¦wiêty Stanis³aw Papczyñski cz.I https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2017/05/17/18-maja-wspomnienie-sw-stanislawa-papczynskiego-pomodl-sie-z-nami-decymka-czyli-koronka-10-cnot-matki-bozej/ Tej nocy towarzyszyæ nam bêdzie w naszej nocnej pielgrzymce ¶wiêty Stanis³aw Papczyñski, którego w Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako patrona Czasów Ostatecznych. ¦wiêty Stanis³aw jest stosunkowo „m³odym" ¶wiêtym, gdy¿ nie tak dawno, bo 5 czerwca 2016 roku, papie¿ Franciszek og³osi³ Za³o¿yciela Zgromadzenia Ksiê¿y Marianów ¶wiêtym Ko¶cio³a katolickiego. Dziewiêæ lat wcze¶niej zosta³ on og³oszony b³ogos³awionym przez legata papieskiego, kardyna³a Tarcisio Bertone, w Licheniu Starym. A wiêc d³ugo, bo ponad trzysta lat, czeka³ nasz bohater na uznanie przez Ko¶ció³ ¶wiêto¶ci jego ¿ycia. Urodzi³ siê ¶wiêty Stanis³aw Papczyñski 18 maja w roku 1631 w Podegrodziu ko³o Starego S±cza, jako ósme, najm³odsze dziecko. Mia³ jeszcze jednego brata Piotra i sze¶æ sióstr. Na chrzcie otrzyma³ imiê Jan. Jego ojciec Tomasz by³ kowalem oraz pe³ni³ funkcjê so³tysa, a tak¿e zarz±dcy maj±tku ko¶cielnego. Dwukrotnie wyje¿d¿a³ on do Rzymu tak zwan± „podwod±", czyli wióz³ jak±¶ przesy³kê, któr± nada³ król, b±d¼ kto¶ z jego dworu do papie¿a, wykorzystuj±c wóz z koniem, który mia³ docieraæ do miejsc zwanych podwodami. Tam nastêpowa³a zmiana zmêczonych koni na wypoczête i tak trwa³o to, a¿ dojecha³ do celu. Poniewa¿ kowal Tomasz czêsto opowiada³ o przygodach, jakie mu siê przytrafi³y w czasie tych podró¿y, „a przede wszystkim o papie¿u, ¶wietno¶ci jego dworu i pa³aców (...) wiêc s±siedzi przezwali go »Papie¿« lub »Papa«. Pó¼niejsi pisarze podaj± to nazwisko pierwotne jako »Papka« lub »Papiec«. Jednak¿e ju¿ syn Tomasza [Jan] w szko³ach i w ¿yciu publicznym u¿ywa³ jedynie nazwiska Papczyñski[1]". Matka mia³a na imiê Zofia (z domu Tacikowska) i by³a bardzo pobo¿n± niewiast±. Zdarzy³o siê pewnego razu, ¿e kiedy by³a w zaawansowanej ci±¿y, musia³a siê przeprawiæ przez wzburzony Dunajec, który przep³ywa przez Podegrodzie. Przewo¼nik, z powodu bardzo z³ej pogody, zaproponowa³ jej nocleg w sza³asie na brzegu, gdy¿ nie chcia³ przeprawiaæ siê tratw± na drug± stronê. Wola³ poczekaæ do czasu, a¿ burza minie. Ciê¿arna kobieta obawiaj±c siê, ¿e poród mo¿e siê nied³ugo rozpocz±æ, „uklêk³a i powierzy³a swój los w rêce Matki Bo¿ej, przyrzekaj±c jej, ¿e je¿eli ujdzie z ¿yciem, odda narodzone dzieciê na s³u¿bê Bogu. Ufna w Bo¿± pomoc przekona³a przewo¼nika i po ciê¿kiej walce z ¿ywio³em przedostali siê szczê¶liwie na drugi brzeg[2]". Po powrocie do domu, o ¶wicie urodzi³a syna, Janka. Gdy by³ on ju¿ starszy, wtedy matka czêsto przypomina³a mu: „pamiêtaj, ¿e zosta³e¶ ¶lubem oddany na s³u¿bê Matce Boskiej[3]". I to matka, rozbudzi³a w malutkim Janku „synowskie nabo¿eñstwo do Maryi, któr± [on] czci³ gor±co i codziennie oddawa³ siê pod Jej opiekê[4]", a Maryja ratowa³a go w trudnych i niebezpiecznych sytuacjach oraz wyprasza³a dla niego ³aski u swego Syna. „Jedn± z najwiêkszych ³ask, jak± otrzyma³ w okresie dzieciñstwa, by³o przebudzenie w³adz umys³owych[5]". Otó¿, pomimo wielkiej chêci do zdobywania wiedzy, nauka sz³a Jankowi wyj±tkowo opornie. Wydawa³o siê, ¿e dziecko, które by³o prawid³owo rozwiniête fizycznie, jakby przez to, opó¼ni³o siê w rozwoju umys³owym lub, ¿e „z natury dziecko nie by³o wyposa¿one dostatecznymi zdolno¶ciami. Na to ostatnie raczej zdaj± siê wskazywaæ zeznania ¶wiadków procesu beatyfikacyjnego (...) [którzy] o¶wiadczaj±, ¿e: »by³ podobnie jak Doktór Subtelny (Duns Szkot) niesposobny i têpy przy pierwszych pocz±tkach nauki«. W ¿aden sposób nie móg³ opanowaæ elementarnej nauki czytania[6]". Ojciec widz±c bezsensowno¶æ siedzenia syna nad ksi±¿k±, zabra³ go z powrotem do pasienia owiec. Czytaj±c te ¶wiadectwa, a¿ nie chce siê wierzyæ, „¿e ten sam Janek Papczyñski stanie siê pó¼niej wzorowym uczniem, zdolnym studentem, b³yskotliwym mówc±, znanym wyk³adowc± i pisarzem[7]". A jednak, po pewnym czasie „Bo¿a Opatrzno¶æ i M±dro¶æ tak pokierowa³a ch³opcem, ¿e po kryjomu przez jednego ze s³u¿±cych zosta³ wyprowadzony z domu do szko³y i tam ju¿ pierwszego dnia wykaza³ siê wybitnymi zdolno¶ciami[8]". Okaza³o siê, ¿e „ku powszechnemu zdziwieniu dotychczasowy nieuk w czasie pewnego popo³udnia za jednym razem opanowa³ ca³y alfabet. Sam m³ody Papczyñski uwa¿a³ to powodzenie w nauce za szczególn± ³askê Naj¶wiêtszej swej Opiekunki, której pomocy tak gor±co wzywa³[9]". Od roku 1643, po ukoñczeniu trzyletniej szko³y parafialnej w Podegrodziu, przez kolejne dwa lata uczy³ siê w Nowym S±czu, nastêpnie uczêszcza³ do kolegiów jezuickich w Jaros³awiu i we Lwowie. W tym czasie kilka razy Pan Bóg do¶wiadcza³ go ciê¿kimi chorobami. Jednego razu zachorowa³ na dosyæ dziwn± chorobê zaka¼n±. „Le¿a³ on prawie cztery miesi±ce w gor±czce, a jego cia³o pokry³ dokuczliwy ¶wierzb i wrzody. Gospodarze widz±c ciê¿ki stan zdrowia wymówili mu mieszkanie. Odt±d b³±ka³ siê przez ca³± zimê po ulicach, a nie maj±c ¶rodków do ¿ycia, ¿ebra³ o ja³mu¿nê. W swym poni¿eniu by³ podobny do £azarza, ale Opatrzno¶æ Bo¿a czuwa³a nad nim[10]". Choæ zima by³a ostra i grozi³o mu zamarzniêcie, Janek nie ustawa³ w modlitwach i ufno¶ci Bogu. Wtedy pojawi³ siê inny ¿ebrak, który zaopiekowa³ siê nim i wzi±³ go „do stodo³y jakiego¶ gospodarza (...) [gdzie wspólnie] spali na sianie. (...) Choroba Janka tak siê wzmog³a, ¿e nie móg³ chodziæ. Spêdzi³ wiêc ponad tydzieñ, le¿±c w sianie, a jego towarzysz przynosi³ mu ka¿dego dnia jedzenie, które zdobywa³ dziêki ¿ebraniu[11]". To pozwoli³o Jankowi powoli wróciæ do si³. Nigdy nie odnaleziono tego dobroczyñcy naszego bohatera, natomiast Janek trafi³ do domu pewnego rzemie¶lnika, który mimo gro¼by zara¿enia, przyj±³ go pod swój dach i tam „w lutym 1649 roku Janek wprost cudownie zosta³ wyleczony z tej choroby: ¶wierzb i wrzody znik³y bez ¶ladów[12]", chocia¿ nikt go nie kurowa³, a on nie stosowa³ ¿adnych lekarstw. Innym razem „»w czasie pobytu w Rawie, na ferie jesienne pojecha³ do wsi Raszyna, tam nabawi³ siê febry, która go d³ugo trawi³a«. »Zaraziwszy siê w czasie epidemii, cudownie zosta³ uratowany od ¶mierci dziêki z³o¿eniu ¶lubu odbycia pielgrzymki do Czêstochowy«. (...) [Ta cudowna opieka istnia³a tak¿e] w innych okazjach (...) [gdy] ¿ycie jego by³o zagro¿one (...): »unoszony by³ falami Wis³y pod P³ockiem, porwany wirami (na Sanie) pod Jaros³awiem, zbrojny jednak pomoc± Bo¿± nieustraszony cudownie unikn±³ (niebezpieczeñstwa). Porwany szybko¶ci± pr±du Odry, gdy wezwa³ pomocy b³ogos³awionej Kingi, królowej Polski, ponad oczekiwanie dop³yn±³ do brzegu. Ponoszony falami na jeziorze (czy te¿ na morzu) wyszed³ ca³o«[13]". Mo¿na do tego jeszcze dodaæ niektóre wydarzenia z wczesnego dzieciñstwa, takie na przyk³ad jak to, ¿e kiedy gar z gotuj±cym siê roso³em wywróci³ siê, przez co dotkliwie poparzy³ mu nogi, to natychmiast, po wezwaniu Matki Bo¿ej, te oparzenia i rany znik³y. Podobnie by³o gdy spad³ z wysokiej drabiny, to tu równie¿ „za przyczyn± Matki Pocieszenia wszystkie z³amania i rany zagoi³y siê w jednej chwili[14]". By³o wiêc tych cudownych uleczeñ i tej niebiañskiej ochrony w sytuacjach bardzo gro¼nych dla jego ¿ycia wyj±tkowo du¿o, st±d nie mia³ on ¿adnych w±tpliwo¶ci, „¿e to, co mu siê przytrafi³o, jest nadzwyczajne, wyj±tkowe [i ¿e] to by³y znaki dla niego, umocnienia na wypadek, gdyby pojawi³y siê chwile zw±tpienia[15]". W latach 1649-1650 uczy³ siê w kolegium pijarów w Podoliñcu, po czym ponownie wróci³ do kolegium jezuickiego we Lwowie. Niestety, w tym czasie wybuch³o powstanie Bohdana Chmielnickiego, wyjecha³ wiêc do kolegium jezuickiego w Rawie Mazowieckiej, które ukoñczy³ w 1654 roku. Po zakoñczeniu nauki, rodzice zamierzali o¿eniæ go z wyszukan± przez nich kandydatk± na ¿onê, ale Jan ju¿ wiedzia³, ¿e dla niego Pan Bóg przeznaczy³ inn± drogê ¿ycia. W lipcu 1654 roku w Podoliñcu, mie¶cie dzisiaj le¿±cym na S³owacji, ale w czasach naszego bohatera nale¿±cym do Polski, wst±pi³ do zakonu pijarów. Wtedy przyj±³ „nowe imiê: Stanis³aw od Jezusa i Maryi[16]" i rozpocz±³ trwaj±cy dwa lata nowicjat, którego celem by³o: „dok³adne æwiczenie nowicjuszy w pobo¿no¶ci, modlitwie, czytaniu duchownym, rozmy¶laniu, umartwieniu, pokorze, a zw³aszcza w milczeniu i skromno¶ci, doprowadziæ do zaparcia siê swej woli i s±du, do pogardzania sob± i skorego znoszenia przeciwno¶ci[17]". ¦wiêty Stanis³aw od razu wszed³ g³êboko w ¿ycie zakonne, æwicz±c siê we wszystkich wy¿ej wymienionych cnotach. Czyni³ to tak dobrze, ¿e wkrótce zosta³ jednym z najbardziej wyró¿niaj±cych siê „kontemplacj± oraz wyrzeczeniem siê siebie[18]" nowicjuszy. Po roku, jeszcze w trakcie nowicjatu, rozpocz±³ studia filozoficzno-teologiczne w Warszawie. „Pijarzy mieli wówczas swój dom przy ulicy D³ugiej, a kleryków wysy³ali na wyk³ady do klasztoru reformatów przy ulicy Senatorskiej. We wrze¶niu Szwedzi opanowali Warszawê (...). Wojska naje¼d¼ców grabi³y stolicê i dopuszcza³y siê gwa³tów na jej mieszkañcach. (...) Ze szczególn± nienawi¶ci± protestanccy ¿o³nierze odnosili siê do duchownych[19]".
Szwedzki ¿o³nierz podnosi broñ na Stanis³awa Papczyñskiego, który gotów jest na ¶mieræ mêczeñsk±. Pewnego dnia, gdy nowicjusz Stanis³aw razem ze swoim koleg± ze studiów, Józefem Starckiem, z pochodzenia Niemcem, natknêli siê na ¿o³nierza szwedzkiego, rozpoczêli z nim teologiczn± dysputê, która o ma³o nie zakoñczy³a siê tragicznie. Gdy podenerwowany Szwed, nie mog±c znale¼æ ju¿ ¿adnych argumentów, wyci±gn±³ szablê, Józef natychmiast uciek³, natomiast Stanis³aw, tak opisa³ w swoim testamencie ten moment: „uklêkn±wszy, wystawi³em kark do ¶ciêcia, lecz zrz±dzeniem Boskiej opatrzno¶ci tak siê sta³o, ¿e nie odnios³em ¿adnej rany, chocia¿ zosta³em trzykrotnie bardzo mocno ugodzony, jednak przez prawie pó³torej godziny doznawa³em ogromnego bólu". Jak widaæ, Matka Bo¿a ponownie wstawi³a siê za po¶wiêconym Jej gorliwym wyznawc±. 22 lipca 1656 roku po zakoñczeniu dwuletniego nowicjatu ¶wiêty Stanis³aw z³o¿y³ ¶luby zakonne. „By³ pierwszym profesem Polakiem w zgromadzeniu pijarów. W tym samym roku na jesieni otrzyma³ ¶wiêcenia ni¿sze i subdiakonat, opu¶ci³ okupowan± przez Szwedów Warszawê i uda³ siê do Rzeszowa[20]". Od roku 1657 do 1659 przebywa³ ponownie w kolegium w Podoliñcu, gdzie uczy³ siê retoryki. Natomiast ju¿ w latach 1660-1662 zosta³ nauczycielem tej¿e retoryki w kolegium pijarów w Rzeszowie. W miêdzyczasie w roku 1661 w Brzozowie ko³o Krosna przyj±³ ¶wiêcenia kap³añskie, których udzieli³ mu biskup przemyski Stanis³aw Sarnowski. Ju¿ podczas pracy jako nauczyciel w szkole uwa¿any by³ jednocze¶nie za dobrego kaznodziejê i spowiednika. Kiedy w roku 1662 zosta³ przeniesiony do Warszawy, by³ tak¿e spowiednikiem innych ksiê¿y, biskupów, a nawet samego nuncjusza apostolskiego w Polsce Antonio Pignatellego (czyt. Piniatellego), pó¼niejszego papie¿a Innocentego XII. Nawet sam hetman Jan Sobieski, przysz³y król Polski, by³ jego penitentem. Stanis³aw Papczyñski od pocz±tku swojego ¿ycia kap³añskiego by³ przeciwny jakimkolwiek próbom z³agodzenia surowo¶ci klasztornych regu³. To doprowadza³o do pewnych konfliktów ze swoimi wspó³braæmi, a zw³aszcza z prze³o¿onymi. W roku 1670 nast±pi³ prze³om w ¿yciu ¶wiêtego Stanis³awa, „opu¶ci³ on Zakon Szkó³ Pobo¿nych [czyli pijarów] uwa¿aj±c, ¿e niektórzy z (...) [nich] odst±pili od pierwotnej gorliwo¶ci w zachowaniu ¶lubów[21]". Do pe³niejszego wyja¶nienia przyczyn odej¶cia naszego bohatera z zakonu pijarów przejdziemy trochê pó¼niej. Natomiast samo odej¶cie odby³o siê w obecno¶ci wiceprowincja³a pijarów, ojca Micha³a Krausa, który w tym samym czasie przyj±³ rezygnacjê od dwóch kleryków, którzy równie¿ postanowili opu¶ciæ ten zakon. Ca³a trójka przechodzi³a pod jurysdykcjê biskupa krakowskiego. Ceremonia ta zakoñczy³a siê jednak dosyæ nieoczekiwanie. Otó¿, wtedy „Stanis³aw Papczyñski odczyta³ o¶wiadczenie uwa¿ane za akt za³o¿ycielski nowego zakonu. Pad³y w nim nastêpuj±ce s³owa: »W imiê Pana naszego Jezusa Chrystusa Ukrzy¿owanego. Amen. Ja, Stanis³aw od Jezusa i Maryi Papczyñski (...) ofiarujê i po¶wiêcam Bogu Ojcu Wszechmog±cemu i Synowi i Duchowi ¦wiêtemu oraz Bogurodzicy zawsze Dziewicy Maryi bez zmazy pierworodnej poczêtej, moje serce, moj± duszê, rozum, pamiêæ, wolê, uczucia, ca³y umys³, ca³ego ducha, zmys³y wewnêtrzne i zewnêtrzne, i cia³o moje, nic sobie absolutnie nie zostawiaj±c, tak bym odt±d by³ w zupe³no¶ci s³ug± tego¿ Wszechmog±cego i Naj¶wiêtszej Panny Maryi. Dlatego przyrzekam s³u¿yæ Im do koñca mego ¿ycia w czysto¶ci i z mi³osnym zapa³em w Towarzystwie Ksiê¿y Marianów Niepokalanego Poczêcia (które pragnê za³o¿yæ z Bo¿ej ³aski), dostosowaæ swoje obyczaje do jego praw, statutów i obrzêdów«. O¶wiadczenie to przesz³o do historii pod ³aciñsk± nazw± Oblatio [ofiara], która oznacza osobisty akt ofiarowania siebie Bogu i Maryi [czyli akt ¿ertwy ofiarnej]. Stanis³aw Papczyñski z³o¿y³ równie¿ »¶lub krwi«, przyrzekaj±c »nawet kosztem w³asnego ¿ycia« szerzyæ cze¶æ Matki Bo¿ej Niepokalanej. (...) Gdy (...) skoñczy³ odczytywaæ tre¶æ pisma, us³ysza³ od ojca Micha³a Krausa s³owa b³ogos³awieñstwa: »Niech Bóg utwierdzi to, co sprawi³ w tobie«[22]". Po latach Stanis³aw Papczyñski przyzna³, „¿e to sam Pan Bóg podda³ mu my¶l uczynienia tego Oblatio. A i sam zamiar za³o¿enia nowego zakonu te¿ pochodzi³ z Bo¿ego natchnienia (narodzi³ siê z divina visio - z Boskiej wizji)[23]". By³y to czasy, w których ju¿ od kilku wieków toczy³a siê w ¶rodowisku ko¶cielnym dyskusja nad uznaniem Niepokalanego Poczêcia Maryi. Zwolenników takiego o¶wiadczenia nazywano immakulistami i do nich nale¿a³ równie¿ Stanis³aw Papczyñski. Dlatego przysz³y swój zakon nazwa³ ku czci Matki Bo¿ej Niepokalanej i w obronie tego kultu z³o¿y³ „¶lub krwi". Nie by³o to w tamtych czasach wcale takie oczywiste, „Dogmatyczne (...) okre¶lenie [prawdy o Niepokalanym Poczêciu Naj¶wiêtszej Maryi Panny] nast±pi dopiero w 1854 roku, choæ [ta prawda] ju¿ g³oszona by³a od dawna w zwyczajnym nauczaniu Ko¶cio³a[24]". Stanis³aw Papczyñski ju¿ w roku 1663 napisa³ epigram, czyli krótki utwór poetycki, na temat Niepokalanego Poczêcia Naj¶wiêtszej Maryi Panny, w którym udowadnia³ to tak bardzo wa¿ne dla ca³ej ludzko¶ci wydarzenie „»na podstawie nastêpstw« (ex consequentibus)[25]". Do tej prawdy, przyzna³ siê tak¿e wtedy, gdy w roku 1670, podczas uroczystej ceremonii wyst±pienia z zakonu pijarów, w obecno¶ci wiceprowincja³a wyzna³, ¿e „Naj¶wiêtsza Boga Rodzicielka Maryja zosta³a bez zmazy pierworodnej poczêta[26]". Nie dziwi wiêc, ¿e „duchowo¶æ zwi±zana z t± tajemnic± wiary stanie siê sercem zakonu, wypisanym w jego nazwie i wyrytym w jego herbie. Zostanie potraktowana jako droga do Boga oraz klucz do interpretacji chrze¶cijañstwa[27]". W historii Zgromadzenia Marianów by³y dwa rodzaje oficjalnej pieczêci zakonnej, pierwsza zaprojektowana przez ojca Stanis³awa Papczyñskiego przedstawia³a go³êbicê trzymaj±c± w dziobie ga³±zkê oliwn±, a wokó³ niej widnia³ napis w jêzyku ³aciñskim: „Congregatio Immaculatæ Conceptionis Beatissimæ Virginis Mariæ Clericorum Marianorum Defunctis Suffragantium[28]", co znaczy³o „Zgromadzenie Ksiê¿y Marianów pod wezwaniem Niepokalanego Poczêcia Naj¶wiêtszej Maryi Panny wspomagaj±cych zmar³ych". O tej najstarszej pieczêci oraz o zast±pieniu jej now± napisa³ w biografii ¶wiêtego Stanis³awa Papczyñskiego ojciec Kazimierz Wyszyñski, marianin ¿yj±cy w osiemnastym wieku, genera³ zakonu, a tak¿e biograf ¶wiêtego Stanis³awa Papczyñskiego, w taki sposób: „Zgromadzenie zosta³o za³o¿one pod tytu³em Niepokalanego Poczêcia Naj¶wiêtszej Maryi Panny, (...) jednak [Za³o¿yciel] chcia³ najpierw swój zakon ubezpieczyæ pieczêci± go³êbicy trzymaj±cej zielon± ga³±zkê, wyra¿aj±c [w ten sposób] nadziejê przetrwania niebezpieczeñstw. Jak niegdy¶ w arce Noego uratowa³o siê tylko osiem osób, tak pozostaj±cych w tym Zgromadzeniu o¶miu zakonników uratowa³o Zgromadzenie przed zatopieniem. Dziêki opiece i ¿yczliwo¶ci Najwy¿szego Pasterza Innocentego XIII, który ten Instytut na nowo potwierdzi³, ust±pi³ ca³y potok prze¶ladowañ. Pieczêæ go³êbicy zosta³a zamieniona na pieczêæ wizerunku Niepokalanego Poczêcia Naj¶wiêtszej Maryi Panny i taka jest u¿ywana obecnie[29]".
Rekonstrukcja Starej pieczêci Marianów Obecna pieczêæ Marianów Ze str: https://padrimariani.org/herb-marianow/ Brakuje tu jednak wyja¶nienia, dlaczego pieczêæ zaprojektowana przez ojca Stanis³awa Papczyñskiego zosta³a zmieniona i zamiast go³êbicy umieszczono na niej, wspania³y przecie¿, wizerunek Naj¶wiêtszej Maryi Panny. Wydaje siê, ¿e powodem mog³o byæ przyjêcie przez wcze¶niejszego papie¿a Innocentego XII jako regu³y zakonnej dla Zakonu Ksiê¿y Marianów Regu³y Dziesiêciu Cnót Naj¶wiêtszej Maryi Panny, zamiast nowej regu³y zakonnej, napisanej przez naszego ¶wiêtego, nazwanej Regu³± ¿ycia, w której jest mowa o szerzeniu kultu Niepokalanego Poczêcia Maryi oraz o modlitwie za dusze czy¶æcowe, a tak¿e pomocy duszpasterskiej w parafiach. Do tej Regu³y ¿ycia ojca Papczyñskiego oraz Regu³y Dziesiêciu Cnót Naj¶wiêtszej Maryi Panny troszkê pó¼niej jeszcze powrócimy. „W praktyce ojca Papczyñskiego zastanawia fakt ³±czenia kultu tajemnicy Niepokalanego Poczêcia NMP z niesieniem pomocy cierpi±cym w czy¶æcu. To drugie zadanie sz³o w parze z ówczesn± maryjno¶ci±, a szczególnie z tak zwanym maryjnym niewolnictwem, znanym na Zachodzie i szerzonym równie¿ w Polsce przez jezuitów ju¿ w trzydziestych latach XVII wieku. Do istoty maryjnego niewolnictwa nale¿a³o ca³kowite oddanie siê »w dziedzictwo« Bogu przez Maryjê. Tego rodzaju akt zobowi±zywa³ do uwolnienia przede wszystkim samego siebie z niewoli grzechu i szatana. Symbolem i wzorem ofiarowania siê Bogu i wyzwolenia ze z³a by³a Naj¶wiêtsza Maryja Panna w tajemnicy Niepokalanego Poczêcia, a wiêc ¶wiêta i wolna od ska¿enia grzechem w ca³ym swoim ¿yciu od poczêcia po wniebowziêcie. Niewolnicy Maryi nie poprzestawali na uwalnianiu siebie od z³a i grzechu. Podejmowali oni czyny apostolskie, jak wykupywanie chrze¶cijan z niewoli pogañskiej, ¶wiadczenie pomocy uwiêzionym i wspomaganie cierpi±cych w czy¶æcu modlitwami, odpustami i ofiar± Mszy ¶wiêtej. Takie czyny stanowi³y praktyczne zastosowanie nauki katechizmowej o dobrych uczynkach wzglêdem duszy i cia³a[30]". To drugie, pó¼niejsze i przepiêkne god³o przedstawia figurê Matki Bo¿ej w nimbie z³o¿onym z dwunastu (czasami z dziesiêciu) gwiazd, stoj±cej na pó³ksiê¿ycu, depcz±cej obiema stopami wê¿a i trzymaj±cej w prawym rêku kwiat lilii, symbol niewinno¶ci. Matka Bo¿a stoi w promieniach s³onecznych, na niebieskim tle. Dzisiejszym has³em Zgromadzenia jest zawo³anie „Pro Christo et Ecclesia" (Za Chrystusa i Ko¶ció³). Po oko³o piêædziesiêciu latach od swojego powstania „Zgromadzenie Ksiê¿y Marianów przyjê³o za swój znak postaæ Naj¶wiêtszej Maryi Panny Niepokalanej. Od objêcia w 1722 roku zwierzchnictwa nad zakonem przez ojca Andrzeja od ¶wiêtego Mateusza Deszpota i zatwierdzenia przez papie¿a Innocentego XIII w 1723 roku ustaw mariañskich - jest to do dzi¶ nieprzerwanie god³o zakonu[31]". Teraz przejdziemy do argumentów ojca Stanis³awa Papczyñskiego, w których przedstawia³ on powody swojego odej¶cia z zakonu pijarów. W swojej „Apologii wyst±pienia z zakonu szkó³ pobo¿nych [czyli w³a¶nie pijarów]", podaje Stanis³aw Papczyñski a¿ cztery powody podjêcia tego kroku: pierwszym mia³a byæ wrogo¶æ jego prze³o¿onych do niego, którzy tak go drêczyli, ¿e brak mu ju¿ by³o „si³ i ducha do znoszenia tej ustawicznej burzy[32]". Miêdzy innymi musia³ siê udaæ do Rzymu, gdzie zosta³ oskar¿ony przed genera³em pijarów jako „wichrzyciel Prowincji[33]". Nazwano go tak¿e przed Prowincja³em w Polsce „wichrzycielem, pod¿egaczem i zdrajc± Zgromadzenia[34]". By³ wiele razy nies³usznie oskar¿any, przez co cierpia³ wiele upokorzeñ i kar, miêdzy innymi wiêziono go, wyrzucano z domu zakonnego, a tak¿e zes³ano za granicê („na Morawy do Nikolsburga [dzisiejszy Mikulov w Czechach], siedziby prowincja³a »niemieckiego«[35]"). Drug± przyczyn± mia³o byæ rozlu¼nienie dawnego przestrzegania regu³y zakonnej. ¦wiêty Stanis³aw uwa¿a³, podpieraj±c siê pismami teologów, ¿e gdy w zakonie nie przestrzega siê dok³adnie regu³y zakonnej, to mo¿na z niego wyst±piæ, „gdyby grozi³o niebezpieczeñstwo dla zbawienia[36]". A u pijarów nie przestrzegano cnoty ubóstwa. Tak¿e cnota czysto¶ci by³a lekko traktowana, o czym tak napisa³ nasz ¶wiêty: „dla zachowania czysto¶ci nakazane zosta³y w Konstytucjach przez b³ogos³awionego Za³o¿yciela [¦wiêtego Józefa Kalasantego] pewne wstrzemiê¼liwo¶ci, które ju¿ s± chwiejne i powoli otrzymuje siê od nich dyspensy. Do pos³uszeñstwa nale¿y, aby równie¿ prze³o¿eni byli pos³uszni prawom, jako te¿ podw³adni im i prze³o¿onym. o.Papczyñski w trakcie dyskusji ze wspó³braæmi na temat pierwotnego charyzmatu pijarów. Ja wszak¿e spostrzeg³em, ¿e co¶ innego siê dzieje, gdy oto s³ychaæ by³o, jak niektórzy krzyczeli: »Mo¿esz i¶æ do piek³a, byle by¶ tylko by³ pos³uszny«; i ja z ¿adnego bardziej powodu nie znosi³em niezmiernych wichrzeñ, ni¿ z tego, ¿e narazi³em siê prze³o¿onym, którzy nie tylko otwarcie, lecz tak¿e przemoc± deptali prawa domowe i papieskie, jak to gotów jestem udowodniæ najwyra¼niejszymi ¶wiadectwami[37]". Mia³ nasz ¶wiêty Stanis³aw ¿al o to, ¿e wybory prowincja³ów czy rektorów dokonywane s± przez Genera³a w odleg³ym Rzymie, a nie przez bêd±cych w Polsce zakonników. Uwa¿a³, ¿e oddalony od spraw miejscowego zakonu Genera³ nie by³ w stanie dokonaæ w³a¶ciwego wyboru. Musia³o tu zadzia³aæ kumoterstwo i inne podejrzane sprawy, skoro ¶wiêty Stanis³aw Papczyñski opisa³ kogo¶, kto zosta³ prze³o¿onym, jako tego, który zdepta³ prawa natury, pos³uchajmy: „Ja bowiem uwa¿am za odpowiedniego nie takiego, który ma upodobanie w biesiadach i na zewn±trz, i w domu, lecz takiego, za którym przemawiaj± znakomite przymioty cnót i wiedzy oraz solidna praca, [takiego] który gorliwie d¼wiga jarzmo maj±ce byæ na³o¿one na innych i najpierw [sam] czyni to, co ma zamiar nakazaæ, s³owem [takiego], który ma zwyczaj jechaæ na czterech ko³ach - gorliwo¶ci, ³agodno¶ci, roztropno¶ci i wiedzy (jak doradza³ gdzie¶ ¶wiêty Franciszek Salezy). Ja szanujê prze³o¿onych Zgromadzenia Szkó³ Pobo¿nych, ale nie wszystkich. Szanujê tych, którzy na to zas³u¿yli, a nie tych, którzy s± narzuceni i osi±gnêli godno¶ci wy¿szych urzêdów poprzez zdeptanie praw natury i Ko¶cio³a, i [id±c] po grzbietach podw³adnych[38]". Na to okre¶lenie ¶wiêtego Stanis³awa o zdeptaniu praw natury zwróci³ uwagê pan Grzegorz Górny, który tak napisa³: „po latach mo¿na jedynie przypuszczaæ, co mia³ na my¶li, gdy pisa³ o wystêpkach contra naturam[39]".
Mia³ równie¿ Stanis³aw Papczyñski uwagi do wizytacji domów zakonnych, które by³y bardziej przyjacielskie i kurtuazyjne, a nie kanoniczne. I tak na przyk³ad okrucieñstwo prze³o¿onych wobec podw³adnych by³o zachwalane, a w najlepszym razie zatajane. ¯ali³ siê nasz bohater, „¿e okrucieñstwo Prowincja³a zosta³o pochwalone, a moja niewinno¶æ potêpiona[40]". Trzeci± przyczyn± odej¶cia od pijarów by³a mi³o¶æ. Poniewa¿ nale¿a³o po¶wiêciæ siê z mi³o¶ci dla dobra publicznego, wiêc on, który uznawany by³ za „wichrzyciela", postanowi³ odej¶æ, dla spokoju sumienia, pomimo tego, ¿e by³ niewinny, o czym tak napisa³: „Natchniony s³uszn± gorliwo¶ci±, na wszelkie mo¿liwe sposoby sprzeciwia³em siê rozlu¼nieniu [wprowadzanemu] do naszej Prowincji, stanowczo i g³o¶no protestowa³em równie¿, gdy widzia³em, ¿e dzieje siê co¶ bezprawnie, przeciw Statutom Zgromadzenia i dekretom papieskim oraz ¶wiêtym soborom. (...) Sam Prowincja³ w ¶wiadectwie danym mi z polecenia (...) Nuncjusza Apostolskiego (...) uzna³ [w koñcu], ¿e by³em niewinny[41]". Nie by³ wiêc wichrzycielem tylko walcz±cym o zachowanie praw w zakonie, który widz±c, ¿e jego postawa mo¿e wywo³aæ burzê, postanowi³ „nak³oniony prawdziw± mi³o¶ci±, dla przywrócenia spokoju (...) usun±æ siê ze Zgromadzenia Szkó³ Pobo¿nych[42]". To ojciec Wac³aw od Naj¶wiêtszego Sakramentu Opatowski, wiceprowincja³ pijarów w Polsce, pod gro¼b± kary zabroni³ wtedy nazywaæ wichrzycielem ojca Papczyñskiego, gdy¿ uzna³, ¿e jego postêpowanie, to by³a „pewnego rodzaju gorliwo¶æ ani¿eli wichrzycielstwo". Czwart± przyczyn± by³y przeszkody w wykorzystaniu wrodzonych zdolno¶ci. Tu wylicza nasz bohater, jakie stawiano mu przeszkody w publikowaniu jego dzie³, z których czê¶æ by³a pisana „po kryjomu[43]". Przyczyn± tego mia³a byæ obawa, by nie by³ zbyt s³awny, bo móg³by mieæ wiêcej obroñców. „Z tego te¿ powodu zabronili mi umie¶ciæ moje imiê [jako autora] - chocia¿ Konstytucje to nakazywa³y - na Panegiryku ofiarowanym czcigodnemu Królowi Polskiego Majestatu, w imieniu Kolegium Warszawskiego, je¶li dobrze pamiêtam, pi±tego dnia, wkrótce po najszczê¶liwszym wyborze. A gdybym umie¶ci³ imiê, chciano [Panegiryk] spaliæ, abym mianowicie jakim¶ sposobem znany najwy¿szej w³adzy, nie by³ potem przez ni± naj³askawiej chroniony i ocalony w tej burzy, któr± mi przygotowywali[44]". Prze¶ladowania ojca Stanis³awa jednak dalej nie ustawa³y. „Gdy w 1669 roku papie¿ Klemens IX wyda³ breve (...) przywracaj±ce pijarom dawne prawa i przywileje po latach kryzysu, ojciec Stanis³aw zdecydowa³, ¿e bêdzie to najlepszy moment do opuszczenia zgromadzenia. Wys³a³ pro¶bê do Rzymu o zwolnienie ze ¶lubów i po zasiêgniêciu rady u znawców prawa ko¶cielnego, upewniwszy siê, ¿e nie podlega ju¿ w³adzom zakonu, przeszed³ pod jurysdykcjê biskupa Andrzeja Trzebnickiego. Zamieszka³ na terenie jego diecezji w Kazimierzu pod Krakowem[45]". Wtedy, ten¿e sam ojciec Wac³aw od Naj¶wiêtszego Sakramentu, zacz±³ twierdziæ, ¿e ojciec Papczyñski dalej mu podlega i jakby zapominaj±c o tym swoim wcze¶niejszym werdykcie, rozkaza³ porwaæ naszego bohatera z kamienicy na Kazimierzu, gdzie ten przebywa³. „Na jego rozkaz w lutym 1670 roku pozbawiono Papczyñskiego wolno¶ci, wywieziono z Kazimierza pod Krakowem i osadzono w wiêzieniu zakonnym najpierw w Podoliñcu, a nastêpnie w Prewidzy na Wêgrzech [dzisiejsza S³owacja][46]". Po miesi±cu, dziêki interwencji biskupa krakowskiego, ojciec Papczyñski zosta³ zwolniony z wiêzienia. Dopiero po opisanym ju¿ wcze¶niej wyst±pieniu z zakonu pijarów i dokonaniu „aktu (oblatio), ofiarowania siebie (...) z zamiarem za³o¿enia Zakonu Marianów[47]" w 1670 roku ¶wiêty Stanis³aw Papczyñski definitywnie nie podlega³ ju¿ prze³o¿onym zakonnym, a tylko biskupowi krakowskiemu, któremu podda³ siê pod jurysdykcjê. W roku 1671 przyj±³ zaproszenie szlachcica Jakuba Karskiego i przez dwa lata mieszka³ na jego dworze w Luboczy nad Pilic±, niedaleko Nowego Miasta. Pe³ni³ tam funkcjê nadwornego kapelana, gdzie troszczy³ siê o wiarê i rozwój duchowy mieszkañców. „Pracy duszpasterskiej odda³ siê z gorliwo¶ci±. (...) Zaprowadzi³ zwyczaj ¶piewania wspólnie ró¿añca ¶wiêtego przez cz³onków rodziny i s³u¿bê[48]". Podczas pobytu u pañstwa Karskich zdarza³y siê bardzo ciekawe historie, z których dwie, tu przedstawimy. Opisa³ je w swoich „Uwagach o ¶wiêtym ¿yciu ojca Stanis³awa od Jezusa Maryi Papczyñskiego" wspomniany ju¿ wcze¶niej ojciec Kazimierz Wyszyñski: „O piesku zabitym s³owem Bo¿ym przez Czcigodnego Ojca, o czym jest wzmianka w jego ¿yciorysie, ja sam s³ysza³em od tej¿e [ju¿] ¶wiêtej pamiêci Karskiej, podkomorzyny rawskiej, która pó¼niej po ¶mierci mê¿a wysz³a za Jaszymina. Kiedy j± odwiedza³em, prawie stuletni±, schorowan± staruszkê, z wielk± czci± wspomina³a naszego Czcigodnego Ojca. ¦wiadczy³a o jego wybitnej ¶wi±tobliwo¶ci. A o piesku, którego u¶mierci³ s³owem, tak mi opowiada³a: »Bêd±c m³od± mê¿atk± mia³am pieska bardzo rozkosznego. Tak go lubi³am, ¿e jada³ ze mn± na jednym talerzu, na rêkach go nosi³am, on mi twarz liza³, a ja go ca³owa³am. ¦wiêty Ojciec Stanis³aw, bo tak go zawsze w domu Karskich nazywano, gdy by³ wzywany do s³uchania spowiedzi i odprawiania Mszy ¶wiêtych, zawsze mi zwraca³ uwagê, ¿e tak pieska kocham. Ja jako dama ¶wiatowa, sprzeciwia³am mu siê w tym mówi±c, ¿e jest to skrupu³ niepotrzebny. On za¶ wyja¶nia³: »Waszmo¶æ Pani z tego talerza, co piesek poli¿e, dajesz resztki ludziom, czyli ch³opcom do jedzenia. Cz³owiek przecie¿ jest obrazem samego Boga, a to jest zwierzê. Waszmo¶æ Pani czêsto przyjmujesz Pana Boga w Komunii ¶wiêtej ustami, które piesek oblizuje«. Wiele innych nauk duchowych dawa³ mi w zwi±zku z pieskiem. Mnie m³odej wówczas wszystkie wydawa³y siê niepotrzebnymi skrupu³ami. Kiedy z pierwszym mê¿em zasz³am w ci±¿ê, a ten¿e ¶wiêty Ojciec zosta³ pewnego razu wezwany dla odprawienia nabo¿eñstwa, mówi³ mi: »Nosisz teraz, Waszmo¶æ Pani, w swym ¿ywocie p³ód, któremu niech Pan Bóg b³ogos³awi. Nie przystoi wiêc Mo¶ci Pani tak bardzo pieska piastowaæ, bo, broñ Bo¿e, jakie monstrum urodzisz, jak to siê z tych¿e przyczyn czêsto zdarza niewiastom«. Ja i na to nie zwraca³am uwagi. Gdy usiedli¶my do sto³u, a piesek by³ u mnie na rêkach, ¶wiêty Ojciec Stanis³aw rzecze: »Piesku, na ziemiê«. Zdziwili¶my siê, ¿e piesek od razu zeskoczy³ na ziemiê, chocia¿ nie lubi³ Ojca. Teraz za¶ patrzy³ ¶wiêtemu Ojcu w oczy, jakby oczekuj±c na dalsze jego rozkazy. A Ojciec powiedzia³: »Piesku, zdechnij«. Zaraz piesek upad³ i poruszaj±c nogami zdech³. Wszyscy obecni byli zdumieni, a ja z wielk± boja¼ni± do nóg Ojca Stanis³awa upad³am i przeprasza³am, ¿e go nie s³ucha³am. Widz±c wielki cud nad pieskiem, by³am przera¿ona i ba³am siê kary od Pana Boga, ¿e nie s³ucha³am tak ¶wiêtego cz³owieka. Odt±d z ca³ym naszym domem wielce powa¿ali¶my go, uwa¿aj±c za ¶wiêtego«. (...) O ¶wi±tobliwo¶ci naszego Ojca Stanis³awa wiele mi opowiada³ chor±¿y rawski, pan Karski, syn wspomnianej pani. Przyniós³ mi opowiadanie o tym cudzie, a tak¿e wspomina³ o innym. Jako m³odzieniec pewnego razu wybra³ siê w pole z psami swego ojca. Wtedy zgin±³ mu najlepszy i najukochañszy pies ojca. Daremnie go szuka³. „Kiedy powróci³em z pola - mówi³ - a ojciec mój dowiedzia³ siê o zaginiêciu psa, zrobi³o siê w domu wielkie zamieszanie. Nie ¶mia³em siê pokazaæ ojcu na oczy. Ca³y dwór by³ wielce poruszony i w nerwach. W drugim czy trzecim dniu, zapewne duchem proroczym natchniony, wiedz±c o k³ótniach, przyje¿d¿a ¶wiêty Ojciec Stanis³aw. Gdy tylko go spostrzeg³em, przypad³em do niego i ca³± przygodê opowiedzia³em, i o tym, ¿e mnie teraz ojciec nienawidzi. Ten¿e ¶wiêty Ojciec mówi wówczas do mnie: »Synu, nie martw siê, pies zaraz bêdzie«. Przy ¶wiêtym Stanis³awie o¶mieli³em siê i ja pokazaæ memu ojcu. Przywitali siê. Zaczynaj±c rozmowê, mój ojciec ju¿ nieboszczyk dziêkowa³ mu, ¿e go strapionego nawiedzi³. A tu nagle zagubiony pies raduj±c siê, staje przed nami. Mia³ wide³ki na pysku dobrze przywi±zane [by³ to rodzaj kagañca z podpórk±, który mocowa³o siê psu pod doln± szczêkê, aby jego nos by³ wysoko uniesiony] i jakby daj±c znaæ, ¿e siê znajdowa³ w ziemi, otrz±sn±³ siê. Tak du¿o ziemi z niego wylecia³o, ¿e my wszyscy uwa¿ali¶my to za cud, i¿ tyle na psie ziemi mog³o siê zmie¶ciæ, i ¿e biegn±c d³ugo przez pola, nie otrz±sn±³ siê z niej. Jakby chcia³ daæ znaæ, ¿e sta³o siê to za przyczyn± S³ugi Bo¿ego dla przywrócenia pokoju w tym domu. Przecie¿ gdyby ten pies znajdowa³ siê w lisiej czy bobrowej jamie, nie wydoby³ siê z niej z wide³kami. Zwykle psy, zw³aszcza z wide³kami, zdychaj± w jamie, bo nie mog± siê wydobyæ na wierzch. Czcigodny Ojciec proroczym duchem natchniony wiedzia³ o k³ótniach w domu tak przychylnym dla siebie, i zaprowadzi³ w nim pokój przez odnalezienie siê psa oraz pojedna³ syna z ojcem. A pies tak d³ugo trzyma³ na sobie ziemiê, dopóki nie wysz³o [na jaw], ¿e wyzwolenie zawdziêcza S³udze Bo¿emu[49]". Zatem w tym maj±tku pañstwa Karskich ¶wiêty ojciec Papczyñski „u¶mierci³ niepotrzebnego psa pani Hrabiny i przywróci³ do ¿ycia bardziej po¿ytecznego. Bóg przez te dwa cuda zechcia³ pokazaæ, ¿e je¿eli psy s± ludziom potrzebne, to trzeba je hodowaæ na dworze, a nie w sercu. Je¿eli za¶ zajmuj± serce, które powinno byæ mieszkaniem samego Boga, nale¿y je oddaliæ. Trzeba zawsze trzymaæ psy na dworze, a nie w mistycznej ¶wi±tyni Bo¿ej, któr± jest chrze¶cijanin[50]". Tu ¶wiêty ojciec Papczyñski przywo³a³ ¶wiêtego Paw³a z Tarsu, który w Pierwszym Li¶cie do Koryntian tak zapyta³: „Czy¿ nie wiecie, ¿e¶cie ¶wi±tyni± Boga i ¿e Duch Bo¿y mieszka w was?[51]", a w Drugim Li¶cie do Koryntian to potwierdzi³, mówi±c: „Bo my jeste¶my ¶wi±tyni± Boga ¿ywego[52]". W³a¶nie podczas pobytu na dworze Karskich znalaz³ ojciec Papczyñski czas, by napisaæ wspania³± ksi±¿kê bêd±c± „wnikliwym i obrazowym zarysem chrze¶cijañskiego ¿ycia wewnêtrznego[53]" i nazwa³ tê ksi±¿kê Mistyczna ¦wi±tynia Boga (Templum Dei Mysticum). Ju¿ w pierwszych s³owach tej pracy napisa³: „Jest to tak dalece pewne, ¿e cz³owiek stworzony przez Boga i przez sakrament chrztu Jemu po¶wiêcony jest Jego mistyczn± ¶wi±tyni±, i¿ nawet nie powinno siê tego dowodziæ[54]". Niemniej jednak, Bogu dziêkowaæ, ojciec Papczyñski w tym swoim dzie³ku tego dokona³. Tutaj równie¿, w Luboczy, w kaplicy u pañstwa Karskich, przywdzia³ habit koloru bia³ego, który mia³ byæ symbolem czysto¶ci Matki Bo¿ej Niepokalanie Poczêtej. „Nowa sukienka by³a uszyta na wzór habitu pijarskiego, ró¿ni³a siê tylko kolorem[55]". Pijarzy nosz± czarny. Chocia¿ próbowano mu ten habit zamieniæ na sutannê duchowieñstwa ¶wieckiego, jednak pozwolenie biskupa poznañskiego Stefana Wierzbowskiego niebezpieczeñstwo to za¿egna³o. Nasz ¶wiêty otrzyma³ równie¿ b³ogos³awieñstwo nuncjatury apostolskiej w Warszawie. W ten sposób zosta³ pierwszym za³o¿ycielem zakonu w Polsce. Ale ca³y czas brakowa³o mu pisemnej zgody ze Stolicy Apostolskiej na za³o¿enie tego nowego Zgromadzenia. Postanowi³ wiêc, „id±c za rad± ojca Franciszka Wilgi (...), najpierw znale¼æ kandydatów do ¿ycia zakonnego oraz miejsce na pierwszy klasztor, a nastêpnie ca³± sprawê jeszcze raz przedstawiæ Stolicy Apostolskiej[56]". Dlatego te¿, w 1673 roku, opu¶ci³ dwór Karskich i uda³ siê do Puszczy Korabiewskiej (dzi¶ Mariañskiej) ko³o Skierniewic. Tam, w Pustelni Naj¶wiêtszej Maryi Panny bez Zmazy Poczêtej, za³o¿y³ ma³± wspólnotê, któr± zgodnie ze swymi wcze¶niejszymi planami nazwa³ Zgromadzeniem Ksiê¿y Marianów Niepokalanego Poczêcia Naj¶wiêtszej Maryi Panny. Do marianów, bo tak ich w skrócie nazywano, nale¿eli oprócz ojca Stanis³awa kleryk z ni¿szymi ¶wiêceniami, Stanis³aw Krajewski, i kilku jego towarzyszy. Dla nich ojciec Papczyñski napisa³ wspomnian± ju¿ wcze¶niej „Regu³ê ¿ycia" (³ac. Norma Vitae), czyli regu³ê zakonn± dla tego Zgromadzenia. Ca³a ta regu³± mie¶ci³a siê w dziewiêciu rozdzia³ach. Znajduj± siê tam takie s³owa: „»Wierzê we wszystko, w co wierzy ¶wiêty Ko¶ció³ rzymski..., a przede wszystkim wyznajê, ¿e Naj¶wiêtsza Matka Bo¿a zosta³a poczêta bez zmazy pierworodnej«. Drugi istotny punkt w projekcie regu³y by³ zwi±zany z mistycznymi prze¿yciami za³o¿yciela marianów, odno¶nie modlitwy za zmar³ych: »Módlcie siê, bracia, za dusze czy¶æcowe, bo niezno¶ne cierpi± mêczarnie«. Wiedzia³, ¿e wielu umiera³o bez spowiedzi i pojednania siê z Bogiem. (...) Swoim wspó³braciom wyznaczy³ zadanie wspierania proboszczów w spowiedzi, g³oszeniu kazañ w¶ród wiernych najbardziej zaniedbanych pod wzglêdem religijnym[57]". St±d te¿, celem tego Zgromadzenia by³o: „szerzenie czci Niepokalanego Poczêcia Naj¶wiêtszej Maryi Panny, modlitwa za zmar³ych pozostaj±cych w czy¶æcu, a tak¿e pomoc duszpasterska w parafiach[58]". Nie dziwi wiêc, wcze¶niej ju¿ cytowany, napis umieszczony przez ¶wiêtego Stanis³awa Papczyñskiego na stworzonej przez niego, najstarszej pieczêci marianów. 24 pa¼dziernika 1673 roku biskup Jacek ¦wiêcicki po wizytacji zatwierdzi³ istnienie tego Zgromadzenia i jest to data, któr± uznaje siê za pocz±tek Zgromadzenia Ksiê¿y Marianów. Zgromadzenie to mia³o podlegaæ pod w³adzê miejscowego biskupa ordynariusza. Jednocze¶nie biskup ustanowi³ ¶wiêtego Stanis³awa Papczyñskiego prze³o¿onym, czyli genera³em marianów. [1] Ks. dr Stefan Marian Sydry, Czcigodny s³uga Bo¿y o. Stanis³aw od Jezusa Maryi Papczyñski i jego dzie³o w ¶wietle dokumentów, Warszawa 1937, s. 18. [2] Czes³aw Ryszka, Stanis³aw Papczyñski Aposto³ dobrej Polski, Góra Kalwaria, br, s. 27. [3] Tam¿e. [4] Ks. Stanis³aw Rospond CM, ¦w. Stanis³aw Papczyñski, Kraków br, s. 3. [5] Ks. Tadeusz Rogalewski MIC, Ojciec Stanis³aw Papczyñski za³o¿yciel Marianów, Warszawa 1986, s. 8. [6] Ks. dr Stefan Marian Sydry, Czcigodny s³uga..., s. 27. [7] Ks. Tadeusz Rogalewski MIC, Ojciec Stanis³aw..., s. 8. [8] O. Kazimierz Wyszyñski, Stró¿ duchowego dziedzictwa marianów, Warszawa-Stockbridge 2004, s. 54-55. [9] Ks. Tadeusz Rogalewski MIC, Ojciec Stanis³aw..., s. 28. [10] Tam¿e, s. 9. [11] Grzegorz Górny Janusz Rosikoñ, Mocarz Bo¿y ¦wiêty Stanis³aw Papczyñski, Warszawa 2018, s. 41. [12] Ks. Tadeusz Rogalewski MIC, Ojciec Stanis³aw..., s. 9. [13] Ks. dr Stefan Marian Sydry, Czcigodny s³uga..., s. 31. [14] Czes³aw Ryszka, Stanis³aw Papczyñski..., s. 29. [15] Tam¿e. [16] Ks. Stanis³aw Rospond CM, ¦w. Stanis³aw..., s. 3. [17] Ks. dr Stefan Marian Sydry, Czcigodny s³uga..., s. 39. [18] Ks. Tadeusz Rogalewski MIC, Ojciec Stanis³aw..., s. 11. [19] Tam¿e, s. 12. [20] Hagiografia Polska, tom II, dzie³o zbiorowe pod red. O. Romualda Gustawa OFM, Poznañ 1972, s. 195. [21] Ks. Stanis³aw Rospond CM, ¦w. Stanis³aw..., s. 4. [22] Grzegorz Górny Janusz Rosikoñ, Mocarz Bo¿y..., s. 118-120. [23] ¦w. Stanis³aw Papczyñski, Dzie³a zebrane, Warszawa 2016, s. 1257-1258. [24] Ks. Tadeusz Rogalewski MIC, Ojciec Stanis³aw..., s. 23. [25] ¦w. Stanis³aw Papczyñski, Dzie³a..., s. 1231. [26] Tam¿e, s. 1232. [27] Grzegorz Górny Janusz Rosikoñ, Mocarz Bo¿y..., s. 131. [28] Tomasz Steifer Andrzej M±czyñski MIC: Komentarz sfragistyczno-heraldyczny do rekonstrukcji najstarszej pieczêci Zgromadzenia Ksiê¿y Marianów, Ephemerides Marianorum, Licheñ Stary, 2013, nr 2, dost. w int. http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:3l6E5q6KiJMJ:images.marianweb.net/archives/pdfs/misc/pl/KomentarzSfragistyczny.pdf+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-b-d [29] O. Kazimierz Wyszyñski, Stró¿ duchowego dziedzictwa marianów, Warszawa-Stockbridge 2004, s. 134-135. [30] Tomasz Steifer Andrzej M±czyñski MIC: Komentarz sfragistyczno-heraldyczny do rekonstrukcji najstarszej pieczêci Zgromadzenia Ksiê¿y Marianów, Ephemerides Marianorum, Licheñ Stary, 2013, nr 2, dost. w int. http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:3l6E5q6KiJMJ:images.marianweb.net/archives/pdfs/misc/pl/KomentarzSfragistyczny.pdf+&cd=1&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-b-d [31]Andrzej R. M±czyñski MIC dost. w int.: https://padrimariani.org/herb-marianow/ [32] ¦w. Stanis³aw Papczyñski, Dzie³a..., s. 1263. [33] Tam¿e, s. 1265. [34] Tam¿e, s. 1266. [35] Ks. dr Stefan Marian Sydry, Czcigodny s³uga..., s. 64. [36] ¦w. Stanis³aw Papczyñski, Dzie³a... s. 1278. [37] Tam¿e, s. 1279. [38] Tam¿e, s. 1281. [39] Grzegorz Górny, Janusz Rosikoñ, Mocarz Bo¿y..., s. 127. [40] ¦w. Stanis³aw Papczyñski, Dzie³a... s. 1283. [41] Tam¿e, s. 1283. [42] Tam¿e, s. 1285. [43] Tam¿e, s. 1286. [44] Tam¿e, s. 1287. [45] ¦wiêty o. Stanis³aw Papczyñski za³o¿yciel Zgromadzenia Ksiê¿y Marianów, Licheñ 2016, s. 23-24. [46] Hagiografia Polska..., s. 198. [47] ¦w. Stanis³aw Papczyñski, Dzie³a..., s. 21. [48] Hagiografia Polska..., s. 74. [49] O. Kazimierz Wyszyñski, Stró¿ duchowego..., s. 151-153. [50] Tam¿e, s. 96. [51] 1 Kor 3, 16. [52] 2 Kor 6, 16. [53] Hagiografia Polska..., s. 199. [54] B³. Stanis³aw Papczyñski, Mistyczna ¦wi±tynia Boga, Warszawa 2014, s. 19. [55] Ks. dr Stefan Marian Sydry, Czcigodny s³uga..., s. 76. [56] Hagiografia Polska..., s. 200. [57] Ks. Stanis³aw Rospond CM, ¦w. Stanis³aw..., s. 5-6. [58] ¯ywoty ¶wiêtych pañskich na ka¿dy dzieñ, oprac. O. Hugo Hoever SOCist, Olsztyn 2011, s. 131. Powrót |