¦wiêta Urszula Ledóchowska Cz. I ¦w. Urszula Ledóchowska (1865-1939). Fot. do dyplomu nauczycielskiego wykonana w Petersburgu w lutym 1908 r. © Archiwum Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK fot. ze str.: https://www.polskipetersburg.pl/hasla/ledochowska-halka-ledochowska-julia-maria-imie-zakonne-urszula Tej nocy towarzyszyæ nam bêdzie w naszej pielgrzymce ¶wiêta Urszula Julia Ledóchowska, któr± w Litanii Pielgrzymstwa Narodu polskiego wzywamy jako wzór patriotyzmu i mi³o¶ci naszej Ojczyzny i patronki tu³aczy polskich. W Poniedzia³ek Wielkanocny, 17 kwietnia 1865 roku, w miejscowo¶ci Loosdorf pod Wiedniem przysz³a na ¶wiat dziewczynka, której na Chrzcie ¶wiêtym dano imiona Julia Maria. Rodzicami jej byli hrabiostwo: Józefina Salis-Zizers (1831-1909) i Antoni August Halka - Ledóchowski (1823-1885), herbu Sza³awa. Herb Ledóchowskich nazywany równie¿ Sa³awa, Salava lub Sielawa pochodzi³ najprawdopodobniej a¿ z dziesi±tego wieku. „W piêtnastym wieku najwiêkszy z Jagiellonów, Kazimierz[1], obdarzy³ [w 1457 r.] dodatkowo ród Halków w nagrodê za zas³ugi dla ojczyzny maj±tkiem Ledóchów. Od tej ziemi utworzy³o siê wkrótce nazwisko. W tym te¿ czasie wpisano w herbow± tarczê sentencjê: »Avorum respice mores« - »Bacz na obyczaje przodków«"[2]. Sza³awa (Sa³awa, Salava, Sielawa) - polski herb szlachecki, u¿ywany przez kilkadziesi±t rodzin, z których najwiêksze znaczenie uzyskali Ledóchowscy i ¦wirscy. Ze str. w Intern: https://pl.wikipedia.org/wiki/Sza%C5%82awa Julia by³a drug± córk± w ma³¿eñstwie pañstwa Ledóchowskich. Jej matka pochodzi³a ze Szwajcarii, by³a bardzo bogobojna i z wielk± gorliwo¶ci± wpaja³a chrze¶cijañskie zasady w ¿ycie swoich dzieci. Ka¿dy swój dzieñ, je¶li tylko by³a taka mo¿liwo¶æ, rozpoczyna³a od Mszy ¦wiêtej. Wszystkie swoje, nawet najbardziej trudne i ciê¿kie obowi±zki, spe³nia³a bêd±c zawsze w pogodnym usposobieniu. A swoje dzieci od maleñko¶ci uczy³a poczucia obowi±zku oraz rado¶ci z wykonywania pracy. Ona „na fundamencie ¿ywej, wcielonej w czyn wiary, kszta³tuje w ich sercach mi³o¶æ Boga i bli¼niego, moc, hart i prawo¶æ charakteru oraz moc ducha g³êbokiej, radosnej ofiary"[3]. Ojciec Julii by³ równie¿ g³êboko wierz±cym katolikiem oraz wielkim patriot±. „W 1871 roku wyjecha³ jako delegat swej diecezji do Rzymu, by z³o¿yæ Ojcu ¦wiêtemu z okazji jego Jubileuszu adres i ¶wiêtopietrze. Pius IX (1792-1878) odznaczy³ go orderem ¦w. Grzegorza Wielkiego (ok. 540-604)"[4]. Antoni Ledóchowski pochodzi³ z bardzo zas³u¿onej dla Polski rodziny. Warto tu wspomnieæ, ¿e jego ojciec, a dziadek Julii, genera³ Ignacy Hilary Ledóchowski (1789-1870) bra³ udzia³ w Powstaniu Listopadowym (1830-1831). Zas³yn±³ wówczas jako bohaterski obroñca twierdzy Modlin, której nie podda³ a¿ do 8 pa¼dziernika 1831 r. Brat stryjeczny, Antoniego, Kardyna³ Mieczys³aw Halka - Ledóchowski (1822-1902), by³ przez dwadzie¶cia lat (1866-1886) metropolit± archidiecezji gnie¼nieñsko-poznañskiej, Prymasem Polski. W czasie jego walki z Kulturkampfem w zaborze pruskim by³ przez dwa lata (1874-1876) wiêziony w Ostrowie Wielkopolskim a pó¼niej skazany na wygnanie z Ojczyzny. Jako syn powstañca, Antoni nie móg³ siê kszta³ciæ w Kraju musia³ wiêc opu¶ciæ Ojczyznê i zamieszkaæ na obczy¼nie. Tam, najpierw w Niemczech a pó¼niej w Austrii rozpocz±³ swoj± edukacjê. W 1851 r. o¿eni³ siê z Austriaczk±, Mari± von Seilern und Aspang (1830-1861) z któr± mia³ trzech synów. Po jej ¶mierci o¿eni³ siê powtórnie, tym razem z hrabin± Salis-Zizers, „Szwajcark± wychowan± w Austrii"[5] Ma³¿eñstwo to doczeka³o siê dziewiêciorga dzieci, z których troje zmar³o. Najstarsza z dzieci, dzisiaj b³ogos³awiona Maria Teresa (1863-1922) zosta³a za³o¿ycielk± Sodalicji ¶wiêtego Piotra Klawera dla Misji Afrykañskich, czyli popularnych klawerianek. Julia, jak ju¿ wspomniano, by³a drug± córk± pañstwa Ledóchowskich, która równie¿ w przysz³o¶ci po¶wiêci³a swoje ¿ycie Bogu. Trzecim dzieckiem, które tak¿e posz³o t± drog±, by³ ich m³odszy brat W³odzimierz Dionizy (1866-1942), który zosta³ genera³em Towarzystwa Jezusowego. Dlatego, Józefina Salis - Zizers nazywana te¿ bywa Matk± ¦wiêtych, a jej córka Julia, du¿o pó¼niej, ju¿ jako Matka Urszula Ledóchowska tak powiedzia³a: To na kolanach ¶wiêtych matek wyrastaj± ¶wiêci. Podobnie ocenia³ matkê W³odzimierz Ledóchowski, pisz±c w jednym ze swoich listów do swojej siostry, urszulanki, tak: „S±dzê, ¿e mieli¶my ¶wiêt± matkê[6]". M³odsze rodzeñstwo, czyli Ernestyna[7] (1869-1950), Franciszka (1870-1953) i Ignacy Kazimierz Maria[8] (1871-1945) obra³o jednak stan ¶wiecki. Julcia od najm³odszych lat pracowa³a nad pow¶ci±gniêciem w³asnej impulsywno¶ci, która by³a jedn± z jej wad. Gdy pewnego razu, jej m³odszy brat, W³odzimierz, przysz³y genera³ jezuitów, skrytykowa³ namalowany przez ni± obrazek, wówczas „dosz³o do powa¿nej sprzeczki zakoñczonej najobel¿ywszym w mniemaniu Julci epitetem: »Ty, Pafnucy!«"[9]. Walczy³a tak¿e ze swoj± nadmiern± ambicj± i pró¿no¶ci±. Te dziecinne zmagania nad zmian± w³asnego charakteru zaowocowa³y w przysz³o¶ci olbrzymi± pokor± oraz pozwoli³y Julii mieæ du¿± „cierpliwo¶æ i s³odycz w obcowaniu z lud¼mi"[10]. W 1874 Ledóchowscy przeprowadzili siê do le¿±cej równie¿ niedaleko Wiednia miejscowo¶ci Sankt Polten. Tam obie najstarsze siostry zaczê³y pobieraæ naukê w Instytucie Naj¶wiêtszej Maryi Panny na pensji Panien Angielskich (Dames Anglaises) a Julia wykazywa³a siê wówczas du¿± pilno¶ci± w nauce. W 1876 roku, w swoje jedenaste urodziny, Julia przyjê³a z r±k biskupa miejsca, w jego kaplicy Pierwsz± Komuniê ¦wiêt±. Cztery lata pó¼niej, w tej samej biskupiej kaplicy razem z bratem W³odzimierzem przyst±pi³a do Sakramentu Bierzmowania. Po ukoñczeniu nauki u Panien Angielskich Julia doskonali³a sw± wiedzê ucz±c siê prywatnie muzyki, malarstwa i jêzyków obcych. Po pewnym czasie opanowa³a biegle, oprócz polskiego, jêzyk francuski, niemiecki i angielski. M³odsza siostra Franciszka tak wspomina³a swoj± ¶wiêt± siostrê: „»Julia mia³a zawsze czas na wszystko. Musia³a pocieszaæ Mariê-Teresê, która ustawicznie cierpia³a na bóle g³owy. Nam m³odszym pomaga³a w lekcjach, by³a jakby drug± mamusi±, staraj±c siê robiæ niespodzianki na ¶w. Miko³aja i z powodu innych okazji. By³a niezwykle pomys³owa. Wymy¶li³a budowanie sza³asów w ogrodzie, gdzie w ciep³e dni odrabiali¶my nasze szkolne zadania. Chêtnie oddawa³a siê sportom. ¦lizgawka, p³ywanie, konna jazda by³y jej ulubionymi rozrywkami. Czêsto te¿ wspina³a siê z ksi±¿k± na drzewa, by w odosobnieniu rozkoszowaæ siê lektur±. Ju¿ jako doros³a panna sprowadzi³a sobie ko³owrotek i przêd³a. Korzysta³a równie¿ z kursów krawieczyzny i dopomaga³a w szyciu sukienek dla nas i dla okolicznych biednych. Troszczy³a siê tak¿e o dobro duchowe naszej gromadki. W po¶cie przed kolacj± czyta³a nam o Mêce Pañskiej. W dniu 1 listopada zapala³a mnóstwo ¶wieczek i odmawia³a z nami litaniê do Wszystkich ¦wiêtych. W okresie przygotowania do pierwszej spowiedzi da³a mi ksi±¿eczkê z ró¿nymi wznios³ymi przyk³adami, a w wiliê mojej I-szej Komunii ¶w. pocieszy³a mnie, rozpraszaj±c obawy z powodu jakiego¶ skrupu³u«. - Tak, »Julia mia³a zawsze czas na wszystko«. Nic dziwnego. Zachwycona bezmiarem mi³o¶ci Boga, chcia³a byæ promykiem Bo¿ej dobroci, cichym promykiem, »co wszêdzie pociechê, wesele roznosi«"[11]. W 1883 roku rodzina Ledóchowskich przenios³a siê do kupionego przez ojca maj±tku w Lipnicy Murowanej, niedaleko Bochni w Galicji. Tam Julia urz±dzi³a po swojemu, ale z prawdziwie artystycznym wdziêkiem pokoik przydzielony jej przez rodziców. Pomaga³a równie¿ rodzicom w ich obowi±zkach zwi±zanych z prowadzeniem nowo zakupionego maj±tku. Ca³y te¿ czas pomaga³a w nauce m³odszemu rodzeñstwu. Zast±pi³a wówczas starsz± siostrê w pracach zwi±zanych z prowadzeniem gospodarstwa. Gdy Maria Teresa, która w tym czasie nie my¶la³a jeszcze o swojej s³u¿bie Bogu, wyje¿d¿a³a z matk± do Krakowa, gdzie poznawa³a sfery towarzyskie, „Julia pozostawa³a przy ojcu, oddaj±c siê niestrudzenie pracy charytatywnej i apostolskiej na wsi. Niby dobry duch opiekuñczy wêdrowa³a od zagrody do zagrody, nios±c oprócz leków i ¿ywno¶ci swój jasny, krzepi±cy u¶miech"[12]. Gdy w 1885 roku Maria Teresa zachorowa³a na ospê, wówczas zosta³a ona odizolowana od m³odszego rodzeñstwa oraz od s³abowitego ojca. Natomiast Julia wespó³ z siostrami z zakonu felicjanek opiekowa³a siê swoj± starsz± siostr±. Po wyleczeniu z choroby na twarzy Marii Teresy pozosta³y ¶lady po przebytej ospie, które j± trochê oszpeci³y. Ale w tym samym czasie nast±pi³a te¿ zmiana w jej podej¶ciu do ¿ycia, gdy¿ w czasie choroby z o¿ywieniem s³ucha³a rozmów, opiekuj±cych siê ni± sióstr Felicjanek oraz Julii na temat powo³ania zakonnego. Wówczas ona tak¿e postanowi³a „uczyniæ co¶ wielkiego dla Boga"[13]. Kiedy Maria Teresa wychodzi³a zwyciêsko z walki ze swoj± chorob±, wówczas zachorowa³ na ospê ojciec rodziny, Antoni. Jego chorowity organizm nie wytrzyma³ ataku tej choroby i 21 lutego 1885 roku zmar³ pogr±¿aj±c wszystkich w ¿a³obie. Pod koniec tego roku, brat Julii, W³odzimierz wst±pi³ do seminarium duchownego w Tarnowie natomiast Maria Teresa przyjê³a zaproszenie, aby zostaæ dam± dworu u arcyksiê¿nej toskañskiej. Julia przez rok pomaga³a matce w zajmowaniu siê m³odszym rodzeñstwem, ale coraz bardziej odczuwa³a w swej duszy dojrzewaj±ce powo³anie zakonne. Wreszcie w sierpniu 1866 roku, po wcze¶niejszym zakoñczeniu tygodniowych rekolekcji u urszulanek w Krakowie, za namow± Antoniego Cho¶ciak-Popiela (1845-1912), brata stryjecznego, prze³o¿onej urszulanek matki Ludmi³y, Anieli Popiel (1847-1894), wst±pi³a do tego zakonu. Chocia¿ zamierza³a wybraæ inny zakon, to jednak okoliczno¶ci doprowadzi³y do takiego w³a¶nie wyboru. W swoich wspomnieniach tak wówczas napisa³a: „Dosta³ siê pionek nie tam, gdzie chcia³, ale gdzie Bóg chcia³. Nie ja wybra³am - wybra³ Bóg"[14]. W kronice klasztoru ss. urszulanek w Krakowie pod dat± 18 sierpnia 1886 roku znajdujemy taki zapis: „By³ telegram od Julci Ledóchowskiej i po kilku godzinach zosta³a przyjêta do naszego Zgromadzenia. Ksi±dz brat j± odwióz³, a matka przys³a³a list. Daj Bo¿e, ¿eby z niej ¶wiêta by³a"[15]. Chyba wówczas Duch ¦wiêty prowadzi³ pióro tej urszulanki, która pisa³a tê kronikê. Ju¿ po o¶miu miesi±cach postulatu, w tajnym g³osowaniu Zgromadzenia, dopuszczono Juliê Ledóchowsk± do ob³óczyn, które pozwala³y na rozpoczêcie dwuletniego nowicjatu. Podczas ob³óczyn, które odby³y siê w17 kwietnia 1887 roku, a wiêc dok³adnie w dniu jej dwudziestych pierwszych urodzin, Julia przyjê³a imiê zakonne Maria Urszula. W klasztorze siostry bardzo siê cieszy³y z pobytu tej m³odziutkiej panienki „»z dobrego domu« - jak zwyk³o siê wówczas mówiæ - inteligenta, starannie i pobo¿nie wychowana, a co najwa¿niejsze - okazuj±ca zdecydowan± wolê po¶wiêcenia siê s³u¿bie Bo¿ej. (...), ...spodziewano siê, i¿ tak¿e u bratanicy kardyna³a [Mieczys³awa Halki-Ledóchowskiego] klasztor odnajdzie warto¶ci od dawna pielêgnowane w tej rodzinie. Julia nie zawiod³a pok³adanych w niej nadziei, o czym ¶wiadczy list prze³o¿onej, matki Ludmi³y [Anieli Popiel], pisany w nastêpnym roku do [swojej] matki, Emilii z So³tyków Popielowej (1807-1891): »Za tê ¶liczn±, niewinn± i gor±c± duszê co dzieñ Panu Bogu dziêkujê, bo to natura zupe³nie wyj±tkowa. Oby nam j± pan Jezus uchowaæ raczy³«"[16]. Natomiast w kolejnym roku matka Ludmi³a Popiel, w li¶cie do swojego stryja, ówczesnego arcybiskupa warszawskiego, Wincentego Cho¶ciak-Popiela (1825-1913), tak napisa³a: „w niedzielê sk³ada ¶luby zakonne pupilka Antosia [Antoniego Cho¶ciak-Popiela] siostra Urszula Ledóchowska. On to 3 lata temu skierowa³ j± do naszego klasztoru i ¿eby nam sto tysiêcy guldenów darowa³, nie tyle by³yby¶my mu wdziêczne, bo jest ona prawdziwie promieniem ³aski Bo¿ej nad naszym domem"[17]. I tak, w dniu 28 kwietnia 1889 roku siostra Urszula z³o¿y³a profesjê wieczyst±, ca³kowicie oddaj±c siê Bogu na zawsze. Wówczas obra³a sobie predykat[18] od Jezusa, ale wiele lat pó¼niej Ksi±dz Kardyna³ Edmund Dalbor (1869-1926) uzupe³ni³ go mówi±c: „Matka bêdzie od Jezusa Ukrzy¿owanego. Istotnie, ca³e ¿ycie wewnêtrzne Matki Ledóchowskiej opiera³o siê na krzy¿u i na tym, czego krzy¿ uczy - na ca³kowitej ofierze z siebie przez pokorê i mi³o¶æ."[19]. W Krakowie matka Urszula Ledóchowska s³u¿y³a przez dwadzie¶cia lat, by³a w tym czasie wychowawczyni± i mistrzyni± pensjonatu, nauczycielk± i w koñcu prze³o¿on± klasztoru. Podczas pobytu w klasztorze uzyska³a patent nauczycielski, dziêki któremu mog³a uczyæ w ni¿szych klasach przedmiotów matematyczno-przyrodniczych i jêzyka francuskiego oraz niemieckiego. W 1896 roku we Francji uzyska³a specjalizacjê z jêzyka francuskiego pozwalaj±c± nauczaæ tego jêzyka we wszystkich klasach szko³y ¶redniej. Jej wychowanki ocenia³y j± jako wybitn± nauczycielkê i wychowawczyniê. Uwa¿a³y, ¿e nie mo¿na by³o nie umieæ tego czego ona naucza³a, gdy¿ jej wyk³ady by³y wyj±tkowo interesuj±ce i nigdy nie nu¿y³y. W swoich pó¼niejszych wspomnieniach, tak j± ocenia³y: „Matka nie tylko umia³a, ale lubi³a uczyæ. Wyczuwa³y¶my to dobrze. Na wyk³adach nigdy nie by³a zmêczona, zawsze mówi³a z niegasn±cym zapa³em. Nawet wieczorem, w czasie ostatniej rekreacji, kiedy widoczne by³o na niej utrudzenie pracowitym dniem, je¶li poruszony zosta³ temat z jej ulubionych przedmiotów, prostowa³a siê i z o¿ywieniem komentowa³a nasz± dyskusjê"[20]. Matka Urszula „nie szczêdzi³a ¿adnych wysi³ków, by pog³êbiæ w uczennicach ¿ycie religijne. Jej apostolska dusza rozbudza³a w innych g³ód Boga i wskazywa³a ¶rodki zaspokajania go. Pobo¿no¶æ, przejawiaj±ca siê w ca³ej postawie, zw³aszcza w czasie modlitwy, wywiera³a g³êbokie wra¿enie na umys³y wychowanek. (...) Umia³a po³±czyæ w przedziwny sposób utrzymanie karno¶ci z du¿± swobod±. Dobroæ, któr± otacza³a uczennice, nie przeobra¿a³a siê nigdy w nadmiern± pob³a¿liwo¶æ. (...) Bywa³y nieraz uczennice ¼le wychowane, uparte, które przeciwstawia³y siê jej woli. Jedna ze starszych wychowanek, która by³a raz ¶wiadkiem takiego niepos³uszeñstwa, opowiada: »Obserwuj±c Matkê, zapyta³am siebie z przera¿eniem, co teraz bêdzie?« Na twarz Matki Urszuli wyst±pi³ lekki rumieniec. Nie rozgniewa³a siê, nie podnios³a g³osu, lecz spokojnie wypowiedzia³a kilka s³ów, przeznaczonych dla winowajczyni. Pó¼niej wziê³a j± do swego pokoju, a po d³u¿szej serdecznej rozmowie uczennica wysz³a z zupe³nym zrozumieniem swej winy i postanowieniem poprawy. To matczyne napomnienie zakoñczy³o siê serdecznym u¶ciskiem i zachêt±: »Nie my¶l o tym wiêcej-wszystko bêdzie zapomniane. Zaczynamy na nowo z dobr± wol±, nieprawda¿?«. Rozumia³a Matka, ¿e m³odzie¿ potrzebuje odprê¿enia i rozrywki. Wieczory urozmaica³a pensjonarkom gr± na fortepianie, organizowaniem zabaw, tañców i okoliczno¶ciowych przedstawieñ, które sama uk³ada³a"[21]. W 1904 roku, mimo tego, ¿e do ukoñczenia czterdziestego roku ¿ycia[22] brakowa³o s. Urszuli 9 miesiêcy, zosta³a wybrana przez Kapitu³ê Zgromadzenia, której przewodniczy³ kardyna³ Jan Puzyna (1842-1911), prze³o¿on± klasztoru krakowskiego. Oczywi¶cie, nie by³o „trudno¶ci w otrzymaniu z Konsystorza Biskupiego dyspensy od przepisanego wieku"[23]. Podczas swojego pierwszego przemówienia do sióstr, matka Urszula tak powiedzia³a: „w domu matka moja nazywa³a mnie zawsze swoim promyczkiem. Otó¿ tym promyczkiem pragnê byæ dla ca³ego Zgromadzenia, a przede wszystkim dla najstarszych Matek"[24]. Powiedzia³a tak, gdy¿ spodziewa³a siê pewnego oporu ze strony tych starszych sióstr. Uwa¿a³a tak, poniewa¿ jej kandydatura na prze³o¿on± spotka³a siê ze sporym zdziwieniem w¶ród starszych, bardziej zas³u¿onych sióstr. Jako prze³o¿ona stara³a siê na pierwszym miejscu dbaæ o kierownictwo duchowe swoich podw³adnych. „To jest chyba najtrudniejszy i najbardziej odpowiedzialny obowi±zek w³adzy zakonnej, wymagaj±cy wielkiego taktu, delikatno¶ci i rozwagi. M³odsze siostry chêtnie poddawa³y siê jej kierownictwu, co wiêcej, szuka³y go wiedz±c, ¿e bêdzie ono dla nich pomoc±, natomiast starszym nie zawsze dogadza³y rady dawane przez m³odsz± od nich zakonnicê. Wyczuwa³a nieraz jaki¶ trudno nawet uchwytny opór, jak±¶ zaporê dziel±c± j± od tych, z którymi postêpowa³a przecie¿ tak delikatnie, nie chc±c niczym ich uraziæ. To by³ w³a¶nie najwiêkszy krzy¿ matki Urszuli. Nie ¿ycie twarde i umartwione, nie trzymanie w karbach cia³a i jego zachcianek, bo siê do tego wszystkiego zaprawia³a ju¿ w domu rodzinnym, ale to tak nowe dla niej do¶wiadczanie ch³odu u tych, którym okazywa³a serce. Dotychczas wszêdzie by³a kochana, nawet wyró¿niana i ten smak ciep³a rodzinnego odczuwa³a jeszcze teraz, a¿ do bólu, a¿ do ³ez. Jak¿e ludzkie, ukazuj±ce s³abo¶æ cz³owieka, ju¿ nie bohaterskie, ale prawie o ³askê prosz±ce s± s³owa, które pewno bez zwyk³ej kontroli wymknê³y jej siê podczas jednej z nauk: »W domu matka moja nazywa³a mnie promykiem s³onecznym, a tu jestem czarn± chmur±«. Mo¿e byæ, ¿e jej wrodzona wra¿liwo¶æ przejaskrawia³a pewne fakty, ¿e przywi±zywa³a zbyt wiele znaczenia do spraw, które mog³y by³y przej¶æ nie zauwa¿one, ale tego wtedy jeszcze nie umia³a i wysi³ku wymaga³o od niej opanowanie siê, powrót do zupe³nej równowagi, spokoju i dawnego serdecznego u¶miechu. M³odsze siostry od pierwszej chwili okazywa³y nowej prze³o¿onej nie tylko szacunek i ca³kowite zaufanie, ale i serdeczn± mi³o¶æ. Na nie mog³a zawsze liczyæ i czêsto w sprawach, które chcia³a przeprowadziæ, ich poparcie przewa¿a³o szalê. Tak¿e w¶ród nowicjuszek znajdowa³a serca pe³ne dobrej woli i zapa³u"[25]. I ta prawdziwa mi³o¶æ i wsparcie m³odszych sióstr oraz nowicjuszek pozwala³o matce Urszuli spokojniej patrzeæ na pewne niedoci±gniêcia ze strony innych sióstr. W tym czasie urszulanki zajmowa³y siê edukacj± tylko dzieci i m³odzie¿y, natomiast Matka Urszula chcia³a wzi±æ pod opiekê wychowawcz± tak¿e krakowskie studentki. Projekt ten jednak spotka³ siê ze zdecydowanym sprzeciwem kardyna³a Jana Puzyny, który uwa¿a³, ¿e po³±czenie klasztoru i internatu akademickiego jest kompletnie nie do pogodzenia. Kardyna³ obawia³ siê „odpowiedzialno¶ci, która by spad³a na klasztor w razie niew³a¶ciwego zachowania siê której¶ ze studentek. (...) W kilka miesiêcy potem w ko³ach m³odzie¿y akademickiej w Krakowie zdarzy³ siê g³o¶ny skandal: otru³a siê studentka. Rzecz rozg³oszono po gazetach. Uderzono na alarm, ¿e m³odzie¿ pozostaje bez nale¿ytej opieki. Tego dnia w klasztorze SS. Urszulanek zapowiedzia³ sw± wizytê Ks. Kardyna³ Puzyna. By³ bardzo poruszony. Matko - powiedzia³, gdy Matka Urszula zdziwiona nieoczekiwanym przybyciem zjawi³a siê w rozmównicy - nie wystarczy mówiæ, trzeba dzia³aæ«. I pokazuj±c gazetê rzek³ powa¿nie: »Takie zdarzenia nie mog± mieæ miejsca. Nie mo¿emy trwaæ w bezczynno¶ci«. »Jestem do dyspozycji Waszej Eminencji« - odpowiedzia³a Matka Urszula, nie wspominaj±c ani s³owem o poprzednio otrzymanym zakazie. W rezultacie tej rozmowy jesieni± 1906 roku zosta³ w lokalu SS. Urszulanek otwarty internat dla studentek. Powoli zaczê³y ¶ci±gaæ do internatu tak¿e studentki z miasta, bior±c udzia³ w organizowanych przez Matkê zebraniach, po¶wiêconych referatom i odczytom, pog³êbiaj±cym wiedzê religijn±. Wp³yw Matki na najbardziej niechêtne klasztorowi i ¿yciu zakonnemu studentki by³ ogromny. Indywidualnie interesowa³a siê ka¿d±. Rozbudza³a ¿ycie wewnêtrzne i dopomaga³a w pracy nad sob±. Zaraz w pierwszym roku istnienia internatu powziê³a Matka Urszula my¶l za³o¿enia Sodalicji Mariañskiej w¶ród studentek. Znowu pomys³ bardzo ¶mia³y. Studentka-sodaliska na pocz±tku XX wieku - to co¶ niezwyk³ego! Dwa te pojêcia wydawa³y siê wówczas pojêciami sprzecznymi, nie daj±cymi siê uzgodniæ. A jednak w 1906 roku przy internacie SS. Urszulanek w Krakowie powsta³a pierwsza w Polsce Sodalicja Akademiczek i S³uchaczek Wy¿szych Kursów, do których zaliczano Kursa Baranieckiego, Akademiê Nauk Spo³eczno-Politycznych, Kursa Ogrodnicze, Akademiê Handlow±, Kursa Artystyczne i Konserwatorium Muzyczne. Moderatorem jej zosta³ O. Józef Tuszowski (1865-1936) T.J. Pierwsze publiczne wyst±pienie m³odziutkiej organizacji mia³o miejsce na procesji ku czci Serca Jezusowego, wychodz±cej z ko¶cio³a ¶w. Barbary. Przed Naj¶w. Sakramentem, w¶ród przedstawicieli cechów i parafialnej asysty, sz³y z prezydentk± Alin± Zaborsk± [(1871-1951) pó¼niejsz± przyjació³k± i asystentk± matki Ledóchowskiej] na czele, pierwsze przedstawicielki m³odzie¿y akademickiej ju¿ z medalami Dzieci Marii"[26]. Matkê Urszulê martwi³o równie¿ to, ¿e dyplomy, które otrzymywa³y uczennice urszulanek w Krakowie, nie by³y honorowane w zaborze rosyjskim. A wiele tych uczennic pochodzi³o w³a¶nie z tego zaboru. Chodzi³a wiêc matce my¶l o otwarciu zak³adu urszulanek w Rosji. Poniewa¿ w zgromadzeniu Urszulanek obowi±zywa³a, jeszcze od czasów papie¿a Paw³a V (1552-1621) klauzura papieska[27], wiêc m³odziutka Matka prze³o¿ona zaczê³a odczuwaæ obawy, czy ta ¶cis³a klauzura jest w jej zgromadzeniu zachowywana. Sama tak o tym problemie napisa³a: „Zaczê³am doznawaæ dziwnych skrupu³ów. Od pierwszej chwili ¿ycia zakonnego uczono mnie, ¿e mamy papiesk± klauzurê. Nie zastanawia³am siê nigdy, czy jest zachowana ¶ci¶le, czy nie: to do mnie nie nale¿a³o. Teraz, jako przy³o¿ona, ja za to by³am odpowiedzialna"[28]. Zapyta³a siê wówczas spowiednika rekolekcyjnego czy ich sposób zachowania klauzury papieskiej jest w³a¶ciwy. Ten zaprzeczy³ i powiedzia³ jej, ¿e jako prze³o¿ona mo¿e ona byæ w ekskomunice. Jednak¿e wszyscy uczeni w prawie ko¶cielnym uwa¿ali, ¿e bulla Paw³a V jest niejasno napisana, wiêc matka Urszula powinna udaæ siê z tym problemem do Rzymu. I tak te¿ uczyni³a wyje¿d¿aj±c tam w po³owie stycznia 1907 roku. W Rzymie, wspólnie z matk± Walentyn± Lisieck± (1846-1922), prze³o¿on± tarnowskich urszulanek, napisa³y nowe Konstytucje dla ca³ego Zgromadzenia, w których znalaz³a siê zmiana dotycz±c± klauzury. Podczas prywatnej audiencji u Ojca ¦wiêtego Piusa X (1835-1914) obie zakonnice przedstawi³y te nowe Konstytucje i poprosi³y o zaakceptowanie semiklauzury, czyli z³agodzonej formy klauzury dla ich Zgromadzenia. Ta pro¶ba, wraz z nowymi Konstytucjami zosta³a zaakceptowana przez Ojca ¦wiêtego oraz przez ¦wiêt± Kongregacjê do spraw Biskupich i Zakonnych. Podczas tej prywatnej audiencji przedstawi³a matka Urszula Ojcu ¦wiêtemu tak¿e pomys³ za³o¿enia szko³y w Rosji. Pius X odniós³ siê do tego z wielk± przychylno¶ci± i pob³ogos³awi³ ten bardzo ¶mia³y plan Urszuli Ledóchowskiej. „Wkrótce po powrocie z Rzymu matka Urszula otrzyma³a list, który j± wprost zaskoczy³"[29]. By³a to wiadomo¶æ od proboszcza ko¶cio³a pod wezwaniem ¶wiêtej Katarzyny z Petersburga, ks. pra³ata Konstantego Budkiewicza (1867-1923), który poprosi³ j±, aby urszulanki zaopiekowa³y siê ¿eñskim internatem nale¿±cym do przyko¶cielnego gimnazjum. Internatowi temu grozi³a ze strony tamtejszej rady parafialnej, zwanej w tamtych czasach syndykatem, likwidacja. Pomys³ wys³ania tej pro¶by do matki Urszuli, podsunê³a ksiêdzu Budkiewiczowi dawna uczennica krakowskich urszulanek, Zoe Rodziewicz (1885-1955), pó¼niejsza matka Brygida, prze³o¿ona generalna urszulanek w latach 1947-1955. Urszula Ledóchowska przyjê³a „ten list jako wyra¼n± odpowied¼ Boga na pytanie o Jego wolê"[30]. Ju¿ 11 kwietnia 1907 roku, dwie zakonnice, a wiêc matka Ledóchowska oraz wspomniana wcze¶niej Alina Zaborska, obie przebrane w ¶wieckie stroje[31], wyjecha³y na parê dni do Petersburga. Tam, po kilkukrotnych konferencjach z syndykatem, matka Urszula zdecydowa³a siê obj±æ na próbê, przez jeden rok szkolny, zarz±d nad gimnazjalnym internatem. Poniewa¿ w tym czasie koñczy³a siê kadencja matki Urszuli na urzêdzie prze³o¿onej, wiêc na pocz±tku lipca tego roku odby³y siê wybory na to stanowisko. Wówczas wybrano now± prze³o¿on± urszulanek, matkê Stanis³awê Su³kowsk± (1839-1911), co pozwoli³o Urszuli Ledóchowskiej, która w ten sposób zosta³a zwolniona z prze³o¿eñstwa, na przygotowanie siê do wyjazdu na zagraniczn± misjê. Otrzyma³a wówczas zgodê kardyna³a Puzyny i kapitu³y zakonnej na pracê w Petersburgu. Do pomocy przydzielono jej siostrê Mariê Wielowiejsk± (1882-1966) i siostrê Ma³gorzatê Konstancjê Cytronê (1859-1943) oraz cztery postulantki. 31 lipca 1907 roku, po dwudziestu jeden latach ¿ycia zakonnego w Krakowie, Urszula Ledóchowska, ubrana w czarny kostium i czarn± koronkê na g³owie, jako hrabianka Ledóchowska, wyjecha³a do Petersburga. Siostry Maria i Ma³gorzata, wraz z czterema postulantkami, dojecha³y w po³owie wrze¶nia. „Personel internatu i szko³y zdawa³ sobie sprawê, ¿e przyby³e s± zakonnicami. Niektórym nauczycielkom mo¿e siê to i niezbyt podoba³o. By³y jednak tak¿e Polkami i rozumia³y sytuacjê. Wobec w³adz carskich potrafi³y zachowaæ rzecz w tajemnicy"[32]. Prze³o¿on± gimnazjum by³a Emilia Maculewicz (1863-1938), „gor±ca patriotka, bardzo religijna obdarzona du¿ymi zdolno¶ciami organizacyjnymi i pedagogicznymi, ciesz±ca siê autorytetem w szkole dziêki czemu panowa³ tam ³ad i wzorowa karno¶æ, a poziom nauczania stale siê podnosi³"[33]. Uczennicami równie¿ w wiêkszo¶ci by³y Polki, choæ by³a te¿ niewielka ilo¶æ Litwinek i £otyszek. Natomiast w ogóle nie by³o Rosjanek ani uczennic prawos³awnych, gdy¿ w³adze carskie ¶ci¶le pilnowa³y, aby m³odzie¿ prawos³awna nie by³a poddawana katolickim wp³ywom. Pani Emilia Maculewicz, która nawiasem mówi±c trzy lata pó¼niej zosta³a przyjêta do nowicjatu, by³a bardzo przychylnie nastawiona do sióstr z Polski, natomiast „miejscowe (...) nauczycielstwo odnosi[³o] siê od pierwszej chwili bardzo krytycznie i niechêæ sw± przelewa[³o] na m³odzie¿, tak ³atwowiern± i sk³onn± do bezpodstawnych uprzedzeñ"[34]. Jednak Urszula Ledóchowska swoj± dobroci± i otwartym sercem szybko przekona³a do siebie wszystkie uczennice, najpierw te m³odsze a pó¼niej i te starsze, bardziej uprzedzone. Tak, o tych uprzedzeniach i obawach napisa³a w swoich wspomnieniach Wanda Chmielewska (b.d.) mieszkanka petersburskiego internatu i jednocze¶nie uczennica tamtejszego gimnazjum: „Do przyjazdu Matki Ledóchowskiej lekcje religii mia³y¶my a¿ piêæ razy tygodniowo, w tym ksi±dz mia³ dwie godziny, resztê katechetka przygotowuj±ca nas do sakramentów ¶wiêtych. Przypuszczalnie zacna ta osoba robi³a to, jak umia³a najlepiej, ale wyniki jej pracy by³y op³akane. Podstaw± nauczania by³o co¶ po¶redniego miêdzy przymusem a zastraszeniem. Czynnik mi³o¶ci Boga by³ ca³kiem pominiêty. Wytworzy³o siê u mnie pojêcie Boga jako istoty czyhaj±cej na moje winy, za które na pewno czeka mnie potêpienie. To, czego nas uczono na lekcji religii, by³o czym¶ zupe³nie oderwanym od ¿ycia. W miarê jak ros³am, robi³am siê coraz mniej opanowana i przed samym przyjazdem Matki Ledóchowskiej by³am zagro¿ona usuniêciem z pensji za znêcanie siê nad personelem nauczycielskim. I oto w tym okresie najwiêkszego rozpuszczenia, na wiosnê r. 1907, zawiadomiono nas, ¿e internat przejmuje Matka Ledóchowska. Od razu ustosunkowa³y¶my siê do Matki i w ogóle do zakonnic negatywnie, tym bardziej ¿e wychowawczynie obrazowo malowa³y nam niewolê, jaka nas czeka pod rz±dami zakonnic. Mnie osobi¶cie wpoi³a moja starsza siostra przekonanie, ¿e zakonnice s± paso¿ytami spo³eczeñstwa i ¿e jest to instytucja wymagaj±ca zwalczania. Jesieni± tego¿ roku Matka objê³a internat. Dziwne uczucia wówczas prze¿ywa³am. Poci±ga³a mnie postaæ Matki, nawet odesz³a mnie chêæ dokuczania, a jednocze¶nie nie chcia³am siê temu poddaæ. Zreszt± personel nauczycielski i inne osoby poza pensj± dok³ada³y starañ, aby wzbudziæ nieufno¶æ do Matki. Pos±dzano Matkê o fa³sz, bo przecie¿ nie mo¿na do ka¿dego podchodziæ z jednakow± serdeczno¶ci±, o kosmopolityzm, bij±c chyba na trochê cudzoziemski akcent Matki. Mia³am wtedy zaledwie 15 lat i nie mog³am siê uporaæ z wszystkimi wp³ywami, a¿ lody pêk³y w czasie rekolekcji. Prowadzi³ je ksi±dz, a miêdzy naukami i Matka przemawia³a do nas. W jak¿e inny sposób ni¿ dotychczasowe nasze kierowniczki! Mówi³a o mi³o¶ci Boga, o Jego mi³osierdziu, o wielkim szczê¶ciu cz³owieka, ¿e mo¿e Bogu s³u¿yæ. Po jednej takiej konferencji, w której Matka omawia³a warunki dobrej spowiedzi, zrozumia³am, ¿e wszystko co dot±d w tym kierunku robi³am, nic nie by³o warte. A ¿e sama z powsta³ymi w±tpliwo¶ciami nie mog³am sobie poradziæ, uda³am siê do Matki. Matka z ca³± ofiarno¶ci± zajê³a siê moj± osob±. Du¿o spraw siê wyja¶ni³o, du¿o pozosta³o do przemy¶lenia. Po raz pierwszy siê przekona³am, ¿e sprawy duszy s± sprawami wa¿nymi, którymi warto i trzeba siê zainteresowaæ. Matka zdoby³a od razu moje zaufanie sw± wyrozumia³o¶ci± i pow¶ci±gliwo¶ci± w pytaniach. Zaufanie to zdoby³a na zawsze. Odt±d Matka zajê³a siê mn± na dobre, nie ¿a³owa³a czasu i fatygi, zabiera³a mnie co tydzieñ do siebie, wskazywa³a mi drogê do opanowywania mego usposobienia, zachêca³a do praktyk religijnych i obdarza³a mnie takim zaufaniem, ¿e wola³am siê wyrzec wszystkich wybryków ni¿ zawie¶æ jej zaufanie. Dowiedzia³am siê te¿, ¿e jestem dobra. Na skargi wychowawczyni Matka mia³a jedn± odpowied¼: Dajcie jej spokój, to jest diabe³, ale dobry diabe³. I tak min±³ rok ciê¿kiej pracy nad sob±. Nie by³am ju¿ odosobniona, bo sporo moich kole¿anek przylgnê³o tak¿e do Matki"[35]. Matka Urszula bardzo chcia³a, aby „internat by³ terenem, na którym mia³o rozkwitn±æ prawdziwe ¿ycie religijne, i to by³ cel pierwszoplanowy[36]". Dlatego, jedn± z pierwszych rzeczy, o które siê postara³a, by³o otwarcie kaplicy by tam, przy Tabernakulum, dzieci nawi±zywa³y kontakt z ¿ywym Bogiem a ona w duchu pobo¿no¶ci mog³a kszta³towaæ swoje wychowanki. Inna z jej petersburskich wychowanek opisa³a w jaki sposób matka Ledóchowska wp³ywa³a na duchowy rozwój tej uczennicy i jej kole¿anek: „Dotychczasowe moje ¿ycie religijne ogranicza³o siê do odmawiania pacierza i niedzielnej Mszy ¶wiêtej, zupe³nie dla mnie niezrozumia³ej i bardzo chêtnie opuszczanej. By³am wiêc kompletnym dzikusem w ¿yciu religijnym. I oto Matka swoim opowiadaniem, pe³nym zapa³u i prawdy g³êboko prze¿ytej, otwiera³a przed dusz± spragnion± czego¶ piêkniejszego - piêkno duszy z³±czonej z Bogiem. Przedstawia³a Boga jako Ojca dobrego i kochaj±cego, nie stale karz±cego, jak Go dotychczas widzia³am. Forma zewnêtrzna by³a dostosowana do mo¿liwo¶ci umys³u dzieciêcego: ³atwa i zajmuj±ca, ale niepomniejszaj±ca tre¶ci. Rozumia³y¶my, ¿e przed nami s± sprawy najwa¿niejsze. Nie by³o bagatelizowania w celu rzekomej popularyzacji. Matka dawa³a du¿o przyk³adów, zmusza³a nas do my¶lenia. Nigdy nie narzuca³a ¿adnych praktyk pobo¿nych ani ascetycznych. Mówi³a tylko, czym mo¿na sprawiæ Panu Jezusowi przyjemno¶æ, jak Mu okazaæ mi³o¶æ lub Go przeprosiæ. I to wszystko wydawa³o siê takie potrzebne, ¿e dusza z w³asnej woli, gdy ju¿ dostatecznie dojrza³a, zaczyna³a dawaæ wszystko, na co j± by³o staæ. Pacierz przestawa³ byæ ciê¿arem, na Mszê ¶w. nie trzeba by³o napêdzaæ. S³owem, rozpoczê³a siê budziæ dusza. Podwaliny zosta³y po³o¿one"[37]. W lipcu 1908 roku przyjecha³a do wspó³pracy ówczesna postulantka a jednocze¶nie wielka przyjació³ka Urszuli Ledóchowskiej, Alina Zaborska, o której nasza bohaterka tak w swoich wspomnieniach napisa³a: „a gdy¶my gotowe by³y do ofiary - [Bóg] na zawsze nas z³±czy³. Wiedzia³ dobry Bóg, ¿e na tej ciernistej drodze, po której mnie prowadzi³, potrzebowa³am tej wiernej przyja¼ni, która mnie tak czêsto podtrzymywa³a i odwagi dodawa³a"[38]. Podczas pobytu w Petersburgu Alina Zaborska zosta³a, oczywi¶cie z zachowaniem wszelkich ¶rodków ostro¿no¶ci, przyjêta do nowicjatu. Odby³o siê to, na ówczesnym terenie Finlandii. Nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e Finlandia w tym czasie, choæ mia³a status autonomicznego ksiêstwa, to jednak by³a zwi±zana z Rosj± uni± personaln±, co w praktyce znaczy³o w³a¶ciwie okupacjê tego kraju przez Rosjê. Tak wspomina³a uroczysto¶æ przyjêcia do nowicjatu Aliny Zaborskiej, Urszula Ledóchowska: „Ceremonii dokona³ ksi±dz kanonik [Franciszek] Ostrowski (b.d.) dnia 15 sierpnia 1908 roku, raniutko, w kaplicy terijockiej[39]. Nikogo nie wpu¶ci³y¶my do kaplicy oprócz sióstr - trzeba by³o to w tajemnicy trzymaæ z obawy przed Rosjanami. Po krótkiej wolno¶ci reakcja znowu dochodzi³a do g³osu. Otrzyma³a Alina imiê zakonne Maria Kordula, imieniny mia³a obchodziæ w ¶wiêto Matki Boskiej Ró¿añcowej. Pierwsza moja towarzyszka przyjêta na tej nieprzyjaznej ziemi do nowo erygowanego nowicjatu! Jaka¿ to dla mnie by³a pociecha, jak¿e Bogu za moj± Alinê, tak mi wiern± i oddan±, dziêkowa³am..."[40]. W tym czasie Urszula Ledóchowska uczy³a siê tak¿e „jêzyka rosyjskiego, by móc zdaæ egzamin domowej nauczycielki, potrzebny do otrzymania lekcji w gimnazjum"[41]. Choæ w³adze carskie bardzo utrudnia³y pracê Matki, nie szczêdz±c jej ró¿norakich szykan, to jednak przy bezpo¶rednich kontaktach okazywa³y dla niej du¿y szacunek. Tak by³o na przyk³ad, gdy matka Urszula „sk³ada³a rosyjski egzamin nauczycielski, [wówczas] ca³a komisja egzaminacyjna powsta³a, gdy wywo³ano jej nazwisko i stoj±c, czeka³a a¿ Matka zbli¿y siê do sto³u egzaminacyjnego"[42]. Wówczas te¿, Papie¿ Pius X zezwoli³ na samodzieln± dzia³alno¶æ domu urszulanek wraz z internatem w Petersburgu. Ojciec ¦wiêty tak bardzo cieszy³ siê z tej dzia³alno¶ci polskich zakonnic w Rosji, ¿e mia³ nawet powiedzieæ, ¿e siostry tam mog± nawet „w ró¿owe suknie siê ubieraæ"[43], byleby tylko tam pracowa³y. Jak bardzo Pan Bóg czuwa³ nad tymi zakonnicami ¶wiadczy poni¿sze zdarzenie. Siostra Urszuli Ledóchowskiej, Maria Teresa przebywa³a wówczas w Rzymie. Poprosi³a ona dla sióstr z Petersburga o b³ogos³awieñstwo Piusa X na przed³o¿onej mu jego fotografii. Ojciec ¦wiêty tak na tej fotografii napisa³: Fotografia z b³ogos³awieñstwem papie¿a Piusa X dla Matki Urszuli i urszulanek z Petersburga. Fot. ze str. w Intern.: https://www.polskipetersburg.pl/hasla/ledochowska-halka-ledochowska-julia-maria-imie-zakonne-urszula „Alla Diletta figlia, Madre Maria Orsola, Superiora, e a tutte le egualmente dilette Suore di S. Pietroburgo impartiamo di cuore l'Apostolica Benedizione. Dal Vaticano li 14 Decembre 1907. Pius PP. X. (Umi³owanej córce, Matce Marii Urszuli, Prze³o¿onej, i wszystkim równie ukochanym Siostrom Urszulankom w Petersburgu udzielamy z serca apostolskiego b³ogos³awieñstwa. Z Watykanu, dnia 14 grudnia 1907. Pius X, papie¿)"[44]. Tak piêknie napisane b³ogos³awieñstwo trzeba teraz by³o przewie¼æ z Rzymu do Petersburga, a to by³o bardzo niebezpieczne. W swoich wspomnieniach Urszula Ledóchowska tak to opisa³a: „Mog³o bardzo naraziæ i przewo¿±cego fotografiê przez granicê, i skompromitowaæ nas, wszak nie wolno by³o zgromadzeniom zakonnym przebywaæ w Rosji. Przes³a³a Maria Teresa fotografiê tê do Krakowa. Tam w³a¶nie bawi³a panna Felicja Zaborska [(1867-1948) siostra Aliny Zaborskiej], która [...] mia³a wkrótce wróciæ na Litwê. Podjê³a siê przewiezienia portretu przez granicê. Schowa³a go na sobie pod sukni±. Na granicy zrewidowali kuferek, nalepili znak, ¿e zrewidowany i przepu¶cili bez trudno¶ci do Warszawy. Czuj±c siê ju¿ bezpieczna, wyjmuje fotografiê Ojca ¦wiêtego, wk³ada j± do kuferka. W Warszawie wsiadaj±c± ju¿ do doro¿ki aresztuje policjant. Zatrzymana zapytuje, dlaczego. Bez wyja¶nienia prowadzi j± do cyrku³u [komisariat policji rosyjskiej] do osobistej rewizji. Rewiduj± j± - sakiewkê, teraz do kuferka... Serce w niej zamiera. Tam fotografia mog±ca i j±, i nas na Sybir zaprowadziæ. Na kuferku stempel graniczny - nie otwieraj±. Pomylili siê, szukali kogo innego, wiêc wypuszczaj± j± i mo¿e jechaæ dalej. Ale strachu siê najad³a biedna panna Felicja! Po paru dniach fotografia z b³ogos³awieñstwem Ojca ¦wiêtego by³a w posiadaniu naszym - dowód dobroci Ojca ¦wiêtego dla nas i zarazem dowód nieskoñczonej dobroci Ojca niebieskiego dla ma³ej swej gromadki"[45] na Pó³nocy Europy. W tym te¿ czasie nadarzy³a siê kolejna okazja zakupu gruntu. By³o to „30 hektarów nadmorskiego obszaru z niewielk± will±"[46]. Nieruchomo¶æ ta znajdowa³a siê niedaleko miejscowo¶ci Sortavala[47] w Finlandii. Matka Urszula nie naby³a wynajmowanej wcze¶niej willi w Terjokach, gdy¿ nie spe³nia³a ona warunków oczekiwanych przez siostry. Na nowo zakupionym gruncie rozpoczêto budowê du¿ego, piêtrowego domu, do którego nasza bohaterka zamierza³a wysy³aæ z Petersburga siostry w celu podreperowania ich zdrowia. W miejscowo¶ci tej panowa³ bowiem wyj±tkowo zdrowy klimat. Natomiast Petersburg zosta³ zbudowany dla kaprysu cara Piotra I (1672-1725), na terenach bardzo podmok³ych, wiêc i powietrze nie by³o tam zbyt zdrowe. Fiñsk± willê matka Urszula nazwa³a Merentahti, czyli Gwiazda Morza. Z biegiem czasu powsta³a tam „potrzeba otwarcia (...) gimnazjum dla s³abszych fizycznie dziewcz±t"[48]. Gimnazjum to, ze wzglêdu na do¶æ wysoki poziom nauki, szybko zaczê³o cieszyæ siê uznaniem mieszkañców Finlandii. [1] Król Kazimierz Jagielloñczyk (1427-1492). [2] Teresa Bojarska, W imiê trzech krzy¿y; opowie¶æ o Julii Ledóchowskiej i jej zgromadzeniu, Warszawa 1981, s. 13-14. [3] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska za³o¿ycielka kongregacji S.S. Urszulanek Naj¶wiêtszego Serca Jezusa Konaj±cego 1865-1939, Kielce 1947, 19. [4] Tam¿e, s. 21. [5] Teresa Bojarska, W imiê trzech krzy¿y..., s. 17. [6] Tam¿e, s.18. [7] Ernestyna nale¿a³a jednak do Zgromadzenie Kanoniczek ¦wieckich od Niepokalanego Poczêcia NMP i zmar³a bezpotomnie. [8] Ignacy poszed³ w ¶lady dziadka i zosta³ genera³em dywizji w Wojsku Polskim. [9] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 22. [10] Tam¿e. [11] Tam¿e, s. 25. [12] Tam¿e, s. 29. [13] Tam¿e, s.30. [14] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem na szachownicy...; wspomnienia z lat 1886-1924, Czêstochowa 2006, s. 18. [15] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii Urszuli Ledóchowskiej, Warszawa 1998, s. 11. [16] Tam¿e, s. 12. [17] Tam¿e, s. 29. [18] Tu: wyra¿enie (orzeczenie) opisuj±ce jakie¶ w³asno¶ci lub relacje. https://pl.wikipedia.org/wiki/Predykat [19] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 34. [20] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 33. [21] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 36-37. [22] Wiek kanoniczny do objêcia tego stanowiska wymaga³ ukoñczenia 40 lat ¿ycia. - S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 43. [23] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 43. [24] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 39. [25] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 45. [26] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 40-41. [27] Klauzura obowi±zuj±ca „mnichów i mniszki zakonów ¶cis³ych, nakazuj±ca zakonnikom (...) nieopuszczanie klasztoru bez dyspensy prawomocnej w³adzy duchownej". Przypis 9 w ksi±¿ce ¦wiêtej Urszuli Ledóchowskiej, By³am tylko pionkiem..., s. 19. [28] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 51. [29] Tam¿e, s. 53. [30] Tam¿e. [31] 8 listopada 1864 car Aleksander II (1818-1881) wyda³ ukaz kasacyjny, który rozpocz±³ proces likwidacji polskich zakonów w Rosji i na terenach polskich pod rosyjskim zaborem. Zakonnice z Galicji nie mog³y wiêc pokazaæ siê w swoich strojach zakonnych, gdy¿ nie pozwolono by im na jak±kolwiek dzia³alno¶æ na terenie Rosji. [32] Teresa Bojarska, W imiê trzech krzy¿y..., s. 25. [33] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 58-59. [34] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 45. [35] S. Józefa Ledóchowska, ¯ycie i dzia³alno¶æ Julii..., s. 66-67. [36] Tam¿e, s. 61. [37] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 48-49. [38] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 24. [39] Terjoki, dzisiaj Zielenogorsk, miejscowo¶æ w Rosji, nad Zatok± Fiñsk±, le¿±ca blisko Petersburga. Do roku 1940 le¿a³a ona na terenie Finlandii, gdzie siostry wynajmowa³y przez jaki¶ czas willê, tu¿ przy tej w³a¶nie kaplicy katolickiej. [40] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., [41] Tam¿e, s. 26. [42] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 50. [43] ¦wiêta Urszula Ledóchowska, By³am tylko pionkiem..., s. 26. [44] Tam¿e, s. 29. [45] Tam¿e, s. 29-30. [46] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 51. [47] Obecnie miejscowo¶æ ta nosi nazwê Sortawa³a i znajduje siê na terenie Rosji. [48] S.M. Magdalena Kujawska URSZ. S. J. K., Matka Urszula Ledóchowska..., s. 51. Powrót |