cz. IV ¶w. Klemens Dworzak Hofbauer Rycina popiersia ¶w. Klemensa na podstawie maski po¶miertnej z 1820 roku. Zdjecie z ksi±¿ki: Red. Maciej Sadowski CSsR, Paulina D±brosz - Drewnowska ¦wiêty Klemens Maria Hofbauer CSsR - dobry patron na z³e czasy, Kraków 2020. Na prze³omie wieku osiemnastego i dziewiêtnastego, a wiêc w latach, kiedy ¿y³ Klemens Hofbauer, bardzo wielu wp³ywowych ludzi nale¿a³o do masonerii. Pewnym wyja¶nieniem tej popularno¶ci uprawiania sztuki królewskiej, jak z zadêciem nazywano i nazywa siê wolnomularstwo, mog± byæ fragmenty tekstu z ksi±¿ki historyka masonerii Ludwika Hassa, pos³uchajmy: „Prze¿ywaj±ca ogromny awans kulturalny stolica, której liczba mieszkañców przekroczy³a sto tysiêcy, by w latach Sejmu Czteroletniego doj¶æ do oko³o stu dwudziestu tysiêcy, sta³a siê teraz jedn± z metropolii europejskich. »Któ¿ by nad wszystkie inne miasta nie przeniós³ Warszawy? - wspomina³ po latach z egzaltacj± feldmarsza³ek austriacki ksi±¿ê Karol Józef de Ligne. - Panuje w niej najlepszy ton francuski z oryginalnym odcieniem wschodnim, smak europejski po³±czony z azjatyckim, grzeczno¶æ najwyszukañsza z patriarchaln± niemal go¶cinno¶ci±«. Warszawa zachwyca³a kosmopolitycznych arystokratów, zarazem za¶ znajdowa³a siê w centrum ogarniaj±cego kraj poruszenia umys³ów. Tutaj przede wszystkim dokonywa³a siê urbanizacja dot±d wyra¼nie ziemiañskiej kultury polskiej. Tu grupowali siê inspiratorzy i twórcy owego poruszenia. By³a najwiêkszym w pañstwie centrum wydawniczym, o¶rodkiem ¿ycia teatralnego i czasopi¶miennictwa. Dynamicznie rozwijaj±ce siê miasto, w którym rozkwit gospodarczy najwiêksze (obok Wielkopolski) czyni³ postêpy - o czym ¶wiadczy³ gwa³towny wzrost obrotów bankowych czy powstaj±ce manufaktury nowego typu, obliczone na potrzeby wzrastaj±cej liczby ludno¶ci miejscowej, przyjezdnych i wojska - przyci±ga³o z bli¿szych i dalszych stron elitê intelektualn± i spo³eczn±, wybijaj±ce siê jednostki, przede wszystkim za¶ wchodz±cych teraz w ¿ycie publiczne przedstawicieli nowego pokolenia, owych wychowanków Stanis³awa Augusta, kszta³conych w zreformowanych kolegiach pijarskich i jezuickich. Dziêki temu unowocze¶nia³a siê struktura spo³eczna Warszawy, zwiêksza³a siê grupa mieszkañców utrzymuj±cych siê z dochodów uzyskiwanych za wykonywanie pracy umys³owej. Poszerza³a siê zatem baza rekrutacyjna wolnomularstwa. ¦wiatli m³odzi ludzie czuli siê predysponowani pochodzeniem i wykszta³ceniem, by zostaæ czê¶ci± »Warszawy lepszego tonu« i zabiegali o to. Warszawa za¶ w nowej pomy¶lnej koniunkturze gospodarczej, kiedy do przesz³o¶ci ju¿ nale¿a³y wstrz±sy konfederacji barskiej i pierwszego rozbioru »znów zanurza³a siê w uciechach«. Zarazem niejeden z nadaj±cych w niej ton uprawia³ »sztukê królewsk±«. (...) Przedstawiciele nowego pokolenia, jak wszyscy ówcze¶nie wykszta³ceni ludzie, chcieli uchodziæ za o¶wieconych, widzieli za¶, ¿e s± nimi cz³onkowie wolnomularstwa. Zakazy papieskie nie mog³y ich powstrzymaæ od przyst±pienia do organizacji, nale¿eli bowiem do pokolenia, które - zgodnie z nastawieniem jego wychowawców - nadal wprawdzie uczêszcza³o do ko¶cio³a, lecz obojêtnie »czy w Rzymie, czy w Londynie, czy w Turcji, czy w Chinach, jakiejkolwiek jest Ko¶ció³ religii«, gdy¿ coraz bardziej przyzwyczajali siê traktowaæ wszystkie religie wed³ug ich tre¶ci etycznych. Wolnomularstwo, okryte zas³on± tajemniczo¶ci, zarazem nieomal pe³ne - w ich oczach - wcielenie zarówno cenionej m±dro¶ci antycznej, jak i stanowi±cej cel ich d±¿eñ nowoczesno¶ci zachodniej, by³o samo przez siê atrakcyjne. Ponadto spe³nia³o w stosunku do nowego pokolenia pewn± szczególn± funkcjê wychowawcz±. Je¶li bowiem ich dziadowie i ojcowie rozpoczynali udzia³ w ¿yciu publicznym od przys³uchiwania siê mówcom sejmikowym, a nastêpnie w³asnymi wyst±pieniami na sejmikach zdobywali pierwsze ostrogi w s³u¿bie Rzeczypospolitej, oni - dzieci O¶wiecenia - w lo¿ach nabierali wprawy w przemawianiu do szerszego grona, umiejêtno¶ci przekonywania i obrony reprezentowanych przez siebie pogl±dów"[1]. To tyle, o powodach licznego wstêpowania w tamtych czasach do masonerii. A teraz pos³uchajmy jak osiemdziesi±t lat pó¼niej oceniano warszawskich benonitów. Wówczas pisa³ o tym ks. Zdzis³aw Bartkiewicz: „Pracowa³y [ró¿ne] zakony w Polsce i praca nagradza³a im siê sowicie, bo chlebem i z³otem, pamiêci± i wdziêczno¶ci±, ziemi± i niebem. Niejedn± piêkn± kartê dziejów naszych wype³niaj± wielkie ich zas³ugi, po¶wiêcenie, bohaterstwo i ¶wiêto¶æ ¿ycia. A je¶li zdarza³y siê z ich strony zdro¿no¶ci, biedy a nawet wystêpki, nie traci³y jako¶ zakony ani wziêto¶ci, ani dobrej s³awy. Ojcowie nasi byli w tej mierze dziwnie tolerancyjnymi i pob³a¿liwymi, bo nieraz a¿ do przesady. Jeden by³ tylko wyj±tek w tej mierze. Beniaminek wszystkich zakonów w Polsce dozna³ nieprzychylno¶ci niezwyk³ej, surowo zosta³ on os±dzony i bezwzglêdnie potêpiony. Podejrzenia nieuzasadnione, kalumnie nieprzyjació³ przyjêto za prawdê i zdyfamowano [staropol. znies³awiono, oczerniono] zakon bez s±du i winy. Tym to Benjaminem nieszczê¶liwym to zgromadzenie OO. Redemptorystów, znanych u nas pod nazw± Benonów lub Benonitów, co przybywszy do Warszawy w koñcu osiemnastego wieku, po dwudziestoletniej b³ogiej dzia³alno¶ci byli zmuszeni opu¶ciæ kraj nasz z wyrokiem banicji na pocz±tku obecnego stulecia. Dzi¶ pamiêæ o Benonach zaginê³a. Ledwo kto wie dzisiaj o ich pobycie i dzia³alno¶ci w Polsce. Na miejscu, gdzie stal ich ko¶ció³ i klasztor, dzi¶ stoi kamienica oznaczona numerem 1877. Ich szko³y i zak³ady opustosza³y z ich ust±pieniem i przesz³y w inne rêce albo na inne cele obrócone zosta³y. Pomarli ci, co byli ¶wiadkami ich cnót, co im zawdziêczali cich± pomoc w ubóstwie, pociechê w utrapieniu, zwrot na drogê cnoty, a wreszcie zbawienie wieczne. W¶ród gminu miasta Warszawy i u ludu z jej okolic dopyta³by siê jeszcze dzi¶ o ¿arliwych kazaniach, prze¶licznym nabo¿eñstwie, nadzwyczajnych nawróceniach i bezprzyk³adnej ich pracy i po¶wiêceniu dla biednych i grzesznych. Tam by pos³ysza³ rzewny lament wprost z serca wdziêcznego ludu wyrwany, a op³akuj±cy stratê ukochanych ojców w ¿a³osnej piosence[2]. Ale w ¶wiecie uczonym rzadko us³yszeæ siê daje s³ówko dla nich pochwa³y, czê¶ciej daleko uprzedzenia, jak mia³em sposobno¶æ przekonaæ siê o tym, robi±c poszukiwania w tym wzglêdzie. »Ksiê¿e« mówili mi ludzie dobrej wiary a znaj±cy historyê naszego kraju, »to wiadoma rzecz, ¿e Benoni byli zdrajcami«. Owszem jeden z dziwn± naiwno¶ci± mi powiedzia³: »Ciekawa to rzecz Hoffbauera dzi¶ kanonizuj±, a przecie¿ to historycznie dowiedzione, ¿e byli oni zdrajcami i szpiegami« . Prócz takich przekonañ spotkaæ siê chyba mo¿na z karykatur± wyobra¿aj±c± ich wywiezienie o jakiej wspomina [Ignacy] Kraszewski, a jak± i my¶my mieli sposobno¶æ ogl±daæ na ostatniej wystawie obrazów w Krakowie[3]". Tu, na chwilê zatrzymajmy siê przy tej ohydnej karykaturze, o której z oburzeniem pisa³ ks. Wincenty Smoczyñski nie mog±c poj±æ dlaczego wystawiono na krakowskiej wystawie takie paskudztwo, które zrobili warszawscy masoni. O tej karykaturze bardzo ciekawy tekst pod tytu³em Grafika tworzenie czarnej legendy napisa³a Paulina D±brosz - Drewnowska: „Zadania propagandowe [w tamtych czasach] doskonale spe³nia³a grafika, rozumiana jako metoda powielania obrazu (...) w okre¶lonej liczbie egzemplarzy. W roli propagandowej spe³nia³y siê wklês³odruki, (...) oraz (...) przede wszystkim wypuk³odruki, wykonywane w technice drzeworytu. Te ostatnie mo¿na by³o powielaæ w tysi±cach egzemplarzy. Nowo¶ci± by³o to, ¿e nikt przed Napoleonem nie u¿y³ tego ¶rodka na skalê masow±. (...) Przyk³adem doskona³ego manipulowania opini± publiczn± jest jedyna znana dzi¶ z okresu Ksiêstwa Warszawskiego grafika o zabarwieniu satyryczno-wyszydzaj±cym: Heggira albo wygnanie Benonów z Warszawy dnia 20 czerwca 1808. Wygnanie benonitów z Warszawy w 1808 roku. Zdjecie z ksi±¿ki: Red. Maciej Sadowski CSsR, Paulina D±brosz - Drewnowska ¦wiêty Klemens Maria Hofbauer CSsR - dobry patron na z³e czasy, Kraków 2020. (...) Rycina do³±czona do „Gazety Warszawskiej" z 18 czerwca 1808 roku stanowi³a t³o propagandowego artyku³u, który mia³ w odpowiednim tonie t³umaczyæ opinii publicznej motywy kasaty zgromadzenia, dokonanej na mocy dekretu z 9 czerwca 1808 roku podpisanego przez króla saskiego Fryderyka Augusta. Warto zauwa¿yæ, ¿e ilustracja antycypowa³a wydarzenia. Dekret wykonano dwa dni pó¼niej, tj. 20 czerwca, o godz. 4.00 nad ranem, wywo¿±c ojców do twierdzy Kostrzyn. W czasach Ksiêstwa Warszawskiego oficjalnej cenzurze poddano przede wszystkim prasê. (...) Jak bardzo ów zabieg, nowy na gruncie polskim, okaza³ siê skuteczny, ¶wiadczy to, ¿e artyku³ w gazecie wraz z doskonale przemy¶lan± ilustracj± utrwali³ na ponad dwa wieki pisany przekaz propagandowy oraz zrodzi³ czarn± legendê benonitów, której echa pobrzmiewaj± w pamiêtnikarstwie, literaturze i historiografii. (...) Na propagandowy aspekt ich wygnania z Warszawy zwróci³ uwagê W³adys³aw Rostocki w artykule z 1973 roku, choæ nie by³ to g³ówny temat jego rozwa¿añ. Jednak ju¿ w pierwszym zdaniu historyk og³osi³, ¿e propaganda napoleoñska, która utworzy³a czarn± legendê redemptorystów, wywiera³a i wywiera do dzi¶ dnia powa¿ny wp³yw na historiografiê. Te s³owa by³y pisane niemal pó³ wieku temu. Badacz przeanalizowa³ pi¶miennictwo dotycz±ce wydalenia redemptorystów z granic Ksiêstwa, ze wskazaniem tych pisarzy i historyków, którzy w swoich pracach utrwalali ow± czarn± legendê. (...) System propagandy napoleoñskiej wykorzystywa³ stare formy i tre¶ci. Masowe jednak ich powielanie i to w³±czone w ca³y zespó³ ¶rodków oddzia³ywania nowych lub w nowy sposób u¿ytkowanych zasadniczo zmieni³o znaczenie starych wzorców i hase³. Nale¿y jednak zwróciæ uwagê, ¿e owe sposoby uzyskiwania poparcia spo³ecznego by³y równie¿ nastêpstwem o¶wieceniowych tendencji. Napoleon potrafi³ odpowiednio odczytaæ i odpowiedzieæ na zapotrzebowania swoich poddanych, które by³y równie¿ wynikiem przemian kulturowych. Tak oto w epoce kultu rozumu wraz z rozwojem wiedzy ros³a te¿ potrzeba jej encyklopedycznego zebrania i uporz±dkowania, przez co wiêkszego znaczenia nabra³o medium obrazowe. Efektem tych zmian by³a popularno¶æ grafiki (...) w ksi±¿kach oraz w prasie. (...) Napoleon wykorzysta³ te tendencje na u¿ytek propagandy. (...) Czêstym i celnym zabiegiem wykorzystywanym w rysunkach sta³a siê karykatura, polegaj±ca na ¶wiadomym przedstawieniu osoby, zjawiska lub przedmiotu w sposób zdeformowany, by podkre¶liæ ich negatywne cechy. (...) Na pytanie, jak± funkcje pe³ni³a w tym prze³omowym czasie karykatura, francuski badacz grafiki Champfleury odpowiada³: Karykatura razem z gazet± jest okrzykiem obywateli. To, czego nie mog± wy- raziæ, jest t³umaczone przez ludzi, którzy pokazuj± g³êbokie uczucia ludu. Nie- którzy uwa¿aj± karykaturê za zbyt nachaln±, niesprawiedliw±, ¶mia³±, bezczel- n±, gwa³town±, gro¼n±, okrutn±, bezwzglêdn±. Wyra¿a ona lud. (...) To sztuka ordynarna, cyniczna, sztuka bez sztuki, ciekawa dlatego, ¿e wyra¿a uczucia buntu ludu, który siê budzi. (...) Rycina Heggira albo wygnanie Benonów z Warszawy dnia 20 czerwca 1808 przedstawia scenê wywiezienia z Warszawy redemptorystów, którego do- konano na mocy dekretu króla saskiego i ksiêcia warszawskiego Fryderyka Augusta. Jest to kompozycja satyryczna z zakresu ikonografii sztychowanej, maj±ca o¶mieszyæ benonitów. Rycina powsta³a zatem nie po to, by udokumentowaæ wydarzenie, ale w celu ¶ci¶le propagandowym. (...) Rycina z Warszawy stanowi unikat na gruncie polskiej grafiki, poniewa¿ nie jest realistycznym odwzorowaniem wydarzeñ i nie pe³ni wy³±cznie funkcji ilustracji do tekstu, ale jest typow± karykatur±. (...) Z wydanych ostatnio krytycznych ¼róde³ mo¿emy lepiej poznaæ kulisy powstania ryciny, za pomoc± której Francuzi chcieli wp³yn±æ na warszawsk± opiniê publiczn±. Rezydent Jean-Charles Serra, który bra³ czynny udzia³ w spisku dotycz±cym kasaty klasztoru, pisa³ do marsza³ka Davouta: Pan minister policji przyszed³ wczoraj, aby powiadomiæ mnie o karykaturze, która zosta³a sporz±dzona na okoliczno¶æ wygnania benonitów; uwa¿a, ¿e warto j± rozpowszechniæ.(...) Jego obawy dotyczy³y jedynie reakcji króla saskiego Fryderyka Augusta. (...) Kto umie¶ci³ w gazetach powy¿szy artyku³? Nie trudna sprawa na to odpowiedzieæ. W aktach by³ego ministerium policji Ksiêstwa Warszawskiego przechowa³ siê dot±d brulion tego artyku³u z poprawkami dokonanymi przez Augustyna Gliñskiego, generalnego sekretarza tego¿ ministerium. Fragment ten wskazuje na rolê Gliñskiego w przygotowaniu tekstu. Co prawda w przypadku pierwszego artyku³u z 18 czerwca 1808 roku zamieszczonego w Gazecie Warszawskiej minister Potocki zarzeka³ siê wobec króla saskiego, ¿e nie wyszed³ on z mojego biura i móg³by byæ staranniej przygotowany. (...) Gliñski pracowa³ w Ministerium Policji, które odpowiada³o za cenzurê gazet i pism periodycznych. Cieszy³ siê ogromnym zaufaniem swego zwierzchnika. Minister Aleksander Potocki nade wszystko polega³ na jedynie obeznanym z pracami resortu radc± Augustynem Gliñskim. Jak siê okazuje, radca Gliñski kierowa³ równie¿ wywiadem. (...) Inteligentny i bardzo dobrze wykszta³cony sekretarz ministerstwa policji s³yn±³ jako doskona³y fachowiec i surowy wykonawca prawa. By³ masonem w VII stopniu wtajemniczenia. Jako mistrz katedry lo¿y Bracia Zjednoczeni czuwa³ nad jej administracj± i finansami"[4]. Warto jeszcze poczytaæ o symbolice tej grafiki, która zosta³a opisana w tym samym artykule: „Rycina jest utrzymana w ostrej satyrycznej tonacji. Sam tytu³ Heggira, czyli hid¿ra, oznacza ucieczkê Mahometa z Mekki do Medyny, co mia³o sugerowaæ, ¿e benonici to fa³szywi prorocy. W centrum kompozycji znajduje siê grupa redemptorystów otoczonych przez wojsko francuskie i popychanych przez warszawski t³um. W lewym górnym rogu sztychu widniej± podobizny ministrów Aleksandra Potockiego i Jana P. £uszczewskiego oraz siedz±cego po¶rodku nich króla saskiego Fryderyka Augusta. Potocki - wysoko postawiony wolnomularz - trzyma wêgielnicê. £uszczewski (...) jako minister wyznañ, trzyma klucz. Oznacza on opiekê, wierno¶æ, wskazywanie drogi, ale i w³adzê, sprawowany dozór. Jest te¿ symbolem milczenia i roztropno¶ci. W chrze¶cijañstwie klucz stanowi znak w³adzy, szczególnie papieskiej. W symbolice masoñskiej okr±g³e oko klucza oznacza ¶cie¿kê wiary. Promienie s³oñca bij±ce od tych trzech postaci przywodz± na my¶l ¶wiat³o, jak¿e wa¿ny element dla epoki o¶wiecenia. Poszukiwanie go by³o g³ównym zadaniem wolnomularzy. Jest to równie¿ nawi±zanie do masoñskiego oka Opatrzno¶ci, symbolu s³oñca, ¶wiat³a, ale i Wielkiego Architekta ¦wiata. Warto zwróciæ uwagê, ¿e na pieczêci Zgromadzenia Naj¶wiêtszego Odkupiciela u¿ywanej od czasów za³o¿yciela Alfonsa Liguoriego widoczny jest krzy¿ na trzech pagórkach, a nad nim promieniuj±ce oko. W heraldyce oko umieszczone w równoramiennym trójk±cie jest symbolem Trójcy ¦wiêtej. Na pieczêci redemptorystów po obu stronach krzy¿a znalaz³y siê narzêdzia Mêki Pañskiej - w³ócznia i g±bka na hyzopie (u³o¿one w kszta³t litery V ). Ministerstwo policji doskonale zna³o pieczêæ Zgromadzenia z zajêtych podczas ¶ledztwa w klasztorze listów, a tak¿e dziêki otwieraniu ich na poczcie, zw³aszcza w ramach czarnego gabinetu. Na karykaturze oprócz wêgielnicy i klucza pojawia siê trzeci symbol - bilet z napisem no back. Oznacza on, ¿e nie ma tylnych drzwi, nie ma ¿adnych dróg okrê¿nych, ¿adnego wyj¶cia, s³owem - ¿adnej ucieczki od wyroku najwy¿szych w³adz Ksiêstwa. By³a to aluzja do oskar¿eñ o protekcjê króla saskiego wzglêdem benonitów i szukania przez nich poparcia na dworze w Dre¼nie. Warto zwróciæ uwagê na symbolikê cyfry 3. Oznacza ona doskona³o¶æ, w tym przypadku pe³niê w³adzy ziemskiej, która zyskuje sankcjê bosko¶ci. Wedle ryciny to w³a¶nie ona jest najwy¿sza i nieomylna. Niezwykle wa¿na jest symbo- lika wêgielnicy i klucza. Wêgielnica, któr± trzyma minister policji Aleksander Potocki, w wolnomularstwie oznacza moralno¶æ. Czysto¶æ moraln± w tym przekazie uosabiaj± ci, którzy stoj± na czele pañstwa, tj. król i towarzysz±cy mu dwaj ministrowie - wolnomularze, nie za¶ benonici. W rycinie pobrzmiewa postulat odrzucenia tradycyjnej, dogmatycznej religii na rzecz religii natural- nej. Tê pierwsz± symbolizuje chyl±cy siê krzy¿ i jego obroñcy - nowi jezuici, ostoja papizmu. Podstaw± nowej religii jest moralno¶æ, ale stosuj±ca siê do wymagañ rozumu, moralno¶æ, której cz³owiek jest ¼ród³em i celem. Z tego paradygmatu wynika³a akcentowana przez wolnomularzy troska o zachowanie prawa moralnego, nakaz doskonalenia siê ka¿dego z cz³onków lo¿y. Nacisk na dobór zarzutów natury moralnej stawianych benonitom nie by³ zatem przypadkowy. Ich wygnanie z Warszawy wpisuje siê w wysuwany przez masoneriê postulat budowania nowego systemu moralnego. Symbolika ryciny niezbicie dowodzi, ¿e cz³onkowie warszawskich ló¿ masoñskich mieli swój bezsprzeczny udzia³ w kreowaniu propagandowego wizerunku redemptorystów. Co wa¿ne, wcale siê z tym nie kryli. Chcieli, by by³o to oczywiste, st±d czytelne symbole. (...) W artykule prasowym obwiniano redemptorystów o dzia³alno¶æ opozycyjn± wobec rz±du, zak³ócanie porz±dku spo³ecznego, podsycanie buntów. Co warto podkre¶liæ, zarzuty te zredukowano na rycinie do jednego podstawowego - zarzutu szpiegostwa, na co wskazywa³y porozrzucane listy w ró¿nych jêzykach, maj±ce ¶wiadczyæ o prowadzeniu nielegalnej korespondencji. Po oskar¿eniach politycznych drug± wa¿n± sferê, najistotniejsz± dla odbioru spo³ecznego, stanowi³y zarzuty moralne. Wybrzmia³y one szczególnie dosadnie na ³amach prasy. Propaganda na poziomie jêzykowym poprzez dobór dosadnych s³ów mia³a wywo³aæ u czytelnika negatywne emocje, potêpienie zakonników. W karykaturze jeszcze bardziej uproszczono przekaz. Pos³u¿enie siê za- biegiem deformacji, przejaskrawienia cech, hiperbol± potêgowa³o oskar¿enia. Przedstawiona ilustracja mia³a dodatkowo o¶mieszyæ ojców, zohydziæ ich spo³eczeñstwu. Udowadniano ich rzekome niemoralne prowadzenie siê, pokazuj±c na rycinie trzymane przez kobietê ma³e dziecko, które krzyczy w stronê jednego z zakonników Do widzenia, tato! Efekt ten zosta³ spotêgowany poprzez pokazanie u stóp kobiety drugiego, starszego dziecka. Poprzez rytowane na sztychu atrybuty s³u¿±ce do pokuty wskazywano fanatyzm benonitów. Pobrzmiewa³o tu o¶wieceniowe has³o walki z zabobonem i przes±dami, ciemnot± i obskurantyzmem. Dzia³ania w³adz jawi³y siê w tym przekazie jedynie jako skutek tej powszechnej nienawi¶ci ludu Warszawy, wynika³y z potrzeby kontroli i utrzymania ³adu spo³ecznego - naczelnej zasady napoleoñskiego porz±dku. Zarzut rzekomego szpiegostwa benonitów, uznawanych za agentów wrogich pañstw, zakorzeni³ siê w historiografii i przetrwa³ do czasów wspó³czesnych. Przedstawiaj±c ich w jezuickich habitach i charakterystycznych kapeluszach, wykorzystano czarn± legendê o znienawidzonych cz³onkach tego zakonu, uznawanych powszechnie za szpiegów papiestwa i obcych mocarstw. Przekaz p³yn±cy z ryciny by³ bardzo czytelny: benonici to nowi jezuici. Ów jezuityzm rozbrzmiewa³ w karykaturze z ca³± si³±. Rycina przekazywa³a ponadto, ¿e wypêdzenia redemptorystów dokona³y nie tyle w³adze, ile warszawski lud, co wiêcej - przy ogólnym zadowoleniu spo³eczeñstwa i aprobacie warstw wy¿szych (symbolizowanych przez stoj±ce w oknie i przypatruj±ce siê scenie kobiety). W wygnaniu zakonników mieli te¿ wspó³udzia³ przedstawieni na rycinie francuscy ¿andarmi. Policja wojskowa gra³a tu jednak wy³±cznie rolê stró¿a prawa, wykonawcy dekretu. Wskazywa³a kierunek, w którym mieli siê udaæ ojcowie"[5]. Teraz powróæmy do artyku³u ks. Bartkiewicza. A zatem, jak widzimy s³usznie uwa¿a³ on, ¿e wiêkszo¶æ opinii o redemptorystach warszawskich by³o dobrze przygotowanym, perfidnym k³amstwem, które mia³o za zadanie wyrobiæ w spo³eczeñstwie jak najgorsz± opiniê o zakonnikach. Tak o tym napisa³: „Nienasycona chciwo¶æ bogactw, szczepienie bigoterii i fanatyzmu, oto wystêpki jakie im przypisuj±, a nadto co gorsze nad wszystko, rzucaj± na nich grube i hañbi±ce podejrzenie intrygantów politycznych i zdrajców kraju, który ich go¶cinnie przyj±³ i lat kilkana¶cie ¿ywi³ swym chlebem. Z tym anathema [kl±tw±] wywieziono ich z Warszawy (...), i ta plama po dzi¶ dzieñ ci±¿y na ich Zgromadzeniu"[6]. Na dowód tego wp³ywu na wykrzywienie opinii o benonitach u potomnych przytacza ks. Bartkiewicz cytaty z wydawanych ówcze¶nie encyklopedii, w których zakonnicy przedstawiani byli jako ukryci jezuici nieustannie wchodz±cy w konflikt z w³adz±, mieszaj±cy siê w politykê i co wydaje siê kuriozalne, ale wcale kuriozalnym nie by³o, to to, ¿e odprawiali oni zbyt gorliwe, czêste i d³ugie nabo¿eñstwa. Sami zreszt± pos³uchajmy: „wp³yw Benonów szczególnie na lud ubogi i kobiety by³ niezmierny. .. czêsto te¿ mieszali siê i do spraw ¶wieckich, w czym niejednokrotnie narazili siê w³adzom krajowym, st±d powsta³o mniemanie, i¿ to byli ukryci Jezuici. Gdy nadto w czasie pobytu wojsk francuskich ¶ci±gnêli na siebie podejrzenie, i¿ siê trudni± tak¿e i sprawami politycznymi, dekretem ksiêcia warszawskiego na ¿±danie dworu francuskiego uznano pobyt ich w kraju za szkodliwy, ko¶ció³ odebrano i zamkniêto, ksiê¿a za¶ kosztem rz±du wywiezieni zostali (...) z Warszawy (...) ci±gle dniem i noc± odbywanymi nabo¿eñstwami, wiêcej szkody ni¿ po¿ytku przynosz±" (...) „Ksiê¿a ci urz±dzali niezwyczajne ceremonie religijne, przez co pozyskali sobie zaufanie i wziêto¶æ u pobo¿nej cz±stki publiczno¶ci. Gdy atoli za czasów ksiêstwa warszawskiego zaczêli siê trudniæ politycznymi intrygami przeciw Francji, przeto na ¿±danie Napoleona wydalono ich z kraju"[7]. Bardzo g³êboko zapad³a w pamiêæ wielu ludzi opinia o benonitach, któr± napisa³ w swoich wspomnieniach cz³onek lo¿y masoñskiej Julian Ursyn Niemcewicz, a brzmia³a ona tak: „Ksiê¿a ci, po wiêkszej czê¶ci Niemcy, przez wszystkie sposoby, które fanatyzm nad ciemnym ludem tak czyni silnymi, pozyskali wp³yw niezmierny nad ca³ym gminem poni¿szych s³ug i s³u¿±cych. Je¿eli wiarê powszechnym dawaæ mo¿na doniesieniom, nie by³o domu gdzie by kucharki, s³u¿±ce, frotery, a czêsto nawet córki gospodarzy ca³kiem po¶wiêcone im nie by³y. Grosz ciê¿ko na us³ugach zebrany im by³ odnoszony [...]. Jak ka¿da nowa sekta do wielu sposobów u¿ywa nawet i cnót, by siê wzbiæ we wziêciu u ludzi, tak te¿ i benoni, mówi±, ¿e wiele dobrych pe³nili uczynków. Mówi³em z tymi, co rozstrzygali ich papiery. Pokaza³o siê, i¿ celem ich najpierwszym by³o wskrzesiæ Zakon Jezuitów, opanowaæ znowu wychowanie m³odzie¿y, wpajaæ w ich umys³y wszelkie dawne przes±dy, s³owem zatrzeæ ducha wolno¶ci, a przez ciemnotê tym ³atwiejszym uczyniæ ich pos³uszeñstwo. Towarzystwo to rozci±ga³o siê tajemnie po wszystkich krajach Europy"[8]. Podobn± niestety opiniê o benonitach mia³ nasz znany pisarz powie¶ci historycznych Ignacy Kraszewski, pomyli³ on, przy tym, zupe³nie benonitów z pochodz±cym z XVII wieku bractwem ¶w. Benona i uzna³ za zgromadzenie za³o¿one przez ¶w. Ignacego Loyolê a nie przez ¶w. Alfonsa Liguoriego. Jest jeszcze kilka innych podobnych opinii, które tak podsumowuje ks. Bartkiewicz: „Ale czy¿ potrzeba wiêcej dowodów na potwierdzenie, nie mówiê winy OO. Redemptorystów, ale zdania, (...) ¿e nieprzychyln± i z³± opiniê maj± u naszych pisarzy, a ta opinia jest powszechn±, gdy¿ tylko niektórzy ich broni±! Tak jest, ten d³ugi szereg s±dów i zdañ wypowiedzianych przez powagi naukowe, og³oszony po ksi±¿kach najbardziej czytanych lub ¼ród³owo opracowanych, a¿ nadto potwierdza to nasze zdanie. W istocie g³osem historii, g³osem niemal ogó³u os±dzeni i potêpieni zostali, os±dzeni - tak, ale czy przekonani o winie ? - potêpieni - prawda, ale czy nie spotwarzeni - to inne jeszcze pytanie!"[9]. Jak widaæ, zostali warszawscy redemptory¶ci wyj±tkowo znies³awieni i to tak, ¿e ta z³a opinia o nich ci±gnê³a siê za nimi przez d³ugie lata. Po miesiêcznym pobycie w Kostrzynie nakazano zakonnikom opu¶ciæ teren miasta i udaæ siê za granicê. Pod koniec wrze¶nia 1808 roku Klemens Hofbauer dotar³ wspólnie z jednym z kleryków do Wiednia. Tu pozosta³ a¿ do swojej ¶mierci. Wiedeñ, Hernals. Obraz ¶w. Klemensa z ko¶cio³a redemptorystów. Zdjecie z ksi±¿ki: Red. Maciej Sadowski CSsR, Paulina D±brosz - Drewnowska ¦wiêty Klemens Maria Hofbauer CSsR - dobry patron na z³e czasy, Kraków 2020. Przez pierwsze cztery lata pracowa³ w ko¶ciele minorytów, gdzie najczê¶ciej pos³ugiwa³ w konfesjonale jako spowiednik. Po roku 1812 dosz³a mu jeszcze praca spowiednika w wiedeñskim ko¶ciele urszulanek. Tam od kwietnia 1813 roku zosta³ „sta³ym spowiednikiem sióstr i rektorem ich ko¶cio³a pod wezwaniem ¶wiêtej Urszuli, przy Johannesgasse"[10]. Po wyremontowaniu ko¶cio³a, kiedy ¶wiêty Klemens z dawnym splendorem „rozpocz±³ swe wystawne i wzruszaj±ce - bo wyp³ywaj±ce z prawdziwej, g³êbokiej wiary - nabo¿eñstwa, ich s³awa szybko rozesz³a siê po mie¶cie. Bez wzglêdu na obecno¶æ czy nieobecno¶æ wiernych, zachowanie Klemensa przed o³tarzem by³o zawsze jednakowe: pe³ne uduchowienia, skupione. Zw³aszcza po konsekracji by³o widaæ, jak bardzo przejmowa³ siê obecno¶ci± Chrystusa pod postaciami chleba i wina. Gdy rozdawa³ Komuniê ¦wiêt±, dostrzegano nieraz ³zy w jego oczach"[11]. Oczywi¶cie ilo¶æ wiernych w tym ko¶ciele systematycznie wzrasta³a a duchowy wp³yw ko¶cio³a ¶wiêtej Urszuli odczuwa³ ca³y katolicki Wiedeñ. Wieczorami ¶wiêty Klemens spotyka³ siê ze znajomymi a tak¿e z lud¼mi pragn±cymi rozwijaæ swoj± wiarê i wiedzê o Bogu. Kiedy zamieszka³ w pokoju przy ulicy „Seilerstatte, zacz±³ organizowaæ (...) spotkania ¶rodowiska dyskusyjnego, nazwanego z czasem krêgiem Hofbauera. Skromne pomieszczenie sta³o siê punktem kontaktowym licznych grup m³odzie¿y, ale tak¿e wybitnych osobisto¶ci Wiednia; miejscem dog³êbnych spowiedzi, sal± zebrañ inteligencji przeciwnej józefinizmowi, a wreszcie centrum promieniowania misyjnego. Poprzez przyjació³ i uczniów (w tym dziennikarzy) oddzia³ywanie natchnionego kap³ana objê³o z wolna ca³e miasto. On sam nie zdawa³ sobie sprawy, ¿e wp³ywaj±c na poka¼n± liczbê osobisto¶ci z przoduj±cych warstw spo³ecznych, przewodniczy wielkiemu ruchowi odnowienia wiary. Do Krêgu Hofbauera nale¿eli pionierzy austriackiego odrodzenia katolickiego: Fryderyk i Dorota Schlegelowie, Adam Muler, Fryderyk Schlosser oraz wielu innych. Bezpo¶rednio najwiêcej potrafi³ osi±gaæ nadal jako spowiednik - g³ównie w kapucyñskim ko¶ciele Am Platzl. Do jego sta³ych penitentów nale¿eli uczeni i arty¶ci, biskupi i arystokraci, urzêdnicy i studenci. Czêsto mówi³: »Na ambonie trzeba byæ lwem, ale w konfesjonale jagniêciem. Na ambonie trzeba mocno potrz±saæ drzewami, a w konfesjonale zbieraæ z mi³o¶ci± upad³e owoce«"[12]. Policja wiedeñska, przez kilka lat bacznie przygl±da³a siê dzia³alno¶ci Klemensa Hofbauera, który chodzi³ w sutannie a nie w zakonnym habicie. Podejrzewano go o chêæ za³o¿enia klasztoru redemptorystów w Austrii, co by³o przecie¿ zakazane. Jak du¿y by³ wp³yw nauczania ¶wiêtego Klemensa, zw³aszcza w¶ród m³odzie¿y akademickiej, mo¿e ¶wiadczyæ to, ¿e spo¶ród jego wychowanków „a¿ siedmiu zosta³o pó¼niej biskupami[13]". Po dokonanej rewizji w mieszkaniu Hofbauera policja, mimo braku jakichkolwiek kompromituj±cych dowodów, nakaza³a mu opu¶ciæ Wiedeñ. ¦wiêty Klemens obieca³ im, ¿e to uczyni, lecz wstawiennictwo arcybiskupa Hohenwarta u samego cesarza Franciszka I, pozwoli³o na zmianê tego nakazu. Cesarz podczas pó¼niejszej audiencji w Rzymie u papie¿a Piusa VII dowiedzia³ siê od niego, ¿e w¶ród wiedeñskich bardzo gorliwych kap³anów, najbardziej wyró¿nia siê Klemens Hofbauer „ozdoba i filar Ko¶cio³a"[14]. Zadowolony cesarz po powrocie wezwa³ do siebie ¶wiêtego Klemensa i po mi³ej rozmowie zapyta³ go, czy ma jakie¶ ¿yczenia. Na co ten odpowiedzia³, ¿e jego marzeniem jest otrzymanie cesarskiej zgody na umo¿liwienie dzia³alno¶ci duszpasterskiej dla zakonu redemptorystów. W grudniu 1819 roku ¶wiêty Klemens Hofbauer ciê¿ko zachorowa³ i stan ten pogarsza³ siê a¿ do 15 marca 1820, kiedy to „o godz. 6.00 rano chory u¶miechn±³ siê i powiedzia³: »Wszystko mojemu Bogu na chwa³ê, na wiêksz± jego cze¶æ i uwielbienie«. Skona³ oko³o po³udnia, podczas bezg³o¶nej modlitwy"[15]. Ju¿ 19 kwietnia 1820 roku cesarz swoim zarz±dzeniem pozwoli³ na pobyt redemptorystów w Austrii. Papie¿ Leon XIII w roku 1888 beatyfikowa³ Klemensa Hofbauera a Pius X w maju 1909 roku og³osi³ go ¶wiêtym i piêæ lat pó¼niej nada³ mu tytu³ patrona Wiednia. W Polsce nazywany jest aposto³em Warszawy. Uznaje siê go równie¿ za patrona piekarzy, kelnerów i cukierników[16] Jego „wspomnienie liturgiczne obchodzimy 15 marca, w Warszawie i w Zgromadzeniu Redemptorystów w randze ¶wiêta"[17]. „Ze wzglêdu na to, ¿e ¶w. Klemens spêdzi³ 21 najpiêkniejszych swoich lat w Warszawie, Episkopat Polski w³±czy³ go do katalogu ¶wiêtych polskich"[18]. „W ikonografii ¶w. Klemens przedstawiany jest w habicie. Jego atrybutem jest krzy¿"[19]. „Z Polsk± zawsze ³±czy³y ¶w. Klemensa rzewne wspomnienia. Bêd±c w Wiedniu, nieraz mawia³: »Dajcie mi proste pie¶ni polskie! One s± daleko piêkniejsze od tutejszych ¶piewów«. Têskni³ za Polsk±, ¿y³ z nami w ci±g³ej styczno¶ci, a nawet za granic± »wola³ pracowaæ dla Polaków i s³uchaæ ich spowiedzi«, a ostatni± Mszê ¶wiêt± odprawi³ za duszê Polki, ks. Tekli Jab³onowskiej. Relikwie ¶w. Klemensa znalaz³y pomieszczenie we wspania³ym ko¶ciele ks. redemptorystów wiedeñskich Maria Stiegen"[20]. Fasada ko¶cio³a Maria am Gestade w Wiedniu, gdzie znajduj± siê relikwie ¶w. Klemensa. Zdjecie z ksi±¿ki: Red. Maciej Sadowski CSsR, Paulina D±brosz - Drewnowska ¦wiêty Klemens Maria Hofbauer CSsR - dobry patron na z³e czasy, Kraków 2020. Na zakoñczenie zapoznajmy siê z opini± o ¶wiêtym Klemensie Hofbauerze któr± napisa³ ks. Wincenty Smoczyñski, kap³an ¿yj±cy w XIX wieku, Je¶liby kto¶ by³by zainteresowany wygl±dem tego ksiêdza, to warto obejrzeæ obraz Jana Matejki Ho³d pruski, gdzie król Zygmunt Stary ma twarz ksiêdza Wincentego. Poniewa¿ doskonale zna³ W³ochy, napisa³ wspania³y przewodnik Rzym, jego ko¶cio³y i pomniki, zosta³ oddelegowany, przez biskupa Albina Dunajewskiego a pó¼niej przez biskupa Jana Puzynê, na przewodnika pielgrzymek do W³och, szczególnie z okazji jubileuszy obchodzonych przez papie¿a Leona XIII. W swoich wspomnieniach z jednej z takich pielgrzymek kilka stron po¶wiêci³, problemowi beatyfikacji i kanonizacji oraz ówczesnemu b³ogos³awionemu Klemensowi Hofbauerowi, pos³uchajmy: „Ma³o jest na ¶wiecie rzeczy tak pewnych, tak dowiedzionych i tak ¶ci¶le a wszechstronnie zbadanych, jak ¿ycie osoby, która ma byæ og³oszon± za b³ogos³awion±. ¯aden proces kryminalny nie jest z tak± ¶cis³o¶ci± [dok³adno¶ci±] prowadzony. Nigdy nieprzyjaciele Ko¶cio³a z wiêksz± pilno¶ci± i troskliwo¶ci± nie roztrz±sali cudów jak to sam Ko¶ció³ czyni; i s³usznie bardzo, bo Ko¶cio³owi wiêcej na tym zale¿y, ani¿eli jego wrogom. Ci, co, nie rozumiej± tej rzeczy, robi± zarzut, ¿e Papie¿ robi ¦wiêtych, ¿e posy³a do Nieba. Papie¿ nie robi ¶wiêtym nikogo i nie posy³a nikogo do Nieba, tylko na mocy naj¶ci¶lej sprawdzonych dowodów, og³asza, ¿e ten s³uga Bo¿y jest w Niebie. ¯eby byæ ¶wiêtym na ziemi i byæ po ¶mierci w Niebie, to trzeba wytrwaæ do ¶mierci w za chowaniu przykazañ, ¿eby za¶ kto by³ uznanym w Ko¶ciele za ¶wiêtego, oprócz wielkich cnót i ¶wi±tobliwego ¿ycia, potrzeba po jego ¶mierci znaków, (jakimi s± cuda za jego przyczyn± zdzia³ane), ¿e Pan Bóg chce, aby ten jego s³uga by³ uznanym i czczonym na ziemi jako ¶wiêty. W tych sprawach Ko¶ció³ kieruje siê nie tylko wielk± roztropno¶ci±, ale nawet mo¿na ¶mia³o rzec, zbytni± surowo¶ci±. Znan± jest historia o kilku Anglikach protestantach, którzy umy¶lnie przybyli z Anglii do Rzymu, aby zbadaæ sposób prowadzenia procesu beatyfikacyjnego lub kanonizacyjnego. Szczerze i otwarcie zg³osili siê do Kardyna³a, bêd±cego prefektem kongregacji obrzêdów, do której sprawy te nale¿±, i prosili go o wyja¶nienie poparte dowodami, jak siê te rzeczy maj±. Kardyna³ wprowadzi³ ich do jednej wielkiej izby, i pozwoli³ im wobec jednego z urzêdników duchownych, udzielaj±cego im obja¶nieñ, szperaæ po tych ogromnych folia³ach. Po kilkodniowym przegl±daniu akt i badaniu ich, wyrazili swe zdanie, ¿e wobec takiej ¶cis³o¶ci i takich dowodów maj± to sumienne przekonanie, i¿ osoby, których przegl±dali akta, by³y rzeczywi¶cie wielkimi ¶wiêtymi i prawdziwymi bohaterami. Na to us³yszeli obja¶nienie: Widzicie panowie, dla was wystarcza to do uznania ich za bohaterów, a dla Ko¶cio³a jeszcze ma³o jest dowodów, i dlatego w tej izbie s± tylko takie akta, które Ko¶ció³ odrzuci³, jako niewystarczaj±ce do wydania wyroku beatyfikacyjnego lub kanonizacyjnego. Tak i po ¶mierci b³ogos³awionego Klemensa nie wystarczy³o to, ¿e go i w Warszawie i Wiedniu g³os publiczny wszystkich stanów, powszechnie dla jego wielkich cnót uznawa³ za ¦wiêtego, dopiero w r. 1867 Pius IX, na liczne pro¶by zanoszone do siebie i po rozpatrzeniu nades³anych aktów i dowodów, pozwoli³ na rozpoczêcie procesu beatyfikacyjnego. Po ukoñczeniu tego procesu, nareszcie w r. 1888 dnia 29 stycznia odby³a siê w Rzymie beatyfikacja, lecz nie w bazylice ¶w. Piotra, ale w ogromnych rozmiarów izbie, wiêkszej od wielu naszych ko¶cio³ów, znajduj±cej siê nad przedsionkiem tej¿e bazyliki. Osobliwsza rzecz, ¿e na dekrecie beatyfikacyjnym w imieniu Papie¿a podpisany jest Polak, jako kardyna³ od (...) [dekretów papieskich], JE. X. Ledóchowski. Niektórzy nie rozumiej±cy sprawy, podnosz± pewne zarzuty przeciw beatyfikacjom i kanonizacjom. Oskar¿aj± Ko¶ció³ o ubóstwianie nieboszczyków. Jest to bardzo nies³uszny zarzut, bo cze¶æ, jak± my oddajemy ¦wiêtym, jest zupe³nie inn± od czci oddawanej Panu Bogu. Pana Boga albowiem czcimy jako Pana i Stwórcê wszech¶wiata; i do Niego siê modlimy, jako do dawcy wszelkiego dobra; ¦wiêtych za¶ czcimy jako s³ugi Bo¿e, i dla darów jakie od Pana Boga otrzymali; - a modlimy siê do nich dlatego, aby siê za nami do Pana Boga przyczyniali. Modl±c siê przed obrazami, nie modlimy siê do obrazów, tylko do tego, kogo obraz przedstawia; i dlatego te¿ je szanujemy i czcimy, ¿e nam wyobra¿aj± te ¶wiête istoty; jak równie¿ i dlatego, ¿e przy nich niekiedy Pan Bóg udziela ludziom rozlicznych ³ask. Co do szcz±tków pozosta³ych po ¶wiêtych, czyli relikwii, to je otaczamy czci± dlatego, ¿e cia³a te by³y mieszkaniem Ducha ¦wiêtego, ¿e zmartwychwstan± i bêd± w Niebie; oraz, ¿e Pan Bóg nieraz osobliwe laski daje i cuda czyni przez te ¶wiête szcz±tki. Wobec wiêc dekretu beatyfikacyjnego, opartego na naj¶ci¶lejszych dochodzeniach, upadaj± wszystkie zarzuty, jakimi masoneria w Warszawie i w Polsce obrzuci³a ksiê¿y Benonów, a tym samym i b³ogos³awionego Klemensa , a które, jak to siê mówi; jak za pani± matk± pacierz, powtarzali nasi uczeni ludzie. Mo¿na by z tego przypu¶ciæ, ¿e bardzo to ³atwa rzecz byæ historykiem. Jak niesprawiedliwe by³y te oskar¿enia O. Klemensa o zdradê, mo¿na poznaæ z aktów procesu beatyfikacyjnego, drukowanych w Rzymie, w których znajduje siê zeznanie M. Cecylii Cho³oniewskiej, siostry ksiêdza Cho³oniewskiego, wygnanej z Kamieñca Podolskiego przez Moskali, zmar³ej we Lwowie w r. 1880 w klasztorze Wizytek, a które w polskim przek³adzie takiej jest tre¶ci: »O. Hofbauer zawsze mia³ serce pe³ne mi³o¶ci wzglêdem Polski. Zdaje siê, ¿e Pan Bóg szczególniejszych udzieli³ mu wiadomo¶ci, odnosz±cych siê do Polski. Pewnego dnia, gdy Mszê ¶w. w kaplicy chorych odprawi³ i modli³ siê, zdawa³ siê byæ w zachwyceniu. Wzdycha³ a obfite ³zy sp³ywa³y mu z oczów, i nie mo¿na by³o ani jednego s³owa od niego us³yszeæ. Po up³ywie jakiego¶ czasu, jak gdyby z g³êbokiego snu siê przebudzi³, g³osem najbole¶niejszym zawo³a³: O nieszczê¶liwa Polsko, jak¿e wielkie zagra¿aj± ci nieszczê¶cia! jakie¿ zbrodnie ciê przygnêbi³y! we krwi p³ywasz! Wielu innych rzeczy nie mo¿na by³o zrozumieæ, czasami jednak o przysz³ych losach tego kraju mówi³«. (...) Z ¿ywota b³ogos³awionego Klemensa pokazuje siê, ¿e on osiedliwszy siê w Warszawie, pokocha³ nas Polaków szczerze, i wiele bardzo dobrego w ci±gu dwudziestu jeden lat pobytu swego pomiêdzy nami zrobi³. Sta³a siê wielka krzywda, ¿e go nam zabrano a z nim i ¶wiêty a pracowity zakon Redemptorystów. Sta³a siê wielka zniewaga b³. Klemensowi na naszej ziemi, a jeszcze wiêksza, ¿e nasi historycy tak zbezcze¶cili jego pamiêæ..."[21]. Bibliografia: - Ks. Aleksy Prusinowski, Przegl±d katolicki, Warszawa 12 maja 1864, s.289. dost. W intern. https://fbc.pionier.net.pl/search#fq={!tag=dcterms_accessRights}dcterms_accessRights%3A%22Dost%C4%99p%20otwarty%22&q=przegl%C4%85d%20katolicki%20hofbauer - X. Wincenty Smoczyñski, Wspomnienia o polskiej pielgrzymce do Rzymu w roku 1888 na Jubileusz ¶. Leona XIII, Kraków 1889. - X. Bernard £ubieñski, Aposto³ Warszawy czyli ¿ywot b³ogos³. Klemensa Maryi Hofbauera, Mo¶ciska 1889. - O. W³adys³aw Szo³drski C. SS. R., ,¦w. Klemens Hofbauer Aposto³ Warszawy, Kraków 1927. - ¯ywoty ¦wiêtych Pañskich na wszystkie dni roku, Dzie³o zbiorowe, Miko³ów-Warszawa 1910. - Fr. ¦wi±tek C.Ss.R, ¦wiêto¶æ Ko¶cio³a w Polsce w okresie rozbiorowym i porozbiorowym, Kielce 1930. - Ks. Ignacy K³opotowski, ¯ywot ¶w. Klemensa Dworzaka (Hofbauera) Aposto³a Warszawy, Warszawa 1930. - Ludwik Hass, Sekta farmazonii warszawskiej, Warszawa 1980. - Jaros³aw Krawczyk, Matejko i historia, Warszawa 1990. - Adam Owczarski CSsR, Redemptory¶ci Benonici w Warszawie 1787-1808, Kraków 2000. - Wilhelm Hunermann, Bo¿y piekarz ¶w. Klemens Maria Hofbauer, Kraków 2009. - ¦wiety Klemens Maria Hofbauer CSsR - dobry patron na z³e czasy, red. Maciej Sadowski CSsR, Paulina D±brosz - Drewnowska, Kraków 2020. Dost. w inern. na str.: https://polona.pl/item/zywot-sw-klemensa-dworzaka-hofbauera-apostola-warszawy,NzI1MzcxNDc/8/#info:metadata - Erwin Dudel, Aposto³ Warszawy i Wiednia ¦wiêty Klemens Maria Hofbauer redemptorysta, Warszawa 1982. - Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. - Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych ¶wiêtych polskich, Gdañsk 1997. https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-15a.php3 https://www.radiomaryja.pl/kosciol/wspomnienie-liturgiczne-sw-klemensa-patrona-piekarzy-kelnerow-i-cukiernikow/ https://www.redemptor.pl/15-marca-swieto-sw-klemensa-hofbauera/ X. Zdzis³aw Bartkiewicz, OO.Redemptory¶ci w Polsce, art. w Przegl±dzie Powszechnym nr 50 z lutego 1888r. dost. w intern.: https://polona.pl/item/przeglad-powszechny-r-5-t-17-z-2-luty-1888,NTI0ODg4NTc/1/#info:metadata X. Zdzis³aw Bartkiewicz, O.O. Redemptory¶ci w Polsce, art. w Przegl±dzie Powszechnym nr 56 z sierpnia 1888r. dost. Na str.: https://polona.pl/item/przeglad-powszechny-r-5-t-19-z-8-sierpien-1888,NTI0ODg4NjM/0/#info:metadata [1] Ludwik Hass, Sekta farmazonii..., s. 184-186. [2] „Widzisz o Bo¿e, co siê z nami dzieje, Nie mamy ksiê¿y w Benoñskim ko¶ciele, Nie mamy ofiar, które¶my miewali, Choæ kazaniami piersi pozrywali..." X. Zdzis³aw Bartkiewicz znalaz³ tylko fragment tej pie¶ni. [3] X. Zdzis³aw Bartkiewicz, OO.Redemptory¶ci w Polsce, art. w Przegl±dzie Powszechnym nr 50 z lutego 1888r. dost. w intern. https://polona.pl/item/przeglad-powszechny-r-5-t-17-z-2-luty-1888,NTI0ODg4NTc/1/#info:metadata [4] Paulina D±brosz - Drewnowska, Grafika jako element walki propagandowej i narzêdzie tworzenia czarnej legendy benonitów, art. zamieszczony w Studiach Redemptorystowskich nr 18/2020. Dost. na str. http://dx.medra.org/10.48290/sr2020.15 [5] Tam¿e. [6] x. Zdzis³aw Bartkiewicz, OO.Redemptory¶ci w Polsce, art. w Przegl±dzie Powszechnym nr 50 z lutego 1888r. dost. w intern. https://polona.pl/item/przeglad-powszechny-r-5-t-17-z-2-luty-1888,NTI0ODg4NTc/1/#info:metadata [7] Tam¿e. [8] Adam Owczarski CSsR, Redemptory¶ci Benonici w Warszawie 1787-1808, Kraków 2000, s. 222. [9] x. Zdzis³aw Bartkiewicz, OO.Redemptory¶ci w Polsce, art. w Przegl±dzie Powszechnym nr 50 z lutego 1888r. dost. w intern. https://polona.pl/item/przeglad-powszechny-r-5-t-17-z-2-luty-1888,NTI0ODg4NTc/1/#info:metadata [10] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 200-201. [11] tam¿e, s.201. [12] tam¿e. [13] tam¿e, s. 202. [14] tam¿e. [15] tam¿e. [16] https://www.radiomaryja.pl/kosciol/wspomnienie-liturgiczne-sw-klemensa-patrona-piekarzy-kelnerow-i-cukiernikow/ [17] https://www.redemptor.pl/15-marca-swieto-sw-klemensa-hofbauera/ [18] https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-15a.php3 [19] tam¿e. [20] ¯ywoty ¦wiêtych Pañskich na wszystkie dni roku, Dzie³o zbiorowe, Miko³ów-Warszawa 1910, s. 506. [21] X. Wincenty Smoczyñski, Wspomnienia o polskiej pielgrzymce do Rzymu w roku 1888 na Jubileusz ¶. Leona XIII, Kraków 1889, s. 113-117. Powrót |