¦wiêty Maksymilian Maria Kolbe cz. V Fotografia O. Kolbego z czasów niemieckiej okupacji. Zdj. z ksi±¿ki: Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara. ¯ycie, dzie³o i epoka ¶w. Maksymiliana M. Kolbego, Kraków 2021. Tak wiêc w roku 1933 od kwietnia do pa¼dziernika o. Maksymilian by³ w Polsce, oczywi¶cie wliczaj±c w ten czas ponad dwumiesiêczn± podró¿ statkiem w obie strony. Podczas tej podró¿y, p³yn±c z Japonii do Polski, napisa³ list do o. Antonio Vivody, który by³ redaktorem wydawanego po w³osku Rycerza Niepokalanej. W li¶cie tym w przepiêkny sposób wyja¶ni³ cel Rycerstwa Niepokalanej oraz to Kim jest Niepokalana, pos³uchajmy: „Kim jest Niepokalana? Któ¿ to doskonale zrozumie? Maryja, Matka Boga, Niepokalana, a nawet samo Niepokalane Poczêcie, jak Ona sama zechcia³a nazwaæ siê w Lourdes. Co znaczy Matka - to wiemy, ale Matka Boga - tego nie mo¿emy poj±c rozumem, skoñczon± g³ow±. Jedynie Bóg sam rozumie to doskonale, co znaczy Niepokalana. Niepokalanie Poczêta - mo¿na trochê zrozumieæ, ale Niepokalane Poczêcie pe³ne jest najbardziej pocieszaj±cych tajemnic. Je¿eli Niepokalana zechce - za³o¿ymy Akademiê Maryjn±, aby w niej studiowaæ wyk³adaæ, publikowaæ na ca³y ¶wiat, czym jest Niepokalana. Akademia - mo¿e z doktoratem z mariologii. Jest to pole jeszcze ma³o znane, a tak konieczne dla ¿ycia praktycznego, dla nawracania i u¶wiêcania dusz. Ona jest Boga. Jest Boga w sposób doskona³y - do tego stopnia, ¿e staje siê jakby czê¶ci± Trójcy Przenaj¶wiêtszej, chocia¿ jest stworzeniem skoñczonym. Co wiêcej, jest nie tylko s³u¿ebnic±, córk±, rzecz±, w³asno¶ci± itd. Boga, ale jest Matka Boga!... Tu dostaje siê zawrotu g³owy... jest jakby ponad Bogiem, tak jak matka jest ponad dzieæmi, które musz± j± czciæ... Niepokalana Oblubienic± Ducha ¦wiêtego w sposób niewypowiedziany... Ma tego samego Syna, co Ojciec Niebieski. Có¿ to za Rodzina Niewypowiedziana?!... A my nale¿ymy do Niej, do Niepokalanej. Jeste¶my Jej w sposób nieograniczony, najdoskonalej Jej, jeste¶my jakby Ni± sam±. Ona przez nas kocha dobrego Boga. Ona naszym biednym sercem kocha swego Boskiego Syna. My stajemy siê tym ¶rodkiem, przez który Niepokalana kocha Jezusa i Jezus widz±c nas jako w³asno¶æ i jakby czê¶æ ukochanej Matki, kocha J± w nas i przez nas. Jak¿e przepiêkna to tajemnica!... Wiemy o ow³adniêtych, opêtanych, przez których my¶la³, mówi³ i dzia³a³ szatan. - My chcemy byæ w sposób jeszcze bardziej bezgraniczny zaw³adniêci przez Ni±, by to Ona sama my¶la³a, mówi³a, dzia³a³a przez nas. Pragniemy do tego stopnia nale¿eæ do Niepokalanej, by nie tylko nie pozosta³o w nas nic, co by nie by³o Jej, ale by¶my zostali unicestwieni w Niej, przemienieni w Ni±, przeistoczeni w Ni±, aby tylko Ona pozosta³a. - By¶my tak bardzo byli Jej, jak Ona jest Boga. - Ona nale¿y do Boga a¿ do tego stopnia, ¿e sta³a siê Jego Matk±, a my chcemy staæ siê matk±, która zrodzi we wszystkich sercach, które istniej± i które istnieæ bêd± - Niepokalan±. Oto MI, wprowadziæ J± do wszystkich serc, zrodziæ J± we wszystkich sercach, aby Ona wchodz±c do tych serc, obejmuj±c je w doskona³e posiadanie, mog³a urodziæ w nich s³odkiego Jezusa, Boga, by móg³ w nich rosn±æ a¿ do dojrza³o¶ci. - Có¿ za wspania³e pos³annictwo!... Prawda?... Ubóstwienie cz³owieka a¿ do Boga-Cz³owieka przez Boga-Cz³owieka Matkê"[1]. W roku 1933 bêd±c w Rzymie o. Maksymilian, podczas konferencji skierowanej do m³odszych braci i kleryków wyg³osi³ mowê, któr± nazwa³ testamentem a w którym przekaza³ swoje idee misyjne: ,,Ja jestem s³aby - mówi³ - a nawet ju¿ siê starzejê, dlatego mogê wkrótce umrzeæ. Poniewa¿ ka¿demu wolno napisaæ testament, dlatego s±dzê, ¿e i ja nie jestem pozbawiony tego prawa. Przeto. Bracia, gdy dojdzie do Was wiadomo¶æ o mojej ¶mierci, wiedzcie, ¿e na mocy testamentu Wy jeste¶cie dziedzicami moimi. Dot±d wszyscy pracowali¶my dla Niepokalanej, gdy za¶ umrê, wtedy Wy powinni¶cie pracowaæ bez ograniczeñ, a¿ do przelania krwi, je¶li zajdzie potrzeba i powinni¶cie szerzyæ Rycerstwo Niepokalanej a¿ po krañce ziemi. Albowiem jest to zadanie ¶wiête, jest to wola Matki Bo¿ej, aby¶my my, Bracia Mniejsi Konwentualni, którzy- niegdy¶ obronili¶my Jej Niepokalane Poczêcie, teraz tak¿e szerzyli Jej kult. Oto testament, który Wam zostawiam"[2]. Czêsto siê zdarza³o, ¿e o. Maksymilian by³ w s³abszej kondycji, czy cierpia³ z powodu ró¿nic klimatycznych. Wtedy niektórzy ze wspó³braci bardzo martwili siê o niego, gdy¿ wiedz±c jak wiele dzie³ nadzorowa³, nie wyobra¿ali sobie, który z nich móg³by go w tej pracy zast±piæ. Kiedy¶ nawet dotar³a do Europy nieprawdziwa wie¶æ o ¶mierci o. Maksymiliana. W jednym z listów z Japonii w roku 1935 tak pisa³ „Podobno niektórzy my¶leli, ¿e ja ju¿ na drugim ¶wiecie. W ka¿dym razie praw± rêk± nie, bo piszê, i lew± te¿ nie, bo przytrzymujê papier. - Zreszt± jeste¶my w³asno¶ci± Niepokalanej. Ma prawo zabieraæ sobie, kogo i kiedy Jej siê podoba. - Czy¿ nie tak? Kto¶ tak okre¶li³ logikê ziemian (mieszkañców kulki ziemskiej): »Do nieba, do nieba, byle ...jak najpó¼niej«"[3]. W sierpniu 1935 roku w klasztorze w Nagasaki przebywa³o ju¿ „20 braci, w tym 4 tubylców, dwóch ojców i trzech kleryków"[4]. We wrze¶niu wy¶wiêcono jeszcze dwóch ksiê¿y z Polski a w kwietniu 1936 otworzono internat Ma³ego Seminarium. W ostatni± podró¿ z Japonii do Polski o. Maksymilian, który mia³ przeczucie, ¿e ju¿ nie powróci do Nagasaki, wyp³yn±³ statkiem Victoria w maju 1936 roku. A musia³ pozostaæ w Polsce dlatego, ¿e w lipcu na kapitule prowincjonalnej zosta³ ustanowiony gwardianem polskiego Niepokalanowa. „Gwa³towny rozwój tej placówki zakonnej, przypominaj±cy pierwsze lata tworzenia siê zakonu franciszkañskiego, by³ powodem rado¶ci, a nawet swoistej dumy polskich franciszkanów, ale jednocze¶nie i zmartwieñ. Zasadniczym przedmiotem troski by³ kierunek wychowawczy blisko sze¶ciusetosobowego klasztoru, dalszy rozwój wydawnictwa oraz problem kszta³towania ¶rodowiska dla coraz liczniej przyje¿d¿aj±cych go¶ci do Niepokalanowa. Ojcowie prowincji os±dzili, ¿e tym problemom sprostaæ mo¿e najlepiej tylko ojciec Maksymilian, ¿e ¿ywio³owemu rozwojowi Niepokalanowa, jaki sam przed paroma laty wywo³a³, on tylko mo¿e nadaæ w³a¶ciwy kierunek. (...) Kiedy w 1930 roku ojciec Maksymilian wyje¿d¿a³ na Daleki Wschód, Niepokalanów liczy³ kilkudziesiêciu braci i kilka budynków. Obecnie by³o to ju¿ osiedle zakonne. Na ongi¶ pustych polach teresiñskiego maj±tku ksiêcia Jana Druckiego Lubeckiego sta³o 15 budynków, przypominaj±cych baraki, po³±czonych piaszczystymi drogami, po których biegali lub je¼dzili rowerami bracia"[5]. Ojciec Maksymilian po oko³o trzech miesi±cach przygl±dania siê obecnemu funkcjonowaniu Niepokalanowa zabra³ siê energicznie do poprawy dzia³alno¶ci klasztoru. Zacz±³ od tego, ¿e „ca³o¶æ ¿ycia w Niepokalanowie podzieli³ na kierownictwa, te na wydzia³y, nastêpnie na dzia³y i poddzia³y. Nad ca³o¶ci± czuwa³a dyrekcja. W przysz³o¶ci ukszta³tuje siê 12 kierownictw, analogicznie do 12 gwiazd w koronie Niepokalanej, o których mówi Objawienie ¶w. Jana. Poszczególne kierownictwa tworzy³y stosunkowo du¿e zespo³y zakonników, maj±cych ¶ci¶le okre¶lone zadania do spe³nienia. Posiada³y swoje lokale, pomoce, i je¿eli konieczne, nawet odmienny program dnia. Kierownictwa by³y przep³ywowe, to znaczy, co jaki¶ czas bracia przechodzili z jednego do drugiego. Dziêki temu zdobywali nowe umiejêtno¶ci, bogatsze do¶wiadczenia w zakresie wspó³pracy z innymi i nawi±zywali bli¿sze wiêzi z coraz to now± grup± wspó³braci. W ramach wielkiej wspólnoty zakonnej tworzy³y one nieco mniejsze wspólnoty pracy i ¿ycia. Reorganizacja stwarza³a du¿e szanse rozwoju dla jednostek zdolnych i odpowiedzialnych. Ojciec Maksymilian tak j± przeprowadzi³, by kszta³towa³a w braciach poczucie odpowiedzialno¶ci i mechanizmy samosterownicze. Czêsto wpada³ do jakiego¶ dzia³u pracy, by zachêciæ braci do wiêkszej gorliwo¶ci, pomys³owo¶ci, inicjatywy, a nawet tylko, by byæ jaki¶ czas z nimi. Ka¿dy mia³ prawo wyraziæ swoje zastrze¿enia i pomys³y. Zachêca³ do ci±g³ego doskonalenia fachowo¶ci i dokszta³cania siê. Szybko te¿ bracia zdobywali najwy¿sze kwalifikacje zawodowe. Jako¶ci± swej pracy bili stare, renomowane zak³ady. Pracowali tak, jak ogó³ ludzi w kraju: osiem godzin dziennie. Resztê dnia po¶wiêcali na modlitwê, rekreacjê, zajêcia prywatne. W dni powszednie wstawali o godzinie 5,05, w niedziele i ¶wiêta o godzinie 6,00. Spaæ szli o godz. 22,00. Ojciec Maksymilian czuwa³ nad tym, by bracia nie odebrali reorganizacji ¿ycia klasztoru tylko jako reformy organizacji pracy, maj±cej na celu zwiêkszenie jej wydajno¶ci. Lêka³ siê te¿, by m³odzi zakonnicy nie ulegli pokusie samozadowolenia z osi±gniêæ wydawniczych, które by³y rzeczywi¶cie du¿e. Przypomina³ nieustannie dla kogo pracuj±: dla Niepokalanej. Zabiega³ o to, by w ¶wiadomo¶ci spo³eczeñstwa, a tym bardziej w ¶wiadomo¶ci samych braci, Niepokalanów nie kojarzy³ siê tylko z o¶rodkiem wydawniczym - z pras±. Zale¿a³o mu mocno na tym, by kojarzy³ siê on z doskona³ym ¿yciem zakonnym oraz z central± Rycerstwa Niepokalanej. Dokonuj±c reorganizacji Niepokalanowa ojciec Maksymilian wi±za³ w jedno doskona³o¶æ zakonnego ¿ycia franciszkañskiego z ideologi± Rycerstwa Niepokalanej, rozwój ¿ycia wewnêtrznego zakonników z dzia³alno¶ci± zewnêtrzn±. Czêsto przypomina³ braciom, ¿e ca³a dzia³alno¶æ zewnêtrzna, wszystkie osi±gniêcia musz± mieæ podstawê w rozwoju ducha. S± one tylko nadwy¿k± tego, co w duszy jest zewnêtrznym przejawem czystej i bezinteresownej mi³o¶ci Boga, Niepokalanej i ludzi. Zdobycie ¶wiata dla Niepokalanej musi poprzedzaæ zdobycie w³asnej duszy dla Niej. W licznych konferencjach, które g³osi³ do braci w ka¿d± sobotê i z ró¿nych okazji, czêsto zamiast rozmy¶lania, ukazywa³ realno¶æ ¶wiata duchowego. Przejawia siê on w modlitwie, cierpieniu i dobrej intencji i o te dziedziny ¿ycia trzeba dbaæ"[6]. O. Maksymilian uwa¿a³, ¿e ludzie, którzy s± uwa¿ani za nieproduktywnych, a wiêc ludzie s³abi czy chorzy mog± bardzo du¿o zdzia³aæ modlitw± i w³asnym cierpieniem. Od swoich wspó³braci wymaga³ tego, aby doszli „do takiego stanu doskona³o¶ci, by wszystko czynili z czystej mi³o¶ci do Boga przez Niepokalan±. Niepotrzebne wówczas bêd± przepisy. Bêdzie w ca³ej rozci±g³o¶ci realne powiedzenie ¶w. Augustyna: »Kochaj i czyñ, co chcesz«. Cz³owiek prawdziwie kochaj±cy Boga nie uczyni niczego, co by³oby niezgodne z wol± Ojca. Doprowadzanie do takiego stanu doskona³o¶ci by³o zadaniem Niepokalanowa. Ojciec Maksymilian stawia³ go wszystkim, którzy wstêpowali w jego op³otki. Chcia³, by bracia sami to sobie u¶wiadamiali, pyta³ wiêc ich: »Na czym polega istotny rozwój Niepokalanowa?« Szukaj±c razem z nimi odpowiedzi, formu³owa³ j± tak: »(...) Niepokalanów to nie te budynki, nie maszyny i nie wydawnictwa. - Niepokalanów to dusze nasze - dusza ka¿dego z nas. Istotnym wiêc rozwojem Niepokalanowa jest rozwój mi³o¶ci Bo¿ej w duszach naszych i to ustawiczne zbli¿anie siê do Naj¶wiêtszego Serca Jezusowego przez Niepokalan±. Choæby te op³otki Niepokalanowa siê zwê¿y³y, a je¿eli tylko dusze nasze bêd± siê zbli¿a³y do Niepokalanej, wtedy mo¿na bêdzie powiedzieæ, ¿e Niepokalanów siê rozwija. Chocia¿by nas rozpêdzili na wszystkie strony ¶wiata i ka¿dy by³by zmuszony uciekaæ z habitu, je¶li mimo to w duszach naszych rozwija³aby siê mi³o¶æ - by³by jednak wtedy prawdziwy rozwój. W tym tkwi istotny rozwój - ¿eby dusze nasze co chwila, co godzina stawa³y siê coraz bardziej w³asno¶ci± Niepokalanej"[7]. Wszyscy mieszkañcy Niepokalanowa szanowali i kochali swojego Ojca Dyrektora. „Odczuwali te¿ wielko¶æ jego osoby, choæ niczego nadzwyczajnego nie robi³. Wielko¶æ ta kry³a siê w tym, ¿e swoje codzienne czynno¶ci wykonywa³ niecodziennie. A ta niecodzienno¶æ p³ynê³a z trwa³ego zjednoczenia z Niepokalan±. Odczuwalne to by³o nawet w czasie rozmowy. Momentami jakby wy³±cza³ siê i przechodzi³ w inny ¶wiat. Wówczas rozmawia³ z Niepokalan±. Rozmawia³ z Ni± czêsto i wszêdzie, a tak to robi³, ¿e nie gubi³ w±tku rozmowy i nie obra¿a³ chwilow± nieobecno¶ci± rozmówcy. Ojciec Maksymilian by³ wychowawc± i nauczycielem swych braci, ale bez mentorstwa i nudziarstwa. Nie zabija³ weso³o¶ci braci w czasie rekreacji i przechadzek. Sam czêsto ¿artowa³, dowcipkowa³, ¶mia³ siê, choæ nigdy ha³a¶liwie. Rekreacje i przechadzki z nim by³y niebywale weso³e i ciekawe. Gdzie tylko pojawi³ siê, ros³a wokó³ niego grupa braci. Wygl±da³ w¶ród nich jak prawdziwy ojciec. Mówi³ te¿ im po prostu, moje dzieci. Zasiada³ do partii szachów, stawa³ przy stole bilarda i umia³ przegrywaæ, gdy widzia³, ¿e mo¿e tym sprawiæ przyjemno¶æ. W pogodne ¶wi±teczne dni zabiera³ braci na przechadzkê do pobliskiego lasu, parku pa³acowego ksiêcia Druckiego Lubeckiego lub puszczy Kampinoskiej. Przed wyruszeniem w drogê wstêpowa³ z braæmi do kaplicy na kilkuminutow± adoracjê Naj¶w. Sakramentu, a wyszed³szy z niej lask± wskazywa³ kierunek drogi. W czasie tych eskapad wykorzystywa³ przyrodê i odpowiedni nastrój, by wtr±ciæ powa¿niejsz± my¶l. (...) Nieraz zag³êbiano siê w kwestie budowy wszech¶wiata i inne ciekawe problemy filozoficzno-przyrodnicze. Na zakoñczenie (...) u¶miechaj±c siê, mówi³ czasem o. Maksymilian do braci: „Nied³ugo, a bêdziemy poznawali ju¿ dok³adniej te niezmierzone wspania³o¶ci kosmosu, w¶ród którego szczodr± rêk± rozrzuci³ Bóg miliardy i miliardy gwiazd". (...) O. Maksymilian wskazuj±c na niebo, mawia³: „Tam nasze miejsce, nie gdzie indziej. Nawet o czy¶æcu nie ma co wiele my¶leæ. Tylko siê dobrze na chwilê ¶mierci przygotujmy w Niepokalanowie. Kto Niepokalanej z ca³ym oddaniem s³u¿y, ten nie mo¿e nie zostaæ ¶wiêtym i to wielkim"[8]. O. Maksymilian spo¶ród wszystkich swoich braci do¶æ wyra¼nie wyró¿nia³ dwie grupy. Do pierwszej grupy zalicza³ braci chorych. Tych darzy³ szczególn± mi³o¶ci±, czêsto odwiedza³ i dba³ o lekarstwa dla nich i wiêksze wygody. Drug± grupê stanowili ci zakonnicy, którzy z³o¿yli ¶luby uroczyste. A wiêc tacy, którzy „wiele lat prze¿yli w klasztorze i na ca³e ¿ycie po¶wiêcili siê Bogu, [tych] braci wyró¿nia³ w taki sposób, ¿e dzieli³ siê z nimi my¶lami i planami, odkrywa³ przed nimi osobiste tajemnice i wymaga³ od nich wiêcej ani¿eli od tych, którzy dopiero co z³o¿yli pierwsze ¶luby. Kszta³towa³ ich w taki sposób, by stawali siê wychowawcami m³odych nie s³owem, lecz przyk³adem. Nieraz im powtarza³, macie byæ lepszymi zakonnikami, bo jeste¶cie d³u¿ej w klasztorze i d³u¿ej s³u¿ycie Niepokalanej. Uwa¿a³ ich za swoich nastêpców i pragn±³ im przekazaæ wszystko, czego w swoim ¿yciu wewnêtrznym i dzia³alno¶ci do¶wiadczy³. Zwierza³ siê nawet przed nimi z najbardziej osobistych prze¿yæ. Jedno z takich nadzwyczajnych wyznañ odnotowa³ brat Tadeusz Maj. Mia³o ono miejsce w niedzielê 10 stycznia 1937 roku. W tym dniu grane by³y jase³ka, a poniewa¿ wszyscy bracia nie mie¶cili siê w sali, wiêc ojciec Maksymilian profesów solemnych zaprosi³ na spotkanie z sob±. By³o to spotkanie w bardzo rodzinnej atmosferze. Ojciec Maksymilian zwierzy³ siê wówczas przed braæmi: »Zanim odejdê od was chcia³bym wam co¶ pozostawiæ. (...) Wy mnie nazywacie gwardianem i jestem nim. Nazywacie mnie dyrektorem, te¿ dobrze mówicie, bo jestem dyrektorem wydawnictwa. (...) A czym jeszcze jestem? ... Jestem waszym ojcem i to prawdziwym ojcem - wiêcej nawet ni¿ rodzony ojciec. Przez ojca ziemskiego daje Pan Bóg ¿ycie cz³owiekowi dot±d nie istniej±cemu. Przeze mnie otrzymali¶cie ¿ycie duchowe, ¿ycie Bo¿e, powo³anie zakonne (...) ¯eby¶cie wiedzieli, dzieci drogie, jaki ja jestem szczê¶liwy Serce moje jest przepe³nione szczê¶ciem i pokojem, jakim tylko cz³owiek mo¿e siê cieszyæ na tej ziemi. Mimo trosk i k³opotów codziennych, gdzie¶ na dnie serca zawsze panuje pokój i szczê¶cie, którego siê nie da ludzkimi s³owy okre¶liæ. Drogie dzieci, kochajcie Niepokalan±, kochajcie Niepokalan±, a Ona uczyni was szczê¶liwymi. Zaufajcie Jej ca³kowicie, oddajcie siê Jej bez granic. Zrozumieæ, kim jest Niepokalana, nie ka¿dy mo¿e - tylko ten, kto sobie tê ³askê na kolanach wymodli, wyprosi. Niepokalana jest Matk± Bo¿±. Rozumiemy, co to jest matka, ale Matka Bo¿a... Jeszcze co¶ wiêcej chcia³em wam powiedzieæ, ale czy ju¿ nie dosyæ. (...) Powiedzia³em wam, ¿e jestem bardzo szczê¶liwy i doznajê wielkich rado¶ci, a to dlatego, ¿e mam i to z ca³± pewno¶ci± zapewnione niebo. (...) tyle jeszcze powiem, ¿e to by³o w Japonii. Wiêcej wam dzieci drogie ju¿ nie powiem i nie pytajcie mnie o te rzeczy. (...) Zdradzi³em wam swoj± tajemnicê, a to dlatego, by wam to by³o si³± i podpor± w trudno¶ciach ¿ycia. Przyjd± wiêksze trudno¶ci i do¶wiadczenia Bo¿e«. Kiedy ojciec Maksymilian otrzyma³ takie zapewnienie, trudno dok³adnie okre¶liæ. Jest jednak znamienne, ¿e od czasu misji na Dalekim Wschodzie przebija³a przez niego pewno¶æ, i¿ jest na w³a¶ciwej drodze apostolskiej dzia³alno¶ci oraz poczucie pos³annictwa w g³oszeniu t± w³a¶nie drog± Królestwa Bo¿ego. Jedno i drugie otrzymywa³ w kontemplatywnym kontakcie z Bogiem i Niepokalan±, w którym to kontakcie otrzyma³ widocznie tak¿e zapewnienie swego zbawienia. A byæ mo¿e pozna³ te¿ rodzaj ofiary, jak± przyjdzie mu z³o¿yæ na koñcu ¿ycia. Od tamtego czasu czêsto mówi³ o cierpieniu i nie mia³ ochoty opuszczaæ Japonii. Zosta³ w Polsce, bo taka by³a wola Bo¿a"[9]. Niepokalanów w tym czasie ca³y czas siê rozwija³, chocia¿ wci±¿ mia³ d³ugi. Ale mimo tego o. Maksymilian ci±gle co¶ nowego dokupowa³ do drukarni. Kupi³ nawet tak nowoczesna maszynê na owe czasy jak teleskryptor, czyli urz±dzenie do nadawania i odbioru tekstu, dziêki niemu mo¿na by³o otrzymaæ bardzo szybko najnowsze wiadomo¶ci. My¶la³ równie¿ o lotnisku w pobli¿u klasztoru oraz o w³asnej stacji radiowej, która nawet raz nada³a próbn± audycjê. „Niestety, starania o w³asn± radiostacjê spe³z³y na niczym. Niepokalanów mia³ ju¿ wielu przeciwników, którzy dobrze czuwali, by nie powiêksza³ wp³ywu na spo³eczeñstwo. Argumentowali to niskim poziomem wszystkiego, co tworzy³ Niepokalanów. Argumentacja by³a chwytliwa i radiostacja stanê³a na audycjach próbnych. Niepowodzeniem tym nie zrazi³ siê ojciec Maksymilian. Chodzi³ wszêdzie, by odblokowaæ przeszkody. Jeszcze tego pomys³u nie zrealizowa³, a ju¿ interesowa³ siê telewizj±, która wówczas by³a w powijakach, jak by j± wykorzystaæ w szerzeniu Królestwa Bo¿ego i Niepokalanej. (...) Niepokalanów sta³ siê koncernem prasowym. Z racji bardzo niskich cen i doskonale zorganizowanego kolporta¿u stanowi³ powa¿n± konkurencjê dla wielu czasopism w kraju. Ataki na Niepokalanów nasili³y siê. O. Maksymilian musia³ broniæ dobrego imienia dzie³a Niepokalanej. Zak³ada³ nawet procesy o znies³awienie i wygrywa³ je. Sprawa Ma³ego Dziennika trafi³a nawet na salê sejmow±, z której nie wyszed³ jako pokonany"[10]. W lipcu 1939 roku do Rycerstwa by³o zapisanych bez ma³a 700 tysiêcy osób z Polski i prawie 40 tysiêcy Polaków bêd±cych na emigracji. Do tej liczby nale¿a³o jeszcze dodaæ ponad 5 tysiêcy osób innych narodowo¶ci. O. Maksymilian stara³ siê byæ bardzo aktywny w szerzeniu mi³o¶ci do Niepokalanej. Uczestniczy³ w zjazdach i konferencjach tak w kraju jak i za granic±. Wskazywa³ na „dzia³alno¶æ Niepokalanowa przyczynia siê do stwarzania bardziej ludzkich warunków ¿ycia"[11]. Przemawiaj±c do s³uchaczy w czasie audycji w Polskim Radiu przedstawi³ wizjê przysz³ego spo³eczeñstwa, które przyjê³oby idea³y g³oszone przez niego idea³y: „Gdy duch Niepokalanowa, duch M.I. - mówi³ - przeniknie Ojczyznê i ¶wiat, gdy Niepokalana stanie siê Królow± ka¿dego serca bij±cego pod s³oñcem, wtedy przyjdzie na ziemiê raj, ale nie ten utopijny, komunistyczny czy socjalistyczny, lecz - o ile to na tej ziemi mo¿liwe - prawdziwy, którego szczê¶ciem ciesz± siê obecnie mieszkañcy Niepokalanowa, gdzie istnieje jedna rodzina, której ojcem jest Bóg, matk± Niepokalana, bratem starszym Boski Wiêzieñ mi³o¶ci w Eucharystii, a wszyscy inni nie towarzyszami, ale kochaj±cymi siê nawzajem braæmi i to mniejszymi"[12]. Zbli¿a³ siê 1 wrze¶nia 1939 roku, o. Maksymilian wiedzia³ o zbli¿aj±cej siê tragedii i zapowiada³ j± ju¿ od kilku lat. „Wobec niewiadomych jeszcze zagro¿eñ, sam by³ spokojny, ale przygotowywa³ na nie swych braci. Nie wykazywa³ specjalnego zmartwienia na my¶l o tym, co stanie siê z tak wspaniale rozwijaj±c± siê dzia³alno¶ci± zewnêtrzn±, z zakonnym osiedlem niepokalanowskim, które przed wybuchem wojny zgromadzi³o ju¿ 13 ojców, 622 braci, 15 kleryków i 122 uczniów Ma³ego Seminarium Misyjnego. Troszczy³ siê przede wszystkim o stan duszy swych braci, o to, by wszystkie ciosy przyjêli spokojnie jako do¶wiadczenie Bo¿e, jako próbê cz³owieczeñstwa i zakonno¶ci. W maju 1938 roku tak do nich przemawia³: »(...) Kiedy¶ mówi³em, ¿e ró¿ne czasy przyj¶æ mog± i ¿e ja z Wami nie zawsze bêdê. Mog± przyj¶æ prze¶ladowania i wojny. Wojna jest bli¿sza ni¿ siê wydaje. Prze¶ladowania w czasie wojny s± mo¿liwe. Wy, profesi solemni, którzy macie byæ ojcami duchowymi Niepokalanowa, macie siê przygotowaæ na to. Oczywi¶cie, ¿e Niepokalana mo¿e dopu¶ciæ to tylko dla naszego dobra. Kiedy by nie by³o trudno¶ci, wytworzy³aby siê przeciêtno¶æ«. Ojciec Maksymilian stopniowo przygotowywa³ swych braci do roz³±ki, do tego, ¿e wojny, jaka siê zbli¿a³a, nie prze¿yje. Trzy dni przed jej wybuchem wyg³osi³ do nich konferencjê, prosz±c, by nie dali siê poch³on±æ nienawi¶ci, jak± niesie z sob± wojna, ale by zawsze pamiêtali, ¿e mi³o¶æ jest istotn± cech± doskona³o¶ci cz³owieka i do niej nale¿y ostateczne zwyciêstwo. »Wiecie co, Drogie Dzieci - mówi³ - ¿ycie cz³owieka sk³ada siê z trzech czê¶ci: przygotowania do pracy, samej pracy i - cierpienia. Jedni tu w Niepokalanowie dopiero siê przygotowuj±, inni ju¿ pracuj±, a takim siwym, o ... jak tu siedzi (wskaza³ na siebie), to ju¿ nale¿a³oby przej¶æ do tej ostatniej czê¶ci - cierpienia. Tak to przez te trzy etapy zbli¿a nas Bóg do siebie. Im wiêcej jaka dusza bêdzie oddana Bogu, tym wcze¶niej do tej czê¶ci trzeciej siê przygotuje, aby mi³o¶æ swoj± do Niepokalanej ugruntowaæ cierpieniem z mi³o¶ci. Bo nic nas tak bardzo nie zbli¿a do Niepokalanej i nie utwierdza w mi³o¶ci, jak w³a¶nie mi³o¶æ po³±czona z cierpieniem mi³o¶ci. Na tej to w³a¶nie drodze cierpienia mo¿emy siê przekonaæ, czy naprawdê jeste¶my ca³kowicie Jej oddani, bez ¿adnych zastrze¿eñ. (...) Wszystko przeminie - wiara i nadzieja przemin± - mi³o¶æ zostanie, z mi³o¶ci± wejdziemy w ¿ycie wieczne i w mi³o¶ci rozkoszowaæ siê bêdziemy w niebie z Niepokalan±«"[13]. W dniu 5 wrze¶nia 1939 roku o. Maksymilian zgodnie z zaleceniami w³adz ko¶cielnych i rz±dowych porozsy³a³ do domów rodzinnych wiêkszo¶æ mieszkañców Niepokalanowa. Sam otrzyma³ paszport umo¿liwiaj±cy opuszczenie kraju, lecz z niego nie skorzysta³. W klasztorze organizowa³ pomoc dla uciekinierów oraz osób rannych. Armia niemiecka po prze³amaniu oporu wojsk polskich pod Bzur± w szybkim tempie sz³a na Warszawê. Jaki¶ od³am tej armii mija³ niepokalanowski klasztor, którego maj±tek zosta³ przez „dzielnych" ¿o³nierzy niemieckich rozszabrowany. 19 wrze¶nia o. Maksymilian i 34 braci zosta³o aresztowanych i przewiezionych do obozu w Lamsdorf (dzisiejsze £ambinowice pod Opolem). Pierwsze aresztowanie niepokalanowskich franciszkanów przez Niemców. Zdj. z ksi±¿ki: Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara. ¯ycie, dzie³o i epoka ¶w. Maksymiliana M. Kolbego, Kraków 2021. Nastêpnie zakonnicy byli przerzucani jeszcze do obozów w Amtitz (obecnie Gêbice niedaleko Gubina) i w Ostrzeszowie (ko³o Kêpna). 8 grudnia w ¶wiêto Niepokalanego Poczêcia Matki Bo¿ej wszyscy zakonnicy zostali zwolnieni z ostatniego obozu w Ostrzeszowie i wypuszczeni do domu. O. Maksymilian po powrocie zasta³ w klasztorze oko³o piêædziesiêciu braci i kilku ojców, którzy powrócili z wrze¶niowego rozes³ania. Poniewa¿ w³adze okupacyjne wysiedla³y mieszkañców z terenów uwa¿anych za rdzennie niemieckie, jak tereny Wielkopolski i Pomorza, klasztor w Niepokalanowie zacz±³ prowadziæ „pomoc dla wysiedleñców. Ulokowa³y tu ich w³adze okupacyjne, w pierwszym rzucie oko³o 2000 Polaków i oko³o 1500 ¯ydów, w drugim oko³o 1500, g³ównie Volksdeutschów [?]. Ojciec Maksymilian organizowa³ dla nich pomoc materialn± i opiekê duchow±. Do ka¿dej grupy wysiedlonych przeznaczy³ dwóch braci. Sam czêsto ich odwiedza³. »Musimy wszystko zrobiæ - mówi³ braciom - by ul¿yæ doli tych biedaków wyrzuconych z gniazd rodzinnych, pozbawionych najpotrzebniejszych rzeczy«. Pociesza³ ich i dodawa³ optymizmu. Zanim w³adze zaczê³y dostarczaæ ¿ywno¶æ zorganizowa³ dla nich kwestê w pobliskich dworach i wioskach. Zorganizowa³ im pasterkê i paczki ¶wi±teczne, a dla ¯ydów co¶ w rodzaju gwiazdki na Rok. Bracia przygotowywali dzieci do pierwszej Komunii ¶wiêtej"[14]. W tym czasie wprowadzi³ Ojciec Maksymilian wieczyst± adoracjê Naj¶wiêtszego Sakramentu, chcia³by klasztor oddawa³ w tym ciê¿kim czasie jak najwiêksz± chwa³ê Bogu, od którego przecie¿ wszystko zale¿y. „Odt±d bracia, zmieniaj±c siê co pó³ godziny, po dwóch, a potem po czterech, klêczeli przed Najwy¿szym i Najmi³osierniejszym i prosili Go o pokój, pomy¶lno¶æ dla Ojczyzny i Niepokalanowa, o wolno¶æ dla uwiêzionych, zdrowie dla chorych, powrót dla zagubionych, wytrwanie dla chwiejnych, wiarê dla w±tpi±cych. Ojciec Maksymilian swoj± adoracjê odprawia³ pomiêdzy 15 a 16 godzin±. Klasztor sta³ siê bardziej otwarty na potrzeby ¿yciowe okolicznej ludno¶ci i przebywaj±cych w nim przesiedleñców. Rozwinê³y prace ró¿ne warsztaty. Szerok± dzia³alno¶æ prowadzi³ dzia³ naprawy i budowy maszyn rolniczych, tartak, stolarnia, kuchnia. Z czasem powsta³y pracownia zegarmistrzowska, warsztat naprawy rowerów, punkt sanitarny. Klasztor przej±³ prowadzenie powiatowej mleczarni, czym bardzo zas³u¿y³ siê okolicznej ludno¶ci. Intensywnie pracowa³a administracja Rycerstwa Niepokalanej koresponduj±c z czytelnikami i cz³onkami stowarzyszenia. Wysy³a³a ksi±¿ki i dewocjonalia, zwracaj±c szczególn± uwagê na m³odzie¿ wywiezion± do Niemiec na roboty. Na tê dzia³alno¶æ krzywo patrzy³o gestapo i parokrotnie przysy³a³o zakaz przesy³ania polskich ksi±¿ek i dewocjonaliów na teren Rzeszy"[15]. Poniewa¿ wojna mocno ograniczy³a aktywno¶æ o. Maksymiliana postanowi³ on zacz±æ pisaæ dawno ju¿ planowan± przez siebie ksi±¿kê o Niepokalanej. Zacz±³ wiêc dyktowaæ swoje przemy¶lenia na temat Matki Bo¿ej a tak¿e swoje prze¿ycia religijne. Te teksty bardzo odbiega³y od tego co dzia³o siê wówczas w Polsce. „Wokó³ ludzie walczyli o panowanie nad innymi, a nienawi¶æ do drugiego cz³owieka sia³a ¶mieræ, on za¶ mówi³ o zjednoczeniu przez mi³o¶æ, o ¿yciu Bo¿ym, o wieczno¶ci, o Niepokalanej, która nie pope³ni³a najmniejszego z³a, o powo³aniu cz³owieka do mi³o¶ci i dobra. W jednym z dyktowanych tekstów mówi³: »Celem stworzenia, cz³owieka, to mi³o¶æ Boga, Stworzyciela, Ojca; mi³o¶æ coraz wiêksza, ubóstwienie, powrót do Boga, od którego wyszed³, zjednoczenie z Bogiem, mi³o¶æ p³odna. By mi³o¶æ ku Ojcu stawa³a siê jeszcze doskonalsza, nieskoñczenie doskonalsza, objawia siê mi³o¶æ Syna, Jezusa, który - ¿eby mi³o¶æ ku sobie roznieciæ w sercach, zst±pi³ na ziemiê, umar³ na krzy¿u i pozosta³ w Eucharystii. Aby za¶ mi³o¶æ ku Synowi potê¿niej siê rozwija³a i tak mi³o¶æ ku Ojcu jeszcze gorêcej siê zapala³a, dopomaga nam mi³o¶æ Ducha, Niepokalanej, pe³nej mi³osierdzia, Po¶redniczki ³ask, naszej Wspó³ziemki, która matczynym swym sercem silnie poci±ga serca ku sobie. - I jak Ojciec przez Syna i Ducha mi³o¶æ Boga ku stworzeniu zstêpuje na ziemiê, tak przez Ducha i Syna do Ojca wstêpuje odpowied¼ na tê mi³o¶æ, reakcja, mi³o¶æ stworzenia ku Ojcu. Mi³o¶æ Ojca i Syna, i Ducha goreje odwiecznie, mi³o¶æ Ojca, Jezusa i Niepokalanej nie zna uszczerbku. Tylko cz³owiek (nie zawsze, nie we wszystkim) niedoskonale na tê mi³o¶æ odpowiada mi³o¶ci±. Zapalaæ wiêc tê mi³o¶æ ku Niepokalanej, rozpaliwszy j± w sercu swoim, udzielaæ z tego ognia dooko³a siebie; zapaliæ nim wszystkie dusze i ka¿d± z osobna, które s± i bêd± i rozp³omieniaæ ten ¿ar mi³o¶ci w sobie i po ca³ym ¶wiecie coraz gorêcej i gorêcej, bez granic - oto nasz cel. Wszystko inne to ¶rodki tylko"[16] „Mimo trwaj±cej okupacji niemieckiej Ojciec Maksymilian nie przestawa³ my¶leæ o swoim wydawnictwie. Dlatego te¿ bardzo stara³ siê uzyskaæ „u w³adz okupacyjnych (...) zezwolenie na wydawanie Rycerza Niepokalanej. Pisz±c listy w tej sprawie do urzêdników i rozmawiaj±c z nimi osobi¶cie nie powo³ywa³ siê na prawa, wiedzia³ bowiem, ¿e okupant ich nie uznaje. Apelowa³ do nich jako ludzi, a nie jako urzêdników, do ich ogólnoludzkich odczuæ. (...) Wbrew wszelkim przewidywaniom ojciec Maksymilian uzyska³ zezwolenie na wydanie jednego numeru „Rycerza Niepokalanej". Z³±czy³ w nim miesi±c grudzieñ 1940 i styczeñ 1941 roku i wydrukowa³ w nak³adzie 120 tysiêcy. Na tyle w³adze okupacyjne zezwoli³y ograniczaj±c jego dystrybucjê do dystryktu warszawskiego. Spo³eczeñstwo „Rycerza Niepokalanej" przyjê³o rado¶nie. Niós³ on pokrzepienie w tragedii wojennej i nadziejê zwyciêstwa. (...) Wojenny numer „Rycerza Niepokalanej" rozszed³ siê b³yskawicznie. Rozwia³ wszelkie w±tpliwo¶ci w³adz okupacyjnych, co do postawy naczelnego redaktora. Przeciwstawia³ siê ich przemocy i gwa³tom, piêtnowa³ k³amstwo, którym pos³ugiwa³y siê w uzasadnianiu swoich decyzji i dzia³añ. Nastêpny numer nie ukaza³ siê, poprzednie ¶cigano, a naczelny redaktor znalaz³ siê na li¶cie do likwidacji"[17]. 17 lutego 1941 roku gestapo zaaresztowa³o o. Maksymiliana wraz z czterema zakonnikami b³ogos³awionym o. Piusem Bartosikiem, b³ogos³awionym o. Antoninem Bajewskim, o. Justynem Nazimem oraz o. Urbanem Cie¶lakiem. Wszyscy zostali przewiezieni do wiêzienia na Pawiaku. Czym by³o to wiêzienie dla Polaków mo¿emy siê w jakim¶ stopniu domy¶leæ czytaj±c wspomnienia ludzi, którzy w czasie okupacji Pawiak prze¿yli. Mo¿emy te¿, dziêki takim wspomnieniom dowiedzieæ siê, ¿e o. Maksymilian nie tylko w swoim zwyk³ym ¿yciu zakonnym ¿y³ Bogiem i Jego Niepokalan± Matk±, ale równie¿ w chwilach najciê¿szej próby, jakim by³o niemieckie wiêzienie dla wiê¼niów politycznych na Pawiaku a nastêpnie pobyt w obozie koncentracyjnym. Tu zacytujemy tylko dwa ¶wiadectwa ¶wiadków pobytu o. Maksymiliana na Pawiaku, pierwsze Edwarda Gniadka: „Po paru dniach wspólnego pobytu z O. Kolbem wpad³ do naszej celi stra¿nik wiêzienny, gestapowiec w randze Scharführera[odpowiednik naszego sier¿anta]. (...) Widok O. Kolbego w habicie wywo³a³ u gestapowca gniew (...) podszed³ do O. Kolbego i wskazuj±c palcem na krzy¿yk przy koronce, zapyta³: - Ty wierzysz w to? - Tak, wierzê, odpowiedzia³ spokojnie zakonnik. Niedowiarek wymierzy³ O. Kolbemu silny policzek. Nastêpnie gestapowiec szarpa³ ponownie za krzy¿ O. Kolbego i powtarza³ swoje pytania: Czy wierzysz? - Po ka¿dej twierdz±cej odpowiedzi O. Kolbego - ¿e wierzy - esesman by³ coraz bardziej zburzony (...) i powtarza³ uderzenia w twarz. Widz±c za¶, ¿e O. Kolbe by³ niewzruszony, z gniewem opu¶ci³ celê, trzaskaj±c za sob± drzwiami. O. Kolbe podczas zaj¶cia by³ opanowany. Nie zauwa¿y³em u niego najmniejszego zdenerwowania. Po wyj¶ciu Scharfuhrera z celi - O. Kolbe chodzi³ po izbie i modli³ siê. Na twarzy jego by³o widaæ czerwone plamy od uderzeñ"[18]. Oczywi¶cie, nied³ugo po tym wydarzeniu zabrano o. Maksymilianowi habit i dano ubiór wiêzienny. Drugie, równie¿ poruszaj±ce zdarzenie z wiêzienia opisa³ Henryk Cyankiewicz: „O. Kolbe odebra³ swoj± miskê, prze¿egna³ siê i rozpocz±³ je¶æ, gdy z drugiego pomieszczenia podchodzi do O. Kolbego m³ody, wynêdznia³y wiêzieñ i w prostacki sposób prosi: Ty stary, po ci ijsz, mosz durchfall, lepij daj mnie. I z bezczelnym u¶miechem na ustach czeka. Ku memu wielkiemu zdziwieniu O. Kolbe sam wyg³odnia³y daje prosz±cemu swoj± ledwie zaczêt± zupê. (...) Dla mego umys³u i normalnych ludzkich uczuæ taki czyn by³ wprost nieludzkim, gdy¿ g³ód zwijaj±cy kiszki, instynkt ratunku ¿ycia nie pozwoli³y mi nigdy co¶ podobnego zrobiæ"[19]. Bibliografia: Jan Dobraczyñski, Sk±piec Bo¿y. Rzecz o. Maksymilianie Marii Kolbe (wyd. I) Niepokalanów 1946. Maria Winowska, Szaleniec Niepokalanej. Ojciec Maksymilian Kolbe, Niepokalanów 1957. o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian Maria Kolbe, Warszawa 1984. Polscy ¶wiêci, Tom 3, red. Joachim Roman Bar OFConv, Warszawa 1984. Ludwik Hass, Wolnomularze polscy w kraju i na ¶wiecie 1821- 1999, Warszawa 1999. Jan Dobraczyñski, Sk±piec Bo¿y (wyd. V) Niepokalanów 2004. Ks. Kazimierz D±browski, ¦wiêty Maksymilian Patron Pabianic, Pabianice 2006. ¦w. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma, czê¶æ I, Niepokalanów 2007. ¦w. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma, czê¶æ II, Niepokalanów 2008. Konferencje ¶wiêtego Maksymiliana Marii Kolbego, Opracowanie i redakcja: o. Jan Antoni Ksi±¿ek OFMConv br. W³adys³aw Kornel Kaczmarek OFMConv pod kierunkiem o. Joachima Romana, Niepokalanów 2009. Br. Francis Mary Kalvelage FI (red.), Maksymilian Kolbe ¶wiêty od Niepokalanej, Sandomierz 2011. Philippe Maxence, Maksymilian Kolbe. Kap³an, dziennikarz, mêczennik (1894-1941), Warszawa 2013. Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara. ¯ycie, dzie³o i epoka ¶w. Maksymiliana M. Kolbego, Kraków 2021. Marta Bogacka, Bokser z Auschwitz losy Tadeusza Pietrzykowskiego, Warszawa 2021. https://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-14a.php3 http://bazylikawnmp.pl/?site=show_news&id=94 http://3dstyle.pl/vtrip/maksymilian/start-pl.html https://www.przewodnik-katolicki.pl/Archiwum/2007/Przewodnik-Katolicki-34-2007/Diecezja-Wloclawska/Za-Zdunskiej-Woli-na-Jasna-Gore Jadwiga Treszkowa, Lwów w ¿yciu b³ogos³awionego Maksymiliana M. Kolbe, w biuletynie ko³o Lwowian nr 21 grudzieñ1971, s.25. Dost. w Intern. na str.: https://dlibra.kul.pl/dlibra/publication/2086/edition/1990/content https://liturgia.wiara.pl/doc/418520.Nutowy-zasobnik/8 http://www.chemindamourverslepere.com/tag/j%27irai+la+voir+un+jour https://www.franciszkanie.pl/artykuly/oczami-sw-maksymiliana-6-swietosc https://naszdziennik.pl/index.php/wiara/243612,sejm-podjal-uchwale-ws-upamietnienia-sw-maksymiliana-kolbego.html Gustaw Morcinek, Baræ Niepokalanej, art. w Go¶æ Niedzielny nr 11 z 14 marca 1948 r. https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/98715/edition/93021/content [1] ¦w. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma...(I), s. 654 - 655. [2] o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian..., s. 217. [3] ¦w. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma...(I), s. 783. [4] o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian..., s. 226. [5] Tam¿e, s. 229. [6] Tam¿e, s. 230-231. [7] Tam¿e, s. 233- 234. [8] Tam¿e, s. 235-236. [9] Tam¿e, s. 238-239. [10] Tam¿e, s. 242. [11] Tam¿e, s. 243. [12] Tam¿e, s. 244. [13] Tam¿e, s. 244-245. [14] Tam¿e, s. 253-254. [15] Tam¿e, s. 251-252. [16] Tam¿e, s. 254-255. [17] Tam¿e, s. 252-253. [18] Tam¿e, s. 257. [19] Tam¿e. Powrót |