Błogosławiony ksiądz Ignacy Kłopotowski Cz. IV Zdj. z ks.: s. Zofia A. Chomiuk CSL, Całym życiem dziękować; Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski 1866-1931, Warszawa 2005. Niechże więc nasze związki i stowarzyszenia katolickie zrozumieją doniosłość chwili i wielkość swego zadania i nie zwlekając długo, zabiorą się do pracy, która na nich czeka. Muszą oni na wzór katolików niemieckich i belgijskich wykazać, że religia katolicka - to potęga moralna, na której się wspierając, można zbudować trwały gmach dobrobytu i ładu społecznego - a przez to gmach szczęścia narodu. Pracę tę należy rozpocząć u podstaw-od ogólnego pogłębienia uświadomienia religijnego, a następnie rozszerzyć i spotęgować zakres pracy kulturalno-społecznej wszystkich stowarzyszeń i związków katolickich. W ten sposób nie damy się prześcignąć naszym przeciwnikom. Inteligencja nasza, która bądź co bądź przoduje w życiu narodowo-społecznym pomimo nieraz gruntownego wykształcenia fachowego, jest mało uświadomioną religijnie. Bez wątpienia dużo zawiniło w tym wychowanie domowe, szkolne a również otoczenie,-lecz największa cześć winy spada na nią samą. Do wszystkiego zagląda, wszystkim się interesuje, ale bynajmniej nie religią, która przecież stanowi podstawę światopoglądu i życia człowieka. Gdy np. w Anglii panie z ogromnym zainteresowaniem się czytają teologię - u nas każda książka religijna, napisana choćby najprzystępniej, budzi znudzenie, a nawet u wielu wstręt. To też bardzo by się przydały teraz stałe kursy religijne dla inteligencji, gdzie by przez gruntowne odczyty szerzono znajomość zasad katolickich. Kazania w naszych czasach nie wystarczą Nie dlatego, żeby w naukach głoszonych z ambony nie można było przedstawić całokształtu nauki i życia chrześcijańskiego, - ale są względy innego rodzaju. Pomijając rozmaite rzeczy, zwykle kaznodzieje w swoich kazaniach mają na względzie przeciętny ogół słuchaczy, do którego starają się dostosować. Jeszcze, kiedy ksiądz Ignacy Kłopotowski pracował w Lublinie władze carskie zaczęły wydawać wyroki na nieposłusznego im księdza katolickiego. Jak pamiętamy, aktem odwagi z jego strony była krytyka sekty mariawitów, ale nie tylko za to go karano. „Pierwszy wyrok zapadł (...) 9 maja 1908 r., za napisanie »naczelnego artykułu pod tytułem Rocznica 3 maja i podanie do publicznej wiadomości o mającym się odbyć nabożeństwie z powodu rocznicy Konstytucji 3 maja [...] i wzmianki o odbytem nabożeństwie, zatytułowanej Uroczystość 3 maja budzącej wrogi nastrój względem rządu« - kara 100 rubli. Następne wyroki były już w Warszawie: w listopadzie 1909 - kara 100 rubli za artykuł pt. Dla wzmocnienia oraz również 100 rubli w grudniu tego samego roku za tekst Po zatwierdzenie (informacja o podróży mariawickiego biskupa Kowalskiego [Jan(1871-1942)] do Petersburga); rok 1910 - 6 tygodni aresztu za broszurę Kozłowitom dar pod choinkę (kary tej nie odsiedział), 5 dni aresztu za tekst o pobycie cesarza Rosji we Włoszech (tę karę odsiedział w klasztorze ojców kapucynów w Nowym Mieście nad Pilicą); rok 1911 - 100 rubli, 300 rubli i 500 rubli, a numery 239 i 285 wyrokiem sądu zniszczono [numer 239 Polaka-Katolika najprawdopodobniej za artykuł Tolerancja czy prześladowanie, w którym skrytykowano carat za całkowite ograniczenie wolności wyznania i sumienia a także za zakaz nauczania religii poza murami kościołów; numeru 285 nie udało mi się odnaleźć.]; 1912 - 200 rubli; 1913 - rozprawa sądowa za broszurę pt. Krótka historia religii. Większa część kar dotyczyła tekstów wydrukowanych w Polaku-Katoliku, ale niektóre były z Posiewu. W latach późniejszych kary stosowano inne i zdarzały się rzadziej. Cenzura nie pozwalała drukować kwestionowanych tekstów wydawcy, więc ich nie drukowali, ale miejsce na łamach pozostawiali puste. Nie sposób ocenić, czy ks. Kłopotowski zapłacił wszystkie grzywny, należy sądzić, że nie. Odwoływał się do wyższych instancji, procesy trwały latami, a on robił swoje"[1]. W roku 1911 z inicjatywy ks. Kłopotowskiego w jego własnej drukarni zaczęto drukować „miesięcznik Kurii Metropolitalnej Warszawskiej Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie"[2]. W miesięczniku tym, przeznaczonym tylko dla duchowieństwa, pisał artykuły pod pseudonimem księdza Żegoty. W 1913 ksiądz arcybiskup Aleksander Kakowski (1862-1938) mianował ks. Kłopotowskiego wikariuszem w kościele świętej Anny w Warszawie a rok później został on rektorem kościoła świętego Jacka. W czasie I wojny światowej w kościele tym „zakłada tanią kuchnię i prowadzi zakład sierot i starców, którym opiekują się siostry szarytki"[3]. W roku 1919 został proboszczem parafii Matki Bożej Loretańskiej przy kościele świętego Floriana na warszawskiej Pradze oraz dziekanem praskim. W tym samym roku „sprowadza z Krakowa siostry albertynki, które podjęły pracę w domu noclegowym w jego parafii. Wraz z siostrami przybyli także bracia albertyni i wzięli pod opiekę przytułek dla starców. Organizuje dla nich zakłady dobroczynne na Pradze"[4]. Kościół św. Floriana na Pradze - widok obecny. Zdj. z ks.: Ks. Daniel Olszewski, Ks. Ignacy Kłopotowski życie i apostolat, Warszawa 1996. 31 lipca 1920 roku za zgodą abpa Aleksandra Kakowskiego i ówczesnego nuncjusza apostolskiego Achillesa Ratti (1857-1939), późniejszego papieża Piusa XI, ks. Ignacy Kłopotowski „zakłada Stowarzyszenie sióstr loretanek, którym powierza zadanie apostolstwa słowa drukowanego"[5]. Przecież, jak każdy wierzący kapłan dobrze wiedział, że jego powołaniem jest doprowadzenie wiernych do zbawienia. Więc on „w tym celu sięgał po najnowocześniejsze, jak na jego czasy, środki przekazu. (...) Uważał, że słowo drukowane jest przedłużeniem ambony i środkiem szerzenia Królestwa Bożego na ziemi. Często mawiał, że prasa katolicka pracuje jak misjonarz. Misję apostolstwa słowa drukowanego powierzył Zgromadzeniu Sióstr Loretanek, które do dziś wydają zainspirowane przez niego czasopisma: Anioł Stróż, Różaniec i prowadzą wydawnictwa"[6]. I w ten sposób to apostolstwo siostry wypełniają do dzisiaj. Wśród wielu bardzo ciekawych pozycji, które można nabyć w ich wydawnictwie, znajduje się pięć bezcennych tomów Rozmów niedokończonych, ze wspaniałym, o bardzo głębokiej wiedzy a jednocześnie bardzo odważnym księdzem profesorem Tadeuszem Guzem. Loretanki otrzymały od księdza Kłopotowskiego również zadanie prowadzenia ochronki dla ubogich dzieci oraz opieki nad rodzinami upośledzonymi moralnie. A więc wówczas, gdy miał na głowie redakcję swoich pism oraz był proboszczem i jednocześnie dziekanem dekanatu praskiego liczącego wówczas 10 parafii, on jeszcze znalazł czas i energię by założyć nowe żeńskie zgromadzenie. Ale o założeniu żeńskiego zgromadzenia myślał już dużo wcześniej. Siostra Zenobia Kaniewska (b.d.), jedna z sióstr szarytek współpracujących z ks. Kłopotowskim, tak napisała: „Gdy był rektorem kościoła świętego Jacka w Warszawie, niejednokrotnie wspominał mi o tym, że chce założyć nowe zgromadzenie zakonne żeńskie"[7]. Natomiast z wypowiedzi zanotowanych przez siostry loretanki „wynikało, że powołanie do istnienia nowej wspólnoty zakonnej to było jego życiowym posłannictwem"[8]. Do pomocy w prowadzeniu swojej parafii miał ks. Ignacy na początku dwóch wikariuszy, ale od połowy „lat dwudziestych pracowało ich trzech, a od 1928 roku (...) miał czterech wikariuszy"[9]. Jednakże w tym czasie liczba parafii w dekanacie podwoiła się, a więc jako dziekanowi przybyło mu znacznie więcej obowiązków. Pracowitość ks. Ignacego stawała się prawie, że heroiczna. „Można przytoczyć wiele wypowiedzi najbliższych jego współpracowników, z których wynika, że był on człowiekiem ustawicznej pracy. »To było nie do pomyślenia, żeby on był bez pracy, ks. Kłopotowski był zawsze zajęty« - wspominał ks. Stefan Ejsymont (b.d.). »Był tak zapracowany, a nawet przepracowany, że nie miał czasu nawet spojrzeć, gdy szedł ulicą« (ks. Józef Jankowski b.d.). »Był wymagający od innych, ale też sam nie pracował, ale harował. Od rana do wieczora zajęty pracą, ciągle miał nowe prace i plany« (ks. Zbigniew Kamiński (1900-1991)). Ks. Jan Podbielski (?-1967) napisał we wspomnieniach: »Nie dbał zupełnie o siebie (...). Nigdy nie wyjeżdżał na wakacje, bo żałował na odpoczynek czasu (...), to był człowiek przepracowany«. Albertyn brat Daniel oświadczył: »Nie miał czasu na nic poza pracą i kapłańskimi obowiązkami«. »Nigdy się nie skarżył, nie żalił, że nie ma siły, że jest przeciążony pracą« - napisał o praskim proboszczu jego wikariusz. Proboszcz Pragi miał wśród księży szerokie grono przyjaciół, ale również przeciwników. Ks. Remigiusz Dąbrowski (1897-1983), kapelan kard. Kakowskiego, opowiadał, że ks. Kłopotowski »miał wśród księży swoich przeciwników« i »przez nich nie był lubiany«. Kapelan i sekretarz warszawskiego kardynała uważał, że dlatego wzbudzał niechęć księży, ponieważ przybył z obcej diecezji, a mimo to otrzymał jedną z największych warszawskich parafii. Sądził również, iż niechęć do jego osoby można tłumaczyć tym, że - jak się wyraził - »swoją działalnością wybijał się ponad innych«. Według ks. Stanisława Mystkowskiego (1894-1982), księża współpracujący z Narodową Demokracją byli negatywnie ustosunkowani do ks. Kłopotowskiego, ponieważ uważali, że zbyt ostro występuje w prasie przeciwko przedstawicielom tego stronnictwa. Należy zaznaczyć, że praski Proboszcz nie należał do żadnej partii politycznej ani nie popierał żadnego stronnictwa. »Zupełnie nie dbał, jak go oceniamy, czy co ludzie o nim mówią. To nie było dla niego ważne« - pisał o nim ks. Wacław Rutkowski. Skarbnik Kurii Warszawskiej ks. Podbielski opowiadał, że gdy księża kpiąco go krytykowali, »patrzył na nich i nic nie mówił, tylko dalej swoje robił«"[10]. A tak scharakteryzował ks. Ignacego Kłopotowskiego cytowany już wcześniej prof. Józef Styk: „Ksiądz Kłopotowski był średniego wzrostu i szczupłej budowy ciała. Miał usposobienie surowe i dość szorstkie, co przejawiało się zarówno w postępowaniu codziennym, jak też w jego piśmiennictwie. Nie jednało mu to przyjaciół. Przyjaźni zresztą specjalnie nie szukał, ale jeśli z kimś ją zawarł, to był jej wierny. Nie pobłażał ani złu, ani słabościom u siebie i u innych. Miał charakter impulsywny, reagujący niemal żywiołowo (sangwinik? choleryk?) Nie był błyskotliwie inteligentny. Narażał się wielu ludziom poprzez wielką gorliwość w sprawach moralnych. Zwracał publicznie uwagę tym, którzy postępowali niemoralnie i siali zgorszenie. (...) Ksiądz Kłopotowski posiadał duże wyrobienie wewnętrzne i wielką miłość bliźniego, która nie pozostawała tylko deklaratywna, ale przybierała formy praktycznej działalności na rzecz potrzebujących. Jako świetny organizator, w żadnym okresie swojej działalności nie był na tyle bez funduszy, by nie móc pomagać biednym. Jego działalność charytatywna zaczęła się znacznie wcześniej niż piśmiennicza. Wydaje się, że u podstaw jego działalności zarówno piśmienniczej, jak i prasowej leżała chęć pójścia z pomocą potrzebującym - zwłaszcza biednym i zaniedbanym warstwom społecznym na wsi oraz biedocie miejskiej. Dobra materialne, jakimi dysponował, obracał na cele kościelne i publiczne. Dla siebie dóbr nie gromadził, choć potrafił je umiejętnie pomnażać. (...) Jego zamierzenia niemal z reguły przerastały aktualne możliwości realizacji. To jednak nie zniechęcało go do działania. Wręcz przeciwnie, mając głęboką wiarę (w znaczeniu teologicznym, jak też potrzebę realizacji tych zamierzeń), używał wszelkich dostępnych mu środków, by te zamierzenia zrealizować"[11]. Przy tych opisach ks. Kłopotowskiego posłuchajmy jeszcze jak go widziała jedna z jego parafianek, Irena Rogatko (b.d.), która opisała swojego proboszcza w swoich wspomnieniach w taki sposób: „»Od moich młodych lat (...) miałam ks. Kłopotowskiego jako proboszcza tej parafii aż do jego śmierci w 1931 r. Pamiętam go jako najlepszego duszpasterza i jednocześnie mego spowiednika (...). Młodzież bardzo lubiła się u niego spowiadać i do niego lgnęła (...), był świetnym kaznodzieją (...), był bardzo energiczny, żywe srebro, wszędzie go było pełno, zawsze zabiegany, zawsze prędki, żywy i żwawy, bardzo dużo pomagał ludziom w postaci jakiejś jałmużny i dawał ludziom pracę (...), parafianie bardzo go opłakiwali. Na pogrzebie był taki tłum narodu, że się nie można było przecisnąć«"[12]. Zachowały się również świadectwa ciekawych wieczornych spacerów ks. Prałata po terenie swojej parafii. Otóż, okazuje się, że chciał on „poznać zachowania, życie i moralność parafian. Nierzadko się zdarzało, że Duszpasterz Pragi zdejmował sutannę i udawał się w miejsca, gdzie upadłe kobiety uprawiały prostytucję. Starał się nakłonić je do zmiany postępowania. »I miał również - czytamy we wspomnieniach - od nich przykrości, kiedy mówił im, że jest księdzem katolickim i pragnie ich nawrócenia z tej ich złej drogi, wyjaśniając cel swoich wizyt«. Siostry loretanki opowiadają, że ks. Prałat kazał im sporządzać wykazy małżeństw, które w jego parafii żyły bez ślubu kościelnego. Małżeństwom tym udzielał później ślubu sakramentalnego, rezygnując przy tym z jakichkolwiek ofiar pieniężnych. Pragnął objąć duszpasterskim oddziaływaniem wszystkich parafian, również tych, którzy nie poczuwali się do więzi z parafialną wspólnotą"[13]. W 1926 roku przekazał archidiecezji warszawskiej trzypiętrową kamienicę przy ul. Krakowskie Przedmieście 71 wraz z drukarnią i jej urządzeniami. Ale już rok później kupił i wyposażył „nową drukarnię w wynajętym lokalu Kuriera Warszawskiego w Warszawie przy ulicy Tamka 46 rejestruje ją pod nazwą drukarnia loretańska"[14]. Ks. Daniel Olszewski w swojej książce o życiu i działalności księdza Ignacego Kłopotowskiego tak napisał o tym okresie: „Dokumentacja źródłowa, jaką obecnie dysponujemy, nie pozwala wyjaśnić w sposób wyczerpujący, dlaczego [ks. Ignacy] zrezygnował w 1926 r. z prowadzonego przez siebie wydawnictwa i drukarni, które funkcjonowały przy Krakowskim Przedmieściu. Obie te instytucje oddał na własność archidiecezji warszawskiej. S. Antonina Bartkowiak (b.d.), wieloletnia współpracownica ks. prałata, twierdziła, że było to dla niego najboleśniejszym przeżyciem i że podjął tę decyzję »po okresie wahania i walk«. Według relacji s. Bartkowiak prałat Kłopotowski oświadczył później: »Inaczej nie mogłem postąpić«. Abp Kakowski zlecił prace redakcyjne - po rezygnacji prałata Kłopotowskiego - księżom warszawskim Zygmuntowi Kozubskiemu i Stanisławowi Mystkowskiemu, zaś kierownictwo drukarni objął ks. Edward Szczodrowski (1875-1930). Ks. Mystkowski uważał, że prałat Kłopotowski podjął tę decyzję z powodu nadmiaru prac duszpasterskich, wydawniczych, związanych z budową domu parafialnego i domu katolickiego, a także z tego względu, iż pragnął poświęcić się zorganizowaniu Zgromadzenia Sióstr Loretanek. Braki w dokumentacji źródłowej uniemożliwiają odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu takie wyjaśnienie można uznać za miarodajne. Zachowały się fragmentaryczne wzmianki źródłowe, które świadczą o tym, że w 1927 r. ks. Prałat rozważał możliwość wyjazdu na dłuższy czas do Stanów Zjednoczonych. Nie wiemy, czy zamierzenia takie mogły mieć powiązanie z jego uprzednią decyzją oddania drukarni i wydawnictwa na własność archidiecezji warszawskiej. Wiadomo natomiast, że kilka miesięcy wcześniej Proboszcz praski wyrażał wobec arcybiskupa warszawskiego gotowość ustąpienia z probostwa i przejścia na fundusz emerytalny. Późniejsze fakty dowiodły, że te zamierzenia i propozycje nie zostały zrealizowane. Do końca życia pozostał duszpasterzem Warszawy, pełniąc funkcję proboszcza i dziekana praskiego. Jak widać, źródła z drugiej połowy lat dwudziestych notują fakty z życia ks. Kłopotowskiego, wobec których pozostają znaki zapytania. Niemniej jednak zdają się one świadczyć o narastającym dramacie poszukiwania nowych rozwiązań, o żywiołowym krystalizowaniu się nowych koncepcji, projektów i życiowych programów"[15]. W roku 1927 ks. Ignacy Kłopotowski zaczął wydawać nowy miesięcznik zatytułowany Głos Kapłański, który poświęcił sprawom duchowieństwa katolickiego. W roku następnym opracował statut dla zgromadzenia sióstr loretanek. 19 maja 1928 ksiądz kardynał Aleksander Kakowski dokonał kanonicznej erekcji zgromadzenia o nazwie Pobożne Stowarzyszenie Sióstr Loretanek. Loretanki dopiero w roku 1949 „ stały się zgromadzeniem zakonnym na prawie diecezjalnym, a następnie, 24 maja 1971 roku uzyskały dekret pochwalny i zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej"[16]. Pierwszym domem nowego zgromadzenia, był zakupiony przez ks. Kłopotowskiego dom na warszawskim Bródnie przy ulicy Nadwiślańskiej 21. W roku1928 kupił dla sióstr loretanek majątek ziemski o nazwie Zenówka i wielkości około 120 hektarów. Majątek ten znajdował się niedaleko Wyszkowa, w parafii Kamieńczyk nad Bugiem, przy ujściu rzeki Liwiec. Ks. Kłopotowski przy wpisie hipotecznym zmienił nazwę majątku na Loretto. Mówił, że „Loretto jest tam, gdzie są siostry loretanki[17]. „Od tego momentu, stopniowo zaczął promieniować z (...) [tego miejsca] kult Matki Bożej Loretańskiej. Od samego początku miejsce służyło ubogim dzieciom i staruszkom sprowadzanym do Loretto przez warszawskiego proboszcza i oddawanym pod opiekę jego duchowych córek, sióstr loretanek"[18]. Siostry loretanki w polskim Loretto aktywnie działają do dzisiaj. W roku 1930 ks. Ignacy Kłopotowski zakupił budynki dawnej fabryki firanek i koronek przy [ówczesnej] ul. Namiestnikowskiej 6 (dziś Sierakowskiego) i rozpoczął ich adaptację na drukarnię i mieszkania dla sióstr loretanek. Ale dopiero „po śmierci Ojca Założyciela siostry [loretanki] przeniosły drukarnię na ul. Sierakowskiego 6, na warszawską Pragę. Tu Wydawnictwo i Drukarnia Loretańska działały 62 lata. Od roku 1989 mają one swoją siedzibę na ul. Żeligowskiego 16/20 w Warszawie-Rembertowie"[19]. Ksiądz Ignacy Kłopotowski zmarł nagle 7 września 1931, w wigilię święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, którą czcił przez całe życie. Miał 65 lat i za sobą czterdzieści lat kapłaństwa. Przed jego śmiercią, właściwie nikt z najbliższego otoczenia nie zdawał sobie Sprawy ze stanu zdrowia ks. Kłopotowskiego „Nie wiedzieli o tym również najbliżsi jego współpracownicy, wikariusze pracujący przy kościele Świętego Floriana. Ks. Zbigniew Kamiński, pełniący od 1930 r. funkcję wikariusza w praskiej parafii, oświadczył: Zdj. z ks.: Ks. Daniel Olszewski, Ks. Ignacy Kłopotowski życie i apostolat, Warszawa 1996. »Nigdy nie słyszałem, by chorował, by go coś bolało (...), zawsze praca i obowiązki wypełniały każdą chwilę jego życia«. Podobne opinie wypowiadali inni księża pracujący na terenie parafii. »Nie słyszałem, by kiedy narzekał (...), skarżył się, że się źle czuje, czy że jest chory« - powiedział ks. Antoni Ruran (1890-1984), prefekt parafii Matki Bożej Loretańskiej. Tymczasem wiadomo, że chorował na serce, łatwo się męczył, dokuczały mu kamienie nerkowe i bóle wątroby. Nie opowiadał o swoich dolegliwościach, przyjmował je w duchu wiary jako dar od Boga; nie miały one również żadnego wpływu na jego pracę i nie były dostrzegane nawet przez najbliższych jego współpracowników. O jego dolegliwościach wiedziały jedynie siostry loretanki, które pracowały na praskiej plebanii. One właśnie były świadkami, bolesnych ataków wątroby, niedyspozycji serca, dolegliwości z powodu kamieni nerkowych. Te swoje obserwacje utrwaliły we wspomnieniach dopiero po latach. Jest to jedyne źródło informacji o jego fizycznych dolegliwościach. Sam zdawał sobie sprawę z pogarszającego się stanu zdrowia. Siostrom loretankom przekazał, w którym miejscu znajduje się sporządzony przez niego testament. Przygotowywał je na moment swojego odejścia. S. Antonina Bartkowiak opowiada: »Pewnego dnia poszłam do Ojca z korektą. Ojciec co noc miał atak wątroby; powiedział wtedy do mnie: byłem taki chory, że myślałem, że już nie wstanę i rano zobaczą siostry tylko moje ciało. Jeśli ja umrę, to tu zostawiam swój testament - leży w szafie na trzeciej półce przy biurku. (...) Nie martwcie się, gdy umrę, bo wtedy będę mógł więcej u Boga wyprosić, więcej się będę wami zajmował«. Zgon nastąpił niespodziewanie. Dom ks. Prałata prowadziła wówczas s. Gabriela Wojciechowska (b.d.). »W tym dniu, w którym Ojciec umarł - pisała we wspomnieniach - słyszałam, że w nocy nie spał, bo chodził po pokoju. Rano na moje pytanie, dlaczego nie spał, odpowiedział, że czuje się bardzo źle, bo serce mu dokucza. Mimo to poszedł do kościoła, by odprawić Mszę świętą i jeszcze przed tym na moją prośbę wyspowiadał mnie. Po Mszy świętej i śniadaniu wykąpał się i położył do łóżka. Po obiedzie poszedł na budowę, by zobaczyć, czy dobrze idą prace. Powrócił do domu i opowiadał z ubolewaniem o tym, że ktoś usiłował zabrać ukradkiem materiał budowlany«, »Przecież bym mu dał, gdyby o tę deskę poprosił« - powiedział do s. Gabrieli. W późnych godzinach popołudniowych już nie żył. »Znalazłam go klęczącego w łazience opartego o wannę, oczy miał zamknięte i ręce opuszczone (...). Wezwany lekarz stwierdził zgon«. W dzień przed śmiercią spowiadał się u o. Aleksandra Piotrowskiego (1882-1940) ze zgromadzenia redemptorystów"[20]. Jeszcze przed swoją śmiercią ks. Kłopotowski tak powiedział do swoich podopiecznych sióstr: „Będziecie siostry miały opiekunów i kierowników i innych ojców, ale pamiętajcie, że ojcem waszymi ja jestem, bo mnie Bóg do tego powołał. Ja przyjąłem ten ciężki obowiązek na siebie"[21]. Zdj. z ks.: s. Zofia A. Chomiuk CSL, Całym życiem dziękować; Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski 1866-1931, Warszawa 2005. „Początkowo został pochowany na Powązkach, ale zgodnie z jego wolą 26 września 1932 r. jego ciało złożono na cmentarzu w Loretto, a w 2000 r. prochy ks. Ignacego przeniesiono do kaplicy sanktuarium założonego przez niego zgromadzenia loretanek. Proces beatyfikacyjny rozpoczęto w 1988 r. W grudniu 2004 r. w obecności papieża św. Jana Pawła II (1920-2005) ogłoszono dekret o heroiczności cnót ks. Ignacego. 3 maja 2005 r. Stolica Apostolska orzekła, że złożone w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych udokumentowane świadectwo uzdrowienia ks. Antoniego Łatko (1930-2008) z Szerokiej ma charakter cudu dokonanego za pośrednictwem ks. Kłopotowskiego"[22]. „61-letni ksiądz Antoni Łatko, proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Jastrzębiu Szerokiej, został w nocy z 20 na 21 czerwca 1991 napadnięty i brutalnie pobity przez dwóch sprawców, którzy zostali właśnie warunkowo zwolnieni z więzienia za dobre sprawowanie. Zakrwawionego i nieprzytomnego księdza, z 13 ranami głowy, i stłuczeniami klatki piersiowej, obrażeniami brzucha i nóg oraz ze złamanymi trzema palcami o 5 nad ranem znalazł ksiądz wikariusz. Modlili się za wstawiennictwem sługi Bożego ks. Ignacego Kłopotowskiego, którego czcicielem był ks. Antoni. Szerzył on jego kult wśród parafian. Ks. Antoni Łatko w krótkim czasie powrócił do zdrowia i 19 lipca 1991 r. opuścił szpital, podejmując obowiązki kapłańskie. Jest on niezmiennie przekonany, że Bóg uczynił w jego życiu cud za pośrednictwem ks. Ignacego Kłopotowskiego. W pierwszych dniach po wyjściu ze szpitala udał się do Loretto na jego grób, aby podziękować mu za dar życia, a siostrom loretankom za modlitwę. Kilka lat później rozpoczęto proces badający to niezwykłe uzdrowienie. Jego otwarcia dokonał abp Damian Zimoń 21 grudnia 1995 r. w Katowicach. Zebrano obszerny materiał medyczny, udostępniony przez szpital w Jastrzębiu Zdroju, przesłuchano 18 świadków, w tym: lekarzy, kapłanów, parafian, siostry loretanki oraz samego uzdrowionego. Zebraną dokumentację przedstawiono Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Dekretem z 9 kwietnia 1999 r. kongregacja potwierdziła ważność przeprowadzonego procesu na szczeblu diecezjalnym. W oparciu o zebrany materiał opracowano pozycję o domniemanym cudzie. Przekazana do zaopiniowania przez kolejnych dwóch watykańskich lekarzy, tzw. periti ex officio (biegłych z urzędu), uzyskała ich pozytywną opinię. Opisywany przypadek polecili oni poddać dalszej analizie przez trzy kolejne komisje: lekarską, teologiczną i kardynalską. Sympozjum Komisji Lekarskiej 25 listopada 2004 r. wydało pozytywną ocenę cudu. Również siedmiu teologów 7 lutego 2005 r. potwierdziło tę opinię"[23]. 19 czerwca 2005 roku, podczas Kongresu Eucharystycznego w Warszawie, w imieniu Ojca Świętego Benedykta XVI, Prymas Polski kardynał Józef Glemp (1929-2013) dokonał beatyfikacji księdza Ignacego Kłopotowskiego. Na zakończenie tego opracowania zapoznajmy się jeszcze z obszernymi fragmentami artykułu ks. Ignacego Kłopotowskiego z jego dziennika Polak-Katolik pod tytułem Kiedy gazeta lub pismo jest dobre? „Nie wszystko złoto co się świeci. Nie każda też gazeta jest dobrą gazetą. Czytelnik polski, katolicki ma prawo żądać od pisma i gazety, aby była szczerze polską i katolicką gazetą. Hasło: swój dla swego i po swoje - wywieszamy i na szyldach naszych sklepów, wypisujemy na drzwiach domu i w pismach naszych. Bojkotujemy obce towary z naszych sklepów i domów; domagając się natomiast naszych swojskich wyrobów. I dobrze czynimy. Nasza bowiem krew, nasz pot i pieniądze nie mogą być ciągle i bezustannie wodą pod obce i cudze młyny. Towarem obcym dla naszego polskiego, katolickiego ducha, jest każde pismo niepolskie i niekatolickie. Za gazetę polską nie można uważać gazety o polskim dźwięku i polskich czcionkach. Gazeta naprawdę polska, musi być owiana duchem polskim. Z gazety polskiej ma przebijać z każdej strony miłość tego wszystkiego, co dla narodu jest świętym i drogim. A więc miłość wiary, miłość kraju, ziemi i języka; cześć dla naszych bohaterów, zwycięstw, cześć dla tych wszystkich, co w narodzie przez cnotę, naukę i poświęcenie stali się wielkimi i sławnymi. Szczerze polska gazeta nie rozrywa, nie waśni, nie potępia bezwzględnie pojedynczych warstw czy klas w narodzie. Gani błędy a szanuje ludzi. Piętnując błędy, chce leczyć, a nie krwawić i warcholić. Polska gazeta bierze zawsze w obronę naród swój, gdy mu się krzywdy dzieją, odpiera śmiało kłamstwa, oszczerstwa i zniewagi, jakie na naród wrogowie miotają. Szczerze polska i obywatelska gazeta nawołuje naród do cnoty, pracy, oszczędności i trzeźwości. Że gazety szczerze polskiej nie może być wydawcą i redaktorem nikt, jak tylko szczery i gorący Polak, o tym chyba nie może być najmniejszej wątpliwości Gazeta, którą pisze żyd lub renegat zaprzaniec polski, choćby nawet z polskiej wychodziła drukarni, nigdy polską duchem nie będzie i jako taka w polskich rękach pod żadnym warunkiem znajdować się nie powinna. Każdy przeto czytelnik, zanim kupi i zaprenumeruje gazetę, powinien dobrze się przedtem wypytać, czy tę gazetę pisze Polak, a Polak szczery i zacny i czy z danej gazety wieje polski duch i polska przebija treść. To jest pierwszy przymiot dobrych pism. Dla polskiego i katolickiego czytelnika nie wystarcza jednak polski duch gazety, on musi żądać, aby pismo przezeń czytane, było także katolickim duchem natchnione i ożywione. To jest drugi przymiot pisma dobrego. Nawet poganie starzy w obronie dwóch ołtarzy występowali, a mianowicie w obronie wiary i ojczyzny. Wokoło tych ołtarzy skupiała się ich walka i życie. Ten podwójny ołtarz: religia i ojczyzna, był u nas najświętszym ołtarzem. Trzysta lat temu wielki nasz prorok, kaznodzieja narodowy ksiądz Skarga wołał: Kościół i ojczyzna to dwie najmilsze matki nasze. Bóg i ojczyzna - wołamy do dziś wszyscy - to największe świętości nasze, to nie tylko cel życia i pracy naszej, ale to hasło każdego szanującego się pióra. Gazeta, w której brak miejsca dla Boga, brak ciepła dla wiary, kościoła katolickiego, nie może być gazetą dla polskiego, katolickiego czytelnika wydawaną. Ileż jednak takich właśnie gazet przedostało się w ostatnich czasach do rąk naszego ludu? (...) Gazeta katolicka nie śmie zaprzeczać, lub w wątpliwość podawać, choćby jednego nawet dogmatu, artykułu świętej wiary naszej! My katolicy wiemy, że wiara nasza nie jest wymysłem ludzkim, ale jest zbiorem prawd i łask przez Boga samego objawionym. Człowieka tylko choćby najzdolniejszego można poprawić, ale nigdy Boga. Dlatego też zaprzeczenie jednego artykułu wiary, jest zaprzeczeniem wszystkich artykułów. Skoro bowiem raz Bóg się omylić może, omylić się może i więcej razy, a w takim wypadku usuwa się całą podstawę do przyjmowania prawd objawionych, jako Bożych, a więc nieomylnych. Jakże wobec tego wyglądają takie pisma i gazety, które wyśmiewają nieomylność papieża, które jawnie lub skrycie propagują schizmę, które w sposób zbrodniczy napadają na cześć Najświętszej panny Maryi, które lud nasz odwodzą od kościoła, spowiedzi i innych Świętych Sakramentów? Czy takie pismo otwarcie lub skrycie heretyckie, antyreligijne, może być cierpiane [tolerowane] w domu katolickim? Katolik jako taki ma dalej cześć nie tylko dla samej wiary, ale także dla wszystkiego, co mu tę wiarę uzmysławia i przedstawia. A więc szanuje swoje święta, nabożeństwa obrazy Świętych, a w końcu i tych, co są nauczycielami tej wiary i to z woli samego Chrystusa, to jest swych kapłanów i Biskupów. Są to świętości najistotniej z wiarą i z religią związane. Te świętości uszanować winno każde pismo. Żyjemy w czasach, gdzie już nie mieczem lub krwawą torturą walczy się z Kościołem, ale oszczerstwem, słowem, a nade wszystko piórem. Wobec tej najświętszej walki, redaktor pisma katolickiego ma obowiązek występowania w piśmie w obronie wiary katolickiej, ma obowiązek prostowania fałszów i zbijania oszczerstw na katolików rzucanych. Pismu, chcącemu uchodzić za katolickie, nie wystarczy unikać wrogich wystąpień wobec wiary katolickiej, ono uzbrojone w oręż pióra musi czynnie stanąć w obronie ideałów katolickich. W sprawach katolickich milczenie, obojętność, jest już czymś złym i karygodnym w pismach o charakterze wybitnie katolickim i dla katolików przeznaczonych"[24]. Bibliografia: - Ks. Ignacy Kłopotowski, Nawiedzenia Najśw. Sakramentu, Warszawa 1896. -Ks. Ignacy Kłopotowski, Przytułek świętego Antoniego w Lublinie, Lublin 1905. - Ks. Ignacy Kłopotowski, Polak - Katolik, nr 300 (1912). - Ks. Dr Edward Komar, Kardynał Puzyna (moje wspomnienia), Kraków 1912. -Ks. Jan Urban TJ, Wśród Unitów na Podlasiu Pamiętniki wycieczek misyjnych, Kraków 1923. -Ks. Ignacy Kłopotowski, Pójdź i ty do spowiedzi św. Warszawa 1930. -Ks. Bolesław Kumor, ks. Zdzisław Obertyński, Historia Kościoła w Polsce, Tom II, cz. I, Poznań -Warszawa 1979. - S. Zofia Alina Chomiuk, Ksiądz Ignacy Kłopotowski w służbie ubogim i potrzebującym, Warszawa 1987 -Józef Styk, Ksiądz Ignacy Kłopotowski 1866-1931, Warszawa 1987. - Tadeusz Karolak, Ksiądz Ignacy Kłopotowski, Warszawa 1992. -Lew Tołstoj, Wojna i Pokój **, Tom III, Warszawa 1994. -Ks. Daniel Olszewski, Ks. Ignacy Kłopotowski życie i apostolat, Warszawa 1996. - S. Zofia A. Chomiuk CSL, Całym życiem dziękować; Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski 1866-1931, Warszawa 2005. -Michał Poradowski, Trzydziestolecie Drugiego Soboru Watykańskiego, Wrocław 2011. -Czesław Ryszka, Tylko przed Miłością otwiera się niebo, Warszawa 2017. https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-07b.php3 https://crispa.uw.edu.pl/object/files/109678/display/Default http://bc.wbp.lublin.pl/dlibra/doccontent?id=4041 https://sanctus.pl/index.php?grupa=79&podgrupa=264&doc=200 https://crispa.uw.edu.pl/object/files/109669/display/Default https://crispa.uw.edu.pl/object/files/109670/display/Default https://www.spsk1.lublin.pl/historia-szpitala http://dpsjadwinow.pl/historia-domu/ https://prawy.pl/111727-114-lat-temu-pius-x-ekskomunikowal-zalozycielke-mariawitow-polskiej-herezji-wyroslej-z-glebokiej-poboznosci-katolickiej-i-patriotyzmu/ https://archidiecezjalubelska.pl/blog/wawrzyn-pawla-konrada-lubelska-ksiazka-roku-2014/ https://archidiecezjalubelska.pl/wp-content/uploads/2015/06/Ksi%C4%85%C5%BCka-Bp.-Fr.-Jaczewski-tytu%C5%82owa-2015.jpg https://pl.wikipedia.org/wiki/Ignacy_K%C5%82opotowski Prof. Józef Styk, Działalność i myśl społeczna ks. Ignacego Kłopotowskiego (1866-1931), art. w Roczniku Nauk Społecznych Tom XI, zeszyt 1-1983, dost. w Intern. na str.: https://ojs.tnkul.pl/index.php/rns/article/view/10530/10554 Słownik PWN ze str.:https://sjp.pwn.pl/sjp/infiltracja;2561509.html Stary Matus, Czem są „Zaraniarze" i dokąd zmierzają, Warszawa 1910. dost. w Intern. na str.: https://polona.pl/item/czem-sa-zaraniarze-i-dokad zmierzaja,NzIzODI0NDQ/4/#info:metadata Stary Matus, Posiew nr 9 r.1925, dost. w Intern. na str.: https://crispa.uw.edu.pl/object/files/146892/display/Default Stary Matus, Posiew nr 49 r.1912, dost. w Intern. na str.: https://crispa.uw.edu.pl/object/files/147336/display/Default Ks. Ignacy Kłopotowski, Polak - Katolik, nr 171 (1916), s. 1-2. dost. w Intern. na str.: https://crispa.uw.edu.pl/object/files/107158/display/Default https://sklep.loretanki.pl/galeria/ https://loretto.pl/loretto/ https://loretto.pl/siostry-loretanki/ [1] Tadeusz Karolak, Ksiądz Ignacy..., s. 135. [2] Tamże, s. 128. [3] Tamże, s. 284. [4] Tamże, s. 285. [5] Tamże. [6] http://www.loretanki.pl/Zalozyciel-1 [7] Ks. Daniel Olszewski, Ks. Ignacy Kłopotowski..., s. 95. [8] Tamże. [9] Tamże, s.61 [10] Tamże s. 67-68. [11] Józef Styk, Ksiądz Ignacy..., s. 62-63. [12] Ks. Daniel Olszewski, Ks. Ignacy Kłopotowski życie i apostolat, Warszawa 1996, s.65. [13] Tamże. [14] Tadeusz Karolak, Ksiądz Ignacy..., s. 285. [15] Ks. Daniel Olszewski, Ks. Ignacy Kłopotowski..., s. 70-71. [16] Tamże, s.97. [17] https://loretto.pl/siostry-loretanki/ [18] https://loretto.pl/loretto/ [19] https://sklep.loretanki.pl/galeria/ [20] Ks. Daniel Olszewski, Ks. Ignacy Kłopotowski..., s. 71-72. [21] Tamże, s. 95. [22] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-07b.php3 [23] https://pl.wikipedia.org/wiki/Ignacy_K%C5%82opotowski [24] Ks. Ignacy Kłopotowski, Polak - Katolik, nr 171 (1916), s. 1-2. dost. w Intern. na str.: https://crispa.uw.edu.pl/object/files/107158/display/Default
Powrót |