|
Błogosławiona Bronisława cz. I Ryc. z książki Ks. Antoniewicz Karol SJ, O świętych Polskich, Kraków 1906. Błogosławioną Bronisławę wzywamy w Litanii Pielgrzymstwa Narodu polskiego jako patronkę Śląska Opolskiego. W roku 1203 w miejscowości Kamień Śląski, nad którą góruje wspaniały zamek, który należał w tym czasie do słynnego rodu Odrowążów, w bardzo bogobojnym małżeństwie Stanisława Prandoty herbu Odrowąż (?), zwanego również Miłosławem i jego żony Anny (?), przyszła na świat dziewczynka, której na imię dano Bronisława. Ojciec Stanisława, czyli dziadek błogosławionej Bronisławy, nazywał się Paweł II Odrowąż (?) i miał na pewno przynajmniej jedną córkę, Gertrudę (?), pierwszą Ksienię klasztoru norbertanek w Ibramowicach[1], oraz czterech synów: Eustachego (?)- ojca świętego Jacka (1185-1259), Iwona (1160-1229) - późniejszego biskupa krakowskiego, Miłosława - ojca naszej błogosławionej oraz Iwana (?). Matką Bronisławy była Anna z domu Gryf, wnuczka Jaksy Gryfity (1120-1176) z Miechowa, który był najprawdopodobniej fundatorem klasztoru norbertanek u stóp wzgórza Salwatora na krakowskim Zwierzyńcu. Zdj. z Intern. ze str.: https://salveregina.pl/nabozenstwo-do-bl-bronislawy/ (dostęp: 29.05.2025 r.) Bronisława była ich pierwszym dzieckiem a więc bardzo kochanym. Później Odrowążowie mieli jeszcze dwóch młodszych synów, Szczęsława (?) i Mikułę (?). Krewnym Bronisławy miał być też błogosławiony Czesław Odrowąż[2] (1175/80-1242). Bronisława już od młodości wykazywała się wielką pobożnością, ochoczo uczestnicząc w kaplicy zamkowej wraz ze swoimi rodzicami w modlitwach porannych i wieczornych oraz w Mszach świętych. Mama nauczyła również Bronisławę uprawy i przyrządzania oraz stosowania ziół leczniczych, które sadzono w zamkowym wirydarzu, czyli ogródku. Chodziła potem, razem z mamą bądź sama, z tymi ziołami do chorych mieszkańców swojego grodu, przynosząc im lekarstwa i pożywienie, łagodząc ich bóle oraz lecząc ich różne dolegliwości. Rozdawała również jałmużnę ubogim, ciesząc się bardzo z tego obowiązku. Uwielbiała wieczorami słuchać opowiadań mamy o Męce Pańskiej, płacząc obficie nad cierpieniami Pana Jezusa. Lubiła też, mimo swojego wysokiego rodu, wchodzić do izby czeladnej, gdzie razem z dziewczętami wiejskimi, przędła len i konopie albo opowiadała im zasłyszane od matki czy swojego księdza kapelana historie biblijne, a najchętniej oczywiście przykłady z życia Pana Jezusa. Jednego razu, usłyszała od pewnego pielgrzyma z Krakowa o cudach, które zdarzyły się w katedrze na Wawelu. W przedwojennej biografii błogosławionej Bronisławy można znaleźć taki opis opowiadania tego pielgrzyma: Razu jednego poczęły dzwony dzwonić na zamku w nocy, na co wszyscy kanonicy zbudzili się i pobiegli do kościoła, a znalazłszy drzwi zamknięte, kołatali na Stróży, Świątnikami zwanych. Zapytani, na coby dzwonili, odpowiedzieli dwaj starsi, Piotrek i Grymasza: nie trzymajcie o nas wielebni panowie, abyśmy na psotę byli dzwonili lub przy dobrych zmysłach nie byli... co wam zaś powiadamy, to szczera jest prawda, iż na własne oczy widzieliśmy świętego Stanisława (1030-1079) biskupa z wielką asystencją przy ołtarzu mającego Mszę św., a póki to nabożeństwo trwało, to dzwony bez ludzkiej pomocy cały czas dzwoniły. W kilka dni potem Benedykt, scholastyk krakowski, gdy pierwszy tego dnia przyszedł na jutrznią i zabawiał się modlitwą, obaczył wraz ze Świątnikami wchodzącego biskupa Stanisława świętego w orszaku wielu dusz błogosławionych tudzież aniołów świętych, który najprzód ofiarę ołtarza sprawował a potem od ołtarza do ołtarza chodził z całą asystencją, mając świecę zapaloną w ręku i zwykłe błogosławieństwo biskupie dawał.[3] Opowiadanie to wywarło olbrzymie wrażenie na młodziutkiej Bronisławie, która już podczas wieczornej modlitwy postanowiła wziąć sobie za swojego patrona świętego męczennika Stanisława. Kiedy błogosławiony biskup krakowski Wincenty Kadłubek (1150-1223) w roku 1218 złożył swą godność i zdecydował resztę życia spędzić na modlitwie i pokucie w klasztorze Ojców Cystersów, kapituła krakowska wybrała na jego następcę Iwona Odrowąża, kanclerza Leszka Białego (1184-1227). Był to brat rodzony Stanisława, pana na Kamieniu Śląskim, a więc ojca Bronisławy. Kiedy ta wiadomość dotarła do Kamienia, zaraz szykowano wyprawę, która miała na celu powinszowanie tak wysokiego stanowiska kościelnego jednemu z Odrowążów i jednocześnie pożegnanie wyruszającego do Rzymu nowego biskupa wraz ze swoimi krewnymi, świętym Jackiem i błogosławionym Czesławem. Młodziutka Bronisława cieszyła się również z tego, że będzie mogła nawiedzić grób swojego patrona świętego Stanisława, co też zaraz po oficjalnym przywitaniu razem ze swoją mamą uczyniła. W cytowanym wyżej żywocie błogosławionej Bronisławy zatytułowanym Błogosławiona Bronisława Patronka Polski, tak jest opisana chwila, w której spełniło się jej marzenie, kiedy znalazła się bezpośrednio przed grobem świętego Stanisława: Przystąpiła doń Bronisława i padłszy obliczem ku ziemi, pokłon niski oddała, za nią matka w milczeniu uklękła, modląc się w ciszy wieczornej. Wiedząc dobrze, jakiem nabożeństwem córka jej pała ku świętemu męczennikowi, często wśród modlitwy na nią spoglądała, wypatrując, jakie wrażenie sprawia na niej bliskość relikwii świętego. Bronisława, trwając na modlitwie nieruchoma, niby statua marmurowa, raz blednieje to znów się zarumieni, usta jej rozchylone, a oczy wpatrzone gdzieś wysoko, błyszczą jak gwiazdy ogniste i uśmiech niewypowiedzianej błogości krasi jej lica, zraszane cichą, obfitą łzą. O matko! nie śmiesz przerwać modlitwy dziecka twego ani je wyrwać z zachwytu, bo tu, obok siebie, tylko drobne kształty jej postaci widzisz, podczas gdy dusza w dalekie pomknęła przestworza - przeniknął jej duch regiony niebieskie i wśród aniołów grona patrzy na swego patrona, świętego Stanisława! Mile spogląda uwielbiony w chwale wiecznej arcypasterz na niewinną, czystą lilijkę śląskiej ziemi, a nagradzając jej miłość, ufność i nabożeństwo, podnosi ku niej błogosławioną prawicę i słodko ogłasza: «Bronisławo, tak jak ty mnie czcisz teraz, cała Polska niezadługo czcić mnie będzie!»[4]. Tu na chwilę mała dygresja, na pewno zwróciliśmy uwagę na tytuł cytowanej pracy, gdzie błogosławiona Bronisława nazwana jest patronką Polski. Nasuwa się więc nam pewnie pytanie, czy dalej jest patronką naszego kraju, czy tylko Śląska Opolskiego. Otóż, dla nas powinna być w dalszym ciągu patronką Polski, bo tytuł patrona, opiekuna religijnego kraju nadawany jest przez papieża[5]. A przecież nikt tych naszych patronów w żaden sposób nie detronizował, po prostu kult ich z czasem powoli zanikał i zostawali takimi, można powiedzieć, troszkę zapomnianymi czy historycznymi patronami Polski. A szkoda, bo przecież aby otrzymać takie tytuły potrzebne były wieloletnie zabiegi. Zazwyczaj akt obrania danego świętego za patrona Polski obchodzony był bardzo uroczyście. A jeszcze do tego, w większości wypadków tytuł patrona, czyli opiekuna religijnego danego kraju, przyznaje sam Papież. I tak właśnie błogosławiona Bronisława została zaliczona do rzędu Błogosławionych Patronów Polski[6] przez Ojca Świętego Grzegorza XVI (1765-1846). A Arcybiskup Poznański Leon Przyłuski (1789-1865) dnia 10 września 1849 roku zwrócił się do stolicy apostolskiej z prośbą o zaprowadzenie na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej święta błogosławionej Bronisławy, motywując swoją prośbę tym, że błogosławiona Bronisława jest patronką Narodu Polskiego („patrona nationis Poloniae". Oczywiście zezwolenie takie otrzymał)[7]. I takie właśnie wezwanie jest w litanii do błogosławionej Bronisławy, którą i dzisiaj odmawiają norbertanki w Krakowie. Można natomiast znaleźć też litanię, wydaje się, że trochę starszą, gdzie mamy jeszcze wyraźniejsze wezwanie: Patronko Królestwa Polskiego[8]. Wiemy, że najważniejszą Patronką i Królową Polski jest Najświętsza Maryja Panna, ale okazuje się, że można tu wymienić jeszcze wielu świętych i błogosławionych, których uważa się i dawniej uważało się za patronów Polski, takimi są i byli: święty Wojciech (956-997) oraz święty Stanisław, kiedyś również i święty Florian (OK.250-304) oraz święty Wacław (907-935), tych czterech głównych patronów Królestwa Polskiego ustanowił biskup krakowski kardynał Zbigniew Oleśnicki (1389-1455) w 1436 roku, przy czym dwóch ostatnich odeszło jakby w zapomnienie. [W 1963 r. papież Jan XXIII (1881-1963) zatwierdził i jednocześnie ustanowił św. Stanisława wraz ze św. Wojciechem oraz Najświętszą Maryją Panną Królową Polski głównymi patronami Polski. „Drugorzędnymi" patronami zostali św. Stanisław Kostka (1550-1568) i św. Andrzej Bobola (1591-1657)]. Patrząc chronologicznie to piąty w kolejności był święty Kazimierz Królewicz (1458-1484), został on ogłoszony głównym patronem Litwy (patronem dwóch narodów) podczas kanonizacji w 1604 przez Klemensa VIII (1536-1605). Idąc dalej chronologiczne, to następną jest właśnie Najświętsza Maryja Panna Królowa Polski - obrana na patronkę Królestwa Polskiego 1 kwietnia 1656 w Katedrze Lwowskiej przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej przez Jana Kazimierza (1609-1672). Obecnie główna patronka Polski. I dopiero teraz święty Stanisław Kostka (wówczas błogosławiony) - ustanowiony w 1674 głównym patronem Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litwy przez papieża Klemensa X (1590-1676); obecnie drugorzędny patron Polski. I dalej święty Jacek Odrowąż - ustanowiony 31 sierpnia 1686 przez papieża Innocentego XI (1611-1689) głównym patronem Królestwa Polskiego na równi (aeque Principalem) z błogosławionym Stanisławem Kostką. Później jest święta Kinga [(1234-1292) Kunegunda] ogłoszona patronką Polski i Litwy przez Benedykta XIII (1649-1730) 31 sierpnia 1715, a dalej święty Jan Kanty (1390-1473) - ogłoszony patronem Polski i Litwy w 1737 roku przez Klemensa XII (1652-1740), następnie święty Jan z Dukli (1414-1484) - ogłoszony patronem Korony i Litwy przez Klemensa XII w 1739 roku oraz błogosławiony Władysław z Gielniowa (1440-1505) - ogłoszony patronem Królestwa Polskiego i Litwy przez Klemensa XIII (1693-1769) w 1759 roku. Drugorzędnym patronem Polski, ale dzisiaj wymienianym wśród czterech głównych, został święty Andrzej Bobola ogłoszony nim przez świętego Jana Pawła II (1920-2005) w 2002 roku. Błogosławiona Bronisława była i jest czczona razem ze świętą Jadwigą Królową (1373/4-1399), ze świętą Jadwigą Śląską (1178/80-1243) oraz ze świętym Jozafatem Kuncewiczem (ok. 1580-1623) biskupem i męczennikiem praktycznie na równi z głównymi patronami Polski[9]. W „Żywotach świętych Patronów Polskich" ksiądz Piotr Pękalski (1790-1874) wymienia ponad trzydziestu świętych, błogosławionych, jak również świątobliwych postaci, których tradycja nasza jako patronów Polski wymienia. Do tytułów patronki błogosławionej Bronisławy jeszcze wrócimy a teraz wracamy do naszej historii. Po kilkudniowym pobycie w Krakowie, po czułym pożegnaniu ze swym bratem Iwonem oraz dwoma, jak dawniej mówiono synowcami, czyli bratankami, świętym Jackiem i błogosławionym Czesławem, pan Stanisław wraz z żoną i młodziutką Bronisławą udał się w drogę powrotną na Śląsk. Po drodze zajechali jednak jeszcze na Zwierzyniec do klasztoru sióstr norbertanek, który to klasztor ufundował dziadek naszej bohaterki. Po krótkim pobycie, kiedy już wychodzili, błogosławiona Bronisława spojrzała na zakonnice oddzielone od niej solidną kratą i zdawało jej się, że widzi za nią dziesiątki par oczu wpatrzonych w nią mile i pociągająco i że słyszy w duszy cichy, lecz wyraźny głos mówiący jej: I ty tu będziesz![10]. Po powrocie do domu nie mogła już znaleźć miejsca dla siebie. Mimo że tak jak wcześniej wypełniała wszystkie swoje obowiązki, to jednak była jakaś przygnębiona, nieobecna czy zamyślona, a także dłuższy czas na modlitwach spędzała, z których wracała zapłakana. Matka zauważyła te zmiany i próbowała dowiedzieć się, co gnębi jej dziecko. Posłuszna córka od razu wyznała, że od chwili gdy była w klasztorze zwierzynieckim, nie ma spokoju, że ciągle widzi zakonnice, jak na nią spoglądają i słyszy głos - skąd by był, nie wie - który jej mówi, że i ona tam będzie. Bogobojna pani, słysząc to, zrozumiała, że Bóg puka do serca Bronisławy, powołując ją do zakonu...[11]. Aby sprawdzić, czy powołanie aby nie jest przelotne, rodzice postanowili więcej przebywać u krewnych, u przyjaciół i sąsiadów, wszędzie zabierając ze sobą Bronisławę. Zaczęli urządzać zabawy, polowania i inne uciechy z udziałem młodzieży, zaczęli stroić w kosztowne szaty i klejnoty naszą bohaterkę i tak trwało to przez dobrych kilka miesięcy. W tym czasie otrzymano wiadomość od biskupa Iwona, że bratankowie Jacek i Czesław zrezygnowali ze swoich kościelnych godności, posiadanych honorów i dostojeństw i upokarzając swego ducha, postanowili poddać swe szyje pod jarzmo posłuszeństwa i wstąpić do zakonu dominikanów. Święty Jacek był w tym czasie kanonikiem w katedrze na Wawelu, natomiast błogosławiony Czesław był kanonikiem kustoszem kolegiaty sandomierskiej[12]. Ci dużo starsi bracia stryjeczni byli dla błogosławionej Bronisławy prawdziwym wzorem do naśladowania. Zwłaszcza święty Jacek. Rozważając jego postępek, pod wpływem światła wewnętrznego zrozumiała teraz jeszcze lepiej, jak szczytne jest życie jedynie Bogu oddane, kiedy nawet taki zacny, mądry i pobożny kapłan, jak jej brat Jacek, porzucił kanonię krakowską, wzgardził wszelkim szacunkiem i znaczeniem u świata a obrał stan pokorny zupełnego zaparcia się i wyniszczenia[13]. Po takich przemyśleniach zaczęła nasza bohaterka błagać swoich rodziców by jej, wzorem braci stryjecznych, pozwolili wstąpić do klasztoru. Długo wzbraniali się pobożni rodzice, aż wreszcie „wzruszony do głębi ojciec, siląc się na spokój, rzekł, podnosząc prawicę: »Niech się dzieje wola Twoja, Boże! Żądasz ofiary z pierworodnego dziecka mojego, nie śmiem Ci jej odmówić, boć pierwej było Twoje niż moje... Idź, córko droga, za głosem wokacji (powołania), służ Panu wiernie w zakonie i módl się tam za nami i za tą ziemią polską, która cię zrodziła!«[14]. Zakon Norbertański (Premonstrateński od miejscowości Prémontré we Francji) został założony w 1121 roku przez świętego Norberta von Gennep (1080-1134), we Francji[15] w miejscowości Prémontré. W młodości był on dworzaninem na królewskim dworze, rozmiłowany w rozrywkach i wykwintnym towarzystwie. Głęboka przemiana Jego serca, jaką przyrównuje się do nawrócenia Św. Pawła, miała miejsce ok. 1115 r., gdy - jak podaje tradycja - Norbert pędzący beztrosko na kolejną ucztę zostaje nieomal rażony piorunem, spada z konia i słyszy głos »Norbercie dokąd zmierzasz?« Poruszony mocą Bożej łaski porzuca światowy przepych, rozdaje swój majątek ubogim, oddaje się modlitwie i pokucie, by od tej chwili stać się wiernym sługą Chrystusa oraz autentycznym Głosicielem jego Ewangelii. Wśród historyków Kościoła zaistniał pogląd, iż od czasów apostolskich nikt przez jedenaście wieków nie pozyskał dla Chrystusa tylu dusz, co Św. Norbert. Jako reformator, niezmordowany kaznodzieja, zakonodawca a później także Biskup Magdeburga i Kanclerz Cesarstwa był on obdarzony niebywałym bogactwem charyzmatów - na miarę wyjątkowej misji, do jakiej Opatrzność Boża przeznaczyła go w dobie reformy gregoriańskiej, sporu o inwestyturę oraz szerzenia się herezji antyeucharystycznych, także herezji Tanchelma [(?-115) z Antwerpii], skierowanej przeciwko dogmatowi o autentycznej obecności Chrystusa w Eucharystii. Owo duchowe bogactwo przekazał w dziedzictwie synom i córkom założonego przez siebie Białego Zakonu, jak inaczej określa się wspólnotę Kanoników i Kanoniczek Regularnych Zakonu Premonstratensów. Powstanie Zakonu datuje się na rok 1121, kiedy to w noc Bożego Narodzenia, w zacisznej dolinie Prémontré we Francji pierwszy orszak młodzieńców zgromadzonych wokół Św. Ojca Norberta, odzianych w białe, wełniane habity złożył swe śluby zakonne. Nadprzyrodzonym węzłem łączącym ich w jedną wspólnotę były duch i litera Reguły Świętego Ojca Augustyna, zwanej Regułą Miłości, którą wg podania Święty Norbert miał otrzymać w objawieniu z rąk samego Regułodawcy[16]. Do Polski zakon ten został sprowadzony w roku 1126, a więc już pięć lat po jego założeniu i jest on najstarszym zakonem żeńskim w Polsce[17]. Siostry noszą biały habit i czarny welon, którą to symbolikę wytłumaczymy poniżej. W tamtych czasach do klasztoru nie można było wejść nikomu, oprócz zakonnic i to pod karą klątwy. Wyjść można było z niego po otrzymaniu zezwolenia od siostry przełożonej, ale tylko z przynajmniej jedną towarzyszką wskazaną przez przełożoną. I do takiego klasztoru w roku 1219, a więc w swoim szesnastym roku życia, wstąpiła błogosławiona Bronisława. W dniu obłóczyn, ubrana na pamiątkę założyciela zakonu w kosztowne, lśniące klejnotami szaty zrzuca je tak, jak święty Norbert zrzucił swój przepyszny, książęcy strój i przywdziewa, ucałowawszy wpierw, biały habit z ostrej i grubej wełny. Po czym przekracza graniczne drzwi, oddzielające kościół od klasztoru, za którymi czekało na nią całe zgromadzenie. Wówczas, gdy za dziewicą, wstępującą do Norbertanek, zawarły się żelazne podwoje, już jej więcej świat nie ujrzał; przyoblekała biały, wełniany habit, który ją pouczał, jak czyste i niewinne życie wieść miała, na wzór i ku czci Niepokalanej Dziewicy; czarna zasłona pokrywająca głowę świadczyła, że zakonna osoba umarła dla świata, żyć ma jedynie Ukrzyżowanemu Panu; samotna celka i ustawiczne milczenie miały nastrajać jej ducha do pobożnych rozmyślań i godnego odprawiania chwały Pańskiej we dnie i w nocy. Nie wolno było pierwotnym Norbertankom używać lnianej bielizny; ostra i gruba wełna okrywała ciało wysuszone postem ustawicznym, smagane częstymi dyscyplinami, męczone włosiennicą i ostrymi paskami. Czas zbywający od nabożeństwa poświęcony był pracy; wyszywały panny Norbertanki szaty kościelne i bieliznę, przędły len i wełnę, uprawiały ogród i wszelkie domowe czyniły posługi w wielkiej cierpliwości, pokorze i cichości. Norbertanki nie miały nic własnego, nie mogły rzeczy do użytku im danych nazywać swoimi, ani nimi rozporządzać, a co by otrzymały od rodziny, tego zaraz zrzec się musiały i oddać w ręce przełożonej. Nader rzadko, krótko i tylko wobec przydanej sobie towarzyszki, mogły mówić przez gęstą kratę z najbliższymi krewnymi. Nie znały podłóg drewnianych ani pieców w celi, znosiły głód i zimno, częste karcenia w kapitule; oskarżonym nie wolno było usprawiedliwiać się z czynionych im zarzutów, bo Norbertanka, jako oblubienica Chrystusa Ukrzyżowanego, miała Go wiernie naśladować w cierpliwym noszeniu krzyża aż do śmierci. W takim duchu żyła cnotliwa Bronisława od pierwszych chwil zakonnego życia. Wprawiała się z wielką chęcią do bogomyślności, śpiewania chwały Pańskiej, wykonywania prac ręcznych, domowych. Ćwiczyła ją mistrzyni w posługach niskich, służebnych, takich, których w domu rodzicielskim nigdy nie pełniła, a w klasztorze czynić je było powinnością. Bronisława, której serce niezmazane żadnym pyłem światowym było nader wrażliwe na wszystko, co się odnosiło do czci i chwały Bożej, przyjmowała z największą ochotą i gorliwością podawane jej nauki. Pierwsza była do odprawiania pacierzy i ćwiczeń duchownych, sumienna w pełnieniu najdrobniejszych nawet powinności, wytrwała w pracy, cierpliwa w upokorzeniach, nieznużona w usługach oddawanych bliźnim, zgodna w pożyciu z wszystkimi, łagodna i cicha, pokorna i posłuszna, zamiłowana w umartwieniach i postach, a zawsze swobodna i wesołego oblicza, pociągała ku sobie dobrocią, ustępliwością, przychylnością i bezwiednie towarzyszki do naśladowania cnót swoich niewoliła. Mistrzyni, patrząc na postępki Bronisławy, kontentowała się niezmiernie takim wzorem cnoty, twierdziła też przed przełożoną i starszymi zgromadzenia, że uważa Bronisławę za prawdziwy dar nieba i klejnot klasztorowi dany ku ozdobie i że nigdy nie zdoła odwdzięczyć się Bogu za nowicjuszkę tak świątobliwą (...), którą ze wszystkich panien, jakie dotąd w swym ćwiczeniu miała, za najsposobniejszą do złożenia ślubów uważa. To zdanie mistrzyni potwierdzały wszystkie zakonnice. Z rodu księżniczka, w klasztorze pragnęła być najniższą z ostatnich sióstr i spełniać najniższe w klasztorze posługi - pełna pogardy samej siebie, upadając do nóg najniższych siostrzyczek zakonnych, prosiła by ją zdeptano jako nędzny proch ziemi, mówiąc: - »Deptajcie proch nędzny moje siostry święte, jam niegodna zostawać pod stopami waszymi«. (...) ...wszystkim siostrom w zakonie powtarzała pełne pokory głowa: - »Jam tu przyszła do pracy, nie żebym odpoczywała i sobie folgowała i poszanowanie jakie miała, na tym miejscu w pokorze żyć i wzgardzoną być pragnę dla Chrystusa, który się dla nas stał pokornym, przeto proszę nie szanujcie mię, naznaczcie mi robotę należącą do najniższej usługi«. Stąd też posłuszną była przełożonym nie tylko na ich skinienie, lecz starała się odgadywać ich wolę i skoro jej co zlecili, spełniała to z taką ochotą i pilnością, jakby to jej sam Pan Jezus nakazywał[18]. Jak już wspomniano, w czasie nowicjatu Bronisława była pierwszą wśród zakonnic do odmawiania pacierzy i odprawiania ćwiczeń duchownych a własną pokorą i sumiennością zachęcała swoje współsiostry do jej naśladowania. Dlatego też, Mistrzyni nowicjuszek, uważając ją za dar Nieba, Bogu dziękowała za taką perłę wśród swoich podwładnych. Przy takiej postawie bez problemów została profeską, co tylko zwiększyło jej pilność w przestrzeganiu nawet najdrobniejszych ustaw zakonnych, częstszych modlitw i postów najściślejszych, to znaczy nawet bez chleba i wody, trwających przez szereg dni. Oczywiście dbała o to, by mieć na takie umartwienia zgodę i od przełożonej i od spowiednika. Często, zgodnie z ówczesną Regułą Norbertanek, zdarzało jej się spać na gołej ziemi oraz ranić swe ciało krwawymi dyscyplinami i ostrą włosienicą, którą prawie ciągle pod habitem nosiła. Po kilku latach odwiedził klasztor zwierzyniecki święty Jacek, nauczył on norbertanki odmawiania różańca świętego, który od tego czasu noszą one przypięty do pasa. Bardzo się ucieszył, gdy przełożona przedstawiła mu jego siostrę stryjeczną Bronisławę. Udzielił jej wielu rad oraz pouczeń odpowiednich do życia zakonnego, polecił jej modlitwom swoją misyjną posługę oraz pobłogosławił ją na dalsze dni w zakonie. Po zabójstwie Leszka Białego w roku 1227 nastały w Polsce, a zwłaszcza w Krakowie, bardzo niespokojne czasy walki o tron. Klasztor był często zajmowany przez przechodzące hordy żołnierskie, a zakonnice musiały go opuszczać, chroniąc się w jaskiniach i grotach skalistych, które znajdowały w pobliskich lasach zwierzynieckich. Dlatego te skalne zwaliska nazwano imieniem „skał panieńskich". Od roku 1234 przez cztery lata na Wawelu panował książę Henryk Brodaty (1165-1238), co pozwoliło norbertankom wrócić do klasztoru i spokojnie poświęcać się swojemu powołaniu. Żoną Henryka Brodatego była (późniejsza święta) Jadwiga Śląska, fundatorka klasztoru cysterek w Trzebnicy. W tym czasie w klasztorze zwierzynieckim mistrzynią zgromadzenia, czyli Ksienią, została mimo własnych sprzeciwów nasza błogosławiona Bronisława. Po śmierci Henryka Brodatego Polską zaczął najpierw rządzić jego syn Henryk Pobożny (1196/1207-1241), a po jego śmierci w bitwie pod Legnicą i po wypędzeniu z Wawelu Konrada Mazowieckiego (1187/8-1247), syn Leszka Białego, Bolesław Wstydliwy (1226-1279) razem ze swoją matką Grzymisławą (1190-1258) oraz młodziutką małżonką, świętą Kingą. Niestety, wtedy też miały miejsce najazdy Tatarów, którzy grabiąc i paląc wszystko na swej drodze, zmusili również i nasze mniszki do ponownej ucieczki z klasztoru w lasy zwierzynieckie. Tatarzy spalili opuszczony klasztor, wcześniej rabując i kościół, i dom zakonny. Odważni w polu, bali się jednak gęstwin leśnych i zasadzek, które mogłyby być na nich zastawione, więc nie znaleźli naszych ukrytych norbertanek, popędzili więc dalej, gościńcem Śląskim na zachód Polski. Po klasztorze zostały tylko fundamenty, więc nie mając gdzie mieszkać, zakonnice pod przewodnictwem błogosławionej Bronisławy powróciły na Sikornik, dzisiaj zwany również wzgórzem błogosławionej Bronisławy, gdzie ocalali okoliczni ludzie zaczęli budować skromne drewniane domki dla sióstr. Bieda okrutna zapanowała po przejściu Tatarów. Siostry widząc tę tragedię, zaczęły się bardzo martwić. Również Bronisława skarżyła się przed swym Oblubieńcem Jezusem, iż ten krzyż jest dla niej najcięższym i najboleśniejszym. I myślała tu nie tylko o tych zewnętrznych cierpieniach, ale i o wewnętrznych boleściach przenikających jej duszę. Zastanawiając się, dlaczego Bóg zsyła takie kary na ziemię, dochodziła do wniosku, że tylko grzech mógł to spowodować. A czyj grzech mógł to być, jeśli nie jej. W tej świętej duszy, tak delikatnej, nawet drobniutkie błahostki czy zaniedbania, urastały do potwornych zbrodni. Bo przecież komu więcej dano, od tego więcej żądać będą[19]. Zbawiciel chcąc ją pocieszyć i uspokoić, objawił się jej i wyrzekł (...) te słowa: »Bronisławo, córko moja! Krzyż Mój jest twoim, ale i chwała Moja, twoją będzie chwałą«.[20] Pocieszona tak nasza bohaterka od razu przekazała słowa Zbawcy swoim współsiostrom i wówczas wszystkie uspokojone przyjęły z radością swój krzyż. Nie ustając w modlitwach, błogosławiona Bronisława usilnie prosiła o pomoc Pana Boga i dla swoich sióstr, i dla wszystkich liczących na pomoc zakonnic mieszkańców. Prosiła również o pomoc swoje rodziny możnych Odrowążów i Jaksów, których nie dosięgła pożoga tatarska. Oba te dumne rody za ujmę sobie to poczytywały, by ich krewna głodem przymierała, więc dość szybko zaczęły się pojawiać na Zwierzyńcu fury załadowane zbożem, suszonym mięsem, przypędzano również stadka tucznych cielców i mlecznych krów. Białe mniszki z nadesłanych darów przyrządzały pokarm i rozdawały wśród okolicznych, wycieńczonych biedaków i ich wygłodniałych dzieci. A gdy żywność się kończyła, zamykała się błogosławiona Ksieni w swojej komórce i tak żarliwie się modliła, że po jej błogosławieństwie pozostałych końcówek pożywienia, siostry ze zdumieniem znajdowały ponownie pełne naczynia. Wszystko to powodowane było świętością życia naszej błogosławionej. Nieraz widziano ją w zachwycie na ulubionej górze Sikornika (...) jak unosiła się ponad ziemię, pogrążona w głębokiej bogomyślnej modlitwie[21]. Powoli zaczęto odbudowywać klasztor zwierzyniecki, mniszki mieszkały cały czas w tych prowizorycznych domkach, a Msze święte odprawiane były w pobliskim kościele świętego Salwatora. Pomagając sobie wzajemnie, odbudowywano również wszystkie okoliczne zagrody mieszkalne, wykorzystując drzewo z lasu zwierzynieckiego. W tym czasie odwiedziła naszą błogosławioną, wspomniana przez nas wcześniej, młodziutka księżna Kinga, żona Bolesława Wstydliwego, by wyprosić i uzyskać od starszej wiekiem Bronisławy rady, modlitwy i duchowe wsparcia, które pomogłyby jej w pierwszych latach swojego małżeństwa ustrzec kwiatu swego dziewictwa poślubionego Bogu. Te dwie czyściutkie duszyczki przyłączyły się również, razem z całym dworem królewskim, a później i z całym krajem, do kanonizacji wielkiego męczennika, świętego Stanisława biskupa. Święty Jacek dobrze pamiętał objawienie, które otrzymała jego stryjeczna siostra, kiedy święty biskup Stanisław powiedział jej, że „niezadługo czcić go będzie cała Polska", więc bardzo popierał sprawę kanonizacji. Ale aby do tego doszło, musiano się bardzo starać i głęboko modlić. Wiedziała o tym nasza błogosławiona i razem ze swoimi mniszkami, nie wątpiąc, że Bóg uwielbi jej patrona, żarliwie modliła się o tę kanonizację. Jak pamiętamy te działania zostały uwieńczone sukcesem we wrześniu 1253 roku, kiedy papież Innocenty IV kanonizował świętego Stanisława. A stało się to po cudzie, który miał miejsce w Asyżu, gdzie „w obecności papieża i mnóstwa wiernych, zebranych w kościele, za wezwaniem świętego Stanisława ożyło chłopię zmarłe; kardynał Reginald (czytaj Redżinald), śmiertelną niemocą złożony, za widzeniem świętego męczennika nagle ozdrowiał i który wpierw czynił przeszkody, teraz zaś łaski doznawszy, stał się najgorliwszym rzecznikiem sprawy kanonizacji[22]". Zaś kilka lat później, w dniu śmierci świętego Jacka, miała nasza bohaterka przepiękną wizję, którą opisał o. Woroniecki (1878-1949), korzystając z dzieła lektora Stanisława (?-1365?) zatytułowanego „Życie i cuda Świętego Jacka z Zakonu Braci Kaznodziejów": W tym czasie wysokie kamienice nie przesłaniały jeszcze Zwierzyńcowi widoku na Kraków, tak iż norbertanki mogły ze swego klasztoru dostrzegać na lewo od Wawelu wznoszący się niewielki kościółek Świętej Trójcy. I oto w dzień Wniebowstąpienia po południu zdało się Bronisławie, że widzi nad nim wielkie światło, a w nim otoczoną chórem aniołów najpiękniejszą z dziewic, prowadzącą obok siebie zakonnika w habicie dominikańskim. »Kim jesteś, o Pani?« zapytała Ją Bronisława, a Ta jej odrzekła: »Jestem Matką Miłosierdzia i wiodę Jacka z zakonu Braci Kaznodziejów, który tu jest ze mną, do Królestwa chwały«. To powiedziawszy, zaintonowała z pieśni nad pieśniami: »Pójdę sobie do góry mirry i do pagórków Libanu« (Pnp 4, 6) i przy śpiewie aniołów, razem ze świętym Jackiem, oblani światłem niebieskim, wstąpili do ojczyzny jasności wiekuistej[23]. Z kolei sam lektor Stanisław tak rozpoczął opis tej wizji: Była raz pewna szlachetna panna imieniem Bronisława, która ponad czterdzieści lat pobożnie służyła Bogu w klasztorze sióstr, potocznie zwanym Zwierzyniec. W tym to dniu, w dniu śmierci męża [Bożego] brata Jacka, w uroczystość Wniebowzięcia Chwalebnej Dziewicy [15 sierpnia 1257 r.], kierowana pobożnością oddała się modlitwie i zapadła w lekki sen. Ujrzała wówczas wielką światłość spływającą z nieba nad kościół Braci Kaznodziejów w Krakowie, a w niej licznych aniołów, którzy radośnie wstępowali do nieba. Za nimi zaś postępowała najpiękniejsza Dziewica, która prowadziła brata z Zakonu Kaznodziejskiego, ubranego w kosztowny habit[24]. Zdj. z Intern. ze str.: https://salveregina.pl/nabozenstwo-do-bl-bronislawy/ (dostęp: 29.05.2025 r.) Dwa lata później, przeżywszy 56 lat, z czego, jak wspomniał lektor Stanisław, czterdzieści w zakonie, w dniu 29 sierpnia 1259 roku, zmarła nasza błogosławiona, jak głosi podanie ludowe, podczas modlitwy na swoim ulubionym Sikorniku. Tam też na jakiś czas została pochowana. Kiedy tylko dokończono odbudowę ze zniszczeń całego kompleksu klasztornego, ciało błogosławionej Bronisławy przeniosły siostry do kościoła i pochowały przy ołtarzu świętej Anny (?). Niestety, podczas ciągłych zawieruch wojennych pamięć o miejscu spoczynku naszej bohaterki zaginęła. Dopiero w XVII wieku, dokładnie w 1604 roku, kiedy to postanowiono powiększyć kościół, robotnicy natrafili na rozpadlinę przy wielkim ołtarzu; gdy ją chcieli naprawić, w tym momencie rój pszczół z niej wylatał, a kłębiąc się , przystępu ku niej nie dozwalał, i tak im przeszkadzał, że (...) roboty w tym miejscu zaprzestać musieli. (...). [Wówczas] udały się pobożne siostry na modlitwę, potem przełożona kazała otworzyć owę rozpadlinę; odkryto framugę, a w niej znaleziono trumnę z napisem: »tu spoczywa ciało świątobliwej Bronisławy«[25]. W taki sposób udało się odnaleźć zaginione szczątki błogosławionej Bronisławy, które jeszcze dodatkowo Pan Bóg wsławił następującym zdarzeniem: Właśnie tego dnia w kościele O.O. Franciszkanów w Krakowie egzorcyzmował kapłan osobę opętaną; gdy po wielu modlitwach i zaklęciach, zły duch nie chciał opuścić swej ofiary, wezwał egzorcysta bł. Bronisławę i natychmiast wyszedł szatan, bluźniąc naszej świętej i wyznając, że »ona jest całemu piekłu straszna«. (O czem wspominają Akta beatyfikacyjne i wielu autorów; istnieją też dotąd obrazy, przedstawiające to zdarzenie)[26]. Gdy zakończono przebudowę kościoła w roku 1612 wówczas kości błogosławionej Bronisławy przełożono do dębowej trumienki okutej żelazem. Zamurowano je w północnej ścianie kościoła przy ołtarzu świętej Anny. Tu spoczywały bezpiecznie, nie naruszone nawet podczas najazdu Szwedów w roku 1656. Jednak ponownie zaniknęła pamięć o miejscu ich położenia. Jak wielki smutek zapanował z tego powodu wśród czcicieli błogosławionej Bronisławy niech świadczą słowa pieśni z tamtych czasów, której tu zacytujemy kilka zwrotek: Wielka nam żałość bardzo stąd pochodzi, Gdy ogień, niszcząc kościół, to dowodzi, Iż Relikwje były nam wiadome Wnet utajone. Boskie snać sądy Ciebie utaiły, By w ciężkim razie Patronkę wsławiły, W którym my teraz zostając jęczymy, Zaledwie tchniemy. A kiedy przyjdzie on dzień szczęśliwości, Gdy nam Bóg zjawi grób Twych świętych kości, W którym zostają dotąd utajeniu W Boskiem przejrzeniu. Już nie chciej zwłóczyć, racz się nam objawić A łaską Boską racz do tego sprawić, Nie opuszczaj nas, wzywających Ciebie W każdej potrzebie. Spojrzyj na ludzi idących do Ciebie, Weź ich potrzeby i prezentuj w niebie, Którzy tu Twojej przyczyny żądamy Niech doznawamy[27]. (całość tej pieśni znajduje się na końcu tego opracowania) Na te zaginione relikwie naszej błogosławionej natrafiono dopiero w roku 1782. Przeniesiono je wtedy do nowej trumienki cynowej, którą wpuszczono w drugą dębową i zamurowano w tym samym miejscu, oznaczywszy je tablicą marmurową z napisem, aby je uchronić przed zapomnieniem[28]. Zdj. z Intern. ze str.: https://salveregina.pl/nabozenstwo-do-bl-bronislawy/ (dostęp: 29.05.2025 r.) Kult błogosławionej Bronisławy rozwijał się przede wszystkim na Sikorniku, a więc, według miejscowej tradycji, w miejscu jej śmierci, gdzie na pamiątkę postawiono krzyż. Miejsce to znane wiernym mieszkańcom Krakowa i okolic z biegiem czasu stało się również miejscem pielgrzymek. Król Jan III Sobieski przed odsieczą wiedeńską w Krakowie brał udział w codziennych nabożeństwach błagalnych, zaś 3 września, w klasztorze sióstr norbertanek. Po nabożeństwie królowa z synem, dworem i mnogim ludem udała się w pielgrzymce na górę świętej Bronisławy[29]. W 1702 roku proboszcz zwierzyniecki, ksiądz Herman Suchodębski (?-1705), postawił na tym wzgórzu kaplicę, w której znajdowała się księga pamiątkowa. W niej wpisywali się pątnicy, zwłaszcza ci, którym udawało się powrócić z miejsc niewoli czy zesłań, dziękując „świętej" Bronisławie za szczęśliwy powrót. A kiedy w 1707 roku szerzyło się w Krakowie morowe powietrze, które było przyczyną śmierci wielu mieszkańców miasta, to właśnie w tej kaplicy, błogosławionej Bronisławy, urządzano modły przebłagalne. Bowiem ludzie wierzyli, że tylko za wstawiennictwem tej błogosławionej zaraza ustanie. I tak też się wówczas stało. Podczas obchodów 500-lecia śmierci błogosławionej Bronisławy, w roku 1759, kaplica została uroczyście poświęcona, a władza kościelna zezwoliła na odprawianie w niej Mszy świętych. Nawet król polski Stanisław August Poniatowski (1732-1798), który jest jedynym władcą, jaki nie nawiedził klasztoru Pani Jasnogórskiej w Częstochowie, tu w Krakowie w otoczeniu dostojników duchownych i świeckich jednak przybył z pielgrzymką. W kilka lat po przegranym powstaniu listopadowym, w 1835 roku, w całym kraju wśród niedożywionego społeczeństwa zaczęła się szerzyć epidemia cholery. W Krakowie i okolicach ludzie ginęli tysiącami, nikt nie był pewien dnia ani godziny. Zmarłych chowano we wspólnych dołach, zwłoki posypywane wapnem i często brakło rąk do ich grzebania. W tej tragicznej sytuacji zakony oddały miastu dużą pomoc, pielęgnując chorych i grzebiąc zmarłych. Mieszkańcy Zwierzyńca szukali ratunku u błogosławionej Bronisławy w norbertańskim kościele. Za ich przykładem poszli mieszkańcy Krakowa[30]. Wówczas ponownie urządzono przebłagalną procesję na Górę świętej Bronisławy (...)[i] gdy tam (...) odprawiono Najświętszą Ofiarę z suplikacjami, ustała plaga cholery i nikt więcej nie umarł na nią na Zwierzyńcu, co pod przysięgą zeznali współcześni[31]. I choć kult błogosławionej Bronisławy był uznany przez miejscowe władze kościelne i przez wiernych, to jednak cały czas brakowało akceptacji przez Stolicę Apostolską. Wreszcie po długich staraniach udało się uzyskać od Ojca Świętego zatwierdzenie votum Świętej Kongregacji Obrzędów, która opowiedziała się za uznaniem kultu Bronisławy. W swoim dekrecie, zatwierdzającym cześć oddawaną błogosławionej Bronisławie, Ojciec Święty Grzegorz XVI w 1839 roku tak napisał: Bronisławy święto od owych czasów (od śmierci błogosławionej Bronisławy) za pozwoleniem biskupów krakowskich z nabożeństwem i Mszą świętą obchodzone, coraz dalej z nieporównanie większą uroczystością każdego roku dnia 29 miesiąca sierpnia obchodzić zaczęto[32]. I dalej Jego Świątobliwość orzekający reskrypt słusznym być uznał i potwierdził publiczną i kościelną cześć, od niepamiętnych czasów oddawaną błogosławionej Bronisławie ze Zgromadzenia zakonnic Premonstrateńskich[33]. Zatwierdzenie kultu równa się beatyfikacji. „Do roku 1855 doroczną uroczystość błogosławionej Bronisławy obchodzono (...) 3 września. Uroczystość ta poprzedzona była czterdziestogodzinnym nabożeństwem. Od tego czasu główną uroczystość przeniesiono na dzień 1 września i od tego dnia rozpoczyna się czterdziestogodzinne nabożeństwo. Jest to tak zwane triduum uroczyste ku czci błogosławionej Bronisławy. Również (...) urządzana jest nowenna, która ma przygotować wiernych do należytego przeżycia tej uroczystości. Tak jest i dzisiaj[34]". [1] https://n.tjmedia.pl/historia-i-kultura-zakonu/ (dostęp 24.05.2025 r.) [2] Ks. Stefan Ryłko CRL, Polscy święci, t.1 Błogosławiona Bronisława, Warszawa 1983, s. 13. [3] Błogosławiona Bronisława Patronka Polski. Opowiadanie historyczne, skreślone na podstawie aktów beatyfikacyjnych, starych zapisków klasztoru zwierzynieckiego S.S. Norbertanek, dawnych i nowszych dziejo- i żywotopisów, podań ludowych i rozmyślań, Lwów 1926, s. 25. [4] Błogosławiona Bronisława Patronka Polski..., s. 29-30. Cytat pochodzi ze zbioru podań i wspomnień Józefa Mączyńskiego. [5] Joanna Maryon-Golonka, Patroni Polscy, Kraków 2014, s. 4. [6] https://www.norbertanki.w.krakow.pl/wp/blogoslawiona-bronislawa/ (dostęp: 24.05.2025 r.) [7] Ks. Stanisław Ryłko, Polscy święci, tom I Błogosławiona Bronisława, Warszawa 1983, s. 24. [8] S. Maria Augustyna Norbertanka, Miesiąc błogosławionej Bronisławy, Kraków 1935, s. 130. [9] Joanna Maryon-Golonka, Patroni Polscy..., s. 4-5. [10] Błogosławiona Bronisława Patronka Polski..., s. 31. [11] Tamże s. 34. [12] O. Jacek Woroniecki, Błogosławiony Czesław Dominikanin, Opole 1947, s. 11. [13] Błogosławiona Bronisława Patronka Polski..., s. 37. [14] O. Bernard od Matki Bożej [Bernard Smyrak (1910-1980)], Biała mniszka błogosławiona Bronisława z zakonu PP. Norbertanek w Krakowie, Kraków 1939, s. 45. [15] https://n.tjmedia.pl/sw-norbert-i-jego-zakon/ (dostęp: 24.05.2025 r.) [16] https://n.tjmedia.pl/sw-norbert-i-jego-zakon/ (dostęp: 24.05.2025 r.) [17] http://www.bernardynki.lowicz.opoka.org.pl/tekst/sa1.html (dostęp: 24.05.2025 r.) [18] O. Bernard od Matki Bożej, Biała mniszka błogosławiona..., s. 75-78. [19] Por. Łk 12,48 [20] O. Bernard od Matki Bożej, Biała mniszka..., s. 117. [21] S. Maria Augustyna Norbertanka, Błogosławiona Bronisława patronka cierpiących, Kraków 1939. [22] Błogosławiona Bronisława Patronka Polski..., s. 74. [23] O. Jacek Woroniecki, Święty Jacek Odrowąż, Katowice 1947, s. 213-214. [24] Tomasz Gałuszka OP wybór, Święty Jacek życie i cuda; Źródła z tradycji dominikańskiej, Poznań 2021, s. 64. [25] Ks. Piotr Pękalski, Żywoty świętych Patronów polskich, Kraków 1862, s. 408. [26] Błogosławiona Bronisława Patronka Polski..., s. 98. [27] Błogosławiona Bronisława Patronka Polski... s.100 [28] Ks. Piotr Skarga i inni, Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku, Katowice-Mikołów 1937, s. 700. [29] Ks. Stanisław Ryłko, Polscy święci, tom I Błogosławiona Bronisława, Warszawa 1983, s. 18. [30] O. Joachim Bar, red. Błogosławiona Bronisława, Warszawa 1984, s, 42. [31] Ks. Stanisław Ryłko, Polscy święci, tom I Błogosławiona Bronisława..., s. 19. [32] S. Maria Augustyna Norbertanka, Miesiąc błogosławionej Bronisławy..., s. 116. [33] Tamże, s. 118. [34] Ks. Stanisław Ryłko, Polscy święci, tom I Błogosławiona Bronisława..., s. 24. Powrót |