Błogosławiona Bolesława Lament Cz. IV Bł. Bolesława Lament Zdj.z książki s. Gracji Krystyny Wasilewskiej, Na drogach apostolstwa, Lublin 1991. Klasztor ratowski, w ramach represji popowstaniowych zaliczony do rzędu tzw. nieetatywnych, uległ kasacie w 1868 roku. Na przestrzeni lat został poważnie zdewastowany. Przylegał jednak do niego bardzo piękny, w rokokowym stylu kościół z obrazem św. Antoniego słynącym łaskami. Biskup Nowowiejski w dn. 11 sierpnia 1925 r. wystawił pismo przekazujące zgromadzeniu misjonarek klasztor pobernardyński razem z przyległymi gruntami w czasową używalność. Udzielił też pozwolenia na otwarcie nowicjatu. Ponadto obiecał poczynić starania u Stolicy Apostolskiej w sprawie przekazania na własność klasztoru ratowskiego Towarzystwu Sióstr Misjonarek św. Rodziny. We wrześniu 1925 roku przybyło do Ratowa pięć sióstr dla dokonania remontu klasztoru. W wielu celach brak było nawet podłóg, sufitów i pieców. W oknach nie było szyb, a drzwi nie posiadały zamków. W obszernym, prawie dwa tysiące metrów kwadratowych zajmującym budynku klasztornym, tylko cztery pokoje nadawały się do zamieszkania"[1]. W październiku 1925 roku biskup diecezji łomżyńskiej Romuald Jałbrzykowski aprobował tymczasowo konstytucje zgromadzenia przedstawione przez m. Bolesławę. Ciekawostką dla nas jest to, że w grudniu 1925 roku zwróciła się ona z prośbą również do ordynariusza łomżyńskiego o przekazanie jej zgromadzeniu pobernardyńskiego klasztoru w Ostrołęce. Nie zachowała się odpowiedź biskupa, faktem jednak jest, że siostry nie otrzymały tego klasztoru. Być może w związku z tym, pół roku później m. Bolesława poprosiła biskupa łomżyńskiego o zgodę „na przeniesienie siedziby domu głównego i nowicjatu z Piątnicy w diecezji łomżyńskiej do Ratowa w diecezji płockiej"[2]. I tak, w lipcu 1926 roku zarząd generalny i nowicjat Zgromadzenia Sióstr Misjonarek świętej Rodziny zostały przeniesione do Ratowa. Do roku 1926 przyjęto do zgromadzenia już ponad 70 członkiń. Warto pamiętać, że matka Bolesława przez cały czas dbała o rozwój duchowy wszystkich sióstr w jej zgromadzeniu. Dlatego od samego początku, zawsze „najwięcej uwagi poświęcała kandydatkom i nowicjuszkom"[3]. Chociaż w tych czasach zgromadzenie nieustannie borykało się z kłopotami mieszkaniowymi, to jednak miejscem zamieszkania matki założycielki „był zawsze ten dom, w którym organizował się lub istniał nowicjat. Swoją obecnością i pełną zawierzenia postawą oraz matczynym pouczeniem i zachętą pragnęła pomóc każdej siostry położyć mocne fundamenty życia zakonnego"[4]. Z kolei patrząc na zewnętrzny rozwój zgromadzenia to trzeba zauważyć, że m. Bolesława do tegoż 1926 roku miała pod swoim zarządem siedem domów Zgromadzenia Sióstr Misjonarek świętej Rodziny. Były to domy w Chełmnie, w Brześciu i Prużanach w diecezji pińskiej, w Pułtusku i Ratowie w diecezji płockiej, w Ostrołęce w diecezji łomżyńskiej i w Słonimie w diecezji wileńskiej[5]. Natomiast w roku 1935 przybyło jeszcze tych domów 23. Ale spośród wszystkich, sześć domów trzeba było zamknąć, więc w 1935 roku zgromadzenie działało w 24 placówkach. W archidiecezji wileńskiej było ich 10, w pińskiej 9, dwa domy działały w diecezji płockiej i po jednym w diecezji chełmińskiej oraz w Rzymie i w Talinie[6]. Jak widać z tego podsumowania najwięcej placówek zgromadzenia znajdowało się na terenach diecezji wileńskiej i pińskiej co świadczyło o pamiętaniu o swoim charakterze misyjnym, zarówno przez całe zgromadzenie, jak i przez jego założycielkę. Ponieważ „m. Bolesława przy zakładaniu domów zakonnych kierowała się zawsze troską o dobro Kościoła i zbawienie bliźnich, dlatego często otwierała domy tam, gdzie warunki pracy były wyjątkowo ciężkie i finansowo niekorzystne. Posyłała do pracy jednostki zahartowane w trudach życia, ofiarne i oddane całkowicie sprawie Bożej, bo tylko takie misjonarki mogły sprostać obowiązkom, które z tytułu swojego powołania apostolskiego podejmowały. Posłuchajmy relacji jednej z sióstr pracującej na takiej placówce: »Przez kilka lat obsługiwałam kilka szkół odległych od miejsca pobytu o 9-13 km, do których nieraz trzeba było iść pieszo. Była to parafia Krzywoszyn: 1.200 katolików rozsianych było wśród 11.000 schizmatyków wschodnich. Należało więc katolików umacniać w wierze ( - -)«". Tu zeznanie siostry zostało przerwane, ponieważ cenzor nowego ekumenizmu ponownie zaingerował w tekst. Tak więc ja pozwolę sobie dokończyć to zdanie, które według dużego prawdopodobieństwa mogło tak brzmieć: a 11 000 schizmatyków wschodnich przekonać (lub nakłonić) do powrotu na łono Kościoła katolickiego. Oczywiście nie było możliwe, aby siedemdziesięciotrzyletnia matka założycielka działała we wszystkich tych placówkach, „trzeba jednak przyznać, że ona decydowała o zaistnieniu lub likwidacji każdej placówki, a także o ich obsadzie personalnej"[7]. Odbywała również podróże wizytacyjne, które ostatecznie przyczyniły się do jej choroby a w konsekwencji do rezygnacji, na kapitule generalnej w sierpniu 1935 roku, z funkcji przełożonej generalnej. Podczas tej kapituły „wykazała głęboką pokorę i prostotę przepraszając za swe uchybienia popełnione podczas trzydziestoletnich rządów zgromadzeniem"[8]. Po rezygnacji z funkcji przełożonej generalnej m. Bolesława zamierzała z pewnością oddać się w ostatnich latach swojego życia głębszemu zjednoczeniu się z Panem Bogiem a także przygotowaniem się do ostatniej swojej drogi. „W klasztorze w Ratowie, który wydźwignęła z ruin i w którym przez dziewięć lat mieszkała, istniały sprzyjające warunki do zrealizowania tych pragnień. Bliskość Eucharystycznego Mistrza, zapewnienie pomocy sióstr na wypadek choroby i opuszczenia sił, nastrój klasztorny i wiejska cisza stanowiły gwarancję, że w Ratowie rzeczywiście będzie można przygotować się najlepiej na ostateczne spotkanie z Panem"[9]. Ale już miesiąc później rodzona siostra Bolesławy, Maria Lament, która kierowała placówką w Białymstoku poprosiła ją o pomoc w prowadzeniu tej placówki. Oczywiście m. Bolesława odłożyła swoje prywatne plany na później i we wrześniu 1935 roku pojawiła się u swojej siostry. Na tej otwartej rok wcześniej białostockiej placówce pracowało tylko kilka sióstr. Miały one do dyspozycji niewielki domek znajdujący się blisko kościoła św. Rocha, gdzie proboszczem był ks. kanonik Adam Abramowicz (1881 -1969). Matka Bolesława z dużą energią zabrała się do pomocy w działalności tej placówki o czym sama tak napisała do sióstr w Ratowie: „Pewnie się dziwicie - pisze Matka - że tak długo nie pisałam, ale to z przyczyny różnorodnych zajęć, jakie tu trzeba mi wykonywać, które wiele zabierają czasu. Niejedna z kochanych sióstr chce wiedzieć, jak tu mamy i co robimy. Z łaski Bożej mamy ubogie warunki. Mieszkam z m. Marią w pokoiku mniejszym niż połowa tego, który miałam w Ratowie, a ma tylko jedno okno. Do mego przyjazdu było sióstr w Białymstoku 3-4, a obecnie jest nas 15 i 3 próbantki, a więc 18 osób, potrzeby są większe, aniżeli gdy było 3-5 sióstr. Zorganizowałyśmy też 2 przedszkola i kursy dla dziewcząt zawodowe. Zakłady te potrzebują też umeblowania. Z Ratowa otrzymałam na całe urządzenie domu i tych zakładów dwieście złotych, które są kropelką na potrzeby tego domu i urządzenie 2 zakładów. Np. poszła s. Petronela kupić naczyń [...] wydała na to przeszło 60 zł. A jeszcze wiele, wiele niezbędnych rzeczy do kuch. gospodarki. Z pozostałych 140 zł. kupiono kilka starych stołów, krzeseł starych 30 i kilka kanapek do spania. Siostry z braku mieszkania, a także i z potrzeby pilnowania, sypiają w pracowniach, gdzie łóżek stawiać nie można, z kanapkami wygodnie, bo w dzień służą do siedzenia uczennicom, a w nocy siostrom do spania. Pierwsze więc potrzeby jako tako załatane zostały (...) A pracy tu mamy bardzo wiele. Dzieci w dwóch przedszkolach jest 100 (teraz mniej chodzi, bo zimno), na kursach zawodowych dziewcząt 50 (...). Ja układam różne podania, odpisuję na listy, całą gospodarką domową kieruję i doradzam we wszystkim. Na uroczystość Chrystusa Króla urządziliśmy akademię. Były deklamacje, śpiewy i piękne kostiumy i piękny obraz Chrystusa Króla. Widzowie zostali zachwyceni i mówili, że jak Białystok egzystuje, nic podobnego nie widzieli. A ks. Kanonik, nasz proboszcz, bardzo zadowolony i dumny, że ma takie działaczki misjonarki (...). Czuję się tu, jak przed kilkunastu laty w Piotrogrodzie. Młodzież dorastająca nas otacza, dzieci małe, rodzice zadowoleni, że ich dzieci są pod opieką zakonnic (...). Jestem w Białymstoku od dnia 19 września, a więc miesiąc i kilkanaście dni, a wiele w tym czasie dał P. Bóg zrobić, za co niech Mu będzie cześć i chwała"[10]. Na początku 1936 roku przybyła do zgromadzenia Onufra Puchłowska, która darowała temuż zgromadzeniu dwa parterowe domy wraz z ogrodem znajdujące się na terenie parafii ks. Abramowicza przy ul. Stołecznej 5a. Wówczas matka Bolesława razem ze swoją siostrą Marią otworzyły tam nowy dom zakonny. W domu tym prowadzono półkolonie. Dwa lata później Zarząd Białegostoku przekazał siostrom dom przy ul. Sitarskiej 25, który został przeznaczony na internat dla gimnazjalistów. Siostry na terenie parafii świętego Rocha „opiekowały się chorymi i ubogimi oraz pomagały więźniom. Kwestowały na budowę kościoła i domu parafialnego. Katechizowały dzieci. Zorganizowały stołówkę dla ubogiej inteligencji przy ul. Starobojarskiej 12. Prowadziły dwa przedszkola i szkołę krawiecką w nowo wybudowanej części domu parafialnego przy ul. Dąbrowskiego 1. Wprawdzie szkoła zawodowa miała być trzyletnią, ale już wiosną 1939 roku m. Bolesława postanowiła w miejsce szkoły zawodowej otworzyć gimnazjum ogólnokształcące. Ksiądz A. Abramowicz ofiarował na ten cel jedno piętro domu parafialnego przy ul. Dąbrowskiego 1. Kiedy 16 VI 1939 r. zgromadzenie otrzymało koncesję na prowadzenie gimnazjum Matka Założycielka przystąpiła do odpowiedniego urządzenia szkoły. Pod koniec sierpnia tego roku odbyły się wstępne egzaminy dla kandydatek. Z listu Matki Założycielki do sióstr (w Suchowoli) z dn. 8 września 1939 roku dowiadujemy się, że do gimnazjum przyjęto 80 dziewcząt. Wybuch drugiej wojny światowej przeszkodził w rozpoczęciu nauki. Po przejęciu rządów w Białymstoku przez władze radzieckie polecono otworzyć szkoły. Dyrektorką gimnazjum została s. Jadwiga Sztrauch. Z nauki korzystało 140 dziewcząt. Pięknie zapowiadające się gimnazjum istniało zaledwie cztery miesiące, gdyż nastąpiła reorganizacja szkolnictwa. Zaczęto likwidować szkoły prywatne i tworzyć dziesięciolatki państwowe. Całe urządzenie gimnazjum zabrano do szkół państwowych. Z inicjatywy m. Lament siostry w pustym lokalu zorganizowały i prowadziły czterogrupowe przedszkole. Po ponownym wkroczeniu Niemców do Białegostoku siostry prowadziły w tym samym budynku tajną siedmioklasową szkołę podstawową. W czasie drugiej wojny światowej cała działalność sióstr w zależności od zmian politycznych, ulegała dezorganizacji. Siostry zmuszone zewnętrznymi warunkami wycofały się z pracy w stołówce przy ul. Starobojarskiej. Nie prowadziły też internatu dla chłopców przy ul. Sitarskiej, gdyż już w 1939 roku budynek ten przejęły ówczesne władze. Dopiero w 1941 roku siostry go odzyskały i zorganizowały tam sierociniec. Przełożoną wszystkich sióstr pracujących w Białymstoku była m. B. Lament. Wprawdzie sama nie była w stanie angażować się bezpośrednio w poszczególne formy działalności, ale decydowała o podjęciu każdej pracy. Proboszcz parafii św. Rocha, ks. Adam Abramowicz, w swoich wspomnieniach napisał: »Matka Założycielka kierowała wszystkimi pracami, interesowała się każdą nową placówką, służyła mądrą radą. Pod jej czujną, troskliwą i doświadczoną opieką rozwijały się liczne placówki zgromadzenia w Białymstoku«. Zachowana korespondencja świadczy o tym, że m. Bolesława, po odejściu z urzędu przełożonej generalnej była nadal bardzo czynna i swoją troską, sercem i modlitwą ogarniała wszystkie sprawy zgromadzenia. W trudnych latach wojny zależało jej szczególnie na tym, aby siostry wykorzystały ten okres na ściślejsze zjednoczenie z Bogiem i by swoją autentycznie chrześcijańską postawą dawały świadectwo swej żywej wiary i niezachwianej nadziei we wszechmoc Bożą. Świadczą o tym następujące fragmenty listów: »A teraz proszę, abyście były spokojne o nas. [...] nie przejmujmy się niczym, lecz z całą ufnością oddajmy się Panu i bądźmy spokojne [...]. Módlmy się gorąco i prośmy Pana, aby wszystko obrócić raczył na większą swą chwałę«. »Wierzymy, że Jego św. Opatrzność nie zapomina o maleńkiej muszce, a więc ufajmy, a Bóg uśmierzy burze i nawałnice jednym skinieniem swej Boskiej prawicy. Jesteśmy w ręku Boga, który jest Panem wszystkich mocarzy tej ziemi, toteż nie obawiajmy się niczego, jak tylko grzechu, bo tylko grzech przynosi prawdziwą szkodę, gdyż gubi duszę«. »W łodzi, którą płyniemy po tak wzburzonym oceanie świata jest z nami, jak niegdyś z apostołami, Chrystus. Zdaje się pozornie, że On jakby zasnął i nie obchodzi Go grożące nam niebezpieczeństwo, [...], lecz my ufajmy. Tak. Wierzmy i ufajmy, że Jezus jednym aktem swej woli przywróci pokój i zapanuje cisza. Lecz oprócz ufności potrzeba gorącej modlitwy (...). Prześladowanie obecne ma nas utwierdzić w naszym powołaniu misyjnym i wzmocnić takowe tak, iż raczej umrzeć, aniżeli opuścić zakon, w którym Bóg w swej dobroci umieścić nas raczył«. W czasie drugiej wojny światowej wiele sióstr z innych placówek, na skutek usunięcia z pracy przez władze okupacyjne, szukało schronienia u Matki Założycielki w Białymstoku. W pobliżu swej zakonodawczyni siostry czuły się bezpieczniej. Matka zaś swoją postawą, modlitwą i pouczeniem starała się umocnić każdą z nich. W 1941 roku rozpoczął się dla m. Lament nowy, naznaczony ogromnym cierpieniem fizycznym, etap życia. Dotknięta paraliżem ostatnie pięć lat życia spędziła w łóżku, zdana całkowicie na pomoc innych. Dotąd zawsze bardzo aktywna również tę sytuację potrafiła wykorzystać na pracę twórczą. W tym bowiem okresie ukończyła opracowywanie komentarza do konstytucji. Dzieło to zwane Dyrektorium rozpoczęła matka najprawdopodobniej o wiele wcześniej. Podjęła się go w poczuciu odpowiedzialności za rozwój duchowy zgromadzenia. W przedmowie napisała: »Ułożyłam książkę, która by mogła dopomóc siostrom odpowiednio do pogłębienia życia zakonnego. Będzie to dla sióstr wielką i miłą pomocą w dążeniu do ich najważniejszego i jedynego celu (...). W każdym domu znajdować się powinno niniejsze dyrektorium. Siostry będą je do codziennego czytania, jak to reguły nasze opiewają, używały lub też do rozmyślania może im służyć ku większej chwale Bożej i uświęcenia własnego dusz naszych«"[11]. Oprócz Dyrektorium, które było „wykładem ascetycznym na temat Konstytucji Zgromadzenia Sióstr Misjonarek świętej Rodziny"[12], m. Bolesława napisała dla sióstr Rozmyślania i czytania duchowne. Oba te dość obszerne dzieła w większości są zestawieniem treści z dzieł innych autorów. Sama o tym tak mówiła: „Ażeby mieć odpowiednie wskazania na każdy artykuł naszych Konstytucji, potrzeba mieć bibliotekę w domu dobrze zaopatrzoną. Mając to na uwadze, że często domy nasze składać się będą z czterech lub sześciu sióstr, to trudno dostarczyć odpowiednich książek. Chcąc zaradzić temu zebrałam z różnych dzieł ascetycznych autorów katolickich cenionych w Kościele i ułożyłam książkę, która by mogła dopomóc siostrom odpowiednio do pogłębienia życia zakonnego. Będzie to dla sióstr wielką i miłą pomocą w dążeniu do ich najważniejszego i jedynego celu. Znajdą one w niej na wszystkie artykuły odpowiednie rady i wskazówki, jak mają postępować w życiu zakonnym. W każdym domu naszego zgromadzenia znajdować się powinno niniejsze Dyrektorium. Siostry będą je używały do codziennego czytania, jak to Reguły nasze opiewają lub też do rozmyślania może im służyć ku większej chwale Bożej i uświęcenia własnego dusz naszych"[13]. Warto pamiętać, że matka Bolesława Lament nie była teologiem, stąd nic dziwnego, że jej prace mają charakter kompilacyjny. Paraliż m. Bolesławy był wynikiem wylewu krwi do mózgu i obejmował prawą stronę ciała, usztywniona była jej prawa ręka i prawa noga. Oprócz tego matka chorowała jeszcze na serce, nerki i wątrobę. Często jej cierpienia były tak ciężkie, że powodowały bezsenność. Niemniej jednak, jak wspominała jedna z sióstr: „w chorobie okazywała heroiczną cierpliwość, zawsze mając miłe słówko i uśmiech dla otoczenia, a pielęgnująca ją siostra zapisała, że mimo choroby nie opuszczał jej nigdy dobry humor"[14]. Można powiedzieć, że matka Bolesława praktycznie całe życie przygotowywała się do swojej ostatniej drogi, a „okres starości i choroby przyjmowała jako łaskę daną przez Boga do zdobywania zasług"[15]. Do swojej wieloletniej współsiostry Leokadii Górczyńskiej tak napisała: „»Że Bóg nas trzyma obie takie staruszki na tej ziemi i doświadcza cierpieniami ciała i duszy, to wszystko są łaski, łaski wielkie; starajmy się kochana matko, wykorzystać wszystko. [...] cierpienia i nasz wiek podeszły są złotym okresem dla naszych dusz, korzystajmy z tego złotego czasu«. W tym samym duchu napisała do sióstr w Suchowoli: »Życie upływa, wieczność się zbliża. Toteż korzystajmy z dnia każdego i z każdej chwili i godziny naszego życia. Wszystko, co z tej ziemi - przeminie i skończy się z czasem, tj. z chwilą naszej śmierci, a tylko to, cośmy zebrały na wieczność, pójdzie z nami na tamten świat, toteż bądźmy pilne i gorliwe w zbieraniu skarbów pozagrobowych. (...) Niech też wzrok duszy w niebo utkwiony przypomina nam, że tam jest nasze mieszkanie wieczne, do którego iść mamy przez całe życie wstępując w ślady Zbawiciela«. Pisząc natomiast w 1936 r. swój bożonarodzeniowy list do sióstr w Ratowie prosiła o modlitwę w intencji uproszenia dla niej łaski jak najlepszego przygotowania się do spotkania z Chrystusem w momencie śmierci"[16]. Bolesława Lament z wielkim spokojem i z całkowitym zawierzeniem Panu Bogu przygotowywała się do śmierci. Miała jednocześnie głęboką wiarę, graniczącą z pewnością w przyszłe życie wieczne, o czym świadczą jej wypowiedzi do sióstr: „nie lękajmy się sądu po śmierci [...], Bóg dobry da, że się zobaczymy, jeżeli nie tu, to w wieczności razem będziemy cieszyć się wiecznie"[17]. Przed śmiercią spowiadała się co tydzień, a ponieważ pokój, w którym mieszkała, przylegał do kaplicy, mogła więc uczestniczyć codziennie w Ofierze Mszy Świętej przyjmując Najświętszy Sakrament. Dwukrotnie też, gdy stan jej był dość ciężki, przyjęła ostatnie namaszczenie. Na początku stycznia 1946 roku stan m. Bolesławy znacznie się pogorszył. Zaczęto podawać jej leki nasercowe. „W nocy 27 stycznia odczuwała dotkliwe bóle i kłucia w sercu. W dniu 28 stycznia skierowała swoje pouczenie do s. E. Kęsickiej, zachęcając ją do troski o czystość duszy, uwolnienia się od jakiegokolwiek przywiązania do rzeczy materialnych i pielęgnowania w sobie miłości Boga nade wszystko. W dniu 29 stycznia 1946 r. swoje uczestnictwo we Mszy św. ofiarowała w intencji szczęśliwej śmierci. Prosząc pielęgnującą ją siostrę o modlitwę w tej samej intencji, powiedziała jej, że w tym dniu w sposób szczególny modliła się o to, aby ominęły ją jakiekolwiek roztargnienia. W tym też dniu czuła wielkie osłabienie. Nie miała nawet siły na to, aby podnieść głowę w czasie Komunii św. Po Mszy św. poprosiła, aby przybył stały spowiednik dla wysłuchania jej spowiedzi. Z powodu jednak jego nieobecności (...) do spowiedzi nie doszło. O zwykłej porze odmówiła południową modlitwę Anioł Pański, a o godz. 1300 spożyła trochę obiadu, po którym ogarnęła ją senność. Obsługująca siostra pozostawiła ją samą udając się do parafii św. Rocha dla odbycia z dziećmi lekcji śpiewu kościelnego. W czasie jej nieobecności, przy chorej m. Bolesławie czuwała m. Łucja Czechowska mieszkająca w przyległym pokoju. (...) Około godz. 1430 powracająca s. E. Kęsicka zauważyła, że m. Bolesława kona. Powiadomiona przełożona generalna m. Ł. Czechowska i siostry modliły się głośno przy Konającej, a s. E. Kęsicka pobiegła po kapłana. Po kilku minutach przybył spowiednik m. Bolesławy i udzielił jej sakramentu chorych. Około godz. 1500 [83 letnia] m. Bolesława Lament w obecności kapłana i sióstr zakończyła życie. Był to wtorek 29 stycznia 1946 r."[18]. „Jej ciało przewieziono do Ratowa do kościoła świętego Antoniego. Została beatyfikowana 5 czerwca w1991 przez papieża Jana Pawła II. Po beatyfikacji jej relikwie zostały przeniesione do sanktuarium w Białymstoku"[19]. Na zakończenie, aby mieć wyobrażenie o wspominanym Dyrektorium Bolesławy Lament, przytoczymy tu kilka fragmentów z tego dzieła: „(Do art. 1 Konst.) Dobroć Boża udzieliła nam wielkiej łaski powołując nas do życia zakonnego, które obowiązuje stale dążyć do doskonałości. Za tę łaskę niczym niezasłużoną powinnyśmy składać codziennie pokorne dziękczynienie Majestatowi Bożemu i prosić, by się spełniły Boże zamierzenia w nas. (D.I 1) (Do art. 2 Konst.) Artykuł drugi wskazuje, że głównym i pierwszym obowiązkiem jest praca przy pomocy łaski Bożej nad uświęceniem własnym, przez wierne zachowanie trzech ślubów zakonnych prostych ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, a także naszych konstytucji. Pamiętajmy zawsze, że Bóg w swej dobroci wybrał nas spośród milionów i powołał, byśmy szły drogą doskonałości zakonnej i dał nam konstytucje, które wskazują w jaki sposób mamy dążyć do świętości. Zatem ukochajmy to wszystko, co śluby i nasze konstytucje wymagają, gdyż w tym jest objawiona wola Boża względem nas. Bądźmy wierne, gorliwe i miejmy ufność w pomoc Bożą, a czyńmy wszystko z miłości dla większej chwały Bożej. (D.I 12) (Do art. 3 Konst.) Widzimy z artykułu trzeciego, jak wielkie zadanie Opatrzność Boża zleciła naszemu Zgromadzeniu do spełnienia. Zgromadzenie ma pracować wszędzie, gdzie tylko tego większa chwała Boża będzie wymagać, lecz szczególnym jego celem jest praca nad powrotem oddzielonych chrześcijan wschodnich do jedności Kościoła katolickiego. Zatem z łaski i miłosierdzia Bożego jesteśmy powołane do pracy nad zbawieniem dusz bliźnich. Czy doceniamy tak wielką łaskę, jaką nas dobroć i miłość Boża raczyła udarować? Artykuł 1 naszych konstytucji zaznacza, że mamy przez nasze śluby zakonne ubóstwa, czystości i posłuszeństwa dążyć za pomocą łaski Bożej do doskonałości i uświęcać swą własną duszę, a artykuł 2-gi obowiązuje nas do pracy przy pomocy łaski Bożej nad zbawieniem i uświęceniem dusz bliźnich, jak również wskazuje nam, w jaki sposób mamy prowadzić nasze apostolstwo, naszą misyjną działalność. Składajmy pokorne dziękczynienie całej Trójcy Przenajświętszej za to nasze powołanie i wybranie Pańskie niczym niezasłużone. Wiemy z historii o prześladowaniu Kościoła katolickiego, kiedy żył św. Ojciec Ignacy Loyola i to go właśnie spowodowało do założenia Towarzystwa Jezusowego. Dziś nie lepiej się dzieje na świecie, jak za czasów św. Ojca Ignacego. Kościół katolicki okrutnie prześladowany, całe narody niegdyś wiernie praktykujące wiarę katolicką obecnie spoganiały, a grzechy i zbrodnie dotąd na ziemi nieznane, zalewają świat cały. Zdaje się, że piekło sprzysięgło się na zgubę dusz ludzkich i obalenie Kościoła katolickiego. Toteż grono dusz dobrej woli, widząc opłakany stan Kościoła świętego i zgubę dusz nieśmiertelnych, zapragnęło oddać swe słabe niewieście siły, jako pomoc kapłanom katolickiego Kościoła w pracach apostolskich, szerzenia chwały Bożej, ratowania dusz Krwią Chrystusa Pana odkupionych. W tym celu zwrócono się do W. O. Feliksa Wiercińskiego TJ naówczas przebywającego na misji w Rosji z prośbą, aby nam dopomógł w naszych zamierzeniach, gdyż pragniemy ułożyć swe życie według reguł św. Ojca Ignacego i chciałybyśmy mieć konstytucje oparte na tychże regułach. Dzięki łasce Miłosierdzia Bożego, W. O. Feliks Wierciński przychylił się łaskawie do naszej prośby, a było to w roku 1905. Konstytucje nasze są przystosowane odpowiednio do prac naszych niewieścich, a główny obowiązek, to jako pomocnice kapłanów w ich pracach apostolskich, jak opiewa artykuł 4 naszych konstytucji, a co przy łasce Bożej od pierwszych początków praktykuje się u nas. Niech siostry starają się, by przy pomocy i łasce Bożej gorliwie uświęcały swe dusze, jak również dbały o zbawienie i uświęcenie dusz bliźnich, za które Chrystus Pan przelał swą Krew Przenajdroższą. (D. I 23-24) (Do art. 4 Konst.) Mamy wskazane przez ten artykuł, jakie prace mają obejmować naszą działalność misyjną. Powiedziane jest, iż mamy pomagać kapłanom w ich pracy apostolskiej jako pomocnice. Nasz cel, to szerzyć chwałę Bożą, służyć Kościołowi i zbawieniu dusz. Dla tego celu opuściłyśmy świat i wszystko na nim. Niechże gorliwość o chwałę Bożą, uświęcenie własnej duszy i zbawienie dusz, zawsze i wszędzie nam towarzyszy i dopomaga do osiągnięcia naszego celu. Obowiązki nasze jako zakonnic misjonarek wymagają, byśmy często obcowały z ludźmi świeckimi, ale niech siostry zawsze pamiętają, żeśmy przez naszą profesję zakonną wyrzekły się świata, toteż obecnie nie jesteśmy już z tego świata i nic wspólnego z nim mieć nie możemy. Módlmy się codziennie gorąco i błagajmy naszego Oblubieńca Jezusa, by nam dopomagał, abyśmy spełniały wiernie nasze posłannictwo w Kościele świętym. Pamiętajmy, iż same z siebie jesteśmy niezdolne nic uczynić, co byłoby godne Boga i zasługujące na niebo, toteż niech nam zawsze i wszędzie pokora towarzyszy, a z nią ufność w pomoc Bożą. (D. I 42) (Do art. 5 Konst.) Acz niegodne tak wielkiej łaski, obrałyśmy za swój wzór, swoje miano i swych Patronów - Przenajświętszą Rodzinę nazwę Sióstr Misjonarek św. Rodziny. Jezus - Bóg - Człowiek, Maryja - Niepokalanie Poczęta Matka Boża, św. Józef - najczystszy Oblubieniec Maryi, to nasi najpierwsi, najświętsi Patronowie. Czy doceniamy tę łaskę, jaką nam Opatrzność raczyła udzielić, dając nam za opiekunów te trzy Najświętsze Istoty, jakich ziemia nigdy nie miała i mieć nie będzie? Ponieważ św. Rodzina jest naszym wzorem, potrzeba nam choć w przybliżeniu poznać życie Jezusa, Maryi i Józefa św. i starać się przy łasce Bożej wstępować w ich ślady. (D. I 43) (Do art. 7 Konst.) Z łaski Bożej powołane zostałyśmy do zgromadzenia zakonnego. Życie nasze ma płynąć w zjednoczeniu z Bogiem, jest to życie płynące z modlitwy, a także powinnyśmy się poświęcać dla dobra dusz, najdroższą Krwią Chrystusową odkupionych. Starajmy się ze wszystkich sił dążyć do tego, byśmy żyły w jedności i miłości wspólnej, często prośmy w modlitwie o łaskę do wykonania tego, do czego zebrane i zgromadzone jesteśmy, abyśmy jednym sercem i jedną wolą chwaliły Boga i wiernie spełniały obowiązki naszego powołania. (D.I 44)"[20] Bibliografia: -Praca zbiorowa, Podręczna encyklopedya kościelna, T.21/22, Warszawa 1910. -Praca zbiorowa, Podręczna encyklopedya kościelna, T.27/28, Warszawa 1912. - Henryk Fros SI, Franciszek Sowa, Twoje imię; przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1975. - Oprac. o. Joachim Bar, Wybór pism Bolesławy Lament, Roma 1975. -S. Adriana Teresa Gronkiewicz, Służebnica Boża Bolesława Lament, w Polscy Święci T. 8, Warszawa 1987. - S. Adriana Teresa Gronkiewicz, Życie i działalność Bolesławy Marii Lament 1862 -1946 Założycielki Zgromadzenia Sióstr Misjonarek św. Rodziny, Warszawa 1990. -S. Gracja Krystyna Wasilewska, Na drogach apostolstwa, Lublin 1991. -Ilustrowany leksykon polskich świętych, błogosławionych i sług Bożych w opracowaniu Gabriela Turowskiego, Kraków 2004. - Ks. Michał Poradowski, Trzydziestolecie Drugiego Soboru watykańskiego, Wrocław 2011. - O. Hugo Hoever SOCist, Żywoty świętych pańskich na każdy dzień, oprac. Olsztyn 2011. -Ewa Skarżyńska, Bolesia - opowieść o niezwykłych losach bł. Bolesławy Lament, Sandomierz 2012. - Ewa Czerwińska, Polscy święci i błogosławieni, Warszawa 2013. - Praca zbiorowa, Encyklopedia ekumenizmu w Polsce (1964-2014), Kraków 2016. -Ks. Jan Śledzianowski, Polscy Błogosławieni i Święci w walce o wolność i godność Narodu, Kielce 2019. Źródło https://imiona.net.pl/boleslawa-lament/ Uwaga! Przy publikacji podaj źródło © www.imiona.net.pl/. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bolka_bytomska http://siostryfranciszkanki.pl/o_nas/ - Władysław Tarczyński, Łowicz - wiadomości historyczne z dodaniem innych szczegółów, Łowicz 1899, s. 157. Dost. w intern. na str.: file:///C:/Users/Mariusz/AppData/Local/Temp/MicrosoftEdgeDownloads/b2647aef-b4a3-4b24-9b54-43471c63633b/%C5%81owicz%20%20%20wiadomo%C5%9Bci%20historyczne%20z%20dodaniem%20innych%20szczeg%C3%B3%C5%82%C3%B3w.pdf https://www.swietyduch.lowicz.pl/zgromadzenie-postac.html https://www.swietyduch.lowicz.pl/Praga-postac.html ks. Jan Wasilewski, Arcybiskupi i administratorowie archidiecezji mohylowskiej, Pińsk 1930. Dost. w Intern. na str.: https://pbc.biaman.pl/dlibra/show-content/publication/edition/6761?id=6761 http://www.swzygmunt.knc.pl/MARTYROLOGIUM/POLISHRELIGIOUS/vPOLISH/HTMs/POLISHRELIGIOUSmartyr3681.htm https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Prawo_Kanoniczne_kwartalnik_prawno_historyczny/Prawo_Kanoniczne_kwartalnik_prawno_historyczny-r1969-t12-n1_2/Prawo_Kanoniczne_kwartalnik_prawno_historyczny-r1969-t12-n1_2-s35-118/Prawo_Kanoniczne_kwartalnik_prawno_historyczny-r1969-t12-n1_2-s35-118.pdf https://miory1.wordpress.com/2006/09/11/ksiadz-eugeniusz-swiatopelk-mirski/ https://www.swietyduch.lowicz.pl/nowe-postac.html http://www.misjonarki-swietej-rodziny.org/zalozycielka_wspomnienia.html#2 Bernardetta Puchalska - Dąbrowska, Literacki kształt wspomnień o Błogosławionej Bolesławie Lament w dokumentach procesów kognicyjnego i informacyjnego, w Roczniku Teologii Katolickiej, TomXI/2, rok 2012, s. 156. dost. w Intern. na str.: http://hdl.handle.net/11320/1237 https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-29b.php3 [1] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, Służebnica Boża Bolesława..., s. 307. [2] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, Życie i działalność Bolesławy..., s. 151. [3] Tamże, s. 164. [4] Tamże, s. 165. [5] Tamże, s. 183. [6] Tamże, s. 208 i 209. [7] Tamże, s. 209. [8] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, Służebnica Boża Bolesława..., s. 320. [9] Tamże. [10] Tamże, s. 321. [11] Tamże, s. 322-324. [12] S. Adriana Teresa Gronkiewicz, Życie i działalność Bolesławy..., s. 284. [13] Tamże, s. 284-285. [14] Tamże, s. 282. [15] Tamże, s. 287. [16] Tamże, s. 287-288. [17] Tamże, s. 288. [18] Tamże, s. 289-290. [19] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/01-29b.php3 [20] Oprac. o. Joachim Bar, Wybór pism..., s. 120-123.
Powrót |