¦wiêty Kazimierz królewicz Cz. I http://martyrologium.blogspot.com/2010/03/sw-kazimierz-jagiellonczyk.html Tej nocy bêdzie nam towarzyszyæ jeden z patronów naszej pielgrzymki, ¶wiêty Kazimierz Królewicz, którego w Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako patrona Polski i Litwy. „Kazimierz jest to dwucz³onowe imiê s³owiañskie zawieraj±ce w pierwszym cz³onie temat czasownikowy Kazi - ‘kaziæ, niszczyæ' czy jak chce [jêzykoznawca profesor] Stanis³aw Rospond ‘kazaæ' [tak ju¿ uwa¿a³ ksi±dz Piotr Skarga, który napisa³: »Imiê to zmieni³o siê w u¿ywaniu jedn± liter± i; po staremu ze s³owieñska mianowa³o siê Ka¿emir, to jest: rozkazuje pokój, nie Kazimir, jakoby psowa³ pokój. Mir to jest, co pokój i przymierze zowiem[1] «.] Imiê Kazimierz by³o najpierw imieniem dynastycznym a stopniowo rozszerza³o siê we wszystkich warstwach spo³ecznych. Dzi¶ jest to jedno z najpopularniejszych imion w Polsce. W dokumentach pojawia siê w formach: Kazimiar (1176 r.), Kazimier (1468 r.), Kazimir (1122 r.), Ka¼mir (1282 r.). Nosili je królowie i ksi±¿êta z dynastii Piastów i Jagiellonów. (...) Obok imienia mêskiego, które ma formy pieszczotliwe Kazek, Kazik, Ka¼ko istnieje te¿ imiê ¿eñskie Kazimiera, zdrobniale Kazia. Od imienia Kazimierz pochodzi nazwisko Ka¼mierczak oraz nazwy miejscowe: Kazimierz, Kazimierza Wielka itp[2]". Zacznijmy od przybli¿enia czasów, w których ¿y³ nasz bohater. Dziadek ¶wiêtego Kazimierza, król W³adys³aw Jagie³³o po ¶mierci swojej ¿ony, ¶wiêtej Jadwigi Andegaweñskiej, przez 35 lat, czyli do koñca swojego ¿ycia nosi³ jej pier¶cieñ ¶lubny. W ten sposób okazywa³, jak cenn± pami±tk± by³ on dla niego. A kiedy umiera³ w 1434 roku, przekaza³ ten pier¶cieñ, ulubionemu swojemu pokojowcowi Janowi S³aboszowi, mówi±c nastêpuj±ce s³owa: „Zanie¶ ten pier¶cieñ, który do dzisiejszego dnia nosi³em stale na mej rêce, jako rzecz bardziej drog± w¶ród rzeczy zniszczalnych, biskupowi Zbigniewowi, by go nosi³ na znak pamiêci po mnie i by mi darowa³ moje wystêpki[3]". Tym biskupem by³ Zbigniew Ole¶nicki, to ten, który w m³odym wieku uratowa³ Jagielle ¿ycie w bitwie pod Grunwaldem. To, ¿e ten pier¶cieñ by³ dla króla najcenniejsz± rzecz± na ¶wiecie, ¶wiadczy o tym jak mocno kocha³ swoj± pierwsz± ¿onê. Jednak o¿eni³ siê jeszcze trzy razy, po to, by daæ potomka swojej dynastii. Ostatnia, czwarta ¿ona Jagie³³y, Zofia (Sonka) Holszañska urodzi³a mu trzech synów, jeden zmar³ za m³odu, ale dwóch pozosta³ych doczeka³o siê królewskich insygniów. Starszym synem by³ W³adys³aw, który jako król Polski zgin±³ w roku 1444 w walce z Turkami pod Warn±. St±d zosta³ nazwany Warneñczykiem. Natomiast drugi, m³odszy syn, Kazimierz zosta³ trzy lata po ¶mierci swojego brata królem Polski jako Kazimierz IV Jagielloñczyk (Je¶li nie policzyliby¶my Kazimierza Sprawiedliwego [który by³ „tylko" ksiêciem zwierzchnim czy seniorem, a wiêc jednak nie królem], jako Kazimierza II, wówczas to Kazimierz Wielki nosi³by imiê Kazimierza II a Jagielloñczyk by³by w kolejno¶ci uznany za Kazimierza III. St±d we wcze¶niejszych biografiach, czêsto mo¿na spotkaæ, ¿e jako ojciec ¶wiêtego Kazimierza podawany jest Kazimierz III). Jego ¿on± zosta³a El¿bieta Austriaczka (Rakuska lub Rakuszanka) z dynastii Habsburgów. By³a ona córk± cesarza Niemiec (króla Czech i Wêgier) Albrechta II. ¦lubu Kazimierzowi i El¿biecie udzieli³ ¶wiêty Jan Kapistran, który akurat w tym czasie, to znaczy w lutym 1454 roku, przebywa³ w Krakowie. Musia³ ¶wiêty Jan wymodliæ wiele ³ask Bo¿ych dla m³odej pary, gdy¿ ma³¿eñstwo to okaza³o siê szczê¶liwe i bardzo pobo¿ne, co miêdzy innymi okazywali codziennie uczestnicz±c we Mszy ¶wiêtej. El¿bieta urodzi³a swemu mê¿owi trzyna¶cioro dzieci, sze¶ciu ch³opców i siedem dziewczynek. Pierwszy z nich, W³adys³aw (imiê to otrzyma³ najprawdopodobniej na cze¶æ ojca Kazimierza, W³adys³awa Jagie³³y lub, co mniej prawdopodobne, jego brata W³adys³awa Warneñczyka) zosta³ królem Czech a pó¼niej równie¿ królem Wêgier. Drugim by³ nasz ¶wiêty bohater, nazwany na cze¶æ swojego ojca tak¿e Kazimierzem, mia³ on zostaæ najpierw królem Wêgier ale po nieudanej próbie przejêcia tego tronu, ojciec planowa³ ustanowiæ go w³adc± Litwy lub Polski. Pozostali bracia to Olbracht (to imiê na cze¶æ ojca El¿biety, Albrechta II), Aleksander (to z kolei imiê na cze¶æ stryja Kazimierza Jagielloñczyka, Wielkiego ksiêcia litewskiego Witolda, który na chrzcie przyj±³ imiê Aleksander) i Zygmunt, (imiê to otrzyma³ na cze¶æ drugiego Stryja Kazimierza Jagielloñczyka, Zymunta I Kiejstutowicza; ju¿ jako król, Zygmunt otrzyma³ przydomek Stary). Wszyscy oni, za wyj±tkiem ¶wiêtego Kazimierza, zostali królami Polski. Dlatego te¿ ich matka El¿bieta, nazwana zosta³a „matk± królów". Najm³odszy z synów Fryderyk (imiê otrzyma³ po cesarzu Fryderyku III Habsburgu) zosta³ kardyna³em. By³ biskupem krakowskim, nastêpnie zosta³ równie¿ arcybiskupem gnie¼nieñskim i prymasem Polski, zasiada³ wiêc na dwóch najwa¿niejszych biskupstwach Polski. ¦wiêty Kazimierz urodzi³ siê na Wawelu 3 pa¼dziernika w roku 1458. By³ to czas wojny trzynastoletniej z zakonem krzy¿ackim, dlatego z chrztem m³odego królewicza trzeba by³a poczekaæ oko³o miesi±ca, a¿ król wróci spod obleganego przez swoich rycerzy Malborka. Kiedy uda³o mu siê wreszcie zawrzeæ rozejm, który podpisano w Prabutach, stamt±d jak najszybciej uda³ siê do Krakowa. I tak to zapisa³ w swojej kronice Jan D³ugosz: „w poniedzia³ek [30 pa¼dziernika] przed Wszystkimi ¦wiêtymi przyby³ do Krakowa. (...) poleci³ biskupowi krakowskiemu Tomaszowi [Tomasz ze Strzempina, od 1456 roku biskup krakowski, wcze¶niej profesor i rektor Akademii Krakowskiej], w niedzielê [5 listopada] po Wszystkich ¦wiêtych ochrzciæ drugiego syna, którego królowa El¿bieta urodzi³a we czwartek [to by³ wtorek, Jan D³ugosz siê pomyli³, mo¿na to sprawdziæ korzystaj±c z wiecznego kalendarza[4]], w wigiliê ¶wiêtego Franciszka, trzeciego pa¼dziernika o ¶wicie z brzaskiem zorzy porannej, nadaj±c mu imiê Kazimierz; w tym dniu i w dniach nastêpnych obchodzi³ uroczy¶cie chrzciny[5]". Mo¿na znale¼æ w starych podaniach to, jak wspaniale przedstawiano dzieñ urodzin ¶wiêtego Kazimierza. Pos³uchajmy jednej z takich opowie¶ci, która mówi o nadzwyczajnym zjawisku, nad zamkiem królewskim, jakie tej w³a¶nie nocy zauwa¿y³a, pewna zacna pani Maciejowa, wdowa po ko¶cielnym z ko¶cio³a ¶wiêtej Anny i która dono¶nym g³osem opowiada³a to, co widzia³a coraz wiêkszej grupie otaczaj±cych j± osób. Mówi³a tak: „O godzinie szóstej z rana (...) nad zamkiem zaja¶nia³a ¶wiat³o¶æ, a obejmuj±c gmach królewski smugami swemi, utworzy³a wielk± ¶wietlan± kulê. I, o dziwo, poza t± kul± ani jeden nie b³yszcza³ promieñ, ca³e miasto pogr±¿one by³o w nieprzebitej, okiem ciemno¶ci. Stró¿e nocni (...) zatrwo¿eni wielce w duchu, poklêkali po ziemi, ¿egnaj±c siê krzy¿em ¶wiêtym i szepcz±c pobo¿ne pacierze. (...) Przestrach i trwoga mnie ogarnê³y na widok kuli ognistej, i ani nie wiem, jak upad³am na kolana. Szepcz±c za innymi modlitwê porann± i polecaj±c duszê moj± opiece mej ¶wiêtej patronki, s³yszê nagle szum z nieba, poczem oczom moim cudowny przedstawia siê widok. Ponad zamkiem na dziesiêæ s±¿ni, [jeden s±¿eñ mia³ oko³o 1 metra siedemdziesiêciu centymetrów] widzê Naj¶wiêtsz± Panieneczkê z koron± na g³owie, okolonej promieniami ¶wiat³a, które ja¶nia³o jeszcze wiêcej od kuli ognistej, obejmuj±cej ca³y zamek królewski. Ponad g³ow±, po bokach i u stóp Naj¶wiêtszej Panny Maryi, tul± siê w licznym orszaku ku sobie m³ode, nadobne anio³ki ze skrzyde³kami u ramion. (...) Ujrza³am Naj¶wiêtsz± nasz± Matkê, jak rozpostar³szy ramiona, zdawa³a siê b³ogos³awiæ zamek królewski i jego mieszkañców. Po trzech minutach zniknê³o cudowne zjawisko i tylko w dali s³ychaæ by³o chóralny ¶piew anielski. Zniknê³a niebawem i kula ¶wietlana i znów cienie nocy zamek ogarnê³y[6]". W¶ród s³uchaj±cych by³ sêdziwy pielgrzym, o imieniu Jakób, znany powszechnie w Krakowie ze swojego pobo¿nego ¿ycia i ciesz±cy siê w¶ród mieszkañców du¿ym autorytetem. On to zacz±³ t³umaczyæ zdumionym ludziom opisane przez pani± Maciejow± zjawisko w taki sposób: „Kochani bracia i niewiasty chrze¶cijañskie! Radujmy siê, ale i smuæmy zarazem. Pobo¿na i cnotliwa nasza królewska para ma³¿eñska jest w ³asce u Boga. Królowa nasza polska, El¿bieta powi³a ¶wiête dzieciê. Duszyczka jego zst±pi³a z krainy niebiañskiej, a temu zst±pieniu jej towarzyszy³a królowa Niebios, Naj¶wiêtsza Maryja Panna w gronie anio³ów. Nam grzesznikom, mieszkañcom miasta, brakuje ³aski Bo¿ej, dlatego owa kula ognista, obejmuj±ca zamek królewski ani jednego nie rzuci³a blasku na miasto nasze. Jaka¿ st±d dla nas nauka? Oto starajmy siê odwróciæ od siebie gniew Bo¿y, bierzmy przyk³ad z rodziny naszego Najja¶niejszego Pañstwa, co nam króluj± mi³osiernie. Nie zatruwajmy ich ¿ycia. Dobry, m±dry i cnotliwy król Kazimierz Jagielloñczyk, ciê¿kie d¼wiga brzemiê. Naród niesforny, krn±brny stawia mu opór. Panowie odzieraj± go z w³adzy i je¿eli (...) bêd± dalej prawami ograniczali majestat Pomazañca Bo¿ego, wtedy królestwo nasze polskie, z takim trudem zbudowane, rozpa¶æ siê musi, królowie nasi zostan± malowanemi lalkami na tronie, srogie ju¿ dzisiaj mo¿now³adztwo nasze (...) w³adzê (...) jeszcze wiêcej (...) ograniczy, zniszczy prawa mieszczan i ludu wiejskiego, i Polska nasza ukochana upadnie. Król królów, Ojciec niebieski, który Polskê do wielkich celów przeznaczy³ i jako pañstwu, po³o¿onemu na granicy zachodu i wschodu powierzy³ obronê wiary Syna Swego przed cisn±cymi siê z Azji do Europy barbarzyñcami, ulitowa³ siê nad narodem naszym i (...) i dzisiejszej nocy uczciwi z ludu prostego, dost±pili ³aski widzenia znaku i przestrogi Bo¿ej. A wiêc, kochany ludu polski, we¼ sobie do serca to powo³anie Bo¿e i ratuj królestwo Polskie. Ale jak masz je ratowaæ? Oto czysto¶ci± i ¶wiêto¶ci± ¿ycia. (...) Fundamenta naszego gmachu narodowego podwa¿one, ¶ciany jego poczynaj± siê rysowaæ. Gmach ten trzeba nam ocaliæ, ale w jaki sposób? Oto przywróciæ nam [trzeba] pe³n± w³adzê naszemu monarsze, mieszczañstwu i kmieciom wydarte prawa. Dwa te stany zosta³y upo¶ledzone, bo nie pozna³y swojego znaczenia w ogólnej ca³o¶ci (...) Poczê³a gasn±æ w nich mi³o¶æ ojczyzny, poczucie godno¶ci obywatelskiej, i st±d nast±pi³o poddanie siê ich pod jarzmo, jakie im na kark wt³aczaj± ci, co dzi¶ dzier¿± w swem rêku rz±d kraju naszego. Mieszczanie i kmiecie bogac±c siê, ca³e widz±c szczê¶cie w gromadzeniu srebra i z³ota, zapomnieli o nauce i dzi¶ nie maj± po¶ród swych synów, mê¿ów ¶wiat³ych, którzy by zdo³ali stawiæ czo³o dumnym naszym mo¿now³adcom, posiadaj±cym naukê i m±dro¶æ rz±dzenia krajem[7]". Wydaj± siê byæ i dzi¶ zadziwiaj±co aktualne te s³owa pielgrzyma Jakuba. Do dziewi±tego roku ¿ycia Kazimierz by³ pod opiek± swoich rodziców a przede wszystkim matki. Natomiast po tym czasie, wychowaniem Kazimierza zaj±³ siê ksi±dz kanonik Jan D³ugosz, który tak wspomina³ swojego wychowanka: "By³ m³odzieñcem szlachetnym, rzadkich zdolno¶ci i godnego pamiêci rozumu". Król w roku 1467 stworzy³ dla swoich starszych synów, Wac³awa, Kazimierza, Olbrachta i Aleksandra specjaln± szkó³kê dworsk±, któr± kierowa³ ksi±dz kanonik Jan D³ugosz. „W tej jedynej królewskiej szkole D³ugosza Kazimierz studiowa³ m.in. literaturê klasyczn± pisarzy ³aciñskich, historiê Polski, retorykê, jêzyk niemiecki, elementy prawa, pocz±tki teologii moralnej oraz Bibliê. Szko³a mie¶ci³a siê, w zale¿no¶ci od potrzeb, w Krakowie, Tyñcu, [w Dobczycach] lub Nowym S±czu. W czasie przebywania rodziny na Litwie ch³opcy uczyli siê w Trokach lub w Miednikach. Sporadycznie nauka odbywa³a siê na zamku lubelskim, w £êczycy i w Radomiu[8]". I tak, kiedy w zimie jednego roku nad Krakowem zaleg³o morowe powietrze na ten czas szkó³ka przenios³a siê wraz z mistrzem D³ugoszem do klasztoru tynieckiego. http://katalog.muzeum.krakow.pl/pl/work/MNK-II-1287-%C5%9Aw-Jan-z-K%C4%99t-nauczycielem-%C5%9Bw-Kazimierza-kr%C3%B3 Opis obrazu: Obraz pierwotnie uwa¿any by³ za przedstawienie Jana D³ugosza w scenie nauczania Kazimierza Jagielloñczyka. Duchownym siedz±cym z iluminowan± ksiêg± na kolanach, który zwraca siê do m³odziutkiego królewicza jest ¶w. Jan z Kêt. By³ on jednym z nauczycieli Kazimierza. Przygotowywa³ go do sakramentu bierzmowania (Enc. katolicka, t. VIII, s. 1276). [Florian] Cynk malowa³ wcze¶niej D³ugosza jako nauczyciela synów Kazimierza Jagielloñczyka, ale wiele lat wcze¶niej, w 1864 roku. ---------------------------------------------------------------------------------------------- Do bierzmowania przygotowywa³ m³odego królewicza, ¶wiêty ksi±dz profesor Jan Kanty a jego spowiednikiem prawdopodobnie by³ równie¿ pó¼niejszy ¶wiêty, bernardyn Szymon z Lipnicy (Chocia¿ dzisiaj wysuwane s± ró¿ne w±tpliwo¶ci co do tego, czy ówczesny bernardyn móg³ równocze¶nie pe³niæ obowi±zki zakonnika i spowiednika). „W 1475 r. do grona nauczycieli synów królewskich do³±czy³ znany humanista, Kallimach (Filip Buonaccorsi). Król bowiem chcia³, by jego synowie otrzymali wszechstronne wykszta³cenie[9]. Kallimach uczy³ ich prawdziwie eleganckiej i wyszukanej ³aciny. By³ jednak postaci± bardzo kontrowersyjn±, gdy¿ mieszkaj±c w Rzymie uwik³a³ siê w niedany zamach na ¿ycie papie¿a Paw³a II. Z tego powodu uciek³ do Polski, gdzie znalaz³ schronienie u arcybiskupa lwowskiego Grzegorza z Sanoka a nastêpnie zosta³ doradc± Kazimierza Jagielloñczyka i jego syna, ju¿ jako króla Polski, Jana Olbrachta. Tak¿e w tej szkole ochmistrz królewski Stanis³aw Szyd³owiecki uczy³ m³odych królewiczów sztuki rycerskiej, czyli pos³ugiwania siê broni± i jazdy konnej. Po ¶mierci ksiêdza Jana D³ugosza, kierownictwo szko³± przej±³ Jan Wels z Poznania, profesor filozofii z Akademii Krakowskiej. Kazimierz wyró¿nia³ siê spo¶ród swoich braci wiêksz± pobo¿no¶ci±, co tak opisa³ ksi±dz Piotr Skarga: „w modlitwê siê gêst± i piln±, dzienn± i nocn± wprawi³, wiêcej na niej czasu trawi³ ni¿li na innych zabawach, a wydzieraæ jej sobie dworskimi nachodzeniami, ile móg³, nie dopu¶ci³. Czê¶ciej go w ko¶ciele najdowano ni¿li na pa³acu i widziano go w modlitwie my¶l± zachwyconego, jakoby o sobie nie wiedzia³. W nocy siê do ko¶cio³ów porywa³ i wychodzi³; a gdy zamknione nalaz³, u drzwi siê Panu Bogu korzy³, i czêsto go stra¿ le¿±cego na twarz w nocy u ko¶cio³a najdowa³a. Mia³ wielkie kochanie w rozmy¶laniu ¿ywota i dostojno¶ci Przeczystej Matki Bo¿ej i w gor±cym ku Niej nabo¿eñstwie. Rytmy i wiersze ³aciñskie o Niej z³o¿y³ i m±dr± a niebiesk± on± filozofij± ch³odzi³ zaw¿dy serce swoje[10]". Te rytmy i wiersze, o których napisa³ Ksi±dz Skarga to s³ynna pie¶ñ "Omni die dic Mariae", czyli „Dnia ka¿dego s³aw Maryjê" której autorstwo przez d³ugi czas przypisywano ¶wiêtemu Kazimierzowi. Jednak jej autorem jest najprawdopodobniej dwunastowieczny, francuski mnich Bernard z Morlas. Pie¶ñ tê ¶wiêty Kazimierz ¶piewa³ po ³acinie ka¿dego dnia. W t³umaczeniu na polski, którego dokona³, ¿yj±cy na prze³omie XVI i XVII wieku, poeta i t³umacz Stanis³aw Grochowski, jej pierwsza zwrotka brzmi tak: „Dnia ka¿dego Boga mego Matkê, duszo, wys³awiaj, Jej dni ¶wiête, sprawy wziête, Z nabo¿eñstwem odprawiaj[11]!". Natomiast my znamy i ¶piewamy j± do dzisiaj ju¿ nie jako chora³ gregoriañski i o trochê innej, choæ zbli¿onej do orygina³u tre¶ci. Zaczyna siê ona tak: „Ju¿ od rana roz¶piewana chwal, o duszo, Maryjê! Cze¶æ jej ¶wi±tkom, cze¶æ pami±tkom co dzieñ w niebo niech bije". Tu¿ przed swoj± ¶mierci±, ¶wiêty Kazimierz w³a¶nie tê pie¶ñ, której ³aciñski rêkopis nosi³ przez ca³y czas na w³asnej piersi, kaza³ w³o¿yæ wraz ze sob± do trumny. Tak mocno by³ rozmodlony i rozkochany w Matce Bo¿ej. Jego nauczyciel ksi±dz kanonik Jan D³ugosz dostrzega³ to rozmodlenie królewicza Kazimierza: „którego¶ razu, gdy klêcza³ bardzo d³ugo zatopiony w modlitwie, podszed³ do niego D³ugosz, i po³o¿ywszy rêkê na ramieniu, powiedzia³ wzruszonym g³osem: surge, sancte puer (wstañ, ¶wiêty ch³opcze)[12]". https://polona.pl/item/fl-cynk-dlugosz-znajdujacy-sw-kazimierza-na-modlitwie,NzUyMDkyNTY/#info:metadata D³ugosz znajduj±cy ¶wiêtego Kazimierza na modlitwie (reprodukcja obrazu Floriana Cynka) ================================================================ Gdy pierwszy raz przyj±³ Komuniê ¦wiêt± to bardzo d³ugo, krzy¿em le¿a³ u stóp o³tarza, pó¼niej przystêpowa³ do Komunii raz w tygodniu, a gdy by³ starszy to robi³ to codziennie. Ojciec jego król Kazimierz Jagielloñczyk do¶æ szybko zauwa¿y³ w m³odym synu cechy dobrego i rozumnego w³adcy, st±d pewnie zrodzi³a siê w królu, trochê zbyt wczesna my¶l aby osadziæ go na tronie wêgierskim. Dlatego gdy królewicz Kazimierz mia³ trzyna¶cie lat, zosta³ przez ojca wys³any na czele 12 tysiêcznej armii, przeciw królowi wêgierskiemu Maciejowi Korwinowi. Chocia¿ mia³ ze sob± do¶wiadczonego dowódcê wojsk królewskich z czasów wojny trzynastoletniej Piotra Dunina, to wyprawa, która nie by³a dobrze przygotowana politycznie ani militarnie, zakoñczy³a siê fiaskiem. M³ody ksi±¿ê, który by³ przecie¿ wnukiem W³adys³awa Jagie³³y, bardzo prze¿y³ tê pora¿kê. Wtedy te¿, za wstawiennictwem papie¿a ojciec mia³ odwo³aæ Kazimierza z tej wyprawy wojennej i w roku 1471 niedosz³y król Wêgier powróci³ do Polski. Poniewa¿ w tym czasie armia turecka gotowa³a siê do wojny z katolick± Europ±, papie¿ Sykstus IV próbowa³ godziæ zwa¶nionych przywódców chrze¶cijañskich. „Wys³a³ nawet legata Marka Barbo, aby po¶redniczy³ w ugodzie miêdzy królem Kazimierzem Jagielloñczykiem a Maciejem Krowinem[13]". To po¶rednictwo by³o do¶æ stanowczo przedstawione przez owego papieskiego legata. Tak zosta³o opisane przez Jêdrzeja Moraczewskiego: „Król Kazimierz wita³ go [legata] uprzejmie i z ca³± wystawno¶ci± w Wieliczce, ale zdumia³, gdy spostrzeg³, ¿e legata pos³annictwo nieby³o wcale pojednawcze, lecz raczej obejmowa³o nakaz, aby Kazimierz wraz z synami swoimi przesta³ niepokoiæ Macieja króla, który jest prawdziwym obroñc± chrze¶cijañstwa tak przeciw krwawemu mieczowi Turka, jak przeciw zgubnym zasadom Hussa[14]". Za¶ ¶wiêty Kazimierz tak oceni³ tê swoja nieudan± interwencjê na Wêgrzech: „Nie by³a mi przeznaczona przez Boga korona ¶wiêtego Szczepana. Nie chcê korony okupionej przelewem krwi chrze¶cijañskiej, bo celem moim by³o zjednoczenie Wêgier z Polsk±, a nie wywo³anie bratobójczej krwawej walki wewnêtrznej[15]". W 1472 powróci³ do szko³y, gdzie razem ze swoimi braæmi oraz surowym nauczycielem Janem D³ugoszem przebywa³ na zamku w Dobczycach, niedaleko My¶lenic. W tym samym roku, a wiêc maj±c czterna¶cie lat, razem z rodzicami i ksiêdzem Janem D³ugoszem, pielgrzymowa³ na Jasn± Górê gdzie wszyscy, jako dobrodzieje zakonu i czciciele Maryi, przyst±pili do Konfraterni Zakonu Paulinów. „Przyst±pienie króla Kazimierza Jagielloñczyka z ma³¿onk± i synami do Konfraterni Zakonu Paulinów zosta³o potwierdzone stosownym dokumentem wydanym przez prowincja³a paulinów polskich. W dokumencie czytamy m.in.: »Przyjmujemy Wasze Ekscelencje i ka¿dego z osobna do konfraterni Zakonu. Niniejszym pismem z rado¶ci± dopuszczamy Wasze Dostojno¶ci do udzia³u w tym ¿yciu i przy ¶mierci w ³askach maj±cych swoje ¼ród³o we wszystkich Mszach ¶wiêtych, w modlitwach, w praktykach pobo¿nych, w liturgicznej s³u¿bie Bo¿ej, w czuwaniach, w postach, w obowi±zkach i pracach zakonnych, w dobrych uczynkach, jakie ³askawy Zbawiciel pozwoli spe³niaæ naszym braciom teraz i w przysz³o¶ci, gdziekolwiek przebywaj± i przebywaæ bêd± «[16]". Dzisiaj na o³tarzu w kaplicy Matki Bo¿ej, w pobli¿u cudownego obrazu obok figury ¶w. Paw³a Pierwszego Pustelnika, umieszczona jest srebrna figura ¶wiêtego Kazimierza. „Zapewne z okazji koronacji Jana Kazimierza w roku 1649 ufundowany zosta³ o³tarz ¶w. Kazimierza do kaplicy Cudownego Obrazu, przeniesiony ok.1722 r. do bazyliki, gdzie jest do dzisiaj. W o³tarzu znajduje siê obraz ¶wiêtego Kazimierza[17]". http://jasnagora360.zdjecialotnicze.pl/wp-content/uploads/2018/05/88.-O%C5%82tarz-%C5%9Bw.-Kazimierza_1.jpg ======================================================== „Królewicz Kazimierz ukoñczy³ nauki, gdy mia³ lat szesna¶cie. Po¶wiadcza ten fakt sam D³ugosz, który 31 grudnia 1474 roku pisa³ w Radomiu: król uda³ siê do Litwy, maj±c ze sob± dwóch synów, Kazimierza i Alberta, których dopiero co odebra³ z wychowawczej szko³y Jana D³ugosza[18]". Od roku 1475 Kazimierz przebywa³ ju¿ bardzo blisko ojca, przygotowuj±c siê do rz±dów jako nastêpca tronu. Rok pó¼niej by³ wraz z ojcem w Malborku na zje¼dzie z wielkim mistrzem krzy¿ackim. „D³ugosz pisze, ¿e król obchodzi³ Bo¿e Narodzenie 1477 r. w Radomiu, wraz z ¿on±, synami Kazimierzem i Janem Olbrachtem oraz córkami Zofi± i El¿biet±. W styczniu 1478 r. zabra³ król tylko Kazimierza na sejm do Piotrkowa, pozostawiwszy innych synów z matk± w Radomiu. Królewicz z my¶l± objêcia korony po swym ojcu z¿y³ siê od dawna, anga¿owa³ siê wiêc w ¿ycie polityczne. Jednak my¶l o koronie nie by³a najwa¿niejszym celem w jego ¿yciu. Dnia 15 marca 1478 r., podczas sejmu litewskiego w Brze¶ciu, Litwini prosili króla, by jednego z synów pozostawi³ w Ksiêstwie Litewskim. Gdy król odrzuci³ pro¶bê Litwinów s³owami póki ¿yjê, ¿adn± miar± rz±dów Litwy komu innemu nie powierzê, królewicz Kazimierz przyj±³ decyzjê króla z ca³kowit± obojêtno¶ci± podczas gdy Olbracht nawet ³zami popiera³ pro¶by[19]". Gdy Kazimierz mia³ ju¿ 23 lata, ojciec jego postanowi³ przez dwa lata pozostaæ na Litwie. Wtedy to, od 1481 roku Kazimierz jako namiestnik rz±dzi³ w Koronie. Rezydowa³ w tym czasie na zamku w Radomiu. Na stronie Fary radomskiej tak napisano: „Królewicz Kazimierz wielokrotnie przebywa³ na zamku radomskim. Najbardziej istotny pobyt ¶w. Kazimierza w Radomiu, to rezydencja królewicza, jako namiestnika królewskiego w Koronie w latach 1481-1483. Na te dwa lata w³adza przenios³a siê do Radomia. Tu skupia³ siê dwór Korony, gromadzili siê znakomici ludzie ówczesnej epoki, przybywa³y miêdzynarodowe delegacje. W tym czasie Kazimierz da³ siê poznaæ jako sprawiedliwy i troskliwy w³adca, który mi³o¶æ bli¼niego pojmowa³ jako ofiarn± s³u¿bê. Odznacza³ siê wielk± trosk± o potrzeby ubogich i pokrzywdzonych. Si³ê ducha i wra¿liwo¶æ czerpa³ z autentycznej pobo¿no¶ci[20]". Wtedy te¿ znalaz³o siê wokó³ niego wielu pochlebców, którzy przypodobaæ mu siê chcieli, widz±c w nim ju¿ króla, chocia¿ przecie¿ jeszcze ¿y³ jego ojciec. On ich jednak tak odprawia³: „Bo¿e, by pan i dobrodziej mój, którego mi Pan Bóg czciæ kaza³, mo¿eli byæ, nigdy nie umiera³ a szczê¶liwie królowa³! Niech ja pierwej umrê, a na ojca mi³ego ¶mieræ nie patrzê. Na królestwom nie ³akomy ani godny; na insze miê Pan Bóg stworzy³, które Chrystus mêkê nam swoj± zgotowa³. Jest co z samym sob± czyniæ, a nad sob± i z³ymi swymi sk³onno¶ciami panem byæ. Rz±dzenie królestw wielkiej m±dro¶ci potrzebuje, i ciê¿ka Panu Bogu liczba z niego, i przygód na nim rozmaitych pe³no[21]". W ten sposób sam siebie upokarza³ maj±c niebieskie królestwo na celu. Z tego powodu te¿ bardzo hojnie ja³mu¿ny rozdawa³. Bardzo dba³ o czysto¶æ wiary katolickiej i przeciwnikiem by³ wszelkich herezji i roz³amów w Ko¶ciele: „ Ko¶cieln± jedno¶æ i ludzkich dusz zbawienie jako mi³owa³ po tym by³o znaæ, i¿ na cerkwie ruskie prawo u ojca takie wyprawi³, aby nowych ¿adnych nie budowano, a starych nie poprawiano, ¿eby usta³y, a za ich zgub±, aby ruskie odszczepieñstwo ustawa³o, ludzie siê do jedno¶ci Ko¶cio³a katolickiego, zbawienie swoje pozyskuj±c, udawali, wiedz±c, i¿ okrom jedno¶ci ko¶cielnej zbawienia nikt dost±piæ nie mo¿e. Ten przywilej w kapitule wileñskiej dochowany jest. Jako jego wykonaniu kacerstwa przeszkodzi³y, w pamiêci jest naszej. Co by by³ z heretyki ten ¶wiêty m³odzieniec i królewskie katolickie serce jego czyni³o, ³acno siê domy¶liæ[22]". Dzisiaj w dobie ekumenizmu kwestionuje siê ten nacisk ¶wiêtego Kazimierza na swojego ojca, aby nie budowaæ i nie remontowaæ cerkwi prawos³awnych, a poniewa¿ dokumentu takiego nie odnaleziono, wiêc ³atwiej temu przeczyæ. Ale s± historycy utrzymuj±cy, ¿e ¶wiêty Kazimierz zdecydowanie szerzy³ wiarê katolick± na Litwie, hamuj±c w ten sposób wp³ywy rosyjskie na tych terenach. Jest w tym du¿o racji, poniewa¿ Rosjanie w swoich zaborczych planach bez skrupu³ów wykorzystywali ko¶ció³ prawos³awny. Mo¿na jeszcze dodaæ, ¿e „z jakiego¶ powodu XV-wieczna Cerkiew ¿ywi³a do królewicza Kazimierza g³uch±, zawziêt± niechêæ. Ma³o tego, jeszcze w 1655 roku [ a wiêc ponad sto siedemdziesi±t lat po ¶mierci naszego ¶wiêtego], po zajêciu Po³ocka przez wojska moskiewskie, tamtejszy archijerej [arcybiskup prawos³awny] publicznie ob³o¿y³ kl±tw± pamiêæ ¶wiêtego Kazimierza - jako »bezbo¿nego wroga wiary prawos³awnej«[23] Byæ mo¿e pewnym wyja¶nieniem tej prawos³awnej anatemy jest historia wojewody tobolskiego Wasyla Szeremietiewa, która zosta³a przytoczona na koñcu tego opracowania. W roku 1483 zdrowie ¶wiêtego Kazimierza zaczê³o siê gwa³townie pogarszaæ. Gdy król dowiedzia³ siê o problemach zdrowotnych ¶wiêtego Kazimierza natychmiast wezwa³ go do Wilna, aby zmieniæ mu klimat. Niestety w drodze, w efekcie drêcz±cej go gru¼licy, musia³ zatrzymaæ siê Grodnie. Tam „w tej niemocy, gdy lekarze rad± swoj± i dowcipem przyczyny onej niemocy szukaj±c, do tego przyszli i¿ mu zdrowie obiecowali, je¿liby czysto¶ci odst±pi³; on nie tylko panieñskie ono i dziewicze serce, ale i mêczeñskie pokaza³ gromi±c lekarze a mówi±c: » tego nigdy nie uczyniê, abym dla doczesnego zdrowia Pana Boga gniewaæ i Jego rozkazanie przestêpowaæ, i ³askê jego traciæ mia³ «. Có¿ wiêkszego mêczennicy oni dla swej korony niebieskiej na plac k³adli, gdy im mówiono: » abo Chrystusa odst±pcie, abo zdrowie dajcie«? Oni, grzechu siê i obrazy boskiej boj±c woleli umieraæ i zdrowie traciæ. Tak ten niekrwawy mêczennik równym siê sta³ krwawym towarzyszom swoim, gdy utratê ¿ycia swego dla tego obiera³, aby Chrystusa Boga swego nie rozgniewa³. Ciê¿szy mu by³ grzech, ani¼li ¶mieræ. O Bo¿e, daj nam takiego mêstwa uczestnictwo! Rych³o by¶my ¶wiêtymi zostawali, gdyby¶my tak sobie ³askê Bo¿± wa¿yli a grzech sobie ohydzili[24]". Na wie¶æ o pogorszeniu siê zdrowia Kazimierza, równie¿ król przyby³ do Grodna. W³a¶nie tam, napisa³ ks. Piotr Skarga: "opowiedziawszy dzieñ ¶mierci swej tym, którzy mu w niemocy s³u¿yli [...], ducha Panu Bogu poleci³ i wypu¶ci³ 4 marca roku Pañskiego 1484, lat maj±c 25[25]". (Skrupulatni „badacze" wyliczaj±, ¿e ¶wiêty Kazimierz ¿y³ 25 lat 5 miesiêcy i 1 dzieñ). Warto wiedzieæ, ¿e ksi±dz Piotr Skarga w trakcie pisania tego ¿ywota ¶wiêtego Kazimierza, biczowa³ siê chocia¿ by³ jezuit± a jezuici nie pochwalali tego typu umartwieñ, uwa¿ali bowiem, ¿e kap³an powinien byæ silny i zdrowy. ¦wiêtego Kazimierza pochowano w katedrze wileñskiej, która od razu sta³a siê obiektem kultu i do której zaczêli udawaæ siê pielgrzymi z kraju a nawet z zagranicy. „Kiedy w 1602 r. z okazji kanonizacji otwarto grób Kazimierza, jego cia³o znaleziono nienaruszone mimo bardzo du¿ej wilgotno¶ci grobowca. Przy g³owie Kazimierza zachowa³ siê tekst hymnu ku czci Maryi: Omni die dic Mariæ (Dnia ka¿dego s³aw Maryjê)[26]". ¦wiêty Kazimierz jest bardzo znanym polskim ¶wiêtym ale jest tak¿e g³ównym patronem Litwy. „W diecezji wileñskiej [od prawie czterystu lat] do dzi¶ zachowa³ siê zwyczaj, ¿e w dniu ¶w. Kazimierza sprzedaje siê obwarzanki, pierniki i palmy; niegdy¶ sprzedawano tak¿e lecznicze zio³a (odpustowy jarmark zwany Kaziukami)[27]. Za ¿ycia ¶wiêtego Kazimierza nie odnotowano ¿adnych spektakularnych cudów z jego udzia³em, choæ „nikt ze wspó³czesnych nie w±tpi³ zgo³a o wielkiej ¶wi±tobliwo¶ci, anielskiej niewinno¶ci i nadzwyczajnym ³ask Bo¿ych uposa¿eniu[28]" tego królewicza. Natomiast, jak ju¿ czytali¶my, cudowne zjawisko opisano w czasie narodzin Kazimierza a tak¿e po jego ¶mierci, „gdy Najwy¿szy wielkimi i rozlicznymi cudami ws³awi³ grób i imiê swojego wyznawcy[29]". Piotr Skarga tak napisa³ „roku Pañskiego 1518 swoim Polakom i Litwie s³awne zwyciêstwo pod Po³ockiem nad Moskw± zjedna³ - ma³± liczb± barzo pogromieni s±; i by³ widziany ¶w. Kazimierz, gdy przeprawê przez D¼winê rzekê i bród wojsku ukazowa³ . Co i drugiego roku, wzywany od wojska, uczyni³, i¿ tak¿e wielkie ufy Moskwy powa¿n± modlitw± swoj± w rêce drobnego litewskiego wojska poda³ i takie im serce uczyni³, i¿ dwa tysi±ca na sze¶ædziesi±t tysiêcy pu¶ciæ siê ¶mieli i z pomocy Bo¿ej wygrali" Ciekawie w swoim opowiadaniu opisa³ te czasy i zmagania naszych wojsk, polski historyk z prze³omu dziewiêtnastego i dwudziestego wieku Dr Fryderyk Papee Wydarzenie o którym wspomnia³ ksi±dz Skarga i które szczegó³owiej opisa³ doktor Papee mia³o miejsce w koñcowej fazie wojny z Moskw±, która trwa³a w latach 1512 - 1522. Gdy hufce polskie i litewskie podesz³y pod Po³ock, wtedy ówcze¶ni dowódcy naszych wojsk, widz±c zdecydowan± przewagê liczebn± Rosjan, zaczêli siê modliæ siê o pomoc Bo¿± za przyczyn± ¶wiêtego, choæ wtedy jeszcze nie kanonizowanego Kazimierza. Podobnie gdy cztery lata wcze¶niej, w 1514 roku pod Orsz±, kiedy uda³o siê Polakom i Litwinom pod dowództwem hetmana Konstantego Ostrogskiego, pokonaæ przewa¿aj±ce si³y Rosjan „Zwyciêstwo to powszechnie przypisywano wstawiennictwu ¶wiêtego Kazimierza[30]". Pos³uchajmy wiêc opisu Fryderyka Papee: „Up³ynê³o 34 lat od czasu ¶mierci królewicza Kazimierza. Zmienili siê ludzie i zmieni³y siê czasy. Ci, którzy wówczas byli ch³opcami, zajmowali teraz powa¿ne stanowiska i przodowali w Rzeczypospolitej. Ale czasy zmieni³y siê na gorsze. Póki ¿y³ król Kazimierz, póty potê¿n± rêk± ochrania³ Polskê od Wêgra, Wo³ocha i Turka, a Litwê od Moskala. Ale skoro umar³, zes³ab³y oba pañstwa, g³ównie dlatego, ¿e siê rozdzieli³y. Bo starszy syn, Jan Olbracht, obj±³ Polskê, a m³odszy, Aleksander, Litwê. Olbrachta pobili Wo³osi, Aleksandra za¶ zwyciê¿yli Moskale i odebrali mu du¿o krajów. Co to wszystko jeszcze za Kazimierza do Litwy nale¿a³o! Nie tylko Witebsk, Po³ock i Smoleñsk, ale nawet Wia¼ma, bo granica sz³a nie jak pó¼niej po Dniepr i D¼winê, ale a¿ po Ugrê i Okê. Otó¿ tê Wia¼mê i te kraje miêdzy Ugr± i Dnieprem potraci³ wkrótce Aleksander, a chocia¿ po ¶mierci Olbrachta po³±czy³ znowu Litwê i Polskê pod swojem ber³em, to jednak naporu moskiewskiego zatamowaæ nie umia³. Dopiero najzdolniejszy z braci jagielloñskich, Zygmunt, musia³ odrabiaæ to, co popsuli bracia. Kiedy w czasie jego pobytu w Polsce, Moskale zajêli jeszcze Smoleñsk, pos³a³ Zygmunt przeciwko nim wielkie wojsko, z³o¿one z Litwinów i Polaków, które pod wodz± ksiêcia Konstantego Ostrogskiego odnios³o ¶wietne zwyciêstwo pod Orsz± (r. 1514). Przez to zwyciêstwo po³o¿y³ Zygmunt kres dalszym zaborom moskiewskim, jednak¿e ani Smoleñska ani innych ziem straconych odzyskaæ nie zdo³a³. Nawet nie zaraz przysz³o do pokoju, bo Moskale próbowali jeszcze przez kilka lat, czy bodaj jakiego miasta wiêcej nie uszarpn±. Tak to w³a¶nie sta³o siê w roku 1518, ¿e znowu w czasie nieobecno¶ci królewskiej, wielkie wojsko moskiewskie oblega³o Po³ock, le¿±cy nad D¼win±, ale ju¿ z tamtej strony. Panowie litewscy nie mogli zebraæ na prêdce wiêcej ni¿ 2000 ludzi, i z tem to wojskiem szli na pomoc oblê¿onym: Olbracht Gaszto³d, wojewoda po³ocki i wierny towarzysz jego Boratyñski [o imieniu Jan, które przyj±³ gdy przeszed³ na katolicyzm] - obaj znani nam z lat ch³opiêcych przyjaciele. »Nie mam najmniejszej obawy o swoje w³asne ¿ycie« - rzecze wojewoda w¶ród pochodu - »ale jak¿e my z tak± garstk± obronimy Po³ock, - je¶li tam jeszcze zastaniemy swoich?«. -A ja nie tracê dobrej my¶li« - odpowie Boratyñski«. -»Naprzód, ¿e zastaniemy swoich, spodziewam siê na pewne, bo nie darmo król Jegomo¶æ zesz³ego roku warownie miasta osobi¶cie opatrzy³. Po³ock d³ugo broniæ siê mo¿e. ¯e za¶ nasza pomoc tak¿e na co¶ siê przyda, mam nadziejê w Bogu i - w pomocy ¦wiêtego Kazimierza!« - »Jak to ¦wiêtego Kazimierza?« - zagadnie na wpó³ zdziwiony Gaszto³d. - »A czy¿ nie patrza³e¶ jeszcze sam na ¿ycie i postêpki królewicza, czy nie s³ysza³e¶, co siê dzieje u jego grobu? ¦lepi widz±, g³usi s³ysz±, chromi odrzucaj± kule, ba, nawet by³ taki wypadek, ¿e Urszula, córka mieszczanina wileñskiego, le¿±ca ju¿ bez ¿ycia, przy tym grobie odzyska³a si³y i zdrowie. A ja ci powiadam, wojewodo, pomódlmy siê do ¦wiêtego Kazimierza!« - »Dobrze mówisz« - odpowie Gaszto³d ju¿ z przekonaniem - »tak ci i ja wierzê, ¿e królewicz Kazimierz w gronie ¦wiêtych Pañskich zasiada, chocia¿ to jeszcze nie jest przez Stolicê Apostolsk± og³oszone. Pomodlê siê do ¦wiêtego Kazimierza, a nawet ten zaraz ¶lub uroczysty czyniê, ¿e je¶li doznamy jego pomocy - póty nie spocznê, póki siê nie dowiem, ¿e imiê jego jest czci ca³ego chrze¶cijañskiego ¶wiata polecone«. Tak rozmawiaj±c, modl±c siê do Boga i pomocy ¶w. Kazimierza wzywaj±c, przybyli nasi rycerze od strony D¼winy pod Po³ock. Przyjêli ich OO. Bernardyni, którzy mieli ko¶ció³ i klasztor na przedmie¶ciu, za³o¿ony przez króla Aleksandra - jedyny naówczas ko¶ció³ katolicki w Po³ocku. Przed nimi miasto Po³ock le¿a³o jakby na d³oni, bo siê wznosi³o na lekkim pagórku; doskonale wyró¿niæ by³o mo¿na wysoki zamek z cerkwi± katedraln± ¶w. Zofii i drugi ni¿szy zamek, wa³y i palisady miejskie oblane wpadaj±c± do D¼winy Po³ot±, a przy tem wszystkiem szeroko roz³o¿ony nieprzyjacielski obóz oblê¿niczy. Tak blizko, ¿eby jeno uderzaæ, a jednak tak daleko - bo w ¶rodku miêdzy obu wojskami D¼wina szeroko rozlana po powodzi, a g³êboka ju¿ z natury, stosownie do swoich urwistych brzegów; na dnie jej jeszcze do tego w wielu miejscach je¿± siê ska³y. Poszli rycerze szukaæ brodu. Jednak nie ³atwa to rzecz. Próbowali w kilku miejscach, gdzie brzegi wiêcej po³ogie, a rzeka szerzej rozlana, ale daremnie. Pochowali szable do pochew i spisy pu¶cili lu¼nie - niema rady na dzisiaj. Trzeba bêdzie jutro most budowaæ albo te¿ wi±zaæ tratwy. Na razie potê¿na D¼wina podyktowa³a ludziom zawieszenie broni i spokój zacz±³ ogarniaæ oba nieprzyjazne zastêpy. Wieczór zapada³ i ju¿ rycerstwo polskie zaczê³o my¶leæ o za³o¿eniu obozowych ognisk; tylko wodzowie ci±gle nad brzegiem toczyli jeszcze narady. »O, có¿ tam znowu za ¶mia³ek próbuje jeszcze wody« - rzecze wojewoda w¶ród rozmowy, pokazuj±c niedbale rêk± na rycerza, który kroczy³ przez D¼winê. Ale niebawem umilk³a ¿ywa rozmowa wodzów, bo wszystkich oczy zwróci³y siê z ca³em zajêciem na owego rycerza. Ju¿ jest po¶rodku rzeki, idzie zwolna, równomiernie, ale z tak± pewno¶ci±, jakby nie szuka³, ale wskazywa³ drogê. Lecz co jeszcze o wiele dziwniejsze, to ca³a jego zewnêtrzna postaæ. Koñ pod rycerzem ¶nie¿nej bia³o¶ci, zbroja gdzie siê z pod szat ksi±¿êcych ods³ania, b³yszczy czerwonym ogniem. Nareszcie kiedy ju¿ przeszed³ D¼winê, stan±³ ca³y jakby w krêgu promienistym, odwróci³ siê twarz± ku rycerstwu i skin±³ rêk± ku sobie. Potem rozwin±³ sztandar i poskoczy³ naprzód. Pochyli³ siê ca³y dr¿±cy Jan Boratyñski ku Gaszto³dowi i szepn±³ pe³en wzruszenia: Senli to albo te¿ jawa, wojewodo! - czy¿ nie poznajesz brata hospodara naszego?« Ale wojewoda, który ju¿ od chwili z ca³em wytê¿eniem patrza³ w nadzwyczajne zjawisko, nie odrzek³ ani s³owa, tylko obie rêce wyci±gn±³ w stronê ¶wietlanego rycerza i zawo³a³ nagle wielkim g³osem: »Kazimierz, ¦wiêty Kazimierz!«. Natenczas zrazu bli¿ej stoj±cy, potem dalsi, wreszcie ca³e rycerstwo powtórzy³o chórem: »Kazimierz, ¦wiêty Kazimierz!«
¦w. Kazimierz pokazuje drogê wojskom WKL pod Po³ockiem obraz Franciszka Smuglewicza w ko¶ciele ¦w. Stanis³awa w Rzymie (~1775) Foto © Міхась Баўтовіч | https://www.radzima.org/pl/object/5123.html Zapa³ nadzwyczajny ogarn±³ w jednej chwili ca³e wojsko. Wszystko rzuci³o siê do D¼winy i przechodzi³y konie rycerstwa szerok± i g³êbok± rzekê wbród bez najmniejszego szwanku. Tymczasem nadziemskie zjawisko znik³o, ale raz rozbudzony zapa³ wznieci³ wojenn± ochotê i nape³ni³ serca nadziej± zwyciêstwa. Dostawszy siê tylko na drugi brzeg, natychmiast uderza rycerstwo z nieopisan± furi± na zmieszanych i nieprzygotowanych nale¿ycie Moskali. Nieprzyjaciel nawet nie stawia oporu, tylko rzuca siê w bez³adn± ucieczkê, tak ¿e zdumionym tak± ³atwo¶ci± zwyciêstwa rycerzom przychodzi³y na my¶l s³owa Pisma ¦wiêtego: »jeden ¶ciga³ tysi±c, a dwaj pêdzili dziesiêæ tysiêcy, poniewa¿ Pan zaprzeda³ onych i po³o¿y³ im koniec«. Jeszcze tego samego dnia wieczerza³ Gaszto³d i nocowa³ w uwolnionym swoim zamku po³ockim. Nazajutrz daleko wzd³u¿ i wszerz nie by³o widaæ ani jednego nieprzyjaciela w ca³ej okolicy, oprócz chyba wziêtych do niewoli jeñców. A ci jeñcy tak samo jak nasi wojownicy opowiadali o jakim¶ ¶wietlanym rycerzu i dotychczas ogarn±æ siê nie mogli, ani te¿ poj±æ, jak siê to wszystko sta³o. Tedy wyruszyli rycerze polscy do ko¶cio³a 00. Bernardynów na przedmie¶ciu i pad³szy na kolana z g³êbokiem przejêciem wznie¶li ku niebu pie¶ñ dziêkczynn±: »Ciebie Bo¿e chwalimy«. Po nabo¿eñstwie za¶ udali siê do refektarza klasztornego i jêli rozpisywaæ listy. Pisali do króla, do biskupa wileñskiego, do arcybiskupa - prymasa w Gnie¼nie, do biskupa przemyskiego, który by³ wówczas podkanclerzym królewskim, zdaj±c sprawê z tego, co zasz³o, a prosz±c usilnie, aby, gdy jest tyle dowodów w rêku, rozpocz±æ zabiegi w Rzymie, w celu og³oszenia królewicza Kazimierza ¦wiêtym. Dla miasta Po³ocka za¶ by³ ten dzieñ jakby chwil± posiewu katolickiego na przysz³o¶æ. W sto lat potem zmienione by³o nie do poznania. Przy katedrze ¶w. Zofii osiedli Bazylianie i wszystkie te¿ inne cerkwie zamieni³y siê na unickie. Powsta³y nowe ko¶cio³y: franciszkañski, dominikañski, tudzie¿ jezuicki i kaplica na miejscu zjawienia siê ¶w. Kazimierza[31]". Jak widzimy modlitwa obu dowódców o wstawiennictwo ¶wiêtego Kazimierza zosta³a wys³uchana, wiêc nic dziwnego, ¿e „w 1518 roku Zygmunt I Stary wyst±pi³ do Rzymu z pro¶b± o kanonizacjê brata. Wys³ano legata papieskiego Zachariasza Ferreri, aby zbada³ kult. W 1521 roku papie¿ Leon X kanonizowa³ ¶w. Kazimierza, wysy³aj±c z bull± kanonizacyjn± biskupa Erazma Cio³ka. Niestety biskup zmar³ w drodze, a wszystkie dokumenty zaginê³y. Jako, ¿e nie tylko dla papiestwa nasta³y bardzo burzliwe czasy, dopiero w 1602 roku [po zabiegach króla Zygmunta III Wazy] papie¿ Klemens VIII wyda³ now± bullê na postawie dokumentów z watykañskiego archiwum, dwa lata pó¼niej mia³a miejsce uroczysta kanonizacja w katedrze wileñskiej. Papie¿ Urban VIII pozwoli³ 14 lutego 1636 roku, aby uroczysto¶æ ¶w. Kazimierza jako g³ównego patrona Litwy obchodzona by³a w tym kraju z oktaw±[32]". Relikwie ¶wiêtego Kazimierza obecnie znalaz³y siê, po wielu perypetiach w kaplicy jego imienia w katedrze w Wilnie, równie¿ we Florencji, w bazylice pod wezwaniem ¶w. Wawrzyñca (San Lorenzo) i w wielu innych miejscach. Od 2013 znajduj± siê równie¿ w radomskiej Farze „Ich uroczyste wprowadzenie mia³o miejsce 3 pa¼dziernika 2013 roku w 555 rocznicê urodzin ¶w. Kazimierza i w 30 rocznicê og³oszenia go patronem miasta Radomia[33]". Jest ¶wiêty Kazimierz równie¿ patronem miêdzy innymi: „Polski, Litwy; metropolii wileñskiej, grodzieñskiej, bia³ostockiej i krakowskiej; [diecezji ³om¿yñskiej, drohiczyñskiej i radomskiej] m³odzie¿y, (...), poznañskiej ¦ródki, Palermo, belgijskiej Sodalicji Mariañskiej, litewskiego harcerstwa[34]". „W ikonografii atrybutem ¦wiêtego jest mitra ksi±¿êca. Przedstawiany tak¿e ze zwojem w d³oni, na którym s± s³owa ³aciñskiego hymnu Omni die dic Mariæ - ku czci Matki Bo¿ej, do której ¶wiêty Kazimierz mia³ wielkie nabo¿eñstwo. Czêsto przedstawia siê go w stroju ksi±¿êcym z lili± w rêku lub klêcz±cego noc± przed drzwiami katedry - dla podkre¶lenia jego gor±cego nabo¿eñstwa do Naj¶wiêtszego Sakramentu[35]". [1] Ks. Piotr Skarga SI, ¯ywoty ¶wiêtych polskich, Kraków 2011, s. 17. [2] Henryk Fros, Franciszek Sowa, Twoje imiê. Przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982, s.343. [3] Jan D³ugosz, Roczniki, czyli kroniki s³awnego Królestwa Polskiego, ksiêga 11 i 12, Warszawa 2013, s. 132. [4] http://kalendarz.livecity.pl/wieczny-kalendarz/03-10-1458 [5] Jan D³ugosz, Roczniki, czyli kroniki s³awnego Królestwa Polskiego, ksiêga 12, Warszawa 2013, s. 350. [6] Ludwik z £ukaszewic, ¦w. Kazimierz Królewicz, Bytom 1912, s. 6-7. [7] Ludwik z £ukaszewic, ¦w. Kazimierz..., s. 7-11. [8] http://parafiasuchedniow.pl/sw-kazimierz-patron-radomia-i-diecezji-radomskiej/ [9] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-04a.php3 [10] Ks. Piotr Skarga SI, ¯ywoty ¶wiêtych polskich, Kraków 2011, s.28-29. [11] https://swietatradycja.wordpress.com/2018/08/26/omni-die-dic-mariae/ [12] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych ¶wiêtych polskich, Gdañsk 1997, s. 124. [13] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 125. [14] Jêdrzej Moraczewski, Dzieje Rzeczpospolitej Polskiej z drugiej po³owy piêtnastego wieku, Poznañ 1846, s.145. [15] http://parafiasuchedniow.pl/sw-kazimierz-patron-radomia-i-diecezji-radomskiej/ [16] http://www.nasza-arka.pl/2007/rozdzial.php?numer=3&rozdzial=6 [17] http://jasnagora.com/ms1b.php?ID=92 [18] http://parafiasuchedniow.pl/sw-kazimierz-patron-radomia-i-diecezji-radomskiej/ [19] http://parafiasuchedniow.pl/sw-kazimierz-patron-radomia-i-diecezji-radomskiej/ [20] http://fara.radom.pl/pl/historia/sw_kazimierz,59.htm [21]Ks. Piotr Skarga SI, ¯ywoty ¶wiêtych..., s. 32. [22] Tam¿e, s. 32. [23] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 126. [24] Ks. Piotr Skarga SI, ¯ywoty ¶wiêtych..., s. 33-34. [25] Tam¿e, s. 34. [26] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-04a.php3 [27] Tam¿e. [28] X.A. Lipnicki, ¯ycie, cuda i czê¶æ ¦wiêtego Kazimierza królewicza Polskiego, Wielkiego Ksiêcia Litewskiego, Wilno 1907, s. 47. [29] Tam¿e. [30] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 128. [31] Dr Fryderyk Papee, ¦wiêty Kazimierz królewicz Polski, Lwów 1909, s. 39-45. [32] http://martyrologium.blogspot.com/2010/03/sw-kazimierz-jagiellonczyk.html [33] http://fara.radom.pl/pl/historia/sw_kazimierz,59.htm [34] http://martyrologium.blogspot.com/2010/03/sw-kazimierz-jagiellonczyk.html [35] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-04a.php3 Powrót |