¦wiêty Jan z Kêt czê¶æ I 23.pielgrzymka.diecezja.tarnow.pl/ http://www.niedziela.pl/artykul/3652/nd/Sw-Jan-Kanty Tym razem na nasz± Nocn± Pielgrzymkê zapraszamy ¶wiêtego Jana z Kêt, którego w Litanii pielgrzymstwa Narodu polskiego wzywamy jako patrona profesorów i studentów. Jest wiêc on patronem zarówno tych, którzy nauczaj± jak i tych, którzy s± nauczani. Jest on równie¿ jednym z historycznych patronów Polski (w 1737 roku zosta³ og³oszony przez papie¿a Klemensa XII patronem Polski i Litwy), a oprócz tego, jest patronem Archidiecezji Krakowskiej oraz miast Krakowa i od niedawna Kêt, a tak¿e uniwersytetu Jagielloñskiego[1], szkó³ katolickich, m³odzie¿y, i charytatywnej instytucji„Caritas". Jan Kanty, bo tak te¿ nazywano naszego bohatera, urodzi³ siê w roku 1390, we wspomnianej ju¿ miejscowo¶ci Kêty, niedaleko O¶wiêcimia. Od nazwy swojej rodzinnej miejscowo¶ci zosta³ nazwany Janem z Kêt. A Janem Kantym nazywano go, poniewa¿ na sporz±dzonych przez niego dokumentach, widniej± napisane po ³acinie takie autografy jak: Johannes de Kanti, Johannes de Kanty, Johannes Kanti i Joannes Canthy[2]. Dokumenty te zachowa³y siê do dzisiaj, czê¶æ z nich znajduje siê w Bibliotece Jagielloñskiej a czê¶æ w Archiwach Watykañskich. Nasz ¶wiêty pochodzi³ z zacnej rodziny mieszczañskiej, matka mia³a na imiê Anna a ojciec nazywa³ siê Stanis³aw i by³ burmistrzem (wed³ug X. Pêkalskiego by³ ³awnikiem miejskim[3]). W ksi±¿ce pt. W cieniu legendy ¶w. Jana z Kêt jej autor, dr Jan Rodak, przedstawia przekonuj±ce argumenty co do wiarygodno¶ci daty i miejsca urodzenia a tak¿e nazwiska naszego ¶wiêtego bohatera. Otó¿ pod koniec XIX wieku oraz w XX wieku pojawi³y siê opinie, ¿e Jan Kanty mia³ na nazwisko Waciêga i pochodzi³ ze wsi Malec (która by³a inaczej nazywana Mart±). Otó¿, wed³ug Jana Rodaka ¼ród³em nieporozumieñ by³a „niefortunna publikacja W³adys³awa Wis³ockiego..., [który]natkn±³ siê w jednym z rêkopisów na podpis »Joannes de Marta« i na podstawie tych¿e zapisów wysun±³ b³êdne wnioski co do nazwiska rodowego - Waciêga[4]". Równie¿ obecnie, jak zauwa¿a dr Jan Rodak, w wielu opracowaniach, które znale¼æ mo¿na w uniwersyteckich bibliotekach, czy te¿ w internecie, znajduj± siê informacje o Malcu jako miejscu urodzenia Jana Kantego. Podobnie b³êdnie jest podawana data 1412 jako rok urodzenia ¶wiêtego Jana. Tak± datê znajdujemy w ¿ywocie ks. Piotra Skargi oraz w „dokumentacji drugiego procesu kanonizacyjnego Mistrza z Kêt[5]". Tak¿e jeden z pierwszych autorów ¿yciorysu naszego bohatera, Adam z Opatowa poda³ „b³êdn± datê narodzin przysz³ego ¶wiêtego - rok 1397[6]" i taka data pojawi³a siê nawet w bulli kanonizacyjnej z roku 1767. Adam Opatowczyk jednak w pó¼niejszym i dok³adniejszym swoim opracowaniu, poprawi³ siê i poda³ ju¿ w³a¶ciw± datê, czyli 24 czerwiec 1390 roku. ¦wiêty Jan dosyæ pó¼no, bo maj±c 23 lata rozpocz±³ naukê na wydziale artium, gdzie studiowa³ sztuki wyzwolone (artes liberales) w Akademii Krakowskiej[7]. Sztuki wyzwolone dzielono na dwie grupy: pierwsza humanistyczna Trivium (czyli gramatyka, dialektyka, retoryka), i druga matematyczna Quadrivium (czyli arytmetyka, geometria, astronomia, muzyka). Ciekawostk± jest to, ¿e Jan Kanty wstêpuj±c do Akademii ui¶ci³ sze¶æ groszy wpisowego, a wiêc ca³± nale¿no¶æ. Wiêkszo¶æ studentów albo wcale nie wp³aca³a wpisowego (staraj±c siê o zwolnienie z niego), albo wp³aca³a tylko czê¶æ, a wiêc jeden, dwa lub trzy grosze. Mo¿na st±d wnioskowaæ, ¿e albo w tym czasie nie mia³ problemów z pieniêdzmi albo, ¿e ¿y³ bardzo oszczêdnie i potrafi³ od³o¿yæ sobie tych „parê groszy" na swoje wykszta³cenie. Jan Kanty po trzech latach nauki uzyska³ tytu³ baka³arza, który wtedy odpowiada³ dzisiejszej maturze. Natomiast ukoñczy³ Akademiê, po nastêpnych dwu latach, ju¿ jako magister sztuk wyzwolonych. Po zakoñczeniu nauki, podejmowa³ siê ró¿nych prac na uczelni W tym te¿ czasie zosta³ wy¶wiêcony jako kap³an, a po trzech latach obj±³ kierownictwo szko³y klasztornej u Bo¿ogrobców w Miechowie, po³o¿onym oko³o 40 kilometrów od Krakowa. Na zdjêciu: Kopia Grobu Bo¿ego w Miechowie (Bo¿ogrobcy to zakonnicy Zakonu Rycerskiego Grobu Bo¿ego w Jerozolimie; w Polsce zwani Miechowitami). Tam kszta³ci³ przez osiem lat (1421-1429) kleryków zakonnych oraz g³osi³ kazania w przyklasztornym ko¶ciele kanoników regularnych. Wtedy te¿ zacz±³ przepisywaæ pierwsze ksiêgi. W tych czasach ksi±¿ek siê jeszcze nie drukowa³o, by³y one przepisywane rêcznie, st±d ich cena by³a bardzo wysoka a ich nak³ady niewielkie. Druk zosta³ wynaleziony dopiero oko³o dwudziestu lat pó¼niej. W 1429 roku powróci³ na Akademiê Krakowsk± jako wyk³adowca w katedrze filozofii. Zamieszka³ naprzeciw ko¶cio³a na ulicy ¶wiêtej Anny pod numerem 8, w nale¿±cej do Akademii kamienicy Collegium Maius (Kolegium Wiêkszego). Tam, oprócz izby wspólnej, sal wyk³adowych, auli, skarbca i biblioteki znajdowa³y siê równie¿ rezydencje, czyli mieszkania profesorskie[8]. Jedno z nich przypad³o ¶wiêtemu Janowi, by³o ono w tamtych czasach dwuizbowe. Dzisiaj, w tym miejscu, na parterze znajduje siê, przekszta³cona z dawnej celi, kaplica ¶wiêtego Jana Kantego, w której modli³ siê nasz papie¿, ¶wiêty Jan Pawe³ II[9]. W kaplicy tej znajduje siê, przeniesiony w XVI wieku z kolegiaty ¶wiêtej Anny pomnik nagrobny naszego ¦wiêtego ksiêdza profesora[10]. Na zdjêciu: Kaplica ¶wiêtego Jana Kantego w Collegium Maius ¦wiêty Jan Kanty maj±c trzydzie¶ci dziewiêæ lat, zacz±³ równolegle ze swoj± prac± na uczelni, studiowaæ teologiê. Profesorem, którego sam sobie wybra³, by³ bardzo znany w Krakowie mistrz „Benedykt Hesse, uczony filozof, teolog i kanonista[11]". Poniewa¿ by³y to studia bardzo trudne, kosztowne i czasoch³onne, nie mo¿e budziæ zdziwienia wiêc to, ¿e nasz ¶wiêty po¶wiêci³ im a¿ czterna¶cie lat. Przeciêtnie takie studia trwa³y od siedmiu do dziesiêciu lat. On ukoñczy³ je w 1443 roku równie¿ ze stopniem magistra. Nasz bohater by³ cz³owiekiem bardzo zajêtym, oprócz pracy na uczelni, gdzie kilkakrotnie by³ dziekanem wydzia³u filozofii, zosta³ tak¿e kanonikiem i kantorem kapitu³y przy kolegiacie ¶wiêtego Floriana w Krakowie oraz proboszczem w Olkuszu. Jednak¿e, nie mog±c, na te nowe obowi±zki znale¼æ dodatkowego czasu, do¶æ szybko „zrzek³ siê [i tej] kanonii i probostwa (...). Rozumia³, ¿e nie godzi siê pobieraæ dochodów z parafii, na której siê nie pracuje[12]" i w niej nie przebywa. Natomiast, „fakt, ¿e zosta³ wybrany na kantora, ¶wiadczy [o tym], ¿e musia³ znaæ siê na muzyce. Urz±d ten nak³ada³ bowiem obowi±zek opieki nad muzyk± i ¶piewem liturgicznym[13]". Nasz ¦wiêty znaczn± czê¶æ swojego czasu po¶wiêca³, o czym ju¿ wspomniano, na przepisywanie rêkopisów. Jak uwa¿a ksi±dz Pra³at W³adys³aw Gasid³o, kustosz[14] i prepozyt[15] Kapitu³y Kolegiackiej ¦wiêtej Anny w Krakowie, ¶wiêty Jan Kanty bêd±c cz³owiekiem bardzo skromnym, przewa¿nie „nie pisa³ dzie³ oryginalnych. Devotio moderna - niderlandzka szko³a mistyczna, pod której wp³ywem by³ ¦wiêty, nie sprzyja³a pisaniu traktatów teologicznych czy mistycznych, ale raczej zachêca³a do pokornego milczenia i wyrzeczenia siê pró¿nej chwa³y[16]". Zazwyczaj przepisywa³ wyk³ady czy te¿ dzie³a tych profesorów, lub uznanych teologów, o których akurat naucza³ swoich studentów. „Przy czym nigdy nie by³ bezmy¶lnym kopist±. Przepisywane przez siebie teksty czêsto poprawia³ i opatrywa³ erudycyjnymi uwagami (glosami) na marginesach[17]". Ale mo¿na znale¼æ w¶ród jego rêkopisów, równie¿ jego w³asne pisma, na przyk³ad zbiór zatytu³owany „Podrêczna ksiêga kazañ niedzielnych Wielebnego Jana Kantego[18]", a tak¿e, napisane przez niego, pomniejsze dzie³ka filozoficzne jak np. „Druga czê¶æ logiki[19]". £±cznie wszystkie przechowywane do dzisiaj rêkopisy, licz± oko³o 18 tysiêcy stron. Tej pasji po¶wiêci³ siê a¿ do pó¼nej staro¶ci, pisz±c zazwyczaj wieczorami, ale zdarza³o siê, ¿e potrafi³ pisaæ ca³± noc a¿ do ¶witu. „Kopiowanie by³o dlañ prawdziw± s³u¿b± Bo¿±. Rozpoczyna³ manuskrypt s³owami: >W imiê Bo¿e<, koñczy³ za¶ dziêkczynieniem Bogu, Maryi i ¶wiêtym[20]". Jedn± z prób wyja¶nienia tej pasji przepisywania, jest hipoteza, ¿e ¶wiêty Jan tworzy³ jakby w³asn± bibliotekê dzie³ wielkich autorów, gdzie „w¶ród zachowanych kopii s± pisma Ojców Ko¶cio³a, [¶w. Jana z Damaszku, ¶w. Grzegorza, ¶wiêtego Hieronima, ¶wiêtego Ambro¿ego],¶w. Augustyna, ¶w. Tomasza, a tak¿e Arystotelesa[21]". Ale mo¿emy te¿ przypuszczaæ, ¿e skoro w tamtych czasach rêkopisy by³y bardzo drogie, to kto wie, czy nie by³ to te¿ sposób na zarabianie pieniêdzy przez naszego ¶wiêtego. Warto jednak przy takim przypuszczeniu mieæ na uwadze to, ¿e „pamiêæ o Janie Kantym przesz³a do tradycji jako o wielkim ja³mu¿niku. (...) Mistrz Jan wszystko co zarobi³, rozdawa³[22]". Ksi±dz dr hab. Janusz Królikowski s±dzi, ¿e zarobione w ten sposób pieni±dze, ¶wiêty Jan Kanty przeznacza³ na pomoc dla ubogich studentów. Jest to o tyle wspania³e, jak twierdzi ksi±dz Królikowski, ¿e ta pomoc „w uzyskaniu wykszta³cenia to jeden z najwznio¶lejszych uczynków mi³osierdzia, poniewa¿ okazuj±c go, pomaga siê cz³owiekowi nie tylko dora¼nie, ale wp³ywa na ca³e jego ¿ycie[23]". Uwa¿ano powszechnie, ¿e postêpowa³ on dok³adnie tak, jak sam naucza³, staraj±c siê na¶ladowaæ niedo¶cig³ego Mistrza, jakim by³ dla niego Jezus Chrystus. Jak przeszed³ do pamiêci potomnych ¶wiêty Jan, mo¿e ¶wiadczyæ utwór napisany przez jednego z absolwentów Akademii Krakowskiej a zarazem, najprawdopodobniej, jednego ze s³uchaczy ¶wiêtego ksiêdza profesora. By³ nim kaznodzieja z ko¶cio³a Mariackiego w Krakowie, , Miko³aj Tauchen z Nysy. U³o¿y³ on epitafium, które umieszczone zosta³o w ko¶ciele ¦wiêtej Anny „o nastêpuj±cym brzmieniu: Tu le¿y ¦l±zak [autor pomyli³ miasto Kêty z podwroc³awsk± miejscowo¶ci± Kanth, dzisiejszymi K±tami Wroc³awskimi] Jan z Kêt, w¶ród luminarzy przes³awnej uczelni krakowskiej wiekowy starzec, chwalebny cnotami, siedmiu sztuk [wyzwolonych] i ¶wiêtych dogmatów [czyli teologii] profesor. On jako ch³opiec, a tak¿e [bêd±c ju¿] w latach dojrza³ych, zadowala³ siê chêtnie skromnym dochodem, chodzi³ z czo³em pokornie pochylonym. Gardzi³ korzy¶ciami [p³yn±cymi z] nale¿nych mu zaszczytnych stanowisk. Nie znosi³ s±dowych wa¶ni. £agodny wzglêdem wszystkich, nie mia³ w zwyczaju [kogokolwiek] krzywdziæ, a sam skrzywdzony [zawsze by³] gotów do pojednania [i] pierwszy wychodzi³ naprzeciw nieprzyjacielowi, czyni±c pokój. Ile¿ to razy widzia³ przes³awny ¿³obek biednego Dzieci±tka [Jezus] i ustami pielgrzyma ca³owa³ Grób Pañski. [Chodzi najprawdopodobniej o Bazylikê Grobu Bo¿ego w Miechowie gdzie znajduje siê pochodz±ca z dwunastego wieku kopia jerozolimskiego Grobu Jezusa Chrystusa]. Wiesz dobrze jak ukrywa³ [to], ¿e obywa³ siê bez miêsa, jak [skromne] by³o jego po¿ywienie, jak ma³o spa³, ile nocy wype³nia³ modlitw± w¶ród ³ez. Bóg ¶wiadkiem, jak wielkich rzeczy dokona³ w [swojej] zamkniêtej samotni[24]". Równie¿ pó¼niejsze modlitwy, jak te z czasów pierwszego procesu kanonizacyjnego, a wiêc z roku 1628, w podobnym duchu opisuj± ¶wiêtego Jana. Niestety, nie zachowa³y siê te najstarsze teksty o naszym ¶wiêtym bohaterze, które zaczêto tworzyæ zaraz po ¶mierci i wieszaæ przy grobie jako wota dziêkczynne, wiemy o nich tylko tyle, ¿e istnia³y. Pos³uchajmy wiêc wezwañ z samego wstêpu jednej z tych pó¼niejszych modlitw, które siê zachowa³y, gdzie w dalszym ci±gu wychwalana jest skromno¶æ i wielkoduszno¶æ naszego ¦wiêtego: „O, przezacny i wielki przyk³adzie prawdziwej pokory, nader gor±cy wzgardzicielu ¶wiata, B³ogos³awiony Janie Kanty, doktorze pokoju i uspokojenia ¿ycia chrze¶cijañskiego, sprawco mi³osierdzia i ubolewania nad nêdz± bli¼niego...[25]". Przez ówcze¶nie ¿yj±cych by³ nazywany magister bonus czyli dobry nauczyciel. Byæ mo¿e chodzi³o okre¶lenie wytrawny nauczyciel, ale „Jan by³ jednak cz³owiekiem dobrym w znaczeniu bardziej prostym i bardziej ludzkim. Wokó³ jego dobroci i mi³osierdzia rozsnuto wiele legend[26]". Ale zanim przejdziemy do tych legend, przypomnijmy sobie ponownie, czym by³a legenda w czasach ¶redniowiecza. Otó¿ „legenda od ³aciñskiego legens [czytanie], oznacza[³a] pismo przeznaczone do g³o¶nego, publicznego czytania podczas liturgii godzin, podczas posi³ków w refektarzu zakonnym, albo w innych oficjalnych okoliczno¶ciach zwi±zanych z bohaterem dokumentu. Nie by³a wiêc utworem nieprawdziwym czy fantazj± literack±, ale oficjalnym pismem (od XIII wieku na potrzeby kanonizacji i rozszerzenia kultu nowego ¶wiêtego), powsta³ym bardzo czêsto z polecenia papie¿a, kurii rzymskiej czy wy¿szego prze³o¿onego zakonu. Legenda ¶redniowieczna przedstawia³a czytelnikowi opis ¿ycia osoby ¶wiêtej w sposób chronologiczny od narodzin po ¶mieræ, u¿ywa³a okre¶lonej metryki (cursus), i posiada³a okre¶lone sekcje podporz±dkowane kanonom redakcyjnym. Pismo to, w pe³nej wersji redakcyjnej, dzieli³o siê na: prolog, opis ¿ycia protagonisty od narodzenia do nawrócenia, opis nawrócenia jako prze³omowy w egzystencji bohatera, opis ¿ycia po nawróceniu, opis ¶mierci i kanonizacji, po¶miertne cuda, epilog. Nie wszystkie elementy s± obecne w poszczególnych dokumentach hagiograficzych, ale nieodzownymi dla tego gatunku s±: conversio, conversatio, mors et miracula. Perspektywa przedstawienia ¿ycia osoby ¶wiêtej w legendzie by³a zawsze chrystologiczna, gdy¿ Chrystus by³ najwa¿niejszym referentem przed³o¿enia czytelnikowi historii zbawienia ukazanej w indywidualnej historii bohatera dokumentu. St±d te¿ odnajdujemy w legendzie sta³e powtarzalne przejawy zachowania siê osoby ¶wiêtej, które obejmuj±: rygor ¿ycia i ascezy cielesnej, nieprzerwany dialog modlitewny z Bogiem, dobre i szczere relacje z bli¼nimi, hojno¶æ i szczególna uwaga dla ubogich i cierpi±cych, inteligencja i m±dro¶æ ¿yciowa, cierpliwo¶æ, czysto¶æ zachowañ, pracowito¶æ i sumienno¶æ, równowaga i harmonia wewnêtrzna i zewnêtrzna, etc. ¦redniowieczne legendy celebrowa³y ¶wiêto¶æ protagonisty oraz by³y ukazaniem mo¿liwego wzorca i idea³u do na¶ladowania, czyli posiada³y celowo¶æ dydaktyczn±, katechetyczn± i apologetyczn±[27]". Te legendy, które jeszcze w dziewiêtnastym wieku nazywano równie¿ zdarzeniami lub po prostu cudami, a które za chwilê us³yszymy charakteryzuj± siê tym, ¿e wszystkie zdarzy³y siê za ¿ycia naszego ¶wiêtego i by³y opisane przez „najbli¿szych owych czasów ¿yciopisarzy[28]". Natomiast te cuda , które zosta³y wziête pod uwagê przy kanonizacji wydarzy³y siê ju¿ po ¶mierci Jana Kantego a wiêc zdarzy³y siê za jego wstawiennictwem. Te opiszemy troszkê dalej a teraz pos³uchajmy kilku legend: „Pewnego razu gdy ¶wiêty Jan obiadowa³ wraz z uczniami , przyby³ ubogi i przez okno refektarza b³aga³ dla mi³o¶ci Pana Jezusa o kawa³ek chleba. Gdy Jan pos³ysza³ to Imiê dla siebie najs³odsze, zaniós³ mu natychmiast swój obiad. (...) uczniowie (...) zaniepokoili siê (...), ¿e ich mistrz ukochany zazna g³odu i zwrócili siê do niego z lekk± wymówk±. ¦wiêty Jan u¶miechn±³ siê na to ³agodnie a niewidzialnie, tajemnicza rêka postawi³a przed nim taki¿ obiad, jaki on by³ ubogiemu odda³. ¯ywy rumieniec okry³ twarz jego i odezwa³ siê z u¶miechem wdziêczno¶ci: - Có¿e¶ uczyni³, o Bo¿e! Zapanowa³o ogólne milczenie, nikt nie ¶mia³ s³owa siê odezwaæ z wielkiego zdumienia i zachwytu. Cud ten wywar³ na wszystkich g³êbokie wra¿enie: aby nie zatar³ siê w pamiêci, zaprowadzono zwyczaj, ¿e przy ka¿dym stole w kolegium by³a czê¶æ przeznaczona dla ubogiego i nie zaczynano obiadu, dopóki on jej nie dosta³. Obyczaj ten przechowa³ siê a¿ do czasów reformy akademii przez Ko³³±taja, to jest do roku 1782. Ten co siedzia³ pierwszy przy przewodnicz±cym u sto³u, mówi³: - Pauper venit. Ubogi przyby³. Na co odpowiada³ przewodnicz±cy: - Christus venit. Chrystus przyby³.Po tych s³owach ubogi otrzymywa³ czê¶æ swoj±[29]". Jest jeszcze inna opowie¶æ o mi³osierdziu ¶wiêtego Jana. Otó¿ w Noc Bo¿ego Narodzenia, gdy po odprawionej o pó³nocy Mszy ¦wiêtej wraca³ do siebie, spotka³ „ pó³ nagiego cz³owieka, le¿±cego na ¶niegu i dr¿±cego z zimna. Do mieszkania nie móg³ go zabraæ, gdy¿ otrzyma³ pod tym wzglêdem zakaz; a nie mog±c mu w niczym ul¿yæ , zdj±³ z siebie p³aszcz , okry³ nim biedaka[30]" a tak¿e pomóg³ mu znale¼æ bardziej zaciszne miejsce i zaprosi³ rano do siebie na ciep³y posi³ek. Po przyj¶ciu do Kolegium, gdy go ujrzano w samej sutannie, us³ysza³ wymówki, ¿e mo¿e siê przeziêbiæ chodz±c bez p³aszcza w taki mróz. Wtedy, ¶wiêty Jan upad³ na kolana i zacz±³ siê modliæ, tak gorliwie, ¿e wpad³ w „zachwycenie i zobaczy³ przed sob± twarz Chrystusa , oraz us³ysza³ wyra¼ny g³os: - Mój synu! Oddajê ci to, co¶ mi po¿yczy³ , aby okryæ nago¶æ moj±! Na te s³owa zala³ siê ³zami i pozosta³ na klêczkach a¿ do ¶witu[31]". Kilka przepiêknych, ¶redniowiecznych legend wspaniale opisuje tak¿e Wincenty Pol w swoim zbiorze legend o naszym ¶wiêtym, tu przytoczymy dwie z nich. Ta pierwsza ma tytu³ „¦wiêta toga". Jest ona troszkê inn±, ale barwniejsz± i tak¿e ³adniej oraz bardziej szczegó³owo przedstawion± wersj± zdarzenia ze zmarzniêtym, pó³nagim cz³owiekiem. Jest ona bogatsza tak¿e o epizod z innym, bosym nieszczê¶nikiem, któremu ¶wiêty Jan podarowa³ buty: „Jak zakonowi by³ Jan Kanty wierny, Tak by³ i dla nêdzy ludzkiej mi³osierny. Raz gdy z Kolegium spieszy³ do ko¶cio³a, Mróz by³ straszliwy; - patrzy, cz³owiek le¿y Skostnia³y wszystek, prawie bez odzie¿y, Sino¶æ twarz ca³± obesz³a od czo³a. Strapi³ siê Kanty- nie by³o nikogo, A wiêc zziêb³ego, co le¿a³ nad drog±. Jak móg³ otuli³ w³asn± swoj± tog±. A gdy mszê cich± w ko¶ciele odprawi³ Na tê intencyê zziêb³ego ¿ebraka, Uprosi³ ludzi, by znie¶li biedaka. Ale Bóg cudem dla Kantego sprawi³, ¯e gdy w to miejsce spojrza³, ponad drog± Miejsce na ¶niegu znacznie odtaja³o, Lecz na ulicy nie by³o nikogo: Znaæ kto¶ go podj±³, i dobrze siê sta³o. Lecz gdy Jan Kanty do swej celi wróci³, Toga wisia³a w swem miejscu na ¶cianie. To siê zatrwo¿y³ zrazu i zasmuci³ I wielkie by³o ludzi zadziwienie: Bo cela by³a pod kluczem zamkniêta, To sk±d siê wziê³a w celi toga ¶wiêta? Po dzi¶ dzieñ jeszcze ta toga siê chowa U ¶wiêtej Anny, i w dziejach Krakowa S³ynie ³askami. I by³ zwyczaj stary: Kiedy po Kantym obrano dziekana, To po wyborze i mszy ¶wiêtej z ranu Odwieczn± togê na niego wk³adano, Aby Duch ¦wiêty zla³ na niego dary, Jakie Jan Kanty da³ szkole na wiano. Wskazuj± jeszcze miejsca na ulicy, W których m±¿ bo¿y w mi³osierdziu stawa³, I gdzie, spotkawszy bosego cz³owieka, W³asne obuwie bez namys³u dawa³: Wiêc i oddawszy pospiesznie ucieka, Nagie swe stopy przys³oniwszy tog±, Aby to jeszcze nie gorszy³o kogo; Bo siê to dzia³o w zimie i po ¶niegu; I wtedy tylko widziano go w biegu. I lata bieg³y i ros³a niæ z³ota W cichym zakryciu ¶wiêtego ¿ywota[32]". Na zdjêciu: Dziedziniec Collegium Maius Uniwersytetu Jagielloñskiego w Krakowie I druga przepiêkna legenda, z tego samego zbioru legend Wincentego Pola, która jest zatytu³owana: „Wskrzeszenie dziecka": "By³a Wielkanoc: i ¶wiêty bohater, Jako by³ zwyczaj onej Almy Mater, W dziedziñcu Almy ¿aczków uwesela³, Bo ich i chlebem, i pisanem jajem Na Zmartwychwstanie Pañskie poobdziela³. I ¿aczki z sob± dzieli³y siê wzajem. Tedy nadbieg³a ulic± od miasta W ¶miertelnej trwodze strapiona niewiasta. A gdzie m±¿ ¶wiêty? tak u ch³opi±t pyta, W rozpaczy serca miota siê i chwyta. Jan Kanty siedzia³ w swej celi na ziemi I dzieli³ rado¶æ ¶wiêt± z maluczkiemi. Niewiasta przed nim na kolana pad³a I jako chusta tak straszliwie zblad³a. "O ratuj, ojcze! jam jest biedna wdowa, Dzieciê mi kona! Gdy cieszysz szczê¶liwych. Nie ¿a³uj dla mnie modlitwy i s³owa, A mo¿e jeszcze powróci do ¿ywych Dzieciê, co we ³zach matki uk±pane I na pociechê wdowie by³o dane!" Powsta³ Jan Kanty od maluczkiej rzeszy I za niewiast±, ile zdo³a, ¶pieszy. Dzieciê nie ¿y³o, gdy weszli do progu; I rzek³ Jan Kanty: "Ofiaruj je Bogu!" Niewiasta pad³a w wielkiej serca mêce, A Kanty ukl±k³ - Wzi±³ dzieciê na rêce I wzniós³ do nieba - i jest o¿ywione, I do pierwszego zdrowia powrócone. A gdy dom wdowy Kanty rozweseli³, Tedy dopiero jajem siê podzieli³ I z onem dzieckiem, i z on± niewiast±; Bo choæ Wielkanoc ¶wiêci ca³e miasto, Uwa¿a³ sobie, ¿e wdowa w ¿a³o¶ci Nie pamiêta³a na ten dzieñ ¶wiêto¶ci. I tak lata bieg³y, i ros³a niæ z³ota W cichem zakryciu ¶wiêtego ¿ywota[33]". Ksi±dz Karol Antoniewicz, ¿yj±cy w dziewiêtnastym wieku, autor miêdzy innymi przepiêknej, do dzisiaj ¶piewanej w maju pie¶ni Chwalcie ³±ki umajone, napisa³ równie¿ przepiêkne utwory o ¶wiêtym Janie Kantym, oparte oczywi¶cie na ¶redniowiecznych legendach. Jeden z nich, zatytu³owany „¦wiêty Jan Kanty" znale¼æ mo¿na w zbiorze pism ks. Antoniewicza zatytu³owanym „O ¶wiêtych polskich": „B³ysnê³a na wschodzie jutrzenka z³ota, Gwiazdy w nieznane mkn± ¶wiaty. Z ros± porann± - ³zami sierota Nadwi¶lañskie skrapia kwiaty. Nie dla niej piêkny ¶wieci poranek, ¦wiat w szatê ¶wiat³a ubiera; ¯a³o¶nie trzyma w swej d³oni dzbanek, A drug± ³ezkê ociera! Ju¿ Krakowiaków gromadka weso³a Na targ do miasta siê spieszy; Lecz na sierotkê nikt nie zawo³a, Sierotki nikt nie pocieszy. Wtem m±¿ sêdziwy wolnym id±c krokiem, Jan Kanty, chluba Krakowa, Rzewnem sierotkê zmierzywszy okiem W te do niej ozwa³ siê s³owa: >Dlaczego p³aczesz, dziecino droga? Bóg widzi te ³ezki twoje; Wyznaj mi szczerze, ja w imiê Boga Mo¿e tw± ¿a³o¶æ ukojê!< A Krakowianka w b³êkitnem oku Fartuszkiem ³ezkê ociera, I kornie stoj±c przy jego boku Dr¿±ce swe usta otwiera. >Jestem sierot± - u mieszczki z £obzowa S³u¿ê, ach ostra to pani! Nigdy dobrego nie da mi s³owa, Lecz zawsze gromi i gani; Zaledwie piêkny b³y¶nie poranek, Na Kleparz na targ wysy³a, Abym sprzedawszy tam mleka dzbanek, Krupek i soli kupi³a. A ¿e to jutro ¶wiêto Boskiej Matki! Chc±c przybraæ obraz jej w wianek; Id±c po drodze wonne zbiera³am kwiatki, Wtem z rêki wymkn±³ siê dzbanek! I ¶nie¿ne mleko sp³ynê³o drog±, Ot, ¶lady widaæ z daleka - Któ¿ siê nade mn± u¿ali niebog±? Ach, wiem, co w domu mnie czeka!< >I czemu¿, dzieciê, tak rzewnie szlochasz I g³ówkê kryjesz w twej d³oni? Ty Matkê Bosk± tak szczerze kochasz, Ona ciê pewnie obroni. A gdy powrócisz do twej zagrody, Boska ciê Matka pocieszy! Pospiesz do Wis³y, zaczerpnij wody!< Sierota ufa i spieszy. Przynios³a dzbanek - r±czki z³o¿y³a I klêcz±c pacierz odmawia; G³ówkê ku ziemi kornie schyli³a, Przed Kantym dzban z wod± stawia. Jan Kanty krzy¿em dzban b³ogos³awi³, Modli³ siê d³ugo i szczerze; A gdy modlitwê swoj± odprawi³, Do ust swych dzban wody bierze. Lecz woda w mleko siê zamieni³a. >Dziecino, Maryi z³ó¿ dziêki. Ona ciê w smutku twym pocieszy³a, Dzban mleka masz tu z jej rêki!< Na twarzy dziecka p³on±³ rumieniec, Do nóg siê Jana rzuci³a; Boga-Rodzicy odt±d ju¿ w wieniec Obraz codziennie stroi³a![34]" Bardzo znany obraz przedstawiaj±cy tê historiê znajduje siê w ko¶ciele ¶wiêtego Floriana w Krakowie. Namalowa³ go, z okazji kanonizacji ¶wiêtego Jana, gdzie¶ oko³o roku 1767, osiemnastowieczny malarz Tadeusza Kuntze. Druga wersja autorska tego obrazu znajduje siê w Muzeum Narodowym w Krakowie. Ale szacuje siê , ¿e w Polsce istnieje oko³o dwudziestu ró¿nych kopii tego dzie³a. O³tarz boczny w bazylice ¶w. Floriana; ¶wiêty Jan Kêty cud zespojenia rozbitego dzbana z mlekiem. https://swflorian.net/images/galeria/DSC_0062.JPG W zbiorze pt. „O ¶wiêtych polskich" mo¿na znale¼æ jeszcze jedn± legendê napisan± przez ksiêdza Antoniewicza. Historia poni¿sza mia³a przydarzyæ siê naszemu ¦wiêtemu podczas jednej z czterech pielgrzymek do Rzymu. Bo nasz bohater uwielbia³ pielgrzymowaæ i tak to uzasadnia³: „Drogi moje do Rzymu czy¶æcem mi s± i nimi swoje grzechy oczyszczam[35]". Ale wróæmy do wspomnianej legendy: „By³o to w maju. Na nieba lazurze Ksiê¿yc siê wdziêcznie przymila³ naturze, Gwiazdy w nieznane gdzie¶ mknê³y ¶wiaty: W srebrzystej rosie k±pa³y siê kwiaty, Barwnych motylków igra³y roje, Szumia³y lasy, mrucza³y zdroje, I gdzie cyprysy blady cieñ rzuca³y, W ró¿anych krzakach s³owiki ¶piewa³y, A w wonnych cytryn spoczywaj±c gaju, Cz³owiek na ziemi ju¿ duma³ jak w raju. Ach! bo nad inne we w³oskiej krainie Miodem i mlekiem potok ¿ycia p³ynie. Lecz i tam rado¶æ nie wszêdzie panuje, Bo czego¿ w sercu ludzkiem wróg nie struje? A tam, gdzie szczê¶cie zakwita swobodnie, Piek³o zazdrosne czarne knuje zbrodnie. W¶ród tej tak piêknej, powabnej natury Wznosz± siê gro¼nie abruzyjskie góry, Od których ka¿dy z przestrachem ucieka, A gdy je ujrzy, ¿egna siê z daleka. Ju¿ z blizkich wiosek odbite od ska³y Na Anio³ Pañski dzwony siê rozbrzmia³y. Ale na g³os ten nikt tu nie uklêka, ¯adna w znak krzy¿a nie wzniesie siê rêka, Chyba ptaszyna chwiej±c siê na drzewie Ho³d Matce Boskiej niesie w tkliwym ¶piewie I strzepnie skrzyd³em, wzniesie siê w ob³oki. Lecz cicho; ludzkie zatêtni³y kroki. Idzie wêdrownik znu¿ony, nie¶mia³y, To w niebo patrzy, to na g³uche ska³y Zwraca wzrok pe³en boja¼ni i trwogi. Ach! pewnie zb³±dzi³ i szuka swej drogi. Pielgrzym z pó³nocnych idzie ¶wiata krañców Szukaæ pociechy w krainie pohañców, I postaæ obca, obca jego mowa. Imiê pielgrzyma Jan Kanty z Krakowa. To s³odkie imiê w której¿ czu³ej duszy ¦wiêtych pami±tek przesz³o¶ci nie wzruszy? Do kto siê cnot± i m±dro¶ci± ws³awi, Tego wiek pó¼ny jeszcze b³ogos³awi. Poznawszy pró¿no¶æ i z³o¶æ ¶wiata tego Wyszed³ Jan Kanty z domu rodzinnego; W sercu zranionem przez d³ugie cierpienie Niós³ ³zy pokuty i ¿alu westchnienie. Morzem i l±dem przez ró¿ne krainy Zwolennik krzy¿a szed³ do Palestyny, A nie ¿a³uj±c przyd³u¿yæ swej drogi, Chcia³ Apostolskie w Rzymie uczciæ progi, I w tych to górach dzi¶ go noc zastaje, Gdzie siê bandytów przechowuj± zgraje. W my¶li straszliwe snuj± siê powie¶ci, Gdy wiatr zaszumi, gdy li¶æ zaszele¶ci, Gdy ptak sp³oszony rozpu¶ci swe skrzyd³a, Krwawe mu trwoga przedstawia mamid³a. Gdy tak siê mêczy³ i my¶lami goni³, Nagle u pasa ró¿aniec zadzwoni³. »Daruj, ¿em uleg³ p³ochych my¶li mocy, »Daruj, ¿em Twojej nie wezwa³ pomocy.« I jakby chatki rodzinnej mieszkaniec, Spokojnie zacz±³ odmawiaæ ró¿aniec. Idzie. Wtem znag³a p³omyczek zab³ysn±³, Zadr¿a³, paciorki do serca przycisn±³: »Maryo, ratuj, bo ju¿ ¶mieræ ma blisko, »Maryo, ratuj, to zbójców siedlisko!« Gdzie mchem obros³e szumi± stare dêby, Czarnego dymu unosz± siê k³êby, Smolne ³uczywo z dzikiem p³on±c trzaskiem Krwawym noc ciemn± rozwidnia³o blaskiem, A przy ognisku ju¿ na pó³ podpici Gór tych mieszkañców zasiedli bandyci. A postaæ gro¼na, chêæ mordów w ich oku, Ostre sztylety b³yszcz± siê przy boku. I miecze ludzkiej krwi jeszcze nie syte, Nowych czekaj± ofiar w ziemiê wbite. »Kto tu?« straszliwym g³osem zawo³ali I wszyscy t³umno z miejsc swoich powstali. »Kto tu?« jak tygrys herszt bandytów ryczy l porwa³ pistolet wisz±cy na smyczy, »Ach, biedny pielgrzym, obcy w okolicy; Idê do Rzymu, do ¶wiata stolicy.« »Pielgrzym? Ha, tobie nic to nic pomo¿e, Mamy i dla was wyostrzone no¿e. Patrzaj ten sztylet krew twoj± wys±czy, pod nim siê twoja pielgrzymka zakoñczy.« Jan Kanty jeszcze; »Maryo!« zawo³a³ i wiêcej mówiæ i prosiæ nie zdo³a³. »Bogarodzicy kiedy¶ wezwa³ imiê, Ju¿ Tobie ¿ycie darujê pielgrzymie. Ale pieni±dze sk³adaj w rêce nasze; Inaczej spojrzyj na go³e pa³asze.« »Ach wszystko, wszystko, co niosê przy sobie, wdziêczny za ¿ycie chêtnie dajê tobie.« »Lecz czy¶ da³ wszystko? Pielgrzymie mów szczerze.« »Wszystko« »Id¼ dalej, s³owu twemu wierzê.« Jan Kanty z³o¿y³ Bogu szczere dziêki I wzi±³ przerwany ró¿aniec do rêki. »Maryo!« westchn±³,- ty¶ matk± mi³o¶ci, Ty dzisiaj oka¿ cudo twej lito¶ci; Od ¶mierci moje wybawi³a¶ cia³o, Wybaw i jego duszê zatwardzia³±. On na Twe imiê ¿ycie mi darowa³. On siê nad biednym pielgrzymem zlitowa³, Zlituj siê, Matko, i Ty nad grzesznikiem. O¶wieæ mu serce Twej ³aski promykiem.« Wyrzek³ i nagle stan±³ jakby wryty. Zdrój ³ez z ócz jego wyla³ siê obfity. »Matko! ma pro¶ba daremn± nie by³a Stracona o nim nadzieja od¿y³a.« I kroki zwróci³ gdzie zbójców zostawi³; Bogarodzicê id±c b³ogos³awi³. »Ha, po có¿ do nas, pielgrzymie, spieszycie? Czy¿ bez pieniêdzy ciê¿arem wam ¿ycie? Lecz je¶li jeszcze ¿ywot tobie drogi, Wara, ju¿ dalej nie posuwaj nogi!« »Chocia¿ pod mieczem mo¿e waszym zginê, Powiem wam mego powrotu przyczynê. Rzek³em, i¿ tobie do rêki odda³em Pieni±dze wszystkie, co przy sobie mia³em. Patrz na ten talar, na którym wyryty Obraz Maryi, przypadkiem ukryty;Tobie rzetelnie teraz go odnoszê, O przebaczenie za niepamiêæ proszê.« »Pielgrzymie, ty¶ miê przezwyciê¿y³ cnot±. Poka¿ ten pieni±dz, a we¼ swoje z³oto.« I herszt bandytów wlepi³ w pieni±dz oko I duma³ d³ugo i wzdycha³ g³êboko. »Talar zatrzymam, nie pytaj, dlaczego, B³agaj Maryê za mnie nieszczêsnego.« Odt±d by³ pokój w abruzyjskich górach; Ale w klasztornych gdzie¶ Kartuzów murach Po d³ugich leciech pokutnik umiera³. Gdy pot ¶miertelny brat z piersi ociera³ Ujrza³ zdziwiony; talar w szkaplerz wszyty, A na nim obraz Maryi wyryty[36]". [1] http://www.archiwum.uj.edu.pl/kartki-z-dziejow-uniwersytetu-jagiellonskiego/-/journal_content/56_INSTANCE_25Bq/1445705/135835583 [2] https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-20.php3 [3] http://www.ultramontes.pl/zywoty_jan_kanty.htm [4] Jan Rodak, W cieniu legendy ¶w. Jana z Kêt,Kraków 2017, s.36-37. [5] Tam¿e, s. 42. [6] Tam¿e, s. 43. [7] Akademia Krakowska zosta³a za³o¿ona przez Kazimierza Wielkiego w 1364 roku, niestety po sze¶ciu latach, jej dzia³alno¶æ mocno os³ab³a, z powodu ¶mierci króla Kazimierza. Ponownie, jej aktywno¶æ zosta³a o¿ywiona trzydzie¶ci lat pó¼niej, kiedy umieraj±ca ¶wiêta Jadwiga, przekaza³a w testamencie w³asne szaty, znaczn± sumê pieniêdzy oraz ca³± swoj± królewsk± bi¿uteriê na rozwój tej uczelni. W³adys³aw Jagie³³o, rok po ¶mierci swojej ¶wiêtej ¿ony, wype³ni³ jej testament. St±d te¿, jakby w podziêce Jagiellonom, wziê³a siê pó¼niejsza nazwa: Uniwersytet Jagielloñski. [8] Zob. http://www.maius.uj.edu.pl/muzeum/historia [9] Zob. http://www.maius.uj.edu.pl/wystawy/stale/mieszkanie-kantego [10] Micha³ Ro¿ek, Przewodnik pielgrzyma po sanktuariach i ko¶cio³ach Krakowa, Wieliczki i okolic, Kraków 2016 [11] Hagiografia Polska, t. I, red. O.Romuald Gustaw, Poznañ 1971, s. 538-539. [12] Hagiografia Polska, dzie³o zbiorowe pod red. O. Romualda Gustawa OFM, Poznañ 1971, Tom I, s. 539. [13] https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-20.php3 [14] Ks. W³adys³aw Gasid³o, Wokó³ Konfesji ¶wiêtego Jana z Kêt w Kolegiacie ¶w. Anny w Krakowie, Kraków 2003, notka biograficzna o autorze na ok³adce. [15] http://kolegiata-anna.pl/duszpasterze/ks-infulat-wladyslaw-gasidlo/ [16] https://adonai.pl/swieci/?id=72 [17] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych ¶wiêtych polskich, Gdañsk 1997, s. 115. [18] Domicjan Mieczkowski, Opis ¿ycia i cudów ¶wiêtego Jana Kantego, Kraków 1867, s.18. [19] Tam¿e, s. 18. [20] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 116. [21] https://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-20.php3 [22] Hagiografia...s. 541. [23] Kajetan Rajski, Prawdziwy ¶wiêty...czyli kto? Tom I, Sandomierz 2015, s. 147-148. [24] Roman Maria Zawadzki, Staropolski konterfekt ¶wiêtego Jana z Kêt, Kraków 2002, s. 52. [25] Roman Maria Zawadzki, Staropolski..., s. 196. [26] Hagiografia Polska, t. I, red. O.Romuald Gustaw, Poznañ 1971, s. 543. [27] https://www.franciszkanie.pl/artykuly/gatunki-literackie-zrodel-hagiograficznych [28] Domicjan Mieczkowski, Opis ¿ycia i cudów ¶wiêtego Jana Kantego, Kraków 1867, s.29. [29] ¦wiêty Jan Kanty,[brak autora], Warszawa 1911, s.29-30. [30] Tam¿e, s. 41. [31] Tam¿e, s. 42. [32] Wincenty Pol, Legendy o ¶wiêtym Janie Kantym, Kraków 1868, s. 31-32. [33] Wincenty Pol, Legendy o ¶wiêtym Janie Kantym, Kraków 1868, s. 33-34. [34] Ks. Kazimierz Bukowski, ¦wiêci polscy, Kraków 1996, s.56. [35] Ks. Piotr Skarga, ¯ywoty ¦wiêtych Polskich, Kraków 1987, s.176. [36] O ¶wiêtych polskich, Wi±zanka zebrana z pism Ks. Karola Antoniewicza, Kraków 1906, s. 239-244 Powrót |