¦wiêty Józef Bilczewski Cz. II Ks. abp Józef Bilczewski zdj. ze str. w Intern.: https://www.vatican.va/news_services/liturgy/saints/ns_lit_doc_20010626_bilczewski_pl.html Uchwa³a Rady Wydzia³owej o przyznaniu prawa wyk³adania teologii fundamentalnej przez ks. Bilczewskiego zosta³a dosyæ szybko zatwierdzona przez w³adze o¶wiatowe. Pozwoli³o to na uzyskanie docentury przez niego na Uniwersytecie Jagielloñskim i zaliczenie go do grona wyk³adowców. Ju¿ w roku akademickim 1890/1891 zacz±³ wyk³adaæ dogmatykê ogóln± na Wydziale Teologicznym tego¿ Uniwersytetu. Jednak¿e, w roku 1891 „ówczesne austriackie Ministerstwo O¶wiaty nieoczekiwanie (...) zamianowa³o go profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie Lwowskim"[1] imienia Jana Kazimierza. Co ciekawe, dekret ministerialny przenosi³ w tym samym czasie i ks. Bilczewskiego i ks. Eustachego Skrochowskiego i obu mianowa³ na profesorów nadzwyczajnych na tym Uniwersytecie[2]. Obaj ksiê¿a profesorowie razem objêli tam Katedrê Dogmatyki Szczegó³owej i wk³adali na jednym wydziale. „Posiadali takie same archeologiczne zainteresowania, mieszkali tak¿e blisko siebie: Bilczewski w klasztorze bernardynów przy pl. Bernardyñskim, za¶ Skrochowski przy ul. Bernardyñskiej. Ta blisko¶æ obu kap³anów trwa³a przez cztery lata, do ¶mierci ks. Eustachego w 1895 roku. Tu warto przybli¿yæ troszkê postaæ ks. Skrochowskiego, który dzisiaj zosta³ praktycznie zupe³nie zapomniany. „Prace naukowe Eustachego Skrochowskiego z zakresu archeologii chrze¶cijañskiej nale¿y uznaæ za pionierskie na ziemiach polskich; by³ pierwszym Polakiem, który gruntownie zaj±³ siê tematyk± o³tarzy i sarkofagów wczesnochrze¶cijañskich, i pierwszym, który po¶wiêci³ im osobne artyku³y wydane na ziemiach polskich. Przetar³ tym samym szlaki dla badañ z dziedziny archeologii i liturgiki prowadzonych kilka lat pó¼niej przez ks. Józefa Bilczewskiego i ks. Antoniego Juliana Nowowiejskiego [(1858-1941) autor m. in. kilkutomowej pracy pt. Wyk³ad Liturgii ko¶cio³a katolickiego]. Podobnie jak przysz³y arcybiskup lwowski, Skrochowski by³ archeologiem teoretykiem, który sam nie prowadzi³ wykopalisk, ale korzysta³ z osi±gniêæ innych badaczy, m.in. Giovanniego Battisty de Rossiego, Giuseppe Marchiego i Raffaele Garucciego (...) Skrochowski stwierdzi³, ¿e de Rossi jest dowodem na to, i¿ nawet najzdolniejszy archeolog bez teologii nie ustrze¿e siê pomy³ek (...) Skrochowski uwa¿a³, ¿e teologia jest nieodzowna w badaniach archeologicznych; jako wspominany ju¿ antyprzyk³ad wskaza³ niektóre twierdzenia de Rossiego. W tym ¶wietle zrozumia³y wydaje siê tak¿e entuzjazm dla twórczo¶ci i metodyki badañ Bilczewskiego. Profesor Jan Chrzciciel de Rossi zdj. ze str. w Intern. https://pl.wikipedia.org/wiki/Giovanni_Battista_de_Rossi Zdaniem kap³ana to w³a¶nie teologia pozwala na g³êbsze interpretacje i dostrze¿enie szczegó³ów, których badacz nie teolog nie wzi±³by pod uwagê; dziêki temu mo¿e byæ autentycznym duchem opiekuñczym dla archeologii. Równocze¶nie jednak ks. Eustachy zachowywa³ pewien dystans wobec prób przesadnego wykorzystywania osi±gniêæ archeologii w teologii dogmatycznej"[3]. Kiedy dziewiêæ lat pó¼niej zosta³ powo³any do objêcia stolicy arcybiskupiej we Lwowie, to przyzna³ siê wówczas, „¿e po otrzymaniu ³aski kap³añstwa jednej tylko rzeczy po¿±da³(...) na ziemi: katedry ¶wiêtej teologii, po niej za¶ ju¿ tylko szczê¶liwej ¶mierci w celi zakonnej"[4]. Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e zamiar do którego wytrwale d±¿y³ od czasów studiów teologicznych zosta³ wówczas osi±gniêty. Dwa lata pó¼niej zosta³ na tym Uniwersytecie mianowany profesorem zwyczajnym. Przedwojenny biograf, a w³a¶ciwie bardziej hagiograf ksiêdza Arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, ksi±dz Mieczys³aw Tarnawski tak opisa³ jego pracê jako uczonego i profesora wyk³adowcy: „Przez lat dziesi±tek by³ m³ody profesor chwa³± i chlub± nie tylko lwowskiego Wydzia³u teologicznego, ale ca³ego Uniwersytetu jako wytrawny profesor i jako wybitny uczony. Profesor bowiem i uczony to nie jedno i to samo, bo nie ka¿dy wielki uczony umie podaæ nale¿ycie swemu s³uchaczowi to, co sam wie i co podaæ pragnie. Ale X. profesor Bilczewski potrafi³ podzieliæ siê ze swymi s³uchaczami wielkimi zdobyczami swej pracy naukowej, ogromnymi skarbami swej wiedzy. O wyk³adach m³odego profesora wyra¿ali siê i wyra¿aj± dzi¶ jego s³uchacze z zachwytem i uwielbieniem. Jakie ¿ycie bi³o z oblicza profesora, jaki zapa³ dla przedmiotu, który wyk³ada³, jaka mi³o¶æ dla prawdy, któr± g³osi³! Ta przeogromna mi³o¶æ dla prawd wiekuistych i Ko¶cio³a ¶wiêtego, jak± owiane by³y jego wyk³ady, nadawa³a im nieocenione piêtno, którego zwyk³a, sucha, teoretyczna lekcja nigdy daæ nie mo¿e. Prawda przepojona mi³o¶ci± przechodzi³a z profesora nie tylko w umys³y, ale i serca s³uchaczy. Dziesiêæ pokoleñ tych s³uchaczy nios³o nastêpnie to ciep³o katolickie miêdzy powierzony sobie lud. I w ten sposób stawa³ siê X. profesor Bilczewski ¼ród³em, z którego wychodzi³y liczne strumienie o¿ywcze, u¿y¼niaj±ce niwê serc katolickich w tej kresowej cz±stce Ko¶cio³a i Ojczyzny, jak± jest nasza archidiecezja. S³usznie przeto móg³ siê odezwaæ Arcybiskup Bilczewski w dniu swej konsekracji do kap³anów swojej diecezji: ... »Nie jestem Wam obcy i wielu z pomiêdzy Was to nawet po czê¶ci dzie³o r±k moich«. Ka¿dy wyk³ad profesora by³ wzorowo wykoñczon± mow±; ka¿de zdanie pe³ne g³êbokiej tre¶ci; ka¿de s³owa g³êbokiego znaczenia. W kunszcie wyk³adania rzadko który móg³ mu dorównaæ. Wyg³oszenie, z regu³y spokojne, przechodzi³o niekiedy jakby w ¶wiête uniesienie. W tych chwilach wstawa³ profesor na katedrze, g³os jego nabiera³ specjalnej jakiej¶ barwy, oczy ¶wieci³y jakby nadziemskim blaskiem. W tych chwilach skupiali siê s³uchacze w szczególniejszy sposób i uwa¿ali je za najpiêkniejsze i najdonio¶lejsze w wyk³adach. Mia³y te wyk³ady i tê niepospolit± a tak rzadk± u uczonych w³a¶ciwo¶æ, ¿e najzawilsze problemy przedstawia³y w sposób uchwytny i przystêpny dla m³odych, niewyszkolonych jeszcze umys³ów. Dla swych s³uchaczy by³ profesor Bilczewski autorytetem. Szanowali go i cenili dla jego rozleg³ej wiedzy, lêkali siê go, zw³aszcza w terminie egzaminów, bo by³ wymagaj±cy, uwielbiali go i kochali, bo i s³uchacz za serce potrafi p³aciæ sercem, a serce profesorskie by³o wielkie. Jako uczony archeolog zyska³ sobie X. profesor Bilczewski imiê europejskie"[5]. Niestety, nie by³a to prawda. Tu nasz szlachetny hagiograf, ks. Tarnawski troszkê przesadzi³. Prace ks. Józefa Bilczewskiego ukazywa³y siê w jêzyku polskim, jedynie dwie przet³umaczono na jêzyk czeski. A oba te jêzyki nie nale¿a³y do popularnych w ¶wiecie nauki. Napisa³, co prawda, kilka naukowych artyku³ów w jêzyku niemieckim ale to nie wystarczy³o do tego, by zyskaæ imiê europejskie. Do dorobku naukowego pozostawionego przez ks. prof. Józefa Bilczewskiego nale¿y, oprócz wcze¶niej omówionej pracy habilitacyjnej, obszerna monografia Eucharystia ¶wietle najdawniejszych pomników pi¶miennych, ikonograficznych, epigraficznych. O tym dziele napisa³ ks. prof. Starowieyski, ¿e mo¿na je „¶mia³o zaliczyæ do najlepszych monografii Eucharystii nie tylko tamtych czasów. Zebra³ w niej Bilczewski sumiennie wszystkie ¶wiadectwa o sprawowaniu Eucharystii, a wiêc ¶wiadectwa pisemne poczynaj±c od ¿ydowskich, nastêpnie ¶wiadectwa z ikonografii i epigrafii i w koñcu omawia praktyki eucharystyczne. Warto¶æ tej ksi±¿ki polega na tym, ¿e nikt dotychczas nie zebra³ tak szerokiej dokumentacji eucharystycznej i to szczegó³owo omówionej. Je¶li jednak spotykamy prace opieraj±ce siê na bardzo szerokiej bazie ¶wiadectw patrystycznych, (..), to nikt nie podj±³ siê tak szerokiego omówienia Eucharystii na materiale archeologicznym, interpretowanym w ¶wietle ¼róde³ pi¶miennych"[6]. Pos³uchajmy kilku urywków ze wstêpu do tej pracy: „Znaczna czê¶æ dzisiejszych profesorów teologii protestanckiej widzi w uczcie eucharystycznej pierwszych chrze¶cijan prost± religijn± biesiadê, przejêt± z ¿ydostwa albo z orgeonów i misteriów pogañskich, któr± nieznani rewolucjoni¶ci II wieku, zahipnotyzowawszy wspó³czesnych wiernych, przemienili na dzisiejsz± katolick± eucharystiê tak szczê¶liwie, i¿ nikt nie protestowa³ i historia grobowe o tym kataklizmie zachowa³a milczenie. S±d to ca³kiem zrozumia³y, bo jak stare pogañstwo zna³o bogów, a nie mia³o teologii i dogmatów, tak te¿ i protestantyzm, z natury swej racjonalistyczny, bezsakramentalny i bezdogmatyczny, musia³ ostatecznie wyzuæ eucharystiê z jej tre¶ci i og³osiæ nawet staroluterañsk± o niej naukê jako b³±d i ciê¿kie w nastêpstwach nieporozumienie. Smutno jednak, je¶li u pisarzy katolickich spotyka siê w±tpliwo¶ci, czy ich Eucharystia jest t± sam±, któr± aposto³owie przyjmowali; bolesno, je¶li z ich opisu starochrze¶cijañskich zebrañ wieje nieraz ch³ód lodowaty, jak z nabo¿eñstw protestanckich - a to dlatego, ¿e w nieufno¶ci do swego Ko¶cio³a pominêli w swych dzie³ach to, co stanowi duszê katolicyzmu, mianowicie ofiarê i ofiarn± ucztê eucharystyczn±. Jaka jest podstaw a i ¼ród³o tych b³êdów? Czy zg³êbienie ducha, wierzeñ, liturgicznego rytua³u pierwotnego Ko¶cio³a? Przeciwnie - prawie zawsze zupe³na nieznajomo¶æ chrze¶cijañstwa [ten sam brak wiedzy niszczy Ko¶ció³ i dzisiaj] . Dlatego ¿e liturgia ko¶cielna ma dzisiaj wiêcej zewnêtrznej pompy i rozmaito¶ci, ni¿ w epoce przedkonstantyñskiej, konkluduj± , ¿e nasza eucharystia nie jest eucharysti± Chrystusow± ani tak±, jak aposto³owie j± rozumieli. Spotka³em ludzi, którzy, gdym im pokaza³ reprodukcjê fresku mszy katakumbowej z II wieku , zawo³ali z zachwytem: »Oto tak wygl±daæ winna eucharystia! Kap³an siedzi czy le¿y z wiernymi u wspólnego sto³u, nigdzie nie widaæ ornatów, ¶wiec, z³otych kielichów!«. Nie rozumiej± ci purytanie, czy nie chc± rozumieæ, ¿e wszystkie konkluzje dogmatyczne i praktyki eucharystyczne, które Ko¶ció³ wprowadzi³ zwolna w ¶wiadomo¶æ i ¿ycie wiernych, s± logicznym wyp³ywem i rozwiniêciem prostych s³ów: »to jest cia³o moje«[7]. Tu nale¿y siê pewne dopowiedzenie, które ks. Bilczewski napisa³ w tym dziele: „S³owa: to jest cia³o moje, które siê za was dawa i to jest krew moja (nowego testamentu), która siê za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów [tu ks. Bilczewski cytuje s³owa Pana Jezusa oczywi¶cie w t³umaczeniu ks. Jakuba Wujka] znacz±: to jest cia³o moje ofiarne i to jest krew moja ofiarna. A wiêc Chrystus, jako ofiara, obecny jest w eucharystii, czyli eucharystia prawdziw± jest ofiar±"[8]. A w przypisie jeszcze doda³: „Odnosz±c nasze imies³owy bezpo¶rednio do liturgii wieczernikowej, nie przeczymy bynajmniej ich dalszego zwi±zku z ofiar± krzy¿ow±. Jako stare i Moj¿esza ofiary, powiada Skarga (O Mszy ¶w. Kaz. III), obojê rzecz mia³y: i przysz³± ¶mieræ Messyaszow± opowiada³y, i przedsiê prawdziwemi ofiarami by³y, tak te¿ i liturgia wieczemikowa ukazywa³a na ofiarê krzy¿ow±, a z drugiej strony w sobie te¿ by³a ofiar±, ale tylko przez zwi±zek z ofiar± Golgoty jako jej antycypacya [antycypacja czyli zapowied¼ [przysz³ego wydarzenia]"[9]. Ks. prof. Józef Bilczewski podkre¶li³, ¿e jego celem przy pisaniu powy¿szej pracy by³o rozbudzenie w¶ród chrze¶cijan (w szerokich ko³ach) wczesnochrze¶cijañskiego prze¶wiadczenie: „¿e eucharystia sercem jest, ¿e komunia eucharystyczna przygotowaniem jest i wstêpem wiecznej komunii z Bogiem w niebie"[10]. Oprócz tych dwóch wymienionych dzie³ napisa³ jeszcze, wspomniane ju¿ wcze¶niej, dzie³ko skromniejsze pod wzglêdem objêto¶ci ale niezwykle cenne pod wzglêdem tre¶ci, które zatytu³owa³: Katakumba ¦w. Pryscyllii i jej najwa¿niejsze pomniki. Do tych prac dochodzi³o jeszcze kilkana¶cie artyku³ów naukowych a tak¿e kilkana¶cie recenzji prac naukowych, które pisa³ w jêzykach niemieckim, w³oskim i francuskim. Tematyka tych artyku³ów by³a ró¿norodna, Niektóre mówi³y o „Eucharystii, temacie wielokrotnie podejmowanym przez Bilczewskiego (tak¿e i pó¼niej przez arcybiskupa), o dziewicach Bogu po¶wiêconych, o sk³adzie Apostolskim, o znaczeniu badañ katakumbowych dla sztuki, o ma³¿eñstwie i o praktykach pokutnych w staro¿ytnym Ko¶ciele - w tym ostatnim artykule siêga Bilczewski do odkryæ papirologicznych, a wszystkie te tematy omawiane s± w ¶wietle lub przynajmniej w nawi±zaniu do odkryæ archeologicznych. Sformu³owan± w swojej pracy habilitacyjnej zasadê zwi±zku teologii i archeologii bêdzie stosowa³ Bilczewski we wszystkich swoich pracach szukaj±c znaczenia teologicznego w pomnikach archeologii: malowid³ach, inskrypcjach, rze¼bie sarkofagowej i staraj±c siê ubogaciæ rozumienie prawd teologicznych i ich lepsze wyja¶nienie przy pomocy tych zabytków"[11]. W roku 1899 zosta³ ks. prof. Józef Bilczewski dziekanem wydzia³u teologicznego a rok pó¼niej rektorem tej uczelni. A wiêc od czasu, kiedy rozpocz±³ naukê w seminarium do nominacji z tytu³em profesorskim na rektora uniwersytetu minê³o dwadzie¶cia lat. Sam mia³ dopiero czterdzie¶ci lat, tote¿ mo¿na z podziwem spojrzeæ na tê wyj±tkowo szybk± karierê naukow±, która ¶wiadczy o wielkiej nieprzeciêtno¶ci Józefa Bilczewskiego ale i pewnej pomocy udzielonej, bez wiedzy zainteresowanego, przez namiestnika Galicji przy koñcowym przyspieszeniu tej kariery, o czym troszkê pó¼niej. 11 pa¼dziernika 1900 roku nowy rektor podczas rozpoczêcia roku akademickiego wyg³osi³ mowê inauguracyjn±, która wzbudzi³a w¶ród zgromadzonych olbrzymie uznanie a nawet podziw. Tak stre¶ci³ tê mowê wspomniany ju¿ biograf Arcybiskupa, ks. Mieczys³aw Tarnawski: „Staj±c na prze³omie dwóch wieków, skre¶la Rektor w pierwszej czê¶ci swej mowy fizjonomiê wieku ubieg³ego, zwraca szczególniejsz± uwagê na »typowe znamiê ¿ycia umys³owego, jakie przede wszystkim uniwersytety, jako warsztaty i rozsadniki nowej idei wycisnê³y na nim«. Postêp wszechstronny, cywilizacja - to w³a¶ciwe znamiê jego. Dla tego postêpu, dla tej cywilizacji kocha Rektor wiek miniony, jakkolwiek nie tajno mu, ¿e mia³ on tak¿e »spor± przymieszkê z³ego, ¿e ...panoszy³y siê w nim ró¿ne k³amstwa«. Kilka takich k³amstw podnosi, by przypomnieæ ludziom nauki, ¿e »iluzj± i przes±dem jest mniemanie, i¿ sama nauka ¶wiecka zdolna daæ cz³owiekowi szczê¶cie«. »Byli i s± mo¿e jeszcze krótkowidze, - wo³a Rektor - którzy wobec triumfów nauki lêkali i lêkaj± siê o losy religii; dla mnie ka¿dy krok, który czyni± naprzód nauki jest zwyciêstwem prawdy nad b³êdem, ¶wiat³a nad ciemno¶ci±. Wiem, ¿e wielu z pomiêdzy aposto³ów ewangelii ludzkiej znajduje siê w szeregu zdecydowanych nieprzyjació³ Ewangelii Bo¿ej. Lecz có¿ z tego? Prawda jest zawsze prawd± i na ustach, które blu¼ni±, jak z³oto jest zawsze z³otem i w rêkach zbrodniarza, który go nadu¿ywa. Imieniem religii wo³am tedy: O ludzie wiedzy, nie gorszcie siê, ¿e Ko¶ció³ przede wszystkim wo³a o ¶wiêto¶æ, podczas gdy wy wielkim g³osem ¶wiat³a przyzywacie. Has³a te bowiem nie wykluczaj± siê spo³em, ale dope³niaj± wzajemnie. Id¼cie¿ tedy naprzód a naprzód, ci±gn±c rydwan nauki; co dzieñ przedzierajcie zas³ony tajemnic przyrody; imieniem Ko¶cio³a ¿yczê wam nowych triumfów, pewny, ¿e po przebie¿eniu ró¿nymi ¶cie¿kami szerokich pól umiejêtno¶ci ludzkich, znajdziecie siê pewnego dnia z³±czeni z domniemanymi przeciwnikami u stóp Tego, który powiedzia³: Jam droga, prawda i ¿ywot«. W drugiej czê¶ci mowy spogl±da Rektor w przysz³o¶æ. Stara siê pochwyciæ tre¶æ wieku nastêpnego. Przewiduje, ¿e i ten wiek bêdzie wiekiem postêpu, w pierwszym jednak rzêdzie na polu socjalnym, bo tak zapowiada wiek ustêpuj±cy. I znowu podkre¶la rolê Ko¶cio³a, jak± ten mo¿e odegraæ przy uzdrowieniu spo³eczeñstwa, tylko trzeba go do tej roli dopu¶ciæ. »Nale¿ê do tych - mówi Rektor - którzy bezwzglêdnie s± przekonani, ¿e sama nauka nie znajdzie formu³y na uzdrowienie spo³eczeñstwa, ¿e pojednanie klas zwa¶nionych mo¿e nast±piæ tylko u stóp krzy¿a, a wiêc pod warunkiem, ¿e obok przedstawicieli nauki i w³adzy przyjmie i dopu¶ci siê na diagnostê i lekarza Ko¶ció³ katolicki... Aby przysz³o¶æ by³a wielk±, treuga Dei [rozejmu Bo¿ego] trzeba, aby narody szerokim sercem i z wielkim przekonaniem przypu¶ci³y Ko¶ció³ do trzymania ko³o wszystkich zdobyczy cywilizacji stra¿y bezpieczeñstwa z wiary i p³yn±cej z niej sprawiedliwo¶ci powszechnej«. Stawiaj±c swym s³uchaczom przed oczyma duszy star±, przez niektórych jednakowo¿ czêsto zapominan± tezê, ¿e Ko¶ció³ i cywilizacja powinny i¶æ zawsze w parze, ¿e te dwa czynniki, przy wzajemnej wspó³pracy, mog± tylko podnie¶æ kulturê umys³ów i serc ludzkich, zapowiada³ niejako Rektor, ju¿ wówczas przygotowuj±cy siê do urzêdu arcypasterskiego, ¿e jako Arcybiskup bêdzie nie tylko tej tezy dalej teoretycznie broni³, ale, co si³ mu starczy, w praktyce przeprowadza³, ¿e pomny starego has³a: intelleclum valde ama [prawdziwie kochaj rozum] bêdzie kocha³ ka¿dy postêp nauk, bêdzie siê nim cieszy³, bêdzie mu b³ogos³awi³, ile mo¿no¶ci, bêdzie go popiera³, a równocze¶nie bêdzie ustawicznie przypomina³, i¿ »ze wszystkich ognisk si³y moralnej, jakie znamy, jedynie Ko¶ció³ posiada dosyæ przestrzeni i potêgi do przeprowadzenia od¶wie¿enia ludzko¶ci«"[12]. Jak aktualne s± i dzisiaj te s³owa ¶wiêtego arcybiskupa, kiedy cz³owiek zamiast „i¶æ zawsze w parze" z Ko¶cio³em poszed³ wpierw obok Niego a pó¼niej ju¿ ca³kowicie wbrew Niemu i jego nauce. Eksperymenty na ro¶linach i ¿ywno¶ci pó¼niej na zwierzêtach a¿ wreszcie na ludziach s± tego a¿ nadto tragicznym dowodem. Na pocz±tku maja 1900 roku zmar³ Arcybiskup Metropolita Lwowa Seweryn Morawski (1819-1900). Ówczesnym namiestnikiem Galicji by³ Leon Piniñski (1857-1938) i to on poda³ do Wiednia kandydaturê Józefa Bilczewskiego na wakuj±ce stanowisko Metropolity lwowskiego. Aby u³atwiæ wybór swojego kandydata wykorzysta³ w³asne znajomo¶ci we Wszechnicy lwowskiej i dopomóg³ w szybszej nominacji na rektora Józefowi Bilczewskiemu. To pozwoli³o na nominacjê cesarsk±, która nast±pi³a ju¿ 30 pa¼dziernika 1900 roku. 9 listopada ksi±dz profesor Bilczewski zrzek³ siê urzêdu Rektora uniwersytetu. „17 grudnia 1900 r. Leon XIII mianowa³ 40 - letniego ks[iêdza] pra³[ata] Józefa Bilczewskiego arcybiskupem lwowskim obrz±dku ³aciñskiego. Konsekracja biskupia odby³a siê 20 stycznia 1901 r. w katedrze we Lwowie"[13]. Gwoli ¶cis³o¶ci trzeba z ca³± stanowczo¶ci± przyznaæ, ¿e ksi±dz profesor absolutnie nic nie robi³ w tym celu aby na tronie arcybiskupim zasi±¶æ a nawet przeciwnie próbowa³ obroniæ siê przed t± nominacj±. Wynika to z korespondencji jaka zachowa³a siê miêdzy ksiêdzem Józefem Bilczewskim a Leonem Piniñskim oraz z pierwszych listów pasterskich Arcybiskupa. Tu przytoczymy fragmenty tej korespondencji: „...Pozwolê sobie powiedzieæ [pisa³ ks. Bilczewski], co mi sumienie i prosta uczciwo¶æ mówiæ ka¿e. Gdyby mi Wasza Ekscelencja by³ przed miesi±cem uczyni³ propozycjê przyjêcia arcybiskupstwa, by³bym na wszystko prosi³, ¿eby na mnie wcale nie reflektowaæ. Dzi¶ sprawa ju¿ trudniejsza po przedstawieniu jej Najj.[a¶niejszemu] Panu. Jednak Ekscelencja nie we¼mie mi za z³e, ¿e i teraz jeszcze przed³o¿ê z g³êbi duszy p³yn±c± pro¶bê, aby miê w propozycji ca³kiem pomin±æ i chyba tylko w tym razie wzi±æ w rachubê, gdyby Wasza Ekscelencja nie móg³ przedstawiæ kandydatów wymienionych przy ostatniej naszej rozmowie, a których wszystkich uwa¿am za godniejszych od siebie... Do przedstawienia tej pro¶by nie sk³aniaj± miê ¿adne osobiste inklinacje ani wzgl±d na umi³owany zawód profesorski, ale jedynie mi³o¶æ dla Ko¶cio³a i spo³eczeñstwa. Nie znaczy to, ¿ebym jakiegokolwiek trudu i ¿ycia dla nich ¿a³owa³, bo dla nich tylko ¿yjê, ale w dzisiejszych ciê¿kich czasach nie wystarcza kochaæ Ko¶ció³ i naród, dzisiaj trzeba biskupowi cnót i do¶wiadczeñ, których ja nie mam..."[14]. A w kolejnym li¶cie do Leona Piniñskiego tak Józef Bilczewski napisa³: „...Nie mogê siê w ¿aden sposób oswoiæ z my¶l±, (...) ¿e ja bez zas³ug dla Ko¶cio³a i spo³eczeñstwa mia³bym osi±¶æ na pierwszej w kraju stolicy biskupiej i ci±gle jeszcze ufam, ¿e P.[an] Bóg nie dopu¶ci mnie niegodnego na tyle wa¿ny urz±d i dostojeñstwo. Gdyby za¶ taka by³a Jego ¶wiêta wola, to niechaj ona siê pe³ni a nie moja. W takim razie nie w±tpiê, ¿e roz¶wieci³by i umys³ i ogrza³by serce i umocni³by ramiê do rz±dów..."[15]. I jeszcze kilka zdañ z listów pasterskich: „»Nigdy godno¶ci tej (biskupiej) nie pragn±³em, - pisa³ do swych kap³anów - ¿adnego te¿ nie zrobi³em kroku, aby sobie jej otrzymanie u³atwiæ; owszem, uczyni³em wszystko, co mi sumienie nakaza³o, aby siê od niej uchyliæ«. »Przyj±³em j± dopiero wtedy, - mówi³ do ludu - gdy mi o¶wiadczono, ¿e by³oby rzecz± ma³oduszn± uchylaæ siê od s³u¿by dlatego, ¿e jest ciê¿sz±; gdy powiedziano mi jasno i stanowczo, ¿e ani Ojciec ¶wiêty, ani Najja¶niejszy Pan nie zgodz± siê na to, abym jej nie przyj±³«. Móg³ to zapewnienie ¶mia³o powtórzyæ w swej ostatniej woli, której kilka egzemplarzy, w ró¿nych latach spisanych, pozostawi³: »Godno¶ci biskupiej nie szuka³em; ¿a³ujê jednak bardzo, ¿e jej przyjêcia najstanowczej nie odmówi³em«"[16]. Z chwil± kiedy ksi±dz pra³at Józef Bilczewski zosta³ metropolit± Lwowa, praktycznie zaprzesta³ on swojej pracy naukowej oraz bardzo obiecuj±cych badañ dotycz±cych teologii, historii Ko¶cio³a a przede wszystkim archeologii chrze¶cijañskiej. Ale o jego wci±¿ g³êbokiej znajomo¶ci ówczesnych odkryæ archeologii chrze¶cijañskiej ¶wiadczy tak¿e korespondencja jak± utrzymywa³ ze swoim znajomym z czasów „rzymskich", jednym „z najwiêkszych archeologów chrze¶cijañskich pierwszej po³owy XX wieku"[17], wspominanym ju¿ wcze¶niej ksiêdzem Josephem Wilpertem. Ks. Joseph Wilpert zdj. ze str. w Intern.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Joseph_Wilpert Ks. prof. Marek Starowieyski w swoim opracowaniu tak napisa³: „Archeologia chrze¶cijañska, która powsta³a w po³owie XIX, a której twórc± by³ Giovanni Battista de Rossi stawia³a sobie wtedy bardzo wyra¼ne cel, którym by³a apologia Ko¶cio³a Katolickiego, co zreszt± widaæ z prac de Rossiego, ale tak¿e z listów papie¿y Piusa IX i Leona XIII. Jeste¶my bowiem w po³owie XIX w., w okresie wielkiego rozwoju badañ staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskiej w nauce protestanckiej, która ma wtedy ¶wietnych reprezentantów, Jak (...) Adolf von Harnack, Theodor Zahn i wielu innych, nie mniej znakomitych, których prace, niemniej polemiczne ni¿ prace de Rossiego czy Bilczewskiego, z pogard± udowadniaj± oddalenie siê papistów od idea³ów Ko¶cio³a pierwotnego i od praktyk pierwotnego chrze¶cijañstwa i oskar¿aj± o zniekszta³cenie tradycji Ko¶cio³a, co oczywi¶cie mija³o siê z prawd±. Nauka katolicka, mimo odnowy patrystycznej podjêtej ju¿ w pocz±tku XIX w. - by podaæ tylko imiona J.A. Móhlera (1796-1838), J.H. Newmana (18001-1890) czy A. Rosminiego (1797-1855) - nie nad±¿a za nauk± protestanck±. Odkrycia archeologiczne mia³y dostarczyæ broni katolikom, bronili niezmienno¶ci prawd wiary, obawiaj±c siê, by samo wspomnienie o jej rozwoju nie spowodowa³o zrelatywizowania prawd wiary, udowadniali z kolei, ¿e w wszystkie elementy znajduj±ce siê w dzisiejszym Ko¶ciele, by³y ju¿ obecne w pierwotnym chrze¶cijañstwie, co wed³ug nich potwierdzali zarówno pisarze wczesnochrze¶cijañscy i pomniki archeologiczne; one to mia³y wskazywaæ, ¿e nauka g³oszona dzi¶ przez Ko¶ció³ istnia³a niezmiennie w staro¿ytnym Ko¶ciele; to równie¿ jest oczywist± nieprawd±. W ten sposób Bilczewski stara³ siê udowodniæ np. istnienie kultu eucharystycznego w Ko¶ciele staro¿ytnym. Tego b³êdu nie ustrzegli siê ani de Rossi, ani Wilpert, ani Bilczewski"[18]. Mo¿na przyj±æ za ks. prof. Markiem Starowieyskim, ¿e ks. Józef Bilczewski uczony pozosta³ bardzo w cieniu ks. Józefa Bilczewskiego arcybiskupa. Niestety ówczesne ¶rodowiska naukowe nie zadba³y o utrwalenie pamiêci o ks. profesorze jako naukowcu. „Zamiast bowiem prze³o¿yæ na francuski dzie³o o Eucharystii Bilczewskiego, zajêto siê przek³adem kiepskiej biografii ks. M. Tarnawskiego, profesora historii Uniwersytetu Lwowskiego, nie zatroszczono siê o opracowanie jego dorobku naukowego ani nawet porz±dnej biografii. Nie znam stanu zachowania archiwaliów dotycz±cych tego okres ¿ycia ks. prof. Józefa Bilczewskiego, ale prawdopodobnie wiêkszo¶æ bia³ych plam w jego ¿yciorysie, zupe³nie nietkniêtych przez jego biografów, jest chyba dzi¶ ju¿ nie do odtworzenia. Jest rzecz± paradoksaln±, ¿e pierwsza porz±dna praca o Bilczewskim uczonym i to w dodatku tylko magisterska, choæ ci±gle jeszcze o charakterze przyczynkowym, powsta³a nie we Lwowie, nie w Krakowie, ale Warszawie na ATK w 1977 roku, a wiêc w ponad pó³ wieku po jego ¶mierci. Los ks. Józefa Bilczewskiego profesora jest równie¿ ostrze¿eniem dla wszystkich profesorów, którzy nie zostawiaj± po sobie ani uczniów, ani szko³y"[19]. A wielka to szkoda, gdy¿ przez ten brak uczniów, jak podsumowa³ w³asn± ksi±¿kê dr Józef Cezary Ka³u¿ny, nie móg³ przekazaæ tej nowatorskiej interdyscyplinarnej metody pracy „poniewa¿ bardzo wcze¶nie, bo w wieku czterdziestu lat, porzuci³ naukê na rzecz pos³ugi arcybiskupiej, [wiêc] zosta³a ona po prostu zapomniana. Choæ wyniki prac tego znakomitego naukowca w pewnym stopniu straci³y na aktualno¶ci, to, ze wzglêdu na tendencje wspó³czesnej nauki do hermetycznego zamykania analizy ¼róde³ w przestrzeni jednej dyscypliny, jego interdyscyplinarna metoda jawi siê dzisiaj jako szansa, by - korzystaj±c ze znanych ró¿norodnych materia³ów ¼ród³owych - w nowy sposób przyjrzeæ siê dziejom Ko¶cio³a pierwotnego"[20]. Bibliografia: - Ks. Dr. Józef Bilczewski, Archeologia chrze¶cijañska wobec historii Ko¶cio³a i dogmatu, Kraków 1890. - Ks. Eustachy Skrochowski, Przegl±d Powszechny nr 85, t. 29, Kraków 1891. - X. Józef Bilczewski, Eucharystya w ¶wietle najdawniejszych pomników pi¶miennych, ikonograficznych, epigraficzmych, Kraków 1898. - Karol Lewicki, Habilitacja ks. Bilczewskiego w Uniwersytecie Jagielloñski w r. 1890, Nasza Przesz³o¶æ T.36, Kraków 1971. - KS. Franciszek P³aczek, S³uga Bo¿y Józef Bilczewski, w Polscy ¶wiêci, tom 7, red. Joachim Roman Bar OFConv., Warszawa 1985. - Ks. Mieczys³aw Tarnawski, Arcybiskup Józef Bilczewski; krótki rys ¿ycia i prac, Kraków 1991. Art. Arcybiskup lwowski ks. dr Józef Bilczewski w Dzienniku Polskim nr 313 z dn. 11 listopada 1900 r. Stanis³aw Dziedzic, Portrety niepospolitych, Kraków 2013. Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski badacz staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskiej i jego interdyscyplinarna metoda w ¶wietle nieznanych materia³ów ¼ród³owych z lat 1885-1901, Lwów-Kraków 2015. Konrad Meus, Lata gimnazjalne ¶wiêtego Józefa (Biby) Bilczewskiego, art. Folia Historica Cracoviensia Tom 19, 2013r. Dost. w Intern. na str.: http://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/241 https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-23b.php3 http://www.lowadowice.pl/o-szkole/historia.html Marcin Sanak, Ksi±dz Eustachy Skrochowski (1843-1895) jako badacz staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskiej, Dost. w Intern. na str.: http://bc.upjp2.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=3791&from=publication http://stowarzyszeniehistorykowstarozytnosci.edu.pl/wp-content/uploads/2018/04/Bilczewski-J%C3%B3%C5%BCef.jpg https://polona.pl/item/archeologia-chrzescijanska-wobec-historyi-kosciola-i-dogmatu,ODQ5MTA4NDI/4/#info:metadata http://www.wadowita.net/bilczewski.php https://www.vatican.va/news_services/liturgy/saints/ns_lit_doc_20010626_bilczewski_pl.html https://pl.wikipedia.org/wiki/Giovanni_Battista_de_Rossi https://pl.wikipedia.org/wiki/Joseph_Wilpert [1] Ks. Franciszek P³aczek, S³uga Bo¿y Józef..., s. 308. [2] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski..., s. 40. [3] Marcin Sanak, Ksi±dz Eustachy Skrochowski (1843-1895) jako badacz staro¿ytno¶ci chrze¶cijañskiej, Dost. w Intern. na str.: http://bc.upjp2.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=3791&from=publication [4] Ks. Mieczys³aw Tarnawski, Arcybiskup Józef Bilczewski..., s. 8. [5] Tam¿e, s. 10-12. [6] Ks. Marek Starowieyski, Ks. prof. Józef Bilczewski - uczony, art. w Warszawskie Studia Teologiczne XV/ 2002, s. 141-156Dost. w Intern. na str.: https://akademiakatolicka.pl/publikacje/periodyki/warszawskie-studia-teologiczne/numery/wst-xv2002/ [7] X. Józef Bilczewski, Eucharystya w ¶wietle najdawniejszych pomników pi¶miennych, ikonograficznych, epigraficzmych, Kraków 1898, s. V-VI. [8] Tam¿e, s. 20. [9] Tam¿e. s. VI [10] X. Józef Bilczewski, Eucharystya w ¶wietle..., s. 19-20. [11] Ks. Marek Starowieyski, Ks. prof. Józef Bilczewski - uczony, art. w Warszawskie Studia Teologiczne XV/ 2002, s. 141-156Dost. w Intern. na str.: https://akademiakatolicka.pl/publikacje/periodyki/warszawskie-studia-teologiczne/numery/wst-xv2002/ [12] Ks. Mieczys³aw Tarnawski, Arcybiskup Józef Bilczewski..., s. 18-20. [13] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-23b.php3 [14] Ks. Mieczys³aw Tarnawski, Arcybiskup Józef Bilczewski..., s. s. 23. [15] Tam¿e, s. 24. [16] Tam¿e, s. 25. [17] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski..., s. 212. [18] Ks. Marek Starowieyski, Ks. prof. Józef Bilczewski - uczony, art. w Warszawskie Studia Teologiczne XV/ 2002, s. 141-156Dost. w Intern. na str.: https://akademiakatolicka.pl/publikacje/periodyki/warszawskie-studia-teologiczne/numery/wst-xv2002/ [19] Tam¿e. [20] Józef Cezary Ka³u¿ny, ¦wiêty Józef Bilczewski..., s. Powrót |