B³ogos³awiony Honorat Ko¼miñski Cz. I O.Honorat Ko¼miñski[1] Tym razem poznamy ¿ywot b³ogos³awionego Honorata Ko¼miñskiego, którego w Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako obdarzonego darem Bo¿ego powo³ania. „Honorat jest to imiê mêskie od ³aciñskiego honoratus (...) czczony, szanowany. Forma honoratus to pierwotnie imies³ów bierny czasu przesz³ego od czasownika honoro, are - czciæ, szanowaæ. (...) W Polsce imiê to w¶ród ludzi ¶wieckich nie wystêpuje. Jego zasiêg ograniczony jest do zakonów, w których utrzymywa³ siê zwyczaj zmiany imienia przy wstêpowaniu do zakonu. ¦wiêci, którzy nosili to imiê, sa do¶æ liczni: samo martyrologium rzymskie wylicza siedmiu, w innych wykazach napotykamy ponadto piêciu innych[2]". Mo¿na wymieniæ miêdzy innymi takich jak: ¶w. Honorat z Arles, ¶w. Honorat biskup Mediolanu, ¶w. Honorat biskup Marsylii, ¶w. Honoratus biskup z Amiens i oczywi¶cie b³. Honorat Ko¼miñski. Nasz bohater urodzi³ siê 16 pa¼dziernika 1829 roku w Bia³ej Podlaskiej. Na chrzcie ¶wiêtym otrzyma³ imiona: Florentyn, Wac³aw, Jan, a przy bierzmowaniu za patrona dano mu ¶wiêtego Stefana. Nazywano go jednak z drugiego imienia chrzestnego Wac³awem[3]. Rodzicami jego byli: Aleksandra z rodziny baronów Kahlów (herbu Pobóg) i Stefan Ko¼miñski, pochodz±cy równie¿ z rodziny szlacheckiej (herbu Poraj). Pradziadek Wac³awa, Micha³ Ko¼miñski by³ unickim proboszczem we wsi Ch³opków na Podlasiu, a jego koadiutorem, czyli pomocnikiem (lub wikariuszem), by³ jego syn a wiêc dziadek Wac³awa, Leon Ko¼miñski) który równie¿ by³ unickim ksiêdzem. (jak wiemy, ksiê¿a uniccy podobnie jak duchowni prawos³awni, mieli prawo zawierania ma³¿eñstw oraz posiadania i wychowywania dzieci Ojciec Wac³awa, Stefan by³ budowniczym powiatowym w Bia³ej Podlaskiej. Aleksandra Kahl, kobieta o wielkim sercu, oddana mê¿owi i dzieciom, przy tym roztropna, gospodarna i g³êboko pobo¿na[4], by³a jego drug± ¿on±, gdy¿ pierwsza Domicella z Go³êbiowskich, z któr± mia³ czworo dzieci, zmar³a przedwcze¶nie. Równie¿ w tym drugim ma³¿eñstwie Stefana urodzi³o siê czworo dzieci: najstarszym synem by³ Aleksander, pó¼niej przyszed³ na ¶wiat nasz bohater Wac³aw i dwie córki Stefania i Kamila. Stefania gdy mia³a dwadzie¶cia cztery lata zosta³a przyjêta do Zakonu Nawiedzenia Naj¶wiêtszej Maryi Panny czyli do wizytek i tam przyjê³a imiê zakonne, siostra Honorata. Rok pó¼niej z³o¿y³a akt ¶lubów wieczystych na rêce o. Honorata, czyli swojego brata. Inn± ciekawostk± jest to, ¿e tylko Stefania i Wac³aw zostali wykarmieni piersi± swojej matki, natomiast starszego brata i najm³odszej siostry matka, ze wzglêdu na z³y stan zdrowia w tym czasie, nie by³a w stanie tak karmiæ. Swoja edukacjê rozpocz±³ Wac³aw od szko³y elementarnej po czym przeszed³ do szko³y czteroklasowej. Gdy z powodu zmiany miejsca pracy ojca rodzina przenios³a siê do W³oc³awka, Wac³aw dalsz± naukê pobiera³ w znanym ze swych chlubnych tradycji i dobrego poziomu[5] gimnazjum p³ockim, które ukoñczy³ maj±c lat szesna¶cie. M³ody Wac³aw Ko¼miñski Pod koniec sierpnia, w roku 1845 podj±³ naukê w warszawskiej Szkole Sztuk Piêknych na kursie budownictwa, na który zapisa³ go ojciec, chc±c by syn pod±¿y³ w jego ¶lady. Niestety, ojciec dwa dni pó¼niej (...) 2 wrze¶nia (...) zmar³ nagle we W³oc³awku[6]. Ta ¶mieræ wstrz±snê³a matk± Wac³awa tak mocno, i¿ wydawa³o siê, ¿e mê¿a d³ugo nie prze¿yje[7]. Jednak dziêki g³êbokiej wierze pani Aleksandra Ko¼miñska potrafi³a daæ sobie radê z t± tragedi± i do¶æ szybko wróci³a do równowagi. Wac³aw mieszkaj±c w Warszawie kontynuowa³ swoj± edukacjê, utrzymuj±c korespondencyjnie kontakt z rodzin±. Matka w swoich listach do studiuj±cego syna czêsto prosi³a go, aby siê Boga trzyma³ i wiernie spe³nia³ obowi±zki religijne, a jak ognia unika³ z³ych kolegów[8]. Pisz±c tak, matka dobrze wiedzia³a co robi, gdy¿ Wac³aw, chocia¿ w³a¶ciwie wychowany to jednak potrafi³ ulegaæ wp³ywom kolegów. I mimo mod³ów oraz ostrze¿eñ matki takie nieszczê¶cie siê mu przytrafi³o. Otó¿, jeszcze w czasach gimnazjalnych pod wp³ywem, jednego ze starszych kolegów, zacz±³ traciæ wiarê. A dorastaj±c coraz bardziej by³ pewien, ¿e Boga nie ma, o czym nawet potrafi³ g³o¶no mówiæ. Bêd±c ju¿ starszym, powiedzia³ do swoich kolegów, ¿e je¶liby siê kiedykolwiek nawróci³, to bêdzie mu mo¿na napluæ w twarz. W kwietniu 1846 roku pod fa³szywym zarzutem uczestnictwa w spisku zosta³ aresztowany i osadzony w X pawilonie warszawskiej cytadeli. Tu, nie wierz±c w Boga i nie chc±c siê do niego zwróciæ, a znik±d nie widz±c dla siebie ratunku, pod wp³ywem rozpaczy z blu¼nierstwem na ustach, zapada (...) [na] ciê¿ki tyfus i trzy tygodnie le¿y i jakby wariuje[9]. Pos³uchajmy jak sam opisa³ w jednym ze swoich kazañ ten ciemny w jego ¿yciu okres odrzucenia przez siebie Boga: Znali¶my m³odzieñca, [w taki sposób b³ogos³awiony Honorat Ko¼miñski napisa³ o sobie], do¶æ pobo¿nie wychowanego, który maj±c 14 lat us³ysza³ od kolegi wracaj±cego ze ¶wi±t to, co tamten nauczy³ siê od swego brata, studenta uniwersytetu w Dorpacie [dzisiaj Uniwersytet w Tartu w Estonii] , ¿e wierzenie na ¶lepo, jak nakazuje Ko¶ció³, ubli¿a cz³owiekowi, od tego bowiem jest rozum, aby wszystko bada³ i rozpoznawa³. W tym momencie opanowa³a go pycha. Bóg objawia, skoro daje dowody swego bóstwa, ale poszed³ za pokus± pró¿no¶ci, ¿e i on, choæ dzieciak, potrafi ju¿ nie wierzyæ, na podobieñstwo ludzi uczonych. I choæ ten sam kolega perswadowa³ mu, ¿e bezpieczniej jest wierzyæ, zdawa³o mu siê to ubli¿aj±cym, aby dla boja¼ni piek³a [zrezygnowaæ z] przywileju rozs±dzania. Bez ¿adnych wiêc dalszych badañ zacz±³ okazywaæ niedowiarstwo, a im wiêcej to kogo dra¿ni³o, tym bardziej on siê w tym utwierdza³, i pozwala³ sobie na drwinki z wierz±cych. Z udawania za¶ do tego przysz³o, ¿e po paru latach straci³ rzeczywi¶cie wiarê i zaniecha³ wszelkich praktyk. I pomimo wielu natchnieñ wewnêtrznych, trwa³ w swoim uporze do tego stopnia, ¿e gdy spad³o na niego wiêksze nieszczê¶cie, nie tylko siê nie upokorzy³, ale nawet mia³ pretensjê i jakby nienawi¶æ do Boga. W takim stanie duszy wpad³ w ciê¿k± chorobê, w której by³ przez trzy tygodnie bez ¿adnej przytomno¶ci; [W swoim notatniku duchownym o. Honorat dok³adniej to opisa³: „w tym blu¼nierstwie straci³em rozum, wpad³em w ob³±kanie i trzy tygodnie w przera¼liwych krzykach dzieñ i noc zostawa³em[10]".] czeka³o go wiêc niechybne piek³o, jak onego z³ego ³otra, konaj±cego z blu¼nierstwem na ustach. Tylko potê¿na przyczyna Matki Bo¿ej, do której jego matka z p³aczem zanosi³a gor±ce mod³y, sprawi³a, ¿e przyszed³ do zdrowia. Pan Bóg raczy³ mu wtedy zsy³aæ nowe o¶wiecenia, lecz on, trwaj±c ci±gle w swoim uporze, targowa³ siê z Nim o ka¿dy dogmat wiary. [Tu równie¿ warto zajrzeæ do notatnika duchownego o. Honorata, gdzie pokaza³ on jak delikatny jest nasz Bóg, nawet w stosunku do osób mu blu¼ni±cych: „(Za przyczyn± Matki Bo¿ej) przyszed³ do mnie (Pan Jezus) do celi wiêziennej i ³agodnie do wiary przyprowadzi³[11]".] A chocia¿ w koñcu siê nawróci³, i wyspowiada³ siê po studencku, nie czu³ jednak gorêtszego ¿alu. Dopiero po wielu latach spostrzeg³ siê, w jakiej by³ przepa¶ci i z jak wielkiego nieszczê¶cia dobroæ Bo¿a lito¶nie go wydoby³a[12]. Ojciec Honorat w swoim kazaniu podkre¶li³, ¿e to wstawiennictwo Naj¶wiêtszej Maryi zosta³o wymodlone przez jego matkê, i dok³adnie tak by³o. Mianowicie, matka gdy dowiedzia³a siê o aresztowaniu syna, natychmiast przyjecha³a do Warszawy aby staraæ siê o jego zwolnienie. Wtedy te¿, codziennie modli³a siê przed obrazem Przenaj¶wiêtszej Matki Boskiej Czêstochowskiej w popauliñskim ko¶ciele pod wezwaniem ¦wiêtego Ducha. Kiedy pewnego dnia posz³a do cytadeli, ¿eby dowiedzieæ siê o zdrowie [chorego] Wac³awa, us³ysza³a przera¼liwe krzyki, a na zapytanie coby to by³o, dano jej odpowied¼: „To wariat". Niestety, powiedziano jej i to, ¿e tym wariatem jest Wac³aw Ko¼miñski[13]. To prze¿ycie spowodowa³o jeszcze g³êbsze jej za³amanie ale równie¿, jako kobiety bardzo wierz±cej, jeszcze gorliwsze modlitwy do Niepokalanej Dziewicy. Modlitwy te zosta³y wys³uchane, co potwierdzone zosta³o najpierw cudownym pocieszeniem we ¶nie. Ten sen, matka Wac³awa Ko¼miñskiego tak pó¼niej opisa³a: ¶ni mi siê, ¿e przychodzê do tego ko¶cio³a (...). Nie ma ¿ywej duszy, lecz klêkam przy drzwiach my¶l±c: „Ale Bóg jest" i zmru¿ywszy oczy modlê siê. (...) Czujê blask! Otwieram oczy, a tu Opatrzno¶æ b³yszczy tu¿ nade mn±. Padam na twarz, p³aczê, my¶l±c, czy podobna, ¿ebym ja niegodna naprawdê to widzia³a. Podnoszê siê, (...), a tu (...) mój syn najmilszy w bieli jak anio³ na bia³ym ³ó¿eczku spoczywa i wyci±gaj±c jedn± rêkê do mnie , mówi „Moja najdro¿sza matko, wszystko dobrze bêdzie, tylko ty b±d¼ spokojna". I w tej chwili obudzi³am siê[14]. Matka Wac³awa, Aleksandra Ko¼miñska z domu Kahl Ten sen wla³ w serce Aleksandry Ko¼miñskiej olbrzymi± ufno¶æ, nadziejê i spokój. Wtedy te¿, nast±pi³o realne dzia³anie Naj¶wiêtszej Maryi, bo mniej wiêcej w tym samym czasie lekarz wiêzienny zaaplikowa³ Wac³awowi bardzo silne lekarstwo, które mia³o go albo uleczyæ, albo zabiæ. Opieka Marii jednak sprawi³a, ¿e Wac³aw przetrzyma³ tê próbê i nagle zacz±³ wracaæ do zdrowia.[15]. Po uleczeniu cia³a, wstawiennictwo Matki Bo¿ej, pozwoli³o równie¿ na cudowne uzdrowienie duszy Wac³awa i uwolnienie z wiêzienia. A odby³o siê to w taki sposób: 15 sierpnia w ¶wiêto Wniebowziêcia Bogarodzicy, Wac³aw przejrza³ nagle duchowo w swym wiêzieniu, zwróci³ siê do Chrystusa i z wielk± pociech± w sercu otrzyma³ nadnaturalne ¶wiat³o co do prawd Bo¿ych. Odzyska³ wiarê i szczerze siê do Boga nawróci³. Co gdy siê sta³o, zaraz te¿ cudownym prawie sposobem Bóg go i wolno¶ci± obdarzy³[16]. Otó¿ dziêki staraniom matki, postanowiono ponowiæ ¶ledztwo aby zorientowaæ siê czy Wac³aw móg³ faktycznie nale¿eæ do spisku. W tym nowym ¶ledztwie posuniêto siê do pewnego podstêpu, mianowicie do celi gdzie przebywa³ Wac³aw sprowadzono jego kolegê, o którym wiedziano, ¿e jest przywódc± spisku. Natomiast w s±siedniej celi przebywali sêdziowie ¶ledczy wyposa¿eni w aparaturê pods³uchow±, ¿eby dok³adnie s³yszeæ rozmowê dwóch skazañców. I oto Pan Bóg sprawi³, ¿e prawdziwy winowajca, zamiast opowiadaæ o sobie lub o nieudanym spisku, zapyta³ „Waciu, czy ty wierzysz w Trójcê ¦wiêt±?" A Wac³aw, cudownie ju¿ nawrócony, zacz±³ mu obja¶niaæ tê tajemnicê i zachêcaæ do wierzenia w ni±. S³ysz±c to, sêdziowie uznali, ¿e m³odzieniec tak g³êboko religijny nie móg³ w ¿aden sposób nale¿eæ do spiskuj±cych i 27 marca 1847roku wypu¶cili go na wolno¶æ[17]. Przesiedzia³ wiêc Wac³aw w cytadeli prawe ca³y rok ale ³aska, któr± tam otrzyma³ przemieni³a zupe³nie jego dotychczasowe ¿ycie a tak¿e sta³a siê fundamentem jego nawrócenia i ¼ród³em pokory a¿ do ¶mierci[18]. Po dwudziestu latach od tego prze¿ycia, ju¿ jako zakonnik tak napisa³ w swoim dzienniku duchowym: Có¿ by siê ze mn± by³o sta³o, gdybym by³ umar³ wtedy, jak siê spodziewano? By³bym teraz w piekle potêpiony na wieki... Uzdrawiaj±c mnie Pan Bóg cudownie [co do cia³a], uzdrowi³ jeszcze cudowniej duszê moj±. Wyprowadzaj±c mnie z wiêzienia wywiód³ razem ze straszniejszej niewoli szatañskiej - i z piek³a duszê wybawi³. Wracaj±c mnie familii, wróci³ Ko¶cio³owi i nowym ¿yciem udarowa³ Czyli¿ nie dlatego, abym Jemu to ¿ycie po¶wiêci³, które od Niego mia³em darowane. Czyli¿ nie powinienem siê uwa¿aæ jako ten, który by z piek³a powróci³ na ziemiê dla czynienia pokuty i poprawy? I czu³em to dobrze od samego pocz±tku to jest od pierwszej chwili wybawienia, ¿e do Boga nale¿ê i ¿e Jemu ca³kowicie oddaæ siê powinienem i s³u¿yæ Mu gorliwiej, chocia¿ tak d³ugo siê temu g³osowi opiera³em . Z tych s³ów jasno wynika, ¿e zakonnik ocenia³ tê ³askê jako dan± mu nie dla niego samego, ale dla dusz i dla Ko¶cio³a, któremu odt±d mia³ s³u¿yæ z now± gorliwo¶ci±[19]. Po odzyskaniu wolno¶ci Wac³aw wróci³ do W³oc³awka, gdzie mieszka³a jego matka. Tam dowiedzia³ siê od niej o wstawiennictwie Maryi przy jego uzdrowieniu, nawróceniu i wypuszczeniu na wolno¶æ. Odt±d mi³o¶æ jego dla Naj¶wiêtszej Panny nie ma granic, a staraj±c siê j± jak najlepiej okazaæ, zaraz 20 kwietnia odbywa pierwszy raz spowied¼ generaln±, po której prowadzi ju¿ ¿ywot ascetyczny, owszem pokutny; modli siê d³ugo w ko¶ciele; w czasie Wielkiego Postu nie bierze ¿adnego innego pokarmu do ust oprócz chleba i wody, gardzi ¶wiatem i umartwia siê surowo[20]. Podobnie postêpuje w Warszawie, do której wróci³ by ukoñczyæ Szko³ê Sztuk Piêknych. Tu mieszka³ razem z Robertem Drewaczyñskim, który pó¼niej, po wst±pieniu do Dominikanów przyj±³ imiê zakonne Angelik i zosta³ malarzem obrazów religijnych. Jest on miêdzy innymi autorem obrazu o³tarzowego w kaplicy ¶wiêtego Józefa w Bazylice ¦wiêtej Trójcy w Krakowie[21]. Ten¿e Drewaczyñski, kiedy go¶ci³ Aleksandra, czyli starszego brata Wac³awa, w ich wspólnym warszawskim mieszkaniu, pokaza³ mu ³ó¿ko na którym sypia³ Wac³aw a w nim zamiast po¶cieli prost± deskê, a w g³owach wielki kamieñ; w rogu za¶ ³ó¿ka przy ¶cianie dzbanek wody i kawa³ek razowego chleba; by³o to wed³ug zapewnienia Drewaczyñskiego, sta³e miejsce snu i zwyk³e po¿ywienie Wac³awa[22]. Ju¿ we wrze¶niu tego samego roku po spowiedzi jubileuszowej, któr± odby³ w warszawskim ko¶ciele kapucynów, a dok³adniej w kaplicy ¶wiêtego Kajetana, po raz pierwszy us³ysza³ g³os wzywaj±cy go na s³u¿bê Bo¿±[23]. To powo³anie do zakonu, by³o najwiêksz± ³ask± jak± wtedy otrzyma³ za swoje ¿ycie w pokucie po tym, w sumie nied³ugim okresie niewiary. W Warszawie w tym czasie dwa zakony przodowa³y w okazywaniu prawdziwej gorliwo¶ci w wierze. By³ to zakon misjonarzy przy ko¶ciele ¶wiêtego Krzy¿a na Krakowskim Przedmie¶ciu i w³a¶nie zakon kapucynów przy ko¶ciele Przemienienia Pañskiego na ul Miodowej. To u nich konfesjona³y by³y oblegane zarówno przez najubo¿szych jak przez arystokracjê[24]. Wac³aw maj±c dziewiêtna¶cie lat, po ukoñczeniu szko³y i otrzymaniu patentu budowlañca przyjecha³ do W³oc³awka aby powiadomiæ matkê o zamiarze wst±pienia do Kapucynów i prosiæ o b³ogos³awieñstwo[25]. Po d³ugich i trudnych rozmowach z chor± matk± oraz z pozosta³ymi krewnymi, 8 grudnia 1847 roku, z b³ogos³awieñstwem matki opu¶ci³ swój dom rodzinny. Du¿o pó¼niej, bêd±c ju¿ zakonnikiem, napisa³ w swoim notatniku duchowym tak: W Niepokalane Poczêcie Naj¶wiêtszej Maryi Panny wyjecha³em z domu i ona tylko obdarzy³a mnie mêstwem potrzebnym, by matkê chor± opu¶ciæ[26]. Po przybyciu do Warszawy zg³osi³ siê do furty kapucyñskiego klasztoru aby dope³niæ formalno¶ci. Z Warszawy poszed³ na piechotê (tak w tamtych czasach podró¿owali franciszkanie, a kapucyni s± ich od³amem, który w XVI wieku za³o¿y³ Mateusz z Bascio; a do Polski sprowadzi³ ich król Jan III Sobieski w roku 1681) do oddalonego o oko³o 150 kilometrów Lubartowa. Tam mie¶ci³ siê kapucyñski nowicjat i tam poprosi³ Wac³aw o przyjêcie go do Zakonu jako brata laika. Po trzech dniach otrzyma³ habit i przyj±³ imiê Honorat. Rok pó¼niej z³o¿y³ ¶luby proste i rozpocz±³ naukê filozofii i teologii, gdy¿ prze³o¿eni widzieli w nim przysz³ego kap³ana a nie braciszka zakonnego. Profesjê uroczyst± uczyni³ 18 grudnia 1851 roku a rok po pó¼niej po ¶lubach subdiakonatu i diakonatu, z³o¿y³ ¶luby kap³añskie. Zaraz po otrzymaniu ¶wiêceñ kap³añskich zosta³ lektorem (profesorem) retoryki i teologii i uczy³ tych przedmiotów kapucyñskich kleryków. Swoj± Mszê ¶wiêt± prymicyjn± odprawi³ ojciec Honorat w Nowy Rok 1 stycznia 1853 roku. O. Prokop Leszczyñski i o. Honorat Ko¼miñski Jego ojcem duchowym w tym pierwszym okresie ¿ycia zakonnego zosta³ ojciec Prokop Leszczyñski, by³ to wytrawny kierownik duchowy, dobry spowiednik, poszukiwany kaznodzieja, pisarz ascetyczny, by³ jedn± z bardziej znanych postaci zakonnych w zaborze rosyjskim. Z ojcem Honoratem ³±czy³ go wspólny rys: duch pokuty i ekspiacji. Nie nale¿y wiêc siê dziwiæ, ¿e rodzaj jego kierownictwa by³ twardy, wymagaj±cy, prowadz±cy poprzez umartwienie do g³êbokiej pokory[27]. W tym czasie prowincja³em kapucynów by³ ojciec Beniamin Szymañski, on powo³a³ o. Honorata na swojego osobistego sekretarza. Kilka lat pó¼niej, kiedy o. Szymañski zosta³ biskupem podlaskim, Ojciec Honorat sekretarzowa³ jego nastêpcy na urzêdzie prowincja³a, ojcu Anicetowi Sierakowskiemu[28]. W tym czasie naucza³ religii w pensjach ¿eñskich, wyg³asza³ kazania, czasami po kilka kazañ jednego dnia i to w ró¿nych ko¶cio³ach, s³ucha³ spowiedzi. Jego kazania zyska³y szybko uznanie w¶ród wiernych stolicy, (...) [poniewa¿] wyczuwa³o siê w jego s³owach co¶ zupe³nie nowego jaki¶ dziwny ¿ar i wielk± si³ê przekonania. Mówi³ o nadprzyrodzonej rzeczywisto¶ci jako o czym¶ ¿ywym i konkretnym. Sta³a mu siê ona widocznie czym¶ bardzo bliskim po prze¿yciach w Cytadeli i ¿y³ ni± dalej w godzinach modlitwy i studium. W swoich kazaniach mówi³ nie o tym, co wyczyta³ w ksi±¿kach, ale o tym, czego sam do¶wiadczy³, co ob¿a³owa³ i potêpi³ we w³asnym ¿yciu. Mog³oby siê nawet zdawaæ, ¿e dawny, zb³±kany Wac³aw Ko¼miñski stoi jeszcze w t³umie s³uchaczy, a on, brat Honorat, opowiada jego dzieje, kieruje do niego s³owa pe³ne Bo¿ej mocy i mi³osierdzia. Ju¿ w swoim pierwszym kazaniu mówi³: „Smutna to rzecz, bracia moi, zadziwienia i u¿alenia godna, i¿ ten Ko¶ció³ Bo¿y po tak d³ugim, a nieprzerwanym ci±gu swego istnienia, stoczywszy tyle walk zwyciêsko, i bliski ju¿, jak siê zdaje, ostatecznego triumfu - dzi¶ na ³onie swoim spostrzega nowych nieprzyjació³: te to wyrodne lub zb³±kane dzieci swoje, które z r±k matek ich cia³a przyj±³ do swego uczestnictwa, wykarmi³ i wypielêgnowa³, które i dzisiaj jeszcze ma za swoje syny i wyci±ga do nich swe rêce i otwiera im skarby mi³osierdzia Bo¿ego, chc±c pu¶ciæ w niepamiêæ wszystkie ich b³êdy. A oni gardz± matk± sw± i na jej g³os nie dbaj±, i knuj± zdradzieckie przeciw niej spiski, i tym bole¶niejsze zadaj± jej ciosy, i¿ siê synami jej zowi± i tym niebezpieczniejsi s± dla niej, i¿ s± nieznani i ¶wiêtym katolików imieniem siê zdobi±... O, gdyby dzisiaj miêdzy nami stan±³ Chrystus, jako¿ daleko s³uszniej strofowa³by nas i wyrzuca³ nam niedowiarstwo, nieufno¶æ i zatwardzenie serca, jakby na pó³ pogañskiemu i nieutwierdzonemu jeszcze ³ask± ludowi. O, jest ci On zawsze przytomny [obecny] miêdzy nami, co dzieñ schodzi na te ¶wiête o³tarze i nawiedza dom Swój opuszczony patrz±c, czy nie znajdzie, kto by Go szuka³ szczerze?" I brat Honorat bez lito¶ci ch³oszcze m³ode pokolenie, z którego zaledwie sam wyszed³: „...to mo¿e nowe pokolenie nowym zaja¶nieje ¿yciem i wyro¶nie na jej (ojczyzny) pociechê? ... (Ale gdzie¿ tam! ... Nawet to m³ode pokolenie) - to ju¿ jakby starcy zgrzybiali, u których ju¿ rozum przewrócony, spaczone pojêcie, serce przesycone i zlodowacia³e uczucia. Jeszcze chodziæ nie umiej±, a ju¿ odrzucaj± kieruj±c± ¶wiêtej ich matki rêkê. Jeszcze nie maj± swojego zdania, a ju¿ im ciê¿ko i¶æ za starszych rad± i wstydzi ich naj¶wiêtszy obowi±zek pos³uszeñstwa rodzicom... ich moralno¶æ i ca³a doskona³o¶æ... zawis³a na poddaniu wszystkich w³adz i uczuæ duszy pod jarzmo opinii ¶wiata. Ich postêp zale¿y na wyrzeczeniu siê wiary". Ale te wszystkie bezbo¿ne wysi³ki rozbijaj± siê, jak piana morska o niewzruszon± ska³ê Piotrow±: „...ten Ko¶ció³, dopóki tu jest na ziemi, walczyæ bezustannie musi... jednak poruszonym byæ nie mo¿e, bo stoi na opoce, i¿ nie cz³owiecz± moc± jest zbudowany... lecz Bosk± rêk± Jezusa Chrystusa. Te s³owa m³odego kaznodziei, jakkolwiek bardzo mocne, pe³ne by³y mi³o¶ci i optymizmu. Dotyka³y najistotniejszych zagadnieñ nurtuj±cych ówczesn± inteligencjê, a zw³aszcza m³odzie¿, ¶wiadczy³y o doskona³ej znajomo¶ci ¶rodowiska, do którego by³y skierowane, a ponadto wzywa³y z jak±¶ nadprzyrodzon± moc± do ockniêcia siê i do zwrócenia siê z ca³± wiar± ku Chrystusowi[29]. Podobnie bêdzie uwa¿a³ parê lat pó¼niej, ¶ci±gniêty do Warszawy przez ¶wiêtego Arcybiskupa Zygmunta Feliñskiego wybitny kaznodzieja, ks. Zygmunt Golian, który w swoich kazaniach bêdzie podkre¶la³, ¿e dla znacznej czê¶ci inteligencji katolickiej najwy¿sz± powag± jest nie Stolica ¶wiêta, ale trybuna³ opinii[30], czyli to co dzisiaj nazywamy opini± publiczn±. Ojciec Honorat ju¿ od pierwszych lat kap³añstwa koncentrowa³ siê wokó³ duszpasterstwa kobiet. W tym okresie namiestnikiem Królestwa Polskiego by³ genera³ Iwan Fiodorowicz Paskiewicz. Czas jego rz±dów trwaj±cy od st³umienia powstania listopadowego a¿ do roku jego ¶mierci czyli 1856 nazwany zosta³ noc± paskiewiczowsk±. Okres ten charakteryzowa³ siê wzmo¿eniem represji politycznych oraz sankcji gospodarczych wobec Królestwa Polskiego ze strony Imperium Rosyjskiego[31]. By³ to czas, kiedy Królestwo zosta³o pozbawione olbrzymiej liczby mê¿czyzn, zw³aszcza z polskiej szlachty. Surowe prawa represyjne zrusyfikowa³y szko³ê, systematycznie niweczy³y znamiona polsko¶ci w ¿yciu publicznym. Dominuj±ca sta³a siê wówczas rola kobiet w wychowaniu m³odego pokolenia przekazywania mu niezbywalnych warto¶ci religijnych, moralnych i narodowych w „gniazdach rodzinnych", w tworzeniu opinii publicznej, która z prywatnej, salonowej, stawa³a siê szersz±[32]. Chodzi³o wiêc, zgodnie z ideami popularnego wówczas romantyzmu, o stworzenie nowych wzorców „matki, Polki i obywatelki". To, zwi±zane by³o z poczuciem misji narodowej, w której cierpienia i harówka ówczesnych kobiet stanowi³y bardzo wa¿n± rolê w odrodzeniu moralnym narodu[33]. St±d m³ody, ale bardzo zdolny kapucyn Honorat Ko¼miñski otrzyma³ zadanie poprowadzenia katechez na pensjach ¿eñskich. W tym czasie zaprzyja¼ni³ siê ze Stanis³awem Jachowiczem, pedagogiem, poet± i czo³owym bajkopisarzem dla dzieci. Do dzisiaj znany i pamiêtany w niektórych domach, chocia¿by z wierszyka „Pan kotek by³ chory i le¿a³ w ³ó¿eczku...". Dziêki tej znajomo¶ci pozna³ ojciec Honorat dzia³alno¶æ Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynno¶ci a tak¿e zapozna³ siê z koncepcj± rozbudowy sieci ochron (znanych nam z dzia³alno¶ci b³. Edmunda Bojanowskiego). Honorat Ko¼miñski, mimo tego, ¿e by³ o ponad trzydzie¶ci lat m³odszy od Stanis³awa Jachowicza, to jednak przez ca³y okres ich znajomo¶ci by³ dla niego kierownikiem duchowym. Przed swoj± ¶mierci± Stanis³aw Jachowicz odby³ spowied¼ generaln± u ojca Ko¼miñskiego, który pó¼niej wyg³osi³ mowê po¿egnaln± na pogrzebie swojego starszego przyjaciela. Owa umiejêtno¶æ kierowania duszami ludzkimi dojrzewa³a u ojca Honorata z roku na rok. Jego konfesjona³ zaczyna³ byæ oblegany. I w³a¶nie poprzez konfesjona³ nabywa³ on g³êbokiej znajomo¶ci wielkich bied moralnych, potrzeb spo³ecznych, przekonywa³ siê o potrzebie bardziej skoordynowanych dzia³añ[34]. Chodzi³o o rozbudzenie religijno¶ci u ludzi oraz o uwra¿liwienie ich na potrzeby innych. Swoj± pobo¿no¶ci± zachêca³ innych do pod±¿ania ¶ladami Chrystusa i ¶wiêtego Franciszka, prowadz±c ich a¿ na wy¿yny doskona³o¶ci. Jednak najwa¿niejszym dzie³em b³ogos³awionego Honorata by³o organizowanie i kierownictwo Trzeciego Zakonu Franciszkañskiego czyli tak zwanych tercjarzy. „Pracy tej po¶wiêci³ (...) ca³e swoje ¿ycie zakonne[35]". Na bazie tego Zakonu „organizowa³ w ca³ej Warszawie liczne kó³ka ró¿añcowe. Cz³onkowie tych kó³ek nie zadowalali siê samym odmawianiem »Zdrowa¶« i rozmy¶laniem tajemnic, ale nadto pod wp³ywem gorliwego kapucyna, stawali siê bardzo czynnymi szerzycielami my¶li katolickiej i pracownikami na polu mi³osierdzia katolickiego[36]". Niektóre z tych kó³ek tworzy³y ¯ywy Ró¿aniec. By³y to grupy (czyli „ró¿e") po15 osób w ka¿dej, które codziennie ³±czy³y siê modlitw± we wspólnej intencji i odmawia³y po jednej, kolejnej tajemnicy ró¿añcowej, ka¿da osoba w innej, co ³±cznie pozwala³o na odmówienie przez dan± grupê ca³ego ró¿añca w jeden dzieñ. Praktycznie w ci±gu kilku lat prawie ca³a Warszawa zosta³a powi±zana w takie „ró¿e". Wydaje siê, ¿e w³a¶nie one by³y zacz±tkiem, zak³adanych pó¼niej przez ojca Honorata, ukrytych zgromadzeñ bezhabitowych. Jak wiemy, ta tradycja ¯ywego Ró¿añca jest kontynuowana do dzisiaj w wielu polskich parafiach. W roku 1855 o. Honorat za³o¿y³ Zgromadzenie Sióstr ¶wiêtego Feliksa, czyli popularne felicjanki. Nazwa zgromadzenia wziê³a siê od figury ¶w. Feliksa z Cantalicio znajduj±cej siê w ko¶ciele Kapucynów, przy której przysz³e siostrzyczki czêsto siê modli³y. Przy za³o¿eniu Felicjanek pomog³y mu dwie tercjarki, Zofia Truszkowska (dzisiaj jako Maria Angela Truszkowska jest b³ogos³awion± Ko¶cio³a katolickiego) oraz jej cioteczna siostra Klotylda Ciechanowska. Zgromadzenie to mia³o za cel opiekê i wychowywanie dzieci bardzo ubogich oraz pielêgnowanie chorych i niedo³ê¿nych staruszek. Poniewa¿ o. Honorat pozyskiwa³ dla tego Zgromadzenia wiele panien i to z dobrych domów, wiêc rozgniewana m³odzie¿ mêska, ¿e jej siê dobre partie wymykaj± odgra¿a³a siê O. Honoratowi, ¿e mu nie daruje i rzuca³a nañ jajkami, gdy przechodzi³ ulic±[37]. Honorat Ko¼miñski mia³ wówczas 26 lat i by³ dopiero trzeci rok kap³anem, a mimo to potrafi³ wyrobiæ sobie autorytet i zachowaæ taki dystans w obej¶ciu z siostrami, ¿e ¿adna nie odwa¿y³a siê do niego zanadto zbli¿yæ; widzia³y w nim i czci³y nie cz³owieka, nie kap³ana nawet, ale S³ugê Bo¿ego, który im wskazywa³ drogê do doskona³o¶ci. (...) By³ wtedy wszystkim dla nich: i spowiednikiem, i kierownikiem duchowym, i ustaw±, i mistrzem, i prze³o¿onym g³ównym. On je uczy³ (...) ¿ycia zakonnego i duchownego, on pobudza³ do zapa³u w s³u¿bie Pañskiej[38]. Pewnego razu zdarzy³o siê, ¿e siê o. Honorat zasiedzia³ u Sióstr i wróci³ do klasztoru po godz. 21, kiedy furta ju¿ by³a zamkniêta. Poniewa¿ by³o to wykroczenie przeciw klasztornym zasadom, musia³ siê poddaæ publicznej pokucie. Wiêc Ojciec Honorat w najbli¿sz± niedzielê, zaraz po swoim kazaniu, za³o¿y³ pas na szyjê i wyzna³ wobec zgromadzonego t³umu, ¿e jest niedobrym zakonnikiem; w³óczy siê po nocach, pó¼no wraca do klasztoru. Na ten widok i na s³owa wymówione ze skruch± serdeczn± ca³y ko¶ció³ zap³aka³, wiedziano bowiem dobrze, dok±d i po co chodzi i ¿e jest jednym z naj¶wi±tobliwszych Ojców[39]. To publiczne wyznanie Ojca Honorata przynios³o jeszcze taki dodatkowy efekt, ¿e m³oda dziewczyna, która od jakiego¶ ju¿ czasu waha³a siê, czy pój¶æ za g³osem powo³ania, po takim wyst±pieniu zakonnika natychmiast wst±pi³a do Felicjanek[40]. Ten ¿eñski Zakon pomóg³ bardzo zachowaæ wiarê unitom podlaskim. W tym regionie mia³y siostry du¿± liczbê ochronek, wiêc uczy³y w dzieñ wiary ma³e dzieci a wieczorami doros³e dziewczêta i ch³opców, w niedziele za¶ albo one je¼dzi³y po wsiach, albo do nich schodzili siê na naukê katechizmu sami gospodarze i gospodynie. Lud by³ ciemny, nieobeznany z religi±, by³o wiêc du¿o do roboty, tym bardziej, ¿e odwiedza³y i chorych, przynosz±c im lekarstwa i pielêgnuj±c w nocy, gdy tego by³o potrzeba, a wszystkim t³umacz±c, co to jest Unia i jak mocno trzymaæ siê jej winni. Praca ich nie zosta³a pró¿n± O¶wieceni przez Siostry, unici nie dali siê przeci±gn±æ na prawos³awie, woleli raczej i¶æ na Sybir i ponie¶æ mêczeñstwo[41]. W tym te¿ czasie w¶ród prowadzonych przez Ko¼miñskiego tercjarek nale¿±cych do ¿ywego ró¿añca a kierowanych przez pani± Robaczewsk± „powsta³a my¶l za³o¿enia schroniska, dla opuszczonych, potrzebuj±cych, przyjezdnych i szukaj±cych pracy[42]". Zadbano o kapita³, i podstawy prawne tego dzie³a oraz utworzono zarz±d schroniska, któremu nadano nazwê „Przytulisko". Ojciec Honorat zosta³ formalnym kapelanem tego zak³adu a opiek± nad „Przytuliskiem" powierzono najpierw hierarchii ko¶cielnej a nastêpnie w³a¶nie felicjankom. Nied³ugo po za³o¿eniu zgromadzenia sióstr felicjanek, zauwa¿y³ nasz bohater, ¿e sporo starszych wiekiem sióstr sk³ania³o siê bardziej do ¿ycia kontemplacyjnego ni¿ do czynnego. Za³o¿y³ wiêc on kolejne zgromadzenie, tym razem klarysek kapucynek klauzurowych ¶wiêtego Feliksa, które swoj± modlitw± i pokut± mia³y wspieraæ dzie³a felicjanek. Ojciec Honorat nieustannie pracowa³ nad w³asnym u¶wiêceniem, sam o tym tak mówi³: „Nie po to przyszed³em do zakonu (...) ¿ebym siê zbawi³, ale ¿ebym ¶wiêtym zosta³[43]". A w tym d±¿eniu do ¶wiêto¶ci bardzo pomaga³a mu jego w³asna opieka duchowa nad tymi pierwszymi felicjankami, o czym sam napisa³ w Notatniku duchownym pod rokiem 1865 (czyli ju¿ po kasacie): Gdy mnie Pan Bóg otoczy³ duszami niewinnymi, czystymi w mi³o¶ci Bo¿ej, w modlitwie ustawicznymi, pokutach surowymi i do doskona³o¶ci ca³ym sercem mê¿nie zd±¿aj±cymi, gdy widzia³em w nich cudowne dary Bo¿e udzielane tylko wybranym s³ugom Jego, i ¿ycia nadzwyczajno¶æ i akty cnót heroicznych codziennie spe³niane, gdy ogl±da³em urzeczywistnione marzenia moje o ¶cis³o¶ci ¿ycia zakonnego, gdy mi siê przedstawia³o odnowione pierwiastkowe ¿ycie ¶wiêtego Ojca naszego i jego towarzyszy, a raczej ¶wiêtej Matki Klary i jej córek ¶wiêtych, o którym nawet marzyæ nie ¶mia³em, i to z ca³± ¿ywo¶ci± wiary ówczesnej i ¶wiêtego zapa³u, wtedy jeszcze bardziej o¿ywia³y siê we mnie pragnienia takiego ¿ycia i czu³em siê zawstydzony przyk³adami tych s³abych istot, które wyprzedza³y daleko nie tylko ¿ycie moje, ale moje nauki nawet i moje nadzieje, i pragnienia. I widzia³em wyra¼nie, ¿e mnie Pan Bóg na s³u¿bie ich postawi³, abym zrozumia³, ¿e i w dzisiejszych czasach mo¿na Mu s³u¿yæ tak gorliwie, jak dawniej, o czym ju¿ w±tpiæ zaczyna³em i ¿ebym wsparty ich modlitwami i zachêcony ich przyk³adami nie ustêpowa³ na tej drodze, ale mê¿niej siê wzi±³ do poprawy. Potrzebny to by³ ¶rodek dla mnie, skoro mnie Pan Bóg tyle lat przy tym utrzymywa³ i przez pos³uszeñstwo ¶wiête do tego - ach niesposobnego - naznacza³[44]. Widzimy tu wyra¼nie jak pokorny i pos³uszny woli Bo¿ej by³ ojciec Honorat i jak mu to w jego ¿yciu duchowym pomaga³o. Lata piêædziesi±te dziewiêtnastego wieku by³y okresem pewnego o¿ywienia religijnego w Polsce i w Europie. Pius IX w tym czasie przygotowywa³ siê i w koñcu og³osi³ dogmat o Niepokalanym Poczêciu Naj¶wiêtszej Dziewicy. Natomiast w Warszawie w roku 1853 kapucyni po raz pierwszy zaprowadzili w swoim klasztorze nabo¿eñstwo majowe, które mia³o odegraæ pó¼niej tak wielk± rolê w polskiej pobo¿no¶ci maryjnej. Rok wcze¶niej zapocz±tkowali tê formê nabo¿eñstwa ksiê¿a misjonarze w ko¶ciele ¶wiêtego Krzy¿a, przeszczepiaj±c je z zagranicy na teren polski (...) Pobo¿no¶æ maryjna by³a jedn± z d¼wigni moralnych narodu polskiego udrêczonego pod jarzmem niewoli. Ona te¿ sprawia³a, ¿e lud coraz t³umniej garn±³ siê do ko¶cio³ów[45]. Ta wzmo¿ona religijno¶æ Polaków, któr± cechowa³o pog³êbianie praktyk religijnych, zosta³a nawet nazwana „rewolucj± moraln±[46]" a pierwsze siostry felicjanki, prowadzone przez ojca Honorata, by³y tu dla wielu wzorem, gdy wykazywa³y swoj± olbrzymi± aktywno¶æ i po¶wiêcenie. Dosz³o nawet do tego, ¿e w dziedzinie pos³ugi religijnej felicjanki prowadzi³y na polecenie arcybiskupa Fija³kowskiego katechumenat dla ¯ydówek i protestantek [a] (...) pod kierunkiem osobistym ojca Honorata prowadzi³y nowicjat tercjarski[47]. Przy tak wielkim zaanga¿owaniu Honorata Ko¼miñskiego w prowadzenie felicjanek oraz przy wielu innych zajêciach i inicjatywach, na pewno warto poznaæ rozk³ad dnia tak zapracowanego cz³owieka. Pos³uchajmy wiêc, wstawa³ o pó³nocy na wspóln± jutrzniê, pó¼niej ju¿ siê nie k³ad³, by od 2 do 4 przygotowywaæ siê do kazañ i lekcji katechizmu, od 4 do 6 przygotowywa³ siê do wyk³adów z teologii, które prowadzi³ dla kleryków kapucyñskich, od 6 do 8 - toaleta, pacierze, przygotowanie do Mszy ¶wiêtej jej odprawienie, dziêkczynienie oraz prywatne oficjum o Matce Boskiej. Od 8 do 10 - ¶niadanie i szko³a, od 10 do 11- spowiadanie, od 11 do 12 - obiad i rozmy¶lanie, od 12 do 14 - wyk³ady z teologii lub lekcje katechizmu, od 14 do 14,30 - odmawianie brewiarza i ma³ego oficjum, od 14,30 do 16 - szko³a, od 16 do 17 - kompleta, ró¿aniec, rachunek sumienia, od 17 do 17,30 - czytanie duchowne, od 17,30 do 18 - ma³e oficjum i kolacja, od 18 do 19 - czytanie przygotowawcze do kazañ i lekcji katechizmu, o 19 przygotowanie do medytacji na nastêpny dzieñ i sen do pó³nocy[48]. Wydaje siê, ¿e tu nie ma miejsca na nic dodatkowego, a jednak ¿ycie naszego bohatera ca³kowicie temu zaprzecza. Bo spróbujmy podsumowaæ: opieka duchowa nad felicjankami i kapucynkami, opieka nad ¯ywym Ró¿añcem, tercjarzami no i nad „Przytuliskiem". Z kolei w 1859 roku na kapitule w L±dzie wybrano na prowincja³a duchowego ojca Prokopa Leszczyñskiego, duchowego przewodnika ojca Honorata. Wiêc wtedy ojciec Honorat, który by³ sekretarzem poprzednich prowincja³ów, by³ bardzo pomocny równie¿ i ojcu Prokopowi w zarz±dzaniu kapucyñsk± prowincj±. Do tego jeszcze ojciec Honorat Ko¼miñski w okresie od 1853 do 1864 wyg³osi³ oko³o 10 000 kazañ a do ka¿dego siê starannie przygotowywa³[49]. A w tym nat³oku zajêæ zdarza³y siê ojcu Honoratowi czasami równie¿ sprawy nag³e i niezaplanowane. Takimi wydarzeniami by³y bardzo nieprzyjemne i bolesne pos³ugi, które w tamtych ciê¿kich latach zdarza³o mu siê parokrotnie wykonywaæ. By³ to czas powstania Styczniowego. Kapucyni wtedy reprezentowali bardzo ró¿ne postawy. Byli tacy zakonnicy, którzy zwi±zali siê bardzo blisko z rewolucyjn± frakcj± „czerwonych", byli tacy co razem ze stronnictwem „bia³ych" d±¿yli do „pracy organicznej". Byli te¿ tacy, zwani „ultramontanami", którzy w ³±czno¶ci z papie¿em stawiali Boga i Ko¶ció³ ponad wszystkie inne sprawy. Honorat Ko¼miñski by³ zwolennikiem pracy od podstaw i nie pochwala³ dzia³añ braci, którzy anga¿owali siê w politykê i ruch powstañczy. On drogê do wolno¶ci widzia³ (...) zawsze przez odrodzenie ducha narodu[50]. W tych trudnych czasach obs³ug± wiê¼niów zajmowali siê kapucyni a w³a¶ciwie jeden wyznaczony duszpasterz z tytu³em operator incarcerorum[51]. Poniewa¿ w latach powstania by³o bardzo du¿o wyroków ¶mierci, wiêc pos³uga jednego kap³ana by³a niewystarczaj±ca. Dlatego dysponowanie na ¶mieræ w szczególno¶ci wiê¼niów politycznych (z cz³onkami Rz±du Narodowego w³±cznie) (...) [sta³o] siê szczególnym pos³annictwem i powinno¶ci± klasztoru na Miodowej; (...) [by³o] równie¿ udzia³em i ojca Honorata Ko¼miñskiego. (...) Odprowadza³ [on] a¿ pod szubienicê m³odego rzemie¶lnika Ludwika Jaroszyñskiego (...), który dokona³ nieudanego zamachu na wielkiego ksiêcia Konstantego[52]. Ko¼miñski bardzo prze¿y³ tê egzekucjê wykonan± na m³odziutkim rzemie¶lniku w cytadeli, gdzie sam za m³odu by³ wiêziony przez jedena¶cie miesiêcy. Ale jeszcze bardziej prze¿y³ egzekucjê swojego zakonnego wspó³brata, ojca Agrypina Konarskiego, do którego zosta³ wezwany pó¼no w nocy z 12 na 13 czerwca 1863 roku. Ojciec Agrypin by³ kapelanem w powstañczym oddziale W³adys³awa Kononowicza. Ta egzekucja by³a pierwsz± publiczn± egzekucj± w Królestwie Polskim dokonan± na kap³anie. Ten bezprawny rozkaz, który ostro potêpi³ Arcybiskup Szczêsny Feliñski, podpisa³ sam namiestnik carski, wielki ksi±¿ê Konstanty, ³ami±c swoje zapewnienie o tym, ¿e nie bêd± skazywani ani ksiê¿a ani lekarze spiesz±cy z pomoc±[53]. Ojciec Honorat, który towarzyszy³ ojcu Konarskiemu w tej ostatniej drodze tak to opisa³: „Nie mog³em ukryæ mego podziwienia na widok jego spokoju i swobody. Odpowiedzia³ mi na to: »Mój bracie, czy¿ ja móg³bym siê spodziewaæ wiêkszego szczê¶cia, jak umrzeæ dla spraw Ko¶cio³a i Kraju? Wszak spe³nia³em tylko pos³ugi duchowne braci moich«. Prosi³ mnie tylko, abym nie dopuszcza³ do tego, aby habit przed powieszeniem ¶ci±gano, bo mamy tê pocieszaj±c± obietnicê, ¿e kto umrze w habicie, nie umrze na wieki. I gdy widzia³, ¿e siê namy¶laj± nad tym, sam wdzia³ na habit koszulê, czy wór ¶miertelny, który przed nim trzymano. Ju¿ na szubienicy mia³ stryczek za³o¿ony, kiedy przemówi³ do mnie: »Mój bracie, dzi¶ dzieñ Serca Jezusowego, odpraw za mnie Mszê ¶wiêt±«. Co te¿ rzeczywi¶cie po powrocie dope³ni³em[54]". Po klêsce powstania styczniowego rz±d carski przyst±pi³ do kasowania zakonów w Królestwie. O tej kasacie zakonów i o dalszych losach naszego b³ogos³awionego bohatera, dowiemy siê, oczywi¶cie jak Pan Bóg pozwoli, za miesi±c. Bibliografia: - S. Jolanta Bronis³awa Mu¶kiewicz, O. Honorat z Bia³ej, Komisarz Prowincyi Polskiej Kapucynów, Warszawa 1917. - Ks. dr A. Marchewka, Ks. dr K. Wilk, dr C. Wilczyñski, Gwiazdy katolickiej Polski ¿ywoty wielkich s³ug Bo¿ych, Tom II, Miko³ów 1938. - O. Romuald Gustaw OFM, Hagiografia polska, tom I, Poznañ 1971. - Maria Werner OSU, O. Honorat Ko¼miñski Kapucyn 1829-1916, Poznañ-Warszawa 1972. Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. - Ewa Jab³oñska-Deptu³a, Trwanie i budowa Honorat Ko¼miñski kapucyn 1829-1916, Warszawa 1986. - Polscy ¶wiêci, tom 10, red. Joachim Roman Bar OFConv, Warszawa 1987. - Byæ ¶wiêtym Sanktuarium b³. Honorata Ko¼miñskiego w Nowym Mie¶cie nad Pilic±, oprac. O. Jan Jurczak OFMCap, Nowe Miasto nad Pilic± 2004. - B³. Honorat Ko¼miñski, O Eucharystii, Katowice-Z±bki 2005. https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Angelik_Drewaczy%C5%84ski https://www.niedziela.pl/artykul/27119/Litania-Narodu-Polskiego https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/wam_swieci/b_h_kozminski3.html https://pl.wikipedia.org/wiki/Noc_paskiewiczowska https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/wam_swieci/b_h_kozminski3.html [1] Wszystkie zdjêcia wykorzystane w tym materiale pochodz± z ksi±¿ki Byæ ¶wiêtym Sanktuarium b³. Honorata Ko¼miñskiego w Nowym Mie¶cie nad Pilic±, oprac. O. Jan Jurczak OFMCap, Nowe Miasto nad Pilic± 2004. [2] Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982, s. 275. [3] Romuald Gustaw OFM, Hagiografia polska, tom I, Poznañ 1971, s. 864. [4] Maria Werner OSU, O. Honorat Ko¼miñski Kapucyn 1829-1916, Poznañ-Warszawa 1972, s.32. [5] Polscy ¶wiêci, tom 10, red. Joachim Roman Bar OFConv, Warszawa 1987, s. 83. [6] Maria Werner OSU, O. Honorat Ko¼miñski..., s.43. [7] Polscy ¶wiêci..., s. 83. [8] S. Jolanta Bronis³awa Mu¶kiewicz, O. Honorat z Bia³ej, Komisarz Prowincyi Polskiej Kapucynów, Warszawa 1917, s. 4. [9] Tam¿e. s. 5. [10] Maria Werner OSU, O. Honorat Ko¼miñski..., s.47. [11] Tam¿e, s. 49. [12] B³. Honorat Ko¼miñski, O Eucharystii, Katowice-Z±bki 2005, s. 11-13. [13] S. Jolanta Bronis³awa Mu¶kiewicz, O. Honorat..., s. 6. [14] Maria Werner OSU, O. Honorat ..., s.49. [15] S. Jolanta Bronis³awa Mu¶kiewicz, O. Honorat..., s. 6. [16] Tam¿e. [17] Tam¿e, s.7. [18] Maria Werner OSU, O. Honorat ..., s.49-50. [19] Tam¿e, s.50. [20] S. Jolanta Bronis³awa Mu¶kiewicz, O. Honorat..., s. 7. [21] https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Angelik_Drewaczy%C5%84ski [22] S. Jolanta Bronis³awa Mu¶kiewicz, O. Honorat..., s. 8. [23] Tam¿e. [24] Polscy ¶wiêci..., s. 85. [25] S. Jolanta Bronis³awa Mu¶kiewicz, O. Honorat..., s. 9. [26] Polscy ¶wiêci..., s. 85. [27] Tam¿e, s.86. [28] Ewa Jab³oñska-Deptu³a, Trwanie i budowa Honorat Ko¼miñski kapucyn 1829-1916, Warszawa 1986, s. 27. [29] Maria Werner OSU, O. Honorat ..., s.68-69. [30] Tam¿e, s. 69. [31] https://pl.wikipedia.org/wiki/Noc_paskiewiczowska [32] Ewa Jab³oñska-Deptu³a, Trwanie i budowa..., s. 29-30. [33] Tam¿e, s. 30. [34] Tam¿e, s. 31. [35] Romuald Gustaw OFM, Hagiografia polska..., s. 867. [36] Ks. dr A. Marchewka, Ks. dr K. Wilk, dr C. Wilczyñski, Gwiazdy katolickiej Polski ¿ywoty wielkich s³ug Bo¿ych, Tom II, Miko³ów 1938, s. 194. [37] S. Jolanta Bronis³awa Mu¶kiewicz, O. Honorat..., s. 11. [38] Tam¿e, s.12. [39] Tam¿e. [40] Tam¿e. [41] Tam¿e, s. 13. [42] Polscy ¶wiêci..., s. 89. [43] Ks. dr A. Marchewka, Ks. dr K. Wilk, dr C. Wilczyñski, Gwiazdy katolickiej..., s. 194. [44] Ewa Jab³oñska-Deptu³a, Trwanie i budowa..., s. 43. [45] Maria Werner OSU, O. Honorat ..., s.72. [46] Ewa Jab³oñska-Deptu³a, Trwanie i budowa..., s. 44. [47] Tam¿e. [48] Tam¿e, s. 38. [49] Tam¿e. [50] Tam¿e, s. 57. [51] Tam¿e. [52] Tam¿e, s. 58. [53] Tam¿e, s. 60. [54] Tam¿e, s. 61. Powrót |