¦wiêty Wojciech 23 kwietnia 956- 997 i B³ogos³awiony Radzim Gaudenty 14 pa¼dziernika 960 lub 970 - 1006 lub 1011 (odczytana na Wykrocie 6-7 maja 2017 r. oraz 1-2 czerwca 2024 r.) CZ. I Tej nocy us³yszymy, jakby równolegle dwa ¿ywoty, pierwszy to ¿ywot ¦wiêtego Wojciecha, którego w naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako patrona Polski a drugi, to ¿ywot jego brata, B³ogos³awionego Radzima Gaudentego, którego w tej¿e Litanii wzywamy jako twórcê niezale¿no¶ci Ko¶cio³a polskiego. ¦wiêty Wojciech (po lewej) fot. z Intern. ze str.: https://salveregina.pl/nabozenstwo-do-sw-wojciecha-23-kwietnia/ B³ogos³awiony Radzim Gaudenty (po prawej) fot. z Intern. ze str.: https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-14c.php3 ¦wiêty Wojciech jest jednym z trojga g³ównych patronów Polski, obok Naj¶wiêtszej Maryi Panny Królowej Polski i ¶wiêtego biskupa Stanis³awa ze Szczepanowa (1030-1079). Podobnie jak ¶w. Stanis³aw, ¶wiêty Wac³aw (907-935) i ¶wiêty Florian (ok.250-304) w czasach jagielloñskich zosta³ uznany jednym z czterech patronów Królestwa Polskiego. Ale w odró¿nieniu od tych trzech pozosta³ych, ¶wiêty Wojciech „w sposób niejako naturalny (...) zosta³ patronem Polski wnet po swojej kanonizacji [czyli, ju¿ w 999 r.], choæ odno¶ne wezwania pojawi³y siê (...), dopiero u schy³ku XI stulecia"[1]. Z kolei Gall Anonim 1066-1145) napisa³ (w swojej Kronice polskiej, ¿e miêdzy wojskiem Boles³awa Krzywoustego znajdowa³ siê równie¿ „hufiec gnie¼nieñski, po¶wiêcony patronowi Polski"[2]. Historycy zgadzaj± siê, ¿e w tym starciu miêdzy wojskami czeskimi a polskimi w roku 1110 bra³ udzia³ hufiec czy te¿ pu³k najprawdopodobniej arcybiskupa gnie¼nieñskiego po¶wiêcony w³a¶nie ¶wiêtemu Wojciechowi. Jest on pierwszym naszym ¶wiêtym uznanym przez Ko¶ció³ oraz pierwszym patronem Polski, chocia¿ w Polsce prze¿y³ tylko kilka ostatnich tygodni swojego ¿ycia. Ale w latach pe³nienia swojej biskupiej pos³ugi w Pradze jego diecezja „obejmowa³a swoimi granicami równie¿ ¦l±sk, zatem Wojciech wykonywa³ (...) swoj± jurysdykcjê tak¿e w pañstwie Mieszka I, podobnie jak biskup morawski w Krakowie"[3]. I to dziêki niemu, a dok³adniej dziêki jego mêczeñskiej ¶mierci, Polska uzyska³a w 1000 roku arcybiskupstwo w Gnie¼nie a cesarz Otton III (980-1002) uzna³ jej niezale¿no¶æ. ¦wiêty Wojciech jest te¿ patronem Czech i Wêgier oraz kilku diecezji i archidiecezji, miêdzy innymi, gdañskiej oraz gnie¼nieñskiej a tak¿e jednym z patronów naszej nocnej pielgrzymki. Wojciech to bardzo popularne, s³owiañskie imiê zawieraj±ce w pierwszej czê¶ci element -woj- czyli wojownik, a w drugiej -ciech, czyli ten sam element, który znajduje siê w wyrazie u-ciecha, czy po-ciecha. Wiêc imiê to „oznacza rado¶æ wojska albo pociecha wojów"[4]. Inne formy tego imienia to n.p. Wociech, Wojciesz, Wojcieszko, Wojcik, Wojek, itp. ¯eñska forma, rzadko wystêpuj±ca to Wojciecha. Imiê to ¶wiadczy³o o tym, ¿e rodzice przeznaczyli ch³opczyka na przysz³ego wojownika. Tu warto dodaæ, ¿e imiê Adalbert nie jest niemieckim odpowiednikiem imienia Wojciech, jest po prostu drugim imieniem ¶wiêtego Wojciecha. ¦wiêty Wojciech jest jedynym ¶wiêtym o tym imieniu. Natomiast imiê Gaudenty, czyli imiê drugiego naszego bohatera pochodzi z jêzyka ³aciñskiego i znaczy tyle co, cieszyæ siê czy te¿ radowaæ siê. St±d te¿ imiê czeskie Radzim, Radzym czy te¿ Radym uznane jest jako odpowiednik Gaudentego. A tak nazywa³ siê najm³odszy, urodzony miêdzy 960 a 970 rokiem, prawdopodobnie ju¿ z innej matki, przyrodni brat ¶wiêtego Wojciecha. Gaudenty by³, mo¿na powiedzieæ, nieod³±cznym towarzyszem w ¿yciowej drodze swojego ¶wiêtego brata. ¯ycie ¶wiêtego Wojciecha zosta³o opisane w kilku ¿ywotach. Dwa najstarsze, pochodz± w³a¶ciwie z czasów ¶wiêtego Wojciecha, co bardzo je uwiarygadnia. Jeden napisany, ju¿ w dwa lata po zabójstwie ¶wiêtego Wojciecha, przez Jana Kanapariusza [Ioannes Canaparius (?-1004)], benedyktyna z opactwa na Awentynie[5]. Drugi ¿ywot, zosta³ napisany nied³ugo potem oko³o roku 1004, równie¿ przez mnicha z zakonu benedyktynów, Brunona z Kwerfurtu (970-1009), pó¼niejszego mêczennika i ¶wiêtego Ko¶cio³a Katolickiego. Nastêpnym w kolejno¶ci jest ¿ywot zwany Pasj± z Tegernsee, który jednak jest raczej kopi± jakiego¶ skrótu lub okrojon± wersj± wiêkszego tekstu, byæ mo¿e tekstu, o którym wspomina Gall Anonim w swojej Kronice Polski. Otó¿, powo³uje siê on tam na dzisiaj zaginiony ¿ywot ¶wiêtego Wojciecha, który obszernie mówi³ „o przeniesieniu jego cia³a i z³o¿enia go w Gnie¼nie (tzw. translacja), a nastêpnie o pielgrzymce Ottona III, [¿ywot ten] powsta³ za czasów Chrobrego (967-1025), na jego dworze i zapewne z jego natchnienia, nie tylko w celach religijnych, ale i politycznych"[6]. Tak¿e w Kronice Czechów dziekana kapitu³y praskiej Kosmasa (ok. 1045 - 1125), znajduj± siê wiadomo¶ci z ¿ycia ¶wiêtego Wojciecha. Kolejnym ze znanych ¿ywotów ¶wiêtego Wojciecha jest zachowany tylko w jednym rêkopisie ¯ywot Tempore Illo napisany gdzie¶ miêdzy XII a XIII wiekiem przez nieznanego autora lub autorów. Zawiera on „epizod nieobecny w poprzednich ¿ywotach o daremnej próbie nawrócenia Pomorzan w Gdañsku"[7]. Profesor Gerard Labuda (1916-2010) ustali³, „¿e utwór ten powsta³ w dwóch etapach. Pierwsza jego czê¶æ z drugiej po³owy XII wieku (...) pos³u¿y³a do kompozycji scenariusza Drzwi Gnie¼nieñskich"[8] Dlatego te¿, wa¿niejsze wydarzenia z ¿ycia ¶wiêtego Wojciecha, mo¿emy podziwiaæ na s³ynnych Drzwiach Gnie¼nieñskich, które zosta³y wykonane oko³o 1170 roku. Sceny z ¿ycia i mêczeñstwa ¶wiêtego Wojciecha przedstawione na osiemnastu p³askorze¼bach zosta³y wykonane przez kilku nieznanych nam artystów. Jest to byæ mo¿e, jedyny ¿yciorys cz³owieka ¶wiêtego ukazany w taki sposób. Kwatery ze scenami z ¿ycia ¶wiêtego s± u³o¿one chronologicznie. Ka¿da scena przedstawia symbolicznie, na wzór ¿ycia Pana Jezusa, jak±¶ wa¿n± chwilê w ¿yciu ¶wiêtego Wojciecha od narodzenia, poprzez ofiarowanie, dorastanie, kap³añstwo, wypêdzenie szatana z opêtanego, czyli egzorcyzm, cud z upuszczonym, ale nie rozbitym dzbanem no i mêczeñstwo oraz ¶mieræ. Oczywi¶cie, przy tych wszystkich odniesieniach, nie ma tu sceny zmartwychwstania. Drzwi Gnie¼nieñskie zdj. z Intern. ze str.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Drzwi_Gnie%C5%BAnie%C5%84skie ¦wiêty Wojciech urodzi³ siê oko³o roku 956 w Libicach na terenie Czech. Gród ten nale¿a³ do ksi±¿êcego rodu S³awnikowiców. Ojciec jego, S³awnik (?-981[9]) by³ spokrewniony z sask± dynasti± Ludolfingów, która w tym czasie panowa³a w Niemczech. By³ on ksiêciem jednego z ostatnich pañstewek plemiennych na terenie Czech. Natomiast matka Strze¿ys³awa (?-987[10]), byæ mo¿e pochodzi³a, (jak chc± niektórzy badacze historii) z rodu Przemy¶lidów, którzy wówczas rz±dzili w Pradze, lub (jak chc± inni) by³a siostr± lub córk± ksiêcia Zliczan[11], Rados³awa (?). By³a ona znana z pobo¿nego i ascetycznego ¿ycia. To ksi±¿êce ma³¿eñstwo mia³o siedmiu synów i prawdopodobnie kilka córek. Najstarszym synem by³ Sobies³aw (?-1004), a kolejni to Sobiebor (?-995), Spytymir (?-995), Pobras³aw (?-995), Poraj (?-995), i Czes³aw (?-995). Wojciech by³ jednym z m³odszych synów. By³o jeszcze dwóch braci przyrodnich Radzim i Rad³a (?). Choæ rodzice maleñkiego Wojtusia „przeznaczyli go ¶wiatu, to nag³a choroba pokierowa³a jego losem inaczej"[12]. Bardziej dosadnie uj±³ to Jan Kanapariusz pisz±c tak: „Lecz w czymkolwiek tu zawini³ godziwy b³±d, a raczej z³e upodobanie rodziców, wnet wyjawiaj±c ich winê naprawi³ to miecz gniewu Bo¿ego"[13]. Otó¿ jeszcze w wieku niemowlêcym, po przekarmieniu mlekiem, Wojtu¶ dozna³ wzdêcia brzuszka i bardzo ciê¿ko zachorowa³. Gdy zaczê³a groziæ mu ¶mieræ zosta³ przez rodziców po¶wiêcony, na ca³kowit± w³asno¶æ Bogu. Tak opisa³ ten moment, pó¼niejszy ¶wiêty, Brunon z Kwerfurtu: „Rzekli wiêc przera¿eni rodzice, dr¿±cym g³osem prosz±c: »Nie dla nas, Panie, nie dla nas niech ¿yje ten ch³opiec, lecz jako duchowny na cze¶æ Matki Bo¿ej niech nosi Twoje jarzmo na dorodnym karku«"[14]. Po¶wiêcenia tego dokonali na o³tarzu Naj¶wiêtszej Maryi Panny, w ich Libickim, drewnianym ko¶ció³ku i ostry ból u dziecka szybko ust±pi³. Ta scena ofiarowania i uzdrowienia ma³ego Wojciecha, jest jako druga po scenie narodzin, uwieczniona na Drzwiach Gnie¼nieñskich. Rodzice oczywi¶cie starali siê zrealizowaæ dane Panu Bogu przyrzeczenie, wiêc przygotowywali dziecko do przysz³ego stanu, wychowuj±c je w boja¼ni Bo¿ej. I tak Wojciech „wzrastaj±c w latach i m±dro¶ci, w stosownym czasie pobiera naukê w czytaniu Pisma ¦wiêtego"[15]. Uczy siê Psa³terza na pamiêæ i poznaje naukê papie¿a Grzegorza I Wielkiego (?-604). Na dworze w Libicach czêsto go¶cili znamienici go¶cie, gdy¿ gród ten le¿a³ przy tak zwanym bursztynowym szlaku. I tak miêdzy innymi, bawi³ tam przejazdem opat alzacki, pó¼niejszy arcybiskup magdeburski a zarazem zakonnik benedyktyñski, Adalbert (910-981). On to, na pro¶bê matki, wzi±³ pod swoj± protekcjê m³odziutkiego Wojciecha i skierowa³ do szko³y katedralnej w Magdeburgu. On te¿ bierzmowa³ ¶wiêtego Wojciecha, który przyj±³ jego imiê Adalbert jako swoje drugie imiê. I pod tym imieniem jest znany ca³emu zachodniemu ¶wiatu chrze¶cijañskiemu. Natomiast S³owianie do dzisiaj czcz± go pod jego pierwszym, tym swojsko brzmi±cym imieniem. ¦wiêty Wojciech z podziwem patrzy³ na arcybiskupa Adalberta, który by³ mnichem w ¿yciu prywatnym i wspania³ym metropolit± na zewn±trz. Postêpowa³ tak jak naucza³ i zmar³ w opinii ¶wiêto¶ci. W Magdeburgu, m³ody Wojciech uczy³ siê w szkole s³ynnego w tych czasach filozofa i równie¿ mnicha benedyktyñskiego, Oktryka (?-981). Tam, te¿ prawdopodobnie do³±czyli do niego, jego m³odsi bracia przyrodni Radzim oraz Rad³a. Po oko³o siedmiu latach nauki Wojciech ukoñczy³ szko³ê i otrzyma³, ni¿sze ¶wiêcenia kap³añskie, czyli zosta³ subdiakonem. Wówczas wszyscy bracia opu¶cili Magdeburg i wrócili do rodzinnych Libic. Wojciech przywióz³ ze „sob± niema³± liczbê ksi±g"[16], z których z pewno¶ci± korzysta³ w pó¼niejszych latach. W tym czasie zmar³ ojciec rodziny a w³adzê w grodzie przej±³ najstarszy brat, Sobies³aw. Wojciech by³ wówczas, jak pisa³ Brunon z Kwerfurtu: „raczej lekkomy¶lny, jak to cz³owiek, lgn±³ do ziemskich uciech, mia³ czas na ch³opiêce figle; ³akomi±c siê na jedzenie i picie, jak bydlê schyla³ twarz ku ziemi i nie umia³ spojrzeæ prosto w niebo"[17]. Tak dosyæ dosadnie opisa³ Brunon, pó¼niejszy ¶wiêty Ko¶cio³a, ten okres m³odzieñczej beztroski u Wojciecha, równie¿ pó¼niejszego ¶wiêtego Ko¶cio³a. Po pewnym czasie Wojciech przeniós³ siê do Pragi, gdzie trafi³ do otoczenia biskupa Dytmara (?-982). By³ to pochodz±cy z Saksonii, równie¿ zakonnik benedyktyñski, który na pro¶bê czeskiego ksiêcia Boles³awa II Pobo¿nego (ok.935-999), brata Dobrawy (ok. 930 - 977), ¿ony Mieszka I (?-992), zosta³ pierwszym biskupem Pragi. Ksi±¿êca Praga by³a miastem ¶wiatowym i choæ ksi±¿ê Bogus³aw, z rodu Przemy¶lidów, otrzyma³ przydomek Pobo¿ny, to jednak w³ada³ grodem tward± rêk±. Biskup za¶, bêd±c w du¿ej mierze zale¿nym od niego, stara³ siê nie nara¿aæ zbytnio ksiêciu i jego dworowi, przyjmuj±c ten niezbyt pobo¿ny styl bycia, bez wiêkszego krytykowania go. Wojciech mia³ w tym czasie ok. 25 lat a bêd±c subdiakonem, do¶æ szybko przyj±³ w praskiej katedrze ¶wiêcenia kap³añskie. On równie¿ wzorem biskupa, ¿y³ tak jak otaczaj±ce ich ¶rodowisko, mniej zajmuj±c siê sprawami duchowymi. Poniewa¿ by³ dobrze wykszta³cony, biskup powierzy³ mu obowi±zki w pa³acu biskupim. I tak, razem bywali na wspólnych obiadach, ucztach i zjazdach organizowanych przez mo¿now³adców. Ale w roku 982 niespodziewanie zmar³ biskup Dytmar. Brunon z Kwerfurtu opisuj±c tê ¶mieræ napisa³, ¿e wierni którzy byli przy zgonie biskupa powiadali, ¿e czarne duchy unios³y duszê biskupa „do piekielnej otch³ani"[18]. A Jan Kanapariusz takie s³owa umieraj±cego przytoczy³: „Biada mi! jak ¿y³em i jak odmienny by³em od takiego, jakim teraz pragn±³bym byæ! Biada mi nêdznemu! Zmarnowane dni moje; ju¿ bezowocny wszelki ¿al! Jestem zgubiony! Gdzie¿ s± teraz moje zaszczyty i czcze bogactwa? O, cia³o podleg³e gniciu i pastwo robaków, gdzie teraz chwa³a i piêkno marno¶ci twojej? Oszuka³e¶ mnie, oszuka³e¶, zwodniczy ¶wiecie, obiecuj±c mi sêdziwy wiek i oto jak haniebnie niespodziewanej ¶mierci mieczem zabi³e¶ duszê moj±! Lecz moja osobista nikczemno¶æ mog³aby jednak uzyskaæ jako¶ przebaczenie u mi³osiernego Boga, tylko ¿e powierzonego mi ludu grzechy do³±czaj± siê do tego nadmiaru nêdzy. Rozkosze bowiem i po¿±dliwo¶ci wybrali zamiast przykazañ; a ja nie pow¶ci±gn±³em ich szaleñstw ani nie zdo³a³em powstrzymaæ dobrowolnie na zgubê id±cego ludu, który do dzi¶ jeszcze nic nie zna i nie czyni prócz tego, co palec szatana w sercach jego zapisa³. Biada mi, ¿em milcza³! To mnie drêczy, a drêczyæ bêdzie na wieki. Bo oto jako srogiej ¶mierci ofiara do piek³a prost± drog± pójdê, gdzie robak mój nie umrze, a ogieñ mój p³on±æ bêdzie wiecznie i jeszcze d³u¿ej"[19]. W tym ostatnim zdaniu przypomnia³ umieraj±cy biskup s³owa Izajasza (Iz 66,24) i ¶wiêtego Marka (Mk 9, 48) zawarte Pi¶mie ¦wiêtym, mówi±ce o tym, co siê dzieje z dusz± w piekle. To straszne wyznanie zbyt pó¼nego zrozumienia swojego pob³±dzenia i w konsekwencji zatracenia w³asnej duszy, nale¿y do olbrzymiej ilo¶ci ¶wiadectw ludzi, którzy dla ostrze¿enia wszystkich ¿yj±cych, z dopuszczenia Bo¿ego, ¶wiadczyli o tym co siê z nimi dzia³o w chwili ¶mierci lub ju¿ po niej. Przez wieki Ko¶ció³ cytowa³ takie ¶wiadectwa dla umocnienia i ostrze¿enia wiernych. Obecnie ten g³os zanik³. Bardzo wa¿ne w tym wyznaniu potêpionego biskupa jest tak¿e to, ¿e powiedzia³ on o odpowiedzialno¶ci duchownych za swoje owieczki, gdy¿, jak sam to przyzna³, jego grzechy mog³yby jeszcze „uzyskaæ jako¶ przebaczenie u mi³osiernego Boga", ale grzechy jego diecezjan, za których odpowiada³, ju¿ na to nie pozwoli³y. ¦mieræ ta bardzo wstrz±snê³a wszystkimi, ale chyba najbardziej m³odym ksiêdzem, pomocnikiem biskupa, który robi±c sobie rachunek sumienia, ze zgroz± zobaczy³ jak daleko odszed³ od Boga, jak cieszy³ siê z pochlebstw na ucztach, gdzie stara³ siê byæ, owszem rycerzem, ale na pewno nie Rycerzem Chrystusowym. Wówczas postanowi³ „poprawiaæ swoje obyczaje, [o]kie³znaæ namiêtno¶ci, ¿±dze cielesne wypalaæ ogniem Bo¿ej mi³o¶ci"[20]. Jeszcze tej samej nocy zrzuci³ z siebie piêkne szaty, za³o¿y³ wór pokutny, posypa³ g³owê popio³em i w mro¼n± styczniow± noc, chodzi³ od ko¶cio³a do ko¶cio³a, rozdaj±c hojn± ja³mu¿nê biedakom z pro¶b± o modlitwê za siebie, sam zatapia³ siê tak¿e w modlitwie b³agaj±c Boga o zmi³owanie. Ksi±¿ê Boles³aw II wraz z mo¿now³adcami postanowili oddaæ biskupstwo w rêce tego m³odego ksiêdza a zarazem ksiêcia Wojciecha S³awnikowica, który teraz wiód³ pobo¿ne ¿ycie mnisze, du¿o po¶ci³ i modli³ siê, no i by³ Czechem. Formalny wybór Wojciecha odby³ siê 19 lutego 982 r. Tak to opisa³ Jan Kanapariusz: „Wtedy orzekli wszyscy jednog³o¶nie: I kogo¿ innego jak nie ziomka naszego Wojciecha, którego czyny, szlachectwo, bogactwa i ¿ycie odpowiednie s± dla tej godno¶ci? On najlepiej wie, dok±d sam winien d±¿yæ, on równie¿ duszami roztropnie pokieruje[21]". Ten sam ¿ywotopisarz opisa³ dosyæ ciekawe zdarzenie, które mia³o miejsce w tym czasie w praskiej katedrze: „Tej samej niedzieli, w której dokonano tego wyboru, kto¶, jak podaj±, zosta³ opêtany przez potê¿nego diab³a w ko¶ciele, gdzie stoi tron biskupi, i zacz±³ jawnie wyznawaæ grzechy swoje, do których siê poczuwa³. Wtedy zeszli siê s³udzy o³tarza Pañskiego, modl±c siê za niego i ¶wiêtymi s³owami nastaj±c na wroga. Przez usta za¶ owego g³o¶no odezwa³ siê duch nieczysty; „Có¿ wy mnie obchodzicie? Przyszli¶cie wypêdziæ mnie z tego mieszkania mojego. Có¿ pomo¿e wam miotaæ pró¿ne s³owa? Ja bardziej siê lêkam tego, który ma zasi±¶æ na tym tronie; gdziekolwiek go widzê lub s³yszê, nie ¶miem pozostaæ na miejscu". I pieni±c siê ci±gle, szatan z gro¼nym pomrukiem powtarza³ s³owa; i strasznymi zêbami d³ugo zgrzytaj±c, na koniec wyszed³, a cz³owiek pozosta³ zdrów. Nazajutrz przed wschodem s³oñca przyby³ pos³aniec, zwiastuj±c, ¿e wczoraj pan Wojciech za ogóln± zgod± zosta³ wybrany na biskupa. Zbiega siê lud wraz z klerem, wielbi±c Pana i dziêkuj±c Mu, ¿e z³y duch rad nierad wyjawi³ Jego wybór"[22]. Scena ta zosta³a równie¿ ukazana na Drzwiach Gnie¼nieñskich, jednak z t± ró¿nic±, ¿e egzorcyzmu dokona³ sam nowo wybrany biskup. Jednak, aby Wojciech móg³ zostaæ biskupem musia³ najpierw otrzymaæ inwestyturê, a wiêc prawo do tego stanowiska wraz z pastora³em biskupim z r±k ówczesnego cesarza Ottona II (955-983) a ¶wiêcenia biskupie z r±k Arcybiskupa Moguncji (dzisiejszego Mainz), pó¼niejszego ¶wiêtego Willigisa (?-1011). Ta konsekracja, mimo m³odego wieku (mia³ wtedy ok. 27 lat, a biskupem, zgodnie z ówczesnym prawem kanonicznym, mo¿na by³o zostaæ dopiero powy¿ej trzydziestego roku ¿ycia), nast±pi³a w czerwcu w roku 983, w Weronie. Po tej uroczysto¶ci, biskup Wojciech, wracaj±c ze swoim poselstwem, w nastroju skupienia i wyrzeczenia okaza³o¶ci, boso wszed³ do Pragi, tak obejmuj±c swoje biskupstwo. Chcia³ w ten sposób oddaæ cze¶æ ¶wiêtemu Wac³awowi (907-929 lub 935), którego cia³o w tym grodzie spoczywa³o. Biskupstwo to wyposa¿one by³o w dochody wyznaczone przez Ksiêcia, a te dzieli³ biskup zgodnie z wytycznymi Ko¶cio³a na cztery czê¶ci: pierwsz± na potrzeby Ko¶cio³a, czyli na budynki i sprzêt ko¶cielny, drug± na potrzeby duchownych a dok³adniej na potrzeby „kanoników kapitulnych"[23], czyli tych, którzy pos³ugiwali przy biskupie i katedrze, kolejn± na potrzebny ludzi biednych oraz na dzie³a mi³osierdzia i ostatni± na potrzeby w³asne i swojego otoczenia. Tak ówczesne postêpowanie i zajêcia biskupa Wojciecha opisa³ Jan Kanapariusz: „Jemu [Wojciechowi] za¶ samemu go³a ziemia lub lichy woj³ok i kamieñ dla oparcia g³owy s³u¿y³y do spania. Nigdy z sytym ¿o³±dkiem nie szed³ spaæ i jeszcze senny wstawa³ do zwyk³ych wspólnych modlitw. Cia³o za¶ i podniety cielesne poskramia³ surowymi postami i nigdy nie chcia³ przyzwoliæ na ¿adn± uciechê. Krótki dawa³ wypoczynek oczom i nigdy zmêczonych nóg nie oszczêdza³. Odwiedza³ bowiem te¿ wiêzienie i uwiêzionych. D³ugi ich rz±d ci±gn±³ siê w nieskoñczono¶æ. Nikt tak dobrze nie zna w³asnego domu, jak jemu by³o wiadome, kto jest chory, jak mu na imiê, gdzie le¿y lub ile osób powracaj±ce zdrowie przywróci³o ¿yciu, [a] ilu nieszczêsna godzina wyda³a ¶mierci. Po tych wszystkich zbo¿nych pos³ugach, je¶li by³a pora siewu, spieszy³ na pole i obsiawszy je cieszy³ siê, ¿e w³asnymi rêkoma pracowa³ na ¿ycie. Potem jako niestrudzony wêdrowiec udawa³ siê do ¶wi±tyñ [i] czêsto jako natarczywy u Pana orêdownik puka³ do bram niebios: ju¿ to na klêczkach d³ugo przeci±ga³ modlitwê, ju¿ to gorzkie westchnienia zrasza³ wielkimi ³zami. Od komplety a¿ do prymy[24] s³owo nie wysz³o z jego ust, lecz wzorem [zachowuj±cych] mnisz± profesjê zachowywa³ milczenie nocne. Po prymie oddawa³ siê sprawom pastoralnym (...). Gdy za¶ by³ wolny od zajêæ zewnêtrznych, a¿ do [pory] odprawiania mszy odmawia³ psalmy Dawidowe. Do nikogo z ludzi s³owem siê nie odezwa³, dopóki sta³ w infule przy o³tarzu Pañskim i nad ¶wiêtymi [szcz±tkami] ¶wiêtych sk³ada³ w ofierze Chleb anielski. Potem albo zajmowa³ siê prac± rêczn±, albo wraz z drugimi kap³anami kosztowa³ pokarmu ¶wiêtego czytania. Na takim [zbieraniu] owoców wolnego czasu up³ywa³ mu d³ugi dzieñ, na takich zajêciach spêdza³ ca³± noc. Takie by³y jego obyczaje, takie d±¿enia, taki cel ¿ycia"[25]. Podobnie oceni³ ówczesne postêpowanie biskupa Wojciecha Brunon z Kwerfurtu. Poniewa¿ pisa³ pó¼niej od Kanapariusza, wiêc doda³ wiêcej szczegó³ów, ale tak¿e podkre¶li³ kompletn± zmianê postêpowania ¶wiêtego Wojciecha. Zacz±³ od tego, ¿e wówczas m³ody biskup „poj±³, po co Bóg stworzy³ cz³owieka, odmieni³ (przedmiot) mi³o¶ci, naprostowa³ kroki po¿±daj±c rzeczy Bo¿ych i wzdychaj±c jedynie do niebieskich. Wytworne ¿ycie smakuje mu gorzko, bogactw nie chce. Z³oto uwa¿a za nic, srebro za b³oto, a tym, co pró¿no¶æ ludzka wysoko ceni i mi³uje a¿ do ¶mierci, dumnie pogardza. Cokolwiek za¶ z tego, co mia³, stara³ siê obracaæ na potrzeby ubogich i przyozdobienie ko¶cio³a, czyli wy³±cznie - jak wspomnia³em - na to co po¿yteczne. Nie chcia³ odst±piæ w³adzy bogactwu, rozumia³, ¿e sam jest nad nim panem w my¶l tego (przys³owia): »Mi³uj denara, ale jego kszta³t mi³uj umiarkowanie«. ¦wiata i jego przepychu, którego jako kleryk ca³± dusz± szuka³, jako biskup zacz±³ ca³± dusz± unikaæ. My¶la³ o jednym, do jednego d±¿y³: nic nie pragn±æ, nic nie szukaæ oprócz Chrystusa"[26]. Nastêpnie Brunon z Kwerfurtu podobnie jak Jan Kanapariusz opisa³ surowo¶æ ¿ycia ¶wiêtego Wojciecha, nazywaj±c go jednocze¶nie mieszkañcem nieba, gdy¿ pisa³ ten ¿ywot ju¿ kilka lat po jego kanonizacji. Napisa³, ¿e w tym czasie moc± Boga zrzuci³ on z siebie stare pióra i zacz±³ w swoim ¿yciu stosowaæ nowe obyczaje. „Spêdzaæ ca³e dni przy najsurowszym po¶cie, wycieñczaj±cym nocnym czuwaniem poskramiaæ podniety cielesne, przez ustawiczne klêczenie wyjednywaæ przebaczenie grzechów - to by³o [jego] trosk± za dnia i w nocy. Nikt tak jak on nie do¶wiadczy³, jak smakuje sercu ¶wiête czytanie, ile znaczy w oczach Boga szlachetna pie¶ñ Psalmów. Uczuciem [swoim] odczu³ mi³osierdzie Boga i w duszy zakosztowa³ s³odkiego Zbawiciela, którego modlitwa sprowadza Ducha ¦wiêtego. Co siê tyczy zewnêtrznego cz³owieka, [to] teraz na biskupstwie mia³ wiêcej pracy, surowsze i twardsze prowadzi³ ¿ycie ni¿ pó¼niej w klasztorze. Nie tylko unika³ tego co przyjemne, lecz tak¿e odmawia³ sobie tego, co jest potrzebne samej naturze, stosuj±c siê do godnych zapamiêtania s³ów: „O wielce szczê¶liwy ten, komu wystarcz± sk±pe ¶rodki [do ¿ycia]". Grzesznym zachciankom i podszeptom budz±cych siê z³ych sk³onno¶ci przeciwdzia³a³ z ca³ym zapa³em, z ca³± usilno¶ci±, jak± zawdziêcza³ cnotom, a¿ wyrwa³ kolce ¿±dz i przemóg³ ziemskie uciechy. Wiele cierpi±c, z po¿ytkiem w pocie czo³a pracowa³. Dziwi± siê jego gorliwo¶ci wszyscy, którzy znali go przedtem, a przebywaj±cy u jego boku mi³o¶nicy cia³a maj± w nienawi¶ci jego surowe ¿ycie. Tote¿ nie bez powodu trudzi siê znosz±c g³ód i pragnienie. Zbytnim zimnem, nocnym czuwaniem i noszeniem szorstkiej odzie¿y umartwia cia³o bez lito¶ci. Albowiem têsknota jego by³a w Bogu, wiêc zaniechawszy niedobrych trosk, które p³yn± z umi³owania marno¶ci, zawsze by³ gotów oddaæ ¿ycie (Hi 13,14). W nikim nie chc±c mieæ nieprzyjaciela poza (samym] nieprzyjacielem, zwalcza³ jego nikczemno¶ci jawne i wystrzega³ siê tajemnych, a zada³ mu z pewno¶ci± tyle ciosów, ile spe³ni³ dobrych uczynków. Podepta³ ¶wiat, wolnemu duchowi podporz±dkowa³ rado¶ci ziemskie i pok³adaj±c nadziejê w niebie nie czu³ przemijaj±cych trudów. Zawsze unika³ nizin, do których ci±gnie cia³o, ca³ym wysi³kiem rwa³ siê w górê, dok±d wo³a duch. Dobrze ¿y³, dobrze naucza³; tego, co ustami g³osi³, nigdy nie zaprzeczy³ czynami. Lud jednak twardego by³ karku i zaprzedany rozwi±z³o¶ci, ¿enili siê z krewnymi i (¿yli) poza prawem z wielu kobietami. Chrze¶cijañskich niewolnych sprzedawali niewiernym ¯ydom, ¶wiêtowali mieszaj±c przepisy religijne, o dni za¶ postu w ogóle nie dbali, oddaj±c siê zbytkom. Nawet duchowni jawnie pojmowali ¿ony, pod³± nienawi¶ci± nienawidzili sprzeciwiaj±cego siê temu biskupa i buntowali przeciw niemu mo¿nych, pod których opiek± siê znajdowali"[27]. On jednak mia³ wiele mi³osierdzia dla wszystkich. Wys³uchiwa³ skarg ludzi, odwiedza³ chorych, odwiedza³ wiêzienia, ale najwiêcej ci±¿y³y mu w³a¶nie sprawy targów niewolniczych. Praga by³a po³o¿ona na skrzy¿owaniu dróg handlowych, gdzie zje¿d¿ali siê kupcy z ró¿nych stron Europy. Handlem lud¼mi zajmowali siê przewa¿nie ¯ydzi, którzy kupowali pojmanych S³owian, Prusaków czy Germanów i sprzedawali ich poganom, przewa¿nie muzu³manom. „Biografowie z przejêciem opisuj± sen, w jakim Chrystus objawi³ Wojciechowi potworno¶æ tego wystêpku: »Ja za trzydzie¶ci srebrników sprzedany zosta³em ¯ydom i oto znowu mnie sprzedaj±, a ty ¶pisz spokojnie! «"[28]. O wyja¶nienie tego snu poprosi³ biskup Wojciech swojego prepozyta, Wielicha (?). Ten tak odpowiedzia³: „Gdy sprzedaje siê chrze¶cijan ¯ydom? To tê sprzeda¿ odczuwa sam Chrystus. Gdy¿ my¶my jego cia³em i cz³onkami w nim siê poruszamy i jeste¶my (por. Dz 17,28)"[29]. Tak¿e tê scenê jak i nastêpn±, w której ¶wiêty Wojciech oskar¿a ¯ydów o handel niewolnikami chrze¶cijañskimi przed ksiêciem czeskim Boles³awem II tak¿e, gdzie napomina ksiêcia by przesta³ tolerowaæ tê dzia³alno¶æ, znajdziemy równie¿ na Drzwiach Gnie¼nieñskich. W tamtych czasach w Czechach wszystko zale¿a³o od Ksiêcia, i nasz ¶wiêty Wojciech zaczyna³ siê przekonywaæ, ¿e ³atwiej by³o pokonaæ w³asne s³abo¶ci ni¿ zmieniæ przyzwyczajenia mo¿now³adców. Jego ksi±¿êce pochodzenie wcale nie u³atwia³o mu tego zadania, a nawet wrêcz przeciwnie, bardzo przeszkadza³o. Jak ciê¿kie by³o po³o¿enie biskupa Wojciecha, niech ¶wiadczy fakt, ¿e ju¿ same wprowadzone przez niego, zasady ¿ycia wspólnego w¶ród duchowieñstwa praskiego, budzi³o sporo sprzeciwów a co dopiero przymuszanie do celibatu. Jak wcze¶niej wspomnia³ Brunon z Kwerfurtu duchowni wówczas ¿enili siê, wiêc nienawidzili swojego biskupa, który im tego zabrania³ i podburzali przeciw niemu swoich mo¿nych opiekunów. Oparciem w tych trudnych chwilach dla ¶wiêtego Wojciecha by³ oczywi¶cie jego brat Radzim Gaudenty i jeszcze tylko jeden duchowny, wspomniany prepozyt Wielich. A wiêc je¶li nawet w¶ród swoich wspó³braci nie mia³ praktycznie ¿adnego zrozumienia to oczywistym jest to, ¿e ich bunt i niezadowolenie przenosi³o siê na ludzi ¶wieckich, w¶ród których, jak zauwa¿ono wcze¶niej, grzech ogromnie siê szerzy³. Mimo wielkiego wysi³ku biskupa opór zdecydowanie rós³. Dochodzi³y do tych problemów jeszcze inne, o których dowiemy siê nieco pó¼niej. ¦wiêty Wojciech fot. z Intern. ze str.: https://salveregina.pl/nabozenstwo-do-sw-wojciecha-23-kwietnia/ Wówczas, po sze¶ciu latach sprawowania pos³ugi biskupiej, w 989 roku postanowi³ ¶wiêty Wojciech udaæ siê do Rzymu, by od papie¿a Jana XV (?-996) uzyskaæ radê jak mia³by dalej postêpowaæ. Po rozmowie z papie¿em ¶wiêty Wojciech postanowi³ odbyæ pielgrzymkê do Ziemi ¦wiêtej. Odprawi³ wiêc swój biskupi orszak, rozda³ pieni±dze i wraz z trzema towarzyszami, w¶ród których by³ nieod³±czny Radzim oraz praski prepozyt Wielich, dotarli do opactwa benedyktynów na Monte Casino. Tam zakonnicy, namawiali p±tników do wst±pienia do ich zakonu. Do tego samego zakonu, do którego nale¿eli i arcybiskup magdeburski Adalbert, i jego nauczyciel Oktryk, a tak¿e Dytmar, pierwszy biskup praski, którego ¶mieræ spowodowa³a tak± wspania³± przemianê u m³odego Wojciecha. Benedyktyni z Monte Casino widzieli w przyby³ym biskupie szansê rozwi±zania swoich problemów z po¶wiêcaniem swoich ko¶cio³ów i wyj¶cie spod jurysdykcji swojego diecezjalnego biskupa. Wówczas Wojciech tak powiedzia³: „Czy uwa¿acie mnie za szaleñca lub os³a, ¿ebym ja, wyzbywszy siê troski o moich synów i przestawszy byæ biskupem, po¶wiêca³ wasze ¶wi±tynie, bêd±c teraz biskupem tylko z nazwy?"[30]. Odszed³ wiêc, a w³a¶ciwie uciek³ z tego klasztoru i za rad± opata bazyliañskiego klasztoru, Nila (910-1004), dzisiejszego ¶wiêtego Ko¶cio³a katolickiego i prawos³awnego, postanowi³ wróciæ do Rzymu. Tam uda³ siê do benedyktyñskiego klasztoru ¶wiêtego Bonifacego (672 lub 675-754) i Aleksego (ok.360-411) na Awentynie, gdzie w kwietniu 990 roku, razem z Radzimem z³o¿y³ profesjê i przyj±³ habit zakonny. Praski prepozyt Wielich pozosta³ w klasztorze na Monte Casino i w pó¼niejszym czasie z jego ¶wiadectw korzysta³ Bruno z Kwerfurtu opisuj±c ¿ycie ¦wiêtego Wojciecha. W klasztorze na Awentynie Radzim otrzyma³ ³aciñskie imiê Gaudenty. Nie dziwi nas wiêc, duchowo¶æ i Wojciecha i Gaudentego, zakorzeniona w tradycji benedyktyñskiej, oparta na Biblii i skoncentrowana na Chrystusie. W tym klasztorze przebywa³ równie¿ pó¼niejszy biograf naszego ¶wiêtego, jego wspó³brat, opat Jan Kanapariusz. Tu z pokor± us³ugiwa³ Wojciech braciom tak jak mu opat zleca³. Razu pewnego, gdy „chcia³ zanie¶æ do sto³u braci wino, potkn±wszy siê upad³ na naczynie, ono za¶ przewróci³o siê na marmur z wielkim ha³asem. S³yszy z dala ojciec klasztoru i wszyscy bracia zakonni wyra¼nie, jak upada ten bohater. Nie wiedzieli jednak, ¿e temu upadkowi towarzyszy bardzo pomy¶lna przeciwno¶æ. Tak bowiem znaleziono naczynie nienaruszone i nieuszczuplon± ilo¶æ wina, jak gdyby naczynie wcale siê nie wywróci³o[31]". I taka scena, obrazuj±ca ten cud, równie¿ jest uwieczniona na Drzwiach Gnie¼nieñskich. W tym czasie, przez trzy lata, na fotelu biskupim w Pradze zastêpowa³ Wojciecha biskup mi¶nieñski Falkold [Volkold, Folkold] (?-992). Gdy w roku 992 biskup Falkold zmar³, do Rzymu przyby³o poselstwo z Czech, z ¿±daniem powrotu swojego dawnego biskupa do Pragi. Pos³ami byli, brat przyrodni Wojciecha Rad³a oraz mnich Krystian (935-996), brat ksiêcia Boles³awa II. Mieli oni ze sob± list arcybiskupa mogunckiego, Willigisa, który na pro¶bê ksiêcia Boles³awa II wzywa³ biskupa Wojciecha do swojej diecezji. Tedy papie¿ kieruj±c siê nie tyle w³asn± wol±, ile prawem Bo¿ym, tak odpowiedzia³: „Oddajemy to, o co s³usznie siê upominaj±, chocia¿ synowie tak zacnego ojca ju¿ siê wyrodzili. A damy go pod tym warunkiem: je¶li bêd± mu pos³uszni, niech go zatrzymaj± wraz z b³ogos³awieñstwem Bo¿ym i niech pod nim przynosz± owoc stokrotny. Je¶li za¶ nie chc± zaniechaæ swej nieprawo¶ci, niech nasz przyjaciel unika obcowania ze z³ymi, by nie nara¿aæ swej osoby na niebezpieczeñstwo"[32]. Po powrocie uda³o siê zawrzeæ ¶wiêtemu Wojciechowi uk³ad z ksiêciem Boles³awem II (nies³usznie zwanym) Pobo¿nym, na mocy którego budowano ko¶cio³y w miejscach wskazanych przez biskupa, pobierano dziesiêcinê przez Ko¶ció³, podobnie jak w innych katolickich pañstwach, móg³ te¿ biskup roz³±czaæ ma³¿eñstwa miêdzy krewnymi. Porozumienie to w formie uroczystego edyktu tak brzmia³o: „W roku Pañskim 992 za pana Jana XV papie¿a w przenaj¶wiêtszej siedzibie Piotra Aposto³a, za panowania Ottona III, króla wspania³ego, na wezwanie mnicha Wojciecha z woli Bo¿ej biskupa drugiego ¶wiêtego Ko¶cio³a praskiego, ksi±¿ê Boles³aw w obecno¶ci wszystkich swoich dostojników udzieli³ [w³adzy, zgody?] przerzeczonemu biskupowi roz³±czaæ te ma³¿eñstwa, które zosta³y rozpoznane jako zawarte miêdzy krewnymi wbrew przepisom prawa ko¶cielnego, a tak¿e udzieli³ zezwolenia na budowê ko¶cio³ów w miejscach dogodnych i na zbieranie dziesiêciny"[33]. Prosty st±d wniosek, ¿e biskup musia³ byæ wcze¶niej tych uprawnieñ pozbawiony, skoro za¿±da³ takiego porozumienia. Powody opuszczenia swojej diecezji przez biskupa Wojciecha, które wcze¶niej wymieniono, a wiêc wielo¿eñstwo, lekcewa¿enie celibatu i handel niewolnikami, wraz z tymi, które wywnioskowaæ mo¿na z powy¿szego edyktu, a wiêc „ma³¿eñstwa niekanoniczne, stawianie przeszkód w budowaniu nowych ko¶cio³ów albo, co wrêcz podwa¿a³o byt materialny ca³ej instytucji, przeszkody w pobieraniu dziesiêciny"[34], musia³y przelaæ czarê goryczy u niego. Wiêc, „nie mo¿e ulegaæ w±tpliwo¶ci, i¿ te szykany ksiêcia, a z jego woli te¿ dworskich urzêdników rzeczywi¶cie stawia³y pod znakiem zapytania jego pastoralne zadania oraz obowi±zki i mog³y sk³oniæ biskupa Wojciecha do rezygnacji z urzêdu, a potem wyjazdu do Rzymu"[35]. Jednak, to pozorne zawieszenie broni, nie trwa³o d³ugo, bo oko³o trzech lat. Powodem do otwartej walki z biskupem i dla ksiêcia i dla wszystkich diecezjan by³o zaj¶cie, które mia³o miejsce pewnej nocy. Wtedy to, u biskupa szuka³a schronienia kobieta, ¿ona jednego z wielmo¿ów z rodu Wrszowców[36], któr± „oskar¿ono publicznie o pope³nienie cudzo³óstwa z duchownym"[37]. Za ni±, do klasztoru ¶wiêtego Jerzego (?-303), gdzie w¶ród zakonnic próbowa³ j± ukryæ biskup Wojciech, wpad³a banda rozjuszonych obroñców mê¿owskiego honoru. Jeden z nich tak zawo³a³ do biskupa: „ gdyby nam tej nierz±dnicy natychmiast nie wydano, [to mamy twoich braci] wiêc na ich ¿onach, dzieciach i posiad³o¶ciach mo¿emy wzi±æ odwet za hañbê"[38]. (Ta, niestety kilka miesiêcy pó¼niej spe³niona gro¼ba ¶wiadczy o tym, ¿e to wydarzenie w klasztorze musia³o mieæ miejsce przy koñcu 994 roku, lub najpó¼niej w pierwszym pó³roczu roku 995.) Nastêpnie, obra¿aj±c biskupa i naruszaj±c azyl ko¶cielny, zamordowano tê kobietê, ¶cinaj±c jej g³owê. Niestety biskup rzucaj±c wówczas kl±twê na napastników, zrazi³ do siebie praktycznie wszystkich mieszkañców Pragi i straci³ ca³kowicie i tak ju¿ niewielkie poparcie. [1] Gerard Labuda, ¦wiêty Wojciech Biskup -mêczennik Patron Polski, Czech i Wêgier, Wroc³aw 2004, s. 269. [2] Gall Anonim, Kronika polska, Wroc³aw 2003, s. 150. [3] Gerard Labuda, ¦wiêty Wojciech Biskup..., s. 117. [4] Zofia ¦liwowa, Patronowie Polski, Nowy S±cz 2003, s.89. [5] Jedno z siedmiu wzgórz Rzymu. [6] Gall Anonim, Kronika Polska..., (Marian Plezia, wstêp), s. XXXIV-XXXV. [7] Red. O. Spie¿ Jan Andrzej OP, W krêgu ¿ywotów ¦wiêtego Wojciecha, Kraków 1997, s. 175-176. [8] Tam¿e, s. 177. [9] Kosmasa Kronika Czechów, Warszawa 1968, s. 150. [10] Tam¿e, s. 153. [11] Zliczanie (Zlièané) - czeskie plemiê zamieszkuj±ce obszar miêdzy £ab± a Sazaw± we wschodniej czê¶ci dzisiejszych Czech, którego g³ównym o¶rodkiem by³a Stará Kouøim. Ziemie Zliczan wesz³y w sk³ad terytorium rodu S³awnikowiców i ostatecznie zosta³y w 995 podbite przez Przemy¶lidów. ¬ród³o Wikipedia ze str. w Intern.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zliczanie [12] Gerard Labuda, ¦wiêty Wojciech Biskup..., s. 82. [13] Red. O. Spie¿ Jan Andrzej OP, W krêgu ¿ywotów..., s. 42. [14] Tam¿e, s. 88. [15] Tam¿e, s. 43. [16] Kosmasa Kronika..., s. 147. [17] Red. O. Spie¿ Jan Andrzej OP, W krêgu ¿ywotów..., s. 91. [18] Tam¿e. [19] Jan Kanapariusz, ¦wiêtego Wojciecha ¿ywot pierwszy Gdañsk 2009, s.67. [20] Red. O. Spie¿ Jan Andrzej OP, W krêgu ¿ywotów..., s. 92. [21] Jan Kanapariusz, ¦wiêtego Wojciecha ¿ywot... s.71. [22] Tam¿e. [23] Gerard Labuda, ¦wiêty Wojciech Biskup..., s. 112. [24] Kompleta to ostatnia modlitwa brewiarza, odmawiana na koniec dnia. Pryma, by³a to pierwsza godzina (czyli 6 rano) modlitw rozpoczynaj±cych dzieñ. Po SW II zosta³a usuniêta. [25] Red. O. Spie¿ Jan Andrzej OP, W krêgu ¿ywotów..., s. 50-51. [26] Tam¿e, s. 96-97. [27] Tam¿e, s. 98-99. [28] Janina Pleziowa ¦redniowieczne ¿ywoty i cuda patronów Polski Warszawa 1987 s.53 [29] Red. O. Spie¿ Jan Andrzej OP, W krêgu ¿ywotów..., s. 54. [30] Tam¿e, s. 56. [31] Jan Kanapariusz ¦wiêtego Wojciecha ¿ywot pierwszy Gdañsk 2009 s.115 [32] Tam¿e, s. 121 [33] Red. O. Spie¿ Jan Andrzej OP, W krêgu ¿ywotów..., s. 121. [34] Gerard Labuda, ¦wiêty Wojciech Biskup..., s. 122. [35] Tam¿e. [36] Wrszowcy (Werszowcy)by³ czeski ród mo¿now³adców, drugi pod wzglêdem znaczenia po Przemy¶lidach. konkuruj±cy o wp³ywy ze S³awnikowicami. [37] Red. O. Spie¿ Jan Andrzej OP, W krêgu ¿ywotów..., s. 62. [38] Tam¿e, s. 63. Powrót |