B³ogos³awiona Franciszka Siedliska cz. II Franciszka Siedliska zdj. z roku 1873. fot. z ksi±¿ki: O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska Matka Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza za³o¿ycielka Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Rzym 1987. W tym czasie Ojciec Franciszki przebywa³ w ich wiejskim maj±tku w ¯d¿arach i tylko od czasu do czasu przyje¿d¿a³ do Warszawy. On równie¿ sugerowa³ ¿onie, aby nie pozwala³a za czêsto ich córce przyjmowaæ Komunii. A do tego potrafi³ Franciszkê nazywaæ „ fanatyczk±, dewotk±, chocia¿ po ludzku kocha³ (...) [j±] bardzo, mo¿e on najbardziej ze wszystkich"[1]. Taka sytuacja trwa³a oko³o roku a po tym czasie ca³a rodzina, z wyj±tkiem syna Adama, który by³ na pensji, ponownie zamieszka³a w ¯dzarach. Matka codziennie chodzi³a do ko¶cio³a a do spowiedzi je¼dzi³y we dwie do klasztoru ojców kapucynów w nowym Mie¶cie nad Pilic±. Tam, jak ju¿ wcze¶niej wspomniano, przebywa³ ojciec Prokop Leszczyñski, który budzi³ ca³y czas lêk u Franciszki i zupe³nie nie trafia³ ze swoimi, bogobojnymi przecie¿ naukami do tej, szesnastoletniej ju¿ dziewczyny. Ale po kilku miesi±cach przeniesiono ojca Prokopa do innego klasztoru a na jego miejsce przyjecha³ ojciec Leander. Wtedy te¿ mia³o miejsce bardzo burzliwe wydarzenie w ¿yciu rodziny Siedliskich. Oczywi¶cie nasza bohaterka opisa³a je dosyæ szczegó³owo w swojej Autobiografii, pos³uchajmy: „Gdy ojciec Leander przyjecha³ do Nowego Miasta, Tatko by³ w Warszawie. Mama prosi³a ojca gwardiana, aby przys³a³ go do nas na kilka dni, co te¿ chêtnie uczyni³. Wyspowiada³y¶my siê, codziennie by³y¶my u Komunii ¶wiêtej, ale w ko¶ciele, gdy¿ nie by³o jeszcze pozwolenia na kaplicê. Prawie ca³y dzieñ by³a mowa o Panu Bogu, o ¿yciu wewnêtrznym. Zdaje mi siê, ¿e trwa³o to trzy dni. Pamiêtam, ¿e Pan Jezus dziwnie przejmowa³ mnie sob±, wszystko, co s³ysza³am, pobudza³o mnie do Jego mi³o¶ci. By³abym nie spa³a, nie jad³a, tylko ci±gle s³ucha³a i karmi³a duszê tym s³owem Bo¿ym. By³o siê wtedy na górze Tabor, lecz Pan Jezus zawo³a³ na Kalwariê. Ojciec powróci³ z Warszawy jak najgorzej usposobiony do religii i ksiê¿y, a zw³aszcza do o. Leandra, którego . Gdy dowiedzia³ siê, ¿e przebywa³ u nas przez parê dni, wobec ksiêdza proboszcza i innych osób zrobi³ Mamie tak± scenê, ¿e nigdy nic podobnego nie widzia³am. Rzuca³ siê, krzycza³, zabroni³ Mamie i mnie spowiadaæ siê przed o. Leandrem i zagrozi³, ¿e je¿eli kiedy¶ poka¿e siê w domu, g³owê mu roztrzaska. Zdawa³o siê, ¿e dzia³a przez niego duch ciemno¶ci. Biedny Tatko, zawsze taki dobry, delikatny, nie wiedzia³, co czyni. Paru s±siadów uspokaja³o go. Mama bardzo cierpliwie wszystko znios³a, trzyma³a siê mê¿nie i silnie, i wyra¼nie powiedzia³a Ojcu, ¿e nie ma prawa zabraniaæ jej przystêpowania do sakramentów ¶wiêtych Tatko rzek³ jej na to, ¿e je¿eli chce siê spowiadaæ, ma ksiêdza proboszcza i przed nim mo¿e siê tak¿e spowiadaæ. Trwa³o to do pó¼nej nocy. Ojciec p³aka³, rzuca³ siê, co¶ szalonego dzia³o siê w nim. Wszyscy odeszli, pozostali¶my sami. Co siê dzia³o w mojej duszy z bólu i ¿alu, tego nie umiem powiedzieæ. Moja grzeszna, ¿ywa natura czu³a ogromne oburzenie, bo wydawa³o mi siê to takie niesprawiedliwe, ale Mama da³a znak, ¿eby siê nie odzywaæ, bo Ojciec i na mnie strasznie by³ zagniewany. Gdy siê to wszystko skoñczy³o i znalaz³am siê w naszym sypialnym pokoju, po³o¿y³am siê, lecz nie mog³am zmru¿yæ oka. Strasznie cierpia³am: oto wszystko, co by³o mi najdro¿sze bêdzie mi odjête - spowied¼, Komunia ¶wiêta, przewodnictwo ojca Leandra. Lecz Pan Jezus da³ mi wielki spokój i otrzymawszy pozwolenie od Mamy, napisa³am do Ojca o tym, co siê sta³o i wszystko co czu³am. Pisz±c o gro¼bie Ojca, gdyby ojciec Leander kiedy¶ przyjecha³ do ¯d¿ar, doda³am te s³owa: »Ale wola Bo¿a zawsze s³odka, niech siê wiêc zawsze i we wszystkim spe³ni. I to dobrze, bo gdy cz³owiek nie ma pociechy i pomocy ludzkiej, wiêcej siê do Boga garnie, bardziej Go kocha i z wiêksz± ufno¶ci± do Niego siê ucieka. Gdy Pan Jezus ze¶le na nas krzy¿, da nam i ³askê do zniesienia go«. Pamiêtam dok³adnie te s³owa, bo ojciec Leander otrzymawszy ten list odpisa³, ¿e dziêkuje Panu Jezusowi, i¿ - jak siê wyrazi³ - tak± m±dro¶ci± raczy³ mnie obdarzyæ. Przytoczy³ te s³owa i dawa³ mi ró¿ne nauki, jak mam kochaæ wolê Bo¿± w ¿yciu, w praktyce, jak d¼wigaæ krzy¿ w mi³o¶ci i cierpliwo¶ci, jak w niczym nie szukaæ siebie, nie kochaæ siebie, nie my¶leæ o sobie, ale o Panu Bogu, bo po to jestem stworzona, abym osi±gnê³a Boga. Ku temu celowi wszystkie moje usi³owania powinny byæ zwrócone. Wreszcie tak siê ten list koñczy³: »Jak wichry pêdz± chmury w pewne strony, aby zwil¿y³y ziemiê, tak trzeba, by Duch Bo¿y prowadzi³ cz³owieka tam, gdzie siê Jemu podoba. Stój przed Bogiem jak ten fortepian, pozwól, aby Bóg wydobywa³ z niego tony i akordy tak, jak siê Jemu podoba. Gdy zechcesz graæ wed³ug twoich my¶li i uczuæ, zagrasz fa³szywie, Bóg uszy zatka i powie: Moja Frania dobre dziecko, ale graæ nie umie«"[2]. Pan Adolf Siedliski coraz bardziej denerwowa³ siê na ¿onê i córkê, które stawa³y siê w jego oczach zwyk³ymi dewotkami zadaj±cymi siê z kapucynami. Do zakonników tych, „burych i nie burych jezuitów"[3], jak ich sam nazywa³, a którzy w jego przekonaniu odbierali mu ¿onê i córkê, czu³ coraz wiêksz± awersjê. Wówczas, jak to okre¶li³a Franciszka pozna³a ona „ludzi z najbrzydszej, najobrzydliwszej ich strony"[4]. Ojciec jej by³ bardzo szanowany i znany jako cz³owiek weso³y i towarzyski. Z du¿± wielkoduszno¶ci± i wylewno¶ci± zacz±³ przyjmowaæ go¶ci, z którymi urz±dza³ „zabawy i pijatyki w kawalerskim stylu. Adolf Siedliski fot. z ksi±¿ki: O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska Matka Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza za³o¿ycielka Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Rzym 1987. Co gorsza, poniewa¿ wszystkim by³o wiadomo, co ró¿ni pañstwa Siedliskich, podchmieliwszy sobie s±siedzi strzêpili jêzyki na ksiê¿ach, religii, dewocjach... nie tylko z przekonania, ile po to, by rozruszaæ biedn± Franiê, która asystowa³a z obowi±zku prze³ykaj±c ³zy. Po ka¿dej dykteryjce czy ostrej satyrze ojciec patrzy³ na ni± spod oka: »Co ta ma³a dewotka teraz my¶li?«"[5]. Podczas tych pijatyk, za winnych wszystkiemu, uwa¿ano przede wszystkim ksiê¿y a w³a¶ciwie zakonników, bo i w¶ród uczestnicz±cych w libacjach byli ksiê¿a parafialni, którzy w swoich opiniach „nie szczêdzili konfratrów"[6]. I to by³o najsmutniejsze i najbole¶niejsze dla Franciszki, ¿e w³a¶nie do takich niedobrych osób zaliczali siê równie¿ kap³ani. Pos³uchajmy co nich s±dzi³a: „Ich siê wiêcej daleko lêka³am ani¿eli ludzi ¶wieckich i taki wstrêt, takie obrzydzenie czu³am do takiego strasznego sponiewierania ¶wiêtego charakteru Kap³añstwa, ¿e ju¿ nie ¶mia³am wierzyæ, ufaæ nikomu. A poniewa¿ to pan Jezus dawa³, ¿e szanowa³am godno¶æ i charakter ich, broni³am, gdy mog³am, a ci wszyscy ludzie szczê¶liwi byli, gdy nam rozmaite fakty przeciwko duchowieñstwu mogli przytoczyæ. Jednego tylko ojca Leandra prawdziwie uwa¿a³am za wybranego od Boga, o nim nic nigdy mówiæ nie mogli, tylko ¿e fanatyk, bigot jezuita"[7]. Dla Franciszki bolesne by³o równie¿ to, ¿e jej drogi ojciec, który przecie¿ kocha³ j±, by³ jednocze¶nie narzêdziem takiej mêki dla niej. Jedynym ratunkiem dla niej by³a wiêc modlitwa, ale tu „ nie tylko ojciec, lecz i matka byli przeciwni niej"[8]. Mama nawet potrafi³a radziæ siê ksiêdza, co zrobiæ z córk±, która tak lubi siê modliæ? Dlatego Franciszka zaczê³a siê ukrywaæ ze swoimi modlitwami, i tak to opisa³a: „O zmierzchu, gdy wszyscy siê gromadzili, ucieka³am siê do mego Pana Jezusa, ale gdy parê razy zobaczono, ¿e siê modlê, wtedy zmieni³am klêczenie na le¿enie. Mówi³am, ¿e k³adê siê spaæ, a gdy ju¿ wszyscy odeszli, wstawa³am i rozmawia³am z moim Panem. Pan jedyny sam tak mnie naucza³"[9] Wtedy te¿ pojawi³ siê pierwszy konkurent do rêki Franciszki. By³ nim m³ody hrabia Nakwaski (?) ze Studzianny, miejsca wówczas drugiego po Czêstochowie, s³yn±cego z objawienia siê Matki Bo¿ej zdunowi Wojciechowi oraz cudownego obrazu Naj¶wiêtszej Rodziny i pó¼niejszych cudów. Kiedy poproszono Franciszkê, aby ³adnie siê ubra³a i zesz³a na wspóln± herbatê, ona ubra³a siê tak, aby wygl±daæ jak najgorzej. Podczas rozmowy z hrabi± i jego towarzyszem zdawa³a byæ siê zupe³nie ni± nie zainteresowana, chocia¿ rozmowa toczy³a siê wokó³ spraw i ksi±¿ek pobo¿nych. Kilka dni po wyje¼dzie hrabiego, którego pan Siedliski uzna³ za bigota, przyjecha³ ksi±dz ze Studzianny z pytaniem czy hrabia móg³by bywaæ w domu pañstwa Siedliskich w wiadomych zamiarach. Odpowied¼ Franciszki by³a zdecydowanie odmowna. Do przeciwników o. Leandra do³±czy³a równie¿ kolejna nauczycielka Franciszki, pani Gabriela Bielawska. Ta osoba z pocz±tku robi³a wszystko by zdobyæ zaufanie swojej uczennicy. Okazywa³a pewn± pobo¿no¶æ i nawet spowiada³a siê u o. Leandra, razem z p. Cecyli± i Franciszk± jednak z biegiem czasu, po spowiedzi u tego zakonnika „zaczyna³a p³akaæ, mia³a spazmy, chorowa³a"[10]. Poniewa¿ Franciszka nie rozumia³a tego zachowania, wiêc Pan Jezus pouczy³ j± „¿eby na to nie zwa¿aæ, us³u¿yæ jej, ale zachowaæ pewien dystans"[11]. Po pewnym czasie nauczycielka ta drwi±c przy ojcu z pobo¿no¶ci Franciszki, zmieni³a swoj± taktykê, podsuwaj±c jej jako lektury rozmaite ksi±¿ki klasyków literatury europejskiej. Dopiero negatywna opinia ojca Leandra na temat tych ksi±¿ek „zmusi³a pani± Cecyliê, aczkolwiek z ciê¿kim sercem, do interwencji wobec nauczycielki, aby przesta³a drêczyæ Franciszkê"[12]. W tym czasie z powodu choroby Franciszki, mama razem z ni± i nauczycielk± przenios³y siê do Rawy, gdzie by³ najbli¿szy lekarz. Tam zaprzyja¼ni³y siê z ksiêdzem Golianem, bratem ksiêdza Zygmunta Goliana, s³ynnego kaznodziei z Krakowa. Ów m³ody ksi±dz, czêsto bywa³ w ich mieszkaniu. I wówczas zaczê³o siê dziaæ z Franciszk± co¶ dziwnego. Zaczê³y pojawiaæ „siê pokusy - dot±d Frania sz³a pro¶ciutko i ³atwo, drog± jasn± jak z bicza trz±s³. I oto nagle dostrzega, ¿e obok drogi s± rozdro¿a, pe³ne czaruj±cych tajemnic. Jak¿e¿ chcia³oby siê czasami zboczyæ, »wybiec sercem«. Ale nie wolno. Jej - nie wolno. S± drogi dla innych otwarte, których przed ni± broni miecz Archanio³a. Kto¶ po³o¿y³ na niej rêkê, wzi±³ j± na w³asne. Oczywi¶cie Frania nie formu³uje tych my¶li, ale one w niej musuj± jak m³ode wino. Jest chora, ma du¿o czasu na my¶lenie... i na rojenia. W domu bywa m³ody ksi±dz. Wieczorami na g³os czytuje Krasiñskiego, Mickiewicza... Frani powoli zaczyna siê to podobaæ, zw³aszcza »utwory o mi³o¶ci«. Rozpala siê wyobra¼nia: »Czu³am, ¿e to z³e, ¿e niew³a¶ciwe, a nie mia³am si³y oprzeæ siê temu«. Punktem krystalizacyjnym wzbieraj±cych uczuæ staje siê ks. Golian, ów codzienny go¶æ. Najsurowszy moralista nie dopatrzy siê w tym nic z³ego. Rozmarzony podlotek i kropka. ¯e przy tej okazji »pojawi³a siê jaka¶ pretensjonalno¶æ w ubraniu«, któ¿ by temu siê dziwi³? Jaka¿ dziewczyna szesnastoletnia nie dba o kolor sukienki? A wiêc uspokaja j± spowiednik, ale Frania czuje, ¿e dzieje siê co¶ z³ego. »Gdy tylko co¶ takiego by³o w mojej duszy, zaraz trudniej by³o mi siê modliæ i traci³am tê serdeczn± wiê¼ z Panem Jezusem (...), Aby wiêc zag³uszyæ sumienie, w praktykach religijnych stawa³am siê bardzo regularna, ¶cis³a, wiêcej siê modli³am, odprawia³am rozmy¶lanie, ale nie takie wprost z serca do Pana Jezusa, tylko czytane, rozumowane«. Kto¶ kto by³ dot±d bliski i obecny nagle zamilk³, odszed³... Co siê sta³o? Zapewne nic z³ego! Frania zaczyna rozumieæ, ¿e nie tylko grzech mo¿e byæ niewierno¶ci± i ¿e mi³o¶æ wy³±czna wymaga bardzo wiele. Wtedy to w³a¶nie Bóg zes³a³ jej do Rawy o. Leandra, który kaza³ jej »zachowaæ ostro¿no¶æ i ca³e serce zwróciæ do Pana Boga. Kaza³ wróciæ do dawnej modlitwy, bez ksi±¿ek i rozumowania«. M±dra rada ruguj±ca klin klinem!"[13] Wtedy te¿ o. Leander zosta³ przeniesiony do klasztoru w Lublinie. Na po¿egnanie otrzyma³a Franciszka od swojego spowiednika i kierownika duchowego obrazek Pana Jezusa Dobrego Pasterza karmi±cego owieczkê. Poniewa¿ rodzice zamierzali wydaæ dorastaj±c± córkê za m±¿, jesieni± 1859 roku ponownie wynajêli apartament w Warszawie i zapisali j± na lekcje tañca. Zatrudniono równie¿ nauczyciela gry na fortepianie, aby jeszcze bardziej udoskonali³a swoje umiejêtno¶ci. Codziennie, ju¿ „o godzinie 8-ej rano przychodzi³ nauczyciel muzyki, nastêpnie nauczyciel tañca; - co do tej ostatniej lekcji pos³uchajmy, co o niej pisze Franciszka w swym dzienniku: »O! Panie mój, pisze, Ty sam wiedzia³e¶ co siê ze mn± dzia³o; Nasamprzód by³am nadzwyczaj nie¶mia³±, ka¿de zetkniêcie z lud¼mi bardzo miê du¿o kosztowa³o. Powtóre, od I‑szej Komunji mojej nigdy nie tañczy³am i gdy raz w 14 tym roku by³am na wieczorku, zdawa³o mi siê, ¿e ci ludzie krêc±cy siê to jakie¶ warjaty, którzy w napadzie bzika tak siê poruszaj±, i lubo [choæ] miê prosili do tañca, ruszyæ siê nie chcia³am, choæ to nie by³a cnota, bo czu³am, ¿e gdybym raz siê pu¶ci³a, a na chwilkê zapomnia³a o Panu Bogu moim, posz³abym dalej, bo taka muzyka i to wszystko dziwnie naturê pobudza i do tego zachêca. Sz³am na te lekcje, jak ofiara na rze¼, lecz musia³am chocia¿ ze ³zami. Ojciec cieszy³ siê, a mnie serce z bólu pêka³o. O! Jaka¿ jest ta ludzka mi³o¶æ, to ludzkie przywi±zanie. Ojciec biedny tak miê kocha³, a tak umêcza³; ale ufam, ¿e mu Pan Jezus wszystko to przebaczy³ i owszem, on by³ narzêdziem Bo¿em dla mnie i zapewne go Pan Jezus u¿ywa³, bo to wszystko by³o dla mnie potrzebne. (...) O! Bo¿e mój chodz±c na te lekcje, musia³am s³uchaæ tej muzyki skocznej i wedle niej tañczyæ i skakaæ, maj±c duszê zajêt± czem innem, bo ci±gle mia³am w my¶li Pana Jezusa. Zazdro¶ci³am ¶wiêtej Magdalenie, ¿e ona u Nóg Pana Jezusa siedzieæ mog³a, a ja musia³am tañczyæ dla przypodobania siê ludziom. Po ka¿dej lekcji tak mi serce bi³o, ¿e nawpó³ ¿ywa ucieka³am do pokoju, i tam rzuca³am siê do Stóp Pana Jezusa i p³aka³am, lub te¿ wypoczywa³am. Mówi³am Ojcu, ¿e mnie ten taniec zabije, bo serce znie¶æ nie mo¿e tych skoków; lecz Ojciec utrzymywa³, ¿e radzi³ siê lekarza i w³a¶nie lekarz przepisa³ to, jako bardzo dobry ruch dla mego zdrowia«"[14]. Franciszka radzi³a siê ojca Leandra czy ma siê w tym przypadku s³uchaæ rodziców czy jednak zdecydowanie uciekaæ od ¶wiata. Ojciec Leander na pocz±tku zgadza³ siê na pewne ustêpstwa co do tañców i tak pisa³ w li¶cie do Franciszki: „Gdy nie szukasz ¶wiata, wiêc nie szukasz okazji do z³ego, zatem nie zginiesz. Idziesz w ¶wiat, bo ci ka¿±, módl siê tylko i ufaj, ¿e Pan Jezus i Naj¶wiêtsza Panna bêd± Ciê wspomagaæ. Niech ci za przyk³ad s³u¿y królowa Estera, ¶wiêta Kunegunda i ¶wiêta Cecylia. One chocia¿ zmuszone do ¶wiata, jednak nie straci³y niewinno¶ci i wiary. Zatem tañcz i baw siê, tañce i zabawa niedobrowolna nie zgubi± ciê, lecz id±c w ¶wiat, pomódl siê gor±co, a podczas zabawy pamiêtaj, ¿e otaczaj± ciê tysi±ce side³. My¶l± wybiegaj do Pana, zrób krzy¿yk na sercu tak, by nikt nie widzia³, ¿eby tego serca ani zabawa, ani pró¿no¶æ, ani ¿adne stworzenie nie ukrad³o Bogu. Nie lêkaj siê, panienko moja, gdy wiesz, ¿e kochasz Boga; On we dnie i w nocy bêdzie czuwaæ nad Tob±. Twoja Matka i ja bêdziemy siê modliæ i b³ogos³awiæ tobie. Nie sztuka nie spaliæ siê z dala od ognia, ale byæ w ogniu, a nie sp³on±æ (jak trzej m³odzieñcy w piecu w Babilonie, których we¼ sobie za patronów i czcij ich trzema paciorkami) - to sztuka prawdziwa. Na zabawie b±d¼ pro¶ciutka, swobodna, z mê¿czyznami zawsze powa¿na, lêkliwa z kobietami. My¶l, ¿e jeste¶ z Panem Jezusem, Naj¶wiêtsz± Pann± i ¶wiêtym Janem Ewangelist± na uczcie w Kanie Galilejskiej. Po zabawie z ka¿dej my¶li zwierzaj siê Matce, bez jej rady i woli niczego nie rób, przeciwnie, porzuæ wszystko, czego by ona nie pochwali³a. Jednak ufam, ¿e bêdziesz mi pociech±, bardzo na ciebie liczê... Pamiêtaj, by¶ ucieszy³a moj± duszê twoim postêpowaniem; mocno ufam i wierzê, ¿e Pana Jezusa nigdy nie zapomnisz (...) Id¼, moje dziecko, w ¶wiat, gdy ci rozkazuj±, lecz s³uchaj, co Bóg mówi do ciebie przez proroka Jeremiasza: Gdy przyjdziesz do owej ziemi (¶wiat), znajdziesz tam ludzi, nosz±cych na swych ramionach bo¿ków z³otych i srebrnych (¶wiecid³a, wdziêki i pró¿no¶æ). Ka¿± ci, by¶ je czci³a i szanowa³a, nie czyñ¿e tego, ale obróciwszy siê twarz± ku Wschodowi (ku Bogu twemu) przypomnij sobie ¶wiêt± górê Syjonu (przykazania Pañskie) i b³ogos³awion± Jerozolimê (niebo i chwa³ê, jaka ciê czeka po ¶mierci za cnotliwe ¿ycie). I je¿eli ci nie bêdzie wolno ¶piewem i g³osem, to sercem i zamkniêtymi ustami, to oczami ³z± nape³nionymi mów: Ciebie, Ciebie samego, Panie Bo¿e, czciæ i wielbiæ nale¿y"[15]. Ale pó¼niej, gdy w jednym z listów napisa³a Franciszka do ojca Leandra, ¿e zaczê³a czuæ mniejszy wstrêt do tañca to on, nie do koñca odczytuj±c w³a¶ciwe intencje swojej penitentki, napisa³ do niej list pe³en wyrzutów, w którym znalaz³y siê takie s³owa: „ Ja ciê nie przymusza³em do tañca który sam w sobie nie jest z³y. Gdyby¶ by³a potulna, zaprawdê tañczy³aby¶ bez pokus i wymówek. A zreszt± któ¿ ciê przymusza do tañca? (...) Je¿eli czujesz, ¿e ci jest przeszkod±, rzuæ go. - Wy³up sobie oko, je¿eli ciê gorszy; utnij nogê, je¿eli ci zawadza w dobrym - rzek³ Chrystus Pan. (...) Chêtnie bym ¿ycie odda³, aby¶ by³a zawsze bez grzechu, mi³a Bogu i Jego anio³om, niewinna, szczera otwarta, pokorna i... i ... i... córka niepokalanej Maryi Panny. Amen"[16]. Ten list zupe³nie zdruzgota³ Franciszkê i d³ugo nie mog³a doj¶æ do siebie. Ale po modlitwach dosz³a do wniosku, ¿e nale¿y, zgodnie z tym co napisa³ ojciec Leander przerwaæ lekcje tañca i tak pó¼niej napisa³a: „lubo [chocia¿] Pan Bóg przykaza³ s³uchaæ Rodziców, lecz nie w tym, co do zguby prowadzi. Gdybym zginê³a, có¿ za straszna odpowiedzialno¶æ i s±d dla Rodziców, ¿e mnie do zguby pchnêli; lepiej wiêc zrobiæ im chwilow± przykro¶æ nie spe³niaj±c ich ¿yczenia a tym sposobem uchroniæ ich i siebie od niebezpieczeñstwa"[17] Umocniona modlitw± postanowi³a wiêc to swoje stanowisko o tym, ¿e jej „wej¶cie w ¶wiat skoñczone"[18] przedstawiæ najpierw mamie a po powrocie ojca z delegacji, tak¿e i jemu. Franciszka odziedziczy³a po ojcu charakter, bardzo twardy i nieustêpliwy, co mo¿emy sami stwierdziæ oceniaj±c jej rozmowê z ojcem, któr± mimo lêku przeprowadzi³a po jego powrocie, i któr± tak po latach opisa³a: „W koñcu przyby³ Tatko. O Panie mój, co siê dzia³o w duszy, Ty jeden tylko wiesz. Ba³am siê bardzo Tatka, jego silnego g³osu, jego ruchów, ¿ywo¶ci, ca³ej postawy, gdy¿ wtedy bardzo cierpia³. Wiedzia³am, co bêdzie, co mnie czeka. Zaraz po przybyciu nie mówi³am nic Ojcu, czekaj±c na sposobn± chwilê. Nied³ugo czeka³am, bowiem bardzo prêdko Ojciec oznajmi³ mi, ¿e mam i¶æ na wieczór taneczny, ¿e urz±dzi siê u nas bal itp. Nazajutrz rano, umocniwszy siê modlitw± i zdaje siê Komuni± ¶wiêt±, po lekcji muzyki posz³am do pokoju Tatka i zaczê³am z nim mówiæ sam na sam. Zziêb³am zupe³nie ze strachu, trzês³am siê, lecz Pan Jezus raczy³ mi daæ dziwn± moc. B³aga³am Ojca, ¿eby mnie nie zmusza³ do ¶wiata, gdy¿ to jest mêczarnia dla mnie, ¿e do ma³¿eñstwa mnie nikt nie zmusi, bo nigdy nie dopuszczê, ¿eby podobna my¶l o mnie nawet do g³owy komu¶ przysz³a. Po có¿ mam ³udziæ rodziców, kiedy to wszystko nic nie pomo¿e. A po wielu innych argumentach doda³am ten jeszcze, ¿e je¿eli Ojciec zmusi mnie si³± do bywania w ¶wiecie, ani bêdzie wiedzia³, kiedy i gdzie ucieknê z domu i nie znajdzie mnie, bo siê skryjê w jakim¶ zakonie. Na to odrzek³ mi Ojciec, ¿e wola³by mnie widzieæ w trumnie ni¿ zakonnic±. Rozmowa ta trwa³a parê godzin, Ojciec siê i gniewa³, i p³aka³, a najbole¶niejsze by³o to, i¿ rozpacza³, ¿e nie ma ju¿ córki, ¿e zgubiona jestem dla ¶wiata, dla niego. Przeprasza³am Ojca, ca³owa³am po rêkach, ale trwa³am przy swoim, ¿e ani lekcji tañca braæ nie chcê (po có¿ je braæ, skoro nigdy z nikim nie bêdê tañczyæ), ani do teatru nigdy nie pójdê. B³aga³am Ojca, aby uwa¿a³ mnie za umar³± dla ¶wiata. Na wizytê, gdzie Ojciec ka¿e, pojadê, bêdê stara³a siê byæ jego najlepszym dzieckiem, ale z dala od wszystkiego i wszystkich"[19]. A ¿eby siê jeszcze bardziej upewniæ, ¿e postêpowanie Franciszki i ta rozmowa by³a zgodna z Wol± Bo¿± postanowi³a zwróciæ siê jeszcze do jednego kap³ana. By³ nim bardzo ¶wi±tobliwy ksi±dz Kanonik Pawe³ Rzewuski (1804-1892), pó¼niejszy biskup sufragan warszawski. Tak Franciszka Siedliska po latach opisa³a spowied¼ u tego kap³ana: „By³o to bardzo daleko od nas (ko¶ció³ ¶w. Jana), lecz uda³am siê tam i w ¦rodê Popielcow± odby³am pierwsz± spowied¼ przed tym kap³anem. Z pocz±tku radzi³ mi s³uchaæ rodziców, lecz gdy mu powiedzia³am, jakie rady mia³am od ojca Leandra i co czu³am, zastanowi³ siê g³êboko i rzek³ mi: »Je¿eli masz odwagê na tê walkê, to walcz«. Lêka³am siê bardzo, ¿eby ten spowiednik nie radzi³ mi czego innego ni¿ ojciec Leander, tymczasem Pan Jezus sprawi³, ¿e bardzo mnie popiera³ we wszystkim, a nawet w paru rzeczach, w których mia³am w±tpliwo¶ci, zachêca³ do wytrwania"[20]. Te s³owa Je¿eli masz odwagê na tê walkê, to walcz, sta³y siê jakby mottem ¿yciowym Franciszki Siedliskiej i „ca³e jej ¿ycie odpowiedzia³o tym s³owom - chcia³oby siê powiedzieæ - proroczym s³owom kanonika Rzewuskiego. Franciszka posiada³a du¿o odwagi i walczy³a w tym przekonaniu, ¿e spe³nia Wolê Bo¿±, a wype³nienie jej uwa¿a³a za wyraz gor±cej mi³o¶ci ku Bogu"[21]. A wiêc po tym wszystkim przesta³a uczyæ siê tañca, nie chodzi³a na ¿adne bale a nawet zrezygnowa³a z koncertów. Ojciec wiedzia³, ¿e córka lubi muzykê i ¿eby zdobyæ bilety na jeden z koncertów musia³ za nie mocno przep³aciæ. Ale by³ to czas Wielkiego Postu i nawet spowiednik odradzi³ jej wyj¶cie na taki koncert. By³a to wielka przykro¶æ dla jej ojca, który nie móg³ zrozumieæ zachowania córki. A ona dodatkowo jeszcze postanowi³a przez ca³y Wielki Post powstrzymywaæ siê od potraw miêsnych a w pi±tki nawet nie je¶æ mas³a. To wywo³a³o kolejny sprzeciw ojca, który dopiero zgodzi³ siê na to pod warunkiem, ¿e córka nie bêdzie chorowaæ. Ona za¶ otrzyma³a pouczenie od Pana Jezusa, aby stara³a siê byæ „ci±gle weso³a, swobodna, zadowolona"[22], by ca³a rodzina widzia³a, ¿e s³u¿±c Panu Bogu jest ona szczê¶liwa. Poniewa¿ ojciec zabrania³ jej chodziæ do spowiedzi i przyjmowaæ Komuniê ¦wiêt± wiêc ona stara³a siê wychodziæ do ko¶cio³a, jak sama napisa³a: „ raniutko, gdy Tatko jeszcze spa³, (...) czasem za¶, gdy to siê nie uda³o, odbywa³am nieraz na czczo wszystkie lekcje (...) a ko³o po³udnia, pod pozorem spaceru, sz³am z nauczycielk± do jakiego¶ ko¶cio³a"[23]. Ale wtedy te¿ ojciec zacz±³ spraszaæ do warszawskiego mieszkania na d³ugie zimowe wieczory swoich kolegów z Towarzystwa Kredytowego w którym pracowa³. Na tych wieczorach Franciszka by³a zmuszona graæ na fortepianie, co wi±za³o siê z du¿ym dla niej wysi³kiem, gdy¿ „Tatko by³ wielkim znawc± muzyki i nic nie usz³o jego uwadze, ani jedna nuta niedok³adnie uderzona. Serce mi silnie bi³o przy tej muzyce, lecz gdy siê uda³o i wszyscy chwalili, mia³am zadowolenie i rodzi³a siê st±d pró¿no¶æ"[24]. Z tych wszystkich nakazów i zakazów rozchorowa³a siê Franciszka bardzo powa¿nie i wtedy do niczego jej ju¿ nie zmuszano. Ojciec widz±c, ¿e jego plany zwi±zane z wydaniem córki nie powiod³y siê, zadecydowa³ o powrocie do ¯d¿ar, co Franciszka tak oceni³a: „ O jakie¿ to by³o szczê¶cie, jaka rado¶æ, zdawa³o mi siê, ¿e wysz³am z ognia, w którym lada chwila mog³am siê spaliæ"[25]. Natomiast s±siedzi i znajomi ojca bardzo mu wspó³czuli, ¿e nie uda³o mu siê wprowadziæ córki w ¶wiat, byli bowiem tak jak i on pewni, ¿e gdy Franciszka pozna i zakosztuje w ¶wiecie to pójdzie zwyk³± drog± ku ma³¿eñstwu. Jednak¿e ona sama zupe³nie inaczej ocenia³a to wszystko i w swojej Autobiografii w tak piêkny sposób podziêkowa³a Panu Bogu, pos³uchajmy: „O Panie mój i Królu, jak¿e podziêkowaæ Tobie za wszystkie ³aski? Gdyby nie Twoja ³aska, Twoja dobroæ, Twoja mi³o¶æ, któr± poci±ga³e¶ mnie ku sobie, zginê³abym tam i posz³a t± zwyk³± drog±. Mo¿e nigdy nie pozna³abym Ciebie, ¿ycia z Tob± i tego wewnêtrznego zjednoczenia w mi³o¶ci Twojej Boskiej. Panie mój, jak¿e Ciê uwielbiæ, wychwaliæ, podziêkowaæ Ci za wszystko. Ty wiesz, ¿e wszystko Tobie zawdziêczam, od Ciebie wszystko mam, do Ciebie ca³a nale¿ê bez ¿adnego podzia³u. Pragnê, mój Panie, mi³owaæ Ciê bez granic i przez ca³± wieczno¶æ dziêkowaæ i wychwalaæ Ciê za wszystko"[26]. Choroba Franciszki by³a na tyle powa¿na, ¿e lekarze zalecili jej wyjazd do kurortów zagranicznych. Poniewa¿ ojciec zamierza³ m³odszego brata Franciszki, Adama umie¶ciæ w kolegium jezuickim w Metz na terenie Francji, wiêc postanowiono, ¿e jesieni± roku 1860, ca³a rodzina wyjedzie i spêdzi tê zimê za granic±. Nikt wówczas nie przewidywa³, ¿e ten pobyt za granic± przed³u¿y siê a¿ do piêciu lat. Wyjazd zaplanowano z Warszawy, po drodze pañstwo Siedliscy z dzieæmi oraz jad±ca z nimi nauczycielka Franciszki, mieli zatrzymaæ siê na jeden dzieñ w Czêstochowie. Ale okaza³o siê, ¿e pan Adolf zapomnia³ jednego z paszportów i z Czêstochowy musia³ wracaæ do Warszawy. To by³ powód, który ku rado¶ci Franciszki i jej mamy, wyd³u¿y³ ich pobyt w Czêstochowie do kilku dni. Poniewa¿, ludzie nieprzyja¼ni Ko¶cio³owi ¶wiêtemu[27], namówili pana Siedliskiego, ¿eby nie oddawa³ syna do jezuitów tylko do ¶wieckiej szko³y w Pary¿u, wiêc w czasie pobytu u Matki Bo¿ej na Jasnej Górze, tak pani Cecylia jak i Franciszka modli³y siê „o cud nad Adziem, ¿eby nie by³ odwieziony do Pary¿a"[28]. Kiedy pó¼niej rodzina w komplecie udawa³a siê poci±giem do Krakowa, ojciec zakomunikowa³, ¿e Ada¶ bêdzie jednak uczy³ siê w kolegium jezuickim w Metz. Okaza³o siê, ¿e pan Adolf bêd±c w Warszawie spotka³ bardzo zacnego ziemianina, który dwóch synów odda³ w³a¶nie w tym kolegium na wychowanie i by³ z ich wychowania bardzo zadowolony. Modlitwy zosta³y wiêc wys³uchane. Kraków, który „uchodzi³ wówczas za cytadelê polsko¶ci"[29], pozostawi³ na Franciszce niezatarte wra¿enie wielkiego patriotyzmu i rozbudzi³ w jej duszy mi³o¶æ do Ojczyzny. „Tam wszystko takie polskie - pisze z rozrzewnieniem -nawet muzyka wojskowa, która gra³a Jeszcze Polska nie zginê³a"[30]. Nie by³ to wówczas hymn Polski (dopiero za taki zosta³ oficjalnie uznany w lutym 1927 roku), ale popularny mazurek, nazwany Pie¶ni± Legionów Polskich, grany na ulicach wielu miast europejskich. Z Krakowa pañstwo Siedliscy, przez Wiedeñ dojechali do Merano w Tyrolu, który by³ celem podró¿y dla Franciszki i jej mamy oraz pani nauczycielki. Tu, wszystkie trzy zamieszka³y najpierw w hotelu a pó¼niej w samodzielnym mieszkaniu. Pan Siedliski wraz z synem, w tym czasie uda³ siê do stolicy Lotaryngii, czyli do Metzu, gdzie po pozostawieniu syna w jezuickim kolegium wróci³ najkrótsz± drog± do Warszawy. Lekarz zaleci³ Franciszce chodzenie na spacery, aby jak najwiêcej by³a na powietrzu, ale mimo to jej stan systematycznie siê pogarsza³. Wreszcie lekarz stwierdzi³ pierwsze stadium gru¼licy, zakaza³ wszelkiej pracy umys³owej i kaza³ pacjentce przebywaæ w ³ó¿ku. Na wiosnê poleci³ zmianê klimatu i wyjazd do miejscowo¶ci Interlaken w Szwajcarii. By³a to typowa miejscowo¶æ protestancka, gdzie nie by³o ko¶cio³a katolickiego, jedynie kaplica, która „znajdowa³a siê pod ¶wi±tyni± protestanck±, prawie w suterenie i ca³y dzieñ by³a zamkniêta"[31]. Klucz znajdowa³ siê u w³a¶ciciela sklepu z pami±tkami, który by³ katolikiem. ¯eby pomodliæ siê w kaplicy Franciszka udawa³a siê po klucz do niego. Gdy w miasteczku pojawi³o siê wiêcej katolików, wtedy trzeba by³o znale¼æ kap³ana przebywaj±cego na kuracji lub ¶ci±gn±æ którego¶ z Berna i wówczas odprawiana by³a Msza ¶wiêta. Córka owego w³a¶ciciela, by³a dusz± bardzo delikatn± i szybko zaprzyja¼ni³a siê z Franciszk±. Tak spotkanie z ni± opisa³a Franciszka: „Gdy siê modli³a, zapomina³a o wszystkim, klêcza³a nieruchoma, jakby jej dusza ulecia³a ku Panu Bogu. Zawsze jej zazdro¶ci³am tej modlitwy i uwa¿a³am za wybran± przez Boga. (...) Nasze spotkanie by³o bardzo serdeczne, nie znaj±c siê - zna³y¶my siê, Pan Jezus nas zbli¿y³. Bardzo czêsto przystêpowa³y¶my razem do Komunii ¦wiêtej, jej pobo¿no¶æ robi³a na mnie wielkie wra¿enie, a podobno i ja zwróci³am jej uwagê. Nie trzeba by³o d³ugiego czasu na poznanie siê, wydaje mi siê, ¿e zawi±za³a siê miêdzy nami prawdziwa, Bo¿a przyja¼ñ. Ta droga dusza mówi³a mi o sobie wiele piêknych, cudownych rzeczy, nie maj±c nikogo, kto by j± rozumia³, prowadzona by³a przez Pana Jezusa. Jej ojciec by³ katolikiem, matka protestantk±, ona wed³ug przed¶lubnej umowy mia³a wyznawaæ religiê matki, lecz Pan Jezus dziwnie j± poci±ga³. (...) O ile pamiêtam, mia³a bardzo poufa³y, bliski, wewnêtrzny kontakt z Panem Jezusem, On j± naucza³, pociesza³, prowadzi³. By³a nadzwyczaj prosta, niewinna, pokorna, mia³a tak delikatne sumienie, ¿e lêka³a siê swojego cienia. Mia³a do mnie wielkie zaufanie i powierza³a mi wszystkie swoje troski, nawet w±tpliwo¶ci duchowe. S³ucha³am jej jak ¶wiêtej, bo bardzo by³a mi droga i mi³a. Cieszy³am siê, ¿e jest tak blisko Pana, tak z Nim z³±czona. O sobie bardzo ma³o jej mówi³am, bo nie mia³am co mówiæ, chocia¿ pragnê³a co¶ wiedzieæ. Poza tym Pan to sprawia³, ¿e Jego ³aska wstrzymywa³a mnie w ogóle od zwierzeñ i poza spowiedzi± nie opowiada³am o sobie wcale lub bardzo ma³o. Biedne dziecko, zaczê³a siê przywi±zywaæ do mnie, ale mam nadziejê, ¿e wed³ug my¶li Pana Jezusa, nie po ludzku.W niejednej trudno¶ci radzi³a siê mnie, a ¿e by³a bardzo delikatnego sumienia, zw³aszcza w pewnej materii, wiêc lêka³a siê nawet cienia grzechu. Poniewa¿ na spowiedzi bardzo siê wstydzi³a zapytaæ, gdy mia³a w±tpliwo¶æ, czy co¶ by³o grzechem czy nie, wiêc mówi³a to mnie, a ja, ¿eby jej oszczêdziæ trudno¶ci, pyta³am spowiednika i tak u³atwia³am jej tê rzecz"[32]. Po wyje¼dzie z Interlaken obie dziewczyny korespondowa³y ze sob± do czasu, gdy Franciszka dosz³a do wniosku, ¿e ta przyja¼ñ odsuwa j± od Pana Jezusa i z³o¿y³a ¶lub, aby jej serce „by³o wolne od wszystkiego, co je wi±¿e ze stworzeniami"[33] i postanowi³a przerwaæ ich korespondencjê w taki sposób: „Napisa³am jej, aby¶my dla mi³o¶ci naszego wspólnego Króla i Pana zerwa³y ze sob± kontakty na tym ¶wiecie, aby Jego posiadaæ i w Nim razem siê znale¼æ na tamtym. Z jej listu widzia³am, ¿e by³o to dla niej bardzo bolesne. Jako czysta, Bo¿a dusza odpisa³a mi, ¿e uwa¿a³a nasz± przyja¼ñ za dar od Pana, prowadz±cy nas do Niego, lecz je¿eli ja tak pragnê, chêtnie siê na to zgadza"[34]. Franciszka by³a pewna, ¿e taka jest Wola Bo¿a. Dopiero po pewnym czasie, gdy Pan Bóg postawi³ na jej drodze zmartwychwstañca, ojca Józefa Hubego (1804-1891) O. Józef Hube fot. z ksi±¿ki: S. Noeli Wojtatowicz, Fortepian Pana Boga, Kraków 2004. dowiedzia³a siê od niego, „¿e »takie ¶luby zupe³nie nie by³y potrzebne«, i ¿e mog³a »bez obra¿ania Pana Jezusa pisaæ do tej panienki, z któr± On [j±] zbli¿y³ w swoich zamiarach«"[35]. Nie rozumia³a - jak pó¼niej napisa³a - tego, ¿e „mo¿na kochaæ, a nie przywi±zywaæ siê, kochaæ w Panu Bogu i dla Niego nie szukaj±c siebie ani w³asnej pociechy"[36]. Nie potrafi³ jej tego wyt³umaczyæ o. Leander. Po wyje¼dzie z Interlaken panie na krótko zatrzyma³y siê w Einsideln a nastêpnie pojecha³y ponownie do Merano, gdzie spêdzi³y zimê roku 1862. Do Einsideln powróci³y ponownie latem 1862 roku, by kolejn± zimê spêdziæ na francuskiej Riwierze w Cannes, gdzie mo¿na by³o spotkaæ sporo rodaków. Tu w roku 1863 Franciszka, nie przymuszana przez ¿adnego spowiednika, sama postanowi³a po¶wiêciæ swoje ¿ycie Bogu i z³o¿y³a prywatny ¶lub wieczystego dziewictwa. Wcze¶niej takie ¶luby czysto¶ci sk³ada³a na czas od jednej uroczysto¶ci do drugiej, bo na z³o¿enie wieczystych spowiednik nie wyra¿a³ zgody. W tym czasie do Cannes przyjecha³ pan Siedliski, bardzo podekscytowany a nawet ca³y zapalony pragnieniem wolno¶ci dla Polski[37] oraz szykuj±cym siê na terenie zaboru rosyjskiego powstaniem. Wiêc po krótkim pobycie z rodzin±, do¶æ szybko wróci³ on do kraju by siê aktywnie przy³±czyæ do przygotowañ do tego narodowego zrywu. Pierwsze wiadomo¶ci od niego by³y pe³ne optymizmu, ale w pó¼niejszych ten optymizm ju¿ znikn±³. Przez pewien okres panie Siedliskie nie otrzymywa³y ¿adnych wiadomo¶ci z kraju, co powodowa³o ich spory niepokój, gdy¿ ich fundusze coraz bardziej siê kurczy³y. Ten okres Powstania Styczniowego tak opisa³a Franciszka Siedliska: „Przez ten czas wybuch³o u nas w Królestwie Polskim powstanie. Mój Ojciec, chocia¿ nie nale¿a³ do niego, ale jako znaczniejszy w powiecie w³a¶ciciel ziemski zosta³ mianowany jakim¶ naczelnikiem regionu przez ówczesny Rz±d Narodowy i bardzo wiele musia³ dawaæ na powstanie. Nasz maj±tek, po³o¿ony przy drodze miêdzy Skierniewicami a Raw±, by³ czêsto schronieniem powstañców, a przez to punktem ci±g³ej uwagi Moskali, którzy wszelkimi sposobami chcieli schwyciæ Ojca na tym, ¿e pomaga³ powstañcom. Przez ró¿ne znajomo¶ci Ojca nie uda³o im siê to, jednak musia³ zap³aciæ rz±dowi bardzo wysok± kontrybucjê i przez kilka miesiêcy pozostawa³ pod ¶cis³ym dozorem policyjnym, tak ¿e nigdzie nie móg³ wyjechaæ, nawet do Warszawy"[38]. Gdy w 1864 roku powstanie siê zakoñczy³o pan Adolf Siedliski pozostawa³ pod ¶cis³± kontrol± carskiej policji. Jego sytuacja finansowa uleg³a radykalnemu pogorszeniu. Wcze¶niej sporo pieniêdzy wyda³ na pomoc dla powstañców a teraz, aby nie zostaæ wys³anym na Sybir oraz aby otrzymaæ paszport i wyjechaæ z kraju musia³ zap³aciæ urzêdom i urzêdnikom carskim wysok± kontrybucjê. W ten sposób ca³y maj±tek Siedliskich zosta³ bardzo zad³u¿ony. Gdy wreszcie uda³o siê ojcu Franciszki dotrzeæ do rodziny, która w tym czasie przebywa³a w Hyeres, niedaleko Tulonu, to jego nastrój by³ kompletnie odmienny od tego, który mia³ przed powstaniem. By³ teraz cz³owiekiem kompletnie rozbitym i przygnêbionym. Du¿o rozmawia³ z córk± podczas wspólnych spacerów, co poprawia³o mu trochê nastrój. W tym czasie Franciszka widz±c to przygnêbienie ojca, które bra³o siê równie¿ z tego, ¿e maj±tek przeznaczony dla niej jako posag by³ w³a¶ciwie w rozsypce, powiadomi³a go, ¿e ona posagu nie potrzebuje. Podczas spaceru trzymaj±c ojca za rêkê, któr± jednocze¶nie ca³owa³a, wyzna³a mu wówczas, ¿e uczyni³a ¶lub czysto¶ci i jej jedynym oblubieñcem jest Pan Jezus i ¿e ona za nikogo innego za m±¿ nie wyjdzie. Ojciec nie reagowa³ gwa³townie tylko przyjmowa³ to o¶wiadczenie córki z bólem i p³aczem. Franciszka o¶wiadczy³a ojcu by sprzeda³ maj±tek, który ona mia³a otrzymaæ jako posag i posp³aca³ d³ugi. Ojciec wówczas tak powiedzia³; „Trudno (...) kiedy to nieodwo³alne, kiedy taka wola Pana Boga, niech siê tak stanie, powiem sobie, ¿e tylko jedno mam dziecko, Adzia, drugie umar³o dla ¶wiata. Tylko ¿eby¶ mnie, póki ¿yjê, nie opu¶ci³a"[39]. A Adam faktycznie wówczas by³ razem z nimi, gdy¿ „po przebytym zapaleniu p³uc nie móg³ wróciæ do szko³y w Metz"[40]. Nied³ugo po tym zdarzeniu, Adolf Siedliski sprzeda³ ten maj±tek, czyli Roszkow± Wolê i jak napisa³a Franciszka: „nie waha³ (...) siê po tym, co mu powiedzia³am, i dobrze siê sta³o, gdy¿ w przeciwnym razie mia³by bardzo powa¿ne k³opoty, a mo¿e nawet rz±d skonfiskowa³by ten maj±tek"[41]. W tym czasie w Hyeres przebywa³ wspomniany ju¿ wcze¶niej ojciec Hube. Zaprzyja¼ni³ siê on z rodzin± Siedliskich i czêsto u nich przebywa³. Nawet pan Adolf Siedliski lubi³ z nim rozmawiaæ zw³aszcza na tematy religijne, podczas których ojciec Hube „odpowiada³ Tatkowi na jego zarzuty przeciwko religii, wszystko ¿yczliwie t³umaczy³ i z wielk± cierpliwo¶ci± wyja¶nia³"[42]. Jedn± z pierwszych rzeczy, z którymi Tatko musia³ siê pogodziæ, by³o to, „¿e religia i pobo¿no¶æ to nie tylko monopol bab!"[43]. Rozmowy te doprowadzi³y pewnego dnia do zmiany postêpowania pana Siedliskiego, który dosyæ czêsto zakazywa³ ¿onie i córce chodziæ do ko¶cio³a i korzystaæ z Sakramentów ¶wiêtych. A sta³o siê to po wypowiedzeniu takich s³ów przez ojca Hubego do pana Siedleckiego: „»Narzekacie na absolutyzm Moskali, ¿e wam zabraniaj± modliæ siê, chodziæ do ko¶cio³a, a tu ojciec katolik zabrania swojemu dziecku przystêpowaæ do sakramentów. Nie ma pan do tego ¿adnego prawa, ¿ona i córka nie s± zobowi±zane s³uchaæ pana w tej kwestii«. Po raz pierwszy kap³an przemówi³ tak do Tatka, a chocia¿ w pierwszej chwili jego s³owa wywo³a³y gniew i oburzenie, to jednak taki sprawi³y skutek, ¿e od tego czasu by³o zupe³nie inaczej, Tatko dawa³ nam du¿o wiêksz± swobodê. O. Hube radzi³ niczego nie ukrywaæ, jawnie chodziæ do spowiedzi, a nawet przed ni± przeprosiæ Ojca. Poniewa¿ Mama le¿a³a, sam przynosi³ nam trzy razy w tygodniu Komuniê ¶w., gdy¿ i ja, bêd±c ci±gle cierpi±ca, czêsto nie mog³am pój¶æ do ko¶cio³a, Tatko nie robi³ ju¿ ¿adnych trudno¶ci, czasem tylko gniewa³ siê na nas, ale na tym siê koñczy³o"[44]. Ale prawdziwym cudem, który wydarzy³ siê wówczas, by³o nawrócenie pana Adolfa Siedliskiego, który nie mia³ ¿adnej wiary ani jakiejkolwiek wiedzy religijnej a u spowiedzi by³ ostatni raz przed swoim ¶lubem. Franciszka w czasie Wielkiego Postu poprosi³a ojca Hubego o dziewiêæ Mszy ¶wiêtych w intencji swojego Taty „aby Pan Jezus raczy³ nawróciæ ku sobie jego serce"[45]. Ale pomimo tego, ¿e Wielkanoc minê³a i wszystkie znamienitsze rodziny z krêgu towarzystwa pañstwa Siedliskich by³y bardzo bogobojne a panowie potrafili spowiadaæ siê u ojca Hubego nawet raz w tygodniu, to jednak nic u Tatki nie wskazywa³o na jak±kolwiek przemianê. A¿ wreszcie i tu oddajmy g³os Franciszce: „Nadchodzi³o ¶wiêto Wniebowst±pienia Pañskiego, którym koñczy³ siê okres spowiedzi wielkanocnej w tej diecezji. Razem z o. Hube podwoili¶my modlitwy i porozumiawszy siê z nim mia³y¶my raz jeszcze nak³aniaæ Tatka do spowiedzi. Powróciwszy ze Mszy ¶w. Mama zaczê³a rozmowê od tego, ¿e czas spowiedzi wielkanocnej siê koñczy, a Tatko o niej nie my¶li. Jaki to straszny ból dla nas widz±c, ¿e gubi swoj± duszê, ¿e zas³uguje na odrzucenie od Pana Boga. Obie z Mam± zaczê³y¶my go b³agaæ, ca³owaæ po rêkach i nogach, prosiæ, aby mia³ lito¶æ nad sob±. Tatko odsun±³ nas od siebie, zacz±³ mówiæ z gniewem, i¿ dobrze wie, co czyni, ¿e nikt, tylko on jeden bêdzie odpowiadaæ za swoj± duszê, ¿e nas nie powinno obchodziæ jego zbawienie, bo to sprawa miêdzy nim a Panem Bogiem. T³umaczy³y¶my Tatkowi, ¿e pragniemy przez ca³± wieczno¶æ razem z nim posiadaæ Pana Boga. Na tê rozmowê wszed³ o. Hube, który wiedz±c o tym, co mia³y¶my powiedzieæ Tatkowi, pragn±³ zorientowaæ siê, jaki bêdzie tego skutek. Rozgniewany Tatko rzek³ do o. Hubego: »Niech¿e ojciec, jako rozumny cz³owiek, wyt³umaczy tym g³upim kobietom, ¿e nie maj± potrzeby p³akaæ nad moj± dusz±, i ¿e o jej zbawienie nie powinny wcale siê troszczyæ« - i podobne rzeczy mówi³ w uniesieniu. O. Hube spokojnie wszystkiego wys³ucha³ i z najwiêksz± mi³o¶ci± rzek³ do Tatka: »Panie Adolfie, gdyby pan widzia³ swoje dziecko konaj±ce, a wiedzia³by pan, ¿e jest niezawodny ¶rodek przywracaj±cy mu ¿ycie i zdrowie, a to dziecko pana tak by siê upar³o i tego ¶rodka u¿yæ by nie chcia³o, czy mia³by pan sobie za z³e, gdyby nad tym bola³ i p³aka³? A przecie¿ tu chodzi o inn± jeszcze rzecz ni¿ o ¿ycie doczesne, tu chodzi o duszê, o jej wieczne zbawienie! Niech siê wiêc pan nie dziwi, ¿e te osoby, które pana prawdziwie kochaj±, cierpi± i p³acz±, bo pan odrzuca jedyny ¶rodek ratunku«. Tatko wys³ucha³ tego wszystkiego, zerwa³ siê z krzes³a i rzek³ do o. Hubego: »My¶la³em, ¿e mówiê do cz³owieka m±drego, tymczasem widzê, ¿e siê omyli³em. A wiêc p³aczcie sobie pañstwo nad moj± dusz±, a ja wychodzê«. O. Hube przyj±³ te s³owa z wielk± dobroci±, nic nie odpowiedzia³, pozosta³ z nami chwilê i radzi³ nic ju¿ wiêcej Tatkowi nie mówiæ, okazywaæ mu wiele serca, ale zarazem i smutku, a ca³± sprawê polecaæ Panu Jezusowi. Tatko by³ d³ugo poza domem, powróci³ do¶æ zamy¶lony, smutny, wieczorem po herbacie natychmiast poszed³ do siebie, a zwykle d³ugo z nami rozmawia³ lub wychodzi³ gdzie¶ z wizyt±. S±dzi³y¶my, ¿e siê na nas gniewa i podwoi³y¶my modlitwy za tê drog± nam duszê. Nazajutrz w wigiliê Wniebowst±pienia Pañskiego raniutko, o niezwyk³ej porze, kto¶ puka do sypialnego pokoju Mamy i mojego; poznajemy g³os, wchodzi Tatko, zupe³nie zmieniony, ubrany, jak gdyby wychodzi³ do miasta. Wszystko zadr¿a³o we mnie: co siê sta³o? Z niezwyk³± dobroci± zbli¿a siê do ³ó¿ka Mamy, o czym¶ z ni± rozmawia, przychodzi i do mnie, ja siê ca³a zas³oni³am, tak mi by³o wstyd, ¿e jeszcze w ³ó¿ku Ojciec mnie zasta³, i ca³uj±c mnie pyta: »Czy mi przebaczasz wszystko, dziecko moje?«. O Panie, co to by³a za chwila szczê¶cia i rado¶ci! Chwyci³am rêkê Tatka, zaczê³am ca³owaæ, spojrza³am mu w oczy i zapyta³am, co to wszystko znaczy. A Tatko na to: »Idê do spowiedzi ¶w., wymodli³y¶cie mi tê ³askê u Pana Boga, a teraz módlcie siê za mnie i wierzcie, ¿e tak jak dawniej, nie maj±c w to wiary i przekonania, nie ulega³em waszym pro¶bom, tak teraz z ca³± wiar±, z ca³ym przekonaniem pragnê przyst±piæ do sakramentów ¶wiêtych«. Oczy Ojca by³y ca³e czerwone od p³aczu, tak by³ przejêty i skruszony, ¿e nie wiedzia³y¶my, jak wielbiæ cudown± moc Bo¿±, która tak dzia³a³a w tej duszy! Po paru godzinach Tatko powróci³ z ko¶cio³a uradowany, uszczê¶liwiony, ca³y we ³zach, by³ bowiem po spowiedzi i Komunii ¶w. Opowiada³ nam, ¿e po rozmowie z nami, po tym naszym p³aczu i s³owach o. Hubego, nie móg³ siê oprzeæ wewnêtrznemu g³osowi Pana Jezusa, chcia³ go zag³uszyæ, ale nie móg³. Ju¿ tego samego dnia wieczorem postanowi³ i¶æ do spowiedzi, w nocy spaæ nie móg³ i raniutko siê zerwa³, aby to uczyniæ. Ze ³zami wdziêczno¶ci dziêkowa³ Panu Bogu, a nas przeprasza³. O. Hube, który widzia³ Tatka w ko¶ciele (chocia¿ zaraz przekazali¶my mu wiadomo¶æ, lecz ju¿ wyszed³ z domu) przyszed³ dzieliæ nasz± rado¶æ, rado¶æ Pana Jezusa, który odniós³ zwyciêstwo w tej duszy. Tatko tak go ¶ciska³, przeprasza³, jednym s³owem by³ to dzieñ szczê¶cia, rado¶ci i dziêkczynienia Panu Jezusowi za tak± mi³o¶æ. Odt±d a¿ do ¶mierci Tatko przestrzeni± spowiedzi wielkanocnej i stara³ siê zachowywaæ przykazania Bo¿e i ko¶cielne. Zostawi³ nam zupe³n± wolno¶æ i swobodê w chodzeniu do ko¶cio³a i przystêpowaniu do sakramentów ¶wiêtych, a chocia¿ czasem jeszcze przysz³a jaka¶ pokusa, jednak Pan Jezus czuwa³ nad nim"[46]. Bibliografia: - W³adys³aw Grzyma³owski, ¯ywoty ¶wiêtych i ¶wi±tobliwych ludzi, Wilno 1905. -Vincent Sardi, Carlo Sica, ¯ywot S³ugi Bo¿ej Marji Franciszki Siedliskiej od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, Kraków 1924. - O. Franciszek ¦wi±tek, ¦wiêto¶æ Ko¶cio³a w Polsce w okresie rozbiorowym i porozbiorowym, Kielce 1930. - Red. o. Romuald Gustaw, Hagiografia polska, T. II, Poznañ 1972. -O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska Matka Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza za³o¿ycielka Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Rzym 1987. -Franciszka Siedliska, Autobiografia, Rzym 1997. -Maria Winowska, Dzieje duszy Franciszki Siedliskiej (b³. Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza) za³o¿ycielki Zgromadzenia Sióstr Naj¶wiêtszej Rodziny z Nazaretu, Rzym 1999. - O. Bartoszewski Gabriel OFMCap, Stefan Budzyñski, Czes³aw Ryszka, ¯ycie i cuda polskich ¶wiêtych kanonizowanych i beatyfikowanych za pontyfikatu Jana Paw³a II, Warszawa 2001. - S. Noela Wojtatowicz, Fortepian Pana Boga, Kraków 2004. - Ks. Marek Chmielewski, Wielka ksiêga duchowo¶ci katolickiej, Kraków 2015. - S. Inez Strza³kowska CSFN, Matka Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza Franciszka Siedliska, Niepokalanów b.r. http://miejscabliskie.blogspot.com/2016/04/pierwszy-sakrament-w-zyciu-bogosawionej.html https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/11-25a.php3 https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/iluminizm;3914197.html [1] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 45. [2] Tam¿e, s. 46-47. [3] Maria Winowska, Dzieje duszy..., s. 51. [4] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 18. [5] Maria Winowska, Dzieje duszy..., s. 54. [6] Tam¿e. [7] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 19. [8] Maria Winowska, Dzieje duszy..., s. 54. [9] Tam¿e, s. 55. [10] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 51. [11] Tam¿e. [12] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 19. [13] Maria Winowska, Dzieje duszy..., s. 62. [14] Vincent Sardi, Carlo Sica, ¯ywot S³ugi... , s. 63-64. [15] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 62-63. [16] Tam¿e, s. 68-69. [17] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 24. [18] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 70. [19] Tam¿e, s. 72-73. [20] Tam¿e, s. 78. [21] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 26. [22] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 80. [23] Maria Winowska, Dzieje duszy..., s. 81. [24] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 81. [25] Tam¿e, s. 82. [26] Tam¿e. [27] Tam¿e, s. 90. [28] Tam¿e, s. 91. [29] Maria Winowska, Dzieje duszy..., s. 88. [30] Tam¿e. [31] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 96. [32] Tam¿e, s. 96-97. [33] Tam¿e, s.98. [34] Tam¿e. [35] Maria Winowska, Dzieje duszy..., s. 91. [36] Tam¿e, s.92. [37] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 107. [38] Tam¿e, s. 106. [39] Tam¿e, s. 114. [40] O. Antonio Ricciardi, Franciszka Siedliska..., s. 43.a [41] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 114. [42] Tam¿e, s. 117. [43] Maria Winowska, Dzieje duszy..., s. 110. [44] Franciszka Siedliska, Autobiografia..., s. 119. [45] Tam¿e, s. 121. [46] Tam¿e, s. 122-124. Powrót |