B³. Ma³gorzata £ucja Szewczyk Cz. I Zdj. z ksi±¿ki: S. Ancilli Janiny Stasiowskiej CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci. B£. Ma³gorzata £ucja Szewczyk (1828-1905), Za³o¿ycielka Zgromadzenia Córek Matki Bo¿ej Bolesnej - Sióstr Serafitek. ¯ycie i dzie³a, Kraków 2013. Tej nocy towarzyszyæ nam bêdzie b³. Ma³gorzata £ucja Szewczyk, któr± w naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako wspó³za³o¿ycielkê Sióstr Serafitek i patronkê ubogich. Nieznana jest dok³adna data urodzin £ucji Szewczyk, wiemy tylko tyle, ¿e urodzi³a siê w 1828 roku w Szepetówce, niewielkim miasteczku le¿±cym na Wo³yniu, znajduj±cym siê wówczas pod zaborem rosyjskim. Niewiele te¿ pozosta³o danych o dzieciñstwie naszej bohaterki, wiadomo jedynie, ¿e gdy mia³a siedem lat, a wiêc w 1835 roku, zmar³ jej ojciec, Jan. Dwa lata pó¼niej zmar³a matka, Marianna. Rodzice pochodzili z do¶æ zamo¿nej szlachty polskiej. Ojciec, by³ dzier¿awc± maj±tku ziemskiego oraz cukrowni[1]. Najprawdopodobniej by³ prze¶ladowany przez Rosjan po powstaniu listopadowym i jego ¶mieræ mog³a byæ spowodowana nastêpstwami po tych carskich szykanach. £ucja, po wielu latach wspomina³a swoich rodziców mówi±c, ¿e „prowadzili ¿ycie g³êboko religijne i cnotliwe"[2]. W czasie, gdy jeszcze ¿yli rodzice £ucji, to jej wychowaniem oraz prowadzeniem domu, zajmowa³a siê jej matka, „gdy¿ ojciec dla za³atwienia interesów czêsto zmuszony by³ wyje¿d¿aæ"[3]. Po ¶mierci rodziców m³odziutk± £ucj± zaopiekowa³a siê jej du¿o starsza siostra przyrodnia, której m±¿ by³ zarz±dc± cukrowni. Przyrodnia siostra £ucji, której imienia nie znamy, by³a osob± tak¿e bardzo religijn±. Dlatego te¿, w domu przez ni± prowadzonym, podobnie jak u zmar³ych rodziców £ucji, panowa³y zasady czysto chrze¶cijañskie a to pozwoli³o m³odziutkiej dziewczynce wzrastaæ w wierze i mi³o¶ci do Boga w Trójcy ¦wiêtej Jedynego i Matki Przenaj¶wiêtszej. Wszystkie te powy¿sze fakty pozwalaj± wiêc przypuszczaæ, ¿e Sakramenty ¶wiête £ucja przyjê³a podobnie jak jej rówie¶nicy, a wiêc Chrzest ¶wiêty krótko po urodzeniu, Pierwsz± Komuniê ¶wiêt± w wieku 9 a najpó¼niej 12 lat. Natomiast „Sakrament bierzmowania przyjê³a najpó¼niej przed profesj± tercjarsk±, zak³adaj±c± jego przyjêcie, a tê z³o¿y³a, gdy ukoñczy³a 20 rok ¿ycia"[4]. Jej przyrodnia siostra zajê³a siê równie¿ „wykszta³ceniem religijnym i umys³owym £ucji. Ona to nauczy³a j± czytaæ i pisaæ, uczy³a rachunków i katechizmu. Pod jej kierunkiem £ucja zdoby³a równie¿ umiejêtno¶æ wykonywania ró¿nych robót rêcznych ze znajomo¶ci± prowadzenia domu i gospodarstwa domowego"[5]. W tamtych czasach Szepetówka by³a miejscowo¶ci± znan± ze swoich ¼róde³ wód leczniczych, dlatego wiele osób przyje¿d¿a³o tam, w celach kuracyjnych, tak jak do ka¿dego innego uzdrowiska. Dziêki temu £ucja mog³a na miejscu „poznaæ zasady stosowania medycyny ludowej, co wykorzystywa³a pó¼niej w pe³nieniu dzie³ mi³osierdzia"[6]. Szepetówka zdj. z ksi±¿ki: S. Ancilli Janiny Stasiowskiej CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci. B£. Ma³gorzata £ucja Szewczyk (1828-1905), Za³o¿ycielka Zgromadzenia Córek Matki Bo¿ej Bolesnej - Sióstr Serafitek. ¯ycie i dzie³a, Kraków 2013. W czasie zaborów, zw³aszcza w zaborze pruskim i rosyjskim ko¶ció³ katolicki dozna³ wielu prze¶ladowañ. Dotknê³y one przede wszystkim zgromadzeñ zakonnych, które by³y prze¶ladowane do tego stopnia, ¿e do wiêkszo¶ci z nich nie pozwalano na przyjmowanie nowych kandydatów lub zakazywano zupe³nie ich dzia³alno¶ci (tzw. kasata klasztorów). W zaborze rosyjskim do zdecydowanej eskalacji tych prze¶ladowañ dosz³o po powstaniu styczniowym. „W ramach represji rz±d carski wprowadzi³ nowe i bardziej jeszcze radykalne rozporz±dzenia zmierzaj±ce do zniesienia zgromadzeñ zakonnych. Rozporz±dzenia z 1864 roku doprowadzi³y do prawie ca³kowitego znikniêcia ¿ycia zakonnego na ziemiach przy³±czonych do Imperium. Zosta³y zniesione wszystkie klasztory mêskie i ¿eñskie, które liczy³y mniej ni¿ 8 cz³onków i te, których cz³onkowie brali udzia³ w powstaniu. Zosta³y utworzone tzw. klasztory nie etatowe, pozostawione czasowo, które mog³y rozwijaæ swoj± dzia³alno¶æ, dok±d bêd± mia³y wiêcej ni¿ 8 cz³onków (trzeba zaznaczyæ, ¿e równocze¶nie wprowadzono zakaz przyjmowania nowych cz³onków), oraz tzw. etatowe, którym w³adze carskie pozwala³y istnieæ. To by³y wspólnoty licz±ce 14 osób. W 1864 roku, na mocy rozporz±dzeñ cara, zosta³o zamkniêtych 2/3 istniej±cych klasztorów. W latach kolejnych systematycznie by³y zamykane nastêpne"[7]. Podczas tych prze¶ladowañ katolików, najd³u¿ej uda³o siê pozostaæ na terenie Zas³awia Bernardynom, którym pozwolono przebywaæ w klasztorze a¿ do ¶mierci ostatniego zakonnika. Dopiero wówczas miano zamkn±æ ten klasztor. Bernardyni wiêc, „pomimo ró¿nych ograniczeñ i represji prowadzili nadal intensywn± dzia³alno¶æ duszpastersk± we w³asnym ko¶ciele [¶wiêtego Micha³a], w ko¶cio³ach parafialnych i w kaplicach dworskich"[8]. W tych kaplicach, których jeszcze w 1872 roku by³o w diecezji ³ucko-¿ymierskiej ponad 300 powstawa³y o¶rodki „nie tylko katolicyzmu rzymskiego, ale i polsko¶ci"[9]. £ucja Szewczyk od wczesnej m³odo¶ci darzy³a wielk± mi³o¶ci± Matkê Bo¿±. Bardzo czêsto modli³a siê w³a¶nie do Matki Bo¿ej Zas³awskiej w klasztorze Bernardynów w Zas³awiu. Niestety, ten s³yn±cy £askami Bo¿ymi obraz, a w³a¶ciwie ikona Matki Boskiej z Dzieci±tkiem, zaginê³a podczas czerwonej zawieruchy w latach dwudziestych XX wieku i nie wiemy do dzisiaj jak ona wygl±da³a. Sam klasztor, który stoi do dzisiaj, jest obecnie jednym z najciê¿szych wiêzieñ na Ukrainie. Bardzo istotn± rolê w rozwoju duchowo¶ci zniewolonego narodu polskiego odgrywa³y równie¿ wszelkiego typu nabo¿eñstwa jak np.: „majowe, czerwcowe, ró¿añcowe, czterdziestogodzinne, adoracje eucharystyczne, Droga Krzy¿owa, ró¿ne formy czci Naj¶wiêtszego Serca Jezusowego, systematycznie rozwijaj±ce siê we wszystkich diecezjach na ziemiach polskich. Wa¿n± rolê odgrywa³y równie¿ praktyki religijne wywodz±ce siê z polskiej tradycji, jak Ró¿aniec, Gorzkie ¯ale, Godzinki do Naj¶wiêtszej Maryi Panny, a nade wszystko polskie pie¶ni religijne, które mia³y za sob± wielowiekow± tradycjê, wci±¿ ¿yw± w polskim narodzie"[10]. Niebagateln± rolê w rozwoju duchowo¶ci £ucji Szewczyk odegra³ ks. Wiktor O¿arowski (1799 - 1870), cz³onek Trzeciego Zakonu franciszkañskiego, „który by³ pionierem odnowy ¿ycia religijnego na tych terenach m³odo¶ci naszej b³ogos³awionej"[11]. W pó¼nych latach swojego ¿ycia wst±pi³ on do zakonu kamedu³ów i przyj±³ imiê zakonne Piotr Damian. By³ wnukiem, nies³awnej pamiêci hetmana wielkiego koronnego Piotra O¿arowskiego (1725-1794), herbu Rawicz, uczestnika i aktywnego dzia³acza Targowicy. Warto przypomnieæ[12] tê tragiczn± historiê powo³ania ks. Hrabiego Wiktora O¿arowskiego, któr± do¶æ szczegó³owo opisa³ w swoich pamiêtnikach ks. arcybiskup Szczêsny Feliñski, nazywaj±c ks. O¿arowskiego pokutnikiem przez ca³e ¿ycie. Otó¿, dziada ks. O¿arowskiego powiesi³ s³u¿±cy pod dowództwem Ko¶ciuszki, jego w³asny syn, czyli rodzony ojciec ks. Wiktora, Kajetan O¿arowski. Poniewa¿ dziad Wiktora O¿arowskiego przed egzekucj± zamierza³ powiedzieæ kilka s³ów do zebranych ludzi, to jego syn Kajetan (którego on, hetman wielki koronny Piotr O¿arowski, pó³ roku wcze¶niej awansowa³ z majora na stopieñ brygadiera[13]), aby mu w tym przeszkodziæ rozkaza³ stoj±cym w pobli¿u doboszom uderzyæ w bêbny. „Wówczas z piersi roz¿alonego starca wyrwa³y siê s³owa przekleñstwa, zwrócone do syna : »Oby¶ siê w¶ciek³!« By³y to ostatnie s³owa skazanego. W kilkana¶cie lat pó¼niej ma³y piesek pokojowy uk±si³ spadkobiercê hetmana i straszne przekleñstwo ojca na nim siê dokona³o... Zgon ów tragiczny, przypisywany powszechnie skuteczno¶ci s³ów hetmana, tak silne wywar³ wra¿enie na ca³± rodzinê, i¿ ma³¿onka zmar³ego dosta³a czarnej melancholii, syn za¶ Wiktor nie tylko, [¿e] niezw³ocznie ¶wiat opu¶ci³, po¶wiêcaj±c siê s³u¿bie Chrystusowej, ale pocz±³ prowadziæ ¿ycie tak umartwione i prawdziwie pokutnicze jak najsurowsi pustelnicy Tebaidy; ów za¶ duch dobrowolnej za grzechy rodzinne ofiary, zamiast s³abn±æ z wiekiem, wzrasta³ owszem ustawicznie, heroicznych dosiêgaj±c rozmiarów"[14]. ¯eby siê choæ odrobinê zorientowaæ, jak wygl±da³o to ¿ycie pokutnicze ks. O¿arowskiego, zajrzymy do opisu tego ksiêdza w ¯ywotach ¶wiêtych napisanych przez o. Prokopa Leszczyñskiego. Warto wspomnieæ, ¿e ks. Wiktor O¿arowski by³ swego czasu spowiednikiem i ojcem duchowym dla o. Prokopa, który po latach w taki sposób go opisa³: „Wiód³ ksi±dz Wiktor ¿ycie nadzwyczaj umartwione, które go stawia³o w rzêdzie wielkich pokutników. Posty zachowywa³ bardzo ¶ci¶le i zawsze bez nabia³u. Miêsa nie jada³ prawie nigdy, i ¿adnych trunków nie pija³, nawet w staro¶ci. Sypia³ bardzo ma³o, zwykle ubrany i rzadko kiedy k³ad³ siê na ³ó¿ko: na fotelu lub prostym sto³ku krótkiego za¿ywaj±c spoczynku. Czêsto czyni³ krwawe dyscypliny i codziennie dwie godziny medytacye odbywa³ klêcz±c na ziemi bez ¿adnego oparcia. W³osiennicê bardzo ostr± rzadko kiedy zrzuca³. Ubóstwo zachowywa³ najwy¿sze, tak co do mieszkania, sprzêtów lub ksi±¿ek, jak i co do odzienia, sposobu podró¿owania i t. d. We wszystkiem tem ogranicza³ siê na rzeczach niezbêdnych, nigdy nie dogadzaj±c w niczym jakowemu, chocia¿by najniewinniejszemu, upodobaniu. Dar modlitwy w wysokim posiada³ stopniu, a skupienie wewnêtrzne, które stanowi³o g³ówn± cechê jego ¶wi±tobliwo¶ci, doskona³e zjednoczenie siê duszy jego z Bogiem, ¶wiêto¶æ intencyi, któr± rozci±ga³ do najdrobniejszych czynów, wszystko to sprawia³o, ¿e w istocie modli³ siê bezustannie. Takowy dar skupienia wewnêtrznego, do najwy¿szego stopnia w nim utrzymuj±cy siê, nadawa³ w³a¶nie ten ¶wiêty urok ka¿demu jego s³owu, niemal ka¿demu ruchowi, który wszystkich uderza³. Ju¿ sam widok jego, a szczególnie gdy sprawowa³ jakowe ko¶cielne obrzêdy, a najbardziej, gdy mia³ Mszê ¶wiêt±, pobudza³ obecnych do pobo¿no¶ci"[15]. A tak jeszcze o. Prokop opisa³ wygl±d zewnêtrzny ks. Wiktora O¿arowskiego: „By³ powierzchowno¶ci bardzo trudnej do okre¶lenia. By³ tak chudy, ¿e wygl±da³ jak istny szkielet chodz±cy, owszem na pierwszy rzut oka, twarz jego robi³a wra¿enie trupiej g³owy; lecz obok tego, w tej¿e twarzy i ca³ym jej wyrazie a szczególnie w oczach tyle by³o bystro¶ci, rozumu i s³odyczy, i co¶ tak powa¿nie i mi³o uroczego, ¿e najpowabniejsze dla oka powierzchowno¶ci, obok niego traci³y"[16]. Jeszcze w czasie swojego pobytu w Warszawie, ksi±dz Wiktor O¿arowski, obj±³ duchow± opiekê nad Bractwem ¶w. Wincentego a Paulo (powsta³o w roku 1854), przy ko¶ciele ¦wiêtego Krzy¿a. Du¿y wp³yw na duchowo¶æ m³odej £ucji Szewczyk mia³ tak¿e biskup diecezji ³ucko - ¿ytomierskiej Kasper Borowski (1802- 1885), gdy¿ w czasie jego rz±dów w latach 1848- 1870, nie tylko £ucja Szewczyk, ale i ca³a diecezja „do¶wiadczy³a wielkiej odnowy duchowej. Biskup Borowski konsekrowa³ 35 nowych ko¶cio³ów, w tym (w 1859 roku) [jeden z nich] w Szepetówce. Wydawa³ katechizmy oraz ksi±¿ki z duchowo¶ci kap³añskiej"[17]. Wyda³ miêdzy innymi „Katechizm rzymskokatolicki(1860), Katechizm mniejszy (1860) oraz Krótki wyk³ad nauki chrze¶cijañskiej (1860) (...). W trosce o podniesienie poziomu ¿ycia kap³añskiego wyda³ ksi±¿kê pt. O godno¶ci stanu duchownego (1855) i O sakramencie pokuty (1855)"[18]. Zreformowa³ tak¿e studia teologiczne w ¿ytomierskim seminarium oraz zreorganizowa³ samo seminarium. Sam ponosi³ koszty zwiêkszonej przez siebie prawie czterokrotnie liczby kleryków. Bp. Kasper Borowski Zdj. z ksi±¿ki: S. Ancilli Janiny Stasiowskiej CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci. B£. Ma³gorzata £ucja Szewczyk (1828-1905), Za³o¿ycielka Zgromadzenia Córek Matki Bo¿ej Bolesnej - Sióstr Serafitek. ¯ycie i dzie³a, Kraków 2013 W 1854 roku dokona³ uroczystej koronacji obrazu Matki Bo¿ej w Berdyczowie. Gdy po powstaniu styczniowym rozpoczê³o siê terroryzowanie spo³eczeñstwa polskiego przez carski aparat pañstwowy, dotkn±³ on w znacznej mierze kap³anów Ko¶cio³a katolickiego, którzy w czasie powstania podtrzymywali zdecydowanie hart ducha powstañców. W 1866 roku na Podolu zlikwidowano dekretem cara Aleksandra II diecezjê kamienieck±. Wówczas, Ko¶cio³owi katolickiemu pozosta³o ju¿ tylko jedno biskupstwo, którym zarz±dza³ biskup Kasper Borowski. Biskupstwo to ³±czy³o trzy diecezje: ³uck±, ¿ytomiersk± i kamienieck±. W 1870 roku represje rz±du carskiego sta³y siê jeszcze bardziej drastyczne i dosz³o do tego, ¿e zabroniono „katolikom odbywania procesji poza obrêbem ich ko¶cio³ów, kap³anom za¶ zakazano, bez specjalnego zezwolenia w³adzy cywilnej, wyje¿d¿aæ do innej parafii dla niesienia ulgi proboszczom w pos³ugach duchownych. Zakazano duchownym udzielania sakramentów ¶wiêtych obcym parafianom, poddano pod ci±g³± kontrolê ich kazania i nabo¿eñstwa, zakazano prowadzenie jakichkolwiek bractw. Zabroniono najsurowiej uczyæ dzieci katechizmu po polsku, m³odzie¿y narzucono rosyjskie modlitewniki. Nadto rz±d carski postanowi³, aby kazania, ¶piewy ko¶cielne i obrzêdy liturgiczne odbywa³y siê w jêzyku rosyjskim"[19]. Dlatego te¿ w kwietniu 1870 roku biskup Kasper Borowski zosta³ wezwany przed oblicze w³adz rosyjskich, aby przekonaæ go do wprowadzenia jêzyka rosyjskiego podczas katolickich obrzêdów. We lwowskiej gazecie Unia z dnia 20 kwietnia 1870 roku mo¿na by³o najpierw przeczytaæ takie doniesienia: „W tych dniach zaczêto g³o¶no mówiæ o powo³aniu ks. Biskupa Borowskiego do Kijowa. Pog³oska ta przerazi³a wszystkich; bo ¶wi±tobliwy ten Pasterz, gorliwy obroñca praw Ko¶cio³a, od dawna podejrzany rz±dowi, niejednokrotnie by³ ju¿ zagro¿ony katastrof± jaka tylu innych Biskupów spotka³a. - Tej bolesnej wiadomo¶ci nie ¶miem za rzecz pewn± podawaæ; prawdopodobnem jest, wszak¿e, i¿ rz±d zechce ¿±daæ od niego rachunku z pasterskich czynno¶ci - a wiadomo jak Moskale taki obrachunek koñczyæ zwykli! - Ostatni to ju¿ filar katolickiego Ko¶cio³a na ca³e Podole, Wo³yñ i Ukrainê, którego ani prze¶ladowania rz±du, ani przyjacielskie namowy i rady p. Korsakowa [(1824-1893) Aleksander Dondukow-Korsakow, po ¶mierci A. Bezaka gubernator Kijowa], ani szyderstwa i grubijañstwa strasznej pamiêci jen. Bezaka [(1800 1868) Aleksander, gubernator kijowski] , zachwiaæ nie zdo³a³y. Kiedy odbior± go nam - co bêdzie z nami? co bêdzie zw³aszcza z tem duchowieñstwem biednem, które on wp³ywem i niezmordowan± dzia³alno¶ci± podtrzymywa³ na prawdziwej jego drodze?"[20]. Natomiast ju¿ w nastêpnym artykule pojawi³y siê bardziej sprawdzone wiadomo¶ci, które g³osi³y, ¿e: „Sprawdzi³y siê niestety pog³oski o powo³aniu biskupa Borowskiego, nie do Kijowa wprawdzie, ale wprost do Petersburga. Powód powo³ania nie tajny nikomu. Kiedy rz±d wyda³ owo s³awne pozwolenie u¿ywania innowiercom moskiewskiego jêzyka w obrzêdach, ks. Borowski, jak przysta³o na gorliwego i odwa¿nego w sprawie zbawienia owieczek swoich pasterza, wyda³ kurendê do duchowieñstwa, w której pod kar± suspendowania od kap³añskich czynno¶ci najmocniej poleci³, by w razie, gdyby kto¶ przy spowiedzi o¶wiadczy³, i¿ ma zamiar podawaæ pro¶bê o zaprowadzenie rosyjskiego jêzyka do katolickich obrzêdów, odmówiæ mu rozgrzeszenia, gdyby wszelkie ¶rodki u¿yte w celu odprowadzenia go od tego zamiaru okaza³y siê bezskuteczne. Diecezja wo³yñska s³ynê³a zawsze gorliwymi i zacnymi kap³anami. Apostolstwo moskiewskie najmniej tam wydawa³o owoców, dlatego te¿ i obecnie nie ma w tej diecezji prawie ani jednego przyk³adu odstêpstwa lub wprowadzenia do obrzêdów moskiewskiego jêzyka. Wp³yw czcigodnego Biskupa, jego niezmordowana gorliwo¶æ i czujno¶æ by³y tego g³ównym powodem. To te¿ teraz nie mo¿na wystawiæ sobie jakie tu zrozpaczenie, jaki smutek, jaki upadek na duchu. Czuj± wszyscy, ¿e zabrak³o im ich g³ównej podpory i si³y, czuj±, ¿e wyjazd biskupa Borowskiego jest straszn± klêsk± dla biednego Ko¶cio³a polskiego w obronie którego on zawsze mê¿nie i wytrwale stawa³. £udziæ siê tutaj nie mo¿na. Powo³anie biskupa Borowskiego skoñczyæ siê nie mo¿e na krótkim tylko przes³uchaniu i admonicji [dawn. upomnienie, przygana]. Rz±d zechce zapewne, by Biskup cofn±³ sw± kurendê. A ¿e to nast±piæ nie mo¿e, wiêc prawitjelstwo u¿yje tylokrotnie ju¿ praktykowanego sposobu pozbycia siê nieb³ahonadle¿noho episkopa [...]"[21]. Biskup Borowski, oczywi¶cie zgodnie z przewidywaniami redaktora powy¿szego artyku³u, z powodu swojej niez³omnej postawy, zosta³ zes³any w sierpniu 1870 do Permu. To le¿±ce u stóp Uralu miasto, by³o oddalone od ¯ytomierza oko³o 2 i pó³ tysi±ca kilometrów. Z tym bohaterskim biskupem Kasprem Borowskim, oczywi¶cie jeszcze przed brutalnym przerwaniem jego biskupiej pos³ugi, wspó³pracowa³a £ucja Szewczyk jako tercjarka franciszkañska. „Nie bez znaczenia jest fakt, ¿e prawie ca³y okres ¿ycia naszej B³ogos³awionej na Wo³yniu, jako tercjarki, zbiega siê [w³a¶nie] z okresem pasterskiej pos³ugi s³ynnego biskupa Borowskiego w diecezji ³ucko-¿ytomierskiej (1848-1870)"[22]. Z kolei ten ówczesny brak mo¿liwo¶ci wst±pienia do klasztoru by zostaæ zakonnic± i ca³kowicie po¶wiêciæ siê Bogu wzbudzi³ u £ucji pragnienie przyst±pienia do Trzeciego Zakonu ¶w. Franciszka. Po pó³rocznym postulacie i po rocznym nowicjacie, w 1848 roku, maj±c dwadzie¶cia lat z³o¿y³a ona profesjê tercjarsk±. Sama o tym napisa³a „w swoich wspomnieniach (...). Kiedy w 1878 roku sk³ada³a ¶luby zakonne na rêce b³. Honorata Ko¼miñskiego, w swoim sercu tylko odnawia³a te pierwsze ¶luby z³o¿one w 1848 roku"[23]. Franciszkañskie zakony tercjarskie, jeszcze przed powstaniem listopadowym i oczywi¶cie w pó¼niejszym czasie, obejmowa³y zarówno ludzi ¶wieckich jak i wielu duchownych. Tworzy³y one wówczas „wielk± rodzinê, skupiaj±ca siê wokó³ placówek franciszkañskich"[24]. A wcale nie tak ³atwo by³o w tamtych czasach zostaæ przyjêtym do tercjarskiego zakonu. Kandydat musia³ znaæ „zasady wiary katolickiej; (...) [odznaczaæ] siê wzorowym ¿yciem chrze¶cijañskim, oraz szacunkiem i mi³o¶ci± wzglêdem Ko¶cio³a. (...) Wed³ug obowi±zuj±cych wówczas przepisów »nie powinni byæ przyjêci do Trzeciego Zakonu ci, którzy nie maj± urzêdu, dóbr, dochodów lub innych ¶rodków utrzymania, aby nie daæ ludziom okazji do szemrania, ¿e takie osoby po to tylko wstêpuj±, by ¿ebraæ lub byæ ciê¿arem dla drugich«. [£ucja] wstêpuj±c na tê drogê, zgodzi³a siê na ¿ycie pe³ne pokuty i wyrzeczenia, wyra¿aj±ce siê tak¿e w formie zewnêtrznej, jak tego wymaga³y Konstytucje dla Trzeciego Zakonu. W rozdziale III tych¿e Konstytucji znajdujemy nastêpuj±c± uwagê: »Napominamy wszystkich braci i siostry, aby je¶li nie nosz± wierzchniego habitu, w ubieraniu siê i ozdobie zachowywali skromno¶æ, u³o¿enie w sposobie bycia, aby by³o znaæ, ¿e obrali ¿ycie pokutne i ¿e dla pokuty i dla Boga porzucili pró¿n± chwa³ê, przepych i modne fryzury«"[25]. Przynale¿no¶æ do Trzeciego Zakonu ¶w. Franciszka pozwala³a £ucji Szymczak na ugruntowanie swojej wiedzy religijnej a tak¿e na jej pierwsz± formacjê zakonn± w duchu ¶w. Franciszka z Asy¿u. Jest tak¿e wielce „prawdopodobne, ¿e £ucja by³a zwi±zana z rodzin± franciszkañsk± skupiaj±c± siê przy [wspomnianym wcze¶niej] ko¶ciele Ojców Bernardynów w Zas³awiu (...). By³ to bowiem klasztor franciszkañski znajduj±cy siê najbli¿ej miejsca jej pochodzenia"[26]. W po³owie 1870 roku, a wiêc tu¿ przed zes³aniem biskupa Kaspra Borowskiego do Permu, £ucja Szewczyk zwróci³a siê do niego „z pro¶b± o pomoc duchow±, gdy udawa³a siê z pielgrzymk± do Ziemi ¦wiêtej"[27]. Mo¿na wiêc, z du¿± doz± prawdopodobieñstwa, przyj±æ, ¿e „zna³a (...) [ona] jêzyk francuski, jak wszystkie jej rówie¶niczki wywodz±ce siê z wy¿szej sfery spo³ecznej, skoro zdecydowa³a siê na pielgrzymkê do Ziemi ¦wiêtej i pozosta³a tam oko³o 3 lat, by s³u¿yæ ubogim pielgrzymom"[28]. Na tê pielgrzymkê do Ziemi ¦wiêtej uda³a siê £ucja Szewczyk dlatego, ¿e ju¿ „od m³odo¶ci chcia³a siê po¶wiêciæ Bogu i ta chêæ mobilizowa³a j± do wyjazdu do Ziemi ¦wiêtej. Nie mog³a zrealizowaæ powo³ania w swoim kraju z powodu bardzo trudnej wówczas sytuacji politycznej i religijnej; Ko¶ció³ katolicki pod zaborem rosyjskim by³ prze¶ladowany, dzia³alno¶æ zak³adów by³a zakazana"[29]. £ucja uwa¿a³a, ¿e podczas tej pielgrzymki uda jej siê poznaæ wolê Bo¿±, co do jej osoby. Warto dodaæ, ¿e w tamtych czasach pielgrzymka do Ziemi ¦wiêtej by³a dla wiêkszo¶ci ludzi marzeniem nieosi±galnym. Wówczas „by³y to przewa¿nie pielgrzymki indywidualne, wymaga³y wiele czasu, by³y kosztowne, bardzo mêcz±cy tak¿e niebezpieczne. Dlatego (...) »wyruszaj±cych w tê dalek± drogê nielicznych polskich pielgrzymów ¿egnano tak, jakby nigdy nie mieli powróciæ, a powracaj±cych witano, jako cudownie ocalonych"[30]. Do Ziemi ¦wiêtej £ucja Szewczyk postanowi³a siê udaæ siê wspólnie, z du¿o starsz± od niej tercjark±, Juli± Soliñsk±. Pierwsza biografka naszej bohaterki s. Weronika Bronic (b.d.) w swoje pracy opisa³a kilka etapów z tej pielgrzymki, dziêki którym mo¿emy choæ w zarysie poznaæ trud jaki trzeba by³o ponie¶æ, aby dotrzeæ do celu. Obie p±tniczki wyruszy³y w drogê pieszo. „Jako wierna córka ¶w. Franciszka [£ucja] podejmuje trud pielgrzymowania z mi³o¶ci do Boga i Matki Naj¶wiêtszej"[31]. Dzielne tercjarki nie zwa¿a³y na ¿adne trudno¶ci, jakie mia³y je czekaæ w czasie tej bardzo d³ugiej drogi, „gdy¿ (...) »ca³a ich my¶l, serce i dusza by³y przejête pragnieniem ogl±dania celu swej pielgrzymki«"[32]. Sz³y najprawdopodobniej nowo wybudowanym szlakiem, przez Nowogród do ¯ytomierza. Tam uda³y siê do biskupa Borowskiego, aby uzyskaæ, wspomniane wcze¶niej, b³ogos³awieñstwo na tê trudn± drogê. „Ks. biskup, którego s. Weronika nazywa »cz³owiekiem wielkiej zacno¶ci i ¶wi±tobliwo¶ci«, przyj±³ p±tniczki z wielk± ³askawo¶ci±, »nie tylko ¿e zezwoli³ na ten tyle niebezpieczny i heroiczny krok, lecz je utwierdzi³ w ich dobrym przedsiêwziêciu i zatrzyma³ na 3-dniowy wypoczynek uwa¿aj±c, ¿e s± strudzone«"[33]. Po tym czasie dzielne p±tniczki z zapasami ¿ywno¶ci z biskupiego domu i pewn± ilo¶ci± gotówki oraz „umocnione b³ogos³awieñstwem ks. biskupa, który poleci³ ich opiece Pana Boga i Matki Naj¶wiêtszej, uda³y siê pieszo do Odessy"[34]. Po drodze nocowa³y czasami po gospodach, czasami wiejskich domach a nawet w dworach u polskich rodzin. W Odessie wsiad³y na statek p³yn±cy do Ziemi ¦wiêtej. Do Jerozolimy przyby³y 25 pa¼dziernika 1870 i zamieszka³y w Casa Nova (³ac. Nowy Dom), co zosta³o zanotowane w prowadzonym przez ten dom rejestrze pielgrzymów. We wpisie tym, który „odnosi siê do roku 1870, miesi±ca listopada, jest mowa o dwóch tercjarkach pochodzenia polskiego, wyznania katolickiego: o £ucji Siewczak[35] i o Julii Soliñskiej, zaznaczonych pod numerem 26 i 27. Data ich wyprowadzenia siê z Casa Nova 18 listopada 1870, przebywa³y w tym¿e domu 24 dni. Czyli przyby³y do Jerozolimy dnia 25 pa¼dziernika 1870 roku"[36]. Casa Nova by³ to dom znajduj±cy siê w pobli¿u klasztoru Ojców Franciszkanów i przez nich prowadzony. Przyjmowano w nim bezp³atnie, na okres oko³o dwóch, czasami trzech tygodni, wszystkich pielgrzymów zwiedzaj±cych miejsca ¶wiête w Jerozolimie. Natomiast ci, którzy chcieli zostaæ d³u¿ej musieli znale¼æ sobie inne miejsce zamieszkania. Nie wiemy jaki by³ dalszy los Juli Soliñskiej, pierwszej towarzyszki £ucji Szewczyk w tej pielgrzymce, natomiast ona sama, gdy postanowi³a zostaæ d³u¿ej w Ziemi ¦wiêtej, zaczê³a s³u¿yæ „ludziom chorym i ubogim pielgrzymom"[37]. Pielgrzymami przybywaj±cymi z Polski w przewa¿aj±cej mierze zajmowa³ siê franciszkanin o. Jukundyn Bielak (1834-1900). Jest wielce prawdopodobnym, ¿e £ucja Szewczyk mog³a podczas pobytu w Ziemi ¦wiêtej pozostawaæ pod duchow± opiek± o. Jukundyna Bielaka. W pó¼niejszym czasie, by³ on tak¿e za³o¿ycielem, mog±cego przyj±æ ok. 20 pielgrzymów, Domu Polskiego w Jerozolimie. Dom ten zosta³ oddany do u¿ytku w 1876 roku[38]. Wówczas pielgrzymi z Polski, gdy ju¿ musieli opu¶ciæ franciszkañski dom pielgrzyma, zatrzymywali siê na d³u¿ej w Domu Polskim, gdzie kwatery by³y tak¿e bezp³atne a pielgrzymi musieli jedynie zadbaæ o w³asne utrzymanie. „Najbiedniejsi i tu mogli liczyæ na pomoc o. Bielaka"[39]. O . Jukundyn przebywa³ w Ziemi ¦wiêtej w latach 1962 -1895. W tym czasie, dok³adnie do roku 1890, przyby³o do Jerozolimy 1286 pielgrzymów[40], co o. Jukundyn odnotowa³ w swoich notatkach. Byli tam miêdzy innymi, ks. dr Józef Pelczar (1842-1924) pó¼niejszy biskup przemyski, ks. prof. Adolf Ma³achowski (b.d.), profesor Akademii Duchownej w Petersburgu (o którym napisa³ w swojej korespondencji, a któr± za chwilê zacytujemy), ks. Józef Azbijewicz (1857-1918) kap³an archidiecezji lwowskiej, o. Konrad Piramowicz (1817-1896), definitor generalny zakonu Franciszkanów-Reformatów, ks. Piotr Semenenko (1814-1886), wspó³za³o¿yciel Zmartwychwstañców, ks. Hieronim Kajsiewicz (1812-1873), wspó³za³o¿yciel Zmartwychwstañców, Ignacy Domeyko (1802-1889), przyjaciel Mickiewicza, powstaniec 1831 r., geolog, w Chile by³ rektorem Uniwersytetu w Santiago[41] i wielu, wielu innych. O. Jukundyn w swoim li¶cie pisanym w 1873 roku do Marianny Grzygu³kowskiej, a który to list zamie¶ci³a na swoich ³amach ówczesna gazeta warszawska Wiek, opisuje, jak to sobie radzi³ z pielgrzymami, jakie wówczas targa³y nim rozterki a tak¿e zamie¶ci³ tam wzmiankê o zaopiekowaniu siê nasza bohaterk±: „Zwiedza³em w tych czasach (...) niektóre miejsca ¶wiête w Galilei w towarzystwie naszych Franciszkanów i ksiêdza (...) [¶wieckiego], ¯mudzina, profesora akademii petersburskiej[42]. Byli¶my na górze Karmelu, w Nazaret, w (...) [Tyberiadzie] i na górze Tabor. Przejechali¶my szczê¶liwie obok koczuj±cych, tam¿e Beduinów, którzy przez wzgl±d na znajomych sobie Franciszkanów nie ¿±dali nawet od nas bakczyszu (okupu). Na Taborze odprawi³em Mszê ¶w. zwiedziwszy ca³± przestrzeñ tej wspania³ej góry i ko¶ció³ dawny z gruzów i zgliszczów oczyszczony. W¶ród pociech duchowych jakich w tej podró¿y dozna³em, mia³em, wszak¿e wewnêtrzne krzy¿e nieznane moim towarzyszom. By³ to niepokój o 17 pielgrzymów rodaków pozosta³ych w Jerozolimie, z których nie jeden móg³ potrzebowaæ mojej pomocy. Powracaj±c zasta³em w Jaffie nowy ich zastêp. Miêdzy innemi by³y tam z Warszawy: Franciszka Bogucka i £ucya Siewczuk, oraz Litwin Miko³aj Pawlikiewicz. Wraz ze mn± ju¿ udali siê do Jerozolimy, sk±d na spotkanie moje wysz³y na góry Judzkie pozosta³e tam nasze pielgrzymki. Zdawa³o siê, jak gdyby wszyscy rodacy czekali tylko mego powrotu, gdy¿ w parê dni potem czê¶æ z nich ciê¿ko zachorowa³a. Pomie¶ci³em ich jak siê da³o, jednych w szpitalu rosyjskim a drugich we francuskim i ca³y miesi±c od jednych do drugich przechodziæ musia³em. Dziêki Bogu, ¿e obecnie wszyscy ju¿ do zdrowia przyszli. (...) Gdyby¶cie wszak¿e mieli jak± dobroczynn± ofiarê, to przeszlijcie j± na rzecz ubogich naszych pielgrzymów. Mam tu w obecnej chwili czterech którym brakowa³o funduszów na powrót do domu i od poczty do poczty wygl±dam na ten cel pomocy Opatrzno¶ci. W tym roku na podobne wsparcie zaci±gn±³em 700 z³. d³ugu a mimo to nie mam ju¿ ani piastra[43] w kieszeni"[44]. Winieta gazety Wiek z dn. 4 listopada 1873. Zdj. ze str. Intern.: https://crispa.uw.edu.pl/object/files/257110/display/Default O. Jukundyn napisa³ co prawda , ¿e £ucja Szewczyk przyby³a z Warszawy, ale to nie jest a¿ tak istotne. Z kolei ówczesny ks. dr Józef Pelczar napisa³ w swoich wcze¶niejszych wspomnieniach z pielgrzymki do Ziemi ¦wiêtej, któr± odby³ w 1872 roku o spotkaniu czterech Litwineczek, w¶ród których mia³a siê znajdowaæ £ucja Szewczyk. Spotkanie to mia³o miejsce w szpitalu katolickim prowadzonym przez francuskie siostry ¶w. Józefa, gdzie opiekowa³a siê chorymi nasza bohaterka. Dla pochodz±cego z po³udnia Polski kap³ana a tak¿e „maj±c na uwadze fakt historyczny, ¿e tereny ówczesnej diecezji ³ucko-¿ytomierskiej nale¿a³y do wielkiego ksiêstwa litewskiego do roku 1569, a niektórzy historycy tak¿e w pó¼niejszych wiekach na okre¶lenie polskich terenów przy³±czonych do Rosji u¿ywali tej nazwy, mo¿na przypuszczaæ, ¿e £ucja by³a zaliczona do tych „czterech Litwineczek"[45]. Niestety, trudno powiedzieæ, dlaczego w 1873 roku £ucja znalaz³a siê w Jaffie, byæ mo¿e pojecha³a tam, aby spotkaæ siê ze swoj± znajom± z Zas³awia, tak¿e tercjarkê Magdalen± Franciszkê Boguck±. Z pó¼niejszych wspomnieñ sióstr ze zgromadzenia, które za³o¿y³a £ucja Szewczyk, mo¿na dowiedzieæ siê, ¿e pobyt £ucji w Ziemi ¦wiêtej, wywar³ na ni± i jej duchowo¶æ olbrzymi wp³yw. Poprzez przebywanie w miejscach, które nosi³y ¶lady naszego Zbawiciela odnalaz³a ona „swoj± ¿yciow± drogê i uczyni³a postanowienie oddania siê ca³kowicie Bogu poprzez pos³ugê najbardziej potrzebuj±cym, któremu pozostanie wierna do koñca ¿ycia (...) »Jak Chrystus Mi³osierny bêdzie odt±d z bezinteresown± dobroci± szukaæ swoich biednych, by podzieliæ siê z nimi kawa³kiem zapracowanego chleba. Jak Chrystus pochylony z czu³o¶ci± i delikatno¶ci± nad trêdowatym, bêdzie leczyæ ich zbola³e cia³a, bêdzie nie¶æ pociechê smutnym zapomnianym i osieroconym. Podejmie ochotnie pos³annictwo Matki Bo¿ej Bolesnej, któr± umi³owa³a ca³ym sercem. J± obiera sobie za szczególn± Patronkê. Ta Matka Bolesna, cierpi±ca i cicha, z Sercem przeszytym siedmioma mieczami, bêdzie odt±d jej wzorem wniesieniu krzy¿a z Chrystusem na ka¿dy dzieñ. Za³o¿one przez ni± zgromadzenie zakonne ofiarowa³a Matce Bo¿ej Bolesnej i nazwa³a je Córki Matki Bo¿ej Bolesnej«"[46]. Ale to nast±pi³o dopiero parê lat pó¼niej. Wszystko wskazuje na to, ¿e podczas powrotu z Ziemi ¦wiêtej, £ucja Szewczyk, zawita³a do Loreto, by tam modl±c siê przy figurze Matki Bo¿ej Loretañskiej utwierdziæ siê w³a¶nie w tym postanowieniu „oddania swego ¿ycia ca³kowicie Bogu, poprzez s³u¿bê najbardziej potrzebuj±cym"[47]. O pobycie £ucji Szewczyk w Loreto wiemy z relacji wspomnianej ju¿ s. Weroniki Bronic. Napisa³a ona, ¿e w tym miejscu do¶wiadczy³a £ucja Bo¿ej mi³o¶ci i mi³osierdzia. „Urzeczona cisz± i modlitewnym pokojem tego miejsca, zatrzyma³a siê na d³u¿sz± chwilê przed cudown± figur±. Spogl±daj±c na Maryjê, Jutrzenkê Zbawienia, natchniona wydarzeniami, jakie siê dokona³y w Jej ¦wiêtym Domku, wraz z Ni± powtarza³a swoje tak, ponawiaj±c swoje ca³kowite oddanie siê Jezusowi. (...) W³a¶nie tutaj, dozna³a cudu uzdrowienia z niegoj±cej siê rany na czole. O tym niezwyk³ym zdarzeniu opisa³a nam szczegó³owo s. Bronic w ¯yciorysie Matki £ucji : Matka £ucja ze ³zami w oczach opowiada³a mi, ¿e dozna³a mi³osierdzia i cudownego uzdrowienia od Matuchny Boskiej Loretañskiej. Przed podró¿± d³ugo chorowa³a na ró¿ê na ca³ej twarzy i ca³a twarz ju¿ by³a zgojon±, a na czole pozosta³y ranki ropiej±ce, bo ca³± podró¿ mia³a czo³o opask± zabanda¿owane. A ¿e dla zabezpieczenia od s³oñca i upa³u z du¿ym rondem okr±g³± pasterkê nosi³a, to zas³ania³o tak, ¿e nikt nie spostrzeg³ ani siê zapytywa³. A kiedy wszyscy podró¿ni namodlili siê ksi±dz zebra³ ich oddawszy cze¶æ Naj¶wiêtszemu Sakramentowi a Matka £ucja ani siê podnosi. Ksi±dz widz±c to podchodzi do Niej i zachêca do wyj¶cia, £ucja prosi go o pozostawienie jej choæ na chwilkê, ¿e ma wa¿n± bardzo intencj± modlenia siê, a wiêc Kap³an siê zgodzi³ i za jak±¶ godzinê sam z t± jej towarzyszk± przychodz± po ni±. Ju¿ by³ zmierzch, wiêc wychodz± ze ¶wi±tyni i zaraz za drzwiami spada Jej opaska z czo³a, dotyka siê rêk± czo³a zdrowe i g³adkie, nic nie dolega. Ach ta Matka Mi³osierdzia cudownie J± uzdrowi³a, tylko jakby na pami±tkê tego cudu pokazywa³a mi dwa ma³e bia³e znaczki, jak cienkie niteczki na pó³ cala d³ugie. (...) Nie do¶æ tej ³aski tak wielkiej, modl±c siê tak d³ugo wieczorem, ze znu¿enia zdrzemnê³a siê i wtedy jakby us³ysza³a rozkaz czy radê Matki Boskiej, ¿e jak tylko wróci do kraju ma siê opiekowaæ ubogimi, kalekami, chorymi"[48]. Trudno powiedzieæ, czy £ucja Szewczyk ju¿ wówczas zaczê³a my¶leæ o za³o¿eniu nowego ¿eñskiego zgromadzenia, choæ oczywistym faktem jest, ¿e to przysz³e zgromadzenie jest bardzo zwi±zane z tym ¶wiêtym miejscem. Z pewno¶ci± te¿ mo¿na przyj±æ, ¿e „ten cudowny znak natchn±³ j± tak± ufno¶ci± w Opatrzno¶æ Bo¿± i tak± moc±, ¿e pójdzie mê¿nie i wytrwale tam, gdzie Bóg j± wo³a"[49]. Z Loreto £ucja Szewczyk wróci³a najpierw do swoich rodzinnych stron na Wo³yniu. Chocia¿ ju¿ mia³a jasny plan nakre¶lony przez Matkê Bo¿±, co do swoich losów, to prawdopodobnie wróci³a na Wo³yñ, aby oddaæ, zgodnie z przepisami, swój paszport w miejscu, gdzie go wystawiono. Z pewno¶ci±, chcia³a te¿ odwiedziæ swoj± przyrodni± siostrê, nie mo¿na tak¿e wykluczyæ tego, ¿e jako tercjarka powracaj±ca z tych obu dalekich pielgrzymek, mia³a obowi±zek opowiedzieæ o swoich prze¿yciach w swojej wspólnocie parafialnej. Nied³ugo po powrocie z pielgrzymki £ucja wyjecha³a do Warszawy, gdzie zamierza³a wype³niæ wolê Bo¿± realizuj±c swoje powo³anie. „Mo¿na przypuszczaæ, ¿e s³ysza³a o ¿yciu i dzia³alno¶ci s³ynnego kapucyna Honorata Ko¼miñskiego i chcia³a dostaæ siê pod jego kierownictwo duchowe z nadziej±, ¿e pomo¿e jej zrealizowaæ najg³êbsze pragnienia jej serca"[50]. W tym czasie w³a¶nie w Warszawie toczy³o siê najbardziej aktywne ¿ycie religijne. A najbardziej aktywnymi centrami tego ¿ycia „by³ ko¶ció³ ¶w. Krzy¿a i ko¶ció³ Ojców Kapucynów. W¶ród kap³anów najbardziej gorliwych w dzia³alno¶ci apostolskiej by³ z pewno¶ci± b³. Honorat Ko¼miñski, kapucyn, wy¶wiêcony na kap³ana w 1852. Jako pasterz dusz wp³ywa³ przede wszystkim poprzez ambonê i konfesjona³ na tych, którzy gromadzili siê w ko¶ciele. W sposób niezwykle silny wp³ywa³ na swoich penitentów w konfesjonale, zachêcaj±c ich nie tylko do odnowy osobistej, ale tak¿e do rozwijania dzia³alno¶ci apostolskiej w swoim ¶rodowisku"[51]. W 1864 roku b³. Honorat zosta³ deportowany z Warszawy najpierw do klasztoru w Zakroczymiu a w 1892 roku do Nowego Miasta nad Pilic±. Wówczas jego aktywno¶æ duszpasterska zosta³a mocno ograniczona. Wyra¿a³a siê ona w zasadzie „tylko do konfesjona³u, poprzez sprawowanie sakramentu pokuty, wychodzi³a jednak daleko poza jego ramy. Do jego konfesjona³u przybywa³y nie tylko dawne penitentki z Warszawy, ale tak¿e liczne osoby, które pragnê³y po¶wiêciæ swe ¿ycie Bogu. Rz±dowe zakazy nie by³y w stanie zgasiæ duchowego ognia. Pomimo carskich restrykcji istnia³o wiele powo³añ, jednak nie mog³y one byæ zrealizowane poprzez tradycyjne formy ¿ycia zakonnego. B³. Honorat w konfesjonale dowiadywa³ siê o pobo¿nych duszach, które dla ocalenia swojego powo³ania by³y gotowe opu¶ciæ Ojczyznê. Ogromnie wra¿liwy na potrzeby czasu, wpaja³ im, poprzez konfesjona³, idea³ nowego rodzaju ¿ycia oddanego Bogu. Nie pozwala³, by takie dusze opuszcza³y Ojczyznê w³a¶nie wtedy, gdy ona potrzebowa³a ich najbardziej. B³. Honorat by³ przekonany, ¿e w tym okresie by³y konieczne nowe formy ¿ycia konsekrowanego, bardziej skuteczne. Dostrzega³ odnowê ¿ycia zakonnego w odrodzeniu ducha franciszkañskiego na ca³ym terytorium polskim. Zak³ada³ nowe wspólnoty zakonne oparte na Regule Trzeciego Zakonu ¶w. Franciszka nie tylko celem formowania dusz w duchu franciszkañskim, ale te¿ dlatego, by mog³y one ³atwiej wymkn±æ siê spod carskiej kontroli, gdy¿ nie by³y uwa¿ane za zgromadzenia zakonne. Wszystkie zgromadzenia za³o¿one przez b³. Honorata odró¿nia³y siê swoj± form± ¿ycia zakonnego ukrytego dla ¶wiata, na wzór ¶w. Rodziny z Nazaretu. Cz³onkinie tych zgromadzeñ by³y zobowi±zane prowadziæ ¿ycie zakonne w ¶wiecie, sk³adaj±c ¶luby zakonne, jednak bez habitu i innych oznak zewnêtrznych. By nie wzbudzaæ podejrzeñ w³adz carskich, Za³o¿yciel wybiera³ osoby z tego samego ¶rodowiska, z podobnymi zainteresowaniami i podobnymi zawodami. Ka¿de nowe zgromadzenie, w³±czaj±c siê czynnie w ¿ycie spo³eczne, powinno wp³ywaæ na odrodzenie tej grupy spo³ecznej, z której siostry siê wywodzi³y. Jak ka¿dy instytut zakonny, tak równie¿ nowe zgromadzenia bezhabitowe, mia³y jedyny cel: osi±gn±æ doskona³o¶æ poprzez zachowywanie trzech podstawowych rad ewangelicznych"[52]. I w taki sposób z tego swojego konfesjona³u zarz±dza³ ponad dwudziestoma za³o¿onymi przez siebie zgromadzeniami. ¯eby zarz±dzaæ skutecznie „musia³ u¿ywaæ ró¿nych ¶rodków ostro¿no¶ci osobi¶cie stosowanych i gor±co polecanych swoim duchowym synom i córkom. Wszystkie sprawy omawia³ w konfesjonale. Tutaj by³ wolny w rozwa¿aniu jakiegokolwiek argumentu. Konfesjona³ by³ wiêc jedynym miejscem kierowania wszystkimi prze³o¿onymi ró¿nych zgromadzeñ. W listach pisanych pomija³ miejsca i daty, przesy³a³ je przez osoby zaufane celem unikniêcia kontroli rz±dowej. Jego pracy towarzyszy³y liczne rewizje, ¶ledztwa, przes³uchania ze strony policji, którym by³ nie tylko on sam poddawany, ale tak¿e cz³onkowie jego zgromadzeñ. Warunki polityczne, w jakich rozwija³ intensywn± dzia³alno¶æ wymaga³y heroizmu tak od niego, jak i jego wspó³pracowników. (...) Z ogromn± dyskrecj± byli przyjmowani kandydaci do zgromadzeñ ukrytych. Co wiêcej, ci którzy pragnêli wst±piæ do klasztoru, nawi±zywali kontakt z konkretnym zgromadzeniem za po¶rednictwem spowiedników albo innych osób zaufanych. Z podobnej protekcji skorzysta³a tak¿e b³. Ma³gorzata £ucja Szewczyk"[53]. W Warszawie na ul. Wilczej 7 dzia³a³o wówczas t. zw. Przytulisko, którym zarz±dza³a, bêd±ca podopieczn± o. Honorata, Felicja Piotrowska. Od niej dowiedzia³a siê £ucja Szewczyk „o niezwyk³ym spowiedniku z Zakroczymia i zosta³a przez ni± zachêcona do odprawienia rekolekcji pod jego kierownictwem"[54]. Uda³a siê wiêc oko³o roku 1877 do Zakroczymia, aby podczas spotkania z o. Honoratem pomóg³ on rozeznaæ wolê Bo¿±, która by jej dotyczy³a. W tym celu postanowi³a pod jego kierownictwem odprawiæ kilkudniowe rekolekcje oraz poprosiæ go, aby zechcia³ zostaæ jej kierownikiem duchowym. S. Weronika Bronic, która nie by³a bezpo¶rednim ¶wiadkiem tych wydarzeñ, swoje opracowanie o ¯yciu Matki £ucji napisa³a ju¿ po jej ¶mierci. St±d wiele zdarzeñ nie zawiera szczegó³ów a czasami „tylko sygnalizuje niektóre wydarzenia z jej ¿ycia, nie daj±c pe³nego obrazu jej egzystencji"[55]. Dlatego te¿ mo¿emy przeczytaæ tam taki zapis, ¿e „po odprawieniu kilkudniowych rekolekcji, zosta³a pos³ane do Przytuliska ju¿ jako siostra, gdy¿ by³a tercjark± i po profesji"[56]. Natomiast w pó¼niejszym dokumencie znajduje siê zapis, gdzie £ucja Szewczyk potwierdza swoim podpisem, ¿e w sierpniu 1878 roku w Zakroczymiu, po odbyciu rocznego nowicjatu (po którym otrzyma³a imiê zakonne Maria Ma³gorzata) uczyni³a „pierwszy raz Profesjê wg formy I-ej 3-letnich ¶lubów (...) przed przew. O. Honoratem Ko¼miñskim Kapucynem"[57]. A wiêc nie mog³a siê pojawiæ w Przytulisku po kilku dniach „ju¿ po profesji". Natomiast faktycznie, po z³o¿eniu tych czasowych ¶lubów, zosta³a skierowana przez o. Honorata na ul. Wilcz± 7 w Warszawie do pracy w Przytulisku, gdzie najprawdopodobniej pracowa³a w latach 1878-1880. Wed³ug wspomnieñ pierwszych sióstr z za³o¿onego przez o. Honorata i £ucjê Szewczyk „Zgromadzenia Siostrzyczek Ubogich, które pó¼niej przyjê³o habit i nazwê Zgromadzenia Córek Matki Boskiej Bolesnej"[58], Matka Ma³gorzata, jak j± zawsze nazywa³y Siostry, mia³a podczas pracy w Przytulisku, przebywaæ przez dwa lata w jakim¶ innym zgromadzeniu bezhabitowym. Podobna informacja znajdowa³a siê w notatkach o. Honorata. Jednak w tym czasie w Przytulisku na ul. Wilczej nie dzia³a³o jeszcze ¿adne ukryte zgromadzenie. „Dopiero w 1882 roku zaczê³o siê tam formowaæ ukryte Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek od Cierpi±cych"[59]. [1] Kazimierz Pu c h a ³ a, Matka Maria Ma³gorzata (£ucja Szewczyk), za³o¿ycielka i pierwsza prze³. generalna Zgr. Córek N.M.P. od Siedmiu Bole¶ci, czyli S.S. Serafitek, art. w miesiêczniku Pokój i Dobro, nr 4, Kraków 1937, s. 42-43. Dost. w Intern. na str.:https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=338024 [2] S. Ancilla Janina Stasiowska CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci. B£. Ma³gorzata £ucja Szewczyk (1828-1905), Za³o¿ycielka Zgromadzenia Córek Matki Bo¿ej Bolesnej - Sióstr Serafitek. ¯ycie i dzie³a, Kraków 2013, s. 41. [3] Tam¿e. [4] Lech Król, ¯ycie i sylwetka duchowa b³. Ma³gorzaty £ucji Szewczyk (1828-1905), Art. w Studiach W³oc³awskich nr 16, W³oc³awek 2014 r., str. 179. Dost. w Intern. na str.: https://bazhum.muzhp.pl/czasopismo/774/?idvol=12339 [5] S. Ancilla Janina Stasiowska CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci..., s. 51. [6] Tam¿e. [7] Tam¿e, s. 109 [8] Tam¿e, s. 69. [9] Tam¿e. [10] Tam¿e, s. 53. [11] Tam¿e, s. 75. [12] Ta historia zosta³a ju¿ raz opisana w opracowaniu o ¿yciu b³. Franciszki Siedliskiej, które by³o przedstawione w czerwcu i lipcu 2022 roku, a które mo¿na przeczytaæ w Intern. na str.: https://regnumchristi.com.pl/?mod=site_w&ses=27f67b5c832ed4edcc214697b59b2e56 [13] Natomiast Tadeusz Ko¶ciuszko, trzy tygodnie po tym wydarzeniu, awansowa³ Kajetana O¿arowskiego na stopieñ genera³a majora. [14] Abp Szczêsny Feliñski, Pamiêtniki, tom I, Warszawa 2009, s. 85-86. [15] O. Prokop Kapucyn, ¯ywoty ¦wiêtych Pañskich na wszystkie dni roku, Warszawa 1928, s. 856. [16] Tam¿e, s. 857. [17] Ks. Jan Machniak, B³. Ma³gorzata £ucja Szewczyk, Kraków 2014, s. 13-14. [18] S. Ancilla Janina Stasiowska CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci..., s. 64. [19] S. Tam¿e, s. 66. [20] Unia, Lwów 20 kwietnia 1870 r., nr 47. Dost w Intern. na str.: https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=547376 [21] S. Ancilla Janina Stasiowska CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci...[przypis 216], s. 84. [22] Tam¿e, s. 82. [23] Ks. Jan Machniak, B³. Ma³gorzata £ucja Szewczyk, Kraków 2014, s. 15. [24] S. Ancilla Janina Stasiowska CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci..., s. 68. [25] Tam¿e, s. 71. [26] Tam¿e, s. 78. [27] Ks. Jan Machniak, B³. Ma³gorzata £ucja Szewczyk, Kraków 2014, s. 13. [28] S. Ancilla Janina Stasiowska CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci..., s. 51. [29] Tam¿e, s. 86. [30] Tam¿e, s. 86-87. [31] Tam¿e, s. 89. [32] Tam¿e. [33] Tam¿e. [34] Tam¿e, s. 90. [35] Chodzi o b³. Ma³gorzatê £ucjê Szewczyk, której nazwisko wymawiano ró¿nie na Wo³yniu. Przypis na str. 92, w ksi±¿ce s. Ancilli Janiny Stasiowskiej CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci B£. Ma³gorzata £ucja Szewczyk (1828-1905), Za³o¿ycielka Zgromadzenia Córek Matki Bo¿ej Bolesnej - Sióstr Serafitek. ¯ycie i dzie³a, Kraków 2013. [36] S. Ancilla Janina Stasiowska CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci..., s. 92. [37] Tam¿e, s. 93. [38] O. Anzelm Szteinke O.F.M., Nasza Przesz³o¶æ t. XXXVIII, Kraków 1972, art. O. Jukundyn Bielak O.F.M., s. 204. [39] Tam¿e, s. 205. [40] Tam¿e, s. 190. [41] Tam¿e, s. 190, 191, 192. [42] Ks. prof. Adolf Ma³achowski, o którym wcze¶niej ju¿ wspomniano. [43] bilonowa moneta u¿ywana na Bliskim Wschodzie [44] https://crispa.uw.edu.pl/object/files/257110/display/Default [45] S. Ancilla Janina Stasiowska CMBB, Zawierzy³a Bo¿ej Opatrzno¶ci..., s. 98. [46] Tam¿e, s. 99-100. [47] Tam¿e, s. 100. [48] Tam¿e, s. 101-102. [49] Tam¿e, s. 103. [50] Tam¿e, s. 106. [51] Tam¿e, s. 108. [52] Tam¿e, s. 109-110. [53] Tam¿e, s. 111. [54] Tam¿e, s. 112 [55] Tam¿e, s. 112-113. [56] Tam¿e, s. 113. [57] Tam¿e. [58] Tam¿e, s. 117. [59] Tam¿e. Powrót |