Święty Zygmunt Gorazdowski cz. I Ks. Zygmunt Gorazdowski Zdj. z Intern. ze str.: https://www.jozefitki.pl/zyciorys.html Tej nocy zapraszamy na naszą nocną pielgrzymkę świętego Zygmunta Karola Gorazdowskiego, którego w Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego wzywamy jako ojca ubogich miasta Lwowa. Imię Zygmunt jest pochodzenia germańskiego. Jest „to imię dwuczłonowe złożone z elementów: sigi- - zwycięstwo i -mund - [w starogermańskim] opieka, pomoc, obrona. Germańskie Sigmund to mniej więcej - obrona przez zwycięstwo. Było to częste imię dynastyczne królów i cesarzy. W Polsce upowszechnia się od czasów Jagiellonów. (...) Nosili je między innymi Zygmunt Stary i Zygmunt August a także Zygmunt III Waza. (...) Święty noszący to imię znany jest z historii jako król Burgundów. Był początkowo arianinem, ale pod wpływem biskupa Avita z Vienne przeszedł około 497 roku na katolicyzm[1]". Nasz bohater urodził się 1 listopada 1845 roku w Sanoku jako drugie z siedmiorga dzieci, Feliksa Gorazdowskiego, herbu Prawdzic i Aleksandry z Łazowskich, herbu Łada. Po lewej stronie Herb Prawdzic obr. z Wikipedii ze str.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawdzic_(herb_szlachecki)#/media/Plik:POL_CoA_Prawdzic.png Autorstwa Steifer - Praca własna with modified element (Lion) from file File:POL COA Zaremba.svg, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5498103 Po prawej stronie Herb Łada obr. z Wikipedii ze str.: https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ada_%28herb_szlachecki%29#/media/Plik:POL_COA_%C5%81ada.svg Autorstwa Bastian, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=10369847 Chrzest niemowlęcia odbył się 9 listopada w przyklasztornym kościele franciszkanów pod wezwaniem Znalezienia Krzyża Świętego (dzisiaj pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Pocieszenia) który w tym czasie, kiedy spłonął kościół farny, przez ponad sto lat sprawował funkcję kościoła parafialnego. Państwo Gorazdowscy należeli do zubożałej rodziny szlacheckiej, ale bardzo religijnej. Ojciec cieszył się nieposzlakowaną opinią, był honorowym obywatelem Sanoka oraz dwukrotnym posłem do Sejmu Galicyjskiego. Jeszcze jako niemowlę trafił Zygmunt na wychowanie do swojej babki ze strony matki, Beniny Łazowskiej, gdzie cudem uniknął śmierci w czasie rzezi galicyjskiej. Było to sterowane przez Austriaków powstanie chłopów galicyjskich przeciwko właścicielom majątków ziemskich, które wybuchło zimą, w drugiej połowie lutego 1846 roku. Wówczas jedna z band Jakuba Szeli dokonywująca pogromu w dworku babki, nie znalazła, ukrytego przez niańkę pod kołem młyńskim, maleńkiego Zygmusia. Ten udany w końcowym efekcie odważny akt niani, okupiło jednak dziecko ciężką chorobą płuc, która później przeszła w gruźlicę i której nie udało się wyleczyć nawet w życiu dorosłym. Po przeprowadzce rodziny do Przemyśla w 1850 roku, Feliks Gorazdowski otworzył w tym mieście zakład introligatorski a Zygmunt ukończył tam naukę w szkole elementarnej i przez rok uczęszczał do niższej szkoły realnej. Następnie rozpoczął dalszą edukację w Cesarsko-Królewskim Wyższym Gimnazjum. Był uczniem wyjątkowo pilnym i bardzo pracowitym. Należał do najlepszych uczniów w klasie. „Z nauką nie miał kłopotów, choć wciąż liche zdrowie dawało znać o sobie. Przynoszone ze szkoły świadectwa zawsze miały to samo zakończenie: »...wobec czego zasłużył na przyznanie mu pierwszego stopnia postępu z wyróżnieniem«"[2]. Jednak naukę tę przerwał w roku 1863, kiedy był w siódmej klasie gimnazjum. Wówczas, nie powiadamiając rodziców, uciekł w nocy z domu, przekroczył granicę i dotarł do Królestwa Polskiego, gdzie wziął udział w Powstaniu Styczniowym. Nie wykazał się tam żadnym znaczącym czynem, był przecież chorowitym osiemnastolatkiem, więc „słabe dłonie wątłego gimnazjalisty ledwie dźwigały karabin, a chłodne noce i dnie, oraz często dokuczający głód stały się nieodłącznymi towarzyszami powstańczej poniewierki"[3]. Oczywiście, w tym czasie jeszcze bardziej rozwinęła się jego gruźlica. Po klęsce powstania powrócił do domu i ukończył naukę w gimnazjum. Następnie wyjechał do Lwowa, gdzie rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Franciszkańskiego (dopiero w 1919 roku Uniwersytet ten został nazwany imieniem założyciela, czyli Jana Kazimierza). W 1865 roku poczuł on jednak, jak sam napisał powołanie do stanu duchownego i chociaż był już na drugim roku studiów, przerwał je i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Lwowie. Zygmunt Gorazdowski, jak już kilkakrotnie wspomniano, chorował od dzieciństwa na gruźlicę. Stąd, jego najmłodsza siostra, zupełnie inaczej uzasadniała rezygnację swojego brata z kariery prawniczej na rzecz stanu kapłańskiego. W swoich zeznaniach Maria Henryka Machalska z d. Gorazdowska, tak mówiła: „Przez całe życie zwykł mówić: Bogu dziękuję za chorobę, jaką na mnie spuścił w mej młodości, bo gdyby nie ta choroba, nie byłbym został księdzem i nigdy bym nie był zadowolony rozminąwszy się z moim powołaniem"[4]. Podczas nauki w Seminarium, która przypadała na lata 1865 - 1869, „odznaczał się pobożnością, gorliwością i mimo swego porywczego charakteru, wielką uległością wobec przełożonych[5]. Niestety, po błyskotliwym ukończeniu nauki w Seminarium, ten jego zły stan zdrowia, który jeszcze się wówczas pogorszył, nie pozwolił władzy duchownej na udzielenie mu święceń kapłańskich. Ówczesne przepisy kościelne były pod tym względem dość rygorystyczne i dopiero dwuletnia intensywna terapia, umożliwiła to, aby 25 lipca 1871 roku, kleryk Zymunt Gorazdowski został dopuszczony do święceń kapłańskich. Tych święceń udzielił mu we lwowskiej katedrze ówczesny arcybiskup metropolita lwowski Franciszek Ksawery Wierzchlejski (1803-1884). Zaraz po otrzymaniu święceń neoprezbiter Zygmunt Gorazdowski wyjechał do Przemyśla. Tam nie czekał nawet kilku dni, aby odprawić swoją Mszę Prymicyjną, choć taki był ówczesny zwyczaj, czy nawet, jak to określił bł. ksiądz Bronisław Markiewicz, przesąd w Kościele. Można o tym (o zwyczaju, nie przesądzie) przeczytać w dziewiętnastowiecznej Encyklopedii Kościelnej, gdzie jest taka definicja Prymicji: „...prymicja (...), jest nazwą, na oznaczenie pierwszej mszy neopresbitera; w dalszem znaczeniu bierze się na określenie pierwszej uroczystej mszy w rodzinnej parafji. Zwykle kilka dni, od przyjęcia święceń kapłańskich, neopresbyter poświęca na dokładne rozważenie i wyuczenie się obrzędów mszy św , aby godnie przystąpić do ołtarza"[6]. Tak więc nasz bohater od razu poszedł do przemyskiej katedry, czyli do dzisiejszej Bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i świętego Jana Chrzciciela. „Tutaj przystąpił po raz pierwszy do Ołtarza jako jego sługa. Odprawił cichą Mszę św. I tak już było codziennie przez cztery kolejne dni aż do 30 lipca. Nie mógł czekać aż tyle czasu, by Msza Prymicyjna była dopiero rzeczywiście pierwszą. Bardzo długo już czekał, za bardzo tęsknił, zbyt wiele miał w sercu wdzięczności... Po wielu latach od tych dni ks. Bronisław Markiewicz, Założyciel Zgromadzenia Księży Michaelitów, pozostający w serdecznej przyjaźni z ks. Gorazdowskim, stawiając go za wzór młodym kapłanom, tak do jednego z nich napisał: »Ja żałuję żem uległ przesądowi moich krewnych i po wyświęceniu przez cały tydzień czekał, aby pierwszą [Mszę Św.] odprawić w kościele parafialnym w miejscu rodzinnym. Lepiej robią ci Kapłani, co ją odprawiają zaraz dnia następnego w kościele najbliższym albo w kaplicy seminaryjnej. Ks. Gorazdowski, proboszcz od św. Mikołaja odprawił pierwszą Mszę Świętą cichą w katedrze przemyskiej. Tobie radzę, abyś także zaraz dnia następnego odprawił Mszę św. cichą (...). I tak dalej nie opuszczał żadnego dnia«"[7]. Uroczystą Mszę Prymicyjną odprawił neoprezbiter Gorazdowski w dniu 30 lipca 1871 roku. Uroczystość ta miała miejsce w kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy, który był przyklasztornym kościołem sióstr Benedyktynek. Z siostrami z tego klasztoru i z ich kapelanem księdzem Henrykiem Biegą rodzina Gorazdowskich była od dawna bardzo zaprzyjaźniona. Dodatkowo Ksiądz Gorazdowski był bardzo wdzięczny tym siostrom, gdyż długi czas bardzo wytrwale modliły się one w jego intencji. Jego manuduktorem (ksiądz, który pomaga prymicjantowi w sprawowaniu liturgii) był ksiądz kanonik Henryk Biega (b.d.), który wygłosił także kazanie prymicyjne. Po zakończeniu Ofiary Mszy Świętej młody neoprezbiter udzielił błogosławieństwa, zgodnie z kościelnymi przepisami, a więc najpierw rodzicom, później swoim krewnym, następnie księdzu kanonikowi, siostrom benedyktynkom i na końcu wszystkim wiernym obecnym w kościele. Przez kolejnych sześć lat „pracował jako wikariusz m.in. w Tartakowie, Wojniłowie, Bukaczowc (...)[ach], Gródku Jagiellońskim i Żydaczowie"[8]. Na pierwszą parafię w Tartakowie trafił ksiądz Zygmunt Gorazdowski już po trzech tygodniach od prymicji. Wówczas otrzymał dokument, który zawierał treść następującą: „Franciszek Ksawery szlachcic Wierzchlejski z łaski Boga i Stolicy Apostolskiej Arcybiskup i Metropolita Lwowski (...) Wielebnemu Zygmuntowi Gorazdowskiemu nowo wyświęconemu kapłanowi Nam umiłowanemu w Chrystusie, Pozdrowienie w Panu! Mocą naszej Władzy Zwyczajnej dajemy Ci i przyznajemy uprawnienie abyś mógł w kościele parafialnym Tartakowskim sprawować ofiarę Mszy Świętej, głosić Słowo Boże, udzielać sakramentów św. i wykonywać w charakterze wikariusza inne obowiązki i zadania, które zgodnie z prawem parafialnym należą do proboszcza miejscowego..."[9]. Warto zwrócić uwagę na to, jakie dziewiętnastowieczny biskup przyznał uprawnienie młodemu kapłanowi. Nie było to prawo sprawowania liturgii, eucharystii czy też uczty lub ofiary eucharystycznej, nie było to również prawo sprawowania Mszy czy nawet Mszy świętej, było to prawo sprawowania Ofiary Mszy świętej. A dokładnie w taki właśnie sposób mówi Bóg Ojciec w Orędziach na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły, gdzie omawiając codzienną Ofiarę Mszy świętej, praktycznie cały czas używa właśnie takiego zwrotu. Tu podamy tylko jeden przykład, kiedy Bóg Ojciec mówi: „Niech waszą pierwszą formą pobożności będzie codzienna Ofiara Mszy świętej"[10]. Tartaków to miejscowość położona około 180 kilometrów na północny-wschód od Przemyśla, obecnie na terenie Ukrainy. Znajduje się tam siedemnastowieczny kościół pod wezwaniem świętego Michała Archanioła. Za czasów księdza Zygmunta Gorazdowskiego znajdował się tam cudami słynący obraz Najświętszej Maryi Panny, nad którą górowała postać Boga Ojca z szeroko otwartymi ramionami. Dzisiaj obraz ten znajduje się w miejscowości Łukawiec w pow. lubaczowskim w woj. podkarpackim, niedaleko granicy polsko-ukraińskiej. Po przybyciu młodego wikarego, ksiądz proboszcz ze sporym zażenowaniem oznajmił mu, że na plebanii jest tak mało miejsca, że może mu zaproponować tylko miejsce w domku znajdującym się na przykościelnym cmentarzu. „Ten fakt bynajmniej nie przerażał ks. Zygmunta. Po paru tygodniach jakoś się nawet zżył z tym cichym światem ludzi, którzy już odeszli do Pana. Nie sposób było nieomal dotykalnie nie przeżyć w tej atmosferze tajemnicy Świętych Obcowania. Dużo więcej się modlił teraz za zmarłych. Wielka przyjaźń z duszami cierpiącymi w czyśćcu pozostała mu odtąd na zawsze. Podpisał ją aktem heroicznej ofiary ze swego życia na rzecz dusz czyśćcowych. Obraz Matki Bożej Łukawieckiej-Matki Bożej Tartakowskiej umieszczony w Kościele-Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Łukawcu (Polska) https://pl.wikipedia.org/wiki/Obraz_Matki_Bo%C5%BCej_Tartakowskiej#/media/Plik:Saint_Mary_of_Lukawiec-Saint_Mary_of_Tartakow.jpg Po wielu latach od tego momentu, już jako Założyciel Zgromadzenia Zakonnego, często wprost będzie zabraniał siostrom składać podobne zobowiązanie obawiając się, by przypadkiem nie czyniły tego zbyt pochopnie. Na sobie bowiem doskonale odczuwał konsekwencje oddania, a jego późniejsze życie poświadczy jak bardzo na serio Bóg traktuje człowieka i jego ochoczość"[11]. Po roku pracy w tej parafii, w sierpniu 1872 roku został ksiądz Zygmunt oddelegowany jako wikariusz do parafii w Wojniłowie, leżącego ok. 16 km od Kałusza a w linii prostej, patrząc na zachód około 20 km od Halicza. Ta parafia swoim zasięgiem obejmowała 18 lub według innych danych aż 29 okolicznych wsi. Więc młody wikary „katechizował w miejscowej szkole czteroklasowej, a także w jedenastu szkołach etatowych i siedmiu parafialnych"[12]. W tym czasie, dokładnie od maja 1873 roku zaczęła się rozprzestrzeniać w Galicji epidemia cholery. Dotarła ona również do Wojniłowa. Wśród większości ówczesnych ekspertów medycyny na świecie, pokutowało przekonanie o tzw. miazmatycznej teorii chorób. Uważano więc, że to morowe powietrze (inaczej mówiąc - śmierdzące wyziewy) jest przyczyną większości epidemii. Cholery również. Dopiero pod koniec dziewiętnastego wieku zauważono, że szerzyła się ona głównie poprzez picie zanieczyszczonej (skażonej) wody, zakażoną żywość i kontakt z chorymi. Dlatego później zaczęto nazywać ją chorobą brudnych rąk. Opis przebiegu cholery możemy poznać „między innymi dzięki Józefowi Gołuchowskiemu. Ten prekursor polskiego romantyzmu i posiadacz majątku Garbacz w powiecie Opatowskim relacjonował, jak w sąsiedniej wiosce: »(...) wybuchła niespodzianie cholera. Zaraz z początku umarło na nią dwóch ludzi, którzy dopiero trzeciego dnia znać dali i ratunku zażądali. (...) Wkrótce potem w przeciągu kilku godzin zachorowało na tę chorobę dziewięć osób, a w dalszym ciągu liczba chorych podniosła się aż do 38 w nielicznej wcale wiosce. Choroba zaczynała się to od biegunki i wymiotów, to od gwałtownego rznięcia w brzuchu, w skutku którego chorzy bez przytomności na ziemię padali i z bólu aż ziemie gryźli«"[13]. Do tego opisu można jeszcze dodać, że okres inkubacji tej choroby trwał bardzo szybko, od 1 do 2 dni. Przez ponad pół roku („nawiedziła Galicję w maju 1873 roku i trwała praktycznie do stycznia 1874 roku"[14]) zabrała ona na terenie całej Galicji ponad 90 000 ofiar. Jak ta epidemia przebiegała w Wojniłowskiej parafii i jak zachowywał się wówczas ksiądz Gorazdowski, możemy dowiedzieć się z jego biografii, napisanej przez siostrę Dolores-Danutę Siutę: „ ...Któregoś dnia przybiegł na plebanię zdyszany 12-letni chłopiec. Zobaczywszy ks. Gorazdowskiego płaczliwym głosem oznajmił. - Mama umierają... Ksiądz wikary czym prędzej podążył do kościoła i wziąwszy Najświętszy Sakrament pospieszył za chłopcem. Kiedy zaopatrzył umierającą i zaczął dopytywać rodzinę o chorobę, nie miał już wątpliwości. Objawy cholery były typowe i nie stwarzały żadnych złudzeń. Od tego czasu choroba zaczęła zbierać straszliwe żniwo w Wojniłowie i sąsiednich wioskach. Codziennie od rana do późnych godzin wieczornych ksiądz Gorazdowski objeżdżał należące do parafii wioski, by gdzie tylko się dało pokrzepić konających Ciałem Pańskim, dostarczyć chorym koniecznych lekarstw, udzielić pomocy. Ileż to razy i w nocy budzono księdza wikarego. I ten przemoczony często do ostatka, brnął w kałużach i błocie do potrzebującego. Tymczasem rosły stosy trupów wyrzucanych wprost na drogę. Lęk przed zarazą był większy od wszelkich humanitarnych odruchów i ludzkiego rozsądku. Wówczas to stała się rzecz niebywała. Każdego wieczora mieszkańcy Wojniłowa i okolic mogli zobaczyć uwijającego się wśród ludzkich ciał swojego księdza wikarego. Brał on te porzucone ciała i własnymi rękami wkładał do trumny, wywoził i grzebał daleko pod lasem. Widząc zaś śmiertelne przerażenie a czasem i bunt, w pozostających jeszcze przy życiu krzesał religijnego ducha, podtrzymywał nadzieje. Bóg jest Dobrocią, Miłosierdziem. Błagajmy o zmiłowanie - powtarzał nieustannie"[15]. Jak wielką estymą wśród wszystkich mieszkańców Wojniłowa i okolic cieszył się ksiądz Gorazdowski świadczy dodatkowo to, że „nawet Żydzi, jak podają zapisy z tego czasu, z wielkim szacunkiem całowali jego ubranie, uważając go za człowieka świętego, ponieważ »spieszył z pomocą i z lekarstwami do chorych, budził ducha religijnego (...), był opiekunem ubogich. Cieszył się ogólną sympatią z powodu swej niezmordowanej pracy i szlachetnego charakteru«"[16]. W tym czasie ksiądz Gorazdowski zainicjował w parafii powstanie tzw. Żywego Różańca, dzięki któremu parafianie przestali narzekać, skarżyć się oraz przeklinać swój los i w zamian odmawiali błagalną modlitwę różańcową. „Któż pojmie tę wielką tajemnicę Bożej mocy objawionej w ludzkiej słabości? Młody wikary z natury tak wątły i schorowany, dzień po dniu mając nieustanny kontakt z chorymi i umierającymi na cholerę, sam nie został zarażony. Kiedy umęczonego do ostatnich granic napominali roztropni tego świata, by się oszczędzał choć trochę, by uważał na siebie, ks. Zygmunt odpowiadał niezmiennie: Bóg czuwa nade mną. Przecież żaden włos z głowy nie spada bez Jego wiedzy. I działał uparcie dalej rozlewając wokoło swoją wielką ufność, nadzieję i Chrystusowy pokój"[17]. Z pewnością należy podziwiać zachowanie tego kapłana podczas dziewiętnastowiecznej epidemii cholery. Natomiast porównanie jego postawy z dzisiejszą postawą rządzących, medyków, służb porządkowych i niestety duchowieństwa, jaką zaprezentowali oni podczas niedawnej „pandemii" myślę, że należy pozostawić bez komentarza. Jedno można tu tylko powiedzieć, żeby tak postępować jak ks. Zygmunt Gorazdowski potrzeba bardzo wierzyć w Boga oraz bardzo Bogu wierzyć. Ks. Gorazdowski pracował jako wikariusz w Wojniłowie do końca kwietnia 1875 roku, a gdy umarł proboszcz ksiądz Józef Kurz, pozostał do końca listopada jako administrator tej parafii. Wówczas przeniesiono go do parafii w oddalonych od Wojniłowa o ok. 20 kilometrów Bukaczowcach. Tam objął również stanowisko administratora tej parafii. W Bukaczowcach mógł katechizować dzieci już według napisanego przez siebie katechizmu, gdyż „w tym czasie dał się poznać jako autor pism i opracowań religijno-katechetycznych, adresowanych głównie do dzieci i młodzieży. Były one wysoko cenione przez przełożonych, a jego Katechizm dla szkół ludowych był zalecany w diecezji przemyskiej jako »najodpowiedniejszy podręcznik przy nauce religii«"[18]. Ten opracowany przez ks. Gorazdowskiego katechizm rozprowadzono w kilku wydaniach w Galicji i na Śląsku a nawet w Ameryce w nakładzie ponad 50 tysięcy egzemplarzy. W marcu 1876 roku ks. Zygmunt Gorazdowski został przeniesiony do Gródka Jagiellońskiego. Jako ciekawostkę można podać, że tu zmarł w 1434 roku król Władysław Jagiełło, którego ciało przewieziono do Krakowa, natomiast jego serce zostało umieszczone w tutejszym kościele franciszkanów. Podczas swojej trwającej pół roku posługi w tym mieście, ks. Gorazdowski przetłumaczył i opracował oraz wydał własnym nakładem dwa poradniki dla młodzieży. „Obydwa opracowania były niewątpliwie wynikiem wielkiej duszpasterskiej troski przyszłego świętego o religijną formację młodzieży nie tylko w czasie, gdy korzystała ona z nauki szkolnej, lecz także w jej dalszym życiu"[19]. Pierwszą z tych pozycji była książeczka dla dziewcząt zatytułowana Niezapominajki; Rady i Przestrogi na całe życie dla młodzieży żeńskiej. Książeczka ta była napisana według niemieckiego teologa katolickiego dr-a Albana Stolza (1808-1883). Był to krótki, ale bardzo rzeczowy poradnik, przeznaczony na całe życie dla młodych dziewcząt, które kończyły naukę szkolną. Poradnik ten przypominał im zasady życia w katolickiej bojaźni Bożej, mówił o skromności, niewinności i czystości duchowej, wyczulał na uczynki miłosierdzia, wspomaganie biednych, nawiedzanie i opiekę nad chorymi, naukę nieumiejętnych itp. Posłuchajmy kilku fragmentów z tego poradnika, żeby się zorientować, jak ks. Gorazdowski przygotowywał młode dziewczęta do czekającego je życia: „Przez Chrzest święty stałaś się dziecięciem Boga - przez Komunię św. została twoja dusza Jego oblubienicą; tj. Pan Bóg miłuje cię nieskończenie więcej niż najlepszy człowiek swoje dziecię, swego brata, przyjaciela lub oblubienicę miłować zdoła, i dlatego właśnie chce Pan Bóg, abyś i ty Go nawzajem miłowała nad wszystko, aby twoja dusza była zawsze piękną, czystą i godną mieszkać z Nim w niebie. (...) Przede wszystkim powinnaś się starać, abyś białej szaty swej duszy tj. jej niewinności i świętości otrzymanej we Chrzcie i Komunii św. nigdy nie splamiła. Unikaj więc towarzystwa takich osób, które nie mają wiary, które lekkomyślnie mówią, żartują lub zbyt śmiałe są w swoim postępowaniu - a gdyby kto się ośmielił zachowywać się nieskromnie w twej obecności, okaż mu swoje oburzenie. (...) Nie bądź też skorą do tańca, bo członki Chrystusowe nie tańczą. (...) Bądź czysta przez wzgląd na swoją godność, iżeś świątynią Bożą - w ubiorze zaś bądź obyczajną i skromną. (...)Najpospolitszym grzechem, przez który bardzo wiele niewiast traci łaskę Bożą, jest obmowa. Nawet rozmyślne przysłuchiwanie się obmowie jest już grzechem. (...) Tylko wtedy wolno ci powiedzieć przed innymi, że bliźni zbłądził, jeśli tego potrzeba do jego poprawy lub do odwrócenia jakiegoś większego złego. Jeżeli jesteś tak ubogą, że musisz służyć, nie uważaj tego za nieszczęście, bo wobec Pana Boga jest rzeczą chwalebniejszą i więcej zasługującą służyć, aniżeli być obsługiwanym. (...) Wymów sobie najprzód, aby ci było wolno dopełniać obowiązków chrześcijańskich, a jeśliby pomimo to groziło w tym domu twej duszy później jakie niebezpieczeństwo, nie daj się dłużej zatrzymywać, lecz opuść go z miłości ku Panu Bogu, a ufaj silnie, że Pan Bóg cię nie opuści. (...) Pamiętaj więc, że do zbawienia nie wystarczy wystrzegać się grzechów, ale należy także wypełniać dobre uczynki, osobliwie uczynki miłosierdzia. Nie zaniedbaj więc żadnej sposobności - gdzie tylko możesz, odwiedzaj chorych, wspomagaj biednych, ucz nieumiejętnych itp. (...) Dźwigaj więc swój krzyż ochotnie, nie bądź niecierpliwą lub złośliwą, nie narzekaj, ani łaj, bo wtedy byłabyś podobniejszą do potępieńców piekielnych, niż do twego Zbawiciela krzyż dźwigającego. Osobliwie nie kłam nigdy, by się kłamstwem uwolnić od jakiej przykrości - strzeż prawdy i sprawiedliwości tak w mowie jak i w uczynkach; prawdomówność bowiem i szczerość wobec Boga i ludzi są znamieniem szlachetnej duszy. (...) - Pan Bóg jest odwieczną Prawdą, a czart ojcem kłamstwa; jeśli więc kłamiesz, odstępujesz od Boga a przechodzisz na stronę czarta; Jan św. mówi w swoim objawieniu, że kłamcy nie pójdą do królestwa niebieskiego równie jak nieczyści i mordercy. (...) Jakiekolwiek zatrudnienie wyznaczą ci rodzice, bądź posłuszną ich rozporządzeniu, bo taka jest wola Boża, aby dzieci słuchały rodziców, jako też aby im odwdzięczały te dobrodziejstwa, jakie za młodu od nich odbierały. (...). Gdzie bądź będziesz, (...) pamiętaj, żebyś zawsze wypełniała obowiązki chrześcijanki - przestrzegaj obyczajności i pobożności, bądź pracowitą i skromną, abyś mogła pracą swoją i siebie wyżywić i rodzinie dopomóc i biednego wesprzeć. (...) - Nie daj się skusić próżności i gardź wszelkimi pochlebstwami. - Skoro tylko stosunki nie pozwalają dwom osobom w najbliższym czasie się poślubić, nie należy zawierać ściślejszych przyjaźni; znaczyłoby to bowiem igrać z ogniem. Taka lekkomyślność prowadzi zwykle do grzechów ciężkich i innych nieszczęść doczesnych. (...) Bądź posłuszną swemu stałemu spowiednikowi i swoim przełożonym, bądź sumienną w wypełnianiu swoich obowiązków, nie szukaj towarzystwa i zabaw, nie rozglądaj się na miejscach publicznych, bądź umartwioną w mowie i jedzeniu, nie miej zwyczaju jeść poza zwykłą porą, bądź pilną w pracy a cierpliwą w przeciwnościach a łagodną w obejściu - a nade wszystko, rozmyślaj wiele o męce Pana Jezusa tak, abyś na wzór św. Apostoła nosiła Jezusa ukrzyżowanego nieustannie w swym sercu. (...) Jeżeli możesz, idź co dzień na Mszę świętą, a we święto nie opuszczaj takowej nigdy, pamiętając, że dzień świąteczny do Pana Boga w szczególniejszy sposób należy. Słuchaj też kazania i uczęszczaj przynajmniej raz na miesiąc do świętych Sakramentów. Jeżeli będziesz dłużej odwlekać, prawdopodobnie wpadniesz w grzech ciężki, który duszę twą zabije i odda w moc czarta. Gotuj się zawsze starannie do Komunii świętej - pamiętaj, że do twej duszy przybędzie Ten, przed którego trybunałem staniesz po śmierci: będzie On dla ciebie łaskawym, miłosiernym, dobrym i słodkim, jeśliś za Nim tęskniła i przyjmowała Go za życia często, sercem czystym, pokornym i miłującym, będzie zaś surowym, jeśliś Go przyjmowała rzadko, niedbale i ozięble; - będzie zaś strasznym, jeśliś się odważyła znieważyć Go przez świętokradzką spowiedź i komunię. Wytrwaj w wierności ku Panu twojemu Jezusowi aż do śmierci, a wtedy nie opuści cię nigdy ani w życiu, ani przy śmierci, ani w wieczności"[20]. Następnym, wydanym zaraz po powyższej książeczce, był podobny poradnik, ale przeznaczony dla chłopców. Opracował go ks. Gorazdowski według tego samego autora i zatytułował: Rady i przestrogi dla młodzieży męskiej. https://polona.pl/item/rady-i-przestrogi-na-cale-zycie-pamiatka-dla-mlodziezy-mezkiej-przy-ukonczeniu-szkol,NzA0MDA0MDQ/4/#info:metadata Również i ten poradnik przypominał zasady życia w katolickiej bojaźni Bożej oraz uczył chłopców skromności i czystości a także pierwszych kroków życia w ascezie. Tu także zacytujemy kilka reguł z tego poradnika: „Nie czytaj książek ani gazet nieprzyjaznych wierze i Kościołowi, bo one są jako wilki, które przywdziewają na siebie owczą skórę oświaty i postępu. (...) Do wiary świętej przywiążesz się tym serdeczniej, im czystszą zachowasz duszę i ciało od grzechów przeciw 6 przykazaniu; (...) Przeciw tym wszystkim pokusom musisz walczyć przez całe życie aż do skonania, nawet i myśl nieczystą musisz natychmiast odrzucać, skoro ją tylko spostrzeżesz, jak strącasz natychmiast iskrę ze swego odzienia, aby się całe odzienie nie spaliło. Tylko wiara i pamięć na obecność Bożą obroni cię od tego ognia nieczystego. Ojcowie Kościoła twierdzą, że najwięcej ludzi cierpi w piekle za grzechy przeciw 6 przykazaniu. (...) . Kto się przyzwyczai chodzić do domów publicznej rozrywki, kawiarni, traktierni [podrzędna restauracja] i szynków, ten nie może później bez nich się obejść, a często staje się nałogowym; kto zaś przyzwyczai się za młodu w domu, w gronie rodzinnym przepędzać czas wśród nauki, czytania lub innej niewinnej zabawy, oszczędzi sobie wiele czasu, pieniędzy, zdrowia, zmartwień i ustrzeże się wielu grzechów. (...) W interesach z innymi bądź uczciwym i sumiennym - lepiej 100 złotych stracić, niż jeden grosz nieuczciwie sobie przywłaszczyć. Dopóki go nie oddasz, nie odpuści ci Pan Bóg grzechu. (...) Pana Boga wielbić i duszę swoją zbawić wiecznie, oto jedyny cel twego życia ziemskiego; abyś i jedno, i drugie osiągnął, musisz się modlić. - Dlatego nie opuszczaj nigdy modlitwy porannej i wieczornej - każdy dzień bez modlitwy jest dla ciebie straconym na wieki - jest dniem bezbożnym. Pan Bóg żąda od ciebie modlitwy częstej, staraj się więc wzrastać w pobożności - podnoś twoją duszę, zwracaj twoją myśl do Stwórcy często, osobliwie wśród pracy i w samotności. Gdy tak myślą pobożną przemówisz do Pana Boga, On jako Ojciec kochający odpowie ci przez sumienie napomnieniem lub dobrym natchnieniem. Unikaj towarzystw, gdzie pobożności się wstydzą lub wyśmiewają. Nie szukaj też takiej pracy lub służby, przy której nie mógłbyś obowiązków religii dopełnić. Uczęszczaj każdego święta na Mszę świętą i kazanie i zachowaj się w kościele zawsze uczciwie i nabożnie. Nie zarabiaj w niedzielę, bo pieniądz w niedzielę zarobiony jest przeklętym jak srebrniki Judaszowe. Miej zwyczaj w każde święto coś pożytecznego i zbawiennego przeczytać. (...) Jeśli chcesz Panu Bogu oddać należną cześć i zbawić swoją duszę, musisz po wtóre: uczęszczać do świętych Sakramentów, bo jedynie w nich złożył Pan Jezus dla nas skarb łask uświęcających. Kto miłuje szczerze swego Zbawiciela, ten przystępuje częściej do Spowiedzi i Komunii św. (...) Jeśli więc nie przychodzisz częściej do Spowiedzi i Komunii św., to nie kochasz Pana Jezusa - gdybyś kochał, nie żałowałbyś tego małego trudu, aby się przygotować do przyjęcia tych Sakramentów. Kto nie szuka często za życia Pana Jezusa pokornego w Komunii, ten Go nie znajdzie po śmierci uwielbionego w niebie. (...) Rachuj się codziennie przed spaniem z twoim sumieniem, żałuj serdecznie za grzechy i postanów nazajutrz się poprawić i jak najprędzej się wyspowiadać. (...) Życie wśród świata, jego zgiełku i trosk zaprósza i kala nawet niewinną duszę, a gdy ją zawczasu nie oczyszczamy z małych wad, i błędów, zaślepia ją i upadla. Są jednak dwa miejsca, gdzie dusza przychodzi do upamiętania i poznaje, jak marne i nikczemne jest wszystko ziemskie, a jak wielkie, wzniosłe i nieskończonej wartości jest wszystko, co dotyczy Pana Boga, duszy i wieczności. Pierwszym miejscem jest cmentarz a drugim kościół. - Gdy masz czas, idź do kościoła i w dzień powszedni, aby się tam w samotności pomodlić - i na cmentarz, aby tam śmierci z bliska się przypatrzyć. - Życie ziemskie jest podróżą. - Szybko zbliżamy się do jego końca wszyscy - grzeszni i sprawiedliwi. Śmierć ze wszystkiego na świecie najpewniejsza; ona wtrąci twe ciało do grobu a duszy otworzy bramę wieczności - szczęśliwej lub strasznej. (...) przypuśćmy, że dożyjesz starości - jeśli chcesz, aby ci nie była ciężką i gorzką, żyj cnotliwie i pobożnie w młodości - teraz rozstrzyga się twoja przyszłość doczesna i wieczna - bardzo to rzadkie wyjątki, aby kto się poprawił w starości, kto pomimo chrześcijańskiego wychowania źle żył w młodości. Jesteś młodym, wybierajże, którą drogą chcesz iść: czy ciasną, wiodącą do góry, czy obszerną i wygodną, wiodącą do przepaści"[21]. Nic nie ujmując tym bardzo pięknym poradnikom, to jednak zastanawiające w nich jest to, że dziewczętom ks. Gorazdowski polecał chodzić na Mszę świętą każdego dnia natomiast chłopców zachęcał do chodzenia tylko w każde święto chociaż polecił im adorację w dzień powszedni. Sam miał zwyczaj o godz. 3 po południu iść do kościoła, „by w godzinie Męki Chrystusowej trwając przed Tabernakulum, jak najgłębiej zjednoczyć się z Cierpiącym Zbawcą"[22]. Po półrocznym pobycie w Gródku, 23 października 1876 roku został ks. Gorazdowski, ponownie na dość krótki czas, bo tylko na siedem miesięcy, administratorem w położonej około 60 kilometrów od Lwowa, niewielkiej, liczącej około dwa i pół tysiąca mieszkańców miejscowości Żydaczów. Tu udało się jemu wprowadzić a następnie upowszechnić w całej archidiecezji lwowskiej, zalecany przez władzę kościelną już od roku 1868, zwyczaj wspólnej uroczystej Pierwszej Komunii Świętej. „Był na tych ziemiach pierwszym organizatorem wspólnych I komunii świętej"[23]. Pomyślał również o pamiątce, która zawierałaby modlitwę i przypominała by przez całe życie uczynione postanowienia z tego ważnego wydarzenia i tak o tym sam napisał: „»Czując dobrze brak w naszym języku takich pamiątek na pierwszą Komunię Świętą postarałem się o stosowny obrazek kolorowo drukowany (chromolitografowany) w znanym zakładzie braci Benzigerów w Einsiedeln, w Szwajcarii. Obrazki te umieszczone są na kartonach, na których stosowna modlitwa i postanowienia są wydrukowane«. Kurenda zaś Konsystorza Metropolitalnego Lwowskiego w roku 1878 głosi kapłanom: »Ksiądz Zygmunt Gorazdowski (...) wydał także dwa piękne obrazki, które bardzo stosownie jako pamiątkę pierwszej Komunii świętej rozdawać można«. W jakiś czas potem podobne obrazki będą zalecane i na upamiętnienie chwili przyjęcia sakramentu Bierzmowania"[24]. [1] Henryk Fros SI, Franciszek Sowa, Twoje imię; Przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1975, s. 544. [2] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do miłosierdzia Zygmunt Gorazdowski i jego dzieło, Kraków 2014, s. 21. [3] Tamże, s. 25. [4] S. Dolores Siuta CSSJ, Święty Zygmunt Gorazdowski - Apostoł Bożego Miłosierdzia, art. w Folia Historica Cracoviensia tom XV, 2010, s. 520. dost. w Intern. na str.: https://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/1496 [5] https://www.jozefitki.pl/zyciorys.html [6] Encyklopedja Kościelna, Tom XII, Wyd. przez X. Michała Nowodworskiego, Warszawa 1898, s. 2. Dost. w intern. na str.: https://polona.pl/item/encyklopedja-koscielna-podlug-teologicznej-encyklopedji-wetzera-i-weltego-z-licznemi,NDA3Mzg0ODg/6/#info:metadata [7] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do miłosierdzia..., s. 37-38. [8] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/06-26c.php3 [9] Tamże, s. 41. [10] Agnieszka Jezierska, Czas pokuty Codzienna Ofiara Mszy Świętej, Grzechynia 2022, s. 154. [11] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do miłosierdzia..., s. 44. [12] https://www.rkc.lviv.ua/category_2.php?cat_1=8&cat_2=85&lang=3 [13] https://wielkahistoria.pl/epidemie-cholery-w-xix-wiecznej-polsce-zapomniana-choroba-zabila-setki-tysiecy-ludzi/ [14] https://www.podkarpackahistoria.pl/artykul/674,jak-w-dawnej-galicji-walczono-z-epidemiami [15] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do miłosierdzia..., s. 47. [16] https://www.jozefitki.pl/zyciorys.html [17] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do miłosierdzia..., s. 47-48. [18] https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/06-26c.php3 [19] S. Dolores Siuta CSSJ, Święty Zygmunt Gorazdowski - Apostoł Bożego Miłosierdzia, art. w Folia Historica Cracoviensia tom XV, 2010, s. 523. dost. w Intern. na str.: https://czasopisma.upjp2.edu.pl/foliahistoricacracoviensia/article/view/1496 [20] Niezapominajki; Rady i Przestrogi na całe życie dla młodzieży żeńskiej, według A. Sztolca wydał Ks. Z.G., Lwów 1876. Dost. w Intern. na str.: https://www.ultramontes.pl/stolz_niezapominajki_rady_i_przestrogi_dla_mlodziezy_zenskiej.htm [21] Rady i Przestrogi na całe życie dla młodzieży męskiej, według A. Sztolca wydał Ks. Z.G., Lwów 1876. Dost. w Intern. na str.: https://polona.pl/item/rady-i-przestrogi-na-cale-zycie-pamiatka-dla-mlodziezy-mezkiej-przy-ukonczeniu-szkol,NzA0MDA0MDQ/4/#info:metadata [22] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do miłosierdzia..., s. 67. [23] S. Dolores Siuta CSSJ, Lwowski apostoł bożego miłosierdzia, art. dost. w Intern. na str.: https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/swieci/b_z_gorazdowski2.html [24] S. Dolores Siuta CSSJ, Wezwany do miłosierdzia..., s. 57.
Powrót |