Święty Józef Pelczar Część I Święty Józef Pelczar ordynariusz diecezji przemyskiej Zdjęcie z książki S. Karoliny Marii Kasperkiewicz SŁNSJ p.t. Sługa Boży Józef Sebastian Pelczar biskup przemyski obrz. łac. Tej nocy zapraszamy na naszą pielgrzymkę świętego Józefa Pelczara, którego wspomnienie liturgiczne przypada 19 stycznia a którego w Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego nazywamy biczem Bożym na masonów. Nie biczem Bożym na jakichś nieokreślonych nieprzyjaciół Kościoła Świętego, ale konkretnie na masonów. A dlaczego właśnie na nich, spróbujemy to za chwilę wyjaśnić. 17 stycznia 1842 roku w maleńkim, podgórskim miasteczku o nazwie Korczyna, około pięciu kilometrów od Krosna, w średniozamożnej rodzinie chłopskiej urodził się chłopiec, któremu dwa dni później, na chrzcie dano imiona dwóch patronów, świętego Józefa i świętego Sebastiana. Imię Józef, „jest to hebrajskie imię złożone z Jo (skrót z Jeho, Jahwe- Bóg) i z czasownika jasaf - przydać. Joseph lub Jehoseph znaczy niech pomnoży, domyślnie Bóg dobra albo niech przyda Pan (...). Należy więc ono do imion teoforycznych (zawiera element Jeho- Bóg). W Biblii jest przede wszystkim imieniem syna Jakuba i Racheli (...). Noszą (...) [je] ponadto różne osoby biblijne, z których najważniejszy jest Józef, oblubieniec Najświętszej Maryi Panny[1]". Natomiast imię Sebastian, jest imieniem wywodzącym się z języka łacińskiego, które jednak będąc imieniem wtórnym, przydomkiem (Cognomenem) swoje źródło miało w słowie greckim „sebastos - święty, znakomity[2]", czy też czcigodny[3]. Do niego dochodziła jeszcze przydawka, czyli sufiks -ianus, co w efekcie dało łacińskie Sebastianus. Nasz święty, będąc już biskupem, tak wytłumaczył sam sobie znaczenie tych dwóch patronów: „ mam naśladować świętego Józefa w miłości Jezusa i Maryi, jako też w pokorze i pracowitości; świętego Sebastiana zaś w męstwie i stałości[4]". Ojciec, naszego bohatera miał na imię Wojciech a matka Maria (Marianna) z domu Mięsowicz. Mały Józio, był ich trzecim dzieckiem. Parę miesięcy wcześniej matka, będąc w ciąży, ofiarowała swoje jeszcze nienarodzone dziecko Najświętszej Maryi Pannie, klęcząc przed cudownym obrazem u ojców Bernardynów w Leżajsku. Kilkadziesiąt lat później, w krótkiej kronice swojego życia, nasz święty biskup tak napisał: „Z wieku dziecinnego pamiętam także sen dziwny: oto śniło mi się, że z obrazu występuje Najświętsza Panna jako żywa, patrzy na mnie słodko i wyciąga do mnie ręce, by mię do siebie pociągnąć. Odtąd miałem wielkie nabożeństwo do Najświętszej Panny, zwłaszcza gdym się dowiedział od matki, że ona ofiarowała mię pierwej, nim ujrzałem światło dzienne (...), Jej miłościwej opiece[5]". Mając sześć lat, Józio zaczął już służyć w kościele parafialnym jako ministrant, a także rozpoczął naukę w korczyńskiej szkole ludowej. Już w tych młodych latach chciał zostać księdzem, a gdy go pewnego razu zapytano dlaczego chce być księdzem, tak odpowiedział: „Bo chcę, aby ludzie mówili do mnie: »Jegomość« i całowali mię w rękę[6]". Ponieważ był wyjątkowo zdolny, rodzice przenieśli go w roku 1850 do szkoły ludowej w Rzeszowie. Naukę w tej szkole i zwyczaje w niej panujące wspominał później nasz bohater w swojej autobiografii. Posłuchajmy, co napisał o jednym ze swoich nauczycieli: „Nauczyciel Lechowski dosyć dobrze uczył, ale lepiej jeszcze bił, tak że byłby z pewnością zachorował, gdyby był codziennie choć kilku uczniów nie oćwiczył rózgą. Kij był wszechwładnym panem w szkole, od którego najlepszy nawet uczeń nie mógł się obronić. Ja sam za to tylko, że niemiecką literę r trochę krzywo napisałem, dostałem trzy plagi, mimo że cała klasa wstawiała się za mną, bo wówczas chorowałem na febrę. Nikogo to jednak nie hańbiło, że mu czasem przetrzepano suknie[7]". Również w Rzeszowie ukończył sześcioletnie gimnazjum, w trakcie którego zaczął odczuwać już dojrzalsze powołanie kapłańskie. Jego ulubionym przedmiotem, oprócz religii była historia, dlatego wówczas mawiał: „będę księdzem, a zarazem profesorem historii[8]" Postanowił więc wstąpić do seminarium Duchownego. Ale wcześniej musiał ukończyć jeszcze kolejne dwa lata gimnazjum, aby uzyskać maturę. Egzamin maturalny zdał z wyróżnieniem i w roku 1860 rozpoczął studia w Instytucie Teologicznym w Przemyślu. Tak mówił o tym czasie: „Z początku nie było w duszy bardzo jasno i pogodnie, bo nauka, a szczególnie historia miała dla mnie wielki urok i ciągnęła mnie na inne pole prac; ale wnet zrozumiałem, jak wielkim jest zaszczytem i niewymownym szczęściem być kapłanem; i już wtenczas zapisałem w swoim dzienniku: Ideały ziemskie blednieją. Ideał życia widzę w poświęceniu się, a ideał poświęcenia - w kapłaństwie[9]". W 1862 roku, w czasie wakacji, Józef Pelczar, student drugiego roku teologii, wygłosił swoje pierwsze kazanie w drewnianym kościółku podczas odpustu „Matki Bożej Pocieszenia w Komborni[10]". To był okres kiedy Polska znajdowała się w niewoli zaborców. Kilka lat później, na terenie zaboru rosyjskiego, Polacy próbowali wyrwać się z tej niewoli, i tak 22 stycznia 1863 roku wybuchło Powstanie Styczniowe. Młody Józef Pelczar wraz z kilkoma kolegami zamierzał dołączyć do powstańców i ofiarować swoje życie za Ojczyznę. Ale jak sam opowiada: „wstrzymał nas ksiądz rektor Skwierczyński tym prostym słowem wyrzeczonym do mnie 2 lutego 1863: »Moi drodzy cóż zrobicie w powstaniu, kiedy żaden z was nie miał dotąd karabinu w ręku? Ofiara wasza pójdzie na marne. Tymczasem pracując całe życie po Bożemu, przysłużycie się najlepiej ojczyźnie«[11]". Jednak jeden z kolegów poszedł walczyć razem z powstańcami i niestety, bardzo szybko zginął. W tym też czasie zmarł na suchoty, inny kolega seminaryjny Józefa Pelczara, który ukazał mu się następnej nocy, bardzo realistycznie, a właściwie namacalnie, o czym sam tak wspomina: „ściskając mnie z radością zawołał: »Józuś, bo tak mnie koledzy nazywali, ciesz się - życie wieczne jest prawdą«[12]". Szczerze można zazdrościć naszemu świętemu bohaterowi takich snów, w których przychodzi albo Matka Boża z obrazu albo zmarły kolega utwierdza go w wierze. Jak wiemy, Powstanie Styczniowe zakończyło się całkowitą klęską. Spowodowało to spore represje ludności polskiej na terenie zaboru rosyjskiego. W Galicji było jednak inaczej, tam poddani austriackiego cesarza Franciszka Józefa cieszyli się dużo większą swobodą. Niemniej jednak, rząd austriacki, po klęsce powstania ogłosił na terenie Galicji stan oblężenia, inaczej mówiąc stan wojenny, więc podróżując trzeba było mieć przepustkę rządową, którą należało okazywać posterunkom ustawionym na granicy prawie każdej wsi. W roku 1864 Józef Pelczar został wyświęcony na kapłana przez ordynariusza diecezji biskupa Antoniego Monastyrskiego. Wcześniej musiał otrzymać dyspensę papieską, gdyż nie miał jeszcze wymaganych dwudziestu czterech lat. A już „tydzień później odprawił pierwszą uroczystą Mszę świętą w rodzinnej Korczynie, udzielając zebranym prymicyjnego błogosławieństwa[13]". Będąc neoprezbiterem, ponad rok pracował jako wikary w dość ludnej, bo liczącej około dwanaście tysięcy dusz, parafii w Samborze (teren dzisiejszej Ukrainy), po czym został wysłany na studia do Rzymu. Tu, studiując na dwóch uczelniach, w Collegium Romanum oraz w Instytucie świętego Apolinarego, uzyskał doktoraty z teologii i z prawa kanonicznego. Był to czas olbrzymiego rozwoju duchowego Józefa Pelczara. W swoim dzienniczku zapisał takie słowa: „»Wszystko czynić dla Boga, a nie dla siebie« a nadto »Wszystkie czynności, i te najmniejsze, ofiarować Jezusowi i Maryi prosząc o ich błogosławieństwo«[14]". Wtedy też zapisał sobie czternaście postanowień, które uczynił Panu Bogu podczas rekolekcji w Rzymie. Tak one brzmiały: „1. We wszystkim tylko chwały Bożej szukać. 2. Całe swe życie Panu Bogu i zbawieniu duszy własnej i innych poświęcić. 3. Co dzień rano i wieczór pewien czas (najmniej kwadrans) czytaniu duchownemu i rozmyślaniu oddać. 4. Co sobota jakiś kościół odwiedzić, jałmużnę ku czci Najświętszej Panny dać, a wieczór lub w niedzielę koronkę do Najświętszej Panny odmówić. 5. Każdego miesiąca raz dla uproszenia sobie ducha kapłańskiego pielgrzymkę do Scala Sancta [świętych Schodów] za zezwoleniem przełożonych odprawić. 6. Podczas przechadzki lub w towarzystwie mieć oczy skromnie spuszczone. 7. Chronić się próżnych marzeń. 8. Chronić się wielomówstwa i mówienia o sobie. 9. Brewiarz ze skupieniem odmawiać, gdy tylko można w kaplicy i jak najczęściej na adorację chodzić. 10. Chronić się próżności zewnętrznej. 11. W Kolegium spowiadać się według przepisu a na świecie przynajmniej raz na miesiąc i w ten dzień także małe rekolekcje odprawić. 12. Wszystkie obowiązki domowe, choćby drobiazgowe, sumiennie spełnić, 13. Uczyć się nie aby więcej wiedzieć, lecz aby lepiej poznać Pana Boga. 14. Z kolegami koniecznie zgodę zachować, we wszystkim być pokorny[15]". Bardzo ciężko wtedy pracował, nawet sam uważał, że zbyt forsownie, ponieważ starał się szybko zdawać egzaminy, aby móc jednocześnie pisać bardzo ważne swoje dzieło, zatytułowane: Życie duchowe, czyli doskonałość chrześcijańska. Ale udało mu się jednak znaleźć czas, by w tym nawale pracy, wziąć udział w uroczystej kanonizacji świętego męczennika Jozafata Kuncewicza. Było to w czerwcu 1867 roku Wtedy też, „po zakończeniu uroczystości kanonizacyjnych, (...) papież Pius IX - obdarzony przez naszych (...) [Rodaków] mianem Defensor Poloniae (obrońca Polski) - podarował Warszawie świecę z życzeniem, by zapalono ją dopiero wówczas, gdy Polska będzie już wolna. W 1920 roku Prymas Polski kardynał Edmund Dalbor wraz z arcybiskupem metropolitą warszawskim kardynałem Aleksandrem K[]akowskim przywieźli świecę z Watykanu do archikatedry warszawskiej, gdzie podczas uroczystej Eucharystii zapalił ją marszałek Sejmu ustawodawczego Wojciech Trąmpczyński na znak tego, że Ojczyzna nasza wolność odzyskała![16]". Tę świecę nazwano świecą Niepodległości i w roku 2018, w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości została ona po raz drugi zapalona w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudę. Znajdował również czas na to, by móc zwiedzić „przesławne kościoły rzymskie, katakumby, muzea i pomniki starożytne, bo silnym bodźcem była pobożność i ciekawość [17]". No i z wielką radością bywał wtedy też, na nabożeństwach, które odprawiał ojciec święty Pius IX. W roku 1869 wrócił do Polski. Z powodu braku miejsca dla niego w przemyskim Seminarium, pomagał najpierw w parafii w swojej rodzinnej Korczynie a następnie jako wikary w bardzo ubogiej parafii w Wojutyczach i ponownie w parafii w Samborze. Tam, z powodu braku pracy cierpiał, tęskniąc do rzeczy większych ale przyjmował „to jako doświadczenie Boże. (...) Oto jego wypowiedź na ten temat zanotowana w dzienniczku A: »Wszystkim tym Bóg sam pokierował, abym więcej poznał siebie, więcej pokochał wolę Bożą«[18]". W październiku roku 1869 został profesorem i prefektem w Seminarium Duchownym w Przemyślu a rok później wykładowcą teologii pastoralnej w tymże seminarium. Natomiast w 1877 roku został profesorem zwyczajnym na katedrze historii Kościoła i prawa kanonicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tu przepracował 22 lata, będąc w latach 1880 -1881 prorektorem uniwersytetu, w latach 1881-1882 oraz 1884-1885 był dwukrotnie dziekanem wydziału teologicznego a w 1882 - 1883 rektorem na tym wydziale. Święty Józef Pelczar jako rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zdjęcie z książki S. Karoliny Marii Kasperkiewicz SŁNSJ p.t. Sługa Boży Józef Sebastian Pelczar biskup przemyski obrz. łac. W tym czasie zajmował się również kaznodziejstwem i działalnością kościelno - społeczną. W 1894 roku założył w Krakowie Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (tak zwanych sióstr sercanek). W latach 1895 - 1899 kierował również Sodalicją Mariańską kapłanów. Na początku roku 1899 został biskupem sufraganem (biskupem pomocniczym) a pod koniec następnego roku mianowano go ordynariuszem diecezji przemyskiej. „Jego rządy biskupie znamionowała wielka troska o podniesienie poziomu życia religijnego duchowieństwa i wiernych[19]". Dążył do rozkwitu i uświęcenia swojej diecezji. W czasie swoich rządów uczestniczył w zwoływanych przez siebie synodach. Był, jak pisze ojciec Joachim Bar „jedynym biskupem czasów Polski w rozbiorach, który odważył się odprawić synod i to nie jeden, ale aż trzy a czwarty przygotował[20]". Nasz święty biskup, „krótko przed śmiercią, ukończywszy 82 lata życia, powiedział: Zmęczony jestem, bom się napracował[21]". I dodał jeszcze: „Jeżeli wolą Bożą jest, aby ta choroba była ostatnią w moim życiu, gotów jestem na śmierć, na którą zresztą cale życie się gotowałem[22]". Biskup zmarł 28 marca 1924 roku w opinii świętości, dziewięć dni po swoim jubileuszu dwudziestopięciolecia sakry biskupiej, w którym jeszcze zdążył wziąć udział. Beatyfikowany został w Rzeszowie 2 czerwca 1991 roku a 18 maja 2003 kanonizowany przez papieża Jana Pawła II. Relikwie świętego biskupa znajdują się w kaplicy Fredrów w Archikatedrze w Przemyślu. Relikwie św. Józefa Pelczara w Archikatedrze Przemyśl. https://www.katedra-przemysl.pl/aktualnosci/wspomnienie-sw-jozefa-sebastiana-pelczara-353.html Nasz bohater był wielkim obrońcą religii katolickiej, o czym świadczą jego kazania, a był kaznodzieją wyjątkowym. W Galicji był uznawany za najwybitniejszego mówcę swoich czasów. Bronił również religii piórem. Na pogrzebie świętego Józefa Pelczara mowę na jego cześć wygłosił biskup Karol Józef Fischer sufragan przemyski, posłuchajmy jej fragmentów: „Pan Bóg dał mu wielkie zdolności i wielkie umiłowanie pracy i dar wielkiej wytrwałości w pracy. O świętej pamięci biskupie Józefie Sebastianie bez mała to można mówić, co czytamy w brewiarzu o świętym Grzegorzu Wielkim, Papieżu: Admirabilia sunt, quae dixit, fecit, scripsit, decrevit, praecipue infirma semper et aegra valetudine -»podziwienia godnym jest, ile kazań wygłosił, ile zdziałał, napisał, rozporządził, przy słabym zwłaszcza i niestałym zdrowiu«. Bo zdrowie jego silne nigdy nie było; zapadał często na zdrowiu, niekiedy ciężko - ale duch silny panował nad ciałem i dodawał mu mocy. (...) O tym świadczy wielka liczba dzieł jego drukiem ogłoszonych (...) jego Listy pasterskie i rozprawy z dziedziny duszpasterstwa drukowane w Kronice diecezjalnej! Z pism jego największym wzięciem cieszy się jego Życie duchowne. Znajdziesz tę książkę w domach duchownych, równie jak w domach świeckich, w pałacach, zarówno jak w pracowniach rzemieślniczych i chatach wiejskich, w rękach ludzi wykształconych i prostaczków; na początku wojny w oblężonym Przemyślu żołnierze książkę tę od kapłanów pożyczali i czytywali głośno po koszarach, z wielkim zapewne dla dusz swoich pożytkiem! (...) Rozpalił Pan Bóg w sercu świętej pamięci biskupa ogień miłości Boga i ludzi. Bo nie na co innego pracował, nie na co innego diecezją rządził, nabożeństwa odprawiał, kazania prawił, księgi pisał przekonywujące, że wiara katolicka jest jedyną prawdziwą wiarą, i księgi pobożne, nie na co innego to robił, jeno żeby Bóg był chwalony i żeby ludzie chodzili drogami wiodącymi do nieba! Nie na co innego Zgromadzenie zakonne założył, jeno na chwałę Pana Boga i na to, żeby zakonnice w Ochronkach opiekowały się dziećmi ludzi ciężko pracujących wtedy, kiedy rodzice idą do roboty, żeby w Szpitalach i po domach pielęgnowały chorych, żeby zakładały Szkoły gospodarstwa domowego i w nich dziewczęta zamożniejsze wychowywały na dobre gospodynie, dziewczęta ubogie na dobre sługi - i przez to dawały im chleb w rękę[23]. Jak słyszeliśmy, był pisarzem wyjątkowo pracowitym, czego świadectwem jest ta ogromna ilość pism, które po sobie pozostawił a które, w znacznej ilości są do dnia dzisiejszego wznawiane i czytane. Oczywiście, są w tej liczbie również pisma pomniejsze, jak mowy żałobne czy okazjonalne, listy pasterskie i otwarte, orędzia biskupów, rozporządzenia, wiadomości i ogłoszenia, artykuły prasowe i petycje ale są tam też kilkusetstronicowe dzieła, które czasami miały po kilka tomów. Zadziwia także różnorodność tematyki zawartej w tych dziełach, począwszy od historii Polski czy historii kaznodziejstwa, poprzez obronę religii, opis masonerii, rozmyślania o życiu kapłańskim i zakonnym, duchowość i ascetykę a na poradach dotyczących medycyny, fizjologii i higieny oraz na opisie zwyczajów towarzyskich dla duchownych kończąc. Śmiało można powiedzieć, że „ksiądz biskup Józef Sebastian Pelczar był człowiekiem o wielkim bogactwie intelektualnym i duchowym, o wszechstronnych zainteresowaniach, stąd [i] jego działalność miała charakter wielokierunkowy[24]". Nawiasem mówiąc, znaleźli się również i krytykanci pisarstwa naszego bohatera. Między innymi ksiądz Walerian Kalinka (którego Joachim Lelewel nazwał „milutką żmiją do wszystkiego zdatną[25]"), „nie znając intencji ordynariusza przemyskiego, zarzucał mu, że bez względu na brak czasu podejmuje się pisania poważnych dzieł, popełniając przy tym wiele usterek rzeczowych i formalnych. Biskup rozprawił się z nim krótko, zwięźle i po prostu, tłumacząc, że pracę pod tytułem »Pius IX i jego wiek« napisał dlatego, iż ojciec Semenenko [Piotr, założyciel i pierwszy rektor Papieskiego Kolegium Polskiego w Rzymie], ksiądz Kalinka [Walerian, prowincjał Zmartwychwstańców w Polsce], pan Szujski [Józef, historyk polski, publicysta], ksiądz Załęski [Stanisław, jezuita, nauczyciel akademicki i historyk] i (...) [im podobni], nie chcieli się do niej zabrać". Nie wiemy, dlaczego wymienił akurat te osoby (oczywiście za wyjątkiem księdza Kalinki) święty biskup, możemy jedynie domyślać się, że przyczyna tkwiła w tym piśmie krytykującym jego dzieło, gdzie mogły się znaleźć te nazwiska, jako tych, którzy napisaliby to dzieło lepiej. Większość swoich publikacji podpisywał własnym nazwiskiem, ale były też takie, które pisał pod pseudonimem J.S. Korczyński (Masonerya wydanie z 1905 r.) czy Stary Duszpasterz (Medycyna pasterska wydanie z 1900 r.) Oprócz tych wszystkich dzieł i pism, pisał również święty Józef Pelczar olbrzymią ilość listów prywatnych. Większość tych listów kierował do osób duchownych. Bardzo często korespondował ze swoim kolegą z przemyskiego gimnazjum księdzem Karolem Krementowskim, zachowały się też listy do wicerektora kolegium Polskiego w Rzymie księdza Stefana Pawlickiego oraz obfita korespondencja z księdzem arcybiskupem Józefem Bilczewskim czy z księdzem Bronisławem Markiewiczem. Dużo listów pisał również do swoich, jak je nazywał, córek duchownych, był przecież założycielem Zgromadzenia, Sióstr Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego. Myślę, że warto posłuchać jak odnosił do nich się święty biskup. Jako przykład weźmy jeden z listów do współzałożycielki Zgromadzenia, Matki Klary Ludwiki Szczęsnej, który napisał dość lekko i z dużą dozą humoru, posłuchajmy: „Szanowna Siostro. Dobrze Siostra zrobiła, że zamiast udawać się do Józefa ziemskiego, do tego grzesznika i ani tak bogatego, ani tak przemyślnego jak ongi Józef egipski, zakołatała wprost do serca świętego Józefa niebieskiego, mającego pod swoim zarządem niezmierne kopalnie nie tylko węgla, ale i złota, a przy tym nader litościwego, zwłaszcza dla tych, którzy się polecają jego opiece. Proszę i nadal tak czynić, a obecnie odprawić nowennę dziękczynną, Z drugiej strony, rozumie się samo przez się, że i Józef ziemski nie zapomni o swoich córkach duchownych i nie dopuści, aby one głód lub zimno cierpiały.(...) Z (...) ogrodu niech siostry korzystają tak, aby przynajmniej co drugi dzień [każda] odbyła godzinną przechadzkę. Niech też każda wykąpie się choć raz na tydzień, Na woń domową mam jedno dobre lekarstwo - umartwienie, a gdyby to nie skutkowało, tedy radziłbym pozatykać noski wszystkim siostrom i przypieczętować szczelnie obie dziurki. (...) Ja używam tu [w rodzinnej Korczynie] wypoczynku, a przy tym trochę piszę i czytam, bo tak nawykłem do roboty, jak koń do kieratu. Obecnie zastępuję także w niedzielę księdza wikarego, a więc nie brak duchowej zabawy na ambonie i w konfesjonale[26]". M. Klara Ludwika Szczęsna pierwsza przełożona gen. SłNSJ. Zdjęcie z książki S. Karoliny Marii Kasperkiewicz SŁNSJ p.t. Sługa Boży Józef Sebastian Pelczar biskup przemyski obrz. łac. Widać, że nasz święty, mimo przerwy urlopowej czy też zdrowotnej, ciągle pracował, także na, można by powiedzieć, że upokarzającej niejednego biskupa, funkcji wikarego. A więc pokora nie była mu obca, a do tego jak widać, praca nie była dla niego czymś uciążliwym a wręcz przeciwnie „duchową zabawą". Wróćmy jeszcze do pism naszego świętego bohatera. W przedmowie, do jednej ze swoich książek w roku 1911 tak napisał: „Mało kto, nawet spośród uczonych, zna głębiej religię katolicką i przejmuje się jej duchem. Co gorsza, niedowiarstwo puka już do umysłów i serc młodzieży;(...) W społeczeństwie polskim niedowiarstwo stara się opanować warstwy wykształcone i zakłada wśród nich związki Myśli niepodległej[27], jako przednią straż masonerii; podczas gdy socjalizm, mający swe ogniska po miastach, ze sprytnem i ruchliwym żydostwem na czele, odbiera wiarę warstwom robotniczym. Nawet u wielu spośród tych, co się mienią dobrymi katolikami, brak stałości zasad i wierności dla przepisów Kościoła[28]". No i teraz spróbujemy zgłębić sens wezwania „biczu Boży na masonów". W jednym ze swoich listów pasterskich, święty biskup tak napisał: W wielu krajach istnieje (...) bezbożna sekta, masoneryą albo wolnomularstwem zwana, która tak strasznie nienawidzi wszelkiej religii, a szczególnie katolickiej, że według słów jednego z jej przywódców, chciałaby tę religię i Kościół Święty zdusić w błocie. Ona to podszczuwa rządy i sejmy, by prześladowały duchowieństwo, zabierały dobra kościelne, rozpędzały zakony i wyrzucały ze szkół nawet wzmiankę o Panu Bogu; ona też za pomocą książek i dzienników, na które przeważnie Żydzi łożą pieniądze, szerzy w klasach wykształconych niewiarę i zepsucie[29]". W taki i czasami bardziej dosadny sposób, święty Józef Pelczar szczegółowo opisywał cechy, siłę, kłamstwa, plany i strategię masonerii. Przybliżał jej rytuały i historię, wymieniał co bardziej znaczących masonów, wykazując jak poważnym wrogiem, przede wszystkim Kościoła katolickiego, byli i ciągle są ci „pomocnicy szatana". W wielu swoich pracach bardzo rzeczowo demaskował tę organizację, która do dzisiaj lubi, jak kameleon, przybierać barwy ochronne i chować się w cieniu różnych instytucji czy fundacji, także charytatywnych i przedstawiać się jako niegroźne a nawet romantyczne stowarzyszenie ludzi, którzy sobie wzajemnie pomagają. Nasz święty bohater w latach 1880-1881 wydał trzytomowe dzieło pod tytułem „Pius IX i jego wiek". W dziele tym „dokumentując życie i działalność [tego] wielkiego, beatyfikowanego w 2000 roku papieża, biskup Pelczar udokumentował jednocześnie działanie masonerii na świecie w drugiej połowie XIX wieku. W tym bowiem okresie masoneria skupiła swoją działalność na walce z Kościołem podejmując próbę jego fizycznej eliminacji. Zawarte w tym dziele wyniki badań nad aktywnością »sekty będącej ściekiem nieczystym wszelkich sekt« zostały potem przez autora przedstawione również w jego „Masonerii[30]". Ta z kolei praca biskupa Pelczara była i jest, takim świetnie udokumentowanym kompendium wiedzy o masonerii, jej działaniu w Polsce i na świecie oraz o jej historii. Jako cel postawił sobie tu autor, ostrzeżenie narodu polskiego, przed poważnymi niebezpieczeństwami, które grożą mu ze strony masonerii. Przedstawił również przykłady walki z nią. Swoją bardzo obszerną pracę o tej tajnej organizacji, nasz święty tak rozpoczął: „W nowszych czasach rozszerzyła się masonerya po całym prawie świecie (...) chcąc zniszczyć do szczętu Kościół katolicki, zedrzeć ze społeczeństwa cechę chrześcijańską i zapanować nad nim całkowicie, a tak zainaugurować nową erę ludzkości. Czy wobec tego smutnego zjawiska katolik prawy, o dobro Kościoła i społeczeństwa dbały, może być obojętnym i nie troskać się wcale o poznanie istoty i dążności tej sekty? Mimo to są u nas ludzie, nawet poważni, którzy wszelką wzmiankę o zgubnem działaniu masoneryi przyjmują z niedowierzaniem, jakby jakąś opowieść o strachach, albo przynajmniej pod tym względem mylne mają zapatrywania. (...) [w tej pracy] starałem się być bezstronnym i sprawiedliwym jak tego sumienie wymaga; stąd te tylko zarzuty podnoszę, które opierają się na faktach stwierdzonych; wywody zaś o nauce i tendencjach masonerii czerpię ze źródeł masońskich i z wiarygodnych autorów. Gdyby atoli co do drobnych szczegółów wkradła się jakaś niedokładność, dziwić się by temu nie można, bo masoni nader skrzętnie ukrywają przed profanami swe tajemnice, a nawet puszczają w świat fałsze, by w błąd wprowadzić opinię katolicką [31]". W tej pracy przedstawił nasz biskup również program i metody działania masonerii oraz wymienił jej sprzymierzeńców, do których zaliczył socjalistów, zwolenników radykalizmu, demagogii i rewolucji a nawet esperantystów, co tylko świadczy o bardzo szerokim froncie, na którym działa masoneria. Ogólnie nazwał ich wszystkich wrogami zasad chrześcijańskich w życiu politycznym i społecznym. Napisał: „Historia świadczy, że prawie we wszystkich ruchach rewolucyjnych brali udział masoni i że wzajem te ruchy wzmacniały zawsze ich siłę[32]". Olbrzymią rolę w tych wszystkich ruchach, ugrupowaniach i frakcjach oraz oczywiście w samej masonerii przyznawał Józef Pelczar, co już można było zauważyć, Żydom, nie mniej jednak, posłuchajmy: „nie brak (...) pisarzy i to poważnych, którzy twierdzą, że masonerya zawdzięcza Żydom swój początek. Cóż za tem zdaniem przemawia? Oto przede wszystkiem ta okoliczność, że Żydzi nienawidzą z zasady i bez chęci pojednania się, religii Chrystusowej, która ich opór przeciw Zbawicielowi świata potępia, - jako też społeczeństwa chrześcijańskiego, od którego doznawali nieraz poniżenia i prześladowania, w zamian za krzywdy, jakie temu społeczeństwu przez lichwę, wyzysk i demoralizacyę zadawali i zadają. Konsekwentnie Żydzi dążą do tego, by podkopać byt religii Chrystusowej, której Kościół katolicki jest strażnicą i ogniskiem, a społeczeństwo chrześcijańskie poniżyć i osłabić, używając do tego wszelakich środków; ponieważ zaś masonerya zwraca, (...) nienawiść swoją przeciw Kościołowi i stara się zedrzeć ze społeczeństwa cechę chrześcijańską, przeto łatwo wysnuć stąd wniosek, że Żydzi utworzyli masoneryę, jako jeden z pierwszorzędnych hufców w walce z chrystianizmem. Po wtóre, Żydzi dążą wytrwale do panowania nad światem, do czego jako środek mają służyć nie tylko kapitały, giełdy, dzienniki itp., ale także walki, rewolucye i rozprzężenia pośród narodów chrześcijańskich; ponieważ jednak sama roztropność im radzi, by działali w ukryciu, przeto jako swoich pionierów wysuwają masonów, by chrześcijanie gubili chrześcijan. W tym też celu stają Żydzi na czele partyi socyalistycznej, spodziewając się, że w ten sposób odwrócą od siebie burzę rewolucyi społecznej, a jeżeli po wielkich przewrotach przyjdzie do utworzenia międzynarodowej republiki kolektywistycznej, oni w niej rządzić będą. Po trzecie, Żydzi nie tylko są fanatycznie przywiązani do swoich ideałów i tradycyj, ale mają swoją organizacyę, odrębną i tajną, bo podlegają ślepo rabinom, ci zaś odbierają rozkazy od jakiejś władzy najwyższej i ukrytej. Co więcej, Żydom znaną była od dawna organizacya tajna, bo wszakże (...) [po zburzeniu Jerozolimy w 70 roku i upadku powstania Bar-Kochby w 135 roku po urodzeniu Chrystusa] mieli władzę naczelną ukrytą, która im zastępowała dawny sanhedryn. (...) Wyłoniła się (...) w wieku II po Chrystusie w Babilonie godność »księcia niewoli albo wygnania«, jako najwyższa władza nad Żydami Wschodu i Zachodu, co Talmud babiloński wyraźnie potwierdza.(...) wykonywali oni swą władzę bądź jawnie bądź tajnie. (...) W roku 1005 kalif muzułmański kazał zamordować ostatniego »księcia wygnania« Ezechiasza (...) Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że miejsce księcia wygnania zajęła jakaś naczelna władza tajna, przesyłająca Żydom swe rozkazy za pośrednictwem rabinów; ale gdzie ona przebywała w biegu wieków i o ile ona wpłynęła na utworzenie organizacji masońskiej, z braku świadectw historycznych dociec trudno. (...) Za to zaprzeczyć się nie da, że między judaizmem i masoneryą zachodzi ścisły związek, nie tylko co do ostatecznych celów, ale także co do zewnętrznych form rytuału masońskiego, bo wszakże tego dowodzą same nazwy: Adonai [mój Pan], Salomon, Zorobabel [namiestnik Judy, odbudował Świątynię jerozolimską po niewoli babilońskiej], Noachita [potomek Noego], Książę Jerozolimy, Wódz Przybytku, Kawaler Kadosz [święty, inny] i inne, - dalej legendy masońskie, zwłaszcza o budowie świątyni salomońskiej i zamordowaniu Hirama, - wreszcie godła masońskie w lożach używane, jak na przykład świecznik siedmioramienny i liczenie lat; wszystko to przypomina Biblię Starego Zakonu albo historyę żydowską. Znać też w rytuale masońskim wpływ żydowskiej kabały, czyli okultyzmu judaistycznego; a nawet jeden z autorów twierdzi, że kabała jest filozoficzną podstawą i kluczem masonerii[33]". Ale nie tylko w tych dwóch dziełach, nasz święty poruszał temat masonerii, jako, że w bardzo wielu jego pismach, nawet w listach pasterskich, znajdziemy odwołania do tego tematu. Z pewnością dowodzi to, o bardzo poważnym traktowaniu przez biskupa Pelczara, zagrożenia jakie niosła i niesie za sobą masoneria. O tym, że już ponad sto lat temu miał rację nasz bohater, świadczy to wszystko co się dzieje obecnie wokół nas, co każdy, w miarę bystry człowiek,może dzisiaj zaobserwować wokół siebie. Warto, właśnie teraz, słuchając uwag tego świętego biskupa, zauważyć, jak wiele z tych wysuwanych wtedy przez niego zagrożeń, obecnie stało się naszą codziennością do tego stopnia, że w niektórych ludziach nie budzą one już żadnego zagrożenia czy nawet zgorszenia a wręcz przeciwnie uważane są za postęp i osiągnięcia ludzkiej cywilizacji. Należałoby się też zastanowić nad takim, długofalowym, sięgającym nawet setek lat planowaniem masonerii. Normalny człowiek nie planuje tego, co będzie za dwieście, sto pięćdziesiąt czy nawet za sto lat, no może z wyjątkiem leśników, sadzących lasy, ale to raczej jedyny wyjątek. Natomiast, tu mamy konkretne, szczegółowe oraz diabelsko sprytne doktryny i ideologie podparte różnorakimi filozofiami, które są konsekwentnie z szatańską skrupulatnością i nieludzką cierpliwością wprowadzane latami w nasze życie. Wydaje się, że te ślepo wykonywane rozkazy, które płyną od tej ukrytej i najwyższej władzy, muszą mieć długowieczny i piekielny swąd, który papież Paweł VI wyczuł nawet na Watykanie. Bardzo aktualne dzisiaj są między innymi takie uwagi, które nasz święty bohater skierował do mężów stanu, polityków, posłów na sejm i urzędników: „Strzec się trzeba liberalizmu antychrześcijańskiego, (...), który pod hasłem wolności głosi wszechwładztwo państwa, a więc tyranię innego rodzaju, zdejmuje kajdany z więźniów, a wkłada je duchowieństwu, okazuje się łaskawym dla domów nierządu, a znosi lub ograbia klasztory, (...), ideałem zaś swoim mieni państwo bezreligijne, szkołę bezwyznaniową, albo interkonfesyjną [międzywyznaniową, bliską ekumenicznej], cywilne małżeństwo, zeświecczoną dobroczynność, nieograniczoną wolność prasy itp.[34]". Potrafił również dostrzegać błędy i zagrożenia w samym Kościele Katolickim i je krytykować, kiedy pisał: „Strzec się trzeba katolicyzmu odświętnego, (...) którego owoców zresztą nie widać, bo nie masz w nim ducha wiary, -albo tego katolicyzmu skarłowaciałego, który z ojczyzny robi bożyszcze i wynosi ją nad Boga, religię zaś spycha na poślednie miejsce, gdy się jej pierwsze należy[35]". Omawiając wiek osiemnasty w Polsce, tak napisał o ówczesnym duchowieństwie: „stosunki duchowne w drugiej połowie XVIII wieku były smutne, skoro nuncjusz Durini mógł pisać, że na 20 biskupów polskich było ledwie pięciu dobrych pasterzy. Nic dziwnego, że wśród duchowieństwa owych czasów trafiali się ludzie złych obyczajów i bez wiary, a nawet masoni; otóż ich przykład naśladowali świeccy[36]". Nasz biskup wymienił też z nazwiska ponad dwudziestu ówczesnych duchownych należących do masonerii. Oczywiście w dużo większej liczbie znaleźli się w tej organizacji magnaci, obywatele, posłowie, urzędnicy, generałowie i wyżsi oficerowie, profesorowie, literaci oraz artyści. Tę wielką liczbę osób znaczących a nawet wybitnych i cenionych w polskim społeczeństwie, która zasilała szeregi masonerii, tak tłumaczył biskup Pelczar: „wielu wstępowało do sekty, nie znając ostatecznych jej celów, i pozostało do końca na stopniach niższych, podczas gdy wtajemniczonych do najwyższych stopni było bardzo mało. Wstępowali zaś dlatego, że masoneria uchodziła za towarzystwo cywilizacyjne, humanitarne, towarzyskie i patriotyczne, że uprawiała filantropię i urządzała świetne uczty, że zresztą taka była moda, której hołdowali najwybitniejsi mężowie i wielkie panie owej epoki, i to bardzo często bona fide [w dobrej wierze], nie wiedząc o zakazie Stolicy świętej[37]". W innej ze swoich książek święty biskup tak napisał: „Do religii bez wiary w Boga zaliczyć musimy także religię masonerii, a przynajmniej wielu jej członków. Wprawdzie w statucie lóż francuskich z roku 1854 powiedziano: »Podstawą związku jest wiara w istnienie Boga, nieśmiertelność duszy i miłość ludzkości«; czytamy też na czele odezw tej sekty napis: »W imię albo na chwałę Wielkiego Budowniczego świata« ale tym Budowniczym, według przekonań wielu masonów w Europie i Ameryce, nie jest osobowy Bóg chrześcijan, ale siła twórcza przyrody. Lożom francuskim sprzykrzyła się wreszcie obłuda, tak że ich Grand Orient [Wielki Wschód] wykreślił w roku 1877 ze statutu wiarę w istnienie Boga i w nieśmiertelność duszy; a za nim poszły niektóre inne Wielkie Wschody, czyli przyznały się jawnie do ateizmu; podczas gdy loże angielskie, niemieckie, północno-amerykańskie i włoskie zatrzymały dawne formuły. Wszędzie masoneria dąży do tego, aby religię chrześcijańską zastąpić religią naturalizmu i humanitaryzmu, której bogiem jest ludzkość, i by stać się kościołem całego świata. Słusznie też powiedziano, że masoneria jest niejako małpą, naśladującą Kościół katolicki, bo ma nie tylko odrębną organizację, ale także swoją liturgię, swój katechizm, swe obrzędy; a jest zaciekłą nieprzyjaciółką religii katolickiej. [1] Henryk Fros, Franciszek Sowa, Twoje imię. Przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982, s. 322. [2] Tamze, s. 479. [3] https://pl.wikipedia.org/wiki/Sebastos [4] O. Joachim Roman Bar, Autobiografia Józefa Sebastiana Pelczara, w Prawo kanoniczne nr1-2/1966 s. 268; Dostępne na str: http://bazhum.muzhp.pl/czasopismo/396/?idno=12579 [5] Nasza Przeszłość T. 29, red. ks. Alfons Schletz C.M., Kraków 1968,s. 23. [6] O. Joachim Roman Bar, Autobiografia Józefa Sebastiana Pelczara, w Prawo kanoniczne nr1-2/1966 s. 267; Dostępne na str: http://bazhum.muzhp.pl/czasopismo/396/?idno=12579 [7] Tamże, s.268. [8] Nasza Przeszłość T. 29, red. ks. Alfons Schletz C.M., Kraków 1968,s. 27. [9] S. Karolina Maria Kasperkiewicz SŁNSJ, Sługa Boży Józef Sebastian Pelczar biskup przemyski obrz. łac., Rzym 1972, s. 47-48. [10] Marcin Ludwicki, Pelczar. Biskup, Ząbki 2004, s. 30. [11] Tamże, s. 32. [12] Tamże. [13] S. Karolina Maria Kasperkiewicz SŁNSJ, Z otwartym sercem ku Bogu i ludziom, Kraków 2003, s. 18. [14] Polscy Święci, Tom 10, red. o. Joachim Bar OFMConv, Warszawa 1987, s. 182. [15] Nasza Przeszłość T. 29, red. ks. Alfons Schletz C.M., Kraków 1968, s. 46. [16] https://parafia-sadyba.pl/wydarzenia-str-1 [17] S. Karolina Maria Kasperkiewicz SŁNSJ, Z otwartym sercem..., Kraków 2003, s. 21. [18] Polscy Święci, Tom 10, red. o. Joachim Bar OFMConv, Warszawa 1987, s. 190. [19] Żywoty świętych pańskich na każdy dzień, oprac. O. Hugo Hoever SOCist, Olsztyn 2011, s. 25. [20] S. Karolina Maria Kasperkiewicz SŁNSJ, Z otwartym sercem..., Kraków 2003, s. 49. [21] Tamże, s. 53. [22] https://sercanki.org.pl/-yciorys--w.-j.-s.-pelczara.html [23] Bp. Karol Józef Fischer, Kazania i przemówienia przygodne i różne, dost. na str: http://www.ultramontes.pl/fischer_bp_pelczar.htm [24] Nasza Przeszłość T. 29, red. ks. Alfons Schletz C.M., Kraków 1968, s. 7. [25] https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/walerian-kalinka [26] Nasza Przeszłość T. 29, red. ks. Alfons Schletz C.M., Kraków 1968, s. 211 - 212. [27] Myśl niepodległa było to wolnomyślicielskie pismo antyreligijne i antykościelne wydawane przez Andrzeja Niemojewskiego, o którym święty Józef Pelczar tak napisał w przedmowie do swojej książki „Masonerya" (wydanej we Lwowie w 1914 r): „Pionier »myśli niepodległej«, czyli raczej jawnego ateizmu i zaciekły wróg religii katolickiej". [28] Św. Bp Józef Sebastian Pelczar, Obrona religii katolickiej. Jak wielkim skarbem jest religia katolicka i dlaczego ta religia ma dzisiaj tylu przeciwników? Warszawa 2016, s. 7-8. [29] Listy pasterskie i instrukcje, Józefa Sebastyana Pelczara biskupa przemyskiego o.ł., bm. 1907, s. 6-7. [30] Ze wstępu Stanisława Krajskiego do książki Bp Józefa Pelczara Masoneria, wyd. Dom Wydawniczy Ostoja dost. na str. https://capitalbook.com.pl/pl/p/Masoneria-Sw.-Jozef-Sebastian-Pelczar/1310 [31] Dr Józef Sebastyan Pelczar, Masonerya, Poznań 1997, reprint książki z roku 1914, s. 1-2. [32] Dr Józef Sebastyan Pelczar, Masonerya, ..., s. 345. [33] Dr Józef Sebastyan Pelczar, Masonerya, ..., s. 350-353. [34] Św. Józef Sebastian Pelczar, Wezwanie do pracy nad duchownem odrodzeniem się narodu polskiego, Kraków 1915, s. 25-26. [35] Św. Józef Sebastian Pelczar, Wezwanie do pracy..., s. 10. [36] Dr Józef Sebastyan Pelczar, Masonerya, s. 305. [37] Tamże, s. Powrót |