¦wiêty Józef Bilczewski Cz. I Ks. Józef Bilczewski zdj. ze str. w Intern.: http://stowarzyszeniehistorykowstarozytnosci.edu.pl/wp-content/uploads/2018/04/Bilczewski-J%C3%B3%C5%BCef.jpg Tym razem w naszej nocnej pielgrzymce towarzyszyæ nam bêdzie ¶wiêty Józef Bilczewski, którego w litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako Arcybiskupa Lwowa. Doros³e ¿ycie tego ¶wiêtego Arcybiskupa mo¿na podzieliæ na dwa wyra¼ne okresy, pierwszy to czas kiedy bêd±c kap³anem by³ jednocze¶nie naukowcem i wyk³adowc± uniwersyteckim, i drugi okres, to lata kiedy pe³ni³ godno¶æ arcybiskupa we Lwowie. My w tej konferencji us³yszymy o tym pierwszym etapie tego bardzo aktywnego ¿ycia Józefa Bilczewskiego. Nasz bohater przyszed³ na ¶wiat 26 kwietnia 1860 roku w Wilamowicach, niedaleko Kêt na terenie ówczesnej Galicji. By³a to miejscowo¶æ o korzeniach germañsko-flandryjskich, która przez wiele wieków, w³a¶ciwie a¿ do dzisiaj zachowa³a pewn± odrêbno¶æ kulturow±. W Wilamowicach wed³ug austriackiego spisu z 1900 roku dwie trzecie ludno¶ci by³o niemieckojêzycznej a tylko jedna trzecia mówi³a po polsku. Natomiast prawie sto procent z nich by³o katolikami, tylko nieco ponad dwa procent wyznawa³o judaizm. W pó¼niejszych latach, kiedy Józef Bilczewski zosta³ ju¿ Arcybiskupem lwowskim, to z wielkim bólem mówi³, tak: „Zarzucono mi (...) moje pochodzenie z osady niemieckiej. A przecie¿ moja dobra matka mówi³a ze mn± tylko pacierz polski i jako pierwsz± ksi±¿kê obja¶nia³a mi bibliê polsk±. Kiedy wst±pi³em do gimnazjum w Wadowicach, jam ch³opczyna dwunastoletni wypisa³ w rodowodzie szkolnym, ¿e jestem narodowo¶ci polskiej. Chyba nie dla kariery"[1]. A ta dobra i bardzo kochana przez Józefa matka nazywa³a siê Anna z domu Fajkisz i faktycznie, to ona by³a w rodzinnym domu krzewicielk± ducha polskiego i to dziêki niej domowa atmosfera przepojona by³a g³êbok± wiar± i prawdziw± religijno¶ci±. Józef by³ pierworodnym spo¶ród dziewiêciorga dzieci, które urodzi³y siê w ma³¿eñstwie Anny i Franciszka Bibów. To swoje rodowe nazwisko Biba zmieni³ Józef na nazwisko Bilczewski ju¿ jako cz³owiek doros³y. Przyczyny tej zmiany wyja¶nimy troszkê pó¼niej. Ojciec rodziny, Franciszek Biba by³ prostym ch³opem, uprawiaj±cym w³asn± rolê o wielko¶ci 6 morgów (ok. 3,5 ha). Poniewa¿ ta niezbyt du¿a ilo¶æ ziemi nie wystarcza³a do utrzymania tak licznej rodziny, wiêc musia³ jeszcze dorabiaæ jako cie¶la. M³odziutki Józek Biba ukoñczy³ trzy klasy w szkole ludowej w Wilamowicach a czwart± klasê w pobliskich Kêtach. Wówczas ojciec zamierza³ syna przyuczyæ do pracy na roli oraz do jakiego¶ zawodu praktycznego. Ale Józio wykazywa³ wielki poci±g do nauki natomiast ¿adnego nie mia³ talentu do jakiegokolwiek rzemios³a. Sam pó¼niej tak o tym czasie opowiada³: „Niezdarno¶æ moja (...) u³atwi³a mi naukê. Kiedy ojciec widzia³, ¿e nie bêdzie mia³ ze mnie upragnionej pomocy, zadecydowa³: »On do niczego - niech idzie do szko³y«"[2]. Wiêc dwunastoletniego Józka wys³ano do c.k. Realnego i Wy¿szego Gimnazjum w Wadowicach. To c.k. przy nazwie oznacza³o cesarski i królewski, by³ to skrót stosowany przy nazwach instytucji w cesarstwie austrowêgierskim. Po pomy¶lnym zdaniu egzaminów wstêpnych, przez pierwsze cztery lata Józef Biba uczy³ siê w Gimnazjum Realnym, czyli ni¿szym. Nie by³ wówczas zbyt wyró¿niaj±cym siê uczniem ale otrzymywa³ promocje do klas programowo wy¿szych, chocia¿ nie by³o to wcale takie ³atwe. O trudno¶ciach, jakie siê wówczas pojawia³y oraz o poziomie nauki, ¶wiadczy chocia¿by to, ¿e z klasy drugiej, która liczy³a wówczas 27 uczniów „a¿ trzynastu gimnazjalistów nie uzyska³o promocji do klasy trzeciej!"[3]. Tylko sze¶ciu z nich dopuszczono do egzaminu poprawkowego. „O poziomie kszta³cenia ¶wiadczyæ mo¿e fakt, ¿e kilkadziesi±t nazwisk ówczesnych nauczycieli i uczniów trafi³o na karty wydawnictw encyklopedycznych czy s³owników biograficznych, w tym tak monumentalnych, jak Wielka Encyklopedia Powszechna czy Polski S³ownik Biograficzny"[4]. Warto wiedzieæ, ¿e to gimnazjum ukoñczy³ w roku 1938 Karol Wojty³a. Józef Biba w wieku gimnazjalnym zdj. ze str. w Intern.: http://www.wadowita.net/bilczewski.php W roku 1875 oddano do u¿ytku nowy budynek przy ul Wiedeñskiej (obecnie ul. Mickiewicza), który s³u¿y m³odym mieszkañcom Wadowic do dzi¶ jako I Liceum Ogólnokszta³c±ce im. Marcina Wadowity. „Po zakoñczeniu edukacji w klasie czwartej uczniowie mogli kontynuowaæ przez cztery kolejne lata, edukacjê w Gimnazjum Wy¿szym. Tak± w³a¶nie ¶cie¿kê edukacji obra³ nastoletni Józef Biba"[5]. Podczas nauki w Gimnazjum Wy¿szym mo¿na zauwa¿yæ, jak zaczyna³o mu zale¿eæ na coraz lepszych wynikach w nauce. Otó¿ na zakoñczenie pi±tego roku nauki jego wyniki plasowa³y go na szóstym miejscu w klasie. W klasie siódmej ju¿ by³ trzeci a klasê ósma zakoñczy³ jako jeden z czterech uczniów, którzy uzyskali oceny celuj±ce. Nauka w gimnazjum trwa³a ³±cznie osiem lat i koñczy³a siê egzaminem maturalnym. W roku 1880 osiemnastu maturzystów przyst±pi³o do tego egzaminu. Józef Biba znalaz³ siê w¶ród czterech, którzy uczynili „tedy z odznaczeniem zado¶æ wymaganiom prawnie przepisanym i (...) [otrzymali] w skutek tego ¶wiadectwo dojrza³o¶ci, upowa¿niaj±ce (...) do uczêszczania na uniwersytet"[6]. Wiêkszo¶æ ocen na tym ¶wiadectwie to oceny celuj±ce, jedynie postêp w nauce fizyki i matematyki oceniono jako chwalebny a w nauce historii naturalnej jako zadowalaj±cy. Obyczaje oczywi¶cie oceniono jako wzorowe. O¶mioletni pobyt Józefa Biby w wadowickim Gimnazjum mo¿na oceniæ jako bardzo wa¿ny okres w jego ¿yciu, który wywar³ du¿y wp³yw na jego charakter. Tak¿e „trudno¶ci bytowe zwi±zane z utrzymaniem w ¶redniej wielko¶ci mie¶cie - kilkadziesi±t kilometrów od rodzinnego domu - nauczy³y m³odego wilamowiczanina pokonywania przeciwno¶ci losu i wytrwa³ego, okupionego ciê¿k± prac±, d±¿enia do zamierzonego celu.
Józef Biba po maturze r. 1880. zdj. ze str. w Intern.: http://www.wadowita.net/bilczewski.php S³uszno¶ci powy¿szego wywodu dowodzi determinacja, jak± mo¿na ¶ledziæ u Bilczewskiego w czasie edukacji w wadowickim gimnazjum. Z ucznia raczej przeciêtnego, w pierwszych latach nauki, ju¿ jako dojrza³y m³odzieniec zostaje prymusem szkolnym. Nie do przecenienia pozostaje wszechstronna wiedza wyniesiona ze szko³y ¶redniej. Zawdziêcza³ jej m.in. znakomite przygotowanie humanistyczne, tak istotne podczas studiów teologicznych i jego dalszej kariery naukowej. Ponadto przebywaj±c w¶ród uczniów o ni¿szej kondycji maj±tkowej, nauczy³ siê empatii i zrozumienia dla innych ludzi. Zapewne pomny swoich m³odzieñczych do¶wiadczeñ, ju¿ jako duszpasterz i katecheta da³ siê poznaæ - jak pisa³ Karol Lewicki - jako cz³owiek, który »troskliwo¶ci± swoj± o dobro m³odzie¿y i zacno¶ci± charakteru umia³ sobie pozyskaæ serca uczniów i szczere powa¿anie w¶ród kolegów«. W tym miejscu warto zaznaczyæ, ¿e równie¿ pobyt w Wadowicach móg³ mieæ znacz±cy wp³yw na wybór drogi duszpasterskiej przez Bilczewskiego. Godny przypomnienia jest fakt, ¿e nauczanie religii w Wadowicach odbywa³o siê przez ca³y okres edukacji, czyli osiem lat. Nie bez znaczenia by³a tak¿e postaæ katechety ks. Piotra Pietrzyckiego, który po¶wiêca³ siê bezgranicznie wychowaniu uczniów wadowickiego gimnazjum oraz niesieniu pomocy najubo¿szym z nich. Bardzo prawdopodobne, ¿e zainspirowany niezwyk³± osobowo¶ci± ks. Pietrzyckiego, dwudziestoletni Józef Biba postanowi³ pój¶æ w jego ¶lady. Podobnie zreszt± uczyni³o kilku innych maturzystów z roku 1880, którzy wybrali drogê do stanu duchownego"[7]. Jeszcze w tym samym roku, kiedy otrzyma³ ¶wiadectwo dojrza³o¶ci wst±pi³ do Seminarium Diecezjalnego w Krakowie na Stradomiu oraz podj±³ naukê na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagielloñskiego. To powo³anie kap³añskie by³o z pewno¶ci± równie¿ zas³ug± matki Józefa, o której pobo¿no¶ci ju¿ wspomniano wcze¶niej a która tê swoj± pobo¿no¶æ umia³a przelaæ na pierworodnego syna. Jak bardzo by³a pobo¿na i jak ca³kowicie poddawa³a siê woli Bo¿ej, o tym ¶wiadczy list, który napisa³a do syna po ciê¿kim gradobiciu: „¯niwa zapowiada³y siê (...) bardzo piêknie; przyszed³ grad i wybi³ wszystko do szczêtu. Pan Bóg pokaza³, co daæ mo¿e, je¿eli zechce, a zabra³ dary swoje, bo¶my nie byli ich godni"[8]. Swoje studia teologiczne poszerza³ Józef Bilczewski „przez s³uchanie wyk³adów na Wydziale Filozoficznym w zakresie filozofii, literatury, historii i jêzyków obcych. Uczêszcza³ tak¿e na wyk³ady z archeologii i zabytkoznawstwa"[9]. Te wyk³ady by³y mocno powi±zane z jego coraz powa¿niejszymi zainteresowaniami archeologi± chrze¶cijañsk±, apologetyk± i dogmatyk± katolick±. „Podczas studiów Józef Biba zetkn±³ siê z osobisto¶ciami ¶wiata nauki, a jednocze¶nie ¶wietnymi wyk³adowcami: profesorami Emilem Godlewskim, Kazimierzem Morawskim, Karolem Olszewskim, Stanis³awem Smolk±, Stanis³awem Tarnowskim, Boles³awem Ulanowskim. Wydaje siê jednak, ¿e pierwszorzêdne znaczenie dla przysz³ego teologa, dogmatyka, ale równie¿ badacza staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskiej mia³o s³uchanie wyk³adów wybitnych naukowców tamtego czasu: filozofa i teologa ks. prof. Stefana Pawlickiego CR, historyka Ko¶cio³a ks. prof. W³adys³awa Chotkowskiego, wyk³adowców teologii pastoralnej ks. prof. Józefa Sebastiana Pelczara i historii powszechnej prof. Józefa Szujskiego (zmar³ego w 1883 roku), w koñcu archeologa i historyka sztuki prof. Józefa £epkowskiego"[10]. Wiedzê zdobyt± w tym czasie bardzo pog³êbi³ podczas swoich pó¼niejszych studiów w Rzymie i w Pary¿u. W roku 1884 Józef Biba przyj±³ ¶wiêcenia kap³añskie z r±k ks. kardyna³a Albina Dunajewskiego (1817-1894). „Niewielkie nadzieje, po ludzku s±dz±c, rokowa³ m³ody piastun Bo¿y, skoro ¶wiêcenia kap³añskie przyjmowa³ siedz±c na krze¶le, a nawet podczas nich zemdla³ z powodu wyczerpania si³ fizycznych"[11]. To s³abe zdrowie naszego bohatera by³o powodem wcze¶niejszych w±tpliwo¶ci w¶ród jego prze³o¿onych, „czy dopu¶ciæ go w ogóle do ¶wiêceñ kap³añskich"[12]. Mimo tych obaw i tej s³abo¶ci podczas ¶wiêceñ, w ca³ym pó¼niejszym okresie ¿ycia pokaza³ on wielkim zaanga¿owaniem i pracowito¶ci±, ¿e dopuszczenie do ¶wiêceñ by³o w³a¶ciwym wyborem. Swoj± mszê prymicyjn±, w której dziêkowa³ za dar kap³añstwa, odprawi³ w rodzinnych Wilamowicach, w ko¶ciele parafialnym. Swoj± pos³ugê kap³añsk± rozpocz±³ jako wikariusz w podkrakowskiej Mogile w ko¶ciele ¶wiêtego Bart³omieja. W pa¼dzierniku 1885 roku postanowi³ zmieniæ swoje nazwisko na Bilczewski. „Decyzja Józefa Biby o zmianie nazwiska mia³a swoje uzasadnienie. W XIX wieku s³owo biba mia³o wyj±tkowo pejoratywne skojarzenia, o wiele silniejsze ani¿eli ma to miejsce dzisiaj. Pozostawa³o ono równie¿ w dosyæ czêstym u¿yciu, szczególnie w ¶rodowisku m³odzie¿owym. Na tej podstawie mo¿na wnioskowaæ, ¿e w latach szkolnych nastoletni Józef Biba - ze wzglêdu na swoje nazwisko - móg³ byæ obiektem uszczypliwych uwag ze strony rówie¶ników. Niniejsz± opiniê potwierdza lektura pisma wadowickich gimnazjalistów Ad Tristitiam depellendam [Aby rozwiaæ smutek]kolportowanego w¶ród uczniów (bez wiedzy w³adz szkolnych) w latach 1885-1887. Na jego kartach nastêpuje odwo³anie do biby jako synonimu uczniowskich, nielegalnych, spotkañ (w 1886 ukaza³ siê tekst zatytu³owany: Biba siódmaków w 1886 r.)"[13]. Nie nale¿y wiêc s±dziæ, ¿e Józef Biba zmieni³ swoje nazwisko z powodu jakiej¶ pychy czy dumy, by w ten sposób zatrzeæ ¶lad jego wiejskiego czy te¿ ch³opskiego pochodzenia. ¦wiadczy o tym równie¿, zapis w jego dzienniku, który poni¿ej zamieszczamy: „...Jam tego nie uczyni³ z pró¿no¶ci. Profesorowie podsuwali mi my¶l zmiany nazwiska jeszcze w seminarium tak, ¿ebym ¶wiêcenia kap³añskie móg³ przyj±æ ju¿ pod nazwiskiem nowym. Nie pos³ucha³em. Wola³em sam naraziæ siê na docinki, byle ojcu nie sprawiæ przykro¶ci. Dopiero jako wikariusz w Mogile ust±pi³em pod naciskiem X. [prof. Zygmunta] Lenkiewicza (1845-1913). Przyjecha³ on do Mogi³y i j±³ mi t³umaczyæ, ¿e wobec tego, i¿ robiê rygoroza [egzaminy, dok³adniejsze wyja¶nienie poni¿ej], dostanê prawdopodobnie kiedy¶ stanowisko przynajmniej katechety gimnazjalnego - a mo¿e i na uniwersytecie. Nazwisko moje dotychczasowe da m³odzie¿y sposobno¶æ do dowcipów i docinków. Nale¿y tedy dla dobra ogólnego - aby mianowicie ob¶mieszenie osoby nie wysz³o na szkodê religii, zrobiæ ofiarê. Nie mog³em tym wywodom nie przyznaæ s³uszno¶ci. Zatrzyma³em przynajmniej czê¶æ dotychczasowego nazwiska"[14]. Jeszcze podczas pobytu w Mogile zacz±³ nasz bohater sk³adaæ egzaminy potrzebne do otrzymania naukowego tytu³u doktora, nazywane wówczas rygorosumami. To o tych rygorozach mówi³ ks. prof. Lenkiewicz. Trzy takie egzaminy z³o¿y³ w Krakowie. Pierwszy „z dogmatyki (lipiec 1884), [drugi] historii Ko¶cio³a i prawa kanonicznego (marzec 1885) oraz [trzeci] z teologii moralnej i pastoralnej (lipiec 1885)"[15]. W tym te¿ roku ks. biskup Dunajewski (kardyna³em zosta³ w roku 1890) umo¿liwi³ studia ksiêdzu Bilczewskiemu w Wiedniu, gdzie w Augustineum, czyli Instytucie Teologicznym im. ¦wiêtego Augustyna, studiowa³ on „biblistykê, jêzyki arabskie i aramejskie oraz wy¿sz± egzegezê Starego Testamentu"[16]. Wówczas te¿ z³o¿y³ czwarte rygorozum, ze Studium Biblijnego. W pa¼dzierniku roku 1886 na Uniwersytecie Wiedeñskim, uzyska³ tytu³ doktora teologii po obronie pracy z dogmatyki katolickiej, któr± zatytu³owa³ Deus est Creator mundi (Bóg jest Stworzycielem ¶wiata). Nastêpnie, za zezwoleniem krakowskiej Kurii Metropolitalnej, uzupe³nia³ przez dwa lata swoje wykszta³cenie na Papieskim Uniwersytecie Gregoriañskim w Rzymie. Wówczas „¿yczliwy mu biskup Albin Dunajewski, nie tylko wyrazi³ zgodê na kontynuacjê studiów, ale osobi¶cie je finansowa³"[17]. W Rzymie pozna³ ksi±dz doktor Bilczewski wybitnego naukowca, ojca archeologii chrze¶cijañskiej, Jana (Giovanniego) Chrzciciela (Battistê) de Rossiego (1822-1894) i pod jego kierunkiem zdobywa³ wykszta³cenie archeologiczne. Ta w³a¶nie znajomo¶æ wzbudzi³a w Józefie Bilczewskim olbrzymie zami³owanie, tak do katakumb jak i do nauki archeologii chrze¶cijañskiej. „Odnotowaæ wypada, ¿e archeologia chrze¶cijañska jako nowa dyscyplina wiedzy narodzi³a siê dopiero w ostatnim czterdziestoleciu XIX wieku, dziêki wy¿ej wspomnianemu uczonemu. Stanowi±c dot±d dziedzinê jakby nieco zapomnian±, teraz sta³a siê powa¿n± ga³êzi± wiedzy i uzyska³a status nauki. W Rossim znalaz³y szczê¶liwe po³±czenie cechy, które dla uczonego s± niezwykle cenne: bystry wzrok odkrywcy, cierpliwo¶æ badacza i znakomita naukowa metoda. Badania archeologiczne poprzedzi³ Rossi wnikliwym przestudiowaniem starych dokumentów Ko¶cio³a w bibliotekach europejskich i opisów pielgrzymek do Rzymu. Nastêpnie zapozna³ siê dok³adnie z aktami dotycz±cymi mêczeñstwa chrze¶cijan, epigramatami Damazego i kalendarzami. Te wstêpne dok³adne studia okaza³y siê niezmiernie wa¿ne. Na ich podstawie Rossi ustali³ dok³adnie topografiê starych cmentarzy rzymskich, co w czasie prowadzenia prac wykopaliskowych pozwoli³o mu zidentyfikowaæ i oznaczyæ poszczególne groby i ¶wiêtych, którzy tam zostali pochowani. Wyniki swych prac i odkryæ og³asza³ de Rossi drukiem, daj±c w ten sposób swym uczniom przebogaty materia³ poznawczy do dalszych opracowañ i studiów. (...) Przedmiotem eksploracji Rossiego by³y wy³±cznie rzymskie katakumby i z tego powodu znajomo¶æ wczesnochrze¶cijañskiej sztuki trzech pierwszych wieków po Chrystusie ogranicza³a siê do zabytków sepulkralnych [cmentarnych, nagrobkowych, grobowych]. Sk³ada³y siê na ni± przede wszystkim malatury zdobi±ce ¶ciany i sklepienia podziemnych cmentarzy oraz, w mniejszym stopniu, p³askorze¼by kamiennych sarkofagów. Przez d³u¿szy czas utrzymywa³ siê b³êdny pogl±d, ¿e mistrzem ks. Bilczewskiego w studiach archeologicznych w Rzymie byli Jan de Rossi i ks. Józef [Joseph] Wilpert (1857-1944). Bli¿sze badania wykaza³y jednak, ¿e ks. Wilpert by³ starszy od ks. Bilczewskiego tylko o 3 lata i ¿e ¶wiêcenia kap³añskie otrzyma³ zaledwie o rok wcze¶niej. Studia kanoniczne zacz±³ w r. 1884, a dopiero w rok po przybyciu ks. Bilczewskiego do Rzymu rozpocz±³ studia i badania archeologiczne u (...) [Jana] de Rossiego. By³ wiêc wówczas ks. Wilpert nie mistrzem ks. Bilczewskiego, ale - tak jak on - jednym z wyró¿niaj±cych siê uczniów wielkiego archeologa rzymskiego. Po ukoñczeniu studiów archeologicznych w Rzymie ks. Bilczewski wróci³ do kraju, a ks. Wilpert do koñca ¿ycia zajmowa³ siê archeologi± chrze¶cijañsk± w Wiecznym Mie¶cie i informowa³ o swoich osi±gniêciach na terenie katakumb Arcypasterza lwowskiego. Badania archeologiczne prowadzi³ ks. Bilczewski w rzymskich katakumbach, pracuj±c równocze¶nie w muzeum rzymskim. Korzystaj±c w tym czasie z bogatych zbiorów watykañskich, równolegle przeprowadza³ (pod k±tem swojej przysz³ej pracy habilitacyjnej) badania archeologiczne w katakumbach i muzeach rzymskich pod kierunkiem Jana de Rossi. W³a¶nie kontakty naukowe z de Rossim zawa¿y³y bardzo powa¿nie na pog³êbieniu naukowych zami³owañ Bilczewskiego (...). Owocem rzymskich badañ Bilczewskiego by³o (przede wszystkim w katakumbach rzymskich) zebranie obfitego materia³u ¼ród³owego, który potem zu¿ytkowa³ on w kilku swoich pracach, tematycznie odnosz±cych siê do zagadnieñ archeologii chrze¶cijañskiej; jedna za¶ z tych prac sta³a siê podstaw± jego pó¼niejszej habilitacji na Uniwersytecie Jagielloñskim, o czym bêdzie mowa troszkê pó¼niej. Dla dalszego pog³êbienia wiedzy wyjecha³ Bilczewski z Rzymu do Pary¿a, gdzie z kolei uczêszcza³ (przez jeden semestr) na wyk³ady w Instytucie Katolickim (Institut Catholique). S³ucha³ tu wyk³adów historyka [ks. Louisa] Duchesne'a [(1843-1922)] i dogmatyka Aurialta oraz prowadzi³ badania teologiczno-archeologiczne w bibliotekach i muzeach paryskich" [18]. Po powrocie do kraju w 1889 roku zosta³ skierowany przez biskupa Dunajewskiego do pos³ugi jako wikariusz tym razem w bliskich mu od dzieciñstwa Kêtach. Byæ mo¿e mia³ to byæ test „dla tego dobrze siê zapowiadaj±cego, ale mo¿e nieco za nadto ambitnego naukowo kap³ana?"[19]. Wówczas musia³ ca³kowicie odej¶æ od nauki i zaj±æ siê pos³ug± duszpastersk±. Jednak „zachowanie kap³ana, który maj±c dwadzie¶cia dziewiêæ lat, stopieñ doktora, niemal ukoñczon± pracê habilitacyjn±, do¶wiadczenie studiów w Wiedniu, Rzymie i Pary¿u, [a] trafi³ jako wikary do Kêt, cechowa³y i obowi±zkowo¶æ i dojrza³o¶æ. Mo¿e nie by³ w pe³ni usatysfakcjonowany zaistnia³± sytuacj±, ale swoje obowi±zki wype³nia³ sumiennie i intuicyjnie czu³, »¿e ca³e szczê¶cie mo¿na znale¼æ w pracy nad ludem«"[20]. Nawet je¶li by³ to test pokory m³odego kap³ana, to ten „sprawdzian przebieg³ pomy¶lnie"[21]. Rok pó¼niej powróci³ do Krakowa, gdzie w ko¶ciele ¶wiêtego Piotra przy ulicy Grodzkiej (Dzisiaj to ko¶ció³ ¶wiêtych Aposto³ów Piotra i Paw³a.) pos³ugiwa³ jako wikary oraz „pe³ni³ obowi±zki katechety w Gimnazjum ¦wiêtej Anny"[22]. W tym te¿ czasie móg³ dokoñczyæ swoj± pracê habilitacyjn± zatytu³owan± Archeologia chrze¶cijañska wobec historii Ko¶cio³a i dogmatu. Praca habilitacyjna ks. dr. Józefa Bilczewskiego zdj. ze str. https://polona.pl/item/archeologia-chrzescijanska-wobec-historyi-kosciola-i-dogmatu,ODQ5MTA4NDI/4/#info:metadata Praca ta przedstawia³a now±, samodzielnie opracowan± przez Józefa Bilczewskiego interdyscyplinarn± metodê badañ, która „³±cz±c w sobie ró¿ne dyscypliny naukowe: teologiê, archeologiê, historiê Ko¶cio³a, stara³a siê uchwyciæ ¿yw± wiarê Ko¶cio³a pierwszych wieków, tê teologiê ¿ycia codziennego pisan± nie tylko piórem ojców Ko¶cio³a, ale tak¿e pêdzlem i d³utem autorów dekoracji i epitafiów nagrobnych z rzymskich katakumb"[23]. Pracê tê pisa³ „w oparciu o bogaty materia³ ¼ród³owy, zgromadzony w czasie studiów za granic±"[24] i z³o¿y³ j± dziekanowi Wydzia³u Teologicznego Uniwersytetu Jagielloñskiego „z podaniem o dopuszczenie do przewodu habilitacyjnego z zakresu apologetyki i dogmatyki"[25]. We wstêpie do swojej pracy przedstawi³ wielowiekow± historiê miejsca pochówków pierwszych chrze¶cijan czyli katakumb, które w czasach prze¶ladowañ by³y dla nich miejscem schronienia. Po czym przybli¿y³ pierwszych badaczy katakumb i ich naukowy dorobek, niektórym wytyka³ b³êdy a innym wykazywa³ szkody jakie uczynili podczas swoich nieumiejêtnych badañ. Zacytowa³ równie¿ list, który napisa³ papie¿ Leon XIII do wspomnianego wcze¶niej Jana Chrzciciela de Rossiego a który by³ dozgonnym przyjacielem i mistrzem ksiêdza Józefa Bilczewskiego. Brzmia³ on tak: „ Je¶li ta Stolica Apostolska (...) otacza³a po wszystkie czasy opiek± i obsypywa³a godno¶ciami mê¿ów uczonych i dobrze oko³o nauki zas³u¿onych, to szczególnej pieczo³owito¶ci i ¿yczliwo¶ci domaga siê od Nas ta ga³ê¼ wiedzy, która rzuca obfite strugi ¶wiat³a na kolebkê Ko¶cio³a i gdzie kamienie same i monumenta zabieraj± niejako g³os w obronie religii i potwierdzaj± apostolski pocz±tek wiary i powagi rzymskiego Ko¶cio³a"[26]. W dalszym ci±gu wstêpu, jak zauwa¿a dr Jan Cezary Ka³u¿ny w swojej monografii o ¶wiêtym Józefie Bilczewskim, jako badaczu staro¿ytno¶ci, „autor Archeologii sam dostarczy³ klucza do w³a¶ciwego rozumienia jego ksi±¿ki, pisz±c czym chce aby siê sta³a w czasach, gdy tak, przyjaciele, jak i nieprzyjaciele Ko¶cio³a uznali, ¿e »dzisiejsza archeologia chrze¶cijañska, oparta przez tych mê¿ów [wspó³czesnych badaczy] na fundamencie najsumienniejszej krytyki, bogatym sta³a siê ¼ród³em do historii pocz±tków Ko¶cio³a«. Tym bardziej, ¿e w przypadku tekstów ¼ród³owych pisanych (»Dziejów i listów apostolskich [...] w pismach kilku apologetów [...] tekstach autentycznych aktów mêczeñskich, w Historii ko¶cielnej Euzebiusza i w kilku fragmentach starych kalendarzy«) takie monumentalne ¶wiadectwo czêsto wype³nia luki w pe³nym ich zrozumieniu. Dodaje przy tym co¶ niezwykle istotnego: »Nie mniejsza jest wa¿no¶æ tych pomników cmentarnych dla teologii dogmatycznej, zw³aszcza w naszych czasach, kiedy coraz wiêcej krytyków, wrogo usposobionych dla wszelkiej religii objawionej, wystêpuje jakoby na arenie, na rozleg³ej niwie pierwotnego chrze¶cijañstwa«"[27]. I dalej, zaznaczy³ ks. Bilczewski w swoim wstêpie, ¿e w³a¶ciwie ju¿ we wszystkich znacz±cych jêzykach europejskich mo¿na znale¼æ ksi±¿ki na temat archeologii chrze¶cijañskiej oraz przeczytaæ podrêczne przewodniki, kompendia lub doskona³e streszczenia prac napisanych przez Jana Chrzciciela de Rossiego. Miêdzy innymi trzytomowego dzie³a Rzym podziemny. I dalej pisa³ tak: „Oprócz tych przewodników podrêcznych maj± Francuzi, Niemcy, Anglicy jeszcze znakomite dykcjonarze staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskich a nadto informuj± siê o wszystkich najnowszych odkryciach, dokonanych na niwie starego Ko¶cio³a, z licznych przegl±dów i rozpraw, umieszczanych w rozmaitych pismach periodycznych. Nie zasypiaj± te¿ sprawy protestanci, ale widz±c, ¿e katakumby powa¿nym gro¿± im niebezpieczeñstwem, staraj± siê wszelkimi sposobami naprzeciw badaniom katolickim stawiaæ swoje w³asne, a wedle mo¿no¶ci os³abiaæ konkluzje, jakie z rezultatów swych poszukiwañ wyci±gaj± dla swej wiary uczeni katoliccy. Gdy tak za granic± ju¿ w szerokich ko³ach panuje zapa³ do staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskich, u nas nie ma dot±d ¿adnej ksi±¿ki podrêcznej z której by mo¿na dowiedzieæ siê o ruchu powy¿szym i poznaæ choæby wa¿niejsze zdobycze tej nowej ga³êzi wiedzy. Od czasu powrotu naszego [s. Józefa Bilczewskiego] z Rzymu, pragnêli¶my choæ w czê¶ci zast±piæ brak ten a zachêciæ publiczno¶æ nasz± do zajmowania siê tymi badaniami. Zebrali¶my dosyæ obszerny materia³ w ci±gu dwuletniego naszego pobytu w mie¶cie wiecznym, studiuj±c z ca³± rozkosz± cmentarne pomniki ju¿ to w samych podziemiach, ju¿ w muzeach, dok±d znaczn± ich czê¶æ przeniesiono. Oprócz tego mogli¶my kilka miesiêcy przepêdziæ we Francji i tam ogl±daæ pomniki dawnej Galii, z³o¿one po rozmaitych zbiorach. Dzie³ko nasze opiera siê, jak wszystkie inne tego rodzaju prace, g³ównie na badaniach Rossi'ego i Le Blant'a, ale ró¿ni siê tym od wszystkich podrêczników archeologicznych, ¿e nie zajmuje siê opisem katakumb, lecz wy³±cznie ma na oku korzy¶ci, jakie archeologia przynosi dla historii chrze¶cijañstwa i dogmatu. Okre¶lili¶my za¶ w ten sposób nasz± pracê, dla celu poszczególnego, któremu ona ma s³u¿yæ. Nosili¶my siê od dawna z zamiarem uzyskania docentury we Wszechnicy Jagielloñskiej, s±dz±c, ¿e ubieganiem siê o zaszczyt wyk³adania w tej prastarej naszej alma mater, oka¿emy najlepiej wdziêczno¶æ nasz±, za pobierane w niej nauki. Podzielili¶my zatem pracê nasz± na dwie czê¶ci. W pierwszej przywodzimy pomniki, które rzucaj± ¶wiat³o na stosunek Ko¶cio³a do pañstwa w trzech pierwszych wiekach, na szerzenie siê starochrze¶cijañskiej misji, na organizacjê Ko¶cio³a i wewnêtrzne spory gminy rzymskiej, na kwestiê niewolnictwa, na zwyczaje i obyczaje starych chrze¶cijan i na stanowisko patrycjatu wobec nowej religii. Osobny rozdzia³ po¶wiêcamy ¿yciu artystycznemu, w którym omawiamy sztuki chrze¶cijañskiej pocz±tek, stosunek do wspó³czesnej klasycznej, jej g³ówny charakter, ¼ród³a, z których czerpa³a natchnienie, a wreszcie jej najwa¿niejsze utwory. Czê¶æ druga jest pierwsz± obszerniejsz± prób± zu¿ytkowania zdobyczy archeologii chrze¶cijañskiej dla celów apologetycznych w dziedzinie dogmatu. (...) Pamiêtaj±c za¶ ci±gle na to, ¿e stare epitafia, rze¼by, malowid³a, klejnoty i inne ozdoby dopiero (...) [wówczas] w dowodzeniu maj± warto¶æ, kiedy ich wiek dobrze jest wiadomy, podajemy ich chronologiê prawdopodobn±, wedle badañ Rossi'ego lub innych znawców. (...) ¯yw± i g³êbok± wypowiadamy tu wdziêczno¶æ dla mistrza naszego p. De Rossi, który niejednokrotnie s³u¿y³ nam ¿yczliw± rad± i skwapliw± pomoc±. Wiele cennych wskazówek winni jeste¶my uczonemu ks. Wilpertowi, jednemu z najgorliwszych pomocników pana de Rossi, a dla cudzoziemców niestrudzonego gospodarza katakumb; przypominamy sobie wdziêcznie chwile spêdzane z nim razem przy grobach ¦wiêtych i na wycieczkach po Kampanii rzymskiej"[28]. Podanie ks. Bilczewskiego o dopuszczenie do przewodu habilitacyjnego zosta³o przez Radê Wydzia³ow± zaopiniowane pozytywnie i przewód ten rozpoczêto. Powo³ano w tym celu komisjê, w sk³ad której wchodzili profesorowie: z zakresu historii Ko¶cio³a - ks. W³adys³aw Chotkowski, filozofii - ks. Stefan Pawlicki i filolog klasyczny z Wydzia³u Filozoficznego - Kazimierz Morawski[29]. Komisja zauwa¿y³a oryginalno¶æ badawcz± pracy ks. Józefa Bilczewskiego, jego „jasno¶æ formu³owanych my¶li, precyzjê wyci±ganych wniosków i doskona³± orientacjê w kwestiach archeologiczno-dogmatycznych"[30]. Zauwa¿ono tak¿e dobr± jego znajomo¶æ ówczesnej literatury naukowej z zakresu tematyki zawartej w pracy. Ta uwaga dotyczy³a zarówno pi¶miennictwa wydawnictw katolickich jak i protestanckich. Komisyjna analiza ca³ej pracy ks. dr. Bilczewskiego wypad³a bardzo pomy¶lnie i na wniosek tej¿e komisji Rada Wydzia³u jednomy¶lnie dopu¶ci³a do „dalszego stadium habilitacyjnego, tj. do colloquium. (...) Kolokwium, polegaj±ce na zestawieniu prezentowanych w studium pogl±dów Józefa Bilczewskiego ze stanowiskiem specjalistów, prowadzili ci sami profesorowie, którzy recenzowali pracê. W sk³ad gremium weszli ponadto: dziekan ks. prof. W³adys³aw Knapiñski, ks. prof. Józef Sebastian Pelczar, ks. prof. Zygmunt Lenkiewicz, ks. prof. Stanis³aw Spis, ks. prof. Tadeusz Gromnicki. (...) Z pytañ zadawanych przez recenzentów wynika, ¿e, choæ Józef Bilczewski habilitowa³ siê z teologii dogmatycznej, weryfikowano jego wiedzê z zakresu wszystkich elementów jego interdyscyplinarnej pracy: historii Ko¶cio³a, archeologii chrze¶cijañskiej i dogmatyki, uwzglêdniaj±c te¿ w±tek apologetyczny. Na podstawie stawianych podczas kolokwium pytañ nasuwaj± siê jeszcze dwa wnioski. Po pierwsze, wszyscy profesorowie ¶wietnie znali istotê poruszanych w Archeologii zagadnieñ, po drugie, dostrzegli zastosowan± przez habilitanta nowatorsk± metodologiê, w której traktowa³ pomniki katakumbowe jako istotne ¶wiadectwo-¼ród³o dla poznania historii Ko¶cio³a i dogmatu (fonti archeologici dla historii i dogmatyki). Recenzenci wychwycili i dog³êbnie dyskutowali rzecz niezwykle istotn±, mianowicie, ¿e Józef Bilczewski nie przecenia³ w Archeologii roli ¶wiadectwa pomników katakumbowych, ale próbowa³ odnale¼æ dla nich w³a¶ciwe miejsce w studiach nad dziejami Ko¶cio³a"[31]. W trakcie ca³ego procesu habilitacyjnego pos³ugiwano siê rêkopisem pracy ksiêdza Józefa, gdy¿ wersja drukowana by³a jeszcze nie gotowa. Ale dziêki temu w pó¼niejszej wersji drukowanej pojawi³y siê równie¿ uwagi powy¿szych recenzentów. Dlatego te¿, mo¿na przyj±æ, ¿e jako „pewnego rodzaju echo odpowiedzi Józefa Bilczewskiego na pytania dotycz±ce w³a¶ciwego traktowania ¼róde³ katakumbowych oraz ich wiarygodno¶ci stanowi komentarz zamykaj±cy pierwsz± czê¶æ Archeologii: [...] niektórzy drugo- i trzeciorzêdni archeolodzy katoliccy i kompilatorzy dzie³ de Rossiego poszli za daleko, twierdz±c, ¿e z odnalezionych dotychczas monumentów mo¿na zbudowaæ ca³± dogmatykê katolick±. Dzia³ali oni zapewne w najlepszej wierze, ale zbytnim entuzjazmem zaszkodzili tylko w³asnej sprawie i ¶ci±gnêli na ca³± szko³ê Rossiego najciê¿sze zarzuty [...]. My tedy, id±c skromniejsz±, ale za to pewniejsz± drog±, nie g³osimy, ¿e odnajdziemy w monumentach ca³± katolick± teologiê; nam wystarczy, je¿eli w nich odkryjemy do niektórych przynajmniej artyku³ów wiary aluzje. I nie mamy zreszt± prawa domagaæ siê od nich ¶wiadectwa dla wszystkich prawd wiary, albowiem pomniki cmentarne nigdzie nie mia³y ani mieæ mog± za zadanie przekazania potomno¶ci ca³ego Sk³adu wiary [...]. ¯±daæ od pomników katakumbowych - powtarzamy raz jeszcze - wyk³adu choæby kompendium tylko ca³ej teologii, znaczy rozmy¶lnie zapoznawaæ naturê tych dokumentów. Nikt nie idzie na cmentarz, aby tam z kamieni nauczyæ siê ca³ego katechizmu!"[32]. Komisja po tym wys³uchaniu ks. doktora Józefa Bilczewskiego, jednomy¶lnie dopu¶ci³a go do wyk³adu próbnego, na który zosta³ zaproszony równie¿ sam ks. kardyna³ Albin Dunajewski. Temat tego wyk³adu brzmia³: „O ile archeologia Jest ¼ród³em dogmatycznym dla eschatologii"[33], a wiêc temat, który powinien by³ byæ raczej po my¶li ksiêdza Bilczewskiego. Niestety, nie zachowa³y siê odpowiedzi „habilitanta, a z opinii o jego wyk³adzie habilitacyjnym (...) autorzy ¿ywotów, przytoczyli tylko opiniê ¿e kandydat mia³ wymowê p³ynn±, wyra¼n± i d¼wiêczn±"[34], co niewiele nam mówi o jego wiedzy. Jednak¿e po tym wyk³adzie w protokole tak napisano: „grono profesorów uchwali³o udzieliæ mu [ks. dr. Józefowi Bilczewskiemu] veniam legendi [prawo wyk³adania] dla teologii fundamentalnej i przed³o¿yæ tê uchwa³ê Wysokiemu Ministerstwu do ³askawego zatwierdzenia"[35]. Austriackie przepisy dodatkowo wymaga³y, jako jeden z warunków otrzymania habilitacji, wydania w formie ksi±¿kowej ka¿dej pracy habilitacyjnej. Tak te¿ by³o w przypadku pracy ks. dra Józefa Bilczewskiego. Oczywi¶cie po ukazaniu siê tego nowatorskiego dzie³a pojawi³y siê te¿ jego recenzje. Jedn± z nich napisa³ ksi±dz Eustachy Skrochowski (1843-1895), by³y zmartwychwstaniec, który wyst±pi³ ze Zgromadzenia, gdy¿ przy³±czy³ siê do grupy secesjonistów. By³a to czê¶æ zmartwychwstañców opowiadaj±ca siê za przywróceniem wcze¶niejszej regu³y zakonnej, któr± przygotowa³a m. Marcelina Darowska, dzisiejsza b³ogos³awiona. Ksi±dz Eustachy by³ wyk³adowc± na Wydziale Teologicznym UJ. A pó¼niej zosta³ bliskim przyjacielem ks. Bilczewskiego. Ocena pracy habilitacyjnej by³a ca³kiem przychylna m³odemu habilitantowi ale zawiera³a te¿ parê uwag na temat dostrze¿onych, przez starszego kolegê w niej b³êdów. Tu przedstawimy kilka d³u¿szych fragmentów tej recenzji: „Najwiêksz± (...) warto¶æ tej ksi±¿ki stanowi to. ¿e autor potrafi³ szereg najnowszych odkryæ archeologicznych z³o¿yæ w ca³o¶æ oryginaln± i now± nie tylko w naszej ubogiej literaturze naukowej, ale w ca³ej literaturze europejskiej. (...) czytaj±c ksi±¿kê ks. Bilczewskiego, widzieli¶my z rado¶ci±, ¿e (...) z jednej strony wyczerpa³ ca³± literaturê, odnosz±c± siê do jego przedmiotu z niemieck± ¶cis³o¶ci±, zachowuje z drugiej strony tê miarê w s±dzie, tê prawo¶æ umys³u, która nie pozwala mu naci±gaæ faktów do jakiej¶, z góry u³o¿onej tezy. mówi to tylko, co wie, a nade wszystko, prowadzony przez swego mistrza [Jana Baptistê de Rossiego], nauczy³ siê dobrze patrzeæ i czytaæ, a ta ostatnia w³asno¶æ, coraz bardziej wydoskonalana, mo¿e wyrobiæ m³odego pisarza na niezwyk³± naukow± si³ê. Ks. Bilczewski podzieli³ sw± ksi±¿kê na dwie czê¶ci; w pierwszej pokazuje nam. jak najdawniejsze napisy i pomniki sztuki chrze¶cijañskiej wp³ywaæ mog± na roz¶wiecenie w±tpliwo¶ci, lub na wydobycie nowych faktów historycznych: w drugiej, jak te same pomniki i napisy mog± nam byæ ¶wiadectwem dogmatów, które pierwsi chrze¶cijanie wyznawali. W pierwszej czê¶ci swoich wywodów, komentuj±c teksty Aktów apostolskich i pisarzy pogañskich z których widaæ, jak powszechnie w samych pocz±tkach chrze¶cijanie byli uwa¿ani za sektê ¿ydowska, i temu w³a¶nie sw± egzystencjê prawn± w pañstwie Rzymskiem zawdziêczali, a jak pó¼niej tê sam± podstawê prawn± zyskali sobie tym, ¿e siê wi±zali w uznane legalnie bractwa pogrzebowe. A choæ przed w³adz± ukryæ siê nie mog³o, ¿e bractwo by³o tylko os³on± sekty religijnej, udawa³a ona nieraz z politycznych wzglêdów, ¿e tego nie widzi. Na tym tle wysnuwa nam autor z napisów katakumbowych rozmaite strony pierwotnego chrze¶cijañskiego ¿ycia. Mówi nam o hierarchii ko¶cielnej, o liturgii, o po³o¿eniu niewolników, o przenikaniu powolnym moralnych pojêæ chrze¶cijañskich w spo³eczeñstwo, przesi±kniête pogañstwem: a najciekawszy mo¿e rozdzia³ ksi±¿ki jest ten, który nam daje obraz chrze¶cijañskiego ¿ycia w¶ród rzymskiego patrycyatu. Nazwiska osób i krótkie, a najczê¶ciej niewyra¼ne o nich wzmianki, w Aktach apostolskich i listach ¶w. Paw³a, u Tacyta i innych historyków pogañskich, w aktach mêczeñskich i w Liber Pontificalis [zbiór biogramów papie¿] zestawione z napisami grobów, ³±cz± siê w wielk± i wspania³± ca³o¶æ. (...) Ju¿ w tej pierwszej czê¶ci, ilekroæ autor spotyka na swojej drodze nieuzasadnione i mylne twierdzenia hiperkrytyki protestanckiej, nie wymija ich, ale równie spokojnie, jak stanowczo odpiera. Druga czê¶æ jednak z natury swojej hardziej jest polemiczna i z wielk± korzy¶ci± mo¿e byæ czytana przez nas, ksiê¿y, szczególnie przez tych, którzy czy z ambony, czy w szko³ach religiê wyk³adaæ maj±. ¯e w napisach i na przedstawieniach grobowych najczê¶ciej i najwyra¼niej zatwierdzony jest dogmat zmartwychwstania, pozagrobowy czy¶ciec i niebo, i ¶wiêty stosunek ¿yj±cych do dusz zmar³ych - to siê samo przez siê rozumie, ale niemniej i wiara w wiele innych dogmatów wyra¿ona jest wielokrotnie i tak jasno, ¿e ¿adnej nie pozostawia w±tpliwo¶ci. Jest jeden Bóg w trzech Osobach, który ¶wiat stworzy³, a po upadku pierwszych rodziców odkupi³ go przez Syna swego wcielonego. Jest Ko¶ció³ z G³ow± swoj±, Piotrem, który z Chrystusa, jak ze ska³y, wyprowadza zdrój ³ask i szafuje niemi w siedmiu Sakramentach, prowadz±c ka¿d± jednostkê do doskona³o¶ci, do ¿ycia w Chrystusie. Jest ¿ywot pozagrobowy, czy¶ciec i niebo i zmartwychwstanie. S± Anio³owie i ¦wiêci, a miêdzy nimi najwiêksza: Matka Bo¿a oto krótkie, a jak widzimy pe³ne bardzo, katakumbowe Credo, które ks. Bilczewski przed nami rozwija. W tej czê¶ci ksi±¿ki rozdzia³ ostatni o jedno¶ci Ko¶cio³a i o papie¿u najbardziej nam siê podoba³. Dok³adny opis tronu papieskiego, który tradycja odnosi do Pudensa, i wiadomo¶ci o drugim tronie w Rzymie, w pierwszych wiekach ery naszej znanym, s± dla nas rzecz± zupe³nie now±, a historyczne przedstawienie i wyt³umaczenie dwóch ¶wi±t katedry ¶w. Piotra, które co roku obchodzimy, bardzo jest ciekawe i doskonale nas uczy, jakiego rodzaju zmiany w tradycji historycznej Ko¶cio³a zaj¶æ mog±. Czy¿ wiêc ta ksi±¿ka ju¿ nic do ¿yczenia nie pozostawia? Tego ani ¿±daæ, ani siê spodziewaæ nie mo¿na, a¿eby pierwsza praca m³odego uczonego by³a bez ¿adnej usterki. Zdarza siê u nas niestety zbyt czêsto, ¿e pierwsza praca m³odych artystów lub pisarzy bywa najlepsza, bo chwaleni nad miarê, trac± równowagê i ochotê do pracy i rych³o spoczywaj± na laurach. Tej my¶li przypu¶ciæ nie chcemy i nie mo¿emy, maj±c przed oczyma ksi±¿kê ks. Bilczewskiego, bo widzimy w niej tê mi³o¶æ nauki i ten ¶wiêty ogieñ, który raz rozbudzony, prêdko nie ga¶nie. S± jednak i usterki. Jako takie, podnie¶liby¶my najprzód niektóre wyra¿enia i zwroty, z duchem jêzyka naszego niezupe³nie zgodne. które zapewne skutkiem d³u¿szego pobytu autora za granic± spod pióra mu siê wymknê³y. (...) Na koniec musimy podnie¶æ jedn± jeszcze, i to niema³± zaletê tej ksi±¿ki, ¿e pisana jest przystêpnie i jasno i ¿e dodaje wszêdzie do tekstów ³aciñskich i greckich t³umaczenie polskie, mo¿e wiêc byæ czytana nie tylko przez ludzi fachowych, ale przez najszersz± publiczno¶æ, dla której wie¶æ o tych starych zabytkach naszych praojców w wierze obojêtn± byæ nie mo¿e. Przyjemno¶æ za¶ prawdziwa i niema³a korzy¶æ, jak±¶ my z czytania tej ksi±¿ki odnie¶li, jest nam rêkojmi±, ¿e rzeczywi¶cie przez najszersz± publiczno¶æ czytana bêdzie"[36]. Jak wiemy, Ks. Skrochowski napisa³ jeszcze jedn± recenzjê pracy swojego m³odszego przyjaciela. ks. Bilczewskiego. Ta druga recenzja, dotyczy³a skromniejszej pracy zatytu³owanej Katakumba ¦w. Pryscyllii i jej najwa¿niejsze pomniki. By³a ona równie¿ bardzo pochlebna ale i bardzo rzeczowa. Skrochowski wyrazi³ rado¶æ, ¿e Bilczewski zaanga¿owa³ siê w tak po¿yteczn± dla spo³eczeñstwa polskiego dziedzinê nauki, zw³aszcza w dobie niemal ca³kowitego poddania jej wp³ywowi germañskiemu. Kap³an przyzna³ tak¿e, ¿e prace Bilczewskiego „z wielkim czyta siê zajêciem", gdy¿ ten nie tylko opanowa³ metodê naukow± de Rossiego, ale i przej±³ jego „¶wiêty entuzjazm"[37]. O samym ksiêdzu Eustachym Skrochowskim jeszcze wspomnimy. [1] Ks. Mieczys³aw Tarnawski, Arcybiskup Józef Bilczewski; krótki rys ¿ycia i prac, Kraków 1991, s. 8. [2] Tam¿e, s. 9. [3] Konrad Meus, Lata gimnazjalne ¶wiêtego Józefa (Biby) Bilczewskiego, art. Folia Historica Cracoviensia Tom 19, 2013r. Dost. w Intern. na str.: http://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/241 [4] http://www.lowadowice.pl/o-szkole/historia.html [5] Konrad Meus, Lata gimnazjalne ¶wiêtego Józefa (Biby) Bilczewskiego, art. Folia Historica Cracoviensia Tom 19, 2013r. Dost. w Intern. na str.: http://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/241 [6] Tam¿e. [7] Tam¿e. [8] Art. Arcybiskup lwowski ks. dr Józef Bilczewski w Dzienniku Polskim nr 313 z dn. 11 listopada 1900 r. [9] Ks. Franciszek P³aczek, S³uga Bo¿y Józef Bilczewski, w Polscy ¶wiêci, tom 7, red. Joachim Roman Bar OFConv., Warszawa 1985, s. 296. [10] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski badacz staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskiej i jego interdyscyplinarna metoda w ¶wietle nieznanych materia³ów ¼ród³owych z lat 1885-1901, Lwów-Kraków 2015, s. 30-31. [11] Ks. Mieczys³aw Tarnawski, Arcybiskup Józef Bilczewski..., s. 8. [12] Stanis³aw Dziedzic, Portrety niepospolitych, Kraków 2013, s. 225. [13] Konrad Meus, Lata gimnazjalne ¶wiêtego Józefa (Biby) Bilczewskiego, art. Folia Historica Cracoviensia Tom 19, 2013r. Dost. w Intern. na str.: http://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/241 [14] Ks. Franciszek P³aczek, S³uga Bo¿y Józef..., s. 296. [15] Tam¿e. [16] Tam¿e, s. 297. [17] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski..., s. 45. [18] Ks. Franciszek P³aczek, S³uga Bo¿y Józef..., s. 297-299. [19] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski..., s. 73. [20] Tam¿e. [21] Tam¿e. [22] Stanis³aw Dziedzic, Portrety niepospolitych, Kraków 2013, s. 230. [23] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski..., ze wstêpu ks. Abp. Mieczys³awa Mokrzyckiego, s. 11-12. [24] Ks. Franciszek P³aczek, S³uga Bo¿y Józef..., s. 299. [25] Tam¿e, s. 299-300. [26] Ks. Dr. Józef Bilczewski, Archeologia chrze¶cijañska wobec historii Ko¶cio³a i dogmatu, Kraków 1890, str. XV. [27] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski..., s. 115. [28] Tam¿e, s. XVI-XVIII. [29] Stanis³aw Dziedzic, Portrety niepospolitych..., s. 225. [30] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski..., s. 117. [31] Tam¿e, s. 120-121. [32] Tam¿e, s. 121-122. [33] Karol Lewicki, Habilitacja ks. Bilczewskiego w Uniwersytecie Jagielloñski w r. 1890, Nasza Przesz³o¶æ T.36, Kraków 1971, s. 266. [34] Ks. Marek Starowieyski, Ks. prof. Józef Bilczewski - uczony, art. w Warszawskie Studia Teologiczne XV/ 2002, s. 141-156Dost. w Intern. na str.: https://akademiakatolicka.pl/publikacje/periodyki/warszawskie-studia-teologiczne/numery/wst-xv2002/ [35] Karol Lewicki, Habilitacja ks. Bilczewskiego w Uniwersytecie Jagielloñski w r. 1890, Nasza Przesz³o¶æ T.36, Kraków 1971, s. 267. [36] Ks. Eustachy Skrochowski, Przegl±d Powszechny nr 85, t. 29, Kraków 1891, s. 93-97. [37] Marcin Sanak, Ksi±dz Eustachy Skrochowski (1843-1895) jako badacz staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskiej, Dost. w Intern. na str.: http://bc.upjp2.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=3791&from=publication Powrót |