B³ogos³awiona Bernardyna Jab³oñska Cz. II B³. s. Bernardyna Maria Jab³oñska zdj. ze str.: https://www.albertynki.pl/s-bernardyna/zycie-s-bernardyny/ Tu warto zwróciæ uwagê na s³owa Brata Alberta, w których mówi on, ¿e co¶ trzyma o powo³aniu s. Bernardyny. Otó¿, by³ to w³a¶nie ten tekst napisany na kartce, który wrêczy³ jej w chwili jej duchowego za³amania, gdy prze¿ywa³a ciemn± noc duchow±. Na kartce tej by³ tekst formu³y ofiarowania siê Panu Jezusowi specjalnie napisany przez Brata Alberta dla s. Bernardyny i wówczas przez ni± podpisany. Tekst ten nosi³ czy te¿ „trzyma³" Brat Albert stale przy sobie, a¿ do swojej ¶mierci. A brzmia³ on tak: „Oddajê Panu Jezusowi moj± duszê, rozum, serce i wszystko, co mam. Ofiarujê siê na wszystkie w±tpliwo¶ci, osch³o¶ci wewnêtrzne, udrêczenia i mêki duchowne, na wszystkie upokorzenia i wzgardy, na wszystkie bole¶ci cia³a i choroby, a za to nic nie chcê ani teraz ani po ¶mierci, poniewa¿ tak czyniê z mi³o¶ci dla samego Pana Jezusa"[1]. Akt mi³o¶ci s. Bernardyny, który nosi³ przy sobie Brat Albert a po jego ¶mierci ona sama. Zdj. ze str. https://www.albertynki.pl/s-bernardyna/zycie-s-bernardyny/ Taki sam ¶lub, wiele lat wcze¶niej, uczyni³ tak¿e Brat Albert i to pomog³o mu wyj¶æ z jego kryzysu duchowego, który wówczas prze¿ywa³. Liczy³ wiêc, ¿e podobny akt pomo¿e znêkanej duszy siostry Bernardyny. I pomimo tego, ¿e „ciemno¶ci nie ust±pi³y z duszy zakonnicy, to jednak w wielu wypadkach wystarczy³o Bratu Albertowi powo³aæ siê na podpisany akt, aby pokój zapanowa³ w [jej] udrêczonej duszy"[2]. A dzia³o siê tak dlatego, ¿e mia³a ona bardzo siln± wolê i ta „silna wola, wspierana ³ask±, kaza³a jej teraz byæ konsekwentn± w zachowaniu tego, co ¶wiadomie podpisa³a. Dalsze jej ¿ycie sta³o siê nieustannym wysi³kiem, by dochowaæ wierno¶ci [temu] zobowi±zaniu"[3]. ¦lub s. Bernardyny, nazwany pó¼niej Aktem mi³o¶ci podpisa³a ona w Wielk± Sobotê 1899 roku. Brat Albert nosi³ ten akt ca³y czas przy sobie, „za klapk± swego habitu"[4]. Po jego ¶mierci, siostra Bernardyna „z wielkim wzruszeniem wyjê³a zniszczony papier ze skórzanej torby[5] i do koñca swego ¿ycia przechowywa³a jako najcenniejsz± pami±tkê. (...) Podczas ostatniej choroby, gdy cierpia³a w nieludzki sposób, siostry podsuwa³y jej my¶l, aby swoje cierpienia ofiarowa³a za Zgromadzenie; odpowiedzia³a z lekkim wyrzutem: »Przecie¿ ja z³otki nic nie mam, wszystko Panu Jezusowi odda³am«"[6]. S. Bernardyna czêsto kara³a siebie sam±, brakiem Komunii ¦wiêtej w danym dniu, nawet za drobne przewinienia. A na to, w taki sposób reagowa³ Brat Albert: „Dziêkujê Dynce, ¿e mnie pocieszy³a, bo ciê¿ko jestem udrêczony, je¿eli dziecko Komuniê ¦-t± opuszcza. Inne sprawy proszê za³atwiaæ, jak mo¿na. O jedno proszê dla mi³o¶ci Pana Jezusa Dzieci±tka, ¿eby Komunii ¦-tej nie opuszczaæ i dla mi³o¶ci ¦wiêtych Anio³ów, którzy siê smuc±, kiedy Dynka opuszcza Komuniê S-t±, ¼ród³o si³y i ¿ycia. Opiece Boskiej was polecam"[7]. My¶lê, ¿e warto przyjrzeæ siê jeszcze fragmentom kilku listów Brata Alberta do s. Bernardyny, Tak±, na przyk³ad mia³ Brat Albert opiniê o grzechach s. Bernardyny: „A Dynki grzechy jest ni to, ni owo, niby co¶ a niby nic, prawdê mówi±c niedoskona³o¶ci, zamieszania i pokusy, trochê ¶mieci i tyle. Gdyby siê uspokaja³a, to znaczy wierzy³a Tatkowi i do Komunii chodzi³a, to by tego wszystkiego nie by³o, a gdyby wierzy³a Tatkowi, co mówi o modlitwie i ³adniusio siê modli³a, jak Pan Jezus daje, to by i niedoskona³o¶ci nie wy³azi³y. ¯eby choæ spróbowa³a przez tydzieñ wierzyæ i s³uchaæ, o. minister pozwoli³by czêst± Komuniê"[8]. Tym sprawuj±cym wówczas urz±d ministra by³ prawdopodobnie o. Józef Hrubant TJ (1857-1918)[9]. Innym razem tak napisa³: „Proszê trochê wierzyæ Bratu Starszemu, dla mi³o¶ci Pana Jezusa proszê wierzyæ, ¿e Dynka nie ma grzechów, ale uczucia grzechów, czyli skrupu³y uczuciowe, mo¿na i trzeba komunikowaæ, ze ¶wiêt± ¶mia³o¶ci± do Pana Jezusa. A je¿eli w rozumie formuj± siê w±tpliwo¶ci, to je na swoj± korzy¶æ t³umaczyæ, wierz±c Bratu Starszemu"[10]. A jeszcze w innym tak: „Najmilsza siostra Bernardyno, brat Starszy prosi, ¿eby mu wierzyæ, ¿e Siostra nie ma dobrowolnych grzechów wcale, ¿e skrupu³y s± chorobliwe albo od diab³a i prowadz± do zamieszania i niedoskona³o¶ci, s± przeciwne duszy i s³u¿bie Bo¿ej. Sam Pan Jezus prosi i chce, ¿eby dla Jego Naj¶wiêtszej Mi³o¶ci siê uspokajaæ i utulaæ i je¿eli przychodzi co cierpieæ, to cichuchno cierpieæ"[11].
Rysunek Brata Alberta obrazuj±cy skrupu³y i ich autora zamieszczony w li¶cie do s. Bernardyny Zdj. z ksi±¿ki Pisma Adama Chmielowskiego (¶w. Brata Alberta) (1845-1916), Kraków 2004. Natomiast, gdy s. Bernardyna zbyt bardzo siê rozczula³a nad sob± i mia³a jakie¶ skrupu³y, które Brat Albert uznawa³ za podszepty szatañskie, to tak do niej pisa³: „Dynka niech gardzi pod³ym diab³em, niech siê sprzeciwia skrupu³om, niech w±tpliwo¶ci na swoj± korzy¶æ t³umaczy, to bêdzie dobrusia i ¶wiête dziecko"[12]. Albo w taki sposób t³umaczy³: „Bratu Starszemu przykro, ¿e najnêdzniejsze diablisko byle co szepnie do ucha i to wystarcza, ¿eby siê chcieæ za diab³a spowiadaæ, sama siê mieszaæ, ksiê¿y k³opotaæ i od Komunii siê odstraszaæ, zamiast polecieæ co prêdzej, jak ptaszek do Serca Pana Jezusowego siê przytuliæ. Dynka to wszystko wie z dawna. Niech Matka Boska wspomo¿e dziecko, ¿eby tak nie robi³o nierozs±dnie"[13]. A gdzie indziej: „Niechby siê ten diabe³ z Dynki grzechów przed swoim Lucyperem spowiada³ albo i Dynka, ale przed Tatusiem chyba, albo przed panem Sawickim[14] zamiast rozgrzeszenia da³by trochê bromu, albo ¿elaza, albo kaza³ i¶æ siê dobrze wyspaæ. A spowiedzi by³y i s± dobre i szczere, a¿ zanadto chyba dobre, bo takie wszystkie poruszenia umys³u od woli niezale¿ne i tym podobne przypad³o¶ci nie nale¿± do spowiedzi, ani nie ma sposobu tego wszystkiego wygadaæ. Pan Jezus kocha Dynkê, grzechy dawno darowa³, darowa³ i zapomnia³, jak¿eby kocha³, gdyby nie darowa³? Pan Jezus dla Dynki chce byæ taki dobrusi, jak matka, co karmiæ chce dziecko s³odkim mleczkiem, jak najbli¿szy przyjaciel zawsze wierny, jak ojciec i opiekun, który o najmniejszej potrzebie dziecka pamiêta, jak ma³¿onek, który chce utuliæ i upie¶ciæ, jak niewinne dzieci±tko, co r±czki wyci±ga i oddaje siê na ³askê i nie³askê, by³e go wzi±æ, i tylko taki chce byæ Pan Jezus dla Dynki"[15]. W kolejnym li¶cie tak napisa³: „Tatu¶ siê nie zasmuca jest spokojny, jak Dynka prosi. A czemu Dynka z diab³ami wdaje siê w rozmowy? - diab³y oszukañcy, a czemu Tatkowi nie wierzy smarkactwo, kiedy obieca³o? -A czemu Panu Jezusowi nie ufa jak tylko choæ troszkê Pan Jezus siê ukryje. Czy ma³o ³ask dosta³a, jeszcze ma³o? Czemu niewierny Tomasz? A czemu, bo Tatka nie s³ucha..."[16]. A tak stara³ siê wyt³umaczyæ s. Bernardynie jej cierpienia: „Prawda jest, ¿e dusza cierpi, ale, bo jest i ma byæ ukrzy¿owana na tej ziemi, jak by³ jej Ukochany dla niej"[17]. Gdzie indziej znajdujemy takie s³owa: „Tatko wcale siê nie gniewa na biedn± Dynkê, tylko owszem ¿a³uje dziecka, ¿e cierpi. Ale ten Krzy¿ pan Jezus daje, bo kocha Dynkê; krzy¿ zewnêtrzny i duchowny. Dynka jest chora i na chor± Dynkê przychodz± oczyszczenia i duchowne noce, czyli ciemno¶ci, które sprawiaj± mêkê. Jak Pan Jezus zechce to przyjdzie i Dynka bêdzie dobra"[18]. I w taki sposób uspokaja³ swoj± córkê duchow±: „Dla mi³o¶ci Pana Jezusa, któremu Dynka jest oddana na ca³± wieczno¶æ, prosi Tatko, ¿eby by³a spokojniusia, bo Pan Jezus, Dynki Naj¶wiêtszy Oblubieniec jest spokojniusi"[19]. Brat Albert bardzo pochlebnie wyra¿a³ siê o swoim kierowniku duchowym ks. Czes³awie Lewandowskim (1864-1934) i oczywi¶cie poleci³ go s. Bernardynie: „Bardzo bym siê cieszy³, ¿eby posz³a do ojca Lewandowskiego siê wyspowiadaæ, bo dobrusi, ³agodniusi i duchowny"[20]. Ks. Lewandowski, o którym jeszcze us³yszymy troszkê pó¼niej, oczywi¶cie ca³kowicie spe³ni³ oczekiwania Brata Alberta i dla s. Bernardyny „sta³ siê (...) wsparciem na drodze powo³ania, powiernikiem duszy i spowiednikiem"[21], a po ¶mierci Brata Alberta, w pewnym sensie zaj±³ jego miejsce i sta³ siê jej kierownikiem duchowym. Z biegiem czasu s. Bernardyna uczy³a siê coraz ¿yczliwiej patrzyæ na nêdzê swoich podopiecznych, coraz czê¶ciej budzi³o siê w niej wspó³czucie a nawet „mi³o¶æ, która wkrótce mia³a siê staæ g³ównym rysem jej charakteru. Bibliografia: https://www.albertynki.pl/s-bernardyna/zycie-s-bernardyny/ S. Ambrozja Stelmach SPU, s. Aniela B±k SPU, Historia Zgromadzenia Sióstr Albertynek 1891-1955, Zakopane-Kalatówki 2008. S. Ambrozja Stelmach albertynka, Siostra Bernardyna (Maria Jab³oñska 1878-1940), art. w Nasza Przesz³o¶æ T. X, Kraków 1959. S. Assumpta Faron albertynka, ¦ladami Brata Alberta b³. Siostra Bernardyna - Maria Jab³oñska (1878-1940), Kraków 2003. S. Bernardyna Maria Jab³oñska, Wybór Pism, Kraków 1988. Ks. Bogdan Markowski CM, Ksi±dz Czes³aw Lewandowski 1864-1934, Kraków 2022. Bóg nade mn± jak ob³oki nad ziemi±, z Pism b³. Siostry Bernardyny Jab³oñskiej, wprowadzenie s. Assumpta Faron, Kraków 2000. http://www.horyniec.franciszkanie.pl/index.php?page=8#Nowiny Ks. Jerzy Misiurek, Polscy ¶wiêci i b³ogos³awieni; ¿ycie - duchowo¶æ -przes³anie, Czêstochowa 2010. S. Magdalena Kaczmarzyk, Trudne drogi mi³o¶ci B³ogos³awiony Brat Albert Chmielowski w s³u¿bie najbiedniejszym, Kraków 1986. Maria Winowska, ¦wiêty Brat Albert opowie¶æ o cz³owieku, który wybra³ wiêksz± wolno¶æ, Kraków 1992. Nasi ¶wiêci polski s³ownik hagiograficzny, red. Aleksandra Witkowska OSU, Poznañ 1999. https://odkrywajroztocze.pl/aktualnosci/brat-albert-swiety-ktory-ukochal-roztocze-258 Pisma Adama Chmielowskiego (¶w. Brata Alberta) (1845-1916), Kraków 2004. S. Rafaela Nowakowska, albertynka, Modlitwa i czyn w ¿yciu b³. Matki Bernardyny Jab³oñskiej, Kraków 2004. https://repozytorium.theo-logos.pl/xmlui/handle/123456789/2392 O. W³adys³aw Kluz OCD, Adam Chmielowski Brat Albert, Kraków 1982. O. W³adys³aw Kluz OCD, S³u¿ebnica Bo¿a Bernardyna Jab³oñska, publikacja w Polscy ¶wiêci t. 11, Warszawa 1987. [1] Pisma Adama Chmielowskiego..., s. 286. [2] O. W³adys³aw Kluz OCD, S³u¿ebnica Bo¿a Bernardyna..., s. 222. [3] S. Ambrozja Stelmach, albertynka, Siostra Bernardyna..., s. 333. [4] Tam¿e. [5] S. Ambrozja Stelmach, du¿o wcze¶niej, bo w roku 1959 napisa³a, ¿e akt ten s. Bernardyna wyjê³a po ¶mierci Brata Alberta z jego habitu. [6] S. Assumpta Faron albertynka, ¦ladami Brata Alberta..., s. 52. [7] Pisma Adama Chmielowskiego..., s. 128-129. [8] Tam¿e, s. . 129-130. [9] Tam¿e [przypis 5], s. 120. [10] Tam¿e, s. 141. [11] Tam¿e, s. 122. [12] Pisma Adama Chmielowskiego..., s. 120. [13] Tam¿e, s. 127 [14] Dr Edward Sawicki, znany internista i psychiatra lwowski. Leczy³ Adama Chmielowskiego po jego za³amaniu psychicznym, gdy opu¶ci³ on nowicjat u jezuitów. [15] Pisma Adama Chmielowskiego..., s. 132. [16] Tam¿e, s. 134. [17] Tam¿e, s. 121. [18] Tam¿e, s. 197. [19] Tam¿e, s. 126. [20] Pisma Adama Chmielowskiego..., s. 143. [21] Ks. Bogdan Markowski CM, Ksi±dz Czes³aw Lewandowski 1864-1934, Kraków 2022, s. 46. Powrót |