¦wiêty Zygmunt Gorazdowski cz. III Zdj. z Intern. ze str.: https://www.jozefitki.pl/zyciorys.html W roku 1882 dzia³aj±ce we Lwowie dotychczasowe Towarzystwo Opatrzno¶ci zosta³o przekszta³cone w Towarzystwo Mi³osierdzia pod god³em Opatrzno¶ci. Komitet tego Towarzystwa wybra³ jako Prezesow± ksiê¿nê Jadwigê Leonow± Sapie¿ynê (1806-1890), babkê przysz³ego kardyna³a krakowskiego Adama Stefana Sapiehy (1867-1951), natomiast wiceprezesem i sekretarzem Towarzystwa zosta³ ksi±dz Zygmunt Gorazdowski. On, mimo nawa³u obowi±zków z rado¶ci± przyj±³ tê kolejn± mo¿liwo¶æ pomagania ludziom biednym i potrzebuj±cym. Do pracy w Towarzystwie zg³osi³a siê czterdziestoletnia tercjarka Adela Danek, któr± zamierzono w pierwszej kolejno¶ci skierowaæ do w³a¶nie zak³adanego tzw. Domu pracy. W tym samym czasie ks. Zygmunt nawi±za³ kontakt z Siostrzyczkami ubogich z Tarnopola. By³a to grupa kobiet nale¿±cych do Trzeciego Zakonu ¶w. Franciszka, które za cel postawi³y sobie pe³nienie dzie³ mi³osierdzia wobec ludzi ubogich. Trzy z nich, ubrane podobnie jak siostry zakonne, przyjecha³y w 1882 roku do Lwowa . Ich opiekunem i spowiednikiem zosta³ ks. Gorazdowski. Nied³ugo po przyje¼dzie tych sióstr lwowskie gazety pisa³y o powstaniu, wspomnianego wy¿ej, Domu pracy dobrowolnej dla ¿ebraków. Mia³ to byæ dom, gdzie ludzie bezrobotni mogli znale¼æ zatrudnienie. Oczywi¶cie, nie chodzi³o tu o wykorzystywanie ludzi bezrobotnych jako taniej si³y roboczej a g³ównie o to, aby przez w³a¶ciw± pomoc i „wp³yw moralny pod¼wign±æ tych, którzy b±d¼ to przez nieporadno¶æ, b±d¼ przez chorobê lub na³ogi, stali siê ¿ebrakami"[1]. W Przegl±dzie Lwowskim z dnia 1 listopada 1882 roku mo¿na by³o przeczytaæ taki tekst: „Wspominali¶my ju¿ nieraz o rozwoju stowarzyszeñ katolickich we Lwowie. Niespe³na od roku przyby³o nam znów kilka... (...) Dzi¶ mamy ju¿ instytucyê i mamy zak³ad w ca³em znaczeniu tego s³owa dobroczynny, maj±cy przysz³o¶æ przed sob±. Otworzono dom przytu³ku dla ¿ebraków na przedmie¶ciu Stryjskiem i dom pracy pod zarz±dem i kierownictwem Siostrzyczek ubogich. Tysi±ce porcyj chleba i ciep³ej strawy rozdaje siê tygodniowo, oprócz schludnego ubrania. (...) Otworzono dzisiaj przy tym domu t. z. nowicyat dla ¿ebraków, gdzie przyjmowani pozostaj± czas jaki¶. Tutaj jedna z siostrzyczek przyucza ich do zachowania czysto¶ci w toalecie, zwraca uwagê na ich zachowanie siê moralne. Dyrekcya notuje wszystkich ca³ego miasta ¿ebraków, zna ich biografiê i wie, czem ka¿dy jest i na co zas³uguje. Dziêki tym niezmordowanym zachodom, liczba ¿ebractwa zmniejszy³a siê nie do poznania, a korzy¶ci tak moralne jak i materyalne odnosz± nie tylko sami ubodzy, ale i ca³e spo³eczeñstwo"[2]. Ówczesna prasa pomaga³a, ró¿nymi tekstami i og³oszeniami w nag³a¶nianiu takich inicjatyw dobroczynnych i tak by³o tym razem, gdy dano og³oszenie o zaplanowanej zbiórce charytatywnej na rzecz tego Domu pracy. „W jaki¶ czas po tym og³oszeniu na ulicach Lwowa powsta³o istne pospolite ruszenie. Oto oczom przechodniów ukaza³ siê niesamowity widok. Ulicami miasta pod±¿a³ osio³ek zaprzê¿ony do wózka pe³nego blaszanek. Obok niego sz³a ksiê¿na Jadwiga Sapie¿yna w towarzystwie Siostrzyczki ubogich. Co chwilê rozlega³ siê g³os dzwonka i wo³anie o hojne datki dla Domu pracy. Tego jak Lwów, Lwowem jeszcze nie widziano... Przechodnie zatrzymywali siê zdziwieni, zaciekawieni, a niektórzy wprost zaszokowani. Gdy pierwsze wra¿enie mija³o, ruszali ¿ywo, by takim niespotykanym kwestarkom u¿yczyæ co nieco ze swego dobytku"[3]. Oczywi¶cie siedemdziesiêciosze¶cioletnia ksiê¿na Sapie¿yna nie mog³a stale w taki sposób kwestowaæ, wiêc pó¼niej czyni³y to Siostrzyczki i pensjonariusze Domu pracy. A ten zwyczaj chodzenia z osio³kiem po centow± ja³mu¿nê przyj±³ siê na wiele lat i tak to opisywa³a prasa: „Jedna z siostrzyczek obchodzi codziennie ulice Lwowa - a za ni± osie³ek ci±gnie ma³y wózek, na którym znajduj± siê blaszanki dla zbierania resztek pozosta³ych w kuchni, starych szmat i sukni. W tyle wózka umieszczono skarbonkê, w któr± mi³osierni rzucaj± swoje datki. Osie³ka prowadzi zwykle jeden z ¿ebraków znajduj±cych siê w zak³adzie. Biciem w dzwonek daje znaæ o zbieraniu kwesty. Jest co¶ w tem rzewnego i uroczego zarazem"[4]. Na parterze budynku, w którym mie¶ci³ siê Dom pracy, znajdowa³y siê „trzy wielkie izby robocze i jedna ma³a, kancelaria, kuchnia i mieszkanie kolektanta, a i zarazem pisarza. Na piêtrze (...) mieszkanie dla Siostrzyczek ubogich, trzy wielkie sypialnie dla kobiet i warsztat tkacki. W podwórzu z wozowni powsta³a pracownia stolarska, a ze stajni pralnia. W suterynach (...) tzw. izba dla mê¿czyzn, piwnice, szopy, sk³ady materia³ów, stajnia dla osio³ka i chlewy"[5]. W tym budynku uda³o siê pomie¶ciæ ponad sto osób, zajmowali siê oni ró¿nymi dobrowolnymi robotami: „jedni klejeniem woreczków papierowych do sklepów (...), inni robieniem pude³ek do pakowania sukien, szk³a, porcelany (...), inni darciem pierza (...), lub praniem bielizny dla klasztorów (...), lub wreszcie robotami krawieckiemi, stolarskiemi, szyciem bielizny, cerowaniem i podrabianiem tej¿e"[6]. Szyto równie¿ banda¿e oraz kaftaniki w³óczkowe przeznaczone dla szpitalika ¶wiêtej Zofii. W pierwszym sprawozdaniu z dzia³alno¶ci tej instytucji mo¿na by³o przeczytaæ, ¿e: „»ubodzy zajêci w domu pracy podnie¶li siê moralnie, s± weselsi, przyzwoici, uprzejmi, pobo¿ni, odbyli spowied¼ wielkanocn±; dzieci w³ócz±cy siê dawniej po ulicach dzi¶ pracuj±, w czasie roboty ¶piewaj±, co dzieñ ucz± siê godzinê czytania i godzinê katechizmu«. Zachowa³y siê te¿ wzruszaj±ce opisy konkretnych przypadków, w których ludzie dziêki dobroczynnej dzia³alno¶ci Domu pracy zostali uratowani od moralnego zagubienia i ludzkiej degradacji"[7]. Oczywi¶cie, oprócz zaspokojenie potrzeb materialnych w Domu tym pamiêtano równie¿ o potrzebach duchowych. „Cz³onek Wydzia³u sprawuj±cy obowi±zek ojca duchownego zak³adu (...) [katechizowa³] ich ka¿dej niedzieli - przygotowa³ wszystkich do spowiedzi i parê razy do roku poprowadzi³ do Sakramentów ¦w. Prócz tego Siostrzyczki w czasie robót (...) [organizowa³y] czytania duchowo-moralne, ¶piewy religijne i modlitwy przed i po pracy, przed i po posi³kach"[8]. Dom Pracy" we Lwowie. Zdj. z ksi±¿ki: S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia Zygmunt Gorazdowski i jego dzie³o, Kraków 2014. Dodatkowo ju¿ w styczniu 1883 roku z inicjatywy ks. Gorazdowskiego powsta³a we Lwowie Tania Kuchnia Ludowa, z której dziennie korzysta³o oko³o 600 osób. Prowadzi³y j± oczywi¶cie Siostrzyczki ubogich a mie¶ci³a siê ona ulicy Blacharskiej, dok³adniej na podwórcu klasztornym Ojców dominikanów. Gor±cy obiad sk³adaj±cy siê z zupy i drugiego dania by³ z za³o¿enia bardzo tani a dla ludzi bardzo ubogich rozdawano go nawet za darmo. Podobnie byli traktowani ubodzy studenci. „Po up³ywie lat ksi±dz Gorazdowski otrzymywa³ wiele podziêkowañ od in¿ynierów, sêdziów i lekarzy, którzy dziêki niemu mogli ukoñczyæ studia"[9]. „W¶ród wielu wspomnieñ z pierwszych lat dzia³alno¶ci Kuchni Ludowej we Lwowie, siostry zapisa³y m.in.: »Zaszczytem dla naszej kuchni by³o to, ¿e korzysta³ z niej sam Brat Albert, ilekroæ bywa³ tu celem za³atwienia spraw swego piêknego dzie³a«. Zatem i na tej p³aszczy¼nie spotka³y siê dwa wielkie serca Brata Alberta i ks. Zygmunta Gorazdowskiego, serca oddane ca³kowicie Chrystusowi w Jego najubo¿szych - ka¿de na swoj± miarê wyznaczon± mu przez odwieczne Bo¿e zamiary"[10]. Po dwóch latach dzia³alno¶ci Siostrzyczek ubogich we Lwowie, ks. Gorazdowski jako ich opiekun duchowy i spowiednik, postanowi³ stworzyæ dla nich jak±¶ bardziej konkretn± formacjê zakonn±. Nale¿a³y one, co prawda do trzeciego zakonu ¶w. Franciszka, ale i one i ks. Gorazdowski chcieli, aby to zgromadzenie by³o oparte na jeszcze mocniejszych podstawach. Na pocz±tku cztery Siostrzyczki ubogich uczy³y siê ¿ycia zakonnego w klasztorze Sióstr Franciszkanek Naj¶wiêtszego Sakramentu a po trzech miesi±cach zosta³y zmienione przez kolejne cztery, w¶ród których by³a wspomniana wcze¶niej Adela Danek. Ks. Gorazdowski w tym czasie zastanawia³ siê nad charakterem nowego Zgromadzenia i jego nazw±. Doszed³ wreszcie do wniosku, ¿e najstosowniej do celu zgromadzenia bêdzie powi±zanie nazwy z mi³osierdziem i z osob± ¶wiêtego Józefa. Niech zatem bêd± Siostry Mi³osierdzia ¦wiêtego Józefa"[11]. Uroczysto¶æ ob³óczyn piêciu pierwszych sióstr, które popularnie nazwano Józefitkami, mia³a miejsce 17 lutego 1884 roku we lwowskim ko¶ciele sióstr franciszkanek. Wspó³za³o¿ycielk± i pierwsz± prze³o¿on± generaln± Zgromadzenia oraz najbli¿sz± wspó³pracownic± ksiêdza Zygmunta zosta³a wspominana wcze¶niej siostra Daniela Danek. Przyjê³a ona imiê zakonne Salomea. Poniewa¿ w tym czasie obowi±zuj±ce prawo pozwala³o tylko na to, aby chorzy ludzie mogli byæ leczeni w szpitalu maksymalnie przez sze¶æ tygodni. Po tym czasie chorych bezwzglêdnie wypisywano do domu lub gdy chory tego domu nie mia³, wyrzucano go na bruk. Ksi±dz Zygmunt Gorazdowski zacz±³ my¶leæ o zdobyciu funduszy na budowê domu, w którym mogliby przebywaæ ludzie wyrzuceni ze szpitali a jednocze¶nie chcia³, aby to by³ dom dla sióstr z za³o¿onego przez siebie Zgromadzenia. To swoje nowe dzie³o nazwa³ Zak³adem dla Nieuleczalnie Chorych i Rekonwalescentów. O ¶rodki na ten cel zwróci³ siê do swoich wspó³braci w kap³añstwie w kwietniu 1884 roku. Prosi³ o to, aby kap³ani przeznaczyli jedn± sk³adkê ze swoich parafii na ten cel. Niestety jak wynika z og³oszenia w Wiadomo¶ciach Katolickich z wrze¶nia tego roku nie spotka³o siê to ze zbyt du¿ym odzewem. Z reszt± oceñmy sami. Og³oszenie zatytu³owane by³o: „Pro¶ba. W kwietniu b. r. wystosowa³em pro¶bê do wszystkich p. t. ksiê¿y proboszczów w Galicyi, aby raczyli przynajmniej jednê sk³adkê w swoim ko¶ciele ofiarowaæ na za³o¿enie we Lwowie Przytu³ku dla rekonwalescentów tak miejscowych jak i z prowincyi do tutejszych szpitalów przybywaj±cych, a nie maj±cych po wyj¶ciu ze szpitala ¿adnego punktu oparcia. Chocia¿ kraj taki biedny i tyle u nas rozmaitych sk³adek, sadzi³em jednak, ¿e najlepszym ¶rodkiem przeciw ubóstwu jest w³a¶nie hojno¶æ dla ubogich, i liczy³em na to , ¿e znane z ofiarno¶ci nasze p. t. Duchowieñstwo i spo³eczno¶æ dorzuci swój grosz wdowi do malutkiego funduszu Sióstr Franciszkanek i dopomo¿e do za³o¿enia tego niezbêdnie potrzebnego zak³adu. Lecz niestety dot±d z 900 parafij tylko od 34 otrzyma³em sk³adki, dla tego o¶mielam siê upraszaæ niniejszem tych przew[ielebnych] Duszpasterzy, którzy dot±d sk³adek nie nades³ali, aby, je¿eli to mo¿liwe raczyli teraz po dokonanych zbiorach jednê sk³adkê zebraæ w swoim ko¶ciele na powy¿szy cel. £askawych dawców pokwitujê w niniejszem czasopi¶mie w swoim czasie, a Siostry Franciszkanki nie omieszkaj± za nich jako za swoich fundatorów ofiarowaæ pacierzy zakonnych. Ks. Zygmunt Gorazdowski, we Lwowie, przy ko¶c. ¶. Miko³aja"[12]. Ks. Gorazdowski podawa³ fundusz Sióstr Franciszkanek, gdy¿ jego Zgromadzenie Józefitek by³o jeszcze zbyt ma³o znane, wiêc i odzew móg³ byæ bardziej mizerny. Ale po tej drugiej pro¶bie „do duchowieñstwa w Galicji i do ca³ego spo³eczeñstwa, zgodnie z przewidywaniami, urz±dzona w ko¶cio³ach jesieni± po dokonanych zbiorach sk³adka na rzecz ubogich przekroczy³a nawet konieczn± sumê 4 tysiêcy z³r. Mo¿na by³o zakupiæ we Lwowie przy ulicy Kurkowej 43 na razie czê¶æ upatrzonego ogrodu z ma³ym domkiem. By³a to prawdziwa Porcjunkula józeficka. Siostry oprócz swego mieszkania mog³y tu pomie¶ciæ zaledwie piêæ ³ó¿ek dla wyzdrowieñców. Po³o¿enie jednak Zak³adu pod wzglêdem zdrowotnym by³o znakomite. (...) W krótkim czasie od momentu powstania Zak³adu nast±pi³ niespodziewanie szybki jego rozwój. Kiedy przy ró¿nych okazjach pytano ks. Zygmunta o historiê i przyczyny takiego rozrostu dzie³a, powtarza³ niezmiennie: »Siostry mia³y bardzo ma³e w³asne fundusze, gdy w 1884 roku Zak³ad powstawa³. Licz±c jednak na Opatrzno¶æ Bo¿±, opiekê swego Patrona ¶w. Józefa i ofiarno¶æ spo³eczeñstwa, wziê³y siê ju¿ w nastêpnym roku do budowy piêtrowego domu na 35 ³ó¿ek, do którego te¿ i same siê przenios³y, gdy¿ stary domek musia³ byæ zburzony. Po trzech latach wybudowa³y drugi dom piêtrowy, Znów na 30 ³ó¿ek, a dwa lata pó¼niej zakupi³y s±siedni± realno¶æ [nieruchomo¶æ, grunt], aby dobudowaæ do Zak³adu skrzyd³o...« Tak mówi³ prawdziwy za³o¿yciel i twórca Domu dla nieuleczalnych, który by³ jego dusz± i sercem. To on nieustannie zabiega³ o umocnienie finansowego zaplecza powsta³ego dzie³a"[13]. W sprawozdaniu z roku 1901 wymieniono ponad 900 sta³ych dobroczyñców Zak³adu, których jednak kto¶ musia³ przekonaæ do wp³acania tych datków. Prof. dr Józef Wiczkowski w swojej publikacji zatytu³owanej Lwów, jego rozwój i stan kulturalny, któr± wyda³ w 1907 roku, tak opisywa³ ten zak³ad: „Za³o¿ony w r. 1884 w bardzo ma³ych rozmiarach, bo na 5 ³ó¿ek, rozwin±³ siê on w tych 20 latach tak bardzo, ¿e obejmuje dzi¶ sze¶æ budynków, których warto¶æ z gruntem, obejmuj±cym oko³o 3 morgi, wynosi 400.000 koron. Trzy budynki, z tych sze¶ciu przeznaczone s± na pomieszczenie chorych, czwarty obejmuje kaplicê zak³adow± z rozmownic± i pomieszkaniem dla kilkunastu Sióstr, które pielêgnuj± chorych i za³atwiaj± wszystkie potrzeby zak³adu. [Znajdowa³ siê tam równie¿ nowicjat Zgromadzenia.] Siostry gotuj± wikt i roznosz± go chorym, pior± bieliznê, piek± chleb i us³uguj± chorym. W ten sposób administracya zak³adu jest bardzo tani± i zak³ad jest te¿ w mo¿no¶ci wielk± liczbê chorych utrzymaæ i udzieliæ im daremnie [czyli darmo] mieszkania. (...) Zak³ad stara siê, a¿eby z ka¿dym rokiem swe urz±dzenia ulepszaæ, aby te¿ pobyt chorym uprzyjemniæ i w tym celu ogród powiêkszyæ do dwu morgów obszaru. (...) Tymczasem s³u¿± chorym do spaceru dwa ma³e ogródki przed zak³adem po³o¿one i ogród owocowy za zak³adem na górze. Chorzy maj± te¿ w zak³adzie ³azienki, osobne dla mê¿czyzn i dla kobiet. W kaplicy zak³adowej odprawiaj± siê codziennie dwie Msze ¶w., nieszpory i rozmaite inne nabo¿eñstwa. Chorych by³o w zak³adzie w r. 1906: kobiet 133, mê¿czyzn 35, razem 168 osób. Umar³o kobiet 12, mê¿czyzn 4, razem 16 osób. Chorzy w zak³adzie przebywali przez 55.380 dni. Przeto utrzymanie jednego chorego z administracy± kosztuje przez 1 dzieñ : 1 kor. 13 hal. Przy us³udze chorych by³o zajêtych 30 Sióstr. Fundatorem i kuratorem Zak³adu ¶w. Józefa dla nieuleczalnych jest ks. Pra³at Z. Gorazdowski"[14]. Kiedy wybudowano szósty budynek w tym Zak³adzie zaczêto przyjmowaæ równie¿ starsze osoby ju¿ zniedo³ê¿nia³e, uznaj±c, ¿e „staro¶æ to te¿ choroba nieuleczalna"[15]. W sprawozdaniu z wizytacji kanonicznej przeprowadzonej w Zak³adzie ¶wiêtego Józefa, któr± przeprowadzi³ o. Joachim Maciejczyk (1842-1923) wiceprowincja³ franciszkanów, napisa³ on tak: „»Naocznie siê przekona³em bêd±c na sali chorych z jak± troskliwo¶ci± siostry pielêgnuj± chorych. W¶ród chorych bywaj± czasami i tacy, którzy nadzwyczaj s± oszpeceni na ciele, tak dalece, ¿e trudno siê patrzeæ na ich ropiej±ce rany, a siostry same obmywaj± i opatruj± ich z podziwu godnym po¶wiêceniem. Widzia³em w¶ród nich tak¿e idiotów nieszczê¶liwych, którzy nic o sobie nie wiedz±, a wszelkie obs³ugi oko³o nich z heroizmem istotnie siostry spe³niaæ musz±, a czyni± to chêtnie z najwiêkszym po¶wiêceniem dla mi³o¶ci Pana Jezusa. (...) Jedna ze sióstr obs³uguj±ca w³a¶nie na oddziale rannych, o¶wiadczy³a mi, ¿e gdyby jej Pan Jezus pozwoli³ kiedy¶ udaæ siê w kraje, gdzie s± trêdowaci i tych mog³a obs³ugiwaæ, by³oby to dla niej najwiêkszym szczê¶ciem na tej ziemi«. Tak to Chrystus po raz wtóry zstêpowa³ na ziemiê, by poprzez siostrzane józefickie d³onie nie¶æ ulgê cierpi±cym, koiæ ból, pocieszaæ. Ewangeliczny Dobry Samarytanin odnajdywa³ wcielenie w szaro¶ci i codziennym trudzie Sióstr Mi³osierdzia ¦w. Józefa. Ich praca nazwana przez przypatruj±cych siê jej z bliska heroiczn±, budzi³a nieukrywany podziw i szacunek. Prawdziwie nie by³a ³atwa. I tylko moc czerpana wy³±cznie z Krzy¿a Zbawiciela, a zawarta w charyzmacie udzielonym ks. Gorazdowskiemu t³umaczy wiele, t³umaczy wszystko"[16]. Kolejnym dzie³em naszego bohatera by³ Internat dla studentów Seminarium Nauczycielskiego. Na ulicach Lwowa w tamtych czasach, zw³aszcza po zapadniêciu zmroku, mo¿na by³o natkn±æ siê na m³odych ch³opców siedz±cych na skrzynkach wokó³ latarni z ksi±¿kami i notatkami na kolanach. Byli to biedni studenci, którzy nie mieli zbyt wielu ¶rodków na swoje utrzymanie i którzy mieszkaj±c „nieraz w najgorszem towarzystwie w wilgotnych [i ciemnych] suterenach"[17] wykorzystywali uliczne ¶wiat³o do nauki. Poniewa¿ ks. Gorazdowski wiedzia³, „¿e jakim bêdzie nauczyciel, tak± bêdzie m³odzie¿"[18], wiêc kiedy ówczesny Sejm Galicyjski odrzuci³ jego podanie o za³o¿enie internatu dla biedniejszych studentów, postanowi³ za pieni±dze otrzymane od rodziców kupiæ dom i ofiarowaæ go „Komitetowi Towarzystwa ¦w. Wincentego a'Paulo, zajmuj±cego siê studentami. Zastrzeg³ tylko dla swoich rodziców prawo zamieszkania tam a¿ do ¶mierci i mo¿liwo¶æ zarz±dzania gospodarstwem"[19]. I w taki sposób we wrze¶niu roku 1886 powsta³ Internat pod wezwaniem ¦w. Jozafata, w którym zamieszka³o 12 studentów Seminarium Nauczycielskiego. Po¶wiêcenia tego obiektu dokona³ ksiadz Jan Puzyna (1842-1911), ówczesny biskup pomocniczy we Lwowie. Rektorem tego Internatu zosta³ ks. Gorazdowski a od roku 1892 do pomocy w prowadzeniu Internatu do³±czy³y siostry Józefitki. „Ksi±dz Zygmunt przy pomocy swojej matki i Sióstr ¦w. Józefa zaopatrywa³ wychowanków w odzie¿, bieliznê, obuwie, w ¿ywno¶æ i we wszystko co by³o im konieczne. Jako dyrektor Internatu nie szczêdzi³ te¿ swych si³ i czasu, by w³a¶ciwie ukszta³towaæ m³ode serca przysz³ych wychowawców, aby by³y kiedy¶ zdolne w duchu prawdziwie katolickiej pedagogii wychowywaæ kolejne pokolenia Polaków"[20]. Liczba utrzymywanych studentów systematycznie siê zwiêksza³a. „W 1910 roku by³o ich ju¿ 36. Kryteria, którymi siê kierowano przy przyjmowaniu do Internatu nie ulega³y zmianie. Ubodzy, ale prawi i dobrze siê ucz±cy studenci otrzymywali tutaj rzeczywi¶cie nie tylko przys³owiowy dach nad g³ow± i wy¿ywienie, ale prawdziwie im oddane serca. Na owoce tego dzie³a nie trzeba by³o d³ugo czekaæ. Wiele osób korzystaj±cych z dobrodziejstw Internatu we Lwowie, po latach piastowa³o nawet wybitne stanowiska w szkolnictwie powszechnym. »Jednym z pensjonariuszy Internatu by³ pó¼niejszy s³awny ¶piewak Adam Didur [(1874-1946) wspania³y bas, wieloletni solista nowojorskiej Metropolitan Opera] Ju¿ jako s³awny ¶piewak odwiedza³ zawsze wuja przynosz±c bilety na swoje wystêpy« - wspomina pani F. Korabiewska, krewna ks. Gorazdowskiego. Bóg wyra¼nie b³ogos³awi³ dzie³u wyros³emu na gruncie rozmi³owanych w nim serc"[21]. Nastêpnym dobroczynnym dzie³em ks. Zygmunta Gorazdowskiego by³o otwarcie we Lwowie w 1892 roku domu dla niechcianych dzieci, który nazwano Zak³adem Dzieci±tka Jezus . Poniewa¿, ju¿ po paru latach dom okaza³ siê zbyt ma³y, „wiêc na wiosnê 1901 r. ruszy³a budowa nowego domu dla niemowl±t"[22]. Po¶wiêcenia tego domu dokona³ arcybiskup Józef Bilczewski (1860-1923). „Ceremonia po¶wiêcenia nowego Domu dla niemowl±t tak w zewnêtrznej swej szacie, jak i przede wszystkim w towarzysz±cym jej wydarzeniu, zapisa³a siê g³êboko w pamiêci i sercu uczestników tej uroczysto¶ci. Szeroko te¿ na ten temat rozpisywa³y siê miejscowe gazety. Otó¿, w sobotê 20 grudnia 1902 r. dwana¶cie sióstr józefitek ze ¶wiecami w rêku wprowadzi³o uroczy¶cie do Zak³adu ks. arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, który w asy¶cie sze¶ciu kleryków odprawi³ przepisane mod³y, wyg³osi³ odpowiednie przemówienie, po czym prowadzony przez ks. Gorazdowskiego obszed³ wszystkie pomieszczenia kropi±c je ¶wiêcon± wod±. Nastêpnie wróci³ do kaplicy i rozebrawszy szaty liturgiczne poszed³ do sal dzieciêcych, by popatrzeæ na bawi±ce siê maluchy i im pob³ogos³awiæ. Nie na tym jednak koniec. Kiedy oficjalna czê¶æ uroczystego otwarcia i po¶wiêcenia nowego gmachu pierwszego w kraju Domu podrzutków dobieg³a koñca i Ksi±dz Arcybiskup oraz inni zaproszeni go¶cie zaczêli siê rozchodziæ, nagle w bramie domu pojawi³ siê goniec magistracki. W rêkach trzyma³ maleñkie zawini±tko, które ostro¿nie odda³ siostrze prze³o¿onej. Jak siê okaza³o by³ to noworodek znaleziony przed godzin± w kloace domu przy ul. ¯uliñskiego 11. Pozostawi³a go tam jego matka, s³u¿±ca, bezpo¶rednio po urodzeniu. Dziecko mia³o zaledwie 2-3 godziny ¿ycia i znajdowa³o siê wrêcz w tragicznym stanie. Jego przybycie w takim momencie do Zak³adu Dzieci±tka Jezus zrobi³o na obecnych przy tym ogromne wra¿enie. Mocno poranione dziecko wyk±pa³ i opatrzy³ sam dr Kucharski [(b.d) specjalista chorób dzieciêcych, statutowy lekarz Stowarzyszenia opieki nad niemowlêtami], a siostra prze³o¿ona u³o¿y³a je w ³ó¿eczku. Za¶ Ksiê¿na Lubomirska [(1866-1940) Eleonora, wiceprezesowa Stowarzyszenia opieki nad niemowlêtami] o¶wiadczy³a, ¿e dziecko to do chrztu bêdzie trzyma³a i zajmie siê jego wychowaniem. Poniewa¿ na pó³ godziny przed odbytymi uroczy¶ciami do Zak³adu zg³osi³a siê matka z dwutygodniowym niemowlêciem, wiêc te¿ noworodka oddano w opiekê tej kobiecie. Przyniesienie dziecka uratowanego od tragicznej ¶mierci w tak niebywa³ych okoliczno¶ciach, sta³o siê dla Zak³adu jakby widomym znakiem Bo¿ego b³ogos³awieñstwa"[23]. Jak ju¿ wspomniano, Zak³ad Dzieci±tka Jezus by³ w ca³ej Galicji przez d³ugi czas jedyn± placówk± zajmuj±c± siê porzuconymi niemowlêtami oraz samotnymi matkami z dzieæmi. A przecie¿ te niemowlêta oraz ich matki stanowi³y, obok wcze¶niej wymienionych ¿ebraków, osób nieuleczalnie chorych, starców, biednych studentów i tym podobnych, kolejny wielki problem spo³eczny. Niestety, problem ten od pewnego czasu przesta³ interesowaæ ówczesne w³adze. Otó¿, w 1873 roku cesarz austriacki usankcjonowa³ uchwa³y Sejmu Galicyjskiego z roku 1869, które dotyczy³y likwidacji we Lwowie i w Krakowie wszystkich zak³adów opiekuj±cych siê porzuconymi dzieæmi. Ta decyzja doprowadzi³a do zwielokrotnienia tragedii wielu m³odych dziewcz±t i ich dzieci. Te naiwne, niedo¶wiadczone i godne po¿a³owania kobiety, nie widz±ce dla siebie ¿adnej przysz³o¶ci i nie maj±ce znik±d pomocy, bardzo czêsto porzuca³y gdziekolwiek swoje nowonarodzone dzieci, tak jak opisana wcze¶niej s³u¿±ca lub podrzuca³y je pod ko¶cio³y czy te¿ klasztory a czasami i pod urzêdy miejskie. W najlepszym wypadku oddawa³y te dzieci na wychowanie do swoich wsi, ale zdarza³y siê równie¿ zabójstwa tych dzieci oraz samobójstwa m³odych matek. Ks. Zygmunt Gorazdowski tak naucza³: „Jak (...) wielkie znaczenie ma cia³o wobec Boga, uczy nas wiara chrze¶cijañska, która zowie cia³o chrze¶cijanina cz±stk± cia³a Chrystusowego i ¶wi±tyni± Ducha ¶wiêtego; i nie tylko zapewnia nas o zmartwychwstaniu cia³a, ale uczy, ¿e druga osoba Boska cia³o ludzkie przyjê³a i zatrzyma³a na wieki. Gdy godno¶æ cia³a ludzkiego jest tak wielk±, pojmujemy ³atwo, jak ciê¿kiego przestêpstwa dopuszcza siê ten kto je niszczy lub hañbi, i jak wielkie obowi±zki wk³ada na nas pi±te przykazanie: Nie zabijaj. Z tych to powodów piêtnuje wiara nasza zabójstwo siebie samego lub bli¼niego znamieniem zbrodni wo³aj±cej o pomstê do nieba"[24]. Nie dziwi wiêc, ¿e do Zak³adu ks. Gorazdowskiego przyjmowano nie tylko niechciane dzieci, ale równie¿ i te nieszczê¶liwe samotne matki. O wielkich po¿ytkach jaki ten Zak³ad przynosi³ mo¿na by³o dowiedzieæ siê z miesiêcznika katolickiego Mi³osierdzie Chrze¶cijañskie, gdzie tak napisano: „Aby sobie dobrodziejstwo tego rodzaju Zak³adu uprzytomniæ, nale¿y pamiêtaæ, ¿e nie tylko setki dzieci z niego korzysta corocznie, ale ratuje siê i ubogie i nieszczê¶liwe dziewczêta, które przez upadek stawszy siê matkami, maj± pokusê do zg³adzenia dziecka. Siostry józefitki ze swoimi podopiecznymi w Zak³adzie „Dzieci±tka Jezus" we Lwowie. Zdj. z ksi±¿ki: S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia Zygmunt Gorazdowski i jego dzie³o, Kraków 2014. Celem Zak³adu jest te¿ ratowaæ te nieszczê¶liwe matki przez to, ¿e im daje w swym domu darmo utrzymanie na ca³y czas karmienia swego dziecka z tym jeszcze obowi±zkiem, ¿e obok swego musz± drugie dziecko karmiæ, a przynajmniej pielêgnowaæ inne porzucone dziecko, które niema matki. W ten sposób powstrzymuje siê te upad³e osoby od dzieciobójstwa, owszem matki karmi±c swe dzieci, przywi±zuj± siê do nich i przez to podnosz± siê moralnie. Dla tych matek karmicielek kilkumiesiêczny pobyt w ciszy domowej i pracy i modlitwy, bez troski o chleb powszedni pod opiek± sióstr zakonnych a duchownem kierownictwem kap³ana jest czasem b³ogim w owoce nawrócenia, po którem siê rany duszy zabli¼niaj±, zdeptane serca podnosz± i cnoty zaszczepiaj±. Pracê nad umoralnieniem upad³ych dziewcz±t u³atwia domowa kaplica, urz±dzona w zak³adzie, gdzie jest, umieszczone Sanctissimum"[25]. Ks. Gorazdowski zwróci³ siê do lwowskiego Konsystorza (ówczesnej Kurii) „o wyjednanie u Ojca ¦wiêtego pozwolenia na odprawianie Mszy ¦w. w zak³adowej kaplicy, przechowywanie Naj¶wiêtszego Sakramentu, zapewniaj±c, ¿e: »podpisany jako dyrektor Zak³adu czuwaæ bêdzie nad tym, aby Naj¶wiêtszy Sakrament by³ zabezpieczony od zniewagi i nale¿ycie wielbiony«. Prosi³ te¿ o pozwolenie na spowiadanie w tej kaplicy »tak zakonnic jak i kobiet, których bywa oko³o 25«"[26]. Ilo¶æ przyjêtych dzieci i samotnych matek w Zak³adzie ros³a z roku na rok. „W pierwszym roku swojego istnienia przyj±³ [on] i zaopiekowa³ siê 64 niemowlêtami i poda³ oko³o trzydziestu ubogim matkom, niemaj±cym dachu nad g³ow± sposobno¶æ, ¿e mog³y odkarmiæ swe dzieciê, przyj¶æ do si³ i znale¼æ dla siebie pó¼niej s³u¿bê lub zarobek"[27]. Przez lata dzia³alno¶ci przez Zak³ad „przewija³o siê rok rocznie setki dzieci i matek"[28] £±cznie „w latach 1892-1916 opiekê w tym Zak³adzie znalaz³o 2 871 niemowl±t, z czego 836 opu¶ci³o Zak³ad ze swoimi matkami, 802 odnalaz³o swoje rodziny, 173 adoptowano, pozosta³ymi zajmowa³y siê siostry zakonne"[29]. Oprócz tego Zak³adu Dzieciatka Jezus siostry Józefitki za zgod± ks. Gorazdowskiego prowadzi³y ochronki w Kro¶nie, Zborowie, Ple¶nianach i Czortkowie[30], gdzie zajmowa³y siê dzieæmi osieroconymi. W latach 1896 a 1920 mo¿na by³o spotkaæ siostry ze Zgromadzenia Sióstr ¶wiêtego Józefa równie¿ w kilku szpitalach galicyjskich i austriackich. „W latach tych zgromadzenie podjê³o pracê w szpitalach w: Lubaczowie (1896), Sokalu (1900), Ka³uszu (1905), Dolinie (1908), Czortkowie (1909). W czasie dzia³añ wojennych siostry józefitki pracowa³y w szpitalach wojennych przy Wy¿szej Szkole Technicznej w Wiedniu (1914-1915) oraz we Lwowie, w rezerwowym szpitalu na £yczakowie i w ruchomym szpitalu rezerwowym"[31]. Oprócz duchowej opieki i kap³añskiego nadzoru nad siostrami Józefitkami oraz dzia³alno¶ci we wcze¶niej wymienionych Towarzystwach i zak³adach dobroczynnych, ks. Gorazdowski za³o¿y³ we Lwowie w 1895 roku Towarzystwo ¶wiêtej Salomei, które „mia³o za zadanie roztoczyæ opiekê nad owdowia³ymi rodzicami, g³ównie matkami i ich dzieæmi. W¶ród potrzebuj±cych, dla których owocowa³ charyzmatyczny dar ksiêdza Zygmunta, by³y równie¿ ubogie krawcowe, gdy¿ ¦wiêty rozwin±³ dzia³alno¶æ w stowarzyszeniu dla ubogich szwaczek. (...) by³ te¿ jednym z piêciu cz³onków zarz±du Towarzystwa budowy tanich mieszkañ dla robotników powsta³ego w 1905 roku. Jak widaæ, nie bez powodu pisano w ówczesnej prasie, ¿e „Chory, znêkany, opuszczony nêdzarz, gdy ju¿ stanie osamotniony, jak to drzewo przydro¿ne, smagane wichur± ¿ycia - ka¿dy znêkany, gdy zapuka do instytucji ksiêdza Gorazdowskiego, znajdzie w nich ratunek, pomoc i opiekê"[32]. Jak oceniano tê niezwyk³± i heroiczn± dzia³alno¶æ ks. Gorazdowskiego mo¿na by³o przeczytaæ w ówczesnej prasie katolickiej. Poni¿ej mo¿emy zapoznaæ siê z jednym z takich artyku³ów: „Dwudziestopiêcioletni jubileusz kap³añstwa X. Zygmunta Gorazdowskiego, wikarego przy ko¶ciele ¶w. Miko³aja we Lwowie, kap³ana znanego i powa¿anego we wszystkich sferach naszego miasta, obchodzono 20 [lutego 1897 r.] Lwów zawdziêcza jubilatowi pierwszy Zak³ad dla nieuleczalnych i wyzdrowieñców pod wezwaniem ¶w. Józefa przy ul. Kurkowej, urz±dzony wzorowo. Instytucj± t±, jak i innemi, które zaraz wymienimy, zarz±dzaj± Siostry tercyarki, zwane Józefitkami, które tu maj± swój dom macierzysty i nowicjat. Kongregacja ta powsta³a za inicjatyw± i zostaje pod duchownym kierunkiem X. Gorazdowskiego W przysz³± niedzielê odbêdzie siê w³a¶nie po¶wiêcenie trzeciego domu tego Zak³adu. Dalej wspó³dzia³a³ X. Gorazdowski przy za³o¿eniu Domu pracy pod god³em Opatrzno¶ci. On za³o¿y³ te¿ i jest od pocz±tku rektorem Internatu ¶w. Jozafata dla uczniów seminarium nauczycielskiego. Za w³asne pieni±dze naby³ na ten cel realno¶æ przy ul. Mochnackiego i odda³ j± na w³asno¶æ Towarz. ¶w. Wincentego a Paulo. Ma³y domek rozszerzy³ i postawi³ na nim piêtro. Obecnie internat mie¶ci w sobie 37 wychowanków i daje im utrzymanie. Najnowsze dzie³o X. Gorazdowskiego to Zak³ad dzieci±tka Jezus, w którym wychowuj± siê niemowlêta. Tyle instytucji stworzyæ, utrzymywaæ je i niemi zarz±dzaæ mog³a, tylko dusza gor±co mi³uj±ca Boga i bli¼nich, dusza z dzieciêc± wiar± ufaj±ca Opatrzno¶ci, która ¿ywi ptaki niebieskie i odziewa lilie polne. X. Zygmunt zapytany, sk±d bierze fundusze do stawiania coraz to nowych budynków, odpowiedzia³, ¿e gdy brakuje mu pieniêdzy, to daje wiêksze ja³mu¿ny. Sposób to niechybny, wypróbowany przez jubilata, zebrania funduszów, potrzebnych dla ul¿enia niedoli bli¼nich X. Zygmunt od dawna jest czynnym cz³onkiem Towarz. ¶w. Wincentego a Paulo, od lat kilkunastu sekretarzem Instytutu ubogich chrze¶cijan, od pocz±tku kierownikiem duchownym konferencji ¶w. Miko³aja w Towarzystwie ¶w. Salomei. A i od innych prac na polu katolickiej dzia³alno¶ci nie usuwa siê"[33]. Zdj. ze str. w Intern.: https://www.vatican.va/news_services/liturgy/saints/ns_lit_doc_20010626_gorazdowski_pl.html Tak¿e i w³adze ko¶cielne wysoko ocenia³y dzia³alno¶æ ks. Gorazdowskiego, co mo¿emy stwierdziæ na przyk³adzie dekretu pochwalnego przes³anego kilka lat pó¼niej przez ówczesnego metropolitê lwowskiego arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, w którym napisa³ takie s³owa: „»W pe³nieniu bardzo trudnego obowi±zku duszpasterskiego wielk± pociech± i podpor± niema³± s± dla nas kap³ani, którzy w niczym nie szukaj±c siebie samych, podejmuj± mozolne trudy ku chwale Boga i zbawienia dusz. W naszym przekonaniu i Ciebie do takich zaliczyæ mo¿emy kap³anów, którzy ju¿ od prawie trzydziestu lat z nies³abn±c± pilno¶ci± i gorliwo¶ci± nie ustêpujesz we wspó³dzia³aniu z dzie³em ze wszystkich dzie³ Bo¿ych najbardziej Boskim, a mianowicie z dzie³em nawracania b³±dz±cych i doprowadzania grzeszników do Boga«. (...) W tym samym dekrecie abpa Józefa Bilczewskiego [dalej] czytamy: «Boskim nauczony przyk³adem z wykonaniem tego dzie³a z³±czy³e¶ pomocnicze dzie³a mi³osierdzia. Za³o¿y³e¶ zbo¿ne schroniska dla ubogich, chorych, kalek nieuleczalnych, utworzy³e¶ zgromadzenie zakonne kobiet, którym przekaza³e¶ pieczê nad tymi zbo¿nymi dzie³ami. Te i inne Twoje prace, jak równie¿ Twoje wzorowe ¿ycie i pobo¿no¶æ, sk³aniaj± nas do tego, aby¶my wyrazili Ci nasze uznanie, zachêcaj±c w Panu, aby¶ i nadal trwa³ gorliwie w tym dzia³aniu ku chwale Boga i zbawieniu dusz, aby¶ przez przychylno¶æ i ³agodno¶æ okazywa³ siê prawdziwie ojcem dla ubogich i udrêczonych[34]". W 1898 roku papie¿ Leon XIII obchodzi³ dwudziest± rocznicê swojego pontyfikatu oraz 60-lecie jubileuszu swojego kap³añstwa. Wiele pielgrzymek z ca³ego ¶wiata zje¿d¿a³o siê wówczas do Watykanu. Równie¿ ks. Zygmunt Gorazdowski zapragn±³ wraz z polsk± pielgrzymk± w tych dniach odwiedziæ Ojca ¦wiêtego. Pielgrzymka liczy³a ponad 300 osób a jej przewodnikiem zosta³ ks. Zygmunt, który w kaplicy Sykstyñskiej wyg³osi³ po ³acinie do 88 - letniego papie¿a w imieniu pielgrzymów z Polski piêkne i patriotyczne przemówienie. Przemówienie to zaczyna³o siê od s³ów: „»My, Polacy, których przodkowie byli zawsze wierni dla ¦wiêtego Ko¶cio³a Rzymskiego i poprzez piêæ wieków bronili go od ró¿nych nieprzyjació³, przychodzimy równie¿ dzisiaj do Ciebie, Ojcze ¦wiêty, aby Ci z³o¿yæ Z g³êbi serca nasze wyrazy rado¶ci...«. Rozdarta rozbiorami Polska, reprezentowana ponad 300-osobow± pielgrzymk±, w której znajdowali siê przedstawiciele wszystkich dzielnic uciemiê¿onego narodu, a tak¿e Polacy przybyli z Francji, g³êbokiej Rosji i z Ameryki, tu u stóp G³owy Ko¶cio³a katolickiego, przy papieskich b³ogos³awi±cych d³oniach swobodnie dawa³a wyraz swojej jedno¶ci narodowej i wielkiej si³y ducha, czerpanej z ¿arliwej wiary. Ksi±dz Gorazdowski wiele razy powraca³ do prze¿ytych tam na Wzgórzu Watykañskim momentów. Z tej manifestacji wierno¶ci Ko¶cio³owi ¦wiêtemu czerpa³ nieraz si³y w nie³atwych ¿yciowych próbach"[35]. W 1898 roku arcybiskup Bilczewski mianowa³ ks. Zygmunta Gorazdowskiego kanonikiem gremialnym kapitu³y we Lwowie. Pozwala³o to na noszenie rokiety (rodzaj kom¿y z koronkami podszytmi czerwonym lub fioletowym jedwabiem, noszonej przez kardyna³ów, biskupów, pra³atów i kanoików) i mantoletu (pelerynki noszonej przez biskupów, pra³atów i kanoników). W pi¶mie, które skierowa³ arcybiskup Bilczewski z tej okazji do ks. Gorazdowskiego, tak napisa³: „...Twoje prace, jak równie¿ Twoje wzorowe ¿ycie i pobo¿no¶æ, sk³aniaj± nas do tego, aby¶my wyrazili Ci nasze uznanie, zachêcaj±c w Panu, aby¶ nadal przez przychylno¶æ i pokorê okazywa³ siê prawdziwie ojcem ubogich i udrêczonych"[36]. [1] Boles³aw Lewicki, art. Dom Pracy z czasopisma Ilustracja Polska n. 28 z 1902 r, s. 654. [2] Przegl±d Lwowski z dn.1 list. 1882, z. 21 rok XII, s. 375-376. Dost. w Intern. na str.: https://fbc.pionier.net.pl/search#fq={!tag=dcterms_accessRights}dcterms_accessRights%3A%22Dost%C4%99p%20otwarty%22&q=przegl%C4%85d%20lwowski%201882 [3] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia Zygmunt Gorazdowski i jego dzie³o, Kraków 2014, s. 80. [4] Przegl±d Lwowski z dn.1 list. 1882, z. 21 rok XII, s. 375-376. Dost. w Intern. na str.: https://fbc.pionier.net.pl/search#fq={!tag=dcterms_accessRights}dcterms_accessRights%3A%22Dost%C4%99p%20otwarty%22&q=przegl%C4%85d%20lwowski%201882 [5] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia..., s. 82. [6] Boles³aw Lewicki, art. Dom Pracy..., s. 654. [7] S. Dolores Siuta CSSJ, ¦wiêty Zygmunt Gorazdowski - Aposto³ Bo¿ego Mi³osierdzia, art. w Folia Historica Cracoviensia tom XV, 2010, s. 529. [8] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia..., s. 82. [9] S. Dolores Siuta CSSJ, ¦wiêty Zygmunt Gorazdowski - Aposto³ Bo¿ego Mi³osierdzia, art. w Folia Historica Cracoviensia tom XV, 2010, s. 530. [10] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia..., s. 90. [11] Tam¿e, s. 93. [12] Wiadomo¶ci Katolickie nr 19 z dn. 11. 09. 1884r., s. 168. Dost. w Intern. na str.: https://polona.pl/item/wiadomosci-katolickie-r-2-nr-19-11-wrzesnia-1884,ODI2MDgzNDc/7/#info:metadata [13] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia..., s. 101. [14] J. Wiczkowski, Lwów, jego rozwój i stan kulturalny, Lwów 1907, s. 323-324. [15] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia..., s. 105. [16] Tam¿e, s. 106-107. [17] X. Karol Jastrzêbski, GAZETA KO¦CIELNA nr 18 Lwów 1920 r. art. ¦p. X. Zygmunt Gorazdowski, dost. w intern. na str.: http://www.wroclaw.jozefitki.pl/kultzalozyciela.php?body=article&name=wspolczesni-pisza-o-swietym-1920&lang=pl [18] Tam¿e. [19] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia..., s. 110. [20] Tam¿e, s. 111. [21] Tam¿e, s. 114. [22] Tam¿e, s. 129. [23] Tam¿e, s. 129-130. [24] Tam¿e, s. 123. [25] X. Cz. Lewandowski, Stowarzyszenie opieki nad niemowlêtami pod nazw± „Dzieci±tka Jezus" we Lwowie, Mi³osierdzie Chrze¶cijañskie, 1913, nr 20, s. 189. Dost. w Intern. na str.: https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/doccontent?id=818069 [26] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia..., s. 132. [27] Tam¿e, s. 126. [28] Tam¿e, s. 127. [29] S. Dolores Siuta CSSJ, Lwowski Aposto³ Bo¿ego Mi³osierdzia, art. dost. w intern. na str.: https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_z_gorazdowski2.html [30] S. Dolores Siuta CSSJ, ¦wiêty Zygmunt Gorazdowski - Aposto³ Bo¿ego Mi³osierdzia, art. w Folia Historica Cracoviensia tom XV, 2010, s. 534. [31] Tam¿e, s. 536. [32] Tam¿e, s.536-537. [33] Gazeta Ko¶cielna nr 8 z dn. 25 lutego 1897 r. art. w Kronice Ko¶cielnej, dost. w Intern. na str.: file:///D:/A)%20Wszystko/A)%20KONFERENCJE%20i%20%20materia%C5%82y/A)%20Konferencje%20%C5%9Awi%C4%99ci%20polscy%20na%20Wykrocie/AAa)%20%C5%9Awi%C4%99ty%20Zygmunt%20Gorazdowski%201845-%201920%20(26.06)/Goniec%20Polski%20i%20Goniec/gazeta%20ko%C5%9Bcielna%20_1897%20nr%208.pdf [34] S. Dolores Siuta CSSJ, Lwowski Aposto³ Bo¿ego Mi³osierdzia, art. dost. w intern. na str.: https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_z_gorazdowski2.html [35] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do mi³osierdzia..., s. 158. [36] S. Janina Pyda CFSJ, Ekumeniczna postawa ks. Zygmunta Gorazdowskiego (1845-1920), Opole 1993, s. 64.
Powrót |