¦wiêty Maksymilian Maria Kolbe cz. III O. Maksymilian Kolbe, Zdjêcie portretowe z 1927 r. Zdj. z ksi±¿ki: Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara. ¯ycie, dzie³o i epoka ¶w. Maksymiliana M. Kolbego, Kraków 2021. W kwietniu 1919 roku Rycerstwo Niepokalanej zosta³o zatwierdzone przez wikariusza generalnego franciszkanów o. Tavaniego. Wcze¶niej b³ogos³awieñstwa tej organizacji udzieli³ papie¿ Benedykt XV. W Krakowskim klasztorze franciszkanów, gdzie zamieszka³ po powrocie do kraju Ojciec Maksymilian, przydzielono mu ze wzglêdu na z³y stan zdrowia pierwszy „pokój jaki by³ wolny, z zamiarem, ¿e je¿eli zostanie w Krakowie, to miano mu daæ lepszy. Sta³y w nim stara szafa, ³ó¿ko z siennikiem wypchanym s³om±, stare wielkie biurko i dwa krzes³a. Na szafie ojciec Maksymilian umie¶ci³ figurkê Niepokalanej, na biurku obrazki Teresy od Dzieci±tka Jezus i Gemmy Galgani (...), które by³y dla niego wzorem ¿ycia wewnêtrznego"[1]. Wielu wspó³braci, którzy znali Maksymiliana Kolbe jeszcze przed wyjazdem do W³och stwierdzi³o, ¿e po powrocie do kraju bardzo siê on zmieni³. Wcze¶niej znali „go jako ruchliwego, ciekawego ¿ycia, ch³onnego wiedzy, pomys³owego, przedsiêbiorczego i pe³nego gorliwo¶ci zakonnej kleryka, teraz liczyli na niego, spodziewali siê, ¿e bêdzie jednym z tych, którzy przyczyni± siê do rozwoju prowincji franciszkañskiej w odrodzonej Polsce. Tymczasem stan±³ przed nimi - jak okre¶la o. Anzelm Kubit - cz³owiek »chorowity, s³aby, nie rokuj±cy wiêkszej nadziei«. Zniknê³a dawna ¿ywo¶æ jego ruchów. Porusza³ siê z pewn± trudno¶ci±. Oczy jednak, jak dawniej, by³y bystre i przenikliwe. Promieniowa³a z nich mi³o¶æ, dobroæ i spokój. Bi³a z nich stanowczo¶æ, nawet pewna uparto¶æ i nie by³o w nich lêku. Tym, którzy w nie patrzyli, wydawa³o siê, ¿e przed nimi nie ma tajemnic, ¿e przenikaj± one duszê do g³êbi. Takimi ju¿ one pozostan± na zawsze, z tym, ¿e wymienione wy¿ej cechy bêd± nabiera³y doskona³o¶ci i pe³ni"[2]. Prze³o¿eni, nie chc±c zbytnio obci±¿aæ o. Maksymiliana uznali, ¿e we Franciszkañskim Studium Filozoficzno-Teologicznym bêdzie on wyk³ada³ historiê Ko¶cio³a, pomimo tego, ¿e zgodnie z ukoñczonymi w Rzymie studiami, by³ zdecydowanie lepiej przygotowany do wyk³adania teologii lub filozofii. Historia nigdy nie pasjonowa³a o. Maksymiliana, ale post±pi³ on zgodnie z wol± prze³o¿onych. Co prawda jako profesor nie by³ zbyt wyró¿niaj±cym siê wyk³adowc±, a mo¿na nawet powiedzieæ, ¿e wrêcz przeciwnie. „ Nie nale¿a³ do wziêtych mówców. Mówi³ cicho, tre¶ci nie upiêksza³ ciekawymi zdarzeniami, anegdotami i opisem s³abostek wielkich tego ¶wiata, jakich obficie dostarcza historia i którymi profesorowie zwykle o¿ywiaj± swoje wyk³ady. Maj±c niewiele zajêæ w Seminarium, ojciec Maksymilian pomaga³ w duszpasterstwie. Spowiada³, chodzi³ do chorych, pojedyncze osoby przygotowywa³ do sakramentów ¶wiêtych"[3]. Jednocze¶nie, wytrwale pracowa³ przy za³o¿onym przez siebie we W³oszech Rycerstwie Niepokalanej. Bardzo chcia³ je w Polsce rozkrzewiæ i by³ pewien, ¿e w miarê szybko przekona pobo¿nych rodaków do tej piêknej i wspania³ej idei. Najpierw próbowa³ w szeregi rycerstwa wci±gn±æ swoich zakonnych wspó³braci. Jednak „niektórzy konfratrzy wzruszaj± ramionami. S³uchaj± go z pob³a¿liwym u¶mieszkiem, w ¿aden sposób nie mog± zrozumieæ »szaleñczych planów« Maksia, Zw± go pi³± i marzycielem, nie szczêdz± mu przytyków. Przezwisko marmolada przylgnê³o na ca³e lata do jego mizernej osoby. Chory oddycha z trudno¶ci±, porusza siê ostro¿nie. Ka¿dy gwa³towniejszy wstrz±s wywo³aæ mo¿e krwotok! Za ³ask± Niepokalanej tak ¶licznie ujarzmi³ krewki temperament, ¿e uchodzi za wzór cierpliwo¶ci, s³odyczy i... »mazgajstwa«, Do wszystkiego, nawet do cnót heroicznych przypi±æ mo¿na ³atkê! Jeden ze ¶wiadków pisze, ¿e zna³ zakonnika, który dworowa³ sobie niemi³osiernie z Ojca Maksymiliana »poruszaj±cego siê jak ¶limak przed o³tarzem w czasie Mszy«. Na¶ladowa³ jego ruchy ku uciesze konfratrów i koñczy³ widowisko s³owami: »Co za marmolada! « (...) Ojciec Maksymilian milcza³, lecz biedne jego serce, pok³ute szpileczkami, krwawi³o"[4]. W tym miejscu warto zapoznaæ siê z zeznaniem, z³o¿onym podczas procesu beatyfikacyjnego o. Kolbe przez niepokalankê s. Szczêsn± Sulatyck±, która mia³a okazjê uczestniczyæ we Mszy ¦wiêtej celebrowanej przez o. Maksymiliana przebywaj±cego w tym czasie w Zakopanem: „Przy pierwszym spotkaniu z o. Maksymilianem (...) uderzy³a mnie przede wszystkim jego wiara. Wesz³am do kaplicy sióstr s³u¿ebnic Serca Jezusowego, tzw. pelczarek, gdzie mieszka³ i leczy³ siê o. Kolbe. Msza ¶wiêta ju¿ siê rozpoczê³a, a ja by³am do¶æ roztargniona. Ale wkrótce uderzy³ mnie sposób, w jaki ten nieznany mi kap³an odprawia³ Mszê ¶wiêt±, zmuszaj±c mnie do modlitwy. Pomy¶la³am, ¿e to musi byæ ¶wiêty kap³an. Po Mszy ¶wiêtej by³am obecna przy jego dziêkczynieniu: czyni³ je ze skupieniem i d³ugo. Wychodz±c zapyta³am furtiankê, co to za kap³an, i wtedy dowiedzia³am siê, ¿e jest to o. Maksymilian, za³o¿yciel Rycerstwa Niepokalanej"[5]. Widz±c niezbyt du¿e zainteresowanie wst±pieniem do Rycerstwa Niepokalanej przez swoich wspó³braci, o. Maksymilian postanowi³ wiêc werbowaæ do niego, oprócz franciszkanów, ka¿dego, kto tylko chcia³ do niego wst±piæ, zarówno kleryków z seminarium jak i osoby ¶wieckie. I tak, na pocz±tku stycznia 1920 roku do rycerstwa nale¿a³o niewiele ponad trzydzie¶ci osób. Dok³adnie 34 osoby. „W¶ród tej pierwszej trzydziestki byli ojcowie, klerycy i bracia Zakonu OO. Franciszkanów, nowicjuszki Sióstr Urszulanek, uczniowie, rolnik, s³u¿±ca."[6]. O. Maksymilian wcale nie zniechêci³ siê tym i w dalszym ci±gu cierpliwie i niezmordowanie stara³ siê, gdzie móg³ upowszechniaæ swoje stowarzyszenie. Praca ta przynosi³a wymierne efekty, gdy¿ ju¿ kilka miesiêcy pó¼niej, w maju 1920 r. „ilo¶æ cz³onków M.I. [Militia Immaculatae] wzros³a a¿ do 1363"[7]. O. Maksymilian propaguj±c Rycerstwo i bêd±c ca³y czas „ogarniêty gorliwo¶ci± apostolsk±, pisa³, ¿e celem stowarzyszenia nazwanego Milicj± Niepokalanej bêdzie zdobycie ca³ego ¶wiata dla Serca Jezusowego przez Niepokalan±, praca nad tym, by Królestwo Bo¿e zwyciê¿y³o za po¶rednictwem Matki Chrystusowej. A ¶rodkami: staranie siê o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, a najbardziej masonów za po¶rednictwem Niepokalanej - a jako odznakê i jeden z najbardziej polecanych przez siebie ¶rodków wskaza³ Cudowny Medalik w takiej postaci, w jakiej objawi³a to Naj¶wiêtsza Maryja Panna na rue du Bac w Pary¿u. (...) Pomys³ trafi³ na dobry grunt, a stowarzyszenie skupi³o wokó³ siebie po prostu dobrych, wierz±cych ludzi. Rycerz oddawa³ siê bezgranicznie Maryi, stawa³ siê w Jej rêkach doskona³ym narzêdziem do podboju ¶wiata dla Jezusa Chrystusa. Maksymilian t³umaczy³ to obrazowo: »Niepokalana jest t± drabin±, po której idziemy do Przenaj¶wiêtszego Serca Jezusowego, a kto by usuwa³ drabinê, nie wejdzie do góry i runie na ziemiê«. Uwa¿a³, ¿e ¶wiat bêdzie wtedy uratowany, gdy uzna Niepokalan± za sw± absolutn± Królow± przez doskona³e oddanie siê z mi³o¶ci, która Jej pozwoli kszta³towaæ w nim swego Syna. Aby to osi±gn±æ, nale¿a³o zak³adaæ »Miasta Niepokalanej«, w których Maryja bêdzie naprawdê Królow± i Matk±. Stamt±d duch ten bêdzie siê rozpowszechnia³ poprzez Rycerstwo w jego zakonie, we wszystkich zakonach i zgromadzeniach, w ¶wiecie ca³ym (...) Pisz±c potem o podstawowych za³o¿eniach Rycerstwa Niepokalanej, na pierwszym miejscu stawia wiarê jej cz³onków w Boga Stwórcê. Ma³o powiedzieæ, ¿e chodzi o wiarê w Boga, bo jak dodawa³: tak¿e »wiara w stworzenie cz³owieka na wzór i podobieñstwo Bo¿e, a tym samym wyznawanie prawdy religijnej, ¿e do Boga, czyli do swego Prawzoru, Pe³ni Doskona³o¶ci, wszyscy powinni siê upodobniæ, wszyscy powinni wróciæ«. W takim ujêciu, jak uwa¿a³, podobieñstwo cz³owieka do Boga mo¿e wzrastaæ albo maleæ, w zale¿no¶ci od jego rozeznania, dobrej woli i wk³adu pracy osobistej, a przede wszystkim od jego mi³o¶ci ku Bogu. W mi³o¶ci widzia³ si³ê motoryczn±, która decyduje o stopniu zjednoczenia z Bogiem. Mi³o¶æ te¿ znajduje siê u podstaw istnienia ¶wiata i rozwoju ¿ycia. Pisa³: »Celem stworzenia, celem cz³owieka, to coraz wiêksze upodobnienie siê do Stwórcy, coraz doskonalsze ubóstwienie. Bóg staje siê cz³owiekiem, ¿eby cz³owiek sta³ siê Bogiem«. I tak a¿ do pe³nego zjednoczenia z Bogiem, który jest Alf± i Omeg±, Wyj¶ciem i Doj¶ciem. Poniewa¿ wyj±tkow± pozycjê miêdzy Bogiem a cz³owiekiem zajmuje Matka Bo¿a, Jej bezgrzeszno¶æ i doskona³o¶æ ³±czy Ojciec Kolbe nierozerwalnie w jedno okre¶lenie Niepokalana i ten przymiot uczyni niejako znakiem firmowym wszystkiego, co tworzy³. St±d organizacjê Rycerstwa, pisma, klasztory znaczy³ s³owem: Niepokalana. W Niepokalanej - mówi³ - spotyka siê najdoskonalsza mi³o¶æ ludzka z najwy¿sz± mi³o¶ci± Bo¿±. W Niej - konkluduje Ojciec Maksymilian - »³±czy siê niebo z ziemi±, ca³e niebo z ca³± ziemi±, ca³a mi³o¶æ odwieczna z ca³± mi³o¶ci± stworzenia, to mi³o¶ci szczyt«. Wyja¶nia³, ¿e »Maryja spo¶ród stworzeñ najlepiej zrealizowa³a idea³ doskona³o¶ci, w najwy¿szym stopniu zjednoczy³a siê z Bogiem i jest najdoskonalszym Jego podobieñstwem, sta³a siê dla wszystkich ludzi nie tylko wzorem do na¶ladowania (jak maj± ¿yæ, by doj¶æ do Boga), ale po prostu idea³em (czyli kim¶, do kogo cz³owiek mo¿e kierowaæ wszystkie swoje d±¿enia)«. Zadaniem Rycerstwa ma byæ zbli¿enie siê do idea³u, jakim jest Niepokalana. Ma siê to dokonaæ na trzech etapach: »najpierw trzeba Niepokalan± poznaæ, nastêpnie nale¿y przyswoiæ sobie Jej motywacjê postêpowania, czyli w dzia³aniu kierowaæ siê zasad± mi³o¶ci, i w ostatnim etapie - nale¿y staraæ siê o ¶cis³e zjednoczenie z Ni±, polegaj±ce na zupe³nym i bez ¿adnych zastrze¿eñ oddaniu Jej siebie, i to do tego stopnia, by tylko tego chcieæ, czego Ona chce, oraz to czyniæ i tak czyniæ, co Ona by czyni³a«. Osi±gniêcie takiego stanu jest celem, do którego powinien d±¿yæ ka¿dy rycerz Niepokalanej, ka¿dy cz³onek Rycerstwa. I w tym tkwi specyfika wyró¿niaj±ca Rycerstwo spo¶ród innych organizacji Maryjnych. Zbli¿anie siê do idea³u na wymienionych etapach pozwoli scaliæ w jedno wszystkie czynno¶ci cz³owieka i w rezultacie pomo¿e przekszta³ciæ ca³± osobowo¶æ: cz³owiek zacznie doskonaliæ siê i wzrastaæ w ¿yciu religijnym, moralnym, kulturalnym, ekonomicznym czy politycznym. Przemiany te mog± pój¶æ tak daleko, ¿e w ¶wiecie »znikn± wtedy walki klas, a ludzko¶æ zbli¿y siê, o ile to jest na tym ¶wiecie mo¿liwe, do szczê¶cia«. A je¶liby - planuje dalej Ojciec Kolbe - na ca³ym ¶wiecie wszyscy ludzie realizowali idea³, jakim jest Niepokalana, to »wtedy (...) doprawdy ziemia rajem siê stanie. Prawdziwy pokój i szczê¶cie zst±pi na rodziny, miasta, wsie i kraje ca³ego spo³eczeñstwa ludzkiego«. Utopia to czy jaka¶ nowa teoria teologiczna? Rycerski idea³, jakim by³a Niepokalana, to dla Ojca Maksymiliana rzeczywisto¶æ, to Osoba Matki Bo¿ej. Widzia³ w Niej razem z Jezusem Wspó³odkupicielkê ludzi, czyli ka¿dy cz³owiek dziêki Jej po¶rednictwu mo¿e siê zbawiæ i na zawsze zjednoczyæ z Bogiem. To Ona »inicjuje w ka¿dym cz³owieku jego rozwój duchowy, a przez to jest Matk± duchow± wszystkich ludzi d±¿±cych do Boga«. »Niepokalana opiekuje siê lud¼mi, dostrzega ich potrzeby, pomaga im i wstawia siê za nimi do Boga; posiada dan± Jej przez Boga w³adzê nad ¶wiatem i lud¼mi i j± rzeczywi¶cie wykonuje«. Pisze: »Niepokalana Dziewica ustanowiona jest przez Boga Po¶redniczk± wszystkich ³ask. Nie ma za¶ nawrócenia ni u¶wiêcenia bez ³aski Bo¿ej (...), wiêc nie mo¿e byæ mowy ani o nawróceniu, ani o u¶wiêceniu bez Niepokalanej, Matki £aski Bo¿ej«. Idea po¶rednictwa Niepokalanej nale¿y - wed³ug Ojca Maksymiliana - do g³ównych za³o¿eñ Rycerstwa Niepokalanej. Wskazywa³y na to pierwsze s³owa dyplomiku [ma³ego statutu] Rycerstwa Niepokalanej, które Ojciec Kolbe umie¶ci³ jako motto: mówi± o Niepokalanej jako o Tej, która zniszczy wszelkie z³o w samym jego ¼ródle, odniesie zwyciêstwo nad szatanem. Potwierdzaj± to akt po¶wiêcenia siê Naj¶wiêtszej Maryi Pannie Niepokalanej, a tak¿e liczne artyku³y programowe oraz hymn organizacji, zaakceptowany przez Ojca Kolbego, które obok mi³osierdzia podkre¶laj± w³a¶nie Jej moc z wizj± ostatecznego Jej zwyciêstwa nad z³em. Dlatego ostatecznym celem Rycerstwa Niepokalanej ma byæ »jak najwiêksza chwa³a Bo¿a«. Cel ten nale¿y realizowaæ - pisa³ - »przez pracê nad zbawieniem i u¶wiêceniem ludzi, przez pomoc w ich ubóstwianiu siê. Celem bliskim, tzn. bezpo¶rednim, dla którego organizacja zosta³a powo³ana do ¿ycia, jest jak najszybsze zdobycie siebie oraz wszystkich dla Niepokalanej, poniewa¿ tylko przy Jej pomocy mo¿na realizowaæ cel ostateczny w sposób pewny i ³atwy«. Dla Rycerstwa idea oddania ca³ego siebie Niepokalanej, a¿ po najg³êbsze i najskrytsze warstwy swej duszy, bez zachowania nawet prawa do rozporz±dzania sob±, sta³a siê jakby osi±, wokó³ której wspó³dzia³a³y wszystkie elementy osobowo¶ci cz³owieka, ona by³a ¼ród³em inspiracji i lini± wytyczaj±c± kierunek dzia³alno¶ci. Cokolwiek Ojciec Maksymilian czyni³, pragn±³ w wyra¼ny sposób z³±czyæ z Niepokalan±. St±d organizacjê, któr± za³o¿y³, nazwa³ Rycerstwem Niepokalanej, wszystkie pisma, jakie wydawa³, mia³y w swoich tytu³ach s³owo Niepokalana (Rycerz Niepokalanej, Kalendarz Rycerza Niepokalanej, Rycerzyk Niepokalanej, Ma³y Rycerzyk Niepokalanej, Informator Rycerstwa Niepokalanej itd.). Z figurk± Niepokalanej odbywa³ swoje podró¿e krajowe i zagraniczne, stawia³ tê figurkê w pokoju zawsze na eksponowanym miejscu. A wszystko to po to, aby z pomoc± Niepokalanej zapobiec niebezpiecznym dla wiary zjawiskom spo³ecznym, za które uwa¿a³: postêpuj±c± laicyzacjê ¿ycia spo³ecznego, demoralizacjê oraz coraz czê¶ciej i gwa³towniej wystêpuj±ce nastroje antyklerykalne oraz dzia³alno¶æ licznych organizacji antyko¶cielnych lub nawet antyreligijnych, które nierzadko wraz z postêpowymi has³ami spo³ecznymi g³osi³y tak¿e ateistyczne, a najczê¶ciej antyko¶cielne pogl±dy"[8]. 3 stycznia 1920 roku w klasztorze krakowskich franciszkanów odby³o siê pierwsze posiedzenie Milicji Niepokalanej, na którym prezesem og³oszono o. Maksymiliana a kilka dni pó¼niej odby³o siê „inauguracyjne zebranie w celu poinformowania o duchu i istocie Milicji Niepokalanej"[9]. Po zebraniu rozdano ponad 400 deklaracji osobom, które wyrazi³y chêæ wst±pienia do tego stowarzyszenia. Wtedy te¿ stowarzyszenie otrzyma³o na pi¶mie piêkne b³ogos³awieñstwo od ówczesnego ordynariusza diecezji krakowskiej biskupa ksiêcia Adama Sapiechy, który ju¿ wcze¶niej „udzieli³ zezwolenia na druk pierwszego dyplomika (...) Rycerstwa Niepokalanej"[10]. To biskupie b³ogos³awieñstwo tak brzmia³o: „Z serca b³ogos³awimy cz³onkom milicji Niepokalanej; walcz±c pod sztandarem Matki Bo¿ej, niech ¶wiat ca³y do stóp Jezusa prowadziæ Ko¶cio³owi pomaga"[11]. O. Maksymilian stara³ siê nak³oniæ prowincja³a franciszkanów o. Alojzego Karwackiego, aby ten zwróci³ siê z pro¶b± do innych biskupów polskich o podobne b³ogos³awieñstwo na pi¶mie dla swojego stowarzyszenia. Prowincja³ franciszkanów, który ju¿ wcze¶niej udzieli³ swojego b³ogos³awieñstwa dla Rycerstwa Niepokalanej, bardzo powa¿nie traktowa³ o. Maksymiliana, dotyczy³o to nawet zapêdów ku wynalazkom, które ci±gle by³y obecne w jego ¿yciu. Wspominany ju¿, o. Anzelm Kubit, kolega Maksymiliana ze studiów w Rzymie, tak o nim mówi³: „Brat Maksymilian mia³ zadatki na to, by zostaæ wynalazc±. Przy sprzyjaj±cych warunkach by nim i by³. Jego uzdolnienia nie rozwinê³y siê w tym kierunku. Podkre¶li³ jednak mo¿liwo¶æ ³±czenia wiedzy empirycznej, techniki i religii, ¶wiata ludzkich wynalazków z ¶wiatem nadprzyrodzonym. Tê tendencjê przejawi najwyra¼niej wówczas, kiedy w dzia³alno¶æ apostolsk± bêdzie w³±cza³ najnowocze¶niejsze urz±dzenia techniki i osi±gniêcia organizacyjne"[12]. Prowincja³ zezwoli³ o. Maksymilianowi na „robienie do¶wiadczeñ fizycznych oraz zajmowanie siê matematyk±. Ojciec Maksymilian do wszystkiego zabiera³ siê z wielkim zapa³em. Nadal by³ przekonany, ¿e jest mo¿liwy lot na ksiê¿yc i inne planety. Uwa¿a³ tak¿e, ¿e mo¿na odtworzyæ g³osy wypowiadane w przesz³o¶ci, poniewa¿ w naturze nic nie ginie, a tylko przemienia siê, zamienia w inn± energiê... (...) Po linii tych zainteresowañ robi³ wykresy i do¶wiadczenia, oczywi¶cie wszystko w warunkach domowych. Z k³opotami, na jakie natrafia³, zwraca³ siê do prze³o¿onego. Ten jednak nie widzia³ potrzeby anga¿owania siê w nie i na wysuwane przez ojca Maksymiliana trudno¶ci odpowiedzia³ zniecierpliwiony: »Co siê tyczy - pisa³ - owej jazdy na ksiê¿yc, bo zdaje mi siê, o to Ojcu chodzi, najlepiej by Ojciec sam panu Gruchale wyja¶ni³, jak on te do¶wiadczenia ma zrobiæ. Ja szczerze mówi±c nie mam czasu za tym chodziæ. Patron [niem. Patrone - nabój; Zawiniêta w papierow± tulejkê porcja czarnego prochu wraz z pociskiem[13]] jeden nabity wprawdzie mam, i pró¿niê mam w kasie prowincjonalnej, ale bojê siê sam robiæ do¶wiadczenia, bo a nu¿ sprawdzi siê teoria Ojca, to gotowe mnie zastrzeliæ, a teraz szkoda by i jednego ojca by³o u¶mierciæ, gdy¿ nas tak ma³o«. [O. Maksymilian odpowiedzia³ prowincja³owi o. Alojzemu Karwackiemu: »co do wynalazku (je¶li tak nazwaæ mo¿na), to mo¿e napiszê do o. Feliksa, gdy¿ do pana Grucha³y nie mam adresu. - Bóg zap³aæ za wskazanie ¼róde³ historycznych«[14].] Na jaki¶ czas ojciec Maksymilian da³ spokój wynalazkom. Zaj±³ siê szerzeniem Rycerstwa Niepokalanej. S³a³ listy do swoich przyjació³ i zachêca³ ich do tego samego"[15]. Rozwijaj±c Rycerstwo niepokalanej w Polsce, nie zapomnia³ nasz bohater o swoich wspó³braciach z W³och, z którymi za³o¿y³ M.I. Przez kilka lat, po powrocie do polski korespondowa³ „z bratem Garleanu [prezesem M.I. w Miêdzynarodowym Kolegium Serafickim w Rzymie] i zachêca³ kolegów w Rzymie, by rozwijali tam Milicjê Niepokalanej"[16]. W lutym 1920 roku, maj±c ukoñczonych 26 lat, o. Maksymilian Kolbe odprawi³ rekolekcje, podczas których napisa³ Regulamin ¿ycia (Regulamentum vitae). By³o to dwana¶cie punktów, które o. Maksymilian napisa³ dla siebie i nakaza³ sam sobie, czytaæ je co miesi±c. Najwa¿niejszym z tych punktów by³ punkt pierwszy, który by³ jakby celem wyznaczonym przez o. Maksymiliana a pozosta³ych jedena¶cie s³u¿y³o do realizacji tego celu : „1) - Muszê byæ ¶wiêtym jak najwiêkszym. 2) - Jak najwiêksza chwa³a Bo¿a przez zbawienie i jak najdoskonalsze u¶wiêcenie swoje i wszystkich, co s± i bêd±, przez Niepokalan± - M. I. 3 [rycerstwo Niepokalanej trzeciego stopnia (M. I. 3) jest najpe³niejszym urzeczywistnieniem, oddania siê Niepokalanej w ruchu maryjnym, za³o¿onym przez ¶wiêtego Maksymiliana[17]) . 3) - Peccatum mortale vel veniale deliberatum a priori exclude [z góry wyklucz grzech ¶miertelny lub dobrowolny powszedni[18]) - Spokój o przesz³o¶æ. - Gor±co¶ci± wynagród¼ czas stracony. 4) - Nie opuszczê: a) ¿adnego z³a bez naprawienia go (zniszczenia go) i b) ¿adnego dobra, które bym móg³ zrobiæ, powiêkszyæ lub w jakikolwiek sposób siê do niego przyczyniæ. 5) - Regula tua oboedientia [Pos³uszeñstwo twoj± regu³±[19]] - Wola Bo¿a przez Niepokalan±. Narzêdzie. 6) - Czyñ, co czynisz; na wszystko inne, dobre czy z³e, nie zwracaj uwagi. 7) - Semper quieta, amorosa actio [Zawsze spokojne, nacechowane mi³o¶ci± dzia³anie[20]]. 8) - Serva ordinem, et ordo servabit te [Zachowaj porz±dek, a porz±dek ciebie zachowa]. 9) - Praeparatio, actio, conclusio [Przygotowanie, dzia³anie, skutek]. 10) - Pamiêtaj zawsze, ¿e jeste¶ rzecz± i w³asno¶ci± bezwzglêdn±, bezwarunkow±, bezgraniczn±, nieodwo³aln± Niepokalanej: czymkolwiek jeste¶, cokolwiek masz lub mo¿esz, wszystkie actiones (my¶li, s³owa, uczynki) i passiones (przyjemne, przykre, obojêtne) s± Jej ca³kowit± w³asno¶ci±. Niech wiêc z tym wszystkim czyni, cokolwiek siê Jej (a nie tobie) podoba. Tak samo Jej s± wszystkie twe intencje: niech wiêc zmienia, dodaje, odejmuje, jak siê Jej podoba (gdy¿ Ona sprawiedliwo¶ci nie umie naruszyæ). Jeste¶ narzêdziem w Jej rêku, wiêc czyñ to tylko, co Ona chce: wszystko z Jej rêki przyjmij. Do Niej jak dziecko do matki we wszystkim siê uciekaj; Jej wszystko powierz. Staraj siê o Ni±, o Jej cze¶æ, o Jej sprawy, a troskê o siebie i twoich Jej pozostaw. Nic sobie, ale wszystko uznaj jako otrzymane od Niej. Ca³y owoc twych prac zale¿y od jedno¶ci z Ni±, tak, jak i Ona jest narzêdziem mi³osierdzia Bo¿ego. ¯ycie (ka¿da jego chwila), ¶mieræ (gdzie, kiedy i jak) i wieczno¶æ moja, wszystko to jest Twoim, o Niepokalana. Czyñ z tym wszystkim, cokolwiek Ci siê podoba. 11) - Omnia possum in Eo, qui me per Immaculatam confortat (Wszystko mogê w Tym, który mnie przez Niepokalan± umacnia) (por. Flp 4,13). 12) - ¯ycie wewnêtrzne: Totus primo sibi et sic totus omnibus (idem in exer[citiis] spir[itualibus] a[nno] 1920 m[ense] Septembri) (Najpierw ca³y dla siebie, a tak ca³y dla wszystkich - (to samo w czasie æwiczeñ duchownych 1920 roku w miesi±cu wrze¶niu)"[21]. Mo¿na zadaæ sobie pytanie, czy chêæ bycia najwiêkszym ¶wiêtym nie jest przejawem pychy? Odpowiedzieæ na to pytanie stara³ siê o. Piotr Bielenin OFMConv w swoim obszernym artykule o ¶wiêto¶ci wed³ug ¶w. Maksymiliana, który znajdziemy na stronie franciszkanów[22]. My zacytujemy tu z tego artyku³u tylko kilka fragmentów zawieraj±cych czasami dopowiedzenia o. Piotra Bielenina i spor± gar¶æ my¶li ¶w. Maksymiliana: „Traktowa³ on [o. Maksymilian] ¶wiêto¶æ jako powszechne powo³anie, do którego ka¿dy cz³owiek nie tylko jest wezwany, ale przez Boga tak¿e odpowiednio przygotowany: »Ka¿demu z ludzi wyznaczy³ Bóg jakie¶ okre¶lone pos³annictwo na tym ¶wiecie - i ju¿ wtedy, gdy wszech¶wiat stwarza³, tak skierowywa³ pierwsze przyczyny, aby ³añcuch nieprzerwany ich skutków tworzy³ warunki i okoliczno¶ci do wype³nienia tego pos³annictwa jak najodpowiedniejsze. Ka¿dy zatem cz³owiek rodzi siê ze zdolno¶ciami dostosowanymi do zleconego sobie zadania i przez ca³y ci±g ¿ycia otoczenie i okoliczno¶ci - wszystko tak siê sk³ada, aby mu dopiêcie celu mo¿liwe i ³atwe uczyniæ. I to osi±gniêcie celu stanowi w³a¶nie ca³± doskona³o¶æ cz³owieka; a im kto dok³adniej z tego zadania siê wywi±¿e, im ¶ci¶lej pos³annictwo swe wype³ni, tym jest wiêkszy w oczach Bo¿ych i ¶wiêtszy. (...) St±d wszyscy oni [tu mówi ¶w. Maksymilian o ¶wiêtych], niezale¿nie od tego, czy drog± zgodn± czy sprzeczn± z natur± - ³aska kroczyæ im kaza³a, wy¿szym i nadprzyrodzonym ¿yciem ¿yli: celem ich jedynym Bóg i ¶wiêta mi³o¶æ Jego, wszystko za¶ inne, sprawy naturalne czy nadnaturalne, mi³e czy niemi³e - to do celu wiod±ce ¶rodki«. (...) Dlaczego o. Maksymilian chce byæ ¶wiêtym i to jak najwiêkszym wyja¶nia jego kolejny tekst: »Duch bowiem nie zna materialnych praw starzenia siê, ale powinien rozwijaæ siê bez ograniczeñ. Nie jest owocem pokory pro¶ba np. do ¶w. O. Franciszka, aby cz±stkê swojej mi³o¶ci albo chocia¿by i równ± mi³o¶æ Boga nam wyprosi³, wtedy dopiero ¶w. Ojciec bêdzie doskonale siê radowa³, gdy przez niego bêdziemy prosiæ Boga o mi³o¶æ wiêksz± ni¿ on mia³, i o nieskoñczenie wiêksz±. On chce rozwijaæ ducha swego w synach swoich, a nie stawia swojej ¶wiêto¶ci jako granicy naszej doskona³o¶ci. Nasienie z³o¿one w Zakonie przez niego nale¿y rozwijaæ bez granic«. Zreszt± tego zadania (...) aby zostaæ wielkim ¶wiêtym nie ogranicza [¶w. Maksymilian] tylko do siebie. Pisze w 1938 r. w li¶cie do braci w Niepokalanowie japoñskim Mugenzai no Sono: »Ka¿dy mo¿e zostaæ ¶wiêtym i to wielkim ¶wiêtym przy pomocy Niepokalanej, byleby tylko chcia³«. (...) To powszechne powo³anie do ¶wiêto¶ci wyra¿a tak¿e poprzez ¿yczenia kierowane czy to do pojedynczych osób czy do grup braci. Pisze do rodzonego brata o. Alfonsa Kolbego, [podobnie jak swego czasu ¿yczy³ swojej Mamie tylko pe³nienia woli Bo¿ej]: »Drogi Bracie! (...) -Aha, mia³em winszowaæ. Ale czego? Wszystkim jednego i jednego tylko ¿yczê i wci±¿ w kó³ko jedno i to samo, tj. ¶wiêto¶ci« (...) A tak pisze do o. Bronis³awa Strycznego: »Najdro¿szy i Czcigodny! [...] Có¿ Ci mogê ¿yczyæ? Zdrowia? Sukcesów? Szerokiej i g³o¶nej s³awy? Wielkiej wiedzy i roztropno¶ci? - Niektóre z tych spraw s± nieu¿yteczne, inne z natury cierpi± braki. Có¿ zatem?... Jednej, jedynej tylko rzeczy [Ci ¿yczê], ¿eby¶ zosta³ jak najwiêkszym ¶wiêtym. Wszystkich innych [dóbr ¿yczê Ci] o tyle, o ile s± konieczne i po¿yteczne dla tego celu. Tego i tylko tego na Twoje imieniny z ca³ego serca Ci ¿yczy Twój wspó³brat i wspó³rycerz w Niepokalanej Maksymilian«. (...) Jako ciekawostkê mo¿na dodaæ, ¿e list zosta³ napisany w ca³o¶ci po ³acinie. ¯yczenia w tym duchu kieruje [o. Maksymilian] tak¿e do braci pracuj±cych w Japonii w li¶cie do br. kleryka Mieczys³awa Mirochny, z poleceniem odczytania ich ca³ej wspólnocie: »¯yczê Wam tylko wszystkim, moje Najdro¿sze Dzieci - tak - moje Najdro¿sze Dzieci, by¶my siê wszyscy znale¼li u stóp, a raczej pod matczynym p³aszczem Niepokalanej zapracowani, zamêczeni dla Niej, ale - o ile Ona sobie ¿yczy zapracowania i przepracowania i cierpienia - ani wiêcej, ani mniej, s³owem, by¶my wszyscy spe³nili jak najdoskonalej Jej Wolê, któr± nam przez ¶w. pos³uszeñstwo okazuje kosztem naszej pod³ej woli i naszego rozumu. - Wiêkszej, wy¿szej ¶wiêto¶ci Wam ani sobie nie ¿yczê, bo wy¿szej ju¿ nie ma«[23]. Gdy w czerwcu roku 1920 we lwowskim klasztorze franciszkanów rozchorowa³ siê mistrz nowicjatu, na jego zastêpstwo wys³ano o. Maksymiliana. Tym chorym tak¿e na gru¼licê zakonnikiem by³ o. Wenanty Katarzyniec, z którym o. Maksymilian zaprzyja¼ni³ siê jeszcze jako kleryk. Czcigodny S³uga Bo¿y o. Wenanty Katarzyniec (1889 - 1921) Zdj. z ksi±¿ki: Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara. ¯ycie, dzie³o i epoka ¶w. Maksymiliana M. Kolbego, Kraków 2021. O. Wenanty nale¿a³ do grupy ojców franciszkanów, którzy jako jedni z pierwszych, wst±pili do Rycerstwa Niepokalanej. Nale¿a³ równie¿ do tych, którzy bardzo gorliwie to Rycerstwo krzewili, miêdzy innymi w¶ród swoich kleryków. Niestety, niezbyt d³ugo móg³ pracowaæ o. Maksymilian we Lwowie, gdy¿ sam równie¿ by³ w bardzo zaawansowanym stadium gru¼licy. Okaza³o siê, ¿e mia³ on tylko jedno p³uco w miarê sprawne, dlatego odes³ano go na kuracjê do Zakopanego (o czym ju¿ wspominali¶my wcze¶niej), gdzie przebywa³ od sierpnia roku 1920 do kwietnia 1921 roku. Nastêpnie od maja do listopada 1921 roku by³ zmuszony przebywaæ na rekonwalescencji u franciszkanów w Nieszawie. 2 stycznia 1922 roku Pobo¿ny Zwi±zek Rycerstwa Maryi Niepokalanej (Pia Unio Militiae Mariae Immaculatae) zosta³ zatwierdzony przez Wikariusza Rzymu kard. Basilio Pompilj i w tym samym miesi±cu o. Maksymilian Kolbe wyda³ pierwszy numer miesiêcznika, który nazwa³ Rycerz Niepokalanej. O. Maksymilian dostrzega³ ju¿ wtedy, jak bardzo oddzia³ywa³a i jak wielk± rolê odgrywa³a w ¿yciu wiêkszo¶ci ludzi prasa. Uwa¿a³, ¿e „Ko¶ció³ stosunkowo ma³o j± [prasê] wykorzystywa³ w dziele ewangelizacji spo³eczeñstw, natomiast znacznie j± rozwija³y dla swych celów rz±dy, partie polityczne, ugrupowania spo³eczne i pozakatolickie wyznania chrze¶cijañskie, szczególnie protestanci. Niektóre wydawnictwa urasta³y do przedsiêbiorstw, a zysk stawa³ siê ich celem, st±d schlebiaj±c czytelnikom akcentowa³y sensacyjne wiadomo¶ci, kszta³ci³y, ale i demoralizowa³y. W niektórych pañstwach, na przyk³ad USA, Francji, Anglii, Italii, sta³y siê potêga jak rz±d lub parlament. Prasa katolicka nie rozwija³a siê tak szybko jak niekatolicka. I to bola³o ojca Maksymiliana. Uwa¿a³, ¿e ten ¶rodek apostolstwa nie jest w pe³ni wykorzystywany przez Ko¶ció³. Tê sytuacjê u¶wiadamia³ swoim s³uchaczom. W jednym z referatów mówi³ im: »Pominê wiêc najwa¿niejszy, chocia¿ niestety w naszych czasach niedoceniany dzia³ akcji katolickiej, tj. modlitwê i wielkie znaczenie zakonów kontemplacyjnych. Opuszczê te¿ dzia³anie cierpienia i pokuty. Nawet o dobrym przyk³adzie, chocia¿ przyk³ady w³a¶nie poci±gaj± mówiæ tu nie zamierzam. Ograniczê siê tylko do akcji s³owa i to s³owa drukowanego - prasy. Boæ doprawdy s³usznie powiedzia³ Napoleon, jeszcze przed laty stu, kiedy niewielu jeszcze umia³o czytaæ: »prasa jest pi±t± potêg± ¶wiata«. (...) Tu ojciec Maksymilian zrobi³ d³ugi wyk³ad, w jak z³ym celu wykorzystuj± prasê nieprzyjaciele Boga i Ko¶cio³a, ile czyni± przez ni± z³a wyrywaj±c wiarê w Boga z duszy wielu ludzi i psuj±c obyczaje oparte dotychczas na Ewangelii. Nastêpnie cytuj±c wypowiedzi papie¿y i biskupów uzasadnia³, jak± pozycjê wobec prasy winni zaj±æ katolicy. »Z³a prasa - cytowa³ papie¿a Leona XIII - zgubi³a chrze¶cijañsk± spo³eczno¶æ, trzeba jej zatem przeciwstawiaæ dobr± prasê. Katolicy nie powinni ustawaæ w pracy dla swojej dobrej prasy, pamiêtaj±c o tym, ¿e dobra prasa, to nieustanna misja. (...) Mê¿owie przewrotu silili siê na to, by rozrzucaæ miêdzy ludem ca³y szereg dzienników, których g³ównym celem zaczepiaæ zasady prawd wiary, [s]potwarzaæ Ko¶ció³ i wpajaæ w duszê zgubne przekonania... Poniewa¿ za¶ sposób wydawania dzienników jest uznany za g³ówny ¶rodek tej akcji w dzisiejszych czasach, dlatego te¿ g³ównym obowi±zkiem katolickich pisarzy jest ten ¶rodek, u¿ywany przez wrogów na zgubê spo³eczeñstwa i Ko¶cio³a, zamieniæ na ¶rodek zbawczy dla ludu i wyzyskaæ na cele obrony Ko¶cio³a. (...) Ani lud - cytowa³ dalej ojciec Maksymilian papie¿a ¶w. Piusa X - ani duchowieñstwo nie rozumie znaczenia prasy. Powiadaj±, ¿e przedtem prasy nie by³o, nie rozumiej±c, ¿e czasy siê zmieni³y. Dobrze jest budowaæ ko¶cio³y, mówiæ kazania, zak³adaæ misje i szko³y, ale ten wszelki trud pró¿ny bêdzie, je¿eli zaniedbamy najwa¿niejsz± broñ dzisiejszych czasów, tj. prasê. A kardyna³ Pizy dodaje: Wy g³osicie kazania w niedziele, a dzienniki je g³osz± co dzieñ, co godzinê. Wy mówicie do wiernych w ko¶ciele, a dziennik idzie za nimi do mieszkania. Wy mówicie pó³ godziny albo godzinê, a dziennik nie przestaje nigdy mówiæ«"[24]. Tê rolê ówczesnej prasy przejê³a obecnie telewizja, która ma zdecydowanie silniejszy a w niektórych przypadkach prawie hipnotyzuj±cy wp³yw na ludzi . Ok³adka pierwszego numeru „Rycerza Niepokalanej". Zdj. z ksi±¿ki: Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara. ¯ycie, dzie³o i epoka ¶w. Maksymiliana M. Kolbego, Kraków 2021. Miesiêcznik ojca Kolbego od samego pocz±tku boryka³ siê z problemami finansowymi. „Tak bêdzie ju¿ zawsze, Ale dziêki ofiarno¶ci szerokich rzesz polskiego spo³eczeñstwa bêdzie wci±¿ wychodzi³ i to w coraz wiêkszym nak³adzie. O tej metodzie finansowania ojciec Maksymilian informowa³ czytelników w drugim numerze pisma: »Wyznamy szczerze - pisa³ - i¿ zabrali¶my siê do wydawania go bez ¿adnych funduszy; ofiary czcicieli Niepokalanej to jedyny nasz kapita³. Po ludzku wiêc s±dz±c, miesiêcznik skazany by³ na zupe³ne niepowodzenie. A jednak sta³o siê inaczej: ofiary p³ynê³y ustawicznie i do¶æ obficie, tak ¿e mogli¶my, ju¿ w czasie drukowania pierwszego numeru, powiêkszyæ ilo¶æ zamówionych egzemplarzy z 3000 na 4000, a nastêpnie dodaæ jeszcze jeden tysi±c - i tak pierwsze wydanie Rycerza Niepokalanej ukaza³o siê w nak³adzie 5000 egzemplarzy«"[25]. W tym czasie, dok³adnie 31 marca 1922 roku, zmar³ na gru¼licê w wieku 31 lat przyjaciel o. Maksymiliana, o. Wenanty Katarzyniec. O po¶miertnej roli o. Wenantego przy wydawaniu Rycerza Niepokalanej oraz pocz±tkach tego miesiêcznika, o. Kolbe tak pisa³: „Zacz±æ wydawaæ czasopismo, ale w jaki sposób, w tak trudnych czasach, kiedy raczej siê zwija ni¿ zaczyna wydawnictwa. Pos³a³em wiêc, miêdzy innymi i ojcu Wenantemu zapytanie, co on o tym s±dzi. »Je¿eli moja rada mo¿e siê na co przydaæ - odpisa³ skromnie - jestem zdania, by co prêdzej zacz±æ wydawaæ organ Milicji«. Nastêpnie podj±³ siê on tak¿e skre¶lenia s³owa wstêpnego. Tymczasem wyniszczaj±ca powoli gru¼lica powali³a go do ³ó¿ka i wtr±ci³a do grobu. Rok przesz³o min±³, kiedy zacz±³em starania, by radê zmar³ego w czyn wprowadziæ. Dnia 25 listopada 1921 [roku] kasa Milicji liczy³a minus 40 marek polskich. ¯adnych dochodów przewidzieæ nie by³o mo¿na ani te¿ liczyæ na jakiekolwiek zapomogi. Wszyscy radzili, ¿e rozpoczêcie wydawania miesiêcznika z pocz±tkiem nowego roku jest niemo¿liwe. A jeden z ojców tak siê wyrazi³: »Gdyby miesiêcznik by³ na styczeñ, to by³by cud, a poniewa¿ cudu nie bêdzie, wiêc i na styczeñ nie bêdzie«. Zwracaj±c siê wówczas do kleryków, rzek³em: »Módlcie siê do Matki Bo¿ej za przyczyn± ojca Wenantego. Je¿eli Rycerz wyjdzie w styczniu, to bêdzie sprawa ojca Wenantego«. I sam nie wiem, jak siê to sta³o, ale pierwszy numer ukaza³ siê rzeczywi¶cie jeszcze w styczniu. Uwa¿a³em wiêc za mi³y obowi±zek zamie¶ciæ w tym numerze jego podobiznê i skre¶liæ kilka s³ów o nim, zaznaczaj±c zarazem, by on by³ temu pismu patronem. Ca³y kapitalik zebrany na wydawnictwo poszed³ na pierwszy numer, a nawet z wysprzeda¿y tego¿ numeru odbili¶my jeszcze pi±ty jego tysi±c. Po ludzku mówi±c, takie przedsiêwziêcie nie mog³o siê udaæ, boæ przecie pierwsze ze trzy miesi±ce nowopowstaj±cego pisma s± czasem wk³adów, a tu na miesi±c luty nie by³o wcale pieniêdzy. S³usznie te¿ najprzewielebniejszy ojciec prowincja³ zauwa¿y³, ¿e nie ma widoków co do jego wydania. Do tego jeszcze ciê¿ko zaniemog³em, wiêc i powziêty poprzednio plan, by maj±c ju¿ numer styczniowy, w rêku zapukaæ do zamo¿niejszych po ofiarê na ten cel, spe³z³ na niczym. Trawiony siln± gor±czk±, le¿±c bezsilny, zwróci³em siê do ojca Wenantego: »Widzisz, nie ma pieniêdzy na numer lutowy; je¿eli znajdzie siê potrzebna suma i jeszcze zbêdzie, to z tego, co pozostanie, wydrukujê twoj± fotografiê«. I nadspodziewanie nie tylko potrzebne przysz³y pieni±dze, ale i nadwy¿ka, za któr± wedle obietnicy wydrukowa³em mu podobiznê z krótkim ¿yciorysem. Nieraz te¿ w chwilach ciê¿kich, podczas szalonych skoków w cenach, które powali³y tyle wydawnictw, poleca³em przez rêce ojca Wenantego Niepokalanej krytyczne po³o¿enie i nie dozna³em zawodu. Tak Rycerz dobiega³ wbrew wszelkim przewidywaniom koñca pierwszego roku wydawnictwa. Tymczasem w Krakowie wybucha agitacyjno-przedwyborczy strajk drukarzy. Rycerz przenosi siê do Grodna [o Grodnie napiszemy troszkê pó¼niej]. Z wielk± trudno¶ci± wychodzi tu numer listopadowy i grudniowy i zdaje siê, ¿e ju¿ wyj¶cia nie ma. Zwróci³em siê znowu do ojca Wenantego i obieca³em mu co prêdzej wydrukowaæ obiecan± na odbitce biografijkê, je¿eli jeszcze tego roku stanie nasza drukarnia. Bez pieniêdzy jak¿e tu marzyæ o drukarni. A jednak znowu zupe³nie nadspodziewanie tak siê sprawy uk³adaj±, ¿e w okresie nowenny i oktawy Niepokalanego Poczêcia i maszynê drukarsk± kupili¶my, i najniezbêdniejsz± ilo¶æ czcionek. Teraz za¶ poma³u drukarnia i w ogóle wydawnictwo staje na nogi. Nie mogê wiêc zamilczeæ tak jawnej dzia³alno¶ci ojca Wenantego i mimo woli cisn± mi siê pod pióro s³owa zmar³ego, gdy zwracano mu uwagê na potrzebê pracy wydawniczej: »Widzicie, jak jestem chory i nic ju¿ zrobiæ nie mogê, ale po ¶mierci du¿o zrobiê dla zakonu«"[26]. O. Maksymilian, nigdy nie zamartwia³ siê tym, ¿e sam jest ciê¿ko chory, natomiast od tego czasu, zawsze, gdy umiera³ który¶ ze wspó³braci „mówi³ ze ¶wiêt± zazdro¶ci± »szczê¶liwy, ju¿ wygra³«"[27]. Kiedy umiera³ jeden ze starszych zakonników, wtedy o. Maksymilian odwiedzaj±c chorego powiedzia³ „Gdy Ojciec bêdzie w niebie, proszê, by mnie wspomaga³ w pracy. Niech ojciec pamiêta w niebie o wydawnictwie, Milicji, Rycerzu, braciach, o wszystkim, co s³u¿y sprawie Bo¿ej i po¿ytkowi duszy, a nad czym my pracujemy"[28]. Poniewa¿ klimat krakowski nie s³u¿y³ choremu o. Maksymilianowi zbyt dobrze, wiêc jego stan zacz±³ siê pogarszaæ. Do tego klasztor krakowski okaza³ siê zbyt ma³y na to, by wydawnictwo mog³o siê tu rozwijaæ. Prze³o¿eni zadecydowali wiêc na przeniesienie ca³ego wydawnictwa wraz z o. Maksymilianem do ¶wie¿o odzyskanego klasztoru w Grodnie, gdzie dodatkowo jest wspania³y klimat dla chorych na gru¼licê. I tak, „20 pa¼dziernika 1922 roku wydawnictwo przenosi siê do Grodna. Zespo³em wydawniczym jest sam ojciec Maksymilian, a ca³y maj±tek wydawnictwa przewozi w jednej teczce"[29]. Wydawa³oby siê, ¿e by³ to cios ¶miertelny dla m³odego wydawnictwa. Klasztor w Grodnie by³ po³o¿ony zupe³nie na uboczu a i samo Grodno licz±ce oko³o 50 tysiêcy mieszkañców nie by³o zbyt wielk± aglomeracj±, które lata ¶wietno¶ci ju¿ dawno mia³o za sob±, chocia¿ nale¿a³o ówcze¶nie do wiêkszych miast wschodniej Polski. Po wstêpnym rekonesansie okaza³o siê, ¿e gwardian klasztoru jest bardzo przychylny o. Maksymilianowi i jego wydawnictwu, gdy¿ dziêki tej dzia³alno¶ci liczy³ na przywrócenie klasztorowi dawnego znaczenia. Z kolei druk pisma zosta³ wyceniony przez jednego z drukarzy na „cenê bardzo nisk± o jakie 6 - 8 razy taniej ni¿ w Krakowie"[30]. Ale ceny w tym czasie szybko ros³y, wiêc trzeba by³o my¶leæ o w³asnej drukarni. Wtedy o. Maksymilian zwróci³ siê do o. Prowincja³a o pomoc w zakupie maszyny drukarskiej. I chocia¿ na pocz±tku napotyka³ na sprzeciw w¶ród prze³o¿onych, którzy powo³ywali siê na franciszkañskie ubóstwo i nie mieli zrozumienia dla tych szaleñczych pomys³ów o. Maksymiliana, to jednak w koñcu uda³o mu siê przekonaæ o. Prowincja³a, który „zgodzi³ siê na kupno maszyny drukarskiej, po¿yczy³ nawet pó³tora miliona marek na ten cel, a wkrótce o¶wiadczy³, ¿e d³ugu nie potrzeba wyrównywaæ"[31]. Bardzo trafnie argumentowa³ o. Maksymilian, gdy konfratrzy powo³ywali siê na to, ¿e ¶w. Franciszek nie mia³ drukarni, nie wydawa³ pism, ergo [³ac. wiêc]... „To prawda - odpowiada redaktor „Rycerza - ale czy¿ to powód, ¿eby¶my siê rozsiedli na trzynastym wieku jak w fotelu, potêpiaj±c zdobycze techniki i przeobra¿enia struktur ekonomicznych czy spo³ecznych? Kto by na¶ladowa³ formalnie ¶w. Franciszka, ten nie powinien je¼dziæ kolej± ani czytaæ gazet, a ju¿ przenigdy nie paliæ papierosów! ¦wiête ubóstwo nie na formie polega, lecz na tre¶ci! Nie bójmy siê postêpu, ale go u¶wiêcajmy..."[32] Oczywi¶cie trzeba siê by³o jeszcze mocno upokorzyæ, aby ofiara by³a pe³na i jak opisa³ to jeden ze ¶wiadków: „»o. Maksymilian (...) musia³ z³o¿yæ daninê pokory«. Bawi³ wówczas w Krakowie O. Wawrzyniec Cyman, który ¶wie¿o przyby³ z Ameryki, by odwiedziæ „Polskê zmartwychwsta³±. Pewnego dnia, podczas rekreacji, jeden z ojców pocz±³ zabawiaæ go¶cia kosztem »stukniêtego Maksia«. Krytykowa³ poziom Rycerza - »niski, ¿e po¿al siê Bo¿e« - ze ¶miechem opowiada³, ¿e takim to narzêdziem biedny redaktor chcia³by zawojowaæ ¶wiat! Co gorzej, zachcia³o mu siê gwiazdki z nieba: w³asnej drukarni, mo¿e nawet linotypu! Ambicje ma bez granic, choæ w kieszeni a¿ piszczy... Nic, tylko d³ugi, lecz to go nie zra¿a. Ot - marzyciel! O. Maksymilian »nie broni³ siê ani nawet siê nie gniewa³ na tego ojca. Upokorzony spu¶ci³ oczy, a zakrywszy sobie usta d³oñmi - milcza³«. Wymowny gest zas³oniêcia ust, jakby siê ba³, ¿e wymknie mu siê jakie¶ s³owo niecierpliwe! Jak wszyscy ¶wiêci, ma O. Maksymilian serce ludzkie i wra¿liwe, wiêc krytyki konfratra na pewno rani± go do ¿ywego... Wszak¿e go¶æ amerykañski zareagowa³ w sposób zgo³a nieprzewidziany. To¿ przyby³ z kraju, który bynajmniej nie d±sa siê na technikê! »Dzikie pomys³y« o. Maksymiliana nie tylko go nie zrazi³y, ale wrêcz nastroi³y ¿yczliwie dla »patentowanego szaleñca«. Bez ogródek powiedzia³, co my¶li: »Je¶li szwankuje redakcja Rycerza, to winê w du¿ej mierze ponosz± ojcowie, bo zamiast pomoc wspó³prac±, krytykuj±. Co za¶ dotyczy za³o¿enia drukarni, to nie tylko sam O. Maksymilian winien siê staraæ o ni±, ale wszystkie konwenty prowincji winny wzi±æ na siebie obowi±zek sp³aty...«. Po czym zwróci³ siê wprost do Ojca Maksymiliana »w¶ród lodowatej ciszy«: »Aby Ojcu dopomóc, pierwszy sk³adam na ten cel ofiarê« - i z miejsca wrêczy³ mu czek na sto dolarów. W owym czasie by³ to maj±tek! O. Maksymilian zakrz±tn±³ siê niezw³ocznie i w £agiewnikach pod Krakowem, u sióstr magdalenek, odkry³ u¿ywan± maszynê drukarsk±, któr± naby³ za pieni±dze »zes³ane przez Opatrzno¶æ«. O jako¶ci sêdziwego grata ¶wiadczy fakt, ¿e »siostra, kierowniczka drukarni, zapytana przez O. Maksymiliana, czy maszyna dobrze funkcjonuje, prosi³a prze³o¿on±, by zwolni³a j± od odpowiedzi«. . . Mimo to O. Maksymilian naby³ maszynê - na lepsz± nie mia³ ¶rodków - rozmontowan± przewióz³ do Krakowa, a gdy tam »na kru¿gankach monter z³o¿y³ j± na opak, sam j± od nowa rozmontowa³ i z³o¿y³ prawid³owo«. Za³adowano j± do wagonu bez demonta¿u i wys³ano do Grodna, gdzie Brat Olszakowski, drukarz z zawodu, ustawi³ j± w celi klasztornej i natychmiast pu¶ci³ w ruch... Zaczê³a siê dla O. Maksymiliana i jego towarzyszy nowa era"[33]. Jesieni± 1923 roku sk³ad osobowy jego redakcji liczy³ ju¿ trzy osoby. Byli to: „redaktor - o. Maksymilian, zecer - brat [Albert] Olszakowski i introligator - aspirant [brat Joachim] Gawe³"[34]. [1] o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian..., s. 85-86. [2] Tam¿e, s. 85. [3] Tam¿e, s. 86. [4] Maria Winowska, Szaleniec Niepokalanej..., s.44. [5] Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara..., s. 96. [6] ¦w. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma...(I), s. 78. [7] o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian..., s. 93. [8] Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara..., s.86 - 93. [9] ¦w. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma...(I), s. 85. [10] Tam¿e, s, 24. [11] Tam¿e, s. 85. [12] o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian..., s. 62. [13] https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81adunek_(amunicja) [14] ¦w. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma...(I), s. 80. [15] o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian..., s. 89-90. [16] Philippe Maxence, Maksymilian Kolbe..., s. 107. [17] ¦w. Maksymilian Maria Kolbe, Pisma...(II), s. 35. [18] Tam¿e. [19] Tam¿e. [20] Tam¿e. [21] Tam¿e. [22] https://www.franciszkanie.pl/artykuly/oczami-sw-maksymiliana-6-swietosc [23] https://www.franciszkanie.pl/artykuly/oczami-sw-maksymiliana-6-swietosc [24] o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian..., s. 110-111. [25] Tam¿e, s. 116. [26] Piotr Paradowski, Wenanty Katarzyniec (1889 - 1921) ¶wiadectwa, Kraków 2019, s. 54-56. [27] Czes³aw Ryszka, Wiara i ofiara..., s.118. [28] Ttam¿e. [29] Polscy ¶wiêci, Tom 3, red. Joachim Roman Bar OFConv, Warszawa 1984, s. 258. [30] o. Leon Dyczewski OFMConv, ¦wiêty Maksymilian..., s. 124. [31] Maria Winowska, Szaleniec Niepokalanej..., s. 58. [32] Tam¿e. [33] Tam¿e, s. 58-59. [34] Tam¿e, s. 59. Powrót |