¦wiêty Maksymilian Maria Kolbe cz. VIII Zdj. z ksi±¿ki ks. dr Paw³a S. Iliñskiego, B³ogos³awiony Maksymilian Kolbe na tle epoki, Londyn 1975. Cytowany ju¿ wcze¶niej, jako jeden ze ¶wiadków pobytu o. Maksymiliana w Auschwitz, Jerzy Bielecki opowiada³, „¿e s³ysza³ po zakoñczeniu wojny od którego¶ ze wspó³wiê¼niów o¶wiêcimskich, i¿ wiê¼niowie chcieli wykra¶æ zw³oki o. Kolbego i pochowaæ je gdzie¶ w osobnym miejscu ze wzglêdu na niezwyk³y szacunek dla niego, ale to by³o niemo¿liwe w warunkach obozowych"[1]. To ¶wiadectwo sugerowa³oby, ¿e zw³oki o. Maksymiliana miano pochowaæ w mogile zbiorowej. Co prawda, to zeznanie bywa podwa¿ane, gdy¿ w sierpniu 1941, ju¿ od roku czynne by³o krematorium. By³o to tak zwane „ma³e krematorium I, przebudowane z dawnego austriackiego bunkra amunicyjnego. Krematorium to mia³o dwa piece dwuretortowe. [Ale, co ciekawe] w 1941 r. te dwa piece nie wystarcza³y ju¿ do spalania wszystkich zw³ok"[2]. Wtedy te¿ postanowiono dobudowaæ trzeci piec, natomiast prace te rozpoczêto dopiero we wrze¶niu 1941. Z kolei historyk sztuki, Maria Patynowska na stronie Fronda.pl w tytule swojego artyku³u zada³a pytanie czy cia³o ¶w. Maksymiliana Kolbe nie chcia³o sp³on±æ w krematorium? Po czym tak rozwinê³a temat losów zw³ok tego ¶wiêtego: „Po raz pierwszy s³ysza³am tê historiê w ¶rodowisku ¿o³nierzy Armii Krajowej w Warszawie. Nie dowierza³am. Potem pewna osoba z Krakowa, której opowiada³am historiê ¶w. Maksymiliana zwróci³a mi gwa³townie uwagê: Jak pani mo¿e powtarzaæ tê bzdurê, ¿e Jego cia³o spalono ! Na wstêpie zaznaczê, ¿e jestem sceptyczna, je¿eli chodzi o wszelkie cuda. Trudno jest mnie przekonaæ do nadprzyrodzono¶ci. Ponadto ufam Ko¶cio³owi, ¿e to co jest g³oszone jest sprawdzone. Wed³ug oficjalnej wersji wydarzeñ cia³o wiê¼nia o numerze 16670 zosta³o spalone w krematorium, a jego prochy wymieszane z innymi zosta³y gdzie¶ rozsypane. Nie wiadomo, gdzie. Nie wykluczone, ¿e w okolicach dzisiejszego centrum ewangelizacyjnego w Harmê¿ach. Wzruszaj±ca historia g³osi, i¿ te prochy zosta³y rozwiane przez wiatr, bo tak rozleg³a by³a mi³o¶æ ¶wiêtego do ludzi. Ta wersja mia³aby swoje teologiczne umocowanie w wyra¿onej za ¿ycia woli ¶wiêtego bezgranicznie zaofiarowanego Maryi. »Chcê i pragnê byæ startym na proch dla sprawy Niepokalanej, dla sprawy Boga, i aby ten mój proch zosta³ rozrzucony przez wiatr i tak rozniós³ siê po ca³ym ¶wiecie, aby ze mnie nic nie pozosta³o: jedynie wtedy doskonale dokona siê we mnie oddanie siê Niepokalanej«. Jako rzek³ tak siê sta³o - byæ mo¿e. Byæ mo¿e, poniewa¿ nikt tego ju¿ dzisiaj nie mo¿e oceniæ, jak by³o. Ja tylko mogê powiedzieæ, ¿e s³ysza³am od wiarygodnych ¶wiadków, którzy to z kolei s³yszeli od osób którym to w warunkach konspiracyjnych przekaza³y inne wiarygodne osoby, ¿e owszem cia³o ¶w. Maksymiliana zosta³o przewiezione do krematorium, ale tam, pomimo kilkakrotnych wysi³ków ogieñ nie ima³ siê cia³a. Podpalanie przy pomocy ró¿nych ¶rodków równie¿ nie pomog³o. Dziwny znak? Nie bardzo mnie to dziwi, raczej jest wiarygodne. Relikwie wielu ¶wiêtych okre¶la siê mianem niezniszczalnych. (...) To co na pewno pozosta³o ze ¶w. Maksymiliana to Jego broda, któr± kaza³ sobie zgoliæ przed pój¶ciem do wiêzienia, wcze¶niej, jeszcze przed tym ostatecznym aresztowaniem, które zakoñczy³o siê obozem koncentracyjnym. Ojciec Maksymilian nie chcia³, aby ten znak franciszkanizmu odbierany by³ mu przemoc± i dla tego kaza³ siê ogoliæ zakonnemu fryzjerowi, przed wyj¶ciem na przes³uchania. Wówczas by³a obawa, ¿e bracia ¿egnaj± go na ¶mieræ i dlatego ta broda zosta³a zachowana jako relikwia, choæ w³a¶cicielowi brody nic no tym nie by³o wiadomo. By³o to przewiduj±ce posuniêcie, poniewa¿ ta podzielona na pojedyncze w³osy broda stanowi teraz relikwie"[3]. Zdj. z ks. Zygmunta J. Sochockiego, Rycerz Niepokalanej Ojciec Maksymilian Kolbe, Londyn b.r., s. 69. Tu na chwilê przerwijmy tê relacjê, aby pos³uchaæ bêd±cego wytworem wyobra¼ni dialogu miêdzy komendantem obozu Rudolfem Hössem a jego zastêpc± Fritzschem. Ten przypuszczalny dialog, który móg³ mieæ miejsce po ¶mierci o. Maksymiliana, zosta³ umieszczony w ksi±¿ce napisanej przez franciszkanina o. W³adys³awa Kluza: „- Panie Fritzsch - zwróci³ siê [Rudolf Höss] do adiutanta obozu - có¿ to za mêczennika zrobili¶my w O¶wiêcimiu? - Chodzi tu panie komendancie o zakonnika Maksymiliana Kolbego. - Tego za³o¿yciela polskiego i japoñskiego Niepokalanowa? - Tak jest. To ten, który chcia³ zdobyæ ca³y ¶wiat przez Niepokalan± dla Jezusa. - Konkurent naszego Fuhrera - ironizowa³ Höss. - By³ za³o¿ycielem i pobo¿nych pisemek, a przede wszystkim zacz±³ wydawaæ tzw. Ma³y Dziennik, w którym nie sk±piono pod naszym adresem obel¿ywych epitetów. - Dobrze go sobie przypominam. Nieraz mu siê przypatrywa³em. Nie mia³ wygl±du na zdobywcê ca³ego ¶wiata. No i có¿ siê z nim sta³o? - Zg³osi³ siê dobrowolnie na ¶mieræ g³odow± za swego kolegê wiê¼nia, kiedy wybiera³em zak³adników po nowej ucieczce wiê¼nia. - Jak to uzasadni³? - Powiedzia³, ¿e nikomu ju¿ nie jest potrzebny, a kolega jego ma ¿onê i dzieci. - Nikomu nie jest potrzebny... - zamy¶li³ siê Höss. - Kiedy umar³? - 14 sierpnia otwarli¶my bunkier g³odowy po dwóch tygodniach odsiadywania kary przez 10 wiê¼niów. Dosta³ zastrzyk fenolu w lewe ramiê i szybko umar³. - Co siê sta³o z jego cia³em? - Zosta³o natychmiast spalone, a popió³ rozsypany. - ¦wiêty bez relikwii! - za¶mia³ siê szyderczo Höss"[4]. W³a¶nie, czy na pewno bez relikwii? My wiemy, ¿e relikwie, czyli w³osy z brody tego ¶wiêtego ju¿ od dawna by³y przechowywane w Niepokalanowie. Niemieccy mordercy nigdy siê o nich nie dowiedzieli. Natomiast, Bóg jedyny wie, czy wiedzieli co¶ wiêcej ni¿ wersja oficjalna, o tym co sta³o siê z cia³em o. Maksymiliana po jego ¶mierci? Wracamy wiêc do dalszej czê¶ci relacji Marii Patynowskiej: „A co ze spraw± cia³a? Przyznam, ¿e kiedy tylko mogê w rozmowach z franciszkanami konwentualnymi to wspominam, czy wiedz± co¶ o tej opcji, ¿e On móg³ siê nie spaliæ. Wówczas obserwujê niejakie zmieszanie. Pytam czy jestem pierwsza która o tym mówi? Niektórzy faktycznie wydaj± siê byæ zaskoczeni, niektórzy za¶ mówi±, ¿e s³yszeli od dawna, ale nie jest to nigdzie odnotowane w materia³ach beatyfikacyjnych »bo po co«. Moim zdaniem jak jeden, drugi, trzeci cz³owiek im mówi³, ¿e o czym¶ takim od ¶wiadków z Obozu s³ysza³, to wypada to odnotowaæ. Ale ja siê oczywi¶cie na Watykanie nie znam. Znaj±c jednak dowcip ¶w. Maksymiliana, jako¶ wewnêtrznie przekonana jestem, ¿e On jeszcze jako¶ »wyp³ynie«, a ten ostatni znak równie¿ wykorzysta dla chwa³y Niepokalanej. Teraz w podziemiach Internetu powtarzana jest opinia Kazimierza ¦witonia, który, co z zaskoczeniem stwierdzam, zna to przekonanie o zachowaniu cia³a ¶w. Maksymiliana w tej samej wersji, w której mnie to opowiadano, ¿e cia³o zakopane zosta³o gdzie¶ na terenie obozu"[5]. Nie ¿yj±cy ju¿ Kazimierz ¦witoñ, który przez d³ugi czas broni³ Krzy¿a mieszkaj±c w namiocie na o¶wiêcimskim ¿wirowisku, twierdzi³, ¿e w nocy w miejscu zakopania cia³a ¶wiêtego Maksymiliana widzia³ cudown± po¶wiatê. Kazimierz Domañski 8 XII 1988 r. w O³awie us³ysza³ od Matki Bo¿ej takie s³owa: „Mój synu, przeka¿ Ludowi Bo¿emu, ¿e cia³o mojego umi³owanego s³ugi Maksymiliana Marii Kolbego nie zosta³o spalone, mimo trzykrotnego wrzucania do pieca krematoryjnego, lecz zosta³o pochowane w pobli¿u krematorium. Ten kap³an by³ pos³any do obozu w O¶wiêcimiu, aby przygotowaæ wspó³wiê¼niów na spotkanie z Panem Bogiem na S±dzie Bo¿ym. On konsekrowa³ ka¿d± okruszynê chleba na Cia³o Chrystusa i im podawa³, przez to zostali zbawieni. - Módlcie siê, aby to cia³o by³o odnalezione i z³o¿one w Niepokalanowie. Bo taka by³a Wola Boga Ojca, aby Jego cia³o by³o zachowane. Mój synu, on siê wstawia nieustannie, aby powsta³a ¶wi±tynia Bo¿ego Pokoju. Zw³oki ¶wiêtego Maksymiliana Kolbego zosta³y zachowane do dzi¶, na potwierdzenie prawdziwo¶ci objawieñ w O³awie. Przeka¿, ¿e mog± byæ przeszkody w odnalezieniu zw³ok. Módlcie siê, aby jak najszybciej zosta³y odnalezione. Mo¿ecie wiele ³ask wyprosiæ przez po¶rednictwo ¶wiêtego Maksymiliana Kolbe"[6]. W kwietniu 1989 podczas pobytu Kazimierza Domañskiego w Japonii, gdzie przebywa³ na polecenie Matki Bo¿ej, przekaza³a Ona, ¿e „Domañski zna tajemnicê jego [¶wiêtego Maksymiliana Marii Kolbego] zw³ok, ale ¿e bêdzie to mo¿na ujawniæ po zatwierdzeniu objawieñ w O³awie i to bêdzie potwierdzeniem prawdziwo¶ci objawieñ"[7]. 16 lipca 1991 roku Matka Bo¿a jeszcze raz powiedzia³a Kazimierzowi Domañskiemu o ciele ¶wiêtego Maksymiliana: „Módlcie siê, aby jak najszybciej cia³o ¶w. Maksymiliana by³o odnalezione w O¶wiêcimiu. Ty wiesz, mój synu, gdzie ono jest, ale to jest wielka tajemnica powierzona tobie. Kiedy przyjdzie czas, pojedziesz tam, przeka¿e tobie to Jezus Chrystus i Ja, Matka Bo¿a Niepokalana"[8]. Na stronie franciszkanów mo¿na przeczytaæ, ¿e i objawienia o³awskie i twierdzenia Kazimierza ¦witonia to typowe fake newsy[9]. Ale oni sami napisali tam nieprawdê, kiedy powo³ali siê na zeznania dwóch wiê¼niów, którzy jakoby mieli zeznaæ, ¿e widzieli kremacje zw³ok o. Maksymiliana, pos³uchajmy: „Faktem jest równie¿, ¿e obydwaj (Chlebik i Borgowiec) wiedzieli, ¿e jest to cia³o Maksymiliana i obydwaj zeznali o spaleniu tego cia³a. Logiczna jest wiêc my¶l, ¿e cia³o zosta³o spalone, tak jak za¶wiadczaj± naoczni ¶wiadkowie w osobie wspó³wiê¼niów, którzy byli tam na miejscu i o tym za¶wiadczyli"[10]. Warto wiêc przypomnieæ zeznanie Borgowca, który powiedzia³ tak: „Wynios³em cia³o bohatera z fryzjerem blokowym, Chlebikiem z Karwiny, do umywalni. Stamt±d z³o¿one zosta³o do skrzyni i odtransportowane do kostnicy wiêziennej. Tak zgin±³ ksi±dz, bohater obozu o¶wiêcimskiego, ofiaruj±c dobrowolnie swe ¿ycie za ojca rodziny, cicho, spokojnie modl±c siê do ostatniej chwili"[11]. I jeszcze pos³uchajmy co powiedzia³ w swoich zeznaniach, drugi z przywo³anych naocznych ¶wiadków, Maksymilian Chlebik: „W wypadkach, kiedy trzeba by³o wcze¶niej opró¿niæ celê ciemnicê albo je¿eli skazañcy za d³ugo ¿yli, przychodzi³ kapo z Krankenbau (szpitala obozowego) i u¶mierca³ ich [wiê¼niów bunkra 11 pó¼niej zmienionego na nr 13] zastrzykiem. Zastrzyk ten zastosowano skazañcom, o których mowa w tym zeznaniu. Kto z nich otrzyma³ zastrzyk i czy ks. Kolbe by³ miêdzy nimi, tego nie wiem. Wiem tylko na pewno, ¿e przed usuwaniem cia³ z celi kapo z Krankenbau by³ wtedy w bunkrze i wkrótce potem Blockfuhrer zawezwa³ pomocnika kalefaktora bunkra Brunona Borgowca i mnie i poleci³ wynie¶æ trupy z celi do umywalni (Waschraum). Wtedy te¿ Borgowiec powiedzia³ mi, ¿e trzeba bêdzie wynie¶æ z ciemnicy bunkra ks. Kolbego, który tam umar³. Cia³a zmar³ych skazañców wynosi³em z Borgowcem pod nadzorem esesmana, który nas ci±gle przynagla³ krzykiem: Los, los! (Prêdzej, prêdzej!). Wszystko odbywa³o siê w szybkim tempie, mechanicznie i w¶ród straszliwego zaduchu. Z tego powodu nie pamiêtam, ile cia³ wynie¶li¶my. Mimo, ¿e mieli¶my surowy zakaz mówienia czegokolwiek o tym, co siê dzia³o na bloku 13 i w bunkrze (celach) tego bloku, to jednak przedostawa³y siê na teren obozu wiadomo¶ci o zasz³ych wydarzeniach"[12]. Jak widaæ, ¿aden z tych, niby naocznych ¶wiadków kremacji, w ogóle nie wspomina o spaleniu zw³ok ¶wiêtego Maksymiliana w krematorium. A fryzjer Chlebik to nawet nie wiedzia³ czyje zw³oki wynosi³. A przecie¿ raczej pewnym wydaje siê to, ¿e gdyby widzieli moment spalenia zw³ok, to nie omieszkaliby o tym wspomnieæ. Jak ju¿ zauwa¿y³em wcze¶niej, wszyscy ¶wiadkowie, których zeznania uda³o mi siê przeczytaæ mówi± albo o tym, ¿e s³yszeli o kremacji, jak o tym mówi³ ca³y obóz albo wcale nie wspominaj± takiego faktu. Kilka z tych ¶wiadectw przytaczam poni¿ej: „Ks. Konrad Szweda prosi³ sekretarza g³ównego sekretariatu obozowego Schlusche, aby go powiadomi³, kiedy przyjdzie meldunek o ¶mierci o. Kolbego. Meldunek ten przyszed³ 14 sierpnia. Na drugi dzieñ (15 sierpnia) widzia³ ks. Szweda, jak wyznaczeni do tego wiê¼niowie nie¶li w drewnianych skrzyniach zw³oki zmar³ych w bunkrze g³odowym, w¶ród których znajdowa³y siê zw³oki o. Kolbego. Fr. Gajowniczek twierdzi, ¿e o. Maksymilian zosta³ dobity zastrzykiem dnia 14 sierpnia, o czym by³o g³o¶no w obozie. W ¶wiadectwie zgonu przes³anym z obozu do Niepokalanowa równie¿ jako datê zgonu podano dzieñ 14 sierpnia. - (...) Mieczys³aw Ko¶cielniak podaje, ¿e cia³o o. Kolbego zosta³o spalone w krematorium nr 1, jak »o tym mówi³ ca³y obóz«. Prochy z³±czone z innymi - przepad³y. Fr. Gajowniczek wspomina, ¿e zw³oki o. Maksymiliana zosta³y spalone w krematorium dnia 15 sierpnia, o czym mówiono w obozie. Al. Dziuba pamiêta, ¿e rozmawia³ z tymi wiê¼niami, którzy jako pracownicy krematorium wynosili cia³o o. Kolbego z bunkra na spalenie. Dr Rudolf Diem, który jako lekarz by³ zajêty na rewirze, podaje, ¿e zw³oki o. Kolbego by³y z³o¿one w kostnicy bliku szpitalnego nr 28. Na tym bloku pisano meldunki o ¶mierci wiê¼niów, ¿eby je podaæ do raportu na apelu wieczornym. Zw³oki o. Kolbego zosta³y spalone w krematorium"[13]. Ale, ¿aden z tych ¶wiadków nie powiedzia³, ¿e widzia³ na w³asne oczy jak palono zw³oki o. Maksymiliana. Najbli¿szy tego jest Aleksander Dziuba, który pamiêta, ¿e rozmawia³ z tymi, którzy spalili cia³o o. Kolbego. Podobnie w innym swoim zeznaniu powiedzia³: „Wiem od wiê¼niów pracuj±cych w komando krematoryjnym, ¿e cia³o s³ugi Bo¿ego zosta³o spalone wraz z innymi wiê¼niami, a prochy rozrzucone po polu"[14]. Jednak i on samego faktu kremacji nie widzia³. Wiadomo¶æ o ¶mierci o. Maksymiliana Kolbego szybko siê rozesz³a po ca³ym ¶wiecie. W tym czasie nikt nie mia³ wtedy ¿adnych w±tpliwo¶ci, ¿e by³a to ¶mieræ mêczeñska. „Podziw dla bohaterstwa o. Kolbego podzielali tak¿e ludzie spoza obozu, w O¶wiêcimiu. Kiedy bowiem ks. Stanis³aw Bajer obj±³ obowi±zki administratora parafii [pw. Wniebowziêcia Naj¶wiêtszej Maryi Panny, na terenie, której znajdowa³ siê ten obóz koncentracyjny] w rok po ¶mierci o. Kolbego, s³ysza³ jak ró¿ni parafianie, mieszkaj±cy obok obozu lub pracuj±cy na terenie obozu jako robotnicy, z wyj±tkow± czci± i szacunkiem wyra¿ali siê o. Kolbem, opowiadali o bohaterskim jego po¶wiêceniu siê i oddaniu ¿ycia za ojca rodziny. Czyn ten kwalifikowali jako mêczeñstwo. Opowiada Jerzy Bielecki, ¿e zaraz po skoñczonym apelu, w czasie którego o. Kolbe ofiarowa³ siê na miejsce wspó³wiê¼nia, wszyscy komentowali to zaj¶cie przez kilka dni, nie tylko wiê¼niowie, ale i Niemcy pe³ni±cy funkcje obozowe. Wszyscy jednog³o¶nie podziwiali, ¿e znalaz³ siê kap³an katolicki, Polak, który po¶wiêci³ siê na ¶mieræ g³odow±, by uwolniæ od niej innego wiê¼nia. Z najwy¿sz± czci± mówiono o o. Kolbem, ¿e to mêczennik i cz³owiek ¶wiêty. W³adys³aw Tondos [polski lekarz obozowy] pisze, ¿e »czyn o. Kolbego by³ komentowany miêdzy wiê¼niami jako bohaterstwo Polaka przeciwko barbarzyñstwu niemieckiemu. W warunkach obozowych mo¿na siê by³o ³atwo za³amaæ. Widzia³em wielu wiê¼niów, którzy celowo szli na druty kolczaste, aby natychmiast zgin±æ od kul posterunków. W wypadku o. Kolbego by³ to wielki czyn bohaterski przemy¶lany, gdy¿ nie chodzi³o o ¶mieræ natychmiastow±. W orzeczeniu komendanta obozu wyra¼nie by³o zaznaczone, ¿e tu chodzi o ¶mieræ g³odow±, a wiêc nie pozbycie siê ¿ycia bardzo ciê¿kiego w warunkach obozowych, ale o mêczarnie. O. Kolbe ¿ycie m³odego kolegi obozowego Polaka odkupi³ nie tylko swoim ¿yciem, lecz i swoim mêczeñstwem«"[15]. Natalia Budzyñska autorka biografii Marianny Kolbe zatatuowanej Matka mêczennika: „opisuje reakcjê matki na ¶mieræ Rajmunda - Maksymiliana. Gdy by³ dzieckiem, mia³ wizjê dwóch koron - bia³ej i czerwonej, symbolizuj±cej mêczeñstwo. Opowiedzia³ o tym matce, »Tote¿ ja by³am na to przygotowana, podobnie jak Matka Bo¿a po proroctwie Symeona« - pisa³a. ¦mieræ syna by³a dla niej strasznym ciosem. Rajmund, który by³ do niej najbardziej fizycznie podobny, by³ z ni± zwi±zany tak¿e duchowo. [Otó¿, ju¿ po ¶mierci Rajmunda,] pewnego sierpniowego ranka 1941 r. wszed³ do jej celi, ubrany w habit i zapewni³ j±, ¿e jest bardzo szczê¶liwy. Dopiero pó¼niej zosta³a wezwana na gestapo, gdzie poinformowano j± o jego ¶mierci. Od tego czasu podpisywa³a siê jako Matka Bole¶ciwa"[16]. Jedyny ¿yj±cy syn, który jeszcze pozosta³ pani Mariannie, Franciszek, w swoim li¶cie do niej, piêknie wyja¶ni³ swojej mamie, ¿e nie powinna podpisywaæ siê Matka Bole¶ciwa, a uzasadni³ to tak: „Dlaczego Matka Bole¶ciwa? Czy¿ Bóg nie rz±dzi? Czy¿ nie Jego wol± by³o to, co siê sta³o? Czy¿ Bóg bole¶æ trwa³± swoim stworzeñkom czyni? A mo¿e mi³o¶æ w³asna nasza nie chce godziæ siê z Przeznaczeniem Bo¿ym? Do czego d±¿y³ Mundzio - Maksymilian? Czy¿ nie do mêczeñstwa. Czy¿ celu marzeñ nie osi±gn±³? Czy¿ mamy cierpieæ, ¿e Bóg wys³ucha³ Mundzia modlitw? Czy¿ maj±c ¶wiêtego Mêczennika w niebie, powinno siê byæ bolesn± czy szczê¶liw±? Mamo, pomy¶l, wzniós³szy siê ponad nasz± s³abo¶æ, co siê egoizmem zwie! Mamo, wiem, ¿e to boli, lecz on jest najszczê¶liwszym z nas, z ca³ej rodziny. Czy¿ mamy bole¶æ nosiæ w sercach, ¿e Mundziu dost±pi³ szczytu marzeñ ¶wiêtych? Jeste¶ Matk± Szczê¶liw±!! Prawda? On, Mundziu, uczyni³ Ciê t±, kim Ciê okre¶li³em"[17]. Po tym li¶cie pani Marianna w³a¶ciwie wyt³umaczy³a sobie „fakt ¶mierci Mundzia i nast±pi³o uspokojenie"[18]. Starania o beatyfikacjê o. Maksymiliana rozpoczêto nied³ugo po jego mêczeñskiej ¶mierci. Ju¿ w roku 1943 „prof. Pierro Chiminelli wydaje w Padwie pierwszy ¿yciorys ojca Maksymiliana Kolbe"[19]. W roku 1946 genera³ zakonu Beda Hess w li¶cie okólnym poleca zbieranie notatek i pism o. Maksymiliana. W sierpniu 1947 roku Watykan udziela pozwolenia „na wszczêcie procesu informacyjnego w sprawie beatyfikacji S³ugi Bo¿ego ojca Maksymiliana Kolbe w Padwie zamiast w Krakowie [ze wzglêdu na trudno¶ci jakie pojawi³y siê w Polsce]. 7 kwietnia 1948 - Bp Paul Yamaguchi, ordynariusz diecezji Nagasaki jako pierwszy z katolickich biskupów w specjalnym li¶cie do papie¿a Piusa XII prosi o wyniesienie na o³tarze S³ugi Bo¿ego ojca Maksymiliana Kolbe"[20]. Po pewnym czasie proces beatyfikacyjny ruszy³ równie¿ w Warszawie i w Nagasaki. „Ojcowie franciszkanie próbowali rozpocz±æ i prowadziæ proces drog± mêczeñstwa. Jednak odradzono im tê my¶l, twierdz±c, ¿e t± drog± sprawê do beatyfikacji trudno bêdzie doprowadziæ. Faktycznie proces prowadzony by³ drog± heroiczno¶ci cnót. Dodatkowy proces o mêczeñstwie o. Maksymiliana przeprowadzono dziêki staraniom Stefana Kardyna³a Wyszyñskiego Prymasa Polski i ojców franciszkanów w 1965 r. w Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Jak siê okaza³o, proces ten nie zosta³ przyjêty przez Kongregacjê Obrzêdów"[21]. Wtedy te¿ o. Joachim Roman Bar, napisa³ obszerny artyku³ zatytu³owany ¦mieræ o. Maksymiliana Kolbe w ¶wietle prawa kanonicznego. By³o to szczegó³owe przeanalizowanie ¿ycia o. Maksymiliana z zaakcentowaniem jego mêczeñstwa. „Gestapowcy dopytywali siê w Niepokalanowie o autorów ró¿nych artyku³ów umieszczanych przed wojn± w Ma³ym Dzienniku, które ich zdaniem mia³y byæ wrogie dla Niemiec. Ale nie zg³aszali z tego tytu³u pretensji do o. Maksymiliana. Zasadnicz± przyczyn± aresztowania o. Kolbego i innych ojców by³a ideologia hitleryzmu, sprzeczna z ideologi± katolick± i zadaniem klasztoru Niepokalanowa. O. Kolbe zdawa³ sobie sprawê, ¿e szalej±cy terror niemiecki nie ominie Niepokalanowa. Zachêca³ braci, aby mê¿nie przeciwstawiali siê ma³oduszno¶ci i strachom p³yn±cym z ci±g³ego zagro¿enia i represji ze strony Niemców, zapewnia³, ¿e kto bezgranicznie zaufa Niepokalanej nie ma siê czego obawiaæ. Zwraca³ uwagê, ¿e ka¿dy z braci powinien byæ gotów na wszystko, nawet na ofiarê z w³asnego ¿ycia. Poniewa¿ o. Maksymilian czêsto mówi³ o mêczeñstwie za wiarê, jeden z braci maj±cy co do tego pewne w±tpliwo¶ci, zapyta³ go jak to nale¿y rozumieæ, bo jest to czas wojny, hitleryzm szaleje, tylu ludzi siedzi w wiêzieniach i obozach, ginie nie tyle za wiarê co za ojczyznê. Wtedy o. Kolbe wyja¶ni³ mu: , »Widzisz, je¶li chodzi o nas, Niemcy dobrze wiedz±, dlaczego tu jeste¶my i w jakim celu pracujemy. Wiedz±, ¿e naszym celem jest szerzenie czci Niepokalanej. Kiedy niemieckie w³adze administracyjne objê³y urzêdowanie, natychmiast pojecha³em do starosty w Sochaczewie i z³o¿y³em o¶wiadczenie oraz przed³o¿y³em dyplomik Milicji Niepokalanej. Powiedzia³em mu, po co jeste¶my zgromadzeni w Niepokalanowie i w jakim celu pracujemy. Mamy na wzglêdzie wy³±cznie cele religijne a nie polityczne, a za swoje idea³y gotowi jeste¶my cierpieæ a nawet po³o¿yæ ¿ycie. Gdyby wiêc Niemcy zechcieli nas zniszczyæ, kroki ich by³yby skierowane nie tylko przeciwko ojczy¼nie, ale i przeciw wierze«. (...) Aresztowanie o. Kolbego z innymi zakonnikami z Niepokalanowa kieruj±cymi klasztorem by³o decyzj± gestapo, aby w ten sposób zniszczyæ zespó³ pracy religijnej. Trzeba bowiem pamiêtaæ, ¿e by³ to rok 1941, Hitler planowa³ uderzenie na Zwi±zek Radziecki, chodzi³o o unieszkodliwienie ludzi wp³ywowych. Zwiêkszy³ siê wtedy terror w stosunku do ksiê¿y. Bezpo¶redni± okazj± by³y donosy na Niepokalanów, z³o¿one przez jednego z braci usuniêtych z zakonu. Podstêpnie wykorzystuj±c tego cz³owieka, hitlerowcy wypytywali go o sprawy klasztorne, wstawili do zeznania obci±¿aj±ce klasztor okoliczno¶ci (o których dany ¶wiadek nie mówi³) i dali mu do podpisania. O. Kolbe zosta³ w jaki¶ sposób poinformowany o z³o¿onych oskar¿eniach, bo mniej wiêcej na dwa tygodnie przed aresztowaniem, gdy by³ w zak³adzie sióstr niepokalanek w Szymanowie, z wielkim bólem zwierzy³ siê siostrze Szczêsnej Sulatyckiej, ¿e kto¶ z Niepokalanowa oskar¿a zakon przed Niemcami. To mo¿e sprowadziæ na wszystkich wielkie nieszczê¶cie - mówi³ dalej o. Kolbe. Prosi³ o. Kolbe o modlitwê w intencji tego denuncjatora a nie klasztoru, dodaj±c: »klasztor to mniejsza, byle dusza owa nie zginê³a«. Osoby znaj±ce ówczesne stosunki w Niepokalanowie zaznaczaj±, ¿e w³adze niemieckie z Sochaczewa czy Warszawy nie stawia³y nigdy o. Maksymilianowi zarzutów natury politycznej, nie wytoczono mu ¿adnego procesu, nie przes³uchiwano ¶wiadków w tej sprawie, nie zarz±dzono represji z motywacj±, ¿e to za dzia³alno¶æ polityczn± czy wydawnicz±. Nie podejrzewali w Niepokalanowie jakiej¶ akcji politycznej, skoro polecili braciom z Niepokalanowa wydrukowanie kilku numerów swego urzêdowego pisma (Amtsblatt) a tak¿e zezwolili na pobyt w Niepokalanowie inwalidów wojennych - by³ych ¿o³nierzy. Mo¿na chyba s³usznie wyci±gn±æ wniosek, ¿e jedynym powodem aresztowania by³o to, ¿e o. Kolbe by³ kap³anem, prze³o¿onym klasztoru, który wywiera³ wielki wp³yw religijny na ca³± Polskê[22]. W zakoñczeniu tego wnikliwego studium o. Joachim Bar napisa³, ¿e: „»Cierpienia i ¶mieræ zniós³ o. Maksymilian z mi³o¶ci dla Pana Boga i ¿e kierowa³ siê wy³±cznie tak± pobudk±. Poprzednie jego ¿ycie i postêpowanie w obozie, ¶wiadczy o tym. Przyczyn± formaln± prze¶ladowania i ¶mierci o. Maksymiliana by³a nienawi¶æ prze¶ladowców do religii katolickiej. Zgin±³ on jako ofiara hitleryzmu, który z za³o¿enia by³ antychrze¶cijañski i który tê nienawi¶æ ujawni³ zw³aszcza na terenie Polski w obozie koncentracyjnym w O¶wiêcimiu. Zbrodnicze plany okaza³ wobec Ko¶cio³a katolickiego, jego idea³ów i jego s³ug; o. Maksymilian jako wybitny kap³an i zakonnik by³ szczególnie wystawiony na brutalne prze¶ladowanie ze strony hitlerowców, które przyj±³ i zniós³ po bohatersku. ¦mieræ jego, poprzedzona ¿yciem pe³nym cnót, da³a ¶wiadectwo najwy¿szym idea³om chrze¶cijañskiej religii - jest wiêc ¶mierci± mêczeñsk±«" „17 pa¼dziernika 1971 r. Pawe³ VI dokona³ osobi¶cie w sposób uroczysty beatyfikacji o. Maksymiliana w obecno¶ci wielu dziesi±tków tysiêcy wiernych z ca³ego ¶wiata i ponad 3 tys. pielgrzymów z Polski"[23]. Pomimo tych wszystkich wspomnianych starañ o uznanie podczas beatyfikacji o. Maksymiliana za mêczennika, zosta³ on beatyfikowany jednak „tylko" w uznaniu heroiczno¶ci jego cnót, choæ Pawe³ VI w dzieñ po beatyfikacji „ w przemówieniu do Polaków (...) powiedzia³, ¿e ¶mieræ o. Maksymiliana by³a »mêczeñstwem z mi³o¶ci« (...) opinia publiczna wiernych by³a zaskoczona, ¿e nie uznano mêczeñstwa o. Maksymiliana, ale beatyfikowano go jako wyznawcê. Zaskoczenie to ujawni³o siê nie tylko w Polsce - ojczy¼nie Mêczennika z O¶wiêcimia, ale te¿ w Niemczech - ojczy¼nie kata z O¶wiêcimia. Mo¿na by tu przywo³aæ Mickiewiczowsk± maksymê poetyck±, ¿e »mêdrca szkie³ko i oko« przeszkadza widzieæ to, co lud »czuciem i wiar±« dostrzega bez ¿adnych trudno¶ci"[24]. Zdj. z ksi±¿ki ks. dr Paw³a S. Iliñskiego, B³ogos³awiony Maksymilian Kolbe na tle epoki, Londyn 1975. Natomiast przed kanonizacj± b³ogos³awionego o. Maksymiliana przedstawiano ojcu ¶wiêtemu Janowi Paw³owi II wiele argumentów, tak za uznaniem o. Kolbego za mêczennika, jak i przeciw temu. Bardzo wa¿ny list postulacyjny w tej sprawie wys³ali przedstawiciele Episkopatów Niemiec i Polski. „Po zwiedzeniu obozu koncentracyjnego w O¶wiêcimiu w dniu 5 czerwca 1982 r. - z miejsca ¶mierci o. Maksymiliana - napisali do Ojca ¦wiêtego miêdzy innymi: »My, biskupi polscy, wspólnie z biskupami niemieckimi zwracamy siê do Waszej ¦wi±tobliwo¶ci z gor±c± pro¶b±, by Wasza ¦wi±tobliwo¶æ raczy³ uznaæ i ³askawie podaæ do publicznej wiadomo¶ci, ¿e b³ogos³awiony Maksymilian Kolbe poniós³ ¶mieræ mêczeñsk± i sta³ siê w pe³nym tego s³owa znaczeniu mêczennikiem wiary katolickiej. [...] Ca³a ideologia narodowego socjalizmu by³a jaskrawym przeciwieñstwem etyki chrze¶cijañskiej. Przejawia³o siê to szczególnie w miejscu totalnej zag³ady wielu milionów ludzi, gdzie z premedytacj± ³amano wszelkie prawa Boskie i ludzkie. W takim w³a¶nie miejscu ¶mieræ poniós³ b³ogos³awiony Maksymilian, wierny s³uga Maryi Niepokalanej. [...] Papie¿ Pawe³ VI, og³aszaj±c Maksymiliana b³ogos³awionym, nazwa³ go wprost mêczennikiem i to mêczennikiem mi³o¶ci. My, razem z bardzo licznymi wiernymi, uwa¿amy, ¿e b³ogos³awiony Maksymilian Kolbe jest mêczennikiem wiary i pragniemy go czciæ jako mêczennika. Biskupi Polski i Niemiec s± przekonani, ¿e w naszych czasach, kiedy to ludzie bezbo¿ni, gardz±cy Bogiem i bli¼nimi, stosuj± terror i przemoc, heroiczna wiara b³ogos³awionego Maksymiliana, która doprowadzi³a go a¿ do ¶mierci mêczeñskiej, pos³u¿y do odnowienia zjednoczenia z Bogiem i do z³agodzenia obyczajów w ca³ym ¶wiecie«"[25]. Poniewa¿ jednak ca³y czas argumenty zwolenników i przeciwników mêczeñstwa o. Kolbego w¶ród konsultorów Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych by³y jednakowo silne, wiêc ojciec ¶wiêty Jan Pawe³ II zmuszony zosta³ do tego, by osobi¶cie podj±æ decyzjê. I tê decyzjê podj±³ oraz og³osi³ j± w dniu 10 pa¼dziernika 1982 roku podczas kanonizacji b³. Maksymiliana Kolbe, który przy tej okazji by³ pierwszym Polakiem kanonizowanym przez naszego papie¿a. „Jan Pawe³ II, ignoruj±c przeciwne zdania, orzek³ mêczeñstwo (...). Wierni zgromadzeni na placu zrozumieli wszystko, dopiero gdy w g³ównym wej¶ciu bazyliki zobaczyli papie¿a w purpurze. Po chwili ciszy rozleg³ siê szmer powszechnej aprobaty. Uroczysto¶æ kanonizacyjna, bardzo piêkna, trwa³a od dziesi±tej do po³udnia. Po pie¶niach na wej¶cie trzej obroñcy sprawy: kardyna³ prefekt Kongregacji Kultu ¦wiêtych, adwokat konsystorialny i postulator, prze³o¿ony generalny franciszkanów konwentualnych, podeszli do Jana Paw³a II, by prosiæ go w imieniu Ko¶cio³a o zapisanie Maksymiliana Kolbego do katalogu ¶wiêtych. Papie¿ nie od razu odpowiedzia³. Wierni i celebransi uklêkli i odmówili Litaniê do Wszystkich ¦wiêtych. Gdy na placu znów zapanowa³o milczenie, wszyscy wstali, by wys³uchaæ odpowiedzi Jana Paw³a II. »Na cze¶æ Trójcy Przenaj¶wiêtszej - mówi³ papie¿ g³osem, zda siê, zdolnym poruszyæ g³êbiny morskie - dla chwa³y wiary katolickiej i wzrostu chrze¶cijañskiego ¿ycia, moc± Pana naszego Jezusa Chrystusa, ¶wiêtych Aposto³ów Piotra i Paw³a oraz nasz±, po zasiêgniêciu rady wielu braci w biskupstwie uznajemy i og³aszamy b³ogos³awionego Maksymiliana Mariê Kolbe ¶wiêtym; wpisujemy go do katalogu ¶wiêtych i postanawiamy, ¿e jako ¶wiêty mêczennik ma byæ czczony z pobo¿no¶ci± w ca³ym Ko¶ciele Powszechnym«"[26]. Nastêpnie, podczas homilii papie¿ powiedzia³: „Niepos³uszeñstwo wobec Boga, Stwórcy ¿ycia, który powiedzia³ nie zabijaj, spowodowa³o na tym miejscu (O¶wiêcimiu) potworn± hekatombê ¶mierci tylu niewinnych. Równocze¶nie wiêc nasza epoka zosta³a naznaczona straszliwym piêtnem zag³ady cz³owieka niewinnego. [...] My przeto, którzy dzisiaj, w niedzielê 10 pa¼dziernika, zgromadzili¶my siê przed Bazylik± ¶w. Piotra w Rzymie, pragniemy wyraziæ szczególn± - w oczach Bo¿ych - cenê mêczeñskiej ¶mierci Ojca Maksymiliana Kolbe [...]. Oto w czasie tej uroczysto¶ci liturgii kanonizacyjnej zdaje siê stawaæ po¶ród nas ów mêczennik mi³o¶ci z O¶wiêcimia (jak go nazwa³ Pawe³ VI). [...] I dlatego te¿ w os±dzaniu sprawy b³. Maksymiliana Kolbe, wypada³o - ju¿ po jego beatyfikacji - wzi±æ pod uwagê rozliczne g³osy Ludu Bo¿ego, a nade wszystko naszych braci w biskupstwie, zarówno z Polski jak i z Niemiec, którzy prosili, a¿eby Maksymiliana Kolbe og³osiæ ¶wiêtym jako mêczennika. Wobec wymowy ¿ycia i ¶mierci b³ogos³awionego Maksymiliana nie mo¿emy uchybiæ temu, co zdaje siê stanowiæ g³ówn± i zasadnicz± tre¶æ znaku danego Ko¶cio³owi i ¶wiatu w jego ¶mierci. Czy¿ ¶mieræ ta, podjêta dobrowolnie, z mi³o¶ci do cz³owieka, nie stanowi szczególnego spe³nienia s³ów Chrystusa? Czy¿ nie czyni ona Maksymiliana szczególnie podobnym do Chrystusa, wzoru wszystkich Mêczenników, który oddaje swe ¿ycie za braci na krzy¿u? Czy¿ taka w³a¶nie ¶mieræ nie posiada szczególnej, przejmuj±cej wymowy w naszej epoce? Czy¿ nie stanowi ona szczególnie autentycznego ¶wiadectwa Ko¶cio³a w ¶wiecie wspó³czesnym? I dlatego pe³ni± mojej w³adzy apostolskiej postanowi³em, ¿e Maksymilian Maria Kolbe, który w wyniku beatyfikacji by³ czczony jako wyznawca, winien odt±d doznawaæ czci równie¿ jako mêczennik"[27]. „¦wiêty Maksymilian Maria Kolbe jest patronem archidiecezji gdañskiej i diecezji koszaliñskiej oraz - jak powiedzia³ ¶w. Jan Pawe³ II - »naszych trudnych czasów«. W ikonografii ¶w. Maksymilian przedstawiany jest w habicie franciszkañskim lub w wiêziennym pasiaku, czasem z numerem obozowym 16670 na piersi. Towarzyszy mu Maryja Niepokalana. Jego atrybutem jest korona z drutu kolczastego lub dwie korony - czerwona i bia³a"[28]. W artykule, który znajduje siê w Internecie na stronie Focus.pl mo¿na przeczytaæ relacjê, która mówi o ostatnich godzinach przed wykonaniem kary ¶mierci przez powieszenie, na komendancie obozu koncentracyjnego Auschwitz, Rudolfie Hössie: „Wszêdzie stali umundurowani stra¿nicy z broni±. Hoessa [tak równie¿ mo¿na pisaæ to nazwisko] przywieziono o 8 rano. W obozie wprowadzono go do dawnego budynku komendantury. Tu poprosi³ o szklankê kawy, a gdy j± wypi³, zaprowadzono go do jednej z cel bunkra, czyli karceru w bloku 11, zwanym blokiem ¶mierci. Punktualnie o godzinie 10 Hoessa wyprowadzono"[29]. Jak mo¿na zauwa¿yæ, przed egzekucj± zosta³ wprowadzony do bunkra 11, czyli do tego, w którym w wieku 47 lat zgin±³ o. Maksymilian Kolbe. W tym bunkrze Hoess w jednej z cel, oczekiwa³ na wykonanie wyroku. By³ on o sze¶æ lat m³odszy od o. Kolbego, ale gdy go wieszano w 1947 roku mia³ równie¿ 47 lat. Tê zbie¿no¶æ zauwa¿y³ i piêknie rozwin±³ o. W³adys³aw Kluz w swojej ksi±¿ce 47 lat ¿ycia. Autor szczegó³owo pokaza³ w niej jak ró¿nie mo¿na prze¿yæ ten sam okres ¿ycia, nawet gdy siê go podobnie rozpoczyna. W m³odo¶ci i o. Maksymilian i Rudolf Hoess byli wychowywani w bogobojnych rodzinach katolickich i obaj s³u¿yli w swoich parafiach jako ministranci. Obaj te¿ byli pos³uszni swoim prze³o¿onym, przy czym warto pos³uchaæ co o swoim pos³uszeñstwie mówi³ Hoess podczas ¶ledztwa w Norymberdze: „W (...) ci±gu przes³uchiwania Hoess t³umaczy³ swoje dzia³anie pos³uszeñstwem wobec rozkazów Hitlera i Himmlera. - Czy wspó³czu³ pan kiedykolwiek ofiarom - zapytano siê go - na my¶l o w³asnej rodzinie i dzieciach? - Tak. - I mimo to nie mia³ pan ¿adnych skrupu³ów przeprowadzaj±c tê akcjê? - Je¿eli nawet ogarnia³y mnie jakie¶ w±tpliwo¶ci, to miarodajny by³ dla mnie rozkaz, jaki otrzyma³em i powody takiego postêpowania, które wy- ³uszczy³ Reichsführer SS Himmler. - A jaki by³ to rozkaz? - Himmler powiedzia³ mi w lecie 1941 r., ¿e Führer wyda³ rozkaz ostatecznego rozwi±zania kwestii ¿ydowskiej. My SS, musimy ten rozkaz wykonaæ. Gdyby on nie zosta³ wykonany, ¯ydzi zniszczyliby pó¼niej naród niemiecki. Ze wzglêdu na dobry transport i mo¿liwo¶ci izolacji obozu, wybra³ on O¶wiêcim. Mnie przypad³o wykonanie tego ciê¿kiego zadania. Trzeba by³o zapomnieæ o wszelkich wzglêdach ludzkich i my¶leæ o jego wykonaniu. - Czy pan nie zg³asza³ jakichkolwiek obiekcji? Na twarzy Hoessa pojawi³o siê wielkie zdziwienie. - A có¿ ja mog³em powiedzieæ? Jedyna mo¿liwa odpowied¼, to by³o Jawohl. W³a¶ciwie by³o rzecz± zupe³nie wyj±tkow±, ¿e mnie wezwa³, by udzieliæ jakichkolwiek wyja¶nieñ. Móg³ przecie¿ po prostu wys³aæ rozkaz i te¿ bym musia³ go wykonaæ. On czêsto wymaga³ niemo¿liwych rzeczy, które wydawa³y siê niewykonalne w normalnych warunkach. Ale gdy siê taki rozkaz otrzyma³o i skoncentrowa³o ca³± energiê na jego realizacji, dokonywa³o siê tych rzeczy niemo¿liwych. (...) Przed Trybuna³em sta³ idea³ obywatela III Rzeszy i SS-mana, niedo¶cig³y wzór dla wszystkich hitlerowców, jako idealny wykonawca rozkazów, ¶lepo pos³uszny swym prze³o¿onym i ca³kowicie bezkrytyczny w stosunku do wszelkich zarz±dzeñ w³adz. Sam nie rozumowa³, nie widzia³ ¿adnych zagadnieñ, tylko s³ucha³ i dzia³a³ zgodnie z rozkazami. To ju¿ nie istota my¶l±ca, tylko robot. A jednak cz³owiek nie mo¿e bezkarnie nie my¶leæ. Poci±ga to straszne skutki tak dla samego cz³owieka, jak i dla spo³eczeñstwa, a czasem i dla ¶wiata"[30]. Warto zastanowiæ siê nad tymi s³owami, zw³aszcza dzisiaj, gdy tak bardzo wymaga siê od nas wszystkich pos³uszeñstwa. Pos³uchajmy jeszcze przemy¶leñ tego masowego mordercy, jednego z najwiêkszych ludobójców na ¶wiecie, które przedstawi³ koñcowym protokole z postêpowania przygotowawczego w Krakowie w roku 1947: „Dzisiaj, oceniaj±c sw± dzia³alno¶æ na podstawie jej wyników oraz na podstawie tych wszystkich faktów i zdarzeñ, które przyniós³ ze sob± dla Niemiec i dla ¶wiata ca³ego narodowy socjalizm, dochodzê do przekonania, ¿e obra³em b³êdn± drogê, a bior±c udzia³ w opisanych przeze mnie akcjach organizacji, do których nale¿a³em, sta³em siê wspó³winnym tego z³a, które organizacje te obci±¿a. Znalaz³szy siê w SS i wychowany w dyscyplinie tej organizacji wierzy³em, ¿e wszystko, co nakazuje jej szef oraz Hitler, jest s³uszne, i uwa¿a³em, ¿e by³oby hañb± i s³abo¶ci±, gdybym od wykonania ich poleceñ i rozkazów stara³ siê w jakikolwiek sposób uchyliæ. Maj±c takie nastawienie, trwa³em a¿ do ostatka na wszystkich stanowiskach, które mi wyznaczano i wykonywa³em gorliwie wszystkie polecenia, aczkolwiek w czasie mej pracy w obozach koncentracyjnych widzia³em, ¿e dziej± siê w nich rzeczy nieludzkie. Nieraz w czasie akcji masowego niszczenia ¯ydów zastanawia³em siê, czy istnieje Opatrzno¶æ, a je¶li tak, to jak to jest mo¿liwe, ¿e takie rzeczy dziaæ siê mog±. Mimo to by³em wszêdzie obecny, zarówno przy odbieraniu nadchodz±cych transportów, jak przy gazowaniu w komorach gazowych i przy paleniu zw³ok, chc±c s³u¿yæ przyk³adem mym podw³adnym i unikn±æ zarzutu, ¿e wymagam od nich tego, od czego sam uciekam. Jak ju¿ poprzednio podkre¶la³em, obóz koncentracyjny w O¶wiêcimiu, tak jak i inne obozy niemieckie, by³ z³em, i to z³em po¿±danym przez naczelne kierownictwo pañstwa i partii, które przez stworzenie warunków istniej±cych w obozie przemieni³y go w obóz wyniszczenia. Win± moj± jest to, ¿e mimo wszystko ze (...) [s³u¿bow±] gorliwo¶ci± w obozie tym pracowa³em, nie znalaz³em w ci±gu mej drogi ludzkiego, a nie s³u¿bowego podej¶cia do ludzi wiêzionych w obozie"[31]. Ten cz³owiek, którego ojciec marzy³, ¿e wychowa go na ksiêdza misjonarza, a który sam o sobie napisa³ do ¿ony: „Jak¿e to jest tragiczne; ¿e ja z natury ³agodny, dobroduszny i zawsze uczynny, sta³em siê najwiêkszym ludobójc±, który na zimno i z pe³n± konsekwencj± wykonywa³ ka¿dy rozkaz zag³ady (...) i ja równie¿ sta³em siê automatem s³uchaj±cym ¶lepo ka¿dego rozkazu"[32]. Tak, sta³ siê automatem, ale jak mówi± opinie lekarzy nie by³ psychopat± czy jakim¶ maniakalnym morderc±. On po prostu by³ pos³usznym i bezmy¶lnym wykonawc± wszelkich poleceñ swoich prze³o¿onych. Pos³uchajmy do jakich wniosków dochodzi o. Kluz w innej swojej pracy: „To »¶lepe pos³uszeñstwo«, które czyni z ludzi narzêdzia szatana, jest diametralnym przeciwieñstwem autentycznego pos³uszeñstwa ¶w. Maksymiliana oraz niebezpieczeñstwem nie tylko w Auschwitz czy w Gu³agu, lecz wszêdzie, gdzie wspó³czesne laickie pañstwo stawia swój autorytet ponad ludzi bez uwzglêdnienia autorytetu Boga. Oddzielone od Bo¿ego autorytetu pos³uszeñstwo, nawet sprawowane legalnie, jest diaboliczne i przyczynia siê do kultury ¶mierci. Podobnie dzieje siê z pañstwami demokratycznymi che³pi±cymi siê separacj± Ko¶cio³a od pañstwa (zwróæmy uwagê na holokaust aborcji i plagê rozwodów w USA), które ignoruj± prawo naturalne i Chrystusowego Wikariusza tak, jak w totalitarnych dyktaturach. Jak na ironiê, w takich pañstwach aborcjê, homoseksualizm i inne z³o prawo nie tylko chroni, lecz i zachêca do nich, gdy jednocze¶nie zmusza siê kierowców do zapiêcia pasów! Takie jest prawo! Hoess by³ pos³uszny prawu i rasistowskiej filozofii nazistów, by³ pos³uszny p³yn±cemu z nich, i ka¿demu innemu, rozkazowi oraz kaprysom swoich prze³o¿onych bez wzglêdu na wyrzuty sumienia, jakie czasem odczuwa³. O wiele za pó¼no zda³ sobie sprawê z fatalnego podstêpu diab³a i b³êdnego kierunku swego ¿ycia. Poni¿szy fragment pochodzi z jego ostatniego listu do ¿ony: »Podczas mojego d³ugiego pobytu w wiêzieniu mia³em wiele czasu i spokoju na dok³adne przemy¶lenie ca³ego mojego ¿ycia... Dzi¶ widzê bardzo wyra¼nie to, co jest dla mnie bardzo trudne i gorzkie, ¿e ca³a ideologia i ca³y ¶wiat, w który tak mocno wierzy³em, opiera³ siê na zupe³nie fa³szywych fundamentach i z pewno¶ci± musia³ którego¶ dnia run±æ... Podobnie, czy¿ moje odej¶cie od wiary w Boga nie zale¿a³o ca³kowicie od moich fa³szywych fundamentów? By³o to bardzo trudne do przezwyciê¿enia. Jednak odzyska³em moj± wiarê w Boga«. (...) Na krótko przed ¶mierci± napisa³ bardzo ciep³y i wzruszaj±cy list do swych dzieci radz±c im i zachêcaj±c, by by³y grzeczne wobec swej matki. Wyznaje tak¿e: »Najwiêkszym b³êdem mego ¿ycia by³o to, ¿e wierzy³em ¶lepo wszystkiemu, co pochodzi³o od wy¿szego autorytetu! Nie ¶mia³em mieæ najmniejszych w±tpliwo¶ci co do s³uszno¶ci danego rozkazu... Id¼cie przez ¿ycie z otwartym umys³em. Nie b±d¼cie jednostronni, rozwa¿ajcie za i przeciw we wszystkich sprawach. We wszystkich swoich decyzjach kierujcie siê nie tylko rozumem, ale s³uchajcie g³osu w³asnego serca«"[33]. [1] Studia o ojcu Maksymilianie Kolbe, red. o. Joachim Roman Bar, Warszawa 1971, s. 35. [2] Tam¿e, s. 36. [3] https://www.fronda.pl/a/mpatynowskacialo-sw-maksymiliana-kolbe-nie-chcialo-splonac-w-krematorium-legenda-czy-prawda,76885.html Lub: http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:SD3TCBl1UZQJ:https://www.fronda.pl/a/mpatynowskacialo-sw-maksymiliana-kolbe-nie-chcialo-splonac-w-krematorium-legenda-czy-prawda,76885.html&client=firefox-b-d&hl=pl&gl=pl&strip=1&vwsrc=0 [4] O. W³adys³aw Kluz OCD, 47 lat..., s. 179-180. [5] https://www.fronda.pl/a/mpatynowskacialo-sw-maksymiliana-kolbe-nie-chcialo-splonac-w-krematorium-legenda-czy-prawda,76885.html [6] Benedykt Pawlak, Waldemar Moszkowski, Iskra Bo¿ego Pokoju z O³awy, Wroc³aw 1997, s. 146-147. [7] Tam¿e, s. 151. [8] Tam¿e s. 223. [9] https://niepokalanow.pl/dziedzictwo-kolbianskie/maksymilian-kolbe/fake-newsy/cialo-swietego-maksymiliana [10] Tam¿e. [11] Widzia³em cz³owieka..., oprac. O. Robert Maria Stachowiak OFMConv, s. 19. [12] Tam¿e, s. 26-27. [13] Red. o. Joachim Roman Bar, Studia o ojcu..., s. 35-36. [14] Widzia³em cz³owieka..., oprac. O. Robert Maria Stachowiak OFMConv, s. 55. [15] Red. o. Joachim Roman Bar, Studia o ojcu..., s. 36-37. [16] https://m.niedziela.pl/artykul/24109/Matka-meczennika---ukazala-sie-biografia [17] Joanna Wieliczka-Szarkowa, ¦wiêty Maksymilian..., s. 86. [18] Tam¿e. [19] B³ogos³awiony Maksymilian w¶ród nas, red. Bp Bohdan Bejze, Warszawa 1972, s. 21. [20] Tam¿e, s. 22. [21] http://web.diecezja.wloclawek.pl/Ateneum/bartoszewski_548.htm [22] o. Joachim Bar, ¦mieræ o. Maksymiliana Kolbe w ¶wietle prawa kanonicznego, art. w Prawo Kanoniczne 1968 11/3-4. Dost. w Intern. na str.: https://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.ojs-doi-10_21697_pk_1968_11_3-4_05?q=bwmeta1.element.ojs-issn-2353-8104-year-1968-volume-11-issue-3-4;4&qt=CHILDREN-STATELESS [23] https://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-14a.php3 [24] http://web.diecezja.wloclawek.pl/Ateneum/bartoszewski_548.htm [25] http://web.diecezja.wloclawek.pl/Ateneum/bartoszewski_548.htm [26] Andre Frosard, Pamiêtajcie o mi³o¶ci Mêczeñstwo Maksymiliana Kolbego, Warszawa 2015, s. 12-13. [27] http://web.diecezja.wloclawek.pl/Ateneum/bartoszewski_548.htm [28] https://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-14a.php3 [29] https://www.focus.pl/artykul/rudolf-hoess-komendant-auschwitz-na-szubienicy [30] O. W³adys³aw Kluz OCD, 47 lat ¿ycia, Niepokalanów 1989, s. 213-214. [31] Tam¿e, s. 215-216. [32] Tam¿e, s. 225. [33] O. W³adys³aw Kluz OCD, rozdz. Kolbe i komendant- o ¶lepym pos³uszeñstwie, w Maksymilian Kolbe ¶wiêty od Niepokalanej red. Br.Francis Mary Kalvelage FI, Sandomierz 2011, s. 195-196. Powrót |