Bł. Klara Ludwika Szczęsna Cz. III S. Klara Ludwika Szczęsna, Zdj. ze str. Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego: https://sercanki.org.pl/images/mklara/xm-klara-sancewicz-slajd.jpg.pagespeed.ic.H6O17Aq56h.webp Wezwaniem Klary Ludwiki Szczęsnej były słowa: Wszystko dla Serca Jezusowego! było to również pierwotne wezwanie sióstr sercanek. Zgromadzenie wówczas żyło według rad ewangelicznych, które opisał święty Franciszek z Asyżu. „Matką duchową Zgromadzenia i Orędowniczką u Boga była Najświętsza Maryja Panna, którą siostry obierały za Matkę i Królową oraz zobowiązywały się naśladować Jej cnoty. Ona miała być dla nich Mistrzynią życia duchowego i pełnienia woli Bożej (Konstytucje, R. I, § 2). Obok Matki Bożej wzorem życia duchowego dla Sercanek byli: św. Józef, św. Franciszek z Asyżu, przewodnik i wzór zanegowania siebie, św. Stanisław Kostka, wzór niewinności i nabożeństwa do Matki Bożej, św. Wincenty a Paulo, przykład gorliwości apostolskiej i poświęcenia się dla biednych i cierpiących, św. Klara, wzór umartwienia i przyjęcia ubóstwa, św. Elżbieta Węgierska, ideał pokory i litości nad biednymi, św. Zyta, wzór posłuszeństwa i pracowitości, szczególnie dla służących i robotnic, św. Małgorzata Maria Alacoąue, przykład gorliwości w rozszerzaniu nabożeństwa do Serca Jezusowego. Jako główne święta patronalne ks. Pelczar wyznaczył: Uroczystość Serca Jezusowego, Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, Opieki św. Józefa i św. Franciszka z Asyżu"[1]. W każdej wspólnocie zakonnej zawsze bardzo ważnym, przy kształtowaniu duchowości zgromadzenia, jest „głos założyciela. W przypadku Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego tym głosem jest przede wszystkim obfite słowo bpa J.S. Pelczara, ale też słowo matki Klary Szczęsnej. Szkoda tylko, że głosu Matki jest niewiele. Tym bardziej przeto warto go utrwalić i przekazywać następnym pokoleniom zgromadzenia. Jest to słowo, które bardzo dobrze wyraża m. Klarę i charakteryzuje jej sylwetkę duchową. Równocześnie jest to słowo bardzo praktyczne, mające na uwadze życie wspólnoty sercańskiej"[2]. Poniżej przedstawimy kilka obszernych fragmentów tekstów z medytacji m. Klary, „których rękopis szczęśliwie zachował się w Archiwum Głównym Zgromadzenia w Krakowie"[3] oraz trochę jej myśli zebranych przez współsiostry. Pierwsza z zachowanych medytacji była o posłuszeństwie w zakonie: „Święty Franciszek Salezy chce, abyśmy obok głębokiego uszanowania dla Starszych, mieli posłuszeństwo bardzo kordialne, miłując Boga w Starszych, a Starszych w Bogu. Miłość posłuszeństwa, z jaką spełniamy jakiś uczynek, więcej warta aniżeli sam uczynek. Starajmy się ulżyć ciężaru przełożonym naszym. Odpowiedzialność ich straszliwa. Niech nie nakazują nam z boleścią i obawą, ale pewni, że znajdą świętą i gorącą miłość Bożą. Bo i cóż jest miłość? - posłuszeństwo. Posłuszeństwo powinno być prędkie i proste. Nie czytamy nigdzie, aby Jezus odkładał Swoje poddanie się lub rozbierał. Idzie On szybko na spełnienie Woli Bożej, idzie jako olbrzym w drogę, a gdy zbliża się do Jerozolimy dokonać krwawej Ofiary, przyspiesza kroku i wyprzedza zdumionych i strwożonych uczniów. Jeżeli wiara twoja widzi Boga w przełożonych, nie będzie cię kosztować poddanie, będziesz posłuszna spiesznie i z radością, nie ujmując z ofiary twojej tego, co właśnie w oczach Bożych nadaje jej największą zasługę. Posłuszeństwo, które trzeba wymóc, które wyczerpie pierwej wszystkie racje, jest to zwiędły kwiat, bez barwy i woni, nieprzyjemny Bogu. Cherubinowie w widzeniu Ezechiela mieli sześć skrzydeł, oznaczających ich chyżość, z jaką wykonywali Wolę Bożą; mieli cztery oblicza, patrząc na cztery części świata i latali tam, gdzie ich niósł Duch Boży. Zawsze byli w pogotowiu i rozpostarte mieli skrzydła do lotu na skinienie Boże, gotowi nawet niebo opuścić, gdy rozkaże. To obraz posłuszeństwa zakonnego, z góry wprawdzie wzięty, ale z dołu czyż godzi się brać porównania oblubienicy Pańskiej? Duszo zakonna, czy znasz głos Oblubieńca? Posłuszeństwo powinno być powszechne. Ślub świętego posłuszeństwa poddaje cię zawsze i we wszystkim tym, co ci Boga zastępują; poddaje twoje uczynki, wolę, zdanie - całe życie i nic nie wyjmuje, chyba tylko grzech jawny. Ślub ten w obliczu Kościoła zawarty, żadnego nie przypuszcza wyjątku. Dobra zakonnica wypełnia wszystko, co jej rozkazano, a wypełnia nienaruszenie, nic nie odcinając ani co do czasu, ani co do sposobu, strzeże się, aby Bogu swemu nie ofiarowała hostii obciętych, chowa każdą jotę. Na pierwszy znak wszystko rzuca lub ima, idzie, gdzie wołają, nie kończąc litery. Wszakże to dopiero litera posłuszeństwa; posłuszeństwo duszą jest poddaniem woli i rozumu. Doskonałe posłuszeństwo - mówi św. Ignacy - jest ślepe, w tej ślepocie właśnie zasadza się jego mądrość i doskonałość. Niedoskonałe posłuszeństwo ma dwoje oczu, ale na swoje nieszczęście. Poddanie się zewnętrzne, bez wewnętrznego, nie zasługuje na nazwę posłuszeństwa. Kto posłuszny jest czynem, a nie wolą i rozumem, jedną nogą tylko jest w zakonie. Zaparcie się wolnej woli może wprawdzie kosztować naturę, ale jaki szlachetniejszy można z niej uczynić użytek, jak nie zwrócić ją Temu, od którego ją mamy? (...) Posłuszni powinniśmy być w każdym wieku, stanie zdrowia lub słabości, aż do starości i grobowej deski, choćbyśmy najznakomitsze usługi wyświadczyli zakonowi i najwyższe piastowali urzędy. Dobra zakonnica kocha się w tym, żeby do ostatniej chwili życia być jako dziecię w ręku posłuszeństwa. Wspomnij sobie, czyś wiele razy nie brała z powrotem z ołtarza woli twojej raz w profesji ślubów złożonej Bogu? Czyś nie kradła, co do ciebie dawno nie należy? Czyś nie rozbierała, nie rozumowała, nie płakała nieraz nad ofiarą posłuszeństwa? Czyś nie myślała nieraz nad ofiarą posłuszeństwa, że coś wielkiego dla Boga twego czynisz? O, niechże odtąd wstręty twoje idą na całopalenie, a serce twoje zapłonie prawdziwą miłością Bożą. Do posłuszeństwa świętego należy także wierność Regule, a bez niej świętości ani zbawienia nie masz dla dusz zakonnych. Każda z nich obowiązana jest dążyć nie tylko do doskonałości ogólnej, ale do doskonałości jej właściwej. Każdy zakon ma swoją. Świętość apostolska nie jest ta, co pustelnicza, kontemplacyjna nie ta, co czynna. Szczególny zaś charakter świętości właściwej powołaniu naszemu czerpiemy z Reguły naszej i z Ustaw naszych. Tam znajduje się duch zakonnego Zgromadzenia, do którego należymy, jego cel, jego środki, tam jest kres, do którego mamy zmierzać, i droga, którą iść mamy. Nie możemy zaniedbywać Reguły naszej bez zaniedbania świętości naszej i woli Bożej. Święty Tomasz pisze, że przekraczanie Reguły prowadzi naturalnym sposobem do przekraczania ślubów, między jednym a drugim - jeden tylko stopień. (...) Jako zakonnica obowiązana jesteś doskonale wypełniać wielkie przykazanie miłości wspólnej, żarliwości o zbawienie bliźniego, a zatem i zbudowaniem być. Jakże jednak wypełniasz to, jeżeli zamiast zbudowania, gorszysz? A zaprawdę nie masz większego zgorszenia jak zakonnica Reguły nie zachowująca, nie obserwantka, przestępująca z łatwością tę zakonną Ewangelię. Zaraza złego przykładu zwykle jest przerażająca. Niewierność Regule sprowadza natychmiast niewierność najświętszym powinnościom, udaremnia obfite łaski zakonu, ściąga w mury klasztorów ducha świata, szemranie, nieład, ruinę. Święty stan zakonny oddala cię od dóbr fałszywych i zbliża cię do Boga przez pobożne ćwiczenia, ale te dwa potężne środki uświęcenia wymagają koniecznie wierności we wszystkich obserwancjach Reguły, wymagają posłuszeństwa przepisom świętym, które cię chronią od tego wszystkiego, czego się wyrzekłaś przez śluby. Jeżeli na przykład nie chcesz zachowywać przepisów czuwania nad zmysłami, widocznie narażasz się na ubliżenie najdelikatniejszej z cnót i tak w innych rzeczach. Podobnie ćwiczenia nabożne w zakonie, jak medytacje, rachunki, czytania, wymagają skupienia, wolnej i czystej myśli, a czyż można swobodnie rozmawiać z Bogiem po niezakonnej rozmowie, po przestąpieniu Reguły, które rzuciło w duszę zamieszanie i niepokój, rozbudziło może nieugaszoną namiętność albo uciechę i temu podobnie? O Boże, ileż to rzeczy paraliżuje łaskę Twoją! Wierna obserwancja, przeciwnie, do świętości wiedzie. Świętość najwyższa to Bóg, świętość człowieka jest w miarę jego zjednoczenia z Bogiem; to zgodność z Jego wolą, gdyż ta tylko jest prawdziwa miłość, a zatem i prawdziwa świętość. Znać wolę Bożą i poddawać się jej stale w duchu wiary, to czyniło Świętych, a to nam daje Reguła. Uświęca ona nie część naszego życia, ale całe życie. Nie w każdej chwili możesz słyszeć głos przełożonych, wydający ci rozkazy Boskie, ale Reguła zawsze przemawia i zawsze ci powiada, czego Bóg chce od ciebie. Wielki jeden papież powiedział, że zaraz by kanonizował zakonnika, który doskonale zachował Regułę. Niebo więc twoje jest, bo ścisłość Reguły daje ci je. Jakaż łatwa droga, cóż powiedzieć może oziębłość i podłe niedbalstwo. Wszak warunki te nie zastraszają słabości naszej, nie przechodzą siły, nie są daleko ani wysoko, ale przed oczami, pod ręką. Czyż zachowanie ścisłe Reguły trudne jest? Cóż łatwiejszego, jak wstawać, kłaść się, modlić, milczeć w porze wyznaczonej? Codzienna praktyka Reguły, to praktyka miłości Bożej, a cóż słodszego! Cóż pomnaża obficiej skarb zasługi, świetniejszą zapewnia koronę? Cóż pożądańszego? O, kochaj twoją świętą Regułę, zachowuj ją, a żywot otrzymasz"[4]. Druga medytacja bł. Klary Szczęsnej poświęcona była Miłości bliźniego: „Życie publiczne Chrystusa Pana powinno w nas szczególnie wyrabiać miłość bliźniego, żarliwość dusz. Jezus sam jest najpotężniejszą dla nas pobudką do kochania bliźniego, bo On go miłuje. On nakazuje go kochać, On sam jest w bliźnim, abyśmy Go tam kochali. Jeżeli żłóbek, Kalwaria, Ołtarz mówią ci tak wymownie o miłości Jezusa dla ciebie, czyż nie mówią o miłości Jego dla drugich? O jakże byś kochała bliźniego, gdybyś poszukała jego zasługi w Sercu cierpiącego Boga! Jakże innym okiem patrzyłabyś na tę osobę nieprzyjemną i tobie niemiłą, gdybyś widziała nieskończoną dla niej miłość Tego, który jest samą świętością i sprawiedliwością, i to słodkie miłosierdzie Jego dla tej, którą ty masz za niegodną; czy tak mało litości miałabyś dla niej? O gdybyś wiedziała, jak raniąc czymkolwiek taką osobę, ranisz źrenicę oka Zbawiciela! Miłość Boga i bliźniego to jedno, nie mogą być rozłączone, a zaprawdę przedmiot tej miłości jest jeden i ten sam. Czy to kochać Boga dla Niego samego, czy kochać bliźniego dla Boga, jest to zawsze kochać Boga. Po tym poznają się uczniowie Chrystusowi, jeżeli mają wiele miłości. Mistrz Niebieski przykazał Apostołom tak się miłować wzajemnie, jak On ich umiłował i Serce Jego pragnie niezmiernie tej naszej wzajemnej miłości. Byłem głodny, nakarmiliście Mnie, byłem chory - pielęgnowaliście Mnie, byłem w więzieniu - nawiedziliście Mnie. To są korony miłości bliźniego. W bliźnim jest Jezus. Cokolwiek uczyniliście temu najmniejszemu z braci moich, Mnieście uczynili. I na sądzie nie będzie za bliźnich wyrok dawał, ale za Siebie samego. Kogo zasmucisz, obrazisz, to Jezusa zasmucisz, obrazisz. Paweł prześladując chrześcijan, Jezusa prześladował. Marcin nagiego okrywając, Jezusa okrywa. Jakże śmiesz odmówić chwilki cierpliwości, słowa pociechy, przysługi, chleba - Temu, który ci nie odmówił ani kropli krwi? Pan Jezus dając nam przykazanie miłości wzajemnej chce, aby miłość nasza przybrała formę i podobieństwo Jego własnej miłości, to jest, aby była nadprzyrodzoną - dla Boga, w Bogu, nie z natury i zmysłów. Czcij obraz Boży i drogi okup Krwi Bożej w duszy bliźniego twego. Miłuj go, a jeżeli dla dobra tej duszy trzeba zrobić choć przykrą uwagę, nie wahaj się, jeżeli on sam zapomina o zbawieniu, ty miłuj jego zbawienie. Miłość winna być powszechną, bo Jezus za wszystkich umarł. Najsrożsi nieprzyjaciele mieli udział w dobrodziejstwach Jego, za katów modlił się. Jeżeli Boga kochamy w bliźnich, to nie masz ani jednego najnędzniejszego, który by nie miał świętych praw do miłości twojej. Nie wszyscy jednak mają równe prawa. Miej miłość trojaką: macierzyńską dla tych, których Opatrzność postawiła pod twoją opieką, dziecięcą dla przełożonych, siostrzaną dla sióstr w Bogu. Miej miłość wdzięczną. Zaiste, cóż nie czynią ludzie, aby odstręczyć, studzić miłość Jezusa dla nich! Nie przyjmują Go, gdy przychodzi, prześladują, krzyżują - a On ich kocha. Duch Święty mówi, że miłość mocniejsza nad śmierć. I cóż to za miłość, co nic nie znosi, zniechęca się i zraża lada czym? O jakże rzadka jest święta, doskonała miłość wspólna! Łatwo można mieć przyjaciół wyłącznych, ale ogarnąć wszystkich bez wyjątku - bez zaparcia się, bez poświęcenia - to rzadkie. Kochamy naturalnie, zmysłowo, samolubnie siebie szukając, interesownie. A nie kochamy, jak kochał Jezus - aż do krwi wylania, a bez odwetu"[5]. I ostatnia z zachowanych medytacji mówiła o Cichości: Błogosławieni cisi - powiedział Jezus - to jest łagodni. Łagodność i słodycz to charakter Jezusa, to promień Jego Boskiej pogody. Jezus był cichy, słodki, dobrotliwy. Cichym obiecuje posiadanie ziemi; pokój czyniących nazywa synami Swymi. Reformuje Stary Zakon wprowadzając doń łagodność i łaskawość. Zaprawdę powiadam wam: miłujcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze tym, co was nienawidzą, przebaczajcie nie siedem, ale siedemdziesiąt siedemkroć. Jeżeli cię kto uderzy w policzek, nadstaw drugi. A nie chcąc blaskiem wielkości Swojej olśnić duszy, woła słodko: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy cierpicie i obciążeni jesteście, pójdźcie wszyscy, znajdziecie odpoczynek. Ja lituję się nad wami. Jam przyszedł do was, oblokłem ciało wasze, poniosłem zbrodnie wasze, aby was pojednać z Ojcem i nauczyć was tajemnicy szczęścia, a ta jest: Uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego Serca. Oto duch Jezusowy. Gdy uniesieni gorliwością synowie Zebedeusza chcą ogień z nieba sprowadzić na siedziby grzeszników, Pan najdobrotliwszy mówi im: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście; Syn Boży nie przyszedł tracić dusze, ale zbawić. Posyłam was między ludzi, bądźcie jako baranki łagodne, proste jak gołębice. Oblubienica Baranka powinna być samą słodyczą. Prorocy zapowiadając Jezusa mówili: Król twój idzie cichy, córko Syonu... Baranek wydan będzie i głosu nie wyda, trzciny nie złamie, kurzącego się lnu nie zagasi. A jakże Jezus przewyższał jeszcze te proroctwa w rzeczywistości! Sama obecność Jego pełna słodyczy koiła smutki. Mówiono zwykle o Nim: Pójdźmy do Słodyczy. - W życiu publicznym jakże cierpliwie znosił wady niepokonane uczniów swoich, słabość, niewiadomość, natarczywość rzeszy ściskającej Go. Nigdy słodycz Jego nie zmniejszyła się. Faryzeuszów, póki targali się na Jego Osobę, traktował z łagodną względnością, a gdy zmuszali Go, zdejmował maskę ich obłudy, oszczędzał zawsze ich godność i naukę. Dusze zbłąkane z najsłodszym pobłażaniem przyjmował, tak że złość ludzka nazwała Go przyjacielem grzeszników. Owszem, oświadczał, że dla grzeszników przyszedł na świat. Słodycz Jego nawróciła Samarytankę, Magdalenę, Zacheusza, Apostoła upadłego. Co za słodycz na Górze Oliwnej! Szymon jej doznał, a dla zdrajcy, który Go wydał, co za słodycz słów: Przyjacielu, pocałunkiem zdradzasz Syna Człowieczego. A na krzyżu wśród konania: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią. Każde z tych słów miłości to wielka medytacja. Jakże odbija od tego przykładu i tej nauki zakonnica niecierpliwa, szorstka, o minie rozkazującej, tonie przykrym! Co wspólnego między jej duchem a duchem Jezusa? Jezus, wszakże jest Drogą, Prawdą, życiem. Nie idąc tą Drogą, jesteś poza Prawdą i życiem. Ileż to wykroczeń przeciw miłości, słodyczy; a żywiąc się Ciałem Baranka Bożego powinnaś żyć życiem Jego, przesiąknąć na wskroś Jego słodkością! On tak słodki na ołtarzu i w sercu twoim. Pamiętaj przyjąwszy Go i uwielbiwszy, jak najdłużej pozostać w milczeniu pod wpływem tej niewysłowionej słodyczy, z jaką obecny jest w tobie. Proś Go, aby uciszył wszystkie wzburzenia twojej duszy, dał ci pokój, wszelki zmysł przechodzący, który mając, łatwo jest być dobrotliwą, łagodną, cierpliwą. Myśl o słodyczy Jezusowej i patrz na słodycz Jego w Przenajświętszej Hostii. Słodycz uczyni cię panią serca własnego, da panowanie nad sobą i zwycięstwo prawdziwe, uczyni cię panią serc drugich, jedna bowiem serca, łagodzi i rozbraja, nawraca dusze i pozyskuje Bogu; na koniec uczyni cię panią Serca Bożego, bo nic nas podobniejszymi nie czyni do Boga jak słodycz, a Bóg widząc to podobieństwo, nie odmówi miłości. Pokój duszy, która posiada sama siebie, jest to uczestnictwo w chwalebnej, niezmiennej i nieporuszonej spokojności Bożej. Bóg jest Bogiem pokoju. Duch Jego słodki. W osobliwy sposób nagradza słodycz - cnotę Jezusową i wysłuchuje jej modłów"[6]. I na zakończenie tego opracowania zacytujmy jeszcze niektóre myśli m. Klary Szczęsnej. Zacznijmy od kilku jej uwag na temat tego, jaka powinna być zakonnica według Serca Jezusowego: ,,Jednej rzeczy się obawia: by nie zasmucić Serca swego Boskiego Oblubieńca - czuwa nad sobą, modli się, unika błędów. Jedną rzecz tylko umie: znać Jezusa Chrystusa. Tabernakulum jest dla niej szkołą, Krzyż - księgą. Za jedną rzeczą tęskni: za Boskim swoim Oblubieńcem; pragnie Jego miłości, chce doznawać ubóstwa, wzgardy, cierpienia, pragnie Komunii św. i obcowania z Panem Jezusem utajonym w Najśw. Sakramencie. Jedną jest zawsze rzeczą zajęta: aby się podobać Sercu Boskiego Oblubieńca. Jeden duch ją ożywia, duch Pana Jezusa, stąd ma wstręt do świata i wszelkiej próżności, pragnie żyć w ukryciu. Do jednego dąży celu: by stać się ofiarą wraz ze swoim Boskim Oblubieńcem. Jedno ma mieszkanie - Serce Pana Jezusa. Oblubienica Chrystusowa tak ściśle łączy się ze swym Oblubieńcem, że wraz z Nim jedną zna obawę, jedną ma myśl, jedną zdobyła naukę, jedno ma pragnienie, jedną miłość, jedno zajęcie, jednego ducha, jeden cel, jedno mieszkanie - z Jezusem i Maryją Panną, która z Nim jest najściślej złączona"[7]. Matka Klara bardzo wyraźnie wskazywała siostrom jak ważną dla nich jest ich siostra przełożona. Nakazywała patrzeć na przełożoną jak na osobę zastępującą Pana Boga i właśnie dlatego słuchać jej, „że ona zastępuje miejsce Tego, któremu zakonnica złożyła w ofierze swoją wolę. Takie jedynie posłuszeństwo jest posłuszeństwem zakonnym, pełnym zasługi"[8]. Nakazywała również, aby siostry miały zaufanie do swoich przełożonych, przyjmowały chętnie upomnienia, unikały krytykowania przełożonych, nie słuchały szemrzących i same nie szemrały. Natomiast siostry przełożone w swoim zgromadzeniu w taki sposób pouczała: „Obowiązkiem przełożonej jest czuwać tak nad sobą (a może i więcej), jak i nad podwładnymi. Dbać o wszystkie ich potrzeby, dbać o zdrowie ich ciała, uświęcenie duszy i kochać je jak córki swoje. Kierować się powinna zawsze wielką słodyczą. Jeśli ma coś podwładnym polecić, niech to czyni w sposób pokorny, co bardziej na prośbę wygląda niż na rozkaz. Jeśli może im zrobić przyjemność, niech czyni to chętnie, jeśli musi od- mówić, niech robi to tak, żeby wiedziały, że to przełożonej sprawia przykrość. Wystrzegać się też musi zbytniej pobłażliwości, by karności zakonnej nie zdawać na wolę jednostek, bo takie dogadzanie poszczególnym członkom Zgromadzenia może doprowadzić do rozluźnienia reguły zakonnej. Nie pozwalać na przekraczanie reguły lub zaniedbywanie zwyczajów zakonnych. Najpotrzebniejszą cnotą dla przełożonych jest roztropność, przez którą przełożona umie obmyślać środki mogące służyć do poprawy podwładnych, stara się badać usposobienie i uwzględnić potrzeby każdej. Przy rozdawaniu urzędów nie liczyć się z tym, czego która zakonnica pragnie, ale co będzie dla dobra zgromadzenia. Od czasu do czasu niech sprawdzi, jak obowiązki są wypełniane. Powinna nie być nigdy podejrzliwa, ale zawsze czujna"[9]. Siostra przełożona powinna bardzo dokładnie zbadać daną sprawę zanim ją rozstrzygnie. Powinna również, jeśli chce bezproblemowo rządzić swoim domem zakonnym „pozyskać cześć, miłość i zaufanie podwładnych. Szacunek zdobywa przełożona, jeśli się nie usuwa od rzeczy trudnych; miłość - kiedy wszystkie siostry traktuje na równi, a uwzględnia szczególnie chore, starsze i te, które jak najmniej o sobie myślą; zaufanie zaś zdobywa przez okazywanie serdecznej przychylności i przez umiejętne szanowanie każdego uczynionego jej zwierzenia, aby przed nikim się z nim nie zdradzić. Jeśli przełożona widzi, że wszystkie siostry dążą jednomyślnie do doskonałości, niech się z tego cieszy i dziękuje za to Panu Bogu. Jeśli zaś znajdą się takie, które szemrzą, niech pamięta, że Pan Jezus - wzór i ideał najdoskonalszego przełożonego, znosił przecież zdrajcę Judasza, który mu bardziej szkodził, niż można sobie wyobrazić. Za każdą niech modli się codziennie serdecznie i obmyśla środki poprawy, a przynajmniej raz w miesiącu niech poświęci kwadrans czasu na rozmówienie się z każdą siostrą, dowiadując się o jej potrzeby, usiłowania na drodze ku doskonałości, a gdyby czynem dopomóc jej nie mogła, niech stara się ją pocieszyć dobrymi słowami, by odeszła pocieszona; niech bowiem pamięta, że dla osoby zakonnej nie ma większej pociechy i lepszej osłody w troskach, jakie odczuwa, nad szczere rozmówienie się z przełożoną i objawy serdecznej przychylności, jakiej od niej od czasu do czasu doznaje"[10]. Bibliografia: Anna Jakubczyk, Sługi Jezusa Historia Zgromadzenia 1884-1939, Warszawa 2012. https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/02-07g.php3 O. Cecylian Niezgoda OFMConv, Błogosławiona Klara Ludwika Szczęsna; Współzałożycielka Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego 1863-1916, Kraków 2015. Red. Jadwiga Monika Kupczewska SŁNSJ, Błogosławiona Klara Ludwika Szczęsna-Apostołka Serca Jezusowego oddana dziełom miłosierdzia, Kraków 2016. Ks. Jan Machniak, Bł. Klara Ludwika Szczęsna, Kraków 2018. S. Julita Maria Nędza, Sercanka, Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (1894-1909), art. w Nasza Przeszłość t. X, Kraków 1959. B.P. J.S. Pelczar, Krótka kronika mojego życia. w Nasza Przeszłość t. XXIX, Kraków 1968. S. Karolina Maria Kasperkiewicz SŁNSJ, Sługa Boży Józef Sebastian Pelczar biskup przemyski obrz. Łac; szkic biograficzny, Rzym 1972. Karolina Maria Kasperkiewicz SŁNSJ, Józef Sebastian Pelczar -założyciel rodziny zakonnej, referat z sesji naukowej zawarty w: Józef Sebastian Pelczar w przededniu beatyfikacji, Kraków 1992. Ks. Lech Król, Charyzmat Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, Włocławek 2012. https://www.matteotravel.pl/ns,PARAY-LE-MONIAL--Objawienia-Serca-Jezusowego--Niespalniona-prosba-Zbawiciela- Marcin Ludwicki, Biskup; rzecz o św. Józefie Sebastianie Pelczarze, Ząbki 2004. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, T. 1, Red. Filipa Sulimierskiego, Bronisława Chlebowskiego i Władysława Walewskiego, Warszawa 1880. Dost. w Intern. na str.: http://dir.icm.edu.pl/pl/Slownik_geograficzny/Tom_I/695 Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, T. 12, Red. Bronisława Chlebowskiego, Warszawa 1892. Dost. w Intern. na str.: http://dir.icm.edu.pl/pl/Slownik_geograficzny/Tom_XII/50 https://web.archive.org/web/20170121030156/http://sercanki.org.pl/-yciorys.html https://polona.pl/item-view/804350b4-245c-48a5-94e9-23a9a3b9e4eb?page=1 https://sercanki.org.pl/images/mklara/xm-klara-sancewicz-slajd.jpg.pagespeed.ic.H6O17Aq56h.webp https://sercanki.org.pl/serce-jezusa/historia-kultu-nsj [1] Ks. Jan Machniak, Bł. Klara Ludwika..., s. 60-61. [2] O. Cecylian Niezgoda OFMConv, Błogosławiona Klara Ludwika..., s. 245 [3] Tamże. [4] Tamże, s. 247-252. [5] Tamże, s. 252-254. [6] Tamże, s. 254-256. [7] Tamże, s. 258-259. [8] Tamże, s. 259. [9] Tamże, s. 261. [10] Tamże, s. 262-263. Powrót |