B³ogos³awiona Aniela Salawa cz. I Zdj. ze str.: https://www.siepraw.pl/gmina-siepraw/bl-aniela-salawa Tej nocy w naszej pielgrzymce bêdzie nam towarzyszyæ b³ogos³awiona Aniela Salawa, któr± w Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako tercjarkê franciszkañsk±. ¯ycie naszej dzisiejszej bohaterki pokazuje nam, ¿e w³a¶ciwie ka¿dy cz³owiek mo¿e, dziêki ³asce Bo¿ej i w³asnej pracy, doj¶æ do prawdziwej ¶wiêto¶ci. Potwierdza to Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego w którym znajdujemy takie zapisy: (...) Wszyscy s± powo³ani do ¶wiêto¶ci: B±d¼cie... doskonali, jak doskona³y jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 48). Na osi±gniêcie tej doskona³o¶ci wierni obracaæ powinni swe si³y otrzymane wed³ug miary obdarowania Chrystusowego, aby... pos³uszni we wszystkim woli Ojca, z ca³ej duszy po¶wiêcali siê chwale Bo¿ej i s³u¿bie bli¼niemu. W ten sposób ¶wiêto¶æ Ludu Bo¿ego wyda owoc obfity, jak tego dowodzi wymownie ¿ycie tylu ¶wiêtych w dziejach Ko¶cio³a. (...) Droga do doskona³o¶ci wiedzie przez Krzy¿. Nie ma ¶wiêto¶ci bez wyrzeczenia i bez walki duchowejPor. 2 Tm 4.. Postêp duchowy zak³ada ascezê i 407, 2725, 1438 umartwienie, które prowadz± stopniowo do ¿ycia w pokoju i rado¶ci b³ogos³awieñstw: Ten, kto wspina siê, nie przestaje zaczynaæ ci±gle od pocz±tku, a tym pocz±tkom nie ma koñca. Nigdy ten, kto siê wspina, nie przestaje pragn±æ tego, co ju¿ zna (KKK 2013 i 2015)"[1]. Otó¿, wbrew powszechnej opinii, okazuje siê, ¿e „¶wiat nie jest przeszkod± w realizacji powo³ania do ¶wiêto¶ci. Przeszkod± jest przywi±zanie siê do dóbr tej ziemi, nadmierne ich zdobywanie, robienie z nich bo¿ków. Tymczasem wystarczy, ¿eby Pan Bóg by³ zawsze na pierwszym miejscu w naszym ¿yciu, a wszystko inne dopiero na drugim. Wtedy ¶wiat nie bêdzie murem miêdzy nami a Bogiem. ¯eby nam u¶wiadomiæ to powszechne powo³anie do ¶wiêto¶ci, Ko¶ció³ stawia przed nami tych, którzy bêd±c normalnymi, niezdziwacza³ymi lud¼mi, ciesz±cy siê ¿yciem, jako darem Boga, doszli do ¶wiêto¶ci. Niektórzy zostaj± wyniesieni na o³tarze, inni pozostaj± w ukryciu. Musimy w koñcu uwierzyæ, ¿e ¶wiêci chodzili i chodz± w¶ród nas. Jedn± z takich osób jest b³ogos³awiona Aniela Salawa - prosta krakowska s³u¿±ca, któr± beatyfikowa³ w 1991 roku na Krakowskim Rynku Ojciec ¶wiêty Jan Pawe³ II. Warto przyjrzeæ siê jej ¿yciu, aby przekonaæ siê, ¿e Bóg nikomu nie odmawia swojej ³aski potrzebnej do osi±gniêcia ¶wiêto¶ci"[2]. Oczywi¶cie, trzeba jeszcze tylko chcieæ przyj±æ tê ³askê i pod±¿yæ drog± pokazan± nam przez Jezusa Chrystusa i jego ¶wiêtych na¶ladowców. W dniu 9 wrze¶nia roku 1881 w Sieprawiu, wiosce le¿±cej nieopodal Krakowa, w domu o numerze 58, przysz³a na ¶wiat dziewczynka. Po czterech dniach zosta³a ona ochrzczona otrzymuj±c imiê Aniela. Chrztu dokona³ proboszcz ko¶cio³a w Sieprawiu ksi±dz „Wojciech Kopiñski. Dziecku kumotrowali Pawe³ Kicek, kowal i Wiktoria Salawa"[3]. By³a ona dziewi±tym dzieckiem (dziesi±tym i ostatnim, by³ syn Ludwik Andrzej, który zmar³ w wieku dwóch lat) Bart³omieja Salawy, miejscowego kowala i Ewy de domo Bochenek, pochodz±cej z zamo¿nej, piekarskiej rodziny z Su³kowic. Pani Ewa by³a drug± ¿on± pana Bart³omieja, gdy¿ pierwsza, Magdalena z domu Wielgus, po urodzeniu dwóch synów, Jana i Franciszka, zmar³a w m³odym wieku. Rodzice pani Ewy byli przeciwni jej ma³¿eñstwu z Bart³omiejem Salaw±, który by³ bardzo ubogi. Zarabia³ on na swoje utrzymanie chodz±c od wsi do wsi szukaj±c pracy jako kowal. Natomiast pañstwo Bochenkowie mieszkali w murowanym domu, co ju¿ ¶wiadczy³o o ich zamo¿no¶ci. Ojciec pani Ewy, Stanis³aw Bochenek „w³asnym kosztem wystawi³ ko¶ció³ek pod wezwaniem ¶w. Zofii, ko¶ció³ek dotychczas u¿ywany do nabo¿eñstw szkolnych. Mo¿e chcia³ upamiêtniæ swoj± dobroczynno¶æ, mo¿e chciano mu za ni± siê wywdziêczyæ: jego portret zawieszono obok g³ównego o³tarza. Znajdowa³ siê on tam, dopóki biskup nie kaza³ go zdj±æ wizytacyjnym zarz±dzeniem: takie honory przys³uguj± tylko ¶wiêtym! Stanis³awa Bochenka przemalowano wtedy na jego patrona, ¶w. Stanis³awa biskupa i umieszczono go na chórze ko¶ció³ka"[4]. Najm³odsza córka pañstwa Bochenków Ewa mia³a wówczas 24 lata i by³a tak zakochana w trzydziestoo¶mioletnim Bart³omieju, ¿e nie zwa¿a³a ani na pro¶by, ani na gro¼by rodziców. I niepomna na to, ¿e rodzice postanowili j± pozbawiæ posagu, w dniu 30 pa¼dziernika roku 1861, w tym¿e parafialnym ko¶ciele ¶wiêtej Zofii w Su³kowicach, wziê³a ¶lub z Bart³omiejem Salaw±. M³odzi ma³¿onkowie zamieszkali w domu Bart³omieja w Sieprawiu i tam wychowywali swoje pociechy, które przychodzi³y dosyæ regularnie na ¶wiat, mniej wiêcej co dwa lata. Oboje rodzice Anieli byli lud¼mi bardzo pobo¿nymi. Matka „g³êboko religijna, w rzeczach wiary bardzo o¶wiecona, ¿arliwie pobo¿na, energiczna. [To] co stanowi³o tre¶æ jej ¿ycia, umia³a przelaæ w serca swych dzieci, mianowicie mi³owaæ Boga i pracowaæ. Swoje dzieci uczy³a podstawowych prawd wiary ¶wiêtej oraz stara³a siê daæ im gruntowne wykszta³cenie religijne. Mimo ¿e nie op³ywa³a w dostatki, zaopatrzy³a dom swój w do¶æ obfit± biblioteczkê, któr± zdobi³y wyborowe dzie³a ascetyczne, jak: Filotea ¶w. Franciszka Salezego, Prawdy wieczne, Jak kochaæ Jezusa i inne dzie³a ¶w. Alfonsa, G³os Synogarlicy, ¯ywoty ¶wiêtych itd. Wieczorem lub w niedzielê po po³udniu jedno z dzieci czyta³o ksi±¿kê, a wszyscy pilnie uwa¿ali. Po czytaniu duchowym matka na jego temat wszczyna³a buduj±c± rozmowê, obja¶nia³a zajmuj±co trudniejsze ustêpy, pyta³a o zdanie dzieci, uczy³a samodzielnie my¶leæ, wyci±gaæ wnioski, postanowienia, roznieca³a wznios³e i ¶wiête pragnienia, s³owem wprowadza³a w tajemnice ¿ycia wewnêtrznego. Z ¿yciem pobo¿nym uczy³a ta przedziwna matka swe dziatki ³±czyæ pracê. Bêd±c sama kobiet± ¿elaznej pracowito¶ci, nie cierpia³a w swym domu pró¿niactwa. »Tata by³ ostry - pisze w swych pamiêtnikach Hanusia, starsza siostra Anielki - a mama dobra, ale nas krótko trzyma³a, nie pozwoli³a nigdzie siê wa³êsaæ, gdy mieli¶my wolny czas, kaza³a czytaæ ksi±¿kê pobo¿n±; mówi³a nam czêsto, ¿e z ka¿dej chwili trza zdaæ rachunek Bogu«. A sama Anielcia zezna³a: - Mama uczy³a nas ma³o je¶æ, du¿o pracowaæ i modliæ siê"[5]. Trzeba przyznaæ, ¿e dom pañstwa Salawów nie op³ywa³ w dostatki. Liczna rodzina, mimo pracowito¶ci ojca i gospodarno¶ci matki czêsto boryka³a siê z du¿ym ubóstwem. D³ugi czas w¶ród mieszkañców Sieprawia kr±¿y³y wspomnienia o tym, „jak wygl±da³o jedzenie w domu Salawów. Gdy matka ugotowa³a ziemniaki (...) i wysypa³a do misy - ca³a rodzina zasiada³a do sto³u. W czasie posi³ku ojciec odbiera³ dzieciom ³y¿ki na znak, i¿ maj± dosyæ, poczynaj±c kolejno od najm³odszego. M³odsze z rodzeñstwa czêsto odchodzi³y od sto³u g³odne. Widocznie Bart³omiej Salawa kierowa³ siê powszechn± na wsi zasad±, ¿e je¶li dziecko jest starsze i mo¿e pomagaæ w pracy, powinno zje¶æ wiêcej, by mia³o si³y. Dziecko ma³e nie potrzebuje je¶æ tyle, bo przecie¿ nie pracuje. Aniela by³a w domu najm³odsza. (...) Myli³by siê jednak ten, kto by s±dzi³, ¿e ojciec Anieli by³ cz³owiekiem bez serca lub okrutnym. Wszystkie dzieci Bart³omieja Salawy przyznawa³y, ¿e ich ojciec by³ cz³owiekiem surowym, ale te¿ podkre¶la³y, i¿ po¶wiêci³ siê zupe³nie pracy, aby swej licznej rodzinie zapewniæ warunki do ¿ycia"[6]. Matka Anieli by³a równie¿ bardzo oszczêdna i gdy brakowa³o jedzenia w domu, dawa³a dzieciom na kolacjê suszone gruszki. Otó¿, przed domem sta³a dzika grusza, z której to owoce suszy³a na strychu pani Ewa, by w trudniejszych chwilach mieæ jaki¶ posi³ek dla dzieci. Jedynie wody nigdy nie brakowa³o, gdy¿ przed domem sta³a studnia, w której by³o jej pod dostatkiem. Aniela „do koñca ¿ycia imiê swej ¶wiêtej matki mia³a czêsto na ustach. Ze wzruszeniem wspomina³a jej przestrogi: »Tak nas mama uczy³a, to nam powiedzia³a«. W ogóle Ewa Salawa wywar³a na swe dzieci wp³yw wielki i b³ogos³awiony: wszystkie na drodze ¿ycia posz³y za jej przyk³adem, a dwie jej córki dosz³y do wysokiej doskona³o¶ci i umar³y jak ¶wiête - Aniela i Teresa."[7]. Ojciec by³ bardzo pracowity i tej pracowito¶ci uczy³ wszystkie swoje dzieci. Czêsto te¿, w chwilach wolnych od pracy siada³ przed domem na ³awce i modli³ siê, albo z modlitewnika, albo na ró¿añcu. „Modli³ siê przewa¿nie g³o¶no - wspomina jego s±siadka - i nigdy siê tym nie krêpowa³. W domu mia³ pokoik, urz±dzony jak kapliczkê i tam równie¿ czêsto siê modli³ w wolnych chwilach"[8]. Anielcia od niemowlêcia by³a dzieckiem bardzo chorowitym. Nied³ugo po jej przyj¶ciu na ¶wiat matka powiedzia³a takie s³owa: „To dzieciê bêdzie chorowaæ i du¿o, du¿o cierpieæ"[9]. Niestety, bardzo dok³adnie sprawdzi³y siê te prorocze s³owa matki. Ale i ona sama, gdy by³a jeszcze w po³ogu a tak¿e pó¼niej, przez kilka nastêpnych miesiêcy, ob³o¿nie chorowa³a. Nie mog³a wiêc w tym czasie ani pielêgnowaæ Anielci, ani karmiæ jej piersi±. Dlatego te¿, najm³odsze dziecko by³o pod opiek± starszego rodzeñstwa, które nie do koñca umia³o zast±piæ matkê. A jak siê to rodzeñstwo stara³o opiekowaæ swoj± siostrzyczk±, niech ¶wiadczy poni¿szy fakt: „zamiast cukru, na który zdobyæ siê nie mog³o, dawa³o ssaæ p³acz±cemu niemowlêciu kawa³eczek marchwi zawiniêtej w skrawek p³ótna. To by³ smoczek Anielci"[10]. Gdy ona sama opowiada³a o tym okresie swojego ¿ycia, to dowcipnie porównywa³a siê do rozbitego grata, którego nikt nie chcia³ i porzuci³ w k±cie. Dopiero, jak mówi³a, gdy przyszed³ do niej Pan Jezus, to uzna³, ¿e „mo¿e by co¶ jeszcze by³o z tego rozbitego grata?"[11] I jak pomy¶la³ tak te¿ z ni± zrobi³. W³a¶ciwie to, ¿e Anielcia prze¿y³a ten bardzo ciê¿ki okres, ¶mia³o mo¿na uznaæ za cudown± ingerencjê Bo¿±. Niemniej jednak pozosta³a dzieckiem bardzo delikatnym i wra¿liwym. Gdy kto¶ j± uderzy³, czy to siostra, czy ojciec, czy ktokolwiek inny, od razu mdla³a i d³ugo trzeba j± by³ cuciæ, ¿eby dosz³a do siebie. By³a te¿ dzieckiem ³atwo wpadaj±cym w gniew i chêtnym do natychmiastowej zemsty. „Gdy jej kto dokuczy³, wpada³a nieraz w tak± z³o¶æ, ¿e zaperzona wo³a³a: ¿eby¶ ty zdech³!"[12]. Z tymi wadami musia³a walczyæ przez ca³e ¿ycie i szybko zaczê³a odnosiæ w tej walce pierwsze sukcesy. Otó¿, wielu s±siadów wspomina³o j± ju¿ jako trzynastoletni± dziewczynkê, która by³a „oponowan±, nienerwow±, niewybuchaj±c± z³o¶ci± i bardzo zgodliw±"[13]. Byæ mo¿e tak siê zachowywa³a akurat przy nich? Ale nie tylko wady mia³o to Bo¿e dziecko, bo ju¿ od m³odo¶ci, w czasie, gdy pas³a gêsi czy krowy to wówczas„ na kwiecistych ³±kach ¿arliwie siê modli³a, zatopiona w Bogu, tak by³a - wed³ug w³asnego oryginalnego wyra¿enia- »zagarniêta do Boga«, ¿e pragnê³a udaæ siê na pustyniê, by ca³kowicie po¶wiêciæ Mu ¿ycie. Tak wiêc m³odziutka pasterka zaczê³a kosztowaæ rozkoszy bogomy¶lno¶ci. Wysoka kontemplacja i nadzwyczajny dar modlitwy Anieli, przez który [w przysz³o¶ci] niezliczon± liczbê dusz Bogu pozyska³a, maj± swe ¼ród³o we wznios³ej dzieciêcej modlitwie pasterki na polanach sieprawskich wzgórz"[14]. Ale nawet w tym czasie, gdy wypasa³a byd³o i siê modli³a, umia³a to pogodziæ z tym, aby pomagaæ rodzinie w zdobywaniu ¶rodków do ¿ycia. „Szy³a wtedy, haftowa³a, robi³a z nici koronki, by je spieniê¿yæ i ul¿yæ matce w ciê¿kiej doli"[15]. Anielka ukoñczy³a dwie klasy szko³y powszechnej. To pozwala³o jej do¶æ biegle czytaæ i jako tako pisaæ, gdy¿ pismo by³o kulfoniaste i pe³ne b³êdów ortograficznych. Ambicj± matki by³o, aby wszystkie jej dzieci umia³y czytaæ i pisaæ, dlatego te¿, wszystkie one ukoñczy³y tê jedyn± w Sieprawiu, dwuletni± szkó³kê prowadzon± tylko przez jednego nauczyciela. Gdy Anielka skoñczy³a szesna¶cie lat, jej ojciec zacz±³ przemy¶liwaæ o wydaniu najm³odszej córki za m±¿. Ale ona, zupe³nie o tym s³yszeæ nie chcia³a i wzorem swojej starszej siostry, Tereni postanowi³a udaæ siê do Krakowa by znale¼æ tam pracê jako s³u¿±ca. Dodatkowo praca w gospodarstwie by³a zbyt ciê¿ka dla Anieli. „Z wysi³ku dosta³a przepukliny, która dokucza³a jej do koñca ¿ycia. Rodzice nie stawiali oporu, a nawet mo¿na powiedzieæ byli zadowoleni z tego pomys³u córki. S±siedzi twierdzili, ¿e zosta³a ona wypêdzona przez nich z domu"[16]. Terenia, ju¿ od kilku lat pracowa³a w Krakowie u hrabiny Pruszyñskiej, która j± zatrudni³a jako pokojówkê i po pewnym czasie bardzo pokocha³a. Warto pamiêtaæ te¿, ¿e obowi±zki pokojówki by³y du¿o l¿ejsze od prac, które musia³a wykonywaæ s³u¿±ca. Powinni¶my pamiêtaæ równie¿ to, ¿e s³u¿±ce nale¿a³y w tych czasach do „najni¿szej warstwy spo³ecznej"[17]. Chocia¿ Aniela chcia³a ju¿ na wiosnê 1897 roku opu¶ciæ Siepraw, to jednak du¿a ilo¶æ pracy w polu, nie pozwoli³a jej, aby pozostawiæ rodzinê sam± i przesunê³a swoj± decyzjê a¿ do pó¼nej jesieni, kiedy wszystkie prace zosta³y ukoñczone. Sama wed³ug w³asnego przekonania uwa¿a³a, ¿e decyzjê opuszczenia Sieprawia „spowodowa³a opatrzno¶æ Bo¿a. To nie ludzie ani ludzkie warunki - my¶la³a Salawa - zmusi³y j± do opuszczenia domu rodzinnego. To sam Pan Jezus, który popatrzy³ z lito¶ci± na ni±, tak jej u³o¿y³ ¿ycie w Sieprawiu, i¿ musia³a je opu¶ciæ. To Bóg, który j± wo³a³ od maleñko¶ci, wywiód³ j± z domu rodzinnego, by jej pokazaæ w³a¶ciw± drogê jej ¿ycia i na tê drogê j± wprowadziæ"[18]. Do Krakowa posz³a na piechotê razem ze starsz± o dwa lata kole¿ank± z tej samej wsi. Mimo jesiennych ch³odów, ca³± drogê przesz³a boso, gdy¿ ba³a siê, ¿e zniszczy w drodze nowe trzewiki. A swojej towarzyszce wyt³umaczy³a to w ten sposób, „¿e boi siê wymówek matki i dlatego nie wziê³a trzewików. Gdyby bowiem nie znalaz³a s³u¿by w Krakowie i musia³a wróciæ do Sieprawia z podniszczonymi bucikami, to matka by j± wykrzycza³a"[19]. W Krakowie, uda³a siê do mieszkania, gdzie pracowa³a Terenia. Ta, ujrzawszy j± bos±, tak j± przywita³a: „Bój siê Boga Anielciu (...) czemu tak marzniesz niepotrzebnie, przecie¿ masz buciki. A bo mi mama tak kazali"[20]. Starsza o siedem lat Terenia, maj±ca ju¿ pewne do¶wiadczenie w tym zajêciu, z wielk± rado¶ci± i z du¿ym zaanga¿owaniem stara³a siê dopomóc Anieli w znalezieniu dla niej miejsca pracy. A wymaga³o to pokonania szeregu trudno¶ci, gdy¿ wiele wiejskich dziewczyn, nie umiej±cych nic innego, szuka³o w Krakowie posady s³u¿±cej, pokojówki czy te¿ kucharki. St±d „znalezienie pierwszej s³u¿by by³o nadzwyczaj trudne. Dziewczêta nara¿one by³y na utratê zdrowia, pieniêdzy, których zwykle mia³y niewiele, a tak¿e na niebezpieczeñstwo ze strony nieuczciwych ludzi"[21]. Dlatego Terenia pozwoli³a równie¿ zamieszkaæ u siebie m³odszej siostrze do czasu znalezienia dla niej pracy. Pierwsz± swoj± pracê otrzyma³a Aniela w Podgórzu pod Krakowem, które do 1915 roku by³o samodzielnym miastem. Pracowa³a tam u urzêdnika kolejowego, ale dosyæ krótko, gdy¿ praca ta by³a za ciê¿ka dla m³odej, siedemnastoletniej dziewczyny i nie umia³a jej podo³aæ. Zosta³a wiêc zwolniona. Druga jej praca okaza³a siê równie uci±¿liwa i z tej, dosyæ szybko sama zrezygnowa³a. Poniewa¿ chcia³a byæ bli¿ej starszej siostry, znalaz³a wiêc pracê w samym Krakowie. Tam zatrudni³a siê u dwóch starszych pañ, ale by³ to wybór równie¿ niefortunny. Tak o tej posadzie wspomina³a jej siostra Anna: „Biedna Anielcia wpad³a z deszczu pod rynnê. »Tu mia³a siê jeszcze gorzej«. Owe panie obchodzi³y siê z ni± niedelikatnie, surowo. Zginê³o co, - Anielka ukrad³a, zepsu³ siê zamek, Anielka ma go na sumieniu, - zniszczy³o siê co, Anielka winna - taka rumiana, taka zdrowa, mog³aby wiêcej pracowaæ, ale có¿, nie chce siê jej. M³ode dziewczê potrzebuj±ce ciep³a macierzyñskiego serca, po¿erane têsknot± za rodzin±, nie zdzier¿y³o takiej s³u¿by, - porzuci³a j±"[22]. Równie ciê¿ko by³o te¿ z kolejn± prac± u krakowskiego lekarza, gdzie przepracowa³a tylko nieca³y miesi±c. W taki sposób, ¿y³a przez dwa lata, nigdzie nie znajduj±c pracy sta³ej. Niemniej jednak zarabia³a na swoje utrzymanie i nawet potrafi³a od³o¿yæ co nie co. Na pocz±tku zarobione pieni±dze przeznacza³a w jakiej¶ czê¶ci na ubrania, gdy¿ wówczas zaczê³a bardzo dbaæ o to, aby byæ ³adnie ubran±. Pamiêtajmy, ¿e to by³a prosta, wiejska dziewczyna, a „w du¿ym mie¶cie widaæ czêsto bardzo wiele strojnych kobiet. (...) Elegancja miejskich strojów kobiecych spodoba³a siê jej wielce. Uboga dot±d dziewczyna zapragnê³a byæ tak¿e w ten sposób piêkn±. Mia³a w³asny grosz, wprawdzie ciê¿ko zapracowany, ale bêd±cy wy³±czn± jej w³asno¶ci±, nikt nie mia³ do niego prawa. Zaczê³a siê wiêc ³adnie ubieraæ i zale¿a³o jej na tym, by zwracaæ na siebie uwagê"[23]. Ale nie zapomina³a równie¿ o pomocy dla swoich rodziców i st±d czê¶æ zarobionych przez ni± pieniêdzy trafia³o do rodzinnego domu. Niemniej jednak, by³ to czas w ¿yciu Anieli, gdy coraz mniej my¶la³a o Bogu a coraz wiêcej o sobie. By³a wówczas do¶æ pró¿na, lekkomy¶lna i sk³onna tylko do ¿artów i zabaw. Oczywi¶cie, nie postêpowa³a niemoralnie w tych pierwszych latach pobytu w Krakowie ani jej zachowanie nie by³o w ¿aden sposób prowokuj±ce czy wyzywaj±ce. Wszystko wskazuje na to, ¿e „³aska uchroni³a j± od obrazy Boga. Mimo to jednak jej ówczesny sposób ¿ycia móg³ siê dla niej staæ zgub± w dalszej przysz³o¶ci. Trafnie okre¶li³a Anielê z tych czasów jej siostra Anna mówi±c, ¿e wtedy - nie by³a jeszcze bardzo pobo¿n±"[24]. Takie zachowanie Anieli nie podoba³o siê Tereni, która by³a „jednak dusz± zupe³nie wyj±tkow±, g³êboko wyrobion± wewnêtrznie. Czyta³a wiele z dziedziny ¿ycia religijnego i ¶wiadomie oraz zdecydowanie d±¿y³a do doskona³o¶ci. W bardzo m³odym wieku z³o¿y³a ¶lub dozgonnego dziewictwa, odda³a siê zupe³nie Bogu i sz³a po drogach ¶wiêto¶ci, z wyrzeczeniem siebie, zapa³em i godn± podziwu u tej prostej dziewczyny gorliwo¶ci±. Jak gdyby przeczuwaj±c, i¿ d³ugo na ziemi nie zabawi, Teresa Salawa pragnê³a wykorzystaæ ka¿d± chwilê ¿ycia, byle mia³a z czym stan±æ przed Bogiem, byle mog³a zas³u¿yæ sobie na wy¿szy stopieñ ³aski i wiêksz± kiedy¶ zdobyæ chwa³ê w niebie. Ona w³a¶nie sta³a siê anio³em opiekuñczym Anieli w Krakowie i strzeg³a m³odszej siostry przed lekkomy¶ln± pró¿no¶ci± m³odocianego wieku. Gdy Aniela przyby³a do Krakowa, Teresa dosiêga³a na drodze doskona³o¶ci ju¿ szczytów prawie kontemplacji. Jej postêpowanie by³o buduj±ce i podziwiane przez kole¿anki, dla których ¿ycie w Bogu i wy³±cznie dla Boga by³o równie¿ jedynym pragnieniem na ziemi. Ca³e grono najbli¿szych Teresie s³u¿±cych ¶wiadomie i zdecydowanie d±¿y³o do Boga nie tylko drog± zwyk³ej pobo¿no¶ci, ale przede wszystkim ofiar± ca³ego ¿ycia, które po¶wiêca³y jedynemu celowi - Bogu. Mi³o stwierdziæ - i jest to prawd± - ¿e s³u¿±ce, z którymi przyja¼ni³a siê Teresa, bardzo wysoko ocenia³y sw± nisk± pracê. Ostatni rodzaj w¶ród zajêæ ludzkich - s³u¿ba w domu zamo¿nych - by³a dla nich s³u¿b± dla Boga, drog± wyrzeczenia siê siebie, s³u¿b± ofiary z w³asnych namiêtno¶ci, a nawet upodobañ - by³a ¶rodkiem oddania Bogu chwa³y i ci±g³ego zbli¿ania siê do nieba i Boga"[25]. Teresa bardzo chcia³a zmieniæ postêpowanie Anieli, dlatego wielokrotnie zwraca³a jej uwagê wskazuj±c, gdzie pope³nia b³êdy. Zamierza³a tak¿e „uszlachetniæ charakter swej m³odszej siostry, szczególnie za¶ stara³a siê prze³amaæ jej pró¿no¶æ, upodobanie w strojach, lekkomy¶lno¶æ i pustotê. Poniewa¿ Aniela by³a uparta, dlatego te¿ do¶æ czêsto Teresa milk³a w rozmowie, ale przy nowej sposobno¶ci nie przestawa³a przekonywaæ swej siostry, ¿e jej ¿ycie jest w oczach Bo¿ych bez warto¶ci, bo bez zas³ugi. Pracujesz dla siebie - mawia³a Teresa - nie dla Boga. Marnujesz oprócz tego pieni±dze ciê¿ko zapracowane"[26]. Czasami Teresa namawia³a kole¿anki Anieli, aby one pomog³y jej w przekonaniu upartej dziewczyny. Ojciec Franciszek ¦wi±tek, pierwszy biograf Anieli Salawy przytacza tak± próbê przekonania Anielci przez jej przyjació³ki: „- Powiedzcie¿ jej - [mówi Terenia do przyjació³ek Anielci] - czego ona siê tak stroi - tyle pieniêdzy marnuje! - O, widzicie, jaka ona jest - ¿achnê³a siê Anielka - broni mi siê ubraæ, a któ¿ by na mnie popatrzy³, gdybym siê nie ubra³a? Anielu, patrz - przekonywa³y kole¿anki - jak Tereni piêknie, choæ skromnie siê nosi! - A, piêknie, piêknie, mnie by tak¿e by³o tak piêknie, gdybym by³a tak ³adna, jak ona! - Pewnie, ¿e twoja siostrzyczka jest ¶liczn± dziewczyn±, ale piêkniejsza jest jej skromno¶æ i niewinno¶æ, wszyscy tylko mówi±, ¿e to anio³ chodz±cy, a czemu to ty jeste¶ inna? - Ech, bo Teresa tak siê spieszy do nieba, jak kurier - a ja to tak pomalu¶ku, pomalu¶ku. - To siê nie dasz przekonaæ Teresie i nam? - A nie dam - rzek³a z zaciêto¶ci± w g³osie i w³a¶ciwym sobie uporem"[27]. Mimo tego uporu, to jednak ca³y ten czas by³a Aniela pod wp³ywem swojej ukochanej siostry Tereni, która sta³a siê dla niej pierwszym przewodnikiem duchowym. Jej anielska pobo¿no¶æ wywiera³a na delikatn± i wra¿liw± przecie¿ duszê Anielci olbrzymi wp³yw. A jednak mimo szacunku do swojej starszej siostry nie zawsze bra³a sobie do serca jej wszystkie rady, przestrogi czy te¿ przygany. Dopiero tak naprawdê g³êboko i „prze³omowo podzia³a³a w jej ¿yciu duchowym choroba i ¶wi±tobliwa ¶mieræ ukochanej Tereni. Istotnie, Teresa - jak siê wyrazi³a Anielka - spieszy³a siê do nieba. Jej serce przepala³ ¿ar nieugaszony mi³o¶ci Bo¿ej, a delikatne cia³o rozp³ywa³o siê w nim - nik³a w oczach. Gdy zawieziono j± do kliniki, Anielka biega³a tam, by zobaczyæ swoj± siostrê, oddaæ jej przys³ugê. Zrozumia³a, kogo traci. ¯al i smutek g³êboki ¶ciska³ jej serce. A gdy patrzy³a, jak ten ziemski anio³ cicho i z rezygnacj± znosi³ mêczarnie ¶miertelnej choroby i z aktem najczystszej mi³o¶ci Bo¿ej odchodzi³ pogodnie w za¶wiaty, a zw³aszcza, gdy z³amana bólem, ze szlochem wpatrywa³a siê w u¶miechniête lica owianej zimnym tchnieniem ¶mierci Tereni, zrozumia³a, ¿e wszystko, co nie jest wieczne i Bo¿e, jest niczym"[28]. U Teresy, która musia³a ju¿ wcze¶niej byæ ¶wiadoma swojego stanu zdrowia, pod koniec roku 1898 zaczê³y wystêpowaæ, do¶æ widoczne tak¿e dla otoczenia objawy ostrej gru¼licy gard³a. Dla wszystkich znajomych oraz dla osiemnastoletniej Anielci by³ to prawdziwy szok, która widz±c umieraj±c± a mimo to pogodn± siostrê, wówczas u¶wiadomi³a sobie jak bardzo j± kocha. Równie¿ dla hrabiny Pruszyñskiej, u której pracowa³a Teresa i z któr± by³a bardzo zaprzyja¼niona, ta choroba by³a wielkim ciosem. „Nie szczêdzi³a [ona] kosztów, dok³ada³a wszelkich starañ, byle tylko kochan± Tereniê utrzymaæ przy ¿yciu. Gdy kuracja w domu nie pomaga³a, odda³a j± do kliniki. Mimo wszelkich zabiegów lekarskich Terenia nik³a w oczach. Choroba tak zaatakowa³a jej krtañ, ¿e straci³a g³os. Zapytywana przez otaczaj±ce j± kochane kole¿anki, jak siê czuje, odpowiedzia³a: »zdaje mi siê, jakby Jezus w³o¿y³ cierniow± koronê na moj± g³owê!«. P³omienna mi³o¶æ Boga trawi³a gwa³townie resztki si³ ¿ywotnych. Wielkie cierpienia wyniszczaj±cej j± choroby znosi³a z pogod±, z anielskim u¶miechem na twarzy, z aktem mi³o¶ci na ustach. Zasnê³a w Panu dnia 25 stycznia [1899 roku]. Jej serdeczna kole¿anka Wikcja w chwili jej ¶mierci strudzona prac± w kuchni, opar³szy g³owê o stó³, zdrzemnê³a siê na chwilê i mia³a prze¶liczny sen: staje przed ni± Terenia, w rêkach ma pe³no ró¿ i z u¶miechem mówi: »mam niemi tron ubrany! o jak mi teraz za chwilkê cierpieñ tam dobrze, o jak mi dobrze!«. Wtem otwieraj± siê drzwi, wchodzi jedna z kole¿anek i zanosz±c siê od p³aczu wyj±ka³a: »Terenia przed chwil± umar³a!«"[29]. Po uroczysto¶ciach pogrzebowych, gdy ju¿ pochowano jej ukochan± siostrê na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, wtedy Aniela rozpoczê³a stopniow± pracê nad zmian± swojego dotychczasowego ¿ycia. Pierwsz± rzecz± by³o ofiarowanie jej duszy Panu Bogu. To spowodowa³o, ¿e „nabra³a powagi ¿yciowej i ostatecznie dojrza³a. Postanowi³a na¶ladowaæ sw± siostrê: ¿yæ jak ona, umrzeæ jak ona. (...) Zami³owania do strojów, elegancji, pedantycznej schludno¶ci wprawdzie siê nie wyrzek³a, ale je wyidealizowa³a: stroi³a siê nie dla ¶wiata, ale »dla ³aski po¶wiêcaj±cej, bo tak przystoi dziewczynie, która Boga kocha«"[30]. Do koñca ¿ycia dba³a o swój schludny wygl±d zewnêtrzny. Mówi³a te¿, ¿e „Pan Jezus lubi ludzi schludnych i czystych".[31] I w tym, komu powinna siê najbardziej podobaæ, dodatkowo utwierdzi³o j± jeszcze inne zdarzenie, które prze¿y³a na ulicy w Krakowie: „Zdarzy³o siê raz (...), ¿e sprawi³a sobie piêkn± sukniê niebiesk±. Suknia by³a wed³ug jej gustu uszyta, wybornie na niej le¿a³a, a niebieski kolor podkre¶la³ smuk³o¶æ jej postaci. Aniela wiedzia³a, ¿e piêknie wygl±da w nowej sukni, przekona³a siê, ¿e sama jest ³adna. Tak zwyczajne i powszechne w podobnych wypadkach uczucie zadowolenia przepe³ni³o jej serce. W takim nastroju wysz³a do miasta. By³a niedziela. Na ulicy spostrzeg³a, ¿e przechodnie zwracaj± na ni± uwagê, patrz± z zainteresowaniem. Aniela wiedzia³a, ¿e tak¿e inni widz±, ¿e jest ³adna, a spostrzeg³szy zainteresowanie, jakie wzbudzi³a w¶ród przechodniów na ulicy, czu³a siê radosn±, szczê¶liw±. Wreszcie przecie zaczê³a i ona siê podobaæ. Wiêc sz³a wówczas ulicami Krakowa coraz wiêcej z siebie zadowolona. Nagle us³ysza³a bardzo wyra¼ny g³os wewnêtrzny: Dok±d biegniesz i komu chcesz siê przypodobaæ? Aniela stanê³a na ulicy wstrz±¶niêta i zdumiona. Jak sama pó¼niej twierdzi³a, nie mog³a krokiem dalej post±piæ. Zdziwienie trwa³o jednak krótko i gdy Salawa och³onê³a - natychmiast zawróci³a do domu. Zdj. ze str.: https://pl.wikiquote.org/wiki/Aniela_Salawa Od razu te¿ odpowiedzia³a w duszy na wewnêtrzne pytanie, ¿e prawdê mówi±c, do nikogo z ludzi biegn±æ nie chce i nikomu na ¶wiecie nie pragnie siê podobaæ. U¶wiadomi³a sobie wtedy, ¿e pragnie jedynie do Boga siê zbli¿yæ i chcia³aby szczerze przez dobre ¿ycie wy³±cznie Jemu siê podobaæ. Piêkn± now± sukniê zanios³a do sióstr felicjanek i podarowa³a j± dla biednych. Nie takiej piêkno¶ci li tylko zewnêtrznej mia³a odt±d po¿±daæ. Piêkn± mia³a byæ jej dusza piêkniej±ca stale cnot±, piêkn± mia³a j± czyniæ ³aska po¶wiêcaj±ca, piêknym mia³o byæ serce, do którego czêsto przychodzi Bóg w Komunii ¶wiêtej"[32]. Aniela zaczê³a tak¿e pog³êbiaæ swoje praktyki religijne, czê¶ciej siê modli³a i spowiada³a siê. Codziennie przyjmowa³a Komuniê ¦wiêt± a w wolnych chwilach w ko¶ciele adorowa³a Pana Jezusa w Naj¶wiêtszym Sakramencie. Wczytywa³a siê tak¿e w literaturê duchow±. Pan Bóg zacz±³ wówczas w niej dzia³aæ w taki sposób, ¿e przesta³y j± interesowaæ rozrywki po³±czone z zabawami i tañcami. Sama o tym czasie tak opowiada³a swojej przyjació³ce: „Razu pewnego (...) zaproszono mnie na wesele. By³o tam gwarno, hucznie, pu¶ci³am siê w pl±sy z pewnym m³odzieñcem - bawi³am siê doskonale. Wtem w¶ród tañca staje przy mnie Pan Jezus i surowo spojrzawszy na mnie, rzek³: »Tak siê tu bawisz, a tam w ko¶ciele samego Mnie zostawiasz, od wszystkich opuszczonego?«. Zmiesza³am siê bardzo; pod pewnym pozorem opu¶ci³am zabawê i w te pêdy pobieg³am do ¶wi±tyni do mojego Jezusa. To by³ ostatni mój taniec"[33]. W bardzo podobny sposób pojawi³ siê Pan Jezus, kilka lat pó¼niej przebywaj±cej w £odzi dwudziestoletniej Helenie Kowalskiej, przysz³ej ¶wiêtej Faustynie, która tak opisa³a to zdarzenie: „W pewnej chwili by³am z jedn± z sióstr swoich na balu. Kiedy siê wszyscy najlepiej bawili, dusza moja doznawa³a wewnêtrznych [udrêczeñ]. W chwili, kiedy zaczê³am tañczyæ, nagle ujrza³am Jezusa obok. Jezusa umêczonego, obna¿onego z szat, okrytego ca³ego ranami, który mi powiedzia³ te s³owa: dok±d ciê cierpia³ bêdê i dok±d mnie zwodziæ bêdziesz? W tej chwili umilk³a wdziêczna muzyka, znik³o sprzed oczu moich towarzystwo, w którym siê znajdowa³am, pozosta³ Jezus i ja. Usiad³am obok swej drogiej siostry, pozoruj±c to, co zasz³o w duszy mojej, bólem g³owy. Po chwili opu¶ci³am potajemnie towarzystwo i siostrê, uda³am siê do katedry ¶w. Stanis³awa Kostki"[34]. Podziwu godne jest to, ¿e Aniela Salawa pomimo takiej przemiany pozosta³a jednak dziewczyn± bardzo weso³± i dowcipn± a przez to bardzo lubian± przez otoczenie. Gdziekolwiek j± zapraszano tam by³a dusz± towarzystwa. Chocia¿ nigdy ju¿ nie tañczy³a to jednak „lubi³a siê otaczaæ gronem kole¿anek i przyjació³ek i bra³a udzia³ w zabawach, zw³aszcza rodziny lub kole¿anek, tylko ¿e ju¿ nie bawi³a siebie samej, ale bawi³a innych"[35]. Na weselu jednej ze swoich sióstr, przez pewien czas tryska³a humorem i bawi³a go¶ci a¿ wreszcie objê³a serdeczne swoj± siostrê „i sk³adaj±c ¿yczenia setki lat pomy¶lno¶ci pañstwu m³odym, opu¶ci³a grono weselne. Na pró¿no pani m³oda stara³a siê j± zatrzymaæ, ofiarowuj±c coraz to lepsze przysmaki, nie pomog³y pro¶by go¶ci - Anielka ulotni³a siê w ulubione zacisze ¶wi±tyni"[36]. Jednak zupe³nie inaczej zachowywa³a siê w stosunku do mê¿czyzn. Tak jak by³a dowcipna i weso³a w¶ród kole¿anek tak w¶ród mê¿czyzn stawa³a siê pochmurna i nieprzystêpna. Oziêble odpowiada³a na ich pytania a najbardziej denerwowa³y j± jakiekolwiek komplementy dotycz±ce jej urody. Raz, gdy rozochoceni alkoholem mê¿czy¼ni próbowali wykorzystaæ jej niski stan i stali siê zbyt natarczywi, ona pogrzebaczem powstrzyma³a ich zapêdy. Jednak po ukoñczeniu przez ni± osiemnastu lat pojawi³o siê grono jej wielbicieli, nie tylko z Sieprawia. Bo, co prawda kilka lat pó¼niej, ale i w Krakowie zaistnia³a mo¿liwo¶æ zam±¿pój¶cia za „austriackiego oficera"[37]. Oficer ten z wielk± kurtuazj± zwróci³ siê do gospodarza domu, w którym s³u¿y³a wówczas Aniela, z jak najbardziej powa¿n± pro¶b± o jej rêkê. Ona jednak ca³kowicie zlekcewa¿y³a tê propozycjê, przecie¿ nie tylko ma³¿eñstwa, ale i du¿ego jej awansu spo³ecznego. Nawet nie wesz³a do salonu, gdzie czeka³ na odpowied¼ zrozpaczony konkurent i swoj± odpowied¼ przekaza³a przez gospodarza domu. Rodzice równie¿ nak³aniali j±, by wysz³a za m±¿. „Anielka zbywa³a ¿artami wszystkich. Gdy jednak rodzice stanowczo nacierali na ni±, Anielka, nie ufaj±c sobie zbytnio, z³o¿y³a w rêce swojego spowiednika ¶lub dozgonnego dziewictwa"[38]. Ale nie zrobi³a tego bez zastanowienia. Tê decyzjê, ofiarowania Panu Bogu swej czysto¶ci, bardzo dok³adnie przemy¶la³a a nastêpnie wyjawi³a j± swojemu spowiednikowi i kierownikowi duchowemu, którym by³ wówczas jezuita o. Stanis³aw Mieloch. On za¶, po dok³adnym wypytaniu Anieli o powody tej decyzji i dog³êbnym przemy¶leniu ca³ej sprawy, gdy¿ penitentka by³a bardzo m³oda i naprawdê bardzo ³adna, kaza³ jej trochê poczekaæ z t± decyzj±. Po pewnym czasie, widz±c jej determinacjê zgodzi³ siê w koñcu, „aby wobec niego zwi±za³a siê tym ¶lubem"[39]. W roku 1900, niewiele ponad rok po ¶mierci Tereni, Aniela znalaz³a wreszcie dobr± pracê, i to nie jako s³u¿±ca, ale jako pokojówka. Zatrudnili j± bardzo m³odzi ma³¿onkowie, Cyprian i Anna Turowscy, z którymi bardzo szybko znalaz³a wspólny jêzyk. Prawdopodobnie by³a to ju¿ jej siódma praca od kiedy przyby³a do Krakowa. Mo¿na zadaæ sobie pytanie, „dlaczego Aniela zmienia³a tak czêsto pracê? Nie robi³a tego z kaprysu, z niespokojnego usposobienia. Wprost przeciwnie: potrafi³a wrosn±æ w ¶rodowisko, gdy zaspokaja³o ono jej skromne wymagania. Brak domu przez dziewiêæ lat nale¿a³ na pewno do jej najtrudniejszych prze¿yæ, jak nale¿a³by on do najwiêkszych cierpieñ ka¿dej normalnej kobiety. Do czêstych zmian zmusza³y j± warunki. Raz, mo¿e dwa razy (w latach 1899-1900) m³oda dziewczyna odesz³a, bo nie potrafi³a znie¶æ przykro¶ci, z³ego obchodzenia siê ze sob±. Przynajmniej trzykrotnie efektowna powierzchowno¶æ kaza³a jej zerwaæ stosunek s³u¿bowy z powodu zagro¿enia czysto¶ci. [Kiedy zdarza³y siê jej niestosowne i nieprzyzwoite propozycje niektórych gospodarzy domów, wówczas natychmiast rezygnowa³a z posady. ¯eby jednak nie sk³ócaæ ani nie rozbijaæ tych ma³¿eñstw, nie podawa³a gospodyniom prawdziwych powodów swojej rezygnacji.] Aniela zrzeka³a siê te¿ takich posad, w których nie mog³a wype³niaæ obowi±zków religijnych. Najczê¶ciej jednak powodowa³a siê roztropn± trosk± o zdrowie, gdy obowi±zki przekracza³y jej si³y"[40]. Jednak tym razem, jak ju¿ wspomniano, trafi³a bardzo dobrze. Pañstwo Turowscy zatrudniali oprócz Anieli jeszcze jedn± s³u¿±c±, Mariê Stanek, co ¶wiadczy³o o ich zamo¿no¶ci. Poniewa¿ uczyli siê oni jeszcze na Uniwersytecie, dlatego te¿ od razu postanowili obdarzyæ Anielê olbrzymim zaufaniem i powierzyæ jej zarz±dzanie ca³ym gospodarstwem domowym. Ona natomiast, aby nie zawie¶æ zaufania swoich pracodawców stara³a siê pracowaæ, jak tylko mog³a najsolidniej. Jej chlebodawczyni po wielu latach, ju¿ jako staruszka, wspomina³a j± nadal bardzo ciep³o. Tak o niej mówi³a: „Pamiêtam Anielê (...) jako m³od± ogromnie skromn± dziewczynê. Ufa³am jej ca³kowicie [...] Aniela by³a cicha, weso³a, pracowita, skromnie, ale schludnie ubrana. (...) Raz zasta³am Anielê p³acz±c± i mówi±c±: tak mi ¿al naszego pana. A czemu Anielciu? Bo mu ¼le wyprasowa³am koszulê. Uwa¿am to za objaw wielkiej delikatno¶ci sumienia"[41]. Takie podej¶cie Anieli do swoich obowi±zków a tak¿e do samych pracodawców, musia³o jej oczywi¶cie zjednywaæ tych ostatnich. By³a wiêc ona, co jest zrozumia³e, bardzo lubiana przez nich obojga. Ale nie tylko oni, bo i pracuj±ca razem z ni± kucharka bardzo mile o niej po latach wypowiada³a: „Ja pracowa³am jako kucharka - wspomina - a Aniela jako pokojówka. Przez ca³y czas zachowanie jej wobec pañstwa i mnie by³o buduj±ce. Zawsze uprzejma, cicha, wype³nia³a swoje obowi±zki wzorowo. Przy moim ¿ywym usposobieniu nieraz i Anieli dosta³o siê ode mnie kilka s³ów ostrych. Anielcia zawsze pogodna przeprasza³a mnie, chocia¿ wtedy z pewno¶ci± nie by³o w tym jej winy. (...) Na moje skargi i ¿ale - opowiada³a owa kucharka o Salawie - odpowiada³a zawsze: Sprawiedliwy z wiary ¿yje"[42]. Te, troszkê zmienione s³owa mo¿emy znale¼æ w listach ¶wiêtego Paw³a. Brzmi± one dok³adnie tak: sprawiedliwy z wiary ¿yæ bêdzie (Rz 1, 17b), (Ga 3,11b) i (Hbr 10,38a). Cytowanie ich przez Anielê ¶wiadczy o bardzo g³êbokim rozumieniu przez ni± s³ów zawartych w Pi¶mie ¦wiêtym. ¦wiadcz± równie¿ o tym, ¿e ca³y czas konsekwentnie pracowa³a nad zmian± swojego postêpowania i charakteru w stosunku do lat wcze¶niejszych. „Pocz±tkowo nawet jej najbli¿si, kole¿anki, z którymi do¶æ czêsto obcowa³a, nie dostrzegali w niej zmian zewnêtrznych. Ale po pewnym czasie zaczê³o uderzaæ wszystkich, którzy siê do niej zbli¿yli, coraz wiêksze skupienie m³odej dziewczyny. Znik³a gdzie¶ bezpowrotnie u Salawy pustota dziewczêca i beztroska, a na ich miejsce zaczê³a wystêpowaæ coraz wyra¼niej niezrozumia³a powaga i jakby tchnienie z innego ¶wiata, trudne do pojêcia w ¿yciu zapracowanej s³u¿±cej. Nie mogli jednak ludzie dojrzeæ tego, co siê dokonywa³o w tajemnicy jej w³asnej duszy, co zajmowa³o jej serce, jak kszta³towa³ Bóg sam jej my¶li, pragnienia i ca³y jej ¶wiat wewnêtrzny. Równie¿ i nam trudno przedstawiæ wewnêtrzne ¿ycie Salawy w tych pierwszych latach po ¶mierci jej siostry, poniewa¿ nie tylko nie mamy dostêpu do jej duszy, ale nawet niewiele wiemy o zewnêtrznych warunkach jej ¿ycia i pracy w tych w³a¶nie latach"[43]. W tym czasie zaczê³a Aniela uwa¿aæ swoj± ciê¿k± pracê „za najlepszy sposób s³u¿enia Jezusowi, który okaza³ nam siê w postaci s³ugi i jak sam mówi³, -przyszed³ nam s³u¿yæ a nie aby mu s³u¿ono. S³u¿bê sw± (...) [oprócz] tego uwa¿a³a jako wynagrodzenie Bogu za ¿ycie w klasztorze, do którego nie mog³a siê dostaæ, dla braku zdrowia i posagu"[44]. Wiele lat pó¼niej, dok³adnie 30 maja 1921 roku, w swoim Dzienniku tak napisa³a: „Rozwa¿ywszy ¿ycie swoje, zdaje mi siê, ¿e jestem tu, gdzie mnie od maleñko¶ci Pan Bóg wo³a³, bo jak tylko dobrze ¶wiat pozna³am, czu³am szalony poci±g do cierpienia i do ubóstwa. I tak w duszy czu³am zawsze od dziecka, ¿e tylko bêd±c w najwiêcej poni¿onym stanie odpowiem ³asce Bo¿ej. I dlatego obra³am dobrowolnie stan s³u¿±cej, byæ s³u¿±c±, wzgardziwszy wszelkim szczê¶ciem, które mi siê nastrêcza³o; ufna, ¿e w tym stanie tak upokarzaj±cym odpowiem ¿±daniu Bo¿emu. St±d te¿ wynika, ¿e powinnam szczerym sercem w praktyce ukochaæ wszelk± nêdzê, jaka mi siê teraz nastrêcza, aby móc lepiej poci±gowi pierwszej z m³odych lat gorliwo¶ci odpowiedzieæ. A tym bardziej powinnam siê staraæ ³asce tej odpowiedzieæ, ¿e cokolwiek w ¿yciu mia³am do znoszenia, choæ to by³o bardzo ciê¿ko, tom zawsze tak czu³a, ¿e i wiêcej jeszcze Pan Bóg od duszy mojej ¿±da, pomna na te s³owa, ¿e: nie wy¶cie mnie wybrali, ale jam was wybra³... Widzê z tych s³ów, ¿e widocznie Pan Bóg miê do tej drogi ju¿ od maleñko¶ci przeznaczy³. I czujê to, ¿e mi absolutnie nie wolno pragn±æ ³atwiejszej drogi, ¿eby przez odpowiadanie tej tak wielkiej ³asce, wype³ni³y siê na duszy mojej te s³owa: Szczê¶liwe oczy, które widz± to, co wy widzicie i szczê¶liwe uszy, które s³ysz± rzeczy te, które wy s³yszycie..."[45]. W dniu 27 kwietnia 1900 roku zapisa³a siê do popularnych w Krakowie Zytek, czyli do Stowarzyszenia S³ug Katolickich im. ¦wiêtej Zyty. Patronka tego stowarzyszenia ¿y³a w XIII wieku i przez ca³e swoje ¿ycie pracowa³a jako s³u¿±ca we w³oskiej miejscowo¶ci Lukka. „Papie¿ Pius XI og³osi³ j± patronk± miasta Lukki i s³u¿by domowej (1935). Jest czczona tak¿e jako patronka ubogich dziewcz±t, gospodyñ domowych, lokajów, s³u¿±cych, kelnerów, piekarzy i samotnych kobiet. Wzywana w przypadku zgubienia kluczy"[46]. Stowarzyszenie to pod koniec XIX wieku za³o¿y³ w Krakowie jezuita, ojciec W³odzimierz Ledóchowski. „Celem stowarzyszenia by³o zapewnienie dziewczêtom przybywaj±cym na s³u¿bê do Krakowa mieszkania, opieki medycznej, prawnej i wy¿ywienia. Stowarzyszenie mia³o wszelkie w³a¶ciwo¶ci prawne, wiêc miêdzy innymi statut. Cz³onkinie p³aci³y równie¿ sk³adki, za¶ samo Stowarzyszenie mo¿na porównaæ do zwi±zku zawodowego s³u¿by domowej"[47]. Od momentu za³o¿enia tego stowarzyszenia krakowskie s³u¿±ce znajdowa³y tu „ochronê przed wyzyskiem (...) pomoc w nag³ych wypadkach, po¿yczki pieniê¿ne w razie chwilowego braku pracy, opiekê lekarsk±, w³asny szpitalik i dom wypoczynkowy w Zakopanem. Wreszcie wspólne zebrania i nabo¿eñstwa, wspólne rekolekcje s³u¿y³y wyrobieniu religijnemu i wewnêtrznemu postêpowi tych dusz zapomnianych przez wielu, a tak czêsto warto¶ciowych przed Bogiem"[48]. Poniewa¿ nie posiadamy ¿adnych dokumentów ani wiarygodnych wspomnienia z ¿ycia Anieli miêdzy rokiem 1901 a 1903, dlatego te¿ nie wiemy jaki by³ powód tego, ¿e Aniela przesta³a pracowaæ u m³odych pañstwa Turowskich. Natomiast wiemy, ¿e „ nie ze swojej winy po roku [a wiêc w roku 1901] musia³a poprosiæ o zwolnienie i z p³aczem rozsta³a siê z tym ¿yczliwym sobie ¶rodowiskiem"[49]. Po tym odej¶ciu nie mia³a nawet, gdzie mieszkaæ. Jedna z jej kole¿anek, Katarzyna Bidziñska, która spotka³a j± wówczas na ulicy, zaproponowa³a jej nocleg u siebie. Tak pó¼niej opowiada³a o tym, co zobaczy³a w nocy, gdy siê przebudzi³a: „Aniela siedzia³a na ³ó¿ku, pytam j± Anielciu, czemu nie ¶pisz. Odpowiedzia³a mi: Kasiuniu, ¶pij ja rozmawiam z Matk± Bosk±"[50]. Zdarzenie to ¶wiadczy to wielkiej mi³o¶ci jak± mia³a Aniela Salawa do Matki Bo¿ej a jednocze¶nie pozwala domy¶laæ siê, ¿e „ju¿ wtedy doznawa³a ³ask mistycznych"[51]. W roku 1903 „ukoñczy³a kurs gotowania we wzorowej kuchni stowarzyszenia ¶wiêtej Zyty"[52] i dziêki temu zdoby³a kwalifikacje kucharki. W tym czasie Aniela mieszka³a na Podgórzu a wówczas przybyli tam ojcowie redemptory¶ci, którzy zaczêli pos³ugiwaæ w kaplicy i jednocze¶nie rozpoczêli budowê wspania³ego ko¶cio³a Matki Bo¿ej Nieustaj±cej Pomocy. Ko¶ció³ Matki Bo¿ej Nieustaj±cej Pomocy w Krakowie Podgórzu. Zdj. ze str.: https://podgorze.pl/kosciol-matki-boskiej-nieustajacej-pomocy/ Aniela do¶æ szybko wybra³a sobie w¶ród nich kap³ana, w którym znalaz³a duchowego przewodnika i jednocze¶nie spowiednika. Tym kap³anem by³ ojciec Stanis³aw Chochleñski, który dziêki swojemu do¶wiadczeniu bardzo „spokojnie, ale stanowczo"[53] zacz±³ kierowaæ ¿yciem Anieli. [1] Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego, Poznañ 1994, s. 463. [2] Teresa Jankowska, ¦wiêta s³u¿±ca b³ogos³awiona Aniela Salawa, Warszawa 2011, s. 8. [3] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Charyzmat s³u¿by; ¯ycie Anieli Salawy (1881-1922), Warszawa 1988, s. 8. [4] Tam¿e, s. 9. [5] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach Anio³a, Wroc³aw 2012, s. 12-13. [6] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa, Warszawa 1983, s.15. [7] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 13. [8] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s.17. [9] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³ do poznania ¿ycia cnót b³ogos³awionej Anieli Salawy, Kraków 1991, s. 502. [10] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 14. [11] Tam¿e, s. 15. [12] Tam¿e. [13] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s.22. [14] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s.16. [15] Tam¿e. [16] Teresa Jankowska, ¦wiêta s³u¿±ca..., s. 24. [17] Zdzis³aw Gogola, B³ogos³awiona Aniela Salawa, art. w Folia Historica Cracoviensia T.15 (2010) dost. w intern. na str. https://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/1481 [18] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s.31. [19] Tam¿e, s. 34. [20] Tam¿e, s. 35. [21] Eugenia Twardosz, Aniela Salawa wzór ¿ycia chrze¶cijañskiego, Kraków 1985, s. 14. [22] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych..., s. 153. [23] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 37. [24] Tam¿e, s. 38. [25] Tam¿e, s. 38-39. [26] Tam¿e, s. 39. [27] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 22. [28] Tam¿e, s. 23. [29] O. Franciszek ¦wi±tek, ¯yciorysy ¶wi±tobliwych Polaków i Polek ostatnich wieków, Tom II, Miejsce Piastowe 1932, s. 146-147. [30] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 23. [31] Zdzis³aw Gogola, B³ogos³awiona Aniela Salawa, art. w Folia Historica Cracoviensia T.15 (2010) dost. w intern. na str. https://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/1481 [32] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 47. [33] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 23-24. [34] ¦wiêta s. M. Faustyna Kowalska, Dzienniczek Mi³osierdzie Bo¿e w duszy mojej, Warszawa 2015, s. 24. [35] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 24. [36] Tam¿e. [37] Wincenty £aszewski, Bo¿y szaleñcu; Niezwyk³e losy polskich mistyków, Warszawa 2018, s. 188. [38] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 25. [39] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 52. [40] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Charyzmat s³u¿by..., s. 15. [41] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 49. [42] Tam¿e, s. 50. [43] Tam¿e, s. 53. [44] O. Franciszek ¦wi±tek, W blaskach..., s. 25. [45] Aniela Salawa, Dziennik, „Nasza Przesz³o¶æ" T. VIII, Kraków 1958, s.390-391. [46] https://sercanki.org.pl/home/patronowie-zgromadzenia/384-sw-zyta [47] http://dpsradziwillowska.krakow.pl/historia-domu/ [48] O. Albert Wojtczak, Aniela Salawa..., s. 54. [49] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci. ¯ycie wewnêtrzne Anieli Salawy, Warszawa 1987, s. 39. [50] O. Joachim Bar, oprac., Zbiór ¼róde³..., s. 418-419. [51] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Charyzmat s³u¿by..., s. 42. [52] S. Jadwiga Stabiñska OSB ap, Z nadmiaru mi³o¶ci..., s. 15. [53] Teresa Jankowska, ¦wiêta s³u¿±ca..., s. 47.
Powrót |