B³ogos³awiona Franciszka Siedliska cz. III Zdj. z ks.: O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska Matka Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza za³o¿ycielka Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Rzym 1987. Oczywi¶cie pan Adolf nie wyspowiada³ siê u ojca Hubego, z powodu du¿ej ¶wi±tobliwo¶ci tego zmartwychwstañca, która by go bardzo skrêpowa³a, ale by³ u ojca Jana Majewskiego, kapucyna, który w tym czasie mieszka³ u nich. Pos³uchajmy, jak to opisa³a Franciszka Siedliska: „Tatko spowiada³ siê (...) przed o. Janem Majewskim, który przed paru tygodniami przyjecha³ do Hyeres. Zdawa³o siê nam, ¿e mo¿e by³oby to z wiêksz± korzy¶ci± dla Tatka. O. Jan by³ kapucynem z Nowego Miasta nad Pilic±, zna³y¶my go dobrze, czêsto bywa³ w ¯d¿arach. Podczas powstania opu¶ci³ klasztor, by³ kapelanem w¶ród powstañców i jako gorliwy patriota przewozi³ broñ, ró¿ne broszury i papiery Rz±du Narodowego. Schwytany przez Moskali zdo³a³ ich upiæ i korzystaj±c z tego uciek³. Przeszed³szy przez granicê uda³ siê do Krakowa, stamt±d do klasztoru kapucynów w Bawarii, lecz nie móg³ tam d³ugo wytrzymaæ. Dowiedziawszy siê, ¿e Tatko, który by³ wielkim dobrodziejem klasztoru nowomiejskiego, znajduje siê w Hyeres, pewnego poranka, przed paru tygodniami, zjawi³ siê u nas i poprosi³ o pomoc. Mieli¶my wówczas bardzo obszerne mieszkanie, a wiêc Tatko ofiarowa³ mu wolny pokój i wy¿ywienie. By³ to weso³y i poczciwy cz³owiek, patriota; nie lubi³ o. Hubego i zakonu zmartwychwstañców, czêsto wobec Tatka krytykowa³ ich, ale przy nas wystrzega³ siê takich s³ów i powoli stawa³ siê coraz spokojniejszy. Otó¿ przed tym kap³anem Tatko odby³ spowied¼ (...). Jak¿e wiêc cudowny Pan Jezus w swoim mi³osierdziu, ci±gle szuka, wzywa nas biednych do siebie, a¿ wreszcie zwyciê¿a twardo¶æ serca i poci±ga ku sobie. W tym czasie raczy³ te¿ Pan Jezus cudownym sposobem swojej mi³o¶ci przyj¶æ z pomoc± o. Leandrowi, u¿ywaj±c do tego najbiedniejszej swojej s³u¿ebnicy. Ten ksi±dz kapucyn by³ z Nowego Miasta, gdzie wówczas o. Leander by³ gwardianem, czyli prze³o¿onym klasztoru. Otó¿ pewnego dnia opowiada³ Tatkowi, ¿e przed opuszczeniem swojego klasztoru pochowa³ na strychu broñ, ksi±¿ki i ró¿ne ulotki powstañcze, które mia³ u siebie. Zastanawia³ siê, ¿e móg³ tym bardzo skompromitowaæ swojego prze³o¿onego, gdy¿ Moskale odbywaj± tam czêste rewizje i gdyby to znale¼li, mogliby go powiesiæ lub co najmniej uwiêziæ. S³ysz±c to udawa³am, ¿e mnie to nie obchodzi, lecz wziê³am za ostrze¿enie Pana Jezusa, aby powiadomiæ o. Leandra. Wys³a³am wiêc na adres pani Aszperger [by³a to dosyæ w¶cibska znajoma, z pomoc± której Franciszka, nie budz±c podejrzeñ swojego Tatka korespondowa³a z ojcem Leandrem] list do Ojca, lecz taki zagadkowy, i¿ nikt nie móg³ go zrozumieæ. Napisa³am, ¿e spostrzeg³am siê, i¿ zgubi³am na strychu w klasztorze pier¶cionek i b³agam o. Leandra, aby natychmiast uda³ siê na wskazane miejsce i zrobi³ najstaranniejsze poszukiwania. Pani Aszperger to przeczyta³a i stwierdzi³a, ¿e jestem ob³±kana, by³a pewna, ¿e wskutek choroby dosta³am pomieszania zmys³ów i lituj±c siê wys³a³a ten list do o. Leandra jako dowód mojego ob³êdu. Ojciec zrozumia³, ¿e to musi byæ co¶ innego, uda³ siê tam i znalaz³ ró¿ne rzeczy, które mog³yby bardzo skompromitowaæ Zgromadzenie wobec rz±du. Inne ju¿ przedtem odkry³, a zdaje mi siê wkrótce zrobiono ¶cis³± rewizjê na tym strychu w klasztorze. Tak wiêc cudowny Pan Jezus zawsze, wszêdzie, we wszystkim czuwaj±cy i troskliwy, raczy u¿ywaæ ka¿dej okoliczno¶ci, ¿eby okazaæ nam swoj± mi³o¶æ"[1]. Kolejn±, czyli ju¿ pi±t± zimê spêdzili pañstwo Siedliscy w Montpellier, gdy¿ tam na uniwersytecie rozpocz±³ studia, brat Franciszki Adam Siedliski. W tym czasie Franciszka bardzo cierpia³a na bóle krêgos³upa. Ówcze¶ni lekarze, podobnie jak czyni± to dzisiejsi, siêgali po nowoczesne zdobycze medycyny. Wiêc robili m³odej pacjentce apertury, czyli wypalali na krzy¿u „jakim¶ prochem wiedeñskim"[2] ma³e, ale d³ugotrwa³e rany, które mia³y uleczyæ to schorzenie. Przy takiej praktyce by³o wiele bólu, ale jak sama napisa³a „Pan Jezus os³adza³ go, chocia¿ czasem po takim wypalaniu wi³am siê po ziemi"[3]. W roku 1865 po piêciu latach pobytu za granic±, dwudziestotrzyletnia Franciszka powróci³a razem z mam± i bratem, do rodzinnego maj±tku w ¯d¿arach. Jednak, ju¿ po kilkumiesiêcznym pobycie, z powodu nawrotu u Franciszki choroby krêgos³upa, rodzina przenios³a siê na zimê do Warszawy. Wówczas pan Adolf Siedliski zgodzi³ siê na urz±dzenie w mieszkaniu kaplicy a nawet sam siê o to postara³. Kaplica znajdowa³a siê obok pokoju sypialnego córki, tak ¿e mog³a ona le¿±c w ³ó¿ku uczestniczyæ we Mszy ¶wiêtej. W swojej Autobiografii tak to opisa³a: „By³a to wielka rado¶æ, bo skazana by³am na spêdzenie ca³ej zimy w domu, a mo¿e i w ³ó¿ku nawet, gdy¿ czu³am siê coraz gorzej. Mieszkali¶my blisko karmelitów trzewiczkowych; prowincja³, czy te¿ by³y prowincja³ tych ojców, mia³ u nas codziennie Mszê ¶wiêt± i by³ naszym spowiednikiem. Pan Bóg dopuszcza³, ¿e czu³am siê coraz gorzej, coraz s³abiej, zupe³nie nie wstawa³am, katar ¿o³±dka z ci±g³± gor±czk±, os³abienie coraz wiêksze. Tatko bra³ najlepszych lekarzy, lecz oni wycieñczali mnie coraz bardziej swoimi ¶rodkami, a zw³aszcza tymi dziurami, które wypalali mi w krzy¿u. Zdaje mi siê, ¿e w tym czasie Pan Jezus raczy³ mi udzieliæ wiele swoich ³ask - czasem ca³e noce spêdza³am bezsennie, wiêc korzysta³am z tego czasu, aby siê modliæ i Panu Jezusowi oddawaæ. Rano, gdy wszyscy my¶leli, ¿e ¶piê, ja, le¿±c w ³ó¿ku, odprawia³am medytacjê, korzystaj±c z ciszy, której pó¼niej ju¿ nie mia³am. W ci±gu dnia te¿ czêsto odsuwa³am wszystkich od siebie pod pozorem snu, a zwraca³am siê w modlitwie do Pana Jezusa. Czasem czu³am siê bardzo ¼le, ale nie lêka³am siê ¶mierci, nie prosi³am te¿ Pana Boga o zdrowie, by³am obojêtna na wszystko"[4]. W tym czasie brat Franciszki, Adam Siedliski zacz±³ uczêszczaæ na studia do Szko³y G³ównej w Warszawie i mieszka³ razem z ca³± rodzin±. Nawrócenie pana Adolfa umo¿liwi³o równie¿ ponowne nawi±zanie kontaktów z ojcem Leandrem. Wówczas te¿ wysz³o na jaw zak³amanie, wspomnianej wcze¶niej, pani Aszperger. Od czasu, kiedy Tatko zakaza³ wszelkich kontaktów z o. Leandrem a tak¿e wtedy, gdy przebywa³a Franciszka za granic± i korzysta³a z po¶rednictwa pani Aszperger w kontaktach ze swoim kierownikiem duchowym, to wówczas kobieta ta oczernia³a Franciszkê w oczach tego¿ kap³ana. Tak pó¼niej opisa³a te nieprzyjemne dla niej zdarzenia oraz postawê ojca Leandra: „W tym czasie pani Aszperger, która czasem posy³a³a moje listy do o. Leandra, mieszka³a blisko nas, bywa³a u nas i okazywa³a mi wiele dobroci. Pewnego razu o. Leander pokaza³ mi fragment listu do niego, w którym boleje nad tym, ¿e siê tak zmieni³am, ¿e sta³am siê pyszna, ¿e brak mi prostoty i jeszcze co¶ tam by³o. Zdziwi³o mnie to, bo w oczy okazywa³a mi tyle przyja¼ni. Nie znaj±c siê zupe³nie na takim postêpowaniu, o nic jej nie pos±dza³am, by³am dla niej serdeczna, lecz ju¿ ostro¿niejsza. Nie radzi³am siê jej ani w sprawach wewnêtrznych, ani domowych, jak to dawniej czêsto czyni³am, nie maj±c nikogo, a wierz±c w jej ¶wi±tobliwo¶æ. Otó¿ rozpoczê³y siê ró¿ne plotki. Adzio, który z nami przyjecha³ (...) i prosi³ Mamê, aby paru biednych m³odych ludzi z jego wydzia³u mog³o bywaæ u nas na obiedzie i wieczerzy. Byli to ludzie bardzo dobrze wychowani, lecz z podupad³ych rodzin. Zanim bardziej zas³ab³am, bywa³am przy obiedzie, gdy znajdowali siê koledzy Adzia (jeden czy dwóch), lecz ma³o mnie to zajmowa³o, zaraz wraca³am do swojego pokoju. Trwa³o to mo¿e kilka dni, lecz ta droga pani ¼le, czy te¿ inaczej to zrozumia³a i by³a zdziwiona, jak ja mogê siê zgodziæ, ¿eby koledzy Adzia bywali w domu, ¿e to rzuca cieñ na mnie. Nic podobnego nawet nie przysz³o mi na my¶l. Adzio mia³ pokój zupe³nie oddzielony, osobne wej¶cie i schody, wiêc nie wiedzia³am, czy kto¶ jest u niego, czy nie. Te parê razy przy obiedzie by³a Mama, nauczycielka, czy jak j± nazywam, osoba do towarzystwa, gdy¿ od sze¶ciu lat zaprzesta³am wszelkiej nauki. Lecz ta pani mia³a takie przekonania i pisa³a o tym do o. Leandra. Poniewa¿ do¶æ czêsto bywa³ on w Warszawie, dawa³ mi poznaæ pó³s³ówkami, ¿e jest we mnie co¶ z³ego, ale nie mówi³ co. Musia³ mieæ wielk± wiarê w pobo¿no¶æ tej pani, która mu by³a bardzo oddana. Mia³ te¿ wobec niej pewne obowi±zki wdziêczno¶ci, ona bowiem za³atwia³a interesy i wszystkie sprawunki dla klasztoru, lecz te¿ siê domaga³a, aby kierowa³ siê jej zdaniem i s±dzi³ o rzeczach wed³ug jej s±du. (...) Czêsto doznawa³am wiele bólu w tych kontaktach z o. Leandrem, czu³am, ¿e mnie bada, zw³aszcza w pewnej materii. Tymczasem Pan Jezus sprawia³, i¿ w³a¶nie o tych rzeczach mówi³am bardzo szczegó³owo, bo lêka³am siê, aby tym grzechem nie obraziæ Pana Boga. Czasem pyta³ mnie o ró¿ne rzeczy, których nie pope³ni³am, to znów mówi³, ¿e udajê albo ¿e jestem nieszczera, czasem by³ bardzo surowy, odtr±caj±cy, chocia¿ od samego pocz±tku zwykle okazywa³ wiele dobroci. Nie wiedzia³am, dlaczego, s±dzi³am, ¿e Pan Jezus jest ze mnie niezadowolony, wiêc mi to objawia, wtedy go przeprasza³am, p³aka³am, bola³am. Chocia¿ pragnê³am spowiedzi, jednak zawsze siê ba³am, bo nie wiedzia³am co na mnie spadnie, czy otrzymam napomnienie i skarcenie. Nie by³o w tym niczyjej winy, tylko ta pani mówi³a wiele rzeczy o mnie ojcu Leandrowi, bardzo pragnê³a, aby nie bywa³ u nas, zerwa³ ze mn± kontakty i nawet o. Leander wiele z tego powodu cierpia³, ale nie chcia³ opu¶ciæ tej duszy. Dla mnie by³ to równie¿ powód wielu cierpieñ, zupe³nie tego nie rozumia³am, ale raz sam o. Leander rzek³ do mnie: »Nie dziw siê, ¿e przyjechawszy do Warszawy nie odprawiam u was codziennie Mszy ¶wiêtej, nie mogê przychodziæ, jak bym sam pragn±³, ale muszê uwa¿aæ na tê pani±«. Chwilami znów wierzy³ jej, a wtedy by³ surowy, nie ufa³ mi, lecz Pan Jezus znów to zmienia³, a mnie zawsze dawa³ tê sam± wiarê"[5]. Postulator procesu beatyfikacyjnego Franciszki Siedliskiej, ojciec Antonio Ricciardi w swoim dziele o jej ¿yciu tak oceni³ powy¿sze wydarzenia: „Nale¿a³oby wydaæ s±d negatywny o ojcu Leandrze, poniewa¿ ulega³ wp³ywom i by³ ma³o spostrzegawczy w kierownictwie dusz. Franciszce chodzi³oby o to, by¶my podzielali jej wiarê w pos³annictwo o. Leandra jako przedstawiciela Woli Bo¿ej na drodze realizacji jej powo³ania. A zatem wspomniane wy¿ej oszczerstwa powinni¶my uznaæ za tajemnicze dopuszczenia Bo¿e dla umocnienia jej w cnocie i w wierze w nadprzyrodzone kierownictwo kap³ana, o czym ¶wiadcz± (...) s³owa: »...lêka³am siê cienia swego, aby... nie obraziæ Pana Boga«. W swej niewinno¶ci mog³a wyznaæ przy koñcu ¿ycia spêdzonego w ¶wiecie: »...a zdaje siê, ¿e ¿adnych my¶li z³ych nie mia³am, chyba jakie pokusy mimowolne«"[6]. Poniewa¿ zdrowie Franciszki siê troszkê polepszy³o rodzina przenios³a siê z powrotem do swojego maj±tku w ¯d¿arach. Wówczas nieoczekiwanie zacz±³ chorowaæ pan Adolf Siedliski. Choroba z pocz±tku wydawa³a siê niegro¼na, ale z biegiem dni okazywa³a siê coraz bardziej powa¿na. W roku 1867 wyjecha³ on na kuracjê najpierw do Aix-les-Bains we Francji a pó¼niej do Drezna w Niemczech. Franciszka z mam± pojecha³y do Drezna by tam parê miesiêcy spêdziæ z Tatk±. Widok gasn±cego ojca bardzo zasmuca³ Franciszkê, wiêc stara³a siê jako¶ ul¿yæ mu w cierpieniach opiekuj±c siê nim i graj±c mu na fortepianie jego ulubione utwory. Nastêpnie rodzina powróci³a do Warszawy. Tu stan pana Adolfa w dalszym ci±gu siê pogarsza³, lecz on przyjmowa³ to bardzo spokojnie. Kilka dni przed ¦wiêtami Wielkiej Nocy wyspowiada³ siê i przyj±³ Komuniê ¦wiêt±. Te ostatnie dni swojego ojca tak opisa³a Franciszka: „Gdy po wszystkim przysz³am do niego, rzek³ mi: »Teraz moja ma³a spokojna o moj± duszê, ¿e ju¿ do piek³a nie pójdê. Oprócz tego zyska³em, mam nadziejê, odpust jubileuszowy (wówczas by³ Rok Jubileuszowy), bo odprawi³em warunki podane mi przez spowiednika«. W drugie ¶wiêto Wielkanocy, 18 kwietnia 1870 r., Tatko zakoñczy³ ¿ycie. Dziwnie Pan Jezus sprawi³, ¿e na parê dni przed ¶mierci± mówi³: »Lêkam siê tych ¶wi±t, je¿eli je prze¿yjê, bêdê ¿yæ d³ugo«. W pierwsze ¶wiêto jeszcze go wozili po pokoju, w drugie od rana widzieli¶my, ¿e jest ¼le. Tak jako¶ stracili¶my g³owê, ¿e dopiero w ostatniej chwili pos³ali¶my po ksiêdza, który nie dokoñczy³ udzielania sakramentu namaszczenia, bo Tatko ju¿ nie ¿y³. Lecz poniewa¿ przed kilkoma dniami by³ u spowiedzi, po której rzeczywi¶cie tak byt przejêty Panem Bogiem, ¿e siê wszyscy nim budowali¶my, mia³y¶my wiêc nadziejê, ¿e Pan Jezus okaza³ nad nim swoje mi³osierdzie. Na kilka tygodni przed ¶mierci± Tatko poprosi³ do siebie o. Leandra, który przyby³ do Warszawy, rozmawia³ z nim i przeprasza³ za uchybienia, jakich siê przeciwko niemu dopu¶ci³"[7]. Franciszka bardzo mocno prze¿y³a ¶mieræ ojca, ale od razu zwróci³a siê do Pana Jezusa i dosyæ szybko zaczê³a u¶wiadamiaæ sobie, ¿e od tej chwili zaczyna siê nowy rozdzia³ w jej ¿yciu. By³a przecie¿ zwi±zana ze swoim tat± obietnic±, ¿e go nie pozostawi, dopóki on bêdzie ¿y³. Teraz, maj±c ju¿ prawie 28 lat, mog³aby w³a¶ciwie bez przeszkód spe³niæ swoje marzenie ca³kowitego oddania siê Panu Bogu i rozpoczêcia ¿ycia zakonnego, ale decyzjê o tym pozostawia³a ojcu Leandrowi. A on radzi³ jej, aby jeszcze poczeka³a. Ta zw³oka spowodowana by³a prawdopodobnie bardzo s³abym zdrowiem Franciszki. Po pogrzebie pana Adolfa Siedliskiego rodzina wróci³a na wie¶. Po pewnym czasie prowadzeniem ca³ego gospodarstwa zaj±³ siê brat Franciszki Adam, natomiast ona z mam± zaczê³y wie¶æ ¿ycie „zupe³nie oddane modlitwie [i] dobrym uczynkom"[8]. Obie, jeszcze podczas pobytu za granic± wst±pi³y do trzeciego Zakonu ¶wiêtego Franciszka. Ale profesjê z³o¿y³a ju¿ Franciszka na rêce ojca Leandra, otrzymuj±c imiê Maria Angela. Warto zauwa¿yæ, ¿e wcze¶niej takie imiê zakonne przyjê³a, dzisiejsza b³ogos³awiona Maria Angela Truszkowska (1825-1899), która pod przewodnictwem innego znanego kapucyna, b³ogos³awionego ojca Honorata Ko¼miñskiego (1829-1916), za³o¿y³a Zgromadzenie Sióstr Felicjanek. Jak bardzo pragnê³a byæ ju¿ w zakonie Franciszka ¶wiadcz± jej s³owa: „Pragnê³am tercjarstwa, ¿eby choæ trochê byæ zakonnic±, lecz ta regu³a nie odpowiada³a potrzebom i pragnieniom mojej duszy, gdy¿ regulowa³a ¿ycie zewnêtrzne, ale nie obejmowa³a ¿ycia wewnêtrznego, o które najwiêcej mi chodzi³o"[9]. W roku 1872 w ¶wiêto Naj¶wiêtszej Panny Bolesnej („W dawnym kalendarzu to ¶wiêto przypada³o w pi±tek przed Niedziel± Palmow±"[10]), Franciszka zachorowa³a tak mocno, ¿e lekarz przepisa³ jej tak „silne lekarstwo, które daj± ju¿ umieraj±cym"[11]. Prawdopodobnie po za¿yciu tego lekarstwa, ju¿ po odje¼dzie lekarza, jej stan znacznie siê pogorszy³ i wtedy poczu³a siê naprawdê umieraj±c±, tak sama to opisa³a: „zawo³a³am do Mamy, ¿e umieram. Czu³am, ¿e wpadam w dó³, przepa¶æ, dozna³am uczucia ¶mierci i krzyknê³am: »Ksiêdza, Ksiêdza!«"[12] Gdy tylko przyby³ ojciec Leander, to zacz±³ modliæ siê o zachowanie ¿ycia dla Franciszki. Tak modli³ siê przez ca³± noc i wówczas jej stan siê na tyle poprawi³, ¿e nawet lekarz doszed³ do wniosku, ¿e ojciec Leander jest zdecydowanie skuteczniejszym od niego doktorem. Wszyscy uznali te¿, ten jej powrót do ¿ycia, za cud spowodowany modlitw± ojca Leandra. Franciszka coraz mocniej wyczuwa³a to, ¿e Pan Bóg przygotowuje jej drogê do ¿ycia w zakonie. Wiedzia³a te¿, ¿e tê decyzjê otrzyma od ojca Leandra. Wiêc z olbrzymi± pokor± i du¿± cierpliwo¶ci± oczekiwa³a na ten dzieñ. Wówczas, razem z mam± zajmowa³y siê przewa¿nie szyciem i haftowaniem ró¿nych rzeczy dla ko¶cio³a. Ona sama, w chwilach lepszego samopoczucia, przez kilka miesiêcy haftowa³a wszystkie swoje szaty ko¶cielne tylko na u¿ytek ojca Leandra. W po³owie lipca ojciec Leander napisa³ do swojej penitentki taki list: „Módl siê przez tydzieñ za osobê zmar³±, wymawiaj±c± mi z tamtego ¶wiata, ¿e nie przeszkodzi³em rozwiniêciu siê u niej pewnej wady, za któr± ponosi teraz mêki. O! dlaczego jestem spowiednikiem, lepiej by³oby dla mnie, ¿ebym nim nie by³ nigdy! Ofiaruj za tê duszê twoje smutki i bole¶ci. Dopomó¿ mi, bo mam tym serce zranione widz±c, ¿e przez niedba³o¶æ lub lekkomy¶lno¶æ nie do¶æ czuwa³em nad t± dusz±, póki by³a jeszcze na ziemi. Ona, ukazuj±c mi siê, powiedzia³a: »Pamiêtaj, ¿e dusze pobo¿ne, które wiele czytaj± i rozumiej±, podlegaj± specjalnemu i bardzo surowemu s±dowi«. Nie my¶l, ¿e opowiadam ci bajki i przypowie¶ci, piszê prawdê z sercem przepe³nionym bole¶ci±. Módl siê, aby Bóg mi przebaczy³ ten grzech, ¿e z powodu mojej niedba³o¶ci, nie usun±³em wady, a ta obecnie sprawia tej duszy tak wielkie mêczarnie. Proszê, aby nikt nie wiedzia³ o tym, co teraz ci piszê. Ofiaruj swój ból za duszê N., która jest z grona towarzyszek pani Wojewódzkiej, S.M. Módl siê tak¿e za mnie"[13]. Kilka dni pó¼niej Franciszka otrzyma³a kolejny list od Ojca Leandra, w którym napisa³, ¿e: „Ta dusza, za któr± siê modli³a¶, ju¿ jest wolna i cieszy siê szczê¶liwo¶ci± wiekuist±. Mam nadziejê, ¿e ta wiadomo¶æ sprawi ci wielk± rado¶æ. Za mi³osierdzie, które spe³ni³a¶, Bóg bêdzie mi³osierny dla ciebie. Tak wiêc dokonuje siê »¶wiêtych obcowanie«"[14]. Troszkê wcze¶niej o. Leander zosta³ gwardianem w klasztorze o.o. kapucynów w Lublinie. Za³o¿y³ tam pobo¿ne stowarzyszenie, w sk³ad którego wchodzi³o kilka ju¿ do¶æ wiekowych pañ tercjarek. Panie te, wszystkie majêtne i bez powi±zañ rodzinnych, czêsto wspólnie adorowa³y Naj¶wiêtszy Sakrament w domowej kaplicy a tak¿e „mia³y te¿ szczególne nabo¿eñstwo do Matki Naj¶wiêtszej, pragn±c na¶ladowaæ Jej ¿ycie ciche i ukryte w Nazarecie"[15]. Zajmowa³y siê one g³ównie „opiek± nad ubog± dziatw±, nauczaniem katechizmu, przysposabianiem do ¶wiêtych Sakramentów i innemi dobremi uczynkami. Przewodniczy³a im panna Marja Wojewódzka, pozbawiona wzroku, która dla bezpieczniejszego zachowania czysto¶ci serca uprosi³a sobie to kalectwo u Boga"[16]. Wiele osób ¶wiadczy³o o Bo¿ych ³askach jakie otrzymywa³a ona w swoim ¿yciu wewnêtrznym oraz o jej ¶wiêto¶ci. Franciszka zna³a j± jeszcze z roku 1855 i równie¿ uwa¿a³a j± za osobê ¶wiêt±. Pragnê³a nawet „byæ jej s³u¿±c±, aby tylko ¶wiêtej s³u¿yæ"[17]. Okaza³o siê, ¿e dzieñ przed ¶mierci± pani Marii Wojewódzkiej, przy¶ni³a siê ona Franciszce, zapowiadaj±c jej swoje odej¶cie z tego ¶wiata. Dwa dni pó¼niej ¶mieræ tej kobiety zosta³a potwierdzona telegraficznie. Franciszka wcze¶niej my¶la³a, ¿e do³±czy do tych lubelskich tercjarek a pani Maria Wojewódzka bêdzie im przewodniczyæ, jednak jej ¶mieræ rozwia³a te plany. Wcze¶niej ojciec Leander tak¿e my¶la³ o tym, ¿eby Franciszka do³±czy³a do tych lubelskich tercjarek, ale powstrzymywa³o go przed tym s³abiutkie zdrowie Franciszki. Ona sama my¶l±c z kolei o innych Zgromadzeniach, tak napisa³a: „Innych zakonów lêka³am siê dlatego, ¿e przypatrzywszy im siê bli¿ej, a raczej s³ysz±c o zakonach w naszym kraju, wiedzia³am, ¿e jest tam wiele nêdz, nie¶cis³o¶ci itp. Po drugie by³o ma³o kap³anów Bo¿ych, wiêc znów ba³am siê, kto bêdzie spowiednikiem. I tak Pan Jezus trzyma³ mnie w oczekiwaniu, w têsknocie za czym¶, czego nie zna³am. Pewnego razu te¿ ¶ni³o mi siê, ¿e jestem w zakonie, w habicie, innym razem, ¿e jaka¶ pani z wielk± powag± i s³odycz± rzek³a do mnie: „D³ugo na ciebie czeka³am, a¿ nareszcie znalaz³am ciê"[18]. Rzeczywi¶cie, nied³ugo po tym ¶nie „Wybi³a wreszcie godzina wielkiej pociechy dla Franciszki. Dnia jednego otrzyma³a list od Ojca Leandra, na koñcu którego przeczyta³a te krótkie wyrazy: »Chcia³bym, ¿eby¶ zosta³a zakonnic±«. By³ to promyczek ¶wiat³a w¶ród otaczaj±cych j± ciemno¶ci. Do listu swego Ojciec Leander do³±czy³ ma³y, bardzo stary obrazek z roku 1760; z jednej strony przedstawia³ ¶w. Teresê i ¶w. Jana od Krzy¿a, z drugiej by³a napisana formu³a ¶lubów jednej zakonnicy. Trudno wyraziæ rado¶æ, jaka nape³ni³a duszê ¶wiêtobliwej panienki; zdawa³o jej siê, ¿e wychodzi ze ¶mierci do ¿ycia. To te¿ pisze zaraz potem w swym dzienniku; »Czem by³y dla mnie ostatnie wyrazy tego listu, wypowiedzieæ trudno. Byæ zakonnic±. B³aga³am Pana, modl±c siê czêsto przed tym obrazkiem, a¿eby mnie do grona swych s³u¿ebnic raczy³ przyj±æ. Ja siê ju¿ w duszy za zakonnicê uwa¿a³am, a teraz list Ojca Leandra zatwierdzi³ we mnie to przekonanie, lecz czeka³am, aby to, co by³o w duszy jako my¶l, jako pragnienie, sta³o siê aktem i stanem mego ¿ycia«. Lecz wiêksz± jeszcze pociechê Pan s³udze swej gotowa³. 8-go marca 1873 r., w wigiljê ¶w. Franciszki Rzymianki, patronki S³ugi Bo¿ej, Ojciec Leander przyby³ do ¯d¿ar, aby J± wyspowiadaæ. »Po spowiedzi - tak Franciszka opisuje to zdarzenie - Ojciec Leander rzek³ do mnie: Dziecko moje, mam ci co¶ bardzo wa¿nego do powiedzenia; przygotuj siê, aby¶ to przyjê³a po Bo¿emu. Przedstawi³am sobie wtedy obecno¶æ Pana Jezusa i jak mog³am z wewnêtrznem skupieniem s³ucha³am s³ów Ojca. Otó¿ co mówi³: Muszê ci powiedzieæ, ¿e Pan Jezus objawi³ jednej osobie, i¿ ciê bardzo kocha i ci±gle jest z tob±. Nie badaj mnie, do kogo te s³owa by³y wyrzeczone, bo to na teraz nie jest ci potrzebne; dosyæ na tem, aby¶ wierzy³a. Gdy us³ysza³am te s³owa, ze zdumienia i przejêcia, ani ³zy wycisn±æ, ani s³owa wyraziæ nie mog³am, tak wielkie wzruszenie miê opanowa³o. Ojciec pos±dza³ mnie o obojêtno¶æ i by³ ni± zdziwiony; strofowa³ miê nawet za to, ale przyjmowa³am ju¿ to obojêtnie, jedno bowiem do g³êbi m± duszê wstrz±snê³o, ¿e Pan Jezus mnie kocha! Odt±d, pisze dalej Franciszka, zaczê³o siê dla mnie nowe ¿ycie, nowa epoka. Us³ysza³am, ¿e Pan Jezus mnie kocha. Kto? Pan Jezus! Kogo? mnie! Dosyæ mi by³o na tem. Doprawdy, zdawa³o mi siê, ¿e serce mi pêknie, ¿e dusza wyleci z tego cia³a; inne wyda³o mi siê ¿ycie, inny ¶wiat ca³y. Pamiêtam, ¿e gdy wysz³am do ogrodu, sama chodz±c, powtarza³am, ¿e Pan Jezus mnie kocha. By³am jakby w zachwycie; jakby w ci±g³em podniesieniu ducha; ze szczê¶cia, z rado¶ci wszystko wydawa³o mi siê innem -inny ¶wiat - inne drzewa - inne kwiaty; wszystko siê rozja¶ni³o, rozpromieni³o t± wiar±, ¿e Pan Jezus mnie kocha. Prawda, ¿e wierzy³am w to, ¿e Pan Jezus kocha cz³owieka, bo Jego mêka, ¶mieræ, Naj¶wiêtszy Sakrament, czy¿ to nie s± dowody Jego nieskoñczonej mi³o¶ci? Ale to mi³o¶æ ogólna dla wszystkich dusz, a tu wy³±cznie powiedziano, ¿e Pan Jezus mnie kocha, wiêc my¶li o mnie, mn± siê zajmuje. Lecz jak¿e kochaæ mo¿e takie stworzenie, tak± nêdzê i nico¶æ? Kocha, bo jest mi³o¶ci±«. Nastêpstwem tego ognia i zapa³u mi³o¶ci w S³udze Bo¿ej by³o coraz wiêksze Jej upokorzenie i dlatego koñczy swe opowiadanie o tych chwilach, mo¿e najwa¿niejszych w Jej ¿yciu, temi s³owy: »B³aga³am mego spowiednika, aby miê naucza³, upokarza³, upomina³, aby tylko Pan mój by³ zadowolony«"[19]. Po tej wspania³ej dla Franciszki wiadomo¶ci o tym, ¿e Bóg j± kocha, chcia³a ona jak najusilniej i najwyra¼niej odpowiedzieæ Panu Bogu o swojej gotowo¶ci, aby spe³niaæ Jego ka¿de ¿±danie i tak o tym napisa³a: „Naj¶wiêtsza wola mojego Boga zosta³a mi objawiona w sposób tak pewny, tak jasny, ¿e nie pozosta³o mi nic innego, jak wej¶æ na tê drogê i dzia³aæ z najwiêksz± wierno¶ci±"[20]. Tu warto zauwa¿yæ, ¿e wówczas Franciszka otrzyma³a znak, który pozwoli³ jej wzmocniæ swoj± pewno¶æ wiary. I to jest to, czego powinni¶my siê nauczyæ od wszystkich ¶wiêtych. Pewno¶æ wiary, co¶, co jeszcze sto lat temu by³o czym¶ zupe³nie naturalnym w¶ród katolików a czego dzisiaj, ju¿ siê praktycznie nie spotyka. W tym czasie w klasztorze o.o. kapucynów w Nowym Mie¶cie nad Pilic± przebywa³ w zakonie brat konwers Stefan Rembiszewski (1844-1921). Jego kierownikiem duchowym i spowiednikiem by³ równie¿ ojciec Leander. I to w³a¶nie ten brat kapucyn, otrzyma³ wówczas charyzmatyczny dar nadprzyrodzonych widzeñ. Brat Stefan Rembiszewski. Zdj. z ks. Franciszka Siedliska, Autobiografia, Rzym 1997. Wtedy te¿, zmar³a w Lublinie Teodozja Kobylañska, jedna z tercjarek, którymi opiekowa³ siê ojciec Leander. „Ukaza³a siê ona po ¶mierci bratu Rembiszewskiemu, otoczona ciemno¶ci± i smutkiem za to, ¿e uczyniwszy trzy ¶luby zakonne, zapisa³a pewn± sumkê bez pozwolenia o. Leandra swej pielêgniarce"[21]. W tym miejscu zwróæmy jeszcze uwagê na s³owa tej przebywaj±cej w czy¶æcu duszy Teodozji Kobylañskiej o s±dzie Bo¿ym, który ona przesz³a. S³owa te przytacza b³ogos³awiona Franciszka Siedliska: „ O! Jaki¿ jest straszny s±d Boga trzykroæ ¶wiêtego! O! Jak¿e sprawiedliwo¶æ Bo¿a wiele wymaga! I któ¿ móg³by siê zbawiæ, gdyby mi³osierdzie Chrystusa Pana i Jego Matki Naj¶wiêtszej nie przysz³o nam z pomoc±"[22]. Te widzenia opowiedzia³ braciszek Rembiszewski ojcu Leandrowi. Poniewa¿ jednak do klasztoru wie¶æ o ¶mierci pani Kobylañskiej jeszcze nie dotar³a, wiêc ojciec Leander uzna³ to za senne marzenia lub z³udne omamy. Dopiero „wie¶æ o ¶mierci i testament Teodozji potwierdzi³y prawdê widzenia. Brat Rembiszewski modli³ siê za ni± i ujrza³ j± znów, tym razem przechadzaj±c± siê po piêknym ogrodzie. Powiedzia³a ona: - Maj±tek mój ma byæ u¿yty na Zgromadzenie, po¶wiêcone czci Naj¶wiêtszej Panny, a wol± Bo¿± jest, aby na czele stanê³a Franciszka Siedliska. Widzenie to powtórzy³o siê jeszcze dwukrotnie i Teodozja powtarza³a, ¿e Franciszka, je¿eli przyjmie to pos³annictwo, odzyska zdrowie"[23]. A tymczasem Franciszka mocno podupada³a na zdrowiu, chorowa³a na serce oraz na bóle w krêgos³upie i wiele dni spêdza³a w ³ó¿ku. Kiedy ojciec Leander przedstawi³ to widzenie braciszka, wówczas pozostawi³ Franciszce wolny wybór w podjêciu decyzji. Powiedzia³, ¿e je¶li siê ona zgodzi to „bêdzie wielbi³ i wys³awia³ Pana, je¿eli za¶ nie, bêdzie cierpia³, bo siê zamiary Bo¿e nie spe³ni± (...) [nad Franciszk±]. Ale od siebie (...) [jej] nie odsunie"[24]. Dodatkowym utrudnieniem by³o jeszcze to, ¿e ten braciszek mia³ byæ drugim, obok ojca Leandra, który mia³ obj±æ przewodnictwo nad Franciszk±. Sama o tym tak napisa³a: „Z pocz±tku bardzo mnie to przejê³o. Bardzo pragnê³am oddaæ siê Panu Jezusowi na wszystko, ale mieæ oprócz o. Leandra inne jeszcze przewodnictwo, tego siê lêka³am, bo przyzwyczai³am siê widzieæ narzêdzie Bo¿e tylko w o. Leandrze. A teraz mieæ jeszcze drugie narzêdzie, i to brata kapucyna... To mi siê wydawa³o trudne, otwarcie przedstawi³am te moje trudno¶ci o. Leandrowi. Odpowiedzia³, ¿e mnie rozumie, ale w zamiarach Bo¿ych jest to warunek, aby siê dzie³o Bo¿e spe³ni³o. Kaza³ siê modliæ i powiedzia³, ¿e nazajutrz powróci, ¿eby otrzymaæ odpowied¼. Ca³y dzieñ zastanawia³am siê, modli³am, ale nie wiedzia³am, co robiæ. Wieczorem poczu³am siê bardzo pobudzona do modlitwy. Wziê³am krzy¿yk do rêki i b³aga³am Pana, aby mi da³ spe³niæ swoj± naj¶wiêtsz± wolê. Po d³ugiej modlitwie nagle poczu³am w duszy to, o co prosi³am - dziwne ¶wiat³o i odwagê. Mój Bóg i Zbawiciel da³ mi ³askê i odda³am siê ca³kowicie na wszystko, czego za¿±da ode mnie. Nazajutrz przyby³ Ojciec. My¶la³am, ¿e bêdzie smutny, gdy¿ poprzedniego dnia widzia³ moj± niepewno¶æ, ¿e bêdzie mnie pyta³ o decyzjê, ale by³o przeciwnie. By³ radosny i zadowolony, pierwszy oznajmi³, ¿e wie wszystko, ¿e brat mu powiedzia³ o moich walkach, niepokojach, a wieczorem przyszed³, aby mu powiedzieæ, ¿e odda³am siê na wszystko i ¿e dzie³o Bo¿e bêdzie spe³nione. S³ysz±c to wszystko odchodzi³am od siebie. Brat Stefan oddalony by³ ode mnie o ca³e 9 kilometrów, a wiedzia³ wszystko, co przechodzi³am. By³ to dla mnie nowy dowód, ¿e Pan Jezus objawia mu ró¿ne rzeczy. Odda³am siê wiêc na wszystko w rado¶ci i szczê¶ciu, a gdy Ojciec wyjecha³, zosta³am sama w uniesieniu mi³o¶ci dla mego Pana. Zadrasnê³am sobie rêkê, ale tak, aby nikt nie widzia³ i krwi± w³asn±, chc±c zatwierdziæ ca³kowite oddanie siê, napisa³am te s³owa: »Jezusa na wieki. M.F.«"[25]. Oczywi¶cie Pan Bóg po takiej deklaracji tej s³u¿ebnicy od razu j± cudownie przywraca do zdrowia. „Le¿±c prawie bezw³adna od kilku miesiêcy - ku zdumieniu swych najbli¿szych, a przede wszystkim lekarzy, wstaje o w³asnych si³ach - pe³na ¿ycia, energii i odrodzonej m³odo¶ci do czekaj±cych j± zadañ"[26]. W lecie 1873 roku Franciszka razem z matk± wyjecha³y do Lublina. Tam by³y jeszcze dwie ¿yj±ce tercjarki, prowadzone przez ojca Leandra, p. Nêciñska i p. Za³oziecka. Obie panie z rado¶ci± przyjê³y przewodnictwo Franciszki, natomiast ona sama tak po latach to ocenia³a: „»Pan Bóg, w przedziwnych zamiarach swoich postanowi³ stworzyæ to ma³e Zgromadzenie Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu i objawi³ tê my¶l swoj± niektórym osobom wielkiej ¶wi±tobliwo¶ci, w roku 1873 i tym sposobem da³ pocz±tek temu dzie³u«. Mówi±c za¶ o sobie, chocia¿ nie zaznacza wyra¼nie imienia, tak pisze dalej: »Aby tego dokonaæ, wybra³ narzêdzie bardzo nêdzne i s³abe, chcia³ bowiem, aby dla wszystkich widocznem by³o, ¿e to dzie³o zawdziêczaæ ma swe istnienie, ani m±dro¶ci, ani zrêczno¶ci ludzkiej, lecz jedynie Woli Bo¿ej«"[27]. To prawda, ¿e Franciszka by³a tylko narzêdziem w rêku Boga, ale nale¿y pamiêtaæ, ¿e by³a narzêdziem nieustannie wspó³pracuj±cym i spe³niaj±cym Wolê Bo¿±. Arcybiskup Wincenty Sardi w swoim ¿ywocie Franciszki Siedliskiej tak napisa³: „Kto zechce stre¶ciæ w kilku s³owach ¿ycie zakonne ¶wiêtej Za³o¿ycielki, mo¿e poprzestaæ na powiedzeniu: »pracowa³a nieznu¿enie, cierpia³a nieustannie«. I nic w tem dziwnego, wszystkim bowiem jest znane prawo, ¿e dzie³a Boskie dokonywuj± siê tylko per multas tribulationes, czyli w¶ród nieustannych przeciwno¶ci. Droga wskazana jej przez Boga, naje¿ona z³o¶liwo¶ci± i g³upot± ludzk±, z tysi±cami innych przeszkód, nik³e si³y fizyczne i prawie ustawiczne choroby stanowi³y krzy¿, na którym opieraj±c siê, wpatrzona w Boga dosz³a pomy¶lnie do koñca"[28]. Oczywi¶cie Pan Bóg nie pozostawi³ swojej s³u¿ebnicy samej sobie i da³ jej do pomocy wielkiego „stró¿a i potê¿nego obroñcê. Z wiarogodnych ¶wiadectw wiemy, ¿e Franciszka maj±ca ju¿ przedtem widzenia niebiañskie, ujrza³a kilka razy w pierwszych krokach swej dzia³alno¶ci ¦wiêtego Archanio³a Micha³a, od niego us³ysza³a te s³owa: »Jestem Archanio³em Micha³em i biorê pod moj± opiekê to dzie³o Bo¿e; inne dusze przy³±cz± siê do ciebie i pozostan± tak¿e pod specjaln± obron± moj±, jak równie¿ archanio³ów Rafaela, Gabryjela i ¦wiêtego Jana Ewangelisty«"[29]. Tak wzmocniona tymi zapewnieniami z Nieba, Franciszka przygotowana duchowo przez ojca Leandra, z³o¿y³a przed nim, jeszcze w Warszawie w dniu 2 lipca 1873 roku trzy ¶luby zakonne, ubóstwa, czysto¶ci i pos³uszeñstwa. Franciszka, chocia¿ wierzy³a w to, co mówi³ jej brat Rembiszewski, o jej roli za³o¿ycielki Zgromadzenia, to jednak mimo tego chcia³a mieæ jeszcze „widzialny znak Woli Bo¿ej"[30], czyli potwierdzenie i zezwolenie od najwy¿szych w³adz Ko¶cio³a. Postanowi³a wiêc, we wrze¶niu 1873 roku wyjechaæ do Rzymu. Tam, dziêki pomocy jezuity, ojca Laurencot mog³a przedstawiæ ówczesnemu papie¿owi Piusowi IX swoja pisemn± pro¶bê. Ojciec Laurencot sam zredagowa³ tê pro¶bê w jêzyku francuskim, a brzmia³a ona tak: „Ojcze ¦wiêty. Pragn±c odpowiedzieæ ³asce powo³ania Bo¿ego, wzglêdem którego otrzymywa³ niejednokrotnie objawienia i ¶wiat³a, pewien pokorny i ¶wi±tobliwy zakonnik, zostaj±cy pod pos³uszeñstwem i kierownictwem cnotliwego i roztropnego kap³ana, równie¿ jak on zakonnika, przez d³ugie lata piastuj±cego urz±d prze³o¿onego w swym zakonie, Franciszka Siedliska, córka Adolfa i Cecylii z Morawskich, Siedliskich, urodzona w Roszkowej Woli (Królestwie Polskim) 12-go listopada 1842 roku, o¶miela siê przedstawiæ pokornie ojcowskiemu sercu Waszej ¦wi±tobliwo¶ci zamiar przez ni± powziêty, za³o¿enia nowego Zgromadzenia pod nazw± Loretanek na cze¶æ Niepokalanej Dziewicy Maryi i pod Jej opiek±, którego g³ównym zadaniem ma byæ ofiarowanie modlitw, pracy, cierpieñ i ca³ej swojej istoty za Ojca ¶w. i ¶wiêty Ko¶ció³ katolicki; staraj±c siê na¶ladowaæ w ca³ym swym zachowaniu ¿ycie ukryte i wszystkie cnoty Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu. Ojcze ¦wiêty, w nadziei, ¿e wolno jej bêdzie przepisy i Konstytucje rzeczonego Zgromadzenia Loretanek Stolicy ¦wiêtej przedstawiæ do rozpatrzenia i zatwierdzenia, Franciszka Siedliska, klêcz±c u stóp Waszej ¦wi±tobliwo¶ci, pokornie prosi, aby raczy³ utwierdziæ j± w pobo¿nym przedsiêwziêciu i udzieliæ swego apostolskiego b³ogos³awieñstwa"[31]. Ten dokument jest do dzisiaj przechowywany w archiwum generalnym u sióstr nazaretanek w Rzymie. Na samym dole tego dokumentu jest w³asnorêcznie napisane b³ogos³awieñstwo papie¿a Piusa IX : „Benedicat vos Deus et illuminet semper intelligentias vestras ut possitis ambulare in viis Domini. Die I Octobris 1873 Pius P.P.[Pastor Pastorum] IX"[32]. (Niech was Bóg b³ogos³awi i niech o¶wieci wasze umys³y, aby¶cie mog³y kroczyæ drogami Pana. 1 pa¼dziernika 1873 r. Pius IX Pasterz pasterzy). Po tak oczywistym potwierdzeniu Woli Bo¿ej, trzeba by³o podj±æ decyzjê, gdzie to Zgromadzenie mia³oby rozpocz±æ swoj± dzia³alno¶æ. W Polsce a zw³aszcza w zaborze rosyjskim by³o to niemo¿liwe. Franciszka rozwa¿a³a propozycje dzia³alno¶ci w Lyonie lub w Pary¿u, ale ostatecznie wybra³a Rzym. „Po latach, gdy Zgromadzenie zd±¿y³o ju¿ zapu¶ciæ swoje korzenie w glebê Wiecznego Miasta - mówi³a swym siostrom: »Pamiêtajcie, ¿eby Nazaret zawsze mia³ swój dom w Rzymie i choæby siê rozszerzy³ po ca³ym ¶wiecie - swoje gniazdko powinien mieæ zawsze w Rzymie«"[33]. Tu w listopadzie 1874 roku przyjecha³a wraz ze swoj± matk±, paniami Za³ozieck± i Nêciñsk± oraz ojcem Leandrem, bratem Stefanem i jego rodzon± siostr± Eleonor± Rembiszewsk±. I tylko ona jedna z towarzysz±cych Franciszce kobiet zosta³a „w Zgromadzeniu jako siostra Maria Józefa"[34]. Matka Franciszki, Cecylia i obie panie tercjarki z Lublina z powodu z³ego stanu zdrowia szybko wróci³y do Polski. Przy znalezieniu mieszkania w Rzymie, pomaga³ zmartwychwstaniec, ojciec Piotr Semenenko. Po kilku przenosinach uda³o siê zamieszkaæ przy ulicy Giulio Romano, a nied³ugo po tym nabyæ przeznaczony do remontu dom na ulicy Merulana. Franciszka czêsto odwiedza³a Loreto, poniewa¿ ono „kry³o w sobie przede wszystkim Tajemnicê Bo¿±, która m³od± Za³o¿ycielkê w niewyt³umaczony sposób przyci±ga³a, coraz wyrazi¶ciej do niej przemawia³a, by wreszcie skrystalizowaæ siê w jej powo³aniu zakonnym i w ¿yciu jej Zgromadzenia. By³a w niej zawarta tre¶æ ¿ycia Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, ¿ycia ukrytego przed ¶wiatem, ale przygotowuj±cego temu ¶wiatu zbawienie. W Loreto czeka³a na ni± Naj¶wiêtsza Matka, któr± w dzieciñstwie przecie¿ obra³a za w³asn± matkê i która w sposób niezawodny towarzyszy³a jej trudnej m³odo¶ci. I je¶li Jezus z Nazaretu stan±³ w centrum ca³ego jej ¿ycia - to Matka Jezusowa, Ta, która przyjê³a w siebie S³owo Wcielone, sta³a siê jej natchnieniem w twórczych pocz±tkach Dzie³a, któremu da³a imiê Nazaretu. (...) W Domeczku ¶wiêtym d³ugie godziny spêdza³a, klêcz±c nieruchomo przed o³tarzem Naj¶wiêtszej Panny, pogr±¿ona w modlitwie. Tam wyprasza³a dla siebie i swych sióstr ³aski i ¶wiat³a, stamt±d wraca³a rozja¶niona i pokrzepiona na duchu; oddychaj±c niebiañsk± atmosfer± Nazaretañskiego Domku wpatrywa³a siê z ca³± ¿arliwo¶ci± swego serca w ¿ycie Naj¶wiêtszej Rodziny, które mia³o siê staæ wzorem ¿ycia jej sióstr. »Nie mogê wyraziæ mego szczê¶cia, ¿e jestem tutaj - pisa³a w swym Dzienniczku; nigdy mi nie da³ Pan Jezus w taki sposób zrozumieæ, czym jest ¶wiêty Domeczek dla nas - i ¿e trzy Naj¶wiêtsze na ziemi osoby s± nam dane jako wzór do na¶ladowania. O, jak cudownie dobry jest Pan Jezus! Któ¿ pojmie nieskoñczono¶æ mi³o¶ci Jego, która tutaj jeszcze wyra¼niej czuæ siê daje. Tak tu cicho, b³ogo, spokojnie...« Zg³êbiaj±c tajemnicê ¿ycia Naj¶wiêtszej Rodziny, pocz±wszy od chwili Zwiastowania - poznawa³a w³asny idea³ ¿ycia, który zwolna przyobleka³ ¿ywe kszta³ty"[35]. Wówczas Franciszka sta³a siê Matk± Mari±. „Nie mia³a nowicjatu, ale mia³a mistrzyniê. By³a ni± Matka Naj¶wiêtsza - pierwsza »nazaretanka«[36]. Dom przy ulicy Merulana zosta³ wyremontowany na wiosnê roku 1876. Tu jako „pierwsza (...) by³a (...) obleczona (...) siostra brata Stefana, Eleonora Rembiszewska, w zakonie s. Józefa. Dwie inne siostry wówczas obleczone, z których jedna by³a Francuzk±, nie wytrwa³y w Zgromadzeniu"[37]. Rok pó¼niej z Polski przyby³y trzy nowe kandydatki: Wanda, Laura i Felicja Lubowidzkie. By³y one tak¿e penitentkami ojca Leandra w czasach, kiedy pos³ugiwa³ on w Warszawie. I to on wezwa³ je do Rzymu pisz±c do nich taki list: „S³uchajcie mnie go³êbiczki Bo¿e, jam kap³an, stojê przed Panem bli¿ej, ni¿ dalej, mam siê stawiæ na s±d Pana, przed którym za ka¿de s³owo zdam ¶cis³y rachunek; przeto wo³am z g³êbi duszy, z tajni mego sumienia; sprawa, do której Was zachêcam, nie jest utworem ludzkim, ale dzie³o to wy³±cznie Bo¿e, sam Pan przez sw± Naj¶wiêtsz± Matkê ono zak³ada. Jest to rzecz bardzo wa¿na i zas³uguje na nasz± szczególn± uwagê i czy¿ mo¿na gardziæ dzie³em Bo¿em, czy¿ mo¿na ca³em sercem jego nie pragn±æ, a wszystko inne zdeptaæ nogami? Trzeba staæ siê uczestniczkami sprawy Boga i pod skrzyd³ami Naj¶wiêtszej Panny szukaæ zbawienia duszy. Sprawa wiêc ta jest wy³±cznie Bo¿a i nie w sposób ludzki, lecz owszem w niezwyk³y objawiona. A do tej sprawy w sposób wy³±czny Bóg Was powo³uje i chce, a¿eby¶cie tej sprawie cia³em i dusz± s³u¿y³y. Czy¿ mog³yby¶cie bez ciê¿kiej niewdziêczno¶ci wzglêdem Boga, tego¿ Boga nie s³uchaæ? Trzy siostry Lubowidzkie, Wanda, Laura i Felicja przed wst±pieniem do klasztoru w roku 1875. Zdjêcie z ksi±¿ki -Vincent Sardi, Carlo Sica, ¯ywot S³ugi Bo¿ej Marji Franciszki Siedliskiej od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, Kraków 1924. I jaki los Was czeka, gdyby¶cie z³udzone namow± ludzi-szatanów wzgardzi³y Wol± Bo¿±. Rozwa¿cie to dobrze... Przeto b±d¼cie mê¿ne, dzia³ajcie roztropnie i uciekajcie co rych³o, biedne ptaszyny, by¶cie nie wpad³y w szpony jastrzêbia. Uciekajcie z kraju, do nas siê schroñcie pod skrzyd³a opiekuñcze samego Pana i Jego Naj¶wiêtszej Matki"[38]. Trzy siostry przywioz³y ze sob± 15 letni± kuzynkê Teklê, pó¼niejsz± siostrê i matkê Lauretê. To ona w przysz³o¶ci „zast±pi Matkê Za³o¿ycielkê jako prze³o¿ona generalna i ostatecznie uporz±dkuje sprawy Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu"[39]. Matka Laureta (Tekla Lubowidzka) Zdj. z ks.: O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska Matka Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza za³o¿ycielka Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Rzym 1987. W noc Bo¿ego Narodzenia 1877roku, w czasie pasterki m³odziutka Tekla zosta³a przyjêta do postulatu. Wtedy odby³y siê równie¿ uroczyste ob³óczyny jej starszych kuzynek. Otrzyma³y one imiona trzech Archanio³ów, którzy zostali przyobiecani Franciszce Siedliskiej do pomocy i opieki nad Zgromadzeniem. Wanda otrzyma³a imiê Michaeli, Laura Gabrieli a Felicja Rafaeli. „Ceremonii tej dokona³ ojciec Leander"[40]. Od tej chwili pojawia siê coraz wiêcej kandydatek do Zgromadzenia, które choæ przy du¿ej sympatii ze stron w³adz Ko¶cio³a, ca³y czas nie mia³o podstaw prawnych. Doradc± Zgromadzenia Matki Franciszki Siedliskiej zosta³ ojciec Piotr Semenenko, jednak sprawy formalne sz³y bardzo ociê¿ale. Tak wiêc ¶luby sk³adane przez pierwsze kandydatki, by³y ¶lubami prywatnymi. [1] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 124-125 [2] Tam¿e, s. 125. [3] Tam¿e. [4] Tam¿e, s. 128. [5] Tam¿e, s. 128-130. [6] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 52. [7] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 149. [8] Tam¿e, s. 150. [9] Tam¿e, s. 151. [10] Tam¿e, s. 121. [11] Tam¿e, s. 153. [12] Tam¿e. [13] Tam¿e, s. 162-163. [14] Tam¿e, s. 163. [15] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 62. [16] Franciszka Siedliska; za³o¿ycielka Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Przedruk z miesiêcznika: POS£ANIEC SERCA JEZUSA na lipiec-wrzesieñ 1935, Chicago, Ilinois 1935, s. 12. [17] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 152. [18] Tam¿e, s. 152-153. [19] Vincent Sardi, Carlo Sica, ¯ywot S³ugi..., s. 119-120. [20] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 171. [21] S³uga Bo¿a Maria (Franciszka) Siedliska, za³o¿ycielka Zgromadzenia Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Warszawa 1935, s. 16. dost. w Intern. na str. https://polona.pl/item/sluga-boza-marja-franciszka-siedliska-zalozycielka-zgromadzenia-najswietszej-rodziny-z,NjczMjQ2NDQ/0/#info:metadata [22] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 171. [23] S³uga Bo¿a Maria (Franciszka) Siedliska, za³o¿ycielka Zgromadzenia Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Warszawa 1935, s. 16. dost. w Intern. na str. https://polona.pl/item/sluga-boza-marja-franciszka-siedliska-zalozycielka-zgromadzenia-najswietszej-rodziny-z,NjczMjQ2NDQ/0/#info:metadata [24] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 175. [25] Tam¿e, s. 175-176. [26] Zofia Martusewicz, Obcuj±c ze ¶wiêtymi; Franciszka Siedliska, Warszawa 1988, s. 72. [27] Vincent Sardi, Carlo Sica, ¯ywot S³ugi..., s. 135. [28] Tam¿e, s. 136. [29] Tam¿e. [30] Tam¿e, s. 138. [31] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 73-74. [32] Tam¿e, s. 74. [33] Zofia Martusewicz, Obcuj±c ze ¶wiêtymi..., s. 86. [34] Tam¿e, s. 87. [35] Tam¿e, s. 91-92. [36] S. M. Inez Strza³kowska C.S.F.N., B³ogos³awiona Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza Franciszka Siedliska Za³o¿ycielka Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Rzym 1989, s. 32. [37] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 81. [38] Vincent Sardi, Carlo Sica, ¯ywot S³ugi..., s. 150. [39] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 82. [40] Ks. Dr A.Marchewka, Ks. Dr. K.Wilk, Dr C.Wilczyñski, Gwiazdy katolickiej Polski, tom II, Miko³ów 1938, s. 483.
Powrót |