Święty Otton z Bambergu http://otton.parafiapyrzyce.pl/2018/07/01/ogloszenia-duszpasterskie-01-07-2018-dzien-odpustu-parafialnego/ Tej nocy poznamy żywot świętego Ottona z Bambergu, którego w naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako Apostoła Pomorza. Jest to kolejny święty, należący do tych, którzy są mniej znani szerszemu ogółowi. Jest to również kolejny święty z naszej Litanii, który nie był Polakiem. Święty Otton był Niemcem, urodzonym około roku1060 nad Renem w Szwabii, czyli na terenach dzisiejszej Badenii - Wirtembergii. Pochodził ze szlacheckiej rodziny Mistelbachów[1]. Ojciec, który miał na imię również Otton i matka Adelajda wychowywali syna bardzo pobożnie. Chcieli, aby w przyszłości został księdzem. Niestety, dosyć szybko zmarli. Po ich śmierci, Ottona wspomagał finansowo jego starszy brat, Fryderyk. Ta pomoc pozwalała Ottonowi na skromne utrzymanie oraz na naukę. W niedługim czasie dostał się do otoczenia Henryka, który był opatem w Wurzburgu lub, co bardziej prawdopodobne, w Bawarskim Weltenburgu. Gdy nieco później, około roku 1080, tegoż opata Henryka powołano na arcybiskupa do Polski, Otton jako młody kleryk przybył razem z nim. To były bardzo niespokojne czasy, w Europie toczyła się walka o inwestyturę między cesarzem Henrykiem IV a papieżem Grzegorzem VII. W Polsce, akurat wtedy po zabójstwie biskupa, świętego Stanisława przez króla Bolesława Śmiałego, była w mocy klątwa rzucona przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Piotra (a być może przez błogosławionego Bogumiła, którego utożsamiano z biskupem Bogumiłem -Piotrem), na Bolesława Śmiałego. Ale Henryk przybywał z młodziutkim Ottonem, nie żeby zasiąść jako arcybiskup w Gnieźnie, lecz w Krakowie. Taką propozycję Bolesławowi Śmiałemu, przedstawił papież Grzegorz VII. Miał więc Bolesław ustanowić nowe arcybiskupstwo w Krakowie i tym sposobem zażegnać niepokoje po zabójstwie biskupa Stanisława. Nie wiemy jak długo arcybiskup Henryk przebywał w Krakowie, są natomiast wiarygodne hipotezy, że był przez dość długi czas, prawdopodobnie przez dziesięć lat, od 1080 do 1090 roku, (po ustąpieniu przez arcybiskupa Piotra czy też błogosławionego Bogumiła), arcybiskupem gnieźnieńskim, zwanym Henrykiem z Weltenburga. Młody Otton mając wówczas około dwudziestu lat „wyuczył się wkrótce języka polskiego i młodzież w szkołach ówczesnych ucząc, sam coraz bardziej w naukach doskonalił się, a względem Henryka zachował się z wiernością i przywiązaniem. Możni zaczęli go używać do pisania listów i wielorakiego między sobą znoszenia się. Zręczność jego, usłużność nadzwyczajna i miła powierzchowność sprawiły, że się powszechnie podobał. Nabierał więc powoli coraz większej wziętości u panów, przypuszczali go oni do poufałości z sobą i hojnie nagradzali tak, że przy oszczędności swej i dobrem prowadzeniu się, stał się niebawem zamożnym i poważanym[2]". Następcą wygnanego z naszego kraju Bolesława Śmiałego, został jego brat książę Władysław Herman. Kiedy poznał zalety Ottona, zaprosił go na swój dwór i tak święty Otton został przez kilka lat kapelanem na książęcym dworze. W tym czasie zmarła druga żona Hermana, Judyta Czeska z którą miał syna Bolesława, późniejszego księcia małopolskiego, którego nazwano Krzywoustym. Święty Otton zaproponował, być może za namową arcybiskupa Henryka, księciu Władysławowi jako kandydatkę na żonę, Judytę Marię Salicką. Była ona wdową po królu węgierskim, Salomonie a jednocześnie siostrą cesarza Henryka IV. Pomysł ten bardzo spodobał się zarówno samemu księciu jak i możnowładcom w naszym kraju. Skoro mowa o możnowładcach, to w tym czasie olbrzymią i dość zagadkową estymą u księcia Władysława Hermana cieszył się jego palatyn, czyli zarządca, Sieciech. Wśród historyków istnieją domysły, że Sieciech mógł zdecydowanie przyczynić się do wygnania z Polski króla Bolesława Śmiałego. Również śmierć syna Bolesława, Mieszka Bolesławowica, prawowitego następcy tronu była mocno podejrzana. A przecież obie te sprawy pomogły Władysławowi Hermanowi w uzyskaniu tronu. Wykorzystywał więc Sieciech swój wpływ na księcia do tego stopnia, że wolno mu było bić własną monetę w Polsce. W zasadzie to właściwie on sprawował wtedy władzę nad naszym krajem. I tak też o nim pisał w swojej kronice błogosławiony Wincenty Kadłubek, cytując współczesne Sieciechowi opinie o nim: „Ten zaś Sieciech, będąc palatynem nie dość równomiernie przydzielał publiczne urzędy, gdyż nie na to baczył, co słuszne, czego domaga się cnota, lecz na to, co każą pieniądze; nie na to, ile ktoś zasłużył, lecz ile mógłby dać (...) Nie jest bowiem nikomu tajno, jaki potwór, jaka bestia zajęła ojczyzny łono, jak [ów] żarłoczny sęp szarpiące szpony wraził w najgłębsze wnętrzności wszystkich. Sam jeden ssie piersi matki nie jak matczyne, bo nie mogąc wydobyć z nich mleka, krew wysysa; on innych jakby poronieńców albo precz odpędza, albo pyszną uciska władzą.[3]". Mimo takiej opinii ówczesnych ludzi, ów Sieciech został również zaufanym a można powiedzieć, że i przyjacielem królowej Judyty (tytuł królowej, Judyta Maria Salicka, jako wdowa po królu Węgier zachowała do końca swojego życia). Ale i nasz święty Otton był zaufanym tej, nowej małżonki polskiego księcia. Oczywiście on zdobył to zaufanie posiadając całkowicie inne cechy niż Sieciech. Jako zaufanego, często wysyłała go królowa z różnymi poselstwami do swojego brata, cesarza Henryka IV. Tak, ówczesny arcybiskup gnieźnieński Henryk z Weltenburga, jak i dwór książęcy w konflikcie o inwestyturę stał bardziej po stronie niemieckiego cesarza niż Papieża, Włocha. Nie wiemy jakie stanowisko w tym sporze zajął nasz bohater, był przecież Niemcem, ale sądząc po jego dość szybkiej kanonizacji, (już 50 lat po swojej śmierci) pewnie stanął po stronie papieża. Po śmierci królowej Judyty, około roku 1092, cesarz Henryk IV wezwał Ottona na swój dwór. Tu był przez jakiś czas kapelanem a po paru latach został kanclerzem na cesarskim dworze oraz biskupem w Bambergu[4], mieście leżącym w północnej części Bawarii. Berthold Werner / pl.wikipedia.org http://m.niedziela.pl/artykul/23425/nd/Kim-byl-sw-Otton I chociaż sam cesarz mianował Ottona biskupem, to jednak na przyjęcie sakry biskupiej musiał on czekać jeszcze kilka lat, aż do roku 1105, czyli do abdykacji, źle widzianego w Rzymie, Henryka IV. Rok później, podczas podróży do Stolicy Apostolskiej, uroczyście „przyjął z rąk papieża Paschalisa II (1099-1118) sakrę biskupią z infułą [liturgiczne nakrycie głowy, noszone przez biskupów; inaczej mitra] widomym znakiem godności[5]". Trochę wcześniej, bo w 1102 roku w Polsce zmarł książę Władysław Herman a tron po nim dziedziczyli jego dwaj synowie, w Wielkopolsce rządził pierworodny syn Zbigniew, choć uznawano go za syna z nieprawego łoża. Natomiast w Małopolsce panował jego młodszy i prawowity syn, Bolesław Krzywousty. Niestety, ci dwaj przyrodni bracia nie umieli żyć w zgodzie i byli w ciągłym sporze ze sobą. Tę rywalizację, chociaż podstępem wygrał Bolesław. Udając przyjacielskie zamiary, zaprosił Zbigniewa do siebie, po czym uwięził go i rozkazał oślepić, „niesłusznie podejrzewając brata o spisek na swe życie (...) [tak opisał to w swojej kronice, żyjący w tym samym czasie, Gal Anonim:] » Lecz my jesteśmy przekonani, że to raczej owi źli doradcy coś takiego wymyślili, a nie wierzymy, żeby kiedykolwiek sam Zbigniew, człowiek dość pokorny i prostoduszny pomyślał o takiej zbrodni«. Na ten okrutny postępek Krzywoustego zdecydowanie zareagowali biskupi, nakładając na władcę niewątpliwie karę ekskomuniki[6]". Więc, choć Bolesław został w ten sposób, samodzielnym władcą Polski, to jednak ta zbrodnia i klątwa biskupów, stały się przyczyną niepokojów w kraju, które dodatkowo podsycali zwolennicy Zbigniewa. „Bolesław szybko zrozumiał, że może utracić panowanie w Polsce jak jego stryj Bolesław (...) [Śmiały][7]". Aby ten narastający kryzys polityczny uspokoić zdecydował się książę Bolesław Krzywousty na publiczną pokutę. A jak ona wyglądała? Otóż opis jej znajdziemy również u Gala Anonima [jest też dosyć świeża hipoteza niemieckiego historyka, że święty Otton i Gall Anonim to mogła by być ta sama osoba[8]]: „Toteż oskarżając Bolesława o to, że coś takiego popełnił, pochwalamy go jednak za to, że godnie pokutował i należycie się upokorzył.Widzieliśmy bowiem [na własne oczy] tak znakomitego męża, tak potężnego księcia, tak lubego młodzieńca, jak po raz pierwszy przez dni czterdzieści pościł publicznie, leżąc wytrwale na ziemi w popiele i w włosienicy, wśród strumieni łez i łkań, jak wyrzekł się obcowania i rozmowy z ludźmi, mając ziemię za stół, trawę za ręcznik, czarny chleb za przysmaki, a wodę za nektar. Prócz tego biskupi, opaci i kapłani wspierali go każdy wedle sił mszami świętymi i postami, a przy każdym większym święcie lub przy konsekracji kościołów odpuszczali mu cokolwiek z pokuty na mocy swej władzy kanonicznej. On sam ponadto starał się o to, by co dzień odprawiano mszę za grzechy i za zmarłych, by śpiewano psałterz, i z wielkim miłosierdziem niósł pociechę nędzarzom, karmiąc ich i odziewając. A co ważniejsze nad to wszystko i co za główną rzecz w pokucie się uważa, to to, że wedle nakazu Pańskiego uczynił zadość bratu swemu i otrzymawszy przebaczenie, pogodził się z nim. Jeden jeszcze nader godny zyskał Bolesław owoc swej pokuty, który dla wszystkich pokutników może uchodzić za wzór, ile że tu chodziło o tak potężnego księcia. Mianowicie, mimo że sprawował rządy nie nad [jakimś] księstwem, lecz nad wspaniałym królestwem i że niepewny był pokoju ze strony różnych wrogich chrześcijańskich i pogańskich ludów, to jednak powierzył siebie i swe królestwo w obronę potędze Bożej i przy sposobności zjazdu, wtajemniczywszy w to tylko szczupłe grono osób, z największą pobożnością odbył pielgrzymkę [na Węgry] do świętego Idziego i świętego Stefana króla. I przez wszystkie czterdzieści dni owego postu byłby pościł, po- przestając na posiłku z samego tylko chleba i wody, gdyby ze względu na wielki trud [pielgrzymki], roztropność i miłość biskupów i Opatów odprawiających zań msze św. i modlitwy nie zmuszała go nakazem posłuszeństwa do łamania owego postu. Co dzień też z miejsca noclegu tak długo szedł pieszo, a niejednokrotnie boso, wraz z biskupami i kapelanami, aż skończył godzinki o Najświętszej Pannie, godziny kanoniczne tego dnia oraz 7 psalmów pokutnych z litanią, a częstokroć po wigiliach za umarłych dodawał też część psałterza. A taką pobożność i gorliwość okazywał również w obmywaniu nóg ubogim i dawaniu jałmużny, że nikt potrzebujący, który prosił go o wsparcie, nie odchodził bez tego wsparcia. A ilekroć północny książę przybywał do jakiejś siedziby biskupiej lub opactwa, czy też prepozytury, to miejscowy biskup, opat czy prepozyt, a kilkakrotnie sam król węgierski Koloman, wychodzili mu naprzeciw z procesją. Bolesław zaś wszędzie pewne dary składał kościołom, ale w owych główniejszych miejscowościach ofiarowywał tylko złoto i [cenne] tkaniny. I jak przez całe Węgry biskupi, opaci i prepozyci przyjmowali go pobożnie, tak z okazałością i wielką pilnością przygotowywali dlań posługę świecką, a on ich obdarowywał i sam od nich otrzymywał dary[9]". Była to więc nieporównanie cięższa pokuta niż ta, bardzo sławna i która przeszła do języka powszechnego jako pójście do Canossy, co oznacza ukorzenie się, przyznanie do błędu. Tam cesarz Henryk IV pokutował tylko trzy dni, fakt, że w środku zimy, nim papież Grzegorz VII zdjął z niego ekskomunikę. Natomiast tu, książę Bolesław III Krzywousty pokutował przez cały okres Wielkiego Postu. Zbigniew po niedługo czasie zmarł. Jednym z ważniejszych celów polityki księcia Bolesława Krzywoustego było zdobycie i utrzymanie Pomorza, zwłaszcza Zachodniego. Ten cel osiągnął, po wielu zwycięskich bojach, kiedy w roku 1122 zdobył główne miasto Pomorzan, Szczecin. Wzięty do niewoli książę Warcisław I, stał się lennikiem Bolesława i uznał chrystianizację Pomorza. I chociaż później, ci nawróceni poganie jak tylko poczuli się trochę silniejsi, starali się zrzucić swoje poddaństwo, to jednak książę Bolesław Krzywousty aby utrzymać prawdziwą wiarę na Pomorzu, co jakiś czas wysyłał na te tereny chrześcijańskich misjonarzy. Jednym z nich był „niejaki Bernard, rodem Hiszpan, zrazu pustelnik a później w Rzymie na biskupa wyświęcony, przybył do Polski i oświadczył się z gotowością nawracania Pomorzan. Przyjął go mile na dworze swoim Bolesław, objaśnił go co to jest za lud, który on nawracać podejmuje się, nie tając bynajmniej przed nim trudności jakich od tych pogan dozna i niebezpieczeństw, na jakie się naraża. Gdy wszakże mimo to Bernard oznajmił mu stanowczo, że gotów jest ponieść śmierć męczeńską dla Chrystusa, uradowany król dodał mu tłumacza przewodnika, zaopatrzył we wszystko i wysłał do Pomorza. Bernard do twardego pustelniczego życia nawykły, wygodę wszelką i dostatki ziemskie ze wzgardą od siebie odtrącał, a ceniąc jako najwyższą z cnót chrześcijańskich pokorę i ubóstwo, tym przede wszystkim nowym swoim owieczkom zalecić się umyślił. Przyszedłszy więc do [drugiej] stolicy Pomorza, Julina [Wolina], wystąpił przed zgromadzonym ludem boso, w lichem odzieniu i począł gorąco przemawiać o swoim wielkim od Pana niebios i ziemi posłannictwie. Pojęcia atoli jego dziwnie się skrzyżowały z pojęciami tych, do których przemawiał. Były u pogańskich Pomorzan niektóre domowe cnoty, jakich na próżno szukałbyś był wówczas u chrześcijan. O mienie starał się każdy z nich, a zapracowawszy je, mógł być spokojny o jego posiadanie. Chaty i skrzynie stały u nich otworem, kłódek i zamków zgoła nie znano, a nic słychać było nigdy o żadnym złodziejstwie. Nie cierpieli też między sobą próżniactwa, a żebraków i włóczęgów precz z miasta wypędzano. Gdy tedy słynący z dostatków swoich Julinianie [mieszkańcy Wolina] postrzegli między sobą wpółnagiego Bernarda, mieniącego się posłem Pana zastępów, przejęci oburzeniem i wzgardą wołali: Jako? pan tak wielki, pan tak potężny, miałby się posługiwać takim jak ty nikczemnikiem, takim nędzarzem, którego nie stać nawet na obuwie? Jeśli on chce istotnie naszego nawrócenia, to przyśle nam niezawodnie posła takiego, co będzie godnym przedstawicielem jego wielkości i potęgi. Ty żebraku, jeśli ci miłe jest życie, wracaj co prędzej tam, skądeś przyszedł; nie bluźnij o swojem poselstwie, bo cię tu nic innego jak tylko nędza twoja i chęć żebraniny przywiodła. Chciał Bernard udowodnić cudem swe posłannictwo. »Jeśli mi, powiada, nie wierzycie, zapalcie który ze starych, niepotrzebnych domów, a ja przejdę śród płomieni bez szwanku. Julinianie wzięli to za podstęp. »Ten nędzarz, mówili między sobą, nie ma nic do stracenia. Niedostatkiem przyciśnięty szuka śmierci i chce się zarazem zemścić za nasze odtrącenie. Sam zginie w ogniu, ale miasto całe i dostatki nasze roznieconym pożarem w perzynę obróci. Stał pośród miasta słup ogromnej wielkości pamiątce Juliusza Cezara poświęcony. Wieść powszechna głosiła, że sam Juliusz Cezar założył ten gród i dał mu swoje nazwisko, stad też i dzidę tego bohatera u wierzchołka zatkniętą jak świętość jaką przechowywano. Bernard żądzą śmierci męczeńskiej pałając, porwał topór i chciał słup ten obalić. Julinianie oburzeni chwycili go i zbili okropnie, potem nie wiele myśląc, wsadzili go wraz z Piotrem towarzyszem jego do łodzi i puścili na morze, wołając z szyderstwem: nawracaj teraz ryby i ptactwo! Ta niepomyślna wyprawa miała wszakże tę korzyść, że dała poznać bliżej ów lud, który miano nawracać, a tym samym utorowała drogę dla przyszłych apostołów. Wróciwszy Bernard wraz z towarzyszem swoim do Polski, rozpowiadał królowi swoje przygody, i sam poddawał sposób, jakiego chwycić by się należało, aby się apostolstwo powiodło. Utkwiło to mocno w umyśle naszego Bolesława. Długi czas zastanawiał się nad tym, komu by takowe posłannictwo najstosowniej powierzyć, aż wpadł szczęśliwie na myśl by wezwać ku temu Ottona. Znał go od lat dawnych. Dzieckiem jeszcze będąc przypatrywał mu się jako młodzianowi na dworze ojca [Władysława Hermana] jego bawiącemu, którego wtedy cnoty powszechnie ceniono i sam je cenić uczył się, a nie tajne mu było wysokie poważanie, którego teraz, jako biskup bamberski doznawał. Napisał więc do niego uprzejmy list, wystawiając mu wielkość zasługi przed Bogiem, jaką by sobie zjednał nawróceniem Pomorzan i oświadczając gotowość swoją w dostarczeniu mu wszystkiego, czego by tylko na ten cel zażądał[10]". Warto też zwrócić uwagę na głęboki szacunek do przedstawiciela Kościoła, biskupa Ottona i wielką pokorę naszego księcia Bolesława, która bije z treści tego listu, z resztą sami to oceńmy: „Swemu panu i ojcu najukochańszemu Ottonowi, dostojnemu biskupowi, Bolesław, wódz Polaków pokorne ślubowanie braterskiej uległości. Ponieważ wspomniałem twoje przebywanie w okresie twojej młodości z właściwą tobie szlachetnością u mojego ojca, a [i] obecnie także Pan jest z Tobą umacniając cię i błogosławiąc ci na wszystkich twoich drogach. Jeśli to nie uwłacza twojej godności, pragnę odnowić z tobą więzi i korzystać z twojej rady i pomocy dla większej chwały Boga, za wsparciem jego łaski. Wiesz bowiem - jak mniemam - w jaki sposób nieokrzesany kraj barbarzyński Pomorzan został poskromiony nie moją lecz Bożą mocą i prosi o dopuszczenie do społeczności Kościoła przez chrztu obmycie. Lecz oto, przez trzy lata staram się i nikogo odpowiedniego do tego dzieła a mnie bliskiego nie mogę pozyskać spośród biskupów albo kapłanów. Stąd ponieważ jest rozpowiadana twoja niestrudzona świętość, skora do wszelkiego szlachetnego dzieła, zgodnie z naszym pragnieniem błagamy, najdroższy ojcze, niech nie wzbudzi niezadowolenia propozycja przyjęcia tego rodzaju pracy dla chwały Bożej i wzrostu twego własnego uświęcenia. A także i ja po ojcowsku oddany ci sługa, pokryję wszystkie wydatki twoje i twoich towarzyszy podróży i tłumaczy języka i kapłanów pomocniczych i wszystko cokolwiek byłoby potrzebne dostarczę, tylko ty najdroższy ojcze, zechciej przybyć." Święty Otton, chociaż miał już ponad 60 lat i mimo tego, że już dosyć długo był biskupem w Bambergu, pozytywnie odpowiedział na ten list i wyruszył w tę swoją pierwszą wyprawę misyjną do Polski w 1124 roku. Wcześniej biskup „Otton poprosił (...) o zgodę na działalność misyjną, papieża Kaliksta II (1119 - 1124) i cesarza Henryka V (1105 - 1125)[11]". Pamiętamy, że cesarz Henryk V, był tym, który kilkanaście lat wcześniej, podczas próby zdobycia Głogowa przywiązał do machin oblężniczych zakładników, wśród których były dzieci mieszkańców tego polskiego grodu, i wystawił ich jak tarczę na ostrzał obrońców. Ksiądz Grzegorz Wejman w swojej pracy zatytułowanej „ Misyjny szlak apostoła Pomorza" tak opisał przygotowanie się świętego Ottona do swojej misji: „Otton przygotowywał się do wyprawy misyjnej. Z pewnością spotkanie z biskupem Bernardem Hiszpanem [którego wyprawę opisano wcześniej] pomogło mu w tym. Otton wiedział, że dobre przygotowanie misji przesądzało o jej powodzeniu i skutkach. Porażką zakończyła się wyprawa zarówno świętego Wojciecha, jak i Bernarda. Wybrali się oni do pogan bez przygotowania i bez odpowiednich środków, dlatego ich praca nie przyniosła owoców. Otton natomiast zaopatrzył się w żywność, pieniądze i paramenty [a więc szaty liturgiczne i przedmioty sakralne służące do odprawiania nabożeństw i Mszy świętych]. Ponadto zabrał ubiory i kosztowne materiały, jako podarunki dla ludności, wśród której miano prowadzić misje. Zadbał również o współpracowników. W jego towarzystwie znalazło się 20 kapłanów (Bruno z Querfurtu rozpoczął misję z ponad dwudziestu misjonarzami; [natomiast] święty Wojciech i Bernard [tylko] z dwoma). Biografowie mówią, iż byli to kapłani niemieccy, natomiast Władysław Dziewulski wspomina o polskich księżach, pochodzących z sekularyzowanego klasztoru św. Piotra w Kruszwicy. Misjonarz Pomorza znał język polski, ale czasami dla jasności wypowiedzi korzystał z pomocy tłumacza. Przezorny Otton zadbał również o „licenciam evangelizandi[12]". Było to, jak już wspomniano wcześniej, pozwolenie Papieża na ewangelizowanie Pomorzan. Książę Bolesław Krzywousty przydzielił Ottonowi 60 rycerzy oraz zaopatrzył go również w żywność, pieniądze oraz ubranie. Kiedy święty Otton ze swoją świtą wszedł na teren Pomorzan, książę zachodniopomorski, Warcisław I, dodał mu dodatkową eskortę w liczbie 500 jeźdźców. Pierwszym większym miastem, które znalazło się na trasie naszych misjonarzy były Pyrzyce. Tam czekało na nich około 4000 pogan gotowych wysłuchać nauki Jezusa Chrystusa, poznać zwyczaje i obrzędy chrześcijańskie a następnie przyjąć chrzest. A więc, „misjonarze nauczali o świętach chrześcijańskich i zwyczajach religijnych, mówili o poście. Ukazywali wydarzenia związane z Jezusem Chrystusem i Zesłaniem Ducha Świętego. Przedstawiali apostołów i innych świętych. Katecheza przed chrztem dotyczyła także chrześcijańskiej niedzieli, piątku i roku kościelnego. 15 czerwca przystąpiono (powszechnie przyjmowana data dzienna) do udzielania chrztu, w miejscu oddalonym ok. 300-400 m od grodu. [Jeden z biografów świętego Ottona] Herbord następująco przedstawił przebieg chrztu, jest „to najstarszy opis chrztu ludzi dorosłych na ziemiach polskich[13]": [Otton] Wzniósłszy zaś trzy chrzcielnice tak zarządził, że w jednej on sam chrzcić będzie tylko mężczyzn i chłopców, w innych zaś inni kapłani osobno niewiasty, osobno mężczyzn. Z tak wielką także starannością, z tak wielką czystością i powagą, według pouczeń najlepszego ojca odbywały się obrzędy sakramentalne, że nic niestosownego, nic wstydliwego, nic, co by komuś z pogan mniej mogło się podobać, nigdy się tam nie zdarzyło. Albowiem wielkie kadzie głębiej kazał umieścić w ziemi, tak że brzegi kadzi sięgały człowiekowi do kolan albo jeszcze mniej wystawały z ziemi; a kiedy napełniono je wodą, łatwiej było do niej wejść. Naokoło kadzi kazał rozciągnąć zasłony przy pomocy wbitych słupków i naciągniętych linek, aby parawan niby wieniec ze wszystkich stron opasywał kadź (...) Kiedy więc tłumy przybywały na miejsce nauk religijnych, biskup do wszystkich wspólnie wygłosił kazanie, następnie jedną płeć od drugiej oddzielił ustawiając po lewej lub prawej stronie, pouczywszy o prawach wiary namaścił olejem, po czym polecił udać się do jednej lub drugiej chrzcielnicy. Kiedy przybyli już przed zasłonę, pojedynczo już tylko ze swoimi rodzicami chrzcielnymi wchodzili dalej. I zaraz szatę, którą przyjmujący do chrztu był odziany, oraz świecę woskową, kiedy ów wstępował do wody, odbierali rodzice chrzestni; trzymając ją przed swym obliczem czekali, aż będą mogli ją oddać wychodzącemu z wody. Kapłan zaś, który stał przy kadzi, skoro usłyszał raczej niż zobaczył, że ktoś znajduje się w wodzie, uchyliwszy nieco zasłony, przez potrójne zanurzenie głowy dokonywał aktu owego sakramentu; po namaszczeniu zaś krzyżmem świętym na głowie i po nałożeniu białej szaty odsuwał zasłonę i kazał ochrzczonemu wyjść z wody, a rodzice chrzestni okrywali go szatą, którą trzymali i wyprowadzali[14]". Przez cały czas dochodzili nowi chętni do przyjęcia naszej chrześcijańskiej wiary tak, że łącznie w Pyrzycach ochrzczono w ciągu 20 dni około 7000 pogan. Następnie postawiono kościół na miejscu pogańskiej świątyni Swarożyca, czyli słowiańskiego boga ognia i pozostawiono tam jednego z misjonarzy, towarzyszących Ottonowi. Następnie cała Misja udała się do Kamienia Pomorskiego. Tam oczekiwał ich wszystek lud wraz ze swoim, wcześniej ochrzczonym księciem, który dla uporządkowania własnego, już teraz chrześcijańskiego małżeństwa, oddalił swoje 24 konkubiny. I tu w Kamieniu Pomorskim święty biskup Otton, „nawrócił [jak dokładnie podał jeden z jego biografów] 3585 neofitów. Podobnie jak w Pyrzycach wzniósł tutaj kościół (...), a pozostającego kapłana wyposażył w niezbędne paramenty. Z Kamienia udał się do Wolina[15]".
https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%BBywoty_%C5%9Awi%C4%99tych_Pa%C5%84skich_na_wszystkie_dnie_roku/Lipiec/ca%C5%82o%C5%9B%C4%87 Tam napotkano jednak na zdecydowany opór. Miasto Wolin, które jako bardzo duży w tamtych czasach, liczący około 9000 mieszkańców port bałtycki, było niezmiernie bogate i dość niezależne. Ponieważ nie podlegało władającemu Pomorzem księciu Warcisławowi, stąd też było wrogo nastawione do misjonarzy. Więc naszym głosicielom wiary zagrożono śmiercią, obrzucono ich kamieniami a Ottona, którego nazwano „oszustem i czarownikiem[16]", uderzono nawet drągiem. Otton jednak nieustępliwie, przez cały czas, choć już w bezpiecznej odległości od miasta kontaktował się, i negocjował z nimi, przyszłe warunki przyjęcia chrztu. Po jakimś czasie mieszkańcy Wolina zadecydowali, że przyjmą chrzest wtedy jeśli uczynią to wcześniej mieszkańcy Szczecina, „ponieważ to miasto jest najstarsze i najbardziej dostojne na Pomorzu i jest jego stolicą[17]". Kiedy więc misjonarze stanęli pod Szczecinem, wtedy do akcji włączył się nasz książę Bolesław Krzywousty. A on, ze swoją „wrodzoną delikatnością", postawił, tak jak opisał to ksiądz Grzegorz Wejman „szczecinianom ultimatum: albo przyjmą chrześcijaństwo, a on obniży im podatki a jeśli to odrzucą, to wypowie im wojnę. Ci postanowili przyjąć misję chrystianizacyjną Ottona. (...) Biskup kazał zniszczyć 4 kąciny pogańskie [czyli inaczej zwane chramami lub kupisztami, miejsca nabożeństw i wróżb dawnych Słowian], zachował tylko posąg Trzygława, który przesłał papieżowi Kalikstowi II. [ Trzygław lub Trygław był to największy pogański bóg o trzech twarzach, który ponoć miał rządzić niebem, ziemią i królestwem ciemności; święty Otton wysłał papieżowi nie cały posąg, tylko „posrebrzane, »trójgłowe« zwieńczenie posągu obalonego bóstwa[18]"]. Misjonarze przebywali w Szczecinie dziewięć tygodni. W tym czasie na środku szczecińskiego rynku przystąpiono do wznoszenia (...) [kościołów]. Przy kościołach Otton pozostawił kapłanów, którzy mieli w dalszym ciągu prowadzić misję ewangelizacyjną i duszpasterstwo nowo ochrzczonych. Przed chrystianizacją Szczecin był jednym z najważniejszych miejsc pogańskiego kultu na obszarze między Łabą i Wisłą. (...) Apostoł Pomorza woził ze sobą baptysteria. Latem udzielał sakramentu chrztu świętego pod gołym niebem. Chrzcił także w porze zimowej: » Zimą [Otton] spełniał czcigodne sakramenta chrztu w ogrzanych izbach i w ciepłej wodzie z zachowaniem tej samej świetności i obyczajności, z użyciem wkopanych kadzi i zasłon, pokropiwszy także wszystko kadzidłem i innymi wonnościami«. [Podczas burzenia świątyń pogańskich, tych kącin czy też chramów, znajdujące się w nich, złożone przez pogan dary, »pokropił wodą święconą i wszystkie zwrócił obywatelom.(...) Sam bowiem żadnego z tych przedmiotów nie chciał tknąć, chociaż wśród innych sprzętów znajdowało się wiele złotych i srebrnych[19]«.] Przyjęcie chrztu przez szczecinian spowodowało, że także inni Pomorzanie przechodzili na wiarę chrześcijańską. (...) Otton i jego misjonarze zgodnie z wcześniejszą umową mogli się udać ponownie (...) do Wolina. Tym razem przyjęto ich z wielkim szacunkiem. Ludzie Ottona przebywali tam około dwóch miesięcy. Do chrztu przystępowali mieszkańcy miasta i okolicznych przysiółków. (...) Otton polecił, aby wybudować tam dwa kościoły. Poświęcił jednak tylko ołtarze, nie czekając na ukończenie ich budowy. (...) Biskup Otton ponownie pojawił się w Kamieniu, będąc w drodze z Wolina do Kłodzienia, Kołobrzegu i Białogardu. Był to krótki pobyt, gdyż otrzymał list z Bambergu od swego zastępcy z poleceniem, aby przed Wielkanocą po- wrócił do Bambergu. Żegnając się, napomniał księcia [ prawdopodobnie księcia Warcisława], aby pomagał w dalszej chrystianizacji kraju[20]". Obietnica obniżenia podatków złożona mieszkańcom Szczecina przez księcia Bolesława, pozwalała na umacnianie się Chrześcijaństwa na Pomorzu. Dzięki prośbom Ottona, który przed powrotem do Niemiec odwiedził jeszcze naszego księcia, uzyskał on jeszcze większe obniżenie tych podatkowych ciężarów, co spowodowało również zwiększenie popularności samego biskupa wśród Pomorzan. „Według relacji średniowiecznych żywotopisarzy, łącznie podczas misji zostało ochrzczonych 22165 Pomorzan: mężczyzn, kobiet i dzieci. Równocześnie ustanowiono kościoły w 9 miejscowościach[21]". W roku 1125 na Wielkanoc Biskup Bambergu był już u siebie, miał wtedy około 65 lat. Dwa lata później, następny cesarz, a wtedy jeszcze król Niemiec Lotar III, najechał zbrojnie na Pomorze i książę Warcisław I przeszedł wtedy na jego stronę, uniezależniając się tym samym od Bolesława Krzywoustego. Nasz książę był w tym czasie zajęty obroną południowych granic Polski przed najazdem węgierskim króla Stefana II. Ponieważ poganie, których wciąż nie brakowało na Pomorzu zburzyli kościoły postawione przez świętego Ottona tak w Szczecinie jak i w Wolinie, książę Warcisław poprosił biskupa Ottona o drugą wyprawę misyjną. Ta wyprawa miała być finansowana przez diecezję w Bambergu. Święty Otton, który przecież był lojalnym w stosunku do Bolesława Krzywoustego, to jednak musiał postawić na pierwszym miejscu dobro Kościoła. Więc gdy otrzymał zgodę od papieża Honoriusza II i od króla Lotara III, to w roku 1128 wyruszył ponownie na Pomorze. Ta druga wyprawa skierowana była bardziej na tereny leżące po zachodniej stronie Odry, aby „nie przekroczyć strefy wpływów (rzeczywistych czy teoretycznych) państwa i Kościoła niemieckiego[22]". Niemniej jednak nasz książę Bolesław, gdy dowiedział się o zdradzie księcia Warcisława I, zaczął przygotowywać się do najazdu na Pomorze. Książę Warcisław bojąc się tego, „zwrócił się wówczas do Ottona z błaganiem o ułagodzenie gnieźnieńskiego suzerena i niedopuszczenie do wyniszczającej wojny. Sędziwy Otton, zręcznie lawirując między meandrami faktów politycznych, doprowadził wpierw do powrotu Warcisława pod zwierzchnictwo Polski, a następnie odwiódł Krzywoustego od zamiaru podjęcia wyprawy orężnej na Pomorze zachodnie[23]". Ogólnie cała ta druga wyprawa misyjna Ottona przebiegała w miarę spokojnie, chociaż nie obyło się bez niebezpiecznych incydentów. Na przykład w Wołogoszczy (niem. Wolgast), tam „zaplanowano zabicie biskupa i jego wysłanników. Opowiada o tym [jeden z żywotopisarzy świętego Ottona] Herbord: Kiedy wieść o wyniku zebrania rozeszła się po kraju, powstał wielki sprzeciw ludu z pogańskimi kapłanami na czele... Ludność miasta Wołogoszczy uchwaliła, że gdy biskup lub jego wysłannicy przybędą do grodu, zostaną natychmiast zamordowani... Trzech duchownych poszło naprzód, a droga im wypadła w pobliżu pięknej i wielkiej świątyni pogańskiej. Stanęli, by ją podziwiać. Tłum przybrał groźną postawę. Dwóch księży wolało wówczas nie kusić Pana Boga i szybko cofnęli się do miejsca, gdzie byli biskup i książę. Opuścili na pastwę gawiedzi swego towarzysza, stojącego u wrót świątyni. Przerażony kleryk Teodoryk wpadł do gmachu i chwycił wielką złotą tarczę boga wojny Jerowita, której żaden poganin nie śmiał dotknąć. Zawiesiwszy ją na szyi, lewą ręką ujął uchwyt i całkowicie zasłonięty, wyskoczył na zewnątrz... Kiedy rozgniewani ludzie zobaczyli tarczę, padli na twarze, kleryk zaś nie tracąc czasu, cisnął puklerz na ziemię i ratował się ucieczką.. Książę i biskup weselili się później z apostołów, co uciekali na sam widok tłumu lub osłaniali się tarczą pogańskiego boga[24]". Mimo tego wesołego zakończenia jedynie przyjazd zbrojnej drużyny Warcisława uchronił misjonarzy od męczeństwa. Podobnie było w Choćkowie (niem. Gutzkow), gdzie obronił misjonarzy miejscowy arystokrata[25]". W Szczecinie z kolei, gdzie kapłani pogańscy znowu starali się przywrócić stare wierzenia, Otton „dzięki wyraźnemu poparciu starszyzny miejskiej (a także w skutek obecności wysłanników Krzywoustego), zdołał po kilku dniach opanować sytuację. Legenda mówi, że kiedy podczas jednego z wieców podjudzeni napastnicy chcieli zabić biskupa, ich uniesione w górę włócznie zastygły nagle w dłoniach, i opadły dopiero wówczas, gdy Otton pobłogosławił tłum znakiem krzyża[26]". Król Lotar III, gdy dowiedział się o powrocie polskiego zwierzchnictwa nad Pomorzem Zachodnim, odwołał Ottona z tej misji, nakazując mu powrót do Bambergu i grożąc w razie dłuższej zwłoki zaborem dóbr należących do diecezji Bamberskiej. Pod koniec grudnia 1128 roku święty Otton przybył do swojej diecezji, wcześniej jednak odwiedził naszego księcia i zdał mu relację z przebiegu tej drugiej misji. Święty „Otton założył [ogółem na Pomorzu] 14 kościołów w 12 miejscowościach i ochrzcił, tylko w pierwszej wyprawie misyjnej (...) 1/5 tutejszych mieszkańców. Był to sukces niewspółmierny na ówczesne czasy. Tym bardziej, że z prowadzonych z terenów Polski sześciu misji: świętego Wojciecha, [świętego] Brunona z Querfurtu, [biskupa] Reinberna, [świętych] Braci międzyrzeckich, [hiszpańskiego biskupa] Bernarda i świętego Ottona, tylko ta ostatnia doszła w całej rozciągłości do skutku[27]". Nasz święty bohater zmarł w wieku około 80 lat, 30 czerwca 1139 roku i został pochowany w kościele świętego Michała w Bambergu, gdzie do dzisiaj znajdują się jego doczesne szczątki. Kanonizowany został w 1189 roku przez papieża Klemensa III. Krótko po śmierci, aż trzech żywotopisarzy, co się bardzo rzadko zdarzało, opisało jego żywot, byli to Wolfger z Prufeningu oraz Ebon i Herbord z benedyktyńskiego klasztoru na górze świętego Michała. Otton lub Otto „jest to imię pochodzenia germańskiego, skrócona forma niemiecka od Odward [angielska forma to Edward a romańska to Odo]. Było to imię trzech cesarzy rzymskich narodu niemieckiego. Z historii dobrze znamy postać Ottona III, który na zjeździe w Gnieźnie (1000 r.) spotkał się z Bolesławem Chrobrym. (...) Imię to pojawia się w Polsce (...) w XI wieku. Występuje w rodzinie Piastów spokrewnionych z cesarzami. Nosił je chyba jako pierwszy Polak [trzeci] syn Bolesława Chrobrego. (...) Sześciu świętych nosiło to imię[28]". W sztuce święty Otton z Bambergu przedstawiany jest zazwyczaj w biskupich szatach pontyfikalnych a jego atrybutami są pastorał, czyli znak władzy biskupiej, krzyż, który jest atrybutem misjonarzy oraz znakiem chrześcijaństwa; makieta świątyni, która „nawiązuje do licznych fundacji kościołów i klasztorów, które święty inicjował i osobiście wspierał materialnie[29]"; Także roztrzaskany posąg bożka Trygłowa, który przypomina o prowadzonej działalności misyjnej na Pomorzu przez świętego Ottona na prośbę księcia Bolesława Krzywoustego[30]. Kopia czternastowiecznej figury św. Ottona z Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. http://parafiakostkowo.pl/patron-parafii-sw-otton-biskup/ Święty Otton jest głównym patronem arcybiskupstwa bamberskiego oraz drugim patronem arcybiskupstwa berlińskiego. W Polsce, od roku 1972, dekretem Prymasa Stefana Wyszyńskiego, święty Otton z Bambergu, Biskup, jest drugim patronem archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, obok Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. Od roku 2006 jest patronem Pyrzyc, pierwszego miasta na Pomorzu, któremu głosił Ewangelię. Obecnymi znakami kultu świętego Ottona są dwa pomniki - studzienki chrzcielne w Pyrzycach i Cerkwicy; również parafie pod wezwaniem świętego Ottona w Kamieniu Pomorskim, Pyrzycach, Szczecinie, a także w Kostkowie koło Wejherowa. W Polsce relikwie świętego przechowywane są w szczecińskiej bazylice katedralnej, w konkatedrze w Kamieniu Pomorskim oraz w parafii świętego Ottona w Pyrzycach[31]. Święty Otton jest również orędownikiem w przypadku gorączki oraz wścieklizny. W Niemczech, w Bawarii, jest bardziej znany i czczony jako uzdrowiciel niż apostoł. Tamże wspomnienie Świętego Ottona przypada 30 września[32]. W Polsce wspomnienie to przypada 1 lipca. Bibliografia: - August Bielowski, Pomniki Dziejowe Polski t.II, Lwów 1872. - Kazimierz Abgarowicz, Brygida Kubris, Mistrza Wincentego Kronika Polska, Warszawa 1974. - Red. Ks. B. Kumor i Ks. Z. Obertyński, Historia Kościoła w Polsce, t. I, cz. I, Poznań 1974. - Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. - Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych świętych polskich, Gdańsk 1997. - Przemysław Fenrych, Święty Otton - Biskup, Misjonarz, Europejczyk, Szczecin 2004. - Krzysztof Ożóg, Korona i Krzyż, Kraków 2012. - Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytać wizerunki świętych, Kraków 2013. -http://biblioteka.kijowski.pl/sredniowiecze/gall%20anonim%20-%20kroniki.pdf - https://pl.wikipedia.org/wiki/Gall_Anonim - czasopisma.tnkul.pl/index.php/rhk/article/download/8138/8239 -http://diecezja.szczecin.pl/historia/patroni-archidiecezji/SW-OTTON-Z-BAMBERGU-BISKUP_33 - http://parafiakostkowo.pl/patron-parafii-sw-otton-biskup/kult/ -http://otton.parafiapyrzyce.pl/2018/07/01/ogloszenia-duszpasterskie-01-07-2018-dzien-odpustu-parafialnego/ - http://m.niedziela.pl/artykul/23425/nd/Kim-byl-sw-Otton https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%BBywoty_%C5%9Awi%C4%99tych_Pa%C5%84skich_na_wszystkie_dnie_roku/Lipiec/ca%C5%82o%C5%9B%C4% - http://parafiakostkowo.pl/patron-parafii-sw-otton-biskup/ [1] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych świętych polskich, Gdańsk 1997, s. 71. [2] August Bielowski, Pomniki Dziejowe Polski t.II, Lwów 1872, s. 23-24. [3] Kazimierz Abgarowicz, Brygida Kubris, Mistrza Wincentego Kronika Polska, Warszawa 1974, s. 123. [4] August Bielowski, Pomniki Dziejowe Polski t.II, Lwów 1872, s. 24. [5] czasopisma.tnkul.pl/index.php/rhk/article/download/8138/8239 [6] Krzysztof Ożóg, Korona i Krzyż, Kraków 2012, s.60-61. [7] Tamże, s. 61. [8] https://pl.wikipedia.org/wiki/Gall_Anonim [9] http://biblioteka.kijowski.pl/sredniowiecze/gall%20anonim%20-%20kroniki.pdf [10] August Bielowski, Pomniki Dziejowe ..., s. 24-26. [11] czasopisma.tnkul.pl/index.php/rhk/article/download/8138/8239 [12] Tamże. [13] Red. Ks. B.Kumor i Ks. Z. Obertyński, Historia Kościoła w Polsce, t. I, cz. I, Poznań 1974, s. 96. [14] czasopisma.tnkul.pl/index.php/rhk/article/download/8138/8239 [15] Tamże. [16] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 74. [17] czasopisma.tnkul.pl/index.php/rhk/article/download/8138/8239 [18] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 74. [19] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 74. [20] Tamże. czasopisma.tnkul.pl/index.php/rhk/article/download/8138/8239 [21] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 75. [22] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 76. [23]. Tamże. [24] Przemysław Fenrych, Święty Otton - Biskup, Misjonarz, Europejczyk, Szczecin 2004, s.34. [25] Zbigniew Gach, Poczet kanonizowanych..., s. 76. [26] Tamże. [27] http://diecezja.szczecin.pl/historia/patroni-archidiecezji/SW-OTTON-Z-BAMBERGU-BISKUP_33 [28] Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię przewodnik onomastyczno-hagiograficzny,Kraków 1982, s. 433. [29] Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytać wizerunki świętych, Kraków 2013, s. 646. [30] Tamże. [31] Oprac. na podst. http://diecezja.szczecin.pl/historia/patroni-archidiecezji/SW-OTTON-Z-BAMBERGU-BISKUP_33 [32]http://parafiakostkowo.pl/patron-parafii-sw-otton-biskup/kult/ Powrót |