¦wiêta Urszula Ledóchowska Cz. III ¦wiêta Urszula Ledóchowska (1865-1939) w habicie urszulañskim. Fot. wykonana w 1937 r. w £odzi. © Archiwum Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK. Fot. ze str. w Intern.: https://www.polskipetersburg.pl/hasla/ledochowska-halka-ledochowska-julia-maria-imie-zakonne-urszula Na pocz±tku 1911 roku w³adze rosyjskie coraz dok³adniej zaczê³y przygl±daæ siê dzia³alno¶ci matki Urszuli i jej podw³adnych. Zaczêto przeprowadzaæ dochodzenia i przes³uchania a tak¿e rewizje. Poniewa¿ matka nie umia³a k³amaæ, wiêc szybko siê przyzna³a do tego, ¿e jest ona zakonnic±. Dziêki temu, ¿e inne zakonnice by³y w tym czasie w Merentahti, nie musia³a k³amaæ by je ochroniæ. W Petersburgu by³a jedna konwerska i nowicjuszki, które nie by³y „jeszcze w³a¶ciwymi zakonnicami"[1], wiêc nie musia³a o nich nic mówiæ. Jednak¿e, po wielodniowych dochodzeniach a tak¿e tendencyjnych artyku³ach prasowych nakazano Urszuli Ledóchowskiej i jej wspó³siostrom opu¶ciæ Petersburg, ale pozwolono na pozostanie w Merentahti na terenie Finlandii. Tê decyzjê podj±³ najwy¿szy urzêdnik carskiej Rosji, premier i zarazem minister spraw wewnêtrznych Piotr Sto³ypin (1862-1911). Obwarowa³ j± jednak obietnic±, któr± musia³a z³o¿yæ matka Urszula, ¿e nie bêdzie tam klasztoru. Aby dotrzymaæ tej obietnicy, matka oraz jej wspó³siostry otrzyma³y od Ojca ¦wiêtego Piusa X pisemne zwolnienie od ¶lubów zakonnych. By³o ono jednak przeznaczone tylko i wy³±cznie dla w³adz rosyjskich. O tym pi¶mie wiedzia³a tylko Urszula Ledóchowska, pozosta³e siostry nie dowiedzia³y siê o nim nigdy. Pius X bardzo pomaga³ matce Urszuli i zezwala³ na wiele jej pomys³ów, które mia³y wyprowadziæ w pole urzêdników carskich. Tak wspomina³a tego ¶wiêtego papie¿a nasza bohaterka: „Jaka to by³a si³a i pociecha - ¶wiadomo¶æ, ¿e Ojciec ¦wiêty wie o naszych biedach i wspiera nas pozwoleniami nadzwyczajnymi, ¿e my¶li o nas z tak± dobroci±!"[2]. W taki sposób, stosuj±c ró¿ne wybiegi i uniki, musia³a matka Urszula Ledóchowska pokonywaæ wszystkie trudno¶ci, które piêtrzy³y przed ni± w³adze rosyjskie. To wszystko jednak bardzo du¿o zdrowia j± kosztowa³o. W swoich wspomnieniach opisa³a ówczesne samopoczucie i my¶li, które ni± targa³y: „Du¿o, bardzo du¿o przesz³am przez to pó³rocze! Strach o siostry moje, o dzie³o nasze, o to, ¿e przez nas i ¦wiêta Katarzyna, gimnazjum i internat, mog± byæ zamkniête, ¿e i ksiê¿a mog± byæ skompromitowani. A poza tym wszystkim, byæ mo¿e zbyt wielki, strach: »Byleby nie sk³amaæ, nie obraziæ Pana Boga« - po prostu gra³ mi na nerwach. T³umaczono mi, ¿e mogê skorzystaæ z restrykcji. Sama przyznajê, ¿e mo¿e by³am w tych sprawach przesadna - plus catholique que le pape [bardziej katolicka ni¿ sam papie¿] - ale nie mog³am siebie zmieniæ. Nieraz zazdro¶ci³am mêczennikom. Pytano siê ich, mogli szczerze odpowiadaæ i umrzeæ za wiarê. A ja musia³am wiæ siê jak w±¿, by nikogo nie naraziæ i nie sk³amaæ przy tym. Gorszego prze¶ladowania nie mog³am sobie wyobraziæ!"[3]. Opuszczaj±c Petersburg matka Urszula przekaza³a kierownictwo internatem ¶wiêtej Katarzyny, swojej oddanej przyjació³ce, siostrze Zaborskiej. Po tygodniowym pobycie u krakowskich urszulanek Urszula Ledóchowska przyby³a we wrze¶niu 1911 r. do za³o¿onego przez siebie gimnazjum w Merentahti. By³a to szko³a jawna, maj±ca zezwolenie na prowadzenie trzech klas gimnazjalnych, „czyli na progimnazjum co [jednak] nie przeszkadza³o, ¿e z ka¿dym rokiem przybywa³a nowa klasa, tak ¿e w ostatnim roku szkolnym 1913/1914 by³o ich ju¿ sze¶æ. Jako szko³a prywatna, nie mia³a praw pañstwowych. Jêzyk wyk³adowy musia³ byæ rosyjski, bo inaczej uczennice nie mog³yby zdawaæ rokrocznie egzaminów promocyjnych w gimnazjum Nikiforowej [które mia³o do tego odpowiedni zakres uprawnieñ] w Petersburgu. Wyniki tych egzaminów ¶wiadczy³y o dobrym przygotowaniu eksternistek z Merentahti. Ale do obowi±zkowych przedmiotów dodano oczywi¶cie oprócz jêzyka polskiego, jeszcze historiê i literaturê polsk±, choæ by³y to przedmioty niedozwolone, z którymi w razie wizytacji trzeba siê by³o kryæ. Taki by³ wspólny los wszystkich prywatnych pensji polskich w zaborze rosyjskim i w samej Rosji. Ju¿ od d³u¿szego czasu Matka stara³a siê o pi¶mienn±, oficjaln± koncesjê dla progimnazjum, by³a w tej sprawie u ministra o¶wiaty, który przyrzek³ za³atwiæ j± pomy¶lnie"[4]. Jednak¿e otrzymanie tej koncesji odwleka³o siê bardzo w czasie, a to zagra¿a³o bytowi gimnazjum, które mog³o zostaæ zamkniête. Matka bardzo mocno prze¿ywa³a tê odwlekaj±c± siê decyzjê, a¿ w koñcu ciê¿ko rozchorowa³a siê. Najpierw leczy³a siê w fiñskim sanatorium w Halila niedaleko Sortavala, pó¼niej w Petersburgu. Ostatecznie, na polecenie Ojca ¦wiêtego wyjecha³a do W³och, gdzie nast±pi³a zdecydowana poprawa jej zdrowia. W tym czasie nadesz³a te¿ upragniona koncesja pozwalaj±ca dalej prowadziæ naukê w gimnazjum, a poniewa¿ stan zdrowia matki powróci³ do normy, mog³a wiêc wracaæ do pracy. Wspania³± wiadomo¶ci± dla wszystkich, by³o rozliczenie roku szkolnego 1913/1914 kiedy to po sprawdzeniu rachunków okaza³o siê, ¿e „Merentahti stanê³o na w³asnych nogach..."[5]. Niestety, pod koniec lipca 1914 roku wybuch³a wojna, pó¼niej nazwana I wojn± ¶wiatow±. Do Merentahti wiadomo¶æ o wojnie dotar³a 1 sierpnia. W kilka dni pó¼niej wszyscy „niemieccy i austriaccy poddani, bez ró¿nicy stanu i pochodzenia, otrzymali polecenie bezzw³ocznego opuszczenia Finlandii"[6]. Matka Urszula uda³a siê do najpierw do Petersburga, ale tam, po kilku dniach otrzyma³a nakaz opuszczenia Rosji. By³ to olbrzymi cios tak dla matki jak i wszystkich urszulanek. Jednak patrz±c z perspektywy jej ca³ego ¿ycia, mo¿na bêdzie w ¿yciu matki Urszuli wyra¼nie zauwa¿yæ ¶lady ojcowskiej d³oni, która kierowa³a jej losem. Nie pozwoli³ jej Pan Bóg na dalsz± pracê w Rosji i w Finlandii dlatego, ¿eby mog³a ona zgodnie z wol± Bo¿± przyst±piæ do dzie³a, które On sam zaplanowa³. Po otrzymaniu nakazu opuszczenia Rosji postanowi³a wiêc „pojechaæ do Sztokholmu i tam czekaæ, a¿ siê wojna skoñczy"[7]. W tê podró¿ uda³a siê matka Urszula Ledóchowska statkiem. By³a mocno przygnêbiona, bo p³ynê³a sama, do obcego kraju, którego jêzyka nie zna³a. Gdy tylko tam dotar³a, zaraz po wynajêciu ma³ego pokoiku w hotelu, uda³a siê do katolickiego ko¶cio³a, w którym pos³ugiwali ojcowie jezuici. Oni skierowali matkê do el¿bietanek, a te znalaz³y dla niej zakwaterowanie w mieszkaniu katolickiej rodziny, o co w Sztokholmie nie by³o wówczas ³atwo. Z pewno¶ci± i dzisiaj nie by³oby to ³atwe zadnie. Matka otrzyma³a do swojej dyspozycji du¿y pokój z czerwonymi meblami, z którego by³a „w sumie kontenta"[8]. Od razu zaczê³a siê uczyæ szwedzkiego a jednocze¶nie dawa³a lekcje córce pañstwa Cormerrych, rodziny, u której zamieszka³a. Oczywi¶cie, codziennie chodzi³a na porann± Mszê ¦wiêt±. Jednak têsknota za swoim zgromadzeniem coraz bardziej dawa³a jej siê we znaki. Sama próbowa³a chodziæ po ró¿nych urzêdach i ambasadach, staraj±c siê o to, aby otrzymaæ pozwolenie na powrót do Rosji, ale bez rezultatu. Podobnie, siostra Zaborska stara³a siê w Petersburgu, ró¿nymi drogami uzyskaæ dla matki Urszuli takie pozwolenie. Matka Urszula w swoich wspomnieniach tak o tym napisa³a: „Wiedzia³am, ¿e i siostra Zaborska robi starania w Petersburgu, by mnie ponownie wpu¶cili do Rosji. Ju¿, ju¿ mia³a dotrzeæ przez Annê Wyrubow± [(1884-1964) dama dworu carskiego] do Rasputina (1869-1916), ale gdy dowiedzia³a siê o niemoralno¶ci panuj±cej w tych ko³ach wycofa³a siê. Jaki Bóg dobry, ¿e nas nie wys³ucha³! By³oby to nasz± zgub±"[9]. Poniewa¿ Urszula Ledóchowska czu³a siê bardzo samotna w Sztokholmie, pisa³a wówczas du¿o listów, zw³aszcza do sióstr w Petersburgu i do swojego brata W³odzimierza, przed którym nie ukrywa³a niczego, ods³aniaj±c wszystkie swoje my¶li i niepokoje. Dla zobrazowania tego, zajrzyjmy do jednego z jej listów napisanych do brata: „Wstyd mi, ¿e dotychczas nie cierpia³am, tak jak trzeba, i taki mam strach, ¿e Pan Jezus odbierze krzy¿ widz±c, ¿em taki tchórz... W zasadzie rozumiem, ¿e krzy¿ to ³aska! I dziêkujê za niego i chcê z rado¶ci± go d¼wigaæ, tylko niestety, na mnie sprawdzaj± siê s³owa, ¿e duch ochoczy, ale cia³o md³e. Chcê, chcê, a jak potem sama siedzê z czerwonymi meblami, a jeszcze do tego g³owa zaczyna siê krêciæ, pracowaæ nie mo¿na - to tak siê robi rozpaczliwie, ¿e a¿ strach. Ale ju¿ powiedzia³am Panu Bogu, ¿e tak nie bêdzie. Przecie¿ - prawda - cierpliwie znosz±c krzy¿ mogê wys³u¿yæ ³askê ¶wiêto¶ci dla swoich, dla siebie, ³askê pociechy dla tych, co cierpi±, a ich tak du¿o na ¶wiecie! Wiêc trzeba, trzeba byæ m±drzejsz±, nie takim du¿ym os³em jak ja - i bêdzie dobrze![10]". A swoim ukochanym urszulankom z Petersburga, za którymi têskni³a i bardzo siê o nie niepokoi³a, stara³a siê wyt³umaczyæ sens cierpienia w taki sposób: „Coraz ja¶niej rozumiem, ¿e cierpienie to ³aska i zarazem szczê¶cie i nic nie odda³abym z tego, com przesz³a i co jeszcze Bóg dla mnie przygotowa³. G³upi cz³owiek: dzi¶ jêczy nad tym, za co kiedy¶ mo¿e bêdzie najgorêcej Bogu dziêkowa³"[11]. W innych listach, napisa³a tak: „»Odwa¿nie, w górê serca, dzieci moje drogie! W zasadzie przyznajemy, ¿e celem naszego ¿ycia jest byæ z Chrystusem przybite do krzy¿a, wiêc nie stêkajmy za du¿o, gdy to ukrzy¿owanie teraz na w³asnej skórze odczuwamy! « »W niedzielê by³am w ko¶ciele na sumie. Gdy kadzid³o wydawa³o k³êby jasnego, wonnego dymu, to sobie pomy¶la³am: to dlatego, ¿e rzucone na ¿arz±ce wêgle. Gdyby nie to, te ma³e ziarenka by³yby bezu¿yteczne. To w³a¶nie obraz naszego serca. I my musimy byæ rzucone na ¿arz±ce wêgle cierpieñ i krzy¿y, aby i z naszego serca wydoby³a siê chwa³a i mi³o¶æ Bo¿a«"[12]. W grudniu 1914 odwiedzi³a matkê Urszulê w Sztokholmie siostra Zaborska z Petersburga. Matka w tym czasie czu³a siê bardzo ¼le, wiêc siostra Zaborska od razu zaczê³a j± pielêgnowaæ i po krótkim czasie matka dosz³a do siebie. Obie urszulanki spêdzi³y Wigiliê razem z rodzin±, która go¶ci³a u siebie matkê Urszulê. Siostra Zaborska namawia³a Urszulê Ledóchowsk±, aby pojecha³a ona na jaki¶ czas do miejscowo¶ci Maria Sorg w pobli¿u Salzburga, gdzie przebywa³a jej siostra, dzisiejsza b³ogos³awiona Maria Teresa Ledóchowska. Jeszcze w 1894 roku za³o¿y³a ona misyjne Zgromadzenie ¦wiêtego Piotra Klawera a w Maria Sorg znajdowa³ pierwszy dom tej Sodalicji. Swego czasu Maria Teresa namawia³a swoj± siostrê do po³±czenia urszulanek z jej Zgromadzeniem. Jednak matka Urszula nie chcia³a tego zrobiæ. Wyjazd do Austrii mia³ na celu poprawê samopoczucia Urszuli Ledóchowskiej, która coraz bardziej odczuwa³a osamotnienie w Sztokholmie. Po d³ugim wahaniu napisa³a list do swojej siostry z pro¶b± „o go¶cinê na jaki¶ czas w Maria Sorg"[13]. Po kilku dniach przyszed³ telegram od siostry z Austrii z krótk± wiadomo¶ci±, aby Urszula nie przyje¿d¿a³a. Zaskoczy³o to nasz± bohaterkê i nie mog³a zrozumieæ przyczyny takiej odpowiedzi od swojej ukochanej siostry. Dopiero pó¼niej, gdy przyszed³ list od Marii Teresy, Urszula Ledóchowska zrozumia³a powód odmowy oraz kolejny raz dostrzeg³a ¶lad dzia³ania rêki Ojca Wszechmog±cego. Tak to sama opisa³a: „Parê dni pó¼niej nadszed³ list od Marii Teresy, list, jakiego bym siê nigdy nie spodziewa³a od tak bardzo kochaj±cej siostry. Pisa³a, ¿e nie widzi racji, bym przyjecha³a, skoro nie my¶lê o zupe³nym po³±czeniu siê z Sodalicj± (nie mog³a pozbyæ siê nadziei, ¿e nasze Zgromadzenie po³±czy siê z Sodalicj±). List by³ zimny, bez najmniejszej próby zrozumienia mego osamotnienia, mego wygnania. Strasznie mnie to zabola³o, zrozumieæ nie mog³am, co siê z Mari± Teres± sta³o. Wkrótce zrozumia³am... By³a narzêdziem w rêku Opatrzno¶ci, czuwaj±cej nad nasz± rozproszon± zakonn± gromadk±. Gdybym pojecha³a, ju¿ nie mog³abym do Szwecji wróciæ. Siostry musia³yby zostaæ w Rosji i by³yby¶my na d³ugo od siebie odciête. By³by to le coup de grace [¶miertelny cios ³aski] naszej gromadki. Inne mia³ zamiary Bóg wobec nas. Chcia³, by ta ma³a trzódka znów siê z³±czy³a, rozrasta³a... Maria Teresa musia³a byæ twarda dla mnie - to by³ nasz ratunek, Bóg j± tak natchn±³"[14]. Oczywi¶cie, po pewnym czasie Maria Teresa odczu³a wieli ¿al, spowodowany tym postêpkiem. Z kolei matka Urszula bardzo jej za tê postawê dziêkowa³a, gdy¿ zdarzenie to by³o dla niej ponownym i jasnym, jak to napisa³a: „dowodem, ¿e z woli Bo¿ej jeste¶my tym, czym jeste¶my. Bóg chcia³ nasze Zgromadzenie do ¿ycia powo³aæ"[15]. Matka Urszula mia³a wówczas ju¿ bez ma³a piêædziesi±t lat i choæ musia³a zaczynaæ wszystko, jakby od pocz±tku, to jednak prawdziwa i ¿arliwa wiara nie pozwala³a jej siê poddaæ. Z biegiem czasu Urszula Ledóchowska poznawa³a w Sztokholmie coraz wiêcej osób, z pocz±tku rzadkie spotkania z biegiem czasu stawa³y siê czêstsze i d³u¿sze. To pozwala³o wiêkszej ilo¶ci osób poznawaæ osobisty urok oraz prawdziw± m±dro¶æ i pokorê matki Urszuli. A ona w ten swój dobrotliwy sposób przyci±ga³a ich do Bo¿ej sprawy, której ca³ym sercem s³u¿y³a. I do tego „nie umia³a przebywaæ gdziekolwiek bez aposto³owania. Jej gor±ce przywi±zanie do Ko¶cio³a sprawia³o, ¿e zara¿a³a wprost swym katolicyzmem"[16]. Nie wiadomo, jak to robi³a. Czy to by³ jej „osobisty urok, czy umiejêtno¶æ podej¶cia do ludzi, czy mo¿e intuicja, energia lub zapa³? Trudno rozstrzygn±æ. Ale ponad wszelk± w±tpliwo¶æ by³ z ni± Bóg, dla którego podejmowa³a ci±gle na nowo trudy apostolskiej pracy"[17]. Dodatkowo, w lutym 1915 roku do Urszuli Ledóchowskiej dochodzi radosna wiadomo¶æ, ¿e jej brat W³odzimierz zosta³ „obrany przez kapitu³ê zakonn± genera³em jezuitów. Na rêce hrabiny Ledóchowskiej sk³adane s± gratulacje od znajomych i nieznajomych. Zaczyna otaczaæ j± specyficzny, jedyny w swoim rodzaju szacunek. Dumni i mo¿ni odkryli w niej kogo¶ ze swojego krêgu. Nie ma obawy, matce Urszuli nie zawróci to w g³owie, u³atwi jednak, upro¶ci niema³o zawik³anych dot±d spraw. Oto zaprzyja¼nia siê wkrótce z ¿yczliw± dla Polaków i ich potrzeb protestantk±, Krystyn± Morner (b.d), z pianistk± pani± [Mari±] Aminoff (b.d.), przypadkowo spotyka pos³a do Dumy, Micha³a £empickiego (1856-1930), bywa te¿ w domu Howardów. Pan [Esme] Howard (1863-1939) pe³ni w Szwecji funkcjê angielskiego pos³a. Hrabina Ledóchowska udziela jego synom lekcji jêzyka francuskiego"[18]. Te lekcje jêzyka francuskiego u angielskiego dyplomaty, oprócz korzy¶ci finansowych, pozwoli³y z biegiem czasu matce Urszuli, nawi±zywaæ „dalsze znajomo¶ci w ko³ach dyplomacji"[19]. Jednak zaraz na pocz±tku tych zajêæ, mog³o doj¶æ do sytuacji, gdzie mog³yby siê one bardzo szybko zakoñczyæ. To poni¿sze zdarzenie, które sama opisa³a, znakomicie ¶wiadczy o charakterze naszej hrabiny Ledóchowskiej: „Lady Izabela [(1867-1963) Giustiniani-Bandini], ¿ona pos³a angielskiego, sir Esme Howarda, prosi³a mnie, bym raz na tydzieñ dawa³a jej synom lekcjê jêzyka francuskiego, a potem zostawa³a u nich na lunchu. Zdaje siê, ¿e chcia³a mnie trochê rozerwaæ w mej samotno¶ci. By³am raz u niej na pocz±tku mego pobytu, potem ju¿ nie bywa³am, a teraz zaprosi³a mnie, aby udzielaæ lekcji. To mnie du¿o kosztowa³o. Za pierwszym razem by³am u niej jako go¶æ i traktowa³a mnie jako go¶cia. Teraz, gdy przychodzi³am na lekcje, traktowa³a mnie jako p³atn± nauczycielkê. Kiedy¶ po lekcji wesz³am do salonu. By³a tam jaka¶ pani. Lady Izabela z góry mnie potraktowa³a, wiêc siad³am sobie skromnie z boku przy dzieciach - jak guwernantka. Spostrzeg³am, ¿e ta pani pyta siê, kim jestem. Moja pycha siê burzy³a, podsuwa³a mi, i¿ trzeba nauczyæ moresu lady Izabelê, lecz mia³am tyle rozumu, ¿eby napisaæ do ojca [Józefa] Tuszowskiego zapytaniem, czy rogi pokazaæ, czy cicho przyj±æ to traktowanie mnie z góry. Ojciec odpisa³, by cierpliwie wszystko znosiæ. Zastosowa³am siê do tego. Nie trwa³o d³ugo, a lady Izabela sama zmieni³a taktykê - sta³a siê dla mnie naprawdê bardzo dobr±, prawdziw± przyjació³k± i wielk± dla mnie pomoc± w ró¿nych trudnych chwilach. Podobnie by³o z sir Esme'em"[20]. W tym czasie sytuacja na wojnie skomplikowa³a siê na tyle, ¿e kolejne siostry musia³y opu¶ciæ Petersburg. Dwie z nich matka Ledóchowska skierowa³a do Krakowa. Natomiast siostrze Alojzie Wielowiejskiej poleci³a przyjechaæ do Sztokholmu, gdy¿ postanowi³a mieæ j± do pomocy. Matka serdecznie podziêkowa³a pañstwu Cormerry za dotychczasowe mieszkanie i obie siostry urszulanki zamieszka³y w lokalu, który znajdowa³ siê nieopodal Zgromadzenia Sióstr ¦wiêtego Józefa. Tamtejsze siostry prowadzi³y „francusk± szko³ê dla panien"[21] i zaproponowa³y matce Urszuli i siostrze Alojzie ca³kowite wy¿ywienie w zamian za prowadzenie lekcji jêzyka francuskiego. Matka zaczê³a prowadziæ „lekcje starszym dziewczêtom, a siostrze Wielowiejskiej przydzielono lekcje francuskiego w klasie m³odszej, gdzie dzieci pochodzi³y g³ównie z rodzin miêdzynarodowej dyplomacji"[22] Po pewnym czasie matka, za zgod± miejscowego biskupa i przy poparciu jezuitów, za³o¿y³a w Sztokholmie Kongregacjê Mariañsk±. Równie¿ z jej inicjatywy zacz±³ siê ukazywaæ katolicki miesiêcznik Solglimstar, czyli Iskry S³oneczne. By³a to ca³kiem powa¿na dzia³alno¶æ misyjna matki Urszuli w protestanckiej Szwecji. W marcu 1915 r. Micha³ £empicki pokaza³ matce list od Henryka Sienkiewicza (1846-1916), z którego dowiedzia³a siê ona o prowadzonej przez Henryka Sienkiewicza w krajach zachodnich akcji „na rzecz ewakuowanej z racji dzia³añ wojennych polskiej ludno¶ci"[23]. List ten by³ w³a¶ciwie odezw± wzywaj±c± bogat± Szwecjê do zainteresowania siê „smutnym losem Polski"[24] i pomocy jej. Kilka miesiêcy wcze¶niej „z inicjatywy Henryka Sienkiewicza, mieszkaj±cego wówczas w Szwajcarii oraz przy aktywnej pomocy Ignacego Paderewskiego (1860-1941), powsta³ w Vevey (miasto w Szwajcarii), oazie spokoju i przystani dla bezdomnych, Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Prezesem obrano wielkiego pisarza, sekretarzem [przewodnicz±cym komisji rewizyjnej[25]] Antoniego Osuchowskiego (1849-1928). Sk³ad komitetu bywa³ zreszt± ró¿ny, niezale¿nie od narodowo¶ci czy wyznania jego cz³onków. Cel charytatywny, nie tylko jednak. Tak pisarz, jak inni pragnêli zainteresowaæ ¶wiat spraw± polsk±. Wyszli z za³o¿enia, ¿e niezale¿nie od tego, co dzia³o siê ju¿ od ponad stu lat, dawna Korona wci±¿ istnieje i ¿yje w imperium ducha; dzia³aj±, my¶l± jej obywatele. Nic nie stracili ze swych odwiecznych tradycji, wci±¿ nie uznaj± narzuconych im przemoc± konwencji, traktatów i kongresów, chc±, musz± byæ wolni. Na wolno¶æ zas³u¿yli sobie tysi±cletni± histori±. Byli, wszak¿e przedmurzem chrze¶cijañstwa, kochali prawo, naukê i piêkno. Zapomniani - ledwie garstka bije siê w legionach drelichowego wojska. Polacy ¿yj±! Trwaj± na najciê¿szych posterunkach. Legiony przyjmuj± na siebie g³ówny nacisk przeciwnej armii, broni± pozycji czêsto z góry skazanej przez dowodz±cych na straty. Masa dzieci, starców, kobiet jest wyzuta ze wszystkiego, pozbawiona dachu nad g³ow±. W krajach Zachodu grupuj± siê wiêc ludzie dobrej woli, skupiaj± siê w filiach Komitetu Generalnego i ¶l± potrzebuj±cym, co zebrali, co wyprosili od mo¿niejszych dla braci-Polaków"[26]. St±d te¿, Henryk Sienkiewicz poszukiwa³ tak¿e i w Szwecji Polaków, którzy zajêliby siê t± szczytn± ide± i nag³o¶nili j± w ca³ej Skandynawii. Matka Urszula, od razu po przeczytaniu listu Henryka Sienkiewicza, zaczê³a my¶leæ w jaki sposób mog³aby zachêciæ Szwedów do takiej pomocy. Ostatecznie postanowi³a wyg³osiæ dwie konferencje, jedn± po francusku do „przedstawicieli pañstw Ententy. (...) [a] po dwóch dniach (...) po niemiecku do ludzi reprezentuj±cych stronê pañstw centralnych"[27]. Obie konferencje spotka³y siê z bardzo ciep³ym przyjêciem i ¿ywym zainteresowaniem. Zebrano wówczas datków na kwotê równ± warto¶ci oko³o 2000 przedwojennych z³otych polskich, co by³o kwot± do¶æ znaczn±. Od tego czasu matka Urszula zaczê³a prowadziæ takie odczyty w ca³ej Szwecji, a z biegiem czasu zaczê³a je g³osiæ tak¿e w jêzyku szwedzkim, co jeszcze wiêksz± wzbudza³o do niej sympatiê. Pó¼niej wyje¿d¿a³a z odczytami tak¿e do Norwegii i Danii. Do Finlandii z oczywistych wzglêdów nie mog³a pojechaæ. Je¼dzi³a z tymi odczytami do koñca I Wojny ¦wiatowej a nawet i pó¼niej. „Nie sposób ju¿ dzisiaj podaæ dok³adnej liczby odczytów i konferencji, jakie wyg³osi³a Matka Ledóchowska w krajach skandynawskich podczas pierwszej wojny ¶wiatowej. Wed³ug jej relacji by³o ich oko³o 80, w sze¶ciu jêzykach: francuskim niemieckim angielskim szwedzkim duñskim norweskim. Najwiêksza liczba odczytów przypada na lata 1915 i 1916"[28]. Wszystkie te odczyty wyg³asza³a jako Julia hrabina Ledóchowska. W protestanckiej Szwecji, jak wiemy, „nie tolerowano zakonnic"[29]. Skutkiem tych odczytów powsta³y na terenie Szwecji filie Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, których ona zosta³a oficjaln± reprezentantk±. W kwietniu lub w maju 1915 r. matka Urszula zainicjowa³a powstanie Komitetu w Sztokholmie. Sama tak napisa³a o tej swojej inicjatywie: „Zorganizowa³am te¿ Komitet, który w³a¶ciwie niewiele dzia³a³, ale samymi piêknymi nazwiskami pomaga³ sprawie"[30]. I rzeczywi¶cie w sk³ad tego Komitetu wchodzi³y tak znane w Szwecji postacie jak wybitna pisarka i laureatka Nagrody Nobla, Selma Lagerlof (1858-1940) czy profesor archeologii Oskar Montelius (1843-1921) a tak¿e profesor jêzyków s³owiañskich, t³umacz (m.in. Pana Tadeusza na jêz. Szwedzki) Alfred Anton Jensen (1859-1921). By³ tak¿e matematyk i polityk, profesor Uniwersytetu Ivar Otto Bendixon (1861-1924). Ten ostatni przet³umaczy³ na szwedzki Ogniem i Mieczem. Pod koniec 1915 r. m. Urszula równie¿ jako hrabina Ledóchowska wyjecha³a z odczytami do Danii. Tak zosta³a opisana przez historyka i publicystê Ernesta £uniñskiego (1868-1931), który mia³ okazjê byæ na odczycie matki. „Strojem ró¿ni³a siê bardzo nieznacznie od kobiet ¶wiecko odzianych, skromnych, unikaj±cych przepychu. Ma³o kto wiedzia³ o niej cokolwiek. Mówi³o nazwisko rodowe, mówi³o wspomnienie chlubne o stryju purpuracie, mówi³o stanowisko brata papie¿a czarnego. Przyby³a w charakterze wys³anki komitetu Sienkiewicza w Vevey, poprzedzona pewnym rozg³osem, zdobytym odczytami w Szwecji"[31]. Jeden z dziennikarzy duñskich z tamtejszej gazety tak j± opisa³: „Jest, kobiet± ma³±, w±t³±, o rysach subtelnych, oczach pe³nych ognia i w³osach ¶nie¿nych, okrytych welonem, zwi±zanym naokó³ g³owy. Ruchy i sposób odzywania siê ¶wiadcz± o woli niez³omnej, której istnienia nikt nie podejrzewa³by w osobie tak filigranowej"[32]. Na odczytach hrabiny Ledóchowskiej, podobnie jak w Szwecji pojawia³o siê bardzo du¿o znakomito¶ci z wy¿szych warstw spo³ecznych oraz ze ¶wiata polityki i nauki. A w jaki sposób matka przemawia³a do takiego audytorium mo¿emy mieæ, chocia¿ pewnie nik³e pojêcie, czytaj±c opis takiego odczytu, który uwieczni³ wspomniany Ernest £uniñski: „Na estradzie ukaza³a siê sylwetka nik³a, kobieta w sukni czarnej, co¶ z habitu zakonnego, przystosowanego do form ¶wieckich. Zrazu cicha emisja s³owa nabiera³a stopniowo d¼wiêku zamienia³a siê w kaskadê srebrzyst±, w dzwon coraz hardziej spi¿owy. Zdawa³o siê, ¿e muzyka niewidzialna zagra³a na nerwach s³uchaczów i k³ad³a na nich tony zgrozy i rozpaczy. W krzes³ach rozsiad³o siê skamienienie, a nad niem panowa³ g³os w³adczy, g³os - król. P³ynê³a cudnie rze¼biona francuszczyzna w oprawie lekkiego akcentu s³owiañskiego. Kszta³ty za¶ wyk³adaj±cej wygl±da³y, jak majaki, rozp³ywaj±ce siê w toni przemówienia. Wydawa³a siê wizj±, okolon± cmentarzami, pobojowiskami, stosami trupów, otch³ani± nieszczê¶æ, apokalips± zag³ady.... Czego tam nie by³o? Nadmienienia o Jadwidze Anjou, Sobieskim, ochronnym murze polskim przeciw saraceñstwu i szereg nikn±cych obrazków cierpieñ wojennych znad Wis³y, istne dantejskie Inferno, walka bratobójcza wcielonych w szeregi nieprzyjacielskie. Nagle, przedar³ siê z oparów scen ¿a³osnych dumny gest: »Nie stracili¶my nadziei. Bóg nas uczyni³ narodem i narodem zostaniemy. Poszlijcie nas do miast amerykañskich lub na puszczê Sahary, a przekonacie siê, ¿e zawsze bêdziemy kochaæ Polskê pe³ni otuchy, i¿ idziemy na spotkanie wolno¶ci! «... A zaraz potem: »Polska nie chce umrzeæ, fale krwi nie poch³on± spojrzeñ, wytê¿onych ku przysz³o¶ci. W imiê zmi³owania Bo¿ego pomó¿cie ma³ej, czarnej ja³mu¿nicy, prosz±cej za Polsk±« ... Salê spowi³o milczenie. Oczy kobiet nabrzmia³y ³zami, chwilami szloch g³êboki pomyka³ przez zaniemienie, jak b³yskawica, gin±³ i wynurza³ siê z ciszy grobowej w innem miejscu ³kaj±c spazmem rzewnym. »Nie przyk³adajcie wagi do dr¿enia g³osu mego tylko do bicia serca«, brzmia³o z podniesienia i serca wszystkich bi³y. Mê¿czy¼ni sposêpnieli i zwiesili g³owy. A gdy zakoñczy³a strof± z chora³u [Kornela] Ujejskiego 1823-1897) widownia znieruchomia³a i dopiero po przerwie ocknê³a siê, ruszy³a i sp³ynê³a w oklasku d³ugotrwa³ym"[33]. Nie wiemy, który fragment Chora³u przytoczy³a w czasie swojego wyst±pienia w Danii Matka Urszula Ledóchowska, dlatego poni¿ej przypominamy ca³y utwór. Warto te¿ wspomnieæ, ¿e poeta napisa³ ten tekst po Rabacji Galicyjskiej z 1846 r., ale z muzyk± Józefa Nikorowicza (1827-1890) by³ podczas Powstania Styczniowego oraz podczas pierwszej i drugiej wojny ¶wiatowej traktowany prawie jak hymn narodowy. Chora³ Autor: Kornel Ujejski Z dymem po¿arów, z kurzem krwi bratniej, Do Ciebie, Panie, bije ten g³os! Skarga to straszna, jêk to ostatni, Od takich mod³ów bieleje w³os. My ju¿ bez skargi nie znamy ¶piewu, Wieniec cierniowy wrós³ w nasz± skroñ, Wiecznie, jak pomnik Twojego gniewu, Sterczy ku Tobie b³agalna d³oñ. Ile¿ to razy Ty¶ nas nie smaga³, A my nie zmyci ze ¶wie¿ych ran, Znowu wo³amy: On siê przeb³aga³, Bo On nasz Ojciec, bo On nasz Pan! I znów powstajem w ufno¶ci szczersi, Lecz za Tw± wol± zgniata nas wróg, I ¶miech nam rzuca, jak g³az na piersi: „A gdzie¿ ten Ojciec, a gdzie¿ ten Bóg?!" I patrzym w niebo, czy z jego szczytu, Sto s³oñc nie spadnie wrogom na znak? Cicho i cicho... po¶ród b³êkitu, Jak dawniej buja swobodny ptak. Owó¿ w zw±tpienia strasznej rozterce, Nim nasz± wiarê ocucim znów, Blu¼ni± ci usta, choæ p³acze serce, S±d¼ nas po sercu, nie wed³ug s³ów! O, Panie! Panie! ze zgroz± ¶wiata, Okropne dzieje przyniós³ nam czas; Syn zabi³ ojca, brat zabi³ brata, Mnóstwo Kainów jest w po¶ród nas. Ale¿ o Panie! oni niewinni, Choæ nasz± przysz³o¶æ cofnêli wstecz, Inni szatani byli tam czynni; O! rêkê karaj, nie ¶lepy miecz! Patrz! my w nieszczê¶ciu zawsze jednacy, Na Twoje ³ono, do Twoich gwiazd Modlitw± p³yniem, jak senni ptacy, Co lec± spocz±æ w¶ród w³asnych gniazd Os³oñ nas, os³oñ, ojcowsk± d³oni±, Daj nam widzenie przysz³ych Twych ³ask; Niech kwiat mêczeñski u¶pi nas woni±, Niech nas niebiañski otoczy blask! I z Archanio³em Twoim na czele Pójdziemy wszyscy na straszny bój, I na drgaj±cem szatana ciele Zatkniemy sztandar zwyciêski Twój! Zb³±kanym braciom otworzym serca, Winê ich zmyje wolno¶ci chrzest; Wtenczas us³yszy pod³y blu¼nierca Odpowied¼ nasz±: Bóg by³ i jest!"[34] Natomiast siostra Magdalena Kujawska (1913-2002), pierwsza biografka Urszuli Ledóchowskiej napisa³a w swojej ksi±¿ce, ¿e wówczas matka zakoñczy³a swój wspania³y odczyt strof± z pie¶ni Bo¿e co¶ Polskê: Jedno Twe s³owo, wielki niebios Panie W chwili nas z prochów wskrzesiæ bêdzie zdolne, A gdy zas³u¿ym na Twe ukaranie, Obróæ nas w prochy, ale w prochy wolne ..."[35]. Jeszcze w 1915 r. matka Urszula otrzyma³a od przewodnicz±cego komisji rewizyjnej w Komitecie Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, Antoniego Osuchowskiego pe³en uznania dla jej pracy list dziêkczynny. Poniewa¿ sytuacja na terenie Polski coraz bardziej siê pogarsza³a matka Urszula napisa³a odezwê do matek szwedzkich z pro¶b± o pomoc matkom polskim. Tê odezwê rozes³a³a do wszystkich gazet szwedzkich. Zauwa¿y³a wówczas, jak sama napisa³a dziwn± rzecz „bogatsze klasy wcale na tê odezwê nie zareagowa³y, za to od biednych, nieraz z ma³ym datkiem, wzruszaj±ce listy dostawa³am. (...) Bieda zrozumia³a biedê, bogaci nie zrozumieli. Tak zwykle siê dzieje"[36]. Ale matka zajmowa³a siê nie tylko odczytami i pomoc± Polakom w pogr±¿onej w chaosie wojennym Ojczy¼nie. Pamiêta³a równie¿ o swoich siostrzyczkach. W tym czasie sk³ania³a siê ona coraz bardziej do wycofania pozosta³ych urszulanek z Petersburga. Po zasiêgniêciu opinii od swojego brata, genera³a jezuitów, zdecydowanie zaczê³a nalegaæ na przyjazd sióstr do Sztokholmu, nakazuj±c im jednocze¶nie rezygnacjê z pracy w internacie po zakoñczeniu roku szkolnego w 1915 r. Matka wiedzia³a, ¿e siostry pos³uchaj± j±, ale sama uznawa³a swój upór w tej sprawie za nie do koñca przemy¶lany. W swoich wspomnieniach tak to opisa³a: „siostry dobrze zarabia³y w internacie, mia³y utrzymanie, mog³y i mnie byt w Szwecji zabezpieczyæ, a przy tym mia³y szczególnie teraz, gdy w Petersburgu Polaków otaczano opiek±, wzglêdami - bo ich potrzebowano - ¶liczn± pracê dla Polski. Przez moj± decyzjê o zerwaniu z internatem zosta³y bez utrzymania. (...) I rzeczywi¶cie ten mój krok by³ strasznie nieroztropny, nierozwa¿ny - zbyt wyczulona by³am na drobnostki, o których trzeba by³o zapomnieæ. Ale Bóg tak chcia³, palec Bo¿y w tym by³. Gdybym wtedy kierowa³a siê roztropno¶ci±, by³yby siostry zgubione. Jeszcze jeden dowód na to, ¿e Bóg chcia³ szczególn± opiek± otoczyæ sw± ma³± trzódkê. Wybawi³ j± od zag³ady"[37]. Tu równie¿ matka Urszula my¶la³a o rewolucji z 1917 roku, gdy zbrodniarze bolszewiccy rozpoczêli walkê z Bogiem poprzez prze¶ladowanie Ko¶cio³a prawos³awnego oraz katolickiego. W lecie 1915 roku zaczê³y przyje¿d¿aæ z Petersburga do Szwecji siostry urszulanki. Matka Urszula wówczas naby³a w miejscowo¶ci Sodertalje letni± willê z du¿ym ogrodem, gdzie mog³y do jesieni wszystkie zamieszkaæ. I tak we wrze¶niu urszulanki opu¶ci³y Sodertalje i przenios³y siê do pod sztokholmskiej miejscowo¶ci Djursholm. Tu matka wynajê³a dwie wille i otworzy³a Szko³ê Jêzykow±. Z biegiem czasu elegancka szko³a zaczê³a zyskiwaæ sobie sympatiê. Uczennic by³o coraz wiêcej. Na pocz±tku by³o ma³o Szwedek, by³o kilka Polek, ale pó¼niej zaczê³o pojawiaæ siê „coraz wiêcej i szwedzkich panienek, i Dunek..."[38]. Dosz³y równie¿ Norwe¿ki. Matka w taki sposób opisa³a te skandynawskie uczennice: „Nasze panny by³y mi³e, ale to nie polskie natury. P³ytkie, prawie bez religii, jedno mia³y w g³owie: bawiæ siê, stroiæ (...) [czuæ siê dobrze] - jak mówi±. O naukê im nie chodzi³o. Interesowa³y siê toaletami, zabawami i panami. Ale w kontaktach z nami by³y bardzo mi³e. Nasze stosunki nie rozwija³y siê na pod³o¿u religijnym. By³y to obojêtne religijnie protestantki. (...) Nie kry³y¶my siê z nasz± wiar± przed uczennicami. Kaplica, nasze nabo¿eñstwa sta³y dla nich otworem. Stara³am siê te p³ytkie umys³y trochê pog³êbiæ - i na tym koniec. Wierzê, ¿e niektóre z naszych uczennic w pó¼niejszym wieku zastanawia³y siê nad tym, co u nas widzia³y. O paru z nich wiem, ¿e przesz³y na katolicyzm, dostawszy siê do krajów katolickich. Ufam, i¿ ziarenko rzucone prawie niezauwa¿alnie, swoje z czasem zrobi³o. Matka Urszula z uczennicami w Djursholmie. Fot. Ze str. w Intern,: https://urszulanki.pl/galeria/sw-urszula/category/1-sw-urszula-ledochowska Nasze ¿ycie zakonne musia³o byæ oczywi¶cie skrzêtnie ukrywane. W Szwecji zgromadzenia zakonne by³y zabronione. Nie mog³y¶my siê do tego przyznaæ, ¿e jeste¶my zakonnicami. Nosi³y¶my czarne, ¶wieckie stroje, z pocz±tku nawet refektarza nie mia³y¶my - siostry jada³y z pannami lub w kuchni. £±czy³a nas kaplica i od czasu do czasu wspólne nauki, które dla sióstr miewa³am. Coraz wiêcej sióstr sprowadza³am, gromadka nasza ros³a. I dobrze nam by³o, bo razem, bo pomiêdzy nami by³ Pan Jezus"[39]. W roku szkolnym 1916/1917 by³o ju¿ ponad piêædziesi±t uczennic. Najwiêcej by³o Norwe¿ek. Ale ju¿ po kilku miesi±cach panny zaczê³y grymasiæ. Jeszcze na pocz±tku nauki wszystkie uczennice zapisa³y siê na nastêpny semestr, ale ju¿ w listopadzie spora ich ilo¶æ, zw³aszcza Norwe¿ek, zaczê³a siê wypisywaæ ze szko³y. Powodem ich niezadowolenia by³ zakaz matki dotycz±cy wychodzenia dziewcz±t na pocztê, gdy¿ tam spotyka³y siê one z ch³opcami i flirtowa³y. Poniewa¿ wszystko wskazywa³o na to, ¿e co najmniej po³owa uczennic odejdzie, a to zachwia³oby ca³kowicie p³ynno¶ci± finansow± szko³y, wiêc matka musia³a zacz±æ dzia³aæ bardzo energicznie. Najpierw zapowiedzia³a przedstawienie, które po ¶wiêtach Bo¿ego Narodzenia miano wystawiæ w Grand Hotelu. Ta wiadomo¶æ ucieszy³a panienki i powstrzyma³a dalsze zwolnienia. Pojawi³y siê te¿ nowe zg³oszenia do szko³y co ju¿ uspokoi³o trochê matkê. W tym te¿ czasie znaleziono list jednej z uczennic, który do¶æ jasno t³umaczy³ przyczyny tego zbiorowego opuszczania szko³y. Tak o tym i swoim pó¼niejszym postêpowaniu wspomina³a Urszula Ledóchowska: „List najprawdopodobniej zosta³ zapomniany i wala³ siê w¶ród ¶mieci pozostawionych przez nasze panny. Okropny list! Jedno wielkie u¿alanie siê na szko³ê: »¬le nam tu strasznie, hrabina to wcale nie hrabina, tylko zwyczajny cz³owiek - fa³szywa, bez serca. Nauczycielki brudne, jedzenie straszne«; »Dzi¶ mia³y¶my zgni³± rybê« itd. Która to napisa³a? Z ostatnich zdañ: »Mia³am telefon z Kopenhagi, mówi³am, ¿e to mój brat« - pozna³am winn±, ale charakter pisma nie by³ jej. Wywnioskowa³am wiêc, ¿e ten sam list by³ w wielu kopiach do norweskich rodzin wys³any. Trzeba by³o jako¶ na to zareagowaæ. [1] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 46. [2] Tam¿e, s. 55. [3] Tam¿e, s. 57. [4] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 86. [5] Tam¿e, s. 95. [6] Teresa Bojarska, W imiê trzech krzy¿y..., s. 30. [7] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 89. [8] Tam¿e, s. 95. [9] Tam¿e, s. 97. [10] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 103-104. [11] Tam¿e, s. 104 [12] Tam¿e, s. 105. [13] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 98. [14] Tam¿e, s. 100. [15] Tam¿e. [16] Matka Urszula Ledóchowska i jej dzie³o, Kraków 1948, s. 11. [17]Tam¿e, s. 10. [18] Teresa Bojarska, W imiê trzech krzy¿y..., s. 32. [19] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 107. [20] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 101. [21] Teresa Bojarska, W imiê trzech krzy¿y..., s. 33. [22] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 108. [23] Teresa Bojarska, W imiê trzech krzy¿y..., s. 33. [24] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 105. [25] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 115. [26] Teresa Bojarska, W imiê trzech krzy¿y..., s. 34. [27] Tam¿e, s. 35. [28] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 119. [29] Tam¿e, s. 124. [30] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 114. [31] Ernest £uniñski, Echa wczorajsze, Warszawa 1925, s. 241. [32] Tam¿e, s. 242 [33] Tam¿e, s. 244-245. [34] Ze str. w Intern.: ¼ród³o: https://poezja.org/wz/Kornel_Ujejski/29258/Choral [35] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska za³o¿ycielka kongregacji S.S. Urszulanek Naj¶wiêtszego Serca Jezusa Konaj±cego 1865-1939, Kielce 1947, s. 77. [36] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 121-122. [37] Tam¿e, s. 109. [38] Tam¿e, s. 126. [39] Tam¿e, s. 126-127 Powrót |