B³. Gabriela Kolumba Cz. IV B³ogos³awiona Ksieni naszego klasztoru Matka Kolumba Gabriel, wyniesiona na o³tarze przez Jana Paw³a II w 1993r. dost. w intern na str.: http://benedyktynki-krzeszow.pl/otaczamy-kultem/bl-m-kolumba-gabriel My jedynie, za pewnik mo¿emy przyj±æ (co ju¿ wcze¶niej przytoczono), ¿e „to, co zrobi³a z matk± Kolumb± lwowska hierarchia ko¶cielna, [a przede wszystkim ks. biskup Józef Weber i ks. Boles³aw Twardowski] to zakonnice oraz ca³e spo³eczeñstwo mog³o zrozumieæ tylko jako niedwuznaczne potêpienie winowajczyni. Wiêc [kronikarka zakonna] s. Ida potêpi³a [j±] tak¿e. To by³a niemal kwestia pos³uszeñstwa. A potêpiwszy zrobi³a rzecz bardzo niem±dr±: wyrwa³a ze swojej kroniki ostatni± kartkê, z zapiskami od po³owy roku 1899, i dzieje tych ostatnich miesiêcy napisa³a raz jeszcze, ale ju¿ w ¶wietle kwietniowego skandalu. Nie wiadomo, czy cokolwiek opu¶ci³a: mo¿e jakie¶ ¿yczliwe s³owa pod adresem matki Kolumby. Niew±tpliwie natomiast co¶ doda³a, co mia³o byæ skandalu wyja¶nieniem: mianowicie umieszczon± pod sierpniem tego¿ roku notatkê o tym, jak to dusza panny ksieni pustosza³a w miarê wzrastaj±cej na pozór szlachetnej i wielkodusznej wspania³o¶ci serca dla bli¼nich. Nale¿y to odczytaæ jako najwyra¼niejsze mo¿liwe pod piórem ówczesnej mniszki oskar¿enie matki Kolumby o mi³ostki z Podruckim w Lesienicy podczas budowy klasztorku, tak starannie przez Matkê dozorowanej. Potêpienie jest niedwuznaczne. A jednak - a jednak s. Ida nie usunê³a z kroniki wzmianki o tym, jak to ksieni czuwa³a dzieñ i noc przy niej podczas jej ciê¿kiej choroby. Od niej tylko wiemy dzi¶ o tym. Czy mia³ to byæ dowód obiektywizmu - czy ostatnie echo pogrzebanego szacunku i mi³o¶ci? To potêpienie matki Kolumby okupi s. Ida ogólnym zgorzknieniem i skostnieniem w³asnej duszy. Bêdzie odt±d w klasztorze uosobieniem tego typu zakonnicy, który straszy zwykle g³ównie po literaturze: chodz±cej regu³y bez ludzkich uczuæ. Ale inne siostry? I dla nich w wiêkszo¶ci g³os Ko¶cio³a (czyli w praktyce opinia galicyjskiego kleru) by³ rozstrzygaj±cy. Najwiêksz± tragediê prze¿y³a s. Izydora, szczera wielbicielka Matki; a prze¿y³a dlatego, ¿e ona jedyna albo prawie jedyna nie potrafi³a do koñca uwierzyæ w jej winê nawet pomimo g³osu Ko¶cio³a. Da tego wyraz przy okazji pó¼niej. Ale nie mog³a nic zrobiæ. Nawet nie wiadomo, czy by³a przy po¿egnaniu. Zdaje siê raczej, ¿e radne wypchnê³y Matkê szybko i bez rozg³osu, po cichu, byle za drzwi. Tymczasowe rz±dy powierzy³ Weber podprzeoryszy"[1]. Pos³uchajmy jeszcze kilku relacji z tamtych czasów, które pojawi³y siê ju¿ po wyje¼dzie m. Kolumby do Rzymu. Jak wiemy z dziennikami wspó³pracowa³y niektóre osoby duchowne, co pozwala zrozumieæ sk±d dany dziennikarz wiedzia³ o niektórych faktach: Pierwsza relacja, to artyku³ ze znanej nam ju¿ socjalistycznej gazety ukazuj±cej siê we Lwowie S³owo Polskie z dnia 27 kwietnia 1900 roku. Jako ciekawostkê mo¿na podaæ, ¿e w³a¶nie w roku 1900 swoje pierwsze wiersze i teksty w tej gazecie, opublikowa³ szesnastoletni Kornel Makuszyñski. Nak³ad S³owa Polskiego wynosi³ ok. 12 tys. egzemplarzy, na ogólna liczbê lwowian wynosz±c± wówczas 150 tys. Jest to wynik, jak na ówczesne czasy imponuj±cy, gdy¿ zazwyczaj jeden egzemplarz gazety czyta przynajmniej dwie, trzy a czasami i wiêcej osób. Pamiêtajmy, ¿e w tamtych czasach do¶æ powszechne by³y czytelnie, gdzie mo¿na by³o spokojnie, przy kawie czy herbacie przejrzeæ najnowsze gazety. Artyku³ zosta³ zatytu³owany Z klasztoru, pos³uchajmy: „Wyjazd ksieni klasztoru Sióstr Benedyktynek jest faktem dokonanym. Pani Kolumba Gabriel wyjecha³a ze Lwowa w sobotê popo³udniu, w przebraniu ¶wieckiem, sama, bez ¿adnej asystencji. Ten ostatni szczegó³ jest wa¿nym o tyle, ¿e w takim razie mylnym jest twierdzenie pewnych sfer, jakoby siostra Kolumba wyjecha³a do Rzymu dla wziêcia udzia³u w pielgrzymce polskiej, czy te¿ dla odbycia rokolekecji. O wyje¼dziæ tak dalece zachowywano w klasztorze tajemnicê, ze nawet najbli¿si, którzy wiedzieli ju¿ dzieñ przedtem, ¿e wyjazd ksieni jest postanowiony nie przypuszczali, a¿eby on móg³ nast±piæ w innym stroju, ani¿eli zakonnym. Okazanie siê strojnej damy w kapeluszu na tarasie klasztoru, w której wszyscy domownicy rozpoznali od razu ksieniê - zdziwi³o wszystkich ogromnie. Jest jednak i inna rzecz. Je¿eli siostra Kolumba mia³a wzi±æ rzeczywi¶cie udzia³ w pielgrzymce, to dlaczego siê tak spieszy³a. Pielgrzymi ruszaj± z Krakowa dopiero w niedzielê, 29 kwietnia, wyjazd za¶ ksieni ze Lwowa nast±pi³ o o¶m dni przedtem. A teraz jeszcze nieco o by³ej ksieni Kolumbie Gabriel. Wst±pi³a ona do klasztoru, maj±c lat czterna¶cie. By³o to dziewczê biedne, zdolno¶ciami jednak i rzeczywistym talentem, jaki okaza³a w rysunkach i malarstwie, jako te¿ pilno¶ci± wzorow± stara³a siê wynagrodziæ dobrodziejstwa, jakie ¶wiadczy³ jej klasztor, szczególniej za¶ ksieni Hattel. Wyros³a w dorodn±, choæ bogobojna zakonnicê, wszyscy budowali siê jej prostot± i rozwag±. Wszystko to jednak by³a tylko do czasu. Zwyk³a zakonnica poczê³a wzrastaæ w godno¶ci klasztorne, ustanowiono j± prefekt± szko³y, pó¼niej, za wp³ywem spowiednika, nastêpnie za¶ kuratora duchownego klasztoru, dzisiejszego biskupa sufragana, ks. Webera - wybrano j± przeorysz±, gdy za¶ zmar³a sêdziwa ksieni Hattel, siostra Kolumba, za tym samym wp³ywem, mimo, ¿e w klasztorze znajdowa³y siê inne, starsze od niej wiekiem i zas³ugami kandydatki - zosta³a wybran± ksieni± klasztoru. Odt±d rz±dy klasztoru spoczê³y w rêkach m³odej jeszcze i nadzwyczaj przystojnej ksieni. oraz ks. biskupa Webera. Za jego to zapewne porad± m³oda, nie rozumiej±ca siê tak bardzo na gospodarstwie wiejskim ksieni, oddali³a zarz±dcê dóbr klasztornych Fedowskiego i samodzielnie administrowa³a sze¶ciu, nale¿±cemi do klasztoru w³o¶ciami. Ulubionym miejscem jej letniego pobytu by³y Lesienice, w³asno¶æ klasztoru, gdzie zesz³ego roku wybudowa³a nawet letnie mieszkania. Urz±dzenia wewnêtrzne i w ogóle wszelkie roboty stolarskie w tym letnim klasztorku. powierzy³a ksieni swojemu protegowanemu wychowankowi Paw³owi Podruckiemu, który szereg letnich miesiêcy spêdzi³ równie¿ w Lesienicach. Do wioski tej przyje¿d¿ali równie¿ w odwiedziny codziennie kanclerz konsystorza arcybiskupiego i spowiednik klasztoru SS. Benedyktynek zarazem, ks. Twardowski, oraz ks. biskup Weber. W pa¼dzierniku wróci³a do Lwowa ksieni Kolumba, z ni± za¶ Pawe³ Podrucki, który zamieszka³ przy ulicy Teatyñskiej. Ksieni hojnie mu p³aci³a za robotê, uwierzywszy za¶ jego zdolno¶ciom ¶piewackim, nie kaza³a mu marnowaæ tak drogiego talentu i sama nawet ³o¿y³a na jego wykszta³cenie W grudniu wrêczy³a mu nawet 4.000 koron, by pojecha³ za granicê dla dalszego kszta³cenia siê w ¶piewie. Tak te¿ siê sta³o. Podrucki wyjecha³, ale i w g³owie ksieni widocznie ¶wita³a ju¿ wtedy my¶l wyjazdu, skoro ju¿ od dwóch miesiêcy wysy³a³a z klasztoru kufry, które sz³y pod niewiadomym adresem. O wyje¼dzie jej zadecydowa³a wreszcie wie¶æ o aresztowaniu Podruckiego pod zarzutem kradzie¿y, oraz pewno¶æ, ¿e skandalu nie da siê ju¿ d³u¿ej ukryæ... Mówi±, ¿ê ksieni powodowa³a siê jedynie dobrym sercem, wspomagaj±c biednego ch³opaka, ks. biskup Weber sam przyzna³, ¿e wiedzia³ o tym, i¿ ksieni Kolumba wspiera od czasu do czasu Podruckiego... O dobrem sercu ksieni Kolumby ¶wiadczy jeszcze fakt nastêpuj±cy: Po ksiêdzu S., który by³ katechet± w szkole, na sta³ miody Ksi±dz B. O ile ks. S. by³ przez ksieniê nielubianym , poniewa¿ kap³añstwo mia³ nie tylko w ustach, ale i w sercu. o tyle ks. B. pozyska³, mimo woli i chêci, wzglêdy siostry Kolumby. Ks. S. daremnie b³aga³ niejednokrotnie ksieniê, by odwiedzi³a szko³ê, zaszczyci³a obecno¶ci± swoj± choæby jeden popis. Nie zjawi³a siê nigdy. Natomiast, skoro nasta³ ks. B. ksieni nie wychodzi³a prawie ze szko³y. Zawsze mia³a jakie¶ interesy, wreszcie w drugim miesi±cu pobytu ks. B. w klasztorze wyprawi³a mu w dzieñ imienin olbrzymio owacje, z hymnami, chórami, podarunkami, w¶ród których widzia³ w³asn± jej rêk± malowany obraz Madonny. Rok tylko niespe³na poby³ ks. B na nowej posadzie, wstydz±c siê sam przed sob±, ¿e Bóg mu da³ m³odo¶æ ... I znowu owacja po¿egnalna, epilogiem której by³o to, ze ks. B. wyjecha³ prawie bez po¿egnania[2]". Natomiast Gazeta Narodowa w rubryce o nazwie Kronika przytacza trochê inn±, co nie znaczy, ¿e w³a¶ciw± wersjê tych zdarzeñ, ale poprzedzon± tak± ciekawostkê zatytu³owan± Potêpione pisma: „Ruch Katolicki przytacza kurendê [pismo, zarz±dzenie] arcybiskupa [Seweryna] Morawskiego datowan± z 30 marca br. [1900 roku] w której ten ksi±¿ê ko¶cio³a wystêpuje przeciw socjalistycznej agitacji. W koñcu kurendy zwraca ks. arcyb. Morawski uwagê, i¿ nale¿y przypominaæ wiernym zakaz czytania niektórych gazet, wspólnym listem pasterskim z grudnia 1898 wymienionych, który to zakaz zostaje zupe³nie w swojej mocy. Równie - czytamy dalej w tej kurendzie - szkodliwemi s± inne tak¿e pisma peryodyczne, które wprost lub ubocznie s³u¿± socyalizmowi, a których tak¿e ¿adnemu katolikowi nie godzi siê czytaæ, a takiemi s± mianowicie: Prawo Ludu, Wola, Równo¶æ, Krytyka, Latarnia, Gazeta Robotnicza, Przed¶wit, Ognisko, Ciêgi, Wiek XX, S³owo Polskie i Naprzód"[3]. W tym samym numerze Gazeta Narodowa, troszkê ni¿ej opisa³a w³a¶ciwie ca³± historiê, w któr± zamieszana zosta³a matka Kolumba Gabriel. Jak¿e jednak inaczej to przedstawi³a, pos³uchajmy: „Przykry fakt. Do klasztoru PP. Benedyktynek ³ac. we Lwowie, znanego z dobroczynno¶ci, zg³osi³o siê przed mniej wiêcej o¶miu laty troje wynêdznia³ych dzieci, pochodz±cych ze wsi. Prze³o¿ona klasztoru poleci³a biedactwa te przyj±æ i zaopiekowaæ siê niemi. Miêdzy dzieæmi tymi znajdowa³ siê najstarszy, schorza³y, a przeto przywieziony na wózku, czternastoletni wówczas ch³opiec, Pawe³ Podrucki. Zakonnice przyprowadzi³y go do zdrowia, a potem Podrucki poszed³ uczyæ siê stolarstwa u stolarza jednego z folwarków klasztornych. Dla dope³nienia nastêpnie nauki, terminowa³ jeszcze Podrucki na koszt klasztoru u lwowskiego stolarza Tenerowicza. Gdy siê wyzwoli³, pojecha³ do Wiednia, by³ te¿ podobno w Pary¿u, a zesz³ego roku powróci³ do Lwowa i zg³osi³ siê do klasztoru PP. Benedyktynek z zapytaniem, czy nie dosta³by roboty. Ksieni klasztoru, Matka Kolumba Gabryel, poruczy³a mu roboty ko³o drzwi i okien w Lesienicach, nale¿±cych do klasztoru, a nadto stara³a siê wzmocniæ [u] Podruckiego uczucia religijne, mocno nadw±tlone w czasie pobytu jego zagranic±. Rozmawia³a z nim wiêc wiele sama ksieni, modli³y siê za niego zakonnice i ks. biskup Weber, otaczano go ci±gle atmosfer± szczerej pobo¿no¶ci, a Podrucki udawa³, ¿e to na niego wp³yw wywiera, okazywa³ skruchê i przyrzeka³ ¿yæ po Bo¿emu. Jednak¿e chytry Stolarczyk, zepsuty do gruntu, s³uchaj±c zacnych nauk i ¿yczliwych rozmów ksieni, mia³ g³owê nabit± rozpust± i pocz±³ byæ wzglêdem ksieni wprost natrêtnym. Gdy go ksieni skarci³a surowo, Podrucki w brutalno¶ci swej i cynizmie pocz±³ namawiaæ ksieniê do ucieczki z klasztoru. Ksieni uskar¿y³a siê na to przed ks. biskupem Weberem, który te¿ poleci³ ksieni, by go nie wpuszcza³a do klasztoru, lecz wskaza³a mu, ¿eby wraca³ do swego zawodu. Los zdarzy³, ¿e w³a¶nie wówczas, a by³o to w styczniu rb. ksieni straci³a ukochan± siostrê, co j± tak przygnêbi³o, i¿ rozchorowa³a siê, a ordynuj±cy lekarz dr. Lukas z trudem tylko zdo³a³ za¿egnaæ gro¿±c± jej chorobê umys³ow±. Tak tedy ksieni, nagabywana ustawicznie przez Podruckiego, sta³a siê bardziej rozdra¿nion± i lêkliw±, zw³aszcza wobec tego, ¿e Podrucki grozi³, ¿e je¶li ona nie przystanie na jego pragnienia, on zamorduje ks. biskupa Webera i spali folwarki klasztorne. W swej niemocy nie pomy¶la³a ksieni o sposobie uwolnienia raz na zawsze od intruza siebie i osób, do których on dysza³ nienawi¶ci±, lecz w³a¶nie chcia³a wp³yn±æ na niego ³agodno¶ci± i dlatego nie wyda³a polecenia zamkniêcia przed nim furty klasztornej. Podrucki ostatecznie spostrzeg³, ¿e nic nie wskóra, wiêc zmieni³ front i o¶wiadczy³ ksieni, ¿e ust±pi i wyjedzie, je¿eli ksieni dopomo¿e mu do kszta³cenia siê w ¶piewie, gdy¿ posiada do tego g³os i zami³owanie. Ksieni, tusz±c sobie, ¿e to uwolni j± wreszcie bez rozg³osu od Podruckiego, da³a mu dnia 21 stycznia 4 000 koron, a Podrucki rzeczywi¶cie wyjecha³ - i to do Wiednia. Atoli w Wiedniu aresztowano w Wielki Pi±tek braci Podruckich, Paw³a i Bazylego, jako podejrzanych o kradzie¿ kwoty 23.000 koron w fabryce Wczelaków [Firma braci Wczelaków we Lwowie produkowa³a parkiety, deszczu³ki i inne wyroby stolarskie oraz przyjmowa³a zlecenia na wykonywanie prac stolarskich]. Kradzie¿ tê pope³niono jeszcze w grudniu r.z. [roku zesz³ego] Otó¿ Pawe³ Podrucki, u którego znaleziono 1.400 koron, o¶wiadczy³, ¿e pieni±dze te dosta³ od pewnej opiekuj±cej siê nim osoby, a sprowadzony do Lwowa poda³ wyra¼nie, ¿e pochodz± one od ksieni Kolumby Gabryel. Ksieni Kolumba - jak donosi lwowski Przegl±d wyjecha³a w sobotê z polecenia ks. biskupa Webera do Rzymu na rekolekcje, aby powróci³a do równowagi duchowej. Nie prawd± wiêc jest co donosz± niektóre dzienniki lwowskie, jakoby ksieni wyjecha³a potajemnie. Nie wyjecha³a te¿ w stroju ¶wieckim, lecz w habicie. Bajk± wreszcie jest, jakoby Podrucki by³ bardzo przystojnym. Podrucki jest pochodzenia niskiego, o rysach grubych, ordynarnych, ksieni za¶ osob± w ¶rednim wieku"[4]. W tej wersji wydarzeñ, tak¿e znalaz³o siê parê faktów, które dzisiaj mo¿na by nazwaæ faktami prasowymi. Otó¿ ksieni wyjecha³a w stroju cywilnym, razem z bratem i faktycznie stara³a siê to uczyniæ dyskretnie. Powy¿sza relacjê wydrukowa³o kilka pism o zdecydowanie pro-katolickim nastawieniu, prasa socjalistyczna odpowiedzia³a w kolejnym dniu perfidnie napisanym, a jednocze¶nie stylizowanym na naukowy, tekstem w S³owie Polskim nr 197 z dnia 28 kwietnia 1900 roku. W tek¶cie mamy prawie, ¿e medyczn± oraz psychologiczn± diagnozê przyczyn tej nadmuchanej i kompletnie nieudowodnionej ale przecie¿ ju¿ os±dzonej przez prasê sprawy m. Kolumby. By³o tam wiele insynuacji, faktów prasowych i tzw. logicznych wniosków ale pamiêtajmy, ¿e sprawa o której pisano to by³a przede wszystkim jak najbardziej realna tragedia osób, nie tylko duchownych ale jednocze¶nie prawdziwie uduchowionych, których szkalowali i oceniali pospolici materiali¶ci. Osoby, które mo¿na podejrzewaæ o to, ¿e nigdy nie mia³y najmniejszego pojêcia, co to jest prowadzenie ¿ycia duchowego, ¿ycia w prawdzie czy te¿ przestrzeganie przykazañ Bo¿ych. Dla których oszustwo i zak³amanie by³y codzienno¶ci i dla których, ka¿dy a ju¿ najbardziej zakonnica czy te¿ ksi±dz, tak¿e musia³ ¿yæ w k³amstwie i ob³udzie. Ale trzeba im niestety przyznaæ, ¿e bili w Ko¶ció³ bardzo mocno i dla wielu ludzi bardzo trafnie i przekonuj±co. I tu jeszcze mo¿e warto siê zastanowiæ nad jedn± bardzo istotn± kwesti±. Otó¿, jak pamiêtamy, z ¿ywota ¶wiêtego Klemensa Marii Hofbauera, który bez ma³a 100 lat wcze¶niej, wskaza³ na przyczynê swoich problemów, w efekcie których zosta³ wraz ze swoimi wspó³braæmi wyrzucony z Warszawy, czê¶æ ówczesnego duchowieñstwa warszawskiego. Nie chodzi³o mu o wykonawców, czyli ¿o³nierzy francuskich ani nawet o dziennikarzy, gorliwych i drobiazgowych wykonawców powierzonych im zadañ. Nie, jemu chodzi³o dok³adnie o niektórych warszawskich ksiê¿y, którym ówczesna dzia³alno¶æ redemptorystów bardzo przeszkadza³a. Tak¿e tu, we Lwowie, sto lat pó¼niej, równie¿ mieli¶my okazjê us³yszeæ jak ks. biskup Weber, w li¶cie do genera³a zmartwychwstañców, podobnie widzi jedn± z wa¿niejszych przyczyn swoich cierpieñ, któr± jest dwulicowe postêpowanie kurialistów. Tak¿e, sama prasa antyko¶cielna, w jednym ze swoich artyku³ów podkre¶la³a, ¿e ma bardzo wielu stronników w³a¶nie w¶ród lwowskiego duchowieñstwa. Poni¿szy artyku³ cytujemy tylko z uczciwo¶ci kronikarskiej. Tytu³ artyku³u: Romans w klasztorze I znowu bramy klasztorne otwar³y siê, a¿eby wydaæ z siebie - skandal. Te mury, roznosz±ce doko³a siebie woñ ¶redniowiecczyzny, robi± siê u nas od pewnego czasu aktualne. W ci±gu pól roku niespe³na, po raz ju¿ czwarty lub pi±ty przychodzi dziennikarstwu zajmowaæ siê „tajemnicami", wydartymi kratom klasztornym, a wszystkie wypadki razem daj± stylowy obraz newrozy [neurozy], która stanowi g³ówne pod³o¿e popêdu odosabniania siê jednostek od ¿ycia gromadnego. Charakterystyczn± jej cech± bywa zawsze krañcowo¶æ i zmienno¶æ nastrojów, usposobienie do skoków gwa³townych i niewyt³umaczonych, ³atwe kojarzenie siê kontrastów i przeciwieñstw. Tak samo jest tutaj. Najpierw jeste¶my ¶wiadkami owej chorobliwej manii ³owienia dusz, która wbrew wszelkim przykazaniom boskim i ludzkim odrywa dziecko od ³ona rodziny, a przechodz±c w stan egzaltacji, granicz±cej z ob³êdem, odpêdza od furty klasztornej kobietê, której porwano jedyn± córkê i pociesza j± perspektyw± powtórnego widzenia siê w niebie. A potem ogl±damy scenê, diametralnie ró¿n±: romans, po³±czony z nadu¿yciami pieniê¿nymi pope³nionymi w imiê mi³o¶ci ludzkiej. Te dwa, tak, niepodobne do siebie epizody, sprowadzaj± siê jednak do wspólnego mianownika, którym jest ów w³a¶nie stan chorobowy, owo rozdra¿nienie nerwowego systemu, jakim ulegaæ musz± jednostki, pogwa³cone w swoim normalnym rozwoju. Natura nie pozwala siê ko¶lawiæ bezkarnie. Owoce znajd± siê zawsze: czy to w formie mistycznych egzaltacji, czy erotyzmu, ³ami±cego wszelkie ¶luby i regu³y. Klasztory przesta³y produkowaæ ¶wiêtych, a wytwarzaj± jednostki nieszczê¶liwe, skazane na egzystencjê, pe³n± zboczeñ lub ob³udy. [Ciekawe zdanie, mo¿na by uznaæ, ¿e je za prorocze lub za ujawnienie planów, które dziennikarz móg³ us³yszeæ na spotkaniu z braæmi w jednej z ló¿, bo faktycznie, dzisiaj to prawda, wystarczy spojrzeæ na zakony dominikanów, franciszkanów czy jezuitów, aby uzyskaæ potwierdzenie ale nie na prze³omie XIX i XX wieku, kiedy klasztory produkowa³y jeszcze ¶wiêtych, czego przyk³adem jest miêdzy innymi b³. Kolumba] Wypadek w zgromadzeniu Benedyktynek ³aciñskich we Lwowie nale¿y do tej drugiej kategorii. Kobieta w pe³ni si³ ¿ywotnych, piêkna i m³oda - znajduje prawie na progu ¿ycia przystañ w tym grobie ¿ywym. Z zaciêtej mo¿e walki pomiêdzy nieujarzmionymi instynktami ludzkimi, a obowi±zkiem, te pierwsze wychodz± zwyciêsko, ale wychodz± w postaci wynaturzonej i grzesznej, bo os³oniête pozorami ¶wiêto¶ci. Dramat [mo¿e] znale¼æ (...) nawet rozwi±zanie bardzo ludzkie. Czy kobieta ta, która dziêki wypadkowi sta³a siê bohaterk± chwili i zwróci³a na siebie niedyskretne oczy w³adz i opinii, jest winn±? Bez w±tpienia [oczywi¶cie, pan dziennikarz ju¿ sprawê przes±dzi³ i znalaz³ winn±] - ale je¶li gdzie znale¼æ siê mog± i powinny okoliczno¶ci ³agodz±ce, to tutaj. Kto wie, czy wiêkszym grzechem - grzechem przeciw p a w o d a w s t w u przyrody [A wiêc to jest ¶wiat, gdzie nie Pan Bóg a przyroda ustanawia prawa] - nie by³o przywdzianie na siebie sukni zakonnej, ani¿eli wyci±gniêcie spragnionych ramion ku wybranemu mê¿czy¼nie. Kto jest bez grzechu- niech rzuci kamieniem. Zrobi± to niezawodnie ¶wiêtoszki, ci, którzy kuj± ustawy moralne, a stwarzaj± zgniliznê w ¿yciu, ci, którzy na ¿ywio³owe pragnienia cz³owieka nak³adaj± wiêzy konwencjonalnej cnoty, aby je zaspakajaæ za parawanami. Obok tej siostry, pokutuj±cej teraz pod dozorem stró¿ów moralno¶ci, mo¿na przej¶æ bez tartuffowskiego oburzenia, raczej z wspó³czuciem i ¿alem - ale obok systemu, co wystêpn± zakonnicê zrobi³ z kobiety, która by³aby mo¿e uczciw± ¿on±, obok tej atmosfery dusznej, co stwarza ko³owaciznê pojêæ i wynaturzenia uprawnionych instynktów, nie mo¿na przej¶æ bez serdecznego ¿yczenia, aby o¶wiata i nauka odes³a³y je na koniec do archiwum przebrzmia³ych pami±tek. [tak jest, tu nasz ratunek, nie wiara w Boga ale o¶wiata i nauka. To niewa¿ne, ¿e wiele twierdzeñ naukowych jest fa³szywych lub naci±ganych, ale to nauka i jej wyznawcy, czyli naukowcy powinni byæ naszymi idea³ami, a najlepiej idolami]. Charakterystycznym jest zachowanie siê pism klerykalnych wobec wypadku w klasztorze Benedyktynek. Pierwszy Przegl±d [5]zabra³ g³os i podj±³ siê... oczyszczenia winnej za pomoc± k³amstw. Strona tytu³owa gazety w której znajdowa³ siê cytowany tekst. Dost. w Itern. https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=228170 Sprawozdanie Przegl±du jest napisane tak niezrêcznie, ¿e zaprzeczaj±c wszystkiemu, potwierdza wszystko. Chwilami przechodzi to nawet w komizm Bohater afery, Stolarczyk Podrucki - wedle wyra¿enia siê Przegl±du nadw±tli³ mocno swojo uczucia religijne w czasie pobytu za granic±. Wiêc, ksieni postanowi³a go nawróciæ, „rozmawia³a z nim wiele, zakonnice i ks. biskup Weber (!) modli³y siê za niego, otaczano go atmosfer± pobo¿no¶ci". Mimo to Stolarczyk „pocz±³ byæ wzglêdem ksieni natrêtnym", „w brutalno¶ci swej i cynizmie namawia³ j± do ucieczki z klasztoru", „grozi³, ¿e je¶li ona nie przystanie na jego pragnienia, to zamorduje ks. biskupa Webera (!)" itd. itd. Musi siê ka¿demu dziwnym wydaæ, ¿e zakonnica znosi³a tê natarczywo¶æ ch³opca, nale¿±cego do ni¿szej sfery towarzyskiej, skoro mog³a by³a uwolniæ siê od niego przy pierwszym zaraz ataku wyrzuceniem go za drzwi. Kobieta, która nie chce s³uchaæ wynurzeñ mi³osnych, nic s³ucha ich po prostu. Ale siostra Kolumba by³a dziwnie niezdecydowana. Ona tylko skarci³a go surowo, uskar¿y³a siê przed ks. biskupem Weberem (!), a gdy on poleci³ jej nie wpuszczaæ don¿uana do klasztoru, sta³a siê „jeszcze bardziej lêkliw± i rozdra¿nion±", „chcia³a wp³yn±æ na niego ³agodno¶ci± i... „w niemocy swej" mimo powtarzaj±cych siê nagabywañ „nie wyda³a polecenia zamkniêcia przed nim furty klasztornej", a na koniec - da³a mu 2 000 z³., aby siê od niego „uwolniæ bez rozg³osu. Oto jest kwintesencja „obrony" klerykalnego organu, obliczona chyba na ludzi o dzieciêcej prostocie ducha, bo któ¿ nie spostrzeg³, ¿e jest ona potwierdzeniem ca³ego smutnego faktu? Trzeba mieæ miedziane czo³o, a¿eby tak odwa¿nie przeistaczaæ czarne w bia³e. Lecz ci ludzie s± zdolni podj±æ siê obrony ka¿dego plugastwa, je¿eli tego wymaga ich interes. Drugi urzêdowy monitor klerykalizmu, katolicki, zachowuje pobo¿ne milczenie. Có¿ - ¶wiêtoszki? Gdzie¿ to ów apostolski rezon? gdzie cnoty? gdzie odwaga piêtnowania grzechu? Natomiast inne pisma „katolickie" ozwa³y siê, powtarzaj±c jota w jotê komunikat Przegl±du. Rezerwuj± siê - a¿eby nie zmarnowaæ amunicji potrzebnej im tak bardzo na oszczercze napa¶ci na ¶wiat³o, postêp i naukê"[6]. I na zakoñczenie tego przegl±du lwowskiej prasy z koñca dziewiêtnastego wieku pos³uchajmy raz jeszcze S³owa Polskiego: „Siostra Kolumba, by³a przolo¿ona Benedyktynek ³aciñskich we Lwowie, po przeprowadzeniu procesu kanonicznego, gdzie rozpatrywano jej niedawn±, a tak g³o¶n± w ca³ym kraju aferê, zosta³a ukarana przez w³adze ko¶cielne w ten sposób, ¿e wydalono j± z zakonu. Zostawiono jej przytem do wyboru; albo pój¶æ w ¶wiat, gdzieby siê jej podoba³o, albo zamieszkaæ na osobno¶ci w klasztorze o bardzo ostrej regule, nazywanym we W³oszech sepolto vivo, pogrzebaniem za ¿ycia. Siostra Colomba w poczuciu swojej winy wybra³a to drugie[7]".Inny autor w artykule opisuj±cym podlwowskie Lesienice a dok³adniej historiê Czartowskiej Ska³y, która tam siê znajduje, nie zapomnia³ oczywi¶cie o tym lwowskim skandalu, który przedstawi³, jak mu siê pewnie wydawa³o bardzo dowcipnie, a który z prawd± nie mia³ nic wspólnego: „W naszych ju¿ bowiem czasach mówiono du¿o o (...) sielance, w której rolê pasterki z niezwyk³ym powodzeniem odgrywa³a siostra Kolumba, kiedy indziej znowu staruszki zakonnice tam resztê dni swoich spêdza³y na ³askawym chlebie. Lesienice bowiem razem z ca³ym obszarem Czartowskiej ska³y, nale¿± ju¿ od siedemnastego wieku pocz±wszy, do lwowskiego konwentu Benedyktynek..."[8]. Tak w du¿ym skrócie przedstawia³a siê ta olbrzymia tragedia a jednocze¶nie prze³omowy moment w ¿yciu m. Kolumby Gabriel. Ale to, tak wa¿ne wydarzenie, które mia³o miejsce we Lwowie w 1900 roku wiêkszo¶æ oficjalnych ¿ywotów naszej b³ogos³awionej bohaterki potrafi je prawie zupe³nie pomin±æ, opisuj±c je jednym zdaniem w stylu: „Napotkawszy trudno¶ci nie do pokonania zarówno wewn±trz klasztoru, jak i na zewn±trz, za zgod± ordynariusza archidiecezji opu¶ci³a klasztor we Lwowie i ojczyznê"[9]. Lub jeszcze bardziej lakonicznie, [w roku] „1900 uda³a siê do W³och i przebywa³a w klasztorze benedyktynek Subiaco"[10]. Warto jeszcze zapoznaæ siê z fragmentem artyku³u Wac³awa W. Szetelnickiego: „Poruszaj±c kwestiê obrony Ko¶cio³a przed atakami oraz dzia³aniami pañstw zaborców czy ¶rodowisk i ugrupowañ antyklerykalnych, polityków, masonerii i ruchów komunistycznych wrogich Ko¶cio³owi w latach, kiedy na stolicy metropolii lwowskiej zasiada³ Józef Bilczewski, nie mo¿na pomin±æ roli ówczesnych mediów - wydawców oraz redakcji gazet i dzienników w kreowaniu opinii czy postaw spo³eczeñstwa. Prasa, g³ównie lokalna, by³a no¶nikiem informacji, równie¿ niesprawdzonych i nieprawdziwych o charakterze plotki. Insynuacjom oraz pomówieniom periodyków pad³ sufragan lwowski bp Józef Weber ³±czony z osob± ksieni klasztoru benedyktynek lwowskich Matk± Kolumb± Gabriel. Czêste wyjazdy lwowskiego biskupa pomocniczego do domu benedyktynek w Lesienicach oraz pobyty w lwowskim konwencie nie spotyka³y siê z aprobat± duchowieñstwa, a tak¿e przychylno¶ci± spo³eczeñstwa. Dodatkowo wykorzystano zdarzenie nieroztropnego finansowego wsparcia Paw³a Podruckiego, podopiecznego Matki Kolumby. Od 1900 r. na ³amach prasy rozpoczêto eskalacjê pomówieñ, trwaj±c± przez kolejne lata a¿ do wyjazdu abp. Józefa Webera do Rzymu. Metropolita Józef Bilczewski ju¿ w pierwszych miesi±cach sprawowania pos³ugi pasterskiej musia³ zmierzyæ siê z wywo³anym skandalem, w który, jak siê pó¼niej okaza³o, nies³usznie wmieszano jego najbli¿szego wspó³pracownika, lwowskiego sufragana oraz prze³o¿on± s³ynnego ¿eñskiego klasztoru. Od kwietnia 1900 r. Matka Kolumba przebywa³a w Rzymie, gdzie Stolica Apostolska prowadzi³a postêpowanie wyja¶niaj±ce. Wobec tego faktu zintensyfikowana kampania oszczerstw skupi³a siê na osobie bp. Józefa Webera. Klasztorna kronika relacjonuje w nastêpuj±cy sposób przebieg tych zdarzeñ: 21.04.1900 r. - »wyjecha³a panna Joanna Kolumba Gabriel - z³o¿ywszy rz±dy na rêce N. Konsystorza - do Rzymu, w sukniach ¶wieckich, pod opiek± swego brata. N. Ks. Biskup Weber tymczasowy rz±d klasztoru poleci³ p. Subprzeoryszy Kazimierze K³us«. Natomiast w odniesieniu do zaistnia³ej sytuacji: »Teraz nasta³y ciê¿kie czasy dla Ko¶cio³a, bo w osobie N. Ks. Biskupa Webera znosi³ wielkie krzy¿e. Nasz klasztor ucierpia³ równie¿ wiele na s³awie z powodu lekkomy¶lno¶ci nieszczê¶liwej p. Kolumby. Umys³y wszystkich by³y wzburzone, spokój serca naruszony. Najbole¶niejsze to, ¿e najwiêkszy dobrodziej klasztorny, najlepszy Ojciec nasz X. Weber sta³ siê przedmiotem po¶miewiska i wzgardy u ludzi, przez nasz klasztor«. Komentuj±c wydarzenie z 1.06.1906 r., dotycz±ce »ostatniej Mszy biskupa sufragana Józefa Webera« przed wyjazdem do Rzymu, anna³y benedyktynek wzmiankuj± o bezpodstawnych znies³awieniach bezpo¶rednio osoby biskupa, a po¶rednio Ko¶cio³a, o swoistych atakach »nieprzyjació³ Ko¶cio³a ¶w., którzy za ¼ród³o swego heretyckiego jadu wziêli sobie smutn± historyê Kolumby Gabryelównej, zakonnicy naszego klasztoru«. Ordynariusz J. Bilczewski by³ przekonany o nieposzlakowanej »czysto¶ci prezbitera«, nie mniej jednak odczuwa³ ¿al do bp. J. Webera, ¿e móg³ zapobiec i unikn±æ zaistnia³ej sytuacji. W biografii ¶wiêtego W. Urban, odnosz±c siê do zapisków samego metropolity, stwierdzi³, ¿e »Biskup Weber przechodzi³ cierpienia bardzo przykre. Arcybiskup Bilczewski wyzna³, ¿e odczuwa³ je jako w³asne. Cierniem dla niego stawa³y siê obelgi, jakie mia³y spotykaæ biskupa Webera na ulicy, w listach, na wizytacji kanonicznej«. Z kolei w kronice konwentu pod wy¿ej wymienion± dat± czytamy: »Tak¿e ks. Arycb. Bilczewski skre¶li³ list arcypasterski do wszystkich parafii o ca³kiem dobrowolnej rezygnacji z sufraganii lwowskiej ks. abp. Webera. List ten brzmi równie¿ o Jego cnotach, pracach i zas³ugach niespo¿ytych na wieki i zadaje publicznie k³am na zawstydzenie i potêpienie wrogów Ko¶cio³a ¶w. i osób mu nieprzychylnych, i w s³ugach Bo¿ych prawdziwie wielkich i godnych niesprawiedliwie prze¶laduj±cych«. Adnotacja kronikarki odnosi siê zapewne do odezwy z 26.05.1906 r., któr± metropolita Bilczewski skierowa³ do duchowieñstwa i wiernych archidiecezji lwowskiej z okazji odjazdu sufragana. Arcybiskup napisa³ m.in.: »Wycierpia³ te¿ niewinnie tak wiele, jak ma³o kto z ludzi, bo choæ korsarze dziennikarscy w Niego uderzali, On czu³, ¿e cios wymierzony jest w ca³e duchowieñstwo - w Ko¶ció³ ¶wiêty katolicki«"[11]. Bibliografia: - John Iwicki CR, Charyzmat Zmartwychwstañców. Historia Zgromadzenia Zmartwychwstania Pañskiego, t. 2: 1887-1932, Kraków-Kielce 2007. - Franciszek Jaworski, Lwów stary i wczorajszy, Lwów 1910. - O. Gabriel Bartoszewski, Stefan Budzyñski, Czes³aw Ryszka ¯ycie i cuda polskich ¶wiêtych kanonizowanych i beatyfikowanych za pontyfikatu Jana Paw³a II, Warszawa 2001. - Ks. Wac³aw Piszczek CM, Na¶ladujmy ¶wiêtych, Tom II, Kraków 2011. -s. Ma³gorzata Borkowska OSB, Czarna owca szkic biografii b³. Matki Kolumby Gabriel, Kraków 2018. Grzegorz Chajko, B³ogos³awiona matka Kolumba, art., w „Folia Historica Cracoviensia" 15-16 (2009-2010) Dost. w intern. Na str.: http://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/1484/1376 s. dr. Edyta Wójcik OSB, art. „Kogo mam pos³aæ?" Czyli El¿bieta Maria Izydora Kaliska Ksieni dwudziesta trzecia klasztoru Sióstr Benedyktynek we Lwowie. W dwumiesiêczniku: KRZESZOWSKA PANI nr 2 (39) - Marzec / Kwiecieñ 2015, s. 21. Dost. w intern. https://opactwo.eu › themes › KrzeszowskaPani s. dr. Edyta Wójcik OSB, ci±g dalszy art. „Kogo mam pos³aæ?" Czyli El¿bieta Maria Izydora Kaliska Ksieni dwudziesta trzecia klasztoru Sióstr Benedyktynek we Lwowie. W dwumiesiêczniku:KRZESZOWSKA PANI nr 3 (40) - Maj / Czerwiec 2015, s. 16. Dost. w intern.; https://www.google.com/search?q=KRZESZOWSKA+PANI+nr+3+%2840%29+-+Maj%2F+czerwiec+2015&client=firefox-b-d&ei=7aifYJjaGIfrrgTF5L3IBg&oq=KRZESZOWSKA+PANI+nr+3+%2840%29+-+Maj%2F+czerwiec+2015&gs_lcp=Cgdnd3Mtd2l6EAw6BwgAEEcQsANQjcs1WLiUN2DnpzdoAnACeACAAWiIAeoRkgEEMzAuMZgBAKABAqABAaoBB2d3cy13aXrIAQjAAQE&sclient=gws-wiz&ved=0ahUKEwjYhIK7w8vwAhWHtYsKHUVyD2kQ4dUDCA0 Wac³aw W. Szetelnicki, Postaæ ¶w. Józefa Bilczewskiego, arcybiskupa i metropolity lwowskiego obrz±dku ³aciñskiego, w ¶wietle kroniki klasztoru Panien Benedyktynek ³aciñskich lwowskich, dost. w intern.: http://perspectiva.pl/pdf/p18/13Szetelnicki.pdf. https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-24b.php3 Hanna Mollin, Powody wst±pienia Abp. Józefa Webera do zmartwychwstañców w ¶wietle jego listów z lat 1900 - 1906, art. w Zeszyty Historyczno - teologiczne nr 22 (2016) s. 46-47. Dost. na str.: http://www.zeszyty.xcr.pl/numery-archiwalne/ S³owo Polskie sobota 14 lipca 1900 nr 324 dost. w intern.: https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=228297 https://dominikanki.pl/oto-my/bohaterka-poczatkow/zyciorys-matki-kolumby/ks-jozef-weber/ http://dlibra.umcs.lublin.pl/dlibra/doccontent?id=2587 https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=228153 [1] s. Ma³gorzata Borkowska OSB, Czarna owca..., s. 121-123. [2] https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=228169 [3] Gazeta Narodowa, nr115, Lwów 27 kwietnia 1900r. dost. w intern.: https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=92503 [4] Tam¿e. [5] Byæ mo¿e chodzi o gazetê Przegl±d polityczny, spo³eczny i literacki wychodz±c± w tym czasie we Lwowie. [6] Artyku³ w S³owie Polskim nr 197 z dn 27 kwiecieñ 1900 r. https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=228170 [7] S³owo Polskie sobota 14 lipca 1900 nr 324 dost. w intern.: https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=228297 [8] Franciszek Jaworski, Lwów stary i wczorajszy, Lwów 1910, s. 468. [9] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-24b.php3 [10] Encyklopedia katolicka, t.V, praca zbiorowa, Lublin 1989, s. 791 [11] Wac³aw W. Szetelnicki, Postaæ ¶w. Józefa Bilczewskiego, arcybiskupa i metropolity lwowskiego obrz±dku ³aciñskiego, w ¶wietle kroniki klasztoru Panien Benedyktynek ³aciñskich lwowskich, dost. w intern.: http://perspectiva.pl/pdf/p18/13Szetelnicki.pdf. Powrót |