¦wiêty Pius X Cz. II Zdjêcie z ksi±¿ki: Ks. Stanis³aw Krzeszkiewicz, Ojciec ¶w. Pius X i jego nastêpca Benedykt XV, Poznañ 1914. Podczas tej uroczysto¶ci „uj±³ sobie serca zebranych sw± przemow± gor±c±, pe³n± tak w³a¶ciwej mu prostoty. Nie³atwa praca czeka³a biskupa m³odego w diecezji mantuañskiej. By³a to rola kamienista, pe³na cierni, g³ogów, które trzeba by³o wypleniaæ, by na ich miejsce rzuciæ zdrowe i dobre ziarno. Diecezja to niewielka, licz±ca 270 000 dusz, nad którymi opiekê duchown± sprawowa³o 308 kap³anów w 153 parafiach. Sama stolica biskupia, staro¿ytna, bo rzymskie czasy jeszcze pamiêtaj±ca, miasto Mantua, liczy³a 30 000 mieszkañców, z czego niestety jedn± trzeci± stanowili ¯ydzi, wskutek takiej liczby ogromnie rozpanoszeni. Stosunki w diecezji by³y wcale nie do pozazdroszczenia; (...) [w op³akanym stanie by³o Seminarium Duchowne]; do troski, jak± przepe³nione by³o serce biskupa, zaraz przy objêciu rz±dów o ten zak³ad tak wa¿ny dla rozwoju diecezji, przy³±czy³y siê inne niemniej dotkliwe i bardzo bolesne"[1]. Otó¿, w swoich sprawozdaniach o stanie diecezji, które mia³ obowi±zek jak ka¿dy biskup, co trzy lata wysy³aæ do Stolicy Apostolskiej, pisa³ o wszystkich brakach, jakie zasta³ po objêciu swoich biskupich obowi±zków. Diecezja ta by³a bardzo prze¶ladowana przez rz±dy, czy to wcze¶niejsze austriackie, czy te¿ pó¼niejsze, kiedy w 1866 r. Mantua przesz³a pod panowanie w³oskie. Biskup Piotr Rota (1805-1890), który mia³ od 1871 r. zajmowaæ siê t± diecezj± jednak, „dla swych nieugiêtych zasad [albo] siedzia³ we wiêzieniu, albo by³ na wygnaniu, co z pewno¶ci± nie mog³o przyczyniæ siê do podniesienia diecezji"[2]. Wówczas Leon XIII zmuszony by³ odwo³aæ go do Rzymu a na jego miejsce powo³a³ biskupa Jana Mariê Berengo (1820-1896). Ten biskup równie¿ nie umia³ sobie poradziæ z problemami (m.in. z zamkniêciem Seminarium Duchownego), które z ca³± z³o¶liwo¶ci± piêtrzy³ przed nim opanowany przez masoneriê rz±d w³oski. Wiêc po kilku latach zosta³ przeniesiony „na stolicê arcybiskupi± w Udine"[3] a Leon XIII w Giuseppe Sarto dostrzeg³ tego, który powinien poradziæ sobie z t± diecezj±. Po przejêciu od Austrii terenów diecezji mantuañskiej, rz±d w³oski pozamyka³ klasztory i przej±³ pod swój zarz±d wszystkie obiekty nale¿±ce do Ko¶cio³a. Natomiast pozosta³y maj±tek ko¶cielny zosta³ ob³o¿ony wysokimi podatkami. Najgorszym by³o jednak to, ¿e administracja rz±dowa bardzo zdecydowanie targnê³a siê „na wiarê ludu i na jego obyczaj chrze¶cijañski. Rz±d w³oski zaprzedany masonerii (...) [zamiast] popieraæ Ko¶ció³ w jego pracy uszlachetniaj±cej i umoralniaj±cej, krêpowa³ na ka¿dym kroku jego dzia³alno¶æ, ustawodawstwem wrogim religii katolickiej, stara³ siê nie tylko utrudniæ Ko¶cio³owi jego pos³annictwo, ale wprost pracowa³ nad jego zgub±. Na nieszczê¶cie, wskutek tyloletniego zamkniêcia Seminaryum, wychowanie duchowieñstwa diecezjalnego pozostawia³o bardzo wiele do ¿yczenia; wrogiej dzia³alno¶ci czynników rz±dowych biskup [nie maj±c wystarczaj±cej ilo¶ci kap³anów], nie by³ w stanie przeciwstawiæ mê¿ów apostolskich, którzy by dzia³alno¶æ wrogów Ko¶cio³a parali¿owali, nauka prawd wiary w wielu parafiach by³a w zaniedbaniu, jednym s³owem, d³ugoletnie wygnanie biskupa, brak pasterza obok tylu innych przyczyn sprowadzi³ ogromny upadek diecezji mantuañskiej. Dodajmy jeszcze do tego, ¿e i po³o¿enie materialne kleru nie by³o do pozazdroszczenia; w wielu miejscowo¶ciach wikarzy, a gdzieniegdzie nawet proboszczowie, by z g³odu nie zgin±æ, musieli parê razy do roku chodziæ od domu do domu i prosiæ o ja³mu¿nê; w czasach, gdy biskup Sarto obejmowa³ rz±dy, wielka liczba wiernych przez dzia³anie gazet wrogich katolicyzmowi, dla religii ¿ywi³a je¿eli nie nienawi¶æ, to przynajmniej niechêæ, wskutek czego i napa¶ci na duchowieñstwo, zw³aszcza przy takich okazjach, jak zbieranie ja³mu¿ny, by³y na porz±dku dziennym. ¯ycie religijne w¶ród ludno¶ci bi³o bardzo s³abym têtnem; wed³ug w³asnych s³ów biskupa Sarto, wiêksza czê¶æ wiernych zaniedbywa³a doroczne przystêpowanie do Sakramentów ¶wiêtych, przykazanie o ¶wiêceniu niedziel i ¶wi±t posz³o u wielu w zapomnienie, bardzo wiele nowo¿eñców, zawar³szy ¶lub cywilny, nie chcia³o nawet s³yszeæ o ¶lubie ko¶cielnym"[4]. Jak widaæ diecezja by³a w wówczas bardzo z³ym stanie. Jednak, choæ wiele przeszkód i trudno¶ci piêtrzy³o siê przed nowym biskupem, u niego „ta sama gorliwo¶æ, z jak± ima³ siê pracy czy w Tombolo, czy w Salzano, towarzyszy mu i tutaj, z t± chyba ró¿nic±, ¿e ze zwiêkszon± odpowiedzialno¶ci± wzmóc siê musia³a i troska o dusze wiernych"[5]. Wiêc niezra¿ony niepowodzeniami swoich poprzedników, z miejsca wzi±³ siê energicznie do tej ciê¿kiej i z pozoru niewdziêcznej pracy. Niemniej jednak, pracuj±c konsekwentnie i wytrwale oraz „z wielk± s³odycz±, by nikogo nie uraziæ; (...) przeprowadzi³ dzie³o Bo¿e, dzie³o reformy, wbrew przepowiedniom (...) [ludzi], którzy s±dzili, ¿e na zawsze jest ju¿ zniweczone"[6]. Stara³ siê biskup jak móg³, aby o¿ywiæ ducha pobo¿no¶ci u swoich kap³anów oraz u diecezjan. W pierwszym rzêdzie zacz±³ otaczaæ szczególn± trosk± Seminarium Duchowne, które odwiedza³ kilka razy w tygodniu. Czuwa³ nad w³a¶ciwym prowadzeniem siê kleryków i nad ich studiami. „Gdy zabrak³o profesora jednego z przedmiotów, sam obok tylu innych obowi±zków i ten ciê¿ar na siebie przyj±³ i przez dwa lata uczy³ teologii moralnej"[7]. Stara³ siê tak¿e o wiêksz± ilo¶æ funduszy na utrzymanie Seminarium oraz umo¿liwienie przyjêcia „jak najwiêkszej liczby kleryków"[8]. Dziêki jego pracy w ci±gu kilku lat Seminarium to sta³o siê jedn± z najbardziej wzorowych uczelni w ca³ej Lombardii. Jednocze¶nie, w tym czasie wprowadzi³ do swojej diecezji ¶piew gregoriañski. Z kleryków utworzy³ chór, który sam osobi¶cie prowadzi³. Dla duchowieñstwa urz±dza³ co pó³ roku seminaria rekolekcyjne, w których sam uczestniczy³. Czêsto i z wielk± staranno¶ci± odbywa³ wizytacje biskupie, dziêki czemu zdo³a³ odwiedziæ wszystkie parafie w swojej diecezji w ci±gu kilku lat. Najczê¶ciej wyrusza³ na te wizytacje rano razem ze swoim kapelanem. Lubi³ wysiadaæ ze swojego powozu na rogatkach miasta lub wioski i dalsz± podró¿ do ko¶cio³a odbywa³ pieszo. „Zdarza³o siê czêsto, ¿e przybywszy z wizyt± pastersk±, bra³ zaraz stu³ê i zasiada³ w konfesjonale s³uchaæ spowiedzi, aby jak najwiêcej dusz przygotowaæ do Komunii ¶wiêtej i dopomóc w pracy miejscowym ksiê¿om. Sam ten sposób postêpowania i ta prostota obej¶cia siê, któr± lud rozumie tak dobrze, to by³y ¶rodki, jakimi siê pos³ugiwa³ nieraz, aby delikatnie, bez czynienia ha³asu, daæ lekcjê swym ma³o gorliwym podw³adnym. Opowiadaj±, ¿e w pewnej parafii, gdzie proboszcz mia³ zwyczaj wstawaæ nieco pó¼no, biskup Sarto, który przyby³ o poranku, zaraz uda³ siê do ko¶cio³a i znalaz³ tam spor± garstkê parafian, oczekuj±cych przy pró¿nym konfesjonale. Natychmiast kaza³ sobie w zakrystii podaæ stu³ê, usiad³ w konfesjonale i pocz±³ s³uchaæ spowiedzi. W jaki¶ czas potem wchodzi proboszcz i bardzo zdziwiony, rozgniewany nawet, ¿e jaki¶ obcy ksi±dz o¶mieli³ siê zaj±æ jego miejsce, zbli¿a siê z po¶piechem, odmyka drzwiczki - i staje przed swym zwierzchnikiem - biskupem"[9]. Wiele razy w parafiach, gdzie spodziewano siê jego wizyty, przygotowywano siê do jego przyjêcia „i gdy kap³ani, bractwa, lud ca³y poczu³ siê sposobiæ do wyj¶cia mu naprzeciw, wtedy z konfesjona³u wychyla³o siê dobrotliwe oblicze ksiêdza biskupa, a skin±wszy na miejscowego proboszcza, mówi³ mu: - Ksiê¿e proboszczu, nie trud¼cie siê, ja tu ju¿ jestem. I dalej spowiada³ jakby nic nie zasz³o. Mo¿na sobie wyobraziæ zawstydzenie biednych proboszczów, zw³aszcza z pocz±tku, bo z czasem przywykli do tego. Objazd diecezjalny od razu najlepsze wyda³ owoce; przywrócon± zosta³a karno¶æ ko¶cielna, a usuniête ró¿norodne nadu¿ycia. Nic nie usz³o czujnej uwadze i troskliwo¶ci ksiêdza biskupa Sarto. Wkrótce pozna³ dok³adnie stan ka¿dej parafii; jej poziom moralny, zalety i niedomagania"[10]. Oczywi¶cie, zawsze przekazywa³ swoje uwagi, jak te niedogodno¶ci usun±æ. Ju¿ na pocz±tku swojej pos³ugi biskup Sarto zamy¶la³ o tym, aby zebraæ ca³e swoje duchowieñstwo na synodzie diecezjalnym. Synod taki zamierza³ przeprowadziæ „stosownie do wskazówek Trydenckiego soboru. Tradycja ta w diecezji mantuañskiej posz³a w zapomnienie od paruset lat przesz³o. We wrze¶niu wiêc 1888 r. (...) ujrzano zgromadzonych dwustu ksiê¿y na synodzie diecezjalnym w katedrze w Mantui. W ci±gu trzech dni synod rozwa¿a³ wiele wa¿nych spraw i powzi±³ w nich rezolucje, jako to np.: o obowi±zku nauczania religii w ko¶cio³ach parafialnych we wszystkie dni ¶wi±teczne, z pewnymi dopuszczalnymi wyj±tkami; o obowi±zku specjalnych wyk³adów dla dzieci, poza przygotowaniem do I. Komunii ¶w., podczas ka¿dego Wielkiego Postu i ka¿dego adwentu dla przygotowania tych m³odych dusz do sakramentów spowiedzi i Komunii ¶wiêtej; uregulowano sprawy zarêczyn, ma³¿eñstw, pogrzebów, ¶piewu gregoriañskiego, godzin odprawiania Mszy i innych nabo¿eñstw, poza tym sprawê przedmiotów staro¿ytnego pochodzenia: obrazów, rze¼b, naczyñ ko¶cielnych, które jako zabytki zabroniono sprzedawaæ pod rygorem zasuspendowania winnego proboszcza. Pe³ne mi³osierdzia serce biskupa Mantui natchnê³o niew±tpliwie nastêpuj±c± rezolucjê, przyjêt± na zebraniu ogólnym: ¿e przy pogrzebach ubogich proboszcz bêdzie obowi±zany odprawiaæ Mszê ¿a³obn±, przy czym winien kazaæ zapaliæ co najmniej dwie ¶wiece, które maj± siê paliæ przez ca³y czas nabo¿eñstwa. Je¶li sam jest ubogi, op³ata za tê Mszê obci±¿y fundusz ofiar za dusze zmar³ych. Tak podczas tych synodów diecezjalnych jak te¿ przy wizytacjach pasterskich oraz w rozmowach z duchowieñstwem i z wiernymi biskup Sarto nie przestawa³ powtarzaæ: Kochajcie wasze Seminarium duchowne mantuañskie! Wspierajcie je modlitw± i ja³mu¿n±! Pro¶cie Boga o to, aby powo³ania kap³añskie mno¿y³y siê pomiêdzy m³odzie¿±!"[11] Podczas wizytacji pasterskiej w jednej z miejscowo¶ci dowiedzia³ siê nasz biskup o tym, ¿e ponad trzysta osób z tej parafii chce wyemigrowaæ w poszukiwaniu pracy do Ameryki. Wiêc chc±c z bólem po¿egnaæ tych emigrantów tak do nich podczas kazania przemówi³: „»Moi najdro¿si (...) nie moj± jest rzecz± s±dziæ, czy w tych okolicach jest wiêcej ust do karmienia, ni¿ ¶rodków ¿ywno¶ci, czy wiêksza jest poda¿ r±k, ni¿ obfito¶æ pracy; lecz jak±kolwiek by by³a opinia innych osób w tym wzglêdzie, ja, Wasz ojciec duchowny, nie mogê nie op³akiwaæ odjazdu tylu moich synów do kraju, gdzie rzadko tylko, i tylko z trudno¶ci± bêd± mogli znale¼æ pomoc religijn±, której tu, dziêki Bogu, nie brakuje jeszcze. Opu¶ciæ kraj, opu¶ciæ Ko¶ció³, w którym przyjêli¶my chrzest ¶wiêty, gdzie¶my uczyli siê modliæ, przyst±pili do pierwszej Komunii ¶w., aby i¶æ w kraje, gdzie bêdziecie pozbawieni pociech religijnych, gdzie mo¿e zaledwie raz do roku mo¿na bêdzie spotkaæ ksiêdza, byæ na Mszy!... Och! na tê my¶l niepodobna nie wzruszyæ siê smutkiem!... Zalecam Wam, dzieci moje, aby¶cie przynajmniej zachowali tê wiarê, któr± otrzymali¶cie na chrzcie ¶w., wykonywali praktyki religijne, pos³uguj±c siê tymi ¶rodkami chocia¿by w d³ugich odstêpach czasu, - ¶rodkami, które same tylko mog± podtrzymaæ Wasze ¿ycie religijne i uczyniæ nêdzne ¿ycie zno¶nym. Przed wyjazdem, proszê Was bardzo, zg³o¶cie siê do Waszego Pasterza, od którego dostaniecie, prócz rad, zaleceñ i ew. drobnych pami±tek, egzemplarz katechizmu, jak±¶ ksi±¿eczkê pobo¿n± oraz za¶wiadczenie, potrzebne dla tego, aby Was rozpoznawano jako chrze¶cijan i katolików. I niech b³ogos³awieñstwo Boskie towarzyszy Wam zawsze i wszêdzie«. Nie do¶æ by³o okazywaæ smutek i ¿al, nale¿a³o spróbowaæ zmniejszyæ rozmiary emigracji, tak zgubnej dla wielu dusz i dla kraju. Wkrótce po wy¿ej opowiedzianym kazaniu podczas wizytacji biskup Sarto w pi¶mie skierowanym do (...) proboszczów poleca³ tym¿e, aby uprzedzali swych parafian o wszystkich gro¿±cych im na emigracji mo¿liwych niebezpieczeñstwach, ostrzegali ich przed wyzyskiem i oszustwami ze strony agentów emigracyjnych i nak³aniali ich do zmiany postanowienia wyjazdu. - »Niech nie powstrzymuje Was w wykonaniu tego zadania ani obawa wzbudzenia przeciwko sobie nienawi¶ci pewnych osób, ani te¿ obawa przed zniechêceniem, które nast±pi mo¿e po okresie entuzjazmu. Prawda zawsze wzbudza niechêci; godna jest jednak zawsze, aby jej ho³dowaæ, a o ile¿ piêkniej jeszcze w podobnej sprawie, gdy w grê wchodzi zbawienie dusz«. Warto zapamiêtaæ te s³owa Józefa Sarto: nie lêkaæ siê niczego, gdy chodzi o zbawienie dusz"[12]. Ten¿e biskup wykazywa³ tak¿e du¿± odwagê w kontaktach z rz±dem w³oskim. Ostro wyst±pi³ przeciw projektom parlamentarnym dotycz±cym ¶lubów cywilnych i rozwodów. Gdy przed uroczysto¶ciami zwi±zanymi z w dniem urodzin króla Humberta I (1844-1900), premier W³och, Francesco Crispi (1818-1901), który nie pa³a³ mi³o¶ci± do Ko¶cio³a katolickiego, nakaza³ swoim urzêdnikom, aby po uroczysto¶ciach ko¶cielnych udali siê „do synagogi, gdzie mia³a odbyæ siê ceremonia religijna równie¿ z powodu urodzin Króla. Równa³o siê to wyra¼nemu zapomnieniu, ¿e we W³oszech religi± pañstwa by³a religia katolicka; by³o poni¿aniem tej religii przed ludem, tak, jakby fa³sz mia³ jednakie prawa z Prawd±; by³o to wreszcie publicznym gorszeniem ludzi, i to solennym, z muzyk±, pochodem, mundurami, z ca³ym autorytetem pañstwa... Monsignor Sarto, wed³ug swego zwyczaju, zastanowi³ siê i rozwa¿y³, jak siê zachowaæ w tej sprawie.Na kilka dni przed dat± 14 marca powzi±³ decyzjê i powiadomi³ przedstawicieli w³adz rz±dowych, ¿e je¶li zamierzaj± przej¶æ z nabo¿eñstwa w katedrze na nabo¿eñstwo do synagogi, on, biskup Mantui, bêdzie widzia³ siê zmuszony do przykrego obowi±zku - nie przyjêcia ich w katedrze. £atwo odgadn±æ konsternacjê wywo³an± tym o¶wiadczeniem, oburzenie dzienników z od³amu prasy t. zw. liberalnej, stek zniewag, którymi z jej strony obsypano biskupa Sarto, przestrogi i refleksje tak¿e ze strony t. zw. »rozs±dnych«, którzy wyobra¿aj± sobie, ¿e czynienie ustêpstw jest zawsze cnot±, a ciê¿ar kosztów praktykowania tej cnoty przerzucaj± na Boga i Ko¶ció³. Ministerstwo Crispiego, zapytane zaraz o zdanie, zadecydowa³o, ¿e wobec takiego stanowiska biskupa Mantui przedstawiciele w³adz rz±dowych powstrzymaj± siê od wziêcia udzia³u jak w jednej tak w drugiej ceremonii religijnej, - co nie by³o z pewno¶ci± zgodne z uczuciami ludu w³oskiego, ani te¿ z pierwotn± intencj± rz±du zarz±dzaj±cego uroczysty obchód urodzin Króla"[13]. W grudniu 1891 roku zmar³ patriarcha wenecki kardyna³ Domenico Agostini (1825-1891), na jego miejsce przewidziano biskupa Józefa Apollonio z Trevisa, ale z³y stan zdrowia nie pozwoli³ mu na objêcie tego stanowiska. Po ponad pó³torarocznym vacacie na tej arcybiskupiej stolicy, to zaszczytne stanowisko zaproponowano biskupowi Józefowi Sarto. On oczywi¶cie chcia³ stanowczo odmówiæ, ale po pierwszych próbach odmowy dowiedzia³ siê, „¿e dalsze wymawianie siê sprawi³oby papie¿owi wielk± przykro¶æ"[14] W czerwcu 1891 r. na konsystorzu papieskim biskup Mantui, Monsignore Sarto zosta³ mianowany kardyna³em a dopiero trzy dni pó¼niej zosta³ patriarch± weneckim. Papie¿ uczyni³ tak, poniewa¿ chcia³ w taki sposób uhonorowaæ biskupa Mantui za jego dotychczasow± pracê. A jednocze¶nie nie chcia³, aby mówiono, ¿e biskup Sarto zosta³ kardyna³em, bo patriarsze weneckiemu taki tytu³ z urzêdu siê nale¿y. J.E. Kardyna³ Józef Sarto Patriarcha Wenecji w r. 1893. Zdj. z ksi±¿ki: ks. Antoniego Szaniawskiego, Jego ¶wi±tobliwo¶æ Pius X: szkic biograficzny, Warszawa 1903. Aby obj±æ swoj± stolicê w Wenecji musia³ jeszcze kardyna³ Józef Sarto przebywaæ oko³o 16 miesiêcy w Mantui, gdy¿ dopiero we wrze¶niu 1894 r. rz±d w³oski by³ ³askaw udzieliæ swojej urzêdowej zgody. Wiêc ³±cznie oko³o trzech lat Wenecja by³a pozbawiona swojego patriarchy. Gdy kardyna³ Sarto wreszcie obejmowa³ swoj± stolicê zaczê³y siê rozchodziæ pog³oski o tym, „¿e nowy Patriarcha Wenecki mia³ byæ podobno »sk³onny do pogodzenia siê z Rz±dem«"[15]. Taka pog³oska by³aby oczywi¶cie olbrzymi± zniewag± dla ka¿dego hierarchy Ko¶cio³a katolickiego i w taki dok³adnie sposób potraktowa³ j± kardyna³ Sarto. Dlatego ju¿ w pierwszym li¶cie do swoich diecezjan tak napisa³: „»Boga wygnano z polityki teori± rozdzia³u miêdzy Ko¶cio³em a pañstwem; z nauki - zw±tpieniem ujêtym w system; ze sztuki - poni¿eniem j± brutalnym realizmem; z prawodawstwa, kszta³towanego na moralno¶ci cia³a i krwi; ze szkó³ przez zniesienie nauki religii, z rodziny, któr± chc± zlaicyzowaæ w samem jej za³o¿eniu, pozbawiaj±c j± ³aski sakramentu«... Jak wiêc przeciwstawiæ siê z³u?... List pasterski odpowiada: »zwalczaæ g³ówny b³±d tego wieku, który chce ¶wiêtokradzko postawiæ cz³owieka na miejsce Boga; wnie¶æ ¶wiat³o rad ewangelicznych i nauki Ko¶cio³a we wszystkie problematy, które Ewangelia i Ko¶ció³ tak triumfalnie rozwi±za³y: wychowania, rodziny, w³asno¶ci, praw i obowi±zków; odnowiæ chrze¶cijañskie porozumienie pomiêdzy ró¿nymi stanami spo³ecznymi; wprowadziæ pokój na ziemi a zaludniæ niebo: oto cel, do którego muszê zmierzaæ pomiêdzy Wami, poddaj±c wszystko Najwy¿szemu autorytetowi Jezusa Chrystusa i Jego namiestnika na ziemi, Papie¿a«. (...) [Poniewa¿] Leon XIII, wódz przej¶ciowy w walce wieczystej, by³ w tym czasie przedmiotem napa¶ci, z zewn±trz i od wewn±trz (sic!) [Kardyna³ Sarto tak dalej napisa³:] »Gdy siê mówi o namiestniku Chrystusowym, to nie jest na miejscu badaæ Go, tylko byæ Mu pos³usznym; nie mierzyæ rozci±g³o¶ci danego rozkazu, aby zwêziæ swe dla niego pos³uszeñstwo; nie szykanowaæ Jego s³ów najbardziej nawet jasnych, aby przekrêciæ ich sens; nie interpretowaæ Jego woli wed³ug z góry powziêtych uprzedzeñ, niszcz±c jej istotê; nie wa¿yæ i mierzyæ Jego s±dów lub poddawaæ dyskusji Jego rozkazy, je¶li siê nie chce zniewa¿yæ samego Jezusa Chrystusa... Spo³eczeñstwo jest chore; wszystkie szlachetne jego czê¶ci s± dotkniête chorob±, dosiêg³a ona nawet ¼róde³ ¿ycia... Jedyn± ucieczk±, jedynym lekarstwem, to Papie¿«"[16]. Jak widaæ, nasz bohater obejmuj±c swoje wysokie stanowisko ko¶cielne nie pozostawia³, ¿adnych w±tpliwo¶ci, co do tego, jakimi zasadami bêdzie siê kierowa³ w swojej diecezji. Na jeszcze jedn± cechê tego wspania³ego patriarchy warto zwróciæ uwagê otó¿, bêd±c kap³anem g³êbokiej wiary nie nale¿a³ on do „tych, co to mówi±, ¿e trzeba pamiêtaæ o czarnej godzinie, ¿e wiêc trzeba co¶ dla niej od³o¿yæ. Kap³an uczciwy nie ma nigdy czarnej godziny, bo nad nim czuwa Bóg. Jako patriarcha wenecki wspomina³ czêsto, ¿e droga do lombardu w Wenecji dobrze mu jest znana. »Jako proboszcz w Salzano - opowiada³ - »nieraz tam bywaæ musia³em, by zastawiæ cenniejsze me rzeczy, kiedy chodzi³o o zap³acenie podatku, a liry ju¿ by³y rozdane«"[17]. Gdy uda³o mu siê otrzymaæ trochê pieniêdzy to „wykupywa³ swoje rzeczy, po to jednak by niezad³ugo odby³y tê sam± drogê do lombardu"[18] Wiemy, ¿e mia³ on rodzinê, która zw³aszcza po ¶mierci ojca, bardzo zubo¿a³a. Nigdy jednak nie próbowa³, chocia¿ bardzo kocha³ i matkê i swoje rodzeñstwo, aby korzystaj±c z dochodów, które otrzymywa³ za swoj± pos³ugê, wzbogacaæ swoich najbli¿szych. Oczywi¶cie pomaga³ jak móg³, ale tylko w taki sam sposób jak innym ubogim. Postêpowa³ tak zawsze, nawet wówczas, gdy by³ stawiany na coraz wy¿szych stanowiskach w Ko¶ciele. Dla niego rodzin±, tak jak i dla Pana Jezusa, byli wszyscy wierz±cy w Boga w Trójcy Jedynego, których Pan Bóg da³ mu pod swoj± opiekê. Tym ubogim ludziom zawsze spieszy³ z pomoc±, Bo by³ on przyk³adem kap³ana, który w³a¶ciwie ca³y czas nie mia³ przy sobie nawet grosza, gdy¿ wszystko co otrzymywa³, w³a¶ciwie zaraz rozdawa³ ludziom potrzebuj±cym, „a gdy jeden z jego przyjació³, przedstawiaj±c potrzeby jego rodziny, zwróci³ mu uwagê, i¿ móg³by te¿ i jej przyj¶æ z pomoc±, odpowiedzia³: »Dochody, jakie mam, czerpiê ze swego stanowiska w Ko¶ciele, a zatem nale¿± one do Ko¶cio³a i do mych diecezjan; wzbogacenie nimi krewnych jest przeciwne memu sumieniu«. Oto przyk³ad filantropii chrze¶cijañskiej i ducha prawdziwie ewangelicznego"[19]. Jak postêpowa³ z otrzymanymi pieniêdzmi, ¶wiadczy te¿ poni¿sza sytuacja, która przydarzy³a mu siê, gdy by³ jeszcze proboszczem: „Raz, gdy nie mia³ ju¿ ani grosza, a potrzebowa³ koniecznie 100 franków dla poratowania pewnej ukrytej niedoli, ukl±k³ i prosi³ Boga gor±co, by wspomóg³ jego nêdzê. Nie skoñczy³ jeszcze modlitwy, a¿ tu oznajmiono mu przybycie pewnego markiza, s³ynnego z mi³osierdzia. Pan ten, powitawszy biskupa, wrêczy³ mu zapieczêtowan± kopertê, mówi±c: - Proszê Wasz± Ekscelencjê o zmówienie za mnie jednego Zdrowa¶ Mario. Ksi±dz Sarto przypuszczaj±c, ¿e to jaka pro¶ba, otworzy³ kopertê, ale kto opisze jego zdumienie, gdy znalaz³ w niej banknot tysi±c frankowy. Niechaj Bóg zap³aci panu, - zawo³a³ uradowany, - to Opatrzno¶æ Pana przysy³a; nie wiedzia³em w³a¶nie, co pocz±æ. Nie potrzebujemy dodawaæ, ¿e za tydzieñ nie pozosta³o ju¿ ani grosza z tej sumy. Pieni±dze ksiêdza biskupa Sarto by³y pieniêdzmi ubogich - a ci zawsze s± g³odni"[20]. Bibliografia: http://www.blachownia.opole.pl/index.php/nasza-parafia/patroni-parafii/sw-pius-x Frances Alice Forbes, ¦wiêty Pius X. Dobry pasterz, Sandomierz 2007. Kazimierz Dopiera³a, Ksiêga papie¿y, Poznañ 2019. X. Marceli Godlewski, Ojciec ¦wiêty Pius X, Warszawa 1903. Pius X ¯yciorys Ojca ¦wiêtego, art. w Przewodnik katolicki nr 30, Poznañ 1908, s. 240. Dost. w Intern. na str.:https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/169313?id=169313 Pius X ¯yciorys Ojca ¦wiêtego, art. w Przewodnik katolicki nr 31, Poznañ 1908, s. 247. Dost. w Intern. na str.:https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/169314?id=169314 Pius X ¯yciorys Ojca ¦wiêtego, art. w Przewodnik katolicki nr 32, Poznañ 1908, s. 255. Dost. w Intern. na str.: https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/169315?id=169315 Ks. dr Stefan Momid³owski, Papie¿ Pius X. ¯ycie i prace, Przemy¶l 1908. Rene Bazin, Papie¿ Pius X, Kraków 1935. Ks. Stanis³aw Krzeszkiewicz, Ojciec ¶w. Pius X i jego nastêpca Benedykt XV, Poznañ 1914. https://trwajciewmilosci.pl/badanie-wieku-calunu-metoda-izotopu-wegla-c14/ [1] Tam¿e, s. 49. [2] Tam¿e, s. 50. [3] Tam¿e, s. 47. [4] Tam¿e, s. 50-51. [5] Tam¿e, s. 51. [6] Pius X ¯yciorys Ojca ¦wiêtego, art. w Przewodnik katolicki nr 31, Poznañ 1908, s. 247. Dost. w Intern. na str.:https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/169314?id=169314 [7] Ks. dr Stefan Momid³owski, Papie¿ Pius X..., s. 53. [8] Tam¿e. [9] Rene Bazin, Papie¿ Pius X..., s. 63. [10] Pius X ¯yciorys Ojca ¦wiêtego, art. w Przewodnik katolicki nr 31, Poznañ 1908, s. 247. Dost. w Intern. na str.:https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/169314?id=169314 [11] Rene Bazin, Papie¿ Pius X..., s. 64-65. [12] Tam¿e, s. 69-70. [13] Tam¿e, s. 71-72. [14] Tam¿e, s. 75. [15] Tam¿e, s. 80. [16] Tam¿e, s. 81-82. [17] Stanis³aw Krzeszkiewicz, Ojciec ¶w. Pius X..., s. 23. [18] Ks. dr Stefan Momid³owski, Papie¿ Pius X..., s. 35-36. [19] X. Marceli Godlewski, Ojciec ¦wiêty Pius X, Warszawa 1903, s. 8-9. [20] Pius X ¯yciorys Ojca ¦wiêtego, art. w Przewodnik katolicki nr 32, Poznañ 1908, s. 255. Dost. w Intern. na str.: https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-content/publication/edition/169315?id=169315 Powrót |