¦wiêtych piêciu polskich Braci Mêczenników cz. I 13 listopada u nas 12 listopada + 11 XI 1003 (odczytana na Wykrocie 5-6 sierpnia 2017 r. oraz 13-14 lipca 2024 r.) Piêciu polskich Braci Mêczenników obraz z ko¶cio³a ¶wiêtego Marcina w Kazimierzu Biskupim. Mêczennicy s± tutaj przedstawieni, zgodnie z wielowiekow± tradycj±, w strojach kamedu³ów, ale ¶wiêty Romuald za³o¿y³ zakon Kamedu³ów dopiero kilka albo nawet kilkana¶cie lat po ich ¶mierci. Fot. z ksi±¿ki oprac. Hubert Wo³±cewicz, Polska i jej ¶wiêci, Kielce 2016. Tej nocy towarzyszyæ nam bêdzie w naszej pielgrzymce a¿ piêciu ¶wiêtych, bêdzie to piêciu braci mêczenników o imionach: Benedykt (ok.970-1003), Jan (ok.940-1003), Mateusz (?-1003), Izaak (?-1003) i Krystyn (?-1003). Nazwano ich braæmi, poniewa¿ byli zakonnikami, a ¶ci¶lej eremitami, czyli pustelnikami ¿yj±cymi wed³ug regu³y ¶wiêtego Benedykta. W naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego jest wezwanie do ¶wiêtych mêczenników polskich, (takie te¿ jest wspomnienie liturgiczne) choæ i ¶wiêty Benedykt, i ¶wiêty Jan nie byli Polakami tylko W³ochami, którzy przybyli do Polski z klasztoru w Pereum ko³o Rawenny. Nasz papie¿, ¶wiêty Jan Pawe³ II (1920-2005), podczas pobytu w parafii pod wezwaniem Pierwszych Mêczenników Polskich w Miêdzyrzeczu, tak¿e to zaznaczy³, mówi±c: „Nazywa siê tych mêczenników Braæmi Polskimi, chocia¿ byli w¶ród nich tak¿e cudzoziemcy. Dwóch z nich przyby³o do Polski z Italii[1]". Ale ³±czy³o ich z Polsk± to, ¿e tu dzia³ali i tu zginêli ¶mierci± mêczeñsk±. Poniewa¿ mieli ju¿ do¶wiadczenie w ¿yciu zakonnym nazywano ich mistrzami. Trzej pozostali byli polskimi braæmi z ziemi s³owiañskiej[2]. ¦wiêty Bruno z Kwerfurtu (974-1009), jako jeden z autorów ¿ywotu ¶wiêtego Wojciecha (956-997), opisa³ równie¿ ¿ywot tych braci. Napisa³, ¿e mêczenników by³o piêciu, dwaj wespó³ z trzema...[3]. Dwóch nastêpnych, to byli nowicjusze, którzy do³±czyli do mnichów eremitów, a byli to rodzeni bracia pochodz±cy z Polski - Izaak i Mateusz. I choæ byli braæmi wed³ug cia³a, poczêli stawaæ siê lepszymi braæmi wed³ug ducha. Pi±tym bratem by³ Krystyn, m³ody s³uga i kucharz, który pochodzi³ „z wioski le¿±cej nieopodal pustelni"[4]. Poni¿ej znajdziemy omówienie etymologii imion i krótk± charakterystykê ka¿dego ¶wiêtego. Benedykt[5] to imiê ³aciñskie, podobnie jak ¿eñska forma Benedykta pochodzi od pierwotnego Benedictus i Benedicta. S± to imies³owy przesz³e od czasownika benedicere, czyli dobrze o kim¶ mówiæ, czy dobrze komu¶ ¿yczyæ, a wiêc Benedictus to kto¶, komu dobrze ¿yczono czy te¿ komu b³ogos³awiono. Imiê to pojawi³o siê w Polsce najprawdopodobniej razem z pierwszymi benedyktynami. Jest ponad piêædziesiêcioro ¶wiêtych i b³ogos³awionych o tym imieniu. Najs³ynniejszy z nich to Benedykt z Nursji (480-543), autor s³ynnej Regu³y zakonnej oraz za³o¿yciel zakonu Benedyktynów. Ta wspólnota zakonna da³a Ko¶cio³owi ponad piêæ i pó³ tysi±ca ¶wiêtych i b³ogos³awionych, 23 papie¿y, 5000 biskupów oraz oko³o 15000 pisarzy. Nasz ¶wiêty Benedykt pochodzi³ z Benewentu, a wiêc by³, jak ju¿ wspomnieli¶my, W³ochem. Urodzi³ siê oko³o roku 970 i ju¿ przez rodziców zosta³ po¶wiêcony do stanu duchownego. Gdy by³ dorastaj±cym ch³opcem, rodzice kupili mu od biskupa ¶wiêcenia kap³añskie, za co on w pó¼niejszym czasie, maj±c za z³e rodzicom to ¶wiêtokupstwo, czêsto pokutowa³. (Udzielono mu ¶wiêceñ wcze¶niej ni¿ mo¿na by³o to uczyniæ zgodnie z obowi±zuj±cym prawem, a wiêc by³ to oczywisty grzech symonii). Gdy by³ ju¿ starszy, pozna³ ¶wiêtego Romualda (951-1027), pó¼niejszego za³o¿yciela zakonu Kamedu³ów (w roku 1012 lub w 1024, w Camaldoli - Campo di Maldoli w Toskanii; st±d nazwa zakonu) i razem z nim przebywa³ w eremie jako pustelnik na zboczu góry Monte Casino. Tu Benedykt oddawa³ siê czêsto pobo¿nej kontemplacji i tu równie¿ pozna³ drugiego naszego bohatera, pustelnika Jana. Jan jest to imiê biblijne, z grupy hebrajskich imion teoforycznych (a wiêc imion zawieraj±cych w sobie wyraz El- albo Jah- lub Jo-, czyli skrócon± formê imienia Jahwe - Jahveh, Jehovah to znaczy Bóg). Imiê Jan (Johhanan) oznacza Bóg jest ³askawy. W Polsce imiê znane od ¶redniowiecza. ¦wiêci i b³ogos³awieni o tym imieniu stanowi± najliczniejsz± grupê, w Martyrologium Rzymskim (oficjalny, uporz±dkowany chronologicznie spis ¶wiêtych, b³ogos³awionych i mêczenników w Ko¶ciele Katolickim),wymieniono 57 ¶wiêtych i b³ogos³awionych o tym imieniu, natomiast w wydawnictwie Akademii Papieskiej w Rzymie o nazwie Bibliotheca Sanctorum jest ich ponad dwustu dwudziestu. Najbardziej znani to ¶wiêty Jan Chrzciciel (ok. 6/1 przed Chrystusem-ok. 32 po Chrystusie[6]), ¶wiêty Jan Ewangelista (ok. 11 po Chrystusie-ok. 99/100), ¶wiêty Jan Chryzostom (ok. 347/9-407), ¶wiêty Jan Damasceñski (675-749), ¶wiêty Jan Nepomucen (1340/6-1393), ¶wiêty Jan Kanty (1390-1473), ¶wiêty Jan Bo¿y (1495-1550), ¶wiêty Jan od Krzy¿a (1542-1591), ¶wiêty Jan Sarkander (1576-1620), ¶wiêty Jan Maria Vianney (1786-1859) czy ¶wiêty Jan Bosco (1815-1888) i wielu innych. Nasz bohater urodzi³ siê oko³o 940 roku by³ wiêc najstarszy ze wszystkich mêczenników. Na twarzy mia³ ¶lady przebytej ospy, która okaleczy³a mu równie¿ jedno oko. By³ synem zamo¿nej rodziny Patrycjuszów z Wenecji, a wiêc by³ równie¿ W³ochem. By³ cz³owiekiem spokojnym, kulturalnym, posiadaj±cym dar ³atwo¶ci wys³awiania siê. Razem ze ¶wiêtym Benedyktem zosta³ eremit± na wzgórzu Monte Casino. Pó¼niej, wspólnie ze ¶wiêtym Romualdem, udali siê we trójkê do Rawenny, gdzie Romuald za³o¿y³ s³ynn± pustelniê Pereum. Tam do nich do³±czy³ Bruno z Kwerfurtu. I to w³a¶nie Bruno z Kwerfurtu namówi³ Benedykta aby razem z Janem udali siê do Polski jako misjonarze. O ¶wiêtym Romualdzie i pustelni Pereum jeszcze wspomnimy. Izaak - imiê biblijne syna Abrahama, brata przyrodniego Ismaela, pochodzi od hebrajskiego jishak-, co znaczy: Bóg u¶miechn±³ siê. Równie¿ nale¿y do imion teoforycznych, ale z elementem isha. W Polsce wystêpuj±ce do XIV wieku, a pó¼niej tylko w ¶rodowisku ¯ydów polskich. Od tego imienia pochodzi icek - ¿yd oraz icki - ¿ydzi, pejsy. Jest wielu ¶wiêtych o tym imieniu, zw³aszcza z czasów wczesnochrze¶cijañskich, natomiast obecnie czci siê w³a¶ciwe dwóch, jeden to nasz bohater, a drugi to Patron Kanady równie¿ mêczennik, ¶wiêty Izaak Jogues (czyt. ¯og). ¦wiêty Izaak, o którym mowa, by³ Polakiem i rodzonym bratem nastêpnego mêczennika ¶wiêtego Mateusza. Mateusz jest to imiê biblijne, z hebrajskiego Mattaj, a to jest skrót od imienia Mattanja, co oznacza dar Boga czy dany przez Boga. Mo¿na je porównaæ do polskiego Bogdana lub Bo¿ydara. Jest to wiêc imiê równie¿ teoforyczne, a tak¿e o zbli¿onym znaczeniu (synonimiczne) jak polskie imiê Maciej. Do jêzyka polskiego przesz³o z ³aciny (Mathaeus). W Polsce popularne od ¶redniowiecza do dzisiaj. Czêsto mylone z imieniem Maciej, zw³aszcza w skrótach czy spieszczeniach. Jest dziewiêciu ¶wiêtych o tym imieniu, najpopularniejszy to oczywi¶cie ¶wiêty Mateusz (?-ok.60) aposto³ i ewangelista. I ostatnie imiê - Krystyn, to imiê pochodzi z jêzyka ³aciñskiego od imienia Christinus, a ta forma utworzona jest od imienia Christus plus cz±stka s³owotwórcza (sufiks) -inus, która wskazuje na pochodzenie. A wiêc Chyristinus to znaczy nale¿±cy do Chrystusa lub Chrystusowy. To imiê powsta³o w krêgach chrze¶cijañskich na wzór imion rzymskich. Forma ¿eñska to Christina, a w Polsce Krystyna. W ¶redniowieczu imiê bardzo popularne i z tego okresu pochodzi najwiêcej ¶wiêtych i b³ogos³awionych o tym imieniu. Historiê tych mêczenników przedstawiamy przede wszystkim na podstawie „¯ywotu piêciu braci mêczenników" (Vita Quinque Fratrum Martyrum) z roku 1006, ¶wiêtego Brunona z Kwerfurtu. Benedykt i Jan, jak ju¿ wspomnieli¶my, byli mnichami eremitami. Erem to nie jest zwyk³y klasztor, to jest klasztor na wzór samotni, w którym mnisi w odosobnieniu prowadz± ¿ycie pustelnicze, a wiêc przebywaj± nieustannie z Panem Bogiem pojedynczo lub we wspólnocie. Eremici praktykuj± ubóstwo, ³±cznie z postulatem pracy, posty, pokutê oraz modlitwy w celu ¶ci¶lejszego zjednoczenia siê z Bogiem i osi±gniêcia zbawienia[7]. Przebywali oni razem w pobli¿u góry Monte Casino. Benedykt uzna³ Jana za swojego mistrza i zamieszka³ z nim w jednej celi. Po jakim¶ czasie, podczas swoich peregrynacji, do³±czy³ do nich ¶wiêty Romuald. By³ on uznanym reformatorem ¿ycia zakonnego i za³o¿ycielem wielu klasztorów. Pó¼niej, jak ju¿ wspominali¶my, za³o¿y³ równie¿ zakon kamedu³ów. By³ tak¿e wcze¶niejszym nauczycielem i mistrzem dla Jana. Poniewa¿ Romuald by³ ceniony jako ojciec rozumnych pustelników, Benedykt postanowi³ go nie odstêpowaæ na krok. I choæ Romuald krytykowa³ go i gani³ wszelkie jego wady i b³êdy, ten ciesz±c siê z takiego mistrza, jeszcze gorliwiej wype³nia³ jego surowe nakazy. Wreszcie zauwa¿y³ Romuald dobre cechy Benedykta i oceni³, ¿e jest jak ska³a w postach i czuwaniach oraz nienaganny w pos³uszeñstwie i czysto¶ci obyczajów. Mówiono te¿ o Benedykcie, ¿e „gorza³ mi³o¶ci± do Jezusa jak drwa w ogniu i o¿ywiony by³ jednym prostym d±¿eniem do ¿ycia wiecznego z wy³±cznej i czystej mi³o¶ci do m±dro¶ci Boga[8]". Po jakim¶ czasie zakonnicy przenie¶li siê do Rzymu, a nastêpnie do Pereum w pobli¿u Rawenny, gdzie Romuald za³o¿y³ s³ynn± pustelniê. Tu na chwilê zatrzymamy siê, aby przybli¿yæ postaæ ¶wiêtego Romualda i jego surowe zasady panuj±ce we wszystkich otwartych przez niego eremach. ¦wiêty Romuald nie zostawi³ na pi¶mie regu³y ani konstytucji dotycz±cych ¿ycia pustelniczego[9]. Eremici przebywaj±cy pod jego zwierzchnictwem „byli w rzeczy samej tak¿e benedyktynami, ale ostrzejszej regu³y. Zaostrzenie polega³o na tem, ¿e Romuald, sam¿e benedyktyn, przy klasztorach, gdzie mnisi prowadzili ¿ywot spólny, t. j. cenobjalny[10], zak³ada³ tu¿ obok eremy dla æwiczenia (...) [michów] w ¿yciu anachoretycznem t. j. pustelniczem, gdzie jednak niemniej zostawali pod ci±g³ym nadzorem opatów. Natê¿y³ te¿ stronê ascetyczn±, trzeba powiedzieæ wiêcej, ni¿ natura ludzka mog³a znie¶æ. Chorowali i umierali skutkiem udrêczeñ fizycznych. I chocia¿ sam Romuald do¿y³ przytem, wedle tradycji, wieku lat sto dwadzie¶cia i siedem, to przecie¿ zbytek srogo¶ci by³ powodem, ¿e niektórzy eremici, jeszcze w jedenastym wieku, wracali do ³agodniejszej regu³y Benedykta"[11]. Wcze¶niej ¶wiêty Romuald dok³adnie „przestudiowa³ (...) dzie³a Kasjana [Jana (ok.365-435)] i ¿ywoty ojców pustyni"[12], na podstawie, których zacz±³ reformowaæ ¿ycie pustelnicze. W dzie³ach tych mo¿na znale¼æ wyj±tkowo surowe przyk³ady umartwieñ cia³a i duszy. A jak surowe mog³y byæ zasady ¿ycia w eremie ¶wiêtego Romualda, mo¿na wyrobiæ sobie pewne wyobra¿enie, gdy zajrzy siê do bardzo obszernego dzie³a historyka i pisarza katolickiego Antoniego Go³ubiewa o czasach Boles³awa Chrobrego. Jest tam fragment, w którym b³ogos³awiony Gaudenty (miêdzy 960-970 - 1006 lub 1018), opowiada o ¶wiêtym Romualdzie, którego pozna³ bêd±c jeszcze razem ze ¶wiêtym Wojciechem w jego pustelni. S³owa, które padaj± w tej opowie¶ci s± raczej wymy¶lone przez autora, ale ich sens jest z pewno¶ci± bliski prawdy, skoro tak mocno zwiêkszona by³a strona ascetyczna zasad Romualda, ¿e ledwo je natura ludzka mog³a znie¶æ a czê¶æ pustelników wraca³a do klasztorów o ³agodniejszej regule. W interesuj±cym nas fragmencie Gaudenty tak mówi: „- Wiele takich eremów za³o¿y³ Romuald w italskiej ziemi, a ci, co nynie[13] [ninie- teraz, obecnie] id± k'nam [chodzi o ¶wiêtych Jana i Benedykta, dwóch z przysz³ych piêciu mêczenników], s± z miejscowo¶ci Pereum, ja¿e[14] [która] le¿y podle [obok] Rawenny, grodu zacnego. Jest tam znaczna rzeka Padus [Pad]. W onym miejscu dzieli siê rzeka na czê¶ci, jakoby kilkoro strug p³ynê³o. Tam na wyspie za³o¿y³ Romuald nowy erem. A wyspa to b³otnista, ¿e suchego miejsca na niej nie znajdziesz, a zaro¶niêta k³uj±cym zielskiem. Smród siê unosi tam z onych bagien i lêgnie siê moc wszelakiego robactwa, które lata rojami, tnie i gryzie cz³eka na onej wyspie, ¿e jeno by¶ je bi³ a bi³ na swej gêbie. Ale zakaza³ im tego Romuald i rzek³: »Nie lza[15] [mo¿na] wam biæ onego plugastwa, owszem, niech¿e was gryzie, a im wiêcej gryzie, tym ci lepiej dla was. A my¶lcie sobie tak: To nie robactwo mnie gryzie, to moje grzechy tak miê gryz±. Nie czujecie do¶æ dolegliwo¶ci z³a, bo skóra na was za twarda. Przeto nie pêdzajcie k±¶liwego robaka, jeno dziêkujcie zañ Panu naszemu, Chrystusowi«. I jeszcze rzek³ im Romuald o onym robactwie: »Bo zwa¿cie, ¿e ka¿dy stwór powsta³ od Boga w dniach stworzenia. A po co stwarza³ Bóg Wszechmog±cy owo robactwo, je¶li nie na po¿ytek duszny. Tegdy nie wa¿cie siê ubiæ k±¶liwego komara czy choæby najpodlejszej muchy, która z gnoju ¿yje i z cz³owieka, bo skoro muchê bêdziesz bi³, jakby¶ rêkê stwarzaj±cego Boga bi³«"[16]. No, tu chyba przesadzi³ autor tej powie¶ci, natomiast prawd± jest, ¿e ówczesne zasady ¿ycia zakonnego, zw³aszcza te oparte na dzie³ach Jana Kasjana by³y wyj±tkowo rygorystyczne i trudne do przestrzegania. Na przyk³ad pisa³ on, ¿e nawet „sprawiedliwi i ¶wiêci nie s± bez grzechu"[17]. Uwa¿a³ i udowadnia³, ¿e nawet w czasie „modlitwy nie³atwo unikn±æ grzechu. [bo] kto (...) przypisuje naturze ludzkiej (...) bezgrzeszno¶æ, ten niech walczy z nami nie pró¿nymi s³owami, lecz ¶wiadectwem i do¶wiadczeniem swojego sumienia i niech dopiero wtedy uwa¿a siê za wolnego od grzechu, gdy siê przekona, ¿e nie oderwa³ siê od (...) najwy¿szego dobra. (...) kto by (...) przepêdzi³ bez ¿adnego roztargnienia, spowodowanego b±d¼ s³owem, b±d¼ czynem, b±d¼ my¶l±, choæby jedno nabo¿eñstwo (...) ten niech powie, ¿e jest bez grzechu. Poniewa¿ wiêc musimy przyznaæ, ¿e lotny ruch umys³u ludzkiego bez tych pró¿nych i zbytecznych rzeczy byæ nie mo¿e, przeto ju¿ tym samym wyznajemy zgodnie z prawd±, ¿e nie jeste¶my bez grzechu"[18]. Jan Kasjan w swoim g³ównym dziele, przedstawi³ rozmowy z Ojcami Pustyni, w których znalaz³o siê wiele takich zasad, jak powy¿sza, które dotyczy³y ¿ycia mnichów. Choæ trochê pob³±dzi³ w niektórych aspektach swojej nauki[19], to jednak na podstawie jego ksi±g, ¶wiêty Benedykt z Nursji napisa³ swoj± s³ynn± regu³ê benedyktyñsk±. Równie¿ Ignacy Loyola (1491-1556) korzysta³ z prac Kasjana. W Ko¶ciele prawos³awnym Jan Kasjan uznany jest za ¶wiêtego natomiast w Ko¶ciele katolickim czczony jest „lokalnie g³ównie w Marsylii"[20]. Do jakich ³ask gorliwo¶æ w przestrzeganiu zasad wy³o¿onych przez Ojców Pustyni w dzie³ach Jana Kasjana mog³a doprowadziæ pustelnika, mo¿na siê dowiedzieæ zag³êbiaj±c siê w te dzie³a. Tu, tylko dla przyk³adu, zacytujemy jedynie dwie z m±dro¶ci tam zawartych. Jedna z nich tak brzmi: „Prawdziw± wiêc doskona³o¶æ (...) wówczas osi±gniemy, gdy umys³ nasz nie bêdzie ju¿ przytêpiony zara¼liwem zetkniêciem siê z ociê¿a³o¶ci± cia³a, lecz gdy bêdzie wyszlifowany i oczyszczony najlepszemi ¶rodkami od wszelkiej mi³o¶ci i nalecia³o¶ci ziemskiej. Wtenczas dusza za pomoc± nieustannego rozmy¶lania o rzeczach Boskich i duchowej kontemplacji przejdzie do rzeczy niewidzialnych: zapomni, ¿e jest odziana u³omno¶ci± cia³a, straci ¶wiadomo¶æ po³o¿enia cz³onków, zatopiona jedynie w rzeczach niebieskich i niecielesnych, i w takie siê uniesie zachwyty, ¿e nie tylko nie uchwyci niczego s³uchem cielesnym ani jej nie bêd± zajmowaæ postacie ludzi przechodz±cych, lecz nawet najbli¿szych przedmiotów widzieæ nie bêdzie okiem cia³a, choæby to by³y rzeczy kszta³tów olbrzymich"[21]. I kolejna rada : „Dlatego to polecamy pilne czytanie i nieustanne rozmy¶lanie Pisma, by pamiêci naszej dostarczyæ przedmiotów duchownych; dlatego ¶piewamy czêsto psalmy, by¶my mogli ci±gle kruszyæ swe serce, i dlatego pilnujemy czuwañ, postów i modlitw, aby duch umartwiony nie zasmakowa³ w rzeczach ziemskich, lecz wpatrywa³ siê w sprawy niebieskie. Gdyby¶my za¶ tych æwiczeñ zaniedbali, wówczas duch musia³by siê zró¶æ z brudem przywar i wkrótce pochyliæ siê i run±æ w stronê cia³a"[22]. W dalszej czê¶ci tego opracowania zobaczymy, jak o uci±¿liwych warunkach ¿ycia w pustelni bêdzie mówi³ Bruno z Kwerfurtu do Benedykta, ówczesnego eremity w Pereum, kiedy namawia³ go do opuszczenia tego miejsca. Jednocze¶nie, ¶wiêty Bruno z Kwerfurtu umie¶ci³ na koñcu swojego dzie³ka o ¿yciu piêciu mêczenników, krótk± regu³ê, któr± us³ysza³ od ¶wiêtego Romualda ¶wiêty Jan, najstarszy z tych piêciu mêczenników. Mo¿na zauwa¿yæ w niej idee zawarte w nauce Kasjana, które by³y przytoczone wcze¶niej. A regu³a ta brzmia³a tak: „Przebywaj w celi jakby w raju; odrzuæ poza siebie i usuñ z pamiêci ca³y ¶wiat, baczn± uwagê zwracaj na swe my¶li, jak rybak na ryby. Jedyna droga jest w psalmach. Nie porzucaj jej! Je¶li nie potrafisz wszystkiego, gdy¿ przyby³e¶ z gorliwo¶ci± nowicjusza, usi³uj raz w tym, raz w innym miejscu ¶piewaæ psalmy w duchu i pojmowaæ umys³em, a gdy podczas czytania zaczniesz ulegaæ roztargnieniu, nie ustawaj, lecz usi³uj poprawiæ to przez zrozumienie. Przede wszystkim staw siê w obecno¶ci Bo¿ej z boja¼ni± i dr¿eniem jak kto¶, kto stoi w obliczu w³adcy. Wyniszcz siê ca³kiem i zadowolony z ³aski Bo¿ej sied¼ jak pisklê, które, je¶li matka mu nie da, bezradne jest i nie ma nic do jedzenia"[23]. Wówczas, w Pereum w pustelni ¶wiêtego Romualda, tak Jan jak i Benedykt a tak¿e Bruno z Kwerfurtu, który tu równie¿ przebywa³, mieli okazjê spotkaæ cesarza Ottona III (980-1002), który w³a¶nie wraca³ ze swojej pielgrzymki do grobu ¶wiêtego Wojciecha w Gnie¼nie. A tam, podczas zjazdu gnie¼nieñskiego obieca³ Otto III ksiêciu Boles³awowi Chrobremu (967-1025), ¿e znajdzie zakonników, którzy po mêczeñskiej ¶mierci ¶wiêtego Wojciecha, podejm± siê misji w naszym kraju. Postanowi³ równie¿, ¿e op³aci tak± podró¿ oraz zakupi potrzebne ksiêgi i naczynia liturgiczne. Wiêc zgodnie z obietnic±, któr± da³ polskiemu ksiêciu, poprosi³ ¶wiêtego Romualda o wys³anie dwóch eremitów z jego pustelni z misj± ewangelizacyjn± do Polski, by tam wiarê w Chrystusa szerzyæ mogli. By wreszcie tam, w¶ród „pogan zbudowali klasztor; st±d mia³y p³yn±æ trojakie korzy¶ci dla szukaj±cych drogi Pañskiej, a wiêc dla nowicjuszów przychodz±cych ze ¶wiata mia³ tam byæ upragniony klasztor, dla dojrza³ych za¶ i ³akn±cych ¿ywego Boga doskona³a samotnia, a ci, którzy pragnêli rozstaæ siê z tym ¿yciem i byæ razem z Chrystusem, mieli sposobno¶æ g³oszenia Ewangelii poganom[24]". (Te s³owa z ¯ywota piêciu braci mêczenników mo¿na uznaæ za charakterystyczne dla duchowo¶ci benedyktyñskiej czy te¿ kamedulskiej. Kameduli powstali z zakonu ¶wiêtego Benedykta i przyjêli jego regu³ê. Pozostawali zawsze jednak zakonem benedyktyñskim). Wówczas te¿, cesarz Otto III „z wdziêczno¶ci (...) dla ¶wiêtego Wojciecha fundowa³ w Pereum pod wezwaniem tego ¶wiêtego, nadzwyczaj kosztowny klasztor (prawdopodobnie za pieni±dze otrzymane od Boles³awa)..."[25]. Mo¿na wiêc uznaæ pustelniê w Pereum jako swego rodzaju ¼ród³o misyjne dla Polski. Bo tu przecie¿ æwiczyli siê pokorze i umartwianiu, ¶wiêty Wojciech ze swoim bratem b³ogos³awionym Gaudentym równie¿ ¶wiêci Jan i Benedykt oraz ¶wiêty Bruno z Kwerfurtu. Wszyscy te¿ ci misjonarze, za wyj±tkiem Radzima Gaudentego, zostali mêczennikami na terenach Polskich lub le¿±cych ówcze¶nie przy jej granicach. ¦wiêty Romuald zamierza³ tu w Pereum uczyniæ opatem swojej pustelni oraz powstaj±cego w tym miejscu nowego klasztoru w³a¶nie ¶wiêtego Benedykta. Ten jednak z pokor± zrzek³ siê tej funkcji przed braæmi, ale zrobi³ to bez wiedzy Romualda. Nastêpnie uprosi³ ¶wiêtego Brunona, by on namówi³ cesarza Ottona, u którego wcze¶niej s³u¿y³ jako jego kapelan, aby opatem mianowa³ innego zakonnika, „który tak podobny by³ do Benedykta, jak piasek jest podobny do srebra lub b³oto do z³ota[26]". I tak siê sta³o, Otto zmieni³ nominacjê na opata, za co ¶wiêty Romuald, gdy siê o tym dowiedzia³, nakaza³ wybato¿yæ obu, Benedykta i Brunona, nagich na oczach ca³ego konwentu. ¦wiêty Bruno z Kwerfurtu, w przerwach miêdzy wspólnymi modlitwami (tzw. horami, czyli godzinami wyznaczonymi na modlitwy)[27], namawia³ ¶wiêtego Benedykta, aby razem opu¶cili tê po³o¿on± w¶ród bagien pustelniê w Pereum. Mówi³, ¿e jest to miejsce niebezpieczne i szkodliwe dla zdrowia, ¿e wszyscy tu choruj± i, ¿e je¶li tu umr±, to taka ¶mieræ nie bêdzie mia³a ¿adnego sensu. Natomiast je¶li udadz± siê na misjê, by g³osiæ Ewangeliê poganom, to tam nie bêd± siê lêkaæ ¶mierci dla Chrystusa. Przekonywa³, ¿e to nie jest „pycha dla grzeszników pragn±æ mêczeñstwa, skoro liczni nieochrzczeni, rozpustnicy i ba³wochwalcy dost±pili tej ³aski, zw³aszcza, ¿e my w tym wypadku nie szukamy ¶wiêto¶ci, lecz odpuszczenia grzechów; chrzest bowiem zmywa je, lecz przez mêczeñstwo wszystkie zostaj± zamazane[28]". Cesarz Otto bardzo chcia³ mieæ przy sobie swojego dawnego kapelana Brunona, a poniewa¿ zamierza³ udaæ siê do Rzymu, to i Bruno musia³ siê poddaæ jego woli. Nie móg³ wiêc pój¶æ razem z Benedyktem na zaplanowan± wspóln± misjê. Wtenczas cesarz Otto z wielkim uni¿eniem poprosi³ „opata (...) i nadspodziewanie ³atwo uzyska³ zgodê na wys³anie do kraju S³owian dobrego Jana i lepszego - jak siê wydawa³o oczom ludzkim - Benedykta[29]". Choæ Jan by³ ni¿szy o g³owê od Benedykta, ale jak pisze ¶wiêty Bruno, przerós³ wszystkich pustelników „wiêksz± ¿arliwo¶ci± Boga i g³êbsz± pokor±; cz³owiek to spokojny i o zrównowa¿onym charakterze (...) z powodu jednego ¶lepego oka, na które niegdy¶ zaniewidzia³ skutkiem o¶lepiaj±cej ospy, tak± zyska³ s³awê, jak gdyby zamiast jednego oka mia³ ich troje. (...) Dobrotliwy i cierpliwy, nauczy³ siê pa³aæ piêkn± mi³o¶ci± do Boga i bli¼niego. Tym sposobem wkrótce dojrza³ i nabrawszy przyzwyczajenia, lubi³ wszelk± gorycz, wszelk± trudno¶æ chêtnie znosiæ dla mi³o¶ci Jezusa Chrystusa...[30]". Przed wyruszeniem w tak dalek± wyprawê obieca³ ¶wiêty Bruno Benedyktowi, ¿e jak tylko bêdzie móg³, to bez wahania pójdzie za nim, bez wzglêdu na okoliczno¶ci. Poprosi³ jeszcze Benedykta, aby z³o¿yli wspólnie takie ¶lubowanie, ¿eby obaj w swoich modlitwach upraszali Boga ¿ywego, aby odpu¶ci³ im wszystkie grzechy przez „rozumne przelanie krwi z woli Bo¿ej", a wiêc przez ¶mieræ mêczeñsk±. (W ¶redniowieczu powo³ania zakonne by³y traktowane jako charyzmat, a wiêc dar, czyli ³aska Ducha ¦wiêtego, podobnie traktowano mêczeñstwo, o które wielu chrze¶cijan prosi³o Boga w swoich modlitwach). My dzi¶ ju¿ wiemy, ¿e ta pro¶ba obu ¶wiêtych, chocia¿ w ró¿nym czasie, to jednak zosta³a przez Pana Boga wys³uchana i spe³niona. Benedykt jeszcze kilka razy przypomina³ Brunonowi, aby on uzyska³ od papie¿a apostolskie pozwolenie dla nich, gdy¿ bez niego nie mo¿na by³o prowadziæ ewangelizacji pogan. Wyruszyli wiêc razem: m±¿ Bo¿y Benedykt „oraz Jan, cz³owiek pos³any przez Boga[31]", jak ³adnie o sobie napisa³ ¶wiêty Jan Ewangelista (?-ok.100) J 1,6[32]. Po d³ugich tygodniach marszu, po pokonaniu przez nich stromych Alp, dotarli wreszcie do kraju Polan, gdzie mówiono nieznanym im jêzykiem i gdzie rz±dzi³ ksi±¿ê Boles³aw Chrobry. Polski ksi±¿ê z wielkim szacunkiem i uprzejmo¶ci± przyj±³ obu zakonników i pomóg³ im poprzez dostarczenie niezbêdnych ¶rodków zabudowaæ miejsce, które sami sobie wybrali na pustelniê. W tym te¿ czasie zmar³ m³ody cesarz Otto III, co wywo³a³o wielki ¿al, tak u ¶wiêtych pustelników jak i na dworze u ksiêcia Boles³awa. Ta ¶mieræ spowodowa³a równie¿ spore zamieszanie w ¶wiecie chrze¶cijañskim. Rozpoczê³a siê zaciêta walka o tron cesarski, a nastêpca, (¶wiêty) Henryk II (973/8-1024), w odró¿nieniu od Ottona III postanowi³ si³± rozwi±zywaæ wszelkie konflikty i tak samo nawracaæ pogan. To spowodowa³o, ¿e i nasz Boles³aw Chrobry wszed³ w d³ugoletni konflikt z Niemcami. Tak ten czas opisa³ ¶wiêty Bruno: „I podczas gdy wszyscy poganie mieszkaj± w spokoju i bezkarnie zwalczaj± chrze¶cijan, pañstwa chrze¶cijañskie z nies³uszn± nienawi¶ci± zaczê³y spieraæ siê ze sob±, walcz±c zaciekle i niezmordowanie[33]". Walkê o w³adzê ostatecznie wygra³ Henryk II, który w 1014 roku zosta³ koronowany na cesarza przez papie¿a Benedykta VIII (ok.980-1024). Te nieustanne wojny nie pozwoli³y ¶wiêtemu Brunonowi na przebycie drogi z Rawenny do Rzymu, gdzie mia³ uzyskaæ tak mocno wyczekiwane przez eremitów pozwolenie papieskie na prowadzenie misji w¶ród pogan. Bardzo ciekawe i du¿o mówi±ce o ¶redniowiecznych zakonnikach jest to, ¿e to pozwolenie, które mia³ przekazaæ misjonarzom Bruno, mia³o byæ ustnym pozwoleniem papie¿a. I Benedykt i Jan byli bardzo zagniewani na Brunona, na którego nie mogli siê doczekaæ. Uwa¿ali, ¿e przez niego trac± czas, ¿e niepotrzebnie przebyli tak± d³uga drogê. Mówili, ¿e „nie dlatego podjêli siê takiego trudu, jakoby sprawia³o im zadowolenie ¿ycie w nieznanym kraju w pustelni, lecz poniewa¿ pragnêli doskona³ej korzy¶ci, która sprawia wiele dobrego, mianowicie g³oszenia Ewangelii poganom i wnikniêcia w hucz±ce groz± pogañstwo[34]". Martwili siê, ¿e mog± zakoñczyæ swe ¿ycie w sposób bezu¿yteczny i nies³awny. Bali siê, ¿e nie wejd± do Królestwa Niebieskiego, je¶li nie doznaj± jakich¶ wiêkszych udrêczeñ. W¶ród wielu obowi±zków, ale i, jak ocenia sam ¶wiêty Bruno, wielu grzechów, które go zatrzymywa³y i powodowa³y niepobo¿n± zw³okê, wreszcie znalaz³ czas, by pój¶æ do Rzymu i z „ust papie¿a uzyskaæ pozwolenie g³oszenia Ewangelii[35]". „Sylwester II (ok. 945-1003) mianowa³ Brunona arcybiskupem pogan, tj. da³ mu prawo prowadzenia misji na nieokre¶lonych bli¿ej obszarach pogañskich (...)[36]". Po otrzymaniu pozwolenia, doszed³ do Ratyzbony w Bawarii, a stamt±d, niestety omijaj±c krainê S³owian, przeprawi³ siê statkiem, p³yn±c Dunajem na Wêgry. Tu próbowa³ z do¶æ marnym skutkiem nie¶æ Ewangeliê Czarnym Wêgrom (Miano Czarnych Wêgrów (Nigri Ungri) oznacza prawdopodobnie Wêgrów osiad³ych nad doln± Cis±)[37]. W tym czasie ¶wiêty Jan cierpliwie i z pokor± przyjmowa³ wolê Nieba, a tak¿e litowa³ siê nad m³odym i niecierpliwym Benedyktem, który nie móg³ siê doczekaæ pozwolenia na g³oszenie Ewangelii. Postanowili wiêc obaj, ¿e w drogê wyruszy Benedykt aby uzyskaæ pozwolenie od papie¿a, a mo¿e i odszukaæ Brunona. Aby unikn±æ napa¶ci pogan Benedykt ogoli³ swoj± g³owê, ukrywaj±c w ten sposób tonsurê, (a wiêc specjalnie wygolone miejsce na g³owie, mówi±ce o przynale¿no¶ci zakonnej), za³o¿y³ ¶wieckie ubranie i ruszy³ w podró¿. Ksi±¿ê Boles³aw Chrobry zdecydowa³ siê wykorzystaæ pobyt Benedykta w Rzymie na uzyskanie zgody papie¿a na swoj± w³asn± koronacjê na króla Polski. Aby ¶wiêty Benedykt móg³ tê zgodê od papie¿a otrzymaæ, da³ mu na ten cel dziesiêæ funtów srebra. Boles³aw Chrobry daje ¶w. Benedyktowi 10 funtów srebra, mal. Stefan Chmiel (1962), ko¶ció³ OO Kamedu³ów w Bieniszewie. Fot. P. Namiota, z ksi±¿ki red. Danuty Zydorek, Piêciu Braci Mêczenników; z dziejów religijno¶ci Polski XI wieku, Gorzów Wielkopolski 1997. Za Chrobrego funt srebra wa¿y³ ok. 408 g. Dziesiêæ funtów srebra to by³o wiêc trochê ponad 4 kg. Z jednego funta w tym czasie bito 240 sztuk denarów, by³y to ciê¿kie denary Chrobrego. Natomiast ju¿ za czasów Kazimierza Odnowiciela (1016-1058) z funta srebra wybijano a¿ 510 ma³ych denarów. W ten sposób warto¶æ denara stawa³a coraz mniejsza. Benedykt dotar³ do Pragi, ale dalej nie móg³ pój¶æ, gdy¿ z powodu wojennej zawieruchy i niebezpieczeñstwa na drodze zosta³ przez ksiêcia Boles³awa zatrzymany oraz zmuszony do drogi powrotnej. Zrozpaczony t± decyzj±, bez oci±gania siê odda³ ksiêciu otrzymane srebro i mocno zawiedziony powróci³ do klasztoru. A by³ wtedy w¶ród nich jeszcze jeden brat, „który mia³ upodobanie w umi³owaniu spraw niebiañskich i wtedy pod ich kierownictwem pe³ni³ s³u¿bê w eremie[38]". Brat ten mia³ na imiê Barnaba (?) i prawdopodobnie, równie¿ by³ W³ochem. Wymienia go tak¿e (z myln± dat±, bo w roku 1005) Jan D³ugosz (1415-1480) w swoich kronikach: „W tym czasie s³ynê³o w Królestwie Polskim sze¶ciu mê¿ów odznaczaj±cych siê pobo¿no¶ci± i ¿yciem ¶wi±tobliwym, mianowicie: Benedykt, Jan, Izaak, Mateusz, Krystyn i Barnaba[39]". Barnaba jest równie¿ wymieniony w czeskiej Kronice Kosmasa (1045-1125) i tu równie¿ omy³kowo zosta³ podany rok, tyle ¿e 1004. W Kronice tej dosyæ zabawnie zosta³ przedstawiony, tak jakby nie by³ prawym pustelnikiem: „(...) w Polsce by³o piêciu mnichów i pustelników, prawych Izraelitów (tzn. prawych mê¿ów): Benedykt, Mateusz, Jan, Izaak, Krystyn i szósty Barnaba[40]". Tego¿ Barnabê wys³ali nasi ¶wiêci braciszkowie, ¿eby to on wreszcie uzyska³ to niezbêdne papieskie pozwolenie. Tym razem ksi±¿ê Boles³aw nie mia³ nic przeciw temu i na tê podró¿ zezwoli³. Otrzyma³ równie¿ brat Barnaba polecenie odnalezienia ¶wiêtego Brunona, ale gdy to zadanie zakoñczy³o siê niepowodzeniem, uda³ siê on prosto do Rzymu. Benedykt ustali³, wbrew Regule zakonnej, dwa terminy powrotu Barnaby, jeden w dniu Wszystkich ¦wiêtych, a drugi, ostateczny w dniu ¶wiêtego Marcina (313 albo 336-397), a wiêc w dniu 11 listopada. I tak, po wys³aniu Barnaby obaj zakonnicy, i ¶wiêty Benedykt, i ¶wiêty Jan, oczekiwali na niego, przez ca³e lato, trwaj±c na modlitwie i poszcz±c. A kiedy drugi z wyznaczonych terminów nieub³aganie nadchodzi³, a wys³any braciszek nie wraca³, oni zaczynali byæ coraz mocniej zmartwieni i zaniepokojeni o zbawienie swoich dusz. „(...) serdecznie boleli nie dlatego, jakoby z powodu miêkko¶ci i lenistwa nie mogli wykonaæ ¿adnej po¿ytecznej pracy (...) lecz poniewa¿ nie mieli mo¿no¶ci w takiej mierze, jak to przystoi gotowym do czynu i doskona³ym mê¿om, wspó³zawodniczyæ dowolnie w radosnej gorliwo¶ci o duchowe zdobycze[41]". I zadrêczali siê teraz brakiem wie¶ci i od Brunona, i od Barnaby, ca³y czas stawiali sobie pytanie: dlaczego Bruno wcze¶niej siê nie zjawi³, tak jak im to przyrzek³ i dlaczego Barnaba teraz nie przybywa z tak d³ugo wyczekiwanym pozwoleniem? Zarzucali sobie równie¿ grzech, z powodu wys³ania, tego zaginionego brata Barnaby w tak niebezpieczn± drogê. W tym czasie do eremu, pod duchowe przewodnictwo Jana i Benedykta, do³±czyli jeszcze dwaj rodzeni bracia S³owianie, Izaak i Mateusz. Mieli oni tak¿e dwie siostry, które s³u¿y³y Bogu w innym klasztorze, w gronie dziewic. W wigiliê ¶wiêtego Marcina wszyscy nasi mnisi ¶piewali nokturny ku czci Pana Boga i we Mszy ¶wiêtej ¶wiêcili Jego zbawienie. Równie¿ w tym czasie podczas nieszporów odczuwali olbrzymi ¿al z powodu ci±g³ej niemo¿no¶ci wykonywania swojego powo³ania. Rozgoryczeni ponownie pytali Pana Boga, dlaczego nie da³ im sposobno¶ci, „by poprzez kazania pobudziæ umar³ych pogan do ¿ycia chrze¶cijañskiego i z rado¶ci± patrzeæ na prawy bieg dobrych zawodników[42]". Byli oczywi¶cie pewni, ¿e wiêcej znajd± lito¶ci u Boga, gdy wiêcej dusz dla niego zdobêd±. A „je¶liby przy tej czystej intencji ³askawy Bóg, którego darem jest wszelkie dobro, poda³ im kielich zbawienia, gor±co pragnêli przyj±æ go chêtnie, przy czym chodzi³o im nie tyle o grzech ludzi, [którzy by ich umêczyli], ile raczej o pozyskanie ich dusz; chcieli bowiem tym wiêcej przypodobaæ siê Chrystusowi-Królowi, im mniej szczêdziæ bêd± trudu z mi³o¶ci do Niego[43]". Po tych modlitwach i ¿alach skierowanych do Boga, udali siê nasi ¶wiêci bracia zakonni na spoczynek. Niestety, nieaktualna ju¿ przecie¿ wie¶æ o dziesiêciu funtach srebra, które otrzyma³ ¶wiêty Benedykt od Boles³awa Chrobrego i które jakoby mia³ przechowywaæ w klasztorze, rozesz³a siê po okolicy. Wiedzieli o tym równie¿, niecni zbóje czy te¿ „¼li chrze¶cijanie, jak ich nazwa³ ¶wiêty Bruno. [Jan D³ugosz nazwa³ ich synami Beliala[44], czyli szatana „Belial, czasami zwany Beliar lub Berial, Mroczny Starzec lub Albatros - jeden z upad³ych anio³ów (w niebie nale¿a³ do chórów Cnót i Anio³ów) i czterech piekielnych ksi±¿±t (pozostali to Szatan, Lucyfer i Lewiatan), symbolizuje p³odno¶æ ziemi, niezale¿no¶æ oraz kierunek geograficzny pó³noc. Czêsto jest uto¿samiany z Szatanem. Dos³owne t³umaczenie brzmi ten, który nie ma pana, niegodziwiec ¶wiata, ten, który podnosi bunt b±d¼ nic niewart[45].] Obraz z o³tarza g³ównego ko¶cio³a parafii p.w. Pierwszych Polskich ¦wiêtych Mêczenników Miêdzyrzeckich w Gorzowie Wielkopolskim. Fot. Leszek Czarnecki z ksi±¿ki red. Danuty Zydorek, Piêciu Braci Mêczenników; z dziejów religijno¶ci Polski XI wieku, Gorzów Wielkopolski 1997. Zabójcy ¶wiêtych braci zostali po swojej zbrodni odnalezieni i schwytani. Ich zeznania da³y niepodwa¿alny dowód odwagi i ich mêczeñskiej ¶mierci. Zapisy z ich przes³uchania by³y znane ¶wiêtemu Brunonowi, wiêc my dziêki temu mamy mo¿liwo¶æ dok³adnie dowiedzieæ siê, nie tylko jak przebiega³a ta straszliwa zbrodnia, ale równie¿, co odczuwali i co my¶leli w tym czasie zabójcy. „Gdy wiêc oni [zakonnicy] pó¼n± noc± spoczywali i zmêczone cz³onki pogr±¿one by³y w g³êbokim ¶nie, przyszli niegodziwcy, dysz±c z³o¶ci± i marn± nikczemno¶ci±: do nowej zbrodni rwie siê ich serce, w±troba gniewem zionie, wargi dr¿±, nozdrza parskaj±, serce krwi± nabiega, twarz siê mieni, nogi spiesz±, a zêby zgrzytaj±; zamilk³ g³os st³umiony, p³onie g³upi gniew, potnieje rêka dzier¿±ca broñ, ¶mieje siê chciwo¶æ, dorwawszy siê do ³upu. Przyszli do ³atwej walki [jak] psy do krwi, wilki do zdobyczy. Chc±c szkodziæ, musieli siê przys³u¿yæ, daremnie szukaj±c dla siebie zysku, w oczach Bo¿ych dopu¶cili siê wielkiego grzechu[46]". I ci ¼li chrze¶cijanie my¶l±c, ¿e znajd± u ¶wi±tobliwych mnichów nie wiadomo jakie skarby, rozpoczêli sw± grabie¿. A by³ w¶ród nich s³uga ksiêcia Boles³awa, który wcze¶niej, z jego rozkazu, us³ugiwa³ zakonnikom. On znaj±c zakonników bardzo dobrze, „zanim wszed³, pod b³ogos³awieñstwem Szatana wypi³ dwa kielichy, aby bezbo¿ne serce nie zadr¿a³o przed now± zbrodni±, i nios±c w lewej rêce ¶wiecê, w prawej za¶ miecz, nagle przed zbudzonymi ¶wiêtymi stan±³ ze straszn± twarz± [jako] z³owrogi kat. Podnie¶li siê bracia a¿ do po³owy cia³a, (...) [i] zaczêli - opowiada sam kat, który ich zabi³, a potem ¿a³owa³ - nie wiem co wzajemnie do ucha sobie szeptaæ[47]". A by³y to zapewne, jak uwa¿a³, ¶wiêty Bruno, modlitwy naszych zakonników czy to z psalmów Drogocenn± jest w oczach Pana ¶mieræ Jego czcicieli (Ps 115,15), czy te¿ Confiteor Deo, a wiêc Spowiadam siê Bogu Wszechmog±cemu. „»Atoli ja - mówi³ zabójca opowiadaj±c to z ¿alem - z zamar³ym sercem sta³em os³upia³y; chcia³em zabiæ, lecz wzdryga³em siê przed zbrodni±«. Skoro wyszeptali to, co chcieli, Jan, syn cierpliwo¶ci, który lepiej zna³ jêzyk i w imieniu ich obu zwyk³ by³ odpowiadaæ przychodz±cym, a przez mêczeñstwo zaraz mia³ siê u¶wiêciæ, zacz±³ mówiæ tymi s³owy: »Przyjacielu, po co przyszed³e¶ i czego nowego chc± ci uzbrojeni ludzie?« Oszo³omiony zbój, który teraz bardzo ¿a³uje, ¿e dobro uczyni³, ¼le czyni±c, odpowiedzia³: »Pan tej ziemi, Boles³aw, przys³a³ nas, aby¶my bez lito¶ci was zwi±zali«. U¶miechaj±c siê rzek³o ono ¶wiête oblicze: »Nigdy takiego rozkazu nie wyda³ dobry ksi±¿ê, który dla mi³o¶ci Boga bardzo nas kocha. Czemu daremnie k³amiesz, mój synu?«. Zabójca odrzek³: »Ale chcemy was zabiæ. Oto powód, dla którego przyszli¶my«. A ¶wiêty Jan rzecze: »Niech Bóg was wspomaga i nas«. Na te s³owa poblad³y zabójca natychmiast wydoby³ z pochwy okrutny miecz i zabi³ go zadawszy dwie rany owemu ¶wiêtemu cia³u. (...) A nastêpnie [tê] z wy¿szych wzglêdów szczególnie cenn± per³ê, b³ogos³awionego Benedykta, gdy spieszy³ do innych, jednym potê¿nym ciosem ugodzi³ w ¶rodek czo³a, tak ¿e wysoko tryskaj±ca krew obfitym strumieniem zaczerwieni³a krawêdzie ¶cian[48]". [1] http://nauczaniejp2.pl/dokumenty/wyswietl/id/428 [2] Pi¶miennictwo czasów Boles³awa Chrobrego, t³. Kazimierz Abgarowicz, Warszawa 1966, s. 209. [3] Tam¿e, s. 241. [4] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych ¶wiêtych polskich, Gdañsk 1997, s. 43. [5] Etymologia wszystkich piêciu imion oprac. na podst.: Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê; Przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982, s.132, 290, 300, 357 i 408. [6] Poniewa¿ data narodzin Pana Jezusa budzi wci±¿ spory a z Ewangelii wiemy, ¿e ¦wiêty Jan Chrzciciel by³ tylko o 3 miesi±ce starszy od Pana Jezusa, st±d ta nieprecyzyjna data urodzin ¦wiêtego Jana Chrzciciela. [7] Oprac. na podst. Encyklopedia Katolicka, t. IV, Lublin 1985, s. 1069. [8] Pi¶miennictwo czasów Boles³awa..., s. 180. [9] Zrobi³ to dopiero b³ogos³awiony Rudolf (?), czwarty, w kolejno¶ci przeor kamedu³ów. [10] cenobici [gr. koinóbios ‘wspólne ¿ycie'], pustelnicy uprawiaj±cy ¿ycie zakonne polegaj±ce na wspólnym zamieszkiwaniu, pracy i modlitwie pod kierownictwem opata; definicja z encyklopedii PWN umieszczonej w Intern. na str.: https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/cenobici;3884042.html [11] Tadeusz Wojciechowski, Szkice historyczne jedenastego wieku, Warszawa 1925, s. 2. [12] Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imiê... s. 469. [13] https://pl.m.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Ninie [14] https://pl.m.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/J%C4%85-%C5%BC [15] https://pl.m.wikisource.org/wiki/M._Arcta_S%C5%82ownik_Staropolski/Lza [16] Antoni Go³ubiew, Boles³aw Chrobry; Sz³o nowe, Kraków 2021, s. 512-513. [17] Jan Kasjan, Rozmów dwadzie¶cia cztery, cz. II, Poznañ 1929, s. 417. [18] Tam¿e, s. 418. [19] Ówczesny Ko¶ció³ nie rozstrzygn±³ jeszcze pewnych zagadnieñ definitywnie a miêdzy teologami dopiero toczy³y siê dyskusje ustalaj±ce prawdy, które dzisiaj uznawane s± za zgodne z doktryn± Ko¶cio³a. [20] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/07-23c.php3 [21] Jan Kasjan, Rozmów dwadzie¶cia cztery, cz. I, Poznañ 1928, s. 88. [22] Tam¿e, s. 32. [23] Pi¶miennictwo czasów Boles³awa..., s. 245. [24] Tam¿e, s. 170. [25] Ks. Stanis³aw Ma³achowski, ¯ywot ¦wiêtych Mêczenników Kazimierskich, Warszawa 1905, s.25 [26] Pi¶miennictwo czasów Boles³awa..., s. 172. [27] Tam¿e, komentarz nr 41 oprac. przez Jadwigê Karwasiñsk±, s. 172. [28] Tam¿e, s. 173. [29] Tam¿e, s. 176-177. [30] Tam¿e, s. 177. [31] Tam¿e, s. 180. [32] Tam¿e, komentarz nr 69, s. 180. [33] Tam¿e, s. 191. [34] Tam¿e. [35] Tam¿e, s. 195. [36] Tam¿e, komentarz nr 105, s. 195. [37] Tam¿e, komentarz nr 109, s. 196. [38] Tam¿e, s. 204. [39] Jan D³ugosz, Roczniki Królestwa Polskiego, Ksiêga pierwsza i Ksiêga druga do 1038, Warszawa 2012, s. 319. [40] Kosmasa kronika Czechów t³. Maria Wojciechowska, Warszawa 1968, s. 179. [41] Pi¶miennictwo czasów Boles³awa Chrobrego..., s. 210. [42] Tam¿e, s. 211. [43] Tam¿e. [44] Jan D³ugosz, Roczniki Królestwa Polskiego..., s. 321. [45] https://pl.wikipedia.org/wiki/Belial [46] Pi¶miennictwo czasów Boles³awa Chrobrego..., s. 212. [47] Tam¿e, s. 213. [48] Tam¿e, s. 214-215. Powrót |