¦wiêty Jan Sarkander Czê¶æ II https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/44/%C5%BBywoty_%C5%9Bw._Pa%C5%84skich_na_wszystkie_dnie_roku-picture_p._255.jpg/401px-%C5%BBywoty_%C5%9Bw._Pa%C5%84skich_na_wszystkie_dnie_roku-picture_p._255.jpg W tym czasie nowy wielkorz±dca Moraw, wspomniany ju¿ W³adys³aw Valen z ¯erotina wezwa³ wszystkich kap³anów katolickich do O³omuñca. Ksi±dz Jan za rad± parafian próbowa³ siê ukryæ, niestety jego wrogom uda³o siê go odnale¼æ i zakutego w kajdany doprowadziæ do wiêzienia w O³omuñcu. Tam zosta³ oskar¿ony, ¿e to on wezwa³ lisowczyków na ziemiê morawsk±. Uwa¿ano, ¿e z Polakami musia³ byæ zwi±zany, poniewa¿ pochodzi³ ze ¦l±ska. Poniewa¿ wszyscy oskar¿yciele byli protestantami, wiêc dla stworzenia pozorów obiektywno¶ci „dokooptowano (...) stosuj±c szanta¿ jeszcze jednego sêdziego miejskiego Jana Scintillê, który mia³ opiniê zacnego cz³owieka i gorliwego katolika[1]". W poni¿szym tek¶cie ksi±dz Fabian Birkowski u¿ywa tytu³u kapitan mówi±c o W³adys³awie Valenie, by³o to s³owo jednoznaczne ze s³owem hetman[2]. Ten kapitan razem ze swoimi kolegami z samego rana w dniu 13 lutego 1620 roku przyst±pi³ do pierwszego przes³uchania naszego ¶wiêtego. A wygl±da³o ono mniej wiêcej, tak: „Ci na Sarkanda ostro nast±pili, a kapitana samego taka przemowa do niego by³a: - Ksiê¿e Sarkander, masz wiedzieæ, ¿e ciê tu na to zawo³ano, aby¶ wyzna³ i nie tai³ nic, o co ciê pytaæ bêd±. (Ladys³aw Popel z Lobkowic by³ ten hetmanem w³asnym ziem morawskich i panem na Holeszowie, ale od rebellizantów [buntowników] z kapitañstwa z³o¿ony), którym duchem Polaki wprowadzi³ do Morawców? A poniewa¿e¶ ty by³ spowiednikiem jego, nie bez tego, ¿eby¶ nie mia³ wszystkiego od niego wiedzieæ z spowiedzi; co, je¶li tajemnic Popielowych nie oznajmisz, wiedz o tym, ¿e na twój wygolony plesz niewiele dbaæ bêdziemy, zw³aszcza teraz, gdy¶ u nas jest w rêku a nie tylo ty, ale i wszystko duchowieñstwo morawskie z przywilejami swymi. A naprzód po co¶ ty do Polski niedawno je¼dzi³, pytam ciê? Odpowiedzia³: -Je¼dzi³em, do Czêstochowej, abym odda³ ¶lub Naj¶wiêtszej Pannie. Stamt±d jako najprêdzej wróci³em siê do Holeszowa. A nie czyni³em tego kryjomie, jako mi tu zadaje z was jeden, ale jawniem szed³ tam jako p±tnik. Znowu do niego drudzy: - Czemu ty do katolickiej wiary namawiasz ludzi i mieszaniny w religiach czynisz? - Ja ¿adnych mieszanin w religiach nie czyniê-odpowiedzia³. Na co zgrzytaj±c zêbami Lundeburger tak rzecze: - Darmo my z tob± s³owy robimy. Trzeba ciê, widzê, daæ na mêki. Spytaj± ciê pytki lepiej i dowiedz± siê od ciebie wszystkiego lepiej ni¿ my. Okrzyk drudzy uczynili gro¼ny, aby siê nie da³ psowaæ, ale powiedzia³ prawdê szczer± bez kwestii. Tego¿ wieczora ten¿e orszak z³o¶liwy zebra³ siê do kupy i znowu niewinnego kap³ana pocz±³ pytaæ z strony drogi do Polski. A pyta³ ju¿ w katowniej i w mêczennicy samej podziemnej, do której z³oczyñce tylko przed tym na gard³o osadzone spuszczano. Odpowiada³ b³ogos³awiony Sarkander jako i rano. Przedni z tych komisarzów to s³ysz±c na kata zawo³a³, aby poci±gn±³ kap³ana niewinnego. Ten siê wolno¶ci± stanu duchownego zas³ania i wy¶wiadcza sumnieniem gotów bêd±c wszystko powiedzieæ bez tortury i prosi wielmi, aby siê na tak± inkwizycj± nie skwapiali, ale jakoby na ¶cianê groch miota³, nic im nie pomog³o. Widzi, ¿e tortur kaci oni nie odst±pi±, uczyni³ tedy przed Bogiem i onymi asystentami i asesorami protestacyj± tak±: Gdzieby na mêkach z bólów wielkich co przeciwnego prawdzie mówi³, ¿e to mia³o byæ nullus vaIoris, ¿adnej wagi. Z³o¿y³ potym z siebie szaty kap³añskie i szed³ na korby. Oni go wi±¿±, a ten Panu Bogu swemu i b³ogos³awionej Matce Naj¶wiêtszej Pannie Maryjej i Annie ¶wiêtej, na ofiarê siê oddaje. Okrutnie potym ci±gniony by³ przez ca³± godzinê od komisarzów, i st±d i zow±d, aby ¶piewa³ o Lobkowicu koniuszym[3]". Id±c rok wcze¶niej na obiecan± Matce Bo¿ej pielgrzymkê do Czêstochowy Jan Sarkander przez jaki¶ czas szed³ razem z koniuszym Lobkowica, ale obaj nie bardzo mogli ze sob± swobodnie rozmawiaæ, gdy¿ ka¿dy z nich u¿ywa³ innego jêzyka. St±d nic nie móg³ on odpowiedzieæ na takie zarzuty Jan. Wtedy mu zapowiedziano, ¿e je¶li dalej zamierza milczeæ, to nastêpnego dnia bêdzie jeszcze bardziej okrutnie torturowany. Przes³uchanie jednak zosta³o wznowione dopiero 17 lutego. Ponownie pytano go o rozmowy z Lobkowicem, na co on odpowiada³, ¿e tylko o sprawach duchowych z nim rozmawia³. Sêdziowie nie wierzyli mu wiêc zadawali nastêpne pytania: „Czemu¶ ty jednej osobie szlacheckiej która po kacersku umar³a, pogrzebu na cmentarzu broni³? Czemu¶ do komunii pod jedn± postaci± parafiany przymusza³? Czemu¶ ty jezuity do Holeszowa przywabi³? Czemu¶ ty mieszczany do wiary katolickiej przymusza³? Na które pytania odpowiedzia³ Sarkander: Czyni³em to co moja powinno¶æ nios³a. Na tom plebanem by³, abym urzêdu swego pilnowa³. Zatem rozgniewany niejaki Praszma krzyknie: By ciê sto piorunów zabi³o k³amliwy popie. Diabe³ niech temu wierzy, aby¶ ty o wszystkich rzeczach nie mia³ mieæ wiadomo¶ci. A owa skrzynia kêdy z³otem i srebrem na³adowana, któr± koniuszy z sob± wozi³? B³ogos³awiony Sarkander odpowie: - A ja co wiem? A ci kata wo³aj±, aby do boków ¶wiece przyk³ada³. Palili go na dwie godzinie. Na one mêki sami patrzaæ nie mog±c odeszli gro¿±c, ¿e mia³o byæ jutro gorzej, jako siê nie przyzna. Fresk przedstawiaj±cy tortury ¶w. Jana Sarkandra, z kaplicy ¶w. Jana Sarkandra w O³omuñcu (artysta Jano Köhler) https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Sarkander#/media/File:Sarkandrova_kaple_-_freska_muceni.jpg Nazajutrz przysz³a wszystka gromada asesorów, sêdziów i innych, wiêksza czê¶æ dobrze pijanych, heretycy wszyscy, z których okrutny Praszma rzecze: - Jako ty nie masz wiedzieæ o sprawach Lobkowicowych, gdy¿ on tobie na spowiedzi my¶li swych nie tai³? A b³ogos³awiony Sarkander: - Jako? Ja mam powiedzieæ to, com na spowiedzi s³ysza³? Wolê, ¿e miê na tysi±c sztuczek rozr±biecie, ni¿libym mia³ najmniejszym znakiem sigillum confessionis, pieczêci spowiedniej ³amaæ, albo otwieraæ to, com na spowiedzi s³ysza³[4]". Wtedy jeden z sêdziów krzykn±³ do kata: „uchwyæ tego padalca, wyci±gnij na skrzypcu, ile zdo³asz; pal, mêcz, drêcz, ile mo¿esz; na g³owê wbij mu obr±czkê[5]". I wszyscy zebrani krzyczeli, aby jeszcze mocniej b³ogos³awionego Jana torturowaæ i wiêksze ¶wiece pod boki przystawiaæ. Ale okaza³o siê, ¿e nie chcia³y siê one paliæ, szybko gas³y a powrozy wi±¿±ce nogi skazanego popêka³y na czê¶ci. Wo³ano wiêc, ¿e to czary i jeszcze potworniejsze tortury stosowali. I chocia¿ ponownie go torturowano na skrzypcu „on jednak tego nie zrobi³. By³ niewinny, ale sêdziowie nie zwa¿ali na to. Nastêpnego dnia ksiêdza Jana skazano na tortury. Ten po modlitwie rozebra³ siê i podszed³ do ogromnego drewnianego ko³a. Kat przymocowa³ nogi skazañca do kamiennej posadzki. Rêce przywi±za³ do liny, która oplata³a ogromne ko³o. Poruszane specjaln± korb±, zwija³o linê i rozci±ga³o cia³o wiê¼nia. Kat zacz±³ powoli obracaæ korb±. Sêdziowie milcz±c, przygl±dali siê temu. Drewniana machina -nazywana skrzypcem -stêka³a, a ksi±dz Jan modli³ siê cicho. Tortury trwa³y kilka dni[6]". Opis tych strasznych mêczarni znamy z zeznañ naocznego ¶wiadka Jana Scintilli który, o czym ju¿ wcze¶niej wspomniano, szanta¿em zosta³ sk³oniony do bycia sêdzi± w tym gronie. Ten opis znalaz³ siê równie¿ w dekrecie beatyfikacyjnym z dnia 11 wrze¶nia 1859 roku: „a chocia¿ najdotkliwszych doznawa³ bole¶ci wskutek rozci±gania ¿y³, druzgotania ko¶ci i rozrywania cz³onków lito¶æ wzbudzaj±cego: to jednak dzielny ¿o³nierz Chrystusów trwa³ mê¿nie, tylko konaj±cym g³osem wci±¿ niebieskiej pomocy wzywaj±c. Gdy za¶ po drugi i trzeci raz daremnie tego samego mêki rodzaju u¿yto, aby niezwyciê¿onego kap³ana sta³o¶æ pokonaæ, a ten nie da³ siê nak³oniæ do wyjawienia tajemnicy spowiedzi, wyszukano inny rodzaj katuszy, na którego wspomnienie duch omdlewa, a mowa ustaje. Przynosz± pochodnie, smaruj± cia³o mieszanin± smo³y, ¿ywicy. oleju i siarki, pierzem posypan± i jarz±cymi pochodniami podpalaj±; p³omieñ przebiega cz³onki zranione i rozdarte i po¿era, krew z t³uszczem zmieszana zewsz±d wytryska. Okrutny widok przedstawia³ siê oczom t³umów otaczaj±cych, cia³o Jana spalone, zeszpecone, » w którem, jak o dawnych mêczennikach wspomina ¶w. Cypryan. ju¿ nie by³o cz³onków, by je katowaæ, lecz same rany. bo nawet wnêtrzno¶ci im potargano «. Wszyscy obecni z oburzeniem spogl±dali, ³zy lito¶ci± wyci¶niête wylewali - sam tylko Jan w¶ród tak srogich m±k nie jêcza³, nie wzdycha³, lecz serce w niebie utkwiwszy, nieustann± modlitw± siê wzmacnia³, odwagi sobie dodawa³, i wszystko tak cierpliwie znosi³, ¿e siê zdawa³o, jakoby dra¿ni³ katów swych dziko¶æ. W koñcu, gdy nie on katuszom, lecz katusze mêstwu jego ust±pi³y: poszarpany i po³amany, znowu wtr±cony zosta³ do wiêzienia, gdzie pozbawiony si³y ku u¿ywaniu cz³onków i bole¶ciami najstraszliwszemu drêczony, lecz duchem zdrowy, silny i wznios³y, tak, i¿ nigdy chwaliæ Boga nie przesta³: ¿y³ [43 lata] a¿ do 17 marca 1620 roku, w którym to dniu niezwyciê¿ona dusza jego z ziemskiego wiêzienia do Chrystusa ulecia³a[7]". By³ przygotowywany na ¶mieræ przez trzech uwiêzionych wraz z nim kartuzów, w piwnicy wiêzienia w O³omuñcu. Oni przewracali mu kartki brewiarza, gdy siê modli³, a gdy ich nie by³o sam jêzykiem przerzuca³ te kartki. By Michal Maòas - Fotografia w³asna, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1163661 https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/dd/Sarkandrova_kaple_-_freska_vezneni.jpg Kto¶ napisa³, ¿e ¶wiêty Jan Sarkander urodzi³ siê w piwnicy i w piwnicy zakoñczy³ swoje ¿ycie. Kto wie, mo¿e chcia³ siê tu doszukaæ symbolu na¶ladowania Pana Jezusa, który urodzi³ siê w stajni a zakoñczy³ ¿ycie na Krzy¿u na górze zwanej Miejscem Czaszki. W tydzieñ po jego ¶mierci, mimo sprzeciwu protestantów, cia³o mêczennika zosta³o pochowane w ko¶ciele farnym w O³omuñcu. Próbowano ¶mieræ Jana Sarkandra uznaæ za ¶mieræ polityczn± a nie mêczeñsk±, jednak jak siê przeczyta zeznania z przes³uchañ, a zw³aszcza pytania dotycz±ce z³amania tajemnicy spowiedzi, to chyba nikt nie powinien mieæ w±tpliwo¶ci, ¿e by³a to ¶mieræ mêczeñska. „Tak¿e wspó³cze¶ni Sarkandrowi katolicy byli ¶wiadomi, ¿e by³o to mêczeñstwo za wiarê, a dowodem tego jest wczesny kult naszego rodaka. Bolesna i bohaterska ¶mieræ ksiêdza Jana Sarkandra wywo³a³a u katolików radosny podziw i cze¶æ, które wzmog³y siê pod wp³ywem cudu, jaki zdarzy³ siê zaraz po ¶mierci mêczennika. Cud ten zosta³ odnotowany w sprawozda- niu Scintilli: „Cia³o jego chocia¿ by³o opalone pochodniami i przez osiem dni sta³o niepogrzebane, wydawa³o na zewn±trz dziwny zapach. Twarz jego by³a za ¿ycia blada, a po ¶mierci ró¿owa. O tym ¶wiadcz± naoczni ¶wiadkowie. (...) W trzy tygodnie po ¶mierci Sarkandra - 8 kwietnia 1620 roku - kardyna³ Franciszek Dietrichstein tak napisa³ do cesarskiego sekretarza, Paw³a Michny: „... Jan Sarkander, ksi±dz holeszowski, takich doznawa³ mêczarni, ¿e by³ przypalany ogniem na piersiach, ... W trzecim tygodniu zmar³ ¶mierci± mêczeñsk± i osi±gn±³ palmê mêczeñsk±[8]". Wspomniana ju¿ Zofia Kossak- Szczucka tak opisa³a rozmowê, która mia³a siê odbyæ kilka tygodni po ¶mierci ksiêdza Jana Sarkandra, pos³uchajmy: „- Niema ju¿ proboszcza... - rzek³ ponuro jeden z mieszczan (...) Paruta usiad³ na brzegu koryta, bo strudzone nogi ugiê³y siê pod nim raptownie. - Umar³? - Umêczyli go, umêczyli, temu piêci niedziel..., - Za to, ¿e miasto obroni³, ¿e Polaki nie spali³y... - Powiedzieli ¯erocin i Bitowski, ¿e w zmowie by³, do Polski, mówi±, je¼dzi³ i naprowadzi³... - Naprowadzi³! Ty³o, ¿e z procesj± wyszed³ i tak jakosik do nich zagada³, ¿e nie ruszyli niczego... - Umêczyli naszego opiekuna... - Dozwolili¶cie to? - spyta³ stary g³ucho. - O Jezu! a toæby¶my raniej dali miasto spaliæ, ni¿by go zbóje dotknê³y! Hej, wiedzieli o tem i nie zachodzili... W lesie go schwytali, gdy do chorego biedaczek sam szed³. Porwali i do O³omuñca wywie¼li. Ani my tu znali, co siê z nim zrobi³o... - Umêczyli?... Ogólny szloch by³ odpowiedzi±. - Trzy dni - rzek³ stary mieszczanin przerywanym g³osem - ¿ywym ogniem palili... wnêtrzno¶ci wytargali... g³owê w ¶ruby... ko¶ci na sznurach ³amali... trzy dni... - My po lasach szukali; gadali, ¼e siê kiej¶ w lesie zatraci³. Jak us³yszeli, co jest, posz³y protestanty do O³omuñca delegacj±... Ju¿ by³o po wszystkiem, ju¿ i pogrzebli biedaczka... Jeno te katy, co mordowa³y, opowiada³y, jak by³o... - Powiadajcie mi... - Trzy dni mêczyli, a¿ sami ustali. Czwartego dnia przyszli ¯erocin z Bitowskim. Jeszcze co¶ nowego wymy¶lili¶my: - powiadaj±: wieniec smo³owy na g³owê wsadziæ i zapaliæ... A katy na to: Czyñcie-¿e to sami. My siê boimy, bo jasno przy nim i ¶piewa... Prawda by³a. ¦piewa³ sobie niebo¿±tko; »Wróæ siê duszo moja do pokoju swego,.. «, a jasno¶æ sz³a z jego lochu jak z o³tarza. ¯erocin z Bitowskim zlêkli siê i poniechali, Le¿a³ jeszcze dwa dni w onym lochu sam. Wody nikt mu nie poda³, ran bodaj szmat± nie nakry³. Katy ba³y siê zaj¶æ z racji tej jasno¶ci... A¿ pi±tego dnia s³ysz±, ¿e ksi±dz mówi g³o¶no: Panie, ach, Panie! Zbawicielu mój!... a kto¶ jemu odpowiada: Synu mój mi³y, przyszed³em... Poprzelêkali siê silno, jako nie¿ywi przycupli. Po dobrej godzinie zajrzeli, ktoby tam mówi³, bo nie by³o do lochu innego wej¶cia jak to, które strzegli... Lecz w lochu nie zastali nikogo, proboszcz za¶ ju¿ nie ¿y³, A radosny by³, u¶miechniêty, a¿e dziw, boæ w mêce skona³... Tak nam to wszystko owe zbóje powiada³y... Milczenie zapad³o, przerywane szlochem kobiet[9]". Dowodem kultu jakim od razu po ¶mierci zacz±³ siê cieszyæ ¶wiêty Jan Sarkander by³ kolor ornatu w jakim go pochowano. Otó¿ nie na³o¿ono na niego ornatu koloru fioletowego, w którym zazwyczaj chowani s± ksiê¿a, lecz ubrano go w ornat koloru czerwonego, a wiêc koloru mêczennika, który przela³ krew dla Pana Jezusa. Wiadomo te¿, ¿e mêczennicy katoliccy s± od razu uznawani za ¶wiêtych i bez s±du Bo¿ego s± wprowadzani do Nieba. „Po przeprowadzeniu procesu kanonizacyjnego w kurii papieskiej w Rzymie, który ze wzglêdu na trudne czasy zosta³ opó¼niony a¿ do po³owy XIX wieku, by³ proboszcz z Holeszowa Jan Sarkander og³oszony 11 wrze¶nia 1859 roku b³ogos³awionym mêczennikiem. Sam obrzêd beatyfikacji odby³ siê w bazylice ¶wiêtego Piotra w Rzymie 6 maja 1860 roku. Na pro¶bê biskupów z O³omuñca i Katowic rozpoczêto 31 lipca 1981 roku proces kanonizacyjny. Warunkiem by³ jeden nowy cud za wstawiennictwem ¶wiêtego, który by zatwierdzi³ papie¿. Tego cudu udzieli³ nam Bóg przez uzdrowienie proboszcza Skoczowa Karola Pichy. Odpowiedni dekret by³ og³oszony 2 kwietnia 1993 roku. 5 kwietnia 1993 roku papie¿ Jan Pawe³ Il. zdecydowa³ siê zapisaæ b³ogos³awionego Jana Sarkandea na listê ¶wiêtych na konsystorzu. Wiêkszo¶æ relikwii i czaszka b³ogos³awionego Jana Sarkandra znajduje siê w katedrze o³omunieckiej, pozosta³a czê¶æ w ko¶ciele ¶wiêtego Micha³a [w O³omuñcu] oraz na innych miejscach. [W dawnym wiêzieniu gdzie torturowano ksiêdza Jana Sarkandra, a dzisiaj] w kaplicy nazywanej "Sarkandrowka" [lub"Sarkandrówka"] przechowuje siê pami±tki zwi±zane z jego ¶mierci± mêczeñsk± jak na przyk³ad tzw. "skrzypiec" - ko³o tortur, studnia, kamieñ nagrobny itd. W Skoczowie upamiêtniaj± go trzy kaplice: pierwsza w domu rodzinnym, druga w miejscu, gdzie by³ ochrzczony i trzecia na pagórku nad miastem[10]". W przysz³ym roku obchodziæ bêdziemy czterechsetn± rocznicê mêczeñstwa i ¶mierci ¶wiêtego Jana Sarkandra. Pó³ roku po mêczeñskiej ¶mierci naszego ¶wiêtego bohatera, w listopadzie 1620 roku rozegra³a siê pod Prag±, na Bia³ej Górze bitwa miêdzy protestanckimi Czechami a katolickimi wojskami bêd±cymi w koalicji z Habsburgami. Spotka³o siê tam 28 000 ¿o³nierzy Ligi Katolickiej, w której sk³ad wchodzi³ równie¿ oddzia³ lisowczyków. Naprzeciw nich by³o 22 000 protestanckich powstañców czeskich. Bitwa zakoñczy³a siê zwyciêstwem Ligi Katolickiej. By³a to najwiêksza klêska w dziejach Czech. Niestety, po tym zwyciêstwie, nast±pi³o w odwecie niezbyt chrze¶cijañskie prze¶ladowanie protestantów. Zwyciêscy Habsburgowie na praskim rynku u¶miercili 27 przedstawicieli czeskiej szlachty, natomiast trybuna³ wojskowy wykona³ wyrok na 600 cz³onkach elity czeskiej a ponad 30 000 czeskich rodzin musia³o wyemigrowaæ ze swojej ojczyzny. Kiedy ponad 160 lat pó¼niej Wiedeñ znów znalaz³ siê w opa³ach, to jak napisa³ ksi±dz Karol Milik: „Z oblê¿onego przez Turków Wiednia bieg³ w lipcu roku 1683 do Polski pose³ za pos³em z pro¶b± o zbrojn± pomoc. B³aga³ o po¶piech cesarz Leopold I, nagli³ te¿ o to nuncjusz papieski. Tote¿ król Jan III Sobieski forsownym marszem pod±¿a³ ze sw± 30-tysiêczn± armi± Wiedniowi na odsiecz. Nie by³o czasu do stracenia, ka¿da chwila by³a bardzo droga. A jednak król, maszeruj±c przez O³omuniec na Morawach, nie omieszka³ zwiedziæ podziemnej piwnicy wiêziennej, w której ksi±dz Jan Sarkander zosta³ zamêczony na ¶mieræ jako obroñca prawdy Chrystusowej i sakramentalnej tajemnicy. Królewskie czo³o pragnê³o siê pochyliæ ze czci± w miejscu, gdzie dokona³a siê transfuzja [a wiêc przetoczenie] mêczeñskiej krwi ofiarnej na umocnienie w mêstwie s³abych i chwiejnych. (...) Przybywali wiêc t³umnie do O³omuñca wielcy i mali, dostojnicy duchowni i ¶wieccy oraz p±tnicy ludu. Kroniki historyczne wymieniaj± w¶ród zwiedzaj±cych miejsce ka¼ni b³ogos³awionego Jana Sarkandra nie tylko naszego króla Jana Sobieskiego, ale i cesarzy: Karola VI, Franciszka I, Mariê Teresê; Józefê Mariê [ostatni± królowê Polski], ¿onê (...) Augusta III Sasa i niezliczone szeregi biskupów i ksiê¿y. Niejeden pielgrzym zostawia³ tu swe kosztowno¶ci, a bra³ w zamian drzazgi z narzêdzi mêczeñskich lub wyd³ubywa³ dla siebie grudkê ziemi, w któr± sp³ynê³a ongi¶ krew mêczennika. Po¿±dliwie rozbierano dla siebie relikwie, aby i w ten sposób oddaæ nadludzkiemu mêstwu nale¿ny ho³d [11]". W sztuce ¶wiêty Jan Sarkander przedstawiany jest w stroju duchownego, a jego atrybutami s± krzy¿, ksiêga zamkniêta na k³ódkê, narzêdzia tortur i palma mêczeñstwa. Na zakoñczenie pos³uchajmy jeszcze jak o katolickim kulcie ¶wiêtych i b³ogos³awionych napisa³ ksi±dz Teodor Czaputa na zakoñczenie swojej pracy o b³ogos³awionym Janie Sarkandrze. „Koñcz±c ten ¿ywot b³ogos³awionego Mêczennika, zastanówmy siê jeszcze, jak± to krzywdê wyrz±dzamy Bogu, czcz±c i wys³awiaj±c ¦wiêtych Jego na o³tarzach, w pie¶niach, w kazaniach, w obrazach i w opisach ich ¿ycia i ¶mierci? Jaka st±d szkoda dla naszej wiary, dla naszych cnót, dla naszego zbawienia? Chyba zgadzamy siê najzupe³niej z Bogiem, gdy chwalimy i b³ogos³awimy tych, których On sam wielbi i b³ogos³awi, nazywaj±c Naj¶wiêtsz± Maryjê Pannê, przez anio³a swojego: »B³ogos³awiona¶ Ty«; a o wszystkich, którzy spe³niaj± Jego wolê, mówi tak czêsto: »B³ogos³awieni ubodzy duchem, cisi, mi³osierni, czystego serca, którzy cierpi± prze¶ladowanie dla sprawiedliwo¶ci i t. d.«. - Chyba Bogu samemu najwy¿sz± i najmilsz± cze¶æ oddajemy, czcz±c i chwal±c tych, którzy Bogu najdoskonalej s³u¿yli. Dla duszy naszej natomiast, odnosimy ze czci ¦wiêtych jak najlepszy po¿ytek, bo wpatruj±c siê w ich przyk³ad, zapalamy siê i o¶mielamy siê do ich na¶ladowania i do na¶ladowania Tego, który by³ ich wzorem i mistrzem, Jezusa Chrystusa. To te¿ w Ko¶ciele katolickim, który otacza czci± tkliw± i gor±c± ¦wiêtych Pañskich, po wszystkie czasy rosn± i rozwijaj± siê coraz to nowe kwiaty ¶wiêto¶ci i cnót bohaterskich, - nawet w¶ród najgorszych i najsmutniejszych stosunków na ¶wiecie; - natomiast w¶ród tych chrze¶cijan, w¶ród których pod wp³ywem fa³szywych proroków usta³a cze¶æ ¦wiêtych, wiara utraci³a tê ¿yciodajn± si³ê, która rodzi ¦wiêtych. Oby i przyk³ad ¿ycia i ¶mierci mêczeñskiej b³. Jana Sarkandra zapali³ jak najwiêcej dusz w ojczy¼nie naszej do prawdziwych cnót chrze¶cijañskich, a niejednej pos³u¿y³ za pobudkê i drogowskaz do wspinania siê na wy¿yny doskona³ej ¶wiêto¶ci, bo z pewno¶ci± to jest najgorêtszem pragnieniem ka¿dego ¦wiêtego, co powiedzia³ ¶w. Pawe³: »B±d¼cie na¶ladowcami moimi, jakom ja jest na¶ladowc± Chrysusa!« (1 Kor 11, 1)[12]". Bibliografia: X. Fabian Birkowski, G³os krwie b. Józefata Kunczewica archiepiskopa po³ockiego tak¿e b. Jana Sarkandra mêczennika morawskiego i obrazu bransbergskiego, Kraków 1629. Lokalizacja orygina³u: Biblioteka Jagielloñska dost. https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=96708 - Ks. Teodor Czaputa, ¯ycie i ¶mieræ mêczeñska b³. Jana Sarkandra, Cieszyn 1920. - Zofia Kossak-Szczucka, Wielcy i mali, Kraków1927. - Ks. Karol Milik, Po palmê mêczeñsk±. B³ogos³awiony Jan Sarkander, mêczennik, Przewodnik Katolicki 20 (1960). - X. Fabian Birkowski, G³os krwie b³. Jana Sarkandra mêczennika morawskiego, [reprint] Katowice 1995. - Ks. Jan Budniak, Jan Sarkander patron jednocz±cej siê Europy, Bytom-Cieszyn 1995. - Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych ¶wiêtych polskich, Gdañsk 1997. - Andrzej Babuchowski, Jan Sarkander, Kraków 2006. - Ks. Wac³aw Piszczek, Na¶ladujmy ¶wiêtych, T.II, Kraków 2011. - Antoni Ferdynand Ossendowski, Lisowczycy, Poznañ 2014. - http://szpitalik-skoczow.pl/wp-content/uploads/2015/03/IMG_7471.jpg - http://szpitalik-skoczow.pl/wp-content/uploads/2015/03/IMG_7656.jpg - http://www.skoczow.pl/page/434,szlak-sarkandrowski.html - https://www.malygosc.pl/doc/959419.SWIETY-JAN-SARKANDER - http://www.krajoznawcy.info.pl/sw-jan-sarkander-i-izba-tortur-60789 http://www.vatican.va/news_services/liturgy/saints/ns_lit_doc_19950521_sarkander_pl.html - http://soli-deo.pl/repertuar/ave-verum-corpus/ - https://dobryslownik.pl/slowo/przywt%C3%B3rzy%C4%87/135642/ - https://pl.wikisource.org/wiki/Encyklopedia_staropolska/Mi%C4%99sopust https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/hetman - https://voxdomini.pl/archiwa/swieci-i-ich-dziela/sw-jan-sarkander-1576-1620/ http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Kossak_Jul/Images/Lisowczycy.jpg https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Sarkander#/media/File:Sarkandrova_kaple_-_freska_muceni.jpg https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1163661 https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/dd/Sarkandrova_kaple_-_freska_vezneni.jpg [1] Ks. Jan Budniak, Jan Sarkander..., s. 67. [2] S³owo hetman i jego odpowiedniki w obecnych jêzykach: czeskim, ukraiñskim i rumuñskim posiadaj± niemieck± etymologiê. Mo¿na j± wyprowadziæ od górno-niemieckiego Hauptmann (gdzie haupt to „g³ówny" lub „g³owa", mann to cz³owiek, mê¿czyzna), lub te¿ dolnoniemieckiego s³owa hōd-man o podobnym znaczeniu. S³ów tych u¿ywano w znaczeniu: „dowódca oddzia³u zbrojnego". Wspó³cze¶nie, w armiach pañstw niemieckojêzycznych s³owa Hauptmann u¿ywa siê na okre¶lenie rangi wojskowej odpowiadaj±cej kapitanowi. https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/hetman [3] X. Fabian Birkowski, G³os krwie ..., s.44 - 46. [4] X. Fabian Birkowski, G³os krwie ..., s.46. [5] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 159. [6] https://www.malygosc.pl/doc/959419.SWIETY-JAN-SARKANDER [7] Ks. Teodor Czaputa, ¯ycie i ¶mieræ ... s. 109-110. [8] Ks. Józef Budniak, Jan Sarkander..., s. 76-78. [9] Zofia Kossak-Szczucka, Wielcy i mali, Kraków1927, s.114-115. [10] http://www.vatican.va/news_services/liturgy/saints/ns_lit_doc_19950521_sarkander_pl.html [11] Ks. Karol Milik, Po palmê mêczeñsk±. B³ogos³awiony Jan Sarkander, mêczennik, Przewodnik Katolicki 20 (1960), s. 307. [12] Ks. Teodor Czaputa, ¯ycie i ¶mieræ... s. 117. Powrót |