B³ogos³awiony Sadok i 48 mêczenników sandomierskich https://sandomierz.dominikanie.pl/sanktuaria/sanktuarium-bl-sadoka-i-48-sandomierskich-dominikanskich-meczennikow/bl-sadok-i-towarzysze/ Tej nocy us³yszymy o kolejnych b³ogos³awionych z naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego, a mianowicie o b³ogos³awionym Sadoku wraz z 48 towarzyszami, mêczennikami Sandomierskimi. S± oni tak¿e patronami mijaj±cego w³a¶nie dnia, gdy¿ ich liturgiczne wspomnienie przypada akurat na dzieñ 2 czerwca. Niewiele materia³ów ¼ród³owych znajdujemy o naszych b³ogos³awionych. Nic nie wiemy o ich dzieciñstwie czy te¿ o ich latach m³odzieñczych. Wed³ug ró¿nych, starych podañ ojciec Sadok „by³ potomkiem rycerskiego rodu ziemi krakowskiej[1]". Bêd±c kap³anem, oko³o roku 1217 mia³ siê udaæ na studia do Bolonii, gdzie pó¼niej prawdopodobnie spotka³ siê ze ¶wiêtym Jackiem i b³ogos³awionym Czes³awem. Razem z nimi mia³ wst±piæ do zakonu dominikañskiego. Tak to opisa³ profesor Feliks Koneczny: „Jeszcze jeden Polak sk³ada³ ¶lubowanie zakonne ¶wiêtemu Dominikowi wraz z Odrow±¿ami. Przy³±czy³ siê do nich w drodze do W³och kap³an polski imieniem Sadok, towarzysz±c im stale; i ten tak¿e wraca³ do Polski jako Dominikanin. Ci trzej mieli powiêkszyæ grono ¶wiêtych patronów polskich[2]". Gdy b³ogos³awiony Sadok, bêd±c ju¿ dominikaninem, wraz z dwoma innymi braæmi udawa³ siê do Bolonii na kapitu³ê generaln± zakonu kaznodziejskiego, czyli dominikañskiego, to „po drodze przy³±czy³ siê do nich jaki¶ podró¿ny i zacz±³ wypytywaæ, o czym bracia maj± radziæ na kapitule? Kiedy dowiedzia³ siê, ¿e tre¶ci± obrad ma byæ pos³anie misjonarzy do ró¿nych krajów, zapyta³, czy maj± nawiedziæ te¿ Wêgry i Grecjê? - a gdy zakonnicy odpowiedzieli twierdz±co, nieznajomy [»a w rzeczy samej szatan, wylecia³ w powietrze, strasznym g³osem wo³aj±c[3]«: ] - Zakon wasz- pohañbienie nasze! I znik³. ¦wiêty Dominik, dowiedziawszy siê o tym, postanowi³ w³a¶nie do Grecji i Wêgier pos³aæ misjonarzy[4]". Uczyni³ to w roku 1221 roku, kiedy wys³a³ b³ogos³awionego Sadoka wraz z b³ogos³awionym bratem Paw³em Wêgrzynem oraz trzema pomocnikami do Panonii, gdzie mia³ za³o¿yæ prowincjê dominikañsk±. Tam „pracowa³ w¶ród pogañskich jeszcze Kumanów (...). Nazywano ich te¿ Po³owcami. Znani z barbarzyñstwa, byli postrachem s±siadów. (...) Mimo trudno¶ci [Sadok] pozyska³ wielu dla Ko¶cio³a, ochrzci³ nawet dwóch spo¶ród ksi±¿±t.[5]". Kilka lat owocnie nawraca³ Kumanów, prze³o¿y³ na ich jêzyk pacierz i podstawowe prawdy wiary. Pracê tê przerwa³ najazd Tatarów, którzy zabili brata Paw³a i pozosta³ych braci. Jedynie b³ogos³awiony Sadok zdo³a³ uj¶æ z tego pogromu i szczê¶liwie wróciæ do Polski, gdzie trafi³ do klasztoru w Sandomierzu. Dominikanie do Sandomierza zostali sprowadzeni najprawdopodobniej przez ¶wiêtego Jacka Odrow±¿a, który namówi³ swojego wuja, Iwo Odrow±¿a biskupa krakowskiego, do poparcia fundacji dominikañskiego klasztoru. I „w 1226 roku dominikanie osiedlili siê w Sandomierzu, obejmuj±c ko¶ció³ ¶wiêtego Jakuba[6]". Wracaj±cy do Polski b³ogos³awiony Sadok zosta³ przeorem dominikanów w tym w³a¶nie klasztorze. Wiek XIII, w którym ¿yli nasi bohaterowie, to wiek dla Polski bardzo burzliwy. W tym czasie, oprócz bratobójczych walk o w³adzê miêdzy Piastami, nasz kraj trzykrotnie naje¿d¿ali Mongo³owie, których wtedy nazywano Tatarami. Ksi±dz Jan D³ugosz w swojej Kronice napisa³ tak: „Naj³askawszy i najlepszy Bóg, rozgniewany szpetnymi plugastwami oraz niegodnymi i wstrêtnymi wystêpkami Polaków, którymi zgrzeszyli, sprzeniewierzaj±c siê Jego majestatowi przez rozliczne niesprawiedliwo¶ci, niegodziwo¶ci i nadu¿ycia, poruszy³ przeciw nim dziki i barbarzyñski szczep Tatarów[7]". Pierwszy z tych najazdów rozpocz±³ siê w grudniu 1240 roku, drugi pod koniec listopada 1259 roku, a trzeci na prze³omie 1287 i 1288 roku. £atwo zauwa¿yæ, ¿e najazdów tych dokonywano w zimie, gdy¿ Mongo³owie byli przyzwyczajeni do niskich temperatur. Zmarzniêta ziemia by³a wygodniejsza do szybkiego przemieszczania siê wojsk, a i skute lodem rzeki nie stanowi³y wtedy ¿adnej przeszkody, wrêcz u³atwiaj±c przeprawê. W roku 1241 Sandomierz zosta³ po raz pierwszy zdobyty przez Mongo³ów i doszczêtnie zniszczony. Opis tej masakry znajdujemy w kronice Jana D³ugosza: „A poniewa¿ rzeki polskie: Bug i Wis³a, pozwoli³y na przej¶cie po lodzie, [chan Tatarów] przybywa do Sandomierza. Oblega ciasno ze wszystkich stron zarówno zamek, jak miasto Sandomierz. Zdobywszy je wreszcie, [Tatarzy] zabijaj± opata koprzywnickiego i wszystkich braci klasztoru koprzywnickiego, zakonu cystersów, oraz wielk± liczbê duchownych i ¶wieckich, mê¿czyzn i kobiet, szlachty i ludu obojga p³ci, którzy siê tam zgromadzili w celu ratowania ¿ycia lub obrony miejsca. Urz±dzaj± wielk± rze¼ starców i dzieci i jedynie kilku m³odym daruj± ¿ycie, ale zakuwaj± ich jak najgorszych niewolników w straszne dyby. Dokonawszy tak okropnej rzezi w Sandomierzu (...) pod±¿ali w kierunku Krakowa, poniewa¿ nikt nie mia³ odwagi stawiæ im oporu[8]". Wiemy te¿, ¿e po rozgromieniu polskiego rycerstwa pod Chmielnikiem i Tarczkiem, udaje im siê podej¶æ a¿ pod Wroc³aw, który jednak omin±, wystraszeni przez cud dokonany za przyczyn± b³ogos³awionego Czes³awa [„brat Czes³aw z zakonu kaznodziejskiego, z pochodzenia Polak, pierwszy przeor klasztoru ¶w. Wojciecha we Wroc³awiu, który sam z braæmi ze swojego zakonu i innymi wiernymi schroni³ siê na zamku wroc³awskim, modlitw± ze ³zami wzniesion± do Boga odpar³ oblê¿enie. Kiedy bowiem trwa³ w modlitwie, ognisty s³up zst±pi³ z nieba nad jego g³owê i o¶wietli³ niewypowiedzianie o¶lepiaj±cym blaskiem ca³± okolicê i teren miasta Wroc³awia. Pod wp³ywem tego niezwyk³ego zjawiska serca Tatarów ogarn±³ strach i os³upienie do tego stopnia, ¿e zaniechawszy oblê¿enia, uciekli raczej, ni¿ odeszli[9]"]. Nastêpnie po zwyciê¿eniu i zabiciu syna ¶wiêtej Jadwigi ¦l±skiej, Henryka Pobo¿nego, w bitwie pod Legnic±, opu¶cili nasz kraj, udaj±c siê na Wêgry. Mongo³owie ponownie spustoszyli ziemiê sandomiersk± na prze³omie roku 1259 i 1260, podczas drugiego swojego najazdu na nasz kraj. W Kronice Wielkopolskiej jest do¶æ obszerny i co wa¿ne niezale¿ny od innych kronik zapis dotycz±cy tego najazdu: „W roku wy¿ej wymienionym [1259], przed uroczysto¶ci± ¶wiêtego Andrzeja Aposto³a, Tatarzy za grzechy chrze¶cijan wkroczyli z Prusami, Rusinami, Kumanami i innymi ludami na ziemiê sandomiersk± i okropnie j± ogo³ocili, rabuj±c, wzniecaj±c po¿ogê, zabijaj±c ludzi. I spostrzeg³szy, ¿e wielka liczba ludzi wraz ze swym dobytkiem nap³ynê³a do grodu sandomierskiego, oblegli go i bez przerwy szturmowali. Ksi±¿êta za¶ Rusi: Wasylko brat Daniela króla Rusi [oraz] synowie [Daniela] Leon [Leo, czyli Lew, to na cze¶æ tego syna nazwa³ Daniel zbudowany przez siebie gród obronny Lwowem] i Roman widz±c, ¿e w zdobywaniu wspomnianego grodu nast±pi³a zw³oka, postanowili podej¶æ za³ogê zdradzieckim podstêpem. I zapewniwszy sobie bezpieczeñstwo, zeszli siê z grodzianami, doradzaj±c im, aby prosili Tatarów o rêkojmiê bezpieczeñstwa i wydali im gród i mienie znajduj±ce siê w nim, ¿eby Tatarzy darowali im ¿ycie. Poniewa¿ [grodzianie] wy¿ej cenili sobie ¿ycie ni¿ gród i dobytek i spodziewali siê, ¿e - jak przedtem powiedzieli¶my - uratuj± swe ¿ycie, [wiêc] oszukani namow± wspomnianych ksi±¿±t i pragn±c, aby wolni i bezpieczni o [swe] ¿ycie, o ¿ony i dzieci, mogli odej¶æ, po otrzymaniu od Tatarów i wspomnianych ksi±¿±t zapewnienia rzetelno¶ci otworzyli gród i pozostawiwszy w nim ca³y dobytek, bez broni wyszli z grodu. Tatarzy widz±c ich, rzucili siê na nich jakoby wilki na owce, przelewaj±c obficie krew niewinnych ludzi, tak i¿ potoki wylanej krwi, sp³ywaj±c do Wis³y, spowodowa³y jej wezbranie. A gdy morduj±c ich, dali upust swej srogo¶ci i zmêczyli siê, pozosta³ych mê¿czyzn zepchnêli do rzeki Wis³y jak stado byd³a i zatopili. Kobiety za¶ m³ode oraz piêkne panny i m³odzieñców uprowadzili ze sob± do niewoli. I wtedy zginê³o wiele tysiêcy ludzi, tak skutkiem d³ugotrwa³ej niewoli, jak od ciosów miecza. Tatarzy za¶, wywióz³szy mienie z zamku i miasta Sandomierza, spalili je. Zabawiwszy wiele dni na ziemi krakowskiej i sandomierskiej, pope³nili, o zgrozo! Moc potwornych zbrodni[10]". Tak¿e nasz najwiêkszy kronikarz, ksi±dz kanonik Jan D³ugosz, pozostawi³ opis tych krwawych zaj¶æ: „Ziemie krakowska i sandomierska uwolni³y siê od wojen domowych, które toczy³y siê miêdzy ksi±¿êtami polskimi, ale te same ziemie zosta³y ponownie wci±gniête w wojnê straszniejsz± od domowej. (Tak dalece rzecz± rzadk± i nie trwa³± jest dobro pokoju, [obojêtne] czy powoduj± to zbrodnicze czyny ludzi, czy te¿ zawistny los). Nadci±gnê³o bowiem do nich zaraz po ¶wiêcie Andrzeja Aposto³a ogromne wojsko tatarskie, obejmuj±ce wiele oddzia³ów samych Tatarów pod wodz± Nogaja i Telebugi [emir Nogaj i chan Telebuga uczestniczyli dopiero w III naje¼dzie Mongo³ów na Polskê w latach 1287 i 1288, Latopis hipacki podaje, ¿e podczas II najazdu naczelnym wodzem by³ Burundaj]. Pomno¿yli je swoimi ludami i wojskami ksi±¿êta ruscy i litewscy. Ci, poniewa¿ ³atwo przeszli przez Wis³ê i inne rzeki skute lodem dziêki mro¼nej zimie, docieraj± nagle pod Sandomierz i po podpaleniu miasta Sandomierza oraz spaleniu ko¶cio³ów otaczaj± pier¶cieniem zamek sandomierski, do którego na wie¶æ o nadej¶ciu Tatarów schroni³a siê prawie ca³a ziemia sandomierska z ¿onami, dzieæmi i ca³ym dobytkiem, i dobywaj± go dniem i noc±, nie daj±c czasu na wytchnienie ani och³oniêcie z nag³ego przestrachu. Gdy ich odeñ odpar³y dzielno¶æ i opór rycerstwa polskiego, ksi±¿ê Wasylko, rodzony brat Daniela, a nadto synowie króla Rusi Daniela, Lew i Roman, widz±c, ¿e zdobywanie zamku sandomierskiego jest trudne i niebezpieczne, wysy³aj± parlamentariuszy do rycerza Piotra z Krempy, ówczesnego starosty sandomierskiego, dla przekonania go, a¿eby - skoro mo¿e zachowaæ przy ¿yciu i ocaliæ siebie, zamek i tych, którzy siê do niego do zamku schronili - nie zd±¿a³ do ich zniszczenia i zguby, aby dalej nie stawia³ oporu, ale raczej upokorzy³ siê i przyby³ spokojnie do obozu tatarskiego w celu zap³acenia wyznaczonego przez Tatarów haraczu. I nie poprzestaj±c na przedstawieniu tych propozycji przez parlamentarzy, jeszcze sami, osobi¶cie udaj± siê do starosty Piotra z Krempy i znêciwszy go podstêpnie jako cz³owieka prostodusznego, nieznaj±cego chytro¶ci i przewrotno¶ci Rusinów obietnicami przed³o¿onymi przez parlamentarzy, a nawet wiêkszymi, zapewniwszy bezpieczeñstwo zarówno jemu, jak wszystkim, którzy byli w zaniku, i dla pozyskania tym wiêkszego zaufania zawar³szy na parê dni zawieszenie broni, przeprowadzaj± go w koñcu do obozu tatarskiego znajduj±cego siê niedaleko od zamku w towarzystwie [jego] rodzonego brata Zbigniewa i innych znaczniejszych rycerzy polskich. Chocia¿ odda³ on tam cze¶æ wodzom tatarskim i o¶wiadczy³ gotowo¶æ p³acenia trybutu zgodnie z uk³adem miêdzy nim a ksi±¿êtami ruskimi, Tatarzy niewzruszeni ani obietnic±, ani pochlebstwami, zarówno starostê sandomierskiego Piotra z Krempy, jak jego brata Zbigniewa i wszystkich rycerzy polskich, którzy z nim razem przybyli (za pó¼no spostrzegli, ¿e zostali zdradzeni przez ksi±¿±t ruskich), z pogwa³ceniem praw go¶cinno¶ci wi꿱, ograbiaj±, bij±, wreszcie morduj± i obcinaj± im g³owy. Zaatakowawszy nastêpnie z krzykiem zwartym t³umem zamek, gdzie pozosta³ jedynie bezbronny t³um wie¶niaków, dzieci i kobiet przera¿onych wiadomo¶ci±, ¿e ich starosta i reszta rycerzy i obroñców zginê³a wymordowana w okrutny sposób, [Tatarzy] ³atwo wdarli siê na zamek, nikt go bowiem nie broni³. Niemal wszystkich tam spotkanych w okrutny sposób morduj±, zachowuj±c jedynie dziewczêta i zacne niewiasty dla zaspokojenia swojej ¿±dzy, a ograbiwszy zamek ze wszystkiego, podpalaj± go. Wielu ludzi oszczêdzonych przez niektórych barbarzyñców, jakby ju¿ rêce zmêczy³y siê rzezi±, zepchn±wszy t³umnie w fale Wis³y, topi±. Morduj± równie¿ ludzi s³abych i chorych, którzy schronili siê w ko¶ciele Naj¶wiêtszej Maryi Panny. Podobno wskutek zawziêto¶ci barbarzyñców wylano wtedy tyle krwi chrze¶cijañskiej i polskiej, ¿e sp³ywa³a jakby strumieniem z pagórka, gdzie sta³ zamek, do s±siaduj±cej z zamkiem Wis³y. Kiedy wiadomo¶æ o tej rzezi dotar³a do Krakowa, ksi±¿ê krakowski i sandomierski Boles³aw Wstydliwy przejêty g³êbokim bólem, poniewa¿ wiedzia³, ¿e jest niezdolny do stawienia oporu potêdze tatarskiej, powierzywszy z p³aczem zamek królewski stra¿y i obronie wojewody krakowskiego Klemensa oraz rycerzy i mieszczan krakowskich, którzy schronili siê w nim wszyscy z ¿onami, dzieæmi i ca³ym mieniem, [sam] ze swoj± ¿on±, ksiê¿n± King± uszed³ na Wêgry i zabawi³ tam przez jaki¶ czas, póki siê nie dowiedzia³, ¿e Tatarzy wrócili do siebie. Ci nie przestaj±c na klêsce zadanej pod Sandomierzem i ³upach, pod wodz± ksi±¿±t ruskich i ich dostojników podchodz± pod Kraków i choæ znale¼li go pusty, wywieraj± jednak swoj± z³o¶æ i okrucieñstwo na domach i ludziach chorych, którzy nie mogli uciec. (...) Cia³a tych, których wymordowano na zamku sandomierskim, pochowano w ko¶ciele i na cmentarzu Naj¶wiêtszej Panny Marii w Sandomierzu. Za staraniem pos³ów ksiêcia krakowskiego i sandomierskiego Boles³awa Wstydliwego oraz biskupa Prandoty i katedry krakowskiej, mianowicie dziekana sandomierskiego Bodzanty i kanonika sandomierskiego Alberta [czyli Wojciecha], którzy przedstawili, jak wielkiej rzezi wiernych dokonali tam Tatarzy, ko¶cio³owi temu papie¿ Aleksander IV [Bulla odpustowa zosta³a wydana dopiero 11 listopada 1296 roku przez papie¿a Bonifacego VIII] udzieli³ takiego samego odpustu, jaki posiada bazylika Naj¶wiêtszej Panny Marii od Mêczenników w Rzymie. Naród polski nazywa go wielkim odpustem, a obchodzi go odt±d a¿ do chwili obecnej z tak wielk± czci± i pobo¿no¶ci±, ¿e dla uzyskania go gromadzi siê bardzo t³umnie corocznie w dniu 2 czerwca (co - jak s±dzê - nie zdarza siê w ¿adnym innym ko¶ciele w Polsce [do roku 1845 odpust ten trwa³ a¿ trzy dni 2, 3 i 4 czerwca]), jakby celem uczczenia relikwii mêczenników wymordowanych wówczas przez Tatarów[11]". Ko¶ció³ Naj¶wiêtszej Panny Marii, o którym wspomnia³ powy¿ej Jan D³ugosz, to by³a nieistniej±ca ju¿ dzi¶ romañska ¶wi±tynia maryjna, czyli kolegiata katedralna, w której pierwszym prepozytem by³ b³ogos³awiony Wincenty Kad³ubek, zanim zosta³ biskupem krakowskim. Natomiast w roku 1219 kanonikiem i kustoszem tej kolegiaty by³ b³ogos³awiony Czes³aw. Ta ¶wi±tynia „by³a zapewne jedyn± kamienn± budowl± w okolicy. Zlokalizowana na wzgórzu górowa³a sw± sylwet± nad miastem, za¶ l¶ni±ce w s³oñcu bia³e kamienne ciosy stanowi³y dla podró¿nych znakomity punkt orientacyjny. (...) Kolegiata, przykryta drewnianym stropem by³a zapewne bazylik±, jako ¿e w³a¶nie drewniany dach by³ typowy dla tego typu budowli. Strawiony po¿arem run±³, za¶ sczernia³e mury i masywne filary, niczym ramiona stercza³y ku niebu. Romañska kolegiata przesta³a istnieæ[12]". Dzisiejsza Bazylika katedralna Narodzenia Naj¶wiêtszej Maryi Panny w Sandomierzu stoi na dawnym miejscu tej kolegiaty. Te dwa, cytowane wy¿ej dokumenty, wspominaj± o mêczeñstwie wszystkich mieszkañców Sandomierza, nie podkre¶laj±c udzia³u dominikanów. Jednak¿e mieszkañcom Sandomierza jako „Mêczennikom Sandomierskim, w¶ród których byli dominikanie[13]" oddawano cze¶æ ju¿ od XIII wieku. Pó¼niej przez jaki¶ czas rozró¿niano i nawet pod ró¿nymi datami oddzielnie obchodzono mêczeñstwo mieszkañców Sandomierza i oddzielnie mêczeñstwo ojca Sadoka i jego 48 braci dominikanów. A wiêc „w XVIII wieku obchodzono osobno 30 pa¼dziernika mêczeñstwo dominikanów, a 2 czerwca mêczeñstwo ogó³u wiernych[14]". U wielu hagiografów czy te¿ historyków w±tpliwo¶ci budzi sama postaæ naszego bohatera. Wielu uwa¿a, ¿e by³ on Chorwatem lub Wêgrem, niemniej jednak mamy kilka ¶wiadectw mówi±cych o b³ogos³awionym Sadoku. Hagiograf dominikañski, znany miêdzy innymi z opisu ¿ywota ¶wiêtego Dominika, „Gerard de Frachet wspomina o Sadoku [ju¿] w II po³owie XIII wieku i niezale¿nie od jego osoby podaje wiadomo¶æ o mêczeñstwie oko³o 90 dominikanów podczas napadów tatarskich w 1241 i 1260 r. Katalog mêczenników dominikañskich anonima z XIV w., zale¿ny jednak od Gerarda, po³±czy³ ze sob± te dwie wiadomo¶ci i na czele wspomnianych mêczenników (tu w liczbie 94) postawi³ Sadoka, nazywaj±c go wyra¼nie Polakiem. Ambro¿y Taegio de Milano (zm. 1506 r.), pos³uguj±c siê wspomnianym przekazem XIV-wiecznym w dziele De insignis, podobnie jak Frachet oddzieli b³. Sadoka od 90 mêczenników, ale nadal uwa¿a³ go za Polaka, który poleg³ ¶mierci± mêczeñsk± z r±k Tatarów wraz z 48 braæmi. (...) Liber beneficiorum monasteriorum dioec. Cracoviensis An. 1440, ¼ród³o dot±d niepublikowane, zawiera taki tekst: »Klasztor ¶w. Jakuba w czasie najazdu tatarskiego kilkakrotnie by³ zniszczony i spalony, a 49 braci zakonu, ¶piewaj±cych Salve Regina, zosta³o w tym samym czasie i jednego dnia zabitych przez Tatarów«. St±d wniosek, ¿e liczbê 49 mêczenników nie stworzy³ Taegio, lecz by³a ona znana w Polsce w XV, a we W³oszech ju¿ w XIV w. Od przekazu z r. 1440 niew±tpliwie jest zale¿ny i tekst o mêczennikach sandomierskich D³ugosza, jakkolwiek wydawca jego Liber beneficiorum poda³ tylko osób 46. [»Item notandum quod monasterium Sancti Jacobi tempore insultus Tartarorum, aliquoties fuit desolatum et exustum, et quadraginta sex fratres ordinis Salve Regina decantantes, a Tartaris pro uno tempore et una die occisi, locusque illo sanguine fratrum et aliorum fidelium celebris est et sacratus[15]«. Co mo¿na mniej wiêcej tak przet³umaczyæ: »Nale¿y zauwa¿yæ, ¿e klasztor ¶wiêtego Jakuba w czasie napadów Tatarów zosta³ kilkakrotnie niszczony i spalony, a czterdziestu sze¶ciu braci jednego dnia, w tym samym czasie, zosta³o zabitych przez Tatarów, ¶piewaj±c Witaj Królowo. To miejsce, gdzie zosta³a przelana ich krew oraz krew innych wiernych, jest u¶wiêcone i czczone«.] Albert Castellano w r. 1516, opieraj±c siê na galerii obrazów, umie¶ci³ Sadoka i 48 mêczenników w grupie Wêgrów i to samo uczyni³ w rok po tym Alberti, przemilczaj±c jego polskie pochodzenie; wiedzia³ jednak, ¿e Sadok by³ przeorem w Sandomierzu. Dwaj inni pisarze, a mianowicie Stefan Ususmaris (Usadimare) w r. 1566 i Cattani da Diacetto w r. 1572, mimo wymienionych wy¿ej publikacji, uwa¿aj± Sadoka za Polaka, z tym ¿e Cattani nie nazywa go po imieniu, ograniczaj±c siê do zdania: U beato mártire Polacco stractiato pettini. Wreszcie obaj odró¿niaj± naszych sandomierzan od 90 mêczenników wêgierskich. Loenertz ju¿ po przeczytaniu katalogu mêczenników Alberta Castellano (egzemplarz trudny do zdobycia), sta³ siê bardzo ostro¿ny w swoich wypowiedziach. Wreszcie Abraham Bzowski opar³ swoje historyczno-literackie opowiadanie o Sadoku i mêczennikach sandomierskich, jak twierdzi, na »bardzo staro¿ytnych rocznikach in 4-to« i »najstarszych rêkopisach in folio«. Oba kodeksy zaginê³y. Jednym z nich mog³o byæ dzie³o historyczne Jana Biskupca, a drugim przekaz z 1440 roku[16]". https://sandomierz.dominikanie.pl/sanktuaria/sanktuarium-bl-sadoka-i-48-sandomierskich-dominikanskich-meczennikow/bl-sadok-i-towarzysze/ Zapis ksiêdza Jana D³ugosza w dziele zatytu³owanym Liber beneficiorum, gdzie opisuje on dobra sandomierskiego klasztoru dominikanów, czyli ko¶cio³a ¶wiêtego Jakuba, jest jedn± z najstarszych wzmianek o mêczeñstwie dominikanów. Znany historyk Grzegorz Labuda uwa¿a³, ¿e ksi±dz Jan D³ugosz, opisuj±c te wydarzenia, móg³ korzystaæ z przechowywanej w krakowskim klasztorze dominikanów, a zaginionej obecnie, kroniki, której autorem by³ Wincenty z Kielczy. D³ugosz napisa³, ¿e to miejsce mêczeñstwa jest u¶wiêcone przelan± krwi± mêczenników, warto tu wiêc przytoczyæ cytat z ksi±¿ki X. Floryana Jaroszewicza Matka ¶wiêtych Polska, w której pod dat± 2 czerwca znajdujemy taki zapis: „Dlaczego (...) w ko¶ciele sandomierskim corocznie siê odprawuje ¶wiêto ¶wiêtych Mêczenników tamecznych [czyli sandomierskich], a ziemia, w której s± cia³a ich pochowane, ziemi± ¶wiêt± nazwaæ siê mo¿e. Jest albowiem dawna tradycya, ¿e gdy niektórzy Polacy bêd±c w Rzymie, prosili ¦wiêtego Piusa V [¿y³ w XVI wieku] o jakie relikwie ¦wiêtych, mia³ im odpowiedzieæ: przywie¼cie mi z Sandomierza jaki kosz ziemi z cmentarza ko¶cio³a Panny Maryi, co gdy uczynili, Ojciec ¶wiêty wzi±wszy gar¶æ owej ziemi, ¶cisn±³ j± w rêku, a¿ natychmiast krew z niej jako z g±bki pociek³a. Zatem rzek³: na có¿ wam relikwie innych Mêczenników ¶wiêtych, kiedy macie w domu tak wielu, ¿e wasze ziemie krwi± swoj± oblali i napoili. S³usznie tedy ich przyczyny nabo¿nie wzywaæ, którzy i w Ko¶ciele wojuj±cym tak± maj± s³awê, i w tryumfuj±cym odebrali korony od Boga chwalebnego na wieki. Amen[17]". Poniewa¿, jak ju¿ wcze¶niej wspomniano, ko¶ció³ w tych czasach rozdzieli³ ¶wiêto mêczenników sandomierskich, wiêc w tym samym dziele ksiêdza Floryana Jaroszewicza pod dat± 30 pa¼dziernika znajdziemy oddzielnie opisany ¿ywot b³ogos³awionego Sadocha i innych mêczenników z zakonu kaznodziejskiego. Dla niektórych badaczy nierozwi±zanym problemem pozostaje równie¿ miejsce i data ¶mierci dominikanów. Czy „w koñcu stycznia w ko¶ciele ¶wiêtego Jakuba, czy te¿ na pocz±tku lutego 1260 roku w grodzie? O. Woroniecki opowiada siê raczej za t± drug± mo¿liwo¶ci±[18]". „Do rozstrzygniêcia tego zagadnienia nie ma bezspornych argumentów. Bior±c jednak pod uwagê fakt(...), ¿e mêczeñstwo dominikanów odby³o siê przy ¶piewie Salve Regina, nale¿y raczej przypuszczaæ, i¿ mia³o ono miejsce w ko¶ciele ¶wiêtego Jakuba pod koniec stycznia. Trudno bowiem przyj±æ, aby mordowani pó¼niej z ca³± ludno¶ci±, przy ogólnym zamêcie mogli ¶piewaæ swoj± tradycyjn± antyfonê[19]". To, co wed³ug tradycji wydarzy³o siê w samym dominikañskim klasztorze ¶wiêtego Jakuba, mo¿emy przeczytaæ u profesora Konecznego, który opieraj±c siê na opisie ksiêdza Abrahama Bzowskiego, tak to przedstawi³: „Jest zwyczaj po klasztorach, ¿e podczas posi³ku codziennie jeden z braci czyta ustêp z dziejów mêczenników ¶wiêtych. Dnia 2 czerwca 1259 [oczywi¶cie chodzi o 2 lutego 1260 roku], roku zakonnik czytaj±cy wyczytuje w g³os te s³owa: „W Sandomierzu mêczeñstwo 49 zakonników". A w sam raz by³o ich w klasztorze 49, kap³anów i braci. Wszyscy zdziwieni, a lektor (czytaj±cy) zarêcza, ¿e tak wypisane ma w ksiêdze, z której czyta, a wypisane ja¶niej±cymi literami. Przeor ka¿e sobie podaæ ksiêgê i sam widzi, ¿e to prawda. Ksiêga idzie z r±k do r±k, a wszyscy stwierdzaj± to samo. Wówczas ¶w. Sadok kaza³ wszystkim gotowaæ siê na ¶mieræ. Przyst±piwszy do Sakramentów ¶wiêtych spêdzili noc na modlitwach i nabo¿nych ¶piewach, nie ruszaj±c siê z ko¶cio³a. Doczekali siê nazajutrz rzeczywi¶cie ¶mierci[20]". A tak o dalszej czê¶ci tej historii napisano w przedwojennej pracy o ¶wiêtych Polakach: „Oto kiedy po Mszy b³ogos³awiony Sadok zaintonowa³ pie¶ñ »Salve Regina« - »Witaj Królowo, Matko mi³osierdzia«, a zakonnicy podjêli j± chórem, wpadli do ko¶cio³a z ogromnym wrzaskiem Tatarzy i roznie¶li ich na szablach. Podanie mówi, ¿e jeden z braci, przel±k³szy siê ¶mierci, uciek³ z ko¶cio³a i skry³ siê na strychu, ale na widok gin±cych wspó³braci zawstydzi³ siê swego tchórzostwa i wróci³ na dó³, aby razem z nimi otrzymaæ koronê mêczeñsk±. Obraz w ko¶ciele ¶w. Jakuba w Sandomierzu; https://pl.wikipedia.org/wiki/Sadok_i_48_Sandomierskich_Dominika%C5%84skich_M%C4%99czennik%C3%B3w [Dalej autorzy tak napisali:] Tyle tradycja, bez w±tpienia b³êdna, bo ko¶ció³ ¶wiêtego Jakuba nie nosi ¿adnych ¶ladów gwa³tu ni po¿aru, a zakonnicy, którzy podczas oblê¿enia Sandomierza znajdowali siê na zamku [zamku jeszcze nie by³o, to by³ warowny gród], musieli byæ dominikanami, gdy¿ innych klasztorów nie by³o wówczas w Sandomierzu. Szcz±tki czterdziestu dziewiêciu mêczenników maj± le¿eæ w ko¶ciele ¶wiêtego Jakóba, ale miejsce ich pogrzebania nie jest znane[21]". Zanim zastanowimy siê, czy rzeczywi¶cie ta tradycja okaza³a siê „bez w±tpienia b³êdna", zwróæmy uwagê na tego, jak siê okazuje piêædziesi±tego brata, który ukry³ siê na strychu, a w³a¶ciwie na chórze. By³ to, niewymieniony w li¶cie imion mêczenników wypisanych na ¶cianie ko¶cio³a ¶wiêtego Jakuba, organista brat Tomasz. W archiwum w Rzymie odnaleziono katalog cz³onków klasztoru ¶wiêtego Jakuba i jest ich tam piêædziesiêciu. Otó¿ ten brat Tomasz, widzia³ ¶mieræ swoich wspó³braci w czasie ¶piewu Salve Regina i dopiero cud, który us³ysza³ i zobaczy³, zmieni³ jego zachowanie. Otó¿ ¶piew ca³y czas rozbrzmiewa³ i by³ s³yszany, podczas gdy zakonnicy ju¿ nie ¿yli, i ten cud spowodowa³ to, ¿e wyszed³ z ukrycia i zgin±³ przeszyty strza³±. Ta spó¼niona decyzja prawdopodobnie nie pozwoli³a na przyjêcie go do grona b³ogos³awionych. Wiele lat pó¼niej, kiedy w roku 1657 „Wêgrzy Rakoczego i Kozacy zamordowali w Sandomierzu starca ojca Augustyna Rogalê dominikanina, wielkiego czciciela b³ogos³awionego Sadoka i jego towarzyszy[22]", zosta³ on brakuj±cym piêædziesi±tym mêczennikiem dominikañskim. Wróæmy jeszcze do tej, jak napisano, „bez w±tpienia b³êdnej" tradycji. Czy na pewno to, ¿e nie ma ¶ladów zniszczeñ dokonanych przez Tatarów w ko¶ciele ¶wiêtego Jakuba, musi byæ dowodem na to, ¿e nie by³ on ¶wiadkiem tragedii dominikanów? Warto pamiêtaæ o tym, ¿e nasza królowa, ¶wiêta Jadwiga Andegaweñska, w 1399 roku (a wiêc w roku swojej ¶mierci), „na pro¶bê prowincja³a Andrzeja Rusiñca dominikanina pozwoli³a (...) dominikanom sandomierskim, nabywaæ dobra ziemskie, celem odbudowy i konserwacji ko¶cio³a zniszczonego niegdy¶ [bo ponad sto lat wcze¶niej] przez Tatarów. (...) Dominikanie przywrócili ko¶cio³owi jego dawn± ¶wietno¶æ. W koñcu XVI wieku powsta³a osobna kaplica zwana kaplic± Mêczenników (...) a w niej o³tarz i obraz zawieszony wotami czcicieli mêczenników z 1260 roku. W XVIII wieku umieszczono pod tym obrazem daty odnowienia ¶wi±tyni, a wiêc lata 1659, 1671 i 1736[23]". Wspó³cze¶ni dominikanie na swojej stronie internetowej, na której opisuj± historiê ko¶cio³a ¶wiêtego Jakuba, tak napisali: „W koñcu XII wieku, jak podaje Jan D³ugosz, ksiê¿na Adelajda funduje ¶wi±tyniê i w 1211 roku zostaje w niej pochowana. Pomimo sporów dotycz±cych pochodzenia fundatorki warto wiêc pamiêtaæ, ¿e by³ to pierwszy ko¶ció³ o tym wezwaniu (datowany na koniec XII lub prze³om XII/XIII), a dominikanie przed realizacj± nowej, zachowanej do dzisiaj budowli klasztornej, rozebrali wiêkszo¶æ murów tej ksi±¿êcej fundacji. Ostatnie badania archeologiczne (1983, 1990 i 1992 rok) prowadzone m.in. w obecnym prezbiterium ko¶cio³a potwierdzi³y istnienie „starego" ko¶cio³a ¶w. Jakuba. Natrafiono bowiem na pozosta³o¶ci kamiennych murów przy pó³nocnowschodnim naro¿niku prezbiterium, wtórnie u¿yte bloki kamienne i fragmenty kamieniarki wykorzystane do budowy fundamentu filaru miêdzynawowego[24]". „Badania archeologiczne przeprowadzone na wzgórzu ¦wiêtojakubskim [wzgórze ¦wiêtojakubowe lub Staromiejskie, to wzniesienie, gdzie stoi klasztor ¶wiêtego Jakuba], na którym stwierdzi³y we wszystkich budynkach mieszkalnych znaczne pozosta³o¶ci spalenizny oraz liczne ko¶ci, a w jednym wypadku nawet grób masowy. Z kolei badania przy ko¶ciele ¶wiêtego Jakuba przynios³y odkrycie grobów zbiorowych ze szkieletami nosz±cymi ¶lady uszkodzeñ broni± sieczn± i grotami strza³. Groty zidentyfikowano jako typowo tatarskie. W znaleziskach odszukano ponadto liczne metalowe klamry przy szkieletach mêskich, pochodz±ce prawdopodobnie od pasów habitowych zakonników dominikañskich. Miejsce pochówku zidentyfikowano jako kru¿ganek klasztorny, pod którym i pó¼niej chowano zmar³ych braci, analogicznie jak to mia³o miejsce w Krakowie. Wed³ug tradycji klasztornej, zamordowanych dominikanów pochowano w trzech wspólnych mogi³ach pod kru¿gankami: przy kapitularzu, przy kaplicy ¶wiêtego Walentego (dzi¶ Ró¿añcowej) i przy kaplicy ¶wiêtego Jacka. Przebadane zosta³y tylko dwa ostatnie miejsca. W odkrytych szkieletach znaleziono m. in. odciêt± potylicê, ¶lady rozp³atania mieczem, naciêcia trzonu krêgu szyjnego, liczne naciêcia czaszek mieczem, ¶lady naciêæ na ko¶ciach, ¶lady po uderzeniu grotami i groty tkwi±ce w krêgach, ko¶ciach i czaszkach, a w kilku wypadkach brak czaszek wskazuj±cy na ¶ciêcie mieczem. Byæ mo¿e wypadki te mia³y miejsce ju¿ na pocz±tku grudnia, tzn. tu¿ po przybyciu Tatarów pod Sandomierz. Wed³ug archeologów ludno¶æ miasta (w tym tak¿e dominikanie) zosta³a przez naje¼d¼ców zaskoczona i wymordowana, zanim zd±¿y³a siê schroniæ w pobliskim grodzie. Mo¿liwe jednak, ¿e nie wszyscy dominikanie padli ofiar± mordu w klasztorze. Latopis hipacki podaje bowiem, ¿e w grodzie znajdowali siê jacy¶ zakonnicy, którzy wraz z klerem diecezjalnym celebrowali Mszê i spowiadali ludno¶æ. Jedynym zgromadzeniem zakonnym istniej±cym wówczas w Sandomierzu byli dominikanie. Mo¿e byli to ci spo¶ród braci, którym uda³o siê jednak uj¶æ do grodu, ale niewykluczone, ¿e byli to mnisi z okolicznych klasztorów, którzy schronili siê tam wraz z ludno¶ci± cywiln±. Oni równie¿ mieli pa¶æ ofiar± mordu, ale na b³oniach wi¶lanych[25]". Wspomniany tekst z Latopisu hipackiego, czyli z ruskiego odpowiednika naszych kronik czy roczników, o którym by³a mowa powy¿ej, brzmia³ mniej wiêcej tak: „Mnisi z ksiê¿mi i diakonami odprawiali nabo¿eñstwo, od¶piewali Mszê ¶wiêt± i przyjêli Komuniê ¶wiêt±, naprzód sami, potem szlachta z ¿onami i dzieæmi, i wszyscy od ma³ego do najwiêkszego wyspowiadali siê, ci przed mnichami, inni przed ksiê¿mi i diakonami, gdy¿ by³o mnogo narodu w grodzie. Potem za¶ wyszli z grodu ze ¶wiecami i kadzid³ami, szlachta i szlachcianki ubrawszy siê w szaty weselne, a s³ugi szlacheckie nios³y dziatki przed nimi, a p³acz wielki i szlochanie; mê¿owie p³akali ¿on swoich, matki dziatek, brat brata, a nie by³o nikogo, kto by siê zmi³owa³. A ustêpuj±cych tak z miasta zagnali Tatarzy na b³onie wzd³u¿ brzegów Wis³y. I siedzieli tam dwa dni na b³oniu. Potem jêli Tatarowie wszystkich mordowaæ, mê¿ów wespó³ z niewiasty i nie pozosta³a z nich ¿ywa dusza[26]". Ten opisany warowny gród znajdowa³ siê na wzgórzu zamkowym, obejmowa³ on równie¿ teren dzisiejszego zamku sandomierskiego, który zbudowa³ dopiero prawie wiek pó¼niej Kazimierz Wielki. Jak widzimy ta „bez w±tpienia b³êdna" tradycja okaza³a siê wrêcz zdecydowanie wiarygodna. Warto wiêc zawsze zachowaæ umiar w ferowaniu stanowczych wyroków na temat legend czy podañ, gdy¿, jak widzimy, pó¼niejsze badania naukowe mog± wykazaæ jednak ich ca³kowite prawdopodobieñstwo. „Kult mêczenników sandomierskich rozpocz±³ siê zaraz po ich ¶mierci. Wys³ano do Rzymu dwóch kap³anów, którzy szczê¶liwie uszli rzezi: Bodzantê, dziekana sandomierskiego, i Wojciecha, kanonika. Na ich pro¶bê papie¿ Bonifacy VIII udzieli³ 300 dni odpustu wiernym, którzy 2 (...) [czerwca] nawiedz± kolegiatê Naj¶wiêtszej Maryi Panny w Sandomierzu. W wieku XVI odpust mêczenników sandomierskich obchodzono 13 maja, potem przeniesiono dzieñ ich dorocznej pamiêci na 28 maja. W ko¶ciele ¶w. Jakuba w wieku XIV wystawiono osobn± kaplicê ku czci Mêczenników. Znajdowa³ siê w niej o³tarz z ich obrazem obwieszonym wotami. W wieku XVII przeprowadzono pierwsze, kanoniczne badania. Nie zadowoli³y one Rzymu. Jeszcze w tym samym wieku przeprowadzono wiêc rewizjê procesu, ale i te ustalenia nie spe³ni³y nowych, surowych przepisów. Nie by³o wiadomo, gdzie siê znajduj± szcz±tki Mêczenników. Proces raz jeszcze wznowiono w roku 1736. Chodzi³o o wykazanie ci±g³o¶ci kultu i o udokumentowanie tego faktu. Po d³ugich staraniach papie¿ Pius VII (...) zezwoli³ na kult publiczny. (...) Na pami±tkê Mêczenników polscy dominikanie maj± przywilej noszenia czerwonych pasów[27]". Przywilej ten zosta³ udzielony wtedy, gdy „Papie¿ Innocenty IV pozwoli³ dominikanom polskim na Soborze powszechnym w Lugdunie [dawna nazwa Lyonu] nosiæ czerwone kapelusze, pasy, rêkawiczki i obuwie, jak kardyna³om, dla których ustali³ równie¿ na tym soborze strój szkar³atny. Da³ dominikanom taki przywilej na znak, ¿e serca ich ci±gle gorej± mi³o¶ci± Boga i bli¼niego, ¿e nios±c miêdzy narody pochodniê wiary, zawsze dla wiary umrzeæ i krew swoj± przelaæ s± gotowi. Z pocz±tku dominikanie nosili tê purpurê, oznaczaj±c± ich dostojeñstwo duchowe. (...) Dominikanie w Polsce, by nie ¶ci±gaæ na siebie zawi¶ci i niechêci ludzkiej bardzo prêdko zarzucili tê odznakê[28]". „Zebranie dowodów kultu, m. in. ¶wiadectwa pewnego Szweda zakwaterowanego w klasztorze o pojawiaj±cych siê postaciach, relacji o ¶piewach, ¶wiat³ach i innych zjawiskach nadprzyrodzonych, wp³ynê³o na beatyfikacjê Sadoka i 48 Mêczenników Dominikañskich w 1807 r.[29]" ¦wiadectwo tego Szweda tak zosta³o zapisane przez zakonnika, który mia³ w zakonie funkcjê lektora: „Kiedy Szwedzi ca³e prawie królestwo polskie zabrali i miasto Sandomierz zajêli, podówczas jeden z ich pu³kowników obra³ sobie pobyt w murach tego klasztoru. Pewnej nocy w czasie jutrzni ¶piewanej w chórze przez kilku zakonników w klasztorze pozosta³ych, rzeczony pu³kownik znajduj±cy siê w celi przeora ujrza³ przez okno wychodz±ce na ko¶ció³ jakie¶ niezwyk³e ¶wiat³o oraz znaczn± liczbê zakonników w ko¶ciele. Zdziwiony takiem zjawiskiem, ca³± noc spaæ nie móg³, s±dzi³ bowiem, ¿e to mo¿e byæ jaka¶ skryta zdrada, wiedzia³ bowiem dobrze, i¿ tylko trzech czy czterech zakonników by³o podówczas w klasztorze. Za nadej¶ciem dnia poleci³ swoim ¿o³nierzom, aby zrobili ¶cis³e poszukiwania w celu wynalezienia tych zakonników, których na w³asne oczy sam widzia³ w ko¶ciele. Tymczasem, kiedy siê nie znalaz³o wiêcej nad czterech, uznaæ musia³, ¿e to by³o jakie¶ nadprzyrodzone widzenie, i w koñcu wyniós³ siê z klasztoru[30]". Pos³uchajmy jeszcze kilku ¶wiadectw zapisanych w zebranej dokumentacji, która mia³a s³u¿yæ w XVII wieku do procesu beatyfikacyjnego naszych mêczenników: „Pewnego razu, kiedy bracia zakonni udawali siê na jutrzniê przededniem, ujrzeli na ¶rodku ko¶cio³a pal±ce siê ¶wiece z bia³ego wosku w takiej liczbie, jaka by³a liczba zakonników od Tatarów pomordowanych. Oprócz tego doda³, ¿e przed kilku latami w sam± uroczysto¶æ ¶wiêtego Szczepana nocuj±c w dawnym refektarzu wraz z przeorem Franciszkiem Cichockim, ujrzeli¶my obydwa przez okno o godzinie pierwszej po pó³nocy znaczn± liczbê osób ¶wieckich, wo³aj±cych g³osem wielkim: wstawajcie, ojcowie, bo oto wasz ko¶ció³ siê pali. Zerwali¶my siê z ³ó¿ka, tak ja jako i ksi±dz przeor, lecz ani ognia, ani ¶wiat³a ¿adnego nie by³o. (...) Podczas wojny szwedzkiej ¿o³nierze Jerzego Rakoczego ksiêcia siedmiogrodzkiego zapalili suche gonty znajduj±ce siê na sk³adzie pod dachem ko¶cielnym, umy¶lnie widaæ dlatego, aby ko¶ció³ spaliæ. Jednak¿e za przyczyn± ¶wiêtych mêczenników Bóg najwy¿szy nie dopu¶ci³ tego, aby ta ¶wi±tynia ogniem sp³onê³a. (...) Zofija z D±browicy hrabina Tarnowska wdowa, pani s³ynna z pobo¿no¶ci i mi³osiernych uczynków w ca³ej okolicy sandomierskiej zrobi³a zeznanie nastêpuj±ce. W turbacyach moich i alteracyach po zmar³ym moim ma³¿onku zostaj±c, zabola³o mnie ciê¿ko serce. W tym¿e frasunku i bólu przypad³o mi na my¶l, abym siê do mêczenników do ko¶cio³a ¶wiêtego Jakuba dominikanów w Sandomierzu ofiarowa³a, a skorom to uczyni³a, Bóg najwy¿szy moje cierpienia z³agodzi³. Drugi raz znowu dozna³am ³aski Bo¿ej za przyczyn± tych¿e mêczenników, kiedy synaczek mój ma³y Micha³, w sze¶ciu latach w ciê¿k± chorobê i gor±czkê by³ zapad³ i krosty niezwyczajne pokaza³y siê na jego ciele. Widz±c go byæ bardzo niebezpiecznego zdrowia jako matka pojecha³am zaraz do Sandomierza do ko¶cio³a ¶wiêtego Jakuba i ofiarowa³am go do mêczenników w tym¿e ko¶ciele pogañsk± rêk± zamordowanych i da³am na tê intency± ja³mu¿nê na Mszê ¶wiêt± o mêczennikach, której sama s³ucha³am i moje nabo¿eñstwo zwyczajne odprawowa³am. Powróciwszy do domu, zdrowego zasta³am syna i teraz Panu Bogu dziêkuj±c zdrów za przyczyn± tych¿e mêczenników zostaje. Ta¿ hrabina Tarnowska zezna³a jeszcze: jakoby mia³a widzenie we ¶nie o miejscu, na którem cia³a tych¿e mêczenników s± pochowane. Jedne z nich, mówi³a, spoczywaj± pod o³tarzem ¶wiêtego Jacka, drugie pod wielkim o³tarzem, a czê¶æ w kapitularzu. Zeznania powy¿szych ¶wiadków przez notaryusza apostolskiego zebrane i spisane, przez tego¿ w roku 1675 dnia 12 pa¼dziernika do Rzymu do Jana Tomasza Roccaberti jenera³a ca³ego zakonu dominikañskiego przes³ane zosta³y[31]". „Kult mêczenników zatwierdzi³ w 1807 roku papie¿ Pius VII, wyznaczaj±c wspomnienie liturgiczne na 2 czerwca[32]". Dziesiêæ lat pó¼niej nadano odpust zupe³ny wszystkim, którzy w tym dniu nawiedz± jakikolwiek ko¶ció³ dominikañski prowincji polskiej. Jak ju¿ wcze¶niej wspomniano „najstarsze ¼ród³a nie podaj± imion pomordowanych dominikanów. Dopiero Leander Alberti (...) [w 1517 roku] pierwszy poda³, ¿e przeorem klasztoru ¶wiêtego Jakuba w czasie tragedii sandomierskiej by³ Sadok[33], o którego pochodzeniu nic jednak nie wspomina. W pocz±tkach nastêpnego wieku o mêczeñstwie dominikanów sandomierskich szeroko siê rozpisywa³ Abraham Bzowski[34]". „Imiona pomordowanych zakonników, wed³ug tradycyi klasztornej, mia³y byæ nastêpuj±ce: Sadok przeor, Pawe³ wikary, Malachijasz kaznodzieja, Piotr furtyan, Andrzej ja³mu¿nik, Jakub magister nowicyuszów, Abel syndyk, Szymon penitencyaryusz, Klemens, Barnabasz, Elijasz, Bart³omiej, £ukasz, Mateusz, Jan, Barnabasz, Filip, Joachim dyakon, Józef dyakon, Stefan dyakon. Subdyakoni: Moj¿esz, Abraham, Bazyli. Klerycy: Dawid, Aaron, Benedykt, Onufry, Dominik, Micha³, Maciej, Maurus, Tymoteusz, Gordyan, Felicyan, Marek, Jan, Gierwazy, Krzysztof, Donatus, Medardus, Walenty. Nowicyusze: Daniel, Makary, Rafa³, Izajasz, Cyryl, Hieronim i [jako piêædziesi±ty] organista Tomasz. Tym porz±dkiem wypisane s± ich imiona w kaplicy na ich cze¶æ w ko¶ciele ¶w. Jakuba w pó¼niejszym czasie wystawionej[35]". „Imiê Sadok pochodzi od hebrajskiego imienia Saduk - ¶wiêty, sprawiedliwy. W Polsce imiê to znane jest od ¶redniowiecza[36]". Nie s± znani inni ¶wieci o tym imieniu. W sztuce b³ogos³awiony Sadok przedstawiany jest „w habicie dominikañskim wraz z towarzyszami mêczeñstwa, niekiedy w scenie mêczeñstwa - przeszyty strza³ami[37]". Jego atrybutami s±: otwarta ksiêga, która nawi±zuje do cudu, który zdarzy³ siê w przeddzieñ mêczeñstwa, kiedy nowicjusz rozpocz±³ czytanie. Inne atrybuty, strza³y i Tatarzy, odnosz± siê bezpo¶rednio do mêczeñstwa zakonników z r±k Tatarów. http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/06-02b.php3 Trzynasty wiek da³ nam wielu ¶wiêtych i b³ogos³awionych. Zacznijmy od tych, którzy pojawili siê w Europie, a wiêc ¶wiêty Dominik Guzman, za³o¿yciel zakonu dominikanów, ¶wiêty Franciszek z Asy¿u, za³o¿yciel franciszkanów, ¶wiêty Antoni Padewski, ¶wiêty Bonawentura, ¶wiêty Tomasz z Akwinu, ¶wiêta Klara, za³o¿ycielka klarysek, ¶wiêta Agnieszka z Pragi, ¶wiêta Gertruda Wielka, ¶wiêty Ludwik IX, ¶wiêty Szymon Stock, który zapocz±tkowa³ nabo¿eñstwo szkaplerza, ¶wiêta Mechtylda z Hackeborn, ¶wiêta El¿bieta Wêgierska inaczej zwana ¶wiêt± El¿biet± z Turyngii. I do tego prze¶wietnego grona mo¿emy jeszcze dodaæ postacie równie ¶wiête, które ju¿ poznali¶my, a wiêc: ¶wiêtego Jacka, b³ogos³awionego Czes³awa, b³ogos³awion± Bronis³awê, b³ogos³awion± Salomeê, b³ogos³awion± [przez wiele wieków, a dzisiaj ju¿ ¶wiêt±] Kingê, b³ogos³awion± Jolantê, ¶wiêt± Jadwigê ¦l±sk±, b³ogos³awionego Wincentego Kad³ubka, oraz b³ogos³awion± Jutê z Che³m¿y. Mo¿na tu dodaæ jeszcze dwu biskupów krakowskich, którym brak formalnego potwierdzenia kultu przez Ko¶ció³, ale jeden jest przez dominikanów nazywany b³ogos³awionym, chodzi o Iwona Odrow±¿a, oraz pochodz±cego równie¿ z Odrow±¿ów, ¶wi±tobliwego Jana Prandotê z Bia³aczewa, oraz wielu, wielu innych, mniej znanych. Natomiast my z Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego z tego bogatego w ¶wiêtych wieku poznali¶my dzisiaj b³ogos³awionego dominikanina ojca Sadoka i jego 48 braci dominikanów. W piêtnastym wieku napisano taki przepiêkny zabytek jêzyka polskiego, który zosta³ zatytuowany: MAMY WSZYÆCY K TEMU SIÊ DZI¦ BRAÆ... A nazwany zosta³ jako: Druga Pie¶ñ Sandomierzanina, tu zacytujemy tylko fragment dotycz±cy najazdu Tatarów: „W Sêdomirzu co siê te¿ sta³o, Przez Tatary p³aczliwe dzia³o: Tak ludzi wiele pobili, Wis³ê trupy zastawili, Dziatki z krwi± po wodzie p³ynê³y. Piotr z Krêpej w ten czas starost± by³, Ksi±dz Boles³aw w Sêdomirzu ji zostawi³, Sam do Siradza uciek³szy, zby³, Z starost± siê tam nie broni³, W pokoju gród Tatarom spu¶ci³. Z kanonikiem Bodzêta Dziekan poszed³ do Rzyma, Prze odpusty sam tam z p³aczem j±³ papie¿a ¿êdaæ, By mu odpusty raczy³ daæ, Ska¿onych ko<¶>cio³ow poprawiaæ. Bonifatius, papie¿ mi³y, P³aczliwy pro¶bami sk³oniony, Wielkie odpusty tam jim jest da³: Jele dni do roka bywa, Tele lat Sêdomirz odpustow miewa. (...) Na ostatku rzecz wszyæcy: Amen[38]". Z kolei polski dziewiêtnastowieczny poeta W³adys³aw Syrokomla tak opisa³ w swoim wierszu te wydarzenia z 1260 roku w Sandomierzu: „Polsk± s³oñce poranne p³ynie - Nie nad ¿yznemi pola roz³ogi, Bo same pustki, trupy, po¿ogi, W b³ogos³awionej Piastów krainie, - Bo plenne niwy, zamo¿ne wioski, Bogate miasta kwitn±cej Polski, Nawiedzi³ srogi miecz kary boskiej Wróg chrze¶cijañstwa, zbójca mongolski. Kêdy przeleci Tatarzyn dziki, Szlak swój naznacza krwi polskiej fal±, Co noc to szerzej ³uny siê pal±, Co dzieñ straszliwsze rozpaczy krzyki; Ju¿ na popio³ach zielsko zarasta, Ju¿ ko¶ci trupów w polach bielej±, A jeszcze nowe wioski i miasta, K±pi± siê we krwi i popielej±. - Wróg swe zagony dalej zapuszcza, Morduje, wiêzi, ³upi, bezcze¶ci, A jak donosz± codzienne wie¶ci, ¯e ju¿ w Lublinie pogañska t³uszcza. - Niep³onne wie¶ci pop³och rozszérza - Zwiastuny nieszczê¶æ lec± przed wrogi, I mo¿na szlachta, i kmieæ ubogi, T³umem siê sparli do Sandomiérza; Bo w Sandomiérzu pewniejsze wsparcie, Zamek kamienny, wysokie wie¿e, Gruby ostrokó³ warowniê strze¿e, A zbrojny zastêp stoi na warcie. - Dzielnych ³uczników skaliste ³ona, Znios³y miecz Niemca, Litwina topor, Oni Tatarom postawi± opor, W nich ca³a ufno¶æ, ca³a obrona. Nad Sandomierzém poranek p³ynie - Ale tak cicho, tak g³ucho wszêdzie, ¯e w ca³ém mie¶cie, w ca³ej krainie, Z ¿adnéj siê piersi g³os nie dobêdzie - Tak g³ucho w mie¶cie w porannéj chwili, ¯e ci co bramy zamkowéj strzeg± Mogliby s³yszeæ szelest motyli I liczyæ bicie serca w³asnego. - Jeden g³os tylko, jeden ¶lad ludzi, - Dzwonek ko¶cielny milczenie budzi. - Rój Domiénika zakonnych braci Niedawno jeszcze w tych stronach go¶ci, A ju¿ sercami narodu w³ada; Ju¿ lud cudowne rzeczy powiada: O bia³ych szatach, ¶wiêtéj postaci, Nauce, cnotach i pobo¿no¶ci. I teraz nawet Pañscy kap³ani, Gardz±c odwa¿nie postrach powszedni, Co siê woko³o rozchodzi³ wszêdy, W bezludném mie¶cie zostali jedni I w swoich celach mod³om oddani, Sprawuj± ¶mia³o ¶wiête obrzêdy. - Dzwoni± na jutrzniê - i ca³± rzesz± Na ranne mod³y do chóru ¶piesz± - Ka¿dy z ró¿añcem, z ksiêg±, schylony, Z okiem pobo¿nie utkwioném w ziemi, M³odsi po przedzie, starsi za niemi, A daléj, starzec, ich prze³o¿ony. - Imiê mu Sadoch - i lat ju¿ wiele, Jak nosi szatê swego zakonu, Jak niesie mod³y do niebios tronu, I ostr± w³osieñ nosi na ciele. - Z m³odu wiód³ ¿ywot nie mniéj surowy, Bo dziel±c Jacka z Czes³awem trudy, Przebiega³ boso pogañskie ludy, I szczepi³ u nich krzy¿ Chrystusowy. - A choæ mu teraz prace i lata, Zbieli³y brodê, zora³y czo³o, Gotów by jeszcze pobiec weso³o, Og³aszaæ wiarê na krañce ¶wiata. - Ale starszyzna wol± niep³onn± Da³a mu w rz±dy karno¶æ zakonn±. - Czterdzie¶ci dziewiêæ zakonnych celi, Tyle¿ w nich braci - w ustawach ¶ci¶li, Mo¿e ni jednéj ¶wiatowéj my¶li, Mo¿e jednego grzechu nie mieli - Bo pod ¶wiêtego starca rozkazem, Zajêci prac± swojego stanu, W postach, modlitwie, ostréj pokucie, T³umili ka¿de ziemskie uczucie, A duch ka¿dego by³ ¶wiêtym w Panu. I oto¿ wszyscy z ¶wiêtym wyrazem Zasiedli w chóru ciemném sklepieniu, - Wszystkie siê oczy wznios³y do nieba I wszystkie usta zabrzmia³y razem: «Bo¿e! po¶piesz siê ku wspomo¿eniu, Panie, ratunku Twego nam trzeba!» I daléj mod³y wyznawców Pañskich W jedno dono¶ne sp³ynê³y brzmienie, Czterdzie¶ci dziewiêæ g³osów kap³añskich, Jak gdyby jednéj piersi westchnienie, Bo ich uczucia w jedno siê zla³y, Jedna w nich ¿±dza - niebieskiéj chwa³y. Zmilk³a na chwilê ca³a gromada I wedle ustaw, najm³odszy z grona Czyta tych ¶wiêtych Pañskich imiona, Których pami±tka dzisiaj przypada: Mia³ ju¿ zakoñczyæ - có¿ to? b³±d oka? Zdjê³a go trwoga, przytomno¶æ traci, Widzi w swym rêku cud oczewisty, W ksiêdze, gdzie czyta³, napis ognisty: «Dzi¶ w Sandomiérzu mêka Sadoka, A z nim czterdziestu dziewiêciu braci». Przeczyta³ s³owa - «Có¿ to on gada?» - Wo³a z podziwem ca³a gromada: I wszyscy ¶piesz± ogl±daæ g³oski, I wszyscy widz± wielki cud boski: Wtém znik³y z karty wyrazy wieszcze, Jak s³ugi Bo¿e ponikn±æ mia³y - I znowu w chórze mod³y zabrzmia³y Jeszcze gorêtsze i szczérsze jeszcze - Po mod³ach Sadoch z twarz± rado¶n±, Do najm³ódszego przyszed³ kap³ana, I pe³en skruchy pad³ na kolana, I ¶wiêt± spowied¼ odprawi³ g³o¶no. Potém ka¿demu bratu kolej±, Rozwi±za³ grzechy, udzieli³ rady, Pokrzepi³ wiar±, wzmocni³ nadziej±, I ¶wiêtym chlebem Pañskiéj biesiady - I znów przed Zbawcy klêkli obrazem, Jak niegdy¶ Chrystus za dusze zbójcze, ¦wiêci wyznawcy wo³aj± razem: «Nawróæ ich Ojcze! przepu¶æ im Ojcze!» I oto¿ wieczór, ju¿ po nieszporze, Sadoch ze swemi w ¶rodku ko¶cio³a Klêczy na ziemi, do Marii wo³a, I pie¶ñ Maryi nuci w pokorze: Pie¶ñ Zawitaj Królowo, o Matko i Pani! Zawitaj o nasza nadziejo! Do Ciebie Adama synowie wygnani, Z ziemskiego pado³u, ze ³zawéj otch³ani, Wzdychaj± i gorzkie ³zy lej±. - Nam serce obsiad³y i kolce, i ciernie, I burze szalej±, i gromy w nas bij±, Zwróæ ku nam Twe oczy! o zwróæ mi³osiernie! Po¶piesz nam ku wsparciu Maryjo. Wtém z trzaskiem wróta ko¶cielne pêk³y, Tatar, co wyszed³ zwyciêzc± z bitwy, Wyrzn±wszy w zamku naród przelêk³y, Wpad³ z dzikim wrzaskiem na dom modlitwy; Jedni ju¿ ³upi± o³tarze Bo¿e, Drugich zbójecka w¶ciek³o¶æ roz¿arza, I ut³uszczone krwi± Polsk± no¿e, Wpychaj± w piersi s³ugom o³tarza. Tryskaj± z piersi krwawe fontanny, I bia³e szaty szkar³atem brocz±, ¦wiêci pod no¿e id± ochoczo, I koñcz± pie¶ni± Maryi Panny: ........................................ A owo po ziemskiém wygnaniu tu³aczem, Gdy pójdziem na wieczno¶æ s³u¿ebn± gromadk±, Niech Jezus nad naszym zlituje siê p³aczem, Niech Jego naj¶wiêtsze oblicze obaczym, Uka¿ nam Twe Dziéciê o Matko! - Na ³onie Jezusa, ¶wiat³o¶ci± odziani Odetchn± strapieni, umarli o¿yj±, Lecz módl siê za nami o Matko, o Pani! O s³odka Dziewico Maryjo![39]"! 12 wrze¶nia 1845 Bibliografia: - Joannis D³ugosz, Liber Beneficiorum, t. III, Cracoviae MDCCCLXIV. - X. Floryan Jaroszewicz, Matka ¶wiêtych Polska, czê¶æ II, Poznañ 1893. - X. Floryan Jaroszewicz, Matka ¶wiêtych Polska, czê¶æ IV, Poznañ 1896. - Feliks Koneczny, ¦wiêci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937. - Anna Zahorska, Ilustrowane ¿ywoty ¶wiêtych polskich, Potulice 1937. - Ks. dr. K.Wilk, dr. C. Wilczyñski, Gwiazdy katolickiej Polski, Miko³ów MCMXXXVIII. - Hagiografia polska, tom II, red. Romuald Gustaw OFM, Poznañ 1972. - Jan D³ugosz, Roczniki Królestwa Polskiego, t. VII, Warszawa 1974. - Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê, przewodnik onomastyczno- hagiograficzny, Kraków 1982. - Polscy ¶wiêci, tom 5, red. Joachim Roman Bar OFConv, Warszawa 1985. - Kronika Wielkopolska, przek³. Kazimierz Abgarowicz, Kraków 2010. - Ks. Jerzy Misiurek, Polscy ¶wiêci i b³ogos³awieni, Czêstochowa 2010. - Ks. Wac³aw Piszczek, Na¶ladujemy ¶wiêtych,t. 2, Kraków 2011. - Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytaæ wizerunki ¶wiêtych, Kraków 2013. - Krzysztof Stopka, Mêczennicy sandomierscy. Legenda i rzeczywisto¶æ. Nasza przesz³o¶æ t. 80, 1993r. - https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/syrokomla-gawedy-blogoslawiony-sadoch.html - https://sandomierz.dominikanie.pl/klasztor/historia-braci/ - http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/06-02b.php3 - http://niedziela.pl/artykul/56015/nd/Swiadkowie-Zmartwychwstania - https://www.deon.pl/imieniny/imie,2733,sadok.html - http://www.katedra.sandomierz.org/historia/romanska.html - http://historia.wspolnotapolska.org.pl/polacy/osoba/57/b%C5%82-Sadok-i-Towarzysze-m%C4%99czennicy - http://dzieje.pl/aktualnosci/sandomierz-wystawa-w-750-rocznice-smierci-ofiar-najazdu-tatarow - https://ijp.pan.pl/images/publikacje_elektroniczne/korpus_tekstow_ staropolskich/Piesni.pdf https://pl.wikipedia.org/wiki/Sadok_i_48_Sandomierskich_Dominika%C5%84skich_M%C4%99czennik%C3%B3w http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/06-02b.php3 https://sandomierz.dominikanie.pl/sanktuaria/sanktuarium-bl-sadoka-i-48-sandomierskich-dominikanskich-meczennikow/bl-sadok-i-towarzysze/ [1] Ks. Wac³aw Piszczek, Na¶ladujemy ¶wiêtych, t. 2, Kraków 2011, s. 362. [2] Feliks Koneczny, ¦wiêci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937, s. 116. [3] X. Floryan Jaroszewicz, Matka ¶wiêtych Polska, czê¶æ IV, Poznañ 1896, s. 63. [4] Anna Zahorska, Ilustrowane ¿ywoty ¶wiêtych polskich, Potulice 1937, s. 164. [5] Ks. Wac³aw Piszczek, Na¶ladujemy..., s. 362-363. [6] Ks. Jerzy Misiurek, Polscy ¶wiêci i b³ogos³awieni, Czêstochowa 2010, s.39. [7] Jan D³ugosz, Roczniki Królestwa Polskiego, t. VII Rok Pañski 1241, Warszawa 1974, s. 9. [8] Tam¿e, s. 10-11. [9] Tam¿e, s. 19. [10] Kronika Wielkopolska, przek³. Kazimierz Abgarowicz, Kraków 2010, s. 187-188. [11] Jan D³ugosz, Roczniki Królestwa...s. 155-158. [12] http://www.katedra.sandomierz.org/historia/romanska.html [13] Ks. Jerzy Misiurek, Polscy ¶wiêci..., s. 40. Powrót |