B³ogos³awiona Aniela Salawa cz. II Zdj. ze str.: https://biblia-swieci.pl/aniela.html Oko³o roku 1905[1] zosta³a Aniela zatrudniona w domu mecenasostwa, Edmunda (1874-1941) i Marii (z domu Bossowskiej) Fischerów. Dom znajdowa³ siê w Krakowie przy ulicy Senackiej 6 i tam jako s³u¿±ca i przepracowa³a oko³o sze¶ciu lat. Tu na chwilê zatrzymajmy siê przy osobie pana mecenasa doktora Edmunda Jana Fischera, gdy¿ warto poznaæ go troszkê bli¿ej. Otó¿ by³ on adwokatem w Krakowie od roku 1903. W ¶wiecie prawniczym uznawany by³ za wybitnego znawcê prawa cywilnego. Po pierwszej wojnie ¶wiatowej przez d³ugi czas piastowa³ funkcjê wiceprezydenta Krakowskiej Izby Adwokackiej. Po wprowadzeniu nowych przepisów przez piêæ lat pe³ni³ funkcjê dziekana Rady Adwokackiej. W roku 1937 z powodu z³ego stanu zdrowia przeniós³ siê do Rabki. „W czasie [II] wojny dom dziekana Fischera w Rabce by³ miejscem kontaktów ró¿nych ugrupowañ ruchu oporu. Przez pewien czas znalaz³ w nim schronienie dowódca brygady podhalañskiej AK. Cz³onkowie rodziny kol. Fischera brali ¿ywy udzia³ w ¿yciu konspiracyjnym. Wszystko, to sta³o siê powodem, ¿e w dniu 15 stycznia 1941 r. Fischer zosta³ aresztowany przez gestapo. Po kilkudniowym pobycie w os³awionej ka¼ni [komisariacie] gestapo w [hotelu] Palace w Zakopanem, zosta³ wywieziony do wiêzienia w Tarnowie. St±d w pierwszej dekadzie kwietnia 1941 r. wywieziono go do obozu w O¶wiêcimiu. W nied³ugi czas potem, bo 21.04.1941 r., Edmund Fischer zosta³ rozstrzelany przez oprawców hitlerowskich"[2]. Nie mia³ on okazji, aby spotkaæ w tym obozie ¶mierci ojca Maksymiliana Kolbe, gdy¿ tego ¶wiêtego mêczennika przywieziono tam miesi±c po ¶mieci pana Edmunda. Niestety, ten nienaganny, bardzo szanowany i bohaterski prawnik, o którym tak piêkne wspomnienie po ¶mierci napisali jego pó¼niejsi koledzy z palestry, mia³ jednak w swoim ¿yciu bardzo niechlubny okres. Tylko jedyny Pan Bóg wie, czy tym swoim postêpowaniem w czasie wojny i ¶mierci± w niemieckim obozie, odkupi³ on swoje winy. O tych wysoce nagannych latach w ¿yciu Edmunda Fischera opowiemy niebawem. Teraz wracamy do naszej b³ogos³awionej bohaterki. S³u¿ba u pañstwa Fischerów by³a dla Anieli ponownie czym¶, co mog³a ona uznaæ za olbrzymie szczê¶cie. Pañstwo Fischerowie byli dosyæ zamo¿ni wiêc zaoferowali jej do¶æ wysokie wynagrodzenie za pracê. Zatrudniali równie¿ kucharkê i prawdopodobnie jeszcze kogo¶ ze s³u¿by. W tym czasie, w domu tym bardzo rzadko zdarza³y siê jakiekolwiek awantury, ¿ale czy pretensje do Anieli. Czêsto bywa³o nawet wprost przeciwnie, gdy¿ okaza³o siê, ¿e m³odsza o 2 lata, pani Maria Fischer bardzo polubi³a Anielê i zaczê³a j± traktowaæ , jak najlepsz± swoj± przyjació³kê. Z biegiem czasu, darz±c j± tak¿e wielkim zaufaniem, powierzy³a jej ca³o¶ciowe „rz±dy domu w rzeczach materialnych"[3]. Gdy jednak czasami przytrafia³o siê w domu jakie¶ niezadowolenie z pracy Anieli, to wówczas „zaszywa³a siê w g³±b swej duszy i cichutko tam przebywa³a, s³ówkiem siê nie odzywaj±c, dopóki gromy nie ¶cich³y"[4]. Podobne postêpowanie doradza³a swoim przyjació³kom. Mówi³a, aby w czasie awantury s³owem siê nie odzywaæ i czekaæ a¿ burza ucichnie. Doradza³a im, aby kierowaæ siê roztropno¶ci±, która jest „matk± cnót"[5]. Pani Maria widz±c g³êbok± religijno¶æ swojej s³u¿±cej z wielkim zainteresowaniem s³ucha³a wszystkiego o czym mówi³a Aniela a co dotyczy³o spraw religii i Ko¶cio³a. „Obydwie chodzi³y wspólnie do ko¶cio³a, najczê¶ciej do ko¶cio³a franciszkanów. Przypuszczalnie robi³y to tylko niedzielami (...). Jednak [pani Fischerowa] stopniowo, najprawdopodobniej pod wp³ywem Salawy - wcze¶niej tego nie robi³a - zaczê³a codziennie bywaæ na Mszy ¶wiêtej i codziennie komunikowaæ"[6]. Ta wspania³a chlebodawczyni Anieli potrafi³a tak¿e pomagaæ jej w pracach porz±dkowych, aby mog³a ona zd±¿yæ na jakie¶ nabo¿eñstwo czy te¿ udaæ siê do ko¶cio³a na adoracjê. „Pani Maria zwraca³a siê do niej po imieniu: Anielciu; Aniela nazywa³a j± pani± czasem kochan± pani±"[7], gdy¿ zawsze pamiêta³a, ¿e jest tylko s³u¿±c± oraz pomoc± dla pani Marii i nigdy nie wykorzystywa³a swojej pozycji w tym domu. Wszystkie powierzone sobie obowi±zki, a by³o ich naprawdê sporo, wype³nia³a jak najdok³adniej i stara³a siê o niczym nie zapominaæ. Z jak wielkim przejêciem podchodzi³a ona do wszystkich swoich obowi±zków, niech ¶wiadczy poni¿szy przyk³ad, który opisa³a jedna z jej znajomych. Otó¿, pewnego razu „poda³a pañstwu podwieczorek (...) uprz±tnê³a wszystko i zadowolona bardzo ze spe³nienia swych obowi±zków, idzie do spowiedzi. W ko¶ciele, jak zazwyczaj, wesz³a w g³êbokie skupienie modlitewne. Po d³ugiej ¿arliwej modlitwie staje w szeregu i zbli¿a siê kolejk± powolutku do kratek konfesjona³u. Gdy przysunê³a siê do samych kratek, nagle przypomnia³a sobie, ¿e zostawi³a klucz w drzwiach - kuchnia, spi¿arnie nie zamkniête! Przera¿enie i trwoga bolesnymi skurczami miê¶ni przebieg³y jej blad± twarz. Bo¿e drogi, co ja zrobi³am! A dopiero moja kochana pani siê zmartwi - nie ma co, bêdzie porz±dna awantura! Co zrobiæ?... Odej¶æ od kratek, co pomy¶l± ludzie i spowiednik? Jednak muszê siê wyspowiadaæ. W tym przykrym po³o¿eniu zwraca siê do Anio³a Stró¿a, do którego mia³a wielkie i serdeczne nabo¿eñstwo. Mój kochany, mój z³oty Anio³ku, ja nie mogê od kratek odst±piæ, zreszt± do domu tak daleko - Tobie nietrudno, zaopiekuj siê kuchni± i spi¿arni±, pilnuj klucza i oszczêd¼ mi tego strasznego k³opotu z pani±. Ja Ciê tak bardzo kocham, ja Ci tak bardzo ufam. Uspokoi³a siê dziwnie - odprawi³a jak zazwyczaj przyd³ug± spowied¼, wraca po¶piesznie do domu. [ có¿ siê sta³o? Tak mi sama Anielka opowiada³a: »Powiadam ci, Julciu, gdy wróci³am do domu, tak zasta³am wszystko, jakbym tylko na ganek wysz³a: klucz w drzwiach, w kuchni nic nietkniête, a najpocieszniejsze dla mnie - ¿e pani do kuchni nie zajrza³a ani nie wiedzia³a, ¿em gdzie¶ by³a! A to ci dopiero ten mój kochany Anio³ Stró¿!« I za¶mia³a siê figlarnie!"[8] Mieszkanie pañstwa Fischerów mia³o sze¶æ pokoi i trzeba je by³o codziennie wysprz±taæ. Chocia¿, jak wiemy, by³a tam kucharka, to jednak Aniela sama chodzi³a po wszystkie zakupy. Tylko do ciê¿kich prac, takich jak ogólne pranie czy generalne sprz±tanie, bra³a sobie do pomocy któr±¶ ze swoich kole¿anek. Czasami pracowa³a nawet do pó¼na w nocy. Mimo tego, ¿e by³a w±t³± i raczej s³ab± kobiet±, to jednak „robota pali³a siê jej w rêkach"[9]. Pomimo tego, ¿e Aniela mia³a ca³kowit± swobodê w swoich „praktykach religijnych"[10], to jednak pamiêtajmy, ¿e mieszka³a ona w ¶ródmie¶ciu Krakowa, „czyli do¶æ daleko od Podgórza i (...) [dlatego] musia³a po¶wiêciæ du¿o czasu, aby dostaæ siê do ko¶cio³a redemptorystów, gdzie by³ jej spowiednik, którego nie mia³a zamiaru zmieniaæ"[11]. Mo¿na powiedzieæ, ¿e ten okres, do roku 1911 w ¿yciu Anieli Salawy nale¿a³, oczywi¶cie w naszym ludzkim rozumieniu, do jej najszczê¶liwszych dni. „Jakie¶ s³oneczko Bo¿e opromienia³o j± na ka¿dym kroku, dusza jej jakby wniebowziêta op³ywa³a w rozkosze duchowe, które os³adza³y jej przykro¶ci, cieszy³a siê wzglêdnem zdrowiem, zaufaniem i mi³o¶ci± tak swej pani jak kole¿anek. Duchowy stosunek z kierownikiem jej duszy O. Chochleñskim by³ poprawny. Lecz spodoba³o siê Bogu przeprowadziæ jej ¶wiêt± duszê przez ogieñ czy¶æcowy straszliwych utrapieñ tu za ¿ycia, by j± oczy¶ciæ i wyprowadziæ na wy¿yny heroizmu i daæ doskona³y wzór ¶wiêto¶ci polskim s³u¿±cym"[12] i nam wszystkim. Dnia 15 wrze¶nia roku 1911 zmar³a pani Maria Fischer w wieku 28 lat. „Przed ¶mierci± odda³a Anieli, choæ nie w formie zapisu testamentalnego, swoj± odzie¿ i ró¿ne przedmioty osobiste, w tym drobiazgi bi¿uteryjne"[13]. Zajmuj±c siê sprawami pogrzebu swojej pani nie mog³a Aniela wzi±æ udzia³u w ostatniej drodze swojej matki, która zmar³a parê dni pó¼niej. Pan Edmund bardzo mocno prze¿y³ ¶mieræ swojej ¿ony. Poniewa¿ ka¿dy k±t w mieszkaniu mu j± przypomina³, wiêc postanowi³ przeprowadziæ siê. Nowe mieszkanie znalaz³ przy ulicy ¶wiêtego Marka 7. By³o to mieszkanie tak¿e eleganckie, ale urz±dzone bardziej nowocze¶nie ni¿ to poprzednie. By³a w nim tak¿e doprowadzona kanalizacja i elektryczno¶æ. Okaza³o siê jednak, ¿e Pan Edmund do¶æ szybko pocieszy³ siê po ¶mierci swojej wielce nieod¿a³owanej ¿ony. „W roku 1912 w mieszkaniu przy ulicy ¶w. Marka 7 zjawi³y siê i pozosta³y dwie kobiety: pani Marta i pani Józefa. Ta druga by³a dalek± krewn± [zmar³ej] pani Marii, ale osob± niereligijn±. Jej rola przyzwoitki w domu Fischerów przes±dza³a, po czyjej stronie stanie. Pani Marta, osoba w separacji z mê¿em - prawo austriackie nie zna³o rozwodów [a gdyby nawet zna³o, to przecie¿ i tak by to nic nie zmienia³o] - zosta³a kochank± Edmunda Fischera. Nie wyobra¿ajmy sobie naiwnie, ¿e o tym ogólnie nie wiedziano. Lecz mieszczañskie spo³eczeñstwo milcza³o, gdy uratowano pozory. Inaczej post±pi³a Aniela. Ona tak¿e nie oddawa³a siê z³udzeniom. Ale milczeæ nie pozwala³o jej sumienie oraz obietnica dana pani Marii, obietnica opieki nad jej mê¿em. Salawa mia³a odwagê powiedzieæ prawdê ka¿dej z pañ i panu, postêpowanie ich nazwaæ grzechem. W latach 1912-1913 dr Fischer odzywa³ siê z uznaniem o Anieli. Powoli jednak jej sytuacja siê zmienia³a. Obie panie, podra¿nione czynionymi sobie uwagami, zaczê³y j±trzyæ na ni± chlebodawcê. Odnoszono siê do niej wynio¶le, z góry, ju¿ nie po przyjacielsku, jak dawniej. Kobiety te siêgnê³y do najbardziej oklepanego i niezawodnego zarzutu pod adresem s³u¿±cej - kradzie¿y. Ju¿ w roku 1912 dr Fischer zabroni³ Anieli przyjmowania przyjació³ek. Wtedy po raz pierwszy wyst±pi³ z pretensjami o rzekome okradanie domu. Nie odebra³ jej jednak zarz±du tym domem. Obie panie rozwinê³y wiêksz± pomys³owo¶æ. Istnieje rozbie¿no¶æ, co przedstawi³y jako dowód rzeczowy. Mog³y co¶ podrzuciæ do osobistej w³asno¶ci Anieli, mog³y pokazaæ adwokatowi suknie jego pierwszej ¿ony, mog³y... Czy przekona³y adwokata, cz³owieka prawa? W ka¿dym razie dopiê³y swego. Aniela zasiêga³a wcze¶niej rady, czy ona, praktykuj±ca katoliczka, mo¿e pozostawaæ w domu adwokata, który ¿yje w nielegalnym zwi±zku. Choæ jej na to pozwolono, poprosi³a Fischera o zwolnienie z pracy. Nie dosta³a go, bo adwokat nie mia³ jej kim zast±piæ. Lecz niebawem, podbuntowany przez obie kobiety, wymówi³ jej pracê z miejsca i z wielk± awantur± wyrzuci³ j± z domu jako z³odziejkê. Dosz³o do tego najprawdopodobniej we wrze¶niu 1916 roku"[14]. Aniela, po tylu latach oddanej s³u¿by, gdy zosta³a wyrzucona jak pies na ulicê, bardzo mocno to prze¿y³a, ale siê nie za³ama³a. By³ przecie¿ z ni± Pan Bóg. Mo¿emy zadaæ sobie pytanie, dlaczego sama nie porzuci³a tej pracy wówczas, gdy jej pro¶by o zwolnienie nie zosta³y przyjête. Otó¿ wyja¶nienie jest bardzo proste, nie mog³a tego zrobiæ, poniewa¿ zabrania³o jej tego obowi±zuj±ce prawo. Wszystkie dziewczyny i m³ode kobiety z tej najni¿szej grupy spo³ecznej do której nale¿a³a Aniela Salawa otrzymywa³y we wszystkich zaborach s³u¿bowe ksi±¿eczki. W zaborze austriackim cesarsko-królewska dyrekcja policji wystawia³a dwa rodzaje ksi±¿eczek: „czarn± ksi±¿eczkê prostytutkom i ksi±¿kê s³u¿bow± s³u¿±cym, ksi±¿eczkê, któr± mogliby¶my nazwaæ bia³±, bo wymagano moralnego prowadzenia siê jej w³a¶cicielki"[15]. Nasza bohaterka mia³a oczywi¶cie ksi±¿eczkê s³u¿±cej. Ale, „je¶li dziewczyna nie mia³a ksi±¿eczki s³u¿±cej, znaczy³o to, ¿e jest prostytutk±. Je¶li nie mia³a ksi±¿eczki prostytutki, znaczy³o to, ¿e jest prostytutk± pok±tn±, nielegaln±"[16]. Aniela, wiêc nie mog³a opu¶ciæ domu swojego gospodarza bez jego zgody, bo nie otrzyma³aby odpowiedniego wpisu do swojej ksi±¿eczki. A gdyby mimo tego próbowa³a sama odej¶æ, to policja bardzo szybko odstawi³aby j± z powrotem do domu pana Edmunda. Nie mog³a te¿ tej ksi±¿eczki zgubiæ, gdy¿ wtedy mog³aby byæ potraktowana jako nielegalna prostytutka. W rodzinie pana Edmunda starano siê zapomnieæ o Anieli Salawie, a on sam swojej „siostrzenicy Wandzie Kisielewskiej, pó¼niejszej s. Anieli, bernardynce krakowskiej, przedstawia³ j± zawsze jako z³odziejkê i oszustkê"[17] W czasie, gdy jeszcze pracowa³a u p. Fischera, dosz³o jej kolejne, bardzo ciê¿kie do¶wiadczenie. Wówczas jej spowiednikiem by³, jak ju¿ wcze¶niej wspomniano, redemptorysta ojciec Stanis³aw Chochleñski. Spowiada³a siê u niego ju¿ blisko dziesiêæ lat. Jej spowiedzi by³y z pocz±tku zwyczajne i dosyæ krótkie. Jednak z biegiem jej rozwoju duchowego stawa³y siê coraz bardziej rozwlek³e. Wi±za³o siê to z ³askami Bo¿ymi, które zaczê³y na ni± sp³ywaæ. Mia³a przecie¿ wtedy „widzenia, s³ysza³a bezpo¶rednio s³owa Pana Jezusa do niej wprost skierowane, [st±d] spowiedzi Anieli z konieczno¶ci stawa³y siê d³u¿sze, gdy¿ oprócz wyznania grzechów i win chcia³a zasiêgn±æ rady kap³ana co do tych w³a¶nie ³ask nadzwyczajnych"[18]. Aby¶my ³atwiej zrozumieli co mog³o powodowaæ te przed³u¿aj±ce siê spowiedzi pos³uchajmy, jak ona sama, na ¿yczenie pó¼niejszego spowiednika (o. Waroux), opisywa³a swoje ³aski, pytania i w±tpliwo¶ci, na które chcia³a podczas spowiedzi otrzymaæ odpowied¼. Dziêki pro¶bie tego spowiednika powsta³ Dziennik Anieli Salawy. „Ów pó¼niejszy spowiednik, polecaj±c Salawie pisanie w±tpliwo¶ci chcia³ u³atwiæ spowied¼, swój czas zaoszczêdziæ, bo prêdzej mo¿na by³o przeczytaæ ni¿ wys³uchaæ jej wyznania, w koñcu unikn±³ w ten sposób zbytniego przed³u¿ania jej klêczenia przy konfesjonale, co czêsto budzi³o niezadowolenie otoczenia. Z tego powodu - wprawdzie ju¿ z pó¼niejszych lat - mamy obraz spowiedzi Anieli. Czêsto tak jest w czasie podniesienia duszy - pisa³a Salawa i podobnie z pewno¶ci± mówi³a do spowiednika w konfesjonale - gdy siê pozna czy nico¶æ swoj±, czy doskona³o¶æ Pana Boga, to tak siê zdaje, ¿e bêdê taka wyrozumia³a dla bli¼nich, a nieczu³a i surowa dla siebie. A gdy siê przyjdzie do normalnego stanu, powstaj± te same sk³onno¶ci i wstrêty i s±dy i niechêci i niecierpliwo¶ci i nie wiem sk±d to wszystko. I tamto znika, a rozpoczyna siê nowa walka. A teraz nie wiem, czy to jest moja wina, czy to Pan Bóg dopuszcza? I czy to siê ma wyniszczyæ, ¿eby tego nie by³o, czy to siê ma cierpliwie znosiæ? I czy to znak nieobrobienia natury, czy te¿ to jest jaki krzy¿ do æwiczenia siê w pokorze i cierpliwo¶ci? - I czy przez wiêksze czuwanie mo¿na tego unikn±æ, czy te¿ to znosiæ jako niewypracowany stan duszy. Takie to i podobne pytania, w±tpliwo¶ci, stany niejasne przedstawia³a Salawa podczas swych spowiedzi poza wyznawaniem swych win, b³êdów i upadków. Nic zatem dziwnego, ¿e gdy tego rodzaju sprawy poruszano przy konfesjonale, spowied¼ nie mog³a trwaæ kilka czy choæby kilkana¶cie minut. O. Chochleñski rozumia³ Anielê, ocenia³ jej dobr± wolê i pokorê, które nie pozwala³y jej sobie samej zaufaæ, ale sprawia³y, ¿e szuka³a decyzji, ¶wiat³a i kierownictwa u tego, który s³ucha³ jej oskar¿eñ, zna³ jej przewinienia i b³êdy"[19] Aniela spowiada³a siê co tydzieñ, najczê¶ciej w niedzielê po nieszporach. I te przed³u¿aj±ce siê spowiedzi u tego bardzo popularnego kap³ana, zaczê³y denerwowaæ ró¿ne bardziej i mniej pobo¿ne panie. Zaczê³y pojawiaæ siê coraz gorsze opinie, które znies³awia³y Anielê. Wytykano jej nawet to, ¿e przychodzi³a ze ¦ródmie¶cia Krakowa na Podgórze, mijaj±c po drodze wiele ko¶cio³ów. „O. Chochleñskiemu donoszono, ¿e Aniela wygl±da inaczej w ¿yciu ni¿ przy konfesjonale, szargano jej dobre imiê. Natomiast rektor domu redemptorystów dowiedzia³ siê, ¿e przez Anielê wiele osób opuszcza³o ko¶ció³ nie wyspowiadanych"[20]. Jednak o. Chochleñski mia³ ca³y czas bardzo dobre zdanie o Anieli i dopóki dociera³y do niego plotki nie zwa¿a³ na nie. Ale gdy otrzyma³ reprymendê od rektora i do tego dosz³y ju¿ nie plotki, ale wyrafinowane intrygi i donosy. „Kiedy oskar¿ano Anielê, ¿e czekaj±c na spowied¼ lubi wysiadywaæ ko³o mê¿czyzn, stara siê swym strojem zwróciæ na siebie uwagê, ¿e jest w³a¶ciwie histeryczk± i oszustk± niepotrzebnie zabieraj±c± drogi czas znakomitemu kierownikowi dusz, ¿e wcale nie jest tak doskona³±, za jak± uchodzi; wówczas ojciec Stanis³aw zniechêci³ siê i postanowi³ skróciæ czas spowiadania Anieli. Kiedy mu siê to nie uda³o przesta³ w ogóle j± spowiadaæ"[21]. Próbuj±c dok³adnie odtworzyæ to wszystko co siê wówczas zdarzy³o, drugi biograf Anieli ojciec Albert Wojtczak tak to przedstawi³: „Na skutek ci±g³ych narzekañ na to, ¿e Aniela d³ugo siê spowiada, zabiera niepotrzebnie czas kap³anowi oraz z powodu z³o¶liwych plotek i obmów, o. Chochleñski poleci³ Anieli, aby spowiada³a siê wy³±cznie ze swych wykroczeñ, a nie mówi³a o swych prze¿yciach i trudno¶ciach duchowych, nie pyta³a o rady czy wyja¶nienia w sprawach zwi±zanych z jej nadzwyczajnymi widzeniami i ³askami udzielanymi przez Boga. Salawa s±dzi³a, ¿e bêdzie mog³a spowiednika pos³uchaæ. Kiedy jednak spotka³o j± nowe widzenie od Boga i us³ysza³a zachêtê do nowej gorliwo¶ci, uwa¿a³a, ¿e powinna to powiedzieæ spowiednikowi i od niego otrzymaæ odpowied¼, jak siê ma zachowaæ. Przy nastêpnej wiêc spowiedzi zaczê³a przedstawiaæ swe w±tpliwo¶ci - i przed³u¿y³a spowied¼. Spowiednik przypomnia³ jej swoje ¿yczenie i zapowiedzia³, ¿e wiêcej nie pozwoli jej swych w±tpliwo¶ci poruszaæ. Tymczasem, gdy Salawa znalaz³a siê ponownie przy konfesjonale, okaza³o siê, i¿ nie umie sobie sama poradziæ. Wówczas o. Stanis³aw zgromi³ j± surowo i powiedzia³, ¿eby siê wiêcej do konfesjona³u nie zbli¿a³a, gdy¿ jej spowiadaæ nie bêdzie. Aniela s±dzi³a, ¿e ostre s³owa spowiednika s± raczej gro¼b±, nie za¶ ostateczn± decyzj±. Dlatego kiedy nadszed³ dzieñ jej tygodniowej spowiedzi, stanê³a przy konfesjonale o. Stanis³awa. Ko¶ció³ Matki Boskiej Nieustaj±cej Pomocy (wnêtrze), ul. Zamoyskiego 56, Podgórze, Kraków. Zdj. ze str.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_Matki_Boskiej_Nieustaj%C4%85cej_Pomocy_w_Krakowie_(ul._Zamoyskiego)#/media/Plik:Our_Lady_of_Perpetual_Help_Church_(in),_56_Zamoyskiego_street,_Podgorze,_Krakow,_Poland.jpg By³a druga niedziela miesi±ca po po³udniu. W ko¶ciele redemptorystów odprawia³o siê tak zwane nabo¿eñstwo brackie, czyli dla cz³onków Stowarzyszenia Matki Bo¿ej Nieustaj±cej Pomocy. Przy konfesjonale o. Chochleñskiego sta³o kilka osób. O. Chochleñski dojrza³ Salawê stoj±c± przy konfesjonale. Wiêc wychyli³ g³owê i powiedzia³ surowo: odejd¼, nie bêdê ciê spowiada³. Aniela jeszcze my¶la³a, ¿e spowiednik chce j± w ten sposób tylko upokorzyæ, ale wierzy³a, ¿e jej nie odtr±ci, gdy przyjdzie do samej spowiedzi, wiêc pozosta³a przy konfesjonale i nawet za chwilê zbli¿aj±c siê zrobi³a parê kroków naprzód. Wówczas spowiednik wychyli³ siê z konfesjona³u po raz wtóry i rzek³: odejd¼, nie bêdê ciê spowiada³. Ale i po tym drugim powiedzeniu spowiednika Salawa nie odesz³a, nie mog³a poj±æ, by móg³ byæ tak okrutnym i nie chcia³ pomóc jej duszy. Wytrwa³a przy konfesjonale i po chwili znowu stara³a siê zbli¿yæ. Ale wtedy o. Chochleñski wybuchn±³. Wyszed³ z konfesjona³u i g³o¶no wobec wszystkich obecnych powiedzia³ z irytacj±: Zrozumia³a¶? - nie bêdê ciê spowiada³. Wówczas Aniela zala³a siê ³zami i odesz³a. W ko¶ciele zrobi³o siê zamieszanie. Nie znaj±cy Salawy zastanawiali siê, kim mo¿e byæ ta m³oda osoba, któr± kap³an publicznie odpêdza od konfesjona³u. Z³o¶liwe istoty cieszy³y siê, chyba ¿e w koñcu dopiê³y swego i upokorzy³y chwalon± dot±d pobo¿no¶æ. Przyjació³kom Anieli krwawi³o serce z bólu nad jej niedol±"[22]. Aniela jednak nie cierpia³a z tego powodu, ¿e odrzuci³ j± spowiednik, martwi³a siê tym, czy uda siê jej znale¼æ kogo¶, kto bêdzie móg³ j± dalej prowadziæ ku Bogu. Kiedy odesz³a „od konfesjona³u usiad³a w ³awce. Nie my¶la³a o ludziach, nie pali³ jej wstyd, z powodu zniewagi, jakiej dozna³a publicznie, nie mia³a nawet ¿alu do tych, co byli sprawcami jej upokorzenia. Ale z oczu pop³ynê³y ³zy, ³zy tak gorzkie, ¿e gryz³y jej twarz, ³zy straszliwego bólu, poczucia niesprawiedliwo¶ci, ³zy nad w³asn± krzywd± - najbole¶niejsze ³zy p³yn±ce z poczucia opuszczenia i zupe³nej samotno¶ci na ¶wiecie"[23]. Jeszcze tego samego dnia uda³a siê Aniela do malutkiego ko¶cio³a ojców reformatów pod wezwaniem ¶w. Kazimierza. Gdy tam, w modlitewnym skupieniu wyjawia³a Bogu swoje bóle „ us³ysza³a zupe³nie wyra¼ny znany jej dobrze s³odki g³os Bo¿y, który mówi³: Córko moja, o có¿ ci tak chodzi, przecie¿ Ja ciebie nie opu¶ci³em. (...) G³os ów spowodowa³, jak gdyby ol¶nienie w duszy Salawy, jak gdyby po raz pierwszy od chwili, kiedy j± spowiednik odrzuci³, otworzy³a oczy i dojrza³a pocieszaj±c± prawdê. Prawda - pomy¶la³a - przecie¿ to cz³owiek j± odtr±ci³. Wprawdzie dot±d dobry, wyrozumia³y, pomocny na drodze wiod±cej do Boga, ale cz³owiek, na którego wp³ynê³y ludzkie s±dy, ludzkie zdania i ludzka niechêæ. Ale czy jej zale¿a³o na ludziach, czy ludziom pragnê³a siê przypodobaæ? Przecie¿ jej tylko na Bogu zale¿a³o, a oto teraz us³ysza³a wyra¼nie, ¿e Bóg jej nie opu¶ci³. Znowu same pop³ynê³y ³zy z jej oczu, ³zy ciche, obfite, ale ju¿ nie goryczy, ¿alu, cierpienia i bólu, lecz ³zy wdziêczno¶ci, pociechy, nadziei. Uszczê¶liwi³a j± ¶wiadomo¶æ, ¿e Bóg jej nie opu¶ci³, ale prawie natychmiast potem pomy¶la³a, ¿e chyba Bóg mia³ jaki¶ cel g³êbszy, skoro zes³a³ na ni± tak wielkie cierpienia"[24]. Bibliografia: O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych Polaków i Polek ostatnich wieków, Tom II, Miejsce Piastowe 1932. - Aniela Salawa, Dziennik, „Nasza Przesz³o¶æ" T. VIII, Kraków 1958. - O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa, Warszawa 1983. - Eugenia Twardosz, Aniela Salawa wzór ¿ycia chrze¶cijañskiego, Kraków 1985. S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci. ¯ycie wewnêtrzne Anieli Salawy, Warszawa 1987. - S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Charyzmat s³u¿by. ¯ycie Anieli Salawy (1881-1922), Warszawa 1988. -O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³ do poznania ¿ycia cnót b³ogos³awionej Anieli Salawy, Kraków 1991. -Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego, Poznañ 1994. -Teresa Jankowska, ¦wiêta s³u¿±ca b³ogos³awiona Aniela Salawa, Warszawa 2011. -O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach Anio³a, Wroc³aw 2012. - Wincenty £aszewski, Bo¿y szaleñcu; Niezwyk³e losy polskich mistyków, Warszawa 2018. -¦wiêta s. M. Faustyna Kowalska, Dzienniczek Mi³osierdzie Bo¿e w duszy mojej, Warszawa 2015. https://sercanki.org.pl/home/patronowie-zgromadzenia/384-sw-zyta Wspomnienie po¶miertne : Edmund Fischer - BazHum MuzHP https://bazhum.muzhp.pl › Palestra-r1961-t5-n5(41) Zdzis³aw Gogola, B³ogos³awiona Aniela Salawa, art. w Folia Historica Cracoviensia T.15 (2010) dost. w intern. na str. https://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/1481 http://dpsradziwillowska.krakow.pl/historia-domu/ https://www.rp.pl/plus-minus/art1289741-alicja-urbanik-kopec-instrukcja-naduzycia-sluzace-w-xix-wiecznych-polskich-domach https://www.siepraw.pl/gmina-siepraw/bl-aniela-salawa https://pl.wikiquote.org/wiki/Aniela_Salawa https://biblia-swieci.pl/aniela.html https://podgorze.pl/kosciol-matki-boskiej-nieustajacej-pomocy/ https://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_Matki_Boskiej_Nieustaj%C4%85cej_Pomocy_w_Krakowie_(ul._Zamoyskiego)#/media/Plik:Our_Lady_of_Perpetual_Help_Church_(in),_56_Zamoyskiego_street,_Podgorze,_Krakow,_Poland.jpg [1] Jest pewne zamieszanie z dat± zatrudnienia Anieli przez pañstwa Fischerów. W niektórych biogramach podawany jest rok 1900, gdzie indziej 1902 wydaje siê jednak, ¿e najbardziej prawdopodobn± dat± jest jednak rok 1905. [2] Wspomnienie po¶miertne : Edmund Fischer - BazHum MuzHP https://bazhum.muzhp.pl › Palestra-r1961-t5-n5(41) [3] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych..., s. 154. [4] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 35. [5] Tam¿e. [6] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 17. [7] Tam¿e, s. 16-17. [8] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 34-35. [9] Tam¿e, s. 35. [10] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych..., s. 154. [11] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 61. [12] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych..., s. 163. [13] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 17. [14] Tam¿e, s. 18-19. [15] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 35. [16] https://www.rp.pl/plus-minus/art1289741-alicja-urbanik-kopec-instrukcja-naduzycia-sluzace-w-xix-wiecznych-polskich-domach [17] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 20. [18] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 137. [19] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 137-138. [20] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Charyzmat s³u¿by..., s. 73. [21] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 139. [22] Tam¿e, s. 140-141. [23] Tam¿e, s. 142. [24] Tam¿e, s. 145.
Powrót |