Błogosławiony Wincenty Kadłubek, dziejopisarz Polski Tej nocy będzie towarzyszyć nam w nocnej pielgrzymce błogosławiony Wincenty Kadłubek, którego w Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako dziejopisarza Polski. Wincenty Kadłubek najprawdopodobniej urodził się około roku 1150, (choć najczęściej spotkać można datę 1160 lub 1161, ale wiele wskazuje na to, że były to daty błędne) w Karwowie niedaleko Opatowa lub w Kargowie niedaleko Stopnicy. Nieżyjący już opat muzeum klasztornego O.O. Cystersów w Szczyrzycu oraz pierwszy po wojnie przeor i proboszcz Sanktuarium błogosławionego Wincentego Kadłubka w Jędrzejowie, dr Stanisław Kiełtyka, w swojej pracy o Błogosławionym Wincentym kadłubku napisał, że rozwiązanie problemu miejsca urodzenia Wincentego nie powinno nastręczać większych trudności, jeśli sięgnie się do źródeł i zobaczy, co mówi na ten temat tradycja. Karwów ma swoją parafię we Włostowie, a tam znajduje się kościół z I połowy XII wieku, który uznawany jest za fundację Piotra Włosta, bardziej znanego jako Włostowica. Tradycja miejscowa głosi, że romańska chrzcielnica znajdująca się w kościele, jest tą, w której chrzczony był święty Wincenty. „Do Karwowa, jako do miejsca urodzenia Wincentego prowadzi nas również plan sytuacyjny miejscowości nadanych przez niego klasztorom cystersów w Sulejowie i Koprzywnicy. Sulejów otrzymał w roku 1206 wieś rodową Czerników i Gojców. Koprzywnica w roku 1208 wieś Niekisiałkę. Wieś tę określa Długosz jako [„tanquam sortem paternam", czyli jako] ojcowiznę Wincentego Kadłubka. Niekisiałka, Czerników i Gojców leżą w najbliższym sąsiedztwie Karwowa. (...) Fakt ten znowu podkreśla Karwów jako miejsce urodzenia Wincentego1". Z tą tezą nie zgadzali się dwaj znani historycy, profesorowie Roman Grodecki i Marian Plezia, którzy opowiadali się za pochodzeniem Wincentego ze wsi Kargów koło Stopnicy. Imię Wincenty upowszechniło się w Polsce po roku 1145, kiedy to zostały sprowadzone do Polski relikwie świętego Wincentego hiszpańskiego męczennika z czasów cesarza Dioklecjana. Uczynił to, wspomniany już, Piotr Włostowic, który był zarządcą dworu, (czyli palatynem) księcia Bolesława Krzywoustego na Śląsku. Szczątki świętego Wincentego sprowadził z Magdeburga do opactwa benedyktynów we Wrocławiu. I właśnie na część tego świętego to nieznane wcześniej w Polsce imię nadano naszemu bohaterowi. Imię Wincenty wywodzi się z łaciny od czasownika ‘vinco', czyli zwyciężać, pokonać. Znaczeniowo jest to imię równoznaczne (synonimiczne) z imieniem Victor, czyli zwycięski2. Wincentego Kadłubka ludzie mu współcześni nie nazywali Kadłubkiem. Wszystko wskazuje na to, że tak nazwał go Jan Długosz. Być może ojciec Wincentego nazywał się albo, co bardziej prawdopodobne, miał przydomek lub przezwisko Kadłub, więc Filius Kadlubonis to miałoby znaczyć syn Kadłuba, a omyłkowo napisane przez Długosza Kadlubkonis przyjęło się jako Kadłubek. Część hagiografów przychyla się do tego, że rodzice Wincentego nazywali się Bogusław i Benigna. „Według relacji Długosza pochodził (...) Wincenty z rodziny Różyców, pieczętujących się białą [pięciolistną] różą na czerwonym tle, czyli herbu Poraj3". Podobnego pochodzenia miałby być również święty Wojciech, ale to pokrewieństwo, które próbował wykazać nam Długosz, niestety uznawane jest tylko za domniemanie. Istnieje też hipoteza, że Wincenty był potomkiem Piotra Włostowica lub, „że należał do rodu Lisów, a jego ojcem był możny palatyn Stefan, brat wojewody krakowskiego Mikołaja (Mikory)4". Wincenty, jak się zdaje, uczęszczał do krakowskiej szkoły katedralnej, gdzie wykładowcą był biskup krakowski Mateusz Cholewa. Po ukończeniu tej szkoły został wysłany na studia do Paryża, a później, możliwym jest, że i do Bolonii. We Francji mógł bliżej poznać zakon Cystersów, do którego, po powrocie do Polski, był bardzo przychylnie usposobiony. Wiek dwunasty, jak pisze, wspomniany już wcześniej, opat Stanisław Kiełtyka, był wiekiem duchowości cysterskiej i świętego Bernarda z Clairvaux. Swoim hasłem „Ora et labora", czyli „Módl się i pracuj" cystersi zdobyli popularność w całej Europie. „Klasztory cysterskie roiły się od tysięcy mnichów, wśród których można było spotkać synów królewskich obok prostych kmiotków, noszących habit braci konwersów ([zakonników gorszej kategorii, czyli] laików, robotników). Sam święty Bernard [zwany doktorem miodopłynnym] założył 68 klasztorów, każdy z nich liczył po kilkaset zakonników. W Clairvaux, gdzie święty Doktor Kościoła był opatem, mieszkało ok. 700 mnichów. Surowość życia posunięta do purytanizmu, wierne zachowanie reguły świętego Benedykta z Nursji, widoczne owoce pracy pełnej najwyższego poświęcenia, bezprzykładna prostota i świętość, przepiękny śpiew gregoriański, kolosalne dzieła cysterskiej architektury, rozgłos kontemplacji i mistyki, oto co pociągało serca do nowego zakonu. Wiek XII jest wiekiem białych ojców. W wieku XIII święty Franciszek i święty Dominik podbiją dla siebie narody, natchną je ideą ubóstwa i różańca, ale synowie świętego Huberta i Bernarda [cystersi] wciąż cieszyć się będą zasłużonym uznaniem. Dzieła pierwszych ojców cysterskich przetrwają wieki. Wincenty Kadłubek (...) nie mógł nie widzieć życia cystersów, o których było we Francji co najmniej tak głośno, jak o wyprawach krzyżowych. Najprawdopodobniej osobiście zetknął się z nimi w którymś z wielkich i słynnych klasztorów. Oczarował go [najpewniej] duch monastyczny pełen powagi i namaszczenia. W odróżnieniu od hałasu światowego, tutaj spotkał prawdziwą ciszę i skupienie5". Ukończenie zagranicznych studiów przez Wincentego, bodajże jako pierwszego Polaka, udokumentowane zostało tytułem magistra, czyli mistrza, który to tytuł w tamtych czasach miał dość duże znaczenie. Polskie źródła historyczne do roku 1208, „pomimo ich fragmentaryczności, podają liczbę [tylko] 15 - 16 magistrów (mistrzów) w naszej Ojczyźnie6". Żyjący na przełomie XIX i XX wieku profesor Oswald Balzer przytoczył w swojej pracy o Wincentym Kadłubku trzy dokumenty, w których jest on wymieniony z tytułem magistra „W dobie przed uzyskaniem infuły krakowskiej występuje Kadłubek w trzech dochowanych po nasze czasy dokumentach; we wszystkich bez wyjątku z przydanym określnikiem: magister. Po raz pierwszy w akcie Kazimierza Sprawiedliwego, wystawionym w Opatowie 12 kwietnia 1189, w przedmiocie restytucyi kasztelanii chropskiej na rzecz kapituły krakowskiej, w szeregu licznych świadków wymieniony na miejscu siódmem: sub testimonio... Vincencii magistri.... Po raz wtóry w akcie bez miejsca i daty, odnoszonym przez ostatnich wydawców do roku 1206, mocą którego Leszko Biały zatwierdza darowiznę wsi Czernikowa, Grojcowa, zeznaną przez Kadłubka na rzecz Cystersów sulejowskich; o samym Kadłubku mowa tu w dwu ustępach; raz: commendari iussi devocionem Sudomiriensis prepositi magistri Vincencii, i drugi raz: que iam dictus magister Vincencius eis contribuit. Wreszcie bulla prekonizacyjna Innocentego III z daty: Lateran, 28 marca 1208, udzielająca Kadłubkowi prowizyi na biskupstwo krakowskie, określa jego dotychczasowe stanowisko słowami: dilectum filium magistrum Vincencium Sudomiriensis ecclesie... prepositum. Liczniejszym jest poczet dokumentów wspominających o Kadłubku w czasie zasiadania na stolicy biskupiej z lat 1208-1218. Występuje on tu bądź to jako wystawca, bądź jako świadek; końcowe, z roku 1218, pochodzą z Kuryi papieskiej i dotyczą sprawy jego rezygnacyi z biskupstwa oraz przeniesienia się do Jędrzejowa. W żadnym z tych aktów w przeciwieństwie do tego, co dało się stwierdzić odnośnie do okresu przedbiskupiego, nie spotykamy już ani razu określnika magister obok Kadłubkowego imienia. W dociekaniu sprawy jego magisteryatu jest to wszelako rzecz obojętna. W ówczesnym stylu kancelaryjnym Zachodniej Europy przestrzegany był stały zwyczaj, że wyrazu magister, jakiekolwiek miałby znaczenie, nie umieszczano obok określnika episcopus, dostojna tytulatura biskupia wchłaniała niejako w siebie tamten tytuł, czy też czyniła go zbędnym7". Uważa się też, że po powrocie z zagranicznych studiów otrzymał święcenia kapłańskie8. W roku 1180 został zwołany w Łęczycy Synod kościelnej prowincji polskiej. Profesor Feliks Koneczny pisze, że pojawili się na nim wszyscy biskupi oraz całe duchowieństwo polskie. Uchwalono na tym synodzie, że kościół w Polsce może posiadać własny majątek, że może przyjmować darowizny i fundacje z rąk książęcych jak i prywatnych oraz to, że dobra te są przejmowane przez „następców w godności duchownej" jako spuścizna po swoich poprzednikach. A więc dobra takie nie miały prawa wracać do swoich darczyńców, gdyż posiadały swoich prawnych dziedziców. Było to pozbawienie książąt [tak zwanego prawa Ius spolii, czyli] prawa zaboru czy przejęcia majątku zmarłego biskupa czy innego duchownego. Tym sposobem cały majątek kościelny nie podlegał prawu książęcemu, a ludność zamieszkująca tereny należące do Kościoła „wolna była od przymusowych świadczeń na rzecz grodów9". Te przywileje zostały zatwierdzone przez papieża, a nieprzestrzeganie ich obłożone było klątwą. „Odtąd duchowieństwo miało prawo rzucić klątwę na księcia, któryby uchwał łęczyckich nie przestrzegał10". Na marginesie można dodać, że taką klątwą w 1238 roku został obłożony przez biskupa wrocławskiego Tomasza I, mąż świętej Jadwigi Śląskiej, książę Henryk Brodaty, właśnie za naruszenie dóbr kościelnych. Kazimierz Sprawiedliwy bez zwłoki przyjął uchwały synodu, ale musiało upłynąć trochę czasu, zanim uznali je pozostali książęta piastowcy. Wielkim bojownikiem o prawa kościoła w Polsce był ówczesny arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz. Jak przypuszcza ojciec Stanisław Kiełtyka, sądząc po dokładnym i pochlebnym opisie synodu łęczyckiego w księdze IV Kroniki, „Wincenty nie tylko był świadkiem synodu, ale [prawdopodobnie] jednym z jego twórców11". Od czasu powrotu ze studiów Wincenty przebywał na dworze księcia Kazimierza Sprawiedliwego. Pracował prawdopodobnie w kancelarii książęcej, pisząc tam dokumenty prawne. Tak opisuje te prace ojciec Kiełtyka: „Oprócz tego, jako znawca retoryki i ars dictandi (sztuki dyktowania, układania tekstów) zaprawiony na najlepszych wzorach zachodnich, służył prawdzie i historii przez układanie dyplomów-dokumentów. W cytowanym już wcześniej dokumencie z roku 1189, w którym Wincenty występuje jako świadek, widnieje aż nadto wyraźnie styl Kadłubka, z czego wynika, że on to właśnie był jego autorem. Podobnie w dokumencie z roku 1192, stwierdzającym zamianę dóbr między Niegosławem i Opactwem Cystersów w Jędrzejowie. Łatwo odnaleźć tenże styl w arengach [czyli w tych częściach dokumentów, które mówią o powodach ich wystawienia], dyplomów wystawionych przez Kadłubka z okresu biskupstwa: z roku 1210, 1212, 1213. Profesor Balzer fakt ten przypisuje pewnemu nawyknieniu, jakie pozostało u biskupa Wincentego po dawnej praktyce kancelaryjnej, skoro nie kanclerz ani nikt inny, lecz on sam pisze dokumenty prawne12". Książę Kazimierz Sprawiedliwy, ten mądry i bardzo szanowany przez mistrza Wincentego władca, w roku 1190, uznając jego wykształcenie, nakazał mu spisanie historii Polski. Stało się to głównym zajęciem mistrza Wincentego. Jest wielce prawdopodobnym, że napisał on pierwsze trzy księgi swojej Kroniki na książęcym dworze, zaś ostatnią czwartą księgę w klasztorze Jędrzejowskim. Wydawać by się mogło, że pisał ją więc bardzo długo. Ale pamiętać musimy, że były to inne czasy niż obecnie. Autor sam musiał zebrać i usystematyzować cały posiadany materiał, a później, kto wie, może na brudno go zapisać i następnie podyktować go, być może w całości lub może tylko w części, wyspecjalizowanemu w sztuce pisania zakonnikowi albo zawodowemu skrybie. (Na końcu kroniki, w księdze czwartej, jest taki zapis: „Kończy się kronika, czyli Rodowód Królów i Książąt Polski, opowiedziana przez Mistrza Wincentego biskupa krakowskiego, spisana ręką Mikołaja kanonika poznańskiego i plebana z Sielca13".) Posłuchajmy profesora Feliksa Konecznego o tym, czym była książka w tamtych latach: „Książka była rzeczą kosztowną, gdyż była ręcznej roboty. Skoro każdy egzemplarz książki trzeba było osobno przepisywać, wymagało to sporo czasu; tym więcej, że nawet materiał do pisania nie bardzo był dogodny: Pisało się na skórach jagnięcych, umyślnie specjalnie w tym celu garbowanych i przyrządzanych, a zwanych pergaminem. Pisało się farbami, które należało mocno rozcierać, a piórem była trzcinka temperowana. Każdą literę trzeba było rysować osobno, jeżeli pismo miało być wyraźne. Za tyle straconego czasu i tyle trudu trzeba było porządnie zapłacić zawodowym przepisywaczom, więc niektóre klasztory same tym się trudniły, ażeby uniknąć nadmiernych kosztów. Nieraz cena książki była większa, niż całego porządnego gospodarstwa; droższe księgi przywiązywano nawet łańcuchami do pulpitów, jako skarby. Pożyczenie książki uchodziło za wyjątkowo cenną przysługę, a kto by chciał posiadać książkę na własność, musiałby poszukać przepisywacza i zamówić u niego albo też samemu zabrać się do przepisywania. W szkołach ówczesnych sam tylko nauczyciel posiadał książkę, a uczniowie musieli się jak najwięcej uczyć na pamięć, żeby książkę mieć w głowie. Dzisiejsza młodzież nie może nawet mieć pojęcia o tym, jakiej pilności, wytrwałości i cierpliwości wymagały ówczesne szkoły. Najpierw uczono się na pamięć jakiegoś ustępu, a potem dopiero nauczyciel rzecz tłumaczył i wyjaśniał14". W Kronice zawarte są dzieje naszego Kraju od czasów legendarnych aż do roku 1202. Wzorem pisarza, którego starał się naśladować błogosławiony Wincenty, był święty Bernard z Clairvaux i jego miodopłynny styl. Oswald Balzer, wspominany już wcześniej historyk polski, „doszukał się całego szeregu przejątków [zapożyczeń] z nich [biorąc pod uwagę tylko dwa listy świętego Bernarda] w Kronice Kadłubka. Formy retoryczne, jak analogia, porównanie, metafora, kontrast, pytanie, propozycja, eksklamacja (...) i inne, to święty Bernard żywcem przeniesiony do Kroniki piórem Wincentego (...). Święty Bernard uchodził u współczesnych za wzór stylu i wytworności literackiej. Był on również twórcą mistyki średniowiecznej, która usiłowała przerzucić punkt ciężkości z rozumu na wolę, etykę i życie wewnętrzne, podkreślając znaczenie kontemplacji przez modlitwę, wewnętrzne zjednoczenie z Bogiem. Z cnót chrześcijańskich szczególnie podkreślano pokorę - humilitas. Święty Bernard napisał osobny traktat (...), w którym rozwinął siódmy rozdział Reguły świętego Benedykta o pokorze. Naukę o pokorze przekazał święty Barnard całemu średniowieczu, jako wykwit mistyki cysterskiej. Niewątpliwie czerpał z niej nasz Wincenty Kadłubek, który w swej Kronice tak często problem pokory rozwija, domagając się jej zarówno od prostaczków, jak i od wielkich tego świata, uczonych i książąt. Sam stosował naukę o pokorze w życiu, a ukoronowaniem jej było porzucenie godności biskupiej i wstąpienie do Zakonu Cystersów15". Można powiedzieć, że jego dewizą była zasada ascetyczna Bogu wszystko sobie nic. Jako przykład jego pokory możemy przytoczyć słowa, które napisał już we wstępie do swojej Kroniki: „Mnie bowiem ani taka namiętność pisania nie pobudza, ani taka żądza sławy nie podnieca, ani gwałtowna chęć zysku nie zapala, iżbym po zaznaniu tylu rozkoszy na morzu, po tylokrotnym rozbiciu się i mozolnym wybrnięciu na brzeg, miał ochotę ponownie rozbijać się na tych samych ławicach. Jedynie bowiem osła podniebieniu oset lepiej smakuje niż sałata i tylko ktoś zgoła naiwny daje się przynęcić niesmaczną słodyczą. (...) Jednakże niesłuszne jest uchylanie się od wykonania słusznego polecenia [księcia Kazimierza Sprawiedliwego] (...) Pragnąc tedy w swej [książęcej] szczodrobliwości dopuścić potomnych do udziału w cnotach pradziadów, na mnie pisarza, na kruche jak trzcina pióro, na barki karzełka brzemię włożył Atlasa. Nie innym zapewne kierował się względem jak tym, że blask złota, że połysk klejnotów nie traci wartości przez nieudolność artysty, podobnie jak i gwiazdy, wskazywane szkaradnymi palcami Etiopów, nie ciemnieją16". Również styl pisarzy starożytnych był dla naszego kronikarza wzorcem do naśladownictwa. „Taki styl, jak zauważono później, miał cztery charakterystyczne cechy: po pierwsze szyk przestawny, grupujący wyrazy inaczej niż kazałaby ich gramatyczna czy logiczna przynależność, po drugie, skłonność do posługiwania się peryfrazą, zamiast nazywania rzeczy po imieniu, po trzecie zamiłowanie do gry słów, wreszcie przesadna metaforyka. Zresztą, wszystko wskazuje na to, że Wincenty historykiem z zamiłowania nie był, gdyż pasje jego skłaniały się raczej ku literaturze, prawu czy moralistyce17". Kronikę swoją zaczął nasz błogosławiony Mistrz Wincenty, wzorem Galla Anonima, od zamierzchłej historii naszego kraju. Wymieniał tam takie legendarne wydawałoby się postacie jak król Krak, zwany przez niego Grakchem, od którego imienia powstało miasto Grakchovia, czyli Kraków. Córka Kraka o imieniu Wanda, od której imienia nazwano rzekę Wandalą, czyli dzisiejszą Wisłę. Ale jeśli spróbujemy prześledzić historię Wandalów, to okaże się, że od trzeciego czy drugiego wieku przed Chrystusem do około czwartego wieku po Chrystusie takie plemię żyło na ziemiach polskich. Stąd niektórzy kronikarze nawet późniejszych naszych władców nazywali książętami Wandalów. „Proboszcz Katedry w Augsburgu Gerhard w pisanej w latach 983 - 993 hagiografii świętego Ulryka (Miracula Sancti Oudalrici) niejednokrotnie nazwał Mieszka I wodzem Wandalów (dux Wandalorum, Misico nomine)18". To plemię, opuściwszy tereny polskie, podbijało takie narody jak Galia, czyli Francja, jak Galicja, czyli dzisiejsza Hiszpania, również Afrykę Północną. Z Gallami później mieli wejść w sojusz i razem, dzieląc zdobyte tereny, zawładnęli całą Europą. Tak to opisał Mistrz Wincenty: „Wieść również głosi, że wtedy Gallowie zagarnęli rządy na całym prawie świecie. Nasze zastępy w licznych walkach wybiły wiele ich tysięcy. Pozostałych, długi czas udręczonych, [nasi] skłonili do zawarcia przymierza, tak że jeśliby bądź losem, bądź męstwem zyskali coś u obcych, jednym i drugim równy miał przypaść udział. Gallom więc przypadła cała Grecja, naszym zaś przybyły [ziemie] ciągnące się z jednej strony aż do kraju Partów (dzisiejszy Iran), z drugiej aż do Bułgarii, z trzeciej do granic Karyntii (południowa część dzisiejszej Austrii). Gdy po licznych walkach z Rzymianami, po przebyciu wielu niebezpieczeństw wojennych zajęli miasta, ustanawiają namiestników, obierają sobie księciem pewnego człowieka imieniem Grakchus19". Przytoczył też podanie o smoku wawelskim, pisał o trzech Lestkach, czyli Lechach, o dwóch Pompiliuszach, czyli Popielach, oraz o Piaście i Rzepisze (Rzepicha jest też nazywana Rzepicą). Podobnie o naszej tej bardzo wczesnej historii możemy przeczytać w niewiele później napisanej Kronice Wielkopolskiej. Po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego nasz błogosławiony, najprawdopodobniej, przeniósł się razem z rodziną książęcą, czyli z księżną wdową Heleną (Znojemską, księżniczką morawską) oraz jej synami Leszkiem (później nazwanym Białym) oraz Konradem (później nazwanym Mazowieckim) do Sandomierza. Tu po pewnym czasie zostaje Wincenty prepozytem, czyli przełożonym kapituły w Kościele Najświętszej Maryi Panny. Księżna Helena przejmuje w tym czasie władzę w Krakowie i rządzi jako regentka, w imieniu syna (Leszek Biały miał dopiero 9 lat), natomiast Mieszko Stary nie uznając takiego układu, starał się tę władzę odzyskać dla siebie, jednakże umarł zanim udało mu się tego dokonać. W roku 1202 władzę w Krakowie na okres czterech lat przejmuje Władysław Laskonogi. Próbował on mocną ręką rządzić i zdominować możnowładców krakowskich. To mu się jednak nie powiodło, został on z Krakowa wyrzucony i zmuszony do powrotu do swojej dzielnicy, czyli do Wielkopolski. Gdy w 1207 roku zmarł krakowski biskup Pełka wśród duchowieństwa polskiego nastąpiło spore zamieszanie. W tym czasie toczyła się bezwzględna walka pomiędzy księciem Władysławem Laskonogim a arcybiskupem Henrykiem Kietliczem. Po utracie stolicy krakowskiej, jak napisał ojciec Kiełtyka, książę Władysław Laskonogi „rozszalał się w swej wielkopolskiej dzielnicy, gnębiąc Kietlicza i Kościół. Niedługo przed śmiercią Pełki natężenie tej walki przybrało na sile: w roku 1206 arcybiskup musiał uciekać z Gniezna, triumfujący Władysław począł formalnie prześladować Kościół w swoich włościach. Po stronie Kietlicza stanęli: Henryk Brodaty, Leszek Biały, Konrad Mazowiecki i Władysław Odonicz20". Arcybiskup udaje się do papieża Innocentego III, (tego samego, który trzy lata później, w roku 1209, przyjął świętego Franciszka i zatwierdził regułę zakonu franciszkańskiego.) a ten w swoim liście do biskupów polskich zwrócił się do nich z usilnym wezwaniem, by stanęli oni mocno przy swoim arcybiskupie oraz wspierali go duchowo i materialnie. Papież zwrócił się również do książąt polskich, upominając ich, by nie ingerowali w wybór biskupów i członków kapituł, co było przyczyną wielu konfliktów między duchowieństwem a władzą świecką. Do wieku XIII obsadzenie stolicy biskupiej w Polsce przez papieża było nie do pomyślenia. Stąd taka zajadła walka Władysława Laskonogiego o te prawa z prymasem polskim arcybiskupem Kietliczem. A ten, mając poparcie papieża, „pragnął wokół siebie skupić do walki o prawa Kościoła resztę biskupów i duchowieństwo. Jak mówi ksiądz [Józef] Umiński: ‘biskupi ci jednak w większości wypadków nie stali na wysokości zadania. Najlepsi nawet... byli więcej panami świeckimi niż pośrednikami z Bogiem, stawali z motywów wyłącznie rodowych na czele frakcji politycznych, wikłali się dla tej samej przyczyny w karygodne spory o następstwo tronu i sprawy nic wspólnego z dobrem dusz ani interesami Kościoła niemające... oczywiście podwładny takim biskupom i na nich zapatrzony ogół kleru nie mógł korzystniej wyglądać, raczej stał o całe niebo niżej jeszcze. Chciwy dóbr ziemskich, ciemny, popędliwy, kłótliwy, żonaty, obarczony liczną rodziną, nieraz w jawnym konkubinacie żyjący'. Na szczęście Leszek Biały, bezpośrednio wyborem biskupa krakowskiego zainteresowany (...) stał się gorącym zwolennikiem reform kościelnych21". Za co papież Innocenty III, wydając akt protekcyjny, poparł Leszka Białego jako księcia krakowskiego. Na stanowisko biskupa krakowskiego wystawiono dwóch kandydatów, pierwszym był Wincenty Kadłubek, a drugim biskup Płocki Gedko. Wincenty Kadłubek był kandydatem tych wyborców, którzy chcieli zmian w Kościele polskim, a więc tych, którzy myśleli podobnie jak Papież i arcybiskup Henryk Kietlicz. Biskup Gedko zaś był przedstawicielem tych, którzy chcieli zachować wszystkie zwyczaje i porządki w dotychczasowym stanie. Był on typem biskupa, który „zaniedbywał obowiązki duszpasterskie, nie głosił kazań do wiernych, tolerował małżeństwa księży, przemilczał rozwody małżeństw prawnie zawartych (...). Wincenty Kadłubek przeciwnie: człowiek spokojny, wykształcony gruntownie, pokorny, świątobliwy, rokujący wszelkie nadzieje, że stanie się filarem Kościoła w Polsce i w walce Kietlicza będzie jego najwierniejszym sojusznikiem22". Nie udało się dokonać wyboru jednomyślnie, gdyż kapituła krakowska, niechętna zmianom, była bardziej przychylna biskupowi płockiemu. Ksiądz profesor Bolesław Kumor, w swojej Historii Kościoła w Polsce napisał nawet, że większość głosów otrzymał biskup Gedko. Postanowiono więc poprosić papieża o decyzję, a ten wybrał Wincentego Kadłubka i bullą z 28 marca 1208 zatwierdził go na biskupa krakowskiego. Tym sposobem biskup Wincenty Kadłubek został pierwszym biskupem w Polsce wybranym przez władze kościelne, a nie przez panującego monarchę. Konsekrował nowego biskupa oczywiście arcybiskup Henryk Kietlicz. Notkę na temat tej elekcji możemy przeczytać w Roczniku Małopolskim: „1208. Vincetius episkopus Cracovie ordinatur et ab Innocentio tercio confirmatur. Hic est Vincentius Kadlubonis, vir literatissimus in toto Mundo et deo devotus. Iste quoque Vincentius Cronicam Polonorum confecit a temporibus Magni Gracci ipsam inicians23". Co w wolnym tłumaczeniu może znaczyć: Rok 1208. Wincenty biskup krakowski został konsekrowany i przez Innocentego III zatwierdzony. Wincenty Kadłubek jest mężem najbardziej wykształconym na całym świecie i poświęconym Bogu. Jest on również autorem Kroniki Polskiej zaczynającej się od czasów Wielkiego Grakchusa (czyli Króla Kraka). Natomiast w krakowskim Roczniku kapitulnym, który znajdziemy w dziele zatytułowanym Pomniki Dziejowe Polski, pod datą 1208 rok mamy taki zapis: „1208. Vincencius canonice electus, ab Innocencio papa confirmatus est, et per Henricum archiepiscopum in episcopum Cracoviensem consecratus24". Co po polsku znaczy: „1208. Wincenty wybrany kanonicznie, zatwierdzony został przez papieża Innocentego i przez Henryka [Kietlicza] arcybiskupa, konsekrowany na biskupa krakowskiego". Wincenty jako biskup krakowski pamięta oczywiście o swoich ukochanych cystersach, dając im w darowiznach kilka wsi i zatwierdzając darowizny poczynione przez swoich poprzedników. Bierze również udział w zjazdach książąt i biskupów, gdzie jest zawsze wśród stronników obozu arcybiskupa Kietlicza. Podobnie jest podczas synodów biskupich. W 1215 roku został zwołany przez papieża czwarty, można powiedzieć najważniejszy z Soborów laterańskich, na którym przebywał również nasz błogosławiony biskup. Sobór ten przeszedł do historii jako ten, który wprowadził kilka ważnych postanowień doktrynalnych i reform Kościoła katolickiego, między innymi takich, w których: potępiono herezje katarów i albigensów oraz ustalono sposób postępowania z heretykami, nakazano przystępowanie przynajmniej raz w roku do Sakramentu pokuty i Komunii świętej, nakazano zwoływanie w każdej prowincji raz w roku synodu biskupiego, zakazano zawierania małżeństw potajemnych, wprowadzono obowiązek zapowiedzi przedślubnych, uchwalono też obowiązek zwołania wyprawy krzyżowej w celu odzyskania Jerozolimy. Ale co najważniejsze, w konstytucji I tego soboru jasno i wyraźnie uznano, że Bóg stworzył świat z niczego, że jest tylko jeden „powszechny Kościół wiernych, poza którym nikt nie może być w ogóle zbawiony. W nim Jezus Chrystus jest jednocześnie kapłanem i ofiarą. Jego ciało i krew prawdziwie zawarte są w Sakramencie ołtarza pod postaciami chleba i wina, przeistoczonymi (transsubstantiatis) mocą Bożą: chleb w Ciało, wino w Krew, abyśmy dla dokonania się tajemnicy jedności przyjęli od Niego to, co On przyjął od nas. Tego Sakramentu nikt nie może sprawować tylko kapłan ważnie wyświęcony na mocy [władzy] kluczy Kościoła, które sam Jezus Chrystus przekazał Apostołom oraz ich następcom25". Święta Agnieszka, która zginęła śmiercią męczeńską w 304 roku po Chrystusie, opowiadając naszej pani Agnieszce o wierze chrześcijan pierwszego Kościoła w swoich czasach, a więc o 900 lat wcześniejszych od soboru laterańskiego IV, tak powiedziała: „Wiara w prawdziwą obecność Jezusa w przeistoczonym Chlebie sprawia, że ten Sakrament jest dla chrześcijanina autentycznym spotkaniem z Bogiem, ze zmartwychwstałym Chrystusem, na płaszczyźnie duszy i ciała. (...) My wierzyliśmy w ten Sakrament bez cienia wątpliwości. To była podstawa naszej wiary, że spożywamy prawdziwe Ciało Pana Jezusa26". Myślę, że i dla większości żyjących współcześnie z błogosławionym Wincentym również tak było, ale pamiętajmy, że herezje pojawiały się w Kościele właściwie od samego początku i występują do dzisiaj. Z kolei żyjący około 300 lat po soborze laterańskim IV, Marcin Luter, a za nim wszyscy jego naśladowcy, odrzucił ten tak ważny dogmat o przeistoczeniu. My pamiętajmy więc, że to nasz błogosławiony biskup krakowski Wincenty Kadłubek, uczestnicząc w obradach soboru laterańskiego IV, był jednym z tych, którzy byli autorami dogmatu o przeistoczeniu, a także był tym, który wprowadził w Polsce zwyczaj zawieszania wiecznej lampki przy Tabernakulum, jako symbolu obecności Pana Jezusa w nim. Właśnie po powrocie z Soboru nasz błogosławiony jako pierwszy zapalił wieczną lampkę przed Tabernakulum w katedrze wawelskiej. Do tego dołączył dla kapituły krakowskiej dziesięciny, z kilku wsi leżących koło Czchowa, a z których część środków mieli kanonicy przeznaczać na podtrzymywanie światła wiecznego w tej katedrze. W roku 1216 dokonał konsekracji kościoła świętego Floriana na podkrakowskim Kleparzu, a wcześniej, bo w roku 1211 lub 1212 ochrzcił przyszłą błogosławioną Salomeę, córkę Leszka Białego. U Jana Długosza znajdujemy też informację o tym, jakoby biskup krakowski odwoził małoletnią księżniczkę Salomeę, późniejszą błogosławioną Kościoła katolickiego, jako narzeczoną dla węgierskiego księcia Kolomana. Niestety, chociaż jest to wielce prawdopodobne, nie mając na to żadnych dokumentów, powinniśmy, słuchając dzisiejszych historyków czy biografów, przyjąć to jako domniemanie. W roku 1218 nasz błogosławiony Wincenty zrzeka się godności biskupa krakowskiego oraz wyraża chęć dalszego życia jako zakonnik w klasztorze. Nie wiemy, co spowodowało tę decyzję, możemy tylko snuć przypuszczenia. Może przemęczenie i wiek, brakowało mu już niewiele lat do siedemdziesięciu, może zły znak, gdyż jak opisuje Długosz, piorun uderzył w katedralną świątynię i spalił w jej wnętrzu „cenne kapy i paramenty kościelne", ale zdarzyło się to dobrych kilka lat wcześniej. Może, jak napisał również Długosz, widząc niebezpieczeństwa dotykające jego biskupiego stanowiska, powziął decyzję o „opuszczeniu morza grożącego zgubą27". Dość prawdopodobne więc wydają się przypuszczenia księdza Umińskiego, który uważał, że walka, którą toczył biskup Wincenty z przeciwnikami zmian w Kościele polskim, bardzo go męczyła i że czując się coraz słabszym, a przez to mniej zdolnym do niej, wolał ustąpić. Zamiarom jego odejścia przez długi czas sprzeciwiał się i książę Leszek Biały, i kanonicy z Kapituły krakowskiej, jednak „ciągłymi prośbami i głęboką pokorą pokonał opór księcia i kapituły28". Przeor Kiełtyka tak o tym pisze: „Na wewnętrzne urobienie i dojrzewanie ideału powołania wielce dodatni wpływ miało również otoczenie Wincentego Kadłubka. Kazimierz Sprawiedliwy i jego małżonka Helena, Leszek Biały i Grzymisława, kanclerz Iwo Odrowąż [następca Kadłubka na tronie biskupim w Krakowie], Jacek i Czesław Odrowążowie, arcybiskup Kietlicz, byli to ludzie wielcy i świątobliwi, nadający charakter moralny swoim czasom. Prawdopodobnie biskup Wincenty święcił na kapłanów świętego Jacka i błogosławionego Czesława. Jackowi nadał kanonię krakowską, a Czesławowi kanonię i kustodię kolegiaty w Sandomierzu. Iwo Odrowąż nosił się również z zamiarem wstąpienia do zakonu [oraz rezygnacji z biskupstwa, taką prośbę przekazał papieżowi w roku 1223, ale z posługi biskupiej nie został zwolniony, bo papież tę jego prośbę odrzucił29.] Był człowiekiem zdolnym, ale, jak już wiemy, i pokornym. Arcybiskup Kietlicz swoim poświeceniem dla sprawy Kościoła był wzorem, jak należy Boga kochać i pracować dla Niego. Był prawdopodobnie Cystersem z Łekna. (...) Kietlicz nie tylko nie sprzeciwiał się zamiarowi Kadłubka, ale, kto wie, może nawet sam myślał, zwłaszcza w momentach niepowodzeń i nużącej walki, o zakończeniu życia w murach klasztornych. Wszakże jego poprzednik, arcybiskup gnieźnieński błogosławiony Bogumił, (...) również udał się na pustelnię i tam w samotności gotował się na śmierć. Takie przykłady mogły tylko dodatnio podziałać na zamiary biskupa Wincentego30". Ponieważ następcą miał zostać wspomniany już Iwo Odrowąż, musiał się więc on udać do papieża Honoriusza III, aby uzyskać zwolnienie biskupa Wincentego ze stanowiska biskupa krakowskiego i jednocześnie własną akceptację na tym stanowisku. W tę misję udał się wraz ze świętym Jackiem, który miał mu służyć jako doradca i towarzysz. W krakowskim Roczniku kapitulnym pod datą 1218 rok mamy następujący zapis: „1218. Vincencius episcopus Cracoviensis cedit. Ivo succedit et per Henricum archiepiscopum in episcopum Cracovicnsem consecratur31", a więc: „Wincenty biskup krakowski ustąpił. Nastąpił Iwo i zostaje konsekrowany przez Henryka arcybiskupa32" Po złożeniu swojego biskupiego urzędu błogosławiony Wincenty Kadłubek pieszo udaje się do oddalonego od Krakowa o około 80 kilometrów klasztoru cystersów w Jędrzejowie. Jan Długosz tak to opisał: „Wincenty zaś udał się do klasztoru w Jędrzejowie, gdzie wtedy bracia bardzo gorliwie przestrzegali świętej reguły cystersów. Przyjął habit i święcenia zakonne, a z doskonałego stawszy się najdoskonalszym, zaczął naśladować ubóstwo Chrystusa i walczyć dla swego Boga surowym życiem. (...) Jego szlachetny duch w ciągłym dążeniu do rzeczy wzniosłych, niebieskich i do najwyższego dobra, nie mógł znieść, że go wychowują wśród rzeczy ziemskich, niemal jak w cieniu i przez surowe życie według świętej reguły kierował z największą wytrzymałością bystrość swego umysłu ku nadniebiańskim promieniom33". Jak głosi tradycja, za całe swoje życie, za wszelkie umartwiania swojego ciała, za posty, noszenie włosiennicy i spełnianie wszelkich, najniższych posług w zakonie, Pan Bóg już za życia postanowił wywyższyć go cudami. „Jak wiadomo reguła Cystersów nakazuje zakonnikom schodzić się o północy na wspólne odmawianie Jutrzni. Błogosławiony Wincenty czynił zawsze zadość temu przepisowi, więc gdy pewnego razu nie zjawił się w chórze, zaniepokojony tym opat udał się do jego celi i przez szczelinę w drzwiach zajrzał do jej wnętrza. Jego oczy uderzył niezwykły widok: błogosławiony Wincenty, zatopiony w żarliwej modlitwie, unosił się w klęczącej postawie w powietrzu, a jego głowę otaczała niebiańska światłość. Uradowany opat pozostawił go w zachwycie i pospieszył do chóru, aby podziękować Bogu za łaskę posiadania świętego w zgromadzeniu. W chwilę później błogosławiony Wincenty przyszedł do siebie i spostrzegł, że czas Jutrzni już minął. Zasmucony tym udał się do opata i upadłszy mu do nóg, prosił o przebaczenie i pokutę. Opat, znając prawdziwą przyczynę jego rzekomej opieszałości, odpowiedział mu na to uściskiem, a potem uwiadomił o wszystkim braci, ku wielkiemu ich zbudowaniu i radości34". Pięć lat spędził błogosławiony Wincenty w klasztorze jędrzejowskim. Prawdopodobnie tu starał się skończyć swoją czwartą część Kroniki, ale niestety udało mu się spisać dzieje tylko do roku 1202, gdyż jego śmierć przerwała mu to piękne dzieło. W starych księgach jędrzejowskiego klasztoru pod datą 8 marca 1223 roku, a była to Środa Popielcowa, zapisano dzień śmierci Wincentego Kadłubka. I podobnie w krakowskim Roczniku kapitulnym pod tą samą datą znajdujemy taki zapis: „marca 8. 1223. Vincencius episcopus Cracoviensis obiit, et in Moriinundo quiescit35". Co znaczy : Wincenty biskup krakowski zmarł i spoczywa w Morimundzie, a to znaczy, że w Jędrzejowie. Ze słownika historyczno - geograficznego ziem polskich w średniowieczu możemy dowiedzieć się, że: „Do klasztoru jędrzęjowskiego, czyli brzeźnickiego, pierwszy konwent [cystersów] sprowadzono z Morimundu w Burgundii [Francja], dlatego klasztor jędrzejowski nazywają czasem Morimundem. (...) Kościół murowany z kamienia kwadratowego, na środku chóru grobowiec kronikarza i biskupa krakowskiego Wincentego zwanego Kadłubkiem, który przez 5 lat był bratem w miejscowym klasztorze. Budynki klasztorne murowane, przez ich środek przepływa potok [Brzeźnica]36". Od tego potoku czy też rzeczki ta wieś nazywała się wcześniej Brzeźnica i dopiero po założeniu klasztoru cystersów tę nazwę zmieniono na Andreovia, czyli droga Andrzeja. Cystersom chodziło o jednego z 5 braci świętego Bernarda, błogosławionego Andrzeja z Clairvaux, bo to właśnie jego drogą mieli pójść tutejsi cystersi. Później nazwę spolszczono i tak powstała nazwa Jędrzejów. Był to pierwszy klasztor cystersów w Polsce, założony około roku 1147, ale 21 filia macierzystej siedziby cystersów w Morimond. Otrzymał nazwę Morimondus Minor (Morimond Mniejszy). „Pierwszej konsekracji kościoła dokonał biskup Maur. W 1167 roku po wybudowaniu kościoła klasztornego w poświęceniu uczestniczyli m.in. Mieszko Stary i Kazimierz Sprawiedliwy. Po raz trzeci kościół był konsekrowany [po jego rozbudowie] przez [krakowskiego] biskupa [błogosławionego Wincentego] Kadłubka w 1210 roku i został poświęcony (...) [Wniebowziętej Najświętszej Maryi Pannie, patronce zakonu cysterskiego] i świętemu Wojciechowi37". Błogosławionego Wincentego Kadłubka wspomina się, według obowiązującego (po ostatniej reformie) kalendarza liturgicznego w Polsce, 9 października w obowiązkowym wspomnieniu liturgicznym (wcześniej wspominano go 8 marca, czyli w dniu jego śmierci). Czczony jest tylko w dwu diecezjach kieleckiej i sandomierskiej. W obu jest też patronem tych diecezji, a w Sandomierzu jest również patronem miasta. Natomiast w archidiecezji krakowskiej, której jest również jednym z patronów, w dniu tym jest święto tego błogosławionego biskupa. Również Jędrzejów obrał sobie niedawno, bo 2016 roku, biskupa Wincentego Kadłubka jako swojego patrona. Przedstawia się go w stroju biskupim lub w habicie zakonnym. Atrybutami są: lampa, oczywiście na pamiątkę wprowadzenia przez błogosławionego zwyczaju palenia wiecznej lampki oliwnej przed Tabernakulum; następnie płomieniste serce, które ma wyrażać gorliwość naszego bohatera w służbie Bożej, jako prepozyta kolegiaty w Sandomierzu, jako biskupa krakowskiego oraz jako mnicha; oraz pastorał i infuła leżące u stóp, które symbolizują fakt zrzeczenia się godności biskupiej przez Wincentego Kadłubka38.
Wizerunek ze strony: http://www.nasza-arka.pl/rozdzial.php?numer=10&rozdzial=1 Fot. Franciszek Mróz „Dnia 11 lutego 1764 roku Kongregacja Obrzędów zatwierdziła kult Wincentego, a tydzień później decyzję tę potwierdził papież Klemens XIII. Równało się to urzędowej beatyfikacji39". Wtedy też część szczątków błogosławionego Wincentego przeniesiono uroczyście z Jędrzejowskiego Kościoła do Katedry wawelskiej i umieszczono je na ołtarzu w kaplicy biskupa Piotra Tomickiego. Tam w relikwiarzu w formie srebrnej trumienki, ufundowanej w 1900 roku przez kardynała Jana Puzynę, spoczywają do dzisiaj. W roku 1962 wznowiono proces kanonizacyjny błogosławionego Wincentego Kadłubka. W śpiewniku księdza Siedleckiego z 1908 roku znajdziemy taką pieśń do błogosławionego Wincentego: Do błogosławionego Wincentego Kadłubka | Na ziemi polskiej bujnej w świętych plony, Z rodziców zacnych, pobożnych zrodzony, Dziś w szczęściu wiecznem cieszy się Wincenty, Do nieba wzięty. Na świecie żyjąc rodzicom uległy, W cnotach gruntowny i w naukach był biegły; Gdy się nad przyszłym zastanawia stanem, Został kapłanem. W zleceniach Króla nie zawiódł nadziei, Względem młodziuchnej świętej Salomei; A na biskupstwo, będąc z cnót swych znany, Zgodnie obrany. Po lat dziesięciu godnego urzędu, Z wielkiej pokory, z wnętrznego popędu, Składa biskupstwo, rzadki przykład daje, Mnichem zostaje. Rzewny był widok nie do opisania, Gdy Pasterz trzodę żegnał wśród łez, łkania, I spieszył boso przez dziesięć mil drogi W klasztorne progi. Święty Patronie, gdy głosim twe czyny, Twojej do Boga błagamy przyczyny, By nam dał poznać, w jak wielkiej jest cenie Duszy zbawienie. | Bibliografia: - Monumenta Poloniae Historica - Pomniki Dziejowe Polski, red.August Bielowski, Lwów 1864, tom II. - Oswald Balzer, Pisma pośmiertne, tom I Studium o Kadłubku, Lwów 1934. - Feliks Koneczny, Święci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937. - Ks. dr K.Wilk - dr C. Wilczyński, Gwiazdy katolickiej Polski, Mikołów 1938. - Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. - O. Klemens Świżek, Polscy święci, tom 2, Błogosławiony Wincenty Kadłubek, Warszawa 1983. - Jan Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego królestwa polskiego, Księgi V i VI, Edycja komputerowa: http://www.zrodla.historyczne.prv.pl/ 2004r. - Dokumenty Soborów Powszechnych, tom II, Kraków 2007. - Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytać wizerunki świętych, Kraków 2013. - Agnieszka Jezierska, Orędzia na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły, tom 26, Warszawa 2017. -http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-09a.php3 -http://jedrzejow.cystersi.pl/bl-wincenty/zycie.html -http://www.jedrzejow.cystersi.pl/blwincenty/dziejekultu.html?df06ebad386 6eb63ce6c12ce11033df7=78cae65f923dd904ad95eb03fbdb5d6f -http://dziedzictwo.ekai.pl/@@iwo_odrowaz -http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/historia-starozytna/czy-ziemie-obecnej-polski-dawna-wandalia -http://www.slownik.ihpan.edu.pl/search.php?id=7017 -http://www.katedra-wawelska.pl/historia-katedry/katedra-swietych/ blogoslawiony-wincenty-kadlubek/ - http://www.nasza-arka.pl/rozdzial.php?numer=10&rozdzial=1 1Opat Stanisław Kiełtyka, Błogosławiony Wincenty Kadłubek (ok.1150-1123), [w:] Nasza Przeszłość T. XVI, Kraków 1962, s. 159. 2Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982, s. 527. 3Opat Stanisław Kiełtyka, Błogosławiony..., s. 167. 4http://www.katedra-wawelska.pl/historia-katedry/katedra-swietych/blogoslawiony-wincenty-kadlubek/ 5Opat Stanisław Kiełtyka, Błogosławiony..., s. 173. 6http://jedrzejow.cystersi.pl/bl-wincenty/zycie.html 7Oswald Balzer, Pisma pośmiertne, Lwów 1934, tom I, Studium o Kadłubku, s. 5-8. 8http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-09a.php3 9Feliks Koneczny, Święci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937, s. 87. 10Tamże, s. 88. 11Opat Stanisław Kiełtyka, Błogosławiony..., s. 177. 12Tamże, s. 180. 13Kazimierz Abgarowicz, Brygida Kubris, Mistrza Wincentego Kronika Polska, Warszawa 1974, s. 233. 14Feliks Koneczny, Święci..., s. 89-90. 15Opat Stanisław Kiełtyka, Błogosławiony..., s. 175-176. 16Kazimierz Abgarowicz, Brygida Kubris, Mistrza..., s. 74. 17http://www.jedrzejow.cystersi.pl/bl-wincenty/dzieje-kultu.html?df06ebad3866eb63ce6c12ce11033df7=78cae65f923dd904ad95eb03fbdb5d6f 18http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/historia-starozytna/czy-ziemie-obecnej-polski-dawna-wandalia 19Kazimierz Abgarowicz, Brygida Kubris, Mistrza..., s. 78. 20Opat Stanisław Kiełtyka, Błogosławiony..., s. 183. 21Opat Stanisław Kiełtyka, Błogosławiony..., s. 185. 22Tamże, s. 185-186. 23Tamże, s. 187. 24Monumenta Poloniae Historica - Pomniki Dziejowe Polski, red.August Bielowski, Lwów 1864, tom II, s. 801-802. 25Dokumenty Soborów Powszechnych, tom II, Kraków 2007, s. 223. 26Agnieszka Jezierska, Orędzia na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły, tom 26, Warszawa 2017, s. 122. 27Jan Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego królestwa polskiego, Księgi V i VI, Edycja komputerowa: http://www.zrodla.historyczne.prv.pl/ 2004r. 28Tamże. 29http://dziedzictwo.ekai.pl/@@iwo_odrowaz 30Opat Stanisław Kiełtyka, Błogosławiony..., s. 195-196. 31Monumenta Poloniae Historica - Pomniki..., s. 802 32Kazimierz Abgarowicz, Brygida Kubris, Mistrza..., s. 11. 33Jan Długosz, Roczniki... 34Ks. dr K.Wilk - dr C. Wilczyński, Gwiazdy katolickiej Polski, Mikołów 1938, s. 80. 35Monumenta Poloniae Historica..., s. 802. 36http://www.slownik.ihpan.edu.pl/search.php?id=7017 37http://www.diecezja.kielce.pl/parafie/jedrzejow-bl-wincentego-kadlubka-b-w 38Oprac. wg: Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytać wizerunki świętych, Kraków 2013, s. 827. 39O. Klemens Świżek, Polscy święci, tom 2, Błogosławiony Wincenty Kadłubek, Warszawa 1983, s. 60. Powrót |