bogu ofiarê! Wywy¿szy³ On mnie w tej chwili do najwiêkszej godno¶ci, jak± mo¿e osi±gn±æ dusza cz³owieka. Akwilin przekona³ siê, ¿e nie z³amie tego bohatera. Westchn±³ g³êboko i powiedzia³: - Cz³owiek ten pokaza³ siê wy¿szym od nas. Teraz, je¿eli nie umrze ciê¿k± ¶mierci±, przeci±gnie ca³y lud na stronê chrze¶cijan. Jego upór ugruntuje odwagê innych wyznawców tej sekty. Kaza³ wiêc (...) odczytaæ wyrok skazuj±cy Floriana na ¶mieræ przez utopienie. Miano go zaprowadziæ na most na rzece Ennsy, uwi±zaæ mu kamieñ u szyi i zrzuciæ z mostu. Florian szed³ weso³o, jakby do k±pieli, choæ trudno mu by³o st±paæ. Udrêczonego, okrytego ranami i krwi± mêczennika zaprowadzono na most. Obst±pili go ¿o³nierze. Przywi±zano mu do szyi ciê¿ki kamieñ. Florian poprosi³, by mu pozwolono pomodliæ si± przed ¶mierci±. Ukl±k³, zwrócony twarz± ku wschodowi i pogr±¿y³ siê w modlitwie. Twarz jego rozja¶ni³a siê nadziemsk± rado¶ci±, wpad³ w zachwycenie. Widok ten tak przej±³ oprawców, ¿e stali, nie ¶mi±c mu przerwaæ rozmowy z Bogiem. Jeden z ¿o³nierzy, m³ody jeszcze cz³owiek, rozz³o¶ci³ siê na oci±ganie siê kolegów, którzy dziwn± cze¶æ odczuli i nie ¶mieli podnie¶æ rêki na skazañca. (...) Florian wymawia³ w tej chwili s³owa: - Jezu Chryste, racz przyj±æ duszê moj±! Zuchwa³y i z³y ¿o³nierz podskoczy³ ku Florianowi i pchn±³ go z ca³ej si³y. Florian spad³ do rzeki i pogr±¿y³ siê natychmiast w wodzie, gdy¿ ciê¿ki kamieñ poci±gn±³ go na dno. Ale w tej¿e chwili ¿o³nierz ten o¶lep³. Ciemno¶æ spad³a na jego oczy, z jêkiem s³ania³ siê, szukaj±c doko³a siebie oparcia. Tej kary Niebios nie uda³o siê zataiæ poganom, a chrze¶cijanie sk³aniali g³owy przed wszechmoc± Bo¿±. Wrzuceniem do rzeki cia³a ¶wiêtego chcia³ Akwilin przeszkodziæ, by chrze¶cijanie kiedykolwiek otrzymali relikwie tego ¶wiêtego, o którego nies³ychanej sta³o¶ci i dobrowolnym wydaniu siê poganom ju¿ rozbieg³a siê wie¶æ doko³a... Sta³o siê inaczej: rzeka wyrzuci³a cia³o Floriana na brzeg skalisty Ennsy. Cia³o le¿a³o na skale, a nad nim unosi³ siê ogromny orze³, rozci±gn±wszy skrzyd³a na kszta³t krzy¿a. Broni³ on zw³ok od zwierz±t i ptaków. ¦wiêty Florian, mêczennik. Rys. z ¯ywotów ¦wiêtych Pañskich, ks. W³adys³awa Hozakowskiego, Poznañ 1908. Nastêpnej nocy po mêczeñstwie ¶wiêtego Floriana d³ugo przed snem rozmy¶la³a o nim pobo¿na chrze¶cijanka, Waleria i modl±c siê, zasnê³a. We ¶nie ukaza³ siê jej Florian. Objawi³ jej, ¿e zw³oki jego le¿± na skale nadbrze¿nej i poganie nie wiedz± o tym. Poleci³ jej zw³oki stamt±d przewie¼æ i pochowaæ w miejscu, które jej wskaza³. Waleria, która by³a wie¶niaczk± pracuj±c± na roli, wziê³a wóz z koñmi i uda³a siê nad rzekê. Tam z³o¿ywszy na wóz cia³o, przykry³a je wiklin±, udaj±c, ¿e wiezie j± na naprawê p³otu, otaczaj±cego jej zagrodê. (...) Konie zmêczy³y siê od d³ugiej podró¿y i nie chcia³y i¶æ dalej. By³ wielki upa³, zwierzêta spragnione nie mia³y si³y ci±gn±æ wozu. Waleria zaczê³a siê modliæ, by Bóg pomóg³ jej do koñca doprowadziæ przedsiêwziêcie i zw³oki ¶wiêtego dowie¼æ na miejsce, przez niego obrane. Wtedy nagle przed ni± wytrysn±³ strumieñ ¶wie¿ej wody. Konie napi³y siê i dalej ra¼no poci±gnê³y wóz, który przyby³ szczê¶liwie na miejsce. W miejscu tym dot±d p³ynie ¼ród³o. Przybywszy na miejsce, Waleria pochowa³a zw³oki. Chrze¶cijanie podczas prze¶ladowania skrycie odwiedzali grób, przy którym dzia³y siê liczne uzdrowienia i inne cuda. Kiedy skoñczy³o siê prze¶ladowanie i wiara chrze¶cijañska zatriumfowa³a, grób ¶wiêtego szeroko zas³yn±³. Wtedy ju¿ jawnie schodzili siê do niego wierz±cy[10]". A teraz pos³uchajmy jeszcze, jak to siê sta³o, ¿e nasz ¶wiêty znalaz³ siê w Polsce: „Ró¿ne s± podania o tym, w jaki sposób relikwie ¶wiêtego Floriana z Noriku Rypeñskiego, czyli z (...) Górnej Austrii, trafi³y do Rzymu. Relikwie spoczywa³y w Austrii w klasztorze Benedyktynów pod wezwaniem ¶wiêtego Floriana. S±siadami Austrii stali si± wtedy dzicy Hunowie, zwani pó¼niej Wêgrami. Byli oni wtedy poganami. Nêkali Europê swymi napadami, raz po raz naje¿d¿aj±c najbli¿sz± od nich Austriê. Podczas jednego z tych napadów zniszczyli klasztor ¶wiêtego Floriana. Benedyktyni, ratuj±c siê przed Wêgrami, zabrali ze sob± relikwie ¶wiêtego Floriana wraz z aktami Jego mêczeñstwa i odwie¼li Ojcu ¶wiêtemu do Rzymu. Soko³owski [Stanis³aw (1537-1593), który u³o¿y³ lekcje do brewiarza o patronach polskich, pisze, ¿e, kiedy relikwie ¶wiêtego Floriana przywiezione zosta³y z Laureaku [Lauriacum] do Rzymu i tam, we W³oszech, trwa³a zawierucha. Napady barbarzyñców pustoszy³y ca³e W³ochy. Wszêdzie widaæ by³o po¿ogi, ludno¶æ zabijano i ³upiono. Skoro relikwie przywieziono i ze czci± przyjêto, barbarzyñcy odeszli z W³och, napady usta³y, ludno¶æ zaczê³a za¿ywaæ spokoju. Cia³o ¶wiêtego Floriana z³o¿ono w katakumbach, miêdzy grobami ¶wiêtego Szczepana i ¶wiêtego Wawrzyñca, diakonów i mêczenników[11]". Nastêpnie musiano je przenie¶æ do ko¶cio³a (dzisiaj bazyliki) ¶wiêtego Wawrzyñca za murami w Rzymie, gdzie spoczywa³y do XII wieku. Jan D³ugosz (1415-1480) w swoich Kronikach Królestwa Polskiego pod dat± roku 1184 napisa³, ¿e papie¿ Lucjusz III (1097-1185) chc±c zado¶æuczyniæ ci±g³ym pro¶bom naszego ksiêcia Kazimierza Sprawiedliwego (1138-1194) postanowi³ przekazaæ mu relikwie ¶wiêtego Floriana. Warto w tym miejscu przypomnieæ, ¿e ten wspania³y ksi±¿ê by³ dziadkiem b³ogos³awionej Salomei (1211 lub 1212- 1268) i Boles³awa Wstydliwego (1226-1279), mê¿a ¶wiêtej Kingi (1234-1292). Wybór tego ¶wiêtego dla Polski poprzedzi³ „cud przez Boga objawiony. Papie¿ bowiem Lucjusz, jak g³osi stare podanie, które dotar³o a¿ do naszych czasów, wszed³szy do kaplicy kryj±cej cia³a wielu mêczenników, zapyta³, kto ze spoczywaj±cych tam ¶wiêtych pragnie przenie¶æ siê do Polski. Na te s³owa wypowiedziane przez papie¿a - nie wiadomo - na serio, czy dla ¿artu, z grobowca, w którym pochowano czcigodne zw³oki ¶wiêtego Floriana, ukaza³a siê papie¿owi wyci±gniêta rêka [¶wiêtego], który wzywa³, wyznacza³, wskazywa³ i tym wyci±gniêciem rêki dawa³ znak, ¿eby jego dano Polakom i katedrze krakowskiej. Papie¿ Lucjusz napomniany tym objawionym mu wtedy cudem, natychmiast przeznaczy³ cia³o ¶wiêtego mêczennika Polakom i katedrze krakowskiej. Na wiêksz± cze¶æ zarówno ¶wiêtego, jak Polaków, pos³a³ ko¶ci ¶wiêtego cia³a ksiêciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa [w tym czasie legata] Modeny Idziego (b.d.), Ten przybywszy ze ¶wiêtymi szcz±tkami do Krakowa dwudziestego siódmego pa¼dziernika [1184 r.], zosta³ przyjêty z wielkimi honorami, w¶ród oznak powszechnej rado¶ci i wesela przez ksiêcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedeona [Gedko (?-1185)], wszystkie bez wyj±tku stany i klasztory, które mu wysz³y naprzeciw siedem mil. Wszyscy cieszyli siê, ¿e Polakom za zmi³owaniem Bo¿ym przyby³ nowy orêdownik i opiekun i ¿e katedra krakowska nabra³a nowego blasku przez z³o¿enie w niej cia³a s³awnego mêczennika[12]". W napisanej oko³o trzystu lat pó¼niej pie¶ni Konfederatów Barskich „Do Patronów Polski" znajdujemy takie s³owa: „Kwiecie niezwiêd³ej chwa³y, Floryjanie, niech przez Ciê Polska upad³a powstanie. Podnie¶ tê rêkê, któr±¶ ofiarowa³, gdy¶ siê Polakom patronem darowa³[13]". Ale dlaczego nasz ksi±¿ê Kazimierz Sprawiedliwy poprosi³ o te relikwie? S± domys³y, ¿e zrobi³ to w³a¶nie za rad± biskupa Gedki. A ¿eby zrozumieæ tê pro¶bê i sam jej pomys³, pos³uchajmy profesora Kazimierza Dobrowolskiego (1894-1987), który tak napisa³ o relikwiach w tamtych czasach: „W wyobra¿eniach ¶redniowiecznych stanowi³y one najpotê¿niejszy zastaw pomocy Boskiej. Szczególn± wagê przywi±zywano do posiadania ca³ego cia³a ¶wiêtego, którego grób stawa³ siê o¶rodkiem kultu. Realistycznie pojmuj±cy umys³ ¶redniowieczny wierzy³ bowiem, ¿e ¶wiêty, którego bezcenne zw³oki na jakim¶ miejscu spoczywa³y, nadal tam¿e mieszka, ¿e jest po¶rednikiem miêdzy Bogiem i lud¼mi i chroni kraj przed nieszczê¶ciami, zsy³a powodzenia i dobrodziejstwa. Relikwie posiada³y olbrzymi± moc przyci±gaj±c±, a obecno¶æ ich dawa³a prawo udzielania odpustu[14]". Nie dziwi wiêc, ¿e w ¶redniowiecznej Europie, powsta³ bardzo silny ruch p±tniczy i wielu ludzi udawa³o siê do miejsc u¶wiêconych ¶wiêtymi relikwiami, wierz±c w ich uzdrowieñcz± i cudown± moc. Profesor Dobrowolski postawi³ tak± tezê: „Powy¿sze zjawisko (...) pielgrzymek, (...) musia³o ogromnie wzmocniæ chêæ posiadania w³asnych skarbów relikwialnych i stworzenia rodzimych placówek p±tniczych; swojskich cudownych miejsc. Katedra krakowska nie mia³a ¿adnych wiêkszych zasobów relikwialnych, ¿adnego cia³a ¶wiêtego. Jak¿e ubogim w szcz±tki ¶wiêtych by³ te¿ jej skarbiec. St±d my¶l podniesienia blasku stolicy biskupiej przez uzyskanie znakomitych relikwii by³a zupe³nie uzasadniona. Mog³a ona zrodziæ siê przede wszystkim w g³owie [biskupa] Gedki, pasterza dba³ego o dobro i s³awê swego ko¶cio³a, który ju¿ na 19 lat przed translacj± zasiada na krakowskim tronie biskupim. O ¿adnym ze swych poprzedników, pomijaj±c ¶wiêtego Stanis³awa, nie mówi Wincenty z takim zachwytem, tylko jego imiê uznaje[15]". B³ogos³awiony Wincenty Kad³ubek (1150-1223) tak go w swojej Kronice Polski nazwa³: „Wielce ¶wi±tobliwy biskup Krakowian Gedeon, którego imiê nale¿a³oby z³otym wyryæ rylcem[16]". I jeszcze jeden powód tej pro¶by o relikwie ¶wiêtego podaje profesor Dobrowolski, chodzi³o o przyznanie przez papie¿a biskupom krakowskim, pierwszego miejsca i g³osu po arcybiskupie gnie¼nieñskim. Taki przywilej otrzyma³ od papie¿a Urbana III (1120-1187), biskup krakowski Pe³ka [Fulko (? - 1207)], kilka miesiêcy po ¶mierci biskupa Gedki. Równie¿ profesor Feliks Koneczny (1862-1949), w swojej ksi±¿ce „¦wiêci w dziejach narodu polskiego" wysnuwa porównywalne wnioski. Kazimierz Sprawiedliwy by³ ksiêciem w Ma³opolsce, natomiast Wielkopolsk± rz±dzi³ jego brat i konkurent do tronu, Mieszko Stary (1122 lub 1125-1202). Miêdzy braæmi, ale tak¿e miêdzy ich prowincjami zaczê³a narastaæ ambicjonalna zazdro¶æ. W Wielkopolsce by³o Gniezno z Prymasem, a w Krakowie urzêdowa³ tylko biskup. Z kolei Kraków by³ stolic± ca³ego pañstwa, siedzib± wielkich ksi±¿±t, a Poznañ pamiêta³, ¿e dawniej (do 1038 roku) tam w Gnie¼nie by³a stolica, no i w Gnie¼nie by³ grób ¶wiêtego Wojciecha z jego relikwiami. Chocia¿ w 1038 Brzetys³aw I (1002-1055), ksi±¿ê czeski napad³ na Gniezno w celu zrabowania tych relikwii i wprawdzie ten rabunek powiód³ siê, bo wywióz³ on do Pragi relikwie i ¶wiêtego Wojciecha i jego brata Radzyma Gaudentego (ur. miêdzy 960-970 - zm. 1006 lub 1018), pierwszego arcybiskupa gnie¼nieñskiego, a tak¿e relikwie piêciu braci mêczenników, to jednak czê¶æ relikwii uda³o siê ukryæ i ocaliæ, w tym relikwiarz g³owy ¶wiêtego Wojciecha. W Krakowie, prawdopodobnie nie by³o ¿adnych relikwii [mog³y gdzie¶ byæ zapomniane relikwie ¶w. Wac³awa] i choæ ¶wiêty Stanis³aw biskup ju¿ nie ¿y³, to by³ czczony tylko lokalnie, a na jego kanonizacjê trzeba by³o jeszcze poczekaæ wiele lat. Wielkopolanie dolewali jeszcze oliwy do ognia, mówi±c, ¿e ¶wiêty Wojciech jest patronem tylko Wielkopolski, a Kraków i ca³a Ma³opolska nie ma ¿adnego patrona. A wiêc najszybsz± metod± obrania patrona dla Krakowa by³o sprowadzenie na katedrê wawelsk± relikwii którego¶ z kanonizowanych ¶wiêtych katolickich. Oczywi¶cie miejscem, gdzie by³o najwiêcej relikwii i sk±d naj³atwiej mo¿na by³o je otrzymaæ, by³ Rzym, który mia³ pod sw± piecz± wszystkie chrze¶cijañskie pañstwa i narody. Po otrzymaniu relikwii ¶wiêtego Floriana z³o¿ono je na Wawelu w specjalnie przygotowanym grobowcu. Za¶ na dzisiejszym Kleparzu, który w tamtych czasach by³ osad± handlow±, znajduj±c± siê na pó³noc od Krakowa, wielki ksi±¿ê Kazimierz Sprawiedliwy wystawi³ wspania³y ko¶ció³ pod wezwaniem ¶wiêtego Floriana i umie¶ci³ tam ramiê z cia³a ¶wiêtego mêczennika. Od pocz±tku ko¶ció³ ten zosta³ ustanowiony jako kolegiata, aby znajduj±ce siê w nim kolegium kap³añskie u¶wietnia³o swymi modlitwami tê ¶wi±tyniê. Król Kazimierz Wielki (1310-1370) „uposa¿y³ kolegiatê w 4 pra³atów, 4 kanoników i 8 wikariuszów[17]. Na zdjêciu, ko¶ció³ ¶wiêtego Floriana w Krakowie na Kleparzu. Fot. M. Jurkowski Stare podania mówi±, ¿e wo³y ci±gn±ce wóz z relikwiami ¶wiêtego Floriana w³a¶nie (na dzisiejszym Kleparzu) w miejscu pó¼niejszego wybudowania ko¶cio³a jakby cudem zosta³y zatrzymane i za nic nie chcia³y i¶æ dalej. Ko¶ció³ zosta³ konsekrowany w 1216 roku przez biskupa krakowskiego, b³ogos³awionego Wincentego Kad³ubka. Kazimierz Wielki na mocy przywileju lokacyjnego w roku 1366 ustanowi³ tê handlow± osadê jako samodzielne miasto, które zwano pocz±tkowo od imienia ¶wiêtego, Florencj±, za¶ pó¼niej Kleparzem. Od XVIII wieku Kleparz sta³ siê dzielnic± administracyjn± Krakowa. Ksi±dz Boles³aw Przybyszewski (1908-2001), na stronie internetowej Bazyliki ¶wiêtego Floriana w Krakowie opisa³, jak wielk± estym± zaczê³o cieszyæ siê to miejsce. „Ka¿dy wêdrowiec, który odwiedza³ Kraków, nie omieszka³ wst±piæ do bia³ego ko¶cio³a ¶wiêtego Floriana. Nawet ksi±¿êta, biskupi, odprawiaj±cy wjazd do Krakowa, wstêpowali tutaj, aby po przywitaniu przez kapitu³ê ¶wiêtofloriañsk± poleciæ siê opiece ¶wiêtego Floriana. Têdy jecha³a ze Sandomierza ¶wiêta Kinga, aby wraz mê¿em Boles³awem Wstydliwym obj±æ ksiêstwo krakowskie. (...) Wszystko duchowieñstwo wychodzi³o z ko¶cio³a, by powitaæ dostojne osoby udaj±ce siê do Krakowa. Dlatego drogê, która prowadzi³a od kolegiaty ¶wiêtego Floriana przez ulicê Floriañska, Rynek, Grodzk± a¿ do Wawelu nazwano drog± królewsk± (via regia)[18]". Po ¶mierci królowej Jadwigi (1374 -1399), której ¿yczeniem by³a reaktywacja uniwersytetu w Krakowie, jej m±¿ król W³adys³aw Jagie³³o (1362 lub 1352-1434) to ¿yczenie spe³ni³. Król, „który by³ patronem kolegiaty, fundowanej przez w³adców polskich, odda³ pra³atury i kanonie w ko¶ciele ¶wiêtego Floriana do obsady przez uniwersytet, ale sobie i nastêpcom swoim zostawi³ do dyspozycji obsadê prepozytury, czyli najwy¿szej godno¶ci w kolegiacie ¶wiêtego Floriana[19]". Dopiero król Zygmunt August (1520-1572) [inne ¼ród³a podaj±, ¿e to król Stefan Batory (1533-1586)] w 1599 r. „na sejmie w Piotrkowie odst±pi³ tego prawa wszechnicy [uniwersytetowi], którego do (...) [1780 roku u¿ywa³a i wówczas] proboszczem bywa[³] profesor wydzia³u teologicznego"[20]. Na zdj. Brama Floriañska w Krakowie. Fot. M. Jurkowski „W ci±gu dalszych wieków kolegiata ¶w. Floriana prze¿ywa³a wszystko to, co dotyczy³o losów Polski: klêski i zwyciêstwa, urz±dzaj±c mod³y i procesje na intencjê ojczyzny. Ile razy przyje¿d¿ali do stolicy królowie czy hetmani wracaj±cy z wojny, ca³y uniwersytet z rektorem na czele wita³ ich przed ko¶cio³em ¶wiêtego Floriana u pocz±tku drogi królewskiej. Ile razy królowie czy biskupi zmarli poza Krakowem, kolegiata przyjmowa³a ich cia³o do swego ko¶cio³a i odprawia³a egzekwie i st±d wyrusza³ kondukt pogrzebowy na Wawel. W roku 1683 kolegiata wraz z ca³ym uniwersytetem mia³a szczê¶cie witaæ bohaterskiego króla Jana III Sobieskiego (1629-1696), który po rozgromieniu Turków wraca³ do Krakowa 23 grudnia tego¿ roku. Król zostawi³ w ko¶ciele zdobyczn± chor±giew tureck± i odby³ wjazd triumfalny drog± królewsk±[21]". „Tragicznym dla kolegiaty by³ rok 1780. Wys³any z Warszawy przez Komisjê Edukacji Narodowej do reformy Akademii krakowskiej Hugo Ko³³±taj (1750-1812) samowolnie zniós³ kolegiatê, czyni±c to bez zgody Stolicy Apostolskiej i zwrócenia siê do miejscowego biskupa Kajetana So³tyka (1715-1788). Cz³onkowie kolegiaty musieli udaæ siê na parafie. Maj±tek kolegiaty obrócono na uposa¿enia uniwersytetu, który wtedy nazwano Szko³± G³ówn±. W ¶wietle przepisów prawa ko¶cielnego zniesienie kolegiaty ¶w. Floriana by³o niewa¿ne, lecz po likwidacji maj±tku kolegiackiego ju¿ ona nie mog³a wróciæ do dawnego stanu, choæ ko¶ció³ ma prawo nazywaæ siê kolegiat±. Przy kolegiacie pozosta³ tylko prepozyt, który prowadzi³ parafiê[22]". Ostatnim prepozytem kapitu³y przy ko¶ciele ¶wiêtego Floriana by³ profesor i rektor Akademii Krakowskiej ks. Antoni Krz±nowski (1702-1798). Na zdjêciu, wnêtrze ko¶cio³a ¶wiêtego Floriana w Krakowie. Fot. M. Jurkowski Kolegiata, jak napisa³ ksi±dz Boles³aw Przybyszewski, wyda³a 15 biskupów, z jej murów wyszed³ pierwszy prymas Polski Miko³aj Tr±ba (1358?-1422), pierwszy kardyna³ polski Zbigniew Ole¶nicki (1389-1455). Wyda³a ona równie¿ piêciu prymasów Królestwa Polskiego, o¶miu kanclerzy pañstwa, ca³y szereg uczonych, profesorów i teologów. W latach 1949-1951 wikariuszem w ko¶ciele ¶wiêtego Floriana w Krakowie by³ ksi±dz Karol Wojty³a (1920-2005). W roku 1999 ko¶ció³ zosta³ przez swojego dawnego wikariusza, a wtedy ju¿ papie¿a Jana Paw³a II, podniesiony do godno¶ci bazyliki mniejszej. Imiê Florian pojawi³o siê w Polsce razem z kultem ¶wiêtego Floriana, a wiêc ju¿ w XII wieku. „Wywodzi siê ono z jêzyka ³aciñskiego, od imienia Florus. Utworzone zosta³o za pomoc± sufiksu [przyrostka dodanego po rdzeniu] ‑ ianus tworz±cego miêdzy innymi cognomina [przydomki, nazwiska rodowe]. Zatem Florianus to pierwotnie nale¿±cy do Florusa. Imiê Florus (...) jest (...) przymiotnikiem (...) najpierw oznaczaj±cym kolor p³owy [blado¿ó³ty z szarawym odcieniem], a pó¼niej kwitn±cy. (...) W XIII wieku obok (...) formy Florianus pojawia siê (...) polska forma Tuorian(us), Tworian(us). (...) [Pó¼niej] po metatezie (przestawce g³osek i uproszczeniach) powsta³a forma Tworzyjan. W XV wieku poczucie identyczno¶ci imion Florian(us) i Tworzyjan by³o [ju¿] powszechne, w dobie pó¼niejszej Tworzyjan ulega zapomnieniu, a upowszechnia siê lekko spolonizowana forma Florian. Obok formy Tworzyjan by³a te¿ w Polsce w u¿yciu forma skrócona Tworek[23]". Ta forma ju¿ przypomina nam popularne zdrobnienie Florek. Na zdjêciu figura ¶w. Floriana na fasadzie ko¶cio³a. Fot. M. Jurkowski ¦wiêty Florian zazwyczaj przedstawiany jest jako uzbrojony ¿o³nierz rzymski. Jego atrybuty to: chor±giew, a na niej czerwony lub bia³y krzy¿, kamieñ m³yñski, miecz, naczynie z wod±, orze³, palma mêczeñstwa, p³on±cy dom. Chor±giew i miecz to atrybuty ¿o³nierza, krzy¿ to oczywi¶cie symbol wyznawanej przez ¶wiêtego wiary chrze¶cijañskiej, kamieñ m³yñski to nawi±zanie do ¶mierci mêczeñskiej w rzece Anizie. „¦wiêty Florian zosta³ patronem stra¿aków oraz pogorzelców dopiero w XVI wieku. (...) [po tym, jak] wybuch³ ogromny po¿ar na Kleparzu w 1528 roku. P³omienie szczê¶liwie ominê³y ko¶ció³, w którym przechowywano relikwie ¶wiêtego Floriana. Mieszkañcy Kleparza i Krakowa przypisali ten cud wstawiennictwu ¶wiêtego. Jak g³osz± legendy, niektórzy mieszkañcy widzieli postaæ Floriana, jak unosz±c siê nad ko¶cio³em, zalewa³ jêzyki ognia maj±ce zaj±æ ¶wi±tyniê. Na zdjêciu, ¶wiêty Florian na Bramie Floriañskiej w Krakowie. Fot. M. Jurkowski Do tego wydarzenia nawi±zuje kolejny atrybut - naczynie z wod±. Od tego czasu ¶wiêty [Florian] uwa¿any jest za patrona stra¿aków i hutników oraz wzywany jest podczas po¿arów[24]". ¦wiêty Florian, jak ju¿ wcze¶niej wspomniano, jest historycznym patronem Polski, ale jest on tak¿e patronem Górnej Austrii oraz Krakowa, Chorzowa, Bolonii i archidiecezji wiedeñskiej oraz pierwszym patronem miasta Linz, gdzie rozwiniêty jest przemys³ hutniczy. Nasz ¶wiêty jest równie¿ patronem wykonawców zawodów wi±¿±cych siê z ogniem i wod±: stra¿aków, hutników i koksowników, kominiarzy, garncarzy i piekarzy. Z pewno¶ci± nale¿y jeszcze wyja¶niæ, jak to siê sta³o, ¿e ¶wiêty Florian obok ¶wiêtego Wac³awa, ¶wiêtego Wojciecha i ¶wiêtego Stanis³awa sta³ siê patronem Polski. Czterech ¶wiêtych patronów Polski: ¦w. Wac³aw, ¶w. Wojciech, ¶w. Stanis³aw biskup i ¶w. Florian. Ryc. z ksi±¿ki ks. dr K. Wilka i dr C. Wilczyñskiego, Gwiazdy katolickiej Polski T. I, Miko³ów 1938 r., s. 60. Otó¿ sta³o siê to w 1436 r. w Krakowie podczas synodu, który zwo³a³ kardyna³ Zbigniew Ole¶nicki, ówczesny biskup krakowski. Wówczas to, na podstawie jednego z postanowieñ tego synodu „podniesiono ryt obchodów ¶w. Floriana, wpisuj±c mêczennika »miêdzy innych tego królestwa ¶wiêtych patronów, czyli Wojciecha, Stanis³awa i Wac³awa mêczenników«"[25]. Biskup krakowski „w statutach diecezjalnych okre¶li³ ¶wiêtego Floriana mianem »patronus noster«"[26] i wspólnie z pozosta³ymi by³ otoczony „jednakow± czci± i kultem w liturgii oraz brewiarzu ca³ej diecezji"[27]. Warto te¿ zwróciæ uwagê na to, „¿e w drugiej po³owie XIII wieku w katedrze krakowskiej obchodzono cztery ¶wiêta: ¶w. Stanis³awa, ¶w. Wac³awa, po¶wiêcenia ko¶cio³a i ¶w. Floriana (bez oktawy). By³y to tzw. festa fori a wiêc ¶wiêta obchodzone nie tylko w katedrze, ale i w mie¶cie. W ka¿dym z tych ¶wi±t odwiedzaj±cy relikwie i ko¶ció³ mogli uzyskaæ odpust sze¶ædziesiêciodniowy (...) Lecz nie by³y to ¶wiêta jednakowej rangi. W statutach biskupa [Jana] Nankera (1270- 1341) z 1320 roku dzieñ ¶w. Floriana zaliczony zosta³ do ¶wi±t kategorii semiduplex (¶w. Stanis³aw mia³ wy¿sz± rangê - duplex), a wiêc obchodzony by³ jedynie w katedrze krakowskiej. Florian te¿ nie zosta³ zaliczony do jej patronów"[28]. [1] Maksymian zosta³ powo³any jako wspó³rz±dca przez Dioklecjana i by³ cesarzem razem z nim w latach 286 - 305. [2] Autorstwo tego powsta³ego przed rokiem 400 po Chrystusie Martyrologium przypisano ¶w. Hieronimowi st±d jego nazwa. [3] http://osfm.pl/index.php/pl/swiety-florian [4] Artyku³ opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/index.php/wiara-kosciol-na-swiecie/276673,patron-dnia-swiety-beda-czcigodny.html [5] ¦wiêty Usuard (?- zm. ok. 875-877) mnich benedyktyñski. [6] ¦wiêty Adon z Vienne (800-875), francuski hagiograf. [7] Wincenty z Beauvais (ok. 1194- 1264), dominikanin. [8] Ks. Piotr Skarga SI, ¯ywoty ¶wiêtych polskich, Kraków 1987, s. 57. [9] http://niedziela.pl/wydruk/22166?ra= [10] Anna Zahorska, Ilustrowane ¿ywoty ¶wiêtych polskich, Potulice 1937, s. 76-80. [11] Tam¿e, s. 80. [12] Jan D³ugosz, Roczniki, czyli kroniki s³awnego królestwa polskiego, Ksiêgi V i VI. Dost. w Intern. na str.: https://polona.pl/item-view/a0cb037c-6f7c-4ce8-ba0e-9d9565012f0d?page=177 oraz na str.:https://polona.pl/item-view/a0cb037c-6f7c-4ce8-ba0e-9d9565012f0d?page=178 [13] Ks. Kazimierz Bukowski, S³ownik Polskich ¦wiêtych, Kraków 1995, s. 13. [14] Prof. Kazimierz Dobrowolski, Dzieje kultu ¶w. Floriana w Polsce do po³owy XVI wieku, Warszawa 1923, s. 19-20. [15]Tam¿e, s. 21. [16] Wincenty Kad³ubek, Mistrza Wincentego Kronika Polska, Warszawa 1974, s. 183. [17] ¦wiête pami±tki Krakowa, Kraków 1883, s. 321. [18] https://www.swflorian.net/index.php/historia/800-lecie-kolegiaty-sw-floriana-w-krakowie-1184-1984 [19] Tam¿e. [20] ¦wiête pami±tki Krakowa..., s. 321. [21] https://www.swflorian.net/index.php/historia/800-lecie-kolegiaty-sw-floriana-w-krakowie-1184-1984 [22] Tam¿e. [23] Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê..., Kraków 1982, s. 231-232. [24] Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytaæ wizerunki ¶wiêtych, Kraków 2013, s. 257-258. [25] Piotr Ko³pak, Kult ¶wiêtych patronów Królestwa Polskiego w czasach Jagiellonów, Kraków 2020, s. 5-6. [26] ¦wiêty Florian 1700 lat obecno¶ci, red. Jacek Kurek, Chorzów 2004, s. 23. [27] Tam¿e. [28] Tam¿e, s. 22. Powrót |