B³ogos³awiona Boles³awa Lament Cz. III Boles³awa Lament obraz beatyfikacyjny i jego autor Zbigniew Koty³³o Zdjêcie z Mszy beatyfikacyjnej w Bia³ymstoku z udzia³em Jana Paw³a. Obraz ze str. w Intern.: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ee/Boles%C5%82awa_Lament_mal._Zbigniew_Koty%C5%82%C5%82o.jpg A poniewa¿ zgromadzenie, które za³o¿y³a b³ogos³awiona Boles³awa Lament, by³o zgromadzeniem misyjnym, wiêc warto tu jeszcze zacytowaæ, zgodnie z wcze¶niejsz± zapowiedzi±, definicjê Misji w Ko¶ciele katolickim, jak± mo¿na by³o znale¼æ na pocz±tku XX wieku w Encyklopedii Ko¶cielnej: „Misye-pos³annictwo, tak± nazwê otrzyma³a praca nad nawracaniem niewiernych i grzeszników do Boga. Pocz±tek misyi pochodzi od Chrystusa Pana, który rzek³ do Aposto³ów i uczniów swoich: Jako mnie pos³a³ Ojciec tak i Ja was posy³am (...) Id±c nauczajcie wszystkie narody (...) Pos³uszni temu rozkazowi Aposto³owie i ich nastêpcy rozeszli siê po ca³ym ¶wiecie, g³osz±c dobr± nowinê nauki Chrystusowej, nawo³uj±c wszystkich do Ko¶cio³a Chrystusowego"[1]. Ludzie ¿yj±cy na prze³omie XIX i XX wieku nie mogli znale¼æ w ówczesnej trzydziestotrzytomowej Encyklopedji ko¶cielnej wydanej przez ks. Micha³a Nowodworskiego czy te¿ w czterdziestoczterotomowej Podrêcznej encyklopedii ko¶cielnej has³a Ekumenizm, bo tam go po prostu nie by³o. Z kolei pod has³em zjednoczenie mo¿na by³o przeczytaæ o unii hipostatycznej jako o zjednoczeniu osobowym Pana Jezusa, natomiast nie by³o s³owa o zjednoczeniu chrze¶cijan. Dodatkowo mo¿na by³o tam znale¼æ bardzo bogato omówione has³o modernizm, czyli „system filozoficzno-teologiczny wypaczaj±cy zasadniczo naukê Ko¶cio³a katolickiego. (..) Przede wszystkim nowatorzy ci zapragnêli wyemancypowania siê spod dyscypliny ko¶cielnej; g³osili potrzebê ustêpstw ze strony Ko¶cio³a wobec herezji, schizmy itp."[2]. A tak¿e has³o tolerancja, do którego odsy³a³o has³o indyferentyzm: „Tolerancja (tolerare, znosiæ, cierpieæ)...(...) Tolerancja ko¶cielna (...) jest to powszechna nauka w Ko¶ciele, ¿e nikogo do przyjêcia wiary zmuszaæ nie mo¿na. (...) gdy¿ wierzyæ mo¿e tylko ten, kto ma ku temu wolê. (...) Poniewa¿ jednak Ko¶ció³ ma nakaz od Chrystusa Pana, aby naucza³ wszystkie narody, przeto mo¿e za¿±daæ od panuj±cych katolickich, aby nawet si³± wywalczyli wolny wstêp i opiekê misjonarzom na terytoriach pogañskich, gdyby poganie tego wstêpu bronili lub misjonarzy prze¶ladowali. (...) Ko¶ció³ sam tylko posiada prawdê religijn±, dan± mu do przechowywania w ca³o¶ci i czysto¶ci przez Chrystusa Pana. St±d Ko¶ció³ nie uznaje prawdziwo¶ci ¿adnego innego ko¶cio³a ani zbawienia w ¿adnym innym (...). Potêpia wiêc indyferentyzm tj. tê doktrynê, ¿e w ka¿dej religii mo¿na siê zbawiæ, byleby uczciwie ¿yæ, gdy¿ taka doktryna jest zaprzeczeniem prawdziwo¶ci religii w ogóle. (...) Ko¶ció³ obowi±zuje swoich wiernych do niezachwianej wiary i nieustraszonego wyznawania ca³ego dogmatycznego i moralnego depozytu wiary, choæby to mia³o byæ nawet okupione ofiar± ¿ycia"[3]. By³o tak¿e has³o nawrócenie[4]. Natomiast pod has³em Ko¶ció³ mo¿na by³o natkn±æ siê na takie zdania: „Nowsi apologeci traktat o Ko¶ciele uwa¿ali s³usznie jako uwieñczenie apologetyki, czyli teologii fundamentalnej. Wykazawszy potrzebê religii na ogó³; prawdziwo¶æ Objawienia chrze¶cijañskiego; uzasadniaj± historycznie, i¿ prawdziwy chrze¶cijanin musi nale¿eæ do spo³eczno¶ci, któr± Chrystus Pan ustanowi³, - do Ko¶cio³a katolickiego. (...) Ko¶ció³-to prawda; a przecie¿ prawda jest niezmienn±. Stra¿y Ko¶cio³a powierzono S³owo Bo¿e, a przecie¿ Bóg nie mówi dzi¶ tak, jutro nie. (...) Ko¶ció³ jest instytucj± konieczn± do zbawienia, st±d znany aksjomat »Poza Ko¶cio³em nie ma zbawienia«. (Extra Ecciesiam nulla salus). Aksjomat ten nie orzeka, kto bêdzie zbawiony, lecz wskazuje, co zbawia (quid salvet), czyli ¿e Ko¶ció³ jest instytucy± zbawcz±, t. j. koniecznie potrzebn± do zbawienia. (...) ¦w. Ireneusz pisze: »Kto jest poza Ko¶cio³em, jest poza prawd±«. (...) ¦w. Cyprian dosadnie to wyrazi³ (...) »Nie mo¿e mieæ Boga ojcem ten, kto Ko¶cio³a nie ma za matkê«. (...) St±d, jako dogmat, Ko¶ció³ na soborze Laterañskim (IV 1215) okre¶li³ »Jeden jest Ko¶ció³ powszechny wiernych, poza którym nikt zgo³a zbawionym byæ nie mo¿e«. (...) W ogóle jest to starodawna nauka Ojców Ko¶cio³a, »którzy zawsze zaliczali do katolików wszystkich innowierców, uwa¿aj±cych bez swojej winy spo³eczno¶æ heretyck± za Ko¶ció³ Chrystusowy, za wzór dziecka, wo³aj±cego mamo do p³atnej s³ugi, niañki« (S³owa ks. arcybpa J. Bilczewskiego..., Bo te¿ pisze ks. bp. Bougaud: „ka¿dy, kto mi³uje Boga, w porz±dku rzeczy nale¿y ju¿ do Ko¶cio³a. Ktokolwiek zachowa³ w herezji lub odszczepieñstwie prawdziw± mi³o¶æ Boga, jest jego ¿yj±cym cz³onkiem. Chocia¿by nawet nie otrzyma³ chrztu, nale¿y on bezsprzecznie do Ko¶cio³a, jak dziecko zb³±kane wieczorem, które szuka drzwi domu rodzicielskiego, a tylko z przyczyny ciemno¶ci trafiæ do nich nie mo¿e. Widzimy tedy, ¿e nauka katolicka od najdawniejszych czasów jest w tej kwestii jednakowo jasn± i konsekwentn±, lecz i jak najbardziej dla ludzi dobrej woli tolerancyjn±. Pomimo tego jest zasad± oczywist±, »¿e nierównie prostsz±, ³atwiejsz± i bezpieczniejsz± drog±, ni¿ innowiercy, pozostaj±cy w dobrej wierze, zd±¿a do nieba katolik. Ka¿dy katolik zostaje bowiem pod ustawiczn± opiek± Ko¶cio³a. Z jego nauki dowiaduje siê jasno i nieomylnie, jak postêpowaæ nale¿y. W sakramentach ¶wiêtych ma nieprzebran± skarbnicê ³ask skutecznych do ostania siê w dobrem. Bardzo za¶ wielu tych ³ask brak niekatolikom«"[5]. Bardzo wa¿ne by³o te¿ u¶ci¶lenie w tej dawnej nauce Ko¶cio³a, kto jest jego cz³onkiem a kto nim nie jest. I tak: „Nie tylko dobrych zamyka w sobie Ko¶ció³, ale i z³ych, co pokazaæ mo¿na wielu z Ewangelii przypowie¶ciami...(...) do cia³a Ko¶cio³a nale¿± ci, którzy zachowaj± zwi±zki zewnêtrzne, a zatem a) przez wyznawanie wiary - ³±cznik symboliczny; b) przez przyjêcie chrztu ¶w. - ³±cznik liturgiczny; c) przez uleg³o¶æ prawowitym pasterzom - ³±cznik hierarchiczny"[6]. Natomiast nie nale¿± i „nie s± cz³onkami Ko¶cio³a: a) niewierni (infideles), albowiem »w Ko¶ciele nigdy nie byli ani go nigdy nie poznali, ani siê stali uczestnikami Sakramentu w towarzystwie chrze¶cijañskiego ludu«. (...) b) Katechumeni jako nieochrzczeni, do Ko¶cio³a nie nale¿± (actualiter) (...) c) Heretycy α) niemowlêta wcze¶nie ochrzczone s± cz³onkami Ko¶cio³a, albowiem przez chrzest ¶wiêty wesz³y do Ko¶cio³a i przez dobrowolne odstêpstwo nie odpadli; β) heretycy doro¶li publiczni (...) stracili ³±cznik wiary i pos³uszeñstwa, a zatem nie s± cz³onkami Ko¶cio³a. Jak i ¶w. Pawe³ pisa³: »cz³owieka heretyka po pierwszem i wtórem strofowaniu siê strze¿, wiedz±c, i¿ jest wywrócony, który takowy jest, gdy¿ jest w³asnym s±dem potêpiony«. (...) γ) H e r e t y c y tajemni (occulti) s± cz³onkami Ko¶cio³a, aczkolwiek martwymi (arida, mortua, membra), jak powszechnie ucz± teologowie. Bo te¿ tacy heretycy zewnêtrznie ³±czno¶æ z Ko¶cio³em zachowuj±. Katechizm Rzymski (...) poucza, ¿e i heretycy do Ko¶cio³a nale¿±, jako zbiegowie do wojska, które opu¶cili. Jednak przeczyæ tego nie mo¿emy, a¿eby oni nie byli w mocy Ko¶cio³a, tak i¿ od Niego na s±d wezwani, karani i na przekleñstwo podani byæ mog±. d) Schyzmatycy s± w tem samem po³o¿eniu na ogó³, co heretycy, e) Wyklêci (ekskomunikowani) publicznie i imiennie (noininatim) t. zw. vitandi nie s± cz³onkami Ko¶cio³a, albowiem nie zachowuj± ostatniego warunku (canonica cum Ecclesia communio). Ju¿ ¶w. Cypryan pisa³ »ci, którzy nie s± z biskupem, nie s± w Ko¶ciele«. (...). Zw³aszcza, gdy dawniej Ko¶ció³ tak± ekskomunik± karze notorycznych heretyków i schyzmatyków, kwestya o ich nienale¿eniu do Ko¶cio³a, nie ulega w±tpliwo¶ci. f) Grzesznicy s± cz³onkami Ko¶cio³a, aczkolwiek martwymi, albowiem wêz³ów zewnêtrznych z Ko¶cio³em nie zrywaj±. »Jak... na boisku zmieszane jest zbo¿e z plewami, albo jak czasem martwe cz³onki z ¿ywymi w ciele z³±czone s±, tak te¿ ¼li zamykaj± siê w Ko¶ciele«"[7]. Warto wracaæ do tych definicji z dawnych encyklopedii ko¶cielnych czy z ówczesnych katechizmów, bo te, które dzisiaj spotykamy s± zazwyczaj definicjami zdecydowanie bardziej skomplikowanymi. Czasami mo¿na odnie¶æ wra¿enie, ¿e one bardziej zaciemniaj± ni¿ wyja¶niaj± dan± kwestiê. W dzisiejszym Katechizmie Ko¶cio³a Katolickiego, a wiêc wyk³adni obecnej nauki naszego Ko¶cio³a, w paragrafie trzecim, w punkcie trzecim tego paragrafu mamy wyja¶nienie co to znaczy Ko¶ció³ powszechny, czyli katolicki. Znajdujemy tam takie zdania: „Do nowego Ludu Bo¿ego powo³ani s± wszyscy ludzie. Tote¿ Lud ten, pozostaj±c ci±gle jednym i jedynym, winien siê rozszerzaæ na ¶wiat ca³y i przez wszystkie wieki, aby spe³ni³ siê zamiar woli Boga, który naturê ludzk± stworzy³ na pocz±tku jedn± i synów swoich, którzy byli rozproszeni, postanowi³ w koñcu w jedno zgromadziæ... To znamiê powszechno¶ci, które zdobi Lud Bo¿y, jest darem samego Pana; dziêki temu darowi Ko¶ció³ katolicki skutecznie i ustawicznie d±¿y do zespolenia z powrotem ca³ej ludzko¶ci wraz ze wszystkimi jej dobrami z Chrystusem-G³ow± w jedno¶ci Ducha Jego"[8]. W miejscu, gdzie znajduje siê podtytu³ Kto nale¿y do Ko¶cio³a powszechnego czytamy: „Do tej katolickiej jedno¶ci Ludu Bo¿ego... powo³ani s± wszyscy ludzie... nale¿± lub s± jej przyporz±dkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierz±cy w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z ³aski Bo¿ej powo³ani do zbawienia"[9]. Ale w Ewangelii ¶w. Jana Pan Jezus tak mówi do Boga Ojca: Objawi³em imiê Twoje ludziom, których Mi da³e¶ ze ¶wiata. Twoimi byli i Ty Mi ich da³e¶, a oni zachowali s³owo Twoje. Teraz poznali, ¿e wszystko, cokolwiek Mi da³e¶, pochodzi od Ciebie. S³owa bowiem, które Mi powierzy³e¶, im przekaza³em, a oni je przyjêli i prawdziwie poznali, ¿e od Ciebie wyszed³em, oraz uwierzyli, ¿e¶ Ty Mnie pos³a³. Ja za nimi proszê, nie proszê za ¶wiatem [¶wiat w Starym Testamencie oznacza ludzi wrogo nastawionych do Boga i Jego przykazañ], ale za tymi, których Mi da³e¶, poniewa¿ s± Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje i w nich zosta³em otoczony chwa³±. Ju¿ nie jestem na ¶wiecie, ale oni s± jeszcze na ¶wiecie, a Ja idê do Ciebie. Ojcze ¦wiêty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi da³e¶, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi by³em, zachowywa³em ich w Twoim imieniu, które Mi da³e¶, i ustrzeg³em ich, a nikt z nich nie zgin±³ z wyj±tkiem syna zatracenia, aby siê spe³ni³o Pismo. Ale teraz idê do Ciebie i tak mówiê, bêd±c jeszcze na ¶wiecie, aby moj± rado¶æ mieli w sobie w ca³ej pe³ni. Ja im przekaza³em Twoje s³owo, a ¶wiat ich znienawidzi³ za to, ¿e nie s± ze ¶wiata, jak i Ja nie jestem ze ¶wiata. Nie proszê, aby¶ ich zabra³ ze ¶wiata, ale by¶ ich ustrzeg³ od z³ego. Oni nie s± ze ¶wiata, jak i Ja nie jestem ze ¶wiata. U¶wiêæ ich w prawdzie. S³owo Twoje jest prawd±. Jak Ty Mnie pos³a³e¶ na ¶wiat, tak i Ja ich na ¶wiat pos³a³em. A za nich Ja po¶wiêcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli u¶wiêceni w prawdzie. Nie tylko za nimi proszê, ale i za tymi, którzy dziêki ich s³owu bêd± wierzyæ we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby ¶wiat uwierzy³, ¿e¶ Ty Mnie pos³a³. (J 17, 6-21) A wiêc Pan Jezus nie mówi o wszystkich ludziach tylko o tych, którzy dziêki s³owu uwierzyli w Niego. A przede wszystkim nie prosi za ¶wiatem, czyli nie prosi za wrogami Boga w Trójcy Jedynego. Niemniej jednak nasz obecny Katechizm mówi, ¿e oprócz katolików Ko¶ció³ jest zwi±zany jeszcze z innymi lud¼mi. Zobaczmy wiêc kim s± ci ludzie: „»Co siê za¶ tyczy tych ludzi, którzy bêd±c ochrzczeni nosz± zaszczytne imiê chrze¶cijan, ale nie wyznaj± ca³ej wiary [co to znaczy ca³ej wiary, przecie¿ gdy odrzucamy chocia¿ jedn± prawdê, któr± g³osi Ko¶ció³ katolicki to odrzucamy ca³± jego naukê i jeste¶my heretykami] lub nie zachowuj± jedno¶ci wspólnoty pod zwierzchnictwem nastêpcy Piotra, to Ko¶ció³ wie, ¿e jest z nimi zwi±zany z licznych powodów«. »Ci przecie¿, co wierz± w Chrystusa i otrzymali wa¿nie chrzest, pozostaj± w jakiej¶, choæ niedoskona³ej wspólnocie ze spo³eczno¶ci± Ko¶cio³a katolickiego«. Z Ko¶cio³ami prawos³awnymi ta wspólnota jest tak g³êboka, ¿e »niewiele jej brakuje by osi±gnê³a pe³niê dopuszczaj±c± wspólne celebrowanie Eucharystii Pana« [Niestety, nie jest sprecyzowane to, jak niewiele jej brakuje.]"[10]. Czytajmy dalej nasz Katechizm, aby siê dowiedzieæ kto jeszcze wed³ug niego nale¿y do Ko¶cio³a katolickiego? A wiêc „Tak¿e ci, którzy jeszcze nie przyjêli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporz±dkowani s± do Ludu Bo¿ego"[11]. Tu ju¿ mamy tylko s³owo przyporz±dkowani a nie nale¿±, s± powo³ani czy te¿ zwi±zani. I dalej: „Zamys³ zbawienia obejmuje równie¿ tych, którzy uznaj± Stworzyciela, w¶ród nich za¶ w pierwszym rzêdzie muzu³manów; oni bowiem wyznaj±c, i¿ zachowuj± wiarê Abrahama, czcz± wraz z nami Boga jedynego i mi³osiernego, który s±dziæ bêdzie ludzi w dzieñ ostateczny"[12]. Oni jednak czcz± boga (celowo napisa³em ma³± liter±) jedynego my za¶, czcimy Boga Trójjedynego a to jest olbrzymia ró¿nica. Tu jednak ostro¿nie podano, ¿e ich obejmuje tylko zamys³ zbawienia, wiêc chyba jednak nie nale¿± do Ludu Bo¿ego? Natomiast czytaj±c dalej dochodzimy do kolejnych podpunktów, gdzie jest te¿ taki, który mówi: „Wiê¼ Ko¶cio³a z religiami niechrze¶cijañskimi jest przede wszystkim wiêzi± pochodzenia i wspólnego celu rodzaju ludzkiego: Istotnie, wszystkie narody stanowi± jedn± spo³eczno¶æ; jeden maj± pocz±tek, poniewa¿ Bóg sprawi³, ¿e ca³y rodzaj ludzki zamieszkuje ca³y obszar ziemi; jeden tak¿e maj± cel ostateczny, Boga, którego Opatrzno¶æ oraz ¶wiadectwo dobroci i zbawienne zamys³y rozci±gaj± siê na wszystkich, dopóki wybrani nie zostan± zjednoczeni w Mie¶cie ¦wiêtym"[13]. A kolejny podpunkt brzmi tak: „Ko¶ció³ uznaje, ¿e inne religie poszukuj± »po omacku i w¶ród cielesnych wyobra¿eñ« Boga nieznanego, ale bliskiego, poniewa¿ to On daje wszystkim ¿ycie, tchnienie i wszystkie rzeczy oraz pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni. W ten sposób to wszystko, co znajduje siê dobrego i prawdziwego w religiach, Ko¶ció³ uwa¿a »za przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który ka¿dego cz³owieka o¶wieca, aby ostatecznie posiad³ ¿ycie«"[14]. A wiêc, to co dobre i prawdziwe w innych religiach jest przygotowaniem do Ewangelii? Nie nauka Ko¶cio³a, tylko prawda innych religii? Okazuje siê wiêc, ¿e tam jest jaka¶ prawda. No ale Có¿ to jest Prawda? (J18,38), jak zapyta³ Pi³at. Po tych wszystkich katechizmowych rozwa¿aniach dotycz±cych Ludu Bo¿ego mo¿na by zapytaæ, tak jak ju¿ zapytali inni m±drzy ludzie: Wiêc wszyscy jeste¶my w Ko¶ciele? Czy¿by poza Ko¶cio³em nie by³o ju¿ nikogo? I wszyscy zostan± zbawieni? Oczywi¶cie, w³a¶ciwa odpowied¼ brzmi: niestety, nie. Jest to bowiem stara herezja apokatastazy. Jak widzimy, zdecydowanie bardziej jasne i mniej zagmatwane by³y definicje przedsoborowe. One nigdy nie doprowadzi³yby do heretyckich wniosków. Niektórzy uwa¿aj±, ¿e to zagmatwanie w KKK jest celowe, ale kto wie, mo¿e to komplikowanie jest potrzebne tym, co to szukaj± po omacku i w¶ród cielesnych wyobra¿eñ. Niemniej jednak prawd± jest, ¿e dawniejsze katechizmy zazwyczaj zawiera³y jasne pytania, i proste, ca³kowicie jednoznaczne odpowiedzi. Po ich przeczytaniu ¿aden cz³owiek nie mia³ w±tpliwo¶ci czy dobrze rozumia³ dan± kwestiê. Pocieszaj±ce jest to, ¿e nowy KKK „nie ma zast±piæ katechizmów opracowanych w ró¿nych miejscach, zatwierdzonych przez kompetentne w³adze ko¶cielne..."[15], a wiêc mam nadziejê, ¿e i tych, które by³y wydawane kilkadziesi±t lat wcze¶niej. Boles³awa Lament nie zna³a tej obecnej nauki, ona zna³a oczywi¶cie, tê odwieczn±, obowi±zuj±c± wówczas naukê Ko¶cio³a katolickiego, wiêc kompletnie nieprawdopodobnym wydaje siê by mog³a postêpowaæ niezgodnie z jej wymogami. Te d³ugoletnie prace nad dostosowaniem ustawodawstwa Zgromadzenia tylko to potwierdzaj±. Po tych rozwa¿aniach wróæmy jednak do dalszych losów naszej bohaterki. Jeszcze w 1904 roku zmar³a Leontyna Siano¿êcka, dziêki której w du¿ej czê¶ci finansowany by³ zak³ad wychowawczy wraz z internatem prowadzonym przez Boles³awê Lament. Po ¶mierci tej wielkiej ofiarodawczyni zak³ad jeszcze tylko przez dwa lata by³ zdolny do prowadzenia swojej dzia³alno¶ci. Pod koniec roku szkolnego 1906 trzeba by³o zamkn±æ i opu¶ciæ szko³ê krawieck± oraz internat. Jednocze¶nie w tym samym roku zgromadzenie powiêkszy³o siê o cztery kolejne kandydatki do ¿ycia zakonnego. Trzy z nich by³y dotychczasowymi pracownicami zak³adu prowadzonego przez Boles³awê. Jako pierwsza zg³osi³a siê jej siostra „Maria Lament, instruktorka robót i haftu w zak³adzie (...); Ludwika Grochowska, nauczycielka i wychowawczyni w zak³adzie; £ucja Wieliczkiewicz, gospodyni internatu przy zak³adzie"[16]. Co ciekawe, to to, ¿e £ucja Wieliczkiewicz by³a konwertytk±, a wiêc osob±, która zmieni³a swoje, w tym wypadku, prawos³awne wyznanie na wiarê katolick±. Do³±czy³a do nich jeszcze córka miejscowego pu³kownika Anna Czerni³owska. Po opuszczeniu budynku przy ulicy Szk³owskiej, siostry zamieszka³y u jednej z mieszkanek Mohylewa, która udostêpni³a im swój do¶æ du¿y dom. Tam prowadzono jeszcze naukê jêzyka polskiego dla dzieci i przygotowywano je do spowiedzi oraz przyjêcia Pierwszej Komunii ¦wiêtej. Wówczas ks. Chrucki poradzi³ matce Boles³awie, aby „siostry przenios³y siê do Petersburga, zorganizowa³y tam swoj± placówkê i poczyni³y starania o uzyskanie biskupiej aprobaty"[17] dla swojego zgromadzenia. Matka Boles³awa zgodzi³a siê z sugesti± ks. Chruckiego i postanowi³a, ¿e jesieni± 1907 roku wszystkie siostry spotkaj± siê w Petersburgu. Jednocze¶nie nakaza³a trzem z nich, aby podjê³y naukê. I tak siostra „- £ucja Czechowska, mia³a odbywaæ studia na Uniwersytecie Petersburskim [wybra³a wydzia³ przyrodniczy], druga natomiast - Anna Czerni³owska, mia³a studiowaæ filologiê francusk± w Wy¿szej Szkole Jêzyków Obcych, a trzecia - Ludwika Grochowska przygotowaæ siê do z³o¿enia matury"[18]. W licz±cym w tym czasie dwa miliony mieszkañców Petersburgu, który wówczas by³ stolic± Rosji, mieszka³o oko³o 60 tysiêcy Polaków. Jak ju¿ wspomniano wcze¶niej, od 1873 mie¶ci³a siê tam rezydencja arcybiskupów mohylewskich. W Petersburgu mie¶ci³a siê równie¿ jedyna dla ca³ego Cesarstwa Rosyjskiego i Królestwa Polskiego uczelnia teologii katolickiej o nazwie Cesarska Akademia Duchowna. By³o tam siedem parafii katolickich, z których „najstarsz± i najwiêksz± by³a parafia ¶w. Katarzyny. Drug± co do wielko¶ci by³a parafia katedralna z ko¶cio³em Wniebowziêcia N[aj¶wiêtszej] M[aryi] P[anny]. Od po³owy lat dwudziestych dziewiêtnastego wieku istnia³a parafia ¶w. Stanis³awa. Najm³odsz± parafi±, powsta³± na pocz±tku dwudziestego stulecia, by³a parafia ¶w. Kazimierza w dzielnicy Narwskiej. Najmniejsza za¶ parafia Nawiedzenia N[aj¶wiêtszej] M[aryi] P[anny] - obejmowa³a teren przy cmentarzu katolickim w dzielnicy Wyborskiej"[19]. Po przyje¼dzie do Petersburga wszystkie siostry zamieszka³y w dzielnicy Piaski, która choæ znajdowa³a siê w obrêbie parafii ¶wiêtej Katarzyny, to jednak w bardzo odleg³ej jej czê¶ci. Tam uda³o siê matce Boles³awie wynaj±æ dwupokojowe mieszkanie. Poniewa¿ koñczy³y siê finanse, Boles³awa postanowi³a otworzyæ w tym mieszkaniu pracowniê krawieck±, gdzie razem z Leokadi± Górczyñsk± i swoj± siostr± rodzon± Mari± Lament, mia³y zarabiaæ na utrzymanie wszystkich sióstr. Trzy wyznaczone przez Matkê Za³o¿ycielkê w Mohylewie siostry rozpoczê³y swoj± naukê a £ucja Wieliczkiewicz zajê³a siê prowadzeniem kuchni. Niestety plan zarobkowania kompletnie zawiód³, nieznany zak³ad w ubogim mieszkanku nie zdobywa³ sobie klientów. Warunki ¿ycia sióstr pogarsza³y siê z ka¿dym dniem. Jedna z sióstr tak wspomina³a ten czas: „Ju¿ nie jada³y¶my gotowanych obiadów, przynosi³y¶my z restauracji imbryk wrz±tku, kawa³ek lichszej kie³basy i chleba. Nie by³o te¿ opa³u, ¿eby siê ogrzaæ, nie by³o czym op³aciæ komornego"[20]. Matka Boles³awa ¶wiadoma odpowiedzialno¶ci za wszystkie siostry, modli³a siê wówczas z wielk± gorliwo¶ci± prosz±c Boga o jaki¶ znak, który pozwoli³by poznaæ jej wolê Bo¿± dotycz±c± zgromadzenia. „Zawierzywszy ca³e dzie³o Bogu, przygotowywa³a swoje siostry na ewentualn± konieczno¶æ rozej¶cia siê w wypadku, gdyby dosz³o do ca³kowitego braku ¶rodków utrzymania. W jej wypowiedzi: Je¿eli Bóg chce zgromadzenia, to ze¶le ratunek, w przeciwnym razie wypadnie rozej¶æ siê, wyrazi³a siê g³êbia jej wewnêtrznej postawy pe³nej zawierzenia Bogu i dyspozycyjno¶ci wobec Jego woli, obojêtnie, jaki wyraz mia³yby plany Bo¿e, zgodny z dotychczasowym rozumieniem czy te¿ zupe³nie przeciwny wobec ustalonych planów i jej najlepszych intencji. W tym modlitewnym pe³nym wiary nastawieniu, gdy wydano ostatnie pieni±dze, gdy zu¿yto resztê opa³u i wyczerpa³a siê ¿ywno¶æ, m. Boles³awa zebra³a swoje doradczynie, by wspólnie z nimi zastanowiæ siê nad ostateczn± decyzj±. I oto w tym bardzo krytycznym i maj±cym zadecydowaæ o dalszej egzystencji zgromadzenia dniu, Boles³awa Lament otrzyma³a na swoje nazwisko list z zaproszeniem do objêcia sierociñca parafialnego przy ko¶ciele ¶w. Kazimierza w Petersburgu, utrzymywanego przez Katolickie Towarzystwo Dobroczynno¶ci. Proboszcz parafii ¶w. Kazimierza w swym li¶cie wyja¶nia³, ¿e od jednego z kap³anów dowiedzia³ siê o zdolno¶ciach pedagogicznych Boles³awy i dlatego prosi j± o objêcie kierownictwa wspomnianego zak³adu w miejsce dotychczasowej kierowniczki ¶wieckiej. Matka Za³o¿ycielka z wielk± rado¶ci± odczyta³a list w obecno¶ci sióstr. Fakt ten uznano za znak dany przez Boga dla umocnienia w wytrwa³ych wysi³kach, zmierzaj±cych do realizacji wyznaczonego celu, nawet w tych bardzo niesprzyjaj±cych warunkach"[21]. W sierociñcu parafialnym znajdowa³o siê 70 sierot, wiêc proboszcz ks. Antoni Oko³o-Ku³ak (1883-1940) zgodzi³ siê, aby razem z Boles³aw± pracê podjê³a £ucja Czechowska. Poniewa¿ zak³ad ten by³ mocno zad³u¿ony i bardzo zaniedbany wiêc wymaga³ w³a¶ciwie ca³kowitej reorganizacji, tak w zasadach wychowawczych jak i w sprawach gospodarczych. Z tego powodu, w nied³ugim czasie zamieszka³y w nim i znalaz³y zatrudnienie wszystkie siostry. Bardzo szybko okaza³o siê, ¿e dok³adna i staranna praca sióstr pod kierownictwem matki Boles³awy pozwoli³a na zaprowadzenie wzorowego porz±dku i wyj¶cie zak³adu z d³ugów. Siostry zaczê³y równie¿ pracê w trzyklasowej szkole parafialnej oraz w nowo za³o¿onym Prywatnym Gimnazjum ¯eñskim. Poniewa¿ gimnazjum zaczê³o siê w szybkim tempie rozwijaæ a sióstr by³o ci±gle niewiele, musia³y one zrezygnowaæ z pracy przy sierociñcu. Wkrótce, dziêki staraniom Boles³awy Lament gimnazjum otrzyma³o koncesjê a jego oficjaln± dyrektork± zosta³a £ucja Czechowska. Jednak¿e, ze wzglêdu na jej studia, faktycznie musia³a zarz±dzaæ t± szko³± matka Boles³awa. W 1910 roku gimnazjum przeniesiono do nowego, obszernego budynku przy ul. Lewej Tientielewskiej 14. Czesne za pobieranie nauki w tym gimnazjum, które ustali³a matka Boles³awa waha³o siê w zale¿no¶ci od roku nauki od 30 do 70 rubli rocznie. By³o wiêc bardzo niskie, ale dziêki temu pozwala³o na naukê dziewczêtom z rodzin robotniczych. Dla porównania op³ata w podobnym „gimnazjum z internatem Walerii £azarówny (...) w tym samym czasie wynosi³a 200 rubli rocznie"[22]. Oczywi¶cie przy gimnazjum Boles³awy Lament powsta³ tak¿e internat. W tej szkole uczy³y siê przewa¿nie Polki, ale nie brakowa³o równie¿ prawos³awnych Rosjanek, „które poddawa³y siê wp³ywom ¶rodowiska katolicko-polskiego, bra³y udzia³ we wspólnych modlitwach i imprezach szkolnych"[23]. Wszystkich razem uczennic by³o oko³o 300. Z powodu niewystarczaj±cej liczby sióstr, matka Boles³awa zatrudni³a dodatkowo kilka nauczycielek ¶wieckich. Jednak naczeln± wychowawczyni± we wszystkich klasach gimnazjum by³a Boles³awa Lament. Po latach ówczesne uczennice gimnazjalne tak wspomina³y swoj± wychowawczyniê: „W roku 1910 po raz pierwszy spotka³am Boles³awê Lament, gdy siê zg³osi³am do gimnazjum £ucji Czechowskiej w Petersburgu. Pamiêtam, ¿e pani Lament uczy³a nas robót rêcznych. Wiedzia³am, ¿e by³a siostr± zakonn±, ale chodzi³a ubrana po ¶wiecku. Prócz tego by³a wychowawczyni±. Samo za³o¿enie i praca w takim gimnazjum w ¶rodowisku czysto rosyjskim i prawos³awnym by³o apostolstwem, bo wychowywa³y uczennice na dobre katoliczki i Polki. Charakterystycznym rysem Jej dzia³alno¶ci by³o katolickie wychowanie m³odzie¿y. W gimnazjum czu³y¶my siê dobrze. Atmosfera katolicka i polska, chocia¿ jêzyk polski by³ tylko jako przedmiot dodatkowy. Nauczycielkami by³y przewa¿nie Polki. Czêsto odbywa³y¶my spowied¼ i czêsto urz±dzano rekolekcje w sali ogólnej szko³y. Ksiê¿a byli to dobrzy kaznodzieje, np. ks. Szwejnic [(1887-1934) Edward (Schweinitz)]. Ukoñczy³am gimnazjum w 1917 roku. Po wybuchu rewolucji kontakt z moimi wychowawczyniami zosta³ zerwany"[24]. Tak jeszcze w 1972 roku pamiêta³a Boles³awê Lament Józefa Wasilewska. A tak w tym samym roku wspomina³a j± Felicja Sylwanowicz: „Mia³am 10 lat, kiedy wst±pi³am do gimnazjum £ucji Czechowskiej. Tam te¿ od razu zetknê³am siê z Matk± Boles³aw± Lament. By³am przychodz±c± uczennic±, nie w internacie i dlatego ma³o o Niej mogê powiedzieæ. Stosunek do nas, uczennic, by³ bardzo serdeczny, choæ Matka nie bra³a udzia³u w nauczaniu nas. Dba³a natomiast bardzo o nasze wychowanie etyczne i moralne. Ja osobi¶cie do¶æ wspó³pracowa³am z Matk±, gdy¿ Matka na ka¿de Bo¿e Narodzenie urz±dza³a Jase³ka. Teksty do nich pisa³a sama. I tu wykazywa³a ogromn± cierpliwo¶æ, ucz±c nas aktorskiego kunsztu. Ja przez kilka lat gra³am rolê Nowego Roku, a w innej ods³onie - b³azna króla Heroda. Grali¶my przewa¿nie w wynajêtych salach. By³am i jestem przekonana nadal, ¿e Matka mia³a wielkie zdolno¶ci aktorskie, a przy tym - jak powiedzia³am ju¿ - du¿o cierpliwo¶ci i stanowczo¶ci. Wszystkie uczennice mia³y wra¿enie i czêsto o tym miêdzy sob± rozmawia³y¶my, ¿e Matka Lament jest bardzo wymagaj±ca w stosunku do swoich podw³adnych, to znaczy do naszych nauczycielek i wychowawczyñ. Wtedy uwa¿a³y¶my to za wadê - dzi¶ my¶lê inaczej. Nigdy nie zauwa¿y³am, by Matka specjalnie namawia³a czy zachêca³a któr±¶ z nas do ¿ycia zakonnego. Mo¿e inaczej by³o w internacie - nie wiem. Niejedna z nas sta³a siê lepsza pod wp³ywem Matki Lament - to pewne. Nawet wtedy, widz±c wszystko oczami dziecka, zauwa¿y³y¶my sprawê, ¿e wychowuje nas silna indywidualno¶æ, o nieprzeciêtnym umy¶le i gor±cym sercu"[25]. Matka Boles³awa stara³a siê g³ównie o to, aby dziewczêta opuszczaj±ce gimnazjum mia³y ca³kowicie ukszta³towany ¶wiatopogl±d katolicki. „Podstawowym czynnikiem wychowawczym by³a niew±tpliwie nauka religii i rekolekcje, ale na co dzieñ kszta³towa³ postawê religijn± dziewcz±t ¿ywy przyk³ad wychowawczyñ. Oto co zapisa³a w swych wspomnieniach o Boles³awie Lament jedna z wychowanek gimnazjum: »By³a przyk³adem dla nas i wzorem. Pragnê³a nas tchn±æ wiar±, mi³o¶ci± i ufno¶ci± do Boga, któr± promieniowa³a sama na zewn±trz"[26]. Takie by³y oceny Boles³awy Lament przez uczennice gimnazjalne, ale trochê inaczej widzia³y j± kandydatki zg³aszaj±ce siê do zgromadzenia oraz te siostry, które ju¿ od d³u¿szego czasu przebywa³y w zgromadzeniu. Spróbujmy wiêc, mo¿e choæ trochê przybli¿yæ równie¿ te oceny. Otó¿ na postulantkach, najwiêksze wra¿enie robi³ wyj±tkowy wzrok matki Boles³awy, który okre¶la³y one jako „g³êboko penetruj±cy rozmówcê, najczê¶ciej okre¶lany jako przenikliwy, przeszywaj±cy do g³êbi"[27]. To spostrze¿enie poci±ga³o za sob± oczywiste wnioski o surowo¶ci matki Boles³awy, wzbudzaniu siê du¿ego szacunku do niej, ale i równie¿ pewnego lêku przed ni±. Dodatkowo matka Boles³awa maj±c ju¿ trochê os³abiony s³uch „mówi³a zazwyczaj g³osem podniesionym, co niekiedy (...) [by³o] odczytane jako przejaw zniecierpliwienia"[28]. Jedna z zakonnic tak j± okre¶li³a: „wydawa³a siê sroga i nieprzystêpna, widzia³am w jej oczach, jak gdyby wszystko odczytywa³a z mojego wejrzenia i na wskro¶ mnie przenika³a"[29]. Jednak oczywiste by³o to, ¿e matka Boles³awa bardziej sprawia³a wra¿enie ostrej ni¿ ni± w rzeczywisto¶ci by³a. B³ogos³awiona Boles³awa Lament, praktycznie przez ca³e swoje ¿ycie by³a osob± pe³n± energii i niespo¿ytych si³. A ¼ród³em jej temperamentu oraz si³ witalnych „by³a jej ¿ywa wiara i g³êbokie ¿ycie duchowe"[30], jak równie¿ jej twardy charakter. By³a osob± wymagaj±c± na równi od siebie jak i od innych. Siostry, które d³u¿ej zna³y matkê Boles³awê, zwraca³y jednak najwiêksz± uwagê na jej ¿ycie wewnêtrzne, „zw³aszcza na modlitwê i g³êbokie zjednoczenie z Bogiem. S. Z. Bortkiewicz (b.d.) mocno podkre¶li³a, ¿e m. Boles³awa »promieniowa³a wiar±. [...] ¯arliwie modli³a siê. Widzia³am jej wiarê w ca³ej dzia³alno¶ci. ¯y³a zawsze z Bogiem, od rana do wieczora. Mo¿na powiedzieæ, ¿e stale by³a rozmodlona«. Na to rozmodlenie zwracaj± uwagê równie¿ inne siostry. S. S. ¯elakiewicz (b.d.) powiedzia³a: »Widzia³am S³u¿ebnicê Bo¿± w ko¶ciele tak rozmodlon±, ¿e ¿adne zewnêtrzne roztargnienie, nawet najmniejsze nie da³o siê zauwa¿yæ. Wprost ukorzona w obecno¶ci Boga. Jej obecno¶æ na wspólnych modlitwach, na rozmy¶laniu, które sama czêsto prowadzi³a podnosi³o na duchu siostry«. Podobnie za¶wiadczy³a s. G. Pieczatowska (b.d.) mówi±c krótko: »by³a rozmodlona«. Natomiast s. K. Rynkowska (b.d.) za¶wiadcza, ¿e siostry widz±c Matkê Za³o¿ycielkê na modlitwie zatopion± w Bogu, pragnê³y j± na¶ladowaæ. Dodaje równie¿, ¿e m. Boles³awa »by³a przejêta tym, co mówi³a o Bogu do nas. Zauwa¿y³am przemianê na jej twarzy, przejêcie siê tym, co mówi³a, jakie¶ wzruszenie. Zauwa¿y³y to inne siostry, mówi³y¶my o tym ze sob± i cieszy³y¶my siê, ¿e mamy w S³u¿ebnicy Bo¿ej wzór mi³o¶ci Boga. Mówi³a z rado¶ci± o dobroci Boga, o mi³o¶ci Pana Jezusa. Gdy mówi³a o tym, jej oczy nabiera³y blasku. Mówi³a nam, aby¶my siê nie zra¿a³y trudno¶ciami, ale wiernie trwa³y w mi³o¶ci Bo¿ej. Po Komunii ¶w. w skupieniu trwa³a na modlitwie, zatopiona by³a w modlitwie«. Siostra A. Olszewska (b.d.) przekaza³a, ¿e Matka Za³o¿ycielka »mia³a opiniê zakonnicy gorliwej, g³êboko wierz±cej, odznacza³a siê wielk± nadziej± i mi³o¶ci±. Widaæ by³o. ¿e S³u¿ebnica Bo¿a z wiary ¿yje«. To ¿ycie z wiary podkre¶li³a tak¿e s. Cz. Smoliñska (b.d.), a s. A. Gutkowska (b.d.) za¶wiadcza, ¿e »Jej zjednoczenie z Bogiem by³o wyj±tkowe«. Siostry zezna³y, ¿e czêsto w ci±gu dnia spotyka³y m. Boles³awê na adoracji Naj¶wiêtszego Sakramentu. Niejednokrotnie Matka przerywa³a pracê i udawa³a siê do ko¶cio³a na adoracjê. Szczególny kult oddawa³a Eucharystii i Naj¶wiêtszemu Sercu Pana Jezusa. Siostry bardzo czêsto widzia³y jak m. Boles³awa modli³a siê w swoim pokoju i zawsze by³a zajêta prac± lub modlitw±. Wyrazem ¿ywej wiary i wielkiej mi³o¶ci Boga oraz sprawdzianem uwa¿nego, pe³nego dyspozycyjno¶ci ws³uchiwania siê w Bo¿e wymagania by³ konsekwentnie podejmowany przez Matkê Za³o¿ycielkê wysi³ek, by jak najlepiej wype³niæ wolê Bo¿±. Ten charakterystyczny rys zdania siê na wolê Bo¿±, zgadzania siê z wol± Bo¿±, poddania siê woli Bo¿ej, realizowania planów Opatrzno¶ci Bo¿ej przez m. Boles³awê podkre¶laj± prawie wszystkie siostry. Oto kilka ¶wiadectw na ten temat: »Zawsze zgadza³a siê z wol± Bo¿±«. »By³a osob± zdan± na wolê Bo¿±«. »Chcia³a zawsze realizowaæ plany Opatrzno¶ci Bo¿ej«. A tak¿e przez ni± wypowiedziane s³owa: »oddaæ siê woli Bo¿ej. Jej to zawdziêczam wszystko i w ci±gu ¿ycia swojego szuka³am jej zawsze«"[31]. Dziêki temu zawierzeniu Bo¿ej Opatrzno¶ci zawsze zachowywa³a spokój i pe³ne opanowanie. Nawet w cierpieniach cielesnych nie skar¿y³a siê zachowuj±c wyj±tkow± pogodê ducha a tak¿e pokorê. Cnot±, któr± najbardziej podkre¶lali ¶wiadkowie ¿ycia matki Boles³awy „by³o ubóstwo oraz zwi±zane z nim wyrzeczenie i umartwienie. Matka Boles³awa ca³ym swoim ¿yciem stwierdza³a, ¿e Bóg jest dla niej jedyn± i niepowtarzaln± warto¶ci±. Siostry w swoich zeznaniach z naciskiem podkre¶laj±, ¿e w korzystaniu z rzeczy materialnych pos³ugiwa³a siê tym, co najprostsze. Mieszka³a w bardzo prosto urz±dzonej celi zakonnej, posiadaj±cej tylko sprzêty konieczne, z wybijaj±cym siê na plan pierwszy du¿ym krzy¿em na ¶cianie. Gdy z okazji wizytacji siostry w Wilnie chcia³y ugo¶ciæ j± w okazale przygotowanym pokoju, nie przyjê³a tej go¶ciny. Zamieszka³a w skromnym, ma³ym pokoju, a w tym specjalnie przygotowanym poleci³a zamieszkaæ jednej z m³odszych sióstr. Siostra S. Derwiszyñska twierdzi, ¿e m. Boles³awa »nie szuka³a wygód, zadawala³a siê tym co konieczne, na wzór ¶w. Rodziny. Ukocha³a ubóstwo ze wzglêdu na mo¿liwo¶æ na¶ladowania nim Chrystusa ¿yj±cego w ¶w. Rodzinie w Nazarecie«. Równie¿ w korzystaniu z ubrania m. Boles³awa by³a bardzo uboga. Siostry bardzo wyra¼nie zwracaj± uwagê na to, ¿e jej ubóstwo i ograniczanie do minimum osobistego korzystania z rzeczy materialnych nie mia³o nic wspólnego ze sk±pstwem, czy te¿ wyrzeczenia dla samego wyrzeczenia. By³a ona bardzo wra¿liwa na potrzeby drugiego cz³owieka. Niejednokrotnie, gdy zosta³a obdarowana przez prze³o¿on± z którego¶ domu zgromadzenia nowym habitem lub innym rodzajem ubrania, oddawa³a potrzebuj±cym siostrom, zw³aszcza tym, które pracowa³y na tzw. placówkach misyjnych. Podobne wyrzeczenie i umartwienie praktykowa³a w od¿ywianiu siê"[32]. W roku 1912 przyby³ z wizyt± do matki Boles³awy nowy proboszcz petersburskiej parafii Nawiedzenia Naj¶wiêtszej Maryi Panny z dzielnicy Wyborskiej, ks. Piotr Janukowicz (1863-1937). Zwróci³ siê on z pro¶b±, aby matka zajê³a siê podleg³± mu, ale bardzo zaniedban±, czteroklasow± szkó³k± parafialn± znajduj±c± siê przy wyborskim cmentarzu na ulicy Arsenalnej 8. Boles³awa Lament mimo tego, ¿e jej zgromadzenie liczy³o wówczas ledwie kilkana¶cie sióstr, zajê³a siê t± szko³± i w ten sposób powsta³y dwa o¶rodki wychowawczo-apostolskie w Petersburgu. Rok pó¼niej „Matka za³o¿y³a dom zakonny w Wyborgu w Finlandii"[33], ale niestety po wybuchu I wojny ¶wiatowej o¶rodek ten musia³a zlikwidowaæ. Jeszcze gorsze, wrêcz niemo¿liwe do prowadzenia dalszej dzia³alno¶ci warunki nast±pi³y po wybuchu rewolucji pa¼dziernikowej. Z obu gimnazjów dzielni rewolucjoni¶ci wywie¼li, ca³e wyposa¿enie, pomoce naukowe i wszystkie meble. Siostrom pozwolono zatrzymaæ jedynie rzeczy osobiste i zamieszkaæ w ogo³oconym przycmentarnym budynku szkolnym. Poniewa¿ w tym czasie rozpoczê³a siê w mie¶cie akcja do¿ywiania g³oduj±cych dzieci i m³odzie¿y, matka Boles³awa razem ze swoimi piêtnastoma siostrami w³±czy³y siê do niej. W szkolnej sto³ówce zorganizowano jad³odajniê a przy okazji siostry rozpoczê³y tajne nauczanie. Jak w czasach terroru rewolucyjnego by³o to bardzo ryzykowne i jak wielkiej wymaga³o odwagi ¶wiadczy zeznanie jednej z ówczesnych uczennic Stanis³awy Maksymowicz: „Siostry prowadzi³y tajn± szko³ê dla dzieci polskich. Siostry nie nosi³y habitów, chodzi³y w stroju ¶wieckim. Dzieci wiedzia³y jednak , ¿e s± to zakonnice i ¿e prze³o¿on± jest S³u¿ebnica Bo¿a [Boles³awa Lament]. By³a ona nara¿ona na wielkie niebezpieczeñstwo, w ka¿dej chwili grozi³o wiêzienie z powodu prowadzenia tej szko³y, któr± bolszewicy rozwi±zali. Pomimo to S³u¿ebnica Bo¿a stara³a siê jak najwiêcej dzieci ¶ci±gn±æ, po prostu sprowadza³a z ulicy. Nauczanie odbywa³o siê w konspiracji. Czê¶æ dzieci bawi³a siê na placu przy ko¶ciele, a czê¶æ uczy³a siê. W stolikach szkolnych by³y schowki na zeszyty. Dzieci by³y pouczone, aby w wypadku pojawienia siê milicji chowa³y zeszyty i zajê³y siê czym¶ innym. By³ tam cmentarz grzebalny, a na nim liczne kaplice-grobowce, gdzie te¿ dzieci niejednokrotnie uczy³y siê"[34]. To tajne nauczanie trwa³o przez piêæ lat. Siostry prowadzi³y je nawet po tym, gdy zaprzestano w 1921 roku przekazywaæ racje ¿ywno¶ciowe dla dzieci. Przez ten czas m. Boles³awa wysy³a³a siostry do ró¿nych miast znajduj±cych siê na terenie niedawno wyzwolonej Polski. W 1919 roku w ¯ytomierzu na Wo³yniu pracowa³o ju¿ oko³o dziesiêciu sióstr ze Zgromadzenia ¦wiêtej Rodziny. W Równym dwie siostry, ale po krótkim czasie przenios³y siê one do £om¿y. Jednak w 1921 wiêkszo¶æ sióstr razem z m. Boles³aw± znalaz³o siê w £ucku a w roku nastêpnym w Che³mnie, niedaleko Torunia. Tu siostry zajê³y siê prowadzeniem internatu dla repatriantek z Rosji i tu, po raz pierwszy siostry mog³y wreszcie za³o¿yæ swoje habity. W Che³mnie m. Boles³awa kupi³a dwupiêtrow± kamienicê, w której zamierza³a urz±dziæ siedzibê zarz±du generalnego i nowicjatu. Jednocze¶nie, przez ca³y czas nie ustawa³a w staraniach o ko¶cielne zatwierdzenie swojego zgromadzenia, gdy¿ podczas pobytu w Petersburgu nie uda³o jej siê tego osi±gn±æ. Ale niestety, ówczesny ordynariusz diecezji che³miñskiej nie zgodzi³ siê na otwarcie domu macierzystego, motywuj±c to tym, ¿e w jego diecezji jest wystarczaj±co du¿o zgromadzeñ, i ¿e przyj±³ te siostry misjonarki ze zgromadzenia ¶wiêtej Rodziny tylko tymczasowo. Równie¿ odmowê na podobn± pro¶bê otrzyma³a m. Boles³awa od biskupa p³ockiego Antoniego Nowowiejskiego (1858-1941). Dopiero w 1924 roku biskup diecezji ³om¿yñskiej Romuald Ja³brzykowski (1876-1955), który zna³ dzia³alno¶æ sióstr z Petersburga i £om¿y, zezwoli³ na za³o¿enie w Pi±tnicy domu g³ównego zgromadzenia i nowicjatu. Ale wydaje siê, ¿e „prze³omowym wydarzeniem w ¿yciu instytutu Sióstr Misjonarek ¶wiêtej Rodziny by³a pielgrzymka jubileuszowa do Rzymu w 1925 roku prze³o¿onej generalnej m. Boles³awy Lament w towarzystwie dwóch sióstr [m. £ucji Czechowskiej i m. Anny Czerni³owskiej-Sokó³[35]]. B³. Boles³awa Lament, s. £ucja Czechowska (po lewej stronie) i s. Anna Czerni³owska- Sokó³ podczas pobytu w rzymie w 1925 r. Zdj. z ksi±¿ki E. Skar¿yñskiej Bolesia, Sandomierz 2012. Od tego czasu zgromadzenie spotka³o siê z wiêkszym zaufaniem u w³adz ko¶cielnych w Polsce. W Rzymie bowiem, dziêki po¶rednictwu abpa J[ana] Cieplaka (1857-1926), siostry zosta³y przyjête przez ordynariusza p³ockiego bpa Antoniego Nowowiejskiego, który [tym razem, w³a¶nie dziêki wstawiennictwu arcybiskupa] obieca³, ¿e przeka¿e na rzecz zgromadzenia jeden z opuszczonych klasztorów, znajduj±cych siê na terenie jego diecezji. Po powrocie do Polski siostry wybra³y pobernardyñski klasztor we wsi Ratowo [w pobli¿u Radzanowa] w pow. M³awa. [1] Praca zbiorowa, Podrêczna encyklopedya ko¶cielna, T.27/28, Warszawa 1912, s. 89 [2] Praca zbiorowa, Podrêczna encyklopedya ko¶cielna T.27/28, Warszawa 1912, s. 116-117. [3] Praca zbiorowa, Podrêczna encyklopedya ko¶cielna T.39/40, Warszawa 1914, s. 171-172. [4] „Nawrócenie. Jest to ca³kowita poprawa i zmiana poprzedniego z³ego ¿ycia w grzeszniku, a wej¶cie na drogê cnoty i szczerej rzetelnej pracy nad sob± i nad swojem wydoskonaleniem. Nawrócenie jest dzie³em Boga i cz³owieka, pocz±tek jednak zawsze bierze od Boga. (...)". W Pracy zbiorowej, Podrêczna encyklopedya ko¶cielna T.27/28, Warszawa 1912, s. 337. [5] Praca zbiorowa, Podrêczna encyklopedya ko¶cielna T.21/22, Warszawa 1910, s. 336-337,346, 347-348, [6] Tam¿e, s. 348. [7] Tam¿e, s. 348-349. [8] Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego, Poznañ 1994, s. 208-209. [9] Tam¿e, s. 210. [10] Tam¿e, s. 210. [11] Tam¿e. [12] Tam¿e, s. 211. [13] Tam¿e. [14] Tam¿e. [15] Tam¿e, s. 9. [16] Oprac. o. Joachim Bar, Wybór pism..., s. 24-25. [17] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, ¯ycie i dzia³alno¶æ Boles³awy..., s. 90. [18] Tam¿e. [19] Tam¿e, s. 92. [20] Tam¿e, s. 94. [21] Tam¿e, s. 95. [22] Tam¿e, s. 100. [23] Tam¿e. [24] http://www.misjonarki-swietej-rodziny.org/zalozycielka_wspomnienia.html#2 [25] Tam¿e. [26] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, S³u¿ebnica Bo¿a Boles³awa Lament, w Polscy ¦wiêci T. 8, Warszawa 1987, s. 303. [27] Bernardetta Puchalska - D±browska, Literacki kszta³t wspomnieñ o B³ogos³awionej Boles³awie Lament w dokumentach procesów kognicyjnego i informacyjnego, w Roczniku Teologii Katolickiej, TomXI/2, rok 2012, s. 156. dost. w Intern. na str.: http://hdl.handle.net/11320/1237 [28] Tam¿e. [29] Tam¿e. [30] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, ¯ycie i dzia³alno¶æ Boles³awy..., s. 251. [31] Tam¿e, s. 252-253 [32] Tam¿e, s. 255. [33] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, S³u¿ebnica Bo¿a Boles³awa..., s. 304. [34] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, ¯ycie i dzia³alno¶æ Boles³awy..., s. 105. [35] Oprac. o. Joachim Bar, Wybór pism Boles³awy Lament, Roma 1975, s. 40.
Powrót |