|
Święty Jacek Odrowąż Cz. II Św. Jacek ryc. z książki x. Pękalskiego Piotra, Żywoty Świętych Patronów polskich, Kraków 1862. Ale jako ciekawostkę dodajmy tu uwagę profesora Feliksa Konecznego (1862-1949), którą napisał w swojej książce „Święci w dziejach narodu polskiego". Otóż, zauważył on, że świętego Jacka przedstawia się od początku zawsze z posążkiem Najświętszej Maryi Panny, z którym nigdy się nie rozstawał. W Polsce takich posążków nie umiano jeszcze wyrabiać. Nabył go widocznie we Włoszech, i wszędzie z sobą woził; umieszczał go w kościele czy w kaplicy, gdzie odprawiał nabożeństwa i ustawiał na podróżnym ołtarzyku swoim[1]. A trochę dalej, gdzie profesor Koneczny wspominał o zniszczeniu przez Mongołów Kijowa, dopisał on jeszcze takie zdania: ...dochowała się tradycja, że uniósł [święty Jacek] z sobą ów posążek Najświętszej Maryi Panny, z którym nie rozstawał się nigdy od włoskich swych czasów; i tak go się przedstawia na wizerunkach, przyciskającego posążek jedną ręką do swego boku. W drugiej ręce wzniesionej, trzyma Najświętszy Sakrament[2]. Feliks Koneczny opisuje również duże zaangażowanie świętego Jacka w proces kanonizacyjny zamordowanego biskupa krakowskiego Stanisława. Do tego dzieła, które rozpoczęli wspólnie z biskupem Janem Prandotą, dołączył również cały dwór krakowski, a zwłaszcza: wdowa po Leszku Białym, księżna Grzymisława (1185-1258), jej syn, książę Bolesław Wstydliwy wraz ze swoją żoną, świętą Kingą. Te starania poparł praktycznie cały naród polski i zostały one uwieńczone sukcesem we wrześniu 1253 roku. Wówczas, papież Innocenty IV (ok.1195-1254) kanonizował świętego Stanisława. Ostatnie lata swojego życia spędził święty Jacek w założonym przez siebie krakowskim konwencie Zakonu Kaznodziejskiego. Wynika to z dzieła lektora Stanisława, który przedstawiał wszystkie etapy życia świętego Jacka chronologicznie. Otóż, opisał on prośbę pewnej szlachetnej pani z Gruszowa[3], o wstawiennictwo świętego Jacka za nią, by mogła urodzić potomka. On ją wówczas uspokoił i zapowiedział, że urodzi syna, z którego potomstwa wyjdą biskupi i liczni baronowie. Wszystko to się wypełniło. (...) ...pani wnet poczęła i urodziła syna, którego przyniosła z podziękowaniami do św. Jacka do Krakowa[4]. A zdarzyło się to właśnie w 1240 roku (raczej pod jego koniec skoro na początku roku był jeszcze w Kijowie). Następne zapisy aż do jego śmierci świadczyłyby o pobycie świętego Jacka tylko w Krakowie. Jednak ojciec Jacek Woroniecki uważał, że daty znajdujące się w żywocie lektora Stanisława należy zawsze opóźniać o jakieś 5 do 7 lat. I trzy przeto cuda, które tam znajdujemy zapisane w latach 1238, 1240 i 1244, i które wszystkie miały miejsce w Krakowie, wypadnie przesunąć gdzieś poza rok 1243, jeśli nie później jeszcze[5]. Również dominikanin brat Sadok Werberger (?) nie uważał, żeby święty Jacek pozostawał w Krakowie od 1240 roku do końca swoich dni. W swoim dziełku o życiu świętego Jacka napisał, że w jeszcze 1245 roku święty Jacek przygotowywał się do drugiej apostolskiej podróży do południowych Słowian[6]. I według tego autora Jak umyślił tak też uczynił[7]. Niemniej jednak prawdą jest to, że na starość święty Jacek osiadł w Krakowie, gdzie spędził swoje ostatnie lata. W 1257 roku, syn pewnej szlachetnej wdowy, o imieniu Przybysława, która była jedną z córek duchowych świętego Jacka, wracał konno z Krakowa i podczas przeprawy utonął w Rabie. Wisław, bo tak się on nazywał był w Krakowie z wizytą u świętego Jacka, którego zaprosił na uroczystość świętego Jakuba Starszego (? - 43/4), aby głosił on podczas tego święta słowo Boże. Uroczystość miała się odbyć 25 lipca w miejscowości, w której mieszkała Przybysława i jej syn. Święty Jacek, wyruszył za nim kilka godzin później ale, tak jak wszyscy ówcześni zakonnicy dominikańscy, nie jechał konno, tylko szedł pieszo. Gdy powiadomiona o śmierci syna matka żałośnie zawodziła nad brzegiem rzeki nadszedł święty Jacek. Ona, gdy go zobaczyła, padła mu ze łzami do stóp i błagała o pomoc. Święty Jacek, wówczas ukląkł i zaczął się gorliwie modlić. Kiedy zaś wstał od modlitwy, oto ciało zmarłego, kierowane boską mocą pod prąd rzeki, przypłynęło do brzegu. Po wyciągnięciu go matka wraz z innymi niewiastami i całym tłumem, który się tam znajdował, zaczęła głośno wołać: - o Święty Jacku, oddałeś zmarłego, teraz oddaj żywego -. Wówczas mąż Boży, przystąpiwszy do ciała, rzekł. - Synu Wisławie, Pan Jezus Chrystus, dla którego wszystko żyje, niech sam cię ożywi-. I (zmarły) natychmiast powstał[8]. Niecałe dwa tygodnie po tym kolejnym, cudownym wskrzeszeniu młodzieńca, dzień po uroczystościach związanych ze świętym Dominikiem, którego wówczas czczono 6 sierpnia, poczuł się święty Jacek bardzo źle. Niestety, od tego dnia jego stan z każdym dniem się pogarszał. W wigilię Wniebowzięcia Chwalebnej Dziewicy Maryi zwołał starszych braci konwentu krakowskiego (...) i zapowiedział im swoje odejście z ciała. Kiedy ci zaczęli bardzo płakać, ojciec dołączył słowo pociechy: - Nie płaczcie nade mną, najdrożsi synowie, bo Pan mnie wzywa, abym jutro przeszedł do Ojca. Bo jak nie godzi się zadawać sobie śmierci, ale każdemu wyznacza ją Bóg, tak samo nie wypada, aby chrześcijanin, a zwłaszcza prawdziwy zakonnik, bał się śmierci, skoro przecież kiedyś umrzeć musi. Radujcie się raczej, bracia, i winszujcie mi, bo dla mnie żyć - jest Chrystus, a śmierć - to zysk. Pragnę już być rozwiązanym i złączyć się z Chrystusem. Uspokójcie się, bracia, bo po zrzuceniu ciężaru tego ciała będę wam pomagał nie mniej, niż to czyniłem w tym życiu nieszczęsnym, kiedy wraz z wami dźwigałem obraz tej śmierci -. Odchodząc z tego świata, nie sporządził błogosławiony Jacek żadnego testamentu, bo nie miał niczego, czym mógłby rozporządzić. - Pozostawiam wam - powiedział - zbawienne napomnienie ojca naszego Dominika, które słyszałem z ust ojca naszego. Zachowujcie je w całości: »Bądźcie łagodni, miłujcie się nawzajem, posiądźcie dobrowolne ubóstwo. To jest testament wiecznego dziedzictwa«. Po czym wobec modlących się braci i płaczącego ludu, w dzień Wniebowzięcia Chwalebnej Dziewicy Maryi, około godziny dziewiątej, dopełniwszy kanoniczne godziny służby Bożej, wypowiadając ze łzami słowa psalmu: »Tobie, Panie, zaufałem« oraz: »W ręce Twoje, Panie, powierzam ducha mego« - odszedł z tego świata do Chrystusa i oddał swą szczęśliwą duszę w ręce świętych aniołów, którzy mu się częstokroć, kiedy jeszcze przebywał w śmiertelnym ciele, objawiali. Odszedł z tego świata w roku Pańskim 1257, wypełniwszy święte dni swego życia. Żył lat siedemdziesiąt jeden, urodził się w roku 1186, do zakonu wstąpił w roku 1220, umarł w roku 1257. Ciało jego, przeczyste świętością i dziewictwem, zostało pogrzebane uroczyście w [krakowskim] konwencie Zakonu Kaznodziejskiego. Pogrzeb zaś prowadził czcigodny biskup krakowski, Jan Prandota, jego krewny[9]. W zapiskach konwentu krakowskiego z roku 1277 czytamy: W klasztorze krakowskim leży brat Jacek, mocen wskrzeszać zmarłych[10]. Papież Klemens VII (1478-1534) w 1527 roku ogłosił go błogosławionym, a Klemens VIII (1536-1605) w dniu 17 kwietnia 1594 r. zaliczył go w poczet świętych. Święty Jacek jest uważany za prawdopodobnego autora hymnu Bogarodzica, który powstał w XIII wieku, a więc nie mógł być napisany, jak przez długi czas sądzono, przez świętego Wojciecha. U lektora Stanisława znajdujemy słowa, które charakteryzują i przybliżają nam postać świętego Jacka, który naśladując świętego Dominika jakby ze źródła czerpał nauki dotyczące surowości życia. Posiadł on, podobnie jak święty Dominik pokorę serca, dziewiczą czystość, żarliwą miłość Boga i bliźniego. Miłość ta do tego stopnia wypełniała jego wnętrze, że gdziekolwiek ujrzał kogoś przygnębionego lub płaczącego, nie mógł się powstrzymać, aby nie wylać obfitości łez. A na modlitwie zalany łzami wypraszał dla nich Bożą pociechę. Miał również zwyczaj bardzo częstego spędzania nocy w kościele, choć z trudem i z rzadka znajdował tam miejsce odpoczynku. Kładł bowiem swoje zmęczone ciało przed ołtarzem i skłoniwszy głowę na kamieniu lub gołej ziemi, nieco odpoczywał. I każdej nocy chłostał swoje ciało, rzemieniami z węzełkami aż do upływu krwi. W soboty zaś oraz wigilię [świąt] Świętej Dziewicy i Apostołów pościł o chlebie i wodzie. Cały czas poświęcał Bogu, zawsze bowiem albo studiował albo głosił. Modlił się albo odwiedzając chorych, budował bliźnich słowem i przykładem[11]. Wiemy też, że święty Jacek nigdy nie zabiegał i nie przyjął żadnej wyższej godności zakonnej. Dlatego też nigdy nie był prowincjałem dominikanów w odróżnieniu od swojego krewnego błogosławionego Czesława. O. Jacek Salij tak napisał: Święty Jacek należy do tych świętych, których wielkość można mierzyć również dokonaniami zewnętrznymi. Z jednej strony niezmordowany misjonarz, który parę dziesiątków lat życia spędził na nieustannych wędrówkach apostolskich, przemierzając Polskę wzdłuż i wszerz, zapuszczając się ponadto na Ruś i do pogańskich Prusów. Z drugiej strony znakomity organizator, który w krótkim czasie założył w najważniejszych miastach ówczesnej Polski (...) klasztory dominikańskie, pomyślane jako ośrodki promieniowania misjonarskiego i teologicznego. Znaczenie obu tych dokonań jest tym większe, że w obu wypadkach pionierskie. Kościół polski nie znał bowiem dotychczas ani instytucji wędrownych misjonarzy, przychodzących do ludności już ochrzczonej, ani takiego połączenia życia zakonnego z pracą apostolską. Zresztą również w wymiarze Kościoła powszechnego były to innowacje: Jacek przejął je bezpośrednio od świętego Dominika. Otóż patrząc na dzieło świętego Jacka, można by w jakimś sensie powiedzieć, że przeprowadził on drugą chrystianizację Polski; swoją niezmordowaną pracą znacznie przyczynił się do tego, że Ewangelia przeniknęła głębiej w świadomość społeczną, że stała się czymś rzeczywiście ważnym i bliskim dla szerokich mas ludności[12]. Po śmierci świętego Jacka jego młodszy kuzyn, biskup krakowski Jan Prandota Odrowąż, który jak już wspomniano prowadził nabożeństwo pogrzebowe wszedł około godziny dziewiątej do katedry świętego Stanisława męczennika, aby się pomodlić przed Chwalebną Dziewicą. (...) Nagle za sprawą Bożą porwał go twardy sen i znalazł się poza sobą. I oto objawili mu się niezwykle piękni młodzieńcy w śnieżnobiałych szatach, cali w świetle, trzymający w rękach świece, tak jakby rozpoczynali procesję. Za nimi szli dwaj czcigodni mężowie, jaśniejący blaskiem niebieskiej chwały. Jeden z nich, w szatach pontyfikalnych, tak jakby miał za chwilę odprawiać, drugi w habicie Braci Kaznodziejów, a jego szkaplerz był jaśniejszy niż śnieg. Na głowie miał dwie złote - jak się widzącemu wydawało - korony, lśniące drogocennymi kamieniami. Kiedy biskup radował się tym, co w duchu widział, ale zupełnie nie wiedział, kim są owi mężowie, ten w szatach pontyfikalnych zwrócił się do biskupa krakowskiego z radosnym obliczem i powiada: - Ja jestem Stanisław, biskup krakowski, ten zaś obok mnie to brat Jacek z Zakonu Głosicieli słowa Bożego. Ma na głowie, jak widzisz, dwie aureole: jedną dla nauczycieli słowa Bożego, drugą dla dziewic. Właśnie wprowadzam go, w towarzystwie tych aniołów, do niebieskiej chwały -. (...) ...wśród wielkiego światła i nad wyraz słodkiego śpiewu. Gdy stracił ich z oczu, wielebny biskup Prandota wrócił do siebie i zaczął wysławiać i wychwalać najlepszego Boga, który świętych obdarza chwałą[13]. Również, krewna świętego Jacka, późniejsza błogosławiona Bronisława, zakonnica z klasztoru norbertanek w Zwierzyńcu, pod ówczesnym Krakowem, podczas modlitwy zapadła w cudowny sen. Ujrzała wówczas wielką światłość spływającą z nieba nad kościół Braci Kaznodziejów w Krakowie, a w niej licznych aniołów, którzy radośnie wstępowali do nieba. Za nimi zaś postępowała najpiękniejsza Dziewica, która prowadziła brata z Zakonu Kaznodziejskiego, ubranego w kosztowny habit. Wówczas wspomniana Bronisława rzekła do pięknej Dziewicy, którą widziała: - Kim jesteś, o Pani? -. Ta zaś odpowiedziała: - Jestem - rzecze - Matką Miłosierdzia i wprowadzam do królestwa chwały brata kaznodzieję Jacka, który tu jest ze mną -. To powiedziawszy, Matka Miłosierdzia zaczęła: - Wstąpię na górę mirry i pagórki Libanu - (Pnp 4,6), a idący za Nią aniołowie wraz ze św. Jackiem w niebiańskim blasku weszli do ojczyzny wiecznej jasności[14]. Kiedy błogosławiona Bronisława wróciła do przytomności, od razu zrozumiała, że jej krewny Jacek Odrowąż zmarł w Krakowie. Niezwłocznie też, udała się do klasztoru braci kaznodziejów by im to widzenie opowiedzieć. Zbigniew Borkowski z portalu świętego Jacka Odrowąża zwraca uwagę na to, że niewielu ludzi wie, że król Jan III Sobieski (1629-1696) prosił świętego Jacka o patronat nad odsieczą wiedeńską, uczynił to kładąc na kolana całą husarię przed kościołem Świętej Trójcy w Krakowie, gdy prosił o wstawiennictwo św. Jacka, modląc się w kaplicy przy Jego grobie, zanim ruszył z armią na Turka[15]. W Internecie na stronie portalu świętego Jacka Odrowąża można znaleźć dwa miedzioryty Tobiasza Steckela [(?) Schtekel] z roku 1688 oraz ich opisy. Pierwszy miedzioryt przedstawia zwycięstwo króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, gdzie jest uwidoczniony herb Odrowążów a drugi miedzioryt przedstawia adorację świętego Jacka Odrowąża przez rodzinę królewską[16]. Ksiądz Arkadiusz Nocoń w artykule w Gościu Niedzielnym tak napisał: Jan III Sobieski nie czuł się bohaterem bitwy pod Wiedniem. W wysłanym do papieża liście napisał: Venimus, vidimus, Deus vicit - Przybyliśmy, zobaczyliśmy, a Bóg zwyciężył, przypisując zwycięstwo nie sobie, ale Bogu i Jego Matce. To polski król poprosił papieża, aby dzień 12 września ustanowiony został świętem Jej Imienia. Korzystając z przychylności Innocentego XI (1611-1689), trzy lata później zwraca się do niego z jeszcze jedną prośbą: Ojcze Święty, w całym Królestwie Polskim święty Jacek, z zakonu dominikanów, cieszył się zawsze największym kultem i niezliczone są łaski, które Pan Bóg, za wstawiennictwem tego wielkiego swojego Sługi, był i jest łaskaw udzielać zamieszkującym go ludom. To dlatego udając się na ostatnią wojnę [z Turkami pod Wiedniem - przyp. A.N.], wzywałem go i obrałem sobie za jednego ze swoich obrońców, aby towarzyszył mi w tej wyprawie, podjętej w imię Świętej Wiary. Całe Królestwo Polskie, rozpalone żarem pobożności, pragnie zatem najgoręcej, aby św. Jacek zaliczony został pomiędzy jego głównych Patronów i Opiekunów, zanosząc do Waszej Świątobliwości swoje najpokorniejsze błagania, aby łaska ta została mu udzielona. Argumenty zawarte w liście odniosły skutek. 31 sierpnia 1686 roku Święta Kongregacja Obrzędów (za czasów Papieża Innocentego XI), ustanowiła św. Jacka głównym patronem Królestwa Polskiego [na równi ze św. Wojciechem (956-997), św. Stanisławem męczennikiem i św. Stanisławem Kostką (1550-1568)]. Decyzję tę papież potwierdził w liście apostolskim w formie brewe, noszącym datę 24 września 1686 r.[17] Jak zauważył ksiądz Arkadiusz Nocoń, Cud Eucharystyczny w Legnicy dokonał się w sanktuarium pod wezwaniem świętego Jacka, patrona i jednego z Ojców naszej Ojczyzny, w przededniu 1050-lecia Chrztu Polski. Uważa się świętego Wojciecha jako tego, który ochrzcił Polskę, zaś świętego Jacka jako tego, który zrobił to powtórnie bądź ją bierzmował. Św. Jacek jako symbol Kościoła, światło kontrreformacji, był zaciekle atakowany przez protestantów kwestionujących prawdy wiary katolickiej, między innymi kult maryjny i kult eucharystyczny. Będąc również symbolem polskości i katolicyzmu, usuwany był z pamięci narodu przez zaborców, a w XX w. przez agresorów Niemców i Rosjan. W 1963 r. po Soborze Watykańskim II, w nowym kalendarzu liturgicznym uznany został, niestety, za świętego lokalnego. Wcześniej był świętym na równi ze świętym Dominikiem czy świętym Antonim (1195-1231), a dzisiaj jest patronem metropolii katowickiej, a więc Górnego i Opolskiego Śląska, archidiecezji krakowskiej, ale już nie całej Polski. Pieśń o świętym Jacku ze Śpiewnika Wrocławskiego r. 1865 O Świętym Jacku (Melodyja jak: Chwała bądź Bogu, lub: Wszechmocna mego) Wesołe niebo z radości wykrzyka, Gdy wchodzi w niego Uczeń Dominika, Jacek nasz ziomek dwojakiej korony, Chwałą uczczony On świątobliwie wiódł życie zakonne, Wiary nauczał ludy zabobonne; Z niego cnót wszelkich wzięły grunta mocne, Kraje północne. W pokoju wiecznym królujesz wysoko, Na nas mizernych, Jacku, skłoń swe oko! Oddal, które ma nędzne i uciski, Ten padół niski. Bogu cześć, chwała i niezmierne dzięki, Z którym ty, Jacku, królujesz na wieki; Broń swej Ojczyzny, broń kraju naszego, Chrześcijańskiego. V. O Jacku Święty Patronie kochany: R. Nam Opiekunem od Boga obrany. V. Przez ważne Świętego Jacka wzdychania: R. Nasze też, Jezu, wysłuchaj wołania. Módlmy się: Wszechmogący wieczny Boże, któryś Błogosławionego Jacka Wyznawcę Twego, w różnych narodach świątobliwością i cudami wsławić raczył: daj nam to z łaski Twojej, abyśmy za jego chwalebnemi przykładami życia naszego polepszyli, a w każdych przeciwnościach zasług jego i modlitwy pomocą zawsze obronieni zostali. Przez Chrystusa Pana naszego. R. Amen[18]. BIBLIOGRAFIA De vita et miraculis sancti Iacchonis (Hyacinthi) ordinis Fratrum Praedicatorum auctore Stanislao lectore cracoviensi eiusdem ordinis Wyd. dr Ćwikliński Ludwik w Pomniki Dziejowe Polski Tom IV, Lwów 1884. Fros Henryk SI, Sowa Franciszek, Twoje imię, przewodnik onomastyczno- hagiograficzny, Kraków 1982. Gwiazdy katolickiej Polski, ks. dr Wilk K., dr Wilczyński C., Mikołów 1938. Herbarz Polski Kaspra Niesieckiego SJ, Lipsk 1841. http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/08-17a.php3 (dostęp: 12.04.2025 r.) https://www.pinterest.com/pin/537406168007528284/ (dostęp: 26. 04. 2025 r.) http://www.jacek.iq.pl/nowiny/754--serenada-i-fiesta-dla-w-jacka-w-wenezueli-czemu-si-to-dzieje-na-kocu-wiata-w-wenezueli.html (dostęp: 21.03.2025 r.) http://www.jacek.iq.pl/inne-o-sw-jacku/295-qbanderaq-o-san-jacinto.html (dostęp: 12.04.2025 r.) https://www.jacek.iq.pl/historiografia-sw-jacka/572-patron-bitwy-pod-wiedniem.html (dostęp: 12.04.2025 r.) https://www.jacek.iq.pl/historiografia-sw-jacka/572-patron-bitwy-pod-wiedniem (dostęp: 12. 04. 2025 r.) http://kamien.biz/111/historia.html (dostęp: 12.04.2025 r.) http://www.leme.pt/imagens/portugal/aveiro/reserva-natural-das-dunas-de-sao-jacinto/0018.html (dostęp: 21.03.2025 r.) https://pl.wikipedia.org/wiki/Strachwitz (dostęp: 12.04.2025 r.) o. Kanior Marian OSB, Polscy święci, t. 8 Święty Jacek, Warszawa 1987. Kieszkowska Wanda, Śladem świętych, Kraków 1935. Koneczny Feliks, Święci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937. Legendy dominikańskie, przekł. i oprac. Jacek Salij Op, Poznań 2002. x. Pękalski Piotr, Żywoty Świętych Patronów polskich, Kraków 1862. Ks. Skarga Piotr, Żywoty świętych polskich, Kraków 1986. ks. Staich Władysław, Święty Jacek pierwszy Ślązak w chwale błogosławionych, Katowice 1934. Dostępna w Intern. na str.: https://polona.pl/preview/3fcaf0f5-8664-450d-b1cd-da4ca9a3acb1 (dostęp:22.03.2025 r.) Święty Jacek i dziedzictwo dominikańskie, red ks. Erwin Mateja i inni, Opole 2008. Święty Jacek Życie i cuda, Wybór Tomasz Gałuszka OP, Poznań 2021. Fr. Werberger Sadok, Żywot świętego Jacka, Kraków 1894. Wiater Elżbieta, Wierny pies Pański, Kraków 2015. Woroniecki Jacek, Święty Jacek Odrowąż, Katowice 1947. Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Mikołów-Warszawa 1910. [1] Feliks Koneczny, Święci w dziejach narodu polskiego, Miejsce Piastowe 1937, s. 116-117. [2] Tamże, s. 143. [3] Miejscowość położona niedaleko Dobczyc, oddalona ok. 40 km. od Krakowa. [4] Święty Jacek Życie..., s. 52. [5] o. Jacek Woroniecki, Święty Jacek Odrowąż..., s. 168-169. [6] Fr. Sadok Werberger, Żywot świętego Jacka..., s.72. [7] Tamże. [8] Święty Jacek Życie..., s. 56. [9] Legendy dominikańskie..., s. 67-68. [10] http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/08-17a.php3 (dostęp: 12.04.2025 r.) [11] Święty Jacek Życie..., s. 33-34. [12] Legendy dominikańskie..., s. 63. [13] Tamże, s. 69. [14] Święty Jacek Życie..., s. 64-65. [15] https://www.jacek.iq.pl/historiografia-sw-jacka/572-patron-bitwy-pod-wiedniem.html (dostęp: 12.04.2025 r.) [16] https://www.jacek.iq.pl/historiografia-sw-jacka/572-patron-bitwy-pod-wiedniem.html (dostęp: 12.04.2025 r.) [17] Arkadiusz Nocoń Gość Niedzielny 06/2011 cytat w Intern. na str.: https://www.jacek.iq.pl/historiografia-sw-jacka/572-patron-bitwy-pod-wiedniem (dostęp: 12. 04. 2025 r.) [18] http://spiewnik.katolicy.net/index.php/topic,748.msg1477.html#msg1477 Powrót |