¦wiêty Zygmunt Szczêsny Feliñski Czê¶æ IV Zdjêcie z ksi±¿ki S. Antonietty Fr±cek RM, B³ogos³awiony Zygmunt Szczêsny Feliñski, Warszawa 2002. Id±c za g³osem nauki Ko¶cio³a, Arcybiskup chc±c duchowo odrodziæ swoj± Archidiecezjê, postanowi³ po³o¿yæ nacisk w swoich kazaniach na te prawdy wiary, których gruntowna znajomo¶æ mog³aby najskuteczniej zaradziæ dogmatycznym i moralnym b³êdom, szerzonym przez rewolucjê. (...) [Postanowi³ wiêc] przedstawiæ stopniowy rozwój wiary, nadziei i mi³o¶ci, tak w wewnêtrznym ¿yciu duszy, która w miarê postêpu w cnotach teologicznych do coraz to wy¿szej dochodzi doskona³o¶ci; jako te¿ w zewnêtrznych objawach b±d¼ indywidualnego, b±d¼ zbiorowego ¿ycia, gdzie wszystkie rodzinne i obywatelskie cnoty z tego troistego ¼ród³a wyp³ywaj±. Okre¶liwszy naturê ka¿dej z tych cnót z osobna i wykazawszy, jak jedna rodzi siê z drugiej i jest jakby doskonalszym jej rozwojem, dosiêgaj±c w mi³o¶ci najwy¿szego szczytu, [Arcybiskup przeszed³] (...) potem do praktycznych owoców, jakie cnoty te rodz± dla ¿ycia spo³ecznego, wykazuj±c na drodze czysto praktycznej, i¿ ten kraj jest najszczê¶liwszy, gdzie wszyscy obywatele o¿ywieni s± tymi cnotami, gdy¿ doskona³a mi³o¶æ Boga i bli¼niego sk³ania do po¶wiêcenia w³asnych interesów, a jak najwierniejszego pe³nienia swych obowi±zków. Tam za¶, gdzie chlebem powszednim mieszkañców kraju jest bezbo¿no¶æ, samolubstwo i wzajemna nienawi¶æ, gdzie s³ychaæ blu¼nierstwa tylko, przechwa³ki i gro¼by, lub krzyki nienawi¶ci i rozpaczy, tam, (...), spo³eczeñstwo zamiast krzepn±æ i budowaæ siê, rozprzêga siê tylko i w chaotyczn± przechodzi ruinê[1]. Taka opinia nie podoba³a siê oczywi¶cie si³om rewolucyjnym i uwa¿ana by³a nie za katolick±, ale za prorz±dow±, mimo tego, ¿e Arcybiskup wyra¼nie oddziela³ to co Boskie od tego co cesarskie. W stosunku do tego nielubianego w¶ród swoich aktywistów metropolity, rewolucjoni¶ci stosowali ró¿ne metody walki. Pos³uchajmy opisanej przez Zofiê Kossak jednej z takich akcji, która zosta³a przeprowadzona przez obóz powstañczy. Otó¿ pewnego dnia zajêli m³odzi burzycieli pierwsze miejsca w ko¶ciele i w momencie, gdy arcybiskup zaczyna³ g³osiæ swoje nauki, oni powstawali i z g³o¶nym wo³aniem Do¶æ! (...) Wychodziæ! Wychodziæ!- Kto Polak wychodzi, Moskiewskie s³ugi zostaj±[2] i wypychali ludzi stoj±cych w ¶rodku ko¶cio³a. A t³um zbarania³y pozwala siê wyprowadziæ. Niektórzy nawet z ³awek powstali i demonstracyjnie wychodz±. Tak zadzia³a³ strach przed pos±dzeniem o zdradê. Tragiczny moment wyboru miêdzy wiar± a patriotyzmem, co przecie¿ zawsze sz³o ze sob± w parze. Arcybiskup stoi spokojnie, ale jest blady. Prze¿ywa mêkê, mówi³ przecie¿ rozs±dnie, ale rozs±dek, rzadko znajduje zrozumienie w t³umie. Modli siê w duchu: -Co mam teraz czyniæ, Panie?![3] Wtem ¶rodkiem opustosza³ej nawy idzie w jego kierunku znana w Warszawie pani Lucyna Æwierczakiewiczowa, autorka ksi±¿ki 365 obiadów, protestantka ¿yj±ca z drugim mê¿em, osoba wyj±tkowo oty³a i pyskata, postrach przekupek i doro¿karzy. Wali prosto do o³tarza, staje i dono¶nym choæ piskliwym g³osem wo³a: -Powolny s³ugo carski, arcybiskupie Feliñski! W imieniu dobrych Polaków, co wyszli z katedry, w imieniu ca³ego narodu polskiego, przeklinam ciebie, przeklinam do trzeciego pokolenia!!![4] Powiedziawszy to zawróci³a szeleszcz±c fa³dami obfitej sukni. Nieodparty komizm postaci i s³ów wywo³uje efekt nieoczekiwany[5]. Wszyscy zaczynaj± siê niepohamowanie i zara¼liwie ¶miaæ. To roz³adowuje zupe³nie napiêcie. Nawet po umêczonej twarzy Arcybiskupa sp³ywa mimowolny u¶miech[6].
Katedra ¶w. Jana w Warszawie, 1863. Ryc. z ksi±¿ki S. Antonietty Fr±cek RM, B³ogos³awiony Zygmunt Szczêsny Feliñski, Warszawa 2002. Zaciekawieni t± sytuacj± „dobrzy Polacy" stoj±cy na zewn±trz katedry wracaj±, a dowiaduj±c siê o sprawie, nie ¶miej± siê. S± za¿enowani tym, ¿e Æwierczakiewiczowa mia³aby byæ wyrazicielk± opinii zebranych tutaj patriotów. B³azeñska kl±twa o¶miesza ich w³asne zachowanie, wiêc wszyscy wracaj± t³umnie do ko¶cio³a. Nawa jest znów wype³niona i to cia¶niej ni¿ poprzednio[7]. Dzwonek oznajmia rozpoczêcie Mszy ¦wiêtej. T³um klêka nabo¿nie. Arcybiskup z trudem powstrzymuje ³zy wdziêczno¶ci. Pan wys³ucha³ swego s³ugê, nie opu¶ci³ go! By opamiêtaæ oba³amuconych, nie potrzebowa³ wielkich s³ów ani piorunów. Wystarczy³a (...) obawa ¶mieszno¶ci[8]. Arcybiskup z racji zajmowanego stanowiska nale¿a³ do Rady Stanu, czyli organu w³adzy wykonawczej Królestwa Polskiego. Spotyka³ siê oczywi¶cie z cz³onkami Rz±du oraz z kolejnymi, ówczesnymi namiestnikami Królestwa Polskiego. Za jego kadencji by³o ich a¿ sze¶ciu, tak du¿a by³a rotacja na tym stanowisku. Byli to : Michai³ Gorczakow, Niko³aj Suchozanet, Karol Lambert, Aleksander Lüders, Wielki Ksi±¿ê Konstanty, brat cara Aleksandra II i genera³ Fiodor Berg. W tym czasie zdarzy³a siê jedna tych tragedii, które na d³ugo zostawia³y ¶lad w sercach mieszkañców Warszawy a któr± równie¿ opisa³ Arcybiskup w swoich Pamiêtnikach, otó¿ Jedna m³oda panienka z porz±dnego domu zaaresztowan± zosta³a za ¶piewanie w ko¶ciele zabronionych pie¶ni i zaprowadzona do ratusza, gdzie wobec ¿o³dactwa, pod pretekstem rewizji, poczêto j± rozbieraæ do naga. Wstyd, zgroza i oburzenie tak silnie podzia³a³y na s³aby organizm nieszczê¶liwej ofiary, i¿ w rêkach oprawców skona³a[9]. Pod wra¿eniem tej zbrodni uda³ siê Arcybiskup do Namiestnika i w do¶æ mocnych s³owach za¿±da³, aby utrzymanie porz±dku w ko¶cio³ach nale¿a³o do w³adzy duchownej a nie do policji. A mówi³ w takim tonie: dzisiaj za¶, z powodu tragicznego zgonu m³odej dziewczyny, aresztowanej za ¶piewy w ko¶ciele, domagam siê koniecznie, aby policja nie wtr±ca³a siê do tego, co siê dzieje po ¶wi±tyniach, ja za¶ sam przyjmujê na siebie odpowiedzialno¶æ za porz±dek w czasie nabo¿eñstwa. Je¿eli za¶ rz±d nie zgodzi siê na usuniêcie policji z ko¶cio³ów, wówczas zmuszony bêdê zaprotestowaæ publicznie przeciw temu bezprawiu, gdy¿ nie mogê podzielaæ odpowiedzialno¶ci za u¿ycie ¶rodków, które ca³± dusz± potêpiam[10]. By³o to bardzo wa¿ne, poniewa¿ gdyby uda³o siê Arcybiskupowi utrzymaæ dyscyplinê w ko¶cio³ach, to uzyska³by przewagê i nad policj± , której pozby³by siê z ko¶cio³ów i nad rewolucjonistami, którzy by stracili powód do swoich manifestacji w ko¶ciele. W tym dniu, w czasie wieczornego nabo¿eñstwa majowego wierni we wszystkich ko¶cio³ach warszawskich ¶piewali zabronione pie¶ni. I tego¿ wieczora, wkrótce po ukoñczonym nabo¿eñstwie majowym zjawi³ siê do mnie z rozkazu Namiestnika jenera³-policmajster Pi³sucki ze sprawozdaniem, gdzie ¶piewano i jak zachowywali siê ksiê¿a. Miêdzy innymi wiadomo¶ciami zakomunikowa³ mi, ¿e (...), w ko¶ciele ¶w. Aleksandra miejscowy wikariusz, ks. Mikoszewski, tak systematycznie urz±dza³ demonstracje, i¿ rz±d widzia³ siê zmuszonym zaaresztowaæ go i posadziæ do cytadeli. Tu, wszak¿e ks. Mikoszewski tak siê utemperowa³, ¿e da³ s³owo, i¿ nie bêdzie wiêcej ¶piewów, je¶li go uwolni±. Rz±d kaza³ go wypu¶ciæ z cytadeli, zapowiedziawszy tylko, ¿e powtórnie go uwiêzi, je¶li nie dotrzyma s³owa. Dot±d wszak¿e nie mo¿e siê nañ skar¿yæ, gdy¿ ¶piewów od tego czasu u ¶w. Aleksandra nie by³o. Co do przedsiêwziêtej próby, ma³o mia³ nadziei, by siê uda³a, z tego zw³aszcza powodu, ¿e samo duchowieñstwo tajemnie agitowa³o w duchu rewolucyjnym[11]. Nastêpnego dnia, podczas spotkania ze swoim duchowieñstwem, ksi±dz Arcybiskup zamierza³ przedstawiæ warunki jakie nale¿y spe³niæ by pozbyæ siê natrêtnej obecno¶ci policji w ko¶cio³ach. Frekwencja dopisa³a, gdy¿ do pa³acu arcybiskupiego, oprócz prze³o¿onych przyby³o wielu wikariuszów i braci zakonnych. (...) Wszyscy¶my byli nastrojeni uroczy¶cie, ka¿dy czu³, i¿ obecna konferencja wa¿ne poci±gnie za sob± nastêpstwa. Przemówi³em w te mniej wiêcej s³owa: »Zawezwa³em was, Bracia i wspó³pracownicy moi w Chrystusowej Owczarni, aby wam oznajmiæ, i¿ od nas dzi¶ zale¿y oswobodziæ Pañskie ¦wi±tynie od tak poni¿aj±cej kontroli policji, która z ubli¿eniem dla miejsca ¦wiêtego i z dotkliw± nieraz szkod± wiernych gospodaruje w Domu Bo¿ym, jakby w szynku lub ober¿y, jako te¿ od samowoli ludzi ¶wieckich, niekiedy nawet niedowiarków, co u¿ywaj±c religii za narzêdzie, nie o chwa³ê Bo¿± i dusz zbawienie, lecz o manifestacyjne tylko cele siê troszcz±, nie wahaj±c siê kompromitowaæ duchowieñstwa i nara¿aæ na surow± odpowiedzialno¶æ wiernych, byle dogodziæ swym tajemnym planom, które now± tylko klêskê na znêkany naród sprowadziæ mog±. Wzywam was bracia, nie w imiê rz±du lub jakiego b±d¼ politycznego stronnictwa, lecz w imiê niezale¿no¶ci Ko¶cio³a, który swój przewodnicz±cy, pasterski charakter koniecznie zachowaæ powinien, i w imiê duchownego po¿ytku wiernych, dla których ¶wi±tynia winna pozostaæ miejscem modlitwy, religijnej nauki i sakramentalnego zasi³ku, a nie aren± politycznych namiêtno¶ci; wzywam Was, mówiê, w imiê naj¶wiêtszych interesów, jakie Ko¶ció³ pieczy naszej zwierzy³, i naj¶wiêtszych obowi±zków, jake¶my przywdziewaj±c sukniê kap³añsk±, na siebie przyjêli, dopomó¿cie mi dzi¶ do powrócenia i ustalenia w naszej w³asnej dziedzinie czysto duchownej jurysdykcji, tak, i¿by odt±d kap³an, a nie kto inny, by³ jedynym i zupe³nym gospodarzem w ko¶ciele. Odezwijcie siê do ludu z wiar±, prze¶wiadczeniem i prawdziwie kap³añsk± gorliwo¶ci±, zaklinaj±c go, aby spokojnym zachowaniem siê i zaniechaniem zabronionych ¶piewów wytr±ci³ stanowczo policjê ze ¶wi±tyñ i zapewni³ sobie tê najwy¿sz± na ziemi pociechê, jakiej bogobojna dusza doznaje, s³uchaj±c Bo¿ego s³owa i uczestnicz±c w Uczcie Eucharystycznej. Byle¶cie sami byli o¿ywieni silnym poczuciem konieczno¶ci tej zewnêtrznej i czysto doczesnej ofiary, a nie w±tpiê, i¿ przelejecie to przekonanie i w serca wiernych, którzy zupe³ne w duchownych swych Ojcach maj± zaufanie. Dzisiaj, natychmiast, na rannym jeszcze nabo¿eñstwie przemówcie do ludu, odczytajcie mu gotow± tu moj± odezwê i obja¶nijcie konieczno¶æ zaniechania ¶piewów we w³asnym naszym i katolickim i narodowym interesie, a nie w±tpiê, ¿e was us³uchaj± i udaruj± Ko¶ció³ pokojem, a w³asne rodziny bezpieczeñstwem«.
Portret Arcybiskupa Feliñskiego z roku 1862. http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/66490/00071606_0000.jpg Skoñczywszy tê przemowê, bada³em wzrokiem przytomnych i na wszystkich twarzach spostrzeg³em oznaki wspó³czucia lub przyzwolenia. Wtem z dalszych szeregów pocz±³ przeciskaæ siê m³ody kap³an w z³otych okularach i do¶æ pretensjonalnie ubrany, a stan±wszy naprzeciw mnie na czele duchowieñstwa, zawo³a³ patetycznym i nieco teatralnym g³osem : »Jak to, Pasterzu? Wiêc gdy lud uci¶niony i znêkany niewol±, lud, któremu wydarto ojczyznê, wolno¶æ a nawet godno¶æ narodow±, lud, który je¶li nie chce byæ s³u¿alcem na w³asnej ziemi, musi zostaæ tu³aczem lub wygnañcem na obcej; wiêc gdy lud ten, mówiê, nic ju¿ nie ma na sw± pociechê i obronê prócz ³zawej modlitwy, któr± ¶le przed tron Przedwiecznego ufny, i¿ choæ w Niebie znajdzie wspó³czucie, którego mu w³a¶ni rodacy odmawiaj± na ziemi, to ty, Pasterzu, chcesz zamkn±æ usta temu ludowi i wt³oczyæ w zbola³± pier¶ jego ten straszny okrzyk rozpaczy, choæby serce jego pêkn±æ mia³o? O! Pasterzu, nie tego oczekiwa³ po tobie Polski naród! My¶my siê spodziewali, ¿e sam na czele ludu staniesz i z nim razem wo³aæ bêdziesz do Pana Zastêpów, a¿ siê Bóg ulituje, lub bratnie narody porusz±, spiesz±c na ratunek uci¶nionych. Lecz dzi¶, gdy¶ inn± obra³ drogê, nie dziw siê, ¿e na niej sam pozostaniesz, gdy¿ ¿aden kap³an polski nie pójdzie w ¶lady Pasterza, co sam sw± trzodê na pastwê wilkom chce oddaæ«. By³ to ksi±dz Mikoszewski, jak pó¼niej dowiedzia³em siê, cz³onek rz±du podziemnego i redaktor G³osu Kap³ana [Polskiego], tajemnie wydawanego. Pozwoli³em mu skoñczyæ, choæ widzia³em, ¿e rodzaj przera¿enia ogarn±³ ca³e zgromadzenie. Gdy zamilk³, ozwa³em siê wzruszonym, ale pewnym g³osem: »Ksiê¿e Mikoszewski! Wiêc gdy ciê posadzono do cytadeli na chleb i wodê i gdy chodzi³o o ratowanie w³asnej tylko skóry, to ty znalaz³e¶ do¶æ odwagi, by jêk ¿alu i rozpaczy wt³oczyæ do zbola³ej piersi ludu i sam mu zaniechanie ¶piewów doradzi³e¶. Lecz dzi¶, gdy chodzi o odzyskanie swobody nabo¿eñstwa i niezale¿no¶ci Ko¶cio³a, gdy chodzi o uchronienie polskich niewiast od zniewag ¿o³dactwa, a mo¿e od nag³ej ¶mierci, spowodowanej obraz± dziewiczego sromu, jak to mia³o miejsce przedwczoraj, to s±dzisz, i¿ bêdzie barbarzyñstwem i zdrad± narodowej sprawy, zawezwaæ lud do tej¿e ofiary, do której go zawezwa³e¶ w imiê bezpieczeñstwa osobistego? Dziêkujê ci, ¿e¶ miê nie postawi³ na równi z tego rodzaju patriotami, co niezdolni do prawdziwej ofiary, d¼wiêcznym tylko frazesem umiej± przykryæ swój egoizm. Je¶li w gronie waszem, dostojni Bracia, innych przeciwników nie znajdujê, to opozycji ks. Mikoszewskiego nie lêkam siê wcale, gdy¿ dane przezeñ s³owo panu Policmajstrowi jest mi dostateczn± rêkojmi±, ¿e u ¶w. Aleksandra ¶piewy siê nie powtórz±«. Zanim skoñczy³em, mój antagonista, blady i zmieszany, znikn±³ w t³umie i, nie czekaj±c, wyniós³ siê na ulicê, tak go zdetonowa³o wyjawienie tego, co zasz³o w cytadeli, i o czym by³ pewny, i¿ nikt prócz policji nie wiedzia³. Po ust±pieniu Mikoszewskiego wszyscy o¶wiadczyli siê jednomy¶lnie z gotowo¶ci± popierania miê z ca³ego serca, a przykry ten epizod, dziêki prawdziwie opatrznemu odkryciu Pi³suckiego; dopomóg³ raczej ni¿ zaszkodzi³ mej sprawie. W godzinê pó¼niej we wszystkich ¶wi±tyniach duchowieñstwo zaklina³o wiernych, by zaniechali ¶piewania patriotycznych pie¶ni. (...) Tak to zakoñczy³y siê owe manifestacje religijne, co tak d³ugo g³ówny charakter ruchu stanowi³y, przekszta³caj±c ¶wi±tynie w polityczne zbiegowiska. Odt±d ko¶cio³y wróci³y do normalnego stanu, a policja nie mia³a ju¿ w nich nic do czynienia[12]. Warto, te¿ zauwa¿yæ, ¿e od chwili, gdy Arcybiskup Feliñski wykaza³ ob³udê ksiêdza Mikoszewskiego, to jakby, w odwecie umieszczono Arcybiskupa Szczêsnego Feliñskiego na li¶cie zdrajców ojczyzny, a »G³os Kap³ana [polskiego]« , redagowany przez tego¿ Mikoszewskiego, coraz gwa³towniejsze zamieszcza³ przeciwko (...) [Arcybiskupowi] artyku³y[13]. Chocia¿ skoñczy³y siê ¶piewy w ko¶cio³ach, to jednak ucich³y one zbyt pó¼no, gdy¿ rewolucjoni¶ci wyzyskali ju¿ Ko¶ció³ ca³kowicie do swoich celów. Dziêki manifestacjom ko¶cielnym poruszy³y siê w ca³ym kraju ¿ywio³y, do których inaczej g³os patriotów do walki o Polskê nawo³uj±cy nie doszed³by nigdy[14]. Tak¿e w momencie zakoñczenia siê ¶piewów rozpocz±³ siê okres terroru. Gazety codziennie donosi³y o zamachach i politycznych mordach. Równie¿ wielu ksiê¿y dawa³o siê wci±gn±æ do ruchu rewolucyjnego i sk³ada³o przysiêgi Komitetowi Centralnemu Narodowemu, który przej±³ kierownictwo ca³ego ruchu spiskowego. W nocy z 22 na 23 stycznia 1863 wybuch³o powstanie, nazwane styczniowym. No a kilkana¶cie dni pó¼niej, 9 lutego z inicjatywy Bismarcka w Petersburgu miêdzy Rosj± i Prusami podpisano pakt nazwany konwencj± Alvenslebena, (podpisali go ze strony Prus gen. Gustav von Alvensleben oraz ze strony Rosji, przeciwny temu uk³adowi, lecz pos³uszny carowi, ówczesny minister spraw zagranicznych ksi±¿ê Aleksander Gorczakow; nie myliæ z wymienionym wcze¶niej Michai³em Gorczakowem, który ju¿ w tym czasie nie ¿y³) który by³ skierowany przeciw polskim powstañcom. Mówi³ on o wspó³pracy Prus i Rosji podczas zwalczania powstania w Królestwie Polskim. Oczywi¶cie w tym momencie relacje rosyjsko- francuskie uleg³y zdecydowanemu och³odzeniu. Po wybuchu powstania Arcybiskup Feliñski ostro sprzeciwia³ siê krwawym represjom na ludno¶ci polskiej, których dokonywali ¿o³nierze rosyjscy. 12 marca 1863 roku z³o¿y³ dymisje z Rady Stanu, której z racji swojej arcybiskupiej godno¶ci, by³ cz³onkiem. Trzy dni pó¼niej „napisa³ list do cara Aleksandra II, w którym zawar³ s³owa: »Krew p³ynie wielkimi strumieniami, a represje zamiast uspokoiæ umys³y, jeszcze bardziej je rozdra¿niaj±. W imiê mi³osierdzia chrze¶cijañskiego i w imiê interesów obu narodów, b³agam Wasz± Cesarsk± Mo¶æ, aby¶ po³o¿y³ kres tej wyniszczaj±cej wojnie. (...) Polska nie zadowoli siê autonomi± administracyjn±, ona potrzebuje bytu niepodleg³ego«[15]. List ten jakim¶ sposobem, bez wiedzy Feliñskiego, zosta³ opublikowany w Pary¿u, co bardzo rozsierdzi³o Aleksandra II. Nastêpnymi dzia³aniami Arcybiskupa, które nie spodoba³y siê carowi by³y: jego przewodniczenie w procesji w dniu ¶wiêtego Marka w kwietniu tego¿ roku oraz list pasterski, w którym Arcybiskup upowszechnia³ nabo¿eñstwo majowe. To wszystko razem spowodowa³o, ¿e sta³ siê on osob± niewygodn± wiêc zosta³ internowany w swoim pa³acu biskupim na ulicy Miodowej. Po dwóch miesi±cach zosta³ wezwany przez cara do Petersburga, co by³o dla wszystkich znakiem, ¿e jego los jest przes±dzony. Dzieñ przed swoim wyjazdem, gdy Arcybiskup po raz ostatni spotka³ siê ze swoimi wspó³pracuj±cymi ksiê¿mi, tak do nich przemówi³: „Strze¿cie praw Ko¶cio³a ¶wiêtego, pilnujcie gorliwie tej ¶wiêtej wiary naszej, przeciwno¶ciami nie zra¿ajcie siê, miejcie Pana Boga w pamiêci i sercu. Je¿eliby was kto namawia³ do takiego czynu, którego pope³niæ siê nie godzi bez uchybienia prawom Bo¿ym i prawom Ko¶cio³a, odpowiadajcie ka¿dy: Non possumus, odpowiadajcie wszyscy: Non possumus. (...) Kochajcie siê wzajem, ¿yjcie w jedno¶ci i mi³o¶ci, wspomagajcie siê w modlitwie i pracy, módlcie siê jedni za drugich, módlcie siê i za mnie, jak ja za was modliæ siê bêdê. Polecam was opiece Boskiej, polecam ludek wasz, wszystkie owieczki moje, opiece Matki Naj¶wiêtszej. Niech was Bóg b³ogos³awi Ojciec, Syn i Duch ¶wiêty[16]". Wiele pochlebnych opinii o tej szesnastomiesiêcznej pos³udze Arcybiskupa Feliñskiego mo¿na by³o w Warszawie us³yszeæ. A wszystkie one pokrywa³y siê z du¿o wcze¶niejsz± opini± „ksiêdza Jana Ko¼miana, który jeszcze w grudniu 1862 r. pisa³: »wielk± pociech± jest zadziwiaj±ca aktywno¶æ arcybpa Feliñskiego, który wiêcej uczyni³ w ci±gu dziesiêciu miesiêcy, ni¿ jego poprzednicy w ci±gu dziesiêciu la«[17]". 14 czerwca pod eskort± wojskow± nasz bohater zosta³ przewieziony do Gatczyny, oko³o 40 kilometrów od Petersburga jako wiêzieñ stanu. Car zaproponowa³ mu powrót na swoje stanowisko arcybiskupie, jednak pod warunkiem ca³kowitego pos³uszeñstwa wszelkim zarz±dzeniom carskim. Feliñski odpowiedzia³ memoria³em, w którym podkre¶li³ swoj± wierno¶æ Stolicy Apostolskiej i Papie¿owi oraz prawo narodu polskiego do wolno¶ci. To spowodowa³o w roku 1863 zes³anie arcybiskupa do Jaros³awia nad Wo³g±, gdzie spêdzi³ 20 lat. Tam zajmowa³ siê dzia³alno¶ci± duszpastersk± w¶ród zes³añców oraz pisa³ ksi±¿ki religijne i w³asne Pamiêtniki. Zapisa³ siê w pamiêci miejscowych jako bardzo ¶wi±tobliwy cz³owiek, o g³êbokiej wiarze, w pe³ni ufaj±cy Opatrzno¶ci Bo¿ej i bêd±cy wzorem prawdziwej pobo¿no¶ci i ofiarno¶ci dla bli¼nich. W roku 1883 po porozumieniu siê Watykanu z carsk± Rosj± arcybiskup odzyska³ wolno¶æ, ale bez mo¿liwo¶ci powrotu do Warszawy. Papie¿ przeniós³ arcybiskupa Feliñskiego na tytularne arcybiskupstwo w Tarsie. Wje¿d¿aj±c do Lwowa by³ owacyjnie witany przez miejscowych, podobnie by³o w Krakowie. W czerwcu 1883 roku przyby³ do Rzymu, gdzie go bardzo uroczy¶cie, prawie tak, jak g³owê pañstwa, przyj±³ na audiencji papie¿ Leon XIII. W Rzymie przebywa³ u Ojców Zmartwychwstañców, zrezygnowa³ jednak z my¶li by wst±piæ do tego zakonu. Poniewa¿ innych propozycji w Watykanie nie otrzyma³, wróci³ do kraju. Od sierpnia 1883 roku zamieszka³ na terenie Galicji, we wsi D¼winiaczka w obwodzie tarnopolskim. Tam zosta³ kapelanem na dworze rodzeñstwa, hrabiny Heleny Koziebrodzkiej i hrabiego Marcina Kêszyckiego i tam spêdzi³ ostatnie dwana¶cie lat swojego ¿ycia, bêd±c duszpasterzem miejscowych Polaków i Ukraiñców. W tym te¿ czasie zak³ada³ domy Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi.
Zdjêcie z ksi±¿ki S. Antonietty Fr±cek RM, B³ogos³awiony Zygmunt Szczêsny Feliñski, Warszawa 2002. Arcybiskup Zygmunt Szczêsny Feliñski zmar³ w pa³acu biskupim w Krakowie 17 wrze¶nia 1895 roku prze¿ywszy 73 lata. Nabo¿eñstwo pogrzebowe odby³o siê na Wawelu a pogrzeb tymczasowo na cmentarzu Rakowickim. Po czym trumnê ze zw³okami arcybiskupa przewieziono do D¼winiaczki gdzie przebywa³a dwadzie¶cia piêæ lat. Po odzyskaniu przez Polskê niepodleg³o¶ci szcz±tki arcybiskupa Feliñskiego trafi³y do podziemi katedry warszawskiej. 18 sierpnia w 2002 roku, podczas swojej ósmej pielgrzymki do Polski na krakowskich B³oniach, papie¿ Jan Pawe³ II beatyfikowa³ arcybiskupa Zygmunta Szczêsnego Feliñskiego. Wtedy jego relikwie zosta³y przeniesione do bocznej kaplicy, zwanej literack± i tam, w ma³ej trumience s± wystawione na widok publiczny do dzisiaj. Papie¿ Benedykt XVI kanonizowa³ w Rzymie Zygmunta Feliñskiego w dniu 11 pa¼dziernika 2009 roku. Arcybiskupowi Feliñskiemu nie uda³o siê wprowadziæ w ¿ycie wielu ze swoich planów. Mo¿na ¶mia³o powiedzieæ, ¿e tak jak ¶wiêty Augustyn w swoich Wyznaniach napisa³, ¿e Bóg szydzi³ z jego planów i wprowadza³ swoje w³asne (ks. VI rozdz. XIV), tak te¿ i by³o u naszego bohatera. Z pewno¶ci± mo¿na przyj±æ, ¿e to w³a¶nie sta³o siê przyczyn±, ¿e w ogólnym rozrachunku ¶wiêty Zygmunt Feliñski odnosi³ sukcesy. W jednym ze swoich kazañ, które umieszczono w zbiorze zatytu³owanym W sercu stolicy, ksi±dz kardyna³ Stefan Wyszyñski tak powiedzia³ o arcybiskupie Feliñskim: „Gdy w roku 1863 przed wybuchem Powstania Styczniowego, po procesji Bo¿ego Cia³a, wywo¿ony by³ na wygnanie ze Stolicy, z Miodowej, arcybiskup Szczêsny Feliñski, przyjaciel S³owackiego, wówczas zdawa³o siê wszystkim, ¿e przegra³. Mówiono o nim: »Przegra³...! Nieroztropny, nierozwa¿ny...« A jednak on wygra³! Wróci³ do stolicy dopiero w roku 1920... wprawdzie w trumnie, ale id¼cie do Katedry [warszawskiej], zejd¼cie do podziemi, pochylcie swoje g³owy u jego sarkofagu, a zobaczycie! Tam le¿y cz³owiek, o którym mówiono, ¿e przegra³, a to jest - zwyciêzca![18]". ¦wiêty Józef Pelczar, bêd±c jeszcze profesorem Uniwersytetu Jagielloñskiego, wyg³osi³ 20 wrze¶nia 1895 roku na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, mowê ¿a³obn± podczas pogrzebu arcybiskupa Zygmunta Szczêsnego Feliñskiego. W mowie tej przedstawi³ w piêknym skrócie ca³e jego ¿ycie, wyra¼nie zaakcentowa³ ten trudny czas, kiedy Zygmunt Feliñski mia³ obj±æ urz±d metropolity warszawskiego i jakie trudno¶ci go na tym stanowisku spotyka³y a tak¿e lata zes³ania i powrót z tu³aczki. Pos³uchajmy wybranych, choæ do¶æ obszernych fragmentów z tej mowy, które po pierwsze uzupe³ni± to o czym ju¿ ¿e¶my us³yszeli a po drugie pozwol± nam zobaczyæ, jak oceniano ponad trzydzie¶ci lat pó¼niej w Galicji to, co dzia³o siê w tych ciê¿kich czasach w Królestwie polskim: „Tymczasem w sercach polskich gotowa³o siê, jak w wulkanie, zw³aszcza, ¿e do pal±cego bólu wlewali fa³szywi przyjaciele lawê rewolucyjnych idei, a sami wrogowie podsycali ogieñ nienawi¶ci. Naród, targany na przemian to nadziej±, to rozpacz±, schroni³ siê do ¶wi±tyñ, by w modlitwie i w pie¶ni wylewaæ sw± duszê; za czym posz³y nabo¿eñstwa patriotyczne i srogie rzezie na ulicach Warszawy i profanacje domów Bo¿ych i ¿a³oba ko¶cielna i narodowa i uwiêzienie administratora diecezji warszawskiej, ksiêdza Bia³obrzeskiego, z wielu innymi kap³anami. Kiedy po Europie rozleg³ siê okrzyk oburzenia, rz±d carski postanowi³ daæ owczarni warszawskiej nowego pasterza, który by otworzy³ zamkniête ko¶cio³y i uspokoi³ ludno¶æ. Wówczas to car Aleksander II, id±c za rad± margrabiego Wielopolskiego, przedstawi³ w Rzymie ksiêdza Zygmunta Szczêsnego Feliñskiego na nastêpcê ¶. p. Fija³kowskiego, na co Pius IX, nie tylko z rado¶ci± siê zgodzi³, ale uchyliwszy zwyk³e formalno¶ci, na osobno zwo³anym konsystorzu prekonizacji i nadania paliusza dokona³ (6 stycznia 1862). Pokorny kap³an uni¿y³ siê przed wyra¼n± wol± Bo¿± i patrz±c na Zbawiciela w Getsemani, przyj±³ mê¿nie kielich prac i bole¶ci. 26 stycznia 1862 roku wzi±³ w Petersburgu sakrê biskupi±, a otrzymawszy od cara wiele obietnic, pod±¿y³ (...) [przez] Poznañ i Jasn± Górê do Warszawy. Tu czeka³o nañ ciê¿kie zadanie. Z jednej strony rz±d chcia³ go mieæ swoim narzêdziem i gdy na ka¿dym kroku stawia³ mu tamy, pozornie okazywa³ wielk± ¿yczliwo¶æ, by go zohydziæ wobec ludno¶ci; z drugiej ta ludno¶æ, nie wyj±wszy pewnej czê¶ci duchowieñstwa, patrzy³a z niedowierzaniem na nowego pasterza, z tajnych za¶ zwi±zków sz³y pogró¿ki i wezwania, by podda³ siê ich rz±dom, a nawet stan±³ na czele narodowego ruchu. Ale arcybiskup Feliñski chcia³ byæ przede wszystkim dobrym pasterzem i wie¶æ swe owieczki przez Ko¶ció³ do Boga, jako wypowiedzia³ w kazaniu podczas ingresu: »Dopóki trzymaæ bêdziecie z Ko¶cio³em, ja bêdê z wami. Kto trzyma z Ko¶cio³em, ten tylko kocha prawdziwie kraj swój, a kto zrywa z Ko¶cio³em, ten zrywa z narodem«. Acz gor±co kocha³ ojczyznê, nie by³ jednak zwolennikiem czczych demonstracji, tym mniej zbrojnego powstania; raczej, zgadzaj±c siê w tej mierze z Wielopolskim, nawo³ywa³ do pracy wewnêtrznej, dla której w li¶cie pasterskim (z dnia 13 pa¼dziernika 1862 roku) takie zakre¶la³ pole: podniesienie nauk i moralno¶ci po szko³ach, o¶wiecenie ludu, pomy¶lne rozwi±zanie kwestii w³o¶ciañskiej, rozwój zak³adów mi³osiernych, wyrabianie charakteru narodowego przez æwiczenie siê w cnotach prywatnych i obywatelskich. Oby to by³o i naszym programem ! Pierwszym jego aktem by³a rekoncyliacja zbezczeszczonych ko¶cio³ów i otwarcie innych, a wówczas to wysz³y z jego ust te piêkne s³owa: »Modliæ siê o szczê¶cie kraju, o pomy¶lno¶æ ojczyzny nikt nam wzbroniæ nie mo¿e, to¿ bêdziemy siê modliæ... Gdyby¶my zaprzestali tej modlitwy, prosi³bym Boga, by mnie wzi±³ z tej ziemi i by te matki, które by w sercach swoich dziatek nie wpoi³y g³êboko mi³o¶ci ojczyzny, przesta³y byæ p³odnymi«... Lecz zarazem upomina³ do zaniechania pie¶ni, nieaprobowanych przez Ko¶ció³, a rz±d dra¿ni±cych, zapewniaj±c, ¿e monarcha tylko pod tym warunkiem przyrzek³ spe³niæ s³uszne ¿±dania kraju. Nie podoba³o siê to gor±czce polskiej, jako¿ okrzyczano go zaraz satelit± carskim; co gorsza dnia 10 kwietnia podczas jego kazania pewna liczba m³odzie¿y, snaæ [wyraz staropol.: podobno, widocznie, zapewne] z podmuchu policji, ha³a¶liwie wysz³a z ko¶cio³a. Bola³ nad tym czu³y pasterz, ale nie zst±pi³ z obranej drogi i podczas gdy wstawia³ siê za uwiêzionymi, wzywa³ równocze¶nie do spokoju i piêtnowa³ g³o¶no zamachy skrytobójcze. Umocnieniem na tej drodze by³ mu list szlachetnego opiekuna Polski, Piusa IX (z dnia 20 lutego 1862 roku); za co on wywdziêczaj±c siê, w odezwie biskupów polskich przeciw grabie¿y Pañstwa ko¶cielnego zaprotestowa³ i o wierno¶ci narodu dla Stolicy ¶w. zapewni³. Oto drogowskaz dla nas i na czasy dzisiejsze[19]". A tak, pó¼niejszy ¶wiêty biskup przemyski zakoñczy³ swoj± przemowê o tym ¶wiêtym Arcybiskupie Warszawskim: „Zaiste, „potykaniem mê¿nym potyka³ siê i zawodu dokona³ " [¶wiêty Józef Pelczar dopasowa³ tu s³owa ¶wiêtego Paw³a, ale jeszcze w przek³adzie ksiêdza Wujka. My, ¿eby te s³owa by³y dla nas zrozumia³e, musimy posi³kowaæ siê wspó³czesnym przek³adem, a wiêc W dobrych zawodach wyst±pi³ i bieg ukoñczy³, (2Tym 4,7)] tak mo¿na powiedzieæ ¶mia³o o Tobie, cny Pasterzu, a Twoje ¿ycie i ¶mieræ Twoja to jakby wielkie kazanie do narodu, by szed³ zawsze drogami Bo¿ymi, je¿eli siê chce doczekaæ lepszej doli. Za to kazanie dziêkuje Ci ojczyzna mi³a, dziêkuj± pasterze z ludem, dziêkuje dawna Twoja owczarnia i przy tej trumnie przeprasza , ¿e Ciê pierw nieraz zasmuci³a. O niech¿e Ciê teraz Pasterz Najwy¿szy przytuli do swego Serca i w gronie ¶wiêtych s³ug swoich posadzi. A gdy tam staniesz, pok³oñ siê i od ca³ego narodu, i pro¶ z Jego Królow± i Patronami, by nas nie opuszcza³a ³aska Bo¿a, by nie s³ab³a wiara nasza, by sprawiedliwi wytrwali na drodze dobrej, a zb³±kani nawrócili siê do Boga, by i prze¶ladowcy nasi weszli do owczarni prawdziwej. Amen[20]". Do dzisiaj istnieje wiele opinii, które mówi± o tym, ¿e Arcybiskup zmieni³ swoje podej¶cie do ruchu rewolucyjnego w czasie swoich rz±dów w Archidiecezji warszawskiej. Mówi± one o tym, ¿e z pocz±tku by³ on zwolennikiem polityki ugodowej wobec Rz±du carskiego a pó¼niej z chwil± wybuchu powstania stan±³ po jego stronie (jeden z przywódców powstania Agaton Giller napisa³, ¿e Feliñski uzna³ swój b³±d pierwotny)[21]. Dlatego warto zapoznaæ siê z rozmow±, któr± Arcybiskup Feliñski odby³ z sekretarzem stanu Rosji, Walerianem P³atonowem, podczas swojego krótkiego pobytu w Gatczynie. P³atonow rozmowê tê poprowadzi³ w zastêpstwie cara, st±d tak ona wygl±da³a: - Najja¶niejszy Pan rad by te¿ wiedzieæ, jakie powody sk³oni³y Wasz± Pastersk± Mo¶æ do zmienienia w ostatnich czasach kierunku swego postêpowania i z ¿yczliwej wzglêdem rz±du postawy przej¶cia do jawnej opozycji? - ¦miem twierdziæ, ¿e nie mnie zarzucaæ mo¿na zmianê kierunku postêpowania. Zdaje mi siê owszem, ¿e od pocz±tku a¿ do koñca trzyma³em siê jednej zasady i jedn± postêpowa³em drog±. Najja¶niejszy Pan raczy³ mi sam objawiæ przed odjazdem moim do Warszawy, i¿ zadaniem moim winna byæ usilna praca nad rozwojem na legalnej drodze instytucji, mog±cych zapewniæ pomy¶lno¶æ kraju i Ko¶cio³a. Ten program przyj±³em ca³ym sercem i pozosta³em mu wiernym a¿ do koñca. Ilekroæ rz±d dzia³a³ w tym duchu szczerze i otwarcie, wspiera³em jego usi³owania, nie ogl±daj±c siê ani na opiniê, ani nawet na pogró¿ki szaleñców, co na drogach rewolucyjnych chcieli szukaæ szczê¶cia dla narodu. Ale te¿ z równ± sta³o¶ci± opiera³em siê wszelkim rz±dowym rozporz±dzeniom, krzy¿uj±cym b³ogie zamiary Monarchy, t. j. przynosz±cym szkodê narodowi lub Ko¶cio³owi. Datujê to za¶ nie od wybuchu zbrojnego powstania, lecz od pierwszej chwili przybycia mego do Warszawy, kiedy codziennie niemal staczaæ musia³em walki z jen. Ludersem. Gdy za przybyciem Wielkiego Ksiêcia i Margrabiego zakre¶lony przez Cesarza program pocz±³ byæ sumiennie i gorliwie w praktyce przeprowadzany, chêtnie ³±czy³em moje s³abe si³y do ich usi³owañ, d±¿±cych istotnie do uszczê¶liwienia Polaków. Lecz gdy w miarê roz¿arzania siê walki z powstaniem, wzglêdy pañstwowe poczê³y braæ przewagê nad pierwotnymi zamiarami Monarchy, a rz±d zwróci³ wszystkie swe si³y i ca³± sw± energiê ku jedynemu tylko celowi: opanowania zbrojnego ruchu, chocia¿by z jawnym zapoznaniem najistotniejszych interesów narodu i Ko¶cio³a, nie by³o ju¿ dla mnie miejsca obok przedstawicieli w³adzy, ani w tytule Polaka, ani tym bardziej w tytule pasterza. Rz±d, zmuszony broniæ interesów pañstwa, mo¿e znale¼æ w tym obowi±zku, je¶li nie usprawiedliwienie, to wyt³umaczenie przynajmniej swej zbyt bezwzglêdnej surowo¶ci; ale czym wymówiæ by zdo³a³ udzia³ swój, chocia¿by moralny, w krwawej represji minister pokoju i mi³osierdzia, zw³aszcza, kiedy represja ta zwraca siê przeciw tej w³a¶nie umi³owanej owczarni, której on jest pasterzem? Mo¿esz mieæ za z³e Monarcha chrze¶cijañski chrze¶cijañskiemu biskupowi, i¿ pod naciskiem trawi±cej ojcowskie serce jego mi³o¶ci, wstawia siê za swoj± dziatwê, chocia¿by winn± i b³aga dlañ o mi³osierdzie? (...) Wszak na pierwszym pos³uchaniu o¶wiadczy³em ju¿ Najja¶niejszemu Panu, ¿e losy ludu mego w ka¿dym razie podzielê i nigdy sprawy mojej od jego sprawy nie od³±czê. Mia³¿ebym dzisiaj, zapoznawszy mój charakter Polaka i kap³ana, przy³±czyæ do nieub³aganych m¶cicieli gor±czkowego sza³u i, obci±wszy po³y mojej czerwonej sutanny, wyst±piæ z mieczem, jako kat tego ludu, który sam Chrystus pieczy mojej powierzy³? Jestem pewny, ¿e mi³o¶ciwy Monarcha sam by siê wzdrygn±³ na widok podobnego przeistoczenia i ze wzgard± odwróci³by oczy od nikczemnego przeniewiercy swemu ¶wiêtemu powo³aniu. - Ale¿ Cesarz nie wymaga bynajmniej od Waszej Pasterskiej Mo¶ci, aby szed³ osobi¶cie u¶mierzaæ powstanie; ale ma prawo wymagaæ, aby¶ go nie wspiera³ moralnie, opuszczaj±c obóz porz±dku, a przechodz±c na stronê anarchistów i burzycieli. - W tym w³a¶nie jest nieszczê¶cie, ¿e rz±d nie pojmuje, albo nie chce poj±æ, ¿e w kwestii polskiej prawda nie jest ani przy tych, co broni± bagnetem porz±dku istniej±cego, bez wzglêdu na to, czy on na s³usznych opiera siê podstawach, ani te¿ przy tych, co samowolnie usi³uj± go wywróciæ, uwa¿aj±c za godziwe wszelkie, mog±ce doprowadziæ do tego celu, ¶rodki. Jest trzeci obóz, co walczy w obronie bezwzglêdnej prawdy i nieomylnej sprawiedliwo¶ci, ale nie karabinem, ani sztyletem, jedno mieczem Bo¿ego s³owa. Nic on nie wywraca, ale te¿ i nie wiesza nikogo. On daje tylko ¶mia³o ¶wiadectwo prawdzie zawsze i wszêdzie, nie ogl±daj±c siê na mog±ce st±d wynikn±æ dlañ nastêpstwa. Mêstwo w g³oszeniu nie swojej, ale Bo¿ej nauki, i wytrwa³o¶æ w cierpliwym znoszeniu wszelkiego rodzaju napa¶ci, s± has³em tego obozu, na którego sztandarze krzy¿ tylko powiewa. Wiara w rz±dy Opatrzno¶ci i w niechybny wymiar sprawiedliwo¶ci w czasie od Boga przeznaczonym, stanowi ca³± si³ê walcz±cych pod t± chor±gwi± rycerzy. Choæ oni sami umieraj± najczê¶ciej wzgardzeni i zapoznani, lecz idea ich trwaæ bêdzie zawsze na ziemi, a walka o ni± chyba ze ¶wiatem siê skoñczy. Obroñców tej chor±gwi nie przera¿a ani tryumf si³y nad prawem, ani u³udy nad prawd±, gdy¿ wszystko jest doczesne, co nie wychodzi od Boga i do Niego nie d±¿y. Taki to jest obóz, do którego z chlub± siê zaliczam i przeto do ¿adnego innego nale¿eæ mi nie wolno[22]. I na koniec mo¿e warto jeszcze pos³uchaæ kilku s³ów o stryju naszego ¶wiêtego. Otó¿, stryjem Szczêsnego by³ Alojzy Feliñski, co prawda nie ¿yj±cy ju¿ wtedy, ale ci±gle jeszcze znany i pamiêtany dramaturg i autor, miêdzy innymi, g³o¶nej wówczas tragedii Barbara Radziwi³³ówna. Troszkê pó¼niej, bo w drugiej po³owie dziewiêtnastego wieku, w sztuce tej g³ówn± rolê gra³a wybitna artystka Helena Modrzejewska. Helena Modrzejewska w stroju ze sztuki Barbara Radziwi³³ówna Alojzego Feliñskiego https://polona.pl/item/helena-modrzejewska-w-roli-barbary-radziwillowny-w-sztuce-alojzego-felinskiego,MTAwNjU1MjY4/0/#info:metadata Alojzy Feliñski zapamiêtany jest równie¿ jako twórca hymnu „na rocznicê og³oszenia Królestwa Polskiego..., który po usuniêciu zeñ akcentów prorosyjskich i nieco rozszerzony, przeszed³ do historii jako hymn Bo¿e co¶ Polskê[23]". Hymn ten zosta³ zamówiony przez cara Aleksandra I, który po kongresie wiedeñskim by³ królem polskim. Alojzy Feliñski, który podobnie jak wielu Polaków w tym czasie, du¿ym zaufaniem darzy³ cara, napisa³ ten hymn w roku 1816 i wtedy mia³ on swoje prawykonanie z muzyk± Jana Kaszewskiego. Jako Hymn Polski uznawano go a¿ do roku 1918. (Natomiast nasz obecny hymn, zwany Mazurkiem D±browskiego obowi±zuje od roku 1927.) Pie¶ñ Bo¿e co¶ Polskê, w zmienionej wersji i ze zmienion± melodi± (na melodiê pie¶ni katolickiej Serdeczna Matko), wci±¿ jest czêsto od¶piewywana w ko¶cio³ach podczas mszy ¶wiêtych i nabo¿eñstw. [Jest ona] przez wielu traktowana jest jako nieoficjalny polski hymn narodowy[24]". Ten czterozwrotkowy utwór w wersji napisanej przez Alojzego Feliñskiego tak brzmia³: Bo¿e, co¶ Polskê przez tak liczne wieki Otacza³ blaskiem potêgi i chwa³y I tarcz± swojej zas³ania³ opieki Od nieszczê¶æ, które przywaliæ j± mia³y. Przed Twe o³tarze zanosim b³aganie, Naszego Króla zachowaj nam Panie! Ty¶, co¶ j± potem tkniêty jej upadkiem Wspiera³ walcz±c± za naj¶wiêtsz± sprawê I chc±c ¶wiat ca³y mieæ jej mêstwa ¶wiadkiem W¶ród samych nieszczê¶æ pomno¿y³ jej s³awê. Przed Twe o³tarze zanosim b³aganie, Naszego Króla zachowaj nam Panie! „Ty, co¶ na koniec nowymi j± cudy Wskrzesi³ i s³awne z klêsk wzajemnych w boju Po³±czy³ z sob± dwa braterskie ludy Pod jedno ber³o Anio³a pokoju [chodzi³o tu o cara], Przed Twe o³tarze zanosim b³aganie, Naszego króla zachowaj nam, Panie! Wróæ nowej Polsce ¶wietno¶æ staro¿ytn± I spraw niech pod nim szczê¶liw± zostanie, Niech sprzyja¼nione dwa narody kwitn± 1 b³ogos³awi± jego panowanie. Przed Twe o³tarze zanosim b³aganie, Naszego króla zachowaj nam, Panie! Ju¿ w roku 1817 nieoficjalnie zaczêto ¶piewaæ refren ze s³owami Nasz± ojczyznê racz nam wróciæ, Panie[25]. Hymn od czasów powstania listopadowego [kiedy to pierwszy raz publicznie od¶piewano go w zmienionej wersji] towarzyszy³ - i towarzyszy po dzieñ dzisiejszy - wszystkim podnios³ym uroczysto¶ciom ko¶cielnym i narodowym[26]. Bibliografia: - Ks. Zdzis³aw Bartkiewicz SJ, Krótki rys ¿ycia ¶.p. Ks. Zygmunta Goliana pra³ata i proboszcza wielickiego, Kraków 1888. - Pisma Zygmunta Krasiñskiego, Tom III, Miko³ów 1901. - Pamiêtniki Ks. Wincentego Cho¶ciak - Popiela Arcybiskupa warszawskiego, Tom I, Kraków 1915. - Ks. dr A. Marchewka, Ks. dr K. Wilk, dr C. Wilczyñski, Gwiazdy katolickiej Polski ¿ywoty wielkich s³ug Bo¿ych, Tom II, Miko³ów 1938. - Warszawa w pamiêtnikach powstania styczniowego, oprac. Krzysztof Dunin-W±sowicz, Warszawa 1963 - S. Regina ¯yliñska, Ks. Zygmunt Szczêsny Feliñski Arcybiskup Metropolita Warszawski, Rzym 1965. - Stefan Kardyna³ Wyszyñski Prymas Polski, W sercu stolicy, Rzym 1972. - Aleksander Batowski, Diariusz wypadków 1848 roku, Wroc³aw Warszawa Kraków Gdañsk 1974. - Ks. Hieronim Eug. Wyczawski, Arcybiskup Zygmunt Szczêsny Feliñski 1822-1895, Warszawa 1975. - Józef Feldman, Bismarck a Polska, Warszawa 1980. - Henryk Fros SI, Franciszek Sowa, Twoje imiê przewodnik onomastyczno- hagiograficzny, Kraków 1982. - Stefan Kieniewicz, Warszawa w powstaniu styczniowym, Warszawa 1983. - Polscy ¶wiêci, t. 6, red. o. Joachim Bar OFMConv, Warszawa 1986. - Jan Dobraczyñski, A to jest zwyciêzca, Warszawa 1986. - Zofia Kossak, Dziedzictwo I, Warszawa 1996. - Dzieje Ko¶cio³a polskiego, Tom VII, Praca zbiorowa, Poznañ 2000. - Duchowa spu¶cizna Abpa Zygmunta Szczêsnego Feliñskiego, praca zbiorowa pod red. ks. Jana Machniaka, Kraków 2002. S. Antonietty Fr±cek RM, B³ogos³awiony Zygmunt Szczêsny Feliñski, Warszawa 2002. - Micha³ Godlewski, Tragedia arcybiskupa Feliñskiego, Poznañ 2007. - Ks. Zygmunt Szczêsny Feliñski, Paulina, córka Ewy Feliñskiej, Szczecinek 2009. - Zygmunt Szczêsny Feliñski, Pamiêtniki, Warszawa 2009. - S. Teresa Antonietta Fr±cek RM, ¦wiêty Zygmunt Szczêsny Feliñski, tom I M³odo¶æ, Warszawa 2009. - Abp Zygmunt Szczêsny Feliñski, Pod wodz± Opatrzno¶ci, Warszawa 2010. - Agaton Giller, Historia Powstania Narodu Polskiego, Warszawa 2016. https://pl.wikipedia.org/wiki/Pie%C5%9B%C5%84_narodowa_za_pomy%C5%9Blno%C5%9B%C4%87_kr%C3%B3la https://deon.pl/imiona-swietych/szczesny,8978 https://polona.pl/item/mowa-zalobna-na-pogrzebie-s-p-zygmunta-szczesnego-felinskiego-wypowiedziana-przez-jozefa,Njc4NjE1MjA/4/#info:metadata https://sjp.pwn.pl/sjp/in-effigie;2561482.html http://zfelinski.blogspot.com/2011/09/list-zygmunta-szczesnego-do-matki-16.html Dzwonek: pismo m³odemu wiekowi po¶wiêcone r.1850, Tom 1 dost. w intern. na str. https://polona.pl/archive?uid=78616975&cid=80731085 http://pauart.pl/app/artwork?id=5534e3b40cf22871cc1774ab http://civitaschristiana-poznan.pl/wp-content/uploads/2015/11/download-spiewnik-patriotyczny-polski-my-narod.pdf https://polona.pl/item/helena-modrzejewska-w-roli-barbary-radziwillowny-w-sztuce-alojzego-felinskiego,MTAwNjU1MjY4/0/#info:metadata http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/Content/66490/00071606_0000.jpg https://www.historiaposzukaj.pl/assets/media/Ikony/Pogrzeb_5_ofiar.jpg https://pl.wikipedia.org/wiki/Pi%C4%99ciu_poleg%C5%82ych#/media/Plik:Burial_of_victims_of_Polish_patriotic_manifestations_in_Warsaw_1861.PNG https://pl.wikipedia.org/wiki/Masakry_w_Warszawie_1861 [1] Zygmunt Szczêsny Feliñski, Pamiêtniki s.507. [2] Zofia Kossak, Dziedzictwo I, Warszawa 1996, s. 580. [3] Tam¿e. [4] Tam¿e, s. 580-581. [5] Tam¿e, s.581. [6] Tam¿e. [7] Tam¿e. [8] Tam¿e. [9] Zygmunt Szczêsny Feliñski, Pamiêtniki..., s. 515. [10] Tam¿e, s.517. [11] Tam¿e, s. 518-519. [12] Tam¿e, s. 519-521. [13] Zygmunt Szczêsny Feliñski, Pamiêtniki..., s. 525. [14] Jan Dobraczyñski, A to jest..., s. 169. [15] Duchowa spu¶cizna Abpa..., s. 36. [16] Tam¿e, s. 37. [17] Tam¿e, s. 38. [18] Stefan Kardyna³ Wyszyñski Prymas Polski, W sercu stolicy, Rzym 1972, s. 104. [19] https://polona.pl/item/mowa-zalobna-na-pogrzebie-s-p-zygmunta-szczesnego-felinskiego-wypowiedziana-przez-jozefa,Njc4NjE1MjA/4/#info:metadata [20] https://polona.pl/item/mowa-zalobna-na-pogrzebie-s-p-zygmunta-szczesnego-felinskiego-wypowiedziana-przez-jozefa,Njc4NjE1MjA/4/#info:metadata [21] Ks. Hieronim Eug. Wyczawski, Arcybiskup Zygmunt..., s. 191. [22] Zygmunt Szczêsny Feliñski, Pamiêtniki..., s. 591-592. [23] Ks. Hieronim Eug. Wyczawski, Arcybiskup Zygmunt..., s. 31. [24] https://pl.wikipedia.org/wiki/Pie%C5%9B%C5%84_narodowa_za_pomy%C5%9Blno%C5%9B%C4%87_kr%C3%B3la [25] Tam¿e. [26] http://civitaschristiana-poznan.pl/wp-content/uploads/2015/11/download-spiewnik-patriotyczny-polski-my-narod.pdf Powrót |