Błogosławiona Juta z Chełmży http://www.roman-catholic-saints.com/saint-judith-of-prussia.html Tej nocy zapraszamy do naszej pielgrzymki błogosławioną Jutę z Chełmży, którą w naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego nazywamy patronką dzieł miłosierdzia. Nasza bohaterka była z pochodzenia Niemką. Jest to więc następna cudzoziemka wśród naszych polskich świętych. Oczywiście, jak to ze średniowiecznymi postaciami bywa, znana jest pod kilkoma imionami. W Polsce nazywana jest po prostu błogosławioną Jutą, Jutą z Chełmży lub Jutą z Bielczyn. Natomiast Niemcy nazywają ją Juttą von Sangerhausen lub świętą Juttą z Turyngii, a także Ottą[1]. Imię Juta „jest to imię skrócone od Judyta [»być może jest gwarowym zdrobnieniem« tego imienia[2]]. Z hebrajskiego Jehudit - czyli Żydówka chwaląca[3]. W języku niemieckim występuje w formie Jutta, Juta obok Ita, Ite. W Polsce [imię] poświadczone w 1252 roku w formach Juta, Jutka, Judka[4]". Obecnie jednak występuje wyjątkowo rzadko, i w takich wypadkach językoznawcy doradzają zamianę tego imienia na Judytę[5]. Nasza bohaterka urodziła się w 1220 roku w miejscowości Sangerhausen, w ówczesnym księstwie Turyngii, w niezbyt dużej odległości od Erfurtu, a także niedaleko Lipska. Również bardzo blisko, bo około 30 kilometrów od tej miejscowości, znajduje się Querfurt, w którym ponad dwieście lat wcześniej urodził się, dobrze nam znany, misjonarz i męczennik z naszej Litanii Pielgrzymstwa Narodu Polskiego, święty Brunon, autor żywota świętego Wojciecha oraz żywota Pięciu Braci Męczenników. Tekst niniejszy w większości oparty został na tekstach Księdza Jakuba Fankidejskiego, z jego dzieła „O obrazach cudownych i miejscach w dzisiejszej diecezji chełmińskiej podług urzędowych akt kościelnych i miejscowych podań". Bardzo ładnie rozdział o błogosławionej Jucie z tego właśnie dzieła został opracowany w Kalendarzu Kościelnym dla parafii chełmżyńskiej na rok 1928. Ksiądz Jakub Fankidejski pisząc tę część swojej książki, która dotyczyła błogosławionej Juty, bazował w swojej pracy w znacznej mierze na tekście ojca Fryderyka Szembeka z Towarzystwa Jezusowego, który na polecenie króla Zugmunta III Wazy ten żywot (po łacinie) napisał, o czym jeszcze będzie później mowa. Juta dość wcześnie, prawdopodobnie już w wieku 15 lat, wyszła za mąż za nieznanego nam z imienia szlachetnie urodzonego rycerza Von Sangerhausen, (a więc i ona była szlachetnie urodzona, podobno pochodziła z książąt brunszwickich). Miała z nim kilkoro dzieci, ale już w roku 1240, czyli mając dwadzieścia lat, została wdową. Jej małżonek uczestniczył (prawdopodobnie zachęcony do pobożności przez Jutę) albo w pielgrzymce do Jerozolimy, albo co bardziej prawdopodobne w krucjacie krzyżowej (w tych latach odbywała się piąta, nieudana krucjata krzyżowa dowodzona przez króla Węgier Andrzeja II) i wracając z tej wyprawy zmarł. Młoda wdowa, kiedy jej dzieci były już samodzielne, powierzyła je na „służbę Bożą", co należy rozumieć, że oddała je na wychowanie w klasztorze. Sama zaś „wszystkie swoje majętności, dostatki, klejnoty, nawet swą własną odzież ozdobną rozdała pomiędzy ubogich, nie zatrzymując dla siebie kącika, w którym by schronić się mogła[6]". I wtedy zamierzając poświęcić się tylko pobożności i uczynkom miłosierdzia, wstąpiła do beginek. Beginki (wcześniej nazywane begwinkami[7]) było to znane już w dwunastowiecznej Europie Zachodniej laickie, a więc niewymagające ślubów zakonnych, zgromadzenie religijne kobiet. Były to kobiety pobożne, żyjące „według wzorów ascezy monastycznej [czyli mniszej], członków III zakonu (...) wędrownych kaznodziejów...[8]". Zajmowały się one głównie dziełami miłosierdzia, opieką nad chorymi w szpitalach czy przytułkach, ale i nauczaniem dzieci oraz wspólnymi modlitwami. (Ruch ten w XIV wieku został oskarżony o herezję, ale w XV wieku został zrehabilitowany). Zgromadzenia te były popularne ze względu na dużą przewagę liczebną kobiet w ówczesnym społeczeństwie, gdyż były to czasy wypraw krzyżowych. Te wojenne wyprawy były powodem, że żyło wtedy wiele wdów czy też kobiet samotnych. W tym czasie beginki pochodziły „głównie ze stanu rycerskiego i bogatego mieszczaństwa[9]", dopiero później nastąpiło „stopniowe przekształcanie się konwentów w rodzaj przytułków dla ubogich kobiet". Istniały zgromadzenia beginek zamkniętych, żyjących w osiedlach „domków skupionych wokół oratorium, zwane curiae beginarum, czyli beginaże, liczące nieraz około 1000 kobiet. Te „przyrzekały zachować czystość i posłuszeństwo wobec proboszcza i przełożonej[10]". Tak długo, jak długo przebywały w beginażu. Ale poza nimi istniała również „forma beginek żyjących w świecie pojedynczo, osiadłych lub wędrownych[11]". I właśnie do tych drugich należała nasza błogosławiona. Święta Mechtylda z Magdeburga, mistyczka troszkę starsza od naszej bohaterki, była również na początku swojego duchowego rozwoju beginką, później wstąpiła do zakonu benedyktynek. Ona nazwała w swoich pismach błogosławiona Jutę „pobożną i świątobliwą wdową". Juta, po tym jak rozdała cały swój majątek, „przyodziawszy się w ubogie szaty żebracze, przepasała się na wzór oblubieńca swego Chrystusa Pana grubym sznurem[12]" i udała się wzorem wielu osób bogobojnych w pielgrzymkę po Europie do miejsc świętych, które znane były z cudów, modlitw i pokuty. Szczególną czcią błogosławiona Juta otaczała zmarłą w 1231 roku, ale już cztery lata później oficjalnie ogłoszoną świętą, Elżbietę Węgierską zwaną również świętą Elżbietą z Turyngii (ciocię naszej świętej Kingi i błogosławionej Jolanty). Elżbieta Węgierska została żoną Ludwika IV, który był landgrafem, czyli księciem Turyngii. Kiedy miała dwadzieścia lat, jej mąż zmarł podczas wyprawy krzyżowej (w tym samym wieku błogosławiona Juta również została wdową). Gdy święta Elżbieta dowiedziała się o śmierci męża powiedziała: „Umarł dla mnie świat i jego radości[13]". I zgodnie z tym, odrzucając propozycje powtórnego ożenku, złożyła ślub wyrzeczenia się własnej woli oraz służenia ubogim i chorym. Została pierwszą tercjarką w Niemczech i zamieszkała w Marburgu, ale nie na zamku tylko w małym domku z gliny, czyli w lepiance. Zmarła w wieku 24 lat, a jej grób zasłynął cudownymi uzdrowieniami ludzi do niego pielgrzymujących. Dla błogosławionej Juty święta Elżbieta stała się prawdziwym wzorem do naśladowania. Jeszcze przed ślubem udała się do jej grobu i modląc się do niej, (chociaż Elżbieta wtedy jeszcze najprawdopodobniej nie była oficjalnie uznana za świętą Kościoła katolickiego lub była świeżo po kanonizacji), prosiła o wskazanie jej dalszej drogi życiowej. Otrzymała wewnętrzne zalecenie, aby, podobnie jak święta Elżbieta poświęciła się stanowi małżeńskiemu i wychowaniu dzieci. I to zalecenie wypełniła. W czasie swoich wypraw i pielgrzymek „nieraz po pustyniach i lasach bawiła w miłej rozmowie z Panem Bogiem; chleba do jedzenia sama sobie użebrała, który także korzonkami i wodą zastępowała. Zwykle sypiała na gołej ziemi, kamień albo pniak tylko pod głowę sobie położywszy; większą część nocy trwała na modlitwie, w której osobliwie rozważała Najdroższą Mękę Zbawiciela, tajemnicę Trójcy Świętej i chwałę Najświętszej Maryi Panny (...). Z największym (...) zamiłowaniem wyszukiwała chorych, którzy obrzydliwością swoją lub też zaraźliwością wszystkich od siebie odstręczali: rany ich i plagi całowała i za najdroższe perły i diamenty Chrystusowe miała. A to wszystko z taką pokorą wykonywała, skoro tylko w jakim miejscu zaczęli ją szanować i jako świętą uważać, zaraz gdzie indziej udała się, żeby być nieznaną i wzgardzoną[14]". Widziano (i to wyraźnie) jak litując się nad bliźnimi, szczególnie nad ludźmi żyjącymi w grzechach lub nad poganami, płakała krwawymi łzami. Tak jak zdarza się to często stygmatykom. W ten sposób żyjąc, błogosławiona Juta już tu na ziemi była w szczególny sposób wyróżniana przez Zbawiciela naszego, który swoimi łaskami ją obdarowywał, a także objawiał się jej. „Pierwszy raz ujrzała Jezusa, gdy walczyła z myślą porzucenia świata i wszelkich uciech jego. Pan Jezus utwierdzając ją w postanowieniu, wyrzekł słowa: »Córko moja, naśladuj przykłady życia Mego«. Drugi raz ukazał się jej Pan Jezus po rozdaniu wszystkiej majętności ubogim, tak, że nawet kosztownych swych szat się wyzbyła. Wtedy Pan Jezus otoczony jasnością i chwałą pochwalając jej czyn, wynagrodził wyrzeczenie się wszelkich dostatków ziemskich dziedzictwem niebieskim w wyrzeczonych słowach: »Omnia mea tua sunt, et onmia tua mea« co znaczy po polsku: »Wszystko Moje jest twoje, a wszystko twoje jest również Moim«. Potem jeszcze raz trzeci ujrzała Jezusa i jako wynagrodzenie za wszelkie posługi ubogim czynione odebrała jeszcze większą łaskę aniżeli Tomasz, bo Pan Jezus pozwolił jej ustami zbliżyć się do otwartej rany najświętszego swego boku i ją całować. Wskutek takich nadzwyczajnych łask i objawień Chrystusa pałała miłością tak wielką, że z nadmiaru miłości mdlała i często w dłuższym (...) [omdleniu] pozostawała. Pan Bóg obdarzył swą wierną służebnicę nadzwyczajną mądrością w rzeczach duchownych. Tajemnice wiary świętej pojmowała z największą łatwością, a najtrudniejsze i najzawilsze miejsca z Pisma Świętego z największą łatwością objaśniała i to podług starodawnych wykładów Doktorów i Ojców Kościoła, choć ich nigdy nie czytała[15]". Troszkę, w inny sposób opisał to ostatnie wydarzenie, w swoim dziele o żywotach polskich świętych, ksiądz Florian Jaroszewicz. Ksiądz ten w swoich tekstach, kobiety zamężne a więc, jak je określa, świątobliwe matrony, nie nazywa nazwiskiem własnych małżonków, ale raczej tymi, które wzięły od ojców swoich, gdyż po pierwsze, są one dziedziczne i pod nimi te kobiety staną przy zmartwychwstaniu ciał. A po drugie nie chciał on, by nazwiska zacnych rodów, które miały wśród swoich krewnych świętą niewiastę, poprzez ich pominięcie, krzywdy doznawały Stąd błogosławiona Juta jest u niego nazwana jako Juta Konopacka, wdowa. W ogóle, początek żywota Juty, według kronik franciszkańskich, bo z tych korzystał ksiądz Florian, jest zupełnie odmienny od innych żywotów. Ale wróćmy do opisu objawienia się Pana Jezusa naszej bohaterce, posłuchajmy: „Obrała sobie na czas nie jaki, służyć ludziom paraliżem naruszonym, więc gdy jednej takiej osobie podano Najświętszą Komunię a ona pośliniwszy ją tylko, przełknąć nie mogła, musiano ją z ust jej wyjąć, a błogosławiona Juta z niezwyczajną odwagą tę oślinioną Hostię nabożnie przyjęła. Z tej zaś potrawy Niebiańskiej dziwną słodycz i siłę poczuła a twarz jej, przez ten czas jasnymi promykami umalowana się zdała. A wtedy Pan Jezus jej się widzialnym ukazał, usta jej do boku Swego kazał przyłożyć, z którego ona niewypowiedzianą słodycz poczuła. A tę łaskę i drugi i trzeci raz jej wyświadczył[16]". http://www.nasze.kujawsko-pomorskie.pl/historia/sredniowiecze/osoby/635-Juta-z-Bielczyn.html Oczywiście Pan Bóg, oprócz wielkiej miłości do niej, obsypywania jej wszelkimi łaskami i obdarowania jej wielką mądrością, wsławił ją jeszcze za życia wieloma cudami, które się w obecności naszej błogosławionej zdarzały. „W największe mrozy w swą ubożuchną płótniankę odziana chodziła, z braku obuwia, boso po lodzie, nie ponosząc żadnego szwanku na zdrowiu, a bez przyjmowania pokarmu z łatwością 14 dni przetrzymywała. W czasie modlitwy, zatopiona w rozmowie z Bogiem, unoszona była ponad ziemię i tak z rozjaśnionym obliczem [»jako niegdyś (oblicze) Mojżesza z tejże okazji[17]«] trwała po kilka godzin. Razu pewnego, gdy błogosławiona Juta w towarzystwie kilku pobożnych niewiast spieszyła do osoby trędowatej, aby ją pielęgnować, zaskoczyła ją niespodzianie w ciemnym lesie noc głęboka. Straciwszy kierunek drogi i nie wiedząc w jaką stronę się zwrócić, upadła na kolana, prosząc Boga o pomoc w swej niedoli i otóż nagłe słońce się pokazało i onym niewiastom jasno i wesoło świeciło przez dalsze dwie mile drogi, dopóki nie przyszły do celu swej podróży, a wtenczas dopiero na nowo zagasło. Cud ten jest przyczyną, dlaczego obraz błogosławionej Juty ze słońcem na piersiach malują. Obraz taki oglądać można w kościele świętego Jana w Toruniu (...) umieszczony w ołtarzu tuż przy kaplicy Najświętszego Sakramentu[18]". https://pl.wikipedia.org/wiki/Juta_z_Che%C5%82m%C5%BCy Zdarzyło się też naszej bohaterce, że gotując potrawy dla trędowatych, tak w myślach na Bogu się skupiła, że „drybinek [czyli żelazną, okrągłą podstawkę pod kocioł do gotowania, który mógł być również stojący na trzech nogach] zupełnie rozpalony gołą ręką z ogniska wzięła i na inne miejsce przeniosła, bez żadnej obrazy i znaku sparzenia[19]". W 1256 roku krewny jej męża, Anno von Sangerhausen, wielki mistrz zakonu krzyżackiego, a którego pełna nazwa brzmiała Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (Domus Theutonica Ordinis sanctae Mariae Hospitalis Ierosolimitani, Der Deutsche Orden[20]), zaprosił Jutę do Ziemi Chełmińskiej, aby swoją pobożnością i świętością wspomagała członków jego zakonu, czyli krzyżaków, w dziele chrystianizacji Prus. Święta Mechtylda w swoich tekstach napisała, że błogosławiona Juta, przyjmując to zaproszenie, poszła za głosem Pana, który „posłał ją do pogan, aby swoimi modlitwami ich wspierała, a dobrym przykładem nawracała i budowała, głosząc święte imię Jego[21]". Juta zamieszkała w małej lepiance, w Bielczynach, [dokładniej „w Lesie Bielczyńskim[22]"], kilka kilometrów od Chełmży. „O pewnych godzinach udawała się błogosławiona Juta pieszo z Bielczyn do kościoła katedralnego Świętej Trójcy do Chełmży niedawno zbudowanego, w którym słuchała nabożeństwa i przyjmowała święte Sakramenta. Jak jeszcze w siedemnastym wieku okoliczni mieszkańcy opowiadali, dział się ten cud, że ile razy błogosławiona Juta największym pragnieniem połączenia się z Jezusem w Najświętszym Sakramencie była przyjętą i jak najwcześniej w katedrze stanąć chciała, ukracała sobie drogę i wtenczas nie szła zwykłą drogą naokoło jeziora, lecz prosto przez jezioro po jego powierzchni suchą nogą przechodziła. Nawet po jej śmierci widywano w pewnych czasach na jeziorze gładką prostą ścieżkę, którędy błogosławiona Juta za swego życia przechodziła, ile zaś razy szła drogą zwyczajną przez Bukowinę, dzisiejszy Buczek, zawsze zatrzymywała się w połowie drogi pod pewnym drzewem, na którym znajdował się wizerunek ukrzyżowanego Zbawiciela, i tam na kolanach na długich trwała modlitwach, i cześć Chrystusowi Panu oddawała[23]". Na zdjęciu: Jezioro Głuchowskie od strony Bielczyn. Teren, na którym zamieszkała nasza bohaterka, nazwano już na początku XIII wieku Ziemią Chełmińską. Był to obszar między rzekami Drwęcą, Wisłą i Osą. Początki diecezji sięgają 1216 roku, kiedy papież Innocenty III mianował biskupa misyjnego Chrystiana, którego później nazwano biskupem Prus. Miał on w oparciu o kasztelanię chełmińską należącą do księstwa mazowieckiego i podlegającego diecezji płockiej prowadzić misję wśród Prusów. „Dnia 5 sierpnia 1222 dokumentem wystawionym w ‘Łonyż', przypuszczalnie w dzisiejszym powiecie toruńskim leżącym Łążynie, darował książę mazowiecki Konrad [a biskup płocki Gedko - nadał prawa biskupie] biskupowi Prus Chrystjanowi i jego następcom wielką ilość wsi w ziemi Chełmińskiej, między któremi była osada Łoza i majątki w pobliżu niej się znajdujące. Później przeszła tytułem darowizny na biskupów chełmińskich. Pierwszy biskup chełmiński Henryk przeniósł w roku 1251 stolicę biskupią do Chełmży, jak odtąd prastarą Łozę nazywano[24]". Jednak aż do roku 1243 trwał spór pomiędzy Stolicą Apostolską a biskupem Chrystianem o podział diecezji w Prusach. Spór ten zakończono tak, że wytyczono ostateczne granice oraz decyzją legata papieskiego Wilhelma z Modeny utworzono diecezję chełmińską. Na stolicę wybrano Chełmżę dlatego, że Chełmno, od którego powstała nazwa Ziemi Chełmińskiej, było wtedy bardzo zniszczone. W związku z tym w Chełmży rozpoczęto budowę diecezjalnej katedry pod wezwaniem Świętej Trójcy. Pierwszym biskupem chełmińskim został dominikanin (Heidenryk) Henryk pochodzący z Turyngii. Chełmża, jak już wspomniano, była to wcześniejsza osada Łoza, w średniowieczu nazywana była: „Culmense, co w wolnym tłumaczeniu znaczy: »wzgórze nad jeziorem«[25]". Błogosławiona Juta uczestniczyła codziennie we Mszy świętej w Chełmży. Po Mszy pozostawała w mieście i zajmowała się chorymi, najczęściej trędowatymi z miejscowego szpitala, „przy kaplicy świętego Jerzego, za bramą miejską[26]". Sława jej świętości ściągała do Chełmży ludzi z różnych stron. Jej spowiednikami byli, nazywany w kulcie miejscowym - błogosławionym, Jan z Łobdowa, franciszkanin znany z bardzo świątobliwego życia oraz pierwszy biskup chełmżyński Henryk, dominikanin, nazywany też z niemiecka Heidenrykiem. Napisał on pierwszą biografię błogosławionej Juty, będąc jej spowiednikiem był też jej kierownikiem duchowym, „należy przypuszczać [więc], że jej życie duchowe było kształtowane według wzorców dominikańskich[27]". Cztery lata przeżyła nasza błogosławiona Juta w Ziemi Chełmińskiej, po tym czasie jej wycieńczone ciało nie wytrzymało dalszych trudów tego tak aktywnego, a zarazem surowego i twardego życia. Gdy „zbliżyła się jej ostatnia godzina, zawołano jej spowiednika biskupa Henryka, który ją sakramentami świętymi zaopatrzył i na życzenie umierającej odczytywał z Pisma świętą historię Męki Pańskiej, której z największą uwagą się przysłuchiwała i ku zdziwieniu otaczających, niektóre trudne miejsca objaśniała. Po wypowiedzeniu ostatnich słów Chrystusa „Consummatum es" (Wypełniło się) skłoniła lekko głowę na bok i święta jej dusza połączyła się ze swym Najświętszym Oblubieńcem, którego całe swoje życie nade wszystko miłowała. Obecni przy śmierci wyraźnie słyszeli pienia anielskie, wśród których święta jej dusza do nieba została przeprowadzoną[28]". Zmarła najprawdopodobniej o świcie 12 maja 1260 roku, a więc mając około 40 lat. Jej zwłoki złożono, bez zbędnego rozgłosu, w katedrze Świętej Trójcy w Chełmży. W chwili wnoszenia ciała zmarłej do kaplicy ta „kaplica cała została napełniona wonią cudowną, jakby od najdroższych perfum miłą, którą wszyscy obecni podziwiali. Tu w kaplicy, gdy ciało na marach chustą pogrzebną zakryte leżało, białogłowa jedna, która często świętej Jucie służyć ubogim i chorym bardzo gorliwie dopomagała, przypadłszy do mar, twarz jej odsłoniła i jakby do żywej mówiła: »Pokornie cię proszę, matko moja i siostro najmilsza, pomnij na mnie w niebie, aby przykłady cnót twoich, któreś mi dawała, swój też skutek w nędznej duszy mej miały!« Co gdy z gorącym sercem i łzami rzewnymi wymówiła, ciało one święte cudem wielkim a rzadko słyszanym znak dało tej niewieście o wysłuchanej prośbie, twarzą wesołą i jakby uśmiechniętą ją ciesząc, oczy otworzyło i poważnie w niebo wzniósłszy, chwilkę otwarte trzymało, a potem znowu sposobem zwyczajnym ludzi żywych samo zawarło z wielkim przerażeniem obecnych[29]". Na zdjęciu: katedra Świętej Trójcy w Chełmży, gdzie pochowano błogosławioną Jutę. Ojciec Fryderyk Szembek, o którym mówi się, że mógł współpracować z księdzem Piotrem Skargą przy pisaniu „Żywotów świętych", w swoim dziele „Przykład dziwny doskonałości chrześcijańskiej [...] to jest życie wielce przykładne S. Iutti Niemkinie...)" napisał, że na pogrzebie błogosławionej Juty, chociaż na jej prośbę nie rozgłaszano jego terminu, było tak wielkie mnóstwo ludzi, że takiej liczby ani wcześniej, ani później w Chełmży nie widziano, a co najważniejsze to lud ten „Duchem Pańskim wzbudzony w samą już procesję pogrzebną (...) przybył z trzynastu swoimi kapłanami [»co na on czas rzecz wielka w Prusiech była[30]« tak dokładnie to ujął sam Fryderyk Szembek][31]". W diecezji toruńskiej jej wspomnienie liturgiczne obchodzone jest 12 maja. Jest patronką miasta Chełmży, a jej kaplica znajduje się w pobliskich Bielczynach. „W 1637 roku biskup Jan Lipski ogłosił [w oparciu o dekret Urbana VIII dotyczący sposobu postępowania podczas kanonizacji i beatyfikacji] błogosławioną Jutę i błogosławioną Dorotę z Mątowów patronkami Prus, a zwłaszcza diecezji Chełmińskiej i diecezji Pomezańskiej[32]". Diecezja Pomezańska była jedną z czterech diecezji założonych w 1243 roku na terenie pomiędzy Warmią a Ziemią Chełmińską. Jej katedra znajdowała się w Kwidzynie. W 1601 roku parafie diecezji Pomezańskiej, z powodu jej protestantyzacji, przeszły pod administrację biskupów chełmińskich. Obecnie tereny diecezji Pomezańskiej znajdują się na terenie diecezji elbląskiej. W sztuce sakralnej błogosławiona Juta przedstawiana jest „w prostej sukni i welonie (czasem lewitująca w czasie modlitewnej ekstazy); [atrybutami jej są] Chrystus adorowany przez (...) [nią]; słońce na piersi[33]". Kult błogosławionej Juty z wielką gorliwością zaczął rozwijać się po jej śmierci. Już piętnaście lat później, w roku 1275, „całe duchowieństwo chełmińskie wysłuchawszy pod przysięgą świadków, uroczyście przed Papieżem zaznawało jako za przyczyną błogosławionej Juty uzdrowieni byli różni ślepi, chromi, głusi, trędowaci i innymi chorobami dręczeni. O tym świadczył także stary napis na pergaminie przechowywany, na którym czytano: Którzy przychodzą chromi, do domu zdrowi wracają, ślepi, trędowaci, wyleczenia doznają[34]". Te powyższe zeznania i dowody zostały spisane i jako prośba o urzędowe zatwierdzenie kultu naszej bohaterki zostały wysłane do Rzymu. Ta prośba była początkiem normalnej drogi do kanonizacji naszej bohaterki. Niestety nigdzie, w żadnych źródłach, nie można znaleźć jakiejkolwiek odpowiedzi Stolicy Apostolskiej na tę prośbę. Kult i cześć dla błogosławionej Juty trwały przez kilka wieków, aż do czasów reformacji, kiedy to zaczęły powoli zanikać. Luteranizm rozbijając jedność wiary katolickiej, niestety zmniejszał również wytrwałość i gorliwość mieszkających na tych terenach katolików. Tak o tych czasach napisał ksiądz Jakub Fankidejski: „Odkąd zaś w XVI wieku owa nieszczęsna reformacja luterska bardzo wielu obywateli tak w miasteczku Chełmży jako i w całej okolicy od Kościoła oderwała, a i w katolikach nawet starą gorącość chwały i służby Pańskiej wyziębiła, słabnąć także poczęło nabożeństwo ku świętej Jucie[35]". Dopiero król Zygmunt III Waza, wraz ze swoją drugą żoną Konstancją Habsburżanką (pierwsza, Anna, starsza siostra Konstancji, zmarła z powodu komplikacji porodowych), która słynęła ze swojego pobożnego życia (między innymi uczestniczyła, podobnie jak jej małżonek, w dwóch Mszach świętych jednego dnia), przyczynili się do odnowienia kultu błogosławionej Juty. Król Zygmunt III jadąc w 1621 roku z wyprawą „przeciwko Turkom, wprzód siebie i całe królestwo opiece świętej Juty poruczył, ślub zarazem czyniąc, że odnowi ku niej nabożeństwo. Sześć lat po temu, gdy bawił w tych stronach na wojnie ze Szwedami, przybył osobiście do Chełmży wraz z synem swoim, Władysławem, późniejszym królem polskim, z wielką liczbą senatorów i panów, żeby grób świętej Juty uczcić. Wybrał także uczonego księdza Fryderyka Szembeka, [o którym już wcześniej wspominano] członka zakonu Towarzystwa Jezusowego, z Torunia, usilnie mu polecając, ażeby życie świętej Juty dokładnie opisał. Co też Fryderyk Szembek z wielką starannością wykonał: objeżdżając albowiem przez wiele lat na koszt królewski różne stare biblioteki, archiwa i kościoły pruskie, pilnie się wszędzie dopytywał o świętej Jucie i tak uratował nam wiele ciekawych szczegółów z jej życia, o których inaczej nigdy byśmy nie wiedzieli[36]". Grób błogosławionej Juty, który oprócz Zygmunta III Wazy i jego syna odwiedził również król Jan III Sobieski, „zajaśniał rozlicznymi cudami. Między innymi wspominają kroniki o dwóch niewiastach wyleczonych przy tym grobie; z których jedna tknięta paraliżem chodzić wcale nie mogła, a druga kurczami, czyli wielką chorobą ciągle trapiona, uzdrowienie zupełne znalazła. Podówczas kapłan też jakiś kaznodzieja z Olsztyna przybył w podróży na noc do proboszcza ówczesnego, Jana, który gościnnie go przyjąwszy, spytał, skąd idzie. Na co tenże mu odpowiedział: Idę z Kwidzyna. A proboszcz na to: Co też tam słychać o cudach świętej Doroty? Ksiądz ów kaznodzieja zaczął wtedy opowiadać wiele dziwnych rzeczy, w które jak sam dodał, wcale nie wierzył, w końcu mówił: W Kwidzynie to się zupełnie tak dzieje, jak w Chełmży ze świętą Jutą, o której także wiele rozgłaszali, a potem wykazało się, że to nieprawda. Skoro wyrzekł ostatnie słowa, tak bardzo błogosławionej Jucie uwłaczające, tak zaraz zaniemówił, a usta przekręciły się o dwa palce w kierunku lewego ucha. Pozostał niemym przez 15 dni i gdy potem żałował za swoje niedowiarstwo i uczynił ślub, odzyskał na powrót mowę, lecz usta skrzywione zostały[37]". Biskup Jan Lipski, ten który ogłosił Jutę błogosławioną, późniejszy arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski, nakazał w swoim dekrecie, aby najpierw w Toruniu, w kościele świętego Jana, później w katedrze Świętej Trójcy w Chełmży, a następnie we wszystkich kościołach znajdujących się w jego diecezji oraz sąsiedniej diecezji pomezańskiej, zostało odnowione starodawne nabożeństwo do świętej Juty. W Chełmży, na koszt tego biskupa, został sprawiony nowy obraz błogosławionej Juty, który został umieszczony na katedralnym ołtarzu. „Był [on] różnymi drogimi wotami i ozdobami poobwieszany: na nim umieszczono także następujący łaciński napis: D.O.M. [Deo Optimo Maximo] et Cultui Divae Juttae a Sangerhausen, Germanae, in hac Cathedrali Culmensi Ecclesia Quiescentis Tempore refrigescentis charitatis non modice obscurato Nunc autem per Illustr. Ac R.D. Joannem Lipski D.G. [Dei gratia] Culmiae Episcopum Pristino Splendori Restituto Sacrum. Vixit A.D. 1264 Die 5 Maii. Po polsku oznacza ten napis: Poświęcone Panu Bogu Najlepszemu, Najwyższemu [bardziej - Największemu] i czci błogosławionej Juty ze Sangerhausen, Niemki. W katedralnym tym kościele pochowanej, przez oziębłość minionych czasów niemało zaniedbanej, a teraz do pierwotnego swojego blasku przywróconej przez Najprzewielebniejszego Jana Lipskiego; [z łaski Bożej] biskupa chełmińskiego[. Wtedy błędnie uważano, że zmarła 5 maja 1264 roku.][38]". Biskup ten próbował także odszukać zapomniany grób naszej błogosławionej. W tym celu nakazał rozkopać kaplicę świętej Juty w chełmżyńskiej katedrze, ale niestety jej szczątków tam nie odnaleziono. Niemniej jednak kult błogosławionej Juty na nowo ożył i trwał do końca XVIII wieku. Oczywiście w czasie zaborów kult ten, w związku z polityką zaborców, praktycznie zupełnie wygasł. Posłuchajmy żyjącego w tych czasach księdza Jakuba Fankidejskiego: „Dziś daleko największa część ludu ani nie wie wcale, że żyła kiedyś na naszej ziemi święta Juta, a o jakim bądź do niej nabożeństwie tym mniej słychać[39]". Dopiero po odzyskaniu niepodległości, w okresie międzywojennym, kult ten powrócił „jako partykularny w samej Chełmży, gdzie odtąd czczona jest błogosławiona Juta jako patronka miasta[40]". Do odnowienia tego kultu, szczególnie przyczynili się, ówczesny proboszcz parafii chełmżyńskiej, ksiądz Józef Szydzik, oraz biskup chełmiński Stanisław Okoniewski. Kult ten jest tam, oraz w pobliskich Bielczynach, gdzie znajduje się kaplica błogosławionej Juty, żywy do dzisiaj. Na zdjęciu: Sanktuarium błogosławionej Juty w Bielczynach Nasza bohaterka urodziła się i mogła spędzić życie jako księżna, mieszkając na zamku w pełnym dobrobycie, a jednak zmarła w biedzie, jako wierna Chrystusowi służebnica chorych i biednych. Miejsce jej pochówku pozostaje do dzisiaj nieznane. Czytając o losach grobu spowiednika błogosławionej Juty, Jana z Łobdowa, którego kult po jego śmierci również rozwijał się na tych ziemiach tak, że był nazywany błogosławionym, możemy, prawem analogii, zastanowić się, czy podobny los nie przytrafił się doczesnym szczątkom naszej bohaterki. Jego grób znajdował się w kościele świętego Jakuba w Chełmnie, posłuchajmy, jakie były jego dzieje: „I tak trwało te starodawne nabożeństwo do błogosławionego Jana przez kilka wieków, aż do onej nieszczęsnej reformacji luterskiej. Wtenczas albowiem innowiercy, rozpędziwszy z klasztoru zakonników, najhaniebniej miejsce to święte znieważyli: dom on Boży, kościół świętego Jakuba w oborę miejską zamienili (więcej niż pogańskim sposobem bydła tam napędziwszy); jeden z luterskich niedowiarków, kowal jakiś, odjął żelazne kraty sponad grobu błogosławionego Jana, ku swemu pożytkowi je obracając. Teraz i kości święte z otwartego grobu wyjęto i bardzo je zbezczeszczono: powiadają, iż zuchwałe żaki, czyli uczniowie miejscy, których po wypędzeniu zakonników w tym tu klasztorze umieszczono, po całym kościele nimi się ciskali i większy jeszcze despekt im wyrządzali. Przy czym taki cud się stał, jako mówią, że owe kości, choć je nieraz wyjmowali i rozrzucali, zawsze na powrót pospołu w swoim dawnym grobie się znajdowały, ku wielkiemu podziwieniu samychże nawet innowierców, którzy je teraz ze zemsty, wraz z całym otwartym grobem, ziemią i gruzem zasypali. Wprzód jednak niż to uczynili, pisarz jakiś biskupi ze Starogrodu nazwiskiem Gorczyca z Lubawy, obmył je ze czcią i znowu do onej trumienki ze złocistymi gwiazdami położył. A widząc, że były niezupełne, wskutek częstego po kościele rzucania, innych podobnych kości dobrał i do nich przyłożył, tak że później trudno ich było rozpoznać i odłączyć. W taki to sposób ów sławny grób błogosławionego Jana w Chełmnie w zupełne już prawie popadł zapomnienie[41]". I tak nasi „bracia odłączeni", jak chcą ich dzisiaj niektórzy nazywać, mając za nic nasze świętości, niszczyli takie miejsca katolickiego kultu. Tak na marginesie, bardzo ciekawie o tej definicji, „braci odłączonych" mówi paulin, ojciec Augustyn Pelanowski : „Jak odłączeni to nie bracia, jak bracia to nie odłączeni (...). W najnowszym kodeksie prawa kanonicznego podpisanego przez Ojca Świętego Jan Pawła II jest napisane heretyk, a nie brat. Coś tu się dzisiaj pomieszało - zwrócił uwagę ojciec Pelanowski[42]". Podobnie w Dzienniczku siostry Faustyny, w miejscu gdzie pisze ona o Nowennie do Miłosierdzia Bożego, w dniu piątym, znajdujemy słowa Pana Jezusa: Dziś sprowadź mi dusze heretyków i odszczepieńców, i zanurz ich w morzu miłosierdzia Mojego[43]. Natomiast na stronie Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, oraz w wielu modlitewnikach, znajdujemy inną wersję, „nowszą". Ale czy w tej wersji padają słowa Pana Jezusa? Przeczytajmy: „Dzień piąty. Dziś sprowadź Mi dusze braci odłączonych i zanurz ich w morzu miłosierdzia Mojego[44]. Znany mariolog, Wincenty Łaszewski, w swojej niedawno wydanej książce pod tytułem „Boży szaleńcy", napisał o błogosławionej Jucie, że jej całe życie było tak bardzo zbieżne z życiem świętej Elżbiety z Turyngii, że jest to aż zdumiewające. Obie były wysoko urodzone. Obie wyszły za mąż, mniej więcej w tym samym wieku 14 lat i obie straciły swoich mężów, nie w bitwie, ale z powodu choroby czy zarazy, mając po 20 lat. Obie rozdały swój majątek biednym i poświęciły swe życie Bogu, a pielęgnowanie chorych, zwłaszcza trędowatych, było ich głównym zajęciem. Obie przeżyły ostatnie swoje cztery lata jako pustelnice w glinianych lepiankach, no i obie zostały uznane jako osoby święte. „Pod datą 29 marca 1927 roku zatwierdził Najprzewielebniejszy ksiądz biskup Okoniewski następującą modlitwę do błogosławionej Juty. »Błogosławiona Juto, wielka miłośnico ubogich, uproś mi wielkie i hojne serce dla bliźnich, abym chętnie sobie coś ujmował i z biednymi się dzielił, i tak zasłużył sobie nagrodę od Pana Jezusa obiecaną. Amen«. Imprimatur. Pelplin, die 29. Martii 1927. + Stanislaus Wojtechus[45]". Bibliografia: - Ks. Floryan Jaroszewicz, Matka świętych Polska, Kraków 1767. - Podręczna encyklopedia kościelna, tom III-IV, Warszawa 1904. - Kalendarz kościelny dla parafii Chełmżyńskiej na rok 1928, Toruń. - Ks. Antoni Liedke, W poszukiwaniu grobu błogosławionej Juty, Nasza Przeszłość, tom V, Kraków 1957. - O. Romuald Gustaw OFM, Hagiografia polska, tom I, Poznań 1971. - Dzienniczek Sługi Bożej S.M. Faustyny Kowalskiej, Kraków - Stockbridge - Rzym 1981. - Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982. - Encyklopedia Katolicka, tom II, Lublin 1985. - Ks. Jerzy Mrówczyński, Polscy kandydaci do chwały ołtarzy, Wrocław 1987. - Encyklopedia Katolicka, tom X, Lublin 2004. - Ks. Jerzy Misiurek, Polscy święci i błogosławieni, Częstochowa 2010. - Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne i miejsca w dzisiejszej diecezji chełmińskiej podług urzędowych akt kościelnych i miejscowych podań, Gdynia 2011. - Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytać wizerunki świętych, Kraków 2013. - Kazimierz Trybulski, Wzgórze nad jeziorem, Gdynia 2016. - Wincenty Łaszewski, Boży szaleńcy, Warszawa 2018. - http://kosciol.wiara.pl/doc/490706.Ksiezna-od-biedy-sw-Elzbieta-Wegierska/2 - http://web.archive.org/web/20130112213734/http://www.ak.org.pl/download/zywoty_swietych.pdf - http://www.pch24.pl/kiedy-katolikow-wylacza-z-synagogi--poruszajace-slowa-ojca-pelanowskiego,56893,i.html - http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=335055 http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1627:juta&catid=76&Itemid=146 - https://www.faustyna.pl/zmbm/nowenna-do-milosierdzia-bozego/ - https://pl.wikipedia.org/wiki/Juta_z_Che%C5%82m%C5%BCy - http://www.nasze.kujawsko-pomorskie.pl/historia/sredniowiecze/osoby/635-Juta-z-Bielczyn.html - http://www.roman-catholic-saints.com/saint-judith-of-prussia.html [1] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne i miejsca w dzisiejszej diecezji chełmińskiej podług urzędowych akt kościelnych i miejscowych podań, Gdynia 2011, s. 195. [2] Henryk Fros SJ, Franciszek Sowa, Twoje imię przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kraków 1982, s. 329. [3] http://web.archive.org/web/20130112213734/http://www.ak.org.pl/download/zywoty_swietych.pdf [4] Tamże, s. 325. [5] Zob. http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1627:juta&catid=76&Itemid= 146 [6] Kalendarz kościelny dla parafii Chełmżyńskiej na rok 1928, Toruń, s. 49. [7] Podręczna encyklopedia kościelna, tom III-IV, Warszawa 1904, s. 188. [8] Tamże, s. 177. [9] Encyklopedia Katolicka, tom II, Lublin 1985, s. 178. [10] Podręczna encyklopedia..., s. 188. [11] Encyklopedia Katolicka ..., s. 178. [12] Kalendarz kościelny... s. 49. [13] http://kosciol.wiara.pl/doc/490706.Ksiezna-od-biedy-sw-Elzbieta-Wegierska/2 [14] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 195-196. [15] Kalendarz kościelny..., s. 51. [16] Ks. Floryan Jaroszewicz, Matka świętych Polska, Kraków 1767, s. 252. [17] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 197. [18] Kalendarz kościelny..., s. 49-51. [19] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 197. [20] Encyklopedia Katolicka, tom X, Lublin 2004, s. 55. [21] O. Romuald Gustaw OFM, Hagiografia polska, tom I, Poznań 1971, s. 657. [22] Ks. Jerzy Mrówczyński, Polscy kandydaci do chwały ołtarzy, Wrocław 1987, s. 90. [23] Kalendarz kościelny..., s. 51. [24] Kalendarz kościelny..., s. 37. [25] Kazimierz Trybulski, Wzgórze nad jeziorem, Gdynia 2016, s. 7. [26] O. Romuald Gustaw OFM, Hagiografia..., s. 657. [27] Ks. Jerzy Misiurek, Polscy święci i błogosławieni, Częstochowa 2010, s. 38. [28] Kalendarz kościelny..., s. 51-52. [29] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 199. [30] http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=335055 [31] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 199. [32] Ks. Jerzy Misiurek, Polscy święci..., s. 38. [33] Józef Marecki, Lucyna Rotter, Jak czytać wizerunki świętych, Kraków 2013, s. 454. [34] Kalendarz kościelny..., s. 52. [35] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 201. [36] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 202. [37] Kalendarz kościelny..., s. 52. [38] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 206. [39] Tamże, s. 207. [40] Ks. Antoni Liedke, W poszukiwaniu grobu błogosławionej Juty, Nasza Przeszłość, tom V, Kraków 1957, s. 276. [41] Ks. Jakub Fankidejski, Obrazy cudowne..., s. 211. [42] http://www.pch24.pl/kiedy-katolikow-wylacza-z-synagogi--poruszajace-slowa-ojca-pelanowskiego,56893,i.html [43] Dzienniczek Sługi Bożej S.M. Faustyny Kowalskiej, Kraków - Stockbridge - Rzym 1981, s. 407. [44] https://www.faustyna.pl/zmbm/nowenna-do-milosierdzia-bozego/ [45] Kalendarz kościelny..., s. 55. Powrót |